czwartek, 28 grudnia 2017

II Rozdział 35: Jak idiotka



***
Niesprawdzony

Bez krępacji ujęłam jego twarz w swoje dłonie i nie myśląc za dużo wpiłam się w jego usta zatapiając się we wspólnym pocałunku. Ta moja złość na niego przez ostatni tydzień zwiększyła chęć bliskości z nim. Czując zimną ścianę na swoich plecach zaśmiałam się cicho tym samym przerywając nasz pocałunek. Utrzymując z nim kontakt wzrokowy dłonią przeczesałam jego włosy.

- Przepraszam, że... - przerwałam mu przykładając swój palec do jego ust. Pokiwałam przecząco głową dając mu do zrozumienia żeby nie mówił nic na ten temat. Nie chce wzbudzać kłótni, która na pewno pojawiłaby się gdyby zaczął brnąć w ten wątek naszego związku.
- Cieszmy się sobą - wyszeptałam zbliżając się do jego ust. I mimo iż chciałam ponownie go pocałować zrobiłam zupełnie co innego. Połączyłam razem nasze czoła i wsłuchując się w jego oddech zamilkłam. Czując jego ciepły oddech na swojej twarzy miałam przeczucie, że jestem w odpowiednim miejscu, z odpowiednią osobą. Chwyciłam powolnym ruchem jego dłoń i nie śpiesząc się udałam się do swojego pokoju. Nie che żadnych słów, chce po prostu czuć jego bliskość i wiedzieć, że jest obok mnie. Cisza, która panowała w domu i między nami sprawiała mi przyjemność. Dawała mi spokój. Zamknęłam za nami drzwi do mojego pokoju i biorąc głęboki oddech odwróciłam się w stronę Leona. Ściągnęłam ze swoich obolałych stóp szpilki i utrzymując z nim kontakt wzrokowy podeszłam do niego. Na kilometr można było wyczuć między nami te słynne napięcie. W jego oczach czaiła się iskra nawet nie mam pojęcia czego, ale dobrze wiem, że moje oczy ukazują to samo. Ze skupieniem obserwował każdy mój ruch milcząc. Chwyciłam w dłoń jego krawat i powolnym ruchem zaczęłam go rozwiązywać.

sobota, 9 grudnia 2017

II Rozdział 34: Bal




Niesprawdzony
***


* Dzień Balu*


Miałam wstać dzisiaj wcześnie, aby zrobić sobie dzień relaksu a później bez pośpiechu przyszykować się na bal. Zdecydowałam się jednak na niego iść. Skoro mój chłopak nie chce mnie towarzyszyć nie znaczy, że mam zostać w domu i się nad tym użalać. Wystroję się najlepiej jak potrafię i wkręcę się w wir zabawy. Spędzę czas z przyjaciółmi nie myśląc o tym jak mój chłopak nawalił. Sukienkę kupiłam nową, co prawda nie jest tak cudowna jak ta poprzednia. Dzwonek mojego telefonu wybudził mnie z patrzenia w sufit. Jeżeli to znowu dzwoni Leon to przysięgam, że rozwalę to urządzenie. Czy on nie potrafi zrozumieć, że nie mam ochoty z nim rozmawiać? Jestem na niego zła, chociaż z każdym kolejnym dniem ta złość maleje, to mimo wszystko niech wie jak bardzo nawalił i niech zapłaci za to w ten sposób. Nawet nie wiem jak mu poszedł wczorajszy wyścig, bo szczerze mam to w głębokim poważaniu. Nie obchodzi mnie czy wygrał czy przegrał. Widząc zdjęcie mojej kuzynki bez wahania odebrałam.

niedziela, 3 grudnia 2017

II Rozdział 33: Jest w piątek




Niesprawdzony

***
*6 dni do balu*

- Na prawdę Cię nie rozumiem - zaśmiałam się wchodząc z moją kuzynką do sklepu, w którym byłyśmy jakiś tydzień temu w celu wybrania sukienek na bal. I spędziłyśmy tutaj na prawdę sporo czasu aby wybrać idealną, a ona teraz ma zamiar oddać swoją i wybrać inną - Przecież wyglądasz w niej świetnie - powiedziałam szczerze. Kiedy pokazała mnie się w niej oniemiałam i nie mogłam się na nią napatrzeć, a przecież jestem dziewczyną. Piękna czerwień sukienki idealnie współgra z jej długimi blond włosami.  I skoro ja tak zareagowałam na to jak w niej wygląda to jestem pewna, że Federico padnie na zawał.
- Wiem, że wyglądam w niej oszałamiająco - westchnęła obracając się w moja stronę ze zbolałą miną. Teraz to już kompletnie nie wiem dlaczego chce wymienić tą sukienkę - Pamiętasz tą dziewczynę co chciała zaprosić Federico na bal? - zapytał podchodząc do kasy i położyła torbę papierową ze sklepu, w którym jesteśmy. Kiwnęłam twierdząco głową, bo raczej nie da się zapomnieć tej sytuacji - Wczoraj chwaliła się swoją sukienką przed koleżankami - podała paragon kasjerce bez żadnych tłumaczeń czemu chce oddać swój zakup - Ta wywłoka ma taką samą sukienkę jak ja - warknęła zaciskając zęby. Ekspedientka spojrzała na nią kątem oka i kontynuowała sprawdzanie stanu sukienki czy nie została zniszczona albo poplamiona.  

niedziela, 19 listopada 2017

II Rozdział 32: Przysięgam, że zabiję tego gnoja




Niesprawdzony
***
Ponownie obleciał mnie strach. Mam wrażenie, że cała się trzęsę. Ich wzrok działa na mnie niepokojąco. Obaj czekają na wyjaśnienia, a ja z powodu strachu nie mogę nic z siebie wydusić. Nie mam pojęcia jak zareagują na tą wiadomość mimo iż nie jestem w ciąży. Boję się, że tato zdenerwuje się iż miałam podejrzenia o ciąży, a Leon wścieknie się na mnie, że nic mu nie powiedziałam.
- Tato.. - zaczęłam, bo przecież nie mogę wiecznie milczeć choćbym chciała. Nie jestem w ciąży, a boję się tak jakbym była.
- Jesteś w ciąży? - zapytał a raczej warknął w moją stronę ojciec. No powiedz to tchórzliwy kurczaku. Wykrztuś to z siebie. Jedno słowo. Trzy litery.
- Violetta.. - ton głosu Leona sprawił, że w moich oczach pojawiły się łzy. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Rozmowy z mamą się nie bałam chociaż to ona prawiła mi kazanie i krzyczała na mnie. Ale w tej chwili muszę zmierzyć się z dwoma najważniejszymi mężczyznami w moim życiu. Przeskakiwałam wzrokiem z Leona na mojego ojca, a moja dolna warga jak i dłonie się trzęsły - Czy Ty jesteś w ciąży? - zapytał poważnie i czując ten jego przeszywający wzrok na sobie gula ugrzęzła mi w gardle. Czego ja się właściwie boję?
- Cholera Violetta powiedz coś! - ponownie wzdrygnęłam się na ostry tom jego głosu. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy - No powiedz c..
- Nie jestem! - w końcu udało mnie się coś powiedzieć a raczej wykrzyczeć. Odczułam ulgę, że nareszcie im to powiedziałam, ale mimo to bałam się na nich spojrzeć. Cisza jaka powstała między nami dobijała mnie i przez to kumulował się we mnie jeszcze większy strach. Czułam za sobą obecność ojca, czułam na sobie wzrok Leona i jedyne czego chciałam to stać się niewidzialną, albo obudzić się z tego snu.

niedziela, 12 listopada 2017

II Rozdział 31: W czym problem?



***
Roznosi mnie szczęście bardziej niż kiedykolwiek. Mogę nawet powiedzieć, że cieszę prawie tak bardzo jak podczas przyjazdu Leona. Wręcz to szczęście rozsadza mnie od środka. Większość kobiet cieszy się tak jak ja kiedy okazuje się, że są w ciąży, ale ja jestem inna i cieszę się, że nie jestem. Może życie nie zostało zmarnowane przez głupią wpadkę i spokojnie mogę żyć jak normalna nastolatka. Przekroczyłam próg domu z wielkim uśmiechem na twarzy, a czując zapach jedzenia z kuchni moje szczęście wzrosło jeszcze bardziej. Ostatnio mama coraz częściej jest w domu. Znaczy wraca z pracy wcześniej niż zwykle. Dzięki czemu czeka na mnie pyszny domowy obiad. Odłożyłam swoje rzeczy na kanapę i udałam się do kuchni. Ale mój uśmiech od razu zniknął kiedy zobaczyłam co leży na blacie kuchennym. Skąd ona to ma? Znieruchomiałam kiedy mama mnie dostrzegła i napotkałam jej wzrok.
- Wyjaśnisz mi to? - zapytała twardym tonem głosu i wzięła do ręki test ciążowy - Nie wierzę, że jesteś aż tak nieodpowiedzialna i w tak młodym wieku zaszłaś w ciążę! - krzyknęła niemal mordując mnie wzrokiem. Najpierw oczekuje ode mnie wyjaśnień, a potem zaczyna swój wywód zanim zdążę otworzyć usta aby coś powiedzieć - Violetta, czy ty w ogóle nie myślisz? Czy w oboje myślicie? Macie przed sobą całe życie - pytania wylatywały z niej jak pociski z karabinu - Musisz skończyć szkołę, iść na studia i zdobyć zawód, a nie w wieku dziewiętnastu lat bawić się w pieluchach - jej głos z każdymi kolejnymi słowami był coraz bardziej zdenerwowany i pełen pretensji do mnie - Sądziłam, że wychowałam cię na rozsądną dziewczynę, że masz rozum i potrafisz..
- Nie jestem w ciąży - przerwałam jej podniesionym głosem, bo jednym słowem zaczynała mnie obrażać. Wzięła głęboki oddech i z zaciśniętą szczęką spojrzała na test ciążowy.

niedziela, 29 października 2017

II Rozdział 30: Miałaś zamiar to przede mną ukrywać?!



***
Wciąż to do mnie nie dociera. To jakiś chory żart albo sen. Przymknęłam oczu i ponownie po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Położyłam sobie dłoń na brzuchu i wstrzymałam na chwilę oddech. Naprawdę tam w środku rozwija się nowe życie. Naprawdę jestem w ciąży i za kilka miesięcy będę miała dziecko. Przecież ja kompletnie nic nie czuję. Żadnego przywiązania ani jakichkolwiek uczuć względem tej ciąży. A może ja po prostu nie posiadam instynktu matczynego. Może będę dla tego dziecka wyrodną matką, która nie będzie się nim kompletnie interesować. Jęknęłam głośno z bezsilności i uderzyłam dłonią w materac od łóżka a swój wzrok utkwiłam w białym suficie. Skoro ja reaguję tak na myśl o dziecku, co będzie jak powiem Leonowi. Ucieszy się, zaakceptuje to czy może zostawi mnie samą? Nie chce żeby przez to dziecko mnie zostawił. Żeby jeden błąd pozbawił mnie kogoś kogo kocham. Tak. To coś co się rozwija we mnie nie nazwę dzieckiem tylko głupim błędem. Czy będę w ogóle wstanie pokochać to coś? Zamknęłam oczy chcąc z całych sił zasnąć i przestać o tym myśleć. Wzdrygnąłem się słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. Odwróciłam głowę w stronę telefonu leżącego na szafce. Niechętnie sięgnęłam po urządzenie i odblokowałam. Liczyłam na wiadomość od Leona, ale niestety to nie on.


Od: Ludmiła
Jak się czujesz?

Do: Ludmiła
Beznadziejnie

Odłożyłam telefon na swój brzuch i ponownie utkwiłam spojrzenie na suficie. Chciałabym aby ktoś był teraz obok mnie i wspierał mnie w tej sytuacji, w której się znalazłam. I tym kimś powinien być Leon. W końcu jest współwinny mojej ciąży. Wibracje telefonu poinformowały mnie o wiadomości.

sobota, 21 października 2017

II Rozdział 29: Może zostać


***
- Przestaniesz mnie tak obserwować? - warknęłam w stronę Federico, który od początku przerwy na lunch nie spuszcza ze mnie wzroku. Przecież nie wyglądam już tak źle jak ostatnio, bo czuję się znacznie lepiej. Grypa to jednak nie była i bardzo mnie to cieszy.
- Po prostu próbuję sobie wyobrazić jak będzie wyglądać wasze dziecko - oznajmił a dłoń zacisnęła mnie się w pięść. Przysięgam zrobię mu zaraz krzywdę i to zwykłym długopisem - Już niedługo zostanę wujkiem - dodał ze śmiechem i zajął się jedzeniem swojej kanapki, na której widok zrobiło mnie się tak trochę niedobrze. W końcu jest z tuńczykiem, a jego zapach kaleczy moje nozdrza.
- Możecie już przestać z tą ciążę - jęknęłam jak małe dziecko. Przecież to absurd - Zabezpieczaliśmy się za każdym razem - dodałam zmęczona tym tematem. Wymyślili sobie coś i trzymają się tego twardo nie ważne co powiem.

sobota, 14 października 2017

II Rozdział 28: Apetyt




***
Czy człowiek może odczuwać dolegliwości kaca dopiero kilka dni po wypiciu dość dużej ilości alkoholu? Bo jeśli nie, to ja chyba jestem jakimś wyjątkiem, ale po prostu łapie mnie jakieś przeziębienie, chociaż może to być niechęć do szkoły. Od wczoraj jakoś tak mój organizm nie współpracuje ze mną. Czuję się nie do życia. A fakt, że muszę chodzić w tym stanie do szkoły nie pomaga. Nie mam gorączki, ani kataru czy kaszlu, więc mama nie wierzy w moje przeziębienie i wręcz wygania mnie na lekcje.
- Zgłosisz się do tego? - pytanie ze strony Ludmiły zmusiło mnie do tego, aby zacząć kontaktować ze światem. Chociaż nie robiłam to przez całą lekcję i początek rozmowy z blondyną. Spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami, bo nie słuchałam jej i nie mam pojęcia o co jej w tej chwili chodzi - Do tej wymiany międzyszkolnej - wyjaśniła uśmiechając się. Kompletnie nie jestem w temacie - Czy ty w ogóle słuchałaś na lekcji? - zapytała ze śmiechem obserwując moją minę. Pokiwałam przecząco głową i usiadłam sobie na wolnej ławce, bo czuję się jakaś taka bez życia. Jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię. Zaśmiała się jeszcze głośniej i zajęła miejsce obok mnie - W szkole organizowana jest wymiana międzyszkolna. Zgłosić się może każdy uczeń, ale tylko wybrana przez nauczycieli dziesiątka pojedzie na wymianę do Londynu - zapewne opowiedziała mi w skrócie, co mnie ominęło na lekcji kiedy nie słuchałam. Pokiwałam głową, że rozumiem i złapałam się za brzuch, bo poczułam delikatny ból. Dzisiaj jak nic spędzę cały dzień w łóżku pod ciepłym kocykiem i herbatą z miodem. Nie cierpię być chora.

niedziela, 6 sierpnia 2017

II Rozdział 27: Za minutę północ




***

- Ile już tak siedzisz? - usłyszałam nad uchem znajomy głos. Należał oczywiście do nikogo innego jak mojej kuzynki, która jak mysz wtargnęła do domu, a następnie do mojego pokoju. I gdzie ta prywatność? Czy na moich drzwiach jest tabliczka z napisem: Wejdź bez pukania.Violetta i tak nic nie robi. Westchnęłam głośno, aby zrozumiała moją frustrację odnośnie jej wtargnięcia i zakłócenia mojego spokoju. Czy ja tak wiele wymagam? Jeden dzień! Pragnę tylko jednego dnia w samotności. Poprawka. Pragnę jednego dnia w samotności z Leonem, który niestety dzisiaj czas spędza ze swoją rodzinę. Oczywiście gdyby to on wtargnął do mojego pokoju nie miałabym nic przeciwko. Ale musiała to być moja uparta i nie potrafiąca siedzieć cicho kuzynka.
- Zbyt krótko, aby była usatysfakcjonowana - burknęłam pod nosem i  spojrzałam kątem oka w jej stronę. Nie zamierzam zmieniać swoich planów tylko dlatego, że ona tutaj jest. Moim priorytetem dzisiaj jest oglądanie filmów i komentowanie jakie beznadziejne są.
- Przyszłam, bo zabieram cię na miasto - oznajmiła uradowana. Oczywiście nie otrzyma z mojej strony takiego samego entuzjazmu i niech nawet nie oczekuje, że się zgodę - A konkretniej do centrum handlowego - dodała. Tym bardziej nigdzie nie idę. Chodzenia po sklepach to nie jest moje marzenie na dzisiejszy dzień. Chce obejrzeć film. Zjeść coś dobrego. Odpocząć. A przede wszystkim chce spokoju. I Leona - To przebieraj się i wychodzimy - rozkazała. A czy ja wyglądam brzydko? Uczesałam się, ubrałam w zwykłe ubrania i nawet zrobiłam makijaż, a ona jeszcze krytykuje mój wygląd. Najwidoczniej za dużo ode mnie oczekuje. Obróciłam się do niej mając obojętny wyraz twarz.
- Widzisz to - wskazałam na swoją minę - Ten wyraz twarzy mówi, że nigdzie nie idę - dodałam poważnie, po czym wróciłam wzrokiem na ekran laptopa, który swobodnie leżał na moich udach. Z jej strony usłyszałam głośne westchnięcie, a po chwili znalazła się obok mnie na łóżku.
- Violetta! - krzyknęłam mi specjalnie do ucha - Bo się obrażę - dodała widząc moją poważną minę. Prychnęłam na jej słowa i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, nie odwracając wzroku od ekranu. Nie wierzę, że obrazi się na mnie na dłużej niż jeden dzień - Spędź ze mną trochę czasu - jęknęła jak małe dziecko i złapała mnie za ramię, a po chwieli zaczęła mną trząść. Zmroziłam ją wzrokiem, ale ona nic sobie z tego nie robiła tylko uśmiechała się do mnie jak głupia - Chce sobie kupić sukienkę na sylwestra - wyjaśniła dlaczego zależy jej na tej wizycie w centrum handlowym.
- Jestem pewna, że w swojej szafie masz mnóstwo sukienek na tą okazję - powiedziałam obojętnie,  bo jej argument mnie nie przekonał. Westchnęła kolejny raz i już chciała odpowiedzieć - A jak nie to zajrzyj do mojej coś znajdziesz - wyprzedzałam ją, bo jak ją znam zacznie marudzić odnośnie tego, że nie pokaże się drugi raz w tej samej sukience. A założę się, że w połowie z nim nigdzie nie wychodziła.

niedziela, 2 lipca 2017

II Rozdział 26: Panie Kacu?




***
- Chyba jestem pijana - powiedziała dość niewyraźnie wchodząc za mną do mojego pokoju, przy okazji obijając się o futrynę drzwi. Złapała się ze miejsce, w które się uderzyła i po chwili zaśmiała głośno. Spojrzałem na nią przez ramię i mimowolnie się uśmiechnąłem, bo wyglądała komicznie.
- Chcesz iść się umyć? - zapytałem podchodząc do mojej szafy, przy której była walizka, aby znaleźć jakąś koszulkę dla Violetty.
- Nie chce mnie się - jęknęła jak małe dziecko, co zignorowałem. Nie zamierzam wdawać się z nią w dyskusję, bo to nie miałoby sensu. Już popełniłem ten błąd i dyskutowałem z pijanym Federico, który prawdopodobnie rano będzie miał niesamowitego kaca, podobnie jak Viola. Zaczęło się od jednego drinka, a skończyło tak, że byłem zmuszony jechać do sklepu po więcej.
- Dam ci zaraz jakąś koszulkę do spania - oznajmiłem ją i schyliłem się do walizki, która leżała pod pustą szafą. Nie widzę sensu rozpakowywać jej na kilka dni, a później z powrotem pakować.

sobota, 3 czerwca 2017

II Rozdział 25: Specjalne zamówienie


***
Wyjaśnienia odnośnie mojej nieobecności w notce na samym dole.
Widząc odbicie w lustrze swojego ciała odzianego jedynie w szlafrok uśmiechnęłam się delikatnie do siebie. A moja dolna warga automatycznie została przygryziona. Przymknęłam oczy przypominając sobie to wszystko.
Bez skrępowania wsunęłam swoje dłonie za gumkę od jego bokserek. Czując mój dotyk pogłębił pocałunek przejeżdżając w tym samym czasie dłonią po moim prawie nagim ciele. W tej chwili moje ciało całe drży pod jego dotykiem. Odsunął się ode mnie tylko po to, aby po chwili zasypać moją szyję pocałunkami. Odchyliłam lekko głowę do tyłu przygryzając warg. Pod wpływem chwili uniosłam delikatnie swoje biodra, napierając na niego w pewien sposób, a moja prawa dłoń wylądowała w jego włosach. Westchnęłam głośno czując jak jego ręka powoli sunie w stronę mojej dolnej bielizny. Przejechał palcem wzdłuż koronki doprowadzając w ten sposób moje ciało do gęsiej skórki. I po raz pierwszy z mojej krtani wydobył się cichy stłumiony jęk. Odsunęłam jego twarz od swojej szyi i zmusiłam aby spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zbliżyłam do swoich ust spragnionych jego pocałunków. Mój gest dodał mu chyba odwagi, bo już po chwili jego dłoń znalazła się pod moim plecami i jednym ruchem odpiął zapięcie od stanika, i dosyć niepewnie go ze mnie ściągnął. Od razu poczułam ponownie gęsią skórkę, ale już po chwili odsunął się od moich ust i zszedł z pocałunkami na moją szyję, a następnie na dekolt. 

niedziela, 9 kwietnia 2017

II Rozdział 24: Prezent




***
- Nienawidzę latać samolotami - stwierdził gdy wsiedliśmy do samochodu Federico. Zaśmiałam się pod nosem, bo jak widać mamy podobne uczucia względem samolotów. Tyle dokumentów o katastrofach lotniczych oglądałam, że teraz gdy tylko poczuję lekkie wstrząsy od razu wpadam w panikę - A zwłaszcza tych przesiadek - dodał po czym dla bezpieczeństwa zapiął pasy. Uczyniłam to samo, co on, bo wiem jak jeździ Federico. Prościej mówiąc jest bardzo zaprzyjaźniony z pedałem gazu. Nic dziwnego, że dostał już parę mandatów, a ma prawo jazdy od jakiś dwóch lat. Mimo to nie mogę zaprzeczyć, że dobrze prowadzi. Uśmiechnęłam się w stronę Leona i korzystając z okazji oparłam głowę na jego ramieniu.
- Dobrze, że już jesteś - powiedziałam zadowolona. Nie będę ukrywać, że jego przyjazd jest najlepszym prezentem jaki mogłam dostać na święta. Już nic więcej nie chce - Spędzimy ten czas i  święta razem - dodałam podnosząc głowę aby móc na niego spojrzeć. Uśmiechał się, co szczerze mówiąc mnie nie zaskoczyło. Od dłuższego czasu z jego twarzy nie znika uśmiech.
- Niestety będziesz musiała poczekać - odezwał się ze śmiechem Federico. Zerknął na mnie w lusterku, dzięki czemu zobaczył moją zdziwioną minę - Wybacz, ale mama kazała przywieźć go od razu z lotniska - wyjaśnił, co mnie trochę zasmuciło. Miałam nadzieję, że pojedziemy do mnie, a później pójdziemy na miasto - Zresztą was także zaprosiła - dodał patrząc kątem oka na Ludmiłę - Przygotowała twój ulubiony obiad - prychnął i widziałam w odbiciu lusterka, że spojrzał na siedzącego obok mnie Leona - Kiedy ty przyjeżdżasz szykuje twoje ulubione danie, ale kiedy ja wróciłem nakrzyczała na mnie od razu gdy wszedłem, że zostawiłem bałagan w pokoju - wyżalił się zdenerwowany, co mnie rozśmieszyło i nie tylko mnie, bo moją kuzynkę i Leona także.

sobota, 25 lutego 2017

II Rozdział 22: Wytrzymacie



***
Wiesz, że to miłość kiedy tęsknisz już przed pożegnaniem, albo kiedy słuchasz go i czujesz, że mogłabyś tak do końca. Kiedy milczycie będąc obok się i to w zupełności wystarcza. Kiedy denerwuje cię jak nikt inny, ale wciąż go kochasz. Kiedy ciężko ci jest mu odmówić, bo wiesz, że zrobiłabyś dla niego wszystko. Kiedy wystarczy jeden telefon, a ty już stoisz pod jego drzwiami i absolutnie nie jest to bycie jego pieskiem na każde zawołanie, tylko świadomość, że on chce cię właśnie teraz, obok siebie, w tym miejscu, a bycie przy nim jest najwspanialszym miejsce na ziemi. Kiedy patrzysz w jego oczy i widzisz tą pewność. Kiedy uśmiecha się do ciebie i wiesz, że już nigdy żadne inne usta nie ujmą cię swoim urokiem w ten sposób. I wiem, że darzę Leona głębokim uczuciem i jeżeli w przyszłości nie będziemy razem z jakiegoś powodu, nie przestanę go kochać. Chciałabym być z nim już zawsze, ale zdaję sobie sprawę, że życie potrafi zaskakiwać i pisze różne scenariusze. Mam nadzieję, że jednak my zostaniemy razem do końca.
- Wiedzieliście, że na lotnisku mają wszystko trzy razy droższe niż w zwykłych sklepach - przerwał moje wewnętrzne przemyślenia głos Niall, który jakiś czas temu poszedł kupić sobie coś do jedzenia i przez ten czas było cicho. Odwróciłam głowę w jego stronę uśmiechając się. Nie mam pojęcia jak ten wczorajszy dzień zleciał tak szybko. Może to zasługa blondyna. Spędził z nami cały dzień i chociaż nie byliśmy z Leonem nawet przez chwilę sami, nie przeszkadzało mi to - Nie żeby chciał żebyś już poleciała, ale za ile masz samolot - on nie potrafi milczeć przez dłużej niż minutę. Chwyciłam rękę Leona, którą mnie obejmował i zerknęłam na jego zegarek, ponieważ swojego nie założyłam.

wtorek, 21 lutego 2017

II Rozdział 21: Sami



***
- Porozmawiaj z nią, a ja pójdę wziąć prysznic - stwierdził patrząc na wiadomość od Ludmiły, która pilnie chciała się ze mną skontaktować na video czacie. Ucałował mnie delikatnie w policzek i uśmiechając się wstał z łóżka, tym samym pozbawiając mnie jego uścisku. Odprowadziłam go wzrokiem i dopiero kiedy zniknął mi z pola widzenia ruszyłam się po laptopa, aby zalogować się i połączyć z Ludmiłą.Nie jestem na nią zła, że zabiera mi czas z Leonem, bo gdyby to nie było coś ważnego, nie prosiłaby o rozmowę. Czekałam cierpliwie przez kilka minut, aż w końcu pojawiło mnie się okienko z jej imieniem i zdjęciem. Zaakceptowałam połączenie i już po chwili na ekranie pojawiła mnie się moja kuzynka.
- Co się stało? - zapytałam chcąc od razu dowiedzieć się, o co chodzi.
- Nic, po prostu chciałam z Tobą porozmawiać - odpowiedziała uśmiechając się od ucha do ucha. Szkoda, że w tej chwili nie mogę jej czegoś rozbić - Wiem, że jesteś zajęta Leonem, ale możesz chyba poświęcić trochę czasu swojej kuzynce - dodał widząc moją minę. Zaśmiałam się patrząc na jej udawane mordercze spojrzenie.
- Jak tam u was? - odezwałam się z uśmiechem. Teraz do mnie dotarło, że brakuje mi jej. Na moje pytanie westchnęła głośno i przewróciła oczami.
- Federico mnie denerwuje - stwierdziła, na co się zaśmiałam - Stał się zbyt... Nawet nie wiem jak to nazwać - zdenerwowała się, co wywołało u mnie jeszcze większy śmiech - A do tego wciąż jest zazdrosny o Matta - westchnęła głośno. Nigdy by się nie spodziewała takiego zachowania po Federico. Słyszałam, że miłość odmienia człowieka, ale on zmienił się całkowicie - Cieszę się, że poważnie traktuje nasz związek, ale czasem brakuje mi tego wcześniejszego Federico - wytłumaczyła, czym mnie zdziwiła. Myślałam, że zależy jej na związku, w którym chłopak okazuje jej swoje uczucia, ale jak widać się myliłam.

niedziela, 29 stycznia 2017

II Rozdział 20: Pozytywnym sensie



***
- Brakowało mi tego - wyszeptałam obejmując go ciaśniej, ale po chwili przypomniałam sobie, że jest obolały, więc rozluźniłam trochę swój uścisk - Mogłabym tak siedzieć przez cały dzień - dopowiedziałam mając przymknięte oczy. I przez ten czas kiedy nie spędzaliśmy ze sobą czasu dotarło do mnie, że gdybym go nie spotkała moje życie byłoby nie kompletne. Przemierzałabym świat w poszukiwaniu Leona, nawet nie wiedząc, że to właśnie jego szukam.

- Przykro mi, ale nie możemy spędzić tak całego dnia - zrujnował moje małe marzenie. Od razu podniosłam się delikatnie i spojrzałam na niego poważnie. Oby za chwilę nie oznajmił mi, że musi iść na jakieś spotkanie, czy dodatkowy trening, albo jakieś inne ważniejsze sprawy ode mnie. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i przetarł ręką po moim ramieniu.
- Jeżeli za chwilę powiesz, że musisz iść to przysię..
- Ej, spokojnie - przerwał mi ze śmiechem, a dłonią przyjemnie gładził moje ramie - Nigdzie się nie wybieram - dodał, na co odetchnęłam z ulgą, po czym posłałam mu delikatny uśmiech - Bez Ciebie - oznajmił zadowolony. Zmarszczyłam brwi zdziwiona jego słowami. Przybliżył mnie do siebie i otulił mnie swoimi ramionami - Zabieram cię dzisiaj na kolację - wyszeptał opierając swój podbródek na mojej głowie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo zdecydowanie to jest lepsze niż spędzenie całego dnia na kanapie. Zwłaszcza, że w każdej chwili może zjawić się Niall, który zakłóci naszą samotność. Odsunęłam się od niego tak aby móc na niego spojrzeć - Z okazji przeprosin, za to, że nie miałem czasu dla Ciebie i aby uczcić to, że jesteśmy ze sobą już od sześciu miesięcy - dopowiedział utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.

sobota, 7 stycznia 2017

II Rozdział 19: Dystans



***
Kiedy usłyszałam jak zamknął za sobą drzwi otworzyłam gwałtownie oczy. Spojrzałam w stronę gdzie jeszcze przed chwila leżał i westchnęłam głośno. Jestem na niego niesamowicie zła, ale jednocześnie mam ochotę go przytulić. Niestety między nami jest gruba ściana, której nikt z nas nie przebije. Nie mam zamiaru go przepraszać, bo nie zrobiłam niczego, przez co mógłby się obrazić. Powiedziałam to co myślę, zresztą to cała prawda. Wstałam z łóżka z zamiarem zrobienia sobie herbaty, bo podejrzewam, że już raczej nie zasnę. Zbyt dużo myśli kumuluje się teraz w mojej głowie. Oboje bez słowa minęliśmy się w korytarzu. Ja szłam w stronę kuchni a on wrócił do pokoju zapewne się ubrać. Po raz pierwszy odkąd jesteśmy ze sobą mamy kryzys. Wyjęłam kubek z szafki i nalałam świeżej wody do czajnika, po czym nastawiłam go. W czasie kiedy woda się gotowała wrzuciłam do kubka torebkę z herbatą i wsypałam dwie łyżeczki cukru. Jestem skrajnie wyczerpana, a przecież jest rano. Targają mną w tej chwili różne emocje. Mam ochotę krzyczeć, coś rozwalić a jednocześnie chciałabym się położyć, płakać i czekać aż ktoś mnie przytuli. Usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej i opierając łokcie o blat ukryłam twarz w dłoniach. Gubię się w tym wszystkim. Sprawa z rodzicami, Amelią i kłótnia z Leonem. Potrzebuję czyjegoś wsparcia. Słysząc gwizd czajnika, zerwałam się z miejsca i podeszłam do blatu aby zalać sobie herbatę. Westchnęłam głośno słysząc kroki, bo domyślam się, że to Leon. Wzięłam do ręki kubek z gorącym napojem i usiadłam na miejscu, z którego wcześniej wstałam. I ponownie żadne z nas się nie odezwała tylko przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały. Bolała mnie ta cisza zwłaszcza, że w ostatnim czasie nasza relacja nie była zbyt bliska. Przymknęłam oczy, bo czułam jak moje oczy się szklą.

- Nie masz zamiaru ze mną rozmawiać? - nie wytrzymałam i w końcu jako pierwsza się odezwałam, chociaż obiecałam sobie, że tym razem tak nie będzie. Obróciłam się do niego przodem, gdyż dotychczas siedziałam do niego plecami. Milczał i nawet nie spojrzał na mnie tylko wciąż stał przy blacie i coś robił. Tym swoim milczeniem zdenerwował mnie jeszcze bardziej - No tak zapomniałam, że jesteś zbyt zmęczony aby porozmawiać - powiedziałam i prychnęłam pod nosem, po czym napiłam się łyk gorącej herbaty. W odpowiedzi z jego strony usłyszałam tylko jak prawdopodobnie rzuca nóż na blat.

czwartek, 5 stycznia 2017

II Rozdział 18: Dość


***
Słysząc dzwonek wydobywający się z telefonu byłam pewna w stu procentach, że to znienawidzony przeze mnie budzik, ale od tej myśli odsunęły mnie dwie rzeczy. Jedną z nich był fakt, że mam ustawioną zupełnie inną melodię a drugim jest to, że po chwili telefon odebrał Leon. A słysząc jego zaspany głos domyśliłam się, że musi być wcześnie.
- Co? Jest dopiero przed siódmą – słysząc jego słowa domyśliłam się, że chodzi o jego treningi albo siłownię – Wczoraj mówiłeś, że o dziewiątej – westchnął głośno. Czując jak kołdra się podnosi domyśliłam się, że wstał z łóżka, więc otworzyłam jedno oko i zerknęłam na niego – Dobra będę za półgodziny – postanowił zrezygnowany i rozłączył się. Z jednej strony jest mi go szkoda, bo widać, że jest zmęczony, ale z drugiej mam ochotę na niego nakrzyczeć, że znowu zostawia mnie samą i to jeszcze tak wcześnie rano. Przez cały ten czas obserwowałam jego ruchy i zaciskałam dłoń na kołdrze ze złości. Dopiero po kilku minutach dostrzegł, że patrzyłam na niego i delikatnie się do mnie uśmiechnął – Muszę już iść na tor – oznajmił mi podchodząc bliżej łóżka.
- Słyszałam – powiedziałam nie ukrywając swojego zdenerwowania. Jeżeli te całe treningi są dla niego ważniejsze niż spędzenie czasu ze mną, to droga wolna, ale niech nie myśli, że będę do tego pozytywnie nastawiona. Schylił się powoli i pocałował mnie w policzek, na co tym razem nie zareagowałam. Przykryłam się szczelniej kołdrą i zamknęłam oczy. Słysząc zamykanie drzwi do pokoju domyśliłam się, że wyszedł. Sięgnęłam ręką po poduszkę, na której spał i bez namysłu przytuliłam się do niej, po czym ponownie próbowałam zasnąć.