niedziela, 29 stycznia 2017

II Rozdział 20: Pozytywnym sensie



***
- Brakowało mi tego - wyszeptałam obejmując go ciaśniej, ale po chwili przypomniałam sobie, że jest obolały, więc rozluźniłam trochę swój uścisk - Mogłabym tak siedzieć przez cały dzień - dopowiedziałam mając przymknięte oczy. I przez ten czas kiedy nie spędzaliśmy ze sobą czasu dotarło do mnie, że gdybym go nie spotkała moje życie byłoby nie kompletne. Przemierzałabym świat w poszukiwaniu Leona, nawet nie wiedząc, że to właśnie jego szukam.

- Przykro mi, ale nie możemy spędzić tak całego dnia - zrujnował moje małe marzenie. Od razu podniosłam się delikatnie i spojrzałam na niego poważnie. Oby za chwilę nie oznajmił mi, że musi iść na jakieś spotkanie, czy dodatkowy trening, albo jakieś inne ważniejsze sprawy ode mnie. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i przetarł ręką po moim ramieniu.
- Jeżeli za chwilę powiesz, że musisz iść to przysię..
- Ej, spokojnie - przerwał mi ze śmiechem, a dłonią przyjemnie gładził moje ramie - Nigdzie się nie wybieram - dodał, na co odetchnęłam z ulgą, po czym posłałam mu delikatny uśmiech - Bez Ciebie - oznajmił zadowolony. Zmarszczyłam brwi zdziwiona jego słowami. Przybliżył mnie do siebie i otulił mnie swoimi ramionami - Zabieram cię dzisiaj na kolację - wyszeptał opierając swój podbródek na mojej głowie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo zdecydowanie to jest lepsze niż spędzenie całego dnia na kanapie. Zwłaszcza, że w każdej chwili może zjawić się Niall, który zakłóci naszą samotność. Odsunęłam się od niego tak aby móc na niego spojrzeć - Z okazji przeprosin, za to, że nie miałem czasu dla Ciebie i aby uczcić to, że jesteśmy ze sobą już od sześciu miesięcy - dopowiedział utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.

sobota, 7 stycznia 2017

II Rozdział 19: Dystans



***
Kiedy usłyszałam jak zamknął za sobą drzwi otworzyłam gwałtownie oczy. Spojrzałam w stronę gdzie jeszcze przed chwila leżał i westchnęłam głośno. Jestem na niego niesamowicie zła, ale jednocześnie mam ochotę go przytulić. Niestety między nami jest gruba ściana, której nikt z nas nie przebije. Nie mam zamiaru go przepraszać, bo nie zrobiłam niczego, przez co mógłby się obrazić. Powiedziałam to co myślę, zresztą to cała prawda. Wstałam z łóżka z zamiarem zrobienia sobie herbaty, bo podejrzewam, że już raczej nie zasnę. Zbyt dużo myśli kumuluje się teraz w mojej głowie. Oboje bez słowa minęliśmy się w korytarzu. Ja szłam w stronę kuchni a on wrócił do pokoju zapewne się ubrać. Po raz pierwszy odkąd jesteśmy ze sobą mamy kryzys. Wyjęłam kubek z szafki i nalałam świeżej wody do czajnika, po czym nastawiłam go. W czasie kiedy woda się gotowała wrzuciłam do kubka torebkę z herbatą i wsypałam dwie łyżeczki cukru. Jestem skrajnie wyczerpana, a przecież jest rano. Targają mną w tej chwili różne emocje. Mam ochotę krzyczeć, coś rozwalić a jednocześnie chciałabym się położyć, płakać i czekać aż ktoś mnie przytuli. Usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej i opierając łokcie o blat ukryłam twarz w dłoniach. Gubię się w tym wszystkim. Sprawa z rodzicami, Amelią i kłótnia z Leonem. Potrzebuję czyjegoś wsparcia. Słysząc gwizd czajnika, zerwałam się z miejsca i podeszłam do blatu aby zalać sobie herbatę. Westchnęłam głośno słysząc kroki, bo domyślam się, że to Leon. Wzięłam do ręki kubek z gorącym napojem i usiadłam na miejscu, z którego wcześniej wstałam. I ponownie żadne z nas się nie odezwała tylko przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały. Bolała mnie ta cisza zwłaszcza, że w ostatnim czasie nasza relacja nie była zbyt bliska. Przymknęłam oczy, bo czułam jak moje oczy się szklą.

- Nie masz zamiaru ze mną rozmawiać? - nie wytrzymałam i w końcu jako pierwsza się odezwałam, chociaż obiecałam sobie, że tym razem tak nie będzie. Obróciłam się do niego przodem, gdyż dotychczas siedziałam do niego plecami. Milczał i nawet nie spojrzał na mnie tylko wciąż stał przy blacie i coś robił. Tym swoim milczeniem zdenerwował mnie jeszcze bardziej - No tak zapomniałam, że jesteś zbyt zmęczony aby porozmawiać - powiedziałam i prychnęłam pod nosem, po czym napiłam się łyk gorącej herbaty. W odpowiedzi z jego strony usłyszałam tylko jak prawdopodobnie rzuca nóż na blat.

czwartek, 5 stycznia 2017

II Rozdział 18: Dość


***
Słysząc dzwonek wydobywający się z telefonu byłam pewna w stu procentach, że to znienawidzony przeze mnie budzik, ale od tej myśli odsunęły mnie dwie rzeczy. Jedną z nich był fakt, że mam ustawioną zupełnie inną melodię a drugim jest to, że po chwili telefon odebrał Leon. A słysząc jego zaspany głos domyśliłam się, że musi być wcześnie.
- Co? Jest dopiero przed siódmą – słysząc jego słowa domyśliłam się, że chodzi o jego treningi albo siłownię – Wczoraj mówiłeś, że o dziewiątej – westchnął głośno. Czując jak kołdra się podnosi domyśliłam się, że wstał z łóżka, więc otworzyłam jedno oko i zerknęłam na niego – Dobra będę za półgodziny – postanowił zrezygnowany i rozłączył się. Z jednej strony jest mi go szkoda, bo widać, że jest zmęczony, ale z drugiej mam ochotę na niego nakrzyczeć, że znowu zostawia mnie samą i to jeszcze tak wcześnie rano. Przez cały ten czas obserwowałam jego ruchy i zaciskałam dłoń na kołdrze ze złości. Dopiero po kilku minutach dostrzegł, że patrzyłam na niego i delikatnie się do mnie uśmiechnął – Muszę już iść na tor – oznajmił mi podchodząc bliżej łóżka.
- Słyszałam – powiedziałam nie ukrywając swojego zdenerwowania. Jeżeli te całe treningi są dla niego ważniejsze niż spędzenie czasu ze mną, to droga wolna, ale niech nie myśli, że będę do tego pozytywnie nastawiona. Schylił się powoli i pocałował mnie w policzek, na co tym razem nie zareagowałam. Przykryłam się szczelniej kołdrą i zamknęłam oczy. Słysząc zamykanie drzwi do pokoju domyśliłam się, że wyszedł. Sięgnęłam ręką po poduszkę, na której spał i bez namysłu przytuliłam się do niej, po czym ponownie próbowałam zasnąć.

wtorek, 27 grudnia 2016

II Rozdział 17: Oczyszczająca



***
Uśmiechnęłam się serdecznie w stronę Nialla, który zabrał ode mnie na prawdę ciężką torbę z zakupami. Spędziłam z nim chyba z dwie godziny w tym supermarkecie, bo zgubił gdzieś listę zakupów i musieliśmy kupować wszystko z pamięci. Osobiście nie lubię robić zakupów, ale z blondynem było całkiem zabawnie. Widać, że jest raczej taką wesołą osobą. Cały czas się śmiał i żartował, a ja lubię takich ludzi.
- Rozpakujemy to i będę musiał iść - oznajmił po czym z trudem postawił torby na blat. Przyznam, że tych zakupów jest dosyć sporo i zanim je rozpakujemy minie trochę czas.
- Czyli zostawiasz mnie samą? - zapytałem smętnie, bo nie chce siedzieć sama w tym mieszkaniu i umierać z nudy. Jestem pewna, że Leon nie wróci tak szybko więc nawet nie mam co liczyć na jego towarzystwo przez dzień, może dopiero na wieczór. Spojrzał na mnie po czym pokiwał twierdząco głową i w tym samym czasie zaczął wyjmować z torby zakupy - A kiedy wróci Leon? - dopytywałam aby wiedzieć ile czasu konkretnie spędzę samotnie w mieszkaniu, którego praktycznie nie znam.
- Zazwyczaj kończy o dziewiętnastej - odpowiedział, co mnie nie ucieszyło - Więc będzie w domu przed dwudziestą - dodał. Świetnie. Jest dopiero godzina piętnasta dwanaście. Czyli czeka mnie prawie pięć godzin w samotności - Ale ja wrócę za jakieś dwie godziny - oznajmił uśmiechając się do mnie szeroko. Ulżyło mi. Nigdy nie lubiłam zostawać sama na dłuższy czas. Rozumiem godzinę albo dwie, ale nie prawie cały dzień. Zwariowałabym chyba, gdyby Niall nie mieszkał z Leonem - Zrobimy pizzę i obejrzymy coś, a później razem pomęczymy Leona - zaproponował śmiejąc się. Odwróciłam wzrok od torby, którą rozpakowywałam i skierowałam wzrok na blondyna.
- Pomęczymy? - zapytałam zdziwiona, ale miałam ochotę się zaśmiać. Kiwnął głową odwracając w moją stronę wzrok - W jaki sposób? - zapytałam zaciekawiona.

niedziela, 20 listopada 2016

II Rozdział 16: Współlokator



***
Widząc sylwetkę Leona, który odchodzi od informacji z delikatnym uśmiechem jestem pełna nadziei. W końcu nie uśmiechałby się gdyby mu się nie udało. Kiedy był bliżej pomachał mi biletem, na co się uśmiechnęłam i cierpliwie czekałam aż w końcu usiądzie obok mnie.
- Czekają cię długie godziny lotu obok mnie - oznajmił zajmując swoje wcześniejsze miejsce. Uśmiechnęłam się szeroko, bo te godziny to dla mnie czysta przyjemność. Podał mi mój bilet, który schowałam do swojej torby podręcznej i ujęłam jego dłoń w swoją. Niesamowicie cieszę się, że mogę spędzić z nim ten czas w Stanach. I w sumie spełni się jedno z moich marzeń aby odwiedzić ten kraj.
- Mam wyrzuty sumienia, że nie pożegnałem się z rodzicami - zaczęłam temat, który mnie można powiedzieć męczył od momentu kiedy jesteśmy na lotnisku. Położyłam głowę na jego ramieniu i utkwiłam wzrok na jakiejś kobiecie - Niby jestem na nich zła, ale .. - przerwałam głośno wzdychając - Gubię się w tym wszystkim - oznajmiłam ze smutkiem w głosie. Ścisnął moją dłoń a po chwili poczułam na czubku swojej głowy jego podbródek.
- Wszystko się ułoży - powiedział spokojnym głosem całując mnie w głowę. Wiem, że z czasem się ułoży, ale mimo to nic nie będzie takie samo. Nie powinnam teraz się tym zadręczać. Zwłaszcza, że czeka mnie cały tydzień razem z Leonem pod jednym dachem. Tylko my we dwoje bez Ludmiły, Federico i jego rodziców. Będzie tak jakbyśmy mieszkali razem.

sobota, 12 listopada 2016

II Rozdział 15: Strasznie denerwująca



***
Zakręciłam kurek z wodą kiedy dotarło do mnie, że już zbyt długo jestem pod prysznicem. Za bardzo odpłynęłam myślami w stronę tej całej sytuacji. Uważnie wyszłam z kabiny prysznicowej aby się nie poślizgnąć i nie zrobić sobie krzywdy. Ostatnie czego bym chciała to rozwalić sobie głowę czy złamać rękę. Osuszyłam swoje ciało ręcznikiem, który przez cały czas leżał na ściennym grzejniku, dzięki czemu  teraz jest ciepły. Mniejszy ręcznik założyłam na głowę aby osuszyć włosy. Z całego serce jestem wdzięczna Leonowi jak i jego rodzicom, że mogę tutaj zostać kilka dni. Niestety będę musiała wrócić wkrótce do swojego domu i skonfrontować się z moimi rodzicami. Próbowali się dzisiaj ze mną skontaktować, ale nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Nie jestem jeszcze gotowa aby im w pewien sposób wybaczyć. Założyłam na siebie czystą bieliznę po czym piżamę i posmarowałam swoją twarz kremem nawilżającym a następnie ściągnęłam z głowy ręcznik. Zajrzałam do swojej kosmetyczki w celu znalezienia mojej szczotki, ale niestety jej nie znalazłam. Westchnęłam głośno przypominając sobie, że wyjęłam ją z kosmetyczki i zostawiłam w łazience u mnie w domu. A Leonowi kazałam zabrać tylko moją kosmetyczkę. Niepewnie sięgnęłam po białą szczotkę leżącą na szafce obok i rozczesałam poplątane włosy. Oczyściłam szczotkę z włosów, które niestety zostały wyrwane i odłożyłam ją na miejsce. To samo zrobiłam z ręcznikiem i zabierając swoje rzeczy w końcu wyszłam z łazienki. Dopiero kiedy zobaczyłam Leona leżącego w łóżku, już prawie śpiącego zdałam sobie sprawę, że spędziłam w łazience więcej czasu niż przypuszczałam. Odłożyłam rzeczy na krzesło przy biurku i podeszłam powoli do łóżka. Spojrzał na mnie delikatnie się uśmiechając i podniósł się na łokciach.