Strony

Strony

niedziela, 12 listopada 2017

II Rozdział 31: W czym problem?



***
Roznosi mnie szczęście bardziej niż kiedykolwiek. Mogę nawet powiedzieć, że cieszę prawie tak bardzo jak podczas przyjazdu Leona. Wręcz to szczęście rozsadza mnie od środka. Większość kobiet cieszy się tak jak ja kiedy okazuje się, że są w ciąży, ale ja jestem inna i cieszę się, że nie jestem. Może życie nie zostało zmarnowane przez głupią wpadkę i spokojnie mogę żyć jak normalna nastolatka. Przekroczyłam próg domu z wielkim uśmiechem na twarzy, a czując zapach jedzenia z kuchni moje szczęście wzrosło jeszcze bardziej. Ostatnio mama coraz częściej jest w domu. Znaczy wraca z pracy wcześniej niż zwykle. Dzięki czemu czeka na mnie pyszny domowy obiad. Odłożyłam swoje rzeczy na kanapę i udałam się do kuchni. Ale mój uśmiech od razu zniknął kiedy zobaczyłam co leży na blacie kuchennym. Skąd ona to ma? Znieruchomiałam kiedy mama mnie dostrzegła i napotkałam jej wzrok.
- Wyjaśnisz mi to? - zapytała twardym tonem głosu i wzięła do ręki test ciążowy - Nie wierzę, że jesteś aż tak nieodpowiedzialna i w tak młodym wieku zaszłaś w ciążę! - krzyknęła niemal mordując mnie wzrokiem. Najpierw oczekuje ode mnie wyjaśnień, a potem zaczyna swój wywód zanim zdążę otworzyć usta aby coś powiedzieć - Violetta, czy ty w ogóle nie myślisz? Czy w oboje myślicie? Macie przed sobą całe życie - pytania wylatywały z niej jak pociski z karabinu - Musisz skończyć szkołę, iść na studia i zdobyć zawód, a nie w wieku dziewiętnastu lat bawić się w pieluchach - jej głos z każdymi kolejnymi słowami był coraz bardziej zdenerwowany i pełen pretensji do mnie - Sądziłam, że wychowałam cię na rozsądną dziewczynę, że masz rozum i potrafisz..
- Nie jestem w ciąży - przerwałam jej podniesionym głosem, bo jednym słowem zaczynała mnie obrażać. Wzięła głęboki oddech i z zaciśniętą szczęką spojrzała na test ciążowy.

- Test jest pozytywny - powiedziała i ku mojemu zdziwieniu rzuciła nim na blat. Przewróciłam oczami na jej zachowanie, bo jeżeli byłabym w ciąży to zmarnowałabym swoje życie, a nie jej.
- Tak, ale wynik u ginekologa negatywny - oznajmiłam znudzona tym tematem. Było minęło. Ważne, że okazało się to tylko głupimi podejrzeniami a nie prawdą. Widać było po jej minie, że odetchnęła z ulgą na moje słowa. Dobra też panikowałam, ale chyba nie aż tak jak ona.
- Violetta, chyba będziemy musiały porozmawiać o..
- Nie kończ mamo - zaśmiałam się wiedząc na jaki temat będzie chciała ze mną porozmawiać - Wiem jak się zabezpieczać, zresztą rozmawiałam z panią ginekolog i wypisała mi skierowanie na zastrzyk antykoncepcyjny - dodałam i mimo iż byłam na nią zła, że zrobiła mi takie kazanie zamiast mnie wysłuchać posłałam jej delikatny uśmiech - I zresztą dlaczego grzebałaś w moich rzeczach? - zapytałam kiedy dotarło do mnie, że testu nie zostawiłam w widocznym miejscu.
- Chciałam posprzątać u ciebie w pokoju, bo zostawiłaś bałagan i znalazłam go przypadkiem - wytłumaczyła nie patrząc na mnie tylko błądziła wzrokiem po kuchni.
- Przypadkiem? Schowałam go więc nie mogłaś go znaleźć przypadkiem - kontynuowałam. Rozumiem jest moją mamą i mieszkam pod dachem rodziców, ale jestem pełnoletnia i jak każdy normalny człowiek oczekuję prywatności. Ja nie wchodzę do ich pokoju i przeszukuję go. Dobra może raz tak zrobiłam, ale tylko dlatego, że mnie okłamywali i ukrywali przede mną tak istotny fakt odnośnie mojej zmarłej siostry.
- Dobra masz rację - westchnęła i nerwowo poprawiła swoje włosy - Weszłam do twojego pokoju, bo chciałam się dowiedzieć dlaczego od kilku dni dziwnie się zachowujesz - dodała. I przyznam szczerze, że zdenerwowała mnie jej odpowiedź, ale nie mam ochoty wdawać się z nią w kłótnie.
- Następnym zamiast przeszukiwać mi pokój po prostu poproś mnie o rozmowę - mój ton głosu był nieco oschły, ale chyba mam prawo. Grzebał w moich rzeczach i naskoczyła na mnie zamiast spokojnie wysłuchać moich wyjaśnień - A teraz idę pod prysznic - oznajmiłam i bez czekania na jej jakiekolwiek słowa udałam się w stronę łazienki aby się odświeżyć.

***
- Gdybyś tylko słyszała jaką awanturę zrobiła mi moja mama jak znalazła test - zaśmiałam się przypominając sobie tą wczorajszą sytuację z mamą w kuchni. Wcześniej byłam tym wszystkim przerażona, tą świadomością nieplanowanej ciąży, a teraz jak wszystko się już wyjaśniło mam ochotę się z tego śmiać, bo w sumie tylko tyle mi z tego pozostało.
- Cieszę się, że to wszystko tak się skończyło - przyznała Ludmiła. I nie tylko ty. Normalnie kiedy usłyszałam od pani ginekolog, że nie jestem w ciąży kamień spadł mi z serca. Co prawda czeka mnie jeszcze rozmowa z Leonem na ten temat, ale skoro to okazało się być tylko pomyłką sądzę, że to pójdzie gładko. Chociaż z drugiej strony skoro nie ma tego dziecka może nie muszę mu o tym mówić tylko czy wtedy nie będę go okłamywać i nie namieszam między nami zatajeniem tego przed nim. 
- Cześć dziewczyny, chcecie kupić bilety na bal to ostatnia szansa - niespodziewanie obok nas pojawiła się dziewczyna z naszej klasy. Co prawda nie pamiętam jej imienia, ale ważne, że ją kojarzę. Uśmiechnęła się do nas szeroko i pokazała jeden z biletów.
- Jaki bal? - zapytałam marszcząc brwi. Widziałam na twarzy tej dziewczyny zdziwienie na moje pytanie. Cóż nie moja wina, że jestem jakaś niedoinformowana.
- Rany Violetta - jęknęła siedząco obok mnie Ludmiła - Czy ty nigdy o niczym nie wiesz? - dodała patrząc na mnie z politowaniem. Wzruszyłam ramionami ignorując jej słowa i powróciłam wzrokiem na dziewczynę z biletami.
- Co roczny bal dla klas kończących szkołę. Wiesz suknie balowe, chłopaki w garniturach i klimat jak w pałacu książęcym - wyjaśniła w skrócie z lekkim śmiechem i pokazała mi ulotkę. Uśmiechnęłam się na samą myśl tej można powiedzieć imprezy szkoda tylko, że pewnie nie będę miała partnera żeby na nią pójść. A w tym, że nie pójdzie ze mną utwierdziła mnie data tego balu. To już za niecałe trzy tygodnie.
- Ja chyba podziękuję - westchnęłam głośno i z niechęcią oddałam dziewczynie ulotkę.
- Dlaczego? - zapytały zgodnym chórkiem obie dziewczyny, co mnie trochę rozśmieszyło.
- Nie mam z kim iść - wyjaśniłam - Leon jest zajęty wyścigami i nie będzie miał czasu żeby przyjechać towarzyszyć mi na balu - dodałam, ale te słowa kierowałam w stronę Ludmiły, bo ona wiedziała o kim mówię w przeciwieństwie do tej dziewczyny.
- Nawet go nie pytałaś, a od razu zakładasz, że nie przyjedzie - powiedziała wzdychając. Przewróciłam oczami na jej słowa, bo ona nie zna jego sytuacji. On nie może z dnia na dzień sobie wyjechać i mieć wszystko gdzieś. Ma każdy dzień szczegółowo zaplanowany, ma tam swoje obowiązki i zobowiązania. Zresztą sam mówił, że zbliża się kolejny wyścig i musi się przyłożyć. A znając moje szczęście termin wyścigu pokrywa się z terminem balu - A jak nie uda mu się przyjechać to możesz iść sama, albo z jakimś kolegą Federico - dodała ze śmiechem.
- Nie ma opcji żebym poszła na bal z kimś innym, a po drugie raczej wątpię żeby Leon był z tego zadowolony i znając Federico i jego solidarność względem swojego brata zabroni swoim kolegom towarzyszyć mi na balu - wyjaśniłam ze śmiechem. Jeżeli mam iść na ten bal to z Leonem, bez niego albo w ogóle na niego nie iść. Czułabym się niezręcznie z jakimś innym chłopakiem i w sumie miałabym wrażenie, że zdradzam w ten sposób Leona.
- Może i masz rację, ale nie zaszkodzi ci kupić - stwierdziła i szturchnęła mnie ramieniem.  Przyznałam jej rację kiwnięciem głowy i powróciłam wzrokiem na dziewczynę. Uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła w moją stronę dwa bilety. Podałam jej odpowiednią sumę pieniędzy, a sama bilety schowałam do jednej z książek. Nie były drogie, więc jeśli nie pójdę to nie będę sobie pluć w brodę, że wydałam tyle pieniędzy na marne.
***
Przeglądałam razem z Ludmiłą w jej telefonie sukienki na bal chociaż jeszcze nie mam pewności ci w ogóle się na nim pojawię. Ale cóż przezorny zawsze ubezpieczony. Powiem szczerze, że już się trochę nastawiłam na ten bal i naprawdę się rozczaruję jeśli nie będę mogła na niego iść z Leonem.
- Jesteśmy - usłyszałam nad sobą Federico. Spojrzałam na niego i jak się po chwili okazało jakiegoś chłopaka. Wysoki blondyn podobnej budowy co Federico,  jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie, a uśmiech jaki gościł mu na twarzy miał czarować wszystkie dziewczyny dookoła. Nie różni się niczym od chłopaków ze szkoły - Tylko nie rozumiem po co kazałaś mi przyjść z nim - westchnął głośno i wskazał gestem głowy na swojego kolegę. Jak widać nawet dla swoich kolegów nie jest zbytnio miło. Po jego słowach już wiedziałam co wykombinowała moja kuzynka. Odwróciłam wzrok w jej stronę i zaczęłam mordować ją wzrokiem, a jestem pewna, że jak Federico się dowie co wymyśliła to też zacznie to robić. Jeszcze nawet nie rozmawiałam z moim chłopakiem na temat balu, a ona już załatwia mi innego towarzysza.
- Cześć, jestem Ludmiła - przedstawiła się wstając z ławki, po czym podała mi rękę.
- On wie kim jesteś - powiedział Federico wkładając ręce do kieszeni swoich spodni - Dlatego jesteś nietykalna - dodał uśmiechając się, a swojemu koledze posłał ostrzegawcze spojrzenie. Zaśmiałam się na jego reakcję czym ponownie zwróciłam na siebie uwagę tego chłopaka.
- Mniejsza z tym - machnęłam ręką na słowa swojego chłopaka - To jest Violetta - przedstawiła mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Miło mi, Bruno - ujawnił swoje imię uśmiechając się szeroko ewidentnie zadowolony. Odwzajemniłam jego uśmiech, ale mój nie była aż tak wielki. Nie podałam mu ręki, bo sam w sumie jej do mnie nie wyciągnął.
- Wiem, że się nie znacie i w ogóle, ale chciałbyś towarzyszyć Violetcie na balu? - zapytała prosto z mostu czym wywołała u mnie złość oraz zażenowanie.
- Co?! - krzyknęłam jednocześnie z Federico. Mówiłam, że on nie będzie zadowolony z tego jej pomysłu. Niech tylko się Leon dowie, co ona wykombinowała to jestem pewna, że nie będzie ciekawie.
- Z miłą chęcią Ci potowarzyszę Violetta - odezwał się Bruno patrząc na mnie w dziwny sposób. Uśmiechnął się do mnie i po chwili puścił mi oczko. Zmarszczyłam brwi na jego gest, bo chyba próbował mnie poderwać.
- Stary! - krzyknął na niego Federico i szturchnął go ramieniem - To dziewczyna mojego brata - dodał oburzony i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Pokazałam mu gestem, że to nie był mój pomysł tylko jego dziewczyny, więc od razu skierował spojrzenie w jej stronę - Coś ty wymyśliła Ludmiła? - zapytał poważnie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Leon nie może iść z Violettą na bal, a nie powinna iść sama - wyjaśniła jak gdyby nigdy nic i stanęła w takiej samej pozie jak Federico.
- Nawet jeszcze z nim nie rozmawiałam na ten temat - jęknęłam i zmęczona usiadłam na ławce, przy której staliśmy.
- Jeśli twój chłopak nie może z tobą iść, to ja chętnie się tobą zaopiekuję - zwrócił się do mnie blondyn i wpatrując się we mnie oblizał dolną wargę.
- Ty się lepiej nie odzywaj - warknął na niego Federico zaciskając pięści - I co ty tutaj jeszcze robisz? Weź stąd idź - dodał obracając się w jego stronę z mordem w oczach. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zrobiło mnie się miło, że Federico jest można powiedzieć wierny w stosunku do swojego brata. Widać, że mimo iż nie mieszkali ze sobą od urodzenia i nie wychowywali się razem łączy ich braterska więź. I jestem pewna, że Leon także stanąłby po stronie Federico - I żebym cię nie widział w ich pobliżu - dodał ostrzegawczym głosem i lekko pchnął chłopaka, aby dać mu do zrozumienia żeby poszedł.
- Mam nadzieję, że jeszcze pogadamy Violetta - kompletnie olał ostrzeżenie Federico i ponownie do mnie mrugnął. Jakiś kolejny natręt, który nie da mi spokoju mimo olewania go.
- Wypad stąd! - krzyknął na niego Federico. Odetchnęłam z ulgą widząc jak chłopak się oddala od nas - A z tobą mam do pogadania - powiedział poważnym tonem w stronę Ludmiły.
- Nie rozumiem z czym robisz problem - odezwała się przewracając oczami.
- Chciałaś ją umówić z innym chłopakiem - wyjaśnił podniesionym głosem - Nie myślisz, że to nie w porządku w stosunku do Leona - dodał zaciskając dłonie w pięść. Czy oni właśnie będą się kłócić przeze mnie? Chociaż w sumie to nie jest moja wina, bo ona wpadła na ten głupi pomysł.
- Nie umówić tylko załatwić jej partnera na bal - westchnęła, ale wyczułam w jej głosie złość.
- Czyli rozumiem, że jeżeli nie mógłbym z tobą iść poszłabyś z kimś innym? - zapytał przygryzając dolna wargę ze złości. Nie odpowiadaj twierdząco.
- Tak, w czym problem - i tego się własnie obawiałam. Wyraz twarzy Federico w tym momencie mówił sam za siebie. Jest wściekły.
- W takim razie miłej zabawy z kimś innym - warknął i bez zbędnego czekania odszedł od nas mając zaciśnięte dłonie w pięści.
- I świetnie! - krzyknęła za nim zdenerwowana - Będę się bawić z kimś innym skoro ty wolisz się obrażać! - dodała zanim zdążył zniknąć za ścianą. Wypuściłam powoli powietrze ze swoich płuc i spojrzała na mnie - No co?! - czyli co teraz swoją złość ma zamiar wyładować na mnie. Tylko, że ja nie mam z tym nic wspólnego.
- Nie wściekaj się na mnie, bo sama jesteś sobie winna - powiedziałam spokojnie, ale widząc jej minę coś czuję, że tymi słowami tylko pogorszyłam - A ty nie wkurzyłabyś się gdybym to ja załatwiła Federico partnerkę na bal, bo ty jesteś kilka tysięcy kilometrów stąd i nie możesz przyjechać - przedstawiłam jej sytuację w innym sposób, aby zrozumiała dlaczego Federico się zdenerwował i ja w sumie też.
- To zupełnie coś innego, bo Federico jest ze mną, a Leon..
- A Leon jest jego bratem i postawił się w jego sytuacji - przerwałam jej ze spokojem, bo nie mam zamiaru się kłócić a zwłaszcza na środku szkolnego korytarza.
- Są braćmi od kilku miesięcy, więc niech nie zgrywa wzorowego braciszka, a przypominam, że Leona od dłuższego czasu nie ma w kraju - oznajmiła patrząc na mnie z satysfakcją w oczach. Nie musi mi przypominać, że mojego chłopaka nie ma przy mnie. Sama doskonale to odczuwam każdego dnia. Pokiwałam przecząco głową na jej stwierdzenie.
- Braćmi są od urodzenia, a to że zostali rozdzielenie nie jest ich winą - powiedziałam i poczułam w oczach łzy - I odległość na prawdę nie ma nic wspólnego z tym, że zależy ci na osobie, którą kochasz. Dbasz o dobro tej osoby mimo iż jest daleko od ciebie - dodałam i chciałam od niej odejść, bo nie sądzę aby zrozumiała.
- A czy on dba o was? - tym pytaniem zmusiła mnie do zatrzymania się. Nie do końca rozumiejąc jej tok myślenia obróciłam się do niej twarzą - Ty i Federico uważanie go za jakiś ideał, a może prawda jest taka, że to zwykły egoista, który myśli tylko osobie - wypowiedziała te słowa patrząc mi prosto w oczy. Zacisnęłam dłonie w pięści i czułam, że zaraz wybuchnę. Nie ma prawa mówić o nim w taki sposób. Nigdy nie dał jej powodu do tego, aby miała o nim takie zdanie.
- Co ty masz do Leona? - zapytałam ze złością - Znasz go. Wiesz jaki jest, więc dlaczego mówisz o nim w taki sposób? - powiedziałam a moje zdenerwowanie zmieniło się w rozczarowanie. Rozumiem, że nie ma ludzi idealnych i zdaję sobie sprawę, że Leon też nie jest idealny, ale na pewno nie można powiedzieć o nim, że jest egoistą.
- Wyjechał i zostawił cię tutaj samą. Cały czas zawodzisz się na nim, bo nie ma czasu żeby do ciebie przyjechać i spędzić z tobą czasu. Nie ma go wtedy kiedy potrzebujesz od niego wsparcia, bo woli siedzieć w Stanach i ścigać się w jakiś głupich wyścigach - wypowiedziała te słowa z taką złością jakby to chodziło o nią, a nie o mnie. I to jest właśnie różnica między mną a moją kuzynką. W przeciwieństwie do niej potrafię zrozumieć sytuację w jakiej jest Leon.
- Idę na lekcję, bo ta rozmowa nie ma sensu - westchnęłam i po prostu udałam się w stronę klasy, w której zaraz zaczną się zajęcia. Nie mam siły tłumaczyć jej tego wszystkiego z mojego punktu widzenia, bo znam ją i wiem, że będzie twardo stać przy swoim.
***
- Będziesz się tutaj nudzić - oznajmiłem Naomi przekraczając bramę toru. Nie mam pojęcia w jakim celu chciałam tutaj ze mną przyjść, ale przecież nie mogłem jej zabronić w jakikolwiek sposób.
- Nie bardziej niż w mieszkaniu - powiedziała rozglądając się dookoła. Spojrzałem na nią z góry, bo jest niska w przeciwieństwie do mnie i zaśmiałem się widząc jej podekscytowanie. Kiedy z nią przebywam coraz bardziej zaczynam odczuwać brak obecności Violetty. Wcześniej z powodu tych wszystkich wyścigów i treningów nie miałem czasu rozmyślać nad tym, ale ta mała osóbka idąca obok mnie w jakiś sposób sprawia, że zaczynam tęsknić bardziej za swoją dziewczyną.
- Zaczekasz na mnie chwilę zaniosę tylko coś do biura - zwróciłem się do niej pokazując jej papiery, a raczej wyniki wszystkich badań, które musiałem zrobić. Kiwnęła głową uśmiechając się. Bez słowa udałem się w stronę pomieszczenia, w którym powinien być dyrektor wszystkich wyścigów. Nie przepadam za gościem, bo patrzy na mnie jakbym zabił mu kota, ale z tego co wiem, to na wszystkich tak reaguje. Zapukałem i cierpliwie czekałem na pozwolenie aby wejść do środka. Słysząc jego donośny głos przełknąłem głośno ślinę i wszedłem do pomieszczenia.
- Co się stało, Verdas? - odezwał się zanim zdążyłem się z nim przywitać. Wprost uwielbiam jak zwraca się do mnie po nazwisku i wypowiada je w taki sposób jakby było zakazane.
- Przyniosłem te wyniki badań - oznajmiłem starając się na uprzejmy ton. Zmierzył mnie od góry do dołu i wzrokiem wskazał na swoje biurko dając mi do zrozumienia, że ma je tutaj zostawić.
- Módl się aby były negatywne, bo szkoda żebyś nie wystartował w wyścigu - powiedział patrząc na mnie morderczym wzrokiem. Ewidentnie coś do mnie ma.
- Są negatywne - odpowiedziałem pewnym siebie. Nic nie brałem, więc jestem spokojny wyniku. A nie mogą mnie osądzać o sfałszowanie wyników, bo badania przechodziłem w klinice współpracującej z torem. Uśmiechnął się do mnie sztucznie i można powiedzieć wygonił mnie ze swojego gabinetu. Z chęcią opuściłem to miejsce i udałem się z powrotem w stronę gdzie zostawiłem Naomi. Widząc ją rozmawiająca z jedyną dziewczyną, którą można spotkać na tym torze podszedłem do nich. Nie mam pojęcia czy się znają czy może właśnie przed chwilą nawiązały znajomość. Zresztą nie ważne.
- Cześć Leon - przywitała mnie jak zwykle szerokim uśmiechem Ariana. Całe szczęście jest bez tego dupka. O wiele bardziej wolę ją bez jego towarzystwa. Jest bardziej spokojna i nie spina się kiedy on coś do niej mówi - Miło w końcu poznać twoją dziewczynę - dodał i spojrzała na Naomi. Zaśmiałem się z jej słów i pokiwałem przecząco głową, a Naomi mi zawtórowała.
- To nie jest moja dziewczyna tylko Nialla - wyprostowałem jej pomyłkę, na co trochę się zmieszała. Odchrząknęła cicho i na jej twarzy zauważyłem zawód. Tylko pojęcia nie mam dlaczego.
- Przyszliście razem i myślałam, że .. no sam wiesz - spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem. Uśmiechnąłem się tylko w jej stronę, bo rozumiem jej pomyłkę. Nigdy nie widziała mnie w towarzystwie jakiejkolwiek dziewczyny, bo żadnych tutaj nie znam oprócz niej. Wiedziała, że mam dziewczynę więc widząc mnie z Naomi mogła pomyśleć, że to właśnie ona.
- To zaszczyt być uważaną za twoją dziewczynę - zaśmiała się Naomi i z udawanym westchnieniem złapała się za miejsce, w którym znajduje się serce - Są z tego jakieś korzyści oprócz Ciebie - dodała szturchając mnie ramieniem - Jakieś zniżki, darmowe jedzenie czy wejście do klubów, no pochwal się  - ewidentnie się ze mnie nabijała, co skwitowałem udawanym śmiechem. Czy jeżeli ją tutaj zostawię to Niall będzie miał mi to za złe czy może się ucieszy? Spojrzałem na nią znudzonym wzrokiem i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej - No przecież żartowałam - zaśmiała się widząc moją minę i ponownie szturchnęła mnie swoim ramieniem - Ale z Ciebie sztywniak, Leon - dodała poważniej, a po chwili stanęła w podobnej pozie co ja. Od kiedy u nas mieszka zauważyłem, że lubi przedrzeźniać ludzi, a zwłaszcza mnie.
- Jeszcze słowo, a Cię tu zostawię - ostrzegłem patrząc na nią z poważnym wyrazem twarzy. Zaśmiała się na moje słowa i któryś raz szturchnęła mnie ramieniem dla zabawy. Przewróciłem oczami i ruszyłem w stronę naszego jakby namiotu, aby poinformować zespół, że jestem i możemy zacząć trening. 
***
- Zaczynasz mnie przerażać - zaśmiał się patrząc na mnie. Pojęcia nie mam dlaczego uśmiecham się jak głupia, ale jakoś nie mogę pozbyć się tego uśmiechu z twarzy - Powiesz o co chodzi czy to jakaś tajemnica? - zapytał bawiąc się jakąś małą figurką. Nie wiem czy chce pytać go odnośnie towarzyszenia mi na balu, bo boję się usłyszeć odmowy. Ale z drugiej strony roznosi mnie ekscytacja na samą myśl o tym wieczorze. I nie chodzi o sam jego przyjazd, ale tą świadomość, że będę mogła się poczuć przy nim jak księżniczka.
- Chodzi o to, że...
- Leon! - przerwałam, bo ktoś a raczej ta ich nowa współlokatorka zawołała go. Nie miałam okazji jej jeszcze poznać i dopóki to się nie stanie nie ufam jej i nie mam zamiaru jej polubić nawet jeśli jest dziewczyną Nialla - Musisz mi pomóc! - dodała i słyszałam w tle, że chyba zmierza w stronę jego pokoju. Przewróciłam oczami, bo zaraz wejdzie do jego pokoju nagada mu, że bardzo go potrzebuje i skończy się nasza rozmowa.
- Nie mam teraz czasu! - krzyknął, ale to nie pomogło, bo bez pukania weszła do jego pokoju. Mimowolnie zacisnęłam dłonie w pięści, bo kim ona jest żeby wchodzić sobie tak do jego pokoju. A jeśli akurat by się przebierał miałaby pełny wgląd na jego ciało.
- Tylko na sekundkę - jęknęła prosząco, na co Leon przewrócił oczami. Proszę tylko je nie ulegaj.
- Rozmawiam Naomi - westchnął i wzrokiem wskazał na laptopa. Uśmiechnęłam się pod nosem, że nie przerwał naszej rozmowy, bo ona potrzebuje pomocy.
- Z kim? - zapytała i w jej głosie można była wyczuć ciekawość. Po raz kolejny przewróciłam oczami i mam nadzieję, że Leon tego nie widział - Z Violettą? - dodała i nim zdążyłam jakkolwiek zareagować na to, że zna moje imię pojawiła się obok Leona prawie zrzucając go z krzesła - Cześć, jestem Naomi - przedstawiła się, a ja nie miałam pojęcia czy mordować ją wzrokiem czy może uśmiechnąć się i nie wyjść na gburowatą. Zdecydowałam się na drugą opcję, bo widząc jej uśmiech jakoś tak poczułam do niej sympatię - Fajnie cię w końcu poznać - kontynuowała zanim zdążyłam otworzyć usta - Ten tutaj dużo o tobie mówi, a raczej cię wychwalał - zaśmiała się i spojrzała na Leona, po czym widząc jego minę poczochrała mu włosy. Ku mojemu zdziwieniu ten jej gest nie zadziała na mnie jak płachta na byka tylko bardziej mnie rozśmieszył.
- Nie chce cię wyganiać, ale idź już sobie - odezwał się Leon przewracając oczami. Zaśmiała się i pomachała mi rękę.
- Sztywniak - powiedziała pod nosem śmiejąc się, za co oberwała od Leona chyba długopisem. Nawet nie zdążyłam nic do niej powiedzieć. Na moich ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Mój chłopak powrócił na mnie wzrokiem i westchnął głośno.
- To co chciałaś mi powiedzieć? - zapytał powracając do tematu i oparł podbródek na swoich dłoniach. Od razu na mojej twarzy pojawił się szerszy uśmiech.
- W szkole jest organizowany bal dla ostatnich klas i chciałam cię zapytać czy będziesz mi towarzyszył - posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jaki posiadam i zamrugałam kilkakrotnie oczami, na co się zaśmiał - Wiem, że masz niedługo wyścig i może nie dasz rady przy..
- Kiedy jest ten bal? - przerwał mi patrząc na mnie uważnie. Spojrzałam na swoje dłonie i z lekkiego stresu zaczęłam się bawić swoimi palcami.
- W ostatnią sobotę stycznia - wymamrotałam nie patrząc na niego tylko na klawisze od mojego laptopa. Słysząc jak wzdycha przymknęłam oczy i przygotowywałam się psychicznie na odmowę.
- W porządku - powiedział opanowany. Niepewnie podniosłam na niego wzrok, a jego uśmiech trochę mnie uspokoił - To trzy dni po wyścigu i sądzę, że będę mógł przylecieć żeby towarzyszyć ci na balu - dodał sprawiając mi tym samym ogromną radość. Ponownie na moich ustach zawitał szeroki jak diabli uśmiech. Krzyknęłam szczęśliwa i miałam ochotę zatańczyć ze szczęścia, ale od tego akurat się powstrzymałam aby nie wyjść na nienormalną. Ten bal to jeden z najważniejszych imprez w życiu szkolnym i na prawdę chcę go spędzić z osobą, którą kocham.
- Violetta! - ostry krzyk mojego ojca sprawił, że wzdrygnęłam się i przeniosłam wzrok w stronę drzwi, które po dosłownie sekundzie zostały otwarte przez wściekłego ojca - Jesteś w ciąży! - krzyknął i pokazał mi test ciążowy. Wstrzymałam oddech i z przerażeniem patrzyłam na niego, a po chwili mój wzrok skierował się na zdezorientowanego Leona. Jest źle. Bardzo źle.
***
I znowu kończę w takim momencie. Jesteście ciekawi reakcji Leona?
Chciałam zachęcić was w ten sposób do przeczytania następnego, który mam nadzieję pojawi się w sobotę. Zacznę go zaraz pisać i może do soboty jakoś uda mnie się wyrobić.
Postaram się też przyśpieszyć akcję i przeskoczyć do kolejnej wizyty Leona, bo szczerze mówiąc mnie także męczy już ta jego nieobecność. 

20 komentarzy:

  1. Jejku, nienawidzę kiedy kończysz w takich momentach !
    Czy jesteśmy ciekawi reakci Leona ?!
    No chyba jasne , że tak !
    Rozdział cudowny , jak zawsze
    Nie wiem czy dam radę czekać do następnej soboty ....
    Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej wkoncu jest 😍
    Byłam taka ciekawa tego rozdziału ale następnego jestem jeszcze bardziej teraz ciekawa ;)
    Tak się cieszę że Leon się zgodził na ten bal i mam nadzieję że ta fałszywa wiadomość o ciąży Violi nie popsuje tego.
    A i Federico to normalnie brat stulecia to jak zachował się w stosunku do pomysłu Ludmi ale mam nadzieję że długa nie będą się na siebie gniewać.
    A i jeszcze ta Naomi kurcze już mnie wkurza 😒 nich zniknie już

    Jestem taka ciekawa następnego rozdziału dlatego nie mogę się już doczekać następnej soboty ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O JEZU LEON NIE ZRYWAJ Z VIOLKĄ, JA CIĘ BŁAGAM
    Mam nadzieję, że on się nie wkurzy aż tak bardzo :(
    I mam nadzieję, że ojciec Violki nie zrobi nic głupiego :O
    Rozdział taki aww! <3
    Oprócz Ludmiły, która mega działa na nerwy...
    Zachowała się samolubnie i egoistycznie, a ten chłopak to gbur -.-
    Mam nadzieję, że nie będzie się kręcił wokół Violetty, ale pewnie będzie inaczej -.-
    A ta cała Naomi trochę mnie denerwuje, jest zbyt wesoła XDDD
    Mam dziwne wrażenie, że ona namiesza :/
    Ale przecież jest z Niallem, więc na razie jest bezpiecznie! :O
    Czekam na nexta z niecierpliwością! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabiję Cię kiedyś za to, że kończysz w takich momentach noo.
    Cudowny rozdział, jestem ciekawa reakcji Leona.

    OdpowiedzUsuń
  5. ZABIJĘ CIĘ ZA TĘ KOŃCÓWKĘ. PRZYSIĘGAM.

    OdpowiedzUsuń
  6. OBOZE spraw by leon i violka sie nie pokłócili proszeeee
    Rozdział perełka ������

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg, cudowny! Bal 💖 A ta ciąża... Bardzo dobrze, León od razu po wizycie powinien się dowiedzieć, Violka! Pomyśl czy ty bys chciala wiedziec na jego miejscu... Myślenie nie boli 🎉💖
    Czekam na next 🙈🙉

    OdpowiedzUsuń
  8. Staremu zaraz pikawa siądzie ����������
    Oj Leon dobrze że w Stanach jesteś bo German od razu wyrwał by ci jaja ��
    Melania19

    OdpowiedzUsuń
  9. A już myślałam że ten dzień będzie fatalny, a w jedną chwilę stał się dużo dużo lepszy ❤. Mam nadzieję że się nie pokłócą jakoś bardzo przed tym bałem... Również jestem zdania że lepiej jest trochę przyspieszyć tą akcję ❤. Życzę powodzenia w zdarzeniu do soboty ❤. Przyznam szczerze że będzie to bardzo miła niespodzianka ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu Verdas błagam pomyśl zanim coś zrobisz bo ci nogi z dupy powyrywam.
    Jestem zakochana w tym rozdziale jak w każdym innym.
    Ludmiła trochę mnie wkurza tym swoim zachowaniem, ale ciepło mi na sercu, że Leon chce towarzyszyć V na balu.
    Federico wierny brat he he.
    Jezu dlaczego ona nie wywaliła tego testu Violka no co ty. 😂

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku kocham kocham i jeszcze raz kocham ��

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspniały!!! Chcę, żeby sobota była już jutro ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny!
    Ja nie wytrzymam do sobotyyyyy
    Nie wytrzymam🤣😍😻
    Buziaki😗
    MD❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko to się porobiło !!!
    Rozdział jak zawsze cudeńko !!! A koncoweczka rewelacja ! Trzyma w napięciu...
    Oj V to się dziewczyno wkopałas , a miało być tak pięknie , ostatni rok szkoły, bal z ukochanym a teraz się dowiedział ... swoją droga ciekawe co zrobi :D.
    Fede brat miesiąca <3
    Życzę weny
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. LOVE ������

    OdpowiedzUsuń
  16. ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  17. cudny ciumek czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń