- Weź przestań płakać, bo nie słyszę o czym mówią w telewizji - warknęła w moją stronę zła Francesca. Spojrzałam na nią zapłakanymi oczami i pociągnęłam nosem. Gdybym mogła to przestałabym płakać, ale znowu wszystko zepsułam. Wiedziałam, że to spotkanie z Alanem nie jest dobrym pomysłem. Chciałam z nim tylko porozmawiać o tym niedoszłym pocałunku i wytłumaczyć mu, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego i kocham Leona. Ale jak zwykle nic nie poszło po mojej myśli. Chciałam mu to wszystko wyjaśnić, ale nie mogłam nic z siebie wydusić. Jakaś gula ugrzęzła mi w gardle. Przecież na prawdę nie chciałam go pocałować! - Już skończyłaś? - zapytała znudzona patrząc na mnie a ja znowu miałam ochotę się rozpłakać, ale się powstrzymywałam. Uśmiechnęła się do mnie i powróciła wzrokiem na telewizor. Rozumiem, że może ją denerwować moje zachowanie, ale jest moją przyjaciółką więc powinna mnie wspierać i pocieszać. Otuliłam się jeszcze bardziej kocem, w który od dzisiejszego poranka siedzę zawinięta i próbowałam oglądać film, w którym jak na złość byli zakochani. Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi - Otworzę, bo ty pewnie się nie ruszysz - stwierdziła niechętnie po czym wstała z kanapy i podeszła do drzwi. W duszy miałam nadzieję, że to Leon przyszedł ze mną porozmawiać i się pogodzić. Oparłam się głową o zagłówek kanapy i westchnęłam głośno.
- Violetta, do ciebie - zawołała Francesca a ja natychmiastowo wstałam z kanapy i poprawiłam swoje włosy. Leon. Nie wierzę, że przyszedł. Podeszłam z uśmiechem na twarzy do drzwi. Mam ochotę się na niego rzucić i już nie puszczać. Jednak kiedy zobaczyłam kto mnie odwiedził moje zadowolenie zniknęło. Co on tu robi? I skąd wie gdzie mieszkam? Stanęłam niechętnie obok mojej przyjaciółki w drzwiach i spojrzałam na niego. Nie obchodzi mnie jak wyglądam, mogę mieć rozmazany makijaż, podkrążone oczy i rozwalone włosy. On mnie nie interesuje jedyną osobą, przed którą wstydziłabym się swojego wyglądu jest Leon, za którym strasznie tęsknie.
- Część, po co przyszedłeś? - zapytałam obojętnie i westchnęłam głośno. Uśmiechnął się do mnie i podszedł bliżej.
- Postanowiłem cię odwiedzić i zabrać na miasto - odpowiedział wpatrując się we mnie i opierając się ręką o framugę drzwi.
- Nie ma ochoty nigdzie wychodzić - odpowiedziałam i zapięłam swoją a raczej bluzę Leona, która mi kiedyś dał. Nie chce wychodzić a tym bardziej z nim. Zaśmiał się i przybliżył do mnie. Zerknęłam kątem oka na Fran, która w dalszym ciągu stała obok mnie. Na jej twarzy malował się grymas.
- W takim razie posiedzimy u ciebie - stwierdził uśmiechając się i nie czekając na nic wszedł bez pozwolenia do naszego domu. Poczułam na sobie wzrok mojej przyjaciółki. Odwróciłam się w jej stronę i wzruszyłam ramionami. Pokręciła tylko przecząco głową po czym ominęła mnie i udała się do kuchni. Odwróciłam się niechętnie w stronę chłopaka, który zadowolony siedział na kanapie.
- Słuchał Alan.. - przerwałam ponieważ ktoś zadzwonił do drzwi. Modliłam się w duchu żeby to nie był Leon. Przełknęłam głośno ślinę i ponownie udałam się z powrotem w stronę drzwi aby je otworzyć. Szarpnęłam za klamkę i otworzyłam drewniane drzwi. Odetchnęłam z ulgą widząc za nimi chłopaka mojej przyjaciółki. Uśmiechnął się do mnie po czym przywitał buziakiem w policzek. Otworzyłam szerzej drzwi aby wszedł do środka, co oczywiście uczynił.
- Hej Kendall - odezwał się Alan i obrócił głowę w naszą stronę. Kątem oka widziałam, że Kendall nie jest z tego powodu zadowolony. Skrzyżował ręce na piersiach i ze złością patrzył na niego.
- Gdzie jest Fran? - zapytał poważnym tonem i dopiero po chwili na mnie spojrzał.
- Jestem - zaśmiała się moja przyjaciółka wychodząc z kuchni. Od razu podeszła do Kendall i rzucając mu się na szyje pocałowała go - Co tu robisz? - zapytała kiedy przestałą go całować.
- Przyszedłem do ciebie, ale widząc kto tu jest wolę żebyśmy gdzieś wyszli - odpowiedział po czym zaczął mordować wzrokiem Alana, który zaciekawiony patrzył na nich.
- Wiesz, też nie mam ochoty tutaj siedzieć - przyznała mu rację Fran i nie czekając na nich wyszła ciągnąc za sobą Kendalla. Jasne, zostawi mnie samą w domu z nim. Westchnęłam głośno i wsadziłam ręce do kieszeni bluzy.
- Zostaliśmy sami - usłyszałam głos Alana. Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam obojętnie.
- Nie chce być nie miła, ale idź stąd - powiedziałam prosto z mostu. Nie mam zamiaru siedzieć tutaj z nim a zwłaszcza jak jesteśmy sami w domu. Wstał ze swoje miejsca i podszedł do mnie. Miałam ochotę się rozpłakać, nie chce żeby tutaj był. Jedyną osobą, którą chce żeby tutaj była, to Leon. Poczułam, że ktoś mnie przytula, to nie te ramiona, których potrzebują. Odepchnęłam go od siebie a w moich oczach pojawiły się łzy. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem - Idź stąd - powiedziałam zdecydowanym głosem.
- Violetta - odezwał się i złapał mnie za ramiona. Wyrwałam mu się z uścisku i odeszłam kawałek.
- Wyjdź stąd i zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam powstrzymując swoje łzy. Wskazałam mu ręką drzwi. Zaśmiał się głupio i wyszedł.
******************
W końcu mamy jakieś piętnaście minut przerwy między treningami. Tak, niestety od dzisiaj znowu zaczynamy harować ponieważ już w następnym tygodniu jest pierwszy mecz po przerwie. Od razu kiedy tylko wszedłem do szatni w ruch poszła butelka wody.
- Chłopaki, który idzie ze mną do sklepu? - zapytał wycierając się ręcznikiem Diego. Spojrzałem na niego popijając wodę i kiwnąłem głową - Muszę sobie kupić jakiegoś porządnego energetyka - oznajmił i wyciągnął w moją stronę rękę abym mu padł swoją wodę.
- Ja też idę - wtrącił się Federico i wstał ze swojego miejsca. Uczyniłem to samo co mój brat i wyszedłem razem z nim z szatni. Po chwili dołączył do nas Diego.
- Co robimy dzisiaj po treningu? - zapytał radośnie mój brat i wtarł swoją koszulką od stroju pot z czoła, co spowodowało, że pokazał dziewczyną stojącym na korytarzu swoje mięśnie. I chyba nie muszę mówić jak zareagowały. Diego zaśmiał się pod nosem i udawał, że się drapie po brzuchu i także odsłonił swój tors. Pokiwałem głową i zacząłem się śmiać.
- Ja bym poszedł na coś mocnego - odpowiedział Diego i puszczał do każdej dziewczyny oczko. Przyznałem mu rację kiwnięciem głowy. Wyszliśmy ze szkoły i udaliśmy się w stronę najbliższego sklepu czyli praktycznie tego, który był obok naszej szkoły. Po drodze ludzie dziwnie na nas patrzyli. Co się im dziwić jesteśmy w strojach sportowych. Chłopaki weszli do środka a ja zostałem na zewnątrz. Usiadłem sobie na jakimś murku i rozglądałem się dookoła. A dokładniej na budynek szkoły Violetty. Nie kontaktowałem się z nią od dwóch dni. Brakuje mi jej, ale wciąż jestem na nią zły. I z tego co wiem, znaczy z tego co powiedział mi Kendall to Alan był wczoraj u niej. Widać ona już odpuściła. Nawet nie chce myśleć, co oni robili kiedy zostali sami. Pewnie w końcu udało im się pocałować a kto wie, może doszło do czegoś poważniejszego. Kurde. Miałem o tym nie myśleć. Zacisnąłem dłonie w pięść i gwałtownie wstałem ze swojego miejsca.
- Idziemy - usłyszałem głos Federico, który szczerze mówiąc mnie trochę przestraszył. Tak nagle wyłonił się obok mnie. Spojrzałem na niego a on zajadał jakiegoś batona.
- A czy ty przypadkiem nie mówiłeś, że odstawiasz słodycze - przypomniałem mu. Wczoraj przez cały wieczór łaził i marudził, że nie może tyle jeść słodkiego, bo znowu przytyje i jego mięśnie zniknął. A teraz co robi? Obżera się batonem. Jak baba, normalnie.
- Ale to było wczoraj a dzisiaj jest dzisiaj i zresztą to tylko jeden baton - odpowiedział a raczej warknął w moją stronę.
- Ta a w kieszeni masz jeszcze ze trzy - odezwał się Diego popijając jakiś napój energetyczny. Mój brat zmroził go wzrokiem i poszedł obrażony. Dobrze, że w tych strojach przyszyli kieszenie, przynajmniej Federico ma gdzie chować batony. Zaśmialiśmy się razem z Diego i także ruszyliśmy z powrotem do szkoły doganiając mojego brata. Kiedy tylko weszliśmy do szkoły od razu prawie każda dziewczyna zwróciła na nas swój wzrok. Jednak nie tylko dziewczyny ponieważ swoją obecnością zaszczycił nas niestety Alan.
- Verdas - zwrócił się do mnie z tym swoim głupim uśmiechem zwycięstwa. Spojrzałem na niego obojętnie chociaż tak na prawdę miałem niesamowitą ochotę mu przyłożyć i to tak porządnie żeby musiał zbierać swoje zęby z podłogi.
- Czego chcesz? - warknąłem w jego stronę i włożyłem ręce w kieszenie spodenek. Zaśmiał się i uczynił ten sam gest co ja.
- Wiesz, muszę przyznać, że ta twoja Violetta całkiem nieźle całuje - powiedział a ja zacisnąłem dłonie w pięści a na mojej szyi można było zauważyć pulsującą żyłę. Moje zdenerwowanie z poziomu pierwszego wzrosło na dziesiąty. Widziałem w jego oczach, że jest z siebie zadowolony. Tylko dlaczego ja miałbym mu wierzyć. Przecież może to sobie zmyślić aby mnie wkurzyć. Ale z drugiej strony już praz prawie się pocałowali więc może to prawda - Ciekaw czy też jest taka dobra w łóżku, ale spokojnie sprawdzimy to dzisiaj - dodał a ja już nie wytrzymałem. Moja dłoń w ekspresowym tempie wysunęła się z kieszeni i już miała zostawić ślad na jego gębie, ale nieoczekiwanie zostałem powstrzymany przez mojego brata. Spojrzałem na niego zdenerwowanym wzrokiem i chciałem się mu wyrwać, ale tym razem powstrzymał mnie Diego.
- Nie pamiętasz. Jeszcze jedna bójka i wracasz do Meksyku - przypomniał mi groźbę matki. Nabrałem nerwowo powierza i opuściłem rękę - Zresztą nie warto brudzić sobie rąk takim śmieciem - dodał patrząc z obrzydzeniem na Alana.
- Ranisz Fede - udawał smutnego i spojrzał na mojego brata, który też miał już dość tego typa. Olałem jego słowa i udałem się z powrotem do szatni. Niesamowicie podniósł mi ciśnienie. Całe szczęście, że będę mógł się wyładować na treningu. Usiadłem zdenerwowany na ławce w szatni i kopnąłem swoją torbę, leżącą obok ławki.
- Chyba mu nie wierzysz - dociera do mnie głos Diego, który akurat w tym czasie wszedł do szatni. Podnoszę swój wzrok na niego.
- A czemu miałbym nie wierzyć? - odpowiadam pytaniem na pytanie.
- Bo to Alan! - krzyknął i podszedł do mnie - Nie pamiętasz już jak prawie rozwalił związek Federico i Ludmiły używając takiego samego sposoby jak dzisiaj - dodał i usiadł obok mnie na ławce - To jest idiota i ty o tym wiesz - skończył swoją wypowiedź - A Violettę kochasz - uśmiechnął się do mnie szturchając w ramię. Uśmiechnąłem się pod nosem i spuściłem głowę - Widzę, że jest ci źle bez niej, bo wczoraj wygrałem z tobą w grze a ja przecież nigdy z tobą nie wygrywam w tych grach - powiedział lekko oburzony, co mnie jeszcze bardziej rozśmieszyło. Poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z szatnie. Westchnąłem głośno i także wyszedłem.
************
Weszłyśmy z Fran do baru, w którym podobno jest jej chłopak. Osobiście nie chciałam przychodzić ponieważ jest tutaj Leon a mi na prawdę trudno będzie siedzieć obok niego i nie móc się do niego przytulić, a teraz najbardziej tego potrzebuję. Wstrzymałam oddech kiedy go zobaczyłam. Siedział do mnie tyłem, ale to wystarczyło aby moje serce zabiło mocniej. Przy ich stoliku stała jakaś dziewczyna, która ewidentnie śliniła się na widok Kendall a on radośnie z nią rozmawiał. Zerknęłam na moja przyjaciółkę, której w oczach gościł gniew i zazdrość. Zdecydowanym krokiem podeszła w stronę ich stolika. To nie skończy się dobrze. Chciałam ją jeszcze zatrzymać i trochę opanować, ale nie zdążyłam.
- Co to ma być! - krzyknęła do niego i delikatnie odepchnęła tą dziewczynę. Podeszłam do niej i szarpnęłam ją za rękę aby przestała, ale na marne - Co ty sobie wyobrażasz! - nadal krzyczała a ja czułam na sobie spojrzenie każdego w tym barze. Co za wstyd. Ale przynajmniej to nie ja jestem w centrum uwagi - Jesteś totalnym dupkiem! Spotykasz się ze mną a flirtujesz sobie z jakąś laską! - niby sytuacja jest poważna, ale w tej chwili mam ochotę się śmiać, ponieważ mina Kendall jest zabójcza.
- Ale Fran .. - próbował załagodzić sytuację Leona, bo Kendall to chyba jest w jakimś szoku.
- Zamknij się! - krzyknęła na niego aż się wzdrygnął i zakrył swoją twarz ręką. Zaśmiałam się cicho.
- Co za wstyd - szepnął do siebie Diego, ale na jego nieszczęście Fran to usłyszała. Wzięła szklankę z piciem chyba Kendall i chlusnęła mu w twarz.
- Może zostawimy was samych - odezwał się speszony Leon i powoli wstawał ze swojego krzesła.
- Siadaj - warknęła do niego Fran po czym złapał go za bark i wbijając mu palce posadziła a raczej pchnęła na krzesło. Brunet od razu chwycił się za to bolące zapewne miejsce.
- Ma siłę słonia - szepnął i zaczął masować swój bark. Zaśmiałam się cicho a on na mnie spojrzał i zmroził mnie wzrokiem. Moja przyjaciółka warknęła głośno i udała się do wyjścia.
- To koniec - odezwała się zanim opuściła lokal. Chłopak po usłyszeniu tych słów jakby otrząsnął się z szoku. Rozejrzał się po pomieszczeniu po czym wstał szybko z krzesła i pobiegł za nią. Cała trójka spojrzała na mnie a ja trochę się zmieszałam.
- Fran, czasami trochę ponosi - odezwałam się i niepewnie się uśmiechnęłam. Spojrzeli na mnie jak na idiotkę.
- Trochę? - prychnął Diego wycierając swoją twarz.
- Prawie wybiła mi bark - narzekał Leon i zaczął kręcić ręką aby rozruszać swój bolący bark - Współczuje Kendallowi, jak dostanie od niej w twarz to będzie miał ślad przez tydzień - dodał po czym napił się swojego napoju.
- Usiądziesz z nami? - zapytał radośnie Federico i wskazał krzesło, na którym siedział wcześniej Kendall. Kątem oka zerknęłam na Leona, który patrzył się na swojego brata. Pokiwałam przecząco głową i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Lepiej pójdę - stwierdziłam i udałam się w stronę drzwi wyjściowych. Łzy cisnęły mnie się do oczu, ale powstrzymywałam się. Nie chce płakać, nie tutaj. Przeczesałam swoje włosy ręką i zaczęłam głęboko oddychać aby się nie rozpłakać. Nagle poczułam, że ktoś staje za moimi plecami. Wzdrygnęłam się trochę, ale czując zapach perfum Leona uśmiechnęłam się do siebie.
- Odprowadzić cię? - zapytał tuż przy moim uchu. Od razu na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Odwróciłam się do niego przodem a nasze twarze znajdowały się centymetr od siebie. Kiwnęłam twierdząco głową z uśmiechem wpatrując się w jego tęczówki. Odwzajemnił uśmiech i pokazał mi gestem głowy abyśmy szli. Miałam niesamowitą ochotę złapać go za rękę tak jak jeszcze parę dni temu. Dlaczego to się tak skomplikowało? Chociaż w sumie to nie, bo ja go kocham i chce z nim być i nie zdradziłam go ani nawet o tym nie pomyślałam. Spojrzałam na niego niepewnie a on patrzył się ślepo w chodnik.
- Będziesz milczał? - zapytałam wciąż na niego patrząc. Otrząsnął się tak jakby o czymś intensywnie myślał po czym spojrzał na mnie zmieszany.
- Zastanawiam się co powiedzieć - zaśmiał się i posłał mi swój uśmiech. Także się cicho zaśmiałam.
- To jak się zastanowisz to daj znać - odpowiedział i odwróciłam od niego wzrok. W odpowiedzi usłyszałam jego śmiech. Założyłam nerwowo kosmyk włosów za ucho i uśmiechnęłam się pod nosem. Po krótkiej chwili poczułam jak brunet łapie mnie za dłoń po czym splata nasze palce razem. Mój wzrok od razu powędrował na nasze dłonie a w sercu czułam niesamowite ciepło. Zatrzymał się gwałtownie i spojrzał na mnie z uśmiechem. Ujął moją drugą dłoń i przybliżył się do mnie.
- Przez te klika dni kiedy nie byliśmy razem, zrozumiałem jedną bardzo ważną rzecz - zaczął patrząc mi w oczy a ja moje serce waliło jak oszalałem - Kocham cię i chce z tobą być, każdego dnia, każdego ranka o każdej minucie swojego życia, które dzięki tobie stało się o wiele lepsze - dodał i nie czekając na moją reakcję złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
- Viola - usłyszałam a po chwili poczułam jak ktoś mnie szturcha w ramię. Otworzyłam natychmiastowo oczy a przede mną stał nie kto inny jak sam Leon - To odprowadzić cię czy nie? - zapytał unosząc do góry brwi. Potrząsnęłam głową i kiwnęłam twierdząco głową. Wyobraziłam to sobie. Nie wyznał mi miłości, nie pocałował mnie i nie wróciliśmy do siebie. Z moich oczy automatycznie poleciały łzy. Chciałam je zetrzeć zanim zauważy je Leon, ale na marne, bo akurat na mnie spojrzał.
- Dlaczego płaczesz? - zapytał zmartwiony i zatrzymał się po czym złapał mnie za ramiona. Spojrzałam centralnie w jego tęczówki i nie wytrzymałam.
- Bo nie daje rady! - krzyknęłam mu w twarz - Ta pieprzona świadomość, że nie jesteśmy już razem, że nie mogę cię pocałować czy nawet przytulić dobija mnie. Chociaż od naszego zerwania minęło kilka dni ja zaczynam powoli wariować. Wyobrażam sobie rzeczy, których nie było, które się nie wydarzyły. Tęsknie za tobą , Leon - mówiłam poniesionym głosem wciąż patrząc w jego oczy a po moich policzkach płynęły łzy - Chce żeby było jak dawniej. Żebyśmy byli razem, bez żadnych nieporozumień i jakiegoś głupiego Alana - mój głos się łamał. Widziałam na jego twarzy smutek. Zamknęłam oczy aby moje kolejne łzy wypłynęły. Po chwili otworzyłam je z powrotem i nie czekając na jego odpowiedź odeszłam a raczej odbiegłam.
****************
No nie wyszło jak chciałam, ale jest. Rozumiecie to, że zaczęłam to pisać o 15:00 czy jakoś tak i skończyłam dopiero teraz. Rozdział nie powala, wiem. Pokłóciłam Kendalla i Fran, Leon i Viola się nie zeszli i jakoś nudno jest w tym rozdziale.
Czy was też rozwaliło zachowanie zazdrosnej Fran. Lubię jak w jakiejś kłótni ucierpi osoba, która nie ma z tym nic innego. Tak mam tutaj na myśli Diego i Leona.
Dzisiaj mam jazdę na piosenkę Carly Rae Jepsen - I Really Like You <3 I w ogóle od poniedziałku zaczęłam ćwiczyć, bo do wakacji zostały jakieś trzy miesiące a ja mam 1,68 i ważę 56 kilo więc trzeba zadbać o formę.
Nie zanudzam i idę się kąpać.
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY!
Moje =D
OdpowiedzUsuńWeź mnie nie pogrążaj...
UsuńJa mam 1,73 i 61 kg :/
No ale Rozdział wspaniały =D
Czemu Leo i Violetta się jeszcze nie pogodzili???? :(
Ugh, ten pieprzony Alan :<
Nie znoszę go!!!!
Ja też tak uwielbiam :DDDD
He he... fajna ta dieta Fede, możesz brać z niego przykład :P
Fran i Kendal się pokłócili... a potem pewnie okaże się, że to jakaś kuzynka, albo coś w tym stylu Kendala ^^
Nie mogę się doczekać nextu
L
Moje♡
OdpowiedzUsuńGrrrrrrrr!!! Ten 'Alan' co to ma być. -.- xD współczuję Fiolce, bo wiem
Usuńjak to jest. Niestety. Fran sie na początku rozdziału dziwnie zachowywała... Niby są przyjaciółkami, a tak na prawdę to ona ją olała... Hej, ale to w tej restauracji bylo dobre :') . Ale temu Alanowi powinien ktos przywalić!!!!! xD moje ciśnienie wzrosło xD Violka zaczyna wariować... ;(( pełne współczucie. Lajonowi także, bo nie codziennie widzi się prawie całującą się swoja dziewczynę na dodatek z chlopakiem, którego sie tak BARDZO nienawidzi, a potem niby sie nie zerwało, a jednak razem się nie jest.. :/ takie nic. Jednym słowem zazdroszę talentu i weny. I życzę:
-czasu
-megggggga dużo weny
-chęci
-i żeby latwo Ci się spaliło kilogramy :)
Łączmy się w bólu, ja też zaczynam sie ogarniać na wakacje ;3 xD ale rozdział serio świetny ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡ ♥ ♡
~Caroline
Wrócę :*
OdpowiedzUsuńJestem! Rozdział genialny!
UsuńNie wiem jak to robisz, ale nawet gdy w rozdziale nie ma Leonetty, a Fran rozeszła się ze swoim chłopakiem, bardzo mi się to podoba! Mówiłam, to już wiele razy, ale to jak opisujesz, emocje jest takie odczuwalne i magiczne zarazem! Jesteś chyba jedyną blogerką, która pisząc opowiadanie, tak mnie zaciekawia.
Z niecierpliwością czekam na next!
Suzzy.
Wspaniały. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńCudowny ♥
OdpowiedzUsuńRozdział perłaa :*
OdpowiedzUsuńIdealny :*
A w nim kłótnia Fran i Kendalla
Żeby byli razem bo na prawdę do siebie pasują
Biedna Violaa :-(
Cierpi przez tego ciote,debila Alana !!
Błagam cie weź niech on wyjedzie gdzieś nw na kontynent bezludny,albo do lasu do wilków
nienawidzę tego gościa, UGggh !
Mam nadzieję że Leonetta się pogodzi jak najwcześniej , bo nie lubię ich jak nie są razem
Czekam na pogodzenie par i na dalszą część akcji :*
Buziakii :*
Blanco ^___^
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Boski <3
OdpowiedzUsuńVioletta płacze, a Francesca już trochę tym znudzona... Troszkę nie fair, ale rozumiem, bo jak ta płacze przez parę dni... A propos, jak jej się te łzy nie kończą? Ja, jak kiedyś płakałam -dawno, bo płaczę raz na kilka miesięcy i to w poważnych sytuacjach xp- to po 1,5 godziny, oczy miałam suche i bolały jak nimi mrugałam :D
O god. Alan, wprasza się do domu dziewczyn. Niech spierdziela. Własnego domu nie ma, żeby wpraszać się do woli?! Dobrze, że Violka go odepchnęła, jak ją chciał przytulić, bo nie wytrzymałabym i wybiła pięścią monitor. Biję ci zasłużone brawa, bo wypędziłaś go z domu! Ale idealnie byłoby wtedy, gdyby jeszcze dostał w koślawy ryj. :D Oczywiście nie wybrzydzam, tylko to byłby taki dodatkowy bonus. xd
Ja pierniczę, jakie nerwy. Fran, spokojnie. Przecież się z nią nie całował, ale być może było blisko. Więc brawa za refleks. Diego chluśnięty po twarzy piciem i Leon z bolącym barkiem. Czasem Fran zadziwia mnie tą siłą...
Słodkie... Leon chciał ją odprowadzić...
Wyobraźnia Violetty płata jej figle, aż uwierzyłam w to co jej się wyobraziło...
Violetta nie wytrzymała już i powiedziała co myśli...
Czekam na next i życzę weny.
Komentarz chyba dzisiaj krótszy od poprzedniego, ale to tylko dlatego, że troszkę się spieszę.
Pozdrawiam.
~Katy<3
Cudowny czekam na next
OdpowiedzUsuńPiękny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńHej słońce !!
OdpowiedzUsuńRozdział jest Boski!!
Byłam bardzo zaskoczona reakcją Fran na złe samopoczucie Vilu
tak nie zachowuję się przyjaciółka.
Vilu miała taką nadzieję
że to Leoś przyszedł
a tu debil Alan.
Jeszcze Kendall przyszedł do Fran
zobaczyła Alana a później powiedział
to wszystko Lajonowi.
Pieprzony Alan przez
niego rozsypała się Lajonetta
i Viola się popłakała .
Dobrze że powiedziała mu żeby wyszedł.
Fede i Diego specjalnie pokazują innym dziewczyną
swoje torsy ciekawa jestem jakby Ludmi się o tym
dowiedziała czy Fede byłoby do śmiechu tylko Lajon
poważny .
Debilny Alan wkurwia Leosia że Viola niby go pocałowała a dzisiaj może pójdą do łóżka
niedoczekanie jego . Leoś prawie by się na niego wkurzył ale na szczęście jego kumple go powstrzymali
Jeszcze jedna bójka i Hola Meksyk .
Viola i Fran idą do tego baru co chłopaki.
Zaskoczona jestem tym że Fran powiedziała Kendallowi że to koniec i jeszcze była taka wściekła że prawie wybiła by Lajonowi bark .
Nie wiem po co do tej sytuacji wciągała resztę chłopaków skoro to jej rozmawiał z tą dziewczyną dobrze że Kendall za nią pobiegł.
Chłopaki współczują Kendallowi takiej dziewczyny a Vilu mówi że nieraz ją trochę ponosi.
Lajon posyła Fede wzrok bazyliszka xD
Jak Vilu wyszła z klubu prawie by się popłakała a tu ni z tąd ni z owąd przychodzi Leoś i proponuje jej odprowadzenie do domu.
Boże jak Leoś wyznawał miłość Vilu i Leonetta się pogodziła a tu wyobraźnia Vilu płata jej figle .
A później Leoś żeby Vilu się ocknęła znowu się pyta czy ją odprowadzić do domu ona się zgadza i zaczyna płakać później Leoś się pyta czemu płacze a ona wyznaje co czuje ten nawet nie zdążył odpowiedzieć jej na to wyznanie a ona ucieka .
Przy tej scenie się popłakałam :( bardzo wzruszająca była
Czekam z niecierpliwością na NEXT .
Nie mogę się doczekać co zrobi Leoś po tym wyznaniu Vilu czy będzie próbował do niej wrócić czy nadal nic nie będzie robił
Pa słońce !!!.
Super
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *_*
OdpowiedzUsuńJest taki śliczny,że aww ♥!
Alan wnerwiający koleś XD Naprawdę go nie lubię :P
Czy n nie rozumie prostych słów,że Vilu nie chcę mieć z nim nic wspólnego ? Kretyn rozwala tylko związki ;/
Biedna Violka i biedny Leoś ;C
Widać,że oboje się bardzo mocno kochają,ale cierpią i to mucho a nie chcę by tak było,chyba mnie rozumiesz ?
Kłótnia Kendalla i Fran ;(
Prawie o nic ale i tak wiem,że będzie może Diecesca ? Co nie ? ;P
Oj mój biedaczek Leonek ucierpiał przez Fran ;)
Vilu wspaniałe miałaś marzenie <3
Castillo płacze przez Verdasa XD A on zamiast za nią pobiedź to nic nie robi ;*
Czekam na next :3
Całuję cię mocno *_*
~ Madzia ♥!
Zajebisty <33
OdpowiedzUsuńCudowny ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga :*