piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział 63: Jesteś moim nowym lepszym początkiem

Popełniłam błąd. Przyznaję się do tego. Mogłam posłuchać rady mojej mamy oraz Ludmiły i nie ubierać dzisiaj spódniczki. Co z tego, że na dworze jest prawie trzydzieści stopni, ale zapomniałam o tym, że wieje strasznie nieprzyjemny chłodny wiatr. Jednak żyję nadzieją, że jak będę już kończyć lekcje to ten wiatr się uspokoi albo będzie wiał w innej części Buenos Aires. Weszłam do szkoły przed czasem i to prawie piętnaście minut więc teraz jestem skazana na siedzenie i czekanie aż Leon przyjdzie do szkoły. W sumie mogliśmy iść razem, ale z tego co wiem to on zawsze wychodzi później ode mnie. Westchnęłam głośno i skierowałam się w stronę swojej szafki, do której mam zamiar wpakować swoje książki i torbę. Do zakończenia tego roku szkolnego zostało pięć dni czyli prościej mówić tylko ten tydzień. I jak teraz o tym pomyślę to zastanawiam się po co ja wzięłam te durne i ciężkie książki a jeszcze bardziej po co przyszłam do szkoły. Zapewne ostatni tydzień  będzie taki, że nic nie będziemy robić tylko siedzieć w klasie i rozmawiać między sobą. Po raz kolejny westchnęłam i ze złością na siebie wpakowałam rzeczy do i tak już zapełnionej szafki. Jak będę ją opróżnić to muszę zabrać ze sobą jakaś wielką torbę i wykorzystać do jej dźwignia Leona. Zawsze tylko wszystko do niej wpycham i nic nie wyciągam więc możecie się domyślić jaka jest w środku. Zastygłam w bezruchu czując, że ktoś za mną stoi. Wstrzymałam oddech i powoli zamknąłem szafkę po czym odwróciłam się w stronę tego kogoś, kto stał za mną i to bardzo blisko. Tak, że czułam jego oddech na swojej szyi.
- Coś nie tak? - zapytał widząc moją przestraszoną minę po czym się cicho zaśmiał. Zacisnęłam szczękę i na chwilę przymknęłam oczy aby się opanować.
- Cześć Leon, czy ty zawsze musisz mnie straszyć? - odezwałam się otwierając oczy a następnie skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Uśmiechnął się do mnie i zbliży aby pocałować mnie na powitanie, ale mimo iż bardzo tego chciałam odsunęłam się przez co uderzyłam delikatnie głową w szafkę. Ból nie był duży, ale mimo to złapałam się za głowę i cicho syknęłam. Poczułam tylko jak Leon mnie obejmuje ramionami a następnie przybliża, tuląc mnie do siebie. Pomasowałam tył głowy i uniosłam głowę aby móc na niego spojrzeć a kiedy chciałam się odezwać skradł mi słodkiego buziaka.
- Cześć - odezwał się powstrzymując śmiech lecz po chwili się zaśmiał widząc moje zmarszczone brwi. Odepchnęłam go od siebie i posłałam groźne spojrzenie.
- To bolało - powiedziałam z pretensjami. Uśmiechnął się do mnie i włożył ręce do kieszeni swoich spodni.
- Nie moja wina - bronił się patrząc na mnie poważnie. Ponownie posłałam mu groźne spojrzenie i odwróciłam się a następnie udałam się w stronę ławki po drugiej stronie korytarza. Jednak w połowie się zatrzymałam widząc na holu a raczej tak bardziej w kącie zauważyłam dwie dobrze mi znane osoby. Francesca i Diego. Razem. On trzyma ją za rękę a ona uśmiecha się do niego słodko. Czyżby wrócili do siebie?

- Co cię tak zszokowało? - dotarł do mnie roześmiany głos Leona. Odwróciłam się do niego przodem i wzrokiem pokazałam na stojącą parę. Jego mina była podobna do mojej - Wrócili do siebie? - zapytał zdziwiony, na co wzruszyłam tylko ramionami i kontynuowałam obserwowanie ich. Nie krępuje się,  że nas zobaczą a to się na pewno stanie ponieważ stoimy z Leonem na środku holu a dookoła jest tylko z dziesięć ludzi. Niestety w tej chwili odezwał się dzwonek wzywający nas na lekcje. Widząc, że wzrok Diego kieruje się w naszą stronę odwróciłam głowę i spojrzałam na Leona uśmiechając się. Nie wahając się złapałam go za rękę i splotłam nasze dłonie w jedność. Czuję, że wczorajszy wieczór prawie we dwoje zbliżył nas do siebie jeszcze bardziej. A czemu użyłam zwrotu prawie we dwoje? Ponieważ gdy zdecydowaliśmy się obejrzeć jakiś film moja kochana kuzynka dołączyła się do nas a żeby tego było mało, kompletnie nie dała nam się skupić na fabule filmy gdyż cały czas coś mówiła. A film wydawał się na prawdę fajny, lecz niestety go nie zrozumiałam, ponieważ trzeba było oglądać z uwagą, czego nie mogłam zrobić przez Ludmiłę. 
- Lekcje się już zaczęły - usłyszałam niespodziewanie głos Diego chociaż dobrze wiedziałam, że podejdzie do nas, gdy tylko nas ujrzy. Odwróciłam wzrok w stronę przybysza i uśmiechając się do niego zaczęłam poruszać brwiami - Co? - zapytał zdezorientowany moim zachowaniem.
- Chcesz nam coś powiedzieć? - moją odpowiedź uprzedził Leon uśmiechając się do niego w podobny sposób co ja. Diego zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Rozejrzał się dookoła i ponownie przeniósł na nas swój wzrok po czym pokiwał powoli przecząco głową.
- Jesteś pewny? - zapytałam nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Ponownie pokiwał przecząco głową i zmierzył nas wzrokiem.
- Dobrze się czujecie? - powiedział unosząc przy tym brwi po czym odsunął się od nas o krok.
- Widzieliśmy ciebie i Fran. Trzymaliście się za ręce - powiedziałam zadowolona po czym puściłam dłoń Leona i podeszłam bliżej Diego - Powiedz, że wróciliście do siebie - dodałam i potrząsnęłam nim, na co on zrobił duże oczy i zerkną z przerażaniem na stojącego za mną Leona. Wyswobodził się z mojego uścisku i odsunął się ode mnie jeszcze bardziej.
- Nie wróciliśmy - odpowiedział, co sprawiło, że z mojej twarzy zniknął uśmiech. Między mną i Fran nie jest kolorowo, w sumie nie rozmawiałyśmy od śmierci Lucasa, ale mimo wszystko chciałbym aby była szczęśliwa - Jeszcze - dodał po chwili a ja uniosłam delikatnie kąciku ust do góry. Już chciałam się odezwać, ale ktoś mi na to nie pozwolił.
- Zapraszam do klasy, dzwonek już był - po słowach jak i głosie domyśliłam się kim może być ten ktoś. Odwróciłam się w stronę dyrektora i posłała mu nieśmiały uśmiech. Nie czekając na jego kolejną wypowiedź złapałam ponownie Leona za rękę i pociągnęłam w stronę klasy.
***
- Cześć - usłyszałam dobrze mi znany głos za swoim plecami. A widząc minę Leon, nie miałam już wątpliwości, że to Federico. Obróciłam się w jego stronę i zdziwiłam się na jego widok. Jak widać ta cała sytuacja z rodzicami też mu nie służy. W tej chwili stoi przed nami zupełne przeciwieństwo Federico. Zniknął jego uśmiech i oczy, w których zawsze można było dostrzec błysk. Atmosfera stała się trochę gęsta. Od chwili kiedy do nas podszedł oboje stoją tylko i patrzą na siebie. Coś czuję, że teraz ich relacja nie będzie taka jak wcześniej - Jak mam cię teraz traktować jak przyjaciela czy raczej jak brata? - odezwał się w końcu Federico nie spuszczając wzroku z Leona. Poczułam jak mój chłopak mocniej ścisnął moją dłoń więc automatycznie przeniosłam na niego swój wzrok.
- Zapytaj swoich rodziców - powiedział przez zaciśnięte zęby Leon. Mogłabym się w tej chwili odezwać widząc, że Leon się denerwuje, ale nie powinnam się w to wtrącać.
- To też twoi rodzice - przypomniał Federico jeszcze bardziej denerwując w ten sposób Leona. Westchnął głośno i pokiwał przecząco głową.
- Mylisz się. To są twoi rodzice, ale nie moi - odpowiedział przekonany swoich słów. Ścisnęłam mocniej jego dłoń a drugą objęłam jego rękę i skierowałam na niego swój wzrok.
- Wyrzekniesz się ich? - zapytał z pretensjami Federico.
- Ja!? Oni już to zrobili osiemnaście lat temu! - podniósł głos mój chłopak a jego twarz przybrała wyraz zdenerwowania. Dopiero teraz zauważyłam, że kiedy się denerwuje na szyi pojawia mu się mała pulsująca żyłka, którą swoja drogą jest urocza. Chociaż to teraz nie ma znaczenia.
- Też mam do nich o to żal, ale w końcu to nasi rodzice. Dzięki nim jestem na świecie, wychowali mnie, dali mi dach nad głową i kochali mnie więc..
- Właśnie ciebie? Tobie dali to wszystko a mnie zostawili w szpitalu pozbywając się kłopotu - przerwał zdenerwowanemu Federico jeszcze bardziej zdenerwowany Leon. A skoro obaj są w taki stanie, to ta rozmowa nie wróży nic dobrego - Miałeś normalne dzieciństwo i nie wiesz przez co przechodziłem ja więc nie masz prawa mówić mi, że źle robię - dodał i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze stronę Federico odszedł od nas puszczając moją dłoń. Odprowadziłam go wzrokiem aby wiedzieć gdzie poszedł i obróciłam się w stronę chłopaka.
- Zrozum go, jemu nie jest łatwo - powiedziałam z delikatnym uśmiechem patrząc w jego oczy, które wyrażały jakby smutek. Podeszłam do niego i niepewnie przytuliłam go do siebie po czym posłałam mu jeszcze raz delikatny uśmiech i ruszyłam w stronę, w którą udał się mój chłopak. Westchnęłam głośno widząc go siedzącego na ławce niedaleko szafek. Opierał się łokciami o kolana a głowę miał spuszczoną i sądząc po jego głębokich oddechach, próbował się uspokoić. Bez zawahanie zajęłam miejsce obok niego. Nie odzywałam się, bo dobrze wiem, że ona w tej chwili nie potrzebuje rozmowy. Podniósł głowę i od razu swój wzrok skierował na mnie. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie wciąż będąc skupioną na jego wyrazie twarzy. I wtedy już wiedziałam, że on potrzebuje tylko jednego. Przybliżyłam się do niego i przytuliłam go do siebie zarzucając ręce na jego szyję. Czułam jak opiera swoją głowę na moim ramieniu i powoli wypuszcza powietrze a jego ręce oplatają mnie wokół tali i jeszcze bardziej do siebie przyciąga.
- Jak dobrze, że mam Ciebie - szepnął wtulając swoją twarz w moje włosy. Uśmiechnęłam się słysząc te słowa a w moim brzuchu pojawiły się motylki. Nie wiem ile czasu znajdowaliśmy się w swoich objęciach, ale jak dla mnie moglibyśmy tak spędzić resztę dnia, a nawet życia.
***
- Mogłabyś chociaż udawać, że mnie słuchasz - odezwała się zbulwersowana Ludmiła. Odwróciłam wzrok od ekranu telefonu i skierowałam go na moją kuzynkę. Patrzyła na mnie z przymrużonymi oczami a ręce miała skrzyżowane na klatce piersiowej przez co wyglądała komicznie.
- Przecież cię słucham - broniłam się a raczej kłamałam. Nie słuchałam jej odkąd się do mnie dosiadła. Wiem, to niegrzeczne i ona jest moją kuzynką, ale zamierzałam obejrzeć film a ona znowu mi przeszkadza więc zajęłam się swoim telefonem a raczej przeglądaniem zdjęć na nim, których z każdym dniem jest coraz więcej. Wspominałam, że razem z Ludmiłą łączy mnie zamiłowanie do fotografowania. Nawet planowałam sobie kupić bardziej profesjonalny aparat niż mój w telefonie, ale nie posiadam aż takich funduszy.
- Zresztą nie ważne - stwierdziła opadając na oparcie kanapy. Ponownie powróciłam wzrokiem w stronę ekranu mojego telefonu i kontynuowałam przeglądanie zdjęć. Katem oka widziałam, że Ludmiła się do mnie przysunęła i zaczęła oglądać razem ze mną - Ładne jest to zdjęcie - oznajmiła wskazując na jedno ze zdjęć. Uśmiechnęłam się na jej słowa i kiwnęłam twierdząco głową. Zdjęcie było śliczne, w końcu był na nim uśmiechnięty Leon. Bez zastanowienia weszłam w opcje i ustawiłam to zdjęcie na tapetę w telefonie.
- Co robicie dziewczyny? - usłyszałam głoś mojej mamy, która wyszła z kuchni z kubkiem zapewne kawy po czym zajęła miejsce obok Ludmiły. Dzisiejszy dzień jest dla płci żeńskiej ponieważ nasi mężczyźni są zajęci czymś innym. Leon jest na torze, Matt pomaga swojemu ojcu a mój ojciec jest w pracy. Westchnęłam uśmiechnięta i spojrzałam w jej stronę. 
- Nic ciekawego - odpowiedziałam i wyłączyłam galerię zdjęć po czym zablokowałam telefon a następnie odłożyłam go na stolik.
- Co jutro będziesz robić po szkole? - zapytała mama. Wzruszyłam ramionami i siadając po turecku skierowałam głowę w jej stronę - Spotykasz się z Leonem? - dodała zaciekawiona a ja uśmiechnęłam się słysząc jego imię. Przechyliła kubek i napiła się kawy ciągle na mnie parząc. 
- Możliwe, że tak - odpowiedziałam, bo szczerze sama nie wiem, czy po szkolę się z nim spotkam, ponieważ może mieć trening na torze - A czemu pytasz? - zapytałam unosząc brwi ku górze. Odchrząknęła cicho i odstawiając na stolik kubek z kawą wzruszyła ramionami.
- Dawno go u nas nie było - stwierdziła patrząc na mnie kątem oka. Oparłam się głową o zagłówek i westchnęłam głośno - A ty Ludmiła wybierasz się gdzieś jutro? - odetchnęłam z ulgą, że przestała wypytywać mnie. W tej chwili po raz kolejny się wyłączyłam i zatraciłam w swoich przemyśleniach, które oczywiście skupiły się tylko i wyłącznie na Leonie. Jak dobrze, że mam Ciebie. Te słowa chodź wypowiedział je kilka godzin temu, nadal dźwięczą mi w głowie. Znowu poczułam to przyjemne ciepło a moje usta same ułożył się w uśmiech. Czuję, że coraz bardziej zakochuje się w nim. Ciężko zrozumieć, że człowiek może się uzależnić od drugiego człowieka. Że się tęskni za jego widokiem, za tym, że idzie obok, że przypadkowo dotyka swoją dłonią twojej, że się uśmiecha, żartuje czy opowiada coś o sobie. Że się tęskni za jego zapachem, tonem jego głosem czy tym, że się do ciebie uśmiecha. 
- I tak właśnie jest od jakiegoś czasu - wyrwał mnie głos Ludmiły, która dość, że mówiła głośno to jeszcze pstrykała mi palcami przed oczami. Spojrzałam na nie zdezorientowanym wzrokiem a one tylko się zaśmiały. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam od nich spojrzenie. 
- Co chcecie na kolację? - zmieniała temat moja mama uśmiechając się pod nosem. 
- Zapiekankę z kurczakiem - odpowiedziałam od razu. Ze strony mojej mamy nie usłyszałam sprzeciwu, ale za to otrzymałam szczery uśmiech.  
- A pomożecie mi? - spojrzała na nas z nadzieją w oczach. Uśmiechnęłam do niej delikatnie i wstałam ze swojego miejsca. Blondyna uczyniła to samo co ja, ale po chwili się zaśmiała. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. 
- Co cie tak bawi? - zapytałam z zdziwieniem, no co ona jeszcze bardziej się zaśmiała.
- Przypomniałam sobie jak ostatnio gotowałaś z Leonem - odpowiedziała wywołując u mnie śmiech. Mogłam wcześniej zapytać się go czy umie gotować i wtedy uniknęlibyśmy wypadków. Niewielkich, ale wypadków. Poczułam na sobie wzrok mamy i zamiast odpowiedź jej na pytające spojrzenie pokiwałam przecząco głową a następnie udałam się do kuchni.
***
Zmarszczyłam brwi widząc moją kuzynkę stojąca w drzwiach do mojego pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy. Może to byłoby normalne gdyby nie fakt, że jest przed godziną ósmą rano a ona zazwyczaj wtedy śpi. Posłałam jej pytające spojrzenie a ona skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i oparła się o framugę drzwi.
- Ktoś po ciebie przyszedł - odezwała się zadowolona. Jej odpowiedź zdziwiła mnie jeszcze bardziej, bo nie słyszałam aby ktoś dzwonił do drzwi. Zresztą kto może chcieć się ze mną widzieć o tak wczesnej godzinie - Na twoim miejscu użyłabym tych nowych perfum - dodała i uśmiechnęła się do mnie cwaniacko po czym zadowolona opuściła mój pokój. Poprawiłam swoją dżinsową kurteczkę i skorzystałam jednak z rady Ludmiły i spryskałam się nowymi perfumami, które po pewnym czasie przypominają zapach ciasteczek. Zgarnęłam po drodze telefon i nie zabierając dzisiaj ze sobą książek wyszłam z pokoju aby osoba, która po mnie podobno przyszła nie czekała. A słysząc głos mojego chłopaka od razu przyśpieszyłam i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie spodziewałam się nikogo innego jak mojego ojca, który wypytywał Leona.
- Cześć - przywitałam się z nim tym samym zwracając na siebie uwagę jego jak i mojego ojca. Podeszłam bliżej chłopaka po czym musnęłam czule jego policzek a ręką oparłam się o jego brak - Nie umawialiśmy się, że przyjdziesz po mnie - dodałam z uśmiechem. Odwzajemnił go i wzruszył ramionami po czym niepewnie objął mnie w tali. Kątem oka widziałam jak mój ojciec marszczy brwi i zaciska usta w wąską linię. 
- Wiem, ale postanowiłem, że przejdziemy się razem - odpowiedział uśmiechając się do mnie szeroko. Miałam ochotę w tej w chwili wydobyć z siebie tylko ciche westchnięcie zachwytu widząc ten jego rewelacyjny uśmiech. Przygryzłam dolną wargę powstrzymując się od jakiegokolwiek dźwięku.  Odwróciłam głowę w stronę ojca i uśmiechnęłam się do niego po czym chwyciłam Leona za rękę. 
- To my idziemy - odezwałam się radośnie i nie czekając na jego odpowiedź pociągnęłam Leona w stronę wyjścia z mojego domu. Ten dzisiejszy dzień będzie cudowny. Kiedy chciałam ruszyć w stronę szkoły uniemożliwił mi to sam Leon, który zatrzymał mnie obracając w swoją stronę. Chciałam się odezwać, ale zamiast tego poczułam jak jego dłonie otulają moją twarz a po chwili jego usta przywarły do moich. Nie mogąc się powstrzymać uśmiechnęłam się i  natychmiastowo oddałam pocałunek. Czułam jak moje kolana miękną pod czułością z jaką mnie całował. Odsunął się ode mnie z delikatnym uśmiechem patrząc mi prosto w oczy. Już otwierałam usta, ale uniemożliwił mi to kiwając przecząco głową. Chwycił mnie za rękę, splatając nasze dłonie w jedność. Z całych sił powstrzymywałam uśmiech, który cisnął mnie się na usta. Mogłabym tak codziennie. I nie chodzi mi tylko o ten pocałunek, ale także o wspólną drogę do szkoły. Przyjemnie jest, a nawet bardzo. W pewnym momencie ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu Leon ponownie się zatrzymał przed swoim domem. Spojrzałam na niego zaskoczona, ale po chwili do mnie dotarło, że pewnie czegoś zapomniał zabrać z domu. 
- Nie idziemy dzisiaj do szkoły - odezwał się patrząc na mnie z uśmiechem. Otwierałam usta aby zaprotestować jednak on znowu mi nie pozwolił ponieważ odezwał się pierwszy - Spędzimy ten dzień sami - oznajmił i niepewnie się uśmiechnął po czym założył mi kosmyk włosów za ucho. Uśmiechnęłam się na te słowa i chyba delikatnie zarumieniłam. Pociągnął mnie w stronę swojego domu i otwierając drzwi kluczem weszliśmy razem do środka. Mimo iż byłam już w środku dopiero teraz dostrzegłam jak przytulnie jest ustrojone wnętrze. Wcześniej nie miałam okazji tego dostrzec, bo bardziej interesował mnie Leon - Chodź - wyrwał mnie z rozglądania się głos mojego chłopaka. Przeniosłam na niego spojrzenie i bez zawahania udałam się za nim w stronę otwartych drzwi na prawdopodobnie ogród. Chwycił mnie ze dłoń i dopiero wtedy wyszliśmy na zewnątrz. Otworzyłam szerzej oczy widząc co znajduje się w ogrodzie. I mimo starań moja dolna szczęka delikatnie opadła. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Myślałam, że obejrzymy jakiś film i zjemy zamówione jedzenie. A tutaj taka niespodzianka. Pod niewielkim drzewkiem rozłożony był biały kocyk w szare paski. Parę poduszek, które pewnie nam będą służyć do siedzenia i masa jakiś przekąsek oraz owoców. A na środku znajdowała się biały średnich rozmiarów miś natomiast dookoła było kilka kolorowych balonów. Odwróciłam wzrok w stronę Leona i posłałam mu zdziwione spojrzenie. 
- Chciałem w ten sposób podziękować ci za - przerwał i złapał mnie za drugą dłoń - w sumie za wszystko - dodał  po czym odwrócił głowę w stronę przygotowanego można powiedzieć pikniku - Mówiłem Ludmile, że balony to przesada, ale nie słuchała - odezwał się po chwili i zaśmiał się cicho. 
- Ludmiła wiedziała? - zapytałam zdziwiona zwracając tym samym jego uwagę. Kiwnął twierdząco głową i uśmiechnął się szerzej. 
- Nie jestem zbyt dobry w tych sprawach więc poprosiłem o pomoc ją i Kate - wyjaśnił a ja przygryzłam dolną wargę powstrzymując tym samym łzy szczęścia cisnące się do moich oczu - Podoba ci się? - zapytał uważnie mnie się przyglądając z niepewnym uśmiechem. Kiwnęłam twierdząco głową i wtuliłam się w niego aby wiedział, że mówię prawdę. Jestem jeszcze szczęśliwsza niż jakieś dziesięć minut temu.
***
Podniosłam głowa i napotkałam spojrzenie Leona, który od czasu kiedy usiedliśmy i zaczęliśmy można powiedzieć piknik jego wzrok skupiony jest na mnie. Nie przeszkadza mnie to, ale troszeczkę krępuje. Uśmiechnęłam się do niego i wsadziłam do ust truskawkę, którą wcześniej zamoczyłam w bitej śmietanie. Brunet przybliżył się do mnie i siedząc na przeciwko mnie chwycił mnie za dłonie. Nabrał nerwowo powietrza i niepewnie spojrzał mi prosto w oczy.
- Jesteś dla mnie ważna, Violetta - zaczął a po jego oczach mogłam łatwo wyczytać, że się stresuje. Uśmiechnęłam się do siebie i mocniej ścisnęłam jego dłoń - Jeszcze nigdy tak bardzo nie przywiązałem się do jakiejkolwiek osoby a zwłaszcza dziewczyny. Ale z tobą jest inaczej. Wszystko jest inne. Twój uśmiech, dotyk czy nawet delikatny ton głosu. Czasami dziwnie się czuję, że w trudnych chwilach tylko twoja obecność potrafi złagodzić tą złość czy żal. Jestem ci na prawdę wdzięczny za to, że mimo tego co się w tej chwili dzieje ty nadal ze mną jesteś - spuścił na chwilę wzrok ze mnie a ja czułam w oczach pojawiające się łzy. Nabrał powoli powietrza i przełknął głośno ślinę - Dziękuję za każdy uśmiech, przytulenie czy pocałunki. Za każde miłe słowa czy gesty. Za każdy tydzień, dzień, godzinę, chwile jakie ze mną spędzasz. I choć nie okazuję ci tego, to na prawdę zależy mi na tobie - zakończył patrząc na mnie z niepokojem w oczach. Otarłam dłonią mokry policzek i nie wahając się przylgnąłem swoim ciałem do jego. Otulił mnie swoimi ramionami a w jego oddechu wyczułam ulgę. Nie mogąc się powstrzymać odsunęłam się do niego na klika centymetrów i ujmując jego twarz w swoje dłonie złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek. Tym razem nie wyczułam zawahania kiedy oddał pocałunek a wręcz przeciwnie poczułam pewność i co najważniejsze zaufanie jakim mnie obdarzył. Pod wpływem tego cudownego uczucia rozchodzącego się wewnątrz mnie przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej. Moje serce biło tak mocno jakby próbowało wydostać się z mojej klatki piersiowej, natomiast w moim rozumie nie było nic innego, co nie wiązało się z Leonem. Miałam nawet wrażenie jak powtarza tylko i wyłącznie jego imię. Wtedy wiedziałam, że jego imię jest wygrawerowane w moim sercu i już nigdy stamtąd nie zniknie. Z powodu braku tchu odsunęłam się od niego nadal otulając swoimi dłońmi jego twarz. Widziałam w jego oczach ten śliczny błysk w oczach a świadomość, że to ja jestem ich powodem, ucieszyła mnie jeszcze bardziej. Mogłabym powiedzieć mu teraz te dwa słowa, które już dawną chcą się wydostać z moich ust w jego stronę, ale to chyba jeszcze za wcześnie na takie wyznania, szczególnie dla niego.    - Poczekaj chwilę - odezwał się i powoli wstał z miejsca po czym z uśmiechem udał się do środka domu. Westchnęłam głośno a na mojej twarzy wymalowany był szczery, szeroki jak diabli uśmiech. Odwróciłam wzrok w stronę misia, który dotrzymywał nam towarzystwa przez ten cały czas. Jestem pewna, że na pomysł z maskotką wpadła Ludmiła. Zawsze uważała takie rzeczy, za urocze i idealnie nadające się na randkę. Wzięłam go do ręki i czując jego miękkość zachichotałam. Pluszak jest uroczy. Cały biały a na brzuszku ma brązowy napis Hug me. Niespodziewanie poczułam jak Leona z powrotem zajmuje miejsce obok mnie. Spojrzałam na niego a misia usadziłam sobie na udach - Mam coś dla ciebie - odezwał się po chwili wyciągając za swoich pleców pudełeczko. Otworzył je ukazując mi w ten sposób uroczą bransoletę z rzemyku w kolorze błękitu z doczepionym srebrnym aniołkiem. Wyciągnął podarunek z pudełka i skierował swoje spojrzenie na mnie. Wpatrzona z fascynacją w bransoletkę wyciągnęłam w jego stronę dłoń a on sprawnie założył mi ją a następnie zapiął. Dotknęłam przedmiotu i uśmiechnęłam się delikatnie. 
- Jesteś moim nowym lepszym początkiem - usłyszałam te słowa ze zdwojoną siłą, która napędzała moje serce, które i tak już wystarczająco mocno biło. Te słowa były jednymi z piękniejszych jakie mogłam usłyszeć - A ten aniołek symbolizuje ciebie - dodał i chwycił delikatnie moją dłoń po czym dotknął ozdoby, o której wspomniał. Podniosłam na niego spojrzenie, ale ona nadal wpatrywał się w bransoletkę - Bo ty jesteś takim moim aniołem stróżem - szepnął jakby do siebie, ale usłyszałam to bardzo dobrze. Ponownie chwyciłam jego twarz w swoje dłonie i musnęłam czule jego usta.
- Dziękuję - wyszeptałam w jego usta - Jest cudowna - dodałam widząc, na jego twarzy delikatny uśmiech - Tak samo jak ty - oznajmiłam i ponownie zatopiłam się w jego kuszących ustach. Teraz może być tylko lepiej. Nikt nie zburzy tego, co właśnie budujemy. 

***
Od kilkunastu minut leżę bezczynnie na swoim łóżku i patrzę ślepo w sufit. A dlaczego? Sam nie wiem. Może dlatego, że wreszcie odnalazłem swoją drogę. Nie mam wyznaczonego konkretnego celu, ale wiem, że jeśli pójdzie coś nie tak, to jest pewna osoba, na którą mogę liczyć. Na jej słowa pocieszenie, zwykły uścisk czy uśmiech. To dziwne, że całe piętnaście minut poświęciłem tylko i wyłącznie na myśleniu o niej. Słysząc głos Aleksandra, który zapewne wrócił do domu podniosłem się ze swojego łóżka i udałem się w stronę salonu. Mimo iż nie mam na to ochoty i też nie chcę sobie psuć humoru, muszę z nim porozmawiać o sprawie z moimi pseudo rodzicami. Jednak kiedy miałem wejść do kuchni z zamiarem porozmawiania usłyszałem jego rozmowę z Kate.
- Mówisz poważnie? - zdecydowanie w jej głosie można było usłyszeć zdziwienie. Nie lubię podsłuchiwać więc chciałem odejść aby dać im spokojnie porozmawiać, ale zatrzymałem się kiedy usłyszałem swoje imię a następnie słowo rodzice. Podszedłem bliżej i stanąłem za ścianą abym pozostał niezauważony - Nie zgadzam się - głos Kate był stanowczy, co oznaczało, że sprawa jest poważna. Przełknąłem ślinę a mój oddech stał się nierówny.
- Ale my nie mamy w tej sprawie nic do gadania - oznajmił Aleksander i po chwili można było usłyszeć jak kładzie zapewne swój neseser na blat kuchenny.
- Jak to nie mamy?! Jest pod naszą opieką od prawie dwóch lat więc raczej mamy coś do powiedzenia! - podniosła głos jeszcze bardziej zdenerwowana Kate.
- Czy ty nie rozumiesz? Jest pod naszą opieką, ale nie adoptowaliśmy go - wytłumaczył spokojnie jeszcze opanowany Aleksander. Poczułem dziwne ukłucie w okolicach serca. Jeszcze nigdy nie słyszałam jak się kłócą a teraz właśnie to robią i to z mojego powodu.
- To nie znaczy, że oni mogą tak sobie go po prostu zabrać - jej głos był coraz głośniejszy a dźwięk upadającego noża na blat, nie wróżył raczej nic dobrego.
- Kate, to są jego biologiczni rodzice i mają takie prawo żądać aby był z nimi - tłumaczył a mnie aż zmroziło a raczej po moim ciele rozpłynął się gniew. Zacisnąłem dłoń w pięść i zacząłem oddychać głęboko aby opanować nerwy.
- Moze i są jego rodzicami, ale nie oddam go im - postawiła na swoim Kate - Nie pozwolę na to. Wyprowadzi się z tego domu dopiero wtedy kiedy będzie chciał się ożenić - dodała, na co mimo wszystko się uśmiechnąłem.
- Kochanie, zrozum...
- Nie! - przerwała mu krzycząc - On jest dla mnie jak młodszy brat. Kocham go i nie pozwolę tym ludziom zabrać go a zwłaszcza po tym jak bardzo go skrzywdzili. Byłeś przy nim od samego początki, dobrze wiesz jak wyglądał jego pobyt w domu dziecka i teraz tak po prostu pozwolisz im zabrać nam Leona - czułem w jej głosie drżenie. Przymknąłem oczy przypominając sobie dni kiedy byłem jeszcze w domu dziecka i podczas rozmowy z Alejandro, czasami przychodziła i siedziała na fotelu po drugiej stronie gabinetu posyłając mi pocieszające uśmiechy. Wtedy traktowałem ją jeszcze jak zagrożenie, ale teraz wiem, że jej na mnie zależy.
- Jeżeli Leon się do nich nie przeprowadzi i nie uzyskają nad nim prawnej opieki zgłoszą sprawę do sądu - oznajmił z powagą w głosie Alejandro. Wstrzymałem oddech słysząc te słowa. Po co oni to robią? Aby mnie odzyskać? Odkupują swoje winy czy może mają wyrzuty sumienia. Ale moje zdanie w tej sytuacji chyba też się liczy. Przecież mam już osiemnaście lat i mogę sam o sobie zdecydować.
- W takim razie spotkamy się z nimi w sądzie. Chętnie sobie z nimi porozmawiam - stwierdziła Kate. Z jednej strony chce z nimi zostać, ale przez to będą mieli przeze mnie same problemy. Zresztą kiedy się od nich wyprowadzę i przestanę im siedzieć na głowie będą mogli stworzyć normalną rodzinę. W tej chwili w mojej głowie powstał jedne wielki bałagan. Odsunąłem się gwałtownie od ściany i nie przejmując się niczym wyszedłem z domu, który prawdopodobnie niedługo nie będzie moim. Kierunek mojej drogi był tylko jeden. A mianowicie dom Violetty. 
***
Znowu zaczynam notatkę od przeprosin. Nie dodałam rozdziały tydzień temu, ale za to jest w piątek. Dłuższy i wtrąciłam uroczą scenkę Leona i Violi. W następnym może nie być już tak uroczo, bo rodzice Leona nie dadzą za wygraną. I zresztą Federico też. Postaram się dzisiaj już zacząć kolejny rozdział żeby w następnym tygodniu dodać go w terminie.
Jeszcze raz przepraszam i miłego czytania życzę. Oczywiście nie zapominajcie o komentarzach, bo na na prawdę motywują i przynoszą wenę. I mam namyśli te dłuższe komentarze, co nie znaczy, że nie doceniam tych z jednym słowem( chociaż szczerze moglibyście się wysilić bardziej, wystarczy jedno zdanie a nie słowo) :)))

27 komentarzy:

  1. rozdział wspaniały . Leonetta razem .pytam tak z ciekawości czy fedemiła będzie jeszcze kiedyś razem . nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału .
    zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Witaj Daria! ❤

      Mam nadzieję, że nie pomyślałaś, że tutaj nie wrócę?
      Nie mogłabym nie wrócić i nie skomentować takiej perełki :*
      Ty wiesz, że nie mogłam się doczekać tego rozdziału?
      A jak już się doczekałam to uśmiech nie schodzi mi z twarzy :)
      Jestem szczęśliwa i wściekła jednocześnie.
      Da się tak? Widocznie tak skoro ja tak mam :*

      Dlaczego skończyłaś w takim momencie?
      No ja się pytam dlaczego?
      Teraz musze uzbroić się w cierpliwość(co będzie trudne w moim przypadku) i czekać na kolejny rozdział :)
      Zaskakujesz mnie coraz bardziej wiesz?
      Pozytywnie oczywiście!! ♥♥

      Szacun, że oni jeszcze na pięć dni przed końcem roku szkolnego chodzą do szkoły :*
      Ja bym dawno odpadła gdybym miała oceny wystawione.
      Ja to ja oni to oni heh :):D

      Leoś jesteś straszny!
      Chciał dobrze, a wystraszył Vils
      Swoją drogą to ona strachliwa jest :))

      #Federico
      Mam ochotę stłuc tego typa na kwaśne jabłko.
      Co on pieprzy?!
      Czy on się słyszy?!
      Wkurzyłam się. Jak tak można?!
      Jeszcze po tym wszystkim ich broni!
      Nie wie, co przechodził Leon!
      Wiedzą tylko jego opiekunowie,Vils i ta pseudo mamuśka!!
      On nie ma prawa wymagać od niego tefo, żeby ich zrozumiał i wybaczył!
      Fede pomyśl!!!

      Czyżby mama V stesknila się za Leonem?
      Możliwe. Nie to co ojciec.
      Ten facet mnie irytuje.
      Czy on nie rozumie,ze V jest szczęśliwa z Leonem?
      Z resztą Lucas i tak nie żyje, wiec nie mogłaby być z nim :*

      Romantyczne spotkanie Leonetty.
      Kate i Lu mu pomogły :)
      Miło z ich strony :*
      Wzruszyłam się po tym, co Leon jej powiedział.
      To było takie pięknie i zarazem wzruszające.
      Szczerze? To nie spodziewałam się, że coś takiego jej powie.
      Że się odważy :)
      I to, co powiedział jej w szkole...piękne :*
      Do tego ten prezent.
      Drobny podarunek,ale widać, że prosto z serca.
      Teraz nic tylko czekać na te dwa magiczne słowa "Kocham Cię" ❤

      Popierdoliło ich?!(przepraszam za wulgaryzmy, ale się zdenerwowałam i to na maksa)
      Chcą odzyskać Leona? Teraz?
      Nie za późno? Gdzie byli przez 18 lat?! Mieli go w dupie!
      Nie przyjmowali się nim!
      A teraz co?! Chcą go ot tak odzyskać?
      Nigdy już nie będzie tak samo nawet jak Leon spróbuje im wybaczyć! ♡
      Czy oni w tym momencie liczą się z jego uczuciami?!
      Nie!! Znowu myślą tylko o sobie!
      Cholerni egoiści!
      Mogłabym przybić sobie w tym momencie piątkę z Kate.
      Kobieta dobrze mówi!
      Czyżby szykowała się batalia w sądzie?
      Leon tez ma prawo głosu.
      Może odmówić zamieszkania z nimi skoro ma te 18 lat :)
      A w tym wypadku liczy się jego dobro, co nie?
      Nie szukali go, a teraz co?
      Cudownie rodzice? Taaa,bo uwierzę :*

      P.E.R.E.Ł.K.A.
      F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y.
      B.O.S.K.I.
      B.O.M.B.O.W.Y.

      ❤❤❤❤❤❤

      Leon idzie do V.
      Ma w niej wsparcie.
      Ona mu pomoże.
      Ahhh dzisiaj było tak słodko pomiędzy nimi :*
      Te pocałunki. Przytulasy. :)

      Rodzice nie dadzą za wygraną powiadasz? Fede też? Niech się wypchają!!

      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  3. Yghh!
    Rodzice Leona już stracili swoją szansę!
    Niech spadają na drzewo >.<
    A teraz jeszcze Leon sądzi, że robi problem Alejandro i Kate...
    Może jeszcze pójdzie do biologicznych rodziców?!
    W ogóle to przecież oni go oddali, wiec nie maja do niego praw!
    Leon przez nich cierpiał i mam nadzieję, że zostanie z Alejandro i Kate bo bardzo ich lubię <3
    A Federico i jego rodzice są okropni, beznadziejni i ich nienawidzę...
    Tyle Leon przez nich cierpiał :(
    I nadal cierpi...
    I jeszcze próbują go zabrać ludziom, którzy się nim opiekawali, kiedy oni mieli go w dupie...
    Żałosne.

    Leonetta *.*
    Leon taki słodki ^^
    To takie romantyczne *.*
    Umarlam.
    Też chce takiego chłopaka :<
    Masz już ferie a ją jeszcze tydzień do szkoły :c
    Yghh
    Mam dość szkoły.
    Wagary narodowe by się przydały.
    Czekam na kolejną perelke <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam ferii ;) Muszę czekać na nie jeszcze dwa tygodnie :/

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Po prostu cudowny!!!
    Brak mi słów.
    Jak zwykle zresztą po przeczytaniu każdego twojego rozdziału.
    Pozdrawiam
    ~~Ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Zrobisz ich zbliżenie, prawda? Takie mega <3
      Wrócę i proszę ;(

      Usuń
    2. Jestem załamana bo właśnie usunął mi się komentarz, który był niezły i mi się podobał, a teraz nie dość, że zawiodłam cię tym że późno wracam, to i napiszę jakieś badziewie które cię w ogóle nie zmotywuję i w takiej oto chwili pozwalam ci na mnie nakrzyczeć lub ochrzanić, albo dać porządnego kopa - bo bez zbędnego przeciągania: jestem okropna ;-;
      W duszy liczę że nie jesteś aż tak bardzo zła i wybaczysz mi początkowe głupstwo i beznadziejne motywowanie - bo tylko chyba tak to można nazwać, nie? ♥


      Hej, Daria ;*
      Nie za często mówię ci że masz to "coś" a twój talent jest niezmiernie duży i widać, że jesteś nie tylko doświadczona w tym co robisz, ale wkładasz w pisanie mnóstwo serca i czasu - i starasz się dla nas a to naprawdę piękne ;*

      Leon i Fiolka, Fiola i Leon są tak uroczą parą, że ja jestem zachwycona obrotem sprawy i ciągle ci nawalam żebyś zrobiła ich zbliżenie: choć wiem, że Leon po tym co robiła mu opiekunka nie będzie gotowy, ale plose cię, wręcz błagam nie musi to być +18 coś jakby: początkowego, haha XD ;p
      To jak przemyślisz to, kochana? ;*
      Jaki z niego jest romantyk, aż coś mi się robi bo sama bym takiego chciała uwierz i wgl jak on się stara a przy tytule ryczałam jak głupia, słowo daję ;")
      Federico jest skończonym dupkiem skoro myśli, że po tym co zrobili jego rodzice Leon poleci w ich ramiona, jeszcze mają czelność się kłócić o prawa nad nim, what? Dorosły jest - nic mu zrobić nie mogą, yes! <3
      Szkoda mi tego, że przez takich ludzi musi strasznie cierpieć ale Violetta zagoi jego rany i będą razem szczęśliwi ^^
      Już są <3

      Dobra, ja nie wiem, nie umiem pisać motywujących komentarzy za co cię bardzo przepraszam ;c
      Sama chyba idealnie wiesz, że czekam na kolejny prawda?
      Trzymaj się Daria ♥

      Wikson

      Usuń
  6. Cudny ♡♡♡
    Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejku jaki cudowny :* .
    Kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem co powiedzieć jest naprawdę genialny, ale to chyba jak zawsze. 😊❤
    Także pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć ;*
    Rozdział przeuroczy *-*

    Słitaśne scenki Lajonetty ^^
    Verdas dał Castillo prześliczną bransoletke :D
    I te wyznania *-*
    Piknik zrobiony przy pomocy Lu i Kate xD
    Bo Lajon nie na się na takich sprawach :'D
    Czekać tylko jak Leon, albo Vivi powie najpiękniejsze słowa na świecie „Kocham Cię" ❤❤❤

    Kłótnia z Federico...
    Co on do jasnej cholery se myśli?!
    Nie wie co biedny Lajon w domu dziecka przeżył!!

    „Rodzice" Leona chcą go odzyskać po 18 latach?!
    Po tym jak go zostawili?!
    Co oni kurwa myślą?!
    Kate dobrze gada!
    Chce walczyć o Verdasa ^^
    On też ma prawo głosu w końcu ma 18 lat nie?

    Poszedł do Vivi *.*
    Ona go wesprze, pocieszy i doradzi c:

    Nie mogę się doczekać nexta ;3
    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam ;*
    Nati ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rozdział jest fenomenalny, zresztą jak każdy <3
    Naprawdę jest wspaniały.
    Wszytko jest idealne i nie ma czegoś, do czego można by się przyczepić czy żeby coś skrytykować.

    Czy tylko ja rozkleiłam się na "przemowie" Leona?
    Tak romantycznie to wszytko zorganizował *.*
    Co z tego że z drobną pomocą XD
    Nie spodziewałam się po nim takiego szczera wyznania.

    No właśnie. Mówiłam już jak bardzo podoba mi się postać Leona w twoim opowiadaniu?
    Perfekcyjnie ją opisujesz i stworzyłaś.
    We wszystkich opowiadaniach Leon jest taki hop do przodu. Śmiały, pewny siebie i nie ma problemów z nawiązywaniem kontaktów i znajomości.
    U ciebie jest inaczej.
    Podoba mi się to, że Leon nie zmienił się tak drastycznie i natychmiastowo i nadal jest taki mało ufny i trochę zamknięty w sobie.
    Po tym co przeszedł od razu by nie mógł zapomnieć i to chyba oczywiste, że zostanie u niego taka rysa po tych wydarzeniach do końca życia.

    Również wspaniale ukazujesz to, jak właśnie Violetta jest "Tą silną" w ich związku.
    Wszędzie jest, że Violetta ma problemy, a Leon jest oparciem, a tu jest odwrotnie.
    I to właśnie jest świetne.
    Podoba mi się taka wyjątkowość twoich postaci.
    Każda ma swój inny wyrazisty charakter, który z łatwością można dostrzec.
    Och.. Po prostu wszystko jest idealne.

    Tak bardzo szkoda mi Leona i Federico.
    Nie wiem po kogo stronie mam stanąć.
    Rozumiem obydwóch.
    Jeden ma żal do swoich rodziców i to jest normalne.
    W jego sytuacji nie mamy sie czemu dziwić, że zachowuje się tak a nie inaczej.
    A Federico będzie bronił swoich rodzicieli, co też jest w pełni zrozumiałe.
    Najbardziej szkoda mi, że ucierpi na tym ich przyjaźń.
    Oboje cierpią i powinni się wspierać w tej sytuacji, a nie jeszcze bardziej się ze sobą kłócić ;c

    Pozdrawiam kochana <3 A w wolnym czasie zapraszam do mnie ;* http://jortinimylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. No boski:) leonetta taka urocza i słodka jednak czekam nadał na jakąś Fedemiłe brakuje ich. Slowa leosia takie słodkie a violi ciepło na sercu.
    Boje się co będzie w następnym. Fajnie ze są takie długie
    Mam pytanie zrobisz niedługo jakieś 18 +?

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam to od poczatku !!! i mówi e ci to jest CUDOWNE !!!!
    http://newstoryaboutleonetta.blogspot.com/2015/11/hej.html
    wejdźcie na mui wkońcu coś jeszce napisać

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział CUDOWNY !!
    Czekam na następny !!!!!!1
    Mam nadzieje że będzie FEDEMIŁA !!!!!
    Kocham tego BLOGA !
    Najlepszy .

    OdpowiedzUsuń