Strony

Strony

środa, 18 kwietnia 2018

II Rozdział 43: Kontempluję



***
Niesprawdzony
Można przegrać, albo wygrać ale nie można do cholery rezygnować. I zgadzam się z tym w stu a nawet dwustu procentach. Gdyby któreś z nas zrezygnowało i dało sobie spokój z naszym związkiem czy teraz stalibyśmy trzymając się za dłonie przy jednym ze stoisk czekając na słodkie babeczki, które zamówiliśmy. Oboje jesteśmy uparci i fakt, że zależy nam na sobie działa na naszą korzyść. Jakoś nie wierzę, że dałabym radę trzymać się od niego z daleko i nie walczyć o nasze uczucia. Może początkowo unosiłabym się dumą i omijała go szerokim łukiem, ale w końcu bym przecież pękła. Jeżeli ci na kimś naprawdę zależy nie ma takich przeszkód, których nie pokonasz. Uśmiechnęłam się do dziewczyny, która skończyła szykować nasze babeczki. Brunet odebrał mój przysmak i nie rozstając się z uśmiech podał mi go.

- Chcesz gdzieś usiąść? - zapytał stojąc naprzeciwko mnie. Pokiwałam przecząco głową utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Mam wrażenie jakbym cofnęła się w czasie i to były nasz początki związku. Czuję się jak zakochana małolata, która w końcu jest z chłopakiem, do którego wzdychała przez długi czas.
- Chodźmy się przejść - zaproponowałam odzyskując swój pogodny ton głosu. Nie mam zamiaru ukrywać w sobie tego szczęścia, które wręcz się we mnie roznosi. Przybliżył się do mnie i delikatnie ucałował mnie w skroń po czym wykorzystując moją nie uwagę podkradł mi trochę mojej malinowej babeczki. Zmroziłam go wzrokiem na co się zaśmiał.
- Moja lepsza - stwierdził i skradł mi szybkiego buziak w usta. Z całych sił powstrzymywałam aby się nie uśmiechnąć szeroko, ale oczywiście nie wyszło mi to i dosłownie po sekundzie na moich ustach pojawił się uśmiech. Oboje zgodnym krokiem ruszyliśmy w nasz spacer pomiędzy różnymi budkami i atrakcjami lunaparku - Może chcesz iść na jakąś kolejkę? - zapytał zerkając na mnie kątem oka. Rozejrzałam się dookoła chcąc zlokalizować jakąś atrakcję, która zainteresowałby mnie, ale jak mam być szczera to nic nie rzucało mnie się w oczy.
- Wygrasz mi jakąś maskotkę? - poprosiłam obracając się w jego stronę z proszącą minę. Zaśmiał się na moje słowa, ale pociągnął mnie w stronę najbliższej budki, która miała takie atrakcje. Mówiąc szczerze nie zależy mi na tym aby coś dla mnie wygrał bardziej chodzi o zabawę. Podał mężczyźnie, do którego chyba należy ta atrakcja odpowiednią kwotę a następnie wręczył mi aby potrzymała jego smakołyk.