****
Uśmiechnęłam się ostatni raz do mojego chłopaka i odwracając się na pięcie ruszyłam w stronę jednej z sali muzycznych, która powinna być wolna. Musze jak najszybciej przećwiczyć moja nową świąteczną piosenkę na zajęcia z pisania. Napisałam ją dość dawno, ale jeszcze nie miałam okazji dopracować jej a co dopiero zaśpiewać przed nauczycielem. Jeszcze przed wejściem do sali musiałam oczywiście upuścić nuty, które się pomieszały. Jak najszybciej pozbierałam swoje rzeczy i jednym ruchem otworzyłam drzwi do sali, w której jak się okazało był już ktoś. I to nie byle ktoś tylko mój były chłopak. Siedział na krzesełku z gitarą w ręce i skupiony zapisywał coś na partyturach. Odchrząknęłam głośno aby zwrócić na siebie jego uwagę.
- Wiem, że tu jesteś - odezwał się nawet na mnie nie patrząc tylko nadal coś kreśląc.
- Kiedy zwolnisz salę? - zapytałam krzyżując ręce na klatce piersiowej tym samym przyciskając do siebie bardziej moje partytury. Westchnął głośno i przymknął na chwilę oczy.
- Jak skończę to zwolnię salę - odpowiedział ewidentnie znudzony tą rozmową. Przewróciłam oczami i głośno westchnęłam aby dostrzegł moją irytację. Jednak on to zignorował i kontynuował komponowanie piosenki.
- Ignorujesz mnie? - zapytałam zdenerwowana po czym usiadłam na wolny krzesełku po drugiej stronie sali. Nigdy nie lubiłam jak mnie nie słuchał. To nasza pierwsza rozmowa od zerwania i trwa jakieś kilka minut a on już mnie zdenerwował i jeszcze ani razu na mnie nie spojrzał.
- Zajęty jestem - odpowiedział zrezygnowany i zagrał kilka akordów zapewne jego nowej piosenki, która swoją drogą brzmi całkiem ładnie - Będziesz tutaj tak siedzieć? - zapytał i w końcu na mnie spojrzał. Już zapomniałam jak jego oczy są śliczne. Uśmiechnęłam się delikatnie na ich zielono piwny kolor.
- A co zabronisz mi? - postanowiłam się z nim droczyć. Z naszego związku, który miał roczny staż wiem, że nie przepadał za tym w przeciwieństwie do mnie. Spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem i przemilczał moją wypowiedź - Komponujesz świąteczną piosenkę na zajęcia z Montez? - zapytałam przerywając ciszę jaka panowała między nami przez co najmniej kilka minut. Ponownie mogłam usłyszeć od niego westchnięcie.
- Tak i nie chce być nie miły, ale mi przeszkadzasz - odezwał się obojętnym głosem patrząc na mnie poważnie. Chyba zaczyna się denerwować. Już otwierałam usta aby coś powiedzieć, ale on kontynuował - Mam dwie godziny na napisanie, przećwiczenie i dopracowanie tej piosenki więc jeśli mogłabyś stąd pójść i mi nie przeszkadzać byłbym ci wdzięczny - dodał tym razem zdenerwowanym głosem. Nie odezwałam się tylko nadal miałam skupiony wzrok na jego twarzy a szczególnie na oczach, które w tej chwili były dla mnie zagadką. Zawsze kiedy w nie patrzyłam wiedziałam jakie uczucia się w nim znajdują, ale teraz nic nie potrafię dostrzec, tak jakby on się na mnie zamknął.
- Dlaczego taki jesteś? - zapytałam skruszona. O wiele bardziej wolałam kiedy był otwarty w stosunku do mnie, kiedy przesiadywaliśmy w swoim towarzystwie i pisaliśmy piosenki, które były zawsze chwalone przez nauczycieli.
- Taka natura - odpowiedział nie patrząc na mnie tylko w swoje nuty.
- Ale nie twoja natura. Kiedy byliśmy razem nie przeszkadzała ci moje towarzystwo podczas pisania piosenki i nie byłeś wobec mnie taki obojętny - powiedziałam to co podpowiadał mi rozum. Kolejny raz westchnął głośno i oparł się łokciem o gitarę po czym spojrzał na mnie.
- Właśnie kiedy byliśmy razem. Teraz nie jesteśmy i wszystko się pozmieniało - podczas wypowiadania tych słów nie mogłam wyczytać z jego twarz żadnego konkretnego uczucia.
- Czyli chodzi o nasz zerwanie? Dlatego mnie teraz tak traktujesz? - dopytywałam zaciekawiona a moje ręce zaczęły się pocić. Spojrzał na mnie obojętnie i westchnął po raz kolejny.
- Zerwaliśmy dwa miesiące temu. A moje traktowanie ciebie jest normalne - powiedział znudzonym głosem. Nie podoba mnie się nasza relacja. Co z tego, że się rozstaliśmy ja nadal chce mieć z nim dobry kontakt, chce mieć go blisko siebie, bo mi na nim zależy.
- Normalne? Nie rozmawiasz ze mną, omijasz mnie szerokim łukiem i kompletnie ignorujesz to co do ciebie mówię - wydusiłam to z siebie a moje oczy delikatnie prawie niewidocznie się zaszkliły. Brakuje mi go. Jako przyjaciela, którym był przed i w trakcie naszego związku.
- Możemy skończyć ten temat, bo on do niczego nie prowadzi - mówił znowu ignorując mnie i moją wypowiedź. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do składzika, w którym trzymane są instrumenty i akcesoria do nich potrzebne. Zdenerwowana poszłam za nim, bo mam zamiar z nim wyjaśnić parę spraw.
- Nie możemy skończyć tego tematu, bo chce żebyś zrozumiał jak jest - powiedziałam zbulwersowana wchodząc za nim do składzika. Westchnął tylko i zaczął czegoś szukać po szafkach - Nie ignoruj mnie! - warknęłam w jego stronę i szarpnęłam go za rękę. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał obojętnie po czym chciał wyjść, ale zareagowałam pierwsza i zwinnym ruchem zamknęłam drzwi.
- Nie zamykaj ich! - krzyknął i rzucił się na klamkę. Aż tak bardzo nie chce zostać ze mną w jednym, co prawda ciasnym pomieszczeniu - Zadowolona? - zapytał ze złością obracając się w moją stronę. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i posłałam mu dumny uśmiech.
- Zależy z czego? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Przymknął na chwilę oczy i uniósł głowę ku górze.
- Zamknąłeś nas tu - powiedział przez zęby, na co się cicho zaśmiałam. Już otwierałam usta aby coś powiedzieć, ale odezwał się pierwszy - Tych drzwi nie zamyka się ode wewnątrz - dodał i wtedy zamilkłam. Podeszłam do drzwi i szarpnęłam za klamkę, chcąc je otworzyć. Jednak moje starania poszły na marne, bo drzwi się zatrzasnęły. Zacisnęłam szczękę i odwróciłam się powoli twarzą do niego.
- Dlaczego nic nie powiedziałeś - warknęłam ze złością w oczach. Spojrzał na mnie z uniesioną brwią i zaśmiał się cicho.
- Sądziłem, że umiesz czytać - odpowiedział i gestem głowy wskazał na drzwi, na których wisiał kartka z informacją o tym aby nie zamykać drzwi - Taka sama wisi od zewnętrznej strony drzwi - dodał widząc moje zawstydzenia. Zmroziłam go wzrokiem i jeszcze raz z nadzieją pociągnęłam za klamkę, ale i tak wiedziałam, że nie mam na co liczyć.
- Zaraz nas ktoś stąd wyciągnie - powiedziałam pewna swoich słów i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej po czym uśmiechnąłem się do siebie.
- Raczej wątpię - odezwał się gasząc mój entuzjazm - Z tego co wiem zajęcia w tej sali są dopiero za trzy godziny - wyjaśnił widząc moją zdezorientowaną minę. Westchnęłam głośno i oparłam się o jedną z półek.
- Wiem. Zadzwonię do Daniella i on nas stąd wyciągnie - uśmiechnęłam się i sięgnęłam do kieszeni moich spodni po telefon. Jednak spotkałam się z nie miłym rozczarowaniem - Zostawiłam telefon w szafce - jęknęłam i klepnęłam się otwartą dłonią w czoło. Spojrzałam z nadzieją na mojego towarzysza, na co on pokiwał przecząco głową.
- Niestety mój telefon ulega wczoraj wypadkowi - wyjaśnił i zaśmiał się cicho. Westchnęłam głośno i po raz kolejny oparłam się o półkę z instrumentami.
- Jesteśmy tu uwięzieni - szepnęłam zrozpaczona. Mam nadzieję, że ktoś nas stąd wyciągnie i nie będę musiała spędzać tutaj świat. Dzisiaj jest ostatni dzień szkoły a za dwa dni wigilia. Po raz pierwszy przyjeżdża do nas rodzina z bardzo daleka i nie zamierzam się nie pojawić na rodzinnych świętach.
- Nie będę wytykał palcem przez kogo - dodał z irytacją w głosie. Załkałam cicho i osunęłam się po półkach na podłogę.
***
- Co robisz? - zapytałam po dłuższej chwili obserwowania go w ciszy. Siedział na podłodze, patrzył się przed siebie a dłonią stukał po kolanie i coś mamrotał pod nosem. Z mojego punktu widzenia wygląda w tej chwili jak osoba chora psychicznie. Odwrócił wzrok od ściany i skierował go na mnie mając przymknięte jedno oko, co wyglądało komicznie. Uniosłam do góry jedną brew i zacisnęłam usta aby się nie zaśmiać.
- Wymyślam słowa do piosenki - odpowiedział tak jakby to była oczywistość.
- I jak ci idzie? - uśmiechnęłam się i przysunęłam bliżej niego. Posłał mi tylko ironiczne spojrzenie i westchnął głośno po czym oparł głowę o szafkę i ulokował swoje spojrzenie na suficie.
- Fatalnie, bo kompletnie nie czuję tych świąt - powiedział a raczej wyjęczał. Na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech kiedy przypomniałam sobie jak w zeszłe święta chodziliśmy po supermarkecie w poszukiwaniu świątecznych ozdób i prezentów. Nigdy nie lubił Świąt Bożego Narodzenia i zawsze musiałam go do wszystkiego zmuszać i zarażać moim bzikiem świątecznym.
- Przecież święta to najpiękniejszy czas w roku. Przyozdobione kolorowymi światełkami domy, wybieranie i ozdabianie wspólnie choinki, śpiewanie kolęd z rodziną i obdarowywanie prezentami najbliższych - mówiłam z entuzjazmem sześcioletniego dziecka wyobrażając sobie to wszystko. Zawsze uwielbiałam świąteczne poranki w piżamie przy kubku gorącej czekolady z piankami i palącym się kominkiem - Zainspiruj się innymi świątecznymi kolędami - zaproponowałam z uśmiechem i spojrzałam na niego. Natomiast on wciąż opierał się głową o półkę z przymkniętymi oczami. Westchnął głośno po usłyszeniu moich słów.
- Wymyślam słowa do piosenki - odpowiedział tak jakby to była oczywistość.
- I jak ci idzie? - uśmiechnęłam się i przysunęłam bliżej niego. Posłał mi tylko ironiczne spojrzenie i westchnął głośno po czym oparł głowę o szafkę i ulokował swoje spojrzenie na suficie.
- Fatalnie, bo kompletnie nie czuję tych świąt - powiedział a raczej wyjęczał. Na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech kiedy przypomniałam sobie jak w zeszłe święta chodziliśmy po supermarkecie w poszukiwaniu świątecznych ozdób i prezentów. Nigdy nie lubił Świąt Bożego Narodzenia i zawsze musiałam go do wszystkiego zmuszać i zarażać moim bzikiem świątecznym.
- Przecież święta to najpiękniejszy czas w roku. Przyozdobione kolorowymi światełkami domy, wybieranie i ozdabianie wspólnie choinki, śpiewanie kolęd z rodziną i obdarowywanie prezentami najbliższych - mówiłam z entuzjazmem sześcioletniego dziecka wyobrażając sobie to wszystko. Zawsze uwielbiałam świąteczne poranki w piżamie przy kubku gorącej czekolady z piankami i palącym się kominkiem - Zainspiruj się innymi świątecznymi kolędami - zaproponowałam z uśmiechem i spojrzałam na niego. Natomiast on wciąż opierał się głową o półkę z przymkniętymi oczami. Westchnął głośno po usłyszeniu moich słów.
- To może ułatwię sobie życie i napiszę o świątecznej miłości, bo to klasyk tych wszystkich piosenek - odparł, a ja poczułam się urażona. Odchrząknęłam głośno, czym zwróciłam na siebie jego uwagę. Wyprostowałam się i posłałam mu obrażone spojrzenie.
- Napisałam piosenkę o takiej tematyce i nie uważam, że to frazes - broniłam swojej racji, za co uzyskałam tylko jego śmiech. Moja piosenka nie jest banalna. Odetchnęłam głośno aby się opanować i tak jak on oparłam się o półkę. I znowu zapanowała cisza między nami, której szczerze nie lubię. Już wolałabym się z nim wykłócać o temat piosenki niż milczenie. Zawsze wolałam słyszeć jego głos, nawet ja mówił o piłce nożnej czy jakiejś grze komputerowej a nie głuchą ciszę, która teraz między nami panuje.
- Napisałam piosenkę o takiej tematyce i nie uważam, że to frazes - broniłam swojej racji, za co uzyskałam tylko jego śmiech. Moja piosenka nie jest banalna. Odetchnęłam głośno aby się opanować i tak jak on oparłam się o półkę. I znowu zapanowała cisza między nami, której szczerze nie lubię. Już wolałabym się z nim wykłócać o temat piosenki niż milczenie. Zawsze wolałam słyszeć jego głos, nawet ja mówił o piłce nożnej czy jakiejś grze komputerowej a nie głuchą ciszę, która teraz między nami panuje.
- W tym roku też jedziecie na święta w góry? - zapytałam nie mogąc znieść tego milczenia. Niektórzy twierdzą, że jestem gadatliwą osobą, ale to nie prawda. Lubię rozmawiać, ale nie aż tak dużo aby mnie nazywać gadułą.
- Oni tak, ja zostaję w domu - odpowiedział obojętnie. Odsunęłam się gwałtownie od półki i spojrzałam na niego zdziwiona a jednocześnie oburzona.
- Jadą bez ciebie i to w święta? - zmarszczyłam brwi wypowiadając te słowa, co go rozśmieszyło. Kiwnął twierdząco głową uśmiechając się delikatnie.
- I szczerze cieszy mnie to, bo przynajmniej nie będę musiał udawać tego uśmiechu i radości ze świąt - wyjaśnił a mnie to zdenerwowało. Nikt nie powinien zostawać sam w tak ważny dzień w roku. A zwłaszcza jeżeli ten ktoś ma rodzinę. Już chciałam się odezwać, ale przeszkodził mi w tym kiwając przecząco głową dając mi tym do zrozumienia, że mamy skończyć ten temat. Westchnęłam głośno pokazując mu moje oburzenie i zajęłam z powrotem swoje miejsce. I ponownie pomieszczenie wypełniła cisza, ale na szczęście nie długo, bo po chwili mój towarzysz zaczął sobie coś nucić pod nosem i próbował dopasować odpowiednie słowa do melodii. Uwielbiam go w czasie tworzenia a jeszcze bardziej jak ja jestem pierwszą osobą, która słyszy to dzieło. Uśmiechnęłam się słysząc jego głos i z zafascynowaniem wpatrywałam się w niego. Spojrzał na mnie kątem oka i zmarszczył brwi.
- To dobry temat na piosenkę - stwierdził patrząc mi po raz pierwszy i od dawna w oczy. Mimo iż nie rozumiałam jego słów uśmiechnęłam się. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo mi brakuje chwili spędzonych z nim.
- Oni tak, ja zostaję w domu - odpowiedział obojętnie. Odsunęłam się gwałtownie od półki i spojrzałam na niego zdziwiona a jednocześnie oburzona.
- Jadą bez ciebie i to w święta? - zmarszczyłam brwi wypowiadając te słowa, co go rozśmieszyło. Kiwnął twierdząco głową uśmiechając się delikatnie.
- I szczerze cieszy mnie to, bo przynajmniej nie będę musiał udawać tego uśmiechu i radości ze świąt - wyjaśnił a mnie to zdenerwowało. Nikt nie powinien zostawać sam w tak ważny dzień w roku. A zwłaszcza jeżeli ten ktoś ma rodzinę. Już chciałam się odezwać, ale przeszkodził mi w tym kiwając przecząco głową dając mi tym do zrozumienia, że mamy skończyć ten temat. Westchnęłam głośno pokazując mu moje oburzenie i zajęłam z powrotem swoje miejsce. I ponownie pomieszczenie wypełniła cisza, ale na szczęście nie długo, bo po chwili mój towarzysz zaczął sobie coś nucić pod nosem i próbował dopasować odpowiednie słowa do melodii. Uwielbiam go w czasie tworzenia a jeszcze bardziej jak ja jestem pierwszą osobą, która słyszy to dzieło. Uśmiechnęłam się słysząc jego głos i z zafascynowaniem wpatrywałam się w niego. Spojrzał na mnie kątem oka i zmarszczył brwi.
- To dobry temat na piosenkę - stwierdził patrząc mi po raz pierwszy i od dawna w oczy. Mimo iż nie rozumiałam jego słów uśmiechnęłam się. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo mi brakuje chwili spędzonych z nim.
***
- Może w coś pogramy - zaproponowałam po raz kolejny przerywając ciszę. Odwrócił wzrok w moją stronę i posłał znudzone spojrzenie.
- W co ty chcesz tu grać? Papier, kamień, nożyce? - zapytał z lekkim śmiechem w głosie. Westchnęłam głośno i zamilkłam zdając sobie sprawę z tego, że moja propozycja była głupia.
- Co według ciebie decyduje o szczęściu? - odezwałam się nie chcąc trwać z nim w głuchej ciszy. Jak już wcześniej wspominałam zależy mi na dobrym a nawet bardzo dobrym z nim kontakcie.
- Dobrze dobrane leki - powiedział niby poważnie, ale czułam, że miał ochotę się zaśmiać. Szturchnęłam go ramieniem i zmroziłam wzrokiem.
- Pytam poważnie - odparłam i z lekkim zawahaniem oparłam głowę o jego ramię. Zawsze tak robiłam kiedy rozmawialiśmy, oczywiście jeżeli to nie była kłótnia, chociaż my rzadko się kłóciliśmy. Wzruszył ramionami wzdychając cicho - Według mnie to rodzina i miłość - odpowiedziałam i zamknęłam na chwilę oczy. Chciałam coś jeszcze dodać, ale do moich uszu dotarł głos nauczyciela, który z uczniami wszedł do sali. Oboje podnieśliśmy się z podłogi i rzuciliśmy się w stronę drzwi, w które zaczęliśmy uderzać aby mógł nas usłyszeć. I już po kilku sekundach naszym oczom ukazał się zdezorientowany nauczyciel. Miałam ochotę go uściskać, ale powstrzymałam się.
- Dziękujemy - odezwałam się jako pierwsza i uśmiechnęłam szeroko.
- Jak długo tam siedzieliście? - zapytał zainteresowany. Westchnęłam głośno i już chciałam odpowiedzieć, ale uprzedził mnie mój towarzysz ze schowka.
- Trzy godziny - oznajmił i odetchnął z ulgą. Uśmiechnęłam się pod nosem i zerknęłam w jego stronę.
- Dobrze. Idźcie już lepiej na lekcje - stwierdził próbując się nie zaśmiać. Jak najszybciej ruszyłam w stronę wyjścia wcześniej zabierając ze sobą swoje rzeczy. Będąc poza salą zaczekałam na mojego byłego chłopaka, sama nie wiem czemu.
- Wracasz już do domu? - zapytałam od razu kiedy go zobaczyłam. Pokiwał przecząco głową i zerknął w stronę sali do tańca. Westchnęłam cicho i posłałam mu uśmiech - W taki razie - zacięłam się i odchrząknęłam cicho - Wesołych Świąt Leon - mówiłam patrząc mu prosto w oczy a na mojej twarzy wymalowany był uśmiech, który odwzajemnił.
- Wesołych Świąt Violetta - odpowiedział i posyłając mi uśmiech odszedł w stronę sali do tańca. Nabrałam nerwowo powietrza do płuc i z całych sił próbowałam powstrzymać się aby go nie zatrzymać i nie przytulić na pożegnanie. Trudno pozbyć się wszystkich uczuć w ciągu dwóch miesięcy do osoby, z która się było ponad rok.
- Violetta! - usłyszałam radosny głos nikogo innego jak Daniella. Przybrałam na twarzy uśmiech i odwróciłam się w jego stronę. Podszedł do mnie prawie biegnąc i z przytulił do siebie. Objęłam go delikatnie ręką i położyłam głowę na jego ramieniu.
- W co ty chcesz tu grać? Papier, kamień, nożyce? - zapytał z lekkim śmiechem w głosie. Westchnęłam głośno i zamilkłam zdając sobie sprawę z tego, że moja propozycja była głupia.
- Co według ciebie decyduje o szczęściu? - odezwałam się nie chcąc trwać z nim w głuchej ciszy. Jak już wcześniej wspominałam zależy mi na dobrym a nawet bardzo dobrym z nim kontakcie.
- Dobrze dobrane leki - powiedział niby poważnie, ale czułam, że miał ochotę się zaśmiać. Szturchnęłam go ramieniem i zmroziłam wzrokiem.
- Pytam poważnie - odparłam i z lekkim zawahaniem oparłam głowę o jego ramię. Zawsze tak robiłam kiedy rozmawialiśmy, oczywiście jeżeli to nie była kłótnia, chociaż my rzadko się kłóciliśmy. Wzruszył ramionami wzdychając cicho - Według mnie to rodzina i miłość - odpowiedziałam i zamknęłam na chwilę oczy. Chciałam coś jeszcze dodać, ale do moich uszu dotarł głos nauczyciela, który z uczniami wszedł do sali. Oboje podnieśliśmy się z podłogi i rzuciliśmy się w stronę drzwi, w które zaczęliśmy uderzać aby mógł nas usłyszeć. I już po kilku sekundach naszym oczom ukazał się zdezorientowany nauczyciel. Miałam ochotę go uściskać, ale powstrzymałam się.
- Dziękujemy - odezwałam się jako pierwsza i uśmiechnęłam szeroko.
- Jak długo tam siedzieliście? - zapytał zainteresowany. Westchnęłam głośno i już chciałam odpowiedzieć, ale uprzedził mnie mój towarzysz ze schowka.
- Trzy godziny - oznajmił i odetchnął z ulgą. Uśmiechnęłam się pod nosem i zerknęłam w jego stronę.
- Dobrze. Idźcie już lepiej na lekcje - stwierdził próbując się nie zaśmiać. Jak najszybciej ruszyłam w stronę wyjścia wcześniej zabierając ze sobą swoje rzeczy. Będąc poza salą zaczekałam na mojego byłego chłopaka, sama nie wiem czemu.
- Wracasz już do domu? - zapytałam od razu kiedy go zobaczyłam. Pokiwał przecząco głową i zerknął w stronę sali do tańca. Westchnęłam cicho i posłałam mu uśmiech - W taki razie - zacięłam się i odchrząknęłam cicho - Wesołych Świąt Leon - mówiłam patrząc mu prosto w oczy a na mojej twarzy wymalowany był uśmiech, który odwzajemnił.
- Wesołych Świąt Violetta - odpowiedział i posyłając mi uśmiech odszedł w stronę sali do tańca. Nabrałam nerwowo powietrza do płuc i z całych sił próbowałam powstrzymać się aby go nie zatrzymać i nie przytulić na pożegnanie. Trudno pozbyć się wszystkich uczuć w ciągu dwóch miesięcy do osoby, z która się było ponad rok.
- Violetta! - usłyszałam radosny głos nikogo innego jak Daniella. Przybrałam na twarzy uśmiech i odwróciłam się w jego stronę. Podszedł do mnie prawie biegnąc i z przytulił do siebie. Objęłam go delikatnie ręką i położyłam głowę na jego ramieniu.
***
Uśmiechnęłam się promiennie do mojej mamy, która siedziała na przeciwko mnie. Obie uwielbiamy rodzinne otoczenie. A święta to idealna okazja aby cała rodzinna spotkała się przy jednym stole i cieszyła swoją obecnością. Jest cudownie. W tle lecą świąteczne piosenki a moja ciotka razem z babcią jak co roku wykłócają się o świąteczne tradycje.
- Zgoda są osoby, które mogą nie przepadać za świętami, ale to nie oznacza, że nie chcą ich obchodzić - odezwała się w końcu moja mama. Uśmiechnęłam się delikatnie jednak do mojej głowy od razu wkradł się Leon, który w tej chwili siedzi sam w domu i nie świętuje Bożego Narodzenia. Spuściłam głowę aby nikt nie zauważył mojego nagłego smutku - Nawet największy gbur wolałby siedzieć przy stole z rodziną niż sam - dodała pewna swoich słów. Poczułam niemiły ciężar w brzuchu. Powinnam jakoś zareagować jak dowiedziałam się, że będzie spędzał sam święta. Nawet jeżeli nie chciałby, to powinnam. Zerknęłam kątem oka na zegarek wiszący na jednej ze ścian i delikatnie się uśmiechnęłam widząc, że jest jeszcze przed północą. Najdelikatniej jak potrafiłam odsunęłam krzesło do stołu i przepraszając wszystkich udałam się do swojego pokoju. Podeszłam do komody i z odpowiedniej szuflady wyjęłam prezent, który już dość dawno kupiłam z myślą o nim. Czy to dziwne, że mam prezent dla swojego byłego chłopaka a dla obecnego nie? Zresztą w tej chwili nie zbyt się tym przejmuję ważniejsze jest aby nikt nie spędzał tych świąt samotnie. Uśmiechnięta wyszłam ze swojego pokoju i bez słowa udałam się do drzwi wejściowych wcześniej zakładając na siebie płaszczyk. Założyłam jeszcze swoje białe nauszniki i udałam się w stronę domu mojego byłego chłopaka. Szkoda, że w tym roku nie spadł śnieg. Pamiętam jak rok temu chodziliśmy z Leonem po mieście i choć było strasznie zimno, my zadowoleni w swoich objęciach szliśmy szukać świątecznego cudu. Bo nie było nic piękniejszego jak srebrzyste noce z nim. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech gdy przypomniałam sobie te chwile. Zatrzymałam się na chwilę i pod wpływem jakiegoś impulsu weszłam do kawiarenki, w której zawsze przesiadywaliśmy zimowe wieczory. Nie ma chyba w tym mieście miejsca, które w jakiś sposób nie kojarzyłoby mnie się z nim. Niepewnie podeszłam do lady i widząc uśmiech ekspedientki, która cieszy się, że za kilka minut zamknie lokal i wróci do domu także się uśmiechnęłam.
- Dwa razy gorąca czekolada z cynamonem na wynos - złożyłam zamówienie i położyłam na ladę odpowiedni banknot. Wiedziałam, że przydadzą mnie się te pieniądze, które wczoraj zostawiłam w płaszczyku. Usiadłam przy jednym z wielu wolnych stolików i rozejrzałam się po lokalu, który nie zmienił wystroju wnętrza już od dawna. Przeniosłam swój wzrok na stolik, przy którym zazwyczaj siadaliśmy i delikatnie się uśmiechnęłam widząc tam inną parę zakochanych. Nabrałam nerwowo powietrza do swoich nozdrzy i wtedy poczułam przyjemny zapach cynamonu, co mogła oznaczać tyle, że moje zamówienie zaraz będzie gotowe.
- Gorąca czekolada dwa razy na wynos - uśmiechnęłam się sama do siebie słysząc głos ekspedientki. Wstałam ze swojego miejsca i zadowolona odebrałam zamówienie. A widząc papierowe termiczne kubki w świąteczne wzory mój dotychczasowy uśmiech się powiększył.
- Dziękuję i Wesołych Świąt - odezwałam się radośnie i opuściłam lokal. Dopiero wtedy poczułam, że na zewnątrz jest zimno. W tej chwili trzymając papierową tackę z napojem pożałowałam, że nie wzięłam rękawiczek. Na szczęście z tego z pamiętam, a pamiętam bardzo dobrze to dom Leona jest ulice stąd. Ruszyłam w dalszą drogę uważając aby nie potknąć się o nic i nie rozlać naszego ulubionego napoju. Skręciłam w odpowiednią ulice i obserwowałam udekorowane lampkami domy. I jak tutaj nie kochać świat. Ulżyło mi kiedy ujrzałam dom Leona a jeszcze bardziej, że w salonie świeci się światło, co oznacza, że jeszcze nie śpi. Chociaż czego ja się mogłam spodziewać po nim. On jest tak zwanym nocnym markiem. Ostrożnie podeszłam do drzwi i jeszcze raz się rozejrzałam po okolicy aby nacieszyć się widokiem. Całe szczęście, że Leon nie zapomniał zaświecić lampek powieszonych na jego domu przynajmniej o nic się nie potknęłam. Zapukałam delikatnie i cierpliwie czekałam aż podejdzie do drzwi i mnie wpuści żebym nie musiała tutaj marznąć. Słysząc przekręcanie klucza w zamku przybrałam na twarzy uśmiech. A widząc go zdziwionego ubranego w dresy zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Co ty tutaj robisz? Jest przed północą - odezwał się zaskoczony.
- Wpuścisz mnie? - nie odpowiedziałam na jego pytanie ponieważ jest zimno a ja nie mam zamiaru opowiadać mu jak się tutaj znalazłam marznąc. Kiwnął twierdząco głową i otworzył szerzej drzwi wpuszczając mnie do środka. Od razu kiedy przekroczyłam próg poczułam upragnione ciepło i ten przyjemny specyficzny zapach, który czuć tylko w jego domu. Podałam mu napój a sama zdjęłam z siebie płaszcz po czym powiesiłam go na wieszaku to samo uczyniłam z nausznikami. Odwróciłam się do niego przodem i posłałam mu promienny uśmiech po czym odebrałam napoje.
- Odpowiesz na moje pytanie? - odezwał się kiedy na niego spojrzałam. Uśmiechnęłam się niepewnie i ruszyłam w stronę salonu aby usiąść na kanapie.
- Nie pozwolę ci spędzać świąt samotnie - powiedziałam zdecydowanym głosem po czym zajęłam miejsce na kanapie i odłożyłam na stolik napoje. W odpowiedzi usłyszałam tylko jego głośne westchnięcie. Zajął miejsce obok mnie i oparł łokcie na kolanach.
- Violetta..
- Nie Leon - niegrzecznie mu przerwałam i przenosząc w jego stronę swoje spojrzenie podałam mu gorący napój uśmiechając się do niego szeroko - Gorąca czekolada z cynamonem - oznajmiłam patrząc na jego zdezorientowany wzrok. Widząc na jego twarzy delikatny uśmiech mogłam śmiało pogratulować sobie w myślach. Ściągnęłam ze swoich nóg szpilki i rozsiadłam się wygodniej na kanapie z gorącym napojem. W jego domu czuję się swobodnie, jak u siebie. Zresztą ja kiedyś częściej tutaj przesiadywałam niż w moim domu.
- Włącz na powtórkę pardy świątecznej, bo nie oglądałam - odezwałam się zadowolona i ułożyłam sobie nogi na jego kolanach. Spojrzał na mnie kątem oka i sięgnął po pilota a następnie przełączył na kanał, o który prosiłam.
- Czyli wracamy do czasów kiedy ty decydujesz co oglądamy - westchnął i oparł się niezadowolony o zagłówek kanapy. Uderzyłam go lekko piętą w udo i posłałam mordercze spojrzenie.
- Ja ci przyniosłam gorącą czekoladę a ty w zamian pozwalasz mi oglądać co chcę - stwierdziłam i skupiłam swój wzrok na telewizorze. Zaśmiał się cicho i zapewne upił łyk gorącego napoju.
- Zgoda są osoby, które mogą nie przepadać za świętami, ale to nie oznacza, że nie chcą ich obchodzić - odezwała się w końcu moja mama. Uśmiechnęłam się delikatnie jednak do mojej głowy od razu wkradł się Leon, który w tej chwili siedzi sam w domu i nie świętuje Bożego Narodzenia. Spuściłam głowę aby nikt nie zauważył mojego nagłego smutku - Nawet największy gbur wolałby siedzieć przy stole z rodziną niż sam - dodała pewna swoich słów. Poczułam niemiły ciężar w brzuchu. Powinnam jakoś zareagować jak dowiedziałam się, że będzie spędzał sam święta. Nawet jeżeli nie chciałby, to powinnam. Zerknęłam kątem oka na zegarek wiszący na jednej ze ścian i delikatnie się uśmiechnęłam widząc, że jest jeszcze przed północą. Najdelikatniej jak potrafiłam odsunęłam krzesło do stołu i przepraszając wszystkich udałam się do swojego pokoju. Podeszłam do komody i z odpowiedniej szuflady wyjęłam prezent, który już dość dawno kupiłam z myślą o nim. Czy to dziwne, że mam prezent dla swojego byłego chłopaka a dla obecnego nie? Zresztą w tej chwili nie zbyt się tym przejmuję ważniejsze jest aby nikt nie spędzał tych świąt samotnie. Uśmiechnięta wyszłam ze swojego pokoju i bez słowa udałam się do drzwi wejściowych wcześniej zakładając na siebie płaszczyk. Założyłam jeszcze swoje białe nauszniki i udałam się w stronę domu mojego byłego chłopaka. Szkoda, że w tym roku nie spadł śnieg. Pamiętam jak rok temu chodziliśmy z Leonem po mieście i choć było strasznie zimno, my zadowoleni w swoich objęciach szliśmy szukać świątecznego cudu. Bo nie było nic piękniejszego jak srebrzyste noce z nim. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech gdy przypomniałam sobie te chwile. Zatrzymałam się na chwilę i pod wpływem jakiegoś impulsu weszłam do kawiarenki, w której zawsze przesiadywaliśmy zimowe wieczory. Nie ma chyba w tym mieście miejsca, które w jakiś sposób nie kojarzyłoby mnie się z nim. Niepewnie podeszłam do lady i widząc uśmiech ekspedientki, która cieszy się, że za kilka minut zamknie lokal i wróci do domu także się uśmiechnęłam.
- Dwa razy gorąca czekolada z cynamonem na wynos - złożyłam zamówienie i położyłam na ladę odpowiedni banknot. Wiedziałam, że przydadzą mnie się te pieniądze, które wczoraj zostawiłam w płaszczyku. Usiadłam przy jednym z wielu wolnych stolików i rozejrzałam się po lokalu, który nie zmienił wystroju wnętrza już od dawna. Przeniosłam swój wzrok na stolik, przy którym zazwyczaj siadaliśmy i delikatnie się uśmiechnęłam widząc tam inną parę zakochanych. Nabrałam nerwowo powietrza do swoich nozdrzy i wtedy poczułam przyjemny zapach cynamonu, co mogła oznaczać tyle, że moje zamówienie zaraz będzie gotowe.
- Gorąca czekolada dwa razy na wynos - uśmiechnęłam się sama do siebie słysząc głos ekspedientki. Wstałam ze swojego miejsca i zadowolona odebrałam zamówienie. A widząc papierowe termiczne kubki w świąteczne wzory mój dotychczasowy uśmiech się powiększył.
- Dziękuję i Wesołych Świąt - odezwałam się radośnie i opuściłam lokal. Dopiero wtedy poczułam, że na zewnątrz jest zimno. W tej chwili trzymając papierową tackę z napojem pożałowałam, że nie wzięłam rękawiczek. Na szczęście z tego z pamiętam, a pamiętam bardzo dobrze to dom Leona jest ulice stąd. Ruszyłam w dalszą drogę uważając aby nie potknąć się o nic i nie rozlać naszego ulubionego napoju. Skręciłam w odpowiednią ulice i obserwowałam udekorowane lampkami domy. I jak tutaj nie kochać świat. Ulżyło mi kiedy ujrzałam dom Leona a jeszcze bardziej, że w salonie świeci się światło, co oznacza, że jeszcze nie śpi. Chociaż czego ja się mogłam spodziewać po nim. On jest tak zwanym nocnym markiem. Ostrożnie podeszłam do drzwi i jeszcze raz się rozejrzałam po okolicy aby nacieszyć się widokiem. Całe szczęście, że Leon nie zapomniał zaświecić lampek powieszonych na jego domu przynajmniej o nic się nie potknęłam. Zapukałam delikatnie i cierpliwie czekałam aż podejdzie do drzwi i mnie wpuści żebym nie musiała tutaj marznąć. Słysząc przekręcanie klucza w zamku przybrałam na twarzy uśmiech. A widząc go zdziwionego ubranego w dresy zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Co ty tutaj robisz? Jest przed północą - odezwał się zaskoczony.
- Wpuścisz mnie? - nie odpowiedziałam na jego pytanie ponieważ jest zimno a ja nie mam zamiaru opowiadać mu jak się tutaj znalazłam marznąc. Kiwnął twierdząco głową i otworzył szerzej drzwi wpuszczając mnie do środka. Od razu kiedy przekroczyłam próg poczułam upragnione ciepło i ten przyjemny specyficzny zapach, który czuć tylko w jego domu. Podałam mu napój a sama zdjęłam z siebie płaszcz po czym powiesiłam go na wieszaku to samo uczyniłam z nausznikami. Odwróciłam się do niego przodem i posłałam mu promienny uśmiech po czym odebrałam napoje.
- Odpowiesz na moje pytanie? - odezwał się kiedy na niego spojrzałam. Uśmiechnęłam się niepewnie i ruszyłam w stronę salonu aby usiąść na kanapie.
- Nie pozwolę ci spędzać świąt samotnie - powiedziałam zdecydowanym głosem po czym zajęłam miejsce na kanapie i odłożyłam na stolik napoje. W odpowiedzi usłyszałam tylko jego głośne westchnięcie. Zajął miejsce obok mnie i oparł łokcie na kolanach.
- Violetta..
- Nie Leon - niegrzecznie mu przerwałam i przenosząc w jego stronę swoje spojrzenie podałam mu gorący napój uśmiechając się do niego szeroko - Gorąca czekolada z cynamonem - oznajmiłam patrząc na jego zdezorientowany wzrok. Widząc na jego twarzy delikatny uśmiech mogłam śmiało pogratulować sobie w myślach. Ściągnęłam ze swoich nóg szpilki i rozsiadłam się wygodniej na kanapie z gorącym napojem. W jego domu czuję się swobodnie, jak u siebie. Zresztą ja kiedyś częściej tutaj przesiadywałam niż w moim domu.
- Włącz na powtórkę pardy świątecznej, bo nie oglądałam - odezwałam się zadowolona i ułożyłam sobie nogi na jego kolanach. Spojrzał na mnie kątem oka i sięgnął po pilota a następnie przełączył na kanał, o który prosiłam.
- Czyli wracamy do czasów kiedy ty decydujesz co oglądamy - westchnął i oparł się niezadowolony o zagłówek kanapy. Uderzyłam go lekko piętą w udo i posłałam mordercze spojrzenie.
- Ja ci przyniosłam gorącą czekoladę a ty w zamian pozwalasz mi oglądać co chcę - stwierdziłam i skupiłam swój wzrok na telewizorze. Zaśmiał się cicho i zapewne upił łyk gorącego napoju.
***
- W ogóle mam dla ciebie prezent! - krzyknęłam przypominając sobie o pudełeczku z płaszczyku. Oderwał wzrok od kart i spojrzał na mnie z uniesioną brwią a po chwili westchnął głośno. Podniósł się z miejsca i pokiwał przecząco głową a widząc, że chce coś powiedzieć szybko uciekłam w stronę mojego płaszczyku aby nie słyszeć jego sprzeciwów. Sięgnęłam ręką do kieszeni i zadowolona wyciągnęłam pudełeczko, którego niestety nie zdążyłam zapakować. Ucieszona jak małe dziecko wróciłam do niego i uśmiechając się od ucha do ucha wręczyłam mu pudełeczko.
- Wesołych Świąt Leon - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Pokiwał przecząco głową i już chciał coś powiedzieć, ale tym razem odezwałam się pierwsza - Kupiłam go już dawno i musisz go wziąć, bo nie ma opcji, że dam go komuś innemu albo odsprzedam - dodałam poważnie i można powiedzieć, że wcisnęłam mu go do ręki. Przymknął na chwilę oczy i przechwycił ode mnie prezent. Poszerzyłam swój uśmiech widząc jak niepewnie otwiera wieko. Zaśmiał się cicho widząc co jest w środku i powolnym ruchem wyciągnął przedmiot a następnie na mnie spojrzał.
- Wodoodporny - oznajmiłam zadowolona - Gdybyś znowu przypadkiem go zamoczył - dodałam przypominając sobie sytuację, w której stracił swój poprzedni zegarek. Uśmiechnął się do mnie jednak kiedy obrócił zegarek z jego twarzy zniknął uśmiech.
- Zapomniałaś o czymś - stwierdził a ja zmarszczyłam brwi. Czyżbym zapomniała zdjąć ceny? Nie, to nie możliwe. Dokładnie pamiętam jak odcinałam karteczkę z ceną - Z tyłu jest wygrawerowane Twoja Viola - wyjaśnił a ja poczułam niemiłe ukłucie w okolicach serca. Zacisnęłam szczękę aby moje oczy się nie zaszkliły. W tej chwili zapomniałam przez ułamek sekundy, że nie jesteśmy razem. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i wzruszyłam ramionami po czym podeszłam do niego i chwyciłam zegarek a następnie zapięłam mu na nadgarstku. Nie miałam w tej chwili odwagi podnieść głowy i spojrzeć w jego oczy. W jednej chwili zapomniałam o tym, co stało się dwa miesiące temu, zapomniałam o naszym zerwaniu i moim związku z Daniellem. Odsunęłam się od niego i przybrałam na twarzy sztuczny uśmiech.
- W sumie ja też mam coś dla ciebie - odezwał się a ja czułam jak świdruje moją twarz i znając Leona domyślił się, że ten mój uśmiech nie jest prawdziwy. Zdziwiłam się na jego słowa a on posłał mi uśmiech. Odłożył pudełko na stolik i udał się zapewne do swojego pokoju po podarunek dla mnie. Nabrałam nerwowo powietrza i próbowałam uspokoić swoje uczucia a także zamaskować jakoś wspomnienia z nim związane, które postanowił w tej chwili powrócić. W sumie to one mnie nigdy nie opuściły, ale nigdy nie powracały z taką siłą - Nie zapakowałem go i nawet nie planowałem ci go dawać, ale kupiłem go dla ciebie i powinnaś go dostać - mówił idąc w moją stronę nie patrząc na mnie tylko na kremowe pudełko. Podał mi je a ja widząc na nim napis Pandora czułam napływające do oczu łzy. Drżąca ręką otworzyłam pudełko i widząc zawartość nabrałam powietrza aby się nie rozpłakać. Przejechałam delikatnie palcami po naszyjniku i uśmiechnęłam się mimowolnie - Kiedyś jak oglądaliśmy jakiś film powiedziałaś, że podoba ci się ten naszyjnik, który miała główna bohaterka więc znalazłem go i kupiłem dla ciebie - po tych słowach poczułam jak po moim policzku spływa pojedyncza łza. Pamiętam to doskonale. Powiedziałam wtedy, że ten kluczyk będzie do kłódki, którą jest jego serce i tylko ja będę miała do niej dostęp, bo tylko ja tak bardzo go kocham. Szybko ją starłam i podniosłam wzrok na Leona, który mnie obserwował. Pod wpływem jego wzroku przybliżyłam się do niego i złożyłam czuły pocałunek na jego policzku. To wszystko powraca. Każde najmniejsze uczucie, które więziłam w klatce z napisem Leon uwolniło się i znowu opanowuje moje serce.
- Dziękuję - szepnęłam i wyciągnęłam naszyjnik z pudełka po czym podałam Leonowi i odwróciłam się do niego dając mu do zrozumienia, że chce aby mi go zapiął. Czując na skórze chłód metalu a po chwili oddech Leona dostałam gęsiej skórki. Ponownie się odwróciłam i trzymając dłoń na kluczyku spojrzałam na chłopaka - Przejdziemy się tak jak kiedyś? - zapytałam z nadzieją w głosie. Uśmiechnął się do mnie i delikatnie kiwnął twierdząco głową.
- Wesołych Świąt Leon - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Pokiwał przecząco głową i już chciał coś powiedzieć, ale tym razem odezwałam się pierwsza - Kupiłam go już dawno i musisz go wziąć, bo nie ma opcji, że dam go komuś innemu albo odsprzedam - dodałam poważnie i można powiedzieć, że wcisnęłam mu go do ręki. Przymknął na chwilę oczy i przechwycił ode mnie prezent. Poszerzyłam swój uśmiech widząc jak niepewnie otwiera wieko. Zaśmiał się cicho widząc co jest w środku i powolnym ruchem wyciągnął przedmiot a następnie na mnie spojrzał.
- Wodoodporny - oznajmiłam zadowolona - Gdybyś znowu przypadkiem go zamoczył - dodałam przypominając sobie sytuację, w której stracił swój poprzedni zegarek. Uśmiechnął się do mnie jednak kiedy obrócił zegarek z jego twarzy zniknął uśmiech.
- Zapomniałaś o czymś - stwierdził a ja zmarszczyłam brwi. Czyżbym zapomniała zdjąć ceny? Nie, to nie możliwe. Dokładnie pamiętam jak odcinałam karteczkę z ceną - Z tyłu jest wygrawerowane Twoja Viola - wyjaśnił a ja poczułam niemiłe ukłucie w okolicach serca. Zacisnęłam szczękę aby moje oczy się nie zaszkliły. W tej chwili zapomniałam przez ułamek sekundy, że nie jesteśmy razem. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i wzruszyłam ramionami po czym podeszłam do niego i chwyciłam zegarek a następnie zapięłam mu na nadgarstku. Nie miałam w tej chwili odwagi podnieść głowy i spojrzeć w jego oczy. W jednej chwili zapomniałam o tym, co stało się dwa miesiące temu, zapomniałam o naszym zerwaniu i moim związku z Daniellem. Odsunęłam się od niego i przybrałam na twarzy sztuczny uśmiech.
- W sumie ja też mam coś dla ciebie - odezwał się a ja czułam jak świdruje moją twarz i znając Leona domyślił się, że ten mój uśmiech nie jest prawdziwy. Zdziwiłam się na jego słowa a on posłał mi uśmiech. Odłożył pudełko na stolik i udał się zapewne do swojego pokoju po podarunek dla mnie. Nabrałam nerwowo powietrza i próbowałam uspokoić swoje uczucia a także zamaskować jakoś wspomnienia z nim związane, które postanowił w tej chwili powrócić. W sumie to one mnie nigdy nie opuściły, ale nigdy nie powracały z taką siłą - Nie zapakowałem go i nawet nie planowałem ci go dawać, ale kupiłem go dla ciebie i powinnaś go dostać - mówił idąc w moją stronę nie patrząc na mnie tylko na kremowe pudełko. Podał mi je a ja widząc na nim napis Pandora czułam napływające do oczu łzy. Drżąca ręką otworzyłam pudełko i widząc zawartość nabrałam powietrza aby się nie rozpłakać. Przejechałam delikatnie palcami po naszyjniku i uśmiechnęłam się mimowolnie - Kiedyś jak oglądaliśmy jakiś film powiedziałaś, że podoba ci się ten naszyjnik, który miała główna bohaterka więc znalazłem go i kupiłem dla ciebie - po tych słowach poczułam jak po moim policzku spływa pojedyncza łza. Pamiętam to doskonale. Powiedziałam wtedy, że ten kluczyk będzie do kłódki, którą jest jego serce i tylko ja będę miała do niej dostęp, bo tylko ja tak bardzo go kocham. Szybko ją starłam i podniosłam wzrok na Leona, który mnie obserwował. Pod wpływem jego wzroku przybliżyłam się do niego i złożyłam czuły pocałunek na jego policzku. To wszystko powraca. Każde najmniejsze uczucie, które więziłam w klatce z napisem Leon uwolniło się i znowu opanowuje moje serce.
- Dziękuję - szepnęłam i wyciągnęłam naszyjnik z pudełka po czym podałam Leonowi i odwróciłam się do niego dając mu do zrozumienia, że chce aby mi go zapiął. Czując na skórze chłód metalu a po chwili oddech Leona dostałam gęsiej skórki. Ponownie się odwróciłam i trzymając dłoń na kluczyku spojrzałam na chłopaka - Przejdziemy się tak jak kiedyś? - zapytałam z nadzieją w głosie. Uśmiechnął się do mnie i delikatnie kiwnął twierdząco głową.
***
Czułam się jak dawniej. Leon i ja idący miastem po północy a z telefonu Leona lecą świąteczne piosenki. Brakuje tylko śniegu i nas trzymających się za ręce aby było dokładnie tak jak w zeszłe święta a raczej przed świętami, bo rok temu mój już były chłopak spędzał wigilie w górach z rodzicami. Przymknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki oddech po czym uśmiechnęłam się czując świeże powietrze pomieszane z perfumami Leona.
- Zrobiłam się głodna - oznajmiłam niepewnym głosem, na co mój towarzysz się cicho zaśmiał - Jak myślisz ten bar mleczny będzie jeszcze otwarty? - zapytałam z nadzieją w głosie patrząc na niego. Wzruszył ramionami i spojrzał w stronę, w którą trzeba iść aby dotrzeć do tego baru.
- Jest już po drugiej w nocy i raczej wątpię aby był otwarty - odpowiedział gasząc tym samym mój entuzjazm. Dlaczego akurat teraz naszła mnie ochota na coś ostrego. A z tego co pamiętam podają tam dania meksykańskie.
- Wydaje mnie się, że mają otwarte całą dobę - stwierdziłam pewna swoich słów. Zmarszczył brwi i wsadził ręce do kieszeni swoich spodni.
- No tak, ale są święta - przypomniał mi z delikatny uśmieszkiem. Westchnęłam głośno i otuliłam się jeszcze bardziej swoim płaszczem - Ale jak chcesz możemy iść sprawdzić - dodał widząc moją minę. Uśmiechnęłam się do niego i kiwnęłam twierdząco głową. Chciałabym móc teraz złapać go za rękę i wtulić się w jego ramię aby być bliżej niego i czuć ciepło do niego płynące. Właśnie w tej chwili dotarł do mnie fakt jak bardzo kiedyś byłam szczęśliwa i jak bardzo mi tego teraz brakuje. Chciałbym znowu się w niego wtulić, położyć głowę na jego piersi, poczuć to szybkie bicie jego serca, zamknąć oczy i rozkoszować się tą chwilą, w której nic się nie liczy oprócz nas. Do dziś pamiętam jak dotykając ust mojego czoła mówił, że kiedy kochamy drugą osobę powinniśmy być przy niej. Nie przez uzależnienie, niedostatek i niedobór. Ale dobrze jest dostarczać obecność ciałem, sercem i oddechem, ponieważ wtedy czujemy się jak w domu. I tak właśnie się czuję kiedy z nim jestem. Czuję się jak w naszym własnym domu. I teraz już wiem, że można przytulać kogokolwiek, ale tylko jedna osoba może przytulać w taki specjalny sposób. A tą osobą jest tylko i wyłącznie Leon. - Chyba jest zamknięte - wyrwał mnie z rozmyślań głos osoby, o której przez cały czas myślałam. Odwróciłam wzrok w jego stronę i dopiero po pewnym czasie zorientowałam się o co mu chodzi. Nie czekał na moją odpowiedź tylko podszedł do drzwi a ja nie chcąc zostać sama na chodniku udałam się za nim. Złapał za klamkę i pociągnął jednak tak jak mówił drzwi były zamknięte. Odwrócił się do mnie przodem i wzruszył ramionami. Zmarszczyłam brwi po czym westchnęłam głośno i odrzuciłam głowę do tyłu i dopiero wtedy spostrzegłam, że nad naszymi głowami jest coś zawieszone. Jemioła. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zaśmiałam się głośno a następnie powróciłam wzrokiem na Leona, który zdezorientowany na mnie patrzył.
- Spójrz w górę - mówiłam próbując powstrzymać śmiech. Zmarszczył brwi i uczynił to o co poprosiłam. Zareagował w podobny sposób do mnie i po chwili jego oczy wpatrywały się we mnie - I co teraz? - zapytałam uśmiechając się. Podszedł do mnie bliżej i ulokował swoje spojrzenie w moich oczach, które wyrażały tylko i wyłącznie tęsknotę skierowaną w jego stronę. Nie zareagowałam kiedy jego twarz zbliżała się do mojej. Po prostu czekałam aż w końcu mnie pocałuje. I nie interesuje mnie w tej chwili to, że zranię Daniella. Teraz jestem egoistką i myślę wyłącznie o sobie a także moim szczęściu. Czując jego oddech na swojej twarzy przymknęłam delikatnie oczy i oczekiwałam tego upragnionego pocałunku, czekałam aż jego usta ucieszą moje. Jednak spotkałam się z rozczarowaniem ponieważ pocałował mnie w policzek, który pod wpływem jego ciepłych ust zapewne się zarumienił. Mając chłopaka nie powinnam czuć rozczarowania, że Leon mnie nie pocałował, ale czuję, czuję to cholerne rozczarowanie. Mimo to uśmiechnęłam się delikatnie i otworzyłam oczy aby móc spojrzeć na Leona. A widząc jego śliczny uśmiech nie mogłam się powstrzymać i z całych sił przytuliłam się do niego. Odsunęłam się od niego na wyciągnięcie rąk i posłałam niepewny uśmiech.
- Pada śnieg - odezwał się i dotknął moich włosów chcąc ściągnąć z nich płatek śniegu. Mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej i uniosłam głowę aby móc spojrzeć w niebo. I faktycznie padał śnieg. Zaśmiałam się i ponownie spojrzałam na Leona.
- Zrobiłam się głodna - oznajmiłam niepewnym głosem, na co mój towarzysz się cicho zaśmiał - Jak myślisz ten bar mleczny będzie jeszcze otwarty? - zapytałam z nadzieją w głosie patrząc na niego. Wzruszył ramionami i spojrzał w stronę, w którą trzeba iść aby dotrzeć do tego baru.
- Jest już po drugiej w nocy i raczej wątpię aby był otwarty - odpowiedział gasząc tym samym mój entuzjazm. Dlaczego akurat teraz naszła mnie ochota na coś ostrego. A z tego co pamiętam podają tam dania meksykańskie.
- Wydaje mnie się, że mają otwarte całą dobę - stwierdziłam pewna swoich słów. Zmarszczył brwi i wsadził ręce do kieszeni swoich spodni.
- No tak, ale są święta - przypomniał mi z delikatny uśmieszkiem. Westchnęłam głośno i otuliłam się jeszcze bardziej swoim płaszczem - Ale jak chcesz możemy iść sprawdzić - dodał widząc moją minę. Uśmiechnęłam się do niego i kiwnęłam twierdząco głową. Chciałabym móc teraz złapać go za rękę i wtulić się w jego ramię aby być bliżej niego i czuć ciepło do niego płynące. Właśnie w tej chwili dotarł do mnie fakt jak bardzo kiedyś byłam szczęśliwa i jak bardzo mi tego teraz brakuje. Chciałbym znowu się w niego wtulić, położyć głowę na jego piersi, poczuć to szybkie bicie jego serca, zamknąć oczy i rozkoszować się tą chwilą, w której nic się nie liczy oprócz nas. Do dziś pamiętam jak dotykając ust mojego czoła mówił, że kiedy kochamy drugą osobę powinniśmy być przy niej. Nie przez uzależnienie, niedostatek i niedobór. Ale dobrze jest dostarczać obecność ciałem, sercem i oddechem, ponieważ wtedy czujemy się jak w domu. I tak właśnie się czuję kiedy z nim jestem. Czuję się jak w naszym własnym domu. I teraz już wiem, że można przytulać kogokolwiek, ale tylko jedna osoba może przytulać w taki specjalny sposób. A tą osobą jest tylko i wyłącznie Leon. - Chyba jest zamknięte - wyrwał mnie z rozmyślań głos osoby, o której przez cały czas myślałam. Odwróciłam wzrok w jego stronę i dopiero po pewnym czasie zorientowałam się o co mu chodzi. Nie czekał na moją odpowiedź tylko podszedł do drzwi a ja nie chcąc zostać sama na chodniku udałam się za nim. Złapał za klamkę i pociągnął jednak tak jak mówił drzwi były zamknięte. Odwrócił się do mnie przodem i wzruszył ramionami. Zmarszczyłam brwi po czym westchnęłam głośno i odrzuciłam głowę do tyłu i dopiero wtedy spostrzegłam, że nad naszymi głowami jest coś zawieszone. Jemioła. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zaśmiałam się głośno a następnie powróciłam wzrokiem na Leona, który zdezorientowany na mnie patrzył.
- Spójrz w górę - mówiłam próbując powstrzymać śmiech. Zmarszczył brwi i uczynił to o co poprosiłam. Zareagował w podobny sposób do mnie i po chwili jego oczy wpatrywały się we mnie - I co teraz? - zapytałam uśmiechając się. Podszedł do mnie bliżej i ulokował swoje spojrzenie w moich oczach, które wyrażały tylko i wyłącznie tęsknotę skierowaną w jego stronę. Nie zareagowałam kiedy jego twarz zbliżała się do mojej. Po prostu czekałam aż w końcu mnie pocałuje. I nie interesuje mnie w tej chwili to, że zranię Daniella. Teraz jestem egoistką i myślę wyłącznie o sobie a także moim szczęściu. Czując jego oddech na swojej twarzy przymknęłam delikatnie oczy i oczekiwałam tego upragnionego pocałunku, czekałam aż jego usta ucieszą moje. Jednak spotkałam się z rozczarowaniem ponieważ pocałował mnie w policzek, który pod wpływem jego ciepłych ust zapewne się zarumienił. Mając chłopaka nie powinnam czuć rozczarowania, że Leon mnie nie pocałował, ale czuję, czuję to cholerne rozczarowanie. Mimo to uśmiechnęłam się delikatnie i otworzyłam oczy aby móc spojrzeć na Leona. A widząc jego śliczny uśmiech nie mogłam się powstrzymać i z całych sił przytuliłam się do niego. Odsunęłam się od niego na wyciągnięcie rąk i posłałam niepewny uśmiech.
- Pada śnieg - odezwał się i dotknął moich włosów chcąc ściągnąć z nich płatek śniegu. Mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej i uniosłam głowę aby móc spojrzeć w niebo. I faktycznie padał śnieg. Zaśmiałam się i ponownie spojrzałam na Leona.
***
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zabierając ze sobą czystą bieliznę oraz ubrani udała się do łazienki aby wziąć prysznic i doprowadzić się do porządku.
Weszłam do swojego pokoju zadowolona i od razu co zrobiłam to położyłam się na moje kochane łóżko, które zapewne tęskniło za mną przez całą noc. Westchnęłam głośno a mój uśmiech nie chce opuścić mojej twarzy. Najlepiej poszłabym teraz spać, ale niestety za jakieś dwie godziny jestem umówiona z Daniellem i idziemy na miasto aby spędzać dzień z resztą mieszkańców. Od ponad czterech lat nasze miasto organizuje, można powiedzieć tak jakby koncert z okazji świąt Bożego Narodzenia. W zeszłym roku byłam na nim z Leonem i szczerze mówiąc w tym roku też chciałabym z nim spędzić ten czas. Nabrałam powietrza do płuc i powoli je wypuściłam chcąc się uspokoić. Wstałam do pozycji siedzącej i moją uwagę w tej chwili przykuła bransoletka od Leona. Nie powinnam jej nosić, ale jest zbyt piękna i zbyt wiele dla mnie znaczy abym mogła ją zdjąć. Sięgnąłem jednym ruchem po mój telefon, który wczoraj zostawiłam na komodzie i przeraziłam się widząc aż dziesięć wiadomości od mojego chłopaka. Kiedy chciałam odpisać mój telefon zaczął wibrować a moim oczom ukazał się numer Leona i wiadomości od niego.
Od: Leon
Dziękuję. Za prezent i za to, że jesteś tak uparta
Od: Leon
Dziękuję. Za prezent i za to, że jesteś tak uparta
i nie pozwoliłaś mi spędzić tych świąt samemu.
Jestem ci wdzięczny :)
Uśmiechnęłam się pod nosem czytając treść wiadomości.
Do: Leon
Uparta? Raczej dążąca do swojej racji :)
I ja też ci dziękuję.
Odłożyłam telefon na poduszkę a sama ściągnęłam z siebie sukienkę a następnie rajstopy. Nareszcie zero ograniczeń. Sięgnęłam jednym ruchem po leżące na fotelu spodnie dresowe i założyłam je na siebie a następnie wyciągnęłam z szafy bluzkę. Widząc jak ekran się świeci od razu chwaciłam do reki telefon z zamiarem odczytania wiadomości.
Od: Daniell :*
Coś się stało, że nie odpisujesz?
Gniewasz się na mnie?
Odezwij się w końcu, bo zwariuję!
Do: Daniell :*
Przepraszam, że się nie
odzywałam, ale rozładował mnie się telefon.
Wybrałam kłamstwo, ale chyba lepsze to niż powiedzenie mu prawdy. Raczej nie chciałby usłyszeć, że całą noc spędziłam z Leonem, o którego jest zazdrosny i kompletnie zapomniałam o istnieniu mojego chłopaka i fakcie, że z nim jestem. Przewróciłam oczami czując wibrację, jednak kiedy ujrzałam nadawcę zmieniłam swoje nastawienie.
Od: Leon
Nie, jednak raczej uparta :)
Cieszę się, że mogliśmy spędzić czas
tak samo jak kiedyś :) No prawie tak samo
Do: Leon
Są święta więc wybaczę ci tą ''upartą'' :)
Też się z tego cieszę. Tęskniłam za czasem
spędzanym z Tobą :*
Będziesz na koncercie?
Z zawahaniem wysłałam wiadomość. Nie jestem pewna czy powinnam mu to pisać i wysyłać tą emotikonę, ale nie mogę powstrzymać tych narastających znowu uczuć we mnie do niego.
Od: Leon
Odpuszczę sobie koncert, bo muszę napisać
piosenkę świąteczną na zajęcia :/
Do: Leon
Jestem ci wdzięczny :)
Uśmiechnęłam się pod nosem czytając treść wiadomości.
Do: Leon
Uparta? Raczej dążąca do swojej racji :)
I ja też ci dziękuję.
Odłożyłam telefon na poduszkę a sama ściągnęłam z siebie sukienkę a następnie rajstopy. Nareszcie zero ograniczeń. Sięgnęłam jednym ruchem po leżące na fotelu spodnie dresowe i założyłam je na siebie a następnie wyciągnęłam z szafy bluzkę. Widząc jak ekran się świeci od razu chwaciłam do reki telefon z zamiarem odczytania wiadomości.
Od: Daniell :*
Coś się stało, że nie odpisujesz?
Gniewasz się na mnie?
Odezwij się w końcu, bo zwariuję!
Do: Daniell :*
Przepraszam, że się nie
odzywałam, ale rozładował mnie się telefon.
Wybrałam kłamstwo, ale chyba lepsze to niż powiedzenie mu prawdy. Raczej nie chciałby usłyszeć, że całą noc spędziłam z Leonem, o którego jest zazdrosny i kompletnie zapomniałam o istnieniu mojego chłopaka i fakcie, że z nim jestem. Przewróciłam oczami czując wibrację, jednak kiedy ujrzałam nadawcę zmieniłam swoje nastawienie.
Od: Leon
Nie, jednak raczej uparta :)
Cieszę się, że mogliśmy spędzić czas
tak samo jak kiedyś :) No prawie tak samo
Do: Leon
Są święta więc wybaczę ci tą ''upartą'' :)
Też się z tego cieszę. Tęskniłam za czasem
spędzanym z Tobą :*
Będziesz na koncercie?
Z zawahaniem wysłałam wiadomość. Nie jestem pewna czy powinnam mu to pisać i wysyłać tą emotikonę, ale nie mogę powstrzymać tych narastających znowu uczuć we mnie do niego.
Od: Leon
Odpuszczę sobie koncert, bo muszę napisać
piosenkę świąteczną na zajęcia :/
Do: Leon
Piosenka nie ucieknie a taki koncert jest raz w roku.
Jak cię nie będzie to przyjdę do ciebie i zaprowadzę cię tam siłą :)
Jak cię nie będzie to przyjdę do ciebie i zaprowadzę cię tam siłą :)
Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do szafy nie zwracając uwagi na to, że dostałam wiadomość od Daniella. Teraz ważniejsze jest, w co ja się ubiorę. Nie zamierzam popełniać błędu z wczoraj i ubierać sukienki zwłaszcza, że na dworze jest jeszcze zimniej i spadł śnieg. Wyciągnęłam moje ulubione czarne dżinsy z wysokim stanem a do tego zwykły beżowy sweterek. Odrzuciłam rzeczy na łóżko i jak najszybciej chwyciłam za telefon aby odczytać wiadomość.
Od: Leon
Jeśli tak ci zależy na mojej obecności
to przyjdę, uparciuchu :)
A teraz zabieram się za piosenkę.
Do zobaczenia :)
Do: Leon
Trzymam cię za słowo :)
I mam nadzieję, że po koncercie pójdziemy
na gorącą czekoladę :*
Od: Leon
Jeśli tak ci zależy na mojej obecności
to przyjdę, uparciuchu :)
A teraz zabieram się za piosenkę.
Do zobaczenia :)
Do: Leon
Trzymam cię za słowo :)
I mam nadzieję, że po koncercie pójdziemy
na gorącą czekoladę :*
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zabierając ze sobą czystą bieliznę oraz ubrani udała się do łazienki aby wziąć prysznic i doprowadzić się do porządku.
***
Stałam w centrum miasta trzymając mojego chłopaka za rękę i słuchając jak dzieci z przedszkola śpiewają świąteczne piosenki. Jednak nie mogłam się skupić na niczym dłużej niż kilka sekund ponieważ co chwilę rozglądałam się za Leonem, który już dawno powinien tutaj być. Czując na sobie wzrok Daniella uśmiechnęłam się do niego, a w zamian dostałam od niego pocałunek w policzek. Nie był tak przyjemny jak Leona. Nie wywołał u mnie rumieńców a już na pewno dreszczy. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i odszukałam numer Leona. Zerknęłam kątem oka czy mój chłopak nie patrzy i weszłam szybko w wiadomości.
Do: Leon
Miałeś przyjść na koncert :)
Rozejrzałam się jeszcze raz, ale tak samo jak poprzednio nie zauważyłam go. Westchnęłam głośno i schowałam dłoń, w której trzymałam telefon do kieszeni płaszczu. I akurat w tym momencie na scenę weszła dziewczyna może w moim wieku albo młodsza. A słysząc pierwsze akordy piosenki All I want for Christmas is you poczułam przyjemne ciepło w okolicach serca. Przymknęłam oczy czując w oczach narastające łzy i wtedy powróciło do mnie pewne wspomnienie.
Otuliłam się jeszcze bardziej rękami Leona, którymi oplatał mnie w pasie a głowę oparłam o jego klatkę piersiową. Nie musiałam długo czekać aż jego usta złożą krótki pocałunek na mojej głowie. Uśmiechnęłam się do siebie i przymknęłam oczy wsłuchując się w śpiew dwójki nastolatków. Zaczęłam cicho nucić piosenkę razem z nimi i kołysać się w rytm muzyki razem z Leonem. Poczułam jak Leon kładzie swój podbródek na mojej głowie i wtedy moje wnętrze wypełniło niesamowite ciepło.
- Chce cię mieć zawsze przy sobie - szepnęłam mając zamknięte oczy - Czuć twój oddech, zapach, widzieć twój uśmiech i błysk w oku, gdy mówię ci jak bardzo cię kocham - dodałam niesiona uczuciami jakie kieruje do niego. Czułam, że się uśmiecha i mocniej mnie do siebie przyciska.
- Kocham cię - wyszeptał mi do ucha drażniąc moje zimne uszy swoim ciepłym oddechem. Odchyliłam głowę kładąc ją na jego ramieniu i z trudem spojrzałam na niego.
- Bardzo? - zapytałam uśmiechając się do niego szeroko. Kiwnął twierdząco głową i przybliżył się do mnie a następnie pocałował mnie czule w policzek - To dobrze, bo ja też cię bardzo kocham - dodałam patrząc mu prosto w oczy. Uśmiechnął się ukazując mi swoje urocze dołeczki i złożył na moich ustach delikatny pocałunek - Leon? - szepnęłam nadal na niego patrząc, kiwnął głową abym mówiła dalej. Obróciłam się do niego przodem i moje dłonie ułożyłam na jego policzkach i spojrzałam głęboko w oczy - Obiecaj mi, że nigdy nie zapomnimy, kim dla siebie jesteśmy, ile razem przeżyliśmy i ile jeszcze przejdziemy. Obiecaj mi, że będziemy zawsze razem i nie będziemy musieli przypominać sobie, że powinniśmy być. Obiecaj mi, że za miesiąc, pół roku czy dwa lata z takim samym zapałem będziemy planować nasze wspólne życie. Obiecaj mi, że będąc na drugim końcu świata, nie będę musiała zastanawiać się co w tym momencie robisz, bo własnie będziemy rozmawiać kolejną godzinę przez telefon. Obiecaj mi, że nigdy nie będę musiała płakać podczas oglądania naszych wspólnych zdjęć. Obiecaj mi, że nie muszę się niczego obawiać - mówiłam nie odrywając wzroku od jego oczu - Obiecaj mi, proszę - wyszeptałam będąc bliżej jego usta. Uśmiechnął się delikatnie i musnął moje usta swoimi.
- Obiecuję, kochanie - wyszeptał prosto w moje usta i po raz kolejny mnie pocałował tylko tym razem namiętniej. Uniosłam delikatnie kąciku ust do góry i odwzajemniłam pocałunek przysuwając się jeszcze bliżej niego. Zdałam sobie sprawę z tego, że jesteśmy w miejscu publicznym i odsunęłam się od niego, ale moje ręce nadal otulały jego zimne policzki.
Otrząsnęłam się ze wspomnień słysząc głośne oklaski tłumu. Nabrałam powietrza do ust i wypuściłam je powoli. Moje policzki są tak zimne, że nawet nie poczułam jak spłynęła mi pojedyncza łza. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i widząc na ekranie kopertkę uśmiechnęłam się do siebie i otworzyłam wiadomość aby przeczytać zawartość.
Od: Leon
Przyszedłem. Odwróć się :)
Natychmiastowo odwróciłam głowę z nadzieją, że stoi za mną. Niestety jednak musiałam stanąć na palcach aby go dostrzec. Widząc jego blady uśmiech odwróciłam się z powrotem i skierowałam swój wzrok w stronę Daniella. Puściłam jego rękę, co spowodowało, że na mnie spojrzał.
- Nie mogę z tobą być - odezwałam się patrząc mu prosto w oczy. Zdziwił się na moje słowa i zmarszczył brwi kompletnie nie rozumiejąc o co chodzi. Przymknąłem na chwilę oczy i nabrałam zimnego powietrza do płuc.
- Dlaczego? - zapytał smutny i jednocześnie zdezorientowany. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam w stronę gdzie stał Leon. Nie musiałam mu wyjaśniać, dlaczego nie chce już z nim być ponieważ zrozumiał to od razu kiedy tylko spojrzał w ta samą stronę co ja. Zacisnął szczękę i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem - Idź do niego - powiedział wypuszczając powoli powietrze z ust. Uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam go w policzek. Schowałam szybko telefon do kieszeni płaszcza i przedzierając się przez ludzi ruszyłam w stronę Leona. Idąc w jego stronę z każdym kolejnym krokiem czułam jak moje serce przyśpiesza. Nie zastanawiałam się co mu powiem. Działałam pod wpływem uczuć jakie mnie rozsadzały od środka. Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się do mnie delikatnie i czekał aż do niego podejdę. To właśnie z nim chce się budzić każdego ranka, wtulona w jego ramię. Chce trzymać go za rękę, patrzeć w gwiazdy i przepraszać gdy przypadkowo go obudzę dając mu buziaka. Potrzebują tego uczucia, które on mi daje. Potrzebuję jego, bo po prostu go kocham. Kiedy w końcu stałam z nim twarzą w twarz zrezygnowałam z jakichkolwiek słów i ujmując jego twarz w swoje dłonie złączyłam nasze usta w pocałunku, którego pragnęłam. Czując na swojej tali dłonie Leona uśmiechnęłam się do siebie i pogłębiłam nasz pocałunek. Moje ciało ogarnęło niesamowite ciepło a w brzuchu znów poczułam te uwielbiane przeze mnie uczucie motylków. Odsunęłam się od jego ust z barku tchu i spojrzałam mu w oczy.
- Kocham cię - szepnęłam i oblizałam dolną wargę - I każde kolejne dni chce spędzać tylko z tobą - dodałam i wtedy ponownie zostałam nagrodzona jego pocałunkiem. Oparł swoje czoło o moje i jego dłonie jeszcze bardziej zacisnęły się na mojej tali.
- Wariowałem bez ciebie - oznajmił i zaśmiał się cicho pod nosem, na co mu zawtórowałam. Przetarłam kciukiem po jego policzku i przygryzłam dolną wargę. Otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie delikatnie - Idziemy na gorącą czekoladę? - zapytał z błyskiem w oczach. Kiwnęłam energicznie głową i korzystając z okazji jeszcze raz złożyłam na jego ustach czuły pocałunek.
Do: Leon
Miałeś przyjść na koncert :)
Rozejrzałam się jeszcze raz, ale tak samo jak poprzednio nie zauważyłam go. Westchnęłam głośno i schowałam dłoń, w której trzymałam telefon do kieszeni płaszczu. I akurat w tym momencie na scenę weszła dziewczyna może w moim wieku albo młodsza. A słysząc pierwsze akordy piosenki All I want for Christmas is you poczułam przyjemne ciepło w okolicach serca. Przymknęłam oczy czując w oczach narastające łzy i wtedy powróciło do mnie pewne wspomnienie.
Otuliłam się jeszcze bardziej rękami Leona, którymi oplatał mnie w pasie a głowę oparłam o jego klatkę piersiową. Nie musiałam długo czekać aż jego usta złożą krótki pocałunek na mojej głowie. Uśmiechnęłam się do siebie i przymknęłam oczy wsłuchując się w śpiew dwójki nastolatków. Zaczęłam cicho nucić piosenkę razem z nimi i kołysać się w rytm muzyki razem z Leonem. Poczułam jak Leon kładzie swój podbródek na mojej głowie i wtedy moje wnętrze wypełniło niesamowite ciepło.
- Chce cię mieć zawsze przy sobie - szepnęłam mając zamknięte oczy - Czuć twój oddech, zapach, widzieć twój uśmiech i błysk w oku, gdy mówię ci jak bardzo cię kocham - dodałam niesiona uczuciami jakie kieruje do niego. Czułam, że się uśmiecha i mocniej mnie do siebie przyciska.
- Kocham cię - wyszeptał mi do ucha drażniąc moje zimne uszy swoim ciepłym oddechem. Odchyliłam głowę kładąc ją na jego ramieniu i z trudem spojrzałam na niego.
- Bardzo? - zapytałam uśmiechając się do niego szeroko. Kiwnął twierdząco głową i przybliżył się do mnie a następnie pocałował mnie czule w policzek - To dobrze, bo ja też cię bardzo kocham - dodałam patrząc mu prosto w oczy. Uśmiechnął się ukazując mi swoje urocze dołeczki i złożył na moich ustach delikatny pocałunek - Leon? - szepnęłam nadal na niego patrząc, kiwnął głową abym mówiła dalej. Obróciłam się do niego przodem i moje dłonie ułożyłam na jego policzkach i spojrzałam głęboko w oczy - Obiecaj mi, że nigdy nie zapomnimy, kim dla siebie jesteśmy, ile razem przeżyliśmy i ile jeszcze przejdziemy. Obiecaj mi, że będziemy zawsze razem i nie będziemy musieli przypominać sobie, że powinniśmy być. Obiecaj mi, że za miesiąc, pół roku czy dwa lata z takim samym zapałem będziemy planować nasze wspólne życie. Obiecaj mi, że będąc na drugim końcu świata, nie będę musiała zastanawiać się co w tym momencie robisz, bo własnie będziemy rozmawiać kolejną godzinę przez telefon. Obiecaj mi, że nigdy nie będę musiała płakać podczas oglądania naszych wspólnych zdjęć. Obiecaj mi, że nie muszę się niczego obawiać - mówiłam nie odrywając wzroku od jego oczu - Obiecaj mi, proszę - wyszeptałam będąc bliżej jego usta. Uśmiechnął się delikatnie i musnął moje usta swoimi.
- Obiecuję, kochanie - wyszeptał prosto w moje usta i po raz kolejny mnie pocałował tylko tym razem namiętniej. Uniosłam delikatnie kąciku ust do góry i odwzajemniłam pocałunek przysuwając się jeszcze bliżej niego. Zdałam sobie sprawę z tego, że jesteśmy w miejscu publicznym i odsunęłam się od niego, ale moje ręce nadal otulały jego zimne policzki.
Otrząsnęłam się ze wspomnień słysząc głośne oklaski tłumu. Nabrałam powietrza do ust i wypuściłam je powoli. Moje policzki są tak zimne, że nawet nie poczułam jak spłynęła mi pojedyncza łza. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i widząc na ekranie kopertkę uśmiechnęłam się do siebie i otworzyłam wiadomość aby przeczytać zawartość.
Od: Leon
Przyszedłem. Odwróć się :)
Natychmiastowo odwróciłam głowę z nadzieją, że stoi za mną. Niestety jednak musiałam stanąć na palcach aby go dostrzec. Widząc jego blady uśmiech odwróciłam się z powrotem i skierowałam swój wzrok w stronę Daniella. Puściłam jego rękę, co spowodowało, że na mnie spojrzał.
- Nie mogę z tobą być - odezwałam się patrząc mu prosto w oczy. Zdziwił się na moje słowa i zmarszczył brwi kompletnie nie rozumiejąc o co chodzi. Przymknąłem na chwilę oczy i nabrałam zimnego powietrza do płuc.
- Dlaczego? - zapytał smutny i jednocześnie zdezorientowany. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam w stronę gdzie stał Leon. Nie musiałam mu wyjaśniać, dlaczego nie chce już z nim być ponieważ zrozumiał to od razu kiedy tylko spojrzał w ta samą stronę co ja. Zacisnął szczękę i spojrzał na mnie morderczym wzrokiem - Idź do niego - powiedział wypuszczając powoli powietrze z ust. Uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam go w policzek. Schowałam szybko telefon do kieszeni płaszcza i przedzierając się przez ludzi ruszyłam w stronę Leona. Idąc w jego stronę z każdym kolejnym krokiem czułam jak moje serce przyśpiesza. Nie zastanawiałam się co mu powiem. Działałam pod wpływem uczuć jakie mnie rozsadzały od środka. Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się do mnie delikatnie i czekał aż do niego podejdę. To właśnie z nim chce się budzić każdego ranka, wtulona w jego ramię. Chce trzymać go za rękę, patrzeć w gwiazdy i przepraszać gdy przypadkowo go obudzę dając mu buziaka. Potrzebują tego uczucia, które on mi daje. Potrzebuję jego, bo po prostu go kocham. Kiedy w końcu stałam z nim twarzą w twarz zrezygnowałam z jakichkolwiek słów i ujmując jego twarz w swoje dłonie złączyłam nasze usta w pocałunku, którego pragnęłam. Czując na swojej tali dłonie Leona uśmiechnęłam się do siebie i pogłębiłam nasz pocałunek. Moje ciało ogarnęło niesamowite ciepło a w brzuchu znów poczułam te uwielbiane przeze mnie uczucie motylków. Odsunęłam się od jego ust z barku tchu i spojrzałam mu w oczy.
- Kocham cię - szepnęłam i oblizałam dolną wargę - I każde kolejne dni chce spędzać tylko z tobą - dodałam i wtedy ponownie zostałam nagrodzona jego pocałunkiem. Oparł swoje czoło o moje i jego dłonie jeszcze bardziej zacisnęły się na mojej tali.
- Wariowałem bez ciebie - oznajmił i zaśmiał się cicho pod nosem, na co mu zawtórowałam. Przetarłam kciukiem po jego policzku i przygryzłam dolną wargę. Otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie delikatnie - Idziemy na gorącą czekoladę? - zapytał z błyskiem w oczach. Kiwnęłam energicznie głową i korzystając z okazji jeszcze raz złożyłam na jego ustach czuły pocałunek.
***
Spóźniony, ale dopiero dzisiaj udało mnie się dorwać do komputera. Rozdziału nie było, bo jest nie dokończony i zresztą napisałam to <3333 Nie jest taki jak chciałam i nie czuję jakoś w tym opowiadaniu świątecznego klimatu, ale skoro napisałam to dodam.
Z góry przepraszam z błędy.
Z góry przepraszam z błędy.
Świetny One Shot. Ty może nie ale ja czuję w nim magię świąt.
OdpowiedzUsuń#WrócęJakPrzeczytam
OdpowiedzUsuń#Maddy
Nie czujesz świątecznego klimatu?
UsuńCzyś ty zgłupiała?
OS jest cudowny! Bardzo mi się podoba. Na całe szczęście jest happy enend :*
P.E.R.E.Ł.K.A.
Kolejna w twoim wykonaniu z resztą. Teraz czekam na rozdział, bi nie mogę się doczekać co się wydarzy...
A nie należę do osób cierpliwych, ale skoro musze czekać to dam radę, bo wiem, że warto.
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Zakochałam się <33
OdpowiedzUsuńjutro skomentuję :*
Wracam! :D
UsuńPrzepraszam, ze tak późno <3
Mam nadzieje, że mi to wybaczysz :D
Daniel?
Nie.
Leon?
Tak *_*
hehheueheueheue!
Sami.. W schowku... ^^
Leon taki niemiły :c
Ale dlaczego oni zerwali?! :o
JAK MOGLI NO!
A Vilu jak mogła być z tym okropnym Danielem! X_x
Ale na szczęście wbiła Leonowi na chatę w święta i jest wszystko happy :D
"Twoja Viola" - OOOOOO <3
I ten naszyjnik specjalnie dla niej dla niej znalazł *_*
Takiego skarbu jak Leon nie można wypuścić z rąk *.*
A jak ona go nie chce, to ja mogę go przygarnąć :D
Ale jednak Leonetta jest taka słodka ^^
Też lubię gorącą czekoladę :D
Wiem, to bardzo ważne info dla was.
Na pewno ta informacja zmieniła wasze życie XD
Mój komentarz jest tak bezsensu, że masakra XD
12h snu, po nieprzespanej nocy to zdecydowanie za dużo XD
Perełka Os *.*
W sumie to ten One Shot jest taki wspaniały i ma tyle wzruszających i taki asghfgafgaa scen, że nie wiem co jeszcze napisać <3
Cały jest genialny <3
Czekam na rozdział *.*
Udanego Sylwestra <3
Boski One Shot
OdpowiedzUsuńSuper OS
OdpowiedzUsuńTwoje shoty są zawsze magiczne ^^
OdpowiedzUsuńWrócę :D
Czy tylko ja tak przy tym ryczałam?
UsuńDaria, ten Shot jest magiczny! ♥
Ten klimat, ten Shot no po prostu bajka i nic więcej mówić nie trzeba *o*
Opisałaś niesamowicie wszystkie uczucia Fiolki do Lajona, ich wrócenie do siebie i happy end ^^
Buziaki! ;*
Wika xoxo
Cudowny *-* Wzruszył mnie.
OdpowiedzUsuńGorąca czekolada 🍫
Boskie ^•^ Najlepszy Shot jaki czytałam.
Holly ;*
Mega! Super! One Shot!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3 <3 <3 <3 <3 <3
Twoja <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
Żela <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
Cudny
OdpowiedzUsuńOne Shot jest świetny na koniec poleciała mi łza. I ten tekst "Wariowałem bez ciebie" ❤
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. I czytając poprostu poczułam tą atmosferę rozgrywająca się w One Shot'cie. Genialny ❤
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt 🎄😚
O boże co za cudo <3 :o
OdpowiedzUsuńPo prostu kocham jak piszesz, a twoje one shoty zawsze mnie powalaja :*
Masz ogromny talent *_* .
Miejsce ❤️
OdpowiedzUsuńOmg !! Cudowny , normalnie się popłakałam :* jest wspaniały ❤ masz ogromny talent 😍 czekam na więcej :*
OdpowiedzUsuńO matko i córko *-*
OdpowiedzUsuńCudowne *o*
Wspaniałe *o*
I długo, by jeszcze wymieniać ^^
Sama trochę się aż popłakałam O.o
Oh... I jest ta uparta Violka :D
Oraz seksiowaty, cudowny, z przesłodkimi dołeczkami i ślicznymi patrzałkami Leoś *o*
„Wariowałem bez ciebie " o matko jaki kochany *o*
Czekam niecierpliwie na rozdział ;3
Kocham
Całuje
Pozdrawiam ;*
Twoja Nati ♥♥♥
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Hej :3
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz!
Woow!
Świetny blog!
W ogóle nie wiedziałam o jego istnieniu :)
ooo nawet widzę żę mnie czytasz :) :)
Cudowny rozdział :*
Jak coś sorry za reklamę
Ale zapraszam wszystkich:
http://lovingcanmendyoursoul.blogspot.com/
Pozdrawiam i całuję :*
Ideolo*.* 👌👌
OdpowiedzUsuńPopłakałam się <3
OdpowiedzUsuńGenialny cudowny *-*
Cudo :D
OdpowiedzUsuńZresztą jak wszystko co napiszesz < 333
A ja znowu spóźniona.
OdpowiedzUsuńJasne to już u mnie normalne ;-;
Na swoją obronę dodam, że zaczęłam czytać ten
(Cudowny, przepiękny, przewspaniały, perfekcyjny, niesamowity...) One Shot już wcześniej,
tylko nie miałam czasu go dokończyć.
Jednak dzisiaj znalazłam czas i z czystym sumieniem muszę przyznać, że mimo już mamy dawno po Świętach, to od nowa wprawiłaś mnie w tę cudowną atmosferę <3
#ChristmasTimeAgin
Cudeńko ten OS <3
Pozdrawiam ;*
Śliczny;)
OdpowiedzUsuńTaki strasznie słodki i romantyczny<3
Moje małżeństwo było prawie u kresu, kiedy zobaczyłam komentarz o człowieku o imieniu Dr DAWN, który pomaga ludziom w odzyskaniu współmałżonka i skontaktowałam się z nim na szczęście dla mnie rzucił zaklęcia po 24 godzinach mój kochanek wrócił do mnie od tego czasu moje małżeństwo jest stabilne dzięki za wszystko co dla mnie zrobił zapewniam cię o kontakt z nim,
OdpowiedzUsuńjest biegły w następujących zaklęciach:
* zaklęcia miłosne
* zaklęcia małżeńskie
* magia pieniędzy
* zaklęcie szczęścia
* Czary pociągu seksualnego
* Magia leczenia AIDS
* Jaskinia kasyna
* Usunięto przeklęte jaskinie
* Zaklęcie ochronne
* Magia loterii
* Szczęśliwe zaklęcia
* Zaklęcie płodności
* Pierścień telekinezy 💍
WhatsApp: +2349046229159
E-mail: dawnacuna314@gmail.com