Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Co za człowiek
przychodzi tak wcześnie i to jeszcze w sobotę. Obróciłam się na drugą stronę i
próbowałam ponownie odpłynąć do krainy snów. Po chwili dzwonek zamilkł więc
pewnie moja przyjaciółka poszła otworzyć. Nie wsłuchiwałam się w rozmowę ani
nie interesowało mnie kto przyszedł. Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach
miałam nadzieję, że to Francesca a nie nikt do mnie. Jednak moje obawy się
sprawdziły i ktoś wszedł do mojego pokoju. Nie miałam chęci aby się odwrócić i
spojrzeć na tego kogoś więc udawałam, że śpię. Poczułam jak ten ktoś wyciąga mi
poduszkę spod głowy a następnie mnie nią uderza w głowę. Podniosłam się
zdenerwowana i skierowałam mój rozgniewany wzrok na tę osobą, którą okazał się
być mój roześmiany od ucha do ucha chłopak.
- Czego chcesz? – bąknęłam do niego zła i usiadłam na łóżku. Zaśmiał się i odłożył poduszkę na miejsce. Zmroziłam go wzrokiem.
- Jakaś ty urocza z rana – mówił śmiejąc się po czym usiadł na biurko. Spojrzałam na niego zirytowana i poprawiałam swojego rozwalonego koka – Masz dziesięć minut – oznajmił patrząc na swój zegarek na lewym nadgarstku po czym zmierzył mnie wzrokiem. Przybrałam pytający wyraz twarzy a on pokręcił głową ze śmiechem – Jest z piętnaście jedenasta a o dwunastej mamy być na lotnisku – wyjaśnił a ja skamieniałam. Zaspałam i do tego jeszcze zapomniałam o wyjeździe do jego rodziców. Mam tak mało czasu! Wstałam jak oparzona z łóżka i pobiegłam szybko do łazienki. Umyłam zęby a także twarz. Raczej nie zdążę się już wykąpać. Cholera. Zrobiłam sobie szybki i delikatny niestety makijaż, którego prawie nie było widać po czym doprowadziłam włosy do porządku i po przejrzeniu się w lustrze stwierdziłam, że lepiej będzie jak zrobię sobie dzisiaj kucyka. Wyszłam szybko z pomieszczenia i wróciłam do pokoju, w którym już nie było ani Leona ani mojej małej walizki. Całe szczęście, że wczoraj zanim poszłam spać przejrzałam swoją szafę i mniej więcej wiem w co się dzisiaj ubiorę. Wyciągnęłam odpowiedzenie ubrania, w które natychmiastowa się ubrałam. Jeszcze tylko buty, telefon i jestem gotowa. Nie spodziewałam się, że jednak się wyrobię. Chociaż nie wyglądałam tak jak sobie planowałam. Zeszłam na dół a w salonie siedziała na kanapie Fran, natomiast Leon stał przy drzwiach. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.
- Tak mało czasu a ty nie wyglądasz aż tak źle – powiedział a po chwili do niego dotarło. Przygryzł dolną wargę i zmarszczył brwi. Skrzyżowałam ręce na piersiach i patrzyła na niego gniewnie. Dziewczyną nie mówi się czegoś takiego – Znaczy chodziło mi o to, że myślałem, że będziesz wyglądać gorzej – próbował się wytłumaczyć a wkopał się jeszcze bardziej. Usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki z salonu. Brunet spojrzał na mnie przestraszony po czym podszedł do mnie a ja cofnęłam się do tyłu – Mówiąc to miałem na myśli to, że .. – przerwał na chwilę i tak jakby układał sobie w głowię co powinien powiedzieć. Patrzyłam na niego wyczekująco.
- Lepiej się już nie odzywał Leon, bo tylko pogorszysz – mówiła z salonu ze śmiechem Francesca. Spojrzał na mnie i niepewnie się uśmiechnął. Już z samego rana sobie u mnie nagrabił.
- Może już pójdziemy – za jąkał się uroczo. Posłałam mu sztuczny uśmiech i nie czekając aż sam się ruszy wyszłam z mieszkania a następnie podeszłam do jego samochodu, w którym siedziała Ludmiła i Federico. Zajęłam miejsce na tyle obok Ludmiły. Po mojej minie widać, że jestem zła więc blondyna szybko to zauważyła. Spojrzała na mnie pytająco a ja tylko pokręciłam przecząco głową aby nie pytała. Po chwili do środka wszedł także Leon. Usadowił się na miejscu pasażera i zerknął na mnie a ja posłałam mu tylko mordercze spojrzenia.
*******************
Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam się w tamtą stronę a moim oczom ukazał się Verdas. Spojrzałam na niego pytająco po czym zabrałam swoją rękę i włożyłam do swojej kieszeni w spódniczce. Zrobił tą swoją przepraszającą minę a ja z wielkim trudem odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam na tablice z odlotami. Zostało nam jeszcze dziesięć minut do odlotu więc dobrze by było udać się w stronę odprawy. Chwyciłam za rączkę od mojej walizki i poszłam w odpowiednie miejsce.
- Długo będziesz się gniewać? – zapytał Leon idąc za mną a raczej próbując mnie dogonić. Dzisiaj założyłam sobie wygodne buty więc spokojnie mogę szybko chodzić. Zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Tak – odpowiedziałam i ruszyłam dalej. Westchnął głośno i także udał się w ta samą stronę. Usiadłam sobie na ławeczce i czekałam aż poproszą nas do odprawy. Dosiadł się do mnie Leon i objął mnie ramieniem po czym pocałował w policzek.
- Przepraszam – szepnęła mi do ucha. Uśmiechnęłam się niewidocznie po czym udając obojętną spojrzała na niego a on wykorzystał moment i pocałował mnie w usta. Odsunął się do mnie i puścił oczko. Zaśmiałam się i obróciłam z powrotem. Przytulił mnie do siebie i ponownie pocałował w policzek. Podeszli do nas Lu razem z Fede, który jadł jakiegoś batona. Już chcieli usiąść obok nas, ale wezwali nas do odprawy. Udaliśmy się w tamtą stronę i po kilku minutach znajdowaliśmy się w samolocie. Siedziałam przy oknie obok Leona a jego brat i dziewczyna na fotelach przed nami. Spojrzałam na mojego chłopaka a on co robił. Patrzył się na pośladki jednej ze stewardes! Dzisiaj wyjątkowo przegina jeszcze trochę a dostanie ode mnie. Uderzyłam go pięścią w ramię. Obrócił się zdezorientowany i spojrzał na mnie pytająco.
- Patrzyłeś się na jej tyłek – szepnęłam tak aby nikt nas nie usłyszał. Jednak mój głos był pełen gniewu. Przybrał zakłopotany wyraz twarzy a ja zmroziłam go wzrokiem.
- Nie patrzyłem tylko zerknąłem – odpowiedział próbują się bronić. Oczywiście on tylko zerknę i to jego zerkanie trwało prawie minutę. Uderzyłam go ponownie w ramię. Złapał się za nie i spojrzał a mnie z wyrzutem – Fajny ma to patrzyłem – dodał i wpadł jeszcze bardziej. Widząc moją minę przełknął głośno ślinę i zacisnął usta w prostą linię. Gdyby nie było tutaj tyle ludzi zacząłbym na niego krzyczeć i pewnie dostałby w twarz – Musze przestać tyle gadać – szepnął do siebie, ale nie skutecznie ponieważ to usłyszałam. Spojrzał na mnie przepraszająco i już chciał coś powiedzieć, ale pokręciłam przecząco głową i odwróciłam od niego wzrok, który skierowałam na swój telefon.
- Fede. Nie gap się – usłyszeliśmy cichy krzyk Ludmiły siedzącej przed nami. Pewnie robił to samo co jego brat. Widać są podobni.
- Fajny, to się gapie – odpowiedział a ja przez szparę między fotelami widziałam jak blondyna rusza ręką, która po chwili ląduje na głowie chłopaka. Usłyszałam śmiech Leona, który z rozbawianiem przysłuchiwał się parze siedzącej przed nami. Spojrzałam na niego i po chwili uczyniłam to samo co Ludmiła z drugim Verdasem. Zamilkł i przeniósł swój wzrok na mój, który nie wyrażał nic dobrego. Westchnął głośno po czym oparł się zrezygnowany o fotel.
- Masz słuchawki? – zapytałam obojętnie Leona, który pokiwał twierdząco głową patrząc na mnie. Wystawiłam do niego rękę aby dać mu do zrozumienia, że ma mi je dać.
- A co ja będę robił ? – odpowiedział z wyrzutem i niechętnie wyciągnął z szaro niebieskiego plecak swoje ukochane słuchaweczki.
- Gapił się na tyłek stewardesy – syknęłam w jego stronę i ze złością zabrałam mu z reki słuchawki. Spojrzał na mnie z irytacją a ja nie zwracając na niego uwagi podłączyłam przedmiot do mojego mp4 po czym nałożyłam je i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę. Oparłam się o fotel i skierowałam swój wzrok za szybę samolotu.
*************
Podróż minęła w zadziwiająco szybkim tempie tak samo jak droga do ich rodzinnego domu. W dalszym ciągu nie odzywam się do Leon i z tego co zauważyłam Ludmiła także zdenerwowała się na swojego chłopaka. Wysiedliśmy z samochodu a chłopcy od razy zaczęli wyciągać z bagażnika nasze bagaże. Jeżeli uważają, że w ten sposób nas zmiękcza to się grubo mylą. Po chwili poczułam ramię Leona, którym mnie objął. Spojrzałam na niego gniewnie, ale on nic sobie z tego nie zrobił tylko pocałował mnie w policzek. Zignorowałam go i przeniosłam wzrok na Lu, która mordowała wzrokiem Fede.
- Vilu - szepnął mi do ucha Leon przesłodzonym głosem. Zerknęłam na niego kątem oka bez żadnego wyrazu twarzy. Uśmiechnął się do mnie delikatnie, nic nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam przecząco głową i zdjęłam jego rękę z mojej tali. Spuścił zrezygnowany głowę. Przygryzłam dolną wargę aby się nie złamać, bo wyglądał strasznie uroczo z tą swoją smutną minką. Złapałam jego wolną rękę i przeplotłam swoje palce z jego. Widziałam, że uśmiechnął się pod nosem. Pociągnął mnie w stronę drzwi wejściowych. Muszę przyznać, że ich dom jest na prawdę bardzo ładny. Nie jest mały, ale też nie jest aż taki wielki. Po prostu jest idealny nawet kolory w jakich jest pomalowany są takie przyjemne. Otworzył szybko drzwi i przekroczył próg.
- Jesteśmy! - wydarł się na cały dom i odstawił prawdopodobnie moją walizkę. Zaśmiałam się cicho po czym puściłam jego rękę i obejrzałam się za siebie. Ujrzałam zadowoloną blondynę oraz jej chłopaka z trzema walizkami. Zaśmiałam się na jego widok i podeszłam do Lu. I wtedy z jakiegoś pokoju wyszedł mężczyzna z lekkim zarostem i poważnym wręcz przerażającym wyrazem twarzy. Wystraszyłam się trochę a mój uśmiech od razu znikł z twarzy. Podszedł do nas powoli z kamiennym wyrazem twarzy. Kątem oka zauważyłam jak Leon się uśmiech i rozkłada ręce. Jednak mężczyzna ominął go i podszedł do nas a raczej do blondyny.
- Witaj Ludmiło - odezwał się z lekką chrypką a następnie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Przytulił a raczej wyściskał dziewczynę i zaśmiał się - Jesteś jeszcze śliczniejsza niż od ostatniego naszego spotkania - dodał nadal ją przytulając.
- A ze mną się nie przywitałeś - powiedział z pretensjami mój chłopka i skrzyżował ręce na piersi. Mężczyzna odsunął się od Lu i spojrzał na niego z irytacją a następnie przeniósł swój wzrok na mnie. Przełknęłam głośno ślinę i uśmiechnęłam się delikatnie, co na szczęście odwzajemnił.
- Ty pewnie jesteś Violetta - zaczął i wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam i kiwnęłam twierdząco głową - Lorenzo - przedstawił się i puścił moją dłoń - Nie sądziłem, że taka ładna dziewczyna zainteresuje się moim synem - powiedział poważnie i zerknął na Leona a ja się cicho zaśmiałam. Widziałam na twarzy mojego chłopaka oburzenie.
- Ten syn cię słyszy i czuje się urażony - wtrącił się po raz kolejny - Gdzie jest mama ona na pewno się ucieszy i chociaż przywita - dodał i rozejrzał się po salonie. I wtedy jak na zawołanie z głębi domu wyszła kobieta z brązowymi włosami i wielkim uśmiechem na twarzy. Czyli Leosiek dołeczki ma po mamie. Ruszyła w naszą stronę. Mój chłopak już chciał przytulić swoją rodzicielkę, ale ona go ominęła i podeszła tak jak ich ojciec do Ludmiły po czym także ją wyściskała - Wy tak na serio - jęknął z oburzeniem w głosie Leon i podszedł do mnie. Uśmiechnęłam się do niego promiennie, co oczywiście odwzajemniłam. Jakoś tak ta moje złość na niego zniknęła w jednej chwili. Kobieta zaśmiała się uroczy po czym podeszła do bruneta i pocałowała go w policzek. Automatycznie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech ponieważ ta scenka była urocza. W pewnej chwili jej wzrok powędrował na mnie. Już chciałam się przedstawić jednak kobieta mi przerwała. Pewnie wie jak mam na imię skoro ojciec chłopaków wiedział to za pewnie mama także.
- Miło cię poznać Violu. Gabriela - przedstawiła się i uśmiechnęła. Gabriela. Z tego co wiem pochodzi z jeżyka hebrajskiego i jest odpowiednikiem męskiego imienia Gabriel co oznacza boży mąż. Od zawsze podobało mnie się to imię. Uśmiechnęłam się ciepło do niej i wtedy poczułam jak ktoś a raczej Leon obejmuje mnie ramieniem - Jesteście może głodni? - zapytała zerkając na swoich synów i ich ojca. Widzę, że głodomorstwo to u nich rodzinne. Mój chłopak pocałował mnie szybko w policzek i pobiegł do kuchni a za nim Federico i ich ojciec. Zaśmiałam się cicho i odprowadzając ich wzrokiem.
- Pilnujcie ich, bo za niedługo będę grubasami i nie będą potrafili zawiązać sobie butów - zaśmiała się Gabriela. Zawtórowałyśmy jej z Lu - Lepiej chodźcie - dodała i ruszyła w stronę prawdopodobnie kuchni. Ruszyłyśmy razem z blondyną za nią. Muszę przyznać, że mama chłopaków ma świetną figurę jak na swój wiek. Nie to, że jest stara czy coś po prostu jest czego zazdrościć. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg kuchni naszym oczom ukazał się ojciec chłopaków, który z uśmiechem nakładał sobie kurczaka na talerz a chłopcy siedzieli już przy stole w pomieszczeniu obok, które miało idealny widok na ogród dzięki dużemu oknu - Usiądźcie - zaśmiała się kobieta a ja posłusznie wykonałam jej polecenie i usadowiłam się obok mojego chłopaka. Spojrzałam na niego rozbawiona a zbliżył się do mnie i chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się i pokiwałam przecząco głową. Nie pocałuję go kiedy ma usta w tłuszczu od kurczaka. Muszę przyznać, że obiad wygląda apetycznie. Idealnie usmażony kurczak do tego kręcone frytki i sałatka. Zwykły rodzinny obiad. Uwielbiam takie! Uśmiechnęłam się do Leona i zabrałam mu jedną frytkę z talerza po czym ją zjadłam. Posłał mi mordercze spojrzenie i odsunął dalej swój talerz. Zaśmiałam się razem z ich ojcem i Ludmiłą. Po chwili przede mną pojawił się talerz z posiłkiem. Podziękowałam grzecznie i zaczęłam jeść.
*********************
- Przygotuje wam dziewczyny pokój - oznajmiła z uśmiechem pani Verdas i wstała z kanapy, na której wszyscy siedzieliśmy odpoczywając po obiedzie a mówiąc wszyscy mam raczej na myśli płeć męską. Nie wierzę, że tyle zjedli. Na prawdę zaczynam się zastanawiać po pierwsze gdzie oni to zemścili i po drugie jak to robią, że nadal mają takie sylwetki.
- Przecież mogą spać z nami w naszych pokojach - odezwał się trzymając się za brzuch Federico. Jego matka spojrzała na niego podejrzliwie i zmarszczyła brwi.
- Spokojnie mamo - zaśmiał się Leon wiedząc co ich mama ma na myśli - Violetta jest grzeczna za to nie wiem jak Ludmiła - dodał za co dostał ode mnie z łokcie w brzuch a następnie od Ludmiły, która siedziała obok niego - Nie bijcie mnie po brzuchu, bo się najadłem - oburzył się i westchnął głośno.
- To po co tyle jadłeś? - zapytała Ludmiła i walnęła go poduszką, którą akurat miała pod ręką.
- No waśnie i w ogóle gdzie ty to wszystko zmieściłeś - odezwałam się zainteresowana a on tylko uśmiechnął się cwaniacko - I jak to robisz, że masz taką sylwetkę - dodałam i spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Ćwiczy się i gram w kosza- odpowiedział z dumą w głosie. Zaśmiałam się na jego słowa, no co się zdziwił.
- Od kiedy siedzenie na ławce nazywa się ćwiczeniem i graniem - powiedziałam i zaśmiałam się razem ze wszystkim. Mój chłopak spojrzał na mnie gniewnie. Skrzyżował ręce na piersiach i przybrał obrażoną minę.
- Dobra w takim razie nie śpisz ze mną - odpowiedział poważnie i obrócił wzrok aby na mnie nie patrzeć. Zaśmiałam się i przysunęłam do niego po czym poczochrałam mu włosy. Spiorunował mnie wzrokiem.
- Czyli nie muszę przygotowywać pokoju - zaśmiała się matka chłopaków i ruszyła w stronę naszych walizek. Podniosłam się z kanapy i także udałam się w to samo miejsce. Złapałam za rączkę swojej walizki i to samo uczyniła Ludmiła a chłopcy nadal siedzieli na kanapie - A wy na co czekacie? - zapytała z powagą w głosie Gabriela a oni natychmiastowo spojrzeli w jej stronę - Łapcie za walizki i do pokoi - dodała a w odpowiedzi usłyszała tylko ich jęk. Podnieśli się niechętnie po czym podeszli do nas. Złapali za walizki i zanieśli do pokoi. Poszłyśmy z Lu za nimi aby wiedzieć gdzie się znajdują. Zresztą i tak pewnie zabłądzę. Ich pokoje znajdowały się naprzeciwko siebie. Pokój mojego chłopaka był pomalowany na granatowo z elementami czerni. W sumie nic szczególnego zwykły pokój nastolatka. Odstawił walizki pod oknem a sam usiadł na łóżku. Rozejrzał się po pomieszczeniu a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Usadowiłam się obok niego i zerknęłam na ścianę na przeciwko łóżka. Moją uwagę przykuł kalendarz. W wielkim kółku zaznaczony był jutrzejszy dzień. Zdziwiłam się i chciałam zapytać o to Leona, ale w oczy rzuciła mnie się dziura w ścianie. Poczułam na sobie wzrok mojego chłopaka więc także na niego spojrzałam. Niegrzecznie palcem na miejsce, o które mi chodzi. Zaśmiał się cicho widząc moją minę.
- Mała kłótnia z Federico o pilota - powiedział przez śmiech po czym wstał z łóżka i podszedł do walizki. Zdziwiłam się na jego słowa i sama podniosłam się ze swojego miejsca.
- Mała? - zapytałam po czym delikatnie się zaśmiałam a on mi zawtórował.
- Rzucił we mnie lampką, ale zdążyłem się schylić więc trafił w ścianę, a że stał blisko to zrobił dziurę - wytłumaczył gestykulujący przy tym rękoma. Podeszłam do niego z uśmiech i zarzuciłam swoje ręce na jego kark. Zbliżyłam swoje usta do jego miękkich warg chcąc go pocałować, ale on się odsunął. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jestem na ciebie obrażony - powiedział i odsunął mnie od siebie. Zrobiłam smutną minę i spuściłam głowę mając nadzieję, że się złamie. Zaśmiał się tylko a po chwili słyszałam dźwięk otwierającego zamek od walizki. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Kucał przy walizce i grzebał w ubraniach chyba czegoś szukając. Przygryzł dolną wargę i zmarszczył brwi tak jakby się nad czymś zastanawiał. Westchnęłam głośno po czym podeszłam do niego i ujęłam jego cudowną twarz w swoje dłonie a następnie złożyłam na niego ustach krótki, ale czuły pocałunek. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc jego minę.
- Tylko ja się mogę na ciebie obrażać - zaśmiałam się i nadal trzymając jego twarz w swoich dłoniach ponownie musnęłam jego usta. Zdziwiłam się ponieważ oddał pocałunek. Nasze czułości zostały przerwane przez dzwonek do drzwi. Odsunęłam się niechętni od Leona. Puścił mi zadowolony oczko i powrócił do grzebania w walizce.
- Leon! Federico! Ktoś przyszedł was odwiedzić! - krzyknęła z dołu ich rodzicielka. Brunet wstał i zdziwiony ruszył w stronę salonu. Niech to nie będzie jakaś jego była dziewczyna albo laska, która się w nim podkochuje. Nie mam ochoty pokazywać jej, że to jest mój chłopak. Ten czas chce spędzić z Leonem, jego bratem, Lu i rodzicami Verdasa a nie na kłóceniu się z jakąś dziewczyną, która będzie próbować mi go odebrać. Westchnęłam głośno po czym poprawiłam swoje włosy i z uśmiechem na twarzy także poszłam do salonu. Kiedy tylko weszłam ujrzałam ładną blondynkę. A jednak moje obawy się sprawdziły. Chociaż nie, chwila ona jest od nas starsza o jakieś pięć lat. Spojrzałam w stronę mojego chłopaka, który stał i trzymał na rękach jakąś dziewczynkę. Nie, nie, nie. To na sto procent nie jest jego dziecko. No chyba, że zapłodnił ją jak miał piętnaście ewentualnie szesnaście lat ponieważ ta mała wygląda na dwa latka. Brunet uśmiechnął się do mnie i podszedł z dziewczynką.
- Kto to? - zapytałam przyglądając się jej. Muszę przyznać, że mała jest strasznie śliczna a jeszcze większego uroku dodają jej duże niebieskie oczy. Ma brązowe, kręcone włosy, które przyozdobione są śliczną opaską z kokardką. Jest trochę pyzata na buzi i przez to jest jeszcze słodsza. A dzięki ciemno różowej sukieneczce wygląda jak laleczka.
- To jest Oliwia - oznajmił i pocałował mają w policzek. Uśmiechnęłam się do niej a ta się zawstydziła i schował głowę w szyję Leona - Nasza kuzynka - dodał ze śmiech widząc zachowanie małej. Podeszłam do niech bliżej i odgarnęłam delikatnie włosy z jej twarzy.
- Cześć - uśmiechnęłam się do niej szeroko a ona zachichotała i jeszcze bardziej wtuliła się w mojego chłopaka.
- Idziemy się pobawić? - zapytał się małej a ona tylko uśmiechnęła się do niego po czym spojrzała na mnie a po chwili ponownie ukryła twarz w szyi Leona. Chłopak pocałował mnie w policzek i poszedł razem z małą na dywan obok kanapy. W tym samym czasie do salony wszedł Federico z wielkim uśmiechem. Spojrzał na mnie, następnie na swoją mamę i tą dziewczynę, do której się uśmiechnął po czym przeniósł wzrok na Leona i dziewczynę.
- Cześć Oli - powiedział radośnie i podszedł do nich. Zaśmiała się cicho i usiadłam na kanapie aby mieć lepszy widok na nich. Od razu widać, że uwielbiają swoją kuzynkę.
******************
Nie sądziłam, że będę się tak dobrze dogadywać z rodzicielką swojego chłopaka. Zresztą prawdę mówiąc nie poznałam jeszcze żadnej matki od swoich byłych chłopków z racji takiej, że te związki trwały jakiś miesiąc. Widziałam parę razy mamę Diego, ale nigdy nie rozmawiałam z nią. Wcześniej nie potrzebowałam długotrwałego związku a raczej bliskości płci przeciwnej. Dopiero po poznaniu Diego zapragnęłam czegoś takiego a teraz kiedy jestem w związku z Leonem wiem, że to właśnie on ma być tym, którego chce na bardzo, bardzo długo. Czuje, że jest wyjątkowy. Oczywiście posiada wady, bo kto ich nie ma, ale mimo wszystko jest cudowny. Na zewnątrz jak i w środku. Jest wrażliwy, ale także wie czego chce. Potrafi być kochany a zarazem stanowczy. Nie jest zapatrzony w siebie. Zabawny, inteligentny, przystojny i troskliwy. Ideał. Mój ideał. Nagle do kuchni wszedł umazany z czekolady Federico. Zaśmiałam się i kontynuowałam krojenie warzyw. Co prawda gotować niezbyt umiem, ale z pomocą Ludmiły i pani Verdas nie spalę kuchni ani nie otruję nikogo.
- Co ci się stało? - zapytała przez śmiech blondyna po czym podała swojemu chłopakowi ręcznik.
- Oliwia i Leon - odpowiedział zdenerwowany - Ten mój walnięty brat nasłał na mnie Oli z czekoladą - dodał wymachując przy tym rękami. Wytarł z twarzy resztki czekolady i usiadł na blacie. Jego mama spojrzała na niego gniewnie a on od razu zeskoczył i uśmiechnął się. I wtedy do pomieszczenia wszedł uradowany Leon z dziewczynką na rękach. Wyglądają razem strasznie uroczo.
- Federico widzę, że się umyłeś - zaśmiał się mój chłopak patrząc na swojego brata, który mordował go wzrokiem a Oliwa uśmiechała się szeroko i gniotła kołnierzyk Leona od koszuli. No mojej twarzy wymalowany był uśmiech od ucha do ucha aż policzki zaczęły mnie boleć.
- Federico zawołaj ojca, zaraz będzie kolacja - odezwała się Gabriela i uśmiechnęła się w stronę chłopków.
******************
Obudziłam się dzięki a raczej przez słońce, które świeciło prosto w moją twarz. Wczoraj wieczorem Leon się uparł żeby nie zasłaniać okna, bo on chce podziwiać gwiazdy i księżyc a zasną po jakiś pięciu minutach. A konsekwencje są takie, że budzi nas słońce a w sumie tylko mnie, bo jakimś cudem na niego nie świeci. Spojrzałam na niego i jego rozwalone włosy. Ciekawe ile zajmie mu ułożenie ich, bo są w strasznym nieładzie. Zaśmiałam się cicho i poczochrałam jej jeszcze bardziej. Pokręcił tylko głową i wygodniej ułożył się na poduszce. Podniosłam się delikatnie, tak, że opierałam się na łokciach. Nachyliłam się nad Leonem i posmyrałam go moimi rozpuszczonymi włosami po twarzy. Zmarszczył śmiesznie nos i zamruczał uroczo. Przygryzłam dolną wargę i zaśmiałam się cicho. Ponownie zbliżyłam swoje włosy do jego twarzy. Potrząsnął głowę i nakrył się bardziej kołdrą. Pocałowałam go delikatnie w czoło i ponownie moje włosy wylądowały na jego twarzy.
- Bawi cię to? - mruknął do mnie zaspany a ja się zaśmiałam głośniej. Westchnął głośno i przykrył się jeszcze bardziej, tak, że widać mu było tylko nos, oczy i tą jego rozwaloną fryzurę. Położyłam się z powrotem i przysunęłam się do niego. Moja twarz znajdowała się jakieś minimetry od jego twarzy, wykorzystałam to i przetarłam swoim nosem o jego. Chętniej pocałowałabym go, ale zakrył swoje usteczka kołdrą.
- Wstawaj - szepnęłam i ponownie przetarłam nosem o jego. Westchnął cicho i otworzył oczy. Uśmiechnęłam się do niego, czego nie odwzajemnił.
- Która godzina? - zapytał zaspanym głosem i ponownie zamknął oczy. Zaśmiałam się i sprawdziłam godzinę na swoim telefonie. Nie sądziłam, że jest tak wcześnie. No trudno.
- Dwanaście po ósmej - odpowiedziałam radośnie i ponownie położyłam się na łóżko. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony, ale po chwili ponownie zamknął swoje śliczne oczy.
- Nie ma mowy, nie wstaje tak wcześnie - burknął pod nosem i zakrył głowę kołdrą. Uderzyłam go poduszką, ale nic sobie z tego nie zrobił. Usiadłam na niem okrakiem a następnie położyłam się całym swoim ciałem na niego. Z trudnością odkryłam jego twarz i musnęłam jego usta, ale on nadal miał zamknięte oczy i próbował zasnąć. Dmuchnęłam mu w twarz a on uśmiechnął się do mnie. Pocałowałam go ponownie w usta a następnie w policzek. Nic nie pomogło. Zaczęłam składać delikatne pocałunki na jego szyi idąc w górę do jego ucha.
- Wstawaj - wyszeptałam uwodzącym głosem i ugryzłam go w małżowinę uszną. Westchnął głośno więc nie przestawałam obdarowywać jego szyi pocałunkami.
- Violu, kocham cię i w ogóle, ale teraz mam ochotę cię ukatrupić - jęknął niezadowolony i otwarł oczy. Uśmiechnęłam się do niego zwycięsko i szybko musnęłam jego usta a moje biodra wykonały jeden ruch, co skutkowało otarciem się o jego przyrodzenie. Zrobił zdumioną minę, ale po chwili się uśmiechnął. Puściłam do niego oczko i usiadłam okrakiem.
- Idę się ubrać a ty wstawaj - powiedziałam z uśmiechem i wstałam z niego po czym udałam się do walizki po ręcznik, czystą bieliznę i przybory toaletowe, kosmetyki a także ubrania. Wychodząc z pokoju usłyszałam jak wzdycha. Zaśmiałam się pod nosem i weszłam do łazienki. Szybko pięciominutowy prysznic. Zmiana bielizny, ułożenie włosów, zadbanie o zęby oraz skórę a na koniec delikatny makijaż składający się z błyszczyka i tuszy do rzęs. Ubrałam na siebie cichu, które wczoraj wybrałam i gotowa wyszłam z pomieszczenia po czym udałam się do pokoju. I co zobaczyłam, Leona nadal leżącego na łóżku przykrytego po same uszy kołdrą. Uśmiechnęłam się do siebie chytrze po czym podeszłam i rzuciłam się na niego.
- Zrobiłam śniadanie - oznajmiłam a raczej skłamałam. W odpowiedź usłyszałam tylko jego śmiech a już po chwili mogłam ujrzeć jego twarz.
- Wiem, że kłamiesz - zaśpiewał i ponownie nakrył się kołdrą. Westchnęłam głośno i usiadłam na nim okrakiem. Wzięłam do ręki jedną poduszkę i zaczęłam go nią okładać - Po co mam wstawać tak wcześnie? - zapytał z oburzeniem i odkrył twarz, co skutkowało spotkaniem z poduszką. Zaśmiałam się cicho widząc jego mordercze spojrzenie.
- Bo mnie kochasz - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem i przesłodzonym głosem. Uśmiechnął się sztucznie i podniósł do pozycji siedzącej. Musnęłam szybko jego usta i wstałam z niego. Odkrył się i stanął na własne nogi. Uśmiechnęłam się do siebie widząc go w samych na dodatek luźnych bokserkach, które były niebezpiecznie nisko. Przygryzłam dolną wargę i wpatrywałam się w jego umięśniony brzuch, ale mój wzrok niekiedy wędrował na jego narząd rozrodczy.
- Podoba ci się taki widok? - zaśmiał się i podszedł do mnie. Poczułam jak ręce zaczynają mnie się pocić a serce wali jak oszalałe. Przeniosłam swój wzrok na jego twarz, na której malowało się rozbawienie. Jego ręce powędrowały na granicę między moimi plecami a pośladkami. Musnął moje usta namiętnie i zamruczał. Zrobiło mnie się jeszcze bardziej gorąco, co spowodowało, że moje ręce powędrowały na jego pośladki. Oderwał się ode mnie zdziwiony a jednocześnie zadowolony. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i ponownie wpiłam się w jego wargi całując je namiętnie. Natomiast moje ręce zacisnęły się na jego pośladkach. W tym samym czasie oboje się uśmiechnęliśmy. Odsunęliśmy się od siebie i nie wiedząc czemu zaśmialiśmy się. Jego ręce powędrowały niżej i on także zacisnął swoje dłonie na moich pośladkach. Uśmiechnęłam się do niego. W pewniej chwili zerknął za mnie i jego uśmiech znikną. Zabrał ręce i odsunął się ode mnie. Spuścił wzrok po czym wyszedł z pokoju. Zdziwiłam się jego zachowaniem więc odwróciłam się w stronę, w którą spojrzał. Wisiał tam ten kalendarz. Dzisiaj jest ten dzień, który otoczony został czerwonym kółkiem.
***************
- Federico, mogę cię o coś zapytać? - zaczęłam niepewnie po czym usiadłam obok niego na kanapie. Spojrzał na mnie z wymuszonym uśmiechem. Oboje z Leonem są dzisiaj jacyś dziwni. Z moim chłopakiem nie da się dzisiaj w ogóle dogadać. Mówię to niego a on tylko przytakuje mi głową - Wiesz co się dzieje z Leona? Jest dzisiaj jakiś nieobecny - dodałam widząc jego minę. Westchnął głośno i wyłączył telewizor, w którym leciał jakiś kanał oglądany przez niego.
- On powinien ci to powiedzieć - posłał mi po raz kolejny wymuszony uśmiech i obrócił głowę w inną stronę.
- Ale z nim nie da się dzisiaj rozmawiać - oznajmiłam z pretensjami - Coś się stało? Widziałam w jego pokoju na kalendarzu zaznaczony dzisiejszy dzień czerwonym kółkiem. O co chodzi? - dodałam proszącym głosem. Przeniósł swój wzrok na mnie i westchnął głośno. Przełknął ślinę i spuścił wzrok na swoje ręce. Widziałam, że walczy ze sobą czy powiedzieć mi czy jednak nie. Po chwili podniósł na mnie wzrok i nawilżył swoje usta językiem.
- Leon, po prostu nie potrafi o tym mówić - zaczął z zawahaniem w głosie a ja kompletnie nie miałam pojęcia o co chodzi. Co takiego się stało, że Leon nie chce o tym mówić. Spojrzałam pytająco na Federico aby powiedział coś więcej - Kiedy byliśmy dziećmi zaprzyjaźniliśmy się z chłopakiem z sąsiedztwa. Nazywał się Daniel. W prawdzie to Leon spędzał z nim więcej czasu, dorastali razem, byli najlepszymi przyjaciółmi. Mieli wspólną pasję - przerwał na chwilę i ponownie spojrzał na swoje ręce - Motocross. Chodzili razem na tor motocrossowy, trenowali razem i jeździli na zawody. Dla Leona to było całe życie, zdobywał puchary był jednym z najlepszych. Lecz pewnego dnie kiedy wracali razem na motorze z toru jakiś pijany kierowca wjechał prosto w nich. Daniel zginął na miejscu a Leon miał szczęście i doznał tylko kilku złamał i lekki wstrząs mózgu. Leżał parę dni w śpiączce aby jego organizm się zregenerował. Kiedy się wybudził i dowiedział o śmierci Daniela obwiniał się o to ponieważ to wtedy Leon prowadził. Przez dłuższy czas nie rozmawiał z nikim. Siedział w swoim pokoju albo chodził na cmentarz. Przestał chodzić na tor, jeździć na crossie, wyrzucił swoje puchary i wszystko co było związane z motocrossem - ponownie przerwał i przełknął ślinę - I to dzisiaj mija rocznica śmierci Daniela - zakończył i spojrzał niepewnie na mnie. Zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Spodziewałam się czegoś poważnego, ale nie sądziłam, że aż tak - Mniej więcej dlatego tutaj przylecieliśmy - dodał i zamrugał oczami. Przełknęłam ślinę i wstałam ze swojego miejsca. Spojrzała na Federico i posłałam mu delikatny uśmiech. Udałam się od razu do pokoju Leona. Chce jak najszybciej go przytulić. Nie wiem co on czuje, bo na szczęście nie straciłam nikogo tak bliskiego i mam nadzieję, że to się nie stanie. Otworzyłam delikatnie drzwi i moim oczom ukazał się siedzący do mnie tyłem Leon. Głowę miał spuszczoną a w rękach coś trzymał. Podeszłam najciszej jak potrafiłam i usiadłam obok niego. Wtedy dostrzegłam, że to zdjęcie. Jego i prawdopodobnie Daniela. Spojrzałam na jego twarz, która ukazywała smutek. Bez zastanowienia wtuliłam się w niego. Nie zareagował, ale nie przeszkadzało mi to ponieważ ważne było aby czuł moją obecność.
- Brakuje mi go - stwierdził ze smutkiem nadal patrząc na zdjęcie. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i w moich oczach pojawiły się łzy.
*******************
Przepraszam za błędy a także, za opóźniony rozdział i jego długość. Myślałam, że się wyrobię jeśli mam już napisaną połowę, ale jak zwykle tak nie było. I zresztą mój mózg wcale mi nie pomaga, bo zamiast myśleć o opowiadaniu to po głowie cały czas chodzi mi jedna piosenka ( Jason Mraz - I Won't Give Up <3). Postanowiłam, że za dwa rozdziały dopiero wprowadzę to co wymyśliłam. Miłego dzionka życzę a ja sama idę spać z tą piosenkę w głowie.
- Czego chcesz? – bąknęłam do niego zła i usiadłam na łóżku. Zaśmiał się i odłożył poduszkę na miejsce. Zmroziłam go wzrokiem.
- Jakaś ty urocza z rana – mówił śmiejąc się po czym usiadł na biurko. Spojrzałam na niego zirytowana i poprawiałam swojego rozwalonego koka – Masz dziesięć minut – oznajmił patrząc na swój zegarek na lewym nadgarstku po czym zmierzył mnie wzrokiem. Przybrałam pytający wyraz twarzy a on pokręcił głową ze śmiechem – Jest z piętnaście jedenasta a o dwunastej mamy być na lotnisku – wyjaśnił a ja skamieniałam. Zaspałam i do tego jeszcze zapomniałam o wyjeździe do jego rodziców. Mam tak mało czasu! Wstałam jak oparzona z łóżka i pobiegłam szybko do łazienki. Umyłam zęby a także twarz. Raczej nie zdążę się już wykąpać. Cholera. Zrobiłam sobie szybki i delikatny niestety makijaż, którego prawie nie było widać po czym doprowadziłam włosy do porządku i po przejrzeniu się w lustrze stwierdziłam, że lepiej będzie jak zrobię sobie dzisiaj kucyka. Wyszłam szybko z pomieszczenia i wróciłam do pokoju, w którym już nie było ani Leona ani mojej małej walizki. Całe szczęście, że wczoraj zanim poszłam spać przejrzałam swoją szafę i mniej więcej wiem w co się dzisiaj ubiorę. Wyciągnęłam odpowiedzenie ubrania, w które natychmiastowa się ubrałam. Jeszcze tylko buty, telefon i jestem gotowa. Nie spodziewałam się, że jednak się wyrobię. Chociaż nie wyglądałam tak jak sobie planowałam. Zeszłam na dół a w salonie siedziała na kanapie Fran, natomiast Leon stał przy drzwiach. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.
- Tak mało czasu a ty nie wyglądasz aż tak źle – powiedział a po chwili do niego dotarło. Przygryzł dolną wargę i zmarszczył brwi. Skrzyżowałam ręce na piersiach i patrzyła na niego gniewnie. Dziewczyną nie mówi się czegoś takiego – Znaczy chodziło mi o to, że myślałem, że będziesz wyglądać gorzej – próbował się wytłumaczyć a wkopał się jeszcze bardziej. Usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki z salonu. Brunet spojrzał na mnie przestraszony po czym podszedł do mnie a ja cofnęłam się do tyłu – Mówiąc to miałem na myśli to, że .. – przerwał na chwilę i tak jakby układał sobie w głowię co powinien powiedzieć. Patrzyłam na niego wyczekująco.
- Lepiej się już nie odzywał Leon, bo tylko pogorszysz – mówiła z salonu ze śmiechem Francesca. Spojrzał na mnie i niepewnie się uśmiechnął. Już z samego rana sobie u mnie nagrabił.
- Może już pójdziemy – za jąkał się uroczo. Posłałam mu sztuczny uśmiech i nie czekając aż sam się ruszy wyszłam z mieszkania a następnie podeszłam do jego samochodu, w którym siedziała Ludmiła i Federico. Zajęłam miejsce na tyle obok Ludmiły. Po mojej minie widać, że jestem zła więc blondyna szybko to zauważyła. Spojrzała na mnie pytająco a ja tylko pokręciłam przecząco głową aby nie pytała. Po chwili do środka wszedł także Leon. Usadowił się na miejscu pasażera i zerknął na mnie a ja posłałam mu tylko mordercze spojrzenia.
*******************
Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam się w tamtą stronę a moim oczom ukazał się Verdas. Spojrzałam na niego pytająco po czym zabrałam swoją rękę i włożyłam do swojej kieszeni w spódniczce. Zrobił tą swoją przepraszającą minę a ja z wielkim trudem odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam na tablice z odlotami. Zostało nam jeszcze dziesięć minut do odlotu więc dobrze by było udać się w stronę odprawy. Chwyciłam za rączkę od mojej walizki i poszłam w odpowiednie miejsce.
- Długo będziesz się gniewać? – zapytał Leon idąc za mną a raczej próbując mnie dogonić. Dzisiaj założyłam sobie wygodne buty więc spokojnie mogę szybko chodzić. Zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Tak – odpowiedziałam i ruszyłam dalej. Westchnął głośno i także udał się w ta samą stronę. Usiadłam sobie na ławeczce i czekałam aż poproszą nas do odprawy. Dosiadł się do mnie Leon i objął mnie ramieniem po czym pocałował w policzek.
- Przepraszam – szepnęła mi do ucha. Uśmiechnęłam się niewidocznie po czym udając obojętną spojrzała na niego a on wykorzystał moment i pocałował mnie w usta. Odsunął się do mnie i puścił oczko. Zaśmiałam się i obróciłam z powrotem. Przytulił mnie do siebie i ponownie pocałował w policzek. Podeszli do nas Lu razem z Fede, który jadł jakiegoś batona. Już chcieli usiąść obok nas, ale wezwali nas do odprawy. Udaliśmy się w tamtą stronę i po kilku minutach znajdowaliśmy się w samolocie. Siedziałam przy oknie obok Leona a jego brat i dziewczyna na fotelach przed nami. Spojrzałam na mojego chłopaka a on co robił. Patrzył się na pośladki jednej ze stewardes! Dzisiaj wyjątkowo przegina jeszcze trochę a dostanie ode mnie. Uderzyłam go pięścią w ramię. Obrócił się zdezorientowany i spojrzał na mnie pytająco.
- Patrzyłeś się na jej tyłek – szepnęłam tak aby nikt nas nie usłyszał. Jednak mój głos był pełen gniewu. Przybrał zakłopotany wyraz twarzy a ja zmroziłam go wzrokiem.
- Nie patrzyłem tylko zerknąłem – odpowiedział próbują się bronić. Oczywiście on tylko zerknę i to jego zerkanie trwało prawie minutę. Uderzyłam go ponownie w ramię. Złapał się za nie i spojrzał a mnie z wyrzutem – Fajny ma to patrzyłem – dodał i wpadł jeszcze bardziej. Widząc moją minę przełknął głośno ślinę i zacisnął usta w prostą linię. Gdyby nie było tutaj tyle ludzi zacząłbym na niego krzyczeć i pewnie dostałby w twarz – Musze przestać tyle gadać – szepnął do siebie, ale nie skutecznie ponieważ to usłyszałam. Spojrzał na mnie przepraszająco i już chciał coś powiedzieć, ale pokręciłam przecząco głową i odwróciłam od niego wzrok, który skierowałam na swój telefon.
- Fede. Nie gap się – usłyszeliśmy cichy krzyk Ludmiły siedzącej przed nami. Pewnie robił to samo co jego brat. Widać są podobni.
- Fajny, to się gapie – odpowiedział a ja przez szparę między fotelami widziałam jak blondyna rusza ręką, która po chwili ląduje na głowie chłopaka. Usłyszałam śmiech Leona, który z rozbawianiem przysłuchiwał się parze siedzącej przed nami. Spojrzałam na niego i po chwili uczyniłam to samo co Ludmiła z drugim Verdasem. Zamilkł i przeniósł swój wzrok na mój, który nie wyrażał nic dobrego. Westchnął głośno po czym oparł się zrezygnowany o fotel.
- Masz słuchawki? – zapytałam obojętnie Leona, który pokiwał twierdząco głową patrząc na mnie. Wystawiłam do niego rękę aby dać mu do zrozumienia, że ma mi je dać.
- A co ja będę robił ? – odpowiedział z wyrzutem i niechętnie wyciągnął z szaro niebieskiego plecak swoje ukochane słuchaweczki.
- Gapił się na tyłek stewardesy – syknęłam w jego stronę i ze złością zabrałam mu z reki słuchawki. Spojrzał na mnie z irytacją a ja nie zwracając na niego uwagi podłączyłam przedmiot do mojego mp4 po czym nałożyłam je i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę. Oparłam się o fotel i skierowałam swój wzrok za szybę samolotu.
*************
Podróż minęła w zadziwiająco szybkim tempie tak samo jak droga do ich rodzinnego domu. W dalszym ciągu nie odzywam się do Leon i z tego co zauważyłam Ludmiła także zdenerwowała się na swojego chłopaka. Wysiedliśmy z samochodu a chłopcy od razy zaczęli wyciągać z bagażnika nasze bagaże. Jeżeli uważają, że w ten sposób nas zmiękcza to się grubo mylą. Po chwili poczułam ramię Leona, którym mnie objął. Spojrzałam na niego gniewnie, ale on nic sobie z tego nie zrobił tylko pocałował mnie w policzek. Zignorowałam go i przeniosłam wzrok na Lu, która mordowała wzrokiem Fede.
- Vilu - szepnął mi do ucha Leon przesłodzonym głosem. Zerknęłam na niego kątem oka bez żadnego wyrazu twarzy. Uśmiechnął się do mnie delikatnie, nic nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam przecząco głową i zdjęłam jego rękę z mojej tali. Spuścił zrezygnowany głowę. Przygryzłam dolną wargę aby się nie złamać, bo wyglądał strasznie uroczo z tą swoją smutną minką. Złapałam jego wolną rękę i przeplotłam swoje palce z jego. Widziałam, że uśmiechnął się pod nosem. Pociągnął mnie w stronę drzwi wejściowych. Muszę przyznać, że ich dom jest na prawdę bardzo ładny. Nie jest mały, ale też nie jest aż taki wielki. Po prostu jest idealny nawet kolory w jakich jest pomalowany są takie przyjemne. Otworzył szybko drzwi i przekroczył próg.
- Jesteśmy! - wydarł się na cały dom i odstawił prawdopodobnie moją walizkę. Zaśmiałam się cicho po czym puściłam jego rękę i obejrzałam się za siebie. Ujrzałam zadowoloną blondynę oraz jej chłopaka z trzema walizkami. Zaśmiałam się na jego widok i podeszłam do Lu. I wtedy z jakiegoś pokoju wyszedł mężczyzna z lekkim zarostem i poważnym wręcz przerażającym wyrazem twarzy. Wystraszyłam się trochę a mój uśmiech od razu znikł z twarzy. Podszedł do nas powoli z kamiennym wyrazem twarzy. Kątem oka zauważyłam jak Leon się uśmiech i rozkłada ręce. Jednak mężczyzna ominął go i podszedł do nas a raczej do blondyny.
- Witaj Ludmiło - odezwał się z lekką chrypką a następnie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Przytulił a raczej wyściskał dziewczynę i zaśmiał się - Jesteś jeszcze śliczniejsza niż od ostatniego naszego spotkania - dodał nadal ją przytulając.
- A ze mną się nie przywitałeś - powiedział z pretensjami mój chłopka i skrzyżował ręce na piersi. Mężczyzna odsunął się od Lu i spojrzał na niego z irytacją a następnie przeniósł swój wzrok na mnie. Przełknęłam głośno ślinę i uśmiechnęłam się delikatnie, co na szczęście odwzajemnił.
- Ty pewnie jesteś Violetta - zaczął i wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam i kiwnęłam twierdząco głową - Lorenzo - przedstawił się i puścił moją dłoń - Nie sądziłem, że taka ładna dziewczyna zainteresuje się moim synem - powiedział poważnie i zerknął na Leona a ja się cicho zaśmiałam. Widziałam na twarzy mojego chłopaka oburzenie.
- Ten syn cię słyszy i czuje się urażony - wtrącił się po raz kolejny - Gdzie jest mama ona na pewno się ucieszy i chociaż przywita - dodał i rozejrzał się po salonie. I wtedy jak na zawołanie z głębi domu wyszła kobieta z brązowymi włosami i wielkim uśmiechem na twarzy. Czyli Leosiek dołeczki ma po mamie. Ruszyła w naszą stronę. Mój chłopak już chciał przytulić swoją rodzicielkę, ale ona go ominęła i podeszła tak jak ich ojciec do Ludmiły po czym także ją wyściskała - Wy tak na serio - jęknął z oburzeniem w głosie Leon i podszedł do mnie. Uśmiechnęłam się do niego promiennie, co oczywiście odwzajemniłam. Jakoś tak ta moje złość na niego zniknęła w jednej chwili. Kobieta zaśmiała się uroczy po czym podeszła do bruneta i pocałowała go w policzek. Automatycznie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech ponieważ ta scenka była urocza. W pewnej chwili jej wzrok powędrował na mnie. Już chciałam się przedstawić jednak kobieta mi przerwała. Pewnie wie jak mam na imię skoro ojciec chłopaków wiedział to za pewnie mama także.
- Miło cię poznać Violu. Gabriela - przedstawiła się i uśmiechnęła. Gabriela. Z tego co wiem pochodzi z jeżyka hebrajskiego i jest odpowiednikiem męskiego imienia Gabriel co oznacza boży mąż. Od zawsze podobało mnie się to imię. Uśmiechnęłam się ciepło do niej i wtedy poczułam jak ktoś a raczej Leon obejmuje mnie ramieniem - Jesteście może głodni? - zapytała zerkając na swoich synów i ich ojca. Widzę, że głodomorstwo to u nich rodzinne. Mój chłopak pocałował mnie szybko w policzek i pobiegł do kuchni a za nim Federico i ich ojciec. Zaśmiałam się cicho i odprowadzając ich wzrokiem.
- Pilnujcie ich, bo za niedługo będę grubasami i nie będą potrafili zawiązać sobie butów - zaśmiała się Gabriela. Zawtórowałyśmy jej z Lu - Lepiej chodźcie - dodała i ruszyła w stronę prawdopodobnie kuchni. Ruszyłyśmy razem z blondyną za nią. Muszę przyznać, że mama chłopaków ma świetną figurę jak na swój wiek. Nie to, że jest stara czy coś po prostu jest czego zazdrościć. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg kuchni naszym oczom ukazał się ojciec chłopaków, który z uśmiechem nakładał sobie kurczaka na talerz a chłopcy siedzieli już przy stole w pomieszczeniu obok, które miało idealny widok na ogród dzięki dużemu oknu - Usiądźcie - zaśmiała się kobieta a ja posłusznie wykonałam jej polecenie i usadowiłam się obok mojego chłopaka. Spojrzałam na niego rozbawiona a zbliżył się do mnie i chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się i pokiwałam przecząco głową. Nie pocałuję go kiedy ma usta w tłuszczu od kurczaka. Muszę przyznać, że obiad wygląda apetycznie. Idealnie usmażony kurczak do tego kręcone frytki i sałatka. Zwykły rodzinny obiad. Uwielbiam takie! Uśmiechnęłam się do Leona i zabrałam mu jedną frytkę z talerza po czym ją zjadłam. Posłał mi mordercze spojrzenie i odsunął dalej swój talerz. Zaśmiałam się razem z ich ojcem i Ludmiłą. Po chwili przede mną pojawił się talerz z posiłkiem. Podziękowałam grzecznie i zaczęłam jeść.
*********************
- Przygotuje wam dziewczyny pokój - oznajmiła z uśmiechem pani Verdas i wstała z kanapy, na której wszyscy siedzieliśmy odpoczywając po obiedzie a mówiąc wszyscy mam raczej na myśli płeć męską. Nie wierzę, że tyle zjedli. Na prawdę zaczynam się zastanawiać po pierwsze gdzie oni to zemścili i po drugie jak to robią, że nadal mają takie sylwetki.
- Przecież mogą spać z nami w naszych pokojach - odezwał się trzymając się za brzuch Federico. Jego matka spojrzała na niego podejrzliwie i zmarszczyła brwi.
- Spokojnie mamo - zaśmiał się Leon wiedząc co ich mama ma na myśli - Violetta jest grzeczna za to nie wiem jak Ludmiła - dodał za co dostał ode mnie z łokcie w brzuch a następnie od Ludmiły, która siedziała obok niego - Nie bijcie mnie po brzuchu, bo się najadłem - oburzył się i westchnął głośno.
- To po co tyle jadłeś? - zapytała Ludmiła i walnęła go poduszką, którą akurat miała pod ręką.
- No waśnie i w ogóle gdzie ty to wszystko zmieściłeś - odezwałam się zainteresowana a on tylko uśmiechnął się cwaniacko - I jak to robisz, że masz taką sylwetkę - dodałam i spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Ćwiczy się i gram w kosza- odpowiedział z dumą w głosie. Zaśmiałam się na jego słowa, no co się zdziwił.
- Od kiedy siedzenie na ławce nazywa się ćwiczeniem i graniem - powiedziałam i zaśmiałam się razem ze wszystkim. Mój chłopak spojrzał na mnie gniewnie. Skrzyżował ręce na piersiach i przybrał obrażoną minę.
- Dobra w takim razie nie śpisz ze mną - odpowiedział poważnie i obrócił wzrok aby na mnie nie patrzeć. Zaśmiałam się i przysunęłam do niego po czym poczochrałam mu włosy. Spiorunował mnie wzrokiem.
- Czyli nie muszę przygotowywać pokoju - zaśmiała się matka chłopaków i ruszyła w stronę naszych walizek. Podniosłam się z kanapy i także udałam się w to samo miejsce. Złapałam za rączkę swojej walizki i to samo uczyniła Ludmiła a chłopcy nadal siedzieli na kanapie - A wy na co czekacie? - zapytała z powagą w głosie Gabriela a oni natychmiastowo spojrzeli w jej stronę - Łapcie za walizki i do pokoi - dodała a w odpowiedzi usłyszała tylko ich jęk. Podnieśli się niechętnie po czym podeszli do nas. Złapali za walizki i zanieśli do pokoi. Poszłyśmy z Lu za nimi aby wiedzieć gdzie się znajdują. Zresztą i tak pewnie zabłądzę. Ich pokoje znajdowały się naprzeciwko siebie. Pokój mojego chłopaka był pomalowany na granatowo z elementami czerni. W sumie nic szczególnego zwykły pokój nastolatka. Odstawił walizki pod oknem a sam usiadł na łóżku. Rozejrzał się po pomieszczeniu a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Usadowiłam się obok niego i zerknęłam na ścianę na przeciwko łóżka. Moją uwagę przykuł kalendarz. W wielkim kółku zaznaczony był jutrzejszy dzień. Zdziwiłam się i chciałam zapytać o to Leona, ale w oczy rzuciła mnie się dziura w ścianie. Poczułam na sobie wzrok mojego chłopaka więc także na niego spojrzałam. Niegrzecznie palcem na miejsce, o które mi chodzi. Zaśmiał się cicho widząc moją minę.
- Mała kłótnia z Federico o pilota - powiedział przez śmiech po czym wstał z łóżka i podszedł do walizki. Zdziwiłam się na jego słowa i sama podniosłam się ze swojego miejsca.
- Mała? - zapytałam po czym delikatnie się zaśmiałam a on mi zawtórował.
- Rzucił we mnie lampką, ale zdążyłem się schylić więc trafił w ścianę, a że stał blisko to zrobił dziurę - wytłumaczył gestykulujący przy tym rękoma. Podeszłam do niego z uśmiech i zarzuciłam swoje ręce na jego kark. Zbliżyłam swoje usta do jego miękkich warg chcąc go pocałować, ale on się odsunął. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jestem na ciebie obrażony - powiedział i odsunął mnie od siebie. Zrobiłam smutną minę i spuściłam głowę mając nadzieję, że się złamie. Zaśmiał się tylko a po chwili słyszałam dźwięk otwierającego zamek od walizki. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Kucał przy walizce i grzebał w ubraniach chyba czegoś szukając. Przygryzł dolną wargę i zmarszczył brwi tak jakby się nad czymś zastanawiał. Westchnęłam głośno po czym podeszłam do niego i ujęłam jego cudowną twarz w swoje dłonie a następnie złożyłam na niego ustach krótki, ale czuły pocałunek. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc jego minę.
- Tylko ja się mogę na ciebie obrażać - zaśmiałam się i nadal trzymając jego twarz w swoich dłoniach ponownie musnęłam jego usta. Zdziwiłam się ponieważ oddał pocałunek. Nasze czułości zostały przerwane przez dzwonek do drzwi. Odsunęłam się niechętni od Leona. Puścił mi zadowolony oczko i powrócił do grzebania w walizce.
- Leon! Federico! Ktoś przyszedł was odwiedzić! - krzyknęła z dołu ich rodzicielka. Brunet wstał i zdziwiony ruszył w stronę salonu. Niech to nie będzie jakaś jego była dziewczyna albo laska, która się w nim podkochuje. Nie mam ochoty pokazywać jej, że to jest mój chłopak. Ten czas chce spędzić z Leonem, jego bratem, Lu i rodzicami Verdasa a nie na kłóceniu się z jakąś dziewczyną, która będzie próbować mi go odebrać. Westchnęłam głośno po czym poprawiłam swoje włosy i z uśmiechem na twarzy także poszłam do salonu. Kiedy tylko weszłam ujrzałam ładną blondynkę. A jednak moje obawy się sprawdziły. Chociaż nie, chwila ona jest od nas starsza o jakieś pięć lat. Spojrzałam w stronę mojego chłopaka, który stał i trzymał na rękach jakąś dziewczynkę. Nie, nie, nie. To na sto procent nie jest jego dziecko. No chyba, że zapłodnił ją jak miał piętnaście ewentualnie szesnaście lat ponieważ ta mała wygląda na dwa latka. Brunet uśmiechnął się do mnie i podszedł z dziewczynką.
- Kto to? - zapytałam przyglądając się jej. Muszę przyznać, że mała jest strasznie śliczna a jeszcze większego uroku dodają jej duże niebieskie oczy. Ma brązowe, kręcone włosy, które przyozdobione są śliczną opaską z kokardką. Jest trochę pyzata na buzi i przez to jest jeszcze słodsza. A dzięki ciemno różowej sukieneczce wygląda jak laleczka.
- To jest Oliwia - oznajmił i pocałował mają w policzek. Uśmiechnęłam się do niej a ta się zawstydziła i schował głowę w szyję Leona - Nasza kuzynka - dodał ze śmiech widząc zachowanie małej. Podeszłam do niech bliżej i odgarnęłam delikatnie włosy z jej twarzy.
- Cześć - uśmiechnęłam się do niej szeroko a ona zachichotała i jeszcze bardziej wtuliła się w mojego chłopaka.
- Idziemy się pobawić? - zapytał się małej a ona tylko uśmiechnęła się do niego po czym spojrzała na mnie a po chwili ponownie ukryła twarz w szyi Leona. Chłopak pocałował mnie w policzek i poszedł razem z małą na dywan obok kanapy. W tym samym czasie do salony wszedł Federico z wielkim uśmiechem. Spojrzał na mnie, następnie na swoją mamę i tą dziewczynę, do której się uśmiechnął po czym przeniósł wzrok na Leona i dziewczynę.
- Cześć Oli - powiedział radośnie i podszedł do nich. Zaśmiała się cicho i usiadłam na kanapie aby mieć lepszy widok na nich. Od razu widać, że uwielbiają swoją kuzynkę.
******************
Nie sądziłam, że będę się tak dobrze dogadywać z rodzicielką swojego chłopaka. Zresztą prawdę mówiąc nie poznałam jeszcze żadnej matki od swoich byłych chłopków z racji takiej, że te związki trwały jakiś miesiąc. Widziałam parę razy mamę Diego, ale nigdy nie rozmawiałam z nią. Wcześniej nie potrzebowałam długotrwałego związku a raczej bliskości płci przeciwnej. Dopiero po poznaniu Diego zapragnęłam czegoś takiego a teraz kiedy jestem w związku z Leonem wiem, że to właśnie on ma być tym, którego chce na bardzo, bardzo długo. Czuje, że jest wyjątkowy. Oczywiście posiada wady, bo kto ich nie ma, ale mimo wszystko jest cudowny. Na zewnątrz jak i w środku. Jest wrażliwy, ale także wie czego chce. Potrafi być kochany a zarazem stanowczy. Nie jest zapatrzony w siebie. Zabawny, inteligentny, przystojny i troskliwy. Ideał. Mój ideał. Nagle do kuchni wszedł umazany z czekolady Federico. Zaśmiałam się i kontynuowałam krojenie warzyw. Co prawda gotować niezbyt umiem, ale z pomocą Ludmiły i pani Verdas nie spalę kuchni ani nie otruję nikogo.
- Co ci się stało? - zapytała przez śmiech blondyna po czym podała swojemu chłopakowi ręcznik.
- Oliwia i Leon - odpowiedział zdenerwowany - Ten mój walnięty brat nasłał na mnie Oli z czekoladą - dodał wymachując przy tym rękami. Wytarł z twarzy resztki czekolady i usiadł na blacie. Jego mama spojrzała na niego gniewnie a on od razu zeskoczył i uśmiechnął się. I wtedy do pomieszczenia wszedł uradowany Leon z dziewczynką na rękach. Wyglądają razem strasznie uroczo.
- Federico widzę, że się umyłeś - zaśmiał się mój chłopak patrząc na swojego brata, który mordował go wzrokiem a Oliwa uśmiechała się szeroko i gniotła kołnierzyk Leona od koszuli. No mojej twarzy wymalowany był uśmiech od ucha do ucha aż policzki zaczęły mnie boleć.
- Federico zawołaj ojca, zaraz będzie kolacja - odezwała się Gabriela i uśmiechnęła się w stronę chłopków.
******************
Obudziłam się dzięki a raczej przez słońce, które świeciło prosto w moją twarz. Wczoraj wieczorem Leon się uparł żeby nie zasłaniać okna, bo on chce podziwiać gwiazdy i księżyc a zasną po jakiś pięciu minutach. A konsekwencje są takie, że budzi nas słońce a w sumie tylko mnie, bo jakimś cudem na niego nie świeci. Spojrzałam na niego i jego rozwalone włosy. Ciekawe ile zajmie mu ułożenie ich, bo są w strasznym nieładzie. Zaśmiałam się cicho i poczochrałam jej jeszcze bardziej. Pokręcił tylko głową i wygodniej ułożył się na poduszce. Podniosłam się delikatnie, tak, że opierałam się na łokciach. Nachyliłam się nad Leonem i posmyrałam go moimi rozpuszczonymi włosami po twarzy. Zmarszczył śmiesznie nos i zamruczał uroczo. Przygryzłam dolną wargę i zaśmiałam się cicho. Ponownie zbliżyłam swoje włosy do jego twarzy. Potrząsnął głowę i nakrył się bardziej kołdrą. Pocałowałam go delikatnie w czoło i ponownie moje włosy wylądowały na jego twarzy.
- Bawi cię to? - mruknął do mnie zaspany a ja się zaśmiałam głośniej. Westchnął głośno i przykrył się jeszcze bardziej, tak, że widać mu było tylko nos, oczy i tą jego rozwaloną fryzurę. Położyłam się z powrotem i przysunęłam się do niego. Moja twarz znajdowała się jakieś minimetry od jego twarzy, wykorzystałam to i przetarłam swoim nosem o jego. Chętniej pocałowałabym go, ale zakrył swoje usteczka kołdrą.
- Wstawaj - szepnęłam i ponownie przetarłam nosem o jego. Westchnął cicho i otworzył oczy. Uśmiechnęłam się do niego, czego nie odwzajemnił.
- Która godzina? - zapytał zaspanym głosem i ponownie zamknął oczy. Zaśmiałam się i sprawdziłam godzinę na swoim telefonie. Nie sądziłam, że jest tak wcześnie. No trudno.
- Dwanaście po ósmej - odpowiedziałam radośnie i ponownie położyłam się na łóżko. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony, ale po chwili ponownie zamknął swoje śliczne oczy.
- Nie ma mowy, nie wstaje tak wcześnie - burknął pod nosem i zakrył głowę kołdrą. Uderzyłam go poduszką, ale nic sobie z tego nie zrobił. Usiadłam na niem okrakiem a następnie położyłam się całym swoim ciałem na niego. Z trudnością odkryłam jego twarz i musnęłam jego usta, ale on nadal miał zamknięte oczy i próbował zasnąć. Dmuchnęłam mu w twarz a on uśmiechnął się do mnie. Pocałowałam go ponownie w usta a następnie w policzek. Nic nie pomogło. Zaczęłam składać delikatne pocałunki na jego szyi idąc w górę do jego ucha.
- Wstawaj - wyszeptałam uwodzącym głosem i ugryzłam go w małżowinę uszną. Westchnął głośno więc nie przestawałam obdarowywać jego szyi pocałunkami.
- Violu, kocham cię i w ogóle, ale teraz mam ochotę cię ukatrupić - jęknął niezadowolony i otwarł oczy. Uśmiechnęłam się do niego zwycięsko i szybko musnęłam jego usta a moje biodra wykonały jeden ruch, co skutkowało otarciem się o jego przyrodzenie. Zrobił zdumioną minę, ale po chwili się uśmiechnął. Puściłam do niego oczko i usiadłam okrakiem.
- Idę się ubrać a ty wstawaj - powiedziałam z uśmiechem i wstałam z niego po czym udałam się do walizki po ręcznik, czystą bieliznę i przybory toaletowe, kosmetyki a także ubrania. Wychodząc z pokoju usłyszałam jak wzdycha. Zaśmiałam się pod nosem i weszłam do łazienki. Szybko pięciominutowy prysznic. Zmiana bielizny, ułożenie włosów, zadbanie o zęby oraz skórę a na koniec delikatny makijaż składający się z błyszczyka i tuszy do rzęs. Ubrałam na siebie cichu, które wczoraj wybrałam i gotowa wyszłam z pomieszczenia po czym udałam się do pokoju. I co zobaczyłam, Leona nadal leżącego na łóżku przykrytego po same uszy kołdrą. Uśmiechnęłam się do siebie chytrze po czym podeszłam i rzuciłam się na niego.
- Zrobiłam śniadanie - oznajmiłam a raczej skłamałam. W odpowiedź usłyszałam tylko jego śmiech a już po chwili mogłam ujrzeć jego twarz.
- Wiem, że kłamiesz - zaśpiewał i ponownie nakrył się kołdrą. Westchnęłam głośno i usiadłam na nim okrakiem. Wzięłam do ręki jedną poduszkę i zaczęłam go nią okładać - Po co mam wstawać tak wcześnie? - zapytał z oburzeniem i odkrył twarz, co skutkowało spotkaniem z poduszką. Zaśmiałam się cicho widząc jego mordercze spojrzenie.
- Bo mnie kochasz - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem i przesłodzonym głosem. Uśmiechnął się sztucznie i podniósł do pozycji siedzącej. Musnęłam szybko jego usta i wstałam z niego. Odkrył się i stanął na własne nogi. Uśmiechnęłam się do siebie widząc go w samych na dodatek luźnych bokserkach, które były niebezpiecznie nisko. Przygryzłam dolną wargę i wpatrywałam się w jego umięśniony brzuch, ale mój wzrok niekiedy wędrował na jego narząd rozrodczy.
- Podoba ci się taki widok? - zaśmiał się i podszedł do mnie. Poczułam jak ręce zaczynają mnie się pocić a serce wali jak oszalałe. Przeniosłam swój wzrok na jego twarz, na której malowało się rozbawienie. Jego ręce powędrowały na granicę między moimi plecami a pośladkami. Musnął moje usta namiętnie i zamruczał. Zrobiło mnie się jeszcze bardziej gorąco, co spowodowało, że moje ręce powędrowały na jego pośladki. Oderwał się ode mnie zdziwiony a jednocześnie zadowolony. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i ponownie wpiłam się w jego wargi całując je namiętnie. Natomiast moje ręce zacisnęły się na jego pośladkach. W tym samym czasie oboje się uśmiechnęliśmy. Odsunęliśmy się od siebie i nie wiedząc czemu zaśmialiśmy się. Jego ręce powędrowały niżej i on także zacisnął swoje dłonie na moich pośladkach. Uśmiechnęłam się do niego. W pewniej chwili zerknął za mnie i jego uśmiech znikną. Zabrał ręce i odsunął się ode mnie. Spuścił wzrok po czym wyszedł z pokoju. Zdziwiłam się jego zachowaniem więc odwróciłam się w stronę, w którą spojrzał. Wisiał tam ten kalendarz. Dzisiaj jest ten dzień, który otoczony został czerwonym kółkiem.
***************
- Federico, mogę cię o coś zapytać? - zaczęłam niepewnie po czym usiadłam obok niego na kanapie. Spojrzał na mnie z wymuszonym uśmiechem. Oboje z Leonem są dzisiaj jacyś dziwni. Z moim chłopakiem nie da się dzisiaj w ogóle dogadać. Mówię to niego a on tylko przytakuje mi głową - Wiesz co się dzieje z Leona? Jest dzisiaj jakiś nieobecny - dodałam widząc jego minę. Westchnął głośno i wyłączył telewizor, w którym leciał jakiś kanał oglądany przez niego.
- On powinien ci to powiedzieć - posłał mi po raz kolejny wymuszony uśmiech i obrócił głowę w inną stronę.
- Ale z nim nie da się dzisiaj rozmawiać - oznajmiłam z pretensjami - Coś się stało? Widziałam w jego pokoju na kalendarzu zaznaczony dzisiejszy dzień czerwonym kółkiem. O co chodzi? - dodałam proszącym głosem. Przeniósł swój wzrok na mnie i westchnął głośno. Przełknął ślinę i spuścił wzrok na swoje ręce. Widziałam, że walczy ze sobą czy powiedzieć mi czy jednak nie. Po chwili podniósł na mnie wzrok i nawilżył swoje usta językiem.
- Leon, po prostu nie potrafi o tym mówić - zaczął z zawahaniem w głosie a ja kompletnie nie miałam pojęcia o co chodzi. Co takiego się stało, że Leon nie chce o tym mówić. Spojrzałam pytająco na Federico aby powiedział coś więcej - Kiedy byliśmy dziećmi zaprzyjaźniliśmy się z chłopakiem z sąsiedztwa. Nazywał się Daniel. W prawdzie to Leon spędzał z nim więcej czasu, dorastali razem, byli najlepszymi przyjaciółmi. Mieli wspólną pasję - przerwał na chwilę i ponownie spojrzał na swoje ręce - Motocross. Chodzili razem na tor motocrossowy, trenowali razem i jeździli na zawody. Dla Leona to było całe życie, zdobywał puchary był jednym z najlepszych. Lecz pewnego dnie kiedy wracali razem na motorze z toru jakiś pijany kierowca wjechał prosto w nich. Daniel zginął na miejscu a Leon miał szczęście i doznał tylko kilku złamał i lekki wstrząs mózgu. Leżał parę dni w śpiączce aby jego organizm się zregenerował. Kiedy się wybudził i dowiedział o śmierci Daniela obwiniał się o to ponieważ to wtedy Leon prowadził. Przez dłuższy czas nie rozmawiał z nikim. Siedział w swoim pokoju albo chodził na cmentarz. Przestał chodzić na tor, jeździć na crossie, wyrzucił swoje puchary i wszystko co było związane z motocrossem - ponownie przerwał i przełknął ślinę - I to dzisiaj mija rocznica śmierci Daniela - zakończył i spojrzał niepewnie na mnie. Zamurowało mnie. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Spodziewałam się czegoś poważnego, ale nie sądziłam, że aż tak - Mniej więcej dlatego tutaj przylecieliśmy - dodał i zamrugał oczami. Przełknęłam ślinę i wstałam ze swojego miejsca. Spojrzała na Federico i posłałam mu delikatny uśmiech. Udałam się od razu do pokoju Leona. Chce jak najszybciej go przytulić. Nie wiem co on czuje, bo na szczęście nie straciłam nikogo tak bliskiego i mam nadzieję, że to się nie stanie. Otworzyłam delikatnie drzwi i moim oczom ukazał się siedzący do mnie tyłem Leon. Głowę miał spuszczoną a w rękach coś trzymał. Podeszłam najciszej jak potrafiłam i usiadłam obok niego. Wtedy dostrzegłam, że to zdjęcie. Jego i prawdopodobnie Daniela. Spojrzałam na jego twarz, która ukazywała smutek. Bez zastanowienia wtuliłam się w niego. Nie zareagował, ale nie przeszkadzało mi to ponieważ ważne było aby czuł moją obecność.
- Brakuje mi go - stwierdził ze smutkiem nadal patrząc na zdjęcie. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i w moich oczach pojawiły się łzy.
*******************
Przepraszam za błędy a także, za opóźniony rozdział i jego długość. Myślałam, że się wyrobię jeśli mam już napisaną połowę, ale jak zwykle tak nie było. I zresztą mój mózg wcale mi nie pomaga, bo zamiast myśleć o opowiadaniu to po głowie cały czas chodzi mi jedna piosenka ( Jason Mraz - I Won't Give Up <3). Postanowiłam, że za dwa rozdziały dopiero wprowadzę to co wymyśliłam. Miłego dzionka życzę a ja sama idę spać z tą piosenkę w głowie.
Moje *_*
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Cudowny rozdzial!!!
OdpowiedzUsuńLeon i Fede glodomory haha nic tylko jesc :p
Ale Leon zaliczyl wpadke , Viola sie obrazila.
Rodzice Leona sa bardzo sympatyczni :)
Genialnie sie rozwija ta historia :)
Biedny Leon stracil przyjaciela , to bardzo boli :/// , wiem cos o tym....
Czekam na kolejny rozdzial :))
Udanego tygodnia ;)
Cudowny <3 a kiedy można liczyć na next ?? *.*
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuńWspaniały !!
OdpowiedzUsuńPobudka Vilu najlepsza !!
Boski!
OdpowiedzUsuńRodzina Leona i Federica jest wspaniała :)
Zapowiadało się tak fajnie i miło
A tu wspominanie takiej straty
Naprawdę rozumiem jak czuje się Leon
Violetta pomóż mu!
I proszę, nie wymyślaj jakichś tam sporów i kłutni między słodziasami
Pozdrawiam i czekam na next
Lucyy
Cudo!!!
OdpowiedzUsuńViola prawie by przespała wyjazd nieładnie
Leon i te jego teksty wpadkaaaaaaaa
Rodzice Leosia i Fede hmm jakoś ich nie polubiłam coś mi tam nie gra
Daniel :( smuteczek
Biedaczek z Leosia
Czekam na kolejny
Zajebisty <3
OdpowiedzUsuńCudny+ta długość ♡♡♡
OdpowiedzUsuńssssssssssssssuper
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńViolka prawie zaspałaś, nieładnie dziewczyno :P Nieładnie.
Leoś podpadł Violetcie, a to jego tłumaczenie, że to nie tak... Boskie xd
Sprytne unikanie przytulaska od Leosia. Leon z rozłożonymi rękami do rodziców, a oni pierwsze do Ludmiły, potem do Violetty. xD Jedynie mama przytuliła przystojniaka ^^
A to głodomorki, no to już wiem po kim to mają :D
Ta, i jak to jego budzić i zerwać z łóżka, c'nie Vils? :D
Leoś stracił przyjaciela... Ja podobnie, tylko nie w tak drastyczny sposób...
Doczekałam się rozdziałka, a jak go zobaczyłam, niemal nie padłam. I do tego jeszcze ta zadowalająca długość. ;) Opóźnionko o jeden dzień, ale spoko. Dzisiaj wróciłam od wujka i od razu zarwałam się do laptopa :) Taki mały wyjazd. Jeszcze tydzień ferii i do szkoły ;( Dlaczego tak szybko? ;/
Dobra więcej nie piszę, Czekam na next <3
Życzę weny!
Do następnego.
~Katy<3
Boskie <3
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńŚwietne :D
OdpowiedzUsuńCudo !!!
OdpowiedzUsuńpiękny rozdział :)
Biedny Leon :/ stracił przyjaciela ://////
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Świetny! Naprawdę, cudo!
OdpowiedzUsuńDziś krótko bo pisze z kom :p
Suzz.
Świetny
OdpowiedzUsuńLeoś podpadł Violce i to jego tłumaczenie :D
Leon stracił przyjaciela
Ciekawie co u Fran i Kendalla?
Czekam na next
Zajebisty ♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na next :)
OdpowiedzUsuńMożemy liczyć dzisiaj na next? ;)
OdpowiedzUsuń~Katy<3
Jeśli wyrobię się do północy to tak :)
UsuńTo pewnie dzisiaj już nie przeczytam, bo mi rodzice nie pozwolą xd
Usuń~Katy<3