Dzisiejszy dzień jest tak gorący, że pocę się
nawet kiedy stoję. I dlatego, że słońce
daje popalić wpadłam na genialny pomysł aby wybrać się z moich kochanym
Leonkiem na basen. Co prawda jeszcze on o tym nie wie, ale z pewnością będzie
zachwycony a ja razem z nim. To świetna okazja aby pooglądać sobie mojego
przystojniaka w samych kąpielówkach. Na sama myśl o tym zrobiło mnie się
gorąco. Nawet się nie zorientowałam a już byłam przy furtce do domu Leona.
Weszłam na posesję a następnie do ich domu. Na kanapie zauważyłam Federico,
który na moje oko umierał z nadmiaru gorąca. Uśmiechnęłam się do niego
promiennie a on tylko pokazał głową na ogród. Podziękowałam mu gestem głowy i uśmiechnięta ruszyłam we
wskazane miejsce przez Fede. Kiedy wyszłam z domu pierwsze co zauważyłam to
mojego ukochanego bez koszulki w granatowych spodenkach do kolana a na dodatek
widać mu było białe bokserki. Stał tyłem i jak dobrze widziałam miał w ręce
szlauch ogrodowy . Poszerzyłam swój uśmiech i jak najciszej podeszłam do niego.
Objęłam go w pasie i pocałowałam w ramię natomiast moje dłonie sięgnęły do
gumki od jego bokserek, którą po chwili strzeliłam. Zaśmiał się na ten gest po
czym odwrócił do mnie przodem wyłączając w tym samym czasie wąż ogrodowy.
- Hej – odezwałam się słodko i oplotłam go mocniej. Posłała mi swój cudowny
uśmiech a następnie musnął swoimi usteczkami moje. Dzisiaj jego wargi są
jeszcze cieplejsze niż zazwyczaj.
- Milutko – szepnął z cwaniackim uśmiech, zachichotałam cicho i oparłam swoje
czoło o jego tors. Pocałował mnie we włosy a następnie ścisnął mocniej,
zgniatając mnie. Odsunęłam się od niego pod wpływem bólu a on się śmiał.
Uderzyłam go w tors powodując jeszcze większy śmiech u Leona – Co cię do mnie
sprowadza? – zapytał łapiąc mnie za rękę. Nie odpowiedziałam tylko pocałowałam
go namiętnie w usta. Uśmiechnął się do mnie i pociągnął w stronę dwóch leżaków.
Usiadł na jednym i wskazał aby uczyniła to samo na drugim, ale ja miałam lepszy
pomysł i usadowiłam się na nim okrakiem. Spojrzała na mnie z tym swoim
uśmieszkiem a ja położyłam swoje dłonie na jego nagim, umięśnionym torsie.
Strony
▼
Strony
▼
czwartek, 29 stycznia 2015
niedziela, 25 stycznia 2015
Rozdział 20: Powiedz to, proszę
Usiadłam plecami do Leon i oparłam się plecami o
jego tors. Na mojej twarzy nadal wymalowany jest szeroki uśmiech, bo jak tu się
nie uśmiechać kiedy osoba, którą kochasz odwzajemnia te uczucia a do to
niesamowite miejsce. Nareszcie czuję się naprawdę szczęśliwa. Wiem, że to
uczucie między nami nie zaniknie za miesiąc czy dwa, że mimo wszelkich
trudności będziemy siebie wspierać a każdą kłótnie próbować łagodzić. On jest
moim ideałem i nie pozwolę aby coś albo ktoś nas rozdzielił. Poczułam na swoim
policzku miękkie usta Leon. Uśmiechnęłam się szerzej i oparłam swoją głowę o
jego ramię. Przybliżył swój policzek do mojego tak jakby go tulił i splótł
nasze dłonie.
- Czuje się bezpieczna gdy Twoje palce splecione są z moimi – powiedziałam mając przymknięte oczy. Rozkoszowałam się tą cudowną chwilę, zapachem perfum Leona i tą ciszą. Pocałował mnie ponownie w policzek i mocniej do siebie przytulił.
- I będziesz – szepnął mi do ucha i ponownie przytulił swoją twarz do mojej – Zawsze – dodał patrząc przed siebie. Poczułam przyjemne ciepło na sercu i tym razem to ja złożyłam na jego policzku pocałunek. Uniósł swoje kąciku ust do góry i kątem oka spojrzał na mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech – Dzisiejszy dzień spędzimy razem. Tylko ty i ja – oznajmił uśmiechając się do mnie uroczo. Pocałowałam go w policzek i twierdząco kiwnęłam głową. Posłał mi swój cwaniacki uśmiech po czym ścisnął moje drobne ciało mocniej i pociągnął do siebie tak, że razem wylądowaliśmy na trawie. Zaśmiałam się głośno leżąc na nim, ale po chwili zostałam uciszona przez jego namiętny pocałunek.
*****************************
- To gdzie chcesz teraz iść? – zapytał mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Federico. Spojrzałam na niego a później na nasz splecione dłonie i uśmiechnęłam się. Powróciłam wzrokiem na mojego kochanego chłopaka i przygryzłam delikatnie dolną wargę po czym wzruszyłam ramionami. Zaśmiał się a następni pocałował w policzek- Kino, zoo, restauracja czy może…
- Obojętnie – przerwałam mu i wtuliłam się w jego ramie. Ponownie usłyszałam jego śmiech a następnie poczułam jak skręcamy w jakąś uliczkę. Spojrzałam na niego zdziwiona, natomiast on posłał mi swój uśmiech i musnął czule usta.
- W takim razie idziemy na molo? – zaśmiał się i przyspieszył krok. I na tym skończyła się nasza rozmowa. Panowała między nami cisza, ale tym razem nie była ona denerwująca wręcz przeciwnie mogliśmy się nacieszyć swoim towarzystwem. Co prawda każdy dzień spędzamy razem, ale jak dla mnie to i tak za mało. Oczywiście czasami mnie denerwuje jak to Federico i kłócimy się, ale przecież nie może być wiecznie kolorowo. A nasze kłótnie nigdy nie są poważne zazwyczaj po kilku godzinach się godzimy. Kiedy dotarliśmy w odpowiednie miejsce usiedliśmy na mostku a nogi zwisały nam w dół, nie dotykając wody. Objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
- Czuje się bezpieczna gdy Twoje palce splecione są z moimi – powiedziałam mając przymknięte oczy. Rozkoszowałam się tą cudowną chwilę, zapachem perfum Leona i tą ciszą. Pocałował mnie ponownie w policzek i mocniej do siebie przytulił.
- I będziesz – szepnął mi do ucha i ponownie przytulił swoją twarz do mojej – Zawsze – dodał patrząc przed siebie. Poczułam przyjemne ciepło na sercu i tym razem to ja złożyłam na jego policzku pocałunek. Uniósł swoje kąciku ust do góry i kątem oka spojrzał na mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech – Dzisiejszy dzień spędzimy razem. Tylko ty i ja – oznajmił uśmiechając się do mnie uroczo. Pocałowałam go w policzek i twierdząco kiwnęłam głową. Posłał mi swój cwaniacki uśmiech po czym ścisnął moje drobne ciało mocniej i pociągnął do siebie tak, że razem wylądowaliśmy na trawie. Zaśmiałam się głośno leżąc na nim, ale po chwili zostałam uciszona przez jego namiętny pocałunek.
*****************************
- To gdzie chcesz teraz iść? – zapytał mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Federico. Spojrzałam na niego a później na nasz splecione dłonie i uśmiechnęłam się. Powróciłam wzrokiem na mojego kochanego chłopaka i przygryzłam delikatnie dolną wargę po czym wzruszyłam ramionami. Zaśmiał się a następni pocałował w policzek- Kino, zoo, restauracja czy może…
- Obojętnie – przerwałam mu i wtuliłam się w jego ramie. Ponownie usłyszałam jego śmiech a następnie poczułam jak skręcamy w jakąś uliczkę. Spojrzałam na niego zdziwiona, natomiast on posłał mi swój uśmiech i musnął czule usta.
- W takim razie idziemy na molo? – zaśmiał się i przyspieszył krok. I na tym skończyła się nasza rozmowa. Panowała między nami cisza, ale tym razem nie była ona denerwująca wręcz przeciwnie mogliśmy się nacieszyć swoim towarzystwem. Co prawda każdy dzień spędzamy razem, ale jak dla mnie to i tak za mało. Oczywiście czasami mnie denerwuje jak to Federico i kłócimy się, ale przecież nie może być wiecznie kolorowo. A nasze kłótnie nigdy nie są poważne zazwyczaj po kilku godzinach się godzimy. Kiedy dotarliśmy w odpowiednie miejsce usiedliśmy na mostku a nogi zwisały nam w dół, nie dotykając wody. Objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
sobota, 17 stycznia 2015
Rozdział 19: Sprowokował mnie
Po moim
ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz wywołany zimnem. Otworzyłam niechętnie
oczy i rozejrzałam się wokół siebie. Nic dziwnego, że jest mi zimno skoro śpię
na dworze. Na całe szczęście nie na ziemi tylko na hamaku. Zaśmiałam się i
obróciłam w drugą stronę. Moim oczom ukazał się śpiący Leon, który swoją drogą
uroczo wygląda. Uśmiechnęłam się do siebie po czym z trudem położyłam swoją
głowę na jego klatce piersiowej, tak aby móc patrzeć na niego. Nie potrafię
wyrazić słowami jak bardzo jestem szczęśliwa, że z nim jestem. Moim ideałem.
Tak ona zdecydowanie nim jest i nie mam na myśli jego wyglądu, który jest
oszałamiający a jego charakter i to jakim jest człowiekiem. Kocham go. Przyznam
się do tego z ręką na sercu. Może niektórzy stwierdzą, że to za wcześnie nie
miłość, że znamy się zbyt krótko i to pewnie tylko silniejsze zauroczenia, ale
jak inaczej wyjaśnić to ciepło rozchodzące się po moim ciele tylko wtedy kiedy
on mnie dotyka, te dreszcze wywołane samą jego obecnością, dziwne łaskotanie w
brzuchu podczas pocałunku czy zwykłego przytulenia, szybsze bicie mojego serca
na sam dźwięk jego głosu i ciągła jego obecność w mojej głowie a także tęsknota
za nim chociaż widzieliśmy się kilka minut temu. To wszystko mówi samo za
siebie, jestem w nim zakochana po uszy. Uśmiechnęłam się do siebie i
przytuliłam się do niego. Poczułam jak jego dłoń się rusza a następnie oplata
moje ciało. Podniosłem się delikatnie aby móc na niego spojrzeć. Uśmiechnął
się.
- Nie
wygodnie co? - zaśmiał się i po chwili otworzył swoje cudowne oczy aby na mnie
spojrzeć. Kiwnęłam twierdząco głową i zbliżyłam się do jego usta aby móc złożyć
na nich delikatny pocałunek. Jednak coś nie wyszło po mojej myśli ponieważ
hamak się poruszył, co spowodowało, że straciłam równowagę i spadłam a razem ze
mną Leon. Mimo iż upadek trochę bolał zaczęłam się głośno śmiać. Brunet leżący
na mnie zawtórował mi, ale po chwili zamknął nasze usta w pocałunku.
Uśmiechnęłam się do siebie podczas tej przyjemność. Odsunął się ode mnie i po
chwili spojrzał w oczy. Podniósł się ze mnie po czym podał mi rękę, którą z
chwyciłam i z jego pomocą wstałam na równe nogi. Uśmiechnął się do mnie a
następnie razem wróciliśmy do ich domu.
- Matko
jaki tu jest syf - odezwał się jako pierwszy Leon. Spojrzałam na niego z lekki
uśmiechem natomiast on stał z szeroko otwartymi oczami i rozglądał się po
salonie. Szczerze muszę przyznać, że nie wygląda to wszystko zaciekawię, ale w
sumie nie jest aż tak źle. Nagle z kuchni wyszedł Diego trzymając się za głowę
i ze szklaną wody w ręce. Podszedł do nas z przymrużonymi oczami i westchnął
głośno.
- Ale
będzie sprzątania - odezwał się z wielkim niezadowoleniem w głosie.
Przytaknęliśmy mu równocześnie z Leonem. Zaśmiał się patrząc na ten syf i
podszedł do kanapy po czym zrzucił na podłogę puste butelki i zadowolony
rozsiadł się a następnie ukrył twarz w dłoniach. Poczułam jak Leon łapie mnie
za rękę.
poniedziałek, 5 stycznia 2015
Rozdział 18: Upadł mi
Ubrałem na siebie dzisiaj zwykły czerwony T-shirt z jakimś obrazkiem, czarne spodnie i wysokie trampki w tym samym kolorze co bluzkę. Wszedłem szybko do łazienki i zacząłem doprowadzać się do porządku. Akurat dzisiaj musiałem zaspać. Przeklęty telefon. Przed pójściem spać ładowałem go żeby zadzwonił budzik, ale w nocy była awaria i nie było prądu. Świetnie się zaczyna ten dzień. Za jakieś pół godziny zaczynamy trening, bo dzisiaj pierwszy mecz. Nałożyłem szybko na szczoteczkę pastę do zębów i zacząłem w ekspresowym tempie myć zęby. I jak na złość pasa musiała spać mi na koszulkę. Odłożyłem szybko szczoteczkę, wypłukałem usta i starałem się jakość zmyć plamę z bluzki wodą, ale to nic nie dało. Wkurzony wróciłem do swojego pokoju aby zmienić bluzkę. Wyciągnąłem pierwszą jaka rzuciła mnie się w oczy. Padło na białą z postacią z jakiejś kreskówki. Ściągnąłem brudną i założyłem czystą po czym wróciłem do łazienki i zacząłem układać a raczej doprowadzić swoje włosy do porządku, bo nie miałem zbytnio czasu na zajmowanie się nimi jak zwykle. Spojrzałem w lustr i po krótkiej przejrzeniu stwierdziłem, że jest dobrze a nawet lepiej niż się spodziewałem. Wpadłem szybko do pokoju po torbę na trening a następnie do kuchni aby coś zjeść na szybko. Rzuciłem torbę obok drzwi i wszedłem do pomieszczenia. Zajrzałem do lodówki i wyciągnąłem jakiś jogurt. Spojrzałem odruchowo na zegarek wiszący obok okna. Dobra mam jeszcze jakieś dziewiętnaście minut. Trener zazwyczaj się zaczyna z lekkim opóźnieniem więc mam dodatkowy czas . Droga zajmie mi z dziesięć minut a nawet siedem jak się spręże, no chyba, że pojadę samochodem to trzy minut, ale pewnie po treningu będę zmęczony wiec lepiej się przejdę. Przebiorę się w dwie minuty więc zostanie mi jeszcze czasu. Nagle poczułem zimno na swojej klatce piersiowej.
- No to są chyba jakieś żarty! - krzyknąłem widząc na swojej bluzce jogurt. Spojrzałem na pudełko, które było pęknięte z boku. Rzuciłem je zdenerwowany na blat a sam pobiegłem zmienić koszulkę. Zdjąłem brudną a założyłem czarną z białym napisem ,, Chicago''. Wyszedłem z pokoju i udałem się do wyjścia. Złapałem torbę i wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi na klucz ponieważ chłopcy już dawno poszli do szkoły. Nagle poczułem na plecach wodę. Zraszacze. Czy dzisiaj cały świat jest przeciwko mnie! Nigdy Federico nie włącza tych zraszaczy a akurat dzisiaj musiał sobie przypomnieć, że coś takiego mamy. Ponownie wszedłem do domu i udałem się do pokoju aby się przebrać. Zanim wyszedłem ponownie z domu wyłączyłem to głupie zraszacze. Zamknąłem drzwi, ale oczywiście musiałem czegoś zapomnieć a mianowicie telefonu. Miejmy nadzieję, że ta niecała godzina ładowanie ożywi go. Wbiegłem ponownie do pokoju, zgarnąłem telefon i wyszedłem z domu. Chyba nie muszę iść na ten trening, sam zdecydowanie lepszy sobie zrobię. biegając co chwilę do mojego pokoju przebierając się. Złapałem ponownie torbę i ruszyłem w stronę szkoły. Wziąłem c ręki telefon i próbowałem go włączyć. Nerwowo klikałem na przycisk aby się pojawiło coś na ekranie.
czwartek, 1 stycznia 2015
Rozdział 17: No chyba, że usuniesz
Postanowiłam, że dzisiaj wrócę do domu
na piechotę. Jest piękny dzień. Słońce świeci i nie ma zamiaru przestać więc
zbrodnią by było zmarnować taką pogodę. Zresztą przyda mnie się trochę świeżego
powietrza i spokoju. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Mam nadzieję,
ze tym razem to nie Nathan, bo tym razem to go na prawdę uderzę. Już
chciałam nakrzyczeć na tego kogoś, ale na moim policzku został złożony
delikatny pocałunek. Leon. Pomyślałam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Odwróciłam głowę w stronę chłopaka i oczywiście się nie myliłam, to mój kochany
Verdas. Posłał mi swój perlisty uśmiech.
- Muszę cię o coś zapytać - powiedział nie przestając się uśmiechać. Przybrałam pytający wyraz twarzy - Umówisz się ze mną na randkę? - zapytał po czym ścisnął mocniej moją dłoń. Zmarszczyłam brwi.
- A gdzie kwiaty albo chociaż jeden? - postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Zatrzymał się zdziwiony powodujący tym, że ja też stanęłam. Spojrzał na mnie jak na idiotkę. Jego wzrok mówił wszystko. Zaśmiałam się po chwili. Posłał mi mroźne spojrzenie a ja w odpowiedzi musnęłam jego usta - I nie - odpowiedziałam na jego pytanie. Na jego twarzy znowu pojawił się zdziwienie. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, ale mu przerwałam - Nie lubię randek - wytłumaczyłam z uśmiechem po czym złapałam go za rękę.
- To dlaczego wtedy pytałaś kiedy zabiorę cię na randkę - odezwał się kompletnie zdezorientowany. Zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Wzruszyłam ramionami i bez wahania wtuliłam się w jego ramię.
- Wolę posiedzieć sobie z tobą na kanapie oglądając jakieś durne filmy albo pójść na spacer niż jeść kolacje w drogiej restauracji wystrojona jak choinka - powiedziałam ze śmiechem patrząc przed siebie. Poczułam na swojej głowie usta Leona a po chwili jego śmiech.
- Czyli jesteśmy na randce - zaśmiał się. Nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.
- A jak twoje relacje z Diego? - zapytałam patrząc na niego. Westchnęłam głośno i także spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i musnęłam delikatnie jego usta.
- Muszę cię o coś zapytać - powiedział nie przestając się uśmiechać. Przybrałam pytający wyraz twarzy - Umówisz się ze mną na randkę? - zapytał po czym ścisnął mocniej moją dłoń. Zmarszczyłam brwi.
- A gdzie kwiaty albo chociaż jeden? - postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Zatrzymał się zdziwiony powodujący tym, że ja też stanęłam. Spojrzał na mnie jak na idiotkę. Jego wzrok mówił wszystko. Zaśmiałam się po chwili. Posłał mi mroźne spojrzenie a ja w odpowiedzi musnęłam jego usta - I nie - odpowiedziałam na jego pytanie. Na jego twarzy znowu pojawił się zdziwienie. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, ale mu przerwałam - Nie lubię randek - wytłumaczyłam z uśmiechem po czym złapałam go za rękę.
- To dlaczego wtedy pytałaś kiedy zabiorę cię na randkę - odezwał się kompletnie zdezorientowany. Zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Wzruszyłam ramionami i bez wahania wtuliłam się w jego ramię.
- Wolę posiedzieć sobie z tobą na kanapie oglądając jakieś durne filmy albo pójść na spacer niż jeść kolacje w drogiej restauracji wystrojona jak choinka - powiedziałam ze śmiechem patrząc przed siebie. Poczułam na swojej głowie usta Leona a po chwili jego śmiech.
- Czyli jesteśmy na randce - zaśmiał się. Nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.
- A jak twoje relacje z Diego? - zapytałam patrząc na niego. Westchnęłam głośno i także spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i musnęłam delikatnie jego usta.