Z uśmiechem na twarzy wstałam z łóżka zaraz po pierwszym budziku, co nie zdarza się nigdy. Zazwyczaj wstaję prawie pół godziny po pierwszym budziku przez co się spóźniam do szkoły i nie jem przez to śniadania. A dodatkowo postanowiłam, że od dłuższego czasu założyłam na siebie sukienkę. Biała materiałową sukienkę z krótkim rękawkiem a na nogi założyłam sandałki na koturnie. Humor mi dzisiaj ewidentnie sprzyja. Skończyłam związywać swoje włosy w bocznego warkoczyka i zeszłam na dół do kuchni aby coś zjeść. Nie pogardziłabym tostami z serem. Wciąż się uśmiechając weszłam do kuchni wzbudzając zdziwienie na twarzy mamy, która właśnie zalewała swoją herbatę oraz kawę taty. - Już wstałaś? - zdziwiła się ojciec mierząc mnie wzrokiem. Zaśmiałam się widząc jego minę. Nie dziwi mnie jego mina, bo zazwyczaj jak wstawałam to nie wyglądałam zbyt atrakcyjnie. Zwykłe spodnie, koszulką lub sweterek, rzadko jakaś koszula. A teraz dość, że odstroiłam się w sukienkę to jeszcze zrobiłam pełny makijaż i szarpnęłam się na ułożenie jakoś włosów - Coś taka szczęśliwa? - zapytał po chwili także się uśmiechając. Zajęłam miejsce obok niego przy wyspie kuchennej i zamiast odpowiedzieć jeszcze szerzej się uśmiechnęłam - Skąd masz ten wisiorek? - odezwał się po niespełna kilku sekundach. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej pod nosem przypominając sobie o osobie, która mi go podarowała. - Od Leona - z satysfakcją wypowiedziałam jego imię a moja dłoń automatycznie powędrowała w miejsce gdzie znajdował się wisiorek. Na samo wspomnienie moich urodzin i prezentu od niego oraz naszych przyjaciół się wzruszam. Nic nie odpowiedział tylko posłał mi delikatny uśmiech i skierował wzrok na mamę, która akurat szykowała dla nas śniadanie. Położyła przede mną jeden talerz a drugi przed ojcem. Moje marzenie o tosta niestety się nie spełniło, ale za to dostałam smakowicie wyglądającego omleta z pomidorkiem i szynką.
- I jak? - zapytałam podekscytowana kiedy moja kuzynka wróciła do stolika, przy którym siedziałam. Westchnęła głośno odkładając swój telefon na srebrny stolik i wzruszyła ramionami, co nie wróżyło za dobrze. Widziałam, że ja powinna porozmawiać z jej ojcem i z pewnością przekonałabym go po pierwszej rozmowie, że szkoła do której chodzę jest idealna dla jego córki. W prawdzie nie jest to szkoła prywatna, ale jest na wysokim poziomie i oferuje zajęcia dodatkowe. - Powiedział, że to przemyśli - odpowiedziała z nadzieją w głosie i delikatnym uśmiechem na twarzy. Przynajmniej jest jakieś światełko w tunelu. Zależy mi na tym, aby chodziła ze mną do szkoły. Jest jedyną bliską mi osobą poza Leonem, z którą mogę porozmawiać o wszystkim - Mówiłaś komuś, że przyjechałam? - zapytała nieśmiało patrząc na mnie porozumiewawczym wzrokiem. Od razu domyśliłam się kogo miała na myśli. Uśmiechając się w jej stronę kiwnęłam przecząco głową. Jakoś przez ostatnie parę dni nie mam dobrego kontaktu z Federico. Zresztą on zapewne wciąż jest obrażony - To dobrze, bo muszę trochę pomyśleć - oznajmiła opierając się o oparcie krzesła i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Zmarszczyłam brwi, nie do końca rozumiejąc o co jej konkretnie chodzi. - Nad czym chcesz myśleć? - kontynuowałam temat, który mnie szczerze zaciekawił.
Widząc ponownie budynek szkoły miałam ochotę zawrócić do domu. Te kilka dni w domu minęło mi niesamowicie szybko, a moje samopoczucie jest takie sobie. Nie tryskam radością zwłaszcza, że muszę nadrobić materiał z lekcji. Czego jak się dowiedziałam od Fran jest dość sporo. Ten rok szkolny nie będzie moim najlepszym, coś tak czuję. Jest dopiero drugi miesiąc a ja jestem już do tyłu z materiałem i mam zaległości w ocenach. Dodatkowo nie przestają mnie dręczyć wyrzuty sumienia odnośnie sprawy z Leonem, który przez kolejne dwa dni nie odbiera ode mnie telefonów a na deser moje śledztwo odnośnie przeszłości stoi w miejscu. Wczoraj chciałam ponownie bliżej przyjrzeć się zdjęciom z skrzyneczki, ale ona dziwnym trafem zniknęła spod mojego łóżka. I jestem w stu procentach pewna, że mama ją zabrała abym nie odkryła nic więcej. Zajęłam miejsce na ławeczce obok tablicy ogłoszeń i cierpliwie czekałam aż ktoś z moich przyjaciół przyjdzie. Wyjątkowo wyszłam z domu wcześniej aby wstąpić do cukierni po coś słodkiego. Zalecenie mamy, która stwierdziła, że cukier mnie pobudzi. Zjadłam bułkę słodką, ale jakoś nie zdołała mnie pobudzić. - Cześć Violetta - usłyszałam obok siebie głos Matta. Przysiadł się do mnie bez mojego pozwolenia, ale przemilczę to. Pojęcia nie mam dlaczego, on ostatnio się tak do mnie przyczepił. Przy każdej możliwej okazji podchodzi do mnie i zagaduje. A kiedy stoję z Fran i on jest gdzieś w pobliżu to co chwilę spogląda na mnie uśmiechając się - Dobrze się już czujesz? - zapytał rozpoczynając między nami rozmowę. Westchnęłam głośno zerkając na niego kątem oka a widząc jego minę kiwnęłam twierdząco głową odpowiadając na jego pytanie aby się odczepił. Posłał mi uśmiech i odwrócił wzrok ode mnie a skierował go na podłogę.