Strony
▼
Strony
▼
sobota, 26 grudnia 2015
niedziela, 13 grudnia 2015
Rozdział 61: Okłamał cię ktoś kiedyś?
Jeszcze nigdy nie czułem się tak niezręcznie jak w tej chwili. Gdyby nie fakt, że rodzice Federico obserwują praktycznie każdy mój ruch, było by w sumie normalnie. Chociaż czy kolacja z rodzicami twojego przyjaciela może być normalna? No raczej wątpię. Kątem oka zerknąłem na siedzącego obok mnie Federico i widząc po jego minie on też nie czuje się swobodnie. Najchętniej to wróciłbym już do domu, ale niestety jakieś dziesięć minut temu dopiero tutaj wszedłem. Może byłoby mniej niezręcznie jakby ktoś zaczął rozmowę czy coś. bo jak na razie jestem tylko obserwowany.
- Co ma na celu ta kolacja? - zapytał Federico przerywając w końcu tą ciszę. Jego matka odłożyła ostrożnie sztućce i uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Chcemy poznać twojego znajomego - powiedziała patrząc na mnie. Przełknąłem ślinę i włożyłem do swoich ust kolejną porcję jedzenia. W odpowiedzi na słowa kobiety można było usłyszeć śmiech Federico, jednak po chwili spoważniał.
- Wy tak na poważnie? - mówił z kpiną w głosie - Odkąd poznaliście Leon zachowujecie się dziwnie a ta cała kolacja jest totalnym idiotyzmem - dopowiedział i odsuwając krzesło wstał od stołu. Po mini jego ojca można łatwo stwierdzić, że zachowanie Federico mu się nie spodobało - I nie mam zamiaru brać w tym udziału - dodał po czym spojrzał na mnie i kiwnął głową dając mi do zrozumienia, żebyśmy poszli. Spojrzałem na jego rodziców i grzecznie wstałem od stołu dziękując za kolację. Nie lubię sprawiać przykrości ludziom , ale Federico tym razem ma rację z tym, że ta kolacja jest idiotyzmem. Niepewnie udałem się do jego pokoju a kiedy tylko przekroczyłem próg odetchnąłem z ulgą - Idziemy na miasto? - zapytał ściągając z siebie dżinsową koszulę, którą miał ubraną zostając w samym białej koszulce. Wzruszyłem ramionami odpowiadając tym samym na zadane przez niego pytanie. Założył na siebie szarą bluzę zakładaną przez głową i ruszył w stronę wyjścia z pokoju. Z jednej strony wolałbym wrócić do domu i się położyć, ale z drugiej takie wyjście na miasto jest dobrym pomysłem. Kiedy tylko wróciliśmy do salonu dotarła do nas rozmowa rodziców Federico, która trochę przypominała kłótnię. Spojrzałem zmieszany w stronę mojego towarzysza a on tylko pokiwał głową przekręcając oczami, co oznaczało, że mam się nie przejmować.
- To jest niemożliwe. I skończ już z tym - można było usłyszeć zdenerwowany głos ojca Federico.
- To ty przestań. Nie widzisz podobieństwa? - po usłyszeniu tych słów znieruchomiałem. Nie jestem pewny, ale wydaje mnie się, że oni rozmawiają o mnie. Przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem kątem oka na Federico. On także przeniósł na mnie swoje spojrzenie, które wyrażało tylko i wyłącznie niezrozumienie.
- Widzę, ale to może być tylko zbieg okoliczności - ciągnął swoją rację ojciec Federico. W tej chwili do głowy przyszła mi tylko jedna myśl a mianowicie, że Violetta mogła mieć rację. Może rodzice Federico znają moich.
- To jest on. Jestem tego pewna - w tej chwili czułem jak moje ciało drętwieje. Czułem na sobie wzrok Federico, ale mimo to nie potrafiłem na niego spojrzeć. Katem oka widziałem tylko, że ruszył w stronę gdzie znajdowali się jego rodzice - Lorenzo, to jest nasz Leon - otworzyłem szerzej oczy słysząc te słowa, natomiast Federico zatrzymał się w pół kroku i tak jak ja znieruchomiał.
- Co? - oprzytomniał i zdenerwowany ruszył w stronę swoich rodziców, którzy gdy tylko go usłyszeli automatycznie odwrócili się w jego stronę zaskoczeni - Chcecie powiedzieć, że Leon jest waszym synem a moim bratem? - zapytał jednocześnie zdenerwowany i zaskoczony. Natomiast ja stałem cały czas w jednym miejscu próbując to wszystko zrozumieć.
- Porozmawiajmy - stwierdził ojciec Federico.
- Co ma na celu ta kolacja? - zapytał Federico przerywając w końcu tą ciszę. Jego matka odłożyła ostrożnie sztućce i uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Chcemy poznać twojego znajomego - powiedziała patrząc na mnie. Przełknąłem ślinę i włożyłem do swoich ust kolejną porcję jedzenia. W odpowiedzi na słowa kobiety można było usłyszeć śmiech Federico, jednak po chwili spoważniał.
- Wy tak na poważnie? - mówił z kpiną w głosie - Odkąd poznaliście Leon zachowujecie się dziwnie a ta cała kolacja jest totalnym idiotyzmem - dopowiedział i odsuwając krzesło wstał od stołu. Po mini jego ojca można łatwo stwierdzić, że zachowanie Federico mu się nie spodobało - I nie mam zamiaru brać w tym udziału - dodał po czym spojrzał na mnie i kiwnął głową dając mi do zrozumienia, żebyśmy poszli. Spojrzałem na jego rodziców i grzecznie wstałem od stołu dziękując za kolację. Nie lubię sprawiać przykrości ludziom , ale Federico tym razem ma rację z tym, że ta kolacja jest idiotyzmem. Niepewnie udałem się do jego pokoju a kiedy tylko przekroczyłem próg odetchnąłem z ulgą - Idziemy na miasto? - zapytał ściągając z siebie dżinsową koszulę, którą miał ubraną zostając w samym białej koszulce. Wzruszyłem ramionami odpowiadając tym samym na zadane przez niego pytanie. Założył na siebie szarą bluzę zakładaną przez głową i ruszył w stronę wyjścia z pokoju. Z jednej strony wolałbym wrócić do domu i się położyć, ale z drugiej takie wyjście na miasto jest dobrym pomysłem. Kiedy tylko wróciliśmy do salonu dotarła do nas rozmowa rodziców Federico, która trochę przypominała kłótnię. Spojrzałem zmieszany w stronę mojego towarzysza a on tylko pokiwał głową przekręcając oczami, co oznaczało, że mam się nie przejmować.
- To jest niemożliwe. I skończ już z tym - można było usłyszeć zdenerwowany głos ojca Federico.
- To ty przestań. Nie widzisz podobieństwa? - po usłyszeniu tych słów znieruchomiałem. Nie jestem pewny, ale wydaje mnie się, że oni rozmawiają o mnie. Przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem kątem oka na Federico. On także przeniósł na mnie swoje spojrzenie, które wyrażało tylko i wyłącznie niezrozumienie.
- Widzę, ale to może być tylko zbieg okoliczności - ciągnął swoją rację ojciec Federico. W tej chwili do głowy przyszła mi tylko jedna myśl a mianowicie, że Violetta mogła mieć rację. Może rodzice Federico znają moich.
- To jest on. Jestem tego pewna - w tej chwili czułem jak moje ciało drętwieje. Czułem na sobie wzrok Federico, ale mimo to nie potrafiłem na niego spojrzeć. Katem oka widziałem tylko, że ruszył w stronę gdzie znajdowali się jego rodzice - Lorenzo, to jest nasz Leon - otworzyłem szerzej oczy słysząc te słowa, natomiast Federico zatrzymał się w pół kroku i tak jak ja znieruchomiał.
- Co? - oprzytomniał i zdenerwowany ruszył w stronę swoich rodziców, którzy gdy tylko go usłyszeli automatycznie odwrócili się w jego stronę zaskoczeni - Chcecie powiedzieć, że Leon jest waszym synem a moim bratem? - zapytał jednocześnie zdenerwowany i zaskoczony. Natomiast ja stałem cały czas w jednym miejscu próbując to wszystko zrozumieć.
- Porozmawiajmy - stwierdził ojciec Federico.