***
- Nienawidzę latać samolotami - stwierdził gdy wsiedliśmy do samochodu Federico. Zaśmiałam się pod nosem, bo jak widać mamy podobne uczucia względem samolotów. Tyle dokumentów o katastrofach lotniczych oglądałam, że teraz gdy tylko poczuję lekkie wstrząsy od razu wpadam w panikę - A zwłaszcza tych przesiadek - dodał po czym dla bezpieczeństwa zapiął pasy. Uczyniłam to samo, co on, bo wiem jak jeździ Federico. Prościej mówiąc jest bardzo zaprzyjaźniony z pedałem gazu. Nic dziwnego, że dostał już parę mandatów, a ma prawo jazdy od jakiś dwóch lat. Mimo to nie mogę zaprzeczyć, że dobrze prowadzi. Uśmiechnęłam się w stronę Leona i korzystając z okazji oparłam głowę na jego ramieniu.- Dobrze, że już jesteś - powiedziałam zadowolona. Nie będę ukrywać, że jego przyjazd jest najlepszym prezentem jaki mogłam dostać na święta. Już nic więcej nie chce - Spędzimy ten czas i święta razem - dodałam podnosząc głowę aby móc na niego spojrzeć. Uśmiechał się, co szczerze mówiąc mnie nie zaskoczyło. Od dłuższego czasu z jego twarzy nie znika uśmiech.
- Niestety będziesz musiała poczekać - odezwał się ze śmiechem Federico. Zerknął na mnie w lusterku, dzięki czemu zobaczył moją zdziwioną minę - Wybacz, ale mama kazała przywieźć go od razu z lotniska - wyjaśnił, co mnie trochę zasmuciło. Miałam nadzieję, że pojedziemy do mnie, a później pójdziemy na miasto - Zresztą was także zaprosiła - dodał patrząc kątem oka na Ludmiłę - Przygotowała twój ulubiony obiad - prychnął i widziałam w odbiciu lusterka, że spojrzał na siedzącego obok mnie Leona - Kiedy ty przyjeżdżasz szykuje twoje ulubione danie, ale kiedy ja wróciłem nakrzyczała na mnie od razu gdy wszedłem, że zostawiłem bałagan w pokoju - wyżalił się zdenerwowany, co mnie rozśmieszyło i nie tylko mnie, bo moją kuzynkę i Leona także.
***
Weszłam niepewnie za Leonem do ich domu. Zawsze kiedy tutaj jestem opanowuje mnie delikatny stres. Niby jego rodzice mnie znają i prawdopodobnie lubią, ale mimo to uważam na to co mówię i robię. Przecież w każdej chwili mogę zmienić o mnie zdanie. Automatycznie z kuchni wyłoniła się mama chłopaków i na widok Leon uśmiechnęła się szeroko.
- Wreszcie jesteś - ucieszyła się i bez zbędnych słów przytuliła go do siebie. Od razu na moich ustach pojawił się uśmiech. Cieszy mnie to, że w końcu jest w swojej prawdziwej rodzinie i nie muszę słyszeć czy pytać by wiedzieć, że jest dla nich ważny jak nie najważniejszy. Odnalazł w końcu swoje szczęście. W rodzinie i w miłości. A to w jaki sposób go traktują utwierdza mnie w przekonaniu, że kochają go.
- Też tu jestem - odezwał się urażony Federico zwracając na siebie uwagę.
- Ciebie widziałam dzisiaj rano - powiedziała odsuwając się od Leona - A jego przez prawie dwa miesiące - dodała i uśmiechnęła się w stronę bruneta - Obiad gotowy - oznajmiła zadowolona i ruszyła w stronę kuchni. Spojrzałam w stronę Federico, który zdenerwowany patrzył w stronę, gdzie przed chwilą poszła jego mama. Poklepałam go po ramieniu i śmiejąc się dołączyłam do Leona, który w tym momencie odstawiał swoją walizkę w miejsce niezagrażające życiu.
- Nie czekamy na tatę? - zapytał bez żadnych emocji Federico kiedy we czwórkę usiedliśmy do stołu. Zaczynam odnosić wrażenie, że on jest zazdrosny o Leona.
- Wreszcie jesteś - ucieszyła się i bez zbędnych słów przytuliła go do siebie. Od razu na moich ustach pojawił się uśmiech. Cieszy mnie to, że w końcu jest w swojej prawdziwej rodzinie i nie muszę słyszeć czy pytać by wiedzieć, że jest dla nich ważny jak nie najważniejszy. Odnalazł w końcu swoje szczęście. W rodzinie i w miłości. A to w jaki sposób go traktują utwierdza mnie w przekonaniu, że kochają go.
- Też tu jestem - odezwał się urażony Federico zwracając na siebie uwagę.
- Ciebie widziałam dzisiaj rano - powiedziała odsuwając się od Leona - A jego przez prawie dwa miesiące - dodała i uśmiechnęła się w stronę bruneta - Obiad gotowy - oznajmiła zadowolona i ruszyła w stronę kuchni. Spojrzałam w stronę Federico, który zdenerwowany patrzył w stronę, gdzie przed chwilą poszła jego mama. Poklepałam go po ramieniu i śmiejąc się dołączyłam do Leona, który w tym momencie odstawiał swoją walizkę w miejsce niezagrażające życiu.
- Nie czekamy na tatę? - zapytał bez żadnych emocji Federico kiedy we czwórkę usiedliśmy do stołu. Zaczynam odnosić wrażenie, że on jest zazdrosny o Leona.
- Wróci dopiero pod wieczór. Chcesz na niego czekać? - odpowiedziała zajmując miejsce na przeciwko niego. Westchnął głośno i pokiwał przecząco głową. Uśmiechnęłam się w stronę Leona, który w tym momencie nalewał mi sok do szklanki, chociaż go o to nie prosiłam - Macie plany na jutro? - zapytała, ale nie mam pojęcia do kogo konkretnie mówiła, bo podczas wypowiadania tych słów nakładała sobie jedzenie. Podniosła na chwilę głowę nie słysząc z naszej strony odpowiedzi. Pytającym wzrokiem spojrzała najpierw na Federico, a następnie na Leon. Zgodnie pokiwali przecząco głową, co ewidentnie ją ucieszyło - W takim razie pojedziecie po choinkę. Tato jest jutro zajęty, a ja muszę jechać na zakupy - oznajmiła im zadowolona z siebie. Nie ukrywam, że trochę zepsuła moje plany związane z Leonem, ale przecież nie będą kupować choinki przez cały jutrzejszy dzień. W sumie dobrze, bo będę mogła po raz kolejny wybrać się do centrum handlowego poszukać prezentu dla Leona.
***
- Mam coś dla ciebie - oznajmił kiedy otworzył swoją walizkę. Usiadłam wygodnie na jego łóżku i czekałam, aż mi wręczy ten podarunek - A właściwie to Niall - dodał odwracając się z powrotem w moją stronę, po czym podał mi całkiem ładnie zapakowany prezent. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie blondyna i wystawiłam rękę w stronę Leona, dając mu do zrozumienia aby dał mi mój prezent - Ale powiedział, że masz go otworzyć dopiero w wigilię - dodał patrząc na mnie poważnym wzrokiem. Kiwnęłam głową zaciskając usta i wtedy podał mi podarunek. Ponownie się uśmiechnęłam i z drugiej strony zrobiło mnie się trochę głupio, że nie pomyślałam aby coś mu kupić i przekazać przez Leona.
- Wciąż mam się nie martwić o waszą relację - powiedział chcąc się chyba upewnić krzyżując ręce na klatce piersiowej a jego głos przypominał zmartwiony. Uśmiechnęłam się i delikatnie przechyliłam głową, po czym wstałam ze swojego miejsca zostawiając prezent od Nialla na łóżku. Podeszłam do Leona utrzymując z nim kontakt wzrokowy i dopiero kiedy stałam od niego kilka centymetrów pokiwałam przecząco głową.
- Uwierz, że na prawdę nie musisz się martwić - odpowiedziałam wpatrując się w jego oczy, a moje usta zbliżały się do jego. Pocałowałam go delikatnie w usta i uśmiechając się odsunęłam się od niego - Nie musisz być zazdrosny o Nialla - powiedziałam zadowolona, bo skoro jest o mnie zazdrosny to znaczy, że zależy mu na mnie.
- A o kogoś innego tak? - zapytał z przymrużonymi oczami, po czym ujął moją twarz w swoje dłonie. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co miał na myśli i jak sformułowałam swoją wypowiedź. Zaśmiałam się głośno spuszczając na chwilę wzrok na swoje obuwie. Podniosłam niepewnie głowę, ale widząc jego rozbawienie ulżyło mi. Myślałam, że będzie zły, albo, że się zdenerwuje, ale na szczęście, on taki nie jest. I kiedy ponownie chciałam go pocałować do pokoju jak zwykle bez pukania wszedł Federico.
- Wciąż mam się nie martwić o waszą relację - powiedział chcąc się chyba upewnić krzyżując ręce na klatce piersiowej a jego głos przypominał zmartwiony. Uśmiechnęłam się i delikatnie przechyliłam głową, po czym wstałam ze swojego miejsca zostawiając prezent od Nialla na łóżku. Podeszłam do Leona utrzymując z nim kontakt wzrokowy i dopiero kiedy stałam od niego kilka centymetrów pokiwałam przecząco głową.
- Uwierz, że na prawdę nie musisz się martwić - odpowiedziałam wpatrując się w jego oczy, a moje usta zbliżały się do jego. Pocałowałam go delikatnie w usta i uśmiechając się odsunęłam się od niego - Nie musisz być zazdrosny o Nialla - powiedziałam zadowolona, bo skoro jest o mnie zazdrosny to znaczy, że zależy mu na mnie.
- A o kogoś innego tak? - zapytał z przymrużonymi oczami, po czym ujął moją twarz w swoje dłonie. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co miał na myśli i jak sformułowałam swoją wypowiedź. Zaśmiałam się głośno spuszczając na chwilę wzrok na swoje obuwie. Podniosłam niepewnie głowę, ale widząc jego rozbawienie ulżyło mi. Myślałam, że będzie zły, albo, że się zdenerwuje, ale na szczęście, on taki nie jest. I kiedy ponownie chciałam go pocałować do pokoju jak zwykle bez pukania wszedł Federico.
- Zamawiamy pizzę też chcecie? - zapytał nie zważając na to, że nam przerwał. Chyba będzie trzeba nauczyć go kultury odnośnie prywatności.
- Tak, ostrą z kurczakiem - odpowiedział Leon odsuwając się ode mnie, co jak zwykle mnie nie cieszyło. Zmarszczyłam brwi a po chwili skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Po jego odpowiedzi Federico jak szybko wszedł do pokoju tak szybko z niego wyszedł.
- A dieta? - przypomniałam mu. Osobiście nie twierdzę, że jest mu to potrzebne. Ale podczas mojej wizyty u niego uważnie patrzył na to co je, a teraz będzie objadał się kaloryczną pizzą.
- Na święta mogę - odpowiedział poważnie, na co się zaśmiałam. Zdaję sobie sprawę, że takie pilnowanie diety musi być męczące i raz na jakiś czas ma się ochotę na coś niezdrowego i w pewien sposób zakazanego - A co naskarżysz na mnie? - zapytał głębokim głosem patrząc na mnie w sposób, który mnie onieśmiela. Pokiwałam przecząco głową i podeszłam do niego po czym w końcu pocałowałam go.
- Weź prysznic, a ja zaczekam w salonie - oznajmiłam uśmiechając się do niego szeroko.
- Sugerujesz, że śmierdzę? - powiedział udając urażonego, co mnie tylko i wyłącznie rozśmieszyło. Poklepałam go delikatnie po policzku i śmiejąc się wyszłam z jego pokoju. Idąc do salonu zdawałam sobie sprawę, że zastanę tam wszystkich domowników oraz Ludmiłę. I nie przeszkadza mi to, a wręcz przeciwnie.
***
Uśmiechnąłem się do siebie patrząc na prezent, który kupiłem dla Violetty będąc jeszcze w Stanach. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Starałem się, aby był oryginalny i oznaczał coś więcej niż zwykłą rzecz czy biżuterię.
- Co tam masz? - usłyszałem za plecami głos Federico, który ponownie wszedł do mojego pokoju nie trudząc się pukaniem. Odwróciłem się do niego trzymając w ręce prezent. Wytrzeszczył oczy zdziwiony i bez słowa podszedł do mnie - Nieźle się postarałeś brat - stwierdził przejmując w swoje dłonie prezent. Jego słowa wywołały u mnie uśmiech, bo skoro on mnie pochwalił to znaczy, że Violi na pewno się spodoba i doceni moje staranie.
- Dla niej warto - powiedziałam i zabrałem od niego prezent, bo znając jego rozwali i tyle z mojego trudzenia się. Odłożyłem go w bezpieczne i niewidoczne miejsce po czym odwróciłem się z powrotem w jego stronę - A ty co kupiłeś Ludmile? - zapytałem szczerze zaciekawiony. Westchnął głośno kładąc się na moje łóżko, które dosłownie chwilę przed jego przyjściem pościeliłem.
- Nic. Powiedziała, że nie chce żadnego prezentu - oznajmił zadowolony z siebie. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i spojrzałem na niego zdziwiony. Uwierzył w jej słowa. Zapewne powiedziała tak tylko dlatego, żeby pamiętał aby jej coś kupić.
- To nie znaczy, że nic nie chce - postanowiłem być dobrym bratem i uchronić go przed tragedią, którą zgotowałby mu Ludmiła. Zmarszczył brwi a jego wzrok mówił, że raczej nie rozumie co mam na myśli - Przypomniała ci w ten sposób, że masz coś jej kupić. I radzę abyś coś szybko wymyślił, bo Ludmiłą ci tego nie odpuści - wytłumaczyłem prostymi słowami. Nie od dziś wiadomo, że kobiety wolą przekazywać swoje myśli szyfrem, który my faceci musimy rozpracować. A jeżeli ktoś w tym przypadku Federico, nie zna się na logice kobiet nie przetrwa w ich otoczeniu zbyt długo.
- W takim razie nie mogła tego powiedzieć wprost - powiedział z pretensjami podnosząc się gwałtownie z łóżka. Miałem ochotę się zaśmiać widząc jego minę - Z nimi jest gorzej niż z labiryntem - dodał zdenerwowany wstając z mojego łóżka - Ciekawe gdzie ja teraz znajdę dla niej prezent dzień przed wigilią - mamrotał pod nosem podchodząc do okna w moim pokoju. Masz szczęście, że jest jeszcze w miarę wcześnie i galeria handlowa jest otwarta. Odwrócił się gwałtownie w moją stronę i spojrzał w dziwny sposób - Pomożesz mi - wręcz rozkazał wskazując na mnie palcem.
- Jestem umówiony z Violettą - oznajmiłem tym samym niechętnie odmawiając mu pomocy przy ratowaniu siebie i swojego związku.
- Nie obchodzi mnie to, jedziesz ze mną do tej galerii i pomagasz mi wybrać prezent - podniósł na mnie głos. I nie czekając na mój sprzeciw, który oczywiście miałby miejsce wziął do ręki moją bluzę, którą powiesiłem na krześle i wyszedł z pokoju. Westchnąłem głośno i zaciskając dłoń w pięść wyjąłem z kieszeni telefon, aby poinformować Violettę o zmianie godziny naszego spotkanie. Zdaję sobie sprawę, że zachwycona nie będzie, ale mam nadzieję, że odpokutuję tym prezentem.
- Co tam masz? - usłyszałem za plecami głos Federico, który ponownie wszedł do mojego pokoju nie trudząc się pukaniem. Odwróciłem się do niego trzymając w ręce prezent. Wytrzeszczył oczy zdziwiony i bez słowa podszedł do mnie - Nieźle się postarałeś brat - stwierdził przejmując w swoje dłonie prezent. Jego słowa wywołały u mnie uśmiech, bo skoro on mnie pochwalił to znaczy, że Violi na pewno się spodoba i doceni moje staranie.
- Dla niej warto - powiedziałam i zabrałem od niego prezent, bo znając jego rozwali i tyle z mojego trudzenia się. Odłożyłem go w bezpieczne i niewidoczne miejsce po czym odwróciłem się z powrotem w jego stronę - A ty co kupiłeś Ludmile? - zapytałem szczerze zaciekawiony. Westchnął głośno kładąc się na moje łóżko, które dosłownie chwilę przed jego przyjściem pościeliłem.
- Nic. Powiedziała, że nie chce żadnego prezentu - oznajmił zadowolony z siebie. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i spojrzałem na niego zdziwiony. Uwierzył w jej słowa. Zapewne powiedziała tak tylko dlatego, żeby pamiętał aby jej coś kupić.
- To nie znaczy, że nic nie chce - postanowiłem być dobrym bratem i uchronić go przed tragedią, którą zgotowałby mu Ludmiła. Zmarszczył brwi a jego wzrok mówił, że raczej nie rozumie co mam na myśli - Przypomniała ci w ten sposób, że masz coś jej kupić. I radzę abyś coś szybko wymyślił, bo Ludmiłą ci tego nie odpuści - wytłumaczyłem prostymi słowami. Nie od dziś wiadomo, że kobiety wolą przekazywać swoje myśli szyfrem, który my faceci musimy rozpracować. A jeżeli ktoś w tym przypadku Federico, nie zna się na logice kobiet nie przetrwa w ich otoczeniu zbyt długo.
- W takim razie nie mogła tego powiedzieć wprost - powiedział z pretensjami podnosząc się gwałtownie z łóżka. Miałem ochotę się zaśmiać widząc jego minę - Z nimi jest gorzej niż z labiryntem - dodał zdenerwowany wstając z mojego łóżka - Ciekawe gdzie ja teraz znajdę dla niej prezent dzień przed wigilią - mamrotał pod nosem podchodząc do okna w moim pokoju. Masz szczęście, że jest jeszcze w miarę wcześnie i galeria handlowa jest otwarta. Odwrócił się gwałtownie w moją stronę i spojrzał w dziwny sposób - Pomożesz mi - wręcz rozkazał wskazując na mnie palcem.
- Jestem umówiony z Violettą - oznajmiłem tym samym niechętnie odmawiając mu pomocy przy ratowaniu siebie i swojego związku.
- Nie obchodzi mnie to, jedziesz ze mną do tej galerii i pomagasz mi wybrać prezent - podniósł na mnie głos. I nie czekając na mój sprzeciw, który oczywiście miałby miejsce wziął do ręki moją bluzę, którą powiesiłem na krześle i wyszedł z pokoju. Westchnąłem głośno i zaciskając dłoń w pięść wyjąłem z kieszeni telefon, aby poinformować Violettę o zmianie godziny naszego spotkanie. Zdaję sobie sprawę, że zachwycona nie będzie, ale mam nadzieję, że odpokutuję tym prezentem.
***
- Mogę Cię o coś prosić? - zapytała szeptem, tym samym zwracając na siebie moją uwagę. Nie patrzyła na mnie tylko jakby skrępowana bawiła się swoimi dłońmi ułożonymi na kolanach.
- Coś się stało? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, bo wiedzę, że jest jakaś przygaszona i nie tryska energią jak wczoraj. Westchnęła głośno i dopiero po chwili spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach. W jej oczach zaszkliły się, co skłoniło mnie do przybliżenia się do niej i objęcia ją swoim ramieniem. Nie lubię patrzeć w jej oczy, kiedy ogarnia je smutek.
- Coś się stało? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, bo wiedzę, że jest jakaś przygaszona i nie tryska energią jak wczoraj. Westchnęła głośno i dopiero po chwili spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach. W jej oczach zaszkliły się, co skłoniło mnie do przybliżenia się do niej i objęcia ją swoim ramieniem. Nie lubię patrzeć w jej oczy, kiedy ogarnia je smutek.
- Pojedziesz jutro ze mną do San Luis? - zadała kolejne pytanie kładąc głowę na moim ramieniu. Ująłem jej dłonie w swoje i ucałowałem ją w czubek głowy, tym samym zgadzając się na jej prośbę - Chciałabym odwiedzić grób mojej siostry - dodała szeptem, a w jej głosie można było usłyszeć, że z trudem wypowiedziała te słowa - Nie pamiętam jej, ale czuję, że powinnam to zrobić. Zwłaszcza w święta - kontynuowała swoją wypowiedź, a jej głos był coraz cichszy. Nie przerywałem jej, bo czuję, że chce z kimś pogadać, albo się komuś wyżalić. Cisza między nami byłą dobrym rozwiązaniem. Ona nie potrzebuje teraz abym ją zagadywał o czymś innym czy nawet rozweselał. Oczekuje ode mnie wsparcia, zrozumienia i bliskości - Śniła mnie się zeszłej nocy - wyszeptała chowając swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi - Była ubrana w tą samą sukienkę, co na zdjęciu, które dała mi mama - mówiła i chociaż nie widziałem to czułem, że delikatnie się uśmiechnęła - Machała do mnie uśmiechając się. A przynajmniej tak mnie się wydaje, że to było do mnie - jej spokojny i opanowany głos sprawił, że ulżyło mi na sercu. Ucałowałem ją ponownie w czubek głowy i przetarłem dłonią po jej ramieniu. Spojrzała na mnie unosząc delikatnie głowę po czym posłała mi delikatny uśmiech.
***
Czując delikatne szturchnięcie w ramię niechętnie otworzyłam oczy. Widząc przed sobą uśmiechniętego Leona przeciągnęłam się starając wybudzić.
- Wybacz, że zasnęłam - wyszeptałam przecierając oczy i poprawiając się na siedzeniu samochodu. Posłał mi delikatny uśmiech. Obiecałam sobie, że nie będę spać przez całą drogę, ale najwidoczniej moje powieki zdecydowały inaczej. Widocznie fakt, że wstałam wcześnie rano zmusił mnie do zaśnięcia. Westchnęłam głośno i zerknęłam w stronę Leona, który cierpliwie czekał na jakikolwiek ruch z mojej strony. Czując jego dłoń na swojej doznałam w pewien sposób odwagi, aby wyjść z samochodu i odszukać grób mojej siostry. Chwyciłam za klamkę od drzwi samochodowych i jednym ruchem pociągnęłam, a następnie wysiadłam jak najszybciej żeby nie rozmyślić się. Podeszłam do bagażnika, w którym znajdował się najładniejszy znicz jaki znalazłam i białe lilie. Brunet za pomocą kluczyków otworzył bagażnik i wyjął wszystkie rzeczy po czym podał mi kwiaty. Z każdym kolejnym krokiem w stronę cmentarza moje serce przyśpieszało swój rytm. Odnalazłam dłoń Leona i ścisnęłam ją najmocniej jak potrafiłam. Stresuję się, bo nie mam pojęcia jak zareaguję kiedy zobaczę jej grób. Czy wybuchnę płaczem czy może powróci mój żal do rodziców? Skręciłam w odpowiednią jakby uliczkę kierując się w stronę najmniejszych nagrobków. Teraz wystarczy tylko znaleźć odpowiedni. Wyczułam na sobie wzrok Leona, ale byłam za bardzo skupiona na odszukaniu grobu swojej siostry żeby na niego spojrzeć. I kiedy dostrzegłam jeden jedynym nagrobek pod niewielkim drzewkiem czułam, że to jest właśnie ten. Bez namysłu ruszyłam w jego stronę ciągnąc za sobą Leona. A kiedy dostrzegłam jej imię na nagrobku moje oczy się zaszkliły. Nabrałam nerwowo powietrza do płuc i powoli wypuściłam. Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że będę stała nad grobem mojej siostry. Kumulowało się we mnie tyle emocji, że nie mogłam powstrzymać pojedynczej łzy spływającej swobodnie po moim policzku.
- Jestem okropną siostrą - szepnęłam jakby do siebie, ale zdaję sobie sprawę, że Leon to usłyszał. W końcu stoi obok mnie, a dookoła jest cisza - Nie pamiętam własnej siostry - dodałam i w tym momencie nie wytrzymałam. W moich oczach zebrało się mnóstwo łez, które po chwili zaczęły swobodnie spływać po moich policzkach.
- Violu, to nie jest twoja wina - powiedział spokojnym tonem Leon, a dosłownie po kilku sekundach objął mnie swoimi ramionami przytulając mnie mocno do siebie.
- Wiem! - krzyknęłam odsuwając się od niego - Ale źle się z tym czuję! Nie pamiętam nic związanego z nią! Chciałabym przypomnieć sobie chociaż trochę! Chciałabym chociaż ją pamiętać! - mój głos z każdym kolejnym słowem był głośniejszy, a po policzkach niemal lały się łzy - Nienawidzę się za to! - dodałam przez zaciśnięte zęby a moja dłoń zacisnęła się na kwiatach. Nie słysząc odpowiedzi ze strony Leona przeniosłam na niego swoje spojrzenie tym samym nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
- Nie możesz się za to winić, to ci w niczym nie pomoże - powiedział spokojnie utrzymując kontakt wzrokowy z moimi zapłakanymi oczami. Podszedł do mnie i kciukiem przetarł po moim mokrym policzku - Zdaję sobie sprawę, że jest to dla ciebie trudne, ale..
- Jest bardzo trudne - przerwałam mu ze złością. Jednak kiedy ponownie spojrzałam w jego szmaragdowe oczy pękła we mnie bariera złości. Wtuliłam się w Leona wybuchając płaczem - To boli - wyszeptałam w jego bluzę, która zapewne będzie mokra od moich łez. Głaskał mnie po plechach w celu uspokojenia. Zacisnęłam mocniej swój uścisk i czując jak składa na czubku mojej głowy delikatne pocałunki powoli się uspokajałam.
- Wybacz, że zasnęłam - wyszeptałam przecierając oczy i poprawiając się na siedzeniu samochodu. Posłał mi delikatny uśmiech. Obiecałam sobie, że nie będę spać przez całą drogę, ale najwidoczniej moje powieki zdecydowały inaczej. Widocznie fakt, że wstałam wcześnie rano zmusił mnie do zaśnięcia. Westchnęłam głośno i zerknęłam w stronę Leona, który cierpliwie czekał na jakikolwiek ruch z mojej strony. Czując jego dłoń na swojej doznałam w pewien sposób odwagi, aby wyjść z samochodu i odszukać grób mojej siostry. Chwyciłam za klamkę od drzwi samochodowych i jednym ruchem pociągnęłam, a następnie wysiadłam jak najszybciej żeby nie rozmyślić się. Podeszłam do bagażnika, w którym znajdował się najładniejszy znicz jaki znalazłam i białe lilie. Brunet za pomocą kluczyków otworzył bagażnik i wyjął wszystkie rzeczy po czym podał mi kwiaty. Z każdym kolejnym krokiem w stronę cmentarza moje serce przyśpieszało swój rytm. Odnalazłam dłoń Leona i ścisnęłam ją najmocniej jak potrafiłam. Stresuję się, bo nie mam pojęcia jak zareaguję kiedy zobaczę jej grób. Czy wybuchnę płaczem czy może powróci mój żal do rodziców? Skręciłam w odpowiednią jakby uliczkę kierując się w stronę najmniejszych nagrobków. Teraz wystarczy tylko znaleźć odpowiedni. Wyczułam na sobie wzrok Leona, ale byłam za bardzo skupiona na odszukaniu grobu swojej siostry żeby na niego spojrzeć. I kiedy dostrzegłam jeden jedynym nagrobek pod niewielkim drzewkiem czułam, że to jest właśnie ten. Bez namysłu ruszyłam w jego stronę ciągnąc za sobą Leona. A kiedy dostrzegłam jej imię na nagrobku moje oczy się zaszkliły. Nabrałam nerwowo powietrza do płuc i powoli wypuściłam. Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że będę stała nad grobem mojej siostry. Kumulowało się we mnie tyle emocji, że nie mogłam powstrzymać pojedynczej łzy spływającej swobodnie po moim policzku.
- Jestem okropną siostrą - szepnęłam jakby do siebie, ale zdaję sobie sprawę, że Leon to usłyszał. W końcu stoi obok mnie, a dookoła jest cisza - Nie pamiętam własnej siostry - dodałam i w tym momencie nie wytrzymałam. W moich oczach zebrało się mnóstwo łez, które po chwili zaczęły swobodnie spływać po moich policzkach.
- Violu, to nie jest twoja wina - powiedział spokojnym tonem Leon, a dosłownie po kilku sekundach objął mnie swoimi ramionami przytulając mnie mocno do siebie.
- Wiem! - krzyknęłam odsuwając się od niego - Ale źle się z tym czuję! Nie pamiętam nic związanego z nią! Chciałabym przypomnieć sobie chociaż trochę! Chciałabym chociaż ją pamiętać! - mój głos z każdym kolejnym słowem był głośniejszy, a po policzkach niemal lały się łzy - Nienawidzę się za to! - dodałam przez zaciśnięte zęby a moja dłoń zacisnęła się na kwiatach. Nie słysząc odpowiedzi ze strony Leona przeniosłam na niego swoje spojrzenie tym samym nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
- Nie możesz się za to winić, to ci w niczym nie pomoże - powiedział spokojnie utrzymując kontakt wzrokowy z moimi zapłakanymi oczami. Podszedł do mnie i kciukiem przetarł po moim mokrym policzku - Zdaję sobie sprawę, że jest to dla ciebie trudne, ale..
- Jest bardzo trudne - przerwałam mu ze złością. Jednak kiedy ponownie spojrzałam w jego szmaragdowe oczy pękła we mnie bariera złości. Wtuliłam się w Leona wybuchając płaczem - To boli - wyszeptałam w jego bluzę, która zapewne będzie mokra od moich łez. Głaskał mnie po plechach w celu uspokojenia. Zacisnęłam mocniej swój uścisk i czując jak składa na czubku mojej głowy delikatne pocałunki powoli się uspokajałam.
***
Usiadłam uśmiechając się na kanapie pomiędzy rodzicami, który mieli dla mnie prezent. Moja rodziciela podała mi niewielkie pudełeczko i uśmiechnęła się do mnie szeroko. Odwzajemniłam jej uśmiech. Zdecydowanie święta to najpiękniejszy okres w roku. Ta rodzinna atmosfera i uśmiechnięta twarze. Rozwiązałam białą wstążkę i ostrożnie zdjęłam wieczko. Moim oczom ukazał się śliczny złoty wisiorek. Jednak moją uwagę przykuła wygrawerowana litera na serduszku.
- Miałyście takie naszyjniki z Amelią - wyjaśniła mama drżącym głosem, ale na jej ustach malował się delikatny uśmiech. Wyjęłam wisiorek z pudełka i przyjrzałam mu się dokładniej. Jest śliczny. Od razu w moich oczach pojawiły się łzy - Ona nosiła naszyjnik z twoją literką imienia, a ty z jej - dodałam zapewne wpatrując się we mnie. Uśmiechnęłam się na samą myśl o mojej siostrze. Od wizyty na cmentarzu i rozmowie z Leonem zrozumiałam, że nie powinnam się wściekać niepamięcią żadnych wspomnień związanych z Amelią - Zabraliśmy ci naszyjnik po jej śmierci i popełniliśmy błąd, bo miałaś prawo go nosić - powiedziała gładząc mnie po włosach. Odwróciłam wzrok od naszyjnika i przeniosłam go na mamę a następnie na tatę. Przytuliłam się do mojego ojca i poprosiłam go, aby pomógł mi założyć naszyjnik.
- Mamy dla ciebie coś jeszcze - odezwał się tato wstając z kanapy. Podszedł do telewizora i do specjalnego odtwarzacza włożył jakąś kasetę. Usiadłam wygodniej i niecierpliwie czekałam, aż coś pojawi się na ekranie. Poczułam dłoń mamy na swojej, więc spojrzałam w jej stronę. Jednak kiedy usłyszałam śmiech dwóch dziewczynek automatycznie przeniosłam ponownie wzrok na telewizor. Mimo uśmiechu na twarzy po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Ścisnęłam mocniej dłoń mamy i ze skupieniem patrzyłam na nagranie, na którym byłam razem z Amelią. Teraz zrozumiałam, że mimo iż jej nie pamiętam, to w jakiś sposób odczuwam tęsknotę za nią. Zwłaszcza teraz kiedy oglądam nagranie jak bawiłyśmy się w ogrodzie. Ubrane w identyczne sukieneczki. W końcu była moją siostrą. Kochałam ją i w jakiś sposób wciąż ją kocham.
- Miałyście takie naszyjniki z Amelią - wyjaśniła mama drżącym głosem, ale na jej ustach malował się delikatny uśmiech. Wyjęłam wisiorek z pudełka i przyjrzałam mu się dokładniej. Jest śliczny. Od razu w moich oczach pojawiły się łzy - Ona nosiła naszyjnik z twoją literką imienia, a ty z jej - dodałam zapewne wpatrując się we mnie. Uśmiechnęłam się na samą myśl o mojej siostrze. Od wizyty na cmentarzu i rozmowie z Leonem zrozumiałam, że nie powinnam się wściekać niepamięcią żadnych wspomnień związanych z Amelią - Zabraliśmy ci naszyjnik po jej śmierci i popełniliśmy błąd, bo miałaś prawo go nosić - powiedziała gładząc mnie po włosach. Odwróciłam wzrok od naszyjnika i przeniosłam go na mamę a następnie na tatę. Przytuliłam się do mojego ojca i poprosiłam go, aby pomógł mi założyć naszyjnik.
- Mamy dla ciebie coś jeszcze - odezwał się tato wstając z kanapy. Podszedł do telewizora i do specjalnego odtwarzacza włożył jakąś kasetę. Usiadłam wygodniej i niecierpliwie czekałam, aż coś pojawi się na ekranie. Poczułam dłoń mamy na swojej, więc spojrzałam w jej stronę. Jednak kiedy usłyszałam śmiech dwóch dziewczynek automatycznie przeniosłam ponownie wzrok na telewizor. Mimo uśmiechu na twarzy po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Ścisnęłam mocniej dłoń mamy i ze skupieniem patrzyłam na nagranie, na którym byłam razem z Amelią. Teraz zrozumiałam, że mimo iż jej nie pamiętam, to w jakiś sposób odczuwam tęsknotę za nią. Zwłaszcza teraz kiedy oglądam nagranie jak bawiłyśmy się w ogrodzie. Ubrane w identyczne sukieneczki. W końcu była moją siostrą. Kochałam ją i w jakiś sposób wciąż ją kocham.
***
- Dziękuję bardzo za zaproszenie - zwróciłam się do rodziców Leona z uśmiechem. To miłe z ich strony, że zaprosili mnie na taką późna wigilijną kolację. Zresztą nie tylko mnie, bo Ludmiłę także. Początkowo nie chciałam zostawiać rodziców po tym powrocie do wspomnień, ale oni sami mieli zamiar iść do rodziców Ludmiły i byli pozytywnie nastawienie na moją wizytę u Leona.
- Jest późno odprowadzę cię - oznajmił Leona obejmując mnie w tali. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i ostatni raz posłałam jego rodzicom uśmiech. Z tego co wiem moja kuzynka jeszcze zostaje, ale ja niestety jestem tak zmęczona, że jak wrócę to od razu kładę się do łóżka. Brunet pomógł mi założyć na ramiona płaszcz, bo noc zrobiła się trochę zimna. Trzymając kurczowo dłoń Leona wyszliśmy z jego rodzinnego domu i naszym kierunkiem był mój dom, który na szczęście jest jakieś kilka minut drogi. Oparłam głowę o jego ramię i na chwilę przymknęłam oczy.
- Było bardzo miło - stwierdziłam zgodnie z prawdą. Muszę przyznać, że początkowo czułam stres siedząc z jego rodzicami przy stole, ale teraz jestem spokojna, bo traktowali mnie można powiedzieć jak członka rodziny - A prezent jest cudowny - dodałam uśmiechając się i podnosząc głowę, aby na niego spojrzeć. Odwzajemnił mój uśmiech i mocniej ścisnął moją dłoń - Ale niestety zostawiłam go u ciebie w pokoju - zaśmiałam się, ale dzięki temu będę miałam pretekst do odwiedzenia go jutro. Ziewnęłam i ponownie ułożyłam głowę na jego ramieniu. Całe szczęście, że za chwilę będziemy pod moim domem. Wolną ręką odszukałam w płaszczu klucze do domu, bo jestem pewna, że rodziców jeszcze nie ma. Niby jest już przed północą, ale oni uwielbiają spędzać czas u rodziców Ludmiły. Złapałam za klamkę i tak jak myślałam drzwi były zamknięte.
- Wejdziesz? - zapytałam męcząc się z otworzeniem drzwi. Odwróciłam się delikatnie w jego stronę i spojrzałam pytająco. Widząc jego minę zrobiłam szybko proszącą minę i złapałam go za rękę, po czym zaczęłam delikatnie ciągnąc go do środka. Nie opierał się, co mnie ucieszyło.
- Jest już późno, Viola - jęknął zamykając za sobą drzwi. Uśmiechnęłam się cwanie i odwiesiłam swój płaszczyk na wieszak.
- To zostań na noc - zaproponowałam uśmiechając się szeroko. Spojrzał na mnie rozbawiony kiwając głową. Podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję wciąż się uśmiechając. Dobrze wiem, że tylko udaje i tak na prawdę się zgodzi.
- Jest późno odprowadzę cię - oznajmił Leona obejmując mnie w tali. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i ostatni raz posłałam jego rodzicom uśmiech. Z tego co wiem moja kuzynka jeszcze zostaje, ale ja niestety jestem tak zmęczona, że jak wrócę to od razu kładę się do łóżka. Brunet pomógł mi założyć na ramiona płaszcz, bo noc zrobiła się trochę zimna. Trzymając kurczowo dłoń Leona wyszliśmy z jego rodzinnego domu i naszym kierunkiem był mój dom, który na szczęście jest jakieś kilka minut drogi. Oparłam głowę o jego ramię i na chwilę przymknęłam oczy.
- Było bardzo miło - stwierdziłam zgodnie z prawdą. Muszę przyznać, że początkowo czułam stres siedząc z jego rodzicami przy stole, ale teraz jestem spokojna, bo traktowali mnie można powiedzieć jak członka rodziny - A prezent jest cudowny - dodałam uśmiechając się i podnosząc głowę, aby na niego spojrzeć. Odwzajemnił mój uśmiech i mocniej ścisnął moją dłoń - Ale niestety zostawiłam go u ciebie w pokoju - zaśmiałam się, ale dzięki temu będę miałam pretekst do odwiedzenia go jutro. Ziewnęłam i ponownie ułożyłam głowę na jego ramieniu. Całe szczęście, że za chwilę będziemy pod moim domem. Wolną ręką odszukałam w płaszczu klucze do domu, bo jestem pewna, że rodziców jeszcze nie ma. Niby jest już przed północą, ale oni uwielbiają spędzać czas u rodziców Ludmiły. Złapałam za klamkę i tak jak myślałam drzwi były zamknięte.
- Wejdziesz? - zapytałam męcząc się z otworzeniem drzwi. Odwróciłam się delikatnie w jego stronę i spojrzałam pytająco. Widząc jego minę zrobiłam szybko proszącą minę i złapałam go za rękę, po czym zaczęłam delikatnie ciągnąc go do środka. Nie opierał się, co mnie ucieszyło.
- Jest już późno, Viola - jęknął zamykając za sobą drzwi. Uśmiechnęłam się cwanie i odwiesiłam swój płaszczyk na wieszak.
- To zostań na noc - zaproponowałam uśmiechając się szeroko. Spojrzał na mnie rozbawiony kiwając głową. Podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję wciąż się uśmiechając. Dobrze wiem, że tylko udaje i tak na prawdę się zgodzi.
***
Wiedziałam. Nie miałam ani chwili wątpliwości, że nie zgodzi się i wróci do domu. Uśmiechnęłam się sama do siebie wtulając jeszcze bardziej w jego klatkę piersiową. Dotykam jego ciała bez skrępowania, a on pozwala mi na poznanie całego siebie patrząc mi bezpośrednio w oczy, nie ucieka spojrzeniem nawet na sekundę. Leżąc na Jego żebrach z dłonią opartą o ramię lubię przypominać sobie chwilę kiedy pierwszy raz dotknął mojej dłoni i zamknął ją w delikatnym splocie swoich palców. Podniosłam na niego swoje spojrzenie i w tym momencie on schylił się, więc nasze czoła spotkały się ze sobą w lekkim zderzeniu. Zaśmialiśmy się oboje, a w przeprosiny od niego dostałam czuły pocałunek w usta. Uśmiechnęłam się i ponownie zbliżyłam do niego, bo taki krótki pocałunek nie wypełnił stuprocentowo mojego pragnienia. Uśmiechnęłam się pod nosem kiedy odwzajemnił pocałunek. I ponownie wewnątrz mnie rozlała się przyjemna fala ciepła. Brunet podniósł się na rękach i zawisł nade mną nie przestając rozpieszczać moich ust. Bez namysłu, a raczej niesiona emocjami wplotłam dłonie w jego włosy. Po raz pierwszy czuję niesamowitą elektryczność podczas pocałunku. Zazwyczaj nie były on taki namiętny i pełen... pożądania? Chyba tak mogę nazwać to co w tej chwili odczuwam. Czując jego dłoń na moim biodrze wzdrygnęłam się, ale nie miałam zamiaru tego przerywać. To co w tej chwili się między nami dzieje jest zbyt interesujące. Odsunął się ode mnie przerywając tym samym moje rozkoszowanie się tym uczuciem. Wpatrywał się we mnie z dziwnym błyskiem w oczach, który mnie fascynował. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i próbując wyrównać oddech zaczęłam bawić się jego włosami, co ewidentnie mu się podobało, bo uśmiechnął się delikatnie. Zbliżył się do mnie, ale zamiast dopieścić moje usta zaczął całować mnie po szyi, co wywołało u mnie łaskotki, ale zdecydowanie bardziej przeważyła rozkosz. Owinęłam nogi wokół jego bioder i poddałam się rozchodzących we mnie uczuć. Czuję, że ta noc będzie interesująca i zapamiętana.
***
Rozdział 24 zawitał, ale niestety nie podoba mnie się on.
Nie sprawdzam błędów, bo jest późno, a ja śpiąc.
Tyle z notatki, bo nie mam siły pisać nic więcej.
Nie sprawdzam błędów, bo jest późno, a ja śpiąc.
Tyle z notatki, bo nie mam siły pisać nic więcej.
❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńHej !
OdpowiedzUsuńNiewiem jak możesz sądzić że rozdział ci sie nie podoba ?! Rozdział jest cudowny !
Szczerze przy kilku momentach się uśmiałam jak na przykład :
"Przygotowała twój ulubiony obiad - prychnął i widziałam w odbiciu lusterka, że spojrzał na siedzącego obok mnie Leona - Kiedy ty przyjeżdżasz szykuje twoje ulubione danie, ale kiedy ja wróciłem nakrzyczała na mnie od razu gdy wszedłem, że zostawiłem bałagan w pokoju - wyżalił się zdenerwowany"
Forever alone , Federico XD
" Też tu jestem - odezwał się urażony Federico zwracając na siebie uwagę. - Ciebie widziałam dzisiaj rano -powiedziała odsuwając się od Leona -A jego przez prawie dwa miesiące -dodała i uśmiechnęła się w stronę bruneta - Obiad gotowy - oznajmiła zadowolona i ruszyła w stronę kuchni. Spojrzałam w stronę Federico, który zdenerwowany patrzył w stronę, gdzie przed chwilą poszła jego mama. Poklepałam go po ramieniu i śmiejąc się dołączyłam do Leona, który w tym momencie odstawiał swoją walizkę w miejsce niezagrażające życiu."
Tak mi przykro , Fede ......
Za każdym razem jak czytam rozdział to na początku cieszę się że jest długi , a potem się smucę bo tak niedużo zostało mi do czytania ..........
Nie mogę się doczekać następnego !
Do zobaczonka i pozdrowionka :**
Cuuuuudo !
OdpowiedzUsuńO rety przerwałaśw takim momencie...
OdpowiedzUsuńChcę już next! xd
Cudowny rozdział :)
<3
OdpowiedzUsuń💕💕💕
OdpowiedzUsuńDaria !!!! Genialny rozdział !!!! Violka i Leon znowu są razem 💕💕jeszcze święta 🎄ten piękny rodzinny czas . Oj No proszę robi się gorąco między V&L co to będzie 😱😱😱🙈. Ładnie tak kończyć w takim momencie ??? 🙉 Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością , !!!😊 udanego tygodnia a gdyby nie było okazji to Wesołych Świat 🐥Buziaki 😘
Usuńkurde ten rozdział jest boski;)
OdpowiedzUsuńOstatnia scena Leonetty!!
Omomom *.*
Mam nadzieję że wydarzy się coś więcej;)
Dlatego czekam na następny.
Proszę wstaw szybko bo nie mogę się doczekać co będzie dalej;)))
Życzę weny oczywiście;))
Uwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych rozdziałów jakich czytałam na twoim blogu❤.Czekam na następny ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zresztą jak każdy 💝
OdpowiedzUsuńNareszcie swięta u nich 😊
Ale nadal jestem ciekawa co Viola da Leonowi za prezent.
I co ona dostała od niego 😕
Co Fede kupił Ludmi ?
No już chce wiedzieć kiey next ? 😂
Nie ma żadnych błędów nic nie musisz sprawdzać super rozdział i to się liczy !
Chcę wiedziec jak ta noc sie skończy no już !😊😊
Vilu na świeta u Leona w domu ni fajnie fajnie poważny związek poważna sprawa 😘
Kocham takie rozdziały 😊
Czekam na next !
Powodzenia Trzymaj sie !
Czuję że coś się stanie między Leonem i Violą xd
OdpowiedzUsuńHej Daria.
UsuńJak tam u ciebie? Wszystko w porządku? Wiedz o tym, że napisałaś fascynujący rozdział, który wprowadza mnie w zdziwienie i zachwycenie. Z każdym kolejnym nextem lśnisz coraz bardziej, po prostu piszesz coraz lepiej ^^
Widać,że jesteś do tego stworzona 💕
Nie podoba ci się? Kochana! On jest fantastyczny, naprawdę 😦
Uwielbiam Święta :)
I gdy wyobrażam sobie Leona i Violetty podczas nich, siedzących przy wspólnym stolw, patrzących się na siebie z ogromną miłością dostaję motylków w brzuchu 💕
Ich miłość jest cholernie piękną historią, a to że Violetta przez kilka miesięcy o nim śniła, musiało być przeznaczeniem ;D
Dobrze, że rodzice Fiolki starają się przypomnieć jej o zmarłej siostrze. Bardzo dobrze że wspominają o niej, zwłaszcza w świąteczny czas.
Czuję, że między nimi wydarzy się coś pięknego i powiem ci szczerze że na to liczę, nie pytaj czemu, jakoś po prostu tak. Myślę że to byłby duży krok w stronę ich związku. A przede wszystkim León po wszystkich traumatycznych wydarzeniach otwarłby się jeszcze bardziej w stronę swojej dziewczyny 💕
Jestem ciekawa co będzie dalej. Kocham to opowiadanie i kocham te parę. Gdy myślę o ich silnej miłości oczy podchodzą łzami ;*
Happy Easter! ^^
Buziaki.
Wiktoria :)
Violettę*
Usuństole*
Wybacz za błędy ;)
Zawał na miejscu :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :*
Hmm a co Violetta dostała od Leona w prezencie?
Czekam na next!
Cudny😍😍
OdpowiedzUsuńŚwietny cudowny:) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGenialny :3
OdpowiedzUsuńNie mam teraz czasu, ponieważ muszę odrobić zadanie na jutrzejszą historię; ale jak skończę, na pewno drugi raz dokładniej przeczytam rozdział.
Czekałam i się doczekałam! Cuddooowwnnyyy! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny cudowny:) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zwykle, ale zakończyć w takim momencie? �� No nic. Czekam na następny, który (mam nadzieje) szybko się pojawi ����
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny i nie myśl inaczej!
OdpowiedzUsuńJeju, tak strasznie podoba mi się to opowiadanie 💕
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział 😘
Życzę weny i dużo czasu na pisanie.😄
Miłego dnia 💗
Shoshano
Wspaniały!❤ Czekam na next'a
OdpowiedzUsuńMega , mega mega !!! Jak dawno mnie tu nie było ��. Mega rozdział ! Cudowny , Leoś wrócił i Violka może się nim nacieszyć :) ��Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział tego opowiadania - końcówka petarda !!! Kinia ��
OdpowiedzUsuńBędzie dziś rozdział ??
OdpowiedzUsuńDołączam się do prośby:) życzę wesołych świąt
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział ? Życzę zdrowych i wesołych świąt wielkanocnych :*** ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Kiedy next ?
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńKiedy będzie dostępny kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńKIEDY BEDZIE ROZDZIAL ?
OdpowiedzUsuńKIEDY BEDZIE ROZDZIAL ?
KIEDY BEDZIE ROZDZIAL ?
KIEDY BEDZIE ROZDZIAL ?
KIEDY ROZDZIAL !
Wszystko w porządku:)
OdpowiedzUsuńBędzie może rozdział
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział ? 😕
OdpowiedzUsuńCzy będzie dzis rozdział ?
OdpowiedzUsuńWszystko w porządku Daria?? ;/
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBedzie dzis rozdzial ? Blagam napisz czy wszystko jest ok, martwimy sie :(
OdpowiedzUsuńBedzie dzis rozdzial ? Blagam napisz czy wszystko jest ok, martwimy sie :(
OdpowiedzUsuńDaria, co jest ? 😕
OdpowiedzUsuńŻyjesz? 😕❤
OdpowiedzUsuńCudo,cudo poprostu cudo:) kiedy będzie dostępny rozdział pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny���� ale minął już prawie miesiąc a następnego rozdziału nadal nie ma��
OdpowiedzUsuńHola hola jesteś tam Daria:) wszystko w porządku,napisz czy wszystko ok pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Daria w tym roku pisze maturę, ale mogę się mylić.
OdpowiedzUsuńJeśli to prawda to pewnie dlatego nie ma rozdziałów.
Wiesz , też tak sądzę ....
UsuńNiby racja , może pisze te maturty ale mogłaby nas uprzedzić jak inne osoby prowadzące blogi ......
UsuńMatura to nie jest byle jaki egzamin. To ona decyduje o naszej przeszłości...
UsuńNawet jeśli jest 2 czy 3 dni przerwy pomiędzy egzaminami to nie znaczy, że Daria ma ochotę cos pisać na blogu.
Być moze w przerwach sie uczy albo spędza czas w przyjemny sposób aby sie odstresować.
Blog nie jest najważniejsza rzeczą...
Przyszłości *
UsuńHejo Hejo wszystko okej ? "XD Wiesz martwimy się tu o ciebie a wczoraj minął miesiąc od ostatniego rozdziału i zżera mnie ciekawość co będzie w 25...Odezwij się chociaż że żyjesz dobra ?
OdpowiedzUsuńMelenia19
Mam nadzieję, że to tylko matury a nie coś z twoim zdrowiem. Czekamy!:*
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję. W końcu jest już po maturach, ale może Daria chcę podciągnąć oceny. Lada moment koniec roku.
UsuńHej
OdpowiedzUsuńCześc
Od pewnego czasu czytałam tego bloga
Jest cudowny
A
W szczegulności historia Leonetty.
Leon w dzieciństwie wiele przeżył.
Przez tyle lat nie pozwalał dziewczyną zbliżać się do siebie
Jedynie pozwolił Violi
A co snu prorockiego to był cudny
Viola przepowiadała przyszłość.
Leon był jej chłopakiem - tak jest
Leon i Fede to bracia - jest tak
W jej śnie pojawił się Niall - jest też na prawdę
Czekam na kolejny
Genialny rozdział ��
OdpowiedzUsuńKoleżanka zaczęła mi polecać blogi i poleciła też twój, za co jestem jej bardzo wdzięczna.
Postanowiłam przeczytać wszystko, ale trochę tu tego masz, więc długo mi to wszystko potrwa, ale może do końca wakacji skończę ��
Bardzo mi się podoba to jak piszesz!
A ta końcówka rozdziału, rozwala mnie od środka! Ciekawe co się wydarzy? Może małe co nie co?
Hihi ☺
Kto wie!
Pozdrawiam serdecznie, Marysia ♥
Dobijmy 100 komentarzy .... XD
OdpowiedzUsuńHeeeeej
OdpowiedzUsuńWszystko ok?
Nie ma Cię i nie ma :'(
Hallloooo?
OdpowiedzUsuńWszystko okej ? Już ponad miesiąc minął
Martwimy się :( odezwij się
Teraz to już ja sama zaczynam się zastanawiać co się dzieje..
OdpowiedzUsuńMam to samo, ale nie pozostaje nam nic innego jak być cierpliwym i czekać. Może Daria niedługo się do nas odezwie.
UsuńKiedy pojawi się u Ciebie nowy rozdział pozdrawiam
UsuńŻyjesz kochana? ❤
UsuńJeśli Daria tak nagle przerwie to opowiadanie, to chyba się załamię :(
OdpowiedzUsuńMogę dostać zaproszenie na twojego bloga
OdpowiedzUsuńJeśli nawet chcesz zostawić to opowiadanie to proszę napisz że wszystko u ciebie w porządku:/
OdpowiedzUsuńJuż prawie dwa miesiące od ostatniego rozdziału...
OdpowiedzUsuńhejka dodasz coś jeszcze kiedyś? błagam..
OdpowiedzUsuńDołączam się do prośby
UsuńJa również 😕❤💔
UsuńMoje małżeństwo było prawie u kresu, kiedy zobaczyłam komentarz o człowieku o imieniu Dr DAWN, który pomaga ludziom w odzyskaniu współmałżonka i skontaktowałam się z nim na szczęście dla mnie rzucił zaklęcia po 24 godzinach mój kochanek wrócił do mnie od tego czasu moje małżeństwo jest stabilne dzięki za wszystko co dla mnie zrobił zapewniam cię o kontakt z nim,
OdpowiedzUsuńjest biegły w następujących zaklęciach:
* zaklęcia miłosne
* zaklęcia małżeńskie
* magia pieniędzy
* zaklęcie szczęścia
* Czary pociągu seksualnego
* Magia leczenia AIDS
* Jaskinia kasyna
* Usunięto przeklęte jaskinie
* Zaklęcie ochronne
* Magia loterii
* Szczęśliwe zaklęcia
* Zaklęcie płodności
* Pierścień telekinezy 💍
WhatsApp: +2349046229159
E-mail: dawnacuna314@gmail.com