Strony

Strony

poniedziałek, 28 lipca 2014

Epilog

*Trzy miesiące później*

Przez ten czas w moim życiu tak jak w życiu moich przyjaciół nie zmieniło się zbyt wiele. Nadal uczęszczamy do Studio. Dogadujemy się ze sobą i spędzamy każdą wolną chwilę razem. Wszyscy jesteśmy ze sobą emocjonalnie związani oczywiście pojawiają się małe zgrzyty ale zazwyczaj są to zwykłe nieporozumienia. Jesteśmy jedna wielką rodziną i strasznie się kochamy. Mówiąc o miłości powinnam także wspomnieć o moim związku z Leonem, którego od dwóch dni nie ma. Od razu mówię nikt nikogo nie zdradził ani nikt nie zostawił kogoś dla innej osoby. Byliśmy ze sobą szczęśliwi, spędzaliśmy mnóstwo czasu razem, dogadywaliśmy się jak idealna para, chodziliśmy na spacery, randki ale od jakiegoś czasy zaczęliśmy się także kłócić o praktycznie nic. Czasem chodziło o nieodbieranie od siebie telefonów, czy złe wypowiedzenie się na jakiś temat a nawet o sceny zazdrości z obu stron. Zerwaliśmy a tak konkretnie to ja zerwałam. Oczywiście żałuje tego a najbardziej tego co powiedziałam patrząc prostu w jego cudowne oczy. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, może działałam pod wpływem emocji albo co gorsza pod wpływem prawdy.

Spacer. Tak właśnie w tym momencie razem z moim chłopakiem jesteśmy na spacerze. Idziemy trzymając się za ręce i uśmiechając się do siebie co jakiś czas. Ogarnia mnie szczęście ale także nie pokój, że zaraz coś się wydarzy i znowu się pokłócimy a następnie nie będziemy się do siebie odzywać przez cały dzień. Mam już dość tych ciągłych łez i cierpienia. Może lepszym rozwiązanie byłoby rozstać się i żyć dalej. Stanęłam na chwilę tym samym zatrzymując Leona. Odwrócił się do mnie i spojrzał pytająco.
- Powinniśmy zerwać - oznajmiłam puszczając jego rękę. Zakuło mnie coś w sercu kiedy to powiedziałam ale ja nie chce dalej się tak czuć. Nie chcę bać się codziennie, że znowu się pokłócimy. Patrzyłam na niego i wyczekiwałam odpowiedzi. Jego twarz po tych słowach automatycznie zmieniłam wyraz twarzy z szczęścia w złość, smutek i niepokój.
- Co? - zapytał widocznie zły i zdziwiony moją decyzją - Dlaczego? - kontynuował swoją wypowiedź a ja spuściłam głowę żeby nie patrzeć na niego - Masz innego - stwierdził zły.
- Widzisz właśnie o to chodzi. Cały czas twierdzisz, że mam kogoś innego - krzyknęłam na niego podnosząc głowę.
- To niby dlaczego? Bez powodu byś ze mną nie zerwała - mówił podniesionym głosem patrząc w moje oczy, w których już powoli zaczynały zbierać się łzy.
- Jest powód - odpowiedziałam pewna siebie
- Tak. Niby jaki? - zapytał ewidentnie zdenerwowany.

- Nie kocham cię już - krzyknęłam patrząc mu w oczy, w których widziałam ból i smutek. Spojrzałam na niego i spostrzegła, że jego oczy się zaszkliły. Nic nie odpowiedział tylko spuścił głowę i odszedł. Patrzyłam na niego i zaczęłam płakać. Dlaczego ja to powiedziałam?

 Właśnie. Dlaczego? Dlaczego ja tak powiedziałam? Przecież to nie jest prawda. Kocham go i to bardzo. Mimo, iż zerwaliśmy dwa dni temu ja już stęskniłam się za nim. Wiem to głupie ale co ja na to poradzę. Chciałabym do niego wrócić ale nie mam odwagi. Powiedziałam mu prosto w twarzy, ze już go nie kocham. Na pewno go to zabolało. Czuje to, bo mnie to boli tak samo. Od tamtego dnia nie widziałam się z nim. Jestem pewna, że unika naszego spotkania ale niestety nie potrwa to zbyt długo ponieważ już jutro wyjeżdżamy na wycieczkę organizowaną ze Studio. Jest to tak jakby odpoczynek od tego wszystkiego. Oczywiście nie jedziemy daleko tylko do Mar del Plata. Podobno jest tam zabójczo. Ale o tym przekonamy się sami. Nagle usłyszałam, że ktoś puka do moich drzwi. Krzyknęłam ''proszę'', bo nie chciało mi się zbytnio wstawać. Moim oczom ukazały się uśmiechnięte Fran i Lu. Uśmiechnęłam się na ich widok i od razu wstałam z łóżka.
- Co was do mnie sprowadza ? - zapytałam zbierając walające się kartki po łóżku i biurko. Nagle natknęłam się na zdjęcie Leona, które wcześniej wyjęłam z ramki. Spojrzałam na nie i od razu uśmiechnęłam się do siebie przypominając sobie ten dzień, kiedy zdjęcie zostało zrobione.
- Tęsknisz za nim - powiedziała przyglądając mi się Cami. Uśmiechnęłam się patrząc na nią po czym schowałam zdjęcie do pamiętnika, który już od dawna nie był zapisywany.
- Idziemy na koktajl do galerii - oznajmiła mi Ludmiła a ja spojrzałam na nią pytająco - No dobra chce sobie jeszcze dokupić jakieś ubrania - wyjaśniła a  my się zaśmiałyśmy. Złapałam do ręki mój telefon i pociągnęłam dziewczyny po czym wyszłam z nimi z mojego pokoju a następnie z domu.

******************

Spakowałam ostatnie potrzebne rzeczy do wyjazdu. Teraz z czystym sumieniem mogę zająć się sobą i swoim wyglądem na dzisiejszy dzień. W szybkim tempie udałam się do łazienki zgarniając przy tym moje ubrania. Będąc w łazience ściągnęłam swoją słodką piżamkę i naga weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam kurek z wodą i ustawiłam na temperaturę idealną dla mnie. Niestety nie mogę się rozkoszować gdyż nie mam za dużo czasu. Umyłam szybko swoje ciało ulubionym żelem następnie umyłam włosy po czym opłukałam się i wyszłam z kabiny. Owinęłam moje ciało w ręcznik i zaczęłam się suszyć. Kiedy wysuszyłam ciało oraz włosy zaczęłam nakładać sobie delikatny makijaż, który składał się z tuszy do rzęs i błyszczyka. Odziałam swoje ciało w wygodną bielizną i zakończyłam swoje przyszykowana zakładając na siebie ubrania. Efekt był taki jak chciałam uzyskać. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do swojego pokoju, w którym popsikałam się ulubionymi perfumami oraz założyłam bransoletkę od Leona. Przykryłam ją tą turkusową aby nie było jej widać. Zauważyłam, że moich walizek już nie ma. Pewnie tato je już zniósł - pomyślałam po czym wyszłam z mojego pokoju kierując się do kuchni aby coś zjeść na szybko. Niestety nie było mi to dane ponieważ usłyszałam jak ktoś trąbi pod domem. Złapałam szybko bułkę słodką z jagodami w rękę i wyszłam na zewnątrz. W samochodzie siedział uśmiechnięty tato. Wsiadłam do auta i już po chwili byliśmy w drodze do Studio. Droga trwała jakieś dziesięć minut może mniej. Chciałam jak najszybciej być na miejscu, spakować rzeczy do autokaru i ruszyć w podróż, która będzie trwała co najmniej pięć godzin. Kiedy tato zatrzymał samochód od razu z niego wyszłam i podeszłam do dziewczyn.
- Violetta, a walizki! - krzyknął do mnie tato, który wyciągał je z bagażnika. Zaśmiałam się i podbiegłam z powrotem do niego. Zabrałam od niego walizki, pożegnałam się z nim długim przytulasem po czym podeszłam do dziewczyn ciągnąc za sobą moje dwie walizki.
- Gdzie są chłopaki ? - zapytałam rozglądając się
- Jak to chłopaki zgłodnieli i poszli coś zamówić na wynos do tej restauracji za rogiem - odpowiedziała mi z wielkim uśmiechem Fran wpatrując się w komórkę.
- A z kim ty tak piszesz ? - mówiła zaciekawiona Ludmiła i próbowała wyrwać jej komórkę ale niestety jej się nie udało. Włoszka się tylko sztucznie uśmiechnęła i nadal pisała a my się zaśmiałyśmy.
- Dziewczyny! - zawołał nas Pablo. Podeszłyśmy do niego z wielkim uśmiechem - Wsiadajcie już do autokaru a jak wrócą chłopcy to spakują wasze walizki - dodał a my posłusznie wykonałyśmy jego polecenie i zajęłyśmy miejsca. Postanowiłyśmy usiąść ze sobą nawzajem. Stwierdziłyśmy, że bez chłopaków będziemy miały trochę spokoju. Siedziałam z moją ukochaną Fran, która wybrała miejsce przy oknie. Usiadłyśmy na przedostatnim siedzeniu przed nami usadowiły się Lu i Cami, która na początku miała siedzieć z Naty ale pokłóciły się trochę wcześniej o jakąś sukienkę czy spódniczkę i teraz nasza Naty siedzie sama na siedzeniu obok. A znając chłopaków usiądą sobie na samym tyle i przez całą drogę będą się wygłupiać. Spojrzałam na Fran, która nadal pisała z kimś na telefonie. Po chwili do autokary wszedł roześmiany Diego, który usiadł o dwa fotele przed nami. Zaraz za nim z pretensjami Marco.
- To nie było śmieszne, okej? - powiedział oburzony i usiadł z Diego. Nie musiałam długo czekać a moim oczom ukazał się Maxi i Tomas, którzy kiedy tylko spojrzeli na Marco zaczęli się śmiać i usiedli za nimi. Ciekawe co takiego zrobił Marco, że się z niego śmie.... Przerwałam, gdyż do autokaru wszedł niesamowicie wyglądający Leon. Ubrany był w białą koszulkę, na to biało-niebiesko-czerwoną rozpiętą koszulę, dopasowane kremowe spodnie a na nagach najnowsze czerwone adidasy oraz tradycyjnie zegarek w kolorze złotym. Jak zawsze włosy miał postawione do góry, które byłe nieco krótsze co oznaczało, że był u fryzjera. Uśmiechnęłam się na jego widok natomiast on tego nie zauważył bo był wpatrzony w swój telefon. Podniósł na chwilę wzrok by zobaczyć gdzie siedzą jego koledzy i usiadł na siedzeniu, które znajdowało się na przeciwko Diego i Marco. Zaśmiał się i spojrzał na nich. Nagle wszedł zdyszany Federico.
- Dlaczego ja miałem pakować te wszystkie walizki? - zapytał się chłopaków, którzy zaczęli się śmiać. On tylko spojrzał na nich złowrogo i zajął miejsce obok Leona.
- Chłopaki przecież mieliście mu pomóc - odpowiedział z pretensjami Pablo natomiast oni tylko spojrzeli na Fede i ponownie się zaśmiali. Po chwili Pablo także się zaśmiał patrząc na minę Federico - Wszyscy już są ? - zapytał i zmierzył cały autokar następnie nas licząc - Wychodzi na to, że tak. W takim razie ruszamy - powiedział i zajął swoje miejsce. Po kilku sekundach poczułam jak pojazd zaczyna się po ruszać co oznaczało, że ruszyliśmy. Przymknęłam oczy by się odprężyć lecz nie trwało to zbyt długo ponieważ usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, ale to nie był mój telefon tylko Fran. Zastanawia mnie z kim ona tak pisze, bo raczej nie z Marco gdyż on siedzi i rozmawia cały czas z Diego.
- Z kim piszesz? - zapytałam w końcu. Ciekawość to jest coś czego nienawidzę w sobie. Taka moja najgorsza wada.
- Z Leonem - odpowiedziała odpisując i uśmiechając się do telefonu. Ona z nim pisze! Dlaczego? Po co? I to jeszcze z taki uśmiechem na twarzy. Powiem szczerze, że trochę mnie zdenerwowało.
- A o czym ? - spojrzała na mnie pytająco. A ja tylko się uśmiechnęłam i czekałam na odpowiedź.
- O wszystkim - powiedziała i wróciła wzrokiem na swój telefon, który właśnie poinformował ją o kolejnej wiadomości od mojego byłego chłopaka. Ta jej odpowiedź nie satysfakcjonuje mnie. Przecież, to chyba żadna tajemnica.
- A czemu z nim piszesz? - dopytywałam dalej. Tak łatwo nie odpuszczę. Muszę wiedzieć o czym z nim pisze. Chyba jestem zazdrosna. Co ja mówię na pewno jestem zazdrosna. Cała gotuję się w środku i zaraz coś rozwalę.
- A czemu nie? Viola skończ to przesłuchanie i się zdrzemnij - powiedziała patrząc na telefon co chwilę uśmiechając się do niego. Zaczynało mnie to denerwować i robiłam się wtedy bardziej zazdrosna i ciekawa o czym oni tak piszą.
- Czemu nie chcesz mi powiedzieć? - zapytałam a ona tylko westchnęła i popatrzyła na mnie
- A co cię to interesuje? Zerwałaś z nim więc nie rozumiem po co ci to wiedzieć - odpowiedziała po czym wróciła do pisania z Leonem. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i westchnęłam głośno po czym zdrzemnęłam się na chwilę.

****************

- Uwaga kochani została nam jeszcze tylko godzina drogi - obudził mnie głos wydobywający się z głośników. Otwarłam leniwie oczy i ujrzałam stojącego Pablo z mikrofonem. Uśmiechnęłam się na tę wiadomość i usiadłam wygodniej na siedzeniu. Postanowiłam, że nie będę już spała. Spojrzałam w miejsce gdzie siedziała Naty, ale jej tam nie było. Siedziała tam śpiąca Ludmiła, która opierała się o ramie Federico. Mój wzrok przeniósł się na Leon, który siedział sam w tym samym miejscu. Przygryzłam lekko wargę i przeniosłam wzrok na Fede, który gestem głowy pokazał mi aby usiadła do Leona. Przełknęłam głośno ślinę i wstałam z miejsca. Bezpiecznym krokiem zmierzałam w jego stronę. Zatrzymałam się przed jego siedzeniem i zaciągnęłam się zapachem jego perfum po czym usiadłam. Odwróciła głowę w moją stronę i podniósł pytająco brew.
- Cześć - powiedziałam z entuzjazmem uśmiechając się przy tym.
- Hej - odpowiedział zdezorientowany - Coś się stało, że ze mną usiadłaś ? - zapytał bez żadnego wyrazu.
- Nie, po prostu chciałam z tobą pogadać - odpowiedziałam ukrywając zdenerwowanie - To źle - dodałam kiedy ujrzałam jego zdziwioną minę.
- Nie - powiedział i przeniósł wzrok na swój telefon, który zaraz schował do swoich spodni. Zaśmiałam się nerwowo a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Toooo - przeciągnęłam ostatnią literkę i spojrzałam na niego - Jak ci mija podróż ? - Brawo Violetta głupszego pytania nie mogłaś zadać. Zaśmiał się cicho przez co się zarumieniła.
- Mogło być lepiej - odpowiedział i się lekko uśmiechnął do mnie. Odwzajemniłam to po czym spuściłam głowę. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Domyśliłam się, że to pewnie jego telefon. Wyciągnął go ze spodni i odblokował. Patrzyłam cały czas ukradkiem na ekran i teraz wiem jakie ma hasło. Dostał wiadomość o Fran. Na prawdę postawił przy jej imieniu serduszko. Z mojej twarzy natychmiast zszedł uśmiech. Niechętnie wstałam z fotela i wróciłam na swoje miejsce. Zachciało mi się płakać. Niespodziewanie poczułam wibracje w mojej kieszeni. Wyciągnęłam z nich telefon i spojrzała na wyświetlacz, na którym znajdowała się nowa wiadomość. Uśmiechnęłam się do siebie ponieważ była od Leona. Natychmiastowo ją otworzyłam.

Od: Leoś ♥
Dlaczego poszłaś?

Do: Leoś ♥
Nie chciałam ci przeszkadzać.

Od: Leoś ♥
Nie przeszkadzałaś. Ty nigdy mi nie przeszkadzasz :)

Do: Leoś ♥
Cieszę się :)

Nie dostałam już odpowiedzi na tą wiadomość ponieważ już musieliśmy wysiadać. Kiedy mój wzrok powędrował na niego uśmiechnął się do mnie co od razu odwzajemniłam. Wypakowaliśmy wszyscy swoje walizki z bagażnika i udaliśmy się przed domek właściciela. Niestety nie będzie mieszkać w hotelu tylko w jakimś pensjonacie. Nagle podszedł do nas jakiś mężczyzna i mogę się założyć, że to jest ten właściciel.
- Witam - odezwał się i wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zapanowała grobowa cisza. Mężczyzna widząc nasze zachowanie uśmiechnął się po czym kontynuował swoją wypowiedź - Nazywam się Danny. Cieszę się, że mogę was gościć u siebie. Mam nadzieję, że spędzicie tutaj miło czas. Ale przejdźmy do rzeczy. Zaraz wasz nauczyciel, Pablo przydzieli was do pokoi po czym będziecie mogli się rozpakować. W każdym pokoju jest powieszona kartka informująca w jaki czasie podawane są posiłki. Wiem, że jesteście młodzi i chcecie się wyszaleć dlatego cisza nocna nie obowiązuje, ale oczywiście należy się zachowywać - powiedział a na końcu się uśmiechnął. Już chciał kontynuować ale podbiegła do niego jakaś dziewczyna
podejrzewam, że w naszym wieku - Dobrze, że jesteś - zwrócił się do niej - Poznajcie moją córkę Stevie - przedstawił nam dziewczynę - Jeżeli będziecie mieli jakiś problem lub będziecie czegoś potrzebować możecie śmiało się do niej zgłosić - dodał po czym uśmiechnął się do swojej córki.
- A masaż też zrobi ? - zapytał z uśmiechem Diego. Za co został spiorunowany wzrokiem  przez Pablo oraz jej ojca.
- Na masaż trzeba sobie zasłużyć - powiedziałam Stevie po czym uśmiechnęła się w stronę Leona. A co on zrobił? Odwzajemnił to. Patrzyłam na niego z wściekłością. Wiem nie jesteśmy razem ale ja jestem o niego zazdrosna.
- To chyba na tyle. Życzę miłego pobytu i dobrej zabawy - zakończył swoją wypowiedź i odszedł zostawiając nas z Pablo. Chciałam podejść do Leona i z nim porozmawiać ale niestety uprzedził mnie nasz nauczyciel, który właśnie rozdawał klucze i przydzielał ich do pokoi.

***************

Jesteśmy już w swoich pokojach i właśnie rozpakowujemy swoje rzeczy. Trochę to trwało ponieważ nie mogliśmy się zdecydować jak mamy być w pokojach. Po dość długiej kłótni w końcu ustaliliśmy, że ja jestem w pokoju z Lu i Fran. Co mnie bardzo ucieszyło ponieważ mogę mieć oko na Fran i Leon no i jeszcze zostaje ta cała Stevie. Mam nadzieję, że nie będę miała z nią na pieńku. Chce się cieszyć tym wyjazdem a nie kłócić z jakąś dziewczyną.
- Chyba czas się zbierać zaraz podadzą kolacje - oznajmiła Ludmiła zerkając na kartkę, o której mówił Danny a następnie zerknęła na swój błyszczący zegarek. Złapałam szybko do ręki mój kochany telefon po czym razem z dziewczynami zamknęłyśmy drzwi do naszego królestwa i razem poszłyśmy na kolację. Kiedy weszłyśmy do pomieszczenie zauważyłyśmy, że wszyscy już są oprócz nas. Zajęłyśmy wolny stolik i czekałyśmy aż podadzą posiłek.
- I jak się z tym czujesz? - zapytała mnie nagle Ludmiła a ja spojrzałam na nią pytająco. Ta się lekko zaśmiała a następnie spoważniała - Nie udawaj, że nie jesteś zazdrosna - mówiła z poważną miną a ja nadal nie rozumiałam o co jej chodzi. On tylko westchnęła i pokazała mi gestem głowy bym spojrzała w lewą stronę. Niechętnie obróciłam głowę i ujrzałam Stevie, która patrzyła maślanymi oczkami na Leona a on się do niej uśmiechał. Zacisnęłam pięści pod stołem i udawałam, że wszystko jest w porządku.
- Nie jesteśmy razem i to ja z nim zerwałam - odpowiedziałam po czym się uśmiechnęłam by ukryć moje zdenerwowanie. Po kilku minutach przynieśli nam talerze z jedzeniem, które wyglądało na prawdę smakowicie. Nie byłam zbytnio głodna a mimo to zjadłam wszystko. Co prawda nie było tego zbyt dużo ale jak dla mnie to i tak za wiele. Przytyłam chyba z dwa kilo przez tą kolację. Po skończonej posiłku zaniosłyśmy talerz do specjalnego okienka na brudne naczynia po czym wróciłyśmy razem do pokoju po drodze mijając chłopaków rozmawiających i śmiejących się wspólnie ze Stevie. Nie podeszłyśmy do nich, bo jak to powiedziała Fran '' Nie będziemy im przeszkadzać'' Osobiście chętnie bym im przeszkodziła. Niech ta cała Stevie wie gdzie jej miejsce. Jak tylko weszłam do naszego pokoju pierwsze co zrobiłam to zajęłam łazienkę, w której jak najszybciej wykonałam wieczorne czynności. Ubrałam się w moją piżamę i związałam swoje włosy w kucyka a następnie wróciłam z powrotem do dziewczyn. Kiedy tylko weszłam do pokoju dziewczyny nagle przestały rozmawiać.
- Teraz ja idę - krzyknęłam szybko Fran i pobiegła do łazienki zgarniając po drodze swój ręcznik i piżamę. Już chciałam zapytać o to Lu ale stwierdziłam, że gdyby chciały żebym o tym wiedziała powiedziałyby mi. Uśmiechnęłam się do niej i udałam się na taki mały balkonik w naszym pokoju. Zawiał lekki wiatr, który spowodował na moich chudych nogach gęsią skórkę. Skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam w niebo, które przyozdobione było świecącymi gwiazdami. Widok był przepiękny. Niedaleko słychać było szum morza, co oznaczało, że znajduje się w pobliżu plaża. Przymknęłam na chwilę oczy i wtedy ujrzałam twarz Leona kiedy powiedziałam mu, że go nie kocham. Natychmiastowo otworzyłam je i ponownie spojrzałam w gwiazdy. Tęsknie za nim, tęsknie za moim Leonem. Próbuję żyć bez niego. Łzy wypływają z moich oczu. Jestem sama i odczuwam pustkę. Nigdy nie chciałam go stracić. Gdybym musiała wybierać, wybrałabym jego. Jest jedynym, na którym mogę polegać. Bez niego moje serce przestaje bić. Dlatego nie poddam się i będę walczyć o Leona, o nas i o to co zepsułam przez własną głupotę. Westchnęłam głośno i wróciłam z powrotem do środka. Usiadłam na swoim łóżku i spojrzałam na Fran, która także siedziała u siebie na łóżku i pisała z kimś. Jestem pewna, że to Leon. Po chwili z łazienki wyszła Ludmiła. Podeszła do nas i się przyglądała. Musiała to trochę  śmiesznie wyglądać ja siedzę ze spuszczoną głową i smutkiem na twarzy a Fran wręcz przeciwnie siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha i pisała z Leonem.
- Co robimy? - zapytała blondynka i usiadła obok mnie po czum szturchnęła mnie lekko w ramię na co się zaśmiałam. Podniosłam zwój wzrok i spojrzała na nią.
- Ja idę do chłopaków - oznajmiła Francesca i zmierzała do wyjścia.
- Czyli do kogo? - zapytałam ciekawa chociaż i tak pewnie znam już odpowiedź.
- Do Leona, Diego i Fede - powiedziała uśmiechnęła się i złapała za klamkę.
- Ale czemu do nich przecież twój chłopak jest w innym pokoju - odezwałam się udając rozbawienie a tak naprawdę byłam strasznie zdenerwowana.
- No to co z tego. Zresztą oni powinni zaraz też tam przyjść - wytłumaczyła uśmiechnięta - Idziecie? - zapytała na co się uśmiechnęłam i natychmiastowo wstałam po czym podeszłam do niej i czekałyśmy na Ludmi, która nadal siedziała na łóżku. Spojrzałyśmy na nią pytająco a ona tylko westchnęła i zmierzała w naszym kierunku. Wyszłyśmy z naszego pokoju i uśmiechnięte udałyśmy się na piętro wyżej do pokoju chłopaków. Kiedy znalazłyśmy się pod ich drzwiami Fran zapukała po czym nie czekając na pozwolenie weszła do pomieszczenia.
Gdy weszłyśmy zobaczyłyśmy Leona leżąco na łóżku w samych spodniach dresowych śmiejącego się z Fede i Diego tańczących przed nim. Od razu wybuchłyśmy śmiechem a tancerze zrobili się cali czerwoni i przestali natychmiastowo tańczyć. Po chwili opanowaliśmy swój śmiech i usiadłyśmy na jednym z łóżek.
- Fran jaka słodka piżamka - zaśmiał się Leon i popatrzył na nią. Natomiast ona pokazała mu tylko język a on się uśmiechnął. A we mnie aż się gotowało. Dlaczego ja czuję aż taką zazdrość kiedy nie jesteśmy razem. Wcześniej jakoś nie przeszkadzało mi, że mówił podobne rzeczy do Fran czy Lu a nawet jak je przytulał albo całował w policzek. A teraz mam ochotę na niego nakrzyczeć i rzucić się na Fran. Zazdrość jednak zmienia ludzi. Nawet się nie zorientowałam jak przyszła reszta znajomych.
- To co tradycyjnie gramy w butelkę? - zapytał ucieszony Federico po czym wziął do ręki szklaną butelkę po Pepsi a my usiedliśmy w kółku.
- Ja nie gram - odezwał się Leon, który nadal leżał na swoim łóżku. Wszyscy oprócz mnie spojrzeli na niego morderczym wzrokiem.
- Bo? - zapytał z wyrzutem i zainteresowaniem Federico a ja spojrzałam na Leona.
- Nie mam ochoty - odpowiedział poważnie i wziął telefon ponieważ dostał wiadomość.
- Jasne. Wolisz sobie popisać ze Stevie - wtrącił się Diego a ja poczułam dziwne ukłucie w sercu. Nie mogę nadal tak się czuć muszę w końcu zacząć działać i odzyskać Leona.
- Nie piszę z nią - powiedział i zerknął na mnie a ja spuściłam głowę.
- To niby z kim? - zainteresował się Tomas.
- Z ... moim tatą - odpowiedział po chwili namysłu a wszyscy spojrzeli na niego jak na głupka.
- Tatą? - zapytali wszyscy zdziwieni na co się lekko zaśmiałam
- Tak. Mam z nim bardzo dobry kontakt i chciałem po prosić o pomoc w pewnym problemie - kłamał. Może inni tego nie wiedzieli ale ja znam go jak własną kieszeń. Wiem kiedy kłamie, kiedy się denerwuje, kiedy jest wkurzony a nawet co zdarza się rzadko smutny.
- A jaki ty masz problem? - odezwał się Maxi
- W co się jutro ubrać - powiedział po chwili namysłu na co każdy się zaśmiał - Chyba mieliście grać - zdenerwował się lekko i wstał ze swojego łóżka i udał się do łazienki. Zaśmiała się cicho ponieważ uwielbiam jak się złości wtedy wygląda tak uroczo. Otrząsnęłam się a następnie przyglądałam się butelce, którą właśnie zakręcił Federico. Wpatrywałam się w nią i wtedy przed moimi oczami pokazał się pewien obrazek z przeszłości.
Siedzieliśmy wszyscy w kółku grając w butelkę. Zajmuję miejsce naprzeciwko osoby, która czasami mnie drażni a mimo wszystko zaczynam coś do tej osoby czuć. Tak mówię o moim współlokatorze do czasu aż moi i jego rodzice nie wrócą z wyjazdu służbowego. Teraz władzę nad zakręceniem miała Francesca, która cieszyła się z tego jak małe dziecko. Butelko wirowała przez krótką chwilę i jak na złość zatrzymała się właśnie na mnie. Przekleństwo. Nie lubię grać w tą grę ale jednak zgodziłam się, żeby nie zrobić im przykrości.
- Pytanie czy wyzwanie? - tradycja tej gry. Przez chwilę zastawiałam się co wybrać ale po namyśle wybrałam wyzwanie, bo co ona może mi zadać. Wykąpać się w basenie, zatańczyć na stole albo.. - Pocałuj Leona - tego się nie spodziewałam. I po co ja to wybrałam. Czy zawsze muszę utrudniać sobie życie? Spojrzałam na osobę, którą mam pocałować. Tak samo jak ja na jego twarzy było wymalowane skrępowanie i zdziwienie. Między nami jest już lepiej, nie jesteśmy wrogami no ale nie jest aż tak dobrze żebyś my mieli się od razu całować. No ale w sumie to jest tylko gra i z miłą chęcią sprawdzę czy jest w tym dobry i jak smakują jego usta. Niepewnie wstałam a on uczynił to samo. Podeszłam do niego, spojrzałam na niego a następnie na naszych przyjaciół i ponownie na niego tylko tym razem zatopiłam się w jego oczach. Uśmiechnął się do mnie by zachęcić mnie do wykonania zadania. Położyłam swoją delikatną dłoń na jego policzku a następnie pocałowałam go. Miał być to zwykły pocałunek ale dla mnie znaczył coś więcej. To był czuły pocałunek z uczuciem, które wypełniło mnie od środka. Wtedy moje uczucia do niego wzrosły diametralnie. Ten pocałunek wywołał w mojej głowie pełno chwil, w których byłam je i Leon razem. Nagle w brzuchu poczułam dziwne mrowienia tak jakby ktoś wpuścił tam tysiące motyli. Czy to właśnie tak wygląda miłosny pocałunek osoby zakochanej? Bo jeżeli tak to, to oznacz tylko jedno. Zakochałam się w Leonie.
- Violetta! - krzyknął mi ktoś do uch wyrywając mnie tym samym z moich wspaniałych wspomnień. Chciałam tę osobę zabić i chyba to zrobię ponieważ okazał się nią być nie kto inny jak Federico. Uśmiechnął się do mnie natomiast ja zabijałam go wzrokiem.
- O czym tak intensywnie myślałaś i do tego tak się szczerzyłaś? - zapytała ciekawska Ludmiła przybliżając się do mnie i szturchając mnie w ramie swoim ramieniem - Co? No powiedz pochwal się - mówiła tym swoim słodkim głosikiem, który czasami mnie irytuje i to właśnie jest ta chwili. Spojrzałam na drzwi do łazienki, w której nadal znajdował się Leon i słychać było lejącą się wodę. Uśmiechnęłam się w tamtą stronę. co niestety nie umknęło uwadze Ludmiły - O Leonie- prawie krzyknęła za co dostał ode mnie z łokcia w bok.
- Oooo Viola ma fantazje o nagim Leonie - zaśmiał się Fede a z nim reszta chłopaków. Na co ja zmroziłam ich wzrokiem.
- Nie - powiedziałam poważnie i wstałam ze swojego miejsca po czym wyszłam z ich pokoju i wróciłam do naszego. Trzasnęłam drzwiami po czym rzuciłam się na łóżko. Ściągnęłam swoje trampki po czym rzuciłam je obok łóżka, to samo uczyniłam ze swoją bluzą, przykryłam się kołdrą i postanowiłam zasnąć lecz nie potrafiłam, bo nadal myślałam o Leonie i o tym co było kiedyś. Wszystko zniszczyłam przez moje głupie wymysły i strach przed cierpieniem. A teraz co czuje? Cierpienie! I to jeszcze gorsze niż wcześniej, bo to ja zakończyłam ten związek, to ja chciałam zaprzepaścić te wszystkie wspólne chwile i to ja powiedziałam mu, że już go nie kocham. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, sięgnęłam do mojej kosmetyczki, z której wyjęłam moją maszynkę do golenia a z niej coś małego podobnego do żyletki. Przyłożyłam ją do skóry i już miałam wykonać pierwsze cięcie kiedy przypomniały mnie się pewne sytuacja.

Oglądamy wspólnie siedząc na wygodniej kanapie w salonie mojego chłopaka film, który tym razem ja wybrałam. Opowiada on o pewnej nastolatce, która przyjeżdża do nowego miasta ponieważ jej ojciec wyrzucił ją i jej matkę z domy gdyż dowiedział się o rzekomej zdradzie swojej żony. Jak w każdym filmie nie potrafiła się zaaklimatyzować. Dokuczali jej, poniżali i robili z niej żarty. Oczywiście poznała także chłopaka, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia. Przewidywalne - powiedziałam do siebie w myślach. Po pewnym czasie rozstali się, bo ona oskarżyła go o zdradę. Nie potrafiła sobie poradzić z cierpieniem, a że nie miała przyjaciół to jej jedynym rozwiązaniem była żyletka, którą cięła się za każdym razem kiedy sobie o nim przypomniała. Na końcu wszystko się wyjaśniło i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Wszystkie filmy mają podobną treść dlatego trochę mnie to rozśmieszyło.
- Obiecaj mi coś - odezwał się Leon po skończonym filmie. Spojrzałam na niego poważnie ale po chwili się uśmiechnęłam.
- A co? - zapytałam z zaciekawieniem
- Nigdy się nie tnij - odpowiedział poważnie jak nigdy dotąd. Wtedy zrozumiałam, że jemu na mnie zależy i pewnie gdyby mnie się coś stało on by tego nie wytrzymał. Kocham go za tą jego  opiekuńczość, choć czasem mnie to wkurza ale rozumiem, że tak wyraża swoją miłość do mnie.
- Nie mam powodu by się ciąć - powiedziałam z lekki śmiechem patrząc cały czas na niego. Natomiast on nadal patrzył na mnie z tą powagą, która mnie zaczynała przerażać.

- Obiecaj - powtórzył, popatrzył mi głęboko w oczy i złapał mnie za rękę
- Obiecuje - powiedziałam patrząc na niego z uśmiechem.
- Pamiętaj jeżeli jednak złamiesz obietnicę to tnąc siebie, tniesz moje serce - oznajmił mi a następnie położył moją rękę na swoim sercu, które strasznie mocno biło. Uśmiechnęłam się do niego tym razem to odwzajemnił a następnie pocałował moją delikatną dłoń. Po moim policzku zleciała pojedyncza łza, którą natychmiastowo starł i pocałował mnie delikatnie w usta.

Po moich policzka poleciały gęste łzy, które wskazywały ból, straszliwy ból. Spojrzałam na ostry przedmiot w mojej dłoni a następnie upuściłam go na ziemię i zsunęłam się po drzwiach na podłogę, ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam głośno płakać. Jeszcze nigdy nie czułam się tak okropnie samotna. Kocham go, kocham go bardziej niż przedtem chociaż nie wiem czy to jest możliwe. Niechętnie wstałam z zimnej podłogi, otarłam swoje zapłakane oczy i wyszłam z łazienki. Podeszłam do swojej szafki nocnej i wyjęłam z niej mój pamiętnik. Otworzyłam na pierwszej czystej stronie i zapisałam parę słów, które układały się w jedną zwrotkę piosenki.

Well it's good to hear your voice

I hope you're doing fine
And if you ever wonder I'm lonely here tonight
I'm lost here in this moment and time keeps slipping by
And if I could have just one wish
I'd have you by my side

Spojrzałam jeszcze ostatni raz na zapisany tekst po czym zamknęłam swój pamiętnik, schowałam z powrotem do półki i położyłam się na łóżko a już po krótkiej chwili znajdowałam się w Krainie Morfeusza.

******************

Razem z dziewczynami jesteśmy w drodze na plażę. Nasz opiekun czyli Pablo stwierdził, że jesteśmy już dorośli i możemy iść sami. Chłopcy oczywiście nie zaczekali na nas, bo stwierdzili iż za długo się szykujemy. Bez przesady zajęło nam to tylko półtorej godziny a to jest strasznie mało zawracając uwagę na to iż jesteśmy we trójkę w pokoju. Musze przyznać, że te ubrania, które dzisiaj na siebie włożyłam są świetne a kiedy zobaczą mnie w nowym stroju kąpielowym to padną. Po kilku minutach wreszcie dotarłyśmy na przepiękną plażę. Podeszłyśmy bliżej i rozłożyłyśmy swoje ręczniki i jeden koc. Stałam i patrzyłam na piękne morze, w którym odbijają się promienie słoneczne. Uśmiechnęłam się na ten widok. Jednak po chwili moja mina zrzedła gdyż ujrzałam Stevie, która niestety szczerze mówiąc wyglądała lepiej ode mnie i na dodatek rozmawiała i śmiała się z Leonem. Patrzyłam na nich i czułam, że zaraz się pewnie popłaczę. Mój wzrok przeniósł się na niego. W tej samej chwili on spojrzał na mnie. Zmierzył mnie od góry do dołu po czym uśmiechnął się, podrapał delikatnie w nos i puścił oczko. Od razu zrobiło mnie się cieplej na sercu i uśmiechałam się szerzej po czym na mojej twarzy wkradł się lekki rumieniec.
- Viola, co ty się tak szczerzysz? - zapytała Ludmiła, która patrzyła na mnie zdziwiona ja tylko poszerzyłam swój uśmiech.
- Leon się do mnie uśmiechnął, podrapał lekko w nos i puścił oczko - wytłumaczyłam jej powód mojego dobrego humoru i znowu się szerzej uśmiechnęłam. Na co ona się trochę skrzywiła i podniosła jedną brew. 
- On do wszystkich puszcza oczko, to jest taki jego gest rozpoznawalny - zaśmiała się Fran, która własnie siedziała na kocu w stroju kąpielowy smarując się mleczkiem do opalania.
- Wy nie rozumiecie. Kiedy byliśmy razem, wymyśliliśmy takie gest, które tylko my rozumieliśmy i to co on teraz zrobił oznaczało '' Ślicznie wyglądasz '' - mówiłam uśmiechając się a rumieniec nadal nie schodził mi z policzków.
- Uroczo - odezwała się Fran po czym położyła się na kocu i założyła na nos okulary. Natomiast ja rozebrałam się ze swoich ubrań, zostając w samym bikini, położyłam się na moim ręczniku, nasmarowałam sobie ręce, nogi i brzuch po czym zaczęłam się opalać. Zdrzemnęłam się na kilka minut lecz obudził mnie głośny krzyk Ludmiły.
- Jeśli mnie dotkniesz to wylądujesz w najbliższym szpitalu. Rozumiesz!- krzyczała na mokrego Federico, który prawdopodobnie chciał ją wrzucić do wody. Jego mina była bezcenna kiedy usłyszał te słowa. Od razu się cofnął i podniósł ręce w geście obrony.
- To chociaż chodź ze mną na spacer po plaży - zrobił minę słodkiego pieska na co cicho się zaśmiała i podał mu rękę, którą natychmiastowo chwycił i pomógł jej wstać. Uśmiechnął się do niej a ona pocałowała go delikatnie w usta i razem poszli na romantyczny spacer. Zaśmiałam się cicho i wstałam do pozycji siedzącej. Po chwili Fran też to zrobiła. Może jeszcze raz spróbuje wypytać ją o czym pisze z Leonem.
- Mogę cię o coś zapytać? - odezwałam się a ona kiwnęła delikatnie głową - O czym pisz ... - przerwałam
ponieważ w oczy rzucił mi się Leon wychodzący z morza. Cały ociekał wodą co dodawało mu seksapilu. Przełknęłam głośno ślinę po czym przygryzłam dolną wargę i westchnęłam, przymknęłam na chwilę powieki a następnie znowu na niego spojrzałam i wtedy zrobił coś co od zawsze uwielbiałam. Przeczesał dłonią swoje idealne włosy. Jeszcze bardziej mnie to można powiedzieć podnieciło. Gdybym tylko mogła rzuciłabym się na niego albo od razu wskoczyła z nim do łóżka.  

Zaczęłam szybciej oddychać, moje ciało robiło się jak z waty a serce zaczęło szybciej i intensywniej bić. Czułam na swoim ciele spływający pot a moje ciało rozgrzało się do czerwoności. Uwielbiam to jak on na mnie działa nawet o tym nie wiedząc.
- Violetta wszystko w porządku? - zapytała zmartwiona Francesca próbując wywnioskować co się dzieje.
- Dlaczego tak jest? Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć? Nie mogę przestać o nim myśleć, śnić i wspominać tych wszystkich spędzonych razem chwili - mówiłam nadal patrząc na niego.
- O czym ty mówisz? - dopytywała kompletnie zdezorientowana Włoszka, której aż słabo zrobiło się z powodu mojego stanu.
- O Leonie - odpowiedziałam i pokazałam gestem głowy na bruneta, który teraz wycierał swoje ciało ręcznikiem. Spojrzał na nas i uśmiechnął się co wywołało u mnie jeszcze szybsze bicie serca - Dlaczego? - zapytałam wpatrując się w niego.
- Bo wciąż go kochasz - powiedziała z uśmiechem a ja na nią spojrzałam ze smutkiem w oczach po czym przytuliłam się do niej najmocniej jak potrafiłam.

**********************
*Dwa dni później*

Siedzimy własnie w tak zwanym pokoju ważnych ogłoszeń. Czekamy na Pablo ponieważ ma nam powiedzieć coś co nas na pewno zainteresuje. Przez cały czas patrzę na Leon, który siedzi obok Stevie. W ciągu tych dwóch dni zbliżyli się do siebie, co nie wróży nic dobrego. Kilka razy próbowałam z nim porozmawiać o nas ale zawsze tchórzyłam i panowała niezręczna cisza. Wydaje mi się, że on traktuje mnie teraz jak przyjaciółkę. Co mnie strasznie boli ale przecież sama sobie zasłużyłam. Gdybym z nim nie zerwał ja teraz siedziałbym obok niego, rozmawiała z nim, śmiała się a nawet nie kiedy przytulała. Tak właśnie to mnie boli najbardziej on ją przytula, całuje w policzek a ona jego. Niekiedy nawet zachowują się jak para tylko na szczęście się nie całują w usta, bo tego bym nie znosiła. Ledwo się powstrzymuję, żeby jej nie uderzyć jak łapie go za rękę. Moje przemyślenia przerwał Pablo wchodzący do pomieszczenia.
- Cześć wszystkim - przywitał się z wielkim uśmiechem jak codziennie - Mam dla was pewną propozycję - przerwał by wzbudzić naszą ciekawość - Za trzy dni czyli w dzień przed naszym wyjazdem odbędzie się tutaj Festiwal Muzyczny - kontynuował swój monolog - A skoro wy uczęszczacie do szkoły muzycznej to z wielkim trudem udało mi się załatwić występ dla was - znowu przerwał a my zaczęliśmy klaska - Uprzedzająco wasze pytanie. Możecie wystąpić solo, w duecie albo zespole. Jest tylko jeden warunek. Piosenka musi być w języku obcym i musi być napisana przez was czyli waszego autorstwa - Oczywiście jeżeli chcesz to także możesz się zaprezentować, Stevie - zwrócił się do tej dziewuchy. Ona tylko się blado uśmiechnęła i pokiwała przecząco głową.
- Ja nie potrafię śpiewać - powiedziała na co Leon się zaśmiał
- Na pewno potrafisz. Pomogę ci - odezwał się wcześniej wspomniany osobnik po czym przytulił ją do siebie a ja czułam jak moje paznokcie przebijają moją dłoń. Oby tylko nie śpiewali duetu, bo to już by było przesada. Fran widząc moją minę przytuliła mnie do siebie.

* Kilka minut później*

Kiedy nasz nauczyciel czyli Pablo skończył ogłoszenia od razu z dziewczynami udałyśmy się do kawiarni na jakieś ciasto. Każda zamówiła inne aby ocenić i spróbować kilku a nie tylko jednego rodzaju. Pomysłowość. Przez cały czas pobytu tutaj Ludmiła opowiada o tym jej spacerze z Federico a ja mam powoli dość, bo wtedy przypominam sobie Leona, a jak o nim myślę to też jest Stevie a wtedy to już chce mi się płakać. Strasznie za nim tęsknie, ale to nie jest takie proste jakby się mogło wydawać. Kocham go a on myśli, że jest odwrotnie, bo mu to powiedziałam. Gdybym wtedy nie obiecała Leonowi już dawno bym się pocięła i wylądowała w szpitalu albo w ogóle zniknęłabym z tego świata.
- Zaraz tu przyjdą chłopaki - oznajmiła nam blondyna odczytując wiadomość od swojego ukochanego. Oby przyszli bez tej Stevie przynajmniej miałabym chwilę by pobyć trochę z Leonem i poważnie z nim porozmawiać.
- A właśnie co robimy z tym Festiwalem? - zapytała podekscytowana Francesca.
- Napisałam dwie zwrotki nowej piosenki i pomyślałam czy nie zaśpiewać jej solo - oznajmiłam bez żadnego entuzjazmu ponieważ nie miałam na to ochoty, ale skoro podobno jestem jedną z najlepszych uczennic w Studio to nie wypadałoby nie zaśpiewać. Dziewczyny już chciały coś powiedzieć ale wparowali chłopaki, którzy o czymś zawzięcie dyskutowali. Zauważyłam, że nie ma z nimi Leona. Zasmuciłam się trochę a oni zdążyli się do nas dosiąść.
- A gdzie zgubiliście swojego brata, Leona? - zapytałam zaciekawiona. Spojrzeli na mnie a następnie każdy po sobie co mnie trochę zdziwiło. Podniosłam jedną brew ku górze wyczekując odpowiedzi.
- Nie spodoba ci się odpowiedź - zaczął Diego i spojrzał na Fede dając mu znak aby kontynuował jego wypowiedź. Spojrzałam na nich pytająco.
- On jest ze Stevie na spacerze - powiedział niepewnie Federico obserwując mój wyraz twarzy, który od razu zmienił się w smutek - I ona mu się podoba - dodał już ciszej ale i tak to usłyszałam chociaż wolałbym nie.
- Powiedział ci to? - zapytała za mnie Ludmiła, która pod stolikiem chwyciła moją dłoń w geście pocieszenia
- Nie musiał. Faceci wiedzą kiedy ich przyjacielowi podoba się jakaś dziewczyna, tak jak laski wiedzą kiedy  ich przyjaciółka jest zakochana - oznajmił nam Diego a ja czułam wielkie ukłucie w sercu.
- Zresztą to widać gołym okiem. Cały czas spędza z nią czas, chodzą wieczorem na spacery, ciągle ze sobą rozmawiają, przytulają, czułe słówka, niewinny flirty i te ich uśmieszki. Wpadł po uszy - przejął tym razem głos Federico za co później ugryzł się w język i spuścił głowę.
- I jeszcze teraz będą pisać razem piosenkę - dodał prawie niesłyszalnie Tomas.
- Śpiewają w duecie? - krzyknęłam zła
- Nie, Leon śpiewa z nami w zespole ale pomaga jej napisać piosenkę - wytłumaczył przestraszony Marco a ja uderzyłam pięścią w stolik i opuściłam kawiarnię. Byłam zła i smutna jednocześnie. Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić. Jeżeli pójdę do pensjonatu to zacznę rozwalać pokój a jeśli ich tam spotka to ktoś dostanie albo on albo ona. Dlaczego ja z nim wtedy zerwałam? Usiadłam na jakiejś ławce i zaczęłam płakać. Zakończyłam ten związek, bo nie chciałam cierpieć a pogorszyłam tylko sytuację. On sobie znalazł inną a ja jestem smutna i w nim zakochana. Wtedy przypomniały mnie się słowa pewnej bardzo ważnej dla mnie osoby czyli mojej kochanej babci.
- Prawda jest taka, że każda osoba cię skrzywdzi, dlatego musisz znaleźć taką, która jest warta cierpienia - powiedziałam na głos, po czym otarłam swoje zapłakane policzki i ruszyłam do pensjonatu z nadzieją, że zastanę tam Leona. Szłam szybkim krokiem, można powiedzieć, że biegłam potykając się o własne nogi. Wpadłam do budynku niczym jakaś torpeda. Podążałam do pokoju Leona w szybkim tempie potrącając po drodze kilka osób i mówiąc ciche '' Przepraszam ''. Będąc na odpowiednim piętrze i właściwych drzwiach weszłam bez pukania. Zobaczyłam tam uśmiechniętą Stevie, która siedziała na łóżku Leona i grała na telefonie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam jednocześnie zdziwiona ale także strasznie zdenerwowana. Ona jest wszędzie jej się nie da pozbyć. Spojrzała na mnie, odłożyła telefon i niepewnie się uśmiechnęła.
- Czekam na Leona, przebiera się - odpowiedziała i gestem głowy wskazał na drzwi od łazienki, z których po chwili wyszedł właśnie on. Osoba, którą darzę tak wielkim uczuciem jakim jest miłość, niestety on o tym nie wiem ponieważ perfidnie go okłamałam.
- Violetta, co ...
- Musze z tobą porozmawiać - przerwałam mu i spojrzałam prosząco
- Właśnie mieliśmy iść pisać piosenkę, to  nie może poczekać - odpowiedział i poprawił swój kołnierzyk od koszuli, która idealnie pasowała do jego karnacji.
- To ważne - powiedziałam poważnie próbując się nie rozproszyć i zatracić w fantazji o nim.
- Piosenka też jest ważna - odpowiedział i wziął do ręki nuty.
- Gdybyś wiedział o co chodzi  nie mówiłbyś tak - próbowałam mu jakoś przekazać, że chodzi o nas.
- W takim razie powiedz o co chodzi i po sprawie
- Dlaczego mnie tak traktujesz?
- Niby jak?
- Trzymasz mnie na dystans i traktujesz jak obcą osobę
- Nie szukaj dziury w całym, okej? Porozmawiamy później - dodał i wyszedł a za nim Stevie, której było chyba głupio po tej sytuacji. I dobrze, bo to przez nią. Co ja wygaduję? Obwiniam obcą osobą o to, że zerwałam z Leonem. Spuściłam głowę a z moich policzków poleciało kilka łez, które szybko otarłam i wyszłam z jego pokoju.

*Następnego dnia*

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Otwarłam leniwie oczy i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiątą dwanaście. Wstałam z wygodnego a przede wszystkim ciepłego łóżka, po czym nałożyłam na swoje stopy trampki i powolnym krokiem zmierzałam do drzwi. Spojrzałam na miejsce gdzie spały dziewczyny ale ich tam nie było. Zdziwiłam się gdyż nigdy nie wstają tak wcześnie. Otworzyłam wreszcie te cholerne drzwi i ujrzałam za nimi jego. Tego, który mnie wczoraj bezczelnie olał. Przyjrzał mi się po czym cicho się zaśmiał.
- Cześć Śpiochu, jest Francesca ? - zapytał i rozejrzał się po pokoju a następnie jego wzrok przeniósł się znowu na mnie i moją piżamę tym razem w króliczki. Uśmiechnął się i włożył jedną rękę do swoich czarnych spodni.
- Nie ma jej - odpowiedziałam z lekkim grymasem na twarzy a on tylko pokiwał głową i chciał odejść ale go zatrzymałam - Nie przyszedłeś wcale do Fran, tylko do mnie - powiedziałam tak ponieważ chciałam zobaczyć jego reakcję.
- Nie. Violetta zerwaliśmy i ja się już z tym pogodziłem. Teraz mam swoje życie i ty też jej sobie ułożysz z jakimś innych chłopakiem - wytłumaczył mi z powagą.
- A jesteś zazdrosny ? - zaśmiałam się, skrzyżowałam ręce na piersi i wyszczerzyłam swoje ząbki. On tylko się zaśmiał i odszedł. Postanowiłam za nim pójść. Chce to usłyszeć i wtedy będę wiedzieć czy kłamie.
- Odpowiedz - mówiłam idąc za nim a on się nie odzywał - Leon!
- Co?
- Odpowiedz na moje pytanie
- Nie jesteśmy już razem więc nie muszę ci na nic odpowiadać ale skoro chcesz wiedzieć to proszę bardzo. Nie, nie jestem zazdrosny. Zerwałaś ze mną i powiedziałaś, że mnie nie kochasz. Dlatego chce sobie na nowo ułożyć życie z osobą, która mnie kocha.
- Mówisz o Stevie?
- A jeśli tak to co z tego? Nie kochasz mnie więc nie powinno ci to robić różnicy z kim będę - powiedział podniesionym głosem a ja patrzyłam mu prosto w oczy - Dobra, nie będę kłamał, że cię nie kocham, bo chociaż nie wiem jak bardzo bym się starał nie da się odkochać w tak krótkim czasie i to jeszcze w osobie, która znaczyła dla ciebie wszystko, dzięki, której czułeś się wyjątkowo i nie widziałeś świata poza nią, ale będę próbował, bo nie chce cierpieć - mówił to z wielkim żale patrząc w moje oczy. Nie wytrzymałam i tak po prostu go pocałowałam. Zatopiłam się w jego ustach jak w morzu czekolady. Ku mojemu zdziwieniu odepchnął mnie od siebie i spojrzał ze złością - Jasne pobaw się jeszcze moimi uczuciami, przecież to takie cholernie zabawne - krzyknął na mnie po czym jak najszybciej odszedł a ja czułam łzy na policzkach.

* Wieczór, dzień Festiwalu Muzycznego*

Od tego pocałunku z Leonem nie rozmawialiśmy. Znaczy ja próbowałam lecz za każdym razem mnie olewał, nie patrzy na mnie nawet nie spędza już czasu z naszą paczką tylko ze Stevie. Natomiast ja czuję się jak wrak człowieka. Nigdy nie przypuszczałam, że może być ze mną aż tak źle. Od rana próbowałam dzisiaj zrezygnować z tego występu ale Pablo się nie zgodził. Już od godziny jesteśmy za kulisami sceny, na której mamy występować. Mój wzrok cały czas spoczywa na Leonie, który ćwiczy z chłopakami układa. Zerknął parę razy w moją stronę ale jego twarz wyrażała tylko rozczarowanie. Przedstawienie się zaczęło i wszyscy poszli na widownię. Niestety ja musiałam zostać ponieważ jestem pierwsza z naszej szkoły.
- Zapraszamy na scenę Violettę Castillo - usłyszałam głos prowadzącego, niechętnie wyszłam na scenę i ujrzałam swoich przyjaciół uśmiechających się, klaszczących i wykrzykujących moje imię. Tylko Leon siedział i klaskał. Usiadłam na krzesełku i zaczęłam grać swoją piosenkę cały czas patrząc na niego.

Well it's good to hear your voice
I hope you're doing fine
And if you ever wonder I'm lonely here tonight
I'm lost here in this moment and time keeps slipping by
And if I could have just one wish
I'd have you by my side

Oooh, oh I miss you
Oooh, oh I need you

And I love you more than I did before
And if today I don't see your face
Nothing's changed no one can take your place


It gets harder everyday

Say you love me more than you did before
And I'm sorry it's this way
But I'm coming home I'll be coming home
And if you ask me I will stay, 
I will stay

Well I try to live without you
The tears fall from my eyes
I'm alone and I feel empty
God I'm torn apart inside

I look up at the stars
Hoping you're doing the same
And somehow I feel closer and I can hear you say

Oooh, oh I miss you
Oooh, oh I need you

And I love you more than I did before
And if today I don't see your face
Nothing's changed no one can take your place
It gets harder everyday

Say you love me more than you did before
And I'm sorry that it's this way
But I'm coming home I'll be coming home
And if you ask me I will stay, I will stay
Always Stay! 
I never wanna lose you
And if I had to I would chose you
So stay, please always stay
You're the one that I hold onto
Cause my heart would stop without you

And I love you more than I did before
And if today I don't see your face
Nothing's changed no one can take your place
It gets harder everyday

Say you love me more than you did before
And I'm sorry that it's this way
But I'm coming home I'll be coming home
And if you ask me I will stay, I will stay
I'll always stay

And love you more than I did before
And I'm sorry that it's this way
But I'm coming home I'll be coming home
And if you ask I will stay, I will stay
I will stay...


Rozległy się oklaski. Piosenka się skończyła a ja nadal się w niego wpatrywałam a on we mnie. W jego  
oczach zobaczyłam ból, ale także tak jakby radość. Uśmiechnęłam się i zeszłam ze sceny. Po chwili za kulisy weszli wszyscy przyjaciele i On. Wszyscy zaczęli gratulować świetnego występu. Tylko on stał i się patrzył. Kiedy wszyscy już wrócili na miejsce a chłopcy się przygotować na występ ja podeszłam do Leona. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. 
- Leon ... 
- A teraz zapraszamy na scenę zespół All4YOU - wezwał ich na scenę a ja przeklęłam w duszy natomiast on bez słowa odszedł. Spuściłam głowę i wróciłam na widownię do przyjaciółek. Po chwili na scenie pojawili się chłopacy. Wszystkie dziewczyny na widowni zaczęły piszczeć na ich widok. Uśmiechnęłam się patrząc na niego. Po kilku sekundach z głośników zaczęła lecieć ich piosenka. Utwór jest świetny. Chłopaki napracowali się nad nim. W niektórych momentach miałam wrażenie, że Leon patrzył się na mnie ale także jego wzrok wędrował na Stevie, która uśmiechała się do niego.

*Dzień wyjazdu* 

Za dokładnie godzinę wyjeżdżamy i wracamy do Buenos Aires. Wszystko już jest spakowane, w pokoju posprzątane i pościelone. Natomiast w moim sercu nadal jest wielki bałagan i smutek. Nie wyjaśniłam sobie nic z Leonem, bo w środku czuję iż to nic nie da. On zapomniał o tym co nas łączyło. Zaczął nowe życie, w którym nie ma mnie, nie ma nas. Jest on i Stevie. Nie wiem czy są razem, ale pewnie z czasem tak się stanie. Nie mam już siły dalej się z tym męczyć,  chce z nim być ponieważ go kocham, ale nie daje już rady, on mnie odrzuca a to boli jeszcze bardziej. Od jakiś kilku minut siedzę i patrzę w głąb morza. Podczas spaceru znalazłam delikatne wzgórze z przepięknym widokiem.Tutaj choć na chwilę mogłam odizolować się od świata rzeczywistego. Nagle poczułam jak ktoś obok mnie siada. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam osobę, której najmniej się spodziewałam. Dziewczynę, która odbiera mi Leona. Tak właśnie mowa o Stevie.
- Co tu robisz? - zapytałam obojętnie chcąc znać powód jej towarzystwa. 
- Przychodzę tutaj czasami jeśli chcę pomyśleć czy pobyć sama - odpowiedziała przyglądając się widokowi. Nie odpowiedziałam tylko skrzywiłam się i popatrzyłam przed siebie - Widzę, że mnie nie lubisz tylko nie rozumiem dlaczego - dodała i spojrzała na mnie. 
- Jest ktoś bez kogo nie mogę wytrzymać jednego dnia, kto jest dla mnie najważniejszy na świecie. Osoba, którą kocham i pragnę by była ze mną już na zawsze, żeby to ona stanęła ze mną na ślubnym kobiercu i stworzyła ze mną szczęśliwą rodzinę - wytłumaczyłam jej nie mówiąc wprost o kogo chodzi. Ona się uśmiechnęła i wpatrywała się we mnie. 
- Leon - powiedziała szczęśliwa a ja spojrzałam na nią pytająco - Mówisz o Leonie. Ty go kochasz - sprostowała i uśmiechnęła się szczerym uśmiechem. Uśmiechnęłam się.
- No kocham, cholernie go kocham - odpowiedziałam patrząc w jej oczy, w których dostrzegłam radość ale też smutek - Ale ty też go kochasz - stwierdziłam przyglądając się jej twarzy. Uśmiechnęła się blado i spuściła głowę. Nic nie powiedziałam tylko ją przytuliłam ponieważ wiem jak ona się czuje. - Przepraszam - odezwała się będąc nadal we mnie wtulona. Odsunęłam ją od siebie i spojrzałam zdziwiona na nią. Dlaczego mnie przeprasza, to przecież ja traktowałam ją jak wroga.
- Niby za co? - zapytałam z lekkim śmiechem.
- To przeze mnie oddaliłaś się od Leona - odpowiedziała i chciała wstać natomiast ja złapałam ją za nadgarstek i zmusiłam aby ponownie usiadła.
- Oddaliłam się od niego przez własną głupotę a nie przez Ciebie - wytłumaczyłam jej i ponownie przytuliłam po czym razem usiadłyśmy.

*
Następnego dnia. W Studio*

- Kochani chciałbym coś ogłosić - zabrał głos Antonio, który był podekscytowany jak nigdy - Mam wspaniałą wiadomość dla jednego z was. Wczoraj przed waszym powrotem zadzwonił do mnie jeden z producentów płytowych i zaproponował pewnej osobie, kontrakt płytowy i możliwe, że trasę koncertową.
- mówił a nam wszystkim szczęki opadły. Ciekawe kto jest tym szczęśliwcem. Czekaliśmy niecierpliwie aż w końcu nasz kochany dyrektor oznajmi kim jest ta osoba.
- Według mnie ta osobo zasłużyła na taki sukces w szczególności po tym co przeszła i dzięki swojemu ogromnemu talentowi - przerwał na chwile i spojrzał na każdego z nas - Tą osobą jest Leon - powiedział na co brunet zakrztusił się piciem, które właśnie pił. Posmutniałam trochę ponieważ to dla niego okazja ale muszę się liczyć z tym, że nie będę miała go przy sobie.
- Ja?! - zapytał z nie dowierzaniem i lekkim uśmiechem na twarzy. Dyrektor pokiwał energicznie głową na co Leon się uśmiechnął a chłopaki zaczęli go poklepywać po ramieniu i 
gratulować. 
- Zgadzasz się? - zapytał z wielką nadzieją w głosie Pablo
- Będę musiał porozmawiać o tym z rodzicami - odpowiedział i wstał z miejsca 
- Niestety nie masz za dużo czasu ponieważ producent chce się z tobą spotkać za dwa dni w Atlancie. Gdzie prawdopodobnie będziesz musiał zamieszkać - wytłumaczył Antonio i podał Leonowi jakieś papiery. Brunet wziął je i zaczął czytać. Uśmiechnęłam się blado w stronę dziewczyn, które wiedziały, że nie jest ze mną teraz najlepiej. Chcę aby rozwijał swoją pasję i talent ale także chce go mieć przy sobie, by móc na niego patrzeć, rozmawiać a nawet spróbować do niego wrócić. Kiedy opanowaliśmy radość z tej wiadomości Pablo zaczął kontynuować lekcje, które nie interesowały mnie zbytnio. Ważniejsze dla mnie była decyzja jaką podejmie Leon, ale przecież nie może odpuścić takiego kontraktu i okazji na spełnianie marzeń. Tak się zatraciłam w rozmyślaniu o tej sytuacji, że nawet nie zauważyłam kiedy skończyła się lekcja. Udałam się do swojej szafki by wyjąć z nich strój na tańce. Nagle usłyszałam czyjeś głosy dochodzące z sali tanecznej. Poznałam kto to był. Nie kto inny jak Leon i Federico. Schowałam się za drzwi i podsłuchiwałam.
- Chcesz przyjąć tą propozycje? - zapytała z powagą Włoch.
- Chyba tak. Tutaj nic mnie nie trzyma a jak wyjadę to spełnię swoje marzenia - odpowiedział przekonany tym co mówi.
- A Violetta? - dopytywał załamany Federico
- Trudno mi będzie bez niej, bo ją kocham, ale też wiem, że nie będziemy razem, bo ona mnie nie kocha - powiedział na co jego przyjaciel się zaśmiał a on spojrzał na niego pytająco.
- Ona cię kocha, idioto - tym razem zaśmiał się Leon a Fede patrzył na niego zdezorientowany.
- Powiedziała mi to patrząc prosto w oczy , że mnie nie kocha - wyjaśnił z powagą i odszedł a ja szybko wróciłam do szafki i udawałam, że nic nie słyszałam. Zauważył mnie i podszedł do mnie po czym stanął na przeciwko. Nic nie mówił tylko patrzył mi prosto w oczy. Miałam wrażenie, że próbuje coś z nich wyczytać. Wpatrywał się w nie coraz bardziej. Nie przeszkadzało mi to ponieważ lubię kiedy na mnie patrzy. Pragnęłam by teraz mnie pocałował. Jego usta znajdowały się parę centymetrów od moich wystarczył tylko gwałtowny ruch z mojej strony i już nasze usta łączyłby się w pocałunku. Po chwili jednak przysunął się do mnie i pocałował czule w policzek. 
- Nic nigdy nie jest idealne - mówi szeptem wprost do mojego ucha po czym odchodzi.


*Dwa dni później. Lotnisko*

Czekamy razem z Leonem na samolot, którym poleci do Atlanty. Podjął decyzję, że jednak wyjedzie i rozpocznie swoją karierę. Na samym początku chciałam go zatrzymać, ale doszłam do wniosku, że tak widocznie będzie lepiej. Widocznie los chciał aby nasze drogi się rozeszły. Przymknęłam oczy by moje łzy spłynęły po policzku i wtedy ujrzałam pewną nieznaną mi sytuację. 

Piękny ogród udekorowany różnego rodzaju kwiatkami, krzakami i drzewami z pięknym liśćmi. Drobna szatynka siedząca na drewnianej huśtawce w przewiewnej sukience. Obok niej siedzi obejmując ją wysoki, dobrze zbudowany brunet. Z daleka wyglądają na szczęśliwe małżeństwo. Osoby zakochane w sobie bez pamięci, które nie widzą świata poza tą drugą połówką. Nagle nieoczekiwanie podbiega do nich trzyletnia dziewczynka ubrana w różową spódniczkę i niebieską bluzeczkę. Mężczyzna bierze dziecko na ręce i sadza je sobie na kolanach a ta automatycznie wtula się w jego tors. Brunet delikatnie całuje ją w czubek głowy po czym przenosi wzrok na swoją ukochaną. 
- Dziękuję, że nie pozwoliłaś mi wtedy odlecieć - mówi patrząc jej prosto w oczy - Teraz jestem o wiele szczęśliwszy - dodał uśmiechając się do swojej miłości - Kocham Cię, Violu - wyznał szczerze po czym złożył na jej ustach delikatny i pełny miłość pocałunek. 
- Ja też cię kocham, Leon - odezwała się, przytuliła do ramienia swojego męża i uśmiechnęła się.

Zorientowałam się, że to był znak iż powinnam jednak zatrzymać miłość mojego życia. Rozejrzałam się po lotnisku by odnaleźć Leona. Nie trwało to zbyt długo ponieważ już na moje nieszczęście stał przy bramce do odprawy. Szybko wstałam ze swojego miejsca i pobiegłam w jego stronę. Niestety nie było to zbyt blisko a ja miałam szpilki. Zdecydowanym ruchem ściągnęłam je ze swoich nóg i rzuciłam na podłogę po czym biegłam dalej. Po chwili już byłam niedaleko niego.
- Leon! - krzyknęłam kiedy miał podawać swój bilet. Zdezorientowany obrócił się, wtedy rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam jak najmocniej przytulać. Można powiedzieć, że nawet dusić.
- Też będę tęsknił, ale dusisz mnie - ledwo powiedział a ja natychmiast się od niego odsunęłam i spojrzałam na niego a on się uśmiechnął.
- Nie chce żebyś wyjeżdżał - wyznałam mu patrząc w jego śliczne oczy. Uśmiech, który widniał na jego twarzy nagle znikł.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał mnie zdezorientowany ale z nutką złości. Nie takiej reakcji się spodziewałam. Dlatego nie czekając na nic ujęłam jego twarz w moje dłonie i pocałowałam go. Chciałam w tym pocałunku wyrazić wszystkie swoje uczucie, pokazać mu jak bardzo mi na nim zależy, że jest najważniejszy i, że go kocham. Mimo zdziwienia oddał pocałunek i pogłębił go. Brakowało mi jego ust, wszystkich pocałunków i tego przyjemnego uczucia w brzuchu oraz ciepła na sercu. Kiedy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie. Patrzyłam mu prosto w oczy nadal trzymając jego twarz w swoich dłoniach.
- Kocham Cię, rozumiesz? Chcę z Tobą spać w jednym łóżku, by czuć ciepło i bezpieczeństwo. Jeść śniadania, obiady, kolacje. Wspólnie oglądać telewizję. Raz na jakiś czas wychodzić o pierwszej w nocy na spacer i przemierzać razem całe miasto bez przerwy rozmawiając. W każdy piątek chcę żeby przychodzili Twoi kumple ze skrzynką piwa i objadając się pizzą byście oglądali mecz, albo po prostu siedzieli w swoim towarzystwie. W niedzielę byśmy chodzili na obiad do rodziców, by nie poczuli się odrzuceni, by sprawić im radość. Chce zostać twoją żoną, stworzyć szczęśliwą rodzinę i mówić ci codziennie jak bardzo cię kocham. Chcę po prostu z Tobą żyć - powiedziałam patrząc cały czas w jego oczy. Uśmiechnął się do mnie po czym podniósł i zaczął się delikatnie kręcić w kółko. Śmiałam się kiedy to robił. Po chwili odstawił mnie na ziemię i pocałował delikatnie.
- Też cię kocham - wyszeptał mi to prosto w moje rozgrzane usta. 


***********

Od tego pamiętnego zdarzenia minęło dokładnie trzy lata. Szczerze mówiąc nic szczególnego się nie zmieniło
poza tym, że Leon i Violetta są zaręczeni a ich ślub odbędzie się za dwa tygodnie. Dokładnie w dzień ich pierwszego spotkania, które może nie należy do najprzyjemniejszych ale oni miło je wspominają. Bo własnie wtedy zaczęła się ich wspólna niespotykana przygoda. Lecz ich szczęście tutaj się nie kończy. Tak dobrze myślicie Violetta jest w trzecim tygodniu ciąży ze swoim wymarzonym królewiczem ze snów. Jak w każdej bajce jest szczęśliwe zakończenie, ale niestety nie u wszystkich. Reszta przyjaciół ze Studio nie miała tyle szczęścia co Leon i Violetta. To zazwyczaj ta dwójak spotykała problemy na drodze do szczęśliwego związku a teraz los się do nich uśmiechnął i podarował im to o co zawsze waliczyli. Czyli miłości, szczęścia i spokój. Ale wracajać do reszty, może zaczynę od tego, że ich paczka zmniejszyła się o jedną osobę. Kiedy skończyli naukę w szkole muzycznej Tomas poszedł do wojska. Ciąg dalszy już pewnie znacie. Tak. Został postrzelony i zmarł. Niedługo po tym zdarzeniu Marco i Fran rozstali się. Znając waszą bujną wyobrażnie pewnie pomyślicie o zdradzie lub odalezieniu swojej drugiej miłości. Lecz tu was zaskoczę. Nic takiego nie miało miejsca po prostu rozstali się bez żadnego powodu. Zapytacie czy nadal się kochają. Tego osobiście nie wiem, ale znając ich historię miłosną stwierdzę, żę w dalszym ciągu zależy im na tej drugiej osobie. Nasz ukochany Maxi ożenił się ze swoją wybranką Naty lecz niestety zachorował. Odkryto u niego ciężką wadę serca, która jest dziedziczna z pokolenia na pokolenie. W tej chwili czeka na dawcę oraz przeszczep. Zwariowana, zawsze uśmiechnięta ruda Cami, jest teraz odwrotnością siebie. Podczas jednej z imprez została brutalnie zgwałcona i pobita. Jej stan psychiczny sięgnął dna i przez to trafiła do zakładu pomocy osób z problemami psychicznymi. Na koniec został nam przystojny Hiszpan o imieniu Diego. W porównaniu do innych wiedzie mu się dobrze. Prowadzi własną firmę z odzieżą, która znajduje swoją siedzibę w trzech głównych miastach świata mody, ale czy można nazwać go szczęściarze, który w dalszym ciągu nie znalazł swojej prawdziwej miłość i żyje samotnie. Raczej wątpię. Natomiast Ludmiła i Federico wyjechali dwa lata temu i słuch o nich zaginął. Dletego nie mog wam powiedzieć czy są szczęśliwi czy niedokońca. Ta historia nie różni się od innych niczym konkretnym. Jest taka sama jak inne. Przewidywalna. Lecz nasze życie takie nie jest. Nigdy nie wiesz co cię spotka w przyszłości i z jakimi problemami będziesz musiał się borykać.

*********************************************************************
                                                                                                                                                                  Jakoś inaczej wyobrażałam sobie ten Epilog
Trudno się mówi i pisze się dalej.
Miałam go opublikować wczoraj ale trzeba było co nieco dopracować.
Dziękuję, że czytaliście to opowiadanie, za wasze komentarze i wyświetlenia.
Mam nadzieję, że spodoba wam się nowa historia i będziecie mnie odwiedzać.
Postaram się dzisiaj dokończyć rozdział na tamtym blogu.
Obyście się nie zawiedli na mojej wenie.  

Dziękuję i Pozdrawiam
To co mały szantaż :) 

10 komenatrz = PROLOG

15 komentarzy:

  1. Najlepszy epilog jaki czytałam :)
    Kocham to jak potrafisz opisać wszystkie emocje.
    Nigdy jeszcze nie spotkałam takiej pisarki jak ty XD
    Kocham,kocham i jeszcze raz kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wow nie wiem co napisać.....
      To jest zajebiste !!!! To najlepszy epilog jaki czytałam !!!! :)
      Bardzo się postarałaś ! masz wielki talent i udowodniłaś to w 100 %%. Pokazałaś , że piszesz genialnie :) te opisy emocji świetnie to napisałaś !!
      Uwielbiam Cię , jesteś fenomenalna <3<3
      Widzę , że z ciebie taki nocny marek :D haha to tak jak ja :)
      Z niecierpliwością czekam na nowe opowiadanie <3
      Buziaki :***

      Usuń
  3. zgadzam się najlepszy epilog ktory kiedykolwiek czytałam boski masz talent serio w pewnych momentach jak go czytałam chciało mi się płakać :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z resztą najlepszy epilog EVER. GRATULUJE TALENTU
    Natka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspanialy najlepszy cudowny epilog najlepszy jaki czytalam ale mam co do niego jedno pytanie co z Ludmi i Fede???

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki wspaniały epilog<3
    Jestem pełna podziwu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dIekuje wspanialy epilog jeszcze raz

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski ♥♥♥
    Już 10 kom <3333
    Czekam ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Epilog najlepszy z najlepszych :)
    Mam do ciebie pytanie, czy mogłabyś opublikować stare rozdziały tego opowiadania?
    Moja przyjaciółka powiedziała mi żebym przeczytała ale akurat wtedy je usunełaś.
    Jak nie będziesz mogła to oczywiście zrozumiem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety stare rozdziały usunęłam zaraz po tym jak zdecydowałam zacząć nową historię ;(
      Teraz też tego żałuję no ale czasu nie cofnę :(

      Usuń
  10. Najlepszy Epilog jaki czytałam ! jest po prostu cudowny :D

    OdpowiedzUsuń