- Przepraszam - głuchą ciszę między nami przerwał jego cichy szept. Zdezorientowana spojrzałam na niego, bo nie mam pojęcia za co mnie przeprasza. Nie uraził mnie ani nie powiedział nic nie odpowiedniego. Zresztą od paru minut się nie odzywa. Siedzi obok mnie i słucha tylko moich opowieści z wyjazdu do Włoch.
- Przecież nie masz za co mni...
- Właśnie, że mam - przerwał mi jakby trochę zły. Nie rozumiem jego zachowania i chyba nigdy nie zrozumiem. Zawsze będzie dla mnie w pewien sposób zagadką. Wciąż się łudzę, że otworzy się w stosunku do mnie i nie będą się tworzyć między nami jakiekolwiek mury. Źle mi jest z tego powodu, ale nie jestem w stanie naprawić jego przeszłości - Przepraszam, że wczoraj tak po prostu odszedłem - dodał jakby sam do końca nie był pewny czy chce zacząć ten temat czy nie. Przybliżyłam się do niego i położyłam swoją dłoń na jego.
- Rozumiem Leon, że...
- Nie chce tego. Nie chce żebyś za każdym razem kiedy zrobię coś źle, usprawiedliwiała to moją przeszłością czy mówiła, że to rozumiesz, bo wiesz co przeszedłem - po raz pierwszy podniósł trochę głos po czym zerknął na mnie kątem oka - Powinienem już odciąć się od tego czasu. Zapomnieć i skupić się na teraźniejszości, skupić się na tym co udało mnie się osiągnąć i jak daleko zaszedłem od tego czasu - kontynuował a jego wzrok skupiony był na naszych dłoniach, które po chwili splótł razem. Po jego słowach dotarło do mnie, że ja też popełniłam kilka błędów. Byłam przy nim wspierałam go, ale nie pomagałam mu wydostać się z tego całego bagna jego przeszłości. Za bardzo próbowałam wczuć się w jego sytuację, zamiast skierować jego myśli w przyszłość i teraźniejszość - I jak szczęśliwy teraz jestem - dodał szeptem, co wywołało u mnie delikatny uśmiech. Spojrzał w moją stronę trochę niepewnie a jego wzrok zatrzymał się na moich oczach. Ponownie dostrzegłam w nich ten uwielbiany przeze mnie błysk. Utrzymując z nimi kontakt wzrokowy przybliżyłam się do niego i po braku jakiejkolwiek reakcji z jego strony, złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Poczułam to, czułam to ciepło rozchodzące się wewnątrz tak jak za pierwszym razem kiedy moje usta dotknęły jego. Widząc jak jego kąciki ust unoszą się ku górze ułożyłam głowę na jego ramieniu i można powiedzieć przytuliłam się do niego.
- Przecież nie masz za co mni...
- Właśnie, że mam - przerwał mi jakby trochę zły. Nie rozumiem jego zachowania i chyba nigdy nie zrozumiem. Zawsze będzie dla mnie w pewien sposób zagadką. Wciąż się łudzę, że otworzy się w stosunku do mnie i nie będą się tworzyć między nami jakiekolwiek mury. Źle mi jest z tego powodu, ale nie jestem w stanie naprawić jego przeszłości - Przepraszam, że wczoraj tak po prostu odszedłem - dodał jakby sam do końca nie był pewny czy chce zacząć ten temat czy nie. Przybliżyłam się do niego i położyłam swoją dłoń na jego.
- Rozumiem Leon, że...
- Nie chce tego. Nie chce żebyś za każdym razem kiedy zrobię coś źle, usprawiedliwiała to moją przeszłością czy mówiła, że to rozumiesz, bo wiesz co przeszedłem - po raz pierwszy podniósł trochę głos po czym zerknął na mnie kątem oka - Powinienem już odciąć się od tego czasu. Zapomnieć i skupić się na teraźniejszości, skupić się na tym co udało mnie się osiągnąć i jak daleko zaszedłem od tego czasu - kontynuował a jego wzrok skupiony był na naszych dłoniach, które po chwili splótł razem. Po jego słowach dotarło do mnie, że ja też popełniłam kilka błędów. Byłam przy nim wspierałam go, ale nie pomagałam mu wydostać się z tego całego bagna jego przeszłości. Za bardzo próbowałam wczuć się w jego sytuację, zamiast skierować jego myśli w przyszłość i teraźniejszość - I jak szczęśliwy teraz jestem - dodał szeptem, co wywołało u mnie delikatny uśmiech. Spojrzał w moją stronę trochę niepewnie a jego wzrok zatrzymał się na moich oczach. Ponownie dostrzegłam w nich ten uwielbiany przeze mnie błysk. Utrzymując z nimi kontakt wzrokowy przybliżyłam się do niego i po braku jakiejkolwiek reakcji z jego strony, złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Poczułam to, czułam to ciepło rozchodzące się wewnątrz tak jak za pierwszym razem kiedy moje usta dotknęły jego. Widząc jak jego kąciki ust unoszą się ku górze ułożyłam głowę na jego ramieniu i można powiedzieć przytuliłam się do niego.
- Kocham Cię - szepnęłam tuż obok jego ucha. Wyczułam przez materiał jego koszulki, że się spiął. Ścisnął mocniej moją dłoń a ja delikatnie musnęłam swoimi ustami skórę na jego szyi. Można powiedzieć, że złożyłam na niej niemy pocałunek - I będę ci to powtarzać każdego dnia dopóki w to nie uwierzysz - dodałam także szeptem przy jego uchu. Uśmiechnęłam się czując jak zadrżał kiedy moje usta dotknęły płatka jego ucha - I dopóki nie odważysz się mi odpowiedzieć tego samego - ścisnęłam mocniej jego dłoń po czym położyłam głowę na jego ramieniu. Przez moment siedział nieruchomo i uspokajał swój oddech, ale po chwili oparł swoją głowę o moją rozluźniony.
***
Rozpiąłem zatrzask w kasku i ściągnąłem go, odkładając na jeden z wózków z narzędziami. Dzisiaj zdecydowanie nie jest mój dzień. Pogorszyłem swój czas przy okrążeniach o dobrą minutę, co Hudsonowi się za pewne nie spodoba zważając na to, że za dwa dni jest kolejny wyścig, i to dodatkowo ważniejszy od reszty. Zdecydowanie za dużo presji na mnie wywiera. Jestem jeszcze młodzikiem w tym co robię a on wciska mnie w zawodu z o wiele bardziej doświadczonymi chłopakami. Jednak nie mogę się sprzeciwić. Podpisałem z nimi umowę i muszę wykonywać jego polecenia.
- Leon, masz chwilę? - odezwał się nagle pojawiając obok mnie Hudson. Spojrzałem na niego kątem oka i widząc jego poważny wyraz twarzy przełknąłem głośno ślinę.
- Wiesz nie bardzo, bo umówiony jestem z Violettą - po części skłamałem, bo jego mina ewidentnie mówi, że będzie prawił mi kazanie na temat zawodów, błędów jakie dzisiaj popełniłem i czasu, który bądźmy szczerzy nawet i mnie nie zadowala.
- Zajmę ci tylko chwilę - stwierdził zatrzymując się a ja uczyniłem to samo. Niepewnie kiwnąłem twierdząco głową i czekałem aż zacznie swój monolog - Potrzebuję od ciebie kilku papierków podpisanych przez lekarza - oznajmił wymachując jedną ręką a drugą poprawił swoją czapkę z daszkiem. Zmarszczyłem brwi i już chciałem zapytać o jakie konkretnie papiery my chodzi - Muszę mieć potwierdzenie czy możesz brać udział w wyścigach, grupę krwi, czy na coś nie chorujesz i takie inne - wytłumaczył zanim zdążyłem otworzyć usta. Kiwnąłem głową rozumiejąc jego słowa. Podrapał się nerwowo po brodzie jakby się nad czymś zastanawiał - Dam ci numer do mojego kolegi, on szybko załatwi ci te badanie i wyniki - oświeciło go po chwili a następnie wyciągnął z kieszeni swoich spodni telefon i zaczął coś w nim grzebać - Tylko powiedz, że jesteś ode mnie - dodał patrząc na mnie z nad swojego telefonu. Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
- Leon, masz chwilę? - odezwał się nagle pojawiając obok mnie Hudson. Spojrzałem na niego kątem oka i widząc jego poważny wyraz twarzy przełknąłem głośno ślinę.
- Wiesz nie bardzo, bo umówiony jestem z Violettą - po części skłamałem, bo jego mina ewidentnie mówi, że będzie prawił mi kazanie na temat zawodów, błędów jakie dzisiaj popełniłem i czasu, który bądźmy szczerzy nawet i mnie nie zadowala.
- Zajmę ci tylko chwilę - stwierdził zatrzymując się a ja uczyniłem to samo. Niepewnie kiwnąłem twierdząco głową i czekałem aż zacznie swój monolog - Potrzebuję od ciebie kilku papierków podpisanych przez lekarza - oznajmił wymachując jedną ręką a drugą poprawił swoją czapkę z daszkiem. Zmarszczyłem brwi i już chciałem zapytać o jakie konkretnie papiery my chodzi - Muszę mieć potwierdzenie czy możesz brać udział w wyścigach, grupę krwi, czy na coś nie chorujesz i takie inne - wytłumaczył zanim zdążyłem otworzyć usta. Kiwnąłem głową rozumiejąc jego słowa. Podrapał się nerwowo po brodzie jakby się nad czymś zastanawiał - Dam ci numer do mojego kolegi, on szybko załatwi ci te badanie i wyniki - oświeciło go po chwili a następnie wyciągnął z kieszeni swoich spodni telefon i zaczął coś w nim grzebać - Tylko powiedz, że jesteś ode mnie - dodał patrząc na mnie z nad swojego telefonu. Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
***
- Wróciłem! - krzyknąłem aby powiadomić moją biologiczną matkę, że już jestem. Dzwoniła do mnie jakieś półgodziny temu aby poprosić żebym przyszedł do domu, bo przyjechał ktoś do nas. Zdziwiło mnie to i w pewnym stopniu zainteresowało. Słysząc śmiech dwóch kobiet w kuchni od razu się tam udałem. Kiedy tylko przekroczyłem próg moim oczom ukazał się babcia. Od razu uśmiechnęła się na mój widok po czym wstała ze swojego miejsca i uściskała mnie. Pachniała tak samo jak wtedy na pogrzebie dziadka, jak widać używa chyba tylko jednego rodzaju perfum - Miałem być wcześniej, ale Violetta mnie zatrzymała - oznajmiłam spoglądając na moją uśmiechniętą biologiczną matkę. Skinęła tylko głową w geście, że rozumie i upiła łyk zapewne herbaty z kubka. Jednak moją uwagę przykuł trzeci kubek postawiony na blacie i czyjaś szara torba na krześle. Zdezorientowany zerknąłem raz na jedną kobietę raz na drugą.
- Przepraszam, że tak długo, ale pomyliłam korytarze - usłyszałem za plecami głos, którego nie chciałem słyszeć nigdy więcej. Zacisnąłem dłonie w pięści i niepewnie odwróciłem się w stronę tego głosu. Miałem cichą nadzieję, że może jednak okaże się, że to nie ona, ale kiedy ujrzałem tą samą twarz co na pogrzebie i trzy lata temu w domu dziecka, poczułem coś innego niż zazwyczaj. Strach i lęka zastąpił gniew. Patrzyła na mnie uśmiechając się w specyficzny sposób jakby nic się nie stało. Zacząłem się cały trząść w środku ze złości. Czy ona nie może zniknąć raz na zawsze z mojego życia? Jednak tym razem nie pozwolę aby przeszłość mną rządziła. Za dużo mogę przez to stracić.
- Czego ty tutaj szukasz? - wysyczałem przez zęby mordując ją przy tym wzrokiem - Jeszcze bardziej chcesz zniszczyć mi życie! - dodałem podnosząc głos. Nie boję się jej. Nic mi już nie zrobi i w tej chwili to ona powinna bać się mnie, bo gniew, żal i strach jaki w sobie trzymałem przez ten cały czas w końcu ujrzał światło dzienne.
- Leon, uspokój się! - krzyknęła na mnie moja biologiczna matka. Poczułem jak łapie mnie za ramie i ciągnie w swoją stronę, odsuwając od tej kobiety - Nie zwracaj się tak do pani Marii - warknęła w moją stronę a jej paznokcie wbiły się w moją skórę, ale ten ból fizyczny był niczym w porównaniu do bólu psychicznego jaki zaznałem. Spojrzałem na nią pogardliwym wzrokiem. Gdybyś tylko wiedziała, co ta kobieta mi zrobiła.
- Mam się tak nie zwracać do osoby, która zniszczyła mi życie - powiedziałem patrząc na moją biologiczną matkę morderczym wzrokiem - Do osoby, która wywołała stały ślad w mojej psychice, przez którą ostatnie kilka lat było koszmarem, przez którą siedziałem po kilka godzin u psychologa próbując dojść do siebie..
- Leon, to było dawno. Nie roztrząsaj tego - przerwała mi ta kobieta udając skruchę, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Zacisnąłem jeszcze bardziej dłonie w pięści aby opanować złość.
- Dawno? Trzy lata temu! Najdłuższe i najgorsze trzy lata w moim życiu! Mam nie roztrząsać tego jak molestowałaś mnie kiedy byłem dzieckiem! Próbowałem o tym zapomnieć przez ten cały czas. Starałem się i kiedy w końcu zaczęło mnie się układać, ty ponownie mi o tym przypominasz! Pakujesz się do mojego życia i znowu wszystko niszczysz. Przywołujesz we mnie wspomnienie i odrazę jaką do ciebie czuję! - wybuchłem. Czułem na sobie zdziwione spojrzenie nie tylko matki, ale także babci. Bez skrępowania i co najważniejsze bez strachu spojrzałem jej w oczy - I jedyne czego pragnę to abyś zniknęła raz na zawsze - wysyczałem nie czując żadnych uczuć. Zero strachu, żalu czy lęku. Wypuściłem powoli powietrze i wciąż na nią patrząc udałem się w stronę wyjścia. Stawiłem czoło przeszłości i teraz może być tylko lepiej.
- Przepraszam, że tak długo, ale pomyliłam korytarze - usłyszałem za plecami głos, którego nie chciałem słyszeć nigdy więcej. Zacisnąłem dłonie w pięści i niepewnie odwróciłem się w stronę tego głosu. Miałem cichą nadzieję, że może jednak okaże się, że to nie ona, ale kiedy ujrzałem tą samą twarz co na pogrzebie i trzy lata temu w domu dziecka, poczułem coś innego niż zazwyczaj. Strach i lęka zastąpił gniew. Patrzyła na mnie uśmiechając się w specyficzny sposób jakby nic się nie stało. Zacząłem się cały trząść w środku ze złości. Czy ona nie może zniknąć raz na zawsze z mojego życia? Jednak tym razem nie pozwolę aby przeszłość mną rządziła. Za dużo mogę przez to stracić.
- Czego ty tutaj szukasz? - wysyczałem przez zęby mordując ją przy tym wzrokiem - Jeszcze bardziej chcesz zniszczyć mi życie! - dodałem podnosząc głos. Nie boję się jej. Nic mi już nie zrobi i w tej chwili to ona powinna bać się mnie, bo gniew, żal i strach jaki w sobie trzymałem przez ten cały czas w końcu ujrzał światło dzienne.
- Leon, uspokój się! - krzyknęła na mnie moja biologiczna matka. Poczułem jak łapie mnie za ramie i ciągnie w swoją stronę, odsuwając od tej kobiety - Nie zwracaj się tak do pani Marii - warknęła w moją stronę a jej paznokcie wbiły się w moją skórę, ale ten ból fizyczny był niczym w porównaniu do bólu psychicznego jaki zaznałem. Spojrzałem na nią pogardliwym wzrokiem. Gdybyś tylko wiedziała, co ta kobieta mi zrobiła.
- Mam się tak nie zwracać do osoby, która zniszczyła mi życie - powiedziałem patrząc na moją biologiczną matkę morderczym wzrokiem - Do osoby, która wywołała stały ślad w mojej psychice, przez którą ostatnie kilka lat było koszmarem, przez którą siedziałem po kilka godzin u psychologa próbując dojść do siebie..
- Leon, to było dawno. Nie roztrząsaj tego - przerwała mi ta kobieta udając skruchę, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Zacisnąłem jeszcze bardziej dłonie w pięści aby opanować złość.
- Dawno? Trzy lata temu! Najdłuższe i najgorsze trzy lata w moim życiu! Mam nie roztrząsać tego jak molestowałaś mnie kiedy byłem dzieckiem! Próbowałem o tym zapomnieć przez ten cały czas. Starałem się i kiedy w końcu zaczęło mnie się układać, ty ponownie mi o tym przypominasz! Pakujesz się do mojego życia i znowu wszystko niszczysz. Przywołujesz we mnie wspomnienie i odrazę jaką do ciebie czuję! - wybuchłem. Czułem na sobie zdziwione spojrzenie nie tylko matki, ale także babci. Bez skrępowania i co najważniejsze bez strachu spojrzałem jej w oczy - I jedyne czego pragnę to abyś zniknęła raz na zawsze - wysyczałem nie czując żadnych uczuć. Zero strachu, żalu czy lęku. Wypuściłem powoli powietrze i wciąż na nią patrząc udałem się w stronę wyjścia. Stawiłem czoło przeszłości i teraz może być tylko lepiej.
***
- Wreszcie cię znalazłem - odwróciłem się w stronę głosu Federico i porozumiewając się z nim wzrokiem, zaproponowałem mu przyłączenie się. Czasami takie bezczynne siedzenie i spoglądanie przed siebie daje ukojenie, twoim myślom czy obawom. Właśnie ja w taki sposób radzę sobie ze stresem czy problemami. Siadam na trawie, patrzę przed siebie i myślę. Usiadł obok mnie i tak jak ja ulokował swoje spojrzenie na horyzont - Mama się o ciebie martwi - zaczął temat przypominając mi w ten sposób o sytuacji jaka miała miejsce kilka godzin temu. Westchnąłem głośno i spuściłem wzrok na swoje dłonie - Zresztą nie tylko ona, bo babcia i ojciec też - dodał zapewne chcąc mnie zmusić do jakiejkolwiek rozmowy, ale szczerze nie mam na to najmniejszej ochoty - Wciąż nie mogą uwierzyć w to co się stało - oznajmił i zaczął się bawić źdźbłem trawy. Sam jestem w lekkim szoku - Tato powiadomił policję i sąd - ciągnął ten temat, ale ja szczerze miałem to w głębokim poważaniu - Złamała zakaz sądowy i podobno przestała leczyć się u psychiatry - zakończył a przynajmniej tak mnie się wydawało. Wiem, że złamała zakaz. W końcu nie miała się do mnie zbliżać. A dobrze wiedziała, że jestem spokrewniony z kobietą, którą uważała za swoją przyjaciółkę. Westchnąłem głośno, chcąc dać mu do zrozumienia, żeby nie poruszał tego tematu. Dla mnie jest on już zakończony. Jasne, będzie się za mną ciągnął zapewne do końca życia, ale teraz moim zadaniem jest żyć teraźniejszością. Skupić się na wyścigach, rodzinie i co najważniejsze Violettcie.
- Rozmawiałeś już z Ludmiłą? - zapytałem aby zmienić temat, bo już otwierał usta aby powiedzieć coś jeszcze. Przestał na chwilę bawić się trawą i spojrzał na mnie kątem oka po czym pokiwał przecząco głową.
- Chce z nią porozmawiać twarzą w twarz a nie przez telefon - odpowiedział chcąc wywinąć się ode tego tematu - Chociaż tak byłoby łatwiej - szepnął jakby do siebie, ale spokój jaki panuje dookoła nas, pozwolił mi na usłyszenie jego słów. Zaśmiałem się cicho pod nosem, bo chociaż nie znam Ludmiły zbyt długo, to wiem, że zapewne nie pozwoliłaby dojść mu do słowa po czym zaczęłaby na niego krzyczeć i jeszcze pewnie dostałby w twarz - Ale obiecałem sobie, że kiedy tylko przyjedzie powiem jej wszystko - oznajmił stanowczym głosem jakby chciał przekonać do tego siebie a nie mnie - Wszystko. Co czuję, dlaczego tak się zachowywałem i nie obchodzi mnie, czy będzie dalej z Mattem czy nie - dodał zdecydowany po czym spojrzał na mnie kątem oka. I wtedy poczułem jak ktoś zajmuje miejsce obok mnie z drugiej stornu. Nie zdążyłem się nawet obrócić aby spojrzeć kto to, bo ta osoba przylgnęła swoim ciałem do mojego, wtulając się we mnie. Ale zapach perfum i fakt, że tylko jedna osoba wiedziała gdzie jestem, oprócz siedzącego obok Federico, pomógł mi zidentyfikować kim jest tuląca się do mnie dziewczyna.
- Rozmawiałeś już z Ludmiłą? - zapytałem aby zmienić temat, bo już otwierał usta aby powiedzieć coś jeszcze. Przestał na chwilę bawić się trawą i spojrzał na mnie kątem oka po czym pokiwał przecząco głową.
- Chce z nią porozmawiać twarzą w twarz a nie przez telefon - odpowiedział chcąc wywinąć się ode tego tematu - Chociaż tak byłoby łatwiej - szepnął jakby do siebie, ale spokój jaki panuje dookoła nas, pozwolił mi na usłyszenie jego słów. Zaśmiałem się cicho pod nosem, bo chociaż nie znam Ludmiły zbyt długo, to wiem, że zapewne nie pozwoliłaby dojść mu do słowa po czym zaczęłaby na niego krzyczeć i jeszcze pewnie dostałby w twarz - Ale obiecałem sobie, że kiedy tylko przyjedzie powiem jej wszystko - oznajmił stanowczym głosem jakby chciał przekonać do tego siebie a nie mnie - Wszystko. Co czuję, dlaczego tak się zachowywałem i nie obchodzi mnie, czy będzie dalej z Mattem czy nie - dodał zdecydowany po czym spojrzał na mnie kątem oka. I wtedy poczułem jak ktoś zajmuje miejsce obok mnie z drugiej stornu. Nie zdążyłem się nawet obrócić aby spojrzeć kto to, bo ta osoba przylgnęła swoim ciałem do mojego, wtulając się we mnie. Ale zapach perfum i fakt, że tylko jedna osoba wiedziała gdzie jestem, oprócz siedzącego obok Federico, pomógł mi zidentyfikować kim jest tuląca się do mnie dziewczyna.
***
Ostatnim razem kiedy brałem udział w wyścigu ludzi było o połowę mniej niż teraz. Zawodnicy byli mniej doświadczeni i okrążeń było mniej. I przez to wszystko jeszcze bardziej się denerwuję. Ręce trzęsą mnie się tak, że ledwo mogę utrzymać kask w ręce a co dopiero jeśli wsiądę na crossa. Niespodziewanie poczułem jak ktoś kładzi rękę na moim ramieniu.
- Widzisz tego gościa? - zapytał zadowolony Hudson wskazując na jakiegoś mężczyznę stojącego przy barierkach. Kiwnąłem twierdząco głową, nie do końca rozumiejąc jego słowa. Uśmiechnął się jeszcze szerzej po czym skierował na mnie swój wzrok - Zrób na nim takie wrażenie żeby na długo je zapamiętał - powiedział poważnie, poklepał mnie ręką po klatce piersiowej i pokazując mi kciuki do góry odszedł w stronę naszego zespołu. Dzięki Hudson teraz jeszcze bardziej się stresuję. Skoro mam zrobić na nim wrażenie, to pewnie jest to jakiś wpływowy w tym sporcie mężczyzna. Przeczesałem nerwowo dłonią włosy i wypuściłem powoli powietrze chcąc się uspokoić.
- Stresujesz się? - usłyszałem znajomy głos. Uśmiechnąłem się pod nosem i obróciłem w stronę brunetki. Stała w ślicznej koronkowej sukience i szerokim uśmiechem na twarzy, który trochę mnie uspokoił. Obawiałem się, że już nie przyjdzie i zostawi mnie samego z tym stresem.
- Aż tak widać? - zapytałem podchodząc do niej bliżej. Zmrużył jedno oko i przyjrzała mnie się dokładniej. Pokręciła twierdząco głową i złapała mnie za dłoń.
- Widzisz tego gościa? - zapytał zadowolony Hudson wskazując na jakiegoś mężczyznę stojącego przy barierkach. Kiwnąłem twierdząco głową, nie do końca rozumiejąc jego słowa. Uśmiechnął się jeszcze szerzej po czym skierował na mnie swój wzrok - Zrób na nim takie wrażenie żeby na długo je zapamiętał - powiedział poważnie, poklepał mnie ręką po klatce piersiowej i pokazując mi kciuki do góry odszedł w stronę naszego zespołu. Dzięki Hudson teraz jeszcze bardziej się stresuję. Skoro mam zrobić na nim wrażenie, to pewnie jest to jakiś wpływowy w tym sporcie mężczyzna. Przeczesałem nerwowo dłonią włosy i wypuściłem powoli powietrze chcąc się uspokoić.
- Stresujesz się? - usłyszałem znajomy głos. Uśmiechnąłem się pod nosem i obróciłem w stronę brunetki. Stała w ślicznej koronkowej sukience i szerokim uśmiechem na twarzy, który trochę mnie uspokoił. Obawiałem się, że już nie przyjdzie i zostawi mnie samego z tym stresem.
- Aż tak widać? - zapytałem podchodząc do niej bliżej. Zmrużył jedno oko i przyjrzała mnie się dokładniej. Pokręciła twierdząco głową i złapała mnie za dłoń.
- Dlatego przyszłam cię trochę uspokoić - oznajmiła radośnie i przybliżył się do mnie po czym przylgnęła swoim kruchym ciałem do mojego. Wciąż się zastanawiam jakbym żył gdyby nie ona. Powinienem dziękować za to, że wyszedłem wtedy z domu i spotkałem Federico, że jednak wybrałem tą szkołą i, że jej zaufałem - I wszyscy trzymamy za ciebie kciuki - powiedziała unosząc głowę do góry aby móc na mnie spojrzeć. Mogłem się spodziewać, że nie tylko ona zawita na torze aby mnie wesprzeć. Schyliłem się i pocałowałem ją delikatnie w czoło, co sprawiło, że się uśmiechnęła. Zdecydowanie wolę sprawiać aby się uśmiechała. Kiedy patrzyłem na nią i jej załzawione oczy, co gorsza przeze mnie, czułem niechęć do siebie. Płakała przeze mnie a ja głupi nie zrobiłem nic aby temu zapobiec. Ująłem jej twarz w swoje dłonie i tym razem złożyłem czuły pocałunek na jej malinowych ustach. Nie był zbyt długi, ale też nie należał do krótkich, typowych buziaków. Odsuwając się od niej spojrzałem jej w oczy, w których czaiły się iskierki szczęścia.
- Kocham Cię - szepnęła utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Poczułem dziwne i dotąd nie znane mi uczucie w okolicach serca. Ponownie musnąłem jej usta aby uniknąć odpowiedzi. Nie chce rzucać słów, których nie jestem pewien. Zależy mi na niej, bardziej niż mogę to sobie wyobrażać i moje uczucia są zdecydowanie skierowane tylko i wyłącznie do niej, ale chce jeszcze poczekać i upewnić się zanim wypowiem te dwa słowa, które zazwyczaj dużo zmieniają w życiu człowieka. Niechętnie wypuściłem ją ze swoich objęć i udałem się w stronę mojej ekipy i zadowolonego Hudsona, co chwilę zerkając na nią.
- Kocham Cię - szepnęła utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Poczułem dziwne i dotąd nie znane mi uczucie w okolicach serca. Ponownie musnąłem jej usta aby uniknąć odpowiedzi. Nie chce rzucać słów, których nie jestem pewien. Zależy mi na niej, bardziej niż mogę to sobie wyobrażać i moje uczucia są zdecydowanie skierowane tylko i wyłącznie do niej, ale chce jeszcze poczekać i upewnić się zanim wypowiem te dwa słowa, które zazwyczaj dużo zmieniają w życiu człowieka. Niechętnie wypuściłem ją ze swoich objęć i udałem się w stronę mojej ekipy i zadowolonego Hudsona, co chwilę zerkając na nią.
***
- Nie jest zbyt uroczyście? - zapytałam zerkając w stronę idącego obok mnie chłopaka. W odpowiedzi od bruneta uzyskałam tylko cichy śmiech. Zmroziłam go wzrokiem i zmierzyłam wzrokiem swój wygląd. Po raz pierwszy będę jadła obiad w towarzystwie rodziny Leon i to chyba normalne, że się denerwuje a także, że chce wyglądać jak najlepiej. Nie poznali mnie na tyle aby móc ocenić a dzisiaj jest dzień kiedy wystawią o mnie opinię do końca mojego życia.
- Jest dobrze - stwierdził po krótkiej chwili. Mimo jego słów ja nadal nie jestem przekonana do tego ubioru. Biała sukienka w kwiatki to chyba nie jest dobry pomysł. Jest śliczna, ale nie na taką okazję. Wypuściłam nerwowo powietrze ze swoich ust aby chociaż trochę się uspokoić - Chociaż w sumie mogłaś założyć tą kremową - powiedział. Odwróciłam głowę w jego stronę i przybrałam zdenerwowany wyraz twarzy.
- Dlaczego nie powiedziałeś tego wcześniej? - zapytałam jeszcze spokojnym tonem. Zaśmiał się cicho pod nosem i zerknął na mnie kątem oka.
- Żartowałem - odpowiedział rozbawiony. Postanowiłam przemilczeć jego wypowiedź, bo nie mam zamiaru denerwować się na niego przed tym obiadem z jego rodzicami. Zdecydowanie dzisiaj ma za dobry humor. Cały czas uśmiecha się, co mi oczywiście nie przeszkadza a wręcz przeciwnie cieszy mnie to. I mam nadzieję, że ta jego radość nie jest spowodowana tylko wygranym wyścigiem i potrwa znacznie dłużej niż tylko na chwilę. Kiedy otworzy drzwi do jego domu zaczęłam się denerwować jeszcze bardziej. Uśmiechnął się do mnie i łapiąc mnie za dłoń udał się do jadalni, gdzie słychać było rozmowy. Od razu każda para oczu skierowała się na nas, co mnie trochę skrępowało. Jednak uśmiech jakim zostaliśmy obdarowani odsunął na bok strach.
- Usiądźcie - odezwała się matka Leona wskazując gestem głowy dwa miejsca obok siebie, które zapewne zarezerwowane były dla nas. Brunet puścił moją dłoń i ułożył swoją na moich plecach po czym poprowadził mnie do krzesła. Trafiło mnie się miejsce między dwoma braćmi, co jeszcze bardziej mnie rozluźniło. I kiedy chciałam rozpocząć temat z Federico do pomieszczenie weszła starsza kobieta zapewne babcia chłopaków. Uśmiechnęła się do mnie, co oczywiście odwzajemniłam automatycznie. Zajęła miejsce na przeciwko mnie i zmierzyła każdego z nas wzrokiem.
Odwróciłam głowę w stronę mojego chłopaka a on w tym samym czasie patrzył na mnie.
- Poczekaj, poprawię ci kołnierzyk - odezwałam się widząc, że kołnierzyk od koszuli Leon schował się pod sweterkiem. Muszę przyznać, że taki styl pasuje mnie do niego. Wyczułam na swoich dłoniach nie tylko jego wzrok, ale też jego babci. Uśmiechnęłam się do siebie kiedy udało mnie się naprawić malutki defekt po czym spojrzałam na niego a konkretniej w jego oczy. Zatraciłam się w ich kolorze i ich tym, że w końcu dostrzegłam stuprocentowe szczęście.
- Jak było we Włoszech, Violetta? - zapytał o dziwo zainteresowany Federico. Skrępowana tym chwilowym zatraceniem się w oczach Leona spuściłam głowę i odwróciłam się w stronę szatyna. Poprawiłam nerwowo swoją sukienkę i odchrząknęłam.
- Pytasz, bo jesteś ciekawy czy raczej jest to wstęp do tematu mojej kuzynki - powiedziałam uśmiechając się do niego. Poprawił się nerwowo na swoim krześle po czym uśmiechnął się do mnie sztucznie.
- Chciałem tylko wiedzieć czy dobrze się bawiłaś - stwierdził, chociaż można było wyczytać z jego ruchów, że po części skłamał. Zaśmiałam się cicho pod nosem i szturchnęłam go ramieniem.
- Całkiem dobrze się bawiłam - odpowiedziałam i odwróciłam głowę w stronę mojego chłopaka. który tak jak ich babcia przysłuchiwał się naszej rozmowie.
- Włochy to piękny kraj - stwierdziła a raczej można powiedzieć wtrąciła się kobieta uśmiechając. Przeniosłam na nią swoje spojrzenie i kiwnęłam twierdząco głową przyznając jej w ten sposób racje. I wtedy do jadalni wróciła matka chłopaków.
- Pomóżcie mi przynieś obiad - zwróciła się do męskiej części towarzystwa. We trójkę podnieśli się z miejsce i udali za kobietą a ja zostałam sama z ich babcią. Krępowało mnie trochę, że nie spuszczała ze mnie wzroku a do tego podejrzanie się uśmiechała.
- Z daleka widać, że zależy ci na moim wnuku - odezwała się ściszonym głosem jakby nie chciała aby ktoś oprócz mnie to usłyszał. Spuściłam głowę i przygryzłam dolną wargę po czym uśmiechnęłam się delikatnie - Patrzysz na niego dokładnie tak samo jak ja na swojego męża od kiedy dotarło do mnie, że jest tym, z którym chce spędzić resztę życia - kontynuowała swoją wypowiedź widząc, że zawstydziła mnie trochę. Nie mam pojęcia jak ona to zrobiła, ale jednym spojrzeniem przejrzała mnie na wylot. Zajrzała do mojego wnętrza i z łatwością wyczytała moje uczucia. Zerknęła w stronę wejścia do jadalni po czym się uśmiechnęła a po niespełna sekundzie przy stole pojawił się Leon, który odstawił naczynie z przygotowanym obiadem. Posłał mi swój perlisty uśmiech i z powrotem zajął miejsce obok mnie. Przez ten cały czas obserwowałam jego ruchy a na mojej twarzy zapewne malował się delikatny uśmiech. Ujął moją dłoń, która swobodnie leżała na moim kolanie i szczęśliwy spojrzał na mnie a następnie na swoją babcię. I takiego chce go widzieć codziennie. Z uśmiechem na twarzy i tym błyskiem w oczach.
- Jest dobrze - stwierdził po krótkiej chwili. Mimo jego słów ja nadal nie jestem przekonana do tego ubioru. Biała sukienka w kwiatki to chyba nie jest dobry pomysł. Jest śliczna, ale nie na taką okazję. Wypuściłam nerwowo powietrze ze swoich ust aby chociaż trochę się uspokoić - Chociaż w sumie mogłaś założyć tą kremową - powiedział. Odwróciłam głowę w jego stronę i przybrałam zdenerwowany wyraz twarzy.
- Dlaczego nie powiedziałeś tego wcześniej? - zapytałam jeszcze spokojnym tonem. Zaśmiał się cicho pod nosem i zerknął na mnie kątem oka.
- Żartowałem - odpowiedział rozbawiony. Postanowiłam przemilczeć jego wypowiedź, bo nie mam zamiaru denerwować się na niego przed tym obiadem z jego rodzicami. Zdecydowanie dzisiaj ma za dobry humor. Cały czas uśmiecha się, co mi oczywiście nie przeszkadza a wręcz przeciwnie cieszy mnie to. I mam nadzieję, że ta jego radość nie jest spowodowana tylko wygranym wyścigiem i potrwa znacznie dłużej niż tylko na chwilę. Kiedy otworzy drzwi do jego domu zaczęłam się denerwować jeszcze bardziej. Uśmiechnął się do mnie i łapiąc mnie za dłoń udał się do jadalni, gdzie słychać było rozmowy. Od razu każda para oczu skierowała się na nas, co mnie trochę skrępowało. Jednak uśmiech jakim zostaliśmy obdarowani odsunął na bok strach.
- Usiądźcie - odezwała się matka Leona wskazując gestem głowy dwa miejsca obok siebie, które zapewne zarezerwowane były dla nas. Brunet puścił moją dłoń i ułożył swoją na moich plecach po czym poprowadził mnie do krzesła. Trafiło mnie się miejsce między dwoma braćmi, co jeszcze bardziej mnie rozluźniło. I kiedy chciałam rozpocząć temat z Federico do pomieszczenie weszła starsza kobieta zapewne babcia chłopaków. Uśmiechnęła się do mnie, co oczywiście odwzajemniłam automatycznie. Zajęła miejsce na przeciwko mnie i zmierzyła każdego z nas wzrokiem.
Odwróciłam głowę w stronę mojego chłopaka a on w tym samym czasie patrzył na mnie.
- Poczekaj, poprawię ci kołnierzyk - odezwałam się widząc, że kołnierzyk od koszuli Leon schował się pod sweterkiem. Muszę przyznać, że taki styl pasuje mnie do niego. Wyczułam na swoich dłoniach nie tylko jego wzrok, ale też jego babci. Uśmiechnęłam się do siebie kiedy udało mnie się naprawić malutki defekt po czym spojrzałam na niego a konkretniej w jego oczy. Zatraciłam się w ich kolorze i ich tym, że w końcu dostrzegłam stuprocentowe szczęście.
- Jak było we Włoszech, Violetta? - zapytał o dziwo zainteresowany Federico. Skrępowana tym chwilowym zatraceniem się w oczach Leona spuściłam głowę i odwróciłam się w stronę szatyna. Poprawiłam nerwowo swoją sukienkę i odchrząknęłam.
- Pytasz, bo jesteś ciekawy czy raczej jest to wstęp do tematu mojej kuzynki - powiedziałam uśmiechając się do niego. Poprawił się nerwowo na swoim krześle po czym uśmiechnął się do mnie sztucznie.
- Chciałem tylko wiedzieć czy dobrze się bawiłaś - stwierdził, chociaż można było wyczytać z jego ruchów, że po części skłamał. Zaśmiałam się cicho pod nosem i szturchnęłam go ramieniem.
- Całkiem dobrze się bawiłam - odpowiedziałam i odwróciłam głowę w stronę mojego chłopaka. który tak jak ich babcia przysłuchiwał się naszej rozmowie.
- Włochy to piękny kraj - stwierdziła a raczej można powiedzieć wtrąciła się kobieta uśmiechając. Przeniosłam na nią swoje spojrzenie i kiwnęłam twierdząco głową przyznając jej w ten sposób racje. I wtedy do jadalni wróciła matka chłopaków.
- Pomóżcie mi przynieś obiad - zwróciła się do męskiej części towarzystwa. We trójkę podnieśli się z miejsce i udali za kobietą a ja zostałam sama z ich babcią. Krępowało mnie trochę, że nie spuszczała ze mnie wzroku a do tego podejrzanie się uśmiechała.
- Z daleka widać, że zależy ci na moim wnuku - odezwała się ściszonym głosem jakby nie chciała aby ktoś oprócz mnie to usłyszał. Spuściłam głowę i przygryzłam dolną wargę po czym uśmiechnęłam się delikatnie - Patrzysz na niego dokładnie tak samo jak ja na swojego męża od kiedy dotarło do mnie, że jest tym, z którym chce spędzić resztę życia - kontynuowała swoją wypowiedź widząc, że zawstydziła mnie trochę. Nie mam pojęcia jak ona to zrobiła, ale jednym spojrzeniem przejrzała mnie na wylot. Zajrzała do mojego wnętrza i z łatwością wyczytała moje uczucia. Zerknęła w stronę wejścia do jadalni po czym się uśmiechnęła a po niespełna sekundzie przy stole pojawił się Leon, który odstawił naczynie z przygotowanym obiadem. Posłał mi swój perlisty uśmiech i z powrotem zajął miejsce obok mnie. Przez ten cały czas obserwowałam jego ruchy a na mojej twarzy zapewne malował się delikatny uśmiech. Ujął moją dłoń, która swobodnie leżała na moim kolanie i szczęśliwy spojrzał na mnie a następnie na swoją babcię. I takiego chce go widzieć codziennie. Z uśmiechem na twarzy i tym błyskiem w oczach.
***
Wybaczcie za ten poślizg z rozdziałem, ale wyjeżdżam i muszę wszystko załatwić.
Już jutro nie będę miała dostępu do internetu, bo wieczorem jadę.
Czeka mnie osiem godzin w pociągu. Świetnie!
Wrócę dopiero prawdopodobnie 26.05 więc rozdziałów nie będzie.
I niestety to nie są moje wakacje tylko projekt ze szkoły, co oznacza, że muszę się starać i walczyć o jak najlepsze rezultaty.
Zostawiam was z drugą częścią rozdziału i żegnam na prawie cały miesiąc.
Standardowo: Przepraszam za błędy :)
Już jutro nie będę miała dostępu do internetu, bo wieczorem jadę.
Czeka mnie osiem godzin w pociągu. Świetnie!
Wrócę dopiero prawdopodobnie 26.05 więc rozdziałów nie będzie.
I niestety to nie są moje wakacje tylko projekt ze szkoły, co oznacza, że muszę się starać i walczyć o jak najlepsze rezultaty.
Zostawiam was z drugą częścią rozdziału i żegnam na prawie cały miesiąc.
Standardowo: Przepraszam za błędy :)
Cudny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :*
Miesiac?! :o
OdpowiedzUsuńUmieram.
Wroce pozniej :*
Wrócę! ♥
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ja wytrzymam miesiąc bez Ciebie i Twoich rozdziałów. Tak bardzo cieszę się, że znalazłam wtedy Twój blog, że nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo. 😆😆
UsuńMoim cotygodniowym uzależnieniem stało się sprawdzanie czy dodałaś nowy rozdział. Teraz mam czekać miesiąc na nowy. Nie wiem jak to przeżyje, ale wiem jedno. Zacznę czytać to i poprzednie opowiadanie od nowa. To trochę osłabi moją tęsknotę. Tak tylko troszkę, ale jednak. 😞 Do tego dochodzą Twoje OS i stare opowiadanie na poprzednim blogu także myślę, że dam radę.
Tobie życzę powodzenia kochana na tym wyjeździe. Zawalcz o jak najlepsze oceny. Daj z siebie wszystko. Wróć zadowolona i pełna energii, a nie odwrotnie. Będę trzymać za Ciebie kciuki! Wracaj do nas i dokończ pierwszą część. 😁😀
Nie wierzę, że ta kobieta była w stanie posunąć się do czegoś takiego. Miała zakaz zbliżania się do Leona,a tymczasem złamała go! Wariatka! Leon zebrał w sobie jakąś energię i wygarnął jej wszystko przy matce i babci. Bardzo dobrze. Teraz wiedzą z kim piły kawkę i z kim rozmawiały.
Leon chce się odciąć od przeszłości. Chce żyć teraźniejszością. Vils mu w tym pomoże. Nie wyobrażam sobie gdyby oni się mieli rozstać. Jedno i drugie by cierpiało.
Viola cały czas powtarza mu, ze go kocha. On nie jest jeszcze gotowy żeby to powiedzieć, ale zależy mu na niej. Czuje gdzieś tam głęboko, że te słowa wypłyną z jego ust na koniec pierwszej części. To byłoby takie cudowne zakończenie wakacji u bohaterów 😀😆 co ja Ci tu będę pisać. Sama dobrze wiesz jak zaplanowałaś sobie to wszystko także nie wtrącam się 😀
Federico chce się wreszcie odważyć i porozmawiać z Lu. Wreszcie jakiś krok do przodu. Nie sądzę żeby byli razem jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego,ale wszystko się może zdarzyć. 💟
Leon wygrał wyścig. Jak zawsze ma wsparcie Violetty. Obiadek u rodziny Leona? Rozmowa z babcią. Nawet ona zauważyła, że Vils kocha Leona. Że jej zależy na nim. W trzech słowach? Zrobiła dobre wrażenie. Nawet bardzo dobre.
Cudowny.
Genialny.
Zajebisty.
P.E.R.E.Ł.K.A.
Nie mogę się już doczekać next'a! 😗❤💟
A TERAZ TAKI MAŁY APEL DO CZYTELNIKÓW! TO,ŻE DARIA NIE BĘDZIE AKTYWNA NA BLOGU PRZEZ MIESIĄC NIE ZNACZY, ŻE MY CZYTELNICY MAMY MIESIĄC NA KOMENTOWANIE. CAŁY CZAS OBOWIĄZUJE NAS KOMENTOWANIE 40+♡
Maddy ❤
❤
OdpowiedzUsuńSmutek zamienił się w radość (w pewnym sensie)pierwsza część mega wzruszająca , druga przepełniona radością i dająca nadzieje na lepsze jutro. Leon zmierzył się z przeszłością , spotkał się z kobieta , która go tak bardzo skrzywdziła . Mysle , że to spotkanie dodało mu odwagi , pewności siebie , był to krok , który może sprawić , ze zacznie zyc od nowa , odcinając się od przeszłości. Viola jak zawsze pocieszna , bratnia dusza Leona , dobrze , ze ją ma :). Bardzo polubiłam postać babci Leona , strasznie pozytywna osoba, Violka pewnie zyskała jej zaufanie po tym jak troszczy się o Leona. Leo znowu triumfuje , to go na pewno podbuduję:).
UsuńNo cóż widac bohaterom się powodzi :)
Daria ty jesteś niesamowita każdy twój rozdział jest obłędny , nie mam pojecia jak ty to robisz , ale te rozdziały są mega , czyta się je z przyjemnością. Kocham twoje opowiadanie na tym blogu i na drugim ❤ A OS- masterpiece!💪
Ehh zapowiada się ciężki miesiąc bez twoich rozdziałów. Szczęście w nieszczęściu, że mam masę nauki , wiec może tego nie odczuję 😉
Udanego wyjazdu , kochana 😘 Wracają do nas szybko 😍
<3
OdpowiedzUsuńMiesiąc?! Cholercia... Wrócę ❤
OdpowiedzUsuńFantastyczny *-*
OdpowiedzUsuńBoski i udanej wyprawy
OdpowiedzUsuńDoskonały
OdpowiedzUsuńGenialny
Cudowny
Fantastyczny
Rewelacyjny
Wspaniały
Leon i Viola rozmawiają
V wyznała Leosiowi miłość Oooo!
Leon to kobieta twojego życia powiedz te cholerne KOCHAM CIĘ
Rodzice Leon dowiedzieli się o sprawie z opiekunką z domu dziecka .
I dobrze niech ta baba nie wchodzi nikomu w droge !
Fede zakochany w Lu ! Iiiiii
Viola stresuje się obiadkiem u rodziców
Babcia Leona i Fede chyba jest zadowolona z V
Czekam niecierpliwie na next !
Nwm czy wytrzymam ale dla rozdzialiku zrobię wszystko !
Cudowny! <3
OdpowiedzUsuńczekam z nie cierpliwością na next a i rozmowe Fede i Lu
OdpowiedzUsuńCuudo <3
OdpowiedzUsuń26?!?? Ohh no ok jakoś to bedzie :( a jak wrócisz to zapraszamy cię na mojego bloga ;) http://leonettacosczegoniktniedoswiadczyl.blogspot.com/?m=1
Koffam <3
Uzależniona jestem od twoich rozdziałów jak ja wytrzymam???
OdpowiedzUsuńPłacze
Będę czekać i mam nadzieję że nabierzesz nowych sił i wena cię nie opuści
Rozdział:
Cudo...inaczej nie ds się to opisać
Miesiąc bez tych perełek.
OdpowiedzUsuńCzy będziesz w tym czasie pisać jakieś rozdziały? Wrócę ♥
Skarbie, napisałaś perełkę ^^
UsuńPrzepraszam cię, że znowu komentuję z opóźnieniem, ale zbliża się koniec i staram się o jak najlepsze oceny.
KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE.
Przy twoich rozdziałach można uronić tysiące łez, mogłabym czytać je godzinami i wiem, że to mi się nie znudzi!
Violetta y León to piękna para.
Są wspaniali i razem wyglądają wspaniale.
Nie mogę się doczekać <33
Wika
Miesiac, omg jak ja wytrzymam, no ale czekam na kolejny ♥
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału. Czekam co dalej u naszej kochanej Leonetty.
OdpowiedzUsuńO ja !
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział w którym jestem zakochana 💗
Leon i Violu taka slodka para
Uwielbiam to opowiadanie !
Matko miesiąc bez rozdziałów 🙍 jak ja to wytrzymam !!!
No nic jakos muszę sobie dać radę ;) , udanego wyjazdu !
Kinia 😘
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Przecudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńTak bardzo jestem dumna z Leona, że pokonał swój strach i że wygrał wyścig i w ogóle, że nareszcie odciął się od przeszłości.
A i jeszcze chciałam Ci powiedzieć, że rozwaliłaś mnie tą sceną Leonetty.
"- Kocham Cię i będę ci to powtarzać każdego dnia dopóki w to nie uwierzysz i dopóki nie odważysz się mi odpowiedzieć tego samego"
Mogę to sobie wytatuować ? XDD
Nie wiem jak wytrzymam do 26 bez ciebie ;c
Powodzenia w tym projekcie <33
Dzisiaj tak krótko kochana przepraszam, ale SZKOŁA :c
Do next ;*
Te rozdziały, ta opowieść.... nie wiem czy to fascynacja serialem "Violetta" czy jako to tam się nazywa, ale umiejętność przekazania myśli, uczuć, porównania, metafory... to jest po prostu coś, czego nie da sie opisać!!!! Czekam na więcej, naprawdę, mimo iz jestem facetem to jednak dużo z tych spraw idealnie wkomponować mogę w swoje codzienne sprawy. Tak, czekam! :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny !
OdpowiedzUsuńPiękny ❤ genialnie piszesz !
Uwielbiam to opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać twojego powrotu i następnego rozdziału.
Powodzenia z projektem.;)
Boski cudowny fantastyczny. <3
OdpowiedzUsuńBrak mi słów. Po prostu zajebisty!!
Cudowny rozdział! Tak jak całe opowiadanie, z niecierpliwością czekam na następny!♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńBomba *-*
OdpowiedzUsuńBoski ^-^ Jak zawsze
Zajebisty <333
Brak słów.
Czekam na nexta
Rozdział perfekcyjny pod każdym względem.
OdpowiedzUsuńDARIA uwielbiam Cię ❤
OdpowiedzUsuńMam nadzieje , że będziesz miała mnóstwo komentarzy , bo jesteś mega utalentowana i zasługujesz na to !
Wspaniały *.*
OdpowiedzUsuńIdealny *.*
Czekam na next!! ;*
Dodawaj szybko ;)
Powiedzenia i duuuużo weny ;*
Świetny ;*
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski. Lubię czytać twoje opowiadanie jest cudne. :*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się natępnego rozdziału. Życzę Ci dużooo weny i pomysłów...no i udanego projektu ze szkoły. ;)
Do następnego. :D
Super rozdział. Czekam na następne. ;)
OdpowiedzUsuńDo nexta. :)
Cudowny. Brak mi słów.
OdpowiedzUsuńWOW!!!! Boski rozdział. :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać twojego bloga.
Czekam na następny.;)
Extra rozdział. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że za niedługo będzie następny. :)
Ps Komentować!!!
Hej :)
OdpowiedzUsuńTwoje rozdziały są cudneee :*
Nie mogę się doczekać następnego. ;)
Cudny, cudny, cudaśny!!!! :D
OdpowiedzUsuńRozdział bombowy :)
OdpowiedzUsuńExtra rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Genialny :*
OdpowiedzUsuńRozdział doskonały ;)
OdpowiedzUsuńChce już next... :d
Rozdział IDEALNY pod każdym względem. :)
OdpowiedzUsuńSielankowy...
OdpowiedzUsuńNo comments. :)
Rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńCzekam na następne ;)
ROZDZIAŁ jest OBŁĘDNY ^.^
OdpowiedzUsuńSuper. Kiedy następny? :-)
OdpowiedzUsuńWspaniały!❤❤
OdpowiedzUsuńPrzecudnyyyyy! :)
OdpowiedzUsuńDARIA WRACAJ DO NAS.
OdpowiedzUsuńBEZ TWOJEGO BLOGA NIE DA SIĘ FUNKCJONOWAĆ.
Proszę daj jakiś znak, że wrócisz.
Blagam :(((
Piękny <3
OdpowiedzUsuńKiedy będzie next? :)