Strony

Strony

piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 48: Będzie wypytywał

Bez entuzjazmu weszłam do szkoły. Nie mam ochoty udawać, że jestem szczęśliwa i mam wspaniały humor. Wczoraj przed kolacją pojechaliśmy razem z tatą do szpitala do mamy. Niestety jeszcze spała, ale po jakiejś godzinie się obudziła. Mimo, że leży w szpitalu to nadal ma ten swój dobry humor i jak najszybciej chce do domu, ale niestety wróci dopiero za cztery dni. Podeszłam do swojej szafki i beznamiętnie włożyłam tam swoją bluzę oraz strój na zajęcia z wychowania fizycznego. Coś czuję, że ten dzisiejszy dzień będzie strasznie mnie się dłużył. Co z tego, że z mamą wszystko w porządku ja jakoś nie potrafię się nie martwić. To moja kochana mama, która czasami za bardzo się wtrąca do mojego życia, ale za to ją właśnie kocham. Zamknęłam obojętnie szafkę i ruszyłam w stronę wolnej ławki. Odłożyłam torbę na ławkę obok siebie i wyciągnęłam książkę z chemii. Wczoraj nie mogłam się na niczym skupić i jestem prawie w stu procentach pewna, że źle zrobiłam zadanie domowe. Wzięłam do ręki długopis i jeszcze raz na spokojnie zaczęłam je tak jakby robić. Do lekcji mam jakieś dziesięć minut więc powinnam zdążyć.  
- Nie ładnie - usłyszałam czyjś głos za swoimi plecami. Przewróciłam teatralnie oczami i odwróciłam się aby spojrzeć na Federico. Bo jestem pewna, że to on. Zresztą rozpoznałam go po głosie i po perfumach, bo tylko ona tyle ich na siebie wylewa. Zmroziłam go wzrokiem i powróciłam do sprawdzania swojego zadania. Nie mam dzisiaj humoru na te jego żarciki. Przysiadł się do mnie, ale ja niegrzecznie zignorowałam jego obecności - Humor nie dopisuje? - zapytał i szturchnął mnie ramieniem. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na niego kątem oka. 
- Tak nie dopisuje - odpowiedziałam a raczej warknęłam w jego stronę. Podniósł ręce w geście obrony i przewrócił oczami. Odwrócił ode mnie wzrok i ulokował go na wejściu do szkoły. Widziałam, że na jego twarzy pojawił się uśmiech, co mogło oznaczać tylko to, że pewnie zobaczył jakąś ładną dziewczynę. Powróciłam wzrokiem ponownie na zadanie i próbowałam się skupić aby je rozwiązać. Dobrze, że w tym tygodniu nie ma żadnych sprawdzianów, kartkówek czy czegoś podobnego, bo z pewnością nie dostałbym dobrej oceny. Poczułam jak mój towarzysz wstaje ze swojego miejsca. Spojrzałam na niego kątem oka i tak jak myślałam udał się w stronę ładnej blondynki stojącej obok wejścia do szkoły. Czyli co już go Ludmiła nie interesuje. Zacisnęłam szczękę i wstałam ze swojego miejsca. Miałam ochotę podejść do niego i przywołać go do porządku, ale powstrzymałam się i udałam w stronę wyjścia ze szkoły. Po drodze spiorunowałam Federico wzrokiem a on tylko wzruszył ramionami. Niestety kiedy wychodziłam wpadłam na kogoś. Od razu wiedziałam kim jest ta osoba, bo tylko on pachnie tymi perfumami. Podniosłam na niego spojrzenie a on uśmiechnął się na powitanie. 
- Przepraszam - szepnęłam spuszczając głowę i spojrzałam na książkę, którą trzymałam w ręce. Zaśmiał się pod nosem. 
- W porządku? - zapytał a ja uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem i podniosłam na niego swoje spojrzenie. Posłałam mu uśmiech i poprawiłam kosmyk włosów, który zasłaniał mi pole widzenia w prawym oku. Kiwnęłam twierdząco głową, na co on się uśmiechnął. 
- Mogę mieć do ciebie prośbę? - zapytałam niepewnie patrząc prosto w jego oczy. Oblizał dolną wargę jakby się zastanawiał a po chwili kiwnął twierdząco głową - Przytulisz mnie? - odezwałam się obserwując jego twarz. Po usłyszeniu tych słów znieruchomiał na chwilę i patrzył na mnie z rozszerzonymi źrenicami. W tym momencie zrobiło mnie się głupio. Już chciałam się odezwać i przeprosić za to pytanie, ale on podszedł do mnie niepewnie i wyciągnął w moja stronę ramiona po czym powoli przytulił mnie do siebie. Przymknęłam oczy i objęłam go w pasie przytulając się do niego mocniej. Wstrzymał na chwile oddech, ale po chwili rozluźnił się.
- Dziękuję - wyszeptałam w jego koszulkę i zacisnęłam dłoń w pięść na tyle jego kurtki dżinsowej. Pogładził mnie niepewnie po plecach i wypuścił powietrze ze swoich ust. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka i w tym samym momencie odsunęłyśmy się od siebie. Spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem, co odwzajemnił, ale w jego oczy mówiły co innego. 
- Chodźmy na lekcje - powiedział półszeptem i nie czekając na moją odpowiedź ruszył w stronę wejścia do szkoły.
***
To był ciężki dzień. Z lekcji nic nie zapamiętałam i to już nie chodziło o moją mamę tylko o .. właściwie nie wiem o co. Zabrałam ze swojej szafki torbę i udałam się do swojego domu. Między lekcjami zadzwonił do mnie tato z informacją, że wróci później do domu, bo zostaje w pracy dłużej a później podjedzie jeszcze do szpitala do mamy więc jestem zmuszona siedzieć sama w domu. Wyszłam ze szkoły i moim jedyny kierunkiem teraz jest dom a właściwie to kuchnia, bo jestem strasznie głodna. Wczoraj prawie nic nie zjadłam na tej kolacji a rano nie chciało mnie się robić śniadania. 
- Idziesz do domu? - obok mnie pojawił się Federico. Kiwnęłam tylko twierdząco głową, bo nadal mam mu za złe, że flirtuje z innymi dziewczynami a jednocześnie robi nadzieję Ludmile - A może chcesz iść ze mną i Leonem na pizzę? - zaproponował a ja przygryzłam dolna wargę. Spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami. Uśmiechnął się do mnie i włożył ręce do kieszeni swoich spodni. Już miałam odpowiedzieć, ale podszedł do nas Leon. Przeniosłam na niego swoje spojrzenie a on posłał mi delikatny uśmiech - To idziesz? - zapytał a ja westchnęłam głośno. Oboje spojrzeli na mnie wyczekująco.
- W sumie lepsze to niż siedzenie samej w domu - stwierdziłam, na co obaj zrobili urażone miny a do mnie dotarło jak zabrzmiały moje słowa. Posłałam mi przepraszające spojrzenie i uśmiechnęłam się szeroko. 
- Może dzięki temu poprawi ci się humor, bo ta twoja smętna mina zaczyna mnie się udzielać - powiedział Federico po czym we trójkę ruszyliśmy w stronę pizzerii. Zaśmiałam się na jego słowa i poprawiłam torbę, która spadała mi z ramienia. 
- Wcale nie mam smętnej miny cały czas - mówiłam poważnie i od razu poczułam na sobie jego wzrok. 
- Fakt, raz się uśmiechnęła - odezwał się Leon a następnie się zaśmiał pod nosem. Przeniosłam na niego swoje spojrzenie i uśmiechnęłam się delikatnie. 
- I pewnie do ciebie - zaśmiał się pod nosem Federico i spuścił wzrok na swoje buty a na jego twarzy nadal widniał cwaniacki uśmieszek. 
- Ej, Fede jak tam ta twoja blondyna - warknęłam i wbiłam w niego mordercze spojrzenie. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i podniósł na mnie zadowolone spojrzenie. 
- W normie - odgryzł się szczerząc się jak jakiś debil. Przewróciłam teatralnie oczami i pokręciłam zażenowana głową. Faceci. 
***
Opadłam na oparcie krzesła. Najedzona i zadowolona. O dziwo ta pizza, którą zaproponowali chłopcy nie była aż taka zła mimo iż była tam papryka a ja jej nie lubię a wręcz nienawidzę. Napiłam się swojego soku pomarańczowego, który sobie zamówiłam. Jeszcze nigdy się tak nie najadłam. Normalnie nie mogę się ruszać, za to chłopcy świetnie się bawią chociaż zjedli o wiele więcej ode mnie. W pewnym momencie Federico nie wytrzymał i musiał sobie ulżyć bekając. 
- Świnia - tylko tyle mogę w tej chwili powiedzieć. Pizzeria jest pełna ludzi a ten bez żadnego skrępowania beka. Aż wstyd z nim siedzieć przy jednym stole. Zaśmiał się jedynie na moje słowa i ponownie napił się swojej Pepsi. 
- Każdemu sie zdarza - odpowiedział a ja zaśmiałam się na jego słowa. Nie każdemu, bo ja nie bekam publicznie. Spojrzałam kątem oka na Leona, który śmiał się zapewne z mojej miny i w tym samym czasie nasz mistrz bekania dostał wiadomość. Odczytał treść i uśmiechnął się sam do siebie. 
- Dobra, ja się będę zbierał, bo laska, którą dzisiaj zbajerowałem chce się spotkać -oznajmił nam po czym dopił swoje picie i wyszedł łapiąc jeszcze do ręki kawałek pizzy, który został. Puścił do nas oczko i zadowolony upuścił pizzerię.  
- Zbajerowałem - fuknęłam pod nosem przedrzeźniając Federico, na co Leon się zaśmiał. Przynajmniej zostawił nas samych a lubię przebywać w towarzystwie i to jeszcze sam na sam z Leonem - Wracamy już? - zapytałam bawiąc się serwetką. Spojrzał na mnie i kiwnął twierdząco głową po czym wstał ze swojego krzesła i zabrał z niego swoją kurtkę dżinsową. Z ledwością podniosłam swój tyłek z siedzenia i wzięłam do ręki moją torbę. Rachunek uregulowaliśmy od razu przy zamówieniu więc mogliśmy już wyjść. Kiedy tylko opuściliśmy pomieszczenie odezwał się telefon Leona. Spojrzał na wyświetlacz i zdecydowanym ruchem odebrał go. O dziwo jego rozmowa nie trwała długo, ponieważ już po kilku  sekundach rozłączył się. 
- Muszę na chwilę podejść do domu - oznajmił mi chowając do kieszeni telefon. Kiwnęłam głową twierdząco, że rozumiem - Jak chcesz możesz iść ze mną a później cię odprowadzę - zaproponował niepewnie i spojrzał na mnie wyczekująco. Uśmiechnęłam się do niego zgadzając na jego propozycję. Kiwnął głową dając mi tym samym znak abyśmy już szli. 
- Nie sądziłem, że potrafisz tyle zjeść - odezwał się z podziwem w głosie. Zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam na niego z uśmiechem. 
- Też się zdziwiłam, ale byłam strasznie głodna - odpowiedziałam nie spuszczając z niego spojrzenia. Uśmiechnął się i włożył na siebie swoja kurtkę, którą trzymał w ręce. Spojrzałam przed siebie a moim oczom ukazał się Lucas, który szedł z naprzeciwka. Moim jedynym marzeniem było, żeby się nie zatrzymał i nie zaczął jakiejś rozmowy. Nabrałam nerwowo powietrza widząc, że się zbliża. Kątem oka spojrzałam na Leona, który ewidentnie się śmiał z mojego zachowania. 
- Śmiejesz się ze mnie? - zapytałam patrząc na niego morderczym wzrokiem, który był oczywiście udawany na potrzeby powagi moich słów. Przeniósł na mnie swój wzrok i pokiwał przecząco głową, ale widziałam, że powstrzymywał śmiech. Zatrzymałam się gwałtownie, bo w głowie zapaliła mnie się lampka z pomysłem - Musisz coś dla mnie zrobić - powiedziałam szeptem patrząc na Leona, który zmarszczył brwi. Pokazałam mu gestem głowy na Lucasa, który był coraz bliżej nas. 
- Nie mam zamiaru się bić - odpowiedział poważnie a ja pokręciłam przecząco głowa denerwując się jeszcze bardziej. Niby Lucas chce aby nasze stosunki polegały na przyjaźni, ale ja wiem i czuje, że jest inaczej. Ciągle się na mnie gapi i głupio uśmiecha. 
- Proszę cię, złap mnie za rękę - powiedziałam cała zestresowana. Otworzył szerzej oczy a ja zrobiłam prosząca minię - Tylko tak się od niego uwolnię. Proszę - dodałam prawie błagając. Przymknął na chwilę oczy i nabrał nerwowo powietrza - Będę ci dłużna - jęknęłam i kątem oka widziałam, że parę kroków przed nami jest Lucas. Nie odpowiedział tylko ujął moją dłoń i przybliżył się do mnie. Uśmiechnęłam się do niego patrząc w jego oczy. Miałam ochotę go dotknąć. Poczuć jego skórę na opuszkach moich palców. Ścisnęłam mocniej dłoń Leona i jeszcze bardziej się do niego przybliżyłam, aby czuć jego oddech na swojej twarzy. I wtedy tą całą magię przerwał Lucas, który podszedł do nas. Przymknęłam oczy zdenerwowana i na prawdę bardzo niechętnie odsunęłam się od Leona. 
- Trochę niezręcznie - zmieszał się nasz niechciany towarzysz a my odwróciliśmy się do niego, ale nadal trzymaliśmy się za ręce. Mimo iż on stał przed nami moje mrowienie w dłoni jak i na twarzy nie ustępowało. Odchrząknęłam żeby myślał, że się zawstydziłam. Lucas spojrzał dyskretnie na nasze dłonie i zacisnął szczękę. W duchu uśmiechnęłam się do siebie i gratulowałam - Nie będę wam przeszkadzał i pójdę już sobie - powiedział przez zęby po  czym uśmiechnął się do nas sztucznie i wyminął nas uderzając Leona barkiem w ramię. Odprowadziłam Lucasa wzrokiem a na mojej twarzy wymalowany był uśmiech. 
- Udało się - szepnęłam sama do siebie i spojrzałam na Leona - Na prawdę ci dziękuję - dodałam a on tylko uśmiechnął się delikatnie i pociągnął mnie w stronę swojego domu. Ucieszyłam się, że nie puścił mojej dłoni, ale kiedy dorównałam mu kroku, nasze dłonie pożegnały się ze sobą. Przynajmniej Lucas nie będzie robił sobie nadziei na nasz powrót do siebie. Westchnęłam głośno i poprawiłam torbę na swoim ramieniu aby mi nie spadała. Otworzył mi furtkę do swojego domu i puścił przodem. Kiedy miał wchodzić do domu drzwi się otworzyły a ze środka wyszedł jakiś mężczyzny. Na oko miał jakieś trzydzieści lat. Zapewne to jest Alejandro.
- Już myślałem, że ... - przerwał kiedy mnie zobaczył. Uśmiechnęłam się delikatnie. Chciałam się przedstawić, ale uprzedził mnie Leon. 
- To jest Violetta - odezwał się a ja spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szerzej. Mężczyzna podszedł do nas z jakąś teczką i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Alejandro oj.. 
- Ona wie - przerwał mu Leon i posłał mu delikatny uśmiech. Mężczyzna pokiwał głową i zerknął na rzecz trzymaną w ręce. 
- Zaniesiesz to Katherin? - zwrócił się do Leona i podał mu teczkę. Brunet kiwnął głową i zabrał od niego rzecz - Sam bym to zrobił, ale muszę jechać do pracy - dodał wyjaśniając. Uśmiechnął się do mnie szeroko i spojrzał na Leona - Miło było poznać, ale muszę się zbierać - powiedział i wyciągnął z kieszeni klucze zapewne do domu. Podszedł z powrotem do drzwi i zamknął je na klucz - Do kolacji - powiedział do Leona i udał się w stronę swojego auta. Kiedy wsiadł do samochodu Leon przewrócił oczami i westchnął głośno. 
- Będzie wypytywał - stwierdził i po raz kolejny westchnął. Spojrzałam na niego pytająco i skrzyżowałam ręce na piersiach. 
- Wypytywać? O co? - zapytałam a on tylko zaśmiał się i przeniósł wzrok na mnie. 
- O ciebie - wyjaśnił i się zaśmiał - Wiesz jesteś pierwszą dziewczyną jaką widział w moim towarzystwie. I teraz będzie drążył temat i wysuwał swoje wnioski - dodał widząc moją zdezorientowaną minę. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Brunet widząc mój uśmiech zaśmiał się i spojrzał na teczkę, która trzymał - W sumie to jesteś też pierwszą dziewczynę, której zaufałem, której pozwoliłem się dotknąć czy przytulić - dodał trochę zmieszany a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Spuściłam głowę zarumieniona i nerwowo założyłam kosmyk włosów za ucho. Przygryzłam dolna wargę i podniosłam na niego spojrzenie. 
- Czuje się wyjątkowo - powiedziałam zarumieniona a on tylko uśmiechnął się do mnie a po chwili zaśmiał cicho. 
***
- Poważnie? - zapytałam ze śmiechem idąc obok Leona szkolnym korytarzem. Spojrzał na mnie kątek oka i kiwnął twierdząco głową.
- Twoje imię podczas kolacji padło chyba z piętnaście razy - dodał poważnie na co się zaśmiałam a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Zerknęłam na niego kątem oka - Katherin nawet chciała pomóc mi w szykowaniu randki - dodał, co wywołało u mnie jeszcze większe rumieńce a w mojej głowie od razu pojawił się obraz mnie i Leona na randce. Urokliwa polana pełna kwiatów, kocyk, owoce i romantyczne muzyka w tle. Ze strony Leona usłyszałam cichy śmiech. Są dwie opcje, albo śmieje się ze mnie albo ze słów Katherin.
- Daj spokój - usłyszałam zdenerwowany głos Diego. Oboje z Leonem spojrzeliśmy na siebie po czym podeszliśmy w stronę szafek i schowaliśmy się za ścianą. Wiem, że nie ładnie jest podsłuchiwać, ale nie mogę się powstrzymać a zwłaszcza, że rozmawia z Fran, która jest niesamowicie wściekła - Nie mówisz poważnie - dodał próbując załagodzić tą sytuację. Spojrzała na niego jak na idiotę i zaśmiała się poirytowana.
- Jeśli chcesz się spotykać z nimi to nas nie może być - powiedziała a ja otworzyłam szerzej oczy. Czy ona właśnie postawiła mu warunek? Ciekawa jestem kim są ci, a którymi Diego nie może się spotykać.
- Co robicie? - usłyszałam za sobą zaciekawiony głos Federico. Oboje z Leonem jak oparzeni odwróciliśmy się w jego stronę i pokazaliśmy mu gestem ręki aby był cicho. Kiwnął twierdząco głową i spojrzał w stronę kłócącej się pary. Diego zaśmiał się na słowa Fran a ona w tym czasie skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Stawiasz mi warunek? - zapytał poważnie ze zdenerwowaniem w głosie, na co Fran kiwnęła twierdząco głową i spojrzała na swoje paznokcie - W takim razie nie ma nas - odpowiedział. Ponownie wytrzeszczyłam oczy. Zerknęłam kątem oka na Federico, który stał obok mnie. Jego reakcja na słowa Diego była taka sama jak moja. Niestety nie mogłam zobaczyć wyrazu twarzy Leona ponieważ stał za mną i delikatnie opierał się o moje ramię. Czując jego dotyk uśmiechnęłam się delikatnie do siebie - Mam już dość tego jak mnie traktujesz. Cięgle mi mówisz, co mam robić z kim się spotykać, kiedy mam mieć czas wolny. Nie jestem twoją marionetką, Fran. Kocham cię, ale mam dość - dodał spokojnie a w oczach mojej byłej przyjaciółki pojawiły się łzy - Lubię spędzać czas z Leonem i Federico. Możesz ich nie lubić, ale nie masz prawa zabraniać mnie się z nimi spotykać. Jeśli masz z tym problem, to najlepiej będzie jak faktycznie się rozstaniemy - zakończył swoją wypowiedź a przynajmniej tak mnie się wydawało. Mimo iż byłam daleko nie dało się dostrzec, że w oczach Fran zebrały się łzy. Uniosła dumnie głowę i poprawiła swoją spódniczkę po czym spojrzała na swojego już byłego chłopaka. Kiwnęła tylko głową i odeszła od niego. Jak oparzeni odsunęliśmy się ode ściany aby nie zobaczyła, że podsłuchiwaliśmy. Kiedy przechodziła obok nas zauważyłam, że po jej bladych policzkach spływają łzy. Spojrzałam nerwowo na chłopaków a oni zerkali na siebie zażenowani. Można powiedzieć, że to tak jakby z ich powodu się rozstali. Chociaż nie do końca, bo to z winy Fran.
- Cześć wam - niespodziewanie za moimi plecami pojawił się Diego. Stanął obok Federico i patrzył na nas z delikatnym uśmiechem - Idziecie coś zjeść? - zapytał radośnie patrząc na nas wyczekująco. Przygryzłam dolna wargę i spuściłam głowę zawieszając wzrok na swoich butach.
- Jasne, jestem głodny jak diabli - odezwał się już rozluźniony Federico i nie czekając na odpowiedź reszty ruszył w stronę stołówki gdzie w tej chwili znajduje się większość osób ze szkoły ponieważ w tej chwili jest przerwa obiadowa.
- Leon - zatrzymałam go zanim zdążył odejść. Odwrócił się w moją stronę i posłał pytające spojrzenie. Odchrząknęłam cicho założyłam nerwowo kosmyk włosów za uchu - Jak myślisz powinnam pójść do Fran? Przyjaźniłyśmy się w końcu - powiedziałam niepewnie a on zmieszał się trochę. Nabrał nerwowo powietrza i podrapał się po policzku. Zmieszany Leon wygląda uroczo.
- Nie wiem. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji - odpowiedział półszeptem a ja posłałam mu delikatny uśmiech - Nie jestem też zbytnio wrażliwy więc nie wiem jak powinnaś się zachować - dodał i włożył ręce do kieszeni a następnie wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i podeszłam do niego bliżej. Spojrzał na mnie niepewnie.
- Chodźmy coś zjeść - powiedziałam zdecydowanie a on tylko kiwnął głowa i oboje ruszyliśmy w stronę stołówki. W sumie sama nie wiem czy powinnam do niej iść. Zależy mi na niej bo była moją najlepszą przyjaciółką, ale kiedy sobie przypomnę jak ona zachowywała się kiedy obudziłam się ze śpiączki i opowiadałam jej o Leonie. Ona mnie nie wspierała tylko chciała abym zapomniała o wszystkim. Wymyślała jakieś intrygi aby zaszkodzić Leonowi i na siłę chciała aby z powrotem była z Lucasem. Nie zachowywała się jak przyjaciółka więc dlaczego ja mam być taka w stosunku do niej. 
 ***
Proszę bardzo. Rozdział 48. Nie jest on taki jak chciałam ponieważ musiałam go pisać już trzeci raz. Jest krótki, tak wiem. Mój komputer znowu postanowił się zbuntować i nie dało się go włączyć. Zadzwoniłam do mojego kuzyna i okazało się, że trzeba wgrać od nowa Windowsa. I takim oto sposobem wszystko co miałam na komputerze szlak trafił. Rozdziały, które miałam napisane do przodu ( a było ich sześć), plan całego opowiadania, pomysły i kilka niedokończonych OS. Wyobrażacie sobie moje załamanie w tej sytuacji. Miałam ochotę coś rozwalić a jednocześnie chciało mnie się płakać. Rozdział nie należy do idealnych i zdaję sobie z tego sprawę, bo pisałam go na szybko i oczywiście mogą być błędy, ale nie mam czasu ich sprawdzać ponieważ muszę teraz napisać od nowa wszystko. Od razu mówię biorę na klatę wasze rozczarowania. Tyle czekaliście a rozdział takiej jakości. Nie zanudzam moim marudzeniem i zostawiam was z tym czymś a ja sama biorę się za odtwarzanie tego co przepadło. 

23 komentarze:

  1. Boski :))
    Verdas się powoli przełamuje! :D
    To takie slodkie, że to akurat Violce pozwala się do siebie zbliżyć :))
    Vils potrafi dużo zjeść ahahahh
    Fede beka ;-;
    BLEEE X_X
    Lucas idiota...
    Mam nadzieję, że on się wreszcie odczepi -,-
    Fran idiotka...
    Diego jest super :D
    Mam nadzieję, ze Fran i Lucas będą razem i wyjadą do Afryki ^^
    Pozbądźmy się ich ^^
    Czekam *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, nie płacz kochana!
    Napewno ci się uda jeszcze napisać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daria nie martw się, masz wielki talent, i na pewno ci się uda odnowić wpisy! Wiem co to znaczy, bo też kiedyś przez przypadek usunęłam.
      Mam dla ciebie radę!
      Może załóż jakiś notatnik , tak jak ja i tam pisz wszystko?
      Nie zginie ci, i wgl :D
      Tyle mądrości od Wikusi xD!
      Szczęście w nieszczęściu°
      Rozdział cudowny
      Talentu to ty masz, co niemiara!
      Życzę weny i poczekam ile trzeba!


      Maggie xoxo

      Usuń
  3. Świetny *-*

    Jak ja nie lubię tej Fran -,-
    Tamta była o wiele lepsza (jak to brzmi xD)
    Nie dziwię się że Diego z nią zerwał.
    To coś normalnego, że nie wytrzymał swego rodzaju presji xD
    I Lucas, jego też nie lubie xD
    Ale Leon kolejny raz się przełamał *-*
    Trzy razy?
    Jakoś tak xD
    Ale to miłość nic więcej *-*
    El amore en aire ^^

    I nie przejmuj się, coś wiem op takiej sytuacji (10 rozdziałów poszło się no nie używając brzydkich słów xD)

    Weny :*
    I siły na nadrabianie :c

    Sydney

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ty gadasz?! Rozdział super!

    To słodkie że Leon przedstawił Viole "ojcu" ... I wogole że się przelamuje, jak ją złapał za rękę albo przytulil to myslalam że ładne *.*
    Fajnie się czytali jak podsluchiwali rozmowę Fran i Diego. XD
    Mam nadzieję że Lucas się odczepi wkoncu i pójdzie do innej...
    Według mnie Viola dobrze zrobiła że nie poszła do Fran i jej nie pocieszał... Według mnie ich przyjaźń już dawno powinna być skreślona skoro Fran dużo razy zawalala i nie wspierała Violi. Dlatego Mam nadzieję że nie będą się przyjaźnić nawet w późniejszych rozdziałach... Mi się podoba ich paczka-Vilu, Leon, Fede i Ludmi no i jeszcze Diego. *.*

    Czekam z niecierpliwością na następny (zapewne cudowny jak zawsze) rozdział. :)
    Buziaki :* -Ola143

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na to jak ,,ojciec'' Leona będzie pytał o Viole i kazał zaprosić ją na kolacje. Takie moje małe marzenia. Rozdział oczywiście wspaniały, cudowny i świetny dlatego czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcale mnie nie zawiódł rozdział. Wręcz przeciwnie ;)
    Leonetta, która coraz bardziej się do siebie zbliża. ^^
    Takie są z nich słodziaki <3
    Czy tylko ja się cieszę, że Diego i Fran zerwali? XD
    Szkoda, że nie słyszeliśmy tej kolacji ;D
    Jedyną wadą opowiadanie jest to, że szybko się kończ. Twoje rozdziały mogłabym czytać godzinami ;*

    A i współczuję tych wszystkich straconych rozdziałów i OS ;/ Tyle pracy poszło na marne ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przejmuj się <3
    Na twoje rozdziały warto czekać <33
    tak bardzo się cieszę, że Leon w końcu się przełamuje <33
    Fran i Diego zerwali
    Nie wiem, czy mam się cieszyć czy smucić.
    hym..
    A rozdział jest cudowny :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny.
    Długo czekaliśmy, ale rozumiem cię.
    Też bym się załamała.
    Ale co do tej randki, to Leon mógł prosić o pomoc xD
    Okej, to na tyle.
    Buziaki!
    S.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana będzie dobrze!
    Współczuję, ale wiem, że dasz rade!
    Warto było czekać !
    Rozdział zajebisty!

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny!!!! Jak zawsze!! Leon <3 już otwiera się przed Vilu... a Fede? Ten już sobie kogoś szuka pff.. Współczuje sytuacji ale wszytko wyjdzie na prostą życze Dużo Weny!!! Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny
    Warto było czekać!
    Już nie mogę się doczekać następnego
    ~~ Ewa

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne opowiadanie.
    Takie inne ;)
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietny rozdzial :* Zapraszam na mojego bloga : mojeoneshoty.blogspot.com/?m=1
    Oraz : giveyoumeheart.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  14. Opłacało się czekać ^_^
    Rozdział świetny :*
    Masz ogromny talet <3
    Kocham tego bloga !!!!
    A historia genialna :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudny rozdział! ^^
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny. Już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń