niedziela, 19 listopada 2017

II Rozdział 32: Przysięgam, że zabiję tego gnoja




Niesprawdzony
***
Ponownie obleciał mnie strach. Mam wrażenie, że cała się trzęsę. Ich wzrok działa na mnie niepokojąco. Obaj czekają na wyjaśnienia, a ja z powodu strachu nie mogę nic z siebie wydusić. Nie mam pojęcia jak zareagują na tą wiadomość mimo iż nie jestem w ciąży. Boję się, że tato zdenerwuje się iż miałam podejrzenia o ciąży, a Leon wścieknie się na mnie, że nic mu nie powiedziałam.
- Tato.. - zaczęłam, bo przecież nie mogę wiecznie milczeć choćbym chciała. Nie jestem w ciąży, a boję się tak jakbym była.
- Jesteś w ciąży? - zapytał a raczej warknął w moją stronę ojciec. No powiedz to tchórzliwy kurczaku. Wykrztuś to z siebie. Jedno słowo. Trzy litery.
- Violetta.. - ton głosu Leona sprawił, że w moich oczach pojawiły się łzy. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Rozmowy z mamą się nie bałam chociaż to ona prawiła mi kazanie i krzyczała na mnie. Ale w tej chwili muszę zmierzyć się z dwoma najważniejszymi mężczyznami w moim życiu. Przeskakiwałam wzrokiem z Leona na mojego ojca, a moja dolna warga jak i dłonie się trzęsły - Czy Ty jesteś w ciąży? - zapytał poważnie i czując ten jego przeszywający wzrok na sobie gula ugrzęzła mi w gardle. Czego ja się właściwie boję?
- Cholera Violetta powiedz coś! - ponownie wzdrygnęłam się na ostry tom jego głosu. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy - No powiedz c..
- Nie jestem! - w końcu udało mnie się coś powiedzieć a raczej wykrzyczeć. Odczułam ulgę, że nareszcie im to powiedziałam, ale mimo to bałam się na nich spojrzeć. Cisza jaka powstała między nami dobijała mnie i przez to kumulował się we mnie jeszcze większy strach. Czułam za sobą obecność ojca, czułam na sobie wzrok Leona i jedyne czego chciałam to stać się niewidzialną, albo obudzić się z tego snu.

niedziela, 12 listopada 2017

II Rozdział 31: W czym problem?



***
Roznosi mnie szczęście bardziej niż kiedykolwiek. Mogę nawet powiedzieć, że cieszę prawie tak bardzo jak podczas przyjazdu Leona. Wręcz to szczęście rozsadza mnie od środka. Większość kobiet cieszy się tak jak ja kiedy okazuje się, że są w ciąży, ale ja jestem inna i cieszę się, że nie jestem. Może życie nie zostało zmarnowane przez głupią wpadkę i spokojnie mogę żyć jak normalna nastolatka. Przekroczyłam próg domu z wielkim uśmiechem na twarzy, a czując zapach jedzenia z kuchni moje szczęście wzrosło jeszcze bardziej. Ostatnio mama coraz częściej jest w domu. Znaczy wraca z pracy wcześniej niż zwykle. Dzięki czemu czeka na mnie pyszny domowy obiad. Odłożyłam swoje rzeczy na kanapę i udałam się do kuchni. Ale mój uśmiech od razu zniknął kiedy zobaczyłam co leży na blacie kuchennym. Skąd ona to ma? Znieruchomiałam kiedy mama mnie dostrzegła i napotkałam jej wzrok.
- Wyjaśnisz mi to? - zapytała twardym tonem głosu i wzięła do ręki test ciążowy - Nie wierzę, że jesteś aż tak nieodpowiedzialna i w tak młodym wieku zaszłaś w ciążę! - krzyknęła niemal mordując mnie wzrokiem. Najpierw oczekuje ode mnie wyjaśnień, a potem zaczyna swój wywód zanim zdążę otworzyć usta aby coś powiedzieć - Violetta, czy ty w ogóle nie myślisz? Czy w oboje myślicie? Macie przed sobą całe życie - pytania wylatywały z niej jak pociski z karabinu - Musisz skończyć szkołę, iść na studia i zdobyć zawód, a nie w wieku dziewiętnastu lat bawić się w pieluchach - jej głos z każdymi kolejnymi słowami był coraz bardziej zdenerwowany i pełen pretensji do mnie - Sądziłam, że wychowałam cię na rozsądną dziewczynę, że masz rozum i potrafisz..
- Nie jestem w ciąży - przerwałam jej podniesionym głosem, bo jednym słowem zaczynała mnie obrażać. Wzięła głęboki oddech i z zaciśniętą szczęką spojrzała na test ciążowy.

niedziela, 29 października 2017

II Rozdział 30: Miałaś zamiar to przede mną ukrywać?!



***
Wciąż to do mnie nie dociera. To jakiś chory żart albo sen. Przymknęłam oczu i ponownie po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Położyłam sobie dłoń na brzuchu i wstrzymałam na chwilę oddech. Naprawdę tam w środku rozwija się nowe życie. Naprawdę jestem w ciąży i za kilka miesięcy będę miała dziecko. Przecież ja kompletnie nic nie czuję. Żadnego przywiązania ani jakichkolwiek uczuć względem tej ciąży. A może ja po prostu nie posiadam instynktu matczynego. Może będę dla tego dziecka wyrodną matką, która nie będzie się nim kompletnie interesować. Jęknęłam głośno z bezsilności i uderzyłam dłonią w materac od łóżka a swój wzrok utkwiłam w białym suficie. Skoro ja reaguję tak na myśl o dziecku, co będzie jak powiem Leonowi. Ucieszy się, zaakceptuje to czy może zostawi mnie samą? Nie chce żeby przez to dziecko mnie zostawił. Żeby jeden błąd pozbawił mnie kogoś kogo kocham. Tak. To coś co się rozwija we mnie nie nazwę dzieckiem tylko głupim błędem. Czy będę w ogóle wstanie pokochać to coś? Zamknęłam oczy chcąc z całych sił zasnąć i przestać o tym myśleć. Wzdrygnąłem się słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. Odwróciłam głowę w stronę telefonu leżącego na szafce. Niechętnie sięgnęłam po urządzenie i odblokowałam. Liczyłam na wiadomość od Leona, ale niestety to nie on.


Od: Ludmiła
Jak się czujesz?

Do: Ludmiła
Beznadziejnie

Odłożyłam telefon na swój brzuch i ponownie utkwiłam spojrzenie na suficie. Chciałabym aby ktoś był teraz obok mnie i wspierał mnie w tej sytuacji, w której się znalazłam. I tym kimś powinien być Leon. W końcu jest współwinny mojej ciąży. Wibracje telefonu poinformowały mnie o wiadomości.

sobota, 21 października 2017

II Rozdział 29: Może zostać


***
- Przestaniesz mnie tak obserwować? - warknęłam w stronę Federico, który od początku przerwy na lunch nie spuszcza ze mnie wzroku. Przecież nie wyglądam już tak źle jak ostatnio, bo czuję się znacznie lepiej. Grypa to jednak nie była i bardzo mnie to cieszy.
- Po prostu próbuję sobie wyobrazić jak będzie wyglądać wasze dziecko - oznajmił a dłoń zacisnęła mnie się w pięść. Przysięgam zrobię mu zaraz krzywdę i to zwykłym długopisem - Już niedługo zostanę wujkiem - dodał ze śmiechem i zajął się jedzeniem swojej kanapki, na której widok zrobiło mnie się tak trochę niedobrze. W końcu jest z tuńczykiem, a jego zapach kaleczy moje nozdrza.
- Możecie już przestać z tą ciążę - jęknęłam jak małe dziecko. Przecież to absurd - Zabezpieczaliśmy się za każdym razem - dodałam zmęczona tym tematem. Wymyślili sobie coś i trzymają się tego twardo nie ważne co powiem.

sobota, 14 października 2017

II Rozdział 28: Apetyt




***
Czy człowiek może odczuwać dolegliwości kaca dopiero kilka dni po wypiciu dość dużej ilości alkoholu? Bo jeśli nie, to ja chyba jestem jakimś wyjątkiem, ale po prostu łapie mnie jakieś przeziębienie, chociaż może to być niechęć do szkoły. Od wczoraj jakoś tak mój organizm nie współpracuje ze mną. Czuję się nie do życia. A fakt, że muszę chodzić w tym stanie do szkoły nie pomaga. Nie mam gorączki, ani kataru czy kaszlu, więc mama nie wierzy w moje przeziębienie i wręcz wygania mnie na lekcje.
- Zgłosisz się do tego? - pytanie ze strony Ludmiły zmusiło mnie do tego, aby zacząć kontaktować ze światem. Chociaż nie robiłam to przez całą lekcję i początek rozmowy z blondyną. Spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami, bo nie słuchałam jej i nie mam pojęcia o co jej w tej chwili chodzi - Do tej wymiany międzyszkolnej - wyjaśniła uśmiechając się. Kompletnie nie jestem w temacie - Czy ty w ogóle słuchałaś na lekcji? - zapytała ze śmiechem obserwując moją minę. Pokiwałam przecząco głową i usiadłam sobie na wolnej ławce, bo czuję się jakaś taka bez życia. Jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię. Zaśmiała się jeszcze głośniej i zajęła miejsce obok mnie - W szkole organizowana jest wymiana międzyszkolna. Zgłosić się może każdy uczeń, ale tylko wybrana przez nauczycieli dziesiątka pojedzie na wymianę do Londynu - zapewne opowiedziała mi w skrócie, co mnie ominęło na lekcji kiedy nie słuchałam. Pokiwałam głową, że rozumiem i złapałam się za brzuch, bo poczułam delikatny ból. Dzisiaj jak nic spędzę cały dzień w łóżku pod ciepłym kocykiem i herbatą z miodem. Nie cierpię być chora.

niedziela, 6 sierpnia 2017

II Rozdział 27: Za minutę północ




***

- Ile już tak siedzisz? - usłyszałam nad uchem znajomy głos. Należał oczywiście do nikogo innego jak mojej kuzynki, która jak mysz wtargnęła do domu, a następnie do mojego pokoju. I gdzie ta prywatność? Czy na moich drzwiach jest tabliczka z napisem: Wejdź bez pukania.Violetta i tak nic nie robi. Westchnęłam głośno, aby zrozumiała moją frustrację odnośnie jej wtargnięcia i zakłócenia mojego spokoju. Czy ja tak wiele wymagam? Jeden dzień! Pragnę tylko jednego dnia w samotności. Poprawka. Pragnę jednego dnia w samotności z Leonem, który niestety dzisiaj czas spędza ze swoją rodzinę. Oczywiście gdyby to on wtargnął do mojego pokoju nie miałabym nic przeciwko. Ale musiała to być moja uparta i nie potrafiąca siedzieć cicho kuzynka.
- Zbyt krótko, aby była usatysfakcjonowana - burknęłam pod nosem i  spojrzałam kątem oka w jej stronę. Nie zamierzam zmieniać swoich planów tylko dlatego, że ona tutaj jest. Moim priorytetem dzisiaj jest oglądanie filmów i komentowanie jakie beznadziejne są.
- Przyszłam, bo zabieram cię na miasto - oznajmiła uradowana. Oczywiście nie otrzyma z mojej strony takiego samego entuzjazmu i niech nawet nie oczekuje, że się zgodę - A konkretniej do centrum handlowego - dodała. Tym bardziej nigdzie nie idę. Chodzenia po sklepach to nie jest moje marzenie na dzisiejszy dzień. Chce obejrzeć film. Zjeść coś dobrego. Odpocząć. A przede wszystkim chce spokoju. I Leona - To przebieraj się i wychodzimy - rozkazała. A czy ja wyglądam brzydko? Uczesałam się, ubrałam w zwykłe ubrania i nawet zrobiłam makijaż, a ona jeszcze krytykuje mój wygląd. Najwidoczniej za dużo ode mnie oczekuje. Obróciłam się do niej mając obojętny wyraz twarz.
- Widzisz to - wskazałam na swoją minę - Ten wyraz twarzy mówi, że nigdzie nie idę - dodałam poważnie, po czym wróciłam wzrokiem na ekran laptopa, który swobodnie leżał na moich udach. Z jej strony usłyszałam głośne westchnięcie, a po chwili znalazła się obok mnie na łóżku.
- Violetta! - krzyknęłam mi specjalnie do ucha - Bo się obrażę - dodała widząc moją poważną minę. Prychnęłam na jej słowa i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, nie odwracając wzroku od ekranu. Nie wierzę, że obrazi się na mnie na dłużej niż jeden dzień - Spędź ze mną trochę czasu - jęknęła jak małe dziecko i złapała mnie za ramię, a po chwieli zaczęła mną trząść. Zmroziłam ją wzrokiem, ale ona nic sobie z tego nie robiła tylko uśmiechała się do mnie jak głupia - Chce sobie kupić sukienkę na sylwestra - wyjaśniła dlaczego zależy jej na tej wizycie w centrum handlowym.
- Jestem pewna, że w swojej szafie masz mnóstwo sukienek na tą okazję - powiedziałam obojętnie,  bo jej argument mnie nie przekonał. Westchnęła kolejny raz i już chciała odpowiedzieć - A jak nie to zajrzyj do mojej coś znajdziesz - wyprzedzałam ją, bo jak ją znam zacznie marudzić odnośnie tego, że nie pokaże się drugi raz w tej samej sukience. A założę się, że w połowie z nim nigdzie nie wychodziła.