poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 47: Minimalnie lepsza

Już od godziny siedzimy pod moim domem a rodziców nadal nie ma. Zadzwoniłabym do nich, ale mój telefon został w samochodzie a nie pamiętam ich numerów, żeby skorzystać z komórki Leona. Spojrzałam na bruneta siedzącego obok mnie i uśmiechnęłam się delikatnie. Od kilku minut w ogóle się nie odzywa i patrzy tylko w gwiazdy.
- Leon - szepnęłam aby zwrócić na siebie jego uwagę. Zerknął na mnie kątem oka i posłał pytające spojrzenie podnosząc jedną brew do góry. Oblizałam dolną wargę i przygryzłam na chwilę wewnętrzną część policzka - Chciałbyś poznać swoich rodziców? - zapytałam niepewnie, bo nie wiem jak może zareagować na to pytanie. Natychmiastowo odwrócił ode mnie wzrok i spuścił głowę. Nie wiedziałam czy się odezwać czy czekać aż odpowie.
Chyba jednak nie powinnam zadawać tego pytania. Przymknął na chwilę oczy i zacisnął usta w wąską linię
- Nie - szepnął i zacisnął dłonie w pięści. Mimo iż zaprzeczył nie wierzę mu. Nawet jeżeli tyle wycierpiał w swoim życiu i choćby nie wiem jak ich nienawidził każdy chciałby poznać swoim rodziców. Dowiedzieć się czy jest bardziej podobny do ojca czy do matki, po kim odziedziczył cechy charaktery - Oni mnie nie chcieli więc po co ja miałbym chcieć ich poznać - dodał pewniejszym głosem. Mój wzrok nadal był skupiony na nim. Jego twarzy w tej chwili wyrażała złość. Nie wiem czy była ona skierowana do mnie, że zapytałam o to czy raczej do jego rodziców.
- Nie powinnam o to pytać - powiedziałam na głos chociaż jabym pomyślała. Spuścił głowę i wypuścił powoli powietrze. Myślałam, że coś powie, ale on ponownie zamilkł. Rozumiem, że nie chce kontynuować tego tematu, ale lepiej jak to z siebie wyrzuci. Jeśli będzie to w sumie dusił to nigdy o tym nie zapomni, nigdy się tego nie pozbędzie.
- Powinienem się w końcu przed kimś otworzyć - westchnął a ja wyprostowałam się pod wpływem jego głosu i przeniosłam na niego spojrzenie - Komuś zaufać - dodał niepewnie i powoli odwrócił głowę w moją stronę. Posłałam mu delikatny uśmiech. Po tych jego słowach zrobiło mnie się ciepło nie tylko na sercu, ale i w całym ciele. Już chciałam coś odpowiedzieć, ale niestety pod mój dom podjechał samochód. Zacisnęłam dłonie w pięści i niechętnie odwróciłam wzrok, co chwilę wcześniej uczynił Leon. Z auta wysiadł mój ojciec niosąc moją marynarkę a zaraz za nim mama z torebką moją i swoją. Wstaliśmy oboje ze schodów i czekaliśmy aż do nas podejdą. Z miny ojca mogłam wywnioskować, że nie był zadowolony tylko nie wiem do końca dlaczego. Brunet stojący obok mnie chciał się przywitać, ale mój ojciec go wyprzedził.
- Violetta zachowałaś się nieodpowiedzialnie - zaczął prosto z mostu. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem - Nie powiadomiłaś nas, że wychodzisz i jeszcze powiedziałaś takie przykre rzeczy Lucasowi - dodał, co mnie zszokowało a jednocześnie zdenerwowało. Naskarżył na mnie ojcu. Co z niego za baba.


- Lucas usłyszał prawdę. Lepiej żeby wiedział co o nim myślę - broniłam się chociaż nie interesowało mnie zbytnio, co ojciec myśli na ten temat. Widziałam po wyrazie jego twarzy, że jest zdenerwowany moją odpowiedzią.
- German, chodźmy do środka  - zainterweniowała moja mama po czym otworzyła drzwi kluczem i pchnęła do środka mojego ojca. Uśmiechnęła się do nas a następnie zamknęła za sobą drzwi. Przeniosłam wzrok na Leona i westchnęłam głośno.
- Dziękuję, że ze mną zostałeś i przepraszam za ojca - odezwałam się jako pierwsza. Już chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam - A i dziękuję ze bluzę - dodałam a następnie ściągnęłam z siebie jego rzecz. Chociaż chciałam ją zatrzymać. Wziął ją do ręki i uśmiechnął się do mnie - To do jutra - pożegnałam się i przygryzłam dolną wargę aby powstrzymać się od przytulenia go.
- Do jutra - odezwał się i posłał mi uśmiech a następnie odszedł zakładając na siebie po drodze bluzę. Mam nadzieje, że chociaż trochę przesiąkła moimi perfumami. Uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam do domu.
***
- Jestem pewna, że i tak powie - jęknęła załamana Ludmiła. Westchnęłam głośno i pokręciłam przecząco głową. Wiedziałam, że ona jest uparta, ale nie sądziłam, że aż tak.
- Powiedział, że nie chce się mieszać w wasze sprawy i nic mu nie powie - próbowałam jej to wbić do głowy.
- Mam nadzieję, że będzie tak jak mówisz - w końcu odpuściła. Uśmiechnęłam się do niej i oparłam się plecami o oparcie kanapy - A jak już jesteśmy przy temacie Leona, to powiedz jak tam wasza relacja - zachichotała jak to ona. Przygryzłam dolną wargę zastanawiając się co jej powiedzieć. Niby mi zaufał i opowiedział o tym co się wydarzyła u niego w życiu, ale nadal czuję, że woli nie przywiązywać się do mnie.
- Jest dobrze - powiedziałam bez entuzjazmu. Oczywiście cieszę się z tego, że jesteśmy przyjaciółmi, że mogę z nim rozmawiać i spędzać czas, ale on mnie się podoba i jestem w nim zakochana mimo iż różni się od tamtego Leona.
- To wszystko? - zapytała rozczarowana. Spojrzałam na nią i wzruszyłam ramionami. Przymrużyła oczy i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Zaufał mi - powiedziałam i spojrzałam na swoje dłonie, które leżały spleciona na moich nogach. Oparłam głowę o zagłówek i westchnęłam głośno. Zaraz się chyba popłaczę. Dzisiaj to nie jest mój dzień. Przez cały czas gości u mnie smutek i nie potrafię się szczerze uśmiechnąć.
- Violetta, coś się stało? - zapytała zmartwionym głosem a ja pokiwałam przecząco głową. Przeniosłam ponownie na nią swój wzrok i kolejny raz westchnęłam.
- Muszę już kończyć - powiedziałam i przygryzłam dolna wargę - Czeka na mnie fizyka - zaśmiałam się sztucznie i pomachałam jej do ekranu. Kiwnęła głową, że rozumie i rozłączyła się. Zamknęłam laptopa a  następnie razem z nim udałam się do swojego pokoju. Chyba zaczynam łapać doła, albo po prostu niedługo zacznie się miesiączka. Odłożyłam urządzenie na biurko a sama położyłam się plackiem na łóżko. Wzięłam do ręki poduszkę i podłożyłam ją sobie pod brodę. Usłyszałam jak na dole ktoś zamyka drzwi. Zapewne mama wróciła z zakupów, albo tato z pracy. Wolę to pierwszą opcję i raczej to ona, no chyba, że mój ojciec zaczął nosić obcasy. Westchnęłam głośno słysząc, że wchodzi po schodach, co oznacza, że idzie albo do mnie do pokoju albo do siebie. A jak znam moją mamę to raczej do mnie.
- Viola, co chcesz na obiad? - zapytała zaglądając do mojego pokoju. Znam moją mamę i to bardzo dobrze. Oczywiste było, że przyjdzie do mnie. Spojrzałam na nią przez ramie i westchnęłam głośno.
- Obojętnie - powiedziałam znudzonym a raczej obojętnym tonem a następnie ponownie położyłam głowę na białej poduszce, która pachniała proszkiem do prania.
- A może zrobię twoje ulubione danie - zaproponowała i sądząc po jej tonie na twarzy miała szeroki uśmiech, który jakoś mnie się nie udzielał.
- Super - odpowiedziałam bez entuzjazmu po czym moja głowa wylądowała w poduszce. Nawet nie pociesza mnie fakt, że mama zrobi moje ulubione danie. Zamiast odpowiedzi usłyszałam jak jej obcasy uderzają o panela a już po chwili czułam jej rękę na swoim ramieniu.
- Coś się stało? - zapytała a ja jęknęłam w poduszkę - Pokłóciłaś się z Ludmiłą? - dopytywała a ja pokręciłam przecząco głową wciąż tkwiąc nią w poduszce - A z Leonem? - odezwała się po chwili namysłu. Westchnęłam głośno i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Uwierz, że wolałabym się z nim pokłócić niż tkwić w przyjaźni - powiedziałam szybko i ukryłam twarz w poduszce a następnie krzyknęłam - Wiesz co to jest strefa przyjaźni? - zapytałam chociaż i tak wiedziałam, że nie będzie wiedziała - To jest najgorsze co może być między chłopakiem a dziewczyną. Z tego nie da się wyjść - bąknęłam pod nosem i spojrzałam na moja mamę, która siedziała obok i patrzyła na mnie zdziwiona z podniesionymi brwiami - Nie chce się z nim tylko przyjaźnić, bo to mnie męczy. Chce móc podejść do niego przytulić bez żadnego powodu. Chodzić na spacery  trzymając się za ręce, żeby wszyscy wiedzieli, że jest tylko mój. Patrzeć w jego oczy bez żadnych ograniczeń i strachu, że mnie przyłapie - powiedziałam zdenerwowana i uderzyłam pięścią w poduszkę, którą trzymałam na swoich kolanach. Mój oddech stał się nierówny więc musiałam głęboko oddychać, żeby go unormować.
- Violu, ty się w nim zakochałaś - stwierdziła uśmiechając się delikatnie. Złapała mnie za rękę i ścisnęła ją mocno.
- Ja to wiem mamo. Jestem tego świadoma w stu procentach, ale nie możemy być razem, bo on nie potrafi nikomu zaufać dlatego, że był ... - w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Przecież on mi zaufał i opowiedział o swoim dzieciństwie, na pewno nie chciałby żebym opowiadała o tym komuś. A ja właśnie prawie wygadałam się o tym mojej mamie, która lubi pomagać ludziom z problemami. Wyczułam na sobie wzrok swojej rodzicielki, która patrzyła na mnie pytająco. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i nerwowo rozglądałam się po pokoju - Zresztą nie ważne - dodałam aby odpuściła i nie drążyła tematu.
- Ale Viol..
- Mamo, proszę - przerwałam jej. Westchnęła głośno i wstała z mojego łóżka. Posłałam jej delikatny uśmiech a ona kręcą głową wyszła z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Odetchnęłam z ulgą i opadłam na swoje łóżko.
***
- Jakim cudem ty masz dwadzieścia trzy punkty a ja dwadzieścia - oburzyłam się patrząc na moją i Federico kartkówkę z fizyki. Uśmiechnął się do mnie cwanie i zabrał mi kartkę. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zrobiłam obrażoną minę. To nie możliwe, żeby on miął więcej punktów niż ja. Nie uważam, że jest nie inteligentny czy coś, ale ja uczyłam się do niej chyba z trzy godziny a znając jego nawet nie zajrzał do książki. Zerknęłam kątem oka zawieszając tym samym wzrok na Leonie idącym obok Federico.
- Leon, a ty ile masz punktów? - zapytałam niby obojętnym tonem, ale byłam strasznie ciekawa. Spojrzał najpierw na mnie a później na swoją kartkę i zmarszczył brwi. Zaśmiał się nerwowo.
- A czy to ważne? - odpowiedział pytaniem na pytanie - Ważniejsze jest to, że mamy pozytywne oceny - dodał trochę zmieszany a ja zacisnęłam szczękę i podeszłam do niego chcąc mu zabrać kartkę. Jednak był szybszy i podniósł rękę do góry. Był ode mnie wyższy więc nie mogłam mu jej zabrać. Zrobiłam obrażona minę i jak małe dziecko tupnęłam nogą. Zaśmiał się na moje czyny.
- Chce tylko zobaczyć - powiedziałam i zrobiłam smutną minę. Patrzył mi prosto w oczy a na jego twarzy wymalowane było rozbawienie. Przewrócił teatralnie oczami i zrezygnowany podał mi swoją kartkówkę. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wzięłam jego kartkówkę do ręki i obejrzałam. No zaraz coś mnie trafi. On też ma więcej punktów ode mnie i jeszcze od Federico. Chwila, przecież oni siedzieli razem w ławce więc Fede ściągał od Leona.
- Ściągałeś od niego - powiedziałam a raczej warknęłam w stronę stojącego obok nas Federico. Włożył ręce do kieszeni i pokiwał przecząco głową wciąż cwanie się uśmiechając
- Gdyby od niego ściągał to skąd bym wiedział, że każde dwa ciała we Wszechświecie przyciągają się wzajemnie siła grawitacji - powiedział zadowolony a ja zaśmiałam się na jego słowa.
- To każdy wie, geniuszu - prychnęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach. Spoważniał i zmarszczył brwi a po chwili ponownie na jego twarzy zagościł ten cwany uśmiech.
- Przedszkolak tego nie wie - mówił i puścił do mnie oczko a następnie z satysfakcją odszedł od nas. Nabrałam powietrza do nozdrzy razem z zapachem perfum Leona stojącego obok mnie i kompletnie zapomniałam co miałam powiedzieć.
- Czemu w ogóle się złościsz? - zapytał Leon po czym zabrał mi swoja kartkówkę - Ocena jest ta sama tylko punkty inne - dodał a ja westchnęłam głośno i przeczesałam ręką swoje włosy.
- Bo to nie fair, że jesteś ode mnie lepszy z matematyki i jeszcze z fizyki - jęknęłam rozpaczliwie, na co on się zaśmiał.
- Za to ty jesteś lepsza ode mnie z chemii - pocieszał mnie. Westchnęłam głośno i spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami.
- Minimalnie lepsza - trzymałam się swojej racji. Zaśmiał się na moje słowa i wtedy mój telefon zaczął dzwonić. Przewróciłam oczami i niechętnie wyjęłam go z kieszeni mojej spódniczki. Zdziwiłam się widząc na wyświetlaczu numer taty. Przecież dobrze wie, że jestem w szkole i mam lekcje więc po co niby do mnie dzwoni. Przesunęłam palcem po ekranie odbierając połączenie.
- Tato, coś się stało, że dzwo. .
- Violu, mama miała wypadek jadę do szpitala. Zadzwonię jak się czegoś dowiem - powiedział na jednym wydechu a mnie w tej chwili zmroziło. Oczy zaczęły mnie piec, co oznaczało, że zbierają się w nich łzy. W mojej głowie od razu zaczęły tworzyć się najgorsze scenariusze. Ścisnęłam telefon w dłoni a po moich policzkach spływały łzy. Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Odwróciłam głowę patrząc na Leona. Czułam jak ręce zaczynają mi drżeć tak samo jak szczęka.
- Ej, co jest? - zapytał zaniepokojony a ja nabrałam powietrza i za wszelką cenę powstrzymywałam płacz. Zacisnęłam wargi w cienką linie.
- Moja mama miała wypadek - powiedziałam jąkając się i przełknęłam głośno ślinę. Podniosłam swój wzrok i spojrzałam w jego oczy. Wiem, że nie powinnam, ale potrzebuję kogoś kto mnie przytuli. Jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić on sam mnie do siebie przytulił. W tej chwili nie mogłam już powstrzymać płaczu. Łzy lały się z moich oczu jak z kranu. Objęłam go niepewnie rękami i przytuliłam jeszcze bardziej. Nie wierzę, że się przełamał i to dla mnie.
****
Wbiegłam na odpowiednie piętro szpitala i zaczęłam wzrokiem szukać mojego ojca. Musiałam tutaj przyjechać, nie mogłam iść spokojnie na lekcję jak gdyby nigdy nic. Już chciałam zapytać o moją mamę pielęgniarkę, ale w ostatniej chwili zauważyłam ja mój ojciec wstaje z plastikowego krzesełka i chodzi w kółko po korytarzu. Podbiegłam do niego najszybciej jak mogłam i wtuliłam się w niego.
- Co z mamą? - zapytałam łamiącym się głosem.Odsunął mnie do siebie i posłał delikatny uśmiech. Co mogło wskazywać, że wszystko jest dobrze albo chce mnie przygotować na zła wiadomość.
- Na szczęście ma tylko złamaną rękę, parę zadrapań i lekki uraz głowy - powiedział spokojnie a ja odetchnęłam z ulgą. Dobrze, że to nic poważnego.
- Jak to w ogóle się stało? - zapytałam już spokojniejsza. Westchnął głośno i wzruszył ramionami.
- Musiała stracić panowanie nad kierownicą i uderzyła w drzewo - wyjaśnił a raczej ujawnił mi swoje przypuszczenia. Kiwnęłam twierdząco głową i jeszcze raz się do niego przytuliłam. Od razu poczułam wielką ulgę - Lekarz powiedział, że powinna wyjść za kilka dni - dodał odsuwając mnie od siebie. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i już chciałam zapytać czy mogę do niej wejść, ale mój tato chyba wyczuł o co chce zapytać, bo odezwał się pierwszy - Nie możesz wejść do mamy, bo dostała leki przeciwbólowe i teraz śpi - westchnęłam głośno i usiadłam na jednym z krzeseł w korytarzu - Pójdę na chwilę do lekarza a później odwiozę cię do szkoły - powiadomił mnie ojciec a ja tylko kiwnęłam głową. Nie chciałam wracać do szkoły kiedy moja mama jest w szpitalu, ale nie mam po co kłócić się z ojcem, skoro i tak ona postawi na swoim. Westchnęłam głośno i oparłam głowę o ścianę znajdującą się ze mną. Zamknęłam na chwilę oczy aby uspokoić się trochę. Załamałabym się chyba gdyby stało jej się coś poważnego. Miałam już więcej nie wracać do szpitala a niespełna kilka tygodni po moim wyjściu znowu wracam tym razem z powodu mamy.
- Możemy iść - odezwał się niespodziewanie mój ojciec. Podniosłam się z tego dość niewygodnego krzesła i razem z nim ruszyłam w stronę wyjścia ze szpitala. Udaliśmy się na podziemny parking gdzie jak mniemam znajduje się samochód ojca. Mam nadzieję, że zaparkował gdzieś blisko i nie będziemy musieli przejść całego parkingu. Nie lubię dużo chodzić. Oczywiście oprócz chodzenia po sklepach albo niespodziewanego spaceru z Leonem. Wsiadłam do samochodu i czekałam aż ojciec wyjedzie z garażu.
- Może pod wieczór pójdziemy razem coś zjeść do restauracji - zaproponował tato a ja spojrzałam na niego z uśmiechem i kiwnęłam twierdząco głową - Chyba, że wolisz byśmy zrobili coś razem na kolację, ale od razu ostrzegam, że nie potrafię gotować - dodał a po chwili się zaśmiał.
- Ja też nie za bardzo potrafię więc lepiej będzie jak pójdziemy coś zjeść na mieście - zaśmiałam się a tato razem ze mną. 

***
- Ej, Violetta - usłyszałam za sobą wołanie kogoś. A już myślałam, że spokojnie wrócę sobie do domu. Zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam aby móc zobaczyć kto mnie woła - Jak z twoją mamą? - zadała pytanie zdyszana Francesca. Zmarszczyłam brwi. Skąd ona wie, że mojej mamie coś się stało? - Słyszałam twoją rozmowę z Leonem - wyjaśniła a ja kiwnęłam głową.
- W porządku. Ma tylko złamaną rękę i parę zadrapań - powiedziałam z lekkim uśmiechem. To miłe, że interesuje się stanem zdrowia mojej mamy mimo iż nasze relacje nie są najlepsze. Szczerze mówiąc brakuje mi jej. Myślę, że nadal mogłybyśmy się przyjaźnić gdyby ona zaakceptowała rzeczywistość. Uśmiechnęła się do mnie promiennie i już chciała odejść, ale zatrzymałam ją łapiąc za nadgarstek. Chciałam jej zaproponować abyśmy poszły na jakieś ciasto, ale ktoś niespodziewanie objął mnie ramieniem. Oby to nie był Lucas, bo dostanie ode mnie naprawdę.
- Jaki kit tym razem jej wciskasz, Francesca? - jednak się pomyliłam. Tą osobą był cudowny Federico, który jest wszędzie gdzie być nie powinien. Z tego co mówił miał teraz siedzieć po lekcjach, za coś co zarobił na wychowaniu fizycznym, ale nie chciał nam o tym powiedzieć.
- Weź stąd idź - powiedziała zła Francesca. Szatyn zaśmiał się na jej słowa i zabrał swoją rękę z mojego ramienia. Westchnęłam głośno, bo wiem, że zaraz zaczną się kłócić.
- A może ty stąd pójdziesz - odpowiedział i włożył zadowolony ręce do kieszeni swoich spodni. Zaczyna się. Czy oni nie mogą porozmawiać jak normalni ludzie. 
- Ja stąd pójdę a wy się tutaj kłóćcie - odezwałam się i nie czekając na ich odpowiedź odeszłam do nich. Drażni mnie ta sytuacja a raczej oni, bo nie mogą darować sobie darcia ze sobą kotów. Westchnęłam głośno i zacisnęłam mocniej dłoń na książce, którą trzymałam. Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i zatrzymuje w sutek czego mój podręcznik, który trzymałam spadł na chodnik. Spojrzałam na tą osobę morderczym wzrokiem, którą okazał się być Lucas i schyliłam się po upuszczoną rzecz.  Czy dzisiaj jest dzień męczenia Violetty? Odwróciłam się do niego ze znudzonym wyrazem twarzy i czekałam aż zacznie znowu mówić jak razem byliśmy szczęśliwi i te inne bzdury.
- Chciałem cię przeprosić, za to co powiedziałem na balu - zaczął a ja zdziwiona jego słowami wyprostowałam się i czekałam na dalszą wypowiedź - Powinienem się pogodzić z tym, że nasz związek już nie istnieje i raczej nie będzie istniał. Mimo iż nadal mnie się podobasz i coś do ciebie czuję, to dam ci spokój i zacznę zwracać uwagę na inne dziewczyny - zaśmiał się na ostatnich słowach a ja skwitowałam jego wypowiedź delikatnym uśmiechem. Przynajmniej jedna dobra wiadomość tego dnia. Odwzajemnił mój uśmiech a jego oczy nadal wpatrywały się we mnie, co było trochę przerażające.
- Wiesz, muszę już iść do domu - odezwałam się speszona, na co on nie zareagował. Zmarszczyłam brwi i odeszłam od niego. Jednak on mnie zatrzymał i tak po prostu przytulił. Nie wiedziałam, co zrobić dlatego czekałam aż w końcu mnie puści. Odsunął się ode mnie z uśmiechem a następnie odszedł machając mi po drodze. Zastanawiam się czy on jest zdrowy psychicznie. Zaśmiałam się na swoje myśli i ruszyłam z powrotem w stronę swojego domu.

****
Brak notatki.
Brak siły.
Brak weny.
Brak porządnego rozdziały. 
Przepraszam za błędy.
Przepraszam, że dodałam po czasie.
Przepraszam za nudną treść.
Przepraszam za błędy, jeszcze raz. 

27 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest cudowny zwłaszcza Leon i Vilu i nie gadaj bzdur <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie narzekaj kochana, bo rozdział jest świetny jak zawsze <3
    Leoś się przełamał i przytulił Violke <33
    Ten Lucas to jest jakiś nienormalny XD
    Mówi, że się pogodził, że nie będą razem, ale ja myślę, że on coś jednak kombinuje. Idiota...
    Fran też mogłaby zachowywać się inaczej.
    Jeśli nie akceptuje tego, że V nie kocha Lucasa to znaczy, że nie jest jej prawdziwą przyjaciółką.
    A Lu jeszcze nic nie zdecydowała? O.o
    Przecież mogłaby być szczęśliwa z Fede.
    Fajny gościu XD
    A ja jestem pewna, że V pomoże szukać rodziców L.
    Myślę, że on tak naprawdę chce ich poznać, ale się boi.
    A może To rodzice Fede są też rodzicami L?
    I byłoby tak samo jak w śnie Violki?
    Znaczy to nie był sen tylko przez ten wypadek.. no
    Ta jej wyobraźnia....
    Wszyscy wiemy o co chodzi XD
    Pozdrawiam!
    Z niecierpliwością czekam na next <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo :*
    Mam jakąś zrytą banię xd
    Jak matka Vils miala wypadek, to pierwsze co pomyślałam, to to, że to Lucas go spowodował i że będzie groził Violetcie, ale potem pomyslałam, ze to absurdalne hahahah ;D
    Idiotka ze mnie XD

    A tak wgl to nie ufam tej nagłej przemianie Lucasa ;-;
    On jest serio chory psychicznie i mówię to poważnie, a nie na zarty :c

    Leon się przełamał! :D
    CUD!

    Fran też nie ufam.
    To idiotka.

    Lubię za to Fede :D
    Jest taki zdrowo kopnięty xd :D
    Jak ja trochę :D

    Cudowny rozdział :)
    Czekam na nexta ^^

    Zapraszam ^^
    leoneettaamor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze cudowny. :)

    Najbardziej w tym opowiadaniu lubie chyba Federico. Zaczęła go strasznie lubić jak zmienilas fabułę. Jest taki wylizowany i wogule ma na wszystko że tak powoem wyjebane... XD hahaha tak wiem nie normalna jestem. Ale na serio strasznie go lubie.
    Nie podoba mi się Fran. Proszę nie pisze że będzie ona z Vilu przyjaciolkami. Plis... Myślę że była juz wystawiona na prube przyjaźni przez Vilu wiele razy i zadnej nie przeszła. Na przykład jak się wzbudziła że śpiączki i chciała znaleźć Leona to ta stwierdziła że zwariowala i wogule. I właśnie tu pojawia się kolejny powud dla którego lubie Fede bo tylko on chciał jej pomuc choć przed wypadkiem nie mieli dobrych relacji... I on jej tylko pomoże...(Nie liczas Ludmi bo ona jest dopiero podem). Wracając do Fran. Znowu jak już pojawił się Leon to go wyzywa od najgorszych a go wogule nie zna. Potem chce na siłę zeswatac Vilu i Lucasa cho Vilu nie chce. Następnie udaje że Leon ją uderzył i wogule. Jak dla mnie to wystarczające dowody że nie jest prawdziwa przyjaciółką Vilu bo nie akceptuje jej wyborów. Więc proszę niech ona się nie przyjazni z Vilu. Niech Vilu zostanie w gronie Leona Fede i Ludmi no i może jeszcze Diego... XD
    Lucasa też nie lubie ale to chyba normą...
    Ahhhh Leon się otwiera przed Vilu... :D nawet nie wiesz. Jaką byłam szczęśliwa jak przeczytałam że Leon sam z własnej woli przytulil Vilu...
    Mam nadzieję że niedługo jeszcze bliżej beda. I jak było w komentarzu jednej dziewczyny-Mar tyny jak się nie myle-chcialabym żeby się okazało że Fede i Leon są braćmi. Mam nadzieję że wtedy Leon by nie miał urazu do Fede że miał lepiej bo on został przy biologicznych rodzicach i wogule. Ale myślę że Leon nie jest taki...

    O ludi to chyba mój najdłuższy komentarz jaki pisalam... XD

    Pozdrawiam, życzę weny i do następnego (Mam nadzieję że jak najszybciej bo jestem strasznie ciekawą co dalej.) :*
    Ola143^^ (143 moja ulubioną liczba (Bambino-Mam nadzieję że którąś z dziewczyn wie o co chodzi... Jak nie to pisać w Odpowiedziach...^^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaaaaaaa... Tam na początku jak mowilam o Fede to napisalam "wylizowany" XD chodziło mi o "wyluzowany" hahaha pozdro...

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Rozdział wspaniały ;D
      Leonetta się powoli zbliża, a Lucas w końcu odpuścił xD
      Kocham to opowiadanie ;*
      I przestań pleść głupoty, wszystko jest perfekcyjne .
      Pozdrawiam

      Maggie

      Usuń
  6. Cudowny :***
    Już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  7. Cuudowny ;*
    (Wybacz, nie stać mnie na dłuższy komentarz, bo mam małe [wielkie] problemy z internetem, przepraszam ;*)
    Kerry (Rox xy)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty
    Już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział wspaniały!
    Czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny <3 <3 <3

    Zapraszam też do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Brak mi słów
    Jest genialny w każdym słowie

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo :*
    Zapraszam na mojego dość nowego bloga :
    mojeoneshoty.blogspot.com/?m=1 :* Mam nadzieję że wpadniesz ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy kolejny rozdział ? Wkręciłam się w tą historię ! Piszesz niesamowicie :* :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny :* jak zawsze <3
    Masz niesamowity talent <3

    OdpowiedzUsuń