niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 27: I co teraz?

- Proszę cię - wciąż błagałem moją dziewczyną - Odwiozę się później - próbowałem ją przekonać i szybko musnęłam delikatnie jej usta. Westchnęła głośno i kiwnęła twierdząco głową. Uśmiechnąłem się do niej i zadowolony pociągnąłem do domu. Jednak mój uśmiech szybko zszedł z twarzy kiedy w salonie na kanapie ujrzałem swoich rodziców. Stanąłem jak wryty i nerwowo ścisnąłem dłoń Violi. Ojciec podniósł się z kanapy i podszedł do nas. Wzdrygnąłem się trochę czując na sobie jego chłodne spojrzenie. Już miął coś powiedzieć, ale odezwałem się jako pierwszy.
- Nie wyjadę - warknąłem w jego stronę i zacisnąłem szczękę. Widać było w oczach ojca, że nie jest z tego zadowolony. Zastanawia mnie cały czas dlaczego tak bardzo chce mnie stąd zabrać. Przecież nie może chodzić o tą umowę zawartą z jego przyjacielem - Nie zmusisz mnie do tego a nawet jeśli to i tak ucieknę - dodałem nie spuszczając wzroku z ojca, który zacisnął dłonie w pięści. Poczułem jak Violetta delikatnie wtula się w moje ramie. Zerknąłem kontem oka na moją matkę, która stała za ojcem i przysłuchiwała się naszej rozmowie, jeżeli tak to można nazwać. Widziałem w jej oczach, że jest zdenerwowana - Mamo - zwróciłem się do niej zrezygnowany - Pozwolisz mu na to? - zapytałem z nadzieję w głosie, że może mi pomoże.
- Leon, lepiej będzie jak wrócisz z nami - odpowiedziała z ciszonym głosem i zerknęła na ojca, który posłał jej chłodne spojrzenie.
- O co wam do cholery chodzi? Dlaczego zależy wam na tym abym z wami wrócił? - nie wytrzymałem i podniosłem na nich głos. Ojciec zacisnął mocniej pięści i podszedł do mnie - Co znowu mnie uderzysz? - zapytałem ze spokojem i obojętnością, ale tak na prawdę trochę się zląkłem. Zaśmiał się, ale po chwili jednak spoważniał.
- Nie, ale powinienem - syknął w moją stronę. Poczułem jak moja dziewczyna wzdrygnęła się i bardziej przytuliła się do mojego ramieniem.
- Violetta, idź do mojego pokoju - zwróciłem się do niej nie spuszczając wzroku z mojego ojca. Dziewczyna nie zareagowała tylko stała i wpatrywała się w nas - Violu - dodałem prosząco i dopiero wtedy otrząsnęła się. Odsunęła się ode mnie i patrząc na mnie udała się za pewne do mojego pokoju. Już chciałem coś powiedzieć, ale nie pozwoliła mi na to mama.

- Powiedz mu prawdę - zwróciła się niepewnie moja mama do ojca. Spojrzał na nią przez ramię i przełknął głośno imię - Firma twojego ojca ma problemy - powiedziała szybko patrząc na mnie.
- A co ja mam z tym wspólnego? - zapytałem zdezorientowany. Mój ojciec westchnął głośno i usiadł na kanapie - Tato - podniosłem ponownie głos i podszedłem do niego po czym stanąłem naprzeciwko niego. Spojrzał na mnie zrezygnowany.
- Kilka miesięcy temu podpisałem umowę z moim przyjacielem i nie przeczytałem jej - zaczął niepewnie ojciec po czym spuścił wzrok na swoje splecione dłonie - Połowa zysków z każdego projektu mojej firmy przechodzi na ich konto, co skutkuje kryzysem naszej - ciągnął swoją wypowiedź. Nadal nie rozumiałem co to ma wspólnego ze mną. Zmarszczyłem brwi dając mu do zrozumienia, że nie do końca rozumiem do czego zmierza - Jednak zaproponował mi układ. Jeżeli jeden z moich synów zwiąże się z jego córką zerwie umowę a nasza firma nadal będzie funkcjonować - wytłumaczył zerkając kontem oka na mnie.
- Chwila - zacząłem - Czy ja dobrze rozumiem? - zaśmiałem się nerwowo - Wolisz tak jakby oddać mnie zamiast stracić połowę zysków - powiedziałem zdenerwowany.
- Teraz jak to tak przedstawiłeś to dotarło do mnie, że zachowałem się jak ...
- Dokładnie - przerwałem mu nadal zdenerwowany.
- Ale zrozum Leon, ta firma jest czyś czego dokonałem sam i świadomość, że mogę ją stracić zaślepiła kompletnie moje racjonalne myślenie - mówił ze smutkiem w głosie i spuścił głowę. Chciałbym cię zrozumieć, ale nie potrafię. Po chwili wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie po czym przytulił - Przepraszam cię - odezwał się i odsunął ode mnie.
- I co teraz? - zapytałem z zawahaniem w głosie. Spojrzał na mnie i westchną zrezygnowany.
- Będę musiał rozwiązać tą sprawę inaczej - stwierdził i zerkną na mamę.
- Mój tato może pomóc - usłyszeliśmy nagle głos Violetty. Przeniosłem swój wzrok na schody, na których stała. Podsłuchiwała. Zeszła do nas na dół i podeszła do mnie - Wiem, nie powinnam podsłuchiwać - zaczęła niepewnie i przygryzła dolną wargę. Oboje z ojcem spojrzeliśmy w jej stronę zdziwieni - Mój tato jest prawnikiem - wyjaśniła i uśmiechnęła się promiennie. Widziałem w oczach mojego ojca, że się nad tym zastanawia - Jest na prawdę dobry - oznajmiła i złapał szybko moja dłoń. Ojciec odwzajemnił uśmiech dziewczyny.
- Nie trzeba - powiedział spokojnie - Będziemy już jechać - zwrócił się do mojej mamy. Już chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi kiwając przecząco głową a po chwili zniknęli za drzwiami. Westchnąłem głośno i wtedy poczułem jak ktoś się do mnie przytula. Oczywiście tym kimś była Violetta.
******************
Poprawiłam ostatni raz swoje włosy i z uśmiechem na twarzy weszłam do domu mojego chłopaka. Dzisiaj jest śliczna pogoda i mam zamiar cały dzień spędzić z nim i tylko z nim. Co prawda każdy dzień spędzamy razem, ale zazwyczaj ktoś po pewnym czasie się do nas dołącza i wtedy już nie jesteśmy sami. A ja uwielbiam kiedy jesteśmy sami. Wchodząc do środka zastałam pustkę. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że nie ma nikogo w domu, ale wtedy drzwi nie byłby otwarte.
- Hej! - krzyknęłam na cały dom aby ktoś mógł mnie usłyszeć. Weszłam w głąb mieszkania i zaczęłam się rozglądać. Jednak po schodach zbiegł Federico i widać było, że zdziwił się na mój widok. Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam aby się a nim przywitać - Jest Leon? - zapytałam z wyczuwalną radością w głosie. Spojrzał na mnie zdziwiony i zmarszczył brwi.
- Przecież Leon jakieś pół godziny temu pojechał z rodzicami na lotnisko o piętnastej mają wylot do Meksyku - odpowiedział niepewnie przyglądając się mnie. Z mojej twarzy natychmiastowo zszedł uśmiech a w oczach zbierały się łzy - Nie powiedział ci, że wyjeżdża? - zapytał zdezorientowany. Pokiwałam przecząco głową a po moich lekko zaczerwienionym policzkach zaczęły spływać łzy. Wyjechał. Tak po prostu. Nie pożegnał się ani nawet nie powiedział, że wyjeżdża. Przecież mówił, że stąd nigdy nie wyjedzie. Poczułam jak ktoś mnie przytula. Zamknęłam oczy i wybuchłam płaczem. Wiedziałam, że tą osobą jest Federico. Objęłam go mocno i ukryłam twarz w zagłębieni jego szyi. Jego perfumy pachniały podobnie jak Leona. Odsunęłam się gwałtownie od niego po czym skierowałam się szybkim krokiem w stronę drzwi. Usłyszałam jak mnie woła, ale nie zwracałam na to uwagi. Nie pozwolę mu wyjechać a jeżeli już ma wyjeżdżać to na pewno nie bez pożegnania. Wsiadłam do swojego samochodu i jak najszybciej ruszyłam. Jechałam zdenerwowana a w moje oczy z każdą kolejną minutą coraz bardziej były zamglone. Śpieszyłam się, ale jednocześnie uważałam na drodze aby nie spowodować wypadku. Musze zdążyć. Jak na razie mam szczęście i nie stanęłam na żadnych światłach ulicznych. Widocznie przeznaczenie jest ze mną. A jednak nie. Korek i to nie mały. Akurat teraz ktoś musiał mieć wypadek. Uderzyłam wściekła w kierownicę i spojrzałam na godzinę. Piętnaście minut do wylotu. Cholera. Wysiadłam z samochodu i zdjęłam swoje buty na koturnie po czym zaczęłam biec trzymając w ręce buty. Po kilku minutach minęłam znak informujący, że do lotniska zostały  dwa kilometry. Przyśpieszyłam bieg jeżeli to w ogóle było możliwe. Znowu w moich oczach pojawiły się łzy. Nie zdążę. Nie! Ja muszę zdążyć i zatrzymać go. Czułam niemiłosierny ból w swoich stopach, ale nie przestawałam biec. Sama myśl, że nie zobaczę go następnego dnia motywowała mnie do dalszego biegu. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech kiedy zobaczyłam ogromny budynek lotniska. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej chociaż moje płuca już umierały. Kiedy tylko wbiegłam do budynku, mój wzrok od razu skierował się na tablicę odlotów. Skanowałam wszystkie dzisiejszy przyloty i odloty. Jest! Buenos Aires - Meksyk. Odlot za minutę. Nie! Skierowałam się szybko do odpowiedniej bramki. Zauważyłam jak ostatnia osoba właśnie wchodzi na pokłada a zaraz a nią zamykają się drzwi. Nie zdążyłam. Zdenerwowana uderzyłam pięścią w drzwi mając nadzieję, że to coś da. Rozpłakałam się ponownie i zamglonym wzrokiem spojrzałam za okno gdzie było widać samolot, w którym siedzi właśnie Leon. Podeszłam do niego zrezygnowana i ze łzami w oczach patrzyłam jak ta wielka maszyna szykuje się do odlotu. Poczułam jak ktoś nagle szarpie mnie za ramie. Odwróciłam się gwałtownie aby móc ujrzeć tę osobę, ale moje zamglone oczy nie pozwalały mi na to. Zaczęła mnie się kręcić w głowie i robić ciemno przed oczami.
- To bolało - usłyszałam zaspany głos bruneta. Otworzyłam gwałtownie oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się dookoła. Jestem w pokoju Leona. Odwróciłam się gwałtownie w stronę osoby leżącej obok mojego łóżka i kiedy ujrzałam zaspaną twarz bruneta na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i nie myśląc zbyt długo rzuciłam się na niego tuląc go najmocniej jak umiałam.
- Jesteś tutaj - wyszeptałam z radością w głosie a po moich policzku spłynęła pojedyncza łza. Poczułam jak jego ręka głaszcze mnie po plecach.
- A gdzie niby miałbym być? - zaśmiał się i odsunął ode mnie po czym pocałował w czołu. Ponownie się w niego wtuliłam i nie miałam zamiaru się od niego oderwać - Violu - zaczął i chciał mnie od siebie odsunąć, ale ja jeszcze bardziej zacisnęłam swój uścisk. Zaśmiał się i ułożył się wygodniej na łóżku i objął mnie swoimi ramionami - Nie wiem jak ty, ale ja idę spać - dodał i pocałował mnie w głowę. Uśmiechnęłam się do siebie i wtuliłam się w niego a następnie próbowałam nadal zasnąć.
****************
- Wybrałaś już coś? - zapytał a raczej krzyknął z łazienki Leon. Westchnęłam głośno i wyciągnęłam z jego szafy białą koszulkę z czarnym napisem Funny i dwóch grubych paskach na rękawach. Jest na mnie trochę za duża, ale kiedy włożę ją w spódniczkę, którą miałam na sobie wczoraj wyglądam nawet nieźle. Ubrałbym swoją wczorajszą koszulę, ale niestety ubrudziłam ją budyniem czekoladowym. Związałam włosy w kucyka. Na szczęście miałam na ręce czarną gumkę do włosów - Gotowy - oznajmił Leon, który akurat wszedł do swojego pokoju ubrany w czerwoną zakładaną przez głowę bluzę, z podwiniętymi rękawami, czarne spodnie rurki i białe Adidasy. Uśmiechnął się do mnie i założył na swój nadgarstek srebrny zegarek.
- Oo ułożyłeś włosy a miałeś taki cudowny nieład - powiedziałam smutno i przejechałam ręką po jego włosach. Zmroził mnie wzrokiem i pokiwał przecząco głową - Nie lubisz tego? - zaśmiałam się i poczochrałam mu włosy. Nabrał nerwowo powietrza i ponownie zmroził mnie wzrokiem. Uśmiechnąłem się sama do siebie i ponownie chciałam zmierzwić mu włosy, ale zatrzymał mnie łapiąc za rękę. Pokiwał głową przecząco z powagą. Musnęłam szybko jego usta a natomiast drugą ręką zmierzwiłam mu włosy. Odsunęłam się od niego z uśmiechem, ale kiedy zobaczyłam jego minę uciekłam z jego pokoju ze śmiech.
- Violka! - krzyknął za mną i zapewne zaczął biec. Uciekłam śmiejąc się pod nosem do ogrodu a po drodze minęłam się z Diego, który szedł z piciem a przeze mnie oblał się nim. Po chwili zauważyłam, że w drzwiach wejściowych na taras stoi Leon. Zmroził mnie wzrokiem i powoli szedł w moją stroną. Nie reagowałam tylko stałam w miejscu i się uśmiechałam - Nie uciekasz? - zapytał zdziwiony, ale po chwili się uśmiechnął. Pokiwałam przecząco głową i przygryzłam dolną wargę. Podszedł do mnie i z cwaniackim uśmiechem objął mnie w tali. Uśmiechnęłam się do niego jeszcze szerzej ukazując tym swoje ząbki. Podniósł seksownie jedną brew i przybliżył się do mnie. Zamknęłam oczy i czekałam na moment, w którym jego usta spotkają się z moimi, ale niestety nie doczekałam się tego ponieważ zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się głośno śmiać i wyrywać z jego objęć, ale to nic nie dawało. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś głośno odchrząknął. Brunet przestał mnie łaskotać i nadal trzymając mnie w objęciach spojrzał w miejsce, z którego wydobywał się tan dźwięk. Także przeniosłam tam spojrzenie a moim oczom ukazał się jakaś starsza pani, która stała z niezadowoloną miną.
- Dzień dobry - przywitał się z uśmiechem Leona patrząc na kobietę - Widzę, że wróciła już pani - dodał a ona tylko westchnęła głośno i patrzyła na niego z irytacją.
- Tak i wracając miałam nadzieję, że już tutaj nie mieszkacie - powiedziała i zaczęła przycinać wielkimi nożycami żywopłot. Brunet zaśmiał się na jej słowa.
- Czyli nie tęskniła pani za nami - kontynuował z nią rozmowę. Kobieta rzuciła mu tylko nie zbyt miłe spojrzenie i kręcąc głową wróciła zapewne do swojego mieszkania. Przeniosłam swój wzrok na Leona i zaśmiał się głośno. Musnął czule moje usta a ja zadowolona oddałam pocałunek.
******************
Ostatni raz musnęłam usta mojego chłopaka i niechętnie weszłam do domu. I pierwsze co zobaczyłam to moją przyjaciółkę, która czekała na mnie siedząc na oparciu kanapy i tupiąc nerwowo nogą. Patrzyłam na nią pytająco a ona przybrała sztuczny uśmiech i podeszła do mnie.
- Gdzieś ty była!? - krzyknęła na mnie wymachując rękoma. Zaśmiałam się i już chciałam odpowiedzieć, ale nie pozwoliła mi na to - Mamy poważny problem! - ponownie podniosła głos. Pokiwałam przecząco ze śmiechem ponieważ wiem, że moja przyjaciółka czasem przesadza. Udałam się do swojego pokoju - Moim rodzice tutaj będą za pięć minut - zatrzymała mnie swoim głosem a ja znieruchomiałam. To jest poważny problem. Niby jej rodzice są fajni, ale są bardzo wymagający i trochę sztywni. Nigdy nie lubiłam zostawać na noc u Fran, bo wtedy musiałam udawać grzeczna dziewczynkę. Odwróciłam się napięcie w jej stronę a ona przełknęła głośno ślinę. Czy ci wszyscy rodzice się zmówili i będą nas teraz odwiedzać a przy okazji sprawdzać. Już otwierałam usta aby coś powiedzieć, ale usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na Fran. Nabrała nerwowo powietrza po czym wypuściła jej aby się uspokoić. Podeszła do drzwi po czym z uśmiechem jej otworzyła. I tak jak myślałyśmy za nimi stali rodzice Fran. Przybrałam na twarzy sztuczny uśmiech i czekałam aż wejdą do środka.
- Witaj Violetto - usłyszałam poważny głos ojca przyjaciółki. Podeszłam do niego niepewnie.
- Dzień Dobry, miło państwa znowu widzieć - odpowiedziałam oficjalnym tonem. Uśmiechnął się do mnie i ukłonił delikatnie. Po chwili dołączyła do niego jego żona, która jak zwykle wyglądała elegancko. Przywitała się ze mną i rozejrzała po mieszkaniu.
- Jesteście może głodni? - zapytała Francesca z uśmiechem po czym wskazał na jadalnię. Jej rodzice przytaknęli i udali się do wskazanego przez ich córkę salonu. Ich ruchy były takie powolne i takie sztywne. Jak moja przyjaciółka mogła z nimi tyle wytrzymać pod jednym dachem. Udałam się niechętnie w stronę jadalnie a mama Fran, patrzyła na mnie a raczej ilustrowała mnie wzrokiem. Zmierzyłam siebie wzrokiem i wtedy dostrzegłam, że mam na sobie koszulkę Leona. Ale czy to aż tak widać, że jest męska. Może chodzi jej o rozmiar, albo o styl. Zajęłam wolne miejsce i czekałam aż moja przyjaciółka poda obiad, który podobno sama przygotowała. Po chwili podała nam swoje ulubione danie i jedyna jak dobrze jej wychodzi czyli pilaw. Sama osobiście też je lubię i nie jest z nim dużo roboty.
- To jak wam się mieszka w tym mieście dziewczyny? - zaczął z uśmiechem ojciec Fran. Szturchnęłam lekko w nogę moją przyjaciółkę aby to ona odpowiedziała.
- Jest dobrze - odpowiedziała na odczepnego, ale miłym tonem. Jej ojciec kiwnął głową, że rozumie i zaczął spożywać posiłek. Zrobiłam dokładnie to samo.
- A macie tutaj jakiś znajomych? - zabrała tym razem głos Pani Cauviglia. Uśmiechnęłam się  do siebie na samą myśl o ludziach jakich poznaliśmy.
- Tak poznaliśmy i nawet chodzą do szkoły naprzeciwko naszej - mówiła Fran nie patrząc na matkę tylko w swój talerz.
A ty, Violetto nadal tworzysz związek z tym chłopcem, Diego? - zapytał z wielką powagą. Zachciało mnie się śmiać z tego jak sformułował to pytanie. Połknęłam kawałek mięska, który własnie znajdował się w moich ustach i pokiwałam przecząco głową.
- Nie, rozstaliśmy się - odpowiedziałam i upiłam łyk wody ze swojej szklanki - Przyjaźnimy się tylko - dodałam z uśmiechem a on tylko kiwnął głową i przeniósł swój wzrok na moja przyjaciółkę. Podniosła na niego niepewnie wzrok i czekała aż zada jej jakieś pytanie, ale jestem pewna, że chodzi o to czy spotyka się z kimś. Jej ojciec miał otwierać usta aby coś powiedzieć, ale zamilkł kiedy usłyszał, że drzwi do naszego domu się otwierają.
- Hej dziewcz... - przerwał rozbawiony Leon, który wszedł do salony razem z roześmianym Kendallem - Dzień dobry - przywitał się poważnie i wyciągnął ręce z kieszeni. Ojciec mojej przyjaciółki patrzył na nich wyczekująco tak samo jak jej matka.
- Mówiłem, żeby zapukać - szepnął Kendall do mojego chłopaka, ale nieskutecznie bo to usłyszeliśmy. Brunet skarcił go wzrokiem i powrócił wzrokiem na nas. Uśmiechnęłam się niego.
- Francesco, kochanie co to za uroczy młodzieńce - zaczęła uśmiechnięta od ucha do ucha rodzicielka przyjaciółki, która zarumieniła się delikatnie.
- Słyszałeś jesteśmy uroczy - ponownie niby szepnął Kendall do Leona. Brunet przekręcił oczami i westchnął głośno. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Mamo, tato poznajcie Leona i Kendalla - odezwała się trochę speszona Fran a chłopcy uśmiechnęli się do nich. Kobieta wstała ze swojego miejsca i podeszła do chłopaków.
- Miło mi panią poznać, jestem Kendall - odezwał się jako pierwszy po czym ucałował dłoń mamy Fran. Widziałam na twarzy Leona, że powstrzymuje się od śmiechu - Chłopak Fran - dodał i zerknął na swoją dziewczynę, która odwzajemniła.
- Po co przyszliście? - zapytałam z uśmiechem i wstałam ze swojego miejsca. Podeszłam do niego i stanęłam na przeciwko niego - Już się stęskniłeś? - zaśmiałam się dźgnęłam go palcem w brzuch a wtedy jego mięśnie się tak seksownie napięły.
- Chcieliśmy was zabrać na lodowisko, ale macie gości więc możemy to przełożyć - odpowiedział z uśmiechem a ja znieruchomiałam. Lodowisko, czyli łyżwy. Trzeba z tego jakoś wybrnąć.
- Leon chcesz iść na łyżwy? Przecież niedawno miałeś skręconą kostkę - powiedziałam i ujęłam jego dłoń. Zaśmiał się i pstryknął mnie w nos a następni wzruszył ramionami - Miło było państwa poznać - zwrócił się do rodziców Fran po czym musnął mój policzek, puścił mi oczko i razem z Kendallem wyszli. Westchnęłam głośno i wróciłam do stołu.
*****************
- Dawno nie jeździłaś - odezwała się Fran, która usiadła obok mnie i zakładała swoje łyżwy. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na nią kątem oka.
- Wiem - odpowiedziałam szeptem i powróciłam do zawiązywania swoich łyżw. Może minęło trochę czasu od ostatniej mojej jazdy, ale przecież tego się nie zapomina i na pewno nie ośmieszę się tak jak Diego czy Federico, który ledwo potrafię ustać na lodzie i nie wspomnę o Leonie. który na pewno sobie coś dzisiaj zrobi. Wstałam z ławeczki i weszłam na lód. Od razu przypomniałam sobie jak w wieku dziesięciu lat wystartowałam w krajowych zawodach łyżwiarek figurowych. Wykonywałam ostatni obrót i wtedy straciłam równowagę i upadłam. Złamałam wtedy nogę i wybiłam bark. To był ostatni raz kiedy weszłam na lód. Po tym wszystkim nie chciałam już jeździć a wszystkie moje puchary, które dotychczas zdobyłam rozwaliłam. Miałam dziesięć lat i to było moje największe marzenie, a po tym wypadku miałam traumę. Potrząsnęłam głowa aby wybić sobie z głowy to wspomnienie i podjechałam do Leona, który stał przy barierce i nabijał się ze swojego brata. Kto normalny chce iść na łyżwy nie umiejąc na nich jeździć.
- Chodź - podałam mu rękę a on pokiwał przecząco głową. Zrobiłam smutną minkę i pocałowałam go w policzek. Złapał się mocniej barierki i ponownie pokiwał przecząco głową. Normalnie jak dziecko. Stanęłam naprzeciwko nie i oprałam się rękoma o jego tors. Musnęłam czule jego usta i przytuliłam się do niego.
- No dobra - westchnął głośno i odepchnął się lekko od barierki. Zachwiał się a ja momentalnie odsunęłam się od niego i złapałam za rękę. Zaczęłam jechać powoli do tyłu a jego ciągnęłam za sobą - Nie tak szybko, zaraz upadnę - zaczął panikować kiedy pociągnęłam go trochę szybciej.
Zaśmiała się głośni zatrzymałam po czym musnęłam jego policzek. Spojrzał na mnie i próbował uspokoić oddech.
Taki duży a boi się jeździć na łyżwach. Ponownie go pociągnęłam, ale tym razem miało to zły skutek ponieważ upadł na tyłek. Syknął cicho z bólu i popatrzył na mnie morderczym wzrokiem.
- Przepraszam - szepnęłam będąc przy jego ustach po czym skradłam mu szybkiego buziaka. Podałam mu rękę i pomogłam  mu wstać, co była trudnym zadaniem. Złapałam go za obie ręce i ponownie zaczęłam jechać ciągnąc go. Po chwili puściłam go i wtedy zaczął jechać sam a na jego twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech. Podjechał do mnie troszeczkę nieudolnie po czym objął mnie w tali i pocałował. Uśmiechnęłam się do siebie i oddałam pocałunek. Odsunął się ode mnie i posłał swój śliczny promienny uśmiech, któremu gościły dołeczki.  
****************
Przepraszam za późną porę dodania, przepraszam za nudny i beznadziejny rozdział, przepraszam za błędy, przepraszam za długość i w ogóle wszystko. Spartoliłam ten rozdział i przyznaję się bez bicia. Nudny, nijaki i beznadziejnie napisany. Kończę notkę, nie będę się już wysilać, bo nic nie naprawi tego czegoś powyżej. Dobranoc i jeszcze raz przepraszam za błędy. 

25 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Pierwsza :*
      Nareszcie tyle czekałam na ten rozdział do 0.00 nie spałam , czuwałam :*
      I zasnęłam :-).
      Rozdział boski , cudowny , prostu brak słów <3

      Usuń
    2. Przepraszam coś przerwało
      Wracając
      Ufff... Już myślałam że Leosia zabiorą :(
      Bałam się ;(
      Co to za uroczy młodzieńcy ? :-) - Mama Fran
      Słyszałeś nazwała nas uroczymi - Kendall
      Haahahah ten tekst mnie rozwalił :-)
      Boski :*
      I to jak Leon sie bał jeździć , kak dziecko które sie chce otworzyć buzi :*
      Hahaa <3
      Już myślałam że ten wyjazd jest na serio :(
      A to chyba na szczęście sen :* bo to był sen ? Chyba tak :*
      Ciekawe kiedy ich pierwszy raz ?
      Mhhh......;*
      Czekam <3 na następny <3
      Pozdrawiam :-)
      A i nie chiało mi się usuwać tamtego komentarza :-).

      Usuń
  2. Rozdzial jest cudny :)
    Niezapowiedziana wizyta rodzicow fran ciekawe
    Czekam next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi sie rozdział bardzo podoba,jedynie żałuje ,że nie rozwinełaś wątku z łyżwami,ciekawi mnie czy Leon sie dowie ,że Viola jeździła figurowo 😛 heh ciekawe jakby zareagował,ale nic straconego zawsze miże sie dowiedzieć. Aż mi sie cerce kraje kiedy pomyśle o tym ,że w ptzyszłości rozwalisz tą sielankę 😞 uch mam nadzieje ze ich potem spektakularnie pogodzisz 😛 POZDRAWIAM ! Agata ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny ;)
    Hahah chłopcy nie umieją jeździć hahah dobre:3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski!!!
    Vilu uczy jeździć Leosia na łyżwach

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka ^^ przeczytałam i musze powiedzieć że mega xd . Dziewczyno ty nie masz za co przepraszać rozdział jest świetny błędów nie ma . noo ale długo nie było z tym sie zgodze ^^^
    Bić cie nie będziemy bo to już jest coś jak mozemy czytać twojego bloga .. :*
    Jeejku Leonetta #nasza# uwielbiam ich <333 ...
    Ich fazy #mega# :** .... Jak ja się wystraszyłam aż omało zawału serca nie dostałam ..a poźniej to tylko sen uff !! ^__^
    Sztywni rodzice Fran . Hahhaa #Leoś jak zwykle wesoły z Kendalem # kocham xD .
    Ojciec Leona prawidłowo zrobil ale i tak jestem wściekła #tyran# .... Jazda na łyżwach Leon i Violka Hah uwielbiam ich poczucie humoru ^^ . Rozdział cudny :*
    Czekam na kolejny i pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń
  9. sssssssssssssuper

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział :D
    Nie gderaj wcale nie był nudny
    Naprawdę fajny i ciekawy ^^
    Coś nie mam pomysłu na ten komentarz, choroba mnie łapie :((
    Ale wiedz, że ten rozdział jest fenomenalny i jak zawsze czekam na next
    Pozdrawiam

    L

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny !
    Nie był nudny , bardzo mi się podobał ! <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny jak zwykle :*
    zapraszam na mój http://leonettainnahistoria.blogspot.com/ zachęcam do komentowania :D wpadnie ktoś??

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajebisty <333

    OdpowiedzUsuń
  14. haha wracam i to z wiadomością zostałaś nominowana dl LBA na moim blogu
    http://welcometomyworld-leonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski :**
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro może będzie next albo dopiero za tydzień w sobotę, bo jeszcze nic nie napisałam mam tylko parę zdań gdyż mnie zacięło. :) Przepraszam :(

      Usuń
    2. Jak to możliwe że za tydzień możliwe ?.
      Chcesz żebyśmy zgłupieli ?
      Ale rozumiem czasem są takie dni kiedy nic nie napiszesz !! :P::P
      Wiem że to ci nie pomoże ale każdy twój fan czeka nawet na jakąś informacje i wszyscy cię uwielbiamy <3
      Boo dzięki blogowi nie tracimy czasu i możemy sie wyluzować .
      Czekam i pozdrawiam ;*

      Usuń
    3. Dobra, zrobię to dla was i dzisiaj poświęcę całą niedzielę na napisanie rozdziału a w między czasie będę pisać One shot'a, który ma już mniej więcej połowę, bo będzie on takiej długości jak ostatni :)
      Pozdrawiam i dziękuję za waszą cierpliwość :)

      Usuń
  16. Super nie moge się doczekać next :)
    Kiedy dodasz następnego 😊?

    OdpowiedzUsuń