Nie lubię patrzeć na krzywdę ludzi. A szczególnie kiedy cierpią osoby, które kocham i są dla mnie ważne. Obserwując jego smutny wyraz twarzy coś ściskało mnie w gardle a do oczu cisnęły mnie się łzy. Chciałabym go w jakiś sposób choć trochę pocieszyć, ale nie mam pojęcia jak. Jednak nic w życiu nie dzieje się bezsensu, nic nie dzieje się bezcelowo. Przymknęłam na chwilę oczy i nabrałam
Powietrza do usta po czym powoli je wypuściłam by opanować swój drżący głos. I kiedy chciałam zacząć rozmowę on spojrzał na mnie tym swoim smutnym wzrokiem a po chwili spuścił głowę i westchnął głośno.
- Wierzę w to że będzie dobrze - odezwałam się, chociaż przypuszczałam, że moje słowa nie pocieszą go za bardzo.
- Natomiast ja wierzę, że wszystko dzieje się po coś - przerwał i spojrzał przed siebie - Ci którzy mnie najbardziej skrzywdzili, byli moimi największymi nauczycielami. Ci którzy mnie oszukiwali, nauczyli jak nie być oszukiwanym i jak się nie dać oszukać po raz drugi i również jak nie krzywdzić innych ludzi - wygłosił swoje myśli wpatrując się zawzięcie w wyznaczony punkt przed sobą i mocniej zaciskając swoje palce na mojej dłoni. W tej chwili stał się dla mnie kimś więcej niż chłopakiem, którego kocham. Dla mnie teraz jest wojownikiem walczącym o swoje szczęście. Tyle razy został skrzywdzony, oszukany i tyle raz ktoś go zawiódł a on mimo to nie załamał się.
Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam głowę o jego ramie mimo iż było to trudne.
- Pamiętaj, że bez walki, bólu i cierpienia, poświęcenia, zaciśnięcia zębów i łez nie da się wiele osiągnąć - mówiłam to co podpowiadał mi rozum i mimo, że miałam zamknięte oczy wiedziałam, a raczej czułam na sobie jego spojrzenie. Ścisnęłam mocniej jego dłoń a następnie otworzyłam oczy i napotkałam się ze spojrzeniem Leona - Więc nigdy się nie poddawaj i walcz o spełnienie marzeń i siebie - dodałam utrzymując z nim przez ten cały czas kontakt wzrokowy. I dopiero wtedy od tych kilku godzin jakie ze sobą spędziliśmy mogłam ujrzeć jego delikatny uśmiech. Pochylił się w moją stronę i kiedy myślałam, że złoży pocałunek na moich ustach on delikatnie z uczuciem ucałował mnie w czoło. Ten czyn odebrałam jako podziękowanie, za słowa, za czyny i za wsparcie jakie ode mnie otrzymuje. Spojrzałam na niego z uśmiechem i mimo zawahania delikatnie musnęłam jego usta swoimi.
- Zapomnij na chwilę o tym, czego się boisz i spróbuj być szczęśliwym - szepnęłam wpatrując się w jego oczy. Tylko tego w tej chwili pragnę. Chce codziennie oglądać jego uśmiech. Słyszeć w jego głosie radość i widzieć w oczach iskierki szczęścia. Nie odpowiedział tylko przytulił mnie do siebie.
Powietrza do usta po czym powoli je wypuściłam by opanować swój drżący głos. I kiedy chciałam zacząć rozmowę on spojrzał na mnie tym swoim smutnym wzrokiem a po chwili spuścił głowę i westchnął głośno.
- Wierzę w to że będzie dobrze - odezwałam się, chociaż przypuszczałam, że moje słowa nie pocieszą go za bardzo.
- Natomiast ja wierzę, że wszystko dzieje się po coś - przerwał i spojrzał przed siebie - Ci którzy mnie najbardziej skrzywdzili, byli moimi największymi nauczycielami. Ci którzy mnie oszukiwali, nauczyli jak nie być oszukiwanym i jak się nie dać oszukać po raz drugi i również jak nie krzywdzić innych ludzi - wygłosił swoje myśli wpatrując się zawzięcie w wyznaczony punkt przed sobą i mocniej zaciskając swoje palce na mojej dłoni. W tej chwili stał się dla mnie kimś więcej niż chłopakiem, którego kocham. Dla mnie teraz jest wojownikiem walczącym o swoje szczęście. Tyle razy został skrzywdzony, oszukany i tyle raz ktoś go zawiódł a on mimo to nie załamał się.
Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam głowę o jego ramie mimo iż było to trudne.
- Pamiętaj, że bez walki, bólu i cierpienia, poświęcenia, zaciśnięcia zębów i łez nie da się wiele osiągnąć - mówiłam to co podpowiadał mi rozum i mimo, że miałam zamknięte oczy wiedziałam, a raczej czułam na sobie jego spojrzenie. Ścisnęłam mocniej jego dłoń a następnie otworzyłam oczy i napotkałam się ze spojrzeniem Leona - Więc nigdy się nie poddawaj i walcz o spełnienie marzeń i siebie - dodałam utrzymując z nim przez ten cały czas kontakt wzrokowy. I dopiero wtedy od tych kilku godzin jakie ze sobą spędziliśmy mogłam ujrzeć jego delikatny uśmiech. Pochylił się w moją stronę i kiedy myślałam, że złoży pocałunek na moich ustach on delikatnie z uczuciem ucałował mnie w czoło. Ten czyn odebrałam jako podziękowanie, za słowa, za czyny i za wsparcie jakie ode mnie otrzymuje. Spojrzałam na niego z uśmiechem i mimo zawahania delikatnie musnęłam jego usta swoimi.
- Zapomnij na chwilę o tym, czego się boisz i spróbuj być szczęśliwym - szepnęłam wpatrując się w jego oczy. Tylko tego w tej chwili pragnę. Chce codziennie oglądać jego uśmiech. Słyszeć w jego głosie radość i widzieć w oczach iskierki szczęścia. Nie odpowiedział tylko przytulił mnie do siebie.
***
