niedziela, 6 sierpnia 2017

II Rozdział 27: Za minutę północ




***

- Ile już tak siedzisz? - usłyszałam nad uchem znajomy głos. Należał oczywiście do nikogo innego jak mojej kuzynki, która jak mysz wtargnęła do domu, a następnie do mojego pokoju. I gdzie ta prywatność? Czy na moich drzwiach jest tabliczka z napisem: Wejdź bez pukania.Violetta i tak nic nie robi. Westchnęłam głośno, aby zrozumiała moją frustrację odnośnie jej wtargnięcia i zakłócenia mojego spokoju. Czy ja tak wiele wymagam? Jeden dzień! Pragnę tylko jednego dnia w samotności. Poprawka. Pragnę jednego dnia w samotności z Leonem, który niestety dzisiaj czas spędza ze swoją rodzinę. Oczywiście gdyby to on wtargnął do mojego pokoju nie miałabym nic przeciwko. Ale musiała to być moja uparta i nie potrafiąca siedzieć cicho kuzynka.
- Zbyt krótko, aby była usatysfakcjonowana - burknęłam pod nosem i  spojrzałam kątem oka w jej stronę. Nie zamierzam zmieniać swoich planów tylko dlatego, że ona tutaj jest. Moim priorytetem dzisiaj jest oglądanie filmów i komentowanie jakie beznadziejne są.
- Przyszłam, bo zabieram cię na miasto - oznajmiła uradowana. Oczywiście nie otrzyma z mojej strony takiego samego entuzjazmu i niech nawet nie oczekuje, że się zgodę - A konkretniej do centrum handlowego - dodała. Tym bardziej nigdzie nie idę. Chodzenia po sklepach to nie jest moje marzenie na dzisiejszy dzień. Chce obejrzeć film. Zjeść coś dobrego. Odpocząć. A przede wszystkim chce spokoju. I Leona - To przebieraj się i wychodzimy - rozkazała. A czy ja wyglądam brzydko? Uczesałam się, ubrałam w zwykłe ubrania i nawet zrobiłam makijaż, a ona jeszcze krytykuje mój wygląd. Najwidoczniej za dużo ode mnie oczekuje. Obróciłam się do niej mając obojętny wyraz twarz.
- Widzisz to - wskazałam na swoją minę - Ten wyraz twarzy mówi, że nigdzie nie idę - dodałam poważnie, po czym wróciłam wzrokiem na ekran laptopa, który swobodnie leżał na moich udach. Z jej strony usłyszałam głośne westchnięcie, a po chwili znalazła się obok mnie na łóżku.
- Violetta! - krzyknęłam mi specjalnie do ucha - Bo się obrażę - dodała widząc moją poważną minę. Prychnęłam na jej słowa i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, nie odwracając wzroku od ekranu. Nie wierzę, że obrazi się na mnie na dłużej niż jeden dzień - Spędź ze mną trochę czasu - jęknęła jak małe dziecko i złapała mnie za ramię, a po chwieli zaczęła mną trząść. Zmroziłam ją wzrokiem, ale ona nic sobie z tego nie robiła tylko uśmiechała się do mnie jak głupia - Chce sobie kupić sukienkę na sylwestra - wyjaśniła dlaczego zależy jej na tej wizycie w centrum handlowym.
- Jestem pewna, że w swojej szafie masz mnóstwo sukienek na tą okazję - powiedziałam obojętnie,  bo jej argument mnie nie przekonał. Westchnęła kolejny raz i już chciała odpowiedzieć - A jak nie to zajrzyj do mojej coś znajdziesz - wyprzedzałam ją, bo jak ją znam zacznie marudzić odnośnie tego, że nie pokaże się drugi raz w tej samej sukience. A założę się, że w połowie z nim nigdzie nie wychodziła.