***
Ból. Moje ciało opanował okropny ból. Każdy najmniejszy mięsień w moim ciele umiera. Czuję się jakby mnie coś przygniatało. Jakby spadł na mnie ogromny głaz o masie dziesięciu ton. W mojej głowie odbywa się właśnie pokaz sztucznych ogni, a w gardle ktoś rozpętał ogień. To jest nie do zniesienia. Z całych sił próbuję poruszyć jakąś częścią ciała mimo odczuwanego bólu, ale nie daję rady. Kompletnie nie mam pojęcia co się dzieje. Gdzie jestem? Co się ze mną stało? I czy jestem bezpieczna? Czuję się jak w jakimś śnie, który nie może się skończyć. Tylko różnica jest taka, że mam wrażenie, że znajduję się w jednej wielkiej nicości. Jest ciemno i głucho. Jestem w pułapce. A przynajmniej tak się czuję. Zaczynam się bać, że dzieje się ze mną coś złego. Ale nie poddam się. Muszę być odważna. Nie mogę ulegać czarnym myślom. Muszę pokonać te diabły, które wpychają się do mojej głowy chcąc wywołać u mnie paniczny strach. Musze przeć naprzód, krok za krokiem, z nadzieją, że nawet jeśli się cofnę, to tylko trochę, tak że kiedy znowu ruszę przed siebie szybko nadrobię zaległości. Nie chce tkwić w tej nicości. Co mam zrobić by się stąd uwolnić? Mimo okropnego bólu z całych sił napięłam mięśnie tym samym wywołując przypływ dziwnego ciepła w moim ciele. Wciąż nic niewiedzę, ale mam wrażanie, że wszystko zaczyna wirować. A ja z każdą kolejną minutą zaczynam odczuwać ulgę od bólu, a także odzyskiwać panowanie nad swoim ciałem.






