- Brakowało mi tego - wyszeptałam obejmując go ciaśniej, ale po chwili przypomniałam sobie, że jest obolały, więc rozluźniłam trochę swój uścisk - Mogłabym tak siedzieć przez cały dzień - dopowiedziałam mając przymknięte oczy. I przez ten czas kiedy nie spędzaliśmy ze sobą czasu dotarło do mnie, że gdybym go nie spotkała moje życie byłoby nie kompletne. Przemierzałabym świat w poszukiwaniu Leona, nawet nie wiedząc, że to właśnie jego szukam. - Przykro mi, ale nie możemy spędzić tak całego dnia - zrujnował moje małe marzenie. Od razu podniosłam się delikatnie i spojrzałam na niego poważnie. Oby za chwilę nie oznajmił mi, że musi iść na jakieś spotkanie, czy dodatkowy trening, albo jakieś inne ważniejsze sprawy ode mnie. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i przetarł ręką po moim ramieniu. - Jeżeli za chwilę powiesz, że musisz iść to przysię.. - Ej, spokojnie - przerwał mi ze śmiechem, a dłonią przyjemnie gładził moje ramie - Nigdzie się nie wybieram - dodał, na co odetchnęłam z ulgą, po czym posłałam mu delikatny uśmiech - Bez Ciebie - oznajmił zadowolony. Zmarszczyłam brwi zdziwiona jego słowami. Przybliżył mnie do siebie i otulił mnie swoimi ramionami - Zabieram cię dzisiaj na kolację - wyszeptał opierając swój podbródek na mojej głowie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo zdecydowanie to jest lepsze niż spędzenie całego dnia na kanapie. Zwłaszcza, że w każdej chwili może zjawić się Niall, który zakłóci naszą samotność. Odsunęłam się od niego tak aby móc na niego spojrzeć - Z okazji przeprosin, za to, że nie miałem czasu dla Ciebie i aby uczcić to, że jesteśmy ze sobą już od sześciu miesięcy - dopowiedział utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
Kiedy usłyszałam jak zamknął za sobą drzwi otworzyłam gwałtownie oczy. Spojrzałam w stronę gdzie jeszcze przed chwila leżał i westchnęłam głośno. Jestem na niego niesamowicie zła, ale jednocześnie mam ochotę go przytulić. Niestety między nami jest gruba ściana, której nikt z nas nie przebije. Nie mam zamiaru go przepraszać, bo nie zrobiłam niczego, przez co mógłby się obrazić. Powiedziałam to co myślę, zresztą to cała prawda. Wstałam z łóżka z zamiarem zrobienia sobie herbaty, bo podejrzewam, że już raczej nie zasnę. Zbyt dużo myśli kumuluje się teraz w mojej głowie. Oboje bez słowa minęliśmy się w korytarzu. Ja szłam w stronę kuchni a on wrócił do pokoju zapewne się ubrać. Po raz pierwszy odkąd jesteśmy ze sobą mamy kryzys. Wyjęłam kubek z szafki i nalałam świeżej wody do czajnika, po czym nastawiłam go. W czasie kiedy woda się gotowała wrzuciłam do kubka torebkę z herbatą i wsypałam dwie łyżeczki cukru. Jestem skrajnie wyczerpana, a przecież jest rano. Targają mną w tej chwili różne emocje. Mam ochotę krzyczeć, coś rozwalić a jednocześnie chciałabym się położyć, płakać i czekać aż ktoś mnie przytuli. Usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej i opierając łokcie o blat ukryłam twarz w dłoniach. Gubię się w tym wszystkim. Sprawa z rodzicami, Amelią i kłótnia z Leonem. Potrzebuję czyjegoś wsparcia. Słysząc gwizd czajnika, zerwałam się z miejsca i podeszłam do blatu aby zalać sobie herbatę. Westchnęłam głośno słysząc kroki, bo domyślam się, że to Leon. Wzięłam do ręki kubek z gorącym napojem i usiadłam na miejscu, z którego wcześniej wstałam. I ponownie żadne z nas się nie odezwała tylko przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały. Bolała mnie ta cisza zwłaszcza, że w ostatnim czasie nasza relacja nie była zbyt bliska. Przymknęłam oczy, bo czułam jak moje oczy się szklą. - Nie masz zamiaru ze mną rozmawiać? - nie wytrzymałam i w końcu jako pierwsza się odezwałam, chociaż obiecałam sobie, że tym razem tak nie będzie. Obróciłam się do niego przodem, gdyż dotychczas siedziałam do niego plecami. Milczał i nawet nie spojrzał na mnie tylko wciąż stał przy blacie i coś robił. Tym swoim milczeniem zdenerwował mnie jeszcze bardziej - No tak zapomniałam, że jesteś zbyt zmęczony aby porozmawiać - powiedziałam i prychnęłam pod nosem, po czym napiłam się łyk gorącej herbaty. W odpowiedzi z jego strony usłyszałam tylko jak prawdopodobnie rzuca nóż na blat.
Słysząc dzwonek wydobywający się
z telefonu byłam pewna w stu procentach, że to znienawidzony przeze mnie
budzik, ale od tej myśli odsunęły mnie dwie rzeczy. Jedną z nich był fakt, że
mam ustawioną zupełnie inną melodię a drugim jest to, że po chwili telefon
odebrał Leon. A słysząc jego zaspany głos domyśliłam się, że musi być wcześnie.
- Co? Jest dopiero przed siódmą – słysząc jego słowa domyśliłam się, że chodzi
o jego treningi albo siłownię – Wczoraj mówiłeś, że o dziewiątej – westchnął
głośno. Czując jak kołdra się podnosi domyśliłam się, że wstał z łóżka, więc
otworzyłam jedno oko i zerknęłam na niego – Dobra będę za półgodziny –
postanowił zrezygnowany i rozłączył się. Z jednej strony jest mi go szkoda, bo
widać, że jest zmęczony, ale z drugiej mam ochotę na niego nakrzyczeć, że znowu
zostawia mnie samą i to jeszcze tak wcześnie rano. Przez cały ten czas obserwowałam jego ruchy i zaciskałam
dłoń na kołdrze ze złości. Dopiero po kilku minutach dostrzegł, że patrzyłam na
niego i delikatnie się do mnie uśmiechnął – Muszę już iść na tor – oznajmił mi
podchodząc bliżej łóżka. - Słyszałam – powiedziałam nie ukrywając swojego zdenerwowania. Jeżeli te całe
treningi są dla niego ważniejsze niż spędzenie czasu ze mną, to droga wolna,
ale niech nie myśli, że będę do tego pozytywnie nastawiona. Schylił się powoli
i pocałował mnie w policzek, na co tym razem nie zareagowałam. Przykryłam się
szczelniej kołdrą i zamknęłam oczy. Słysząc zamykanie drzwi do pokoju
domyśliłam się, że wyszedł. Sięgnęłam ręką po poduszkę, na której spał i bez
namysłu przytuliłam się do niej, po czym ponownie próbowałam zasnąć.