***
- Nienawidzę latać samolotami - stwierdził gdy wsiedliśmy do samochodu Federico. Zaśmiałam się pod nosem, bo jak widać mamy podobne uczucia względem samolotów. Tyle dokumentów o katastrofach lotniczych oglądałam, że teraz gdy tylko poczuję lekkie wstrząsy od razu wpadam w panikę - A zwłaszcza tych przesiadek - dodał po czym dla bezpieczeństwa zapiął pasy. Uczyniłam to samo, co on, bo wiem jak jeździ Federico. Prościej mówiąc jest bardzo zaprzyjaźniony z pedałem gazu. Nic dziwnego, że dostał już parę mandatów, a ma prawo jazdy od jakiś dwóch lat. Mimo to nie mogę zaprzeczyć, że dobrze prowadzi. Uśmiechnęłam się w stronę Leona i korzystając z okazji oparłam głowę na jego ramieniu.- Dobrze, że już jesteś - powiedziałam zadowolona. Nie będę ukrywać, że jego przyjazd jest najlepszym prezentem jaki mogłam dostać na święta. Już nic więcej nie chce - Spędzimy ten czas i święta razem - dodałam podnosząc głowę aby móc na niego spojrzeć. Uśmiechał się, co szczerze mówiąc mnie nie zaskoczyło. Od dłuższego czasu z jego twarzy nie znika uśmiech.
- Niestety będziesz musiała poczekać - odezwał się ze śmiechem Federico. Zerknął na mnie w lusterku, dzięki czemu zobaczył moją zdziwioną minę - Wybacz, ale mama kazała przywieźć go od razu z lotniska - wyjaśnił, co mnie trochę zasmuciło. Miałam nadzieję, że pojedziemy do mnie, a później pójdziemy na miasto - Zresztą was także zaprosiła - dodał patrząc kątem oka na Ludmiłę - Przygotowała twój ulubiony obiad - prychnął i widziałam w odbiciu lusterka, że spojrzał na siedzącego obok mnie Leona - Kiedy ty przyjeżdżasz szykuje twoje ulubione danie, ale kiedy ja wróciłem nakrzyczała na mnie od razu gdy wszedłem, że zostawiłem bałagan w pokoju - wyżalił się zdenerwowany, co mnie rozśmieszyło i nie tylko mnie, bo moją kuzynkę i Leona także.