- To najwyższy czas się nad tym zastanowić - stwierdziła ze śmiechem moja mama poprawiając swoją bordową sukienkę. Posłałam jej tylko krótkie spojrzenie i powróciłam do oglądania jakieś nieśmiesznej komedii. Chociaż zamiast siedzieć powinnam trochę posprzątać, bo za niecałą godzinę przyjdzie Leon a moi rodzice idą na kolację z okazji rocznicy ich ślubu. Tylko problem polega na tym, że kompletnie nic mnie się nie chce. Najchętniej poszłabym spać albo chociaż leżała na łóżku patrząc się tępo w sufit.
- A gdzie cię tato zabiera na tą kolację? - zapytałam aby zmienić temat a znając moją mamę rozgada się i zapomni o wcześniejszym temacie naszej rozmowy.
- Nie mam pojęcia, to ma być niespodzianka - odpowiedziała uśmiechając się po czym poszła do sypialni jej i ojca. Zapewne tato wybierze jakąś elegancką i drogą restaurację a później podaruje mamie śliczny naszyjnik. Klasyk w stylu mojego ojca. A raczej w stylu każdego faceta. I wtedy jak na zawołanie do salonu wszedł wystrojony w garnitur ojciec. Uśmiechnęłam się w jego stronę i już chciałam skomentować jego strój, ale ktoś zadzwonił do drzwi. Odruchowo wstałam ze swojego miejsca chcąc otworzyć i wpuścić zapewne Leona, ale uprzedził mnie mój tato.
- Violetta, zamawiałaś pizzę? - zapytał tato, co mnie zdziwiło. Nie odpowiedziałam na jego pytanie tylko udałam się w stronę drzwi frontowych. I co zobaczyłam, mojego chłopaka z pudełkiem pizzy i głupi uśmiech mojego taty. Uśmiechnęłam się do niego sztucznie i pociągnęłam Leona za rękę do środka. Wspominałam, że mój tato ma słabe poczucie humoru.
- Kochanie, jesteś gotowa! - krzyknął tato i jak na zawołanie w salonie pojawiła się mama, która szczerze mówiąc wyglądała ślicznie. I mina taty to potwierdzała. Zszokowany podszedł do mamy i zmierzył ją wzrokiem - Violu, wrócimy wieczorem - oznajmił uśmiechnięty tato i objął mamę w tali po czym ruszyli w stronę drzwi.
***
- Co takiego ważnego chciał? - zapytałam kiedy mój chłopak skończył rozmawiać przez telefon ze swoim bratem. Westchnął głośno i usiadł obok mnie.
- Kazał mi sprawdzić jedną stronę w internecie - odpowiedział znudzony, czym mnie zaciekawił. Od razu wstałam ze swojego miejsca i udałam się do pokoju po mojego laptopa. Sama jestem ciekawa co takiego znalazł w tym internecie. Podałam urządzenie Leonowi i zajęłam swoje miejsce obok niego. Wpisał w wyszukiwarkę internetową stronę, którą podał mu Federico i spojrzał na mnie. Po chwili naszym oczom ukazała się strona o temacie motocrossa. Zjechał w dół i wtedy ukazało się nam zdjęcie Leona z ostatniego wyścigu.
- Napisali o tobie? - zadziwiłam się i spojrzałam na niego. Był tak samo zdziwiony jak ja, ale nie dało się nie zauważyć cienia uśmiechu na jego twarzy. Jeżeli zaczęli o nim pisać w internecie to oznacza, że jest dobry w tym co robi. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam się do ramienia Leona a on skupiony czytał artykuł. Natomiast ja tylko czytałam niektóre fragmenty i po nich mogłam śmiało stwierdzić, że ktoś napisał artykuł żeby wzbudzić zainteresowanie innych Leonem. Wyrażał się o nim w jak najlepszy sposób. A najbardziej spodobało mnie się stwierdzenie, że jeszcze na pewno nie raz o nim usłyszymy i ten chłopak zapadnie nam w pamięć. Oczywiście w pełni zasłużył na te słowa. Ciężko pracuje i trenuje coraz więcej więc dobra opinia należy mu się. Po chwili odsunął się od laptopa i uśmiechnął się szeroko. Przybliżyłam się do niego i złożyłam na jego policzku czuły pocałunek. Odwrócił się twarzą do mnie i tym razem to on mnie pocałował, ale on w przeciwieństwie do mnie wybrał usta. I jak na złość w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie odsunęłam się do Leona i trochę zdenerwowana ruszyłam w stronę drzwi aby otworzyć. Mam nadzieję, że rodzice już nie wrócili. Pewnie nie wpadli na to, żeby zabrać klucze ani na to, że zamknę drzwi. Jednak kiedy zobaczyłam roztrzęsioną przyjaciółkę mojej mamy z małą Jasmine na rękach, trochę się przestraszyłam.
- Jest twoja mama, Violu? - zapytała bliska płaczu. Kiwnęłam przecząco głową i zerknęłam kątem oka na Leona, który patrzył w naszą stronę.
- Coś się stało? - zainteresowałam się, bo kobieta wygląda jakby miała zaraz się rozpłakać.
- Muszę pilnie jechać do szpitala do mojej matki a nie mam z kim zostawić Jasmine - wyjaśniła i spojrzała na swoja córeczkę, która ubrana była już w swoją piżamę i trzymała w rękach niewielkiego pluszaka. Zrobiło mnie się jej szkoda.
- To coś poważnego? - może i to było niegrzeczne pytać o to, ale nic na to nie poradzę, że jestem ciekawska. Chociaż skoro tak jej na tym zależy to musi to być coś poważnego.
- Miała zawał - powiedziała przełykając ślinę. Niespodziewanie obok mnie pojawił się Leon, który zapewne słyszał całą naszą rozmowę.
- Zająć się przez ten czas Jasmine - zaproponowałam i kątem oka spojrzałam na mojego chłopaka, który chyba nie miał nic przeciwko. Zresztą dochodzi już godzina dwudziesta więc zapewne mała zaraz uśnie.
- Naprawdę? Będę ci wdzięczna - oznajmiła z radością w głosie po czym spojrzała na Leona a on posłał jej delikatny uśmiech. Podeszłam do niej bliżej po czym wzięłam na ręce małą, która chyba się do mnie uśmiechnęła. Kobieta posłała mi wdzięczne spojrzenie - Jeżeli będzie się coś działo zadzwoń do mnie, twoja mama ma mój numer - oznajmiła szybko - Dziękuję wam - dodała po czym odeszła zostawiając nas samych z małą. Zamknęłam za nią drzwi i odwróciłam się w stronę Leona.
- Nie gniewasz się? - zapytałam z nadzieją w głosie a ona tylko uśmiechnął się do mnie delikatnie i kiwnął przecząco głową - A zostaniesz z nami dopóki moi rodzice nie wrócą? - dodałam patrząc na niego błagalnym wzrokiem. Nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Skierował swoje spojrzenie na Jasmine i uśmiechnął się do niej.
- Kazał mi sprawdzić jedną stronę w internecie - odpowiedział znudzony, czym mnie zaciekawił. Od razu wstałam ze swojego miejsca i udałam się do pokoju po mojego laptopa. Sama jestem ciekawa co takiego znalazł w tym internecie. Podałam urządzenie Leonowi i zajęłam swoje miejsce obok niego. Wpisał w wyszukiwarkę internetową stronę, którą podał mu Federico i spojrzał na mnie. Po chwili naszym oczom ukazała się strona o temacie motocrossa. Zjechał w dół i wtedy ukazało się nam zdjęcie Leona z ostatniego wyścigu.
- Napisali o tobie? - zadziwiłam się i spojrzałam na niego. Był tak samo zdziwiony jak ja, ale nie dało się nie zauważyć cienia uśmiechu na jego twarzy. Jeżeli zaczęli o nim pisać w internecie to oznacza, że jest dobry w tym co robi. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam się do ramienia Leona a on skupiony czytał artykuł. Natomiast ja tylko czytałam niektóre fragmenty i po nich mogłam śmiało stwierdzić, że ktoś napisał artykuł żeby wzbudzić zainteresowanie innych Leonem. Wyrażał się o nim w jak najlepszy sposób. A najbardziej spodobało mnie się stwierdzenie, że jeszcze na pewno nie raz o nim usłyszymy i ten chłopak zapadnie nam w pamięć. Oczywiście w pełni zasłużył na te słowa. Ciężko pracuje i trenuje coraz więcej więc dobra opinia należy mu się. Po chwili odsunął się od laptopa i uśmiechnął się szeroko. Przybliżyłam się do niego i złożyłam na jego policzku czuły pocałunek. Odwrócił się twarzą do mnie i tym razem to on mnie pocałował, ale on w przeciwieństwie do mnie wybrał usta. I jak na złość w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie odsunęłam się do Leona i trochę zdenerwowana ruszyłam w stronę drzwi aby otworzyć. Mam nadzieję, że rodzice już nie wrócili. Pewnie nie wpadli na to, żeby zabrać klucze ani na to, że zamknę drzwi. Jednak kiedy zobaczyłam roztrzęsioną przyjaciółkę mojej mamy z małą Jasmine na rękach, trochę się przestraszyłam.
- Jest twoja mama, Violu? - zapytała bliska płaczu. Kiwnęłam przecząco głową i zerknęłam kątem oka na Leona, który patrzył w naszą stronę.
- Coś się stało? - zainteresowałam się, bo kobieta wygląda jakby miała zaraz się rozpłakać.
- Muszę pilnie jechać do szpitala do mojej matki a nie mam z kim zostawić Jasmine - wyjaśniła i spojrzała na swoja córeczkę, która ubrana była już w swoją piżamę i trzymała w rękach niewielkiego pluszaka. Zrobiło mnie się jej szkoda.
- To coś poważnego? - może i to było niegrzeczne pytać o to, ale nic na to nie poradzę, że jestem ciekawska. Chociaż skoro tak jej na tym zależy to musi to być coś poważnego.
- Miała zawał - powiedziała przełykając ślinę. Niespodziewanie obok mnie pojawił się Leon, który zapewne słyszał całą naszą rozmowę.
- Zająć się przez ten czas Jasmine - zaproponowałam i kątem oka spojrzałam na mojego chłopaka, który chyba nie miał nic przeciwko. Zresztą dochodzi już godzina dwudziesta więc zapewne mała zaraz uśnie.
- Naprawdę? Będę ci wdzięczna - oznajmiła z radością w głosie po czym spojrzała na Leona a on posłał jej delikatny uśmiech. Podeszłam do niej bliżej po czym wzięłam na ręce małą, która chyba się do mnie uśmiechnęła. Kobieta posłała mi wdzięczne spojrzenie - Jeżeli będzie się coś działo zadzwoń do mnie, twoja mama ma mój numer - oznajmiła szybko - Dziękuję wam - dodała po czym odeszła zostawiając nas samych z małą. Zamknęłam za nią drzwi i odwróciłam się w stronę Leona.
- Nie gniewasz się? - zapytałam z nadzieją w głosie a ona tylko uśmiechnął się do mnie delikatnie i kiwnął przecząco głową - A zostaniesz z nami dopóki moi rodzice nie wrócą? - dodałam patrząc na niego błagalnym wzrokiem. Nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Skierował swoje spojrzenie na Jasmine i uśmiechnął się do niej.
***
Jest już przed godziną dwudziestą drugą. Moich rodziców nadal nie ma. Wciąż razem z Leonem zajmujemy się małą Jasmine, która już powoli zasypia. Zerknęłam na mojego chłopaka, którego brzuch aktualnie robi za poduszę małej. Z tego co widzę nie przeszkadza mu to i jak widać bajka o zamkniętej w wierzy księżniczce też mu się podoba, bo prawie w ogóle nie odwraca wzroku od ekranu laptopa. Czując ruch ze strony leżącej na jego brzuchu Jasmine spojrzał na nią i wtedy na jego usta wymalował się delikatny niemalże niewidoczny uśmiech.
- Przyniosę koc - odezwałam się i wstałam ze swojego miejsca po czym udałam się do sypialni rodziców aby wyciągnąć najprzyjemniejszy koc jaki kiedykolwiek dotykałam. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem kiedy poczułam jego delikatny materiał. Zadowolona wróciłam do śpiącej księżniczki i Leona. Jednak zdziwiłam się kiedy mała nie leżała już na moim chłopaku tylko siedziała i zachwycona oglądała ostatnie minuty bajki. Zawiedziona usiadłam po drugiej stronie Leona i sama okryłam się kocem a moja głowa opadła na jego ramie.
- Czy to dziecko nie jest już zmęczone? - zapytałam szeptem i przymknęłam oczy. W przeciwieństwie do Jasmine ja najchętniej położyłabym się już w łóżku i poszła spać. Wyczułam na sobie wzrok Leona, ale nie miałam siły podnieś powiek aby także na niego spojrzeć. Pocałował mnie w czubek głowy i cicho się zaśmiał - Może jak zaśpiewasz jej kołysankę w końcu zaśnie - wyszeptałam otulając się ciaśniej kocykiem.
- Dlaczego ja, a nie ty? - zapytał trochę oburzony, ale po chwili się zaśmiał. Oparłam swój podbródek na jego ramieniu i z trudnością otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Bo ja nie mam siły - odpowiedziałam utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Zaśmiał się słysząc moją odpowiedź po czym skradł mi krótki pocałunek - I nie znam żadnej kołysanki - dodałam delikatnie się uśmiechając.
- Obejrzymy jeszcze jedną bajkę? - oboje odwróciliśmy się w stronę cichego głosiku Jasmine. Widać było po niej, że walczy z tym aby nie zasnąć. Na prawdę wygląda uroczo. Objęłam mocniej ramię Leona i położyłam głowę zamykając oczy.
- Jest już trochę późno i powinniśmy iść spać - odezwał się do niej spokojnym i przyjemnym głosem Leon. Nie musiałam patrzeć aby wiedzieć, że zapewne dziewczyna zaprzeczyła jego słowom. Brunet westchnął głośno i przybliżył się trochę do małej, co skutkowało, że oddalił ode mnie - Zrobimy tak. Jeżeli pójdziesz teraz spać, to jutro razem z Violettą zabierzmy cię na lody - słysząc jego słowa automatycznie otworzyłam oczy po czym zdziwiona spojrzałam na niego a następnie na reakcję Jasmine. Uśmiechnęła się do niego i ochoczo kiwnęła głową. Objęłam Leona od tyłu ramionami i ułożyłam podbródek na jego ramieniu a mój wzrok skupił się na Jasmine.
- Pójdziesz do mojego pokoju a ja zaraz do ciebie przyjdę? - zapytałam z nadzieję w głosie uśmiechając się do niej szeroko. Kiwnęła głowę i zeszła ostrożnie z kanapy po czym trzymając w rękach swojego misia udała się w głąb korytarza do mojego pokoju. Złożyłam na policzku Leona długi pocałunek i można powiedzieć, że przytuliłam swój polik do jego.
- Polubiłeś ją - stwierdziłam szepcząc mu do ucha. Zaśmiał się cicho pod nosem i spuścił wzrok na swoje dłonie.
- Może trochę - odpowiedział i odsunął się odrobinę aby móc spojrzeć na mnie. Ponownie na moich usta pojawił się szeroki uśmiech. Wyczułam, że ktoś nas obserwuje więc odruchowo spojrzałam w stronę gdzie poszła Jasmine i jak się okazało, wcale nie udała się do mojego pokoju tylko wróciła się do salonu i chyba czekała na nas - I ona ciebie też - wyszeptałam po czym wstałam ze swojego miejsca i pociągnęłam za sobą Leona.
- Przyniosę koc - odezwałam się i wstałam ze swojego miejsca po czym udałam się do sypialni rodziców aby wyciągnąć najprzyjemniejszy koc jaki kiedykolwiek dotykałam. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem kiedy poczułam jego delikatny materiał. Zadowolona wróciłam do śpiącej księżniczki i Leona. Jednak zdziwiłam się kiedy mała nie leżała już na moim chłopaku tylko siedziała i zachwycona oglądała ostatnie minuty bajki. Zawiedziona usiadłam po drugiej stronie Leona i sama okryłam się kocem a moja głowa opadła na jego ramie.
- Czy to dziecko nie jest już zmęczone? - zapytałam szeptem i przymknęłam oczy. W przeciwieństwie do Jasmine ja najchętniej położyłabym się już w łóżku i poszła spać. Wyczułam na sobie wzrok Leona, ale nie miałam siły podnieś powiek aby także na niego spojrzeć. Pocałował mnie w czubek głowy i cicho się zaśmiał - Może jak zaśpiewasz jej kołysankę w końcu zaśnie - wyszeptałam otulając się ciaśniej kocykiem.
- Dlaczego ja, a nie ty? - zapytał trochę oburzony, ale po chwili się zaśmiał. Oparłam swój podbródek na jego ramieniu i z trudnością otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Bo ja nie mam siły - odpowiedziałam utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Zaśmiał się słysząc moją odpowiedź po czym skradł mi krótki pocałunek - I nie znam żadnej kołysanki - dodałam delikatnie się uśmiechając.
- Obejrzymy jeszcze jedną bajkę? - oboje odwróciliśmy się w stronę cichego głosiku Jasmine. Widać było po niej, że walczy z tym aby nie zasnąć. Na prawdę wygląda uroczo. Objęłam mocniej ramię Leona i położyłam głowę zamykając oczy.
- Jest już trochę późno i powinniśmy iść spać - odezwał się do niej spokojnym i przyjemnym głosem Leon. Nie musiałam patrzeć aby wiedzieć, że zapewne dziewczyna zaprzeczyła jego słowom. Brunet westchnął głośno i przybliżył się trochę do małej, co skutkowało, że oddalił ode mnie - Zrobimy tak. Jeżeli pójdziesz teraz spać, to jutro razem z Violettą zabierzmy cię na lody - słysząc jego słowa automatycznie otworzyłam oczy po czym zdziwiona spojrzałam na niego a następnie na reakcję Jasmine. Uśmiechnęła się do niego i ochoczo kiwnęła głową. Objęłam Leona od tyłu ramionami i ułożyłam podbródek na jego ramieniu a mój wzrok skupił się na Jasmine.
- Pójdziesz do mojego pokoju a ja zaraz do ciebie przyjdę? - zapytałam z nadzieję w głosie uśmiechając się do niej szeroko. Kiwnęła głowę i zeszła ostrożnie z kanapy po czym trzymając w rękach swojego misia udała się w głąb korytarza do mojego pokoju. Złożyłam na policzku Leona długi pocałunek i można powiedzieć, że przytuliłam swój polik do jego.
- Polubiłeś ją - stwierdziłam szepcząc mu do ucha. Zaśmiał się cicho pod nosem i spuścił wzrok na swoje dłonie.
- Może trochę - odpowiedział i odsunął się odrobinę aby móc spojrzeć na mnie. Ponownie na moich usta pojawił się szeroki uśmiech. Wyczułam, że ktoś nas obserwuje więc odruchowo spojrzałam w stronę gdzie poszła Jasmine i jak się okazało, wcale nie udała się do mojego pokoju tylko wróciła się do salonu i chyba czekała na nas - I ona ciebie też - wyszeptałam po czym wstałam ze swojego miejsca i pociągnęłam za sobą Leona.
***
- To dobre wieści Leon - stwierdził a raczej chciał mnie do tego przekonać Hudson. Westchnąłem głośno i jeszcze raz spojrzałem na list, który teoretycznie jest adresowany do niego, ale pozwolił a raczej kazał mi go przeczytać. Za niecały tydzień jest wyścig, który ma większy rozgłos i lepszych zawodników i zaprosili mnie do wzięcia udziału - To jest szansa nie tylko dla ciebie, ale też dla mojej firmy - dodał zachwycony. Jednak ja nie odwzajemniałem jego zachwytu tym wszystkim. Ta cała moja niby kariera rozwija się za szybko i w końcu przyjdzie taki moment, że się wypalę. Będą na mnie liczyć a ja zawalę sprawę. Nie jestem doświadczonym zawodnikiem i popełniam błędy praktycznie na każdych zawodach. Tak, wygrywam, ale to kwestia szczęścia nowicjusza. Znam podstawowe triki i wiem jak się zachować, ale to nie wystarczy abym ścigał się w wyższych rangach, z lepszymi zawodnikami. Spojrzałem na niego i przełknąłem głośno ślinę. Widzę po wyrazie jego twarzy, że zależy mu na tym bardziej niż mi.
- Nie jestem wystarczająco dobry, aby..
- Nie gadaj głupot. Zauważyli cię i tak jak ja dostrzegli w tobie zapał. Jeździsz od nie dawna a już piszą o tobie na stronach internetowych, zaczynają interesować się tobą inne firmy i sponsorzy - powiedział z zadowoleniem i próbą podniesienia mojej samooceny związanej z motocrossem. Dokładnie wiem jak jest. Widzę co się dzieje - Przemyśli to, porozmawiaj z rodzicami i wtedy zdecyduj czy chcesz brać udział w tym wyścigu - oznajmił poważnie. Pochylił się do mnie i spojrzał mi prosto w oczy - Tylko nie zmarnuj takiej szansy aby być kimś więcej, bo udział w tym wyścigu może zmienić twoje życie - dodał szeptem po czym poklepał mnie po ramieniu i odszedł zabierając ze sobą list, który przez całą rozmowę z nim trzymałem w ręce. Westchnąłem głośno i odchyliłem głowę. W tej chwili jedyne o czym będę myślał przez cały dzień będzie ten wyścig i szansa jaką dostałem. Zmieni moje życie. Ale jaką mam pewność, że w pozytywnym znaczeniu a nie negatywnym. Co jeśli podczas jakiegoś wyścigu przeliczę się i będę miał wypadek, po którym już więcej nie będę mógł wsiąść na motor.
- Widzę, że już skończyłeś - za moich pleców doszedł znajomy i lubiany przeze mnie głos mojej dziewczyny. Odrzucając na razie te myśli z mojej głowy odwróciłem się w jej stronę a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Widok jej i Jasmine jest całkiem uroczy. Podszedłem do Violetty i pocałowałem ją na przywitanie w policzek a do małej się uśmiechnąłem. Obiecałem jej wczoraj lody i muszę się dzisiaj z tego wywiązać, nawet jeżeli mam natłok myśli i jestem zmęczony.
- Nie jestem wystarczająco dobry, aby..
- Nie gadaj głupot. Zauważyli cię i tak jak ja dostrzegli w tobie zapał. Jeździsz od nie dawna a już piszą o tobie na stronach internetowych, zaczynają interesować się tobą inne firmy i sponsorzy - powiedział z zadowoleniem i próbą podniesienia mojej samooceny związanej z motocrossem. Dokładnie wiem jak jest. Widzę co się dzieje - Przemyśli to, porozmawiaj z rodzicami i wtedy zdecyduj czy chcesz brać udział w tym wyścigu - oznajmił poważnie. Pochylił się do mnie i spojrzał mi prosto w oczy - Tylko nie zmarnuj takiej szansy aby być kimś więcej, bo udział w tym wyścigu może zmienić twoje życie - dodał szeptem po czym poklepał mnie po ramieniu i odszedł zabierając ze sobą list, który przez całą rozmowę z nim trzymałem w ręce. Westchnąłem głośno i odchyliłem głowę. W tej chwili jedyne o czym będę myślał przez cały dzień będzie ten wyścig i szansa jaką dostałem. Zmieni moje życie. Ale jaką mam pewność, że w pozytywnym znaczeniu a nie negatywnym. Co jeśli podczas jakiegoś wyścigu przeliczę się i będę miał wypadek, po którym już więcej nie będę mógł wsiąść na motor.
- Widzę, że już skończyłeś - za moich pleców doszedł znajomy i lubiany przeze mnie głos mojej dziewczyny. Odrzucając na razie te myśli z mojej głowy odwróciłem się w jej stronę a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Widok jej i Jasmine jest całkiem uroczy. Podszedłem do Violetty i pocałowałem ją na przywitanie w policzek a do małej się uśmiechnąłem. Obiecałem jej wczoraj lody i muszę się dzisiaj z tego wywiązać, nawet jeżeli mam natłok myśli i jestem zmęczony.
***
Podziękowałem grzecznie za obiad, który swoją drogą był przepyszny i wstałem od stołu z zamiarem udanie się do swojego pokoju i w końcu na spokojnie przemyśleć oraz przetrawić informacje z dzisiejszego dnia. Zanim porozmawiam ze swoimi biologicznymi rodzicami i usłyszę ich rady, sam chce się nad tym zastanowić. Nie mam zamiaru robić niczego wbrew sobie, tylko dlatego, że to dla mnie szansa.
- Leon, masz może chwilę? - zapytał zatrzymując mnie tym samym mój biologiczny ojciec. Odwróciłem się w jego stronę i widząc jego poważną minę, kiwnąłem twierdząco głową, chociaż tak nie było. Wstał od stołu tak jak ja przed chwilą i udał się w stronę drzwi prowadzących do garażu. Udałem się za nim w milczeniu, bo bardziej zastanawiało mnie, o co może mu chodzić.
- Federico, pokazał mi artykuł o Tobie w internecie - zaczął chyba z zadowoleniem w głosie. Uśmiechnąłem się pod nosem, ale nie odezwałem się. Zatrzymał się i odwrócił w moja stronę kiedy byliśmy już w garażu - I jestem na prawdę z ciebie dumny - dodał patrząc na mnie z uśmiechem - Uznałem także, że to ci się należy - powiedział po czym ruszył w głąb garażu. Zmarszczyłem brwi i widząc jego wyraz twarzy także podszedłem w tamtą stronę. Pociągnął za ubrudzoną białą narzutę i wtedy moim oczom ukazał się motocykl. Nie wyglądał jakby stał tutaj przez wiele lat. Wręcz przeciwnie. Spojrzałem na mojego biologicznego ojca zszokowany - To stary motor, którym kiedyś jeździłem - oznajmił i podszedł do maszyny. Uczyniłem to samo co on i z zachwytem patrzyłem na tą bestię - Zabrałem go do znajomego mechanika i poprosiłem o odnowienie go - dopowiedział uśmiechając się - Dla Ciebie - powiedział a wtedy mój szok sięgnął zenitu. Czy on właśnie podarował mi swój stary motor? Automatycznie moje spojrzenie skierowało się w jego stronę. Nie mogłem a raczej nie wiedziałem co miałem mu w tej chwili powiedzieć - Należy teraz do ciebie - poklepał mnie po ramieniu i ręką ukazał mi napis na motorze a raczej pierwszą literkę mojego imienia. Wciąż będąc w szoku podszedłem jeszcze bliżej do maszyny i przejechałem palcami po polakierowanym czarnym baku. Nie wierzę, że to cudo należy teraz do mnie. Kiedy dotknąłem dłonią kierownicy na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Odwróciłem się w stronę swojego biologicznego ojca i pod wpływem emocji jakie mnie opanowały, przytuliłem się do niego. Zdziwił się, ale mimo to odwzajemnił uścisk.
- Dziękuję - wyszeptałem mu do uch wciąż się do niego przytulając. Nie mam pojęcie czy zrobił do dlatego, że był ze mnie dumny czy chciał odkupić swoje winny z przeszłości, ale w tej chwili nie ma to dla mnie znaczenia.
- Leon, masz może chwilę? - zapytał zatrzymując mnie tym samym mój biologiczny ojciec. Odwróciłem się w jego stronę i widząc jego poważną minę, kiwnąłem twierdząco głową, chociaż tak nie było. Wstał od stołu tak jak ja przed chwilą i udał się w stronę drzwi prowadzących do garażu. Udałem się za nim w milczeniu, bo bardziej zastanawiało mnie, o co może mu chodzić.
- Federico, pokazał mi artykuł o Tobie w internecie - zaczął chyba z zadowoleniem w głosie. Uśmiechnąłem się pod nosem, ale nie odezwałem się. Zatrzymał się i odwrócił w moja stronę kiedy byliśmy już w garażu - I jestem na prawdę z ciebie dumny - dodał patrząc na mnie z uśmiechem - Uznałem także, że to ci się należy - powiedział po czym ruszył w głąb garażu. Zmarszczyłem brwi i widząc jego wyraz twarzy także podszedłem w tamtą stronę. Pociągnął za ubrudzoną białą narzutę i wtedy moim oczom ukazał się motocykl. Nie wyglądał jakby stał tutaj przez wiele lat. Wręcz przeciwnie. Spojrzałem na mojego biologicznego ojca zszokowany - To stary motor, którym kiedyś jeździłem - oznajmił i podszedł do maszyny. Uczyniłem to samo co on i z zachwytem patrzyłem na tą bestię - Zabrałem go do znajomego mechanika i poprosiłem o odnowienie go - dopowiedział uśmiechając się - Dla Ciebie - powiedział a wtedy mój szok sięgnął zenitu. Czy on właśnie podarował mi swój stary motor? Automatycznie moje spojrzenie skierowało się w jego stronę. Nie mogłem a raczej nie wiedziałem co miałem mu w tej chwili powiedzieć - Należy teraz do ciebie - poklepał mnie po ramieniu i ręką ukazał mi napis na motorze a raczej pierwszą literkę mojego imienia. Wciąż będąc w szoku podszedłem jeszcze bliżej do maszyny i przejechałem palcami po polakierowanym czarnym baku. Nie wierzę, że to cudo należy teraz do mnie. Kiedy dotknąłem dłonią kierownicy na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Odwróciłem się w stronę swojego biologicznego ojca i pod wpływem emocji jakie mnie opanowały, przytuliłem się do niego. Zdziwił się, ale mimo to odwzajemnił uścisk.
- Dziękuję - wyszeptałem mu do uch wciąż się do niego przytulając. Nie mam pojęcie czy zrobił do dlatego, że był ze mnie dumny czy chciał odkupić swoje winny z przeszłości, ale w tej chwili nie ma to dla mnie znaczenia.
***
Potrzebuję spaceru. Nie. Nie potrzebuję spaceru tylko świeżego powietrza. Dotlenienia mózgu, aby lepiej mnie się myślało i aby trafiły do mnie jakieś normalne myśli. Słysząc warto silnika za swoimi plecami odwróciłam się i zaciekawiona obserwowałam kierowcę i właściciela motoru. Zatrzymał się obok mnie z siadł z pojazdu po czym podszedł do mnie. Gdybym nie rozpoznała perfum swojego chłopaka, zapewne przestraszyła bym się I uciekał jak najdalej od tego kogoś. Rozpiął zatrzask w kasku a następnie ściągnął go z głowy, ukazując mi tym samym swoją twarz.
- Dasz się porwać na dłuższą chwilę? - zapytał uśmiechając się do mnie tym swoim uśmiechem z dołeczkami. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam raz na niego a raz na motor za nim.
- Ale wiesz, że porwanie jest karalne - odpowiedziałam krzyżując ręce na klatce piersiowej a mój wzrok skupił się na nim. Zaśmiał się pod nosem I podszedł do mnie bliżej - Wiesz nie chcę odwiedzać swojego chłopak w więzieniu - dodałam trochę mniej poważnie, bo ten jego intensywny wzrok wpatrzony we mnie trochę mnie peszył.
- To nie będzie porwanie jeśli pojedziesz że mną z dobrej woli - odpowiedział z cwaniackim uśmiechem wciąż się w mnie wpatrując. Zrobiłam zastanawiającą minę i ponownie przygryzłam dolną wargę. Objął mnie jedną ręką w tali, bo w drugiej trzymał kask.
- A gdzie mnie zabierzesz? - zapytałam i moje ręce same powędrowały na jego szyję. Zaczyna mnie się podobać ta sytuacja jak i bliskość, która z każdym dniem jest lepsza między nami. Otwiera się w stosunku do mnie i jest śmielszy w niektórych ruchach, co jak najbardziej jest na plus.
- Nie pożałujesz - stwierdził po raz pierwszy chyba zdobywając się na ton można powiedzieć uwodzicielski. Poczułam mrowienie na policzkach i napływające ciepło.
- W takim razie pozwolę się porwać - zdecydowałam chociaż odpowiedz była twierdząca zanim w ogóle zadał jakiekolwiek pytanie. Uśmiechnął się do mnie i przybliżył chcąc mnie pocałować - Ale mam jeszcze jedno pytanie - odezwałam się nim zdążył zamknąć mi usta swoimi. Kiwnął głową dając mi do zrozumienia, że mam mówić - Skąd masz ten motor? - zapytałam, bo ciekawość mnie zżerała od początku kiedy podjechał. Znowu zagościł na jego twarzy uśmiech, co dobrze wróżyło.
- Mój ojciec mi go podarował - wyjaśnił i zerknął kątem oka na motor. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i przytuliłam do niego. Po raz pierwszy nie powiedział biologiczny ojciec. Zmienia się. Nie tylko w sposób fizyczny, ale także i psychiczny. Już niedługo będzie żył tak jak powinien od samego początku - To gotowa na randkę? - zapytał szeptem do mojego ucha. Odsunęłam się od niego gwałtownie I spojrzałam zaskoczona, ale uśmiechnięta.
- To będzie randka? - zapytałam, bo zdziwił mnie tymi słowami. Zaśmiał się zapewne z mojej miny a po chwili pochylił się i w końcu pocałował mnie w usta.
- Tak jakby - odpowiedział na moje pytanie wciąż będąc blisko moich ust.
***
- Coś cię gryzie? - zapytałam widząc, że od kilku minut Leon wpatruje się w trawę i kompletnie izoluje się od świata. Wyrwany ze swoich rozmyślań spojrzał na mnie i westchnął głośno po czym splótł swoje dłonie, które przez cały czas opierał na zgiętych w kolanach nogach. Otworzył usta aby coś powiedzieć, ale jednak zrezygnował i kiwnął tylko przecząco głową.
- To nic takiego - odezwał się i uśmiechnął delikatnie jakby chciał zbić mnie z tropu. Spojrzałam na niego znudzonym wzrokiem i przysunęłam się do niego bliżej.
- Leon, przecież widzę. Siedzisz zamyślony jakbyś był w innym świecie - oznajmiłam spokojnie obserwując jego wyraz twarzy. Nawet po jego spojrzeniu mogę stwierdzić, że coś go trapi. Spuścił wzrok na moją dłoń, która swobodnie spoczywała na jego kolanie po czym westchnął głośno.
- Zaprosili mnie do wzięcia udziału w wyścigu na większą skalę niż dotychczas i muszę podjąć decyzję czy chce wystartować - wydusił to w końcu z siebie. Od razu na moich ustach pojawił się uśmiech, bo ktoś go docenił. Od razu rzuciłam się mu na szyję i mocno do siebie przytuliłam.
- Musisz się zgodzić, to ogromna szansa i nie powinieneś się wahać - powiedziałam odsuwając się od niego. Jednak kiedy zobaczyłam jego wyraz twarzy.
- Wiem, że to dla mnie szansa, ale... - przerwał spuszczając głowę po czym przejechał dłonią po włosach. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc ani jego zachowania ani słów - Boję się, że nie podołam. Co jeśli zawiodę, co jeśli nie jestem taki dobry aby wziąć w tym udział. Może po prostu moje wszystkie zwycięstwa były tylko zwykłym szczęściem - dodał patrząc na mnie ze smutkiem w oczach. Ułożyłam mu dłoń na policzku i posłałam delikatny uśmiech.
- To nic takiego - odezwał się i uśmiechnął delikatnie jakby chciał zbić mnie z tropu. Spojrzałam na niego znudzonym wzrokiem i przysunęłam się do niego bliżej.
- Leon, przecież widzę. Siedzisz zamyślony jakbyś był w innym świecie - oznajmiłam spokojnie obserwując jego wyraz twarzy. Nawet po jego spojrzeniu mogę stwierdzić, że coś go trapi. Spuścił wzrok na moją dłoń, która swobodnie spoczywała na jego kolanie po czym westchnął głośno.
- Zaprosili mnie do wzięcia udziału w wyścigu na większą skalę niż dotychczas i muszę podjąć decyzję czy chce wystartować - wydusił to w końcu z siebie. Od razu na moich ustach pojawił się uśmiech, bo ktoś go docenił. Od razu rzuciłam się mu na szyję i mocno do siebie przytuliłam.
- Musisz się zgodzić, to ogromna szansa i nie powinieneś się wahać - powiedziałam odsuwając się od niego. Jednak kiedy zobaczyłam jego wyraz twarzy.
- Wiem, że to dla mnie szansa, ale... - przerwał spuszczając głowę po czym przejechał dłonią po włosach. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc ani jego zachowania ani słów - Boję się, że nie podołam. Co jeśli zawiodę, co jeśli nie jestem taki dobry aby wziąć w tym udział. Może po prostu moje wszystkie zwycięstwa były tylko zwykłym szczęściem - dodał patrząc na mnie ze smutkiem w oczach. Ułożyłam mu dłoń na policzku i posłałam delikatny uśmiech.
- Wierzę, że dasz sobie radę. Jesteś dobry w tym co robisz a poza tym uwielbiasz to. Mimo wszystko warto zaryzykować - mówiłam nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego. Powinien wiedzieć, że wierzę w niego i z całych sił trzymam kciuki za jego sukces. Kto wie może akurat ten wyścig przybliży go do kariery, o której zapewne w głębi duszy marzy. Nic nie powiedział tylko spojrzał mi prosto w oczy. Uśmiechnął się do mnie i niespodziewanie przytulił mnie do siebie. Odsunęłam się od niego i ujęłam jego twarz w swoje dłonie - Pamiętaj o jednym. Walczysz dla siebie. Nie po to, żeby wszyscy widzieli, jaki jesteś dobry, żeby cię podziwiali - wyszeptałam wpatrując się w jego oczy. W odpowiedzi otrzymałam jego uśmiech, szeroki i szczery.
***
Widząc sylwetkę Hudsona zsiadłem szybko z motoru i udałem się w jego stronę. Dzisiaj miałem dać mu ostateczną odpowiedź w sprawię tego wyścigu. Nie musiałem zwracać na siebie jego uwagi, bo on chyba też nie szukał. Od razu podszedł do mnie i posłał oczekujące spojrzenie.
- Wystartuję w tym wyścigu - oznajmiłem i delikatnie się do niego uśmiechnąłem. Jestem pewny swojej decyzji i to dzięki słowom, wsparciu Violetty. Czekać na jego zadowolenie nie musiałem zbyt długo, bo kiedy tylko usłyszał moją decyzję uśmiechnął się szeroko jak nigdy.
- I to chciałem usłyszeć - odpowiedział i poklepał mnie po ramieniu - Zdajesz sobie sprawę, że do wyścigu będziesz musiał więcej trenować - dodał poważnie na mnie patrząc. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i kiwnąłem twierdząco głową. Domyślam się, że teraz będę musiał siedzieć od rana do wieczora na torze, co będzie trudne ze względu na moją poranną pracę i czas, który chce spędzić z Violettą. Obiecywałem jej, że nie ma się obawiać mojego braku czasu dla niej a teraz zapewne złamię tą obietnicę, ale z drugiej strony potrwa to zaledwie kilka dni. Wyścig się odbędzie i wszystko wróci do normy - Nie wierzę - szepnął patrząc na kogoś za mną. Zdezorientowany obróciłem się i próbowałem domyślić się o kogo mu chodzi. Jednak nic szczególnego nie zauważyłem tylko jakiegoś gościa ubranego niestosownie do warunków jakie tutaj panują. W końcu kto normalny przychodzi na tor ubrany w garnitur. Powróciłem wzrokiem na Hudsona a on tylko kiwnął mi głowa aby z nim poszedł. Nie zaprzeczałem, bo wyglądał na zdenerwowanego i zestresowanego, jednocześnie. Naszym celem był ten mężczyzna, z którego można powiedzieć trochę się naśmiewałem w myślach.
- Przepraszam, w czymś może pomóc? - zapytał Hudson mężczyzny, który ewidentnie się rozglądał i czegoś albo może kogoś szukał. Zmierzył nas obu wzrokiem i poprawił swoją marynarkę.
- Robin Hoover. Poszukuję właściciela tego przedsięwzięcia - odpowiedział poważnym tonem, który kojarzy mnie się z prawnikami i biznesmenami a on ewidentnie na takiego wygląda.
- To ja jestem właścicielem. Steven Hudson - przedstawił się oficjalnie i podał dłoń temu mężczyźnie, którą ten uścisnął. Nie widzę potrzeby żeby się przedstawiać. Kiwnął głową i jego wzrok powędrował na mnie. Zmrużył na chwile oczy a po chwili na jego twarzy można było dostrzec prawie niewidoczny uśmiech.
- Jesteś Leon, prawda? - powiedział z zadowoleniem w głosie. Kątem oka spojrzałem na Hudsona, który chyba była zadowolony z tego, że ten mężczyzna mnie skądś zna. Niepewnie kiwnąłem twierdząco głową i całą swoją uwagę skupiłem na mężczyźnie.
- Skąd mnie pan zna? - zapytałem, bo ciekawość mnie zżerała od środka. Zaśmiał się na moje słowa i zerknął na mojego trenera.
- Przeczytałem o tobie w internecie - odpowiedział. Mogłem się tego spodziewać. Kiwnąłem głowę, że rozumiem i już chciałem się odezwać, ale on kontynuował - Przyszedłem zaproponować Tobie i firmie, dla której jeździć pewną ofertę - oznajmił uśmiechając się do mnie i do Hudsona.
- Dlaczego akurat mnie? - odezwałem się zaciekawiony. Przecież nie jestem żadnym znanym kierowcą i nikt o mnie nie słyszał. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i przybrałam pytający wyraz twarzy.
- Zajmuję się promowaniem młodych kierowców - wyjaśnił, co kompletnie nie dało mi nic - A ty jesteś nowy w tym świecie. I z moją pomocą możesz zajść daleko, bo jesteś dobry w tym co robisz - dodał zapewne widząc moją minę. Westchnąłem głośno i nie zwracając uwagi na Hudsona postanowiłem jeszcze trochę wypytać go.
- A na czym miałaby polegać ta współpraca? - to chyba najważniejsze pytanie jakie przychodziło mi do głowy. Wiem, że tą kwestią powinien zająć się Hudson, ale chce wiedzieć co miałbym robić i w co się wpakuję, kiedy właściciel się zgodzi.
- Wesprę finansowo waszą firmę, a wy w zamian będziecie promować moją działalność - oznajmił zadowolony utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
- Czyli prościej mówiąc chce pan być naszym sponsorem - stwierdziłem, na co ten mężczyzna delikatnie się zaśmiał a po chwili kiwnął twierdząco głową. Spojrzał pytająco na Hudsona, który był trochę zdziwiony moją postawą i tą ciekawością, ale też jednocześnie coś na kształt podziwu.
- Leon, idź trochę potrenować a ja porozmawiam w swoim biurze z panem Hoover'em - odezwał się w końcu Hudson posyłając mi zadowolone spojrzenie. Kiwnąłem głową i ostatni raz spojrzałem na tego mężczyznę po czym udałem się w stronę gdzie zostawiłem motor.
- Wystartuję w tym wyścigu - oznajmiłem i delikatnie się do niego uśmiechnąłem. Jestem pewny swojej decyzji i to dzięki słowom, wsparciu Violetty. Czekać na jego zadowolenie nie musiałem zbyt długo, bo kiedy tylko usłyszał moją decyzję uśmiechnął się szeroko jak nigdy.
- I to chciałem usłyszeć - odpowiedział i poklepał mnie po ramieniu - Zdajesz sobie sprawę, że do wyścigu będziesz musiał więcej trenować - dodał poważnie na mnie patrząc. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i kiwnąłem twierdząco głową. Domyślam się, że teraz będę musiał siedzieć od rana do wieczora na torze, co będzie trudne ze względu na moją poranną pracę i czas, który chce spędzić z Violettą. Obiecywałem jej, że nie ma się obawiać mojego braku czasu dla niej a teraz zapewne złamię tą obietnicę, ale z drugiej strony potrwa to zaledwie kilka dni. Wyścig się odbędzie i wszystko wróci do normy - Nie wierzę - szepnął patrząc na kogoś za mną. Zdezorientowany obróciłem się i próbowałem domyślić się o kogo mu chodzi. Jednak nic szczególnego nie zauważyłem tylko jakiegoś gościa ubranego niestosownie do warunków jakie tutaj panują. W końcu kto normalny przychodzi na tor ubrany w garnitur. Powróciłem wzrokiem na Hudsona a on tylko kiwnął mi głowa aby z nim poszedł. Nie zaprzeczałem, bo wyglądał na zdenerwowanego i zestresowanego, jednocześnie. Naszym celem był ten mężczyzna, z którego można powiedzieć trochę się naśmiewałem w myślach.
- Przepraszam, w czymś może pomóc? - zapytał Hudson mężczyzny, który ewidentnie się rozglądał i czegoś albo może kogoś szukał. Zmierzył nas obu wzrokiem i poprawił swoją marynarkę.
- Robin Hoover. Poszukuję właściciela tego przedsięwzięcia - odpowiedział poważnym tonem, który kojarzy mnie się z prawnikami i biznesmenami a on ewidentnie na takiego wygląda.
- To ja jestem właścicielem. Steven Hudson - przedstawił się oficjalnie i podał dłoń temu mężczyźnie, którą ten uścisnął. Nie widzę potrzeby żeby się przedstawiać. Kiwnął głową i jego wzrok powędrował na mnie. Zmrużył na chwile oczy a po chwili na jego twarzy można było dostrzec prawie niewidoczny uśmiech.
- Jesteś Leon, prawda? - powiedział z zadowoleniem w głosie. Kątem oka spojrzałem na Hudsona, który chyba była zadowolony z tego, że ten mężczyzna mnie skądś zna. Niepewnie kiwnąłem twierdząco głową i całą swoją uwagę skupiłem na mężczyźnie.
- Skąd mnie pan zna? - zapytałem, bo ciekawość mnie zżerała od środka. Zaśmiał się na moje słowa i zerknął na mojego trenera.
- Przeczytałem o tobie w internecie - odpowiedział. Mogłem się tego spodziewać. Kiwnąłem głowę, że rozumiem i już chciałem się odezwać, ale on kontynuował - Przyszedłem zaproponować Tobie i firmie, dla której jeździć pewną ofertę - oznajmił uśmiechając się do mnie i do Hudsona.
- Dlaczego akurat mnie? - odezwałem się zaciekawiony. Przecież nie jestem żadnym znanym kierowcą i nikt o mnie nie słyszał. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i przybrałam pytający wyraz twarzy.
- Zajmuję się promowaniem młodych kierowców - wyjaśnił, co kompletnie nie dało mi nic - A ty jesteś nowy w tym świecie. I z moją pomocą możesz zajść daleko, bo jesteś dobry w tym co robisz - dodał zapewne widząc moją minę. Westchnąłem głośno i nie zwracając uwagi na Hudsona postanowiłem jeszcze trochę wypytać go.
- A na czym miałaby polegać ta współpraca? - to chyba najważniejsze pytanie jakie przychodziło mi do głowy. Wiem, że tą kwestią powinien zająć się Hudson, ale chce wiedzieć co miałbym robić i w co się wpakuję, kiedy właściciel się zgodzi.
- Wesprę finansowo waszą firmę, a wy w zamian będziecie promować moją działalność - oznajmił zadowolony utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
- Czyli prościej mówiąc chce pan być naszym sponsorem - stwierdziłem, na co ten mężczyzna delikatnie się zaśmiał a po chwili kiwnął twierdząco głową. Spojrzał pytająco na Hudsona, który był trochę zdziwiony moją postawą i tą ciekawością, ale też jednocześnie coś na kształt podziwu.
- Leon, idź trochę potrenować a ja porozmawiam w swoim biurze z panem Hoover'em - odezwał się w końcu Hudson posyłając mi zadowolone spojrzenie. Kiwnąłem głową i ostatni raz spojrzałem na tego mężczyznę po czym udałem się w stronę gdzie zostawiłem motor.
***
- I nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć - oznajmiłem odwracając wzrok od mojego motoru w stronę Violetty. Patrzyła na mnie uśmiechając się, co wyglądało trochę przerażająco. Powoli podeszła w moją stronę i oparła się rekami o motor. Nachyliła się w moja stronę wciąż uśmiechając.
- Powinieneś się cieszyć - stwierdziła z radością w głosie po czym wzięła do ręki klucz i zaczęła go oglądać jakby widziała go po raz pierwszy w życiu.
- Niby tak, ale nie uważasz, że to wszystko dzieje się za szybko - stwierdziłem a raczej powiedziałem na głos swoje myśli. Spojrzała na mnie znudzonym wzrokiem i odłożyła klucz na miejsce. Znowu przybrała poprzednią pozę i skupiła swój wzrok na mnie.
- Nie, nie uważam tak. Ktoś cię zauważył i chce pomóc ci w karierze, to chyba dobrze - powiedziała spokojnym tonem głosu, który przekonał mnie w większym stopniu do jej słów. Westchnąłem głośno i oparłem się o szafkę stojącą za mną. Uśmiechnęła się w moją stronę i podeszła do mnie po czym objęła mnie a jej ciało oparło się o moje - Przestań o tym myśleć w ten sposób i zacznij się z tego cieszyć - doradziła mi nie patrząc na mnie tylko na swoje dłonie, które ułożone miała na mojej klatce piersiowej. Moje kąciku ust uniosły się delikatnie do góry a wzrok skupił się na jej twarzy - Zaproponowałabym wyjście na pizzę aby to uczcić, ale jest zbyt późno a ty musisz się wyspać i nabrać energii na jutrzejszy trening - zaśmiała się cicho i w końcu podniosła na mnie swoje spojrzenie. Schyliłem się i kierowany uczuciem złożyłem na jej ustach krótki pocałunek. W ten sposób chciałem jej podziękować za to, że mnie wspiera, że we mnie wierzy i że jest ze mną.
- Powinieneś się cieszyć - stwierdziła z radością w głosie po czym wzięła do ręki klucz i zaczęła go oglądać jakby widziała go po raz pierwszy w życiu.
- Niby tak, ale nie uważasz, że to wszystko dzieje się za szybko - stwierdziłem a raczej powiedziałem na głos swoje myśli. Spojrzała na mnie znudzonym wzrokiem i odłożyła klucz na miejsce. Znowu przybrała poprzednią pozę i skupiła swój wzrok na mnie.
- Nie, nie uważam tak. Ktoś cię zauważył i chce pomóc ci w karierze, to chyba dobrze - powiedziała spokojnym tonem głosu, który przekonał mnie w większym stopniu do jej słów. Westchnąłem głośno i oparłem się o szafkę stojącą za mną. Uśmiechnęła się w moją stronę i podeszła do mnie po czym objęła mnie a jej ciało oparło się o moje - Przestań o tym myśleć w ten sposób i zacznij się z tego cieszyć - doradziła mi nie patrząc na mnie tylko na swoje dłonie, które ułożone miała na mojej klatce piersiowej. Moje kąciku ust uniosły się delikatnie do góry a wzrok skupił się na jej twarzy - Zaproponowałabym wyjście na pizzę aby to uczcić, ale jest zbyt późno a ty musisz się wyspać i nabrać energii na jutrzejszy trening - zaśmiała się cicho i w końcu podniosła na mnie swoje spojrzenie. Schyliłem się i kierowany uczuciem złożyłem na jej ustach krótki pocałunek. W ten sposób chciałem jej podziękować za to, że mnie wspiera, że we mnie wierzy i że jest ze mną.
- Uczcimy to po wyścigu, razem z twoimi urodzinami - powiedziałem uśmiechając się do niej. Odwzajemniła mój uśmiech i kiwnęła głową zgadzając się z moimi słowami.
- A teraz odprowadzisz mnie do domu? - zapytała z nadzieją w głosie opierając swój podbródek na mojej klatce piersiowej. Uśmiechnąłem się do niej szeroko i zgodziłem się całując ją delikatnie w czoło. Jestem zmęczony i jedyne o czym marzę to gorąca kąpiel a następnie łóżko, ale teraz ważniejsze jest aby Violetta dotarła bezpiecznie do domu. Odsunąłem się ode niej i sięgnąłem po leżącą na szafce bluzę, którą na siebie ubrałem. Złapałem Violę za rękę i za pomocą automatycznego pilota otworzyłem drzwi od garażu a następnie ruszyliśmy w stronę jej domu.
- A teraz odprowadzisz mnie do domu? - zapytała z nadzieją w głosie opierając swój podbródek na mojej klatce piersiowej. Uśmiechnąłem się do niej szeroko i zgodziłem się całując ją delikatnie w czoło. Jestem zmęczony i jedyne o czym marzę to gorąca kąpiel a następnie łóżko, ale teraz ważniejsze jest aby Violetta dotarła bezpiecznie do domu. Odsunąłem się ode niej i sięgnąłem po leżącą na szafce bluzę, którą na siebie ubrałem. Złapałem Violę za rękę i za pomocą automatycznego pilota otworzyłem drzwi od garażu a następnie ruszyliśmy w stronę jej domu.
***
Jestem! Wróciłam. Ktoś się cieszy?
Zawitał rozdział 76 :)
Kolejny do kolekcji.
Zawitał rozdział 76 :)
Kolejny do kolekcji.
Co za tym idzie jeszcze tylko 4 do końca pierwszej części opowiadania.
Wakacje coraz bliżej!
Szkoda tylko, że muszę się jeszcze uczyć, żeby oceny sobie poprawić.
Przepraszam za błędy, ale jest późno i nie mam siły ich sprawdzać :) Musicie mi to wybaczyć.
Wakacje coraz bliżej!
Szkoda tylko, że muszę się jeszcze uczyć, żeby oceny sobie poprawić.
Przepraszam za błędy, ale jest późno i nie mam siły ich sprawdzać :) Musicie mi to wybaczyć.
Oczywiście, każdy się cieszy, że wróciłaś. Rozdział super!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWróciłaś!!!! Nawet nie wiesz jak się cieszę
OdpowiedzUsuńTęskniłam za tobą i rozdziałami
Ooooooo...to słodkie
Leoś i Violka byliby dobrymi rodzicami
Szansa dla Leona i jak zawsze wspierająca go Vils
Cudo
Boski
Najlepszy
Czekam na next
Cudny ♡♡♡
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :*
Istna Perełka
OdpowiedzUsuńO WOW!!!!
OdpowiedzUsuńFajnie że już jesteś. :)
Rozdział BOSKI. <3
Czekam niecierpliwie na next ;)
Lof ju 😗
OdpowiedzUsuńCześć Daria! ❤
UsuńKochana ty nawet nie wiesz jak ja się za Tobą i Twoimi perełkami stęskniłam! Dałam rade. Wytrzymałam, a ty do nas wróciłaś. Cała i zdrowa. Tak sądzę. Chyba nic Ci się nie stało,prawda? 😜
Baaardzo się ciesze z Twojego powrotu. 😀
Wierzę w Ciebie. Wiem, że uda Ci się poprawić oceny i świadectwo z paskiem trafi w Twoje ręce ❤
U Leonetty coraz lepiej. Leon zaczyna się przełamywać. Wracają do stosunków między sobą przed pojawieniem się tej kobiety. Są nawet lepsze niż wtedy. Leon już tak nie boi się wykonywać pewnych ruchów 😁 są ze sobą szczęśliwi. To jest najważniejsze 😉 jak narazie nic nie stoi im na przeszkodzie do szczęścia. Tylko pytanie jak długo to potrwa? Nie chce nawet o tym myśleć.
Propozycja startu w wyścigu? Leon ma spoty dylemat, ale zgadza się. Wyjdzie mu to na dobre?
Dostał motor od ojca. Ich stosunki też ulegają zmianie. Prędzej czy później on się do nich przekona jeszcze bardziej. W końcu bądź co bądź to jego rodzice. Popełnili wielki błąd, ale widać, że żałują. 😀
Mała Jasmine chyba też skradła mu część serducha. On polubił ją. Ona jego.
Leonetta na randce. 😍😍
Świetny!
Zajebisty!
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Daria ❤❤ wróciłaś kochana ! , ale tęskniłam za tymi twoimi cudeńkami . Przyznam , ze szybko zleciał ten miesiąc może to przez ograniczony czas związany z nauką. Tal czy inaczej dobrze , ze jesteś. Rozdział wyszedł Ci długaśny. Leon będzie startował w poważniejszym wyścigu , Violka go wspiera w tym co robi , dobra z niej dziewczyna. Czy mi się wydaje , czy Leo się otwiera , staje się odważniejszy w kontaktach z Violka i w stosunku do malej Jasmine - swoja droga slodko by wyglądali jak rodzina 👪
OdpowiedzUsuńOki wracam do nauki 😞
Udanego tygodnia i oczywiście czekam na next 😍
Ale super od razu od rana lepszy natrój jak się przeczyta ten rozdział hah <3
OdpowiedzUsuńIdealny jest po prostu :)
Czekam na next :)
Ps dobrze że już wróciłaś :)
<3
OdpowiedzUsuńAaaa zawsze warto czekać ;)
OdpowiedzUsuńRozdział uwielbiam, jest doskonały po prostu <3
Jesteś:*
OdpowiedzUsuńCzekałam
Rozdział
Cudowny
Wspaniały
Genialny
Rodzice V mają rocznice .
Kiepski żart taty Violi .
Słabe poczucie humoru
Leon polubił małą Jasmine .
o Leonie piszą w internecie
Wyścig na wyższym poziomie
Leon się boi podjąć decyzje
Viola go wspiera
Nie długo urodziny Violetty .
Leon dostaje od taty motocykl
Leon zmienia się na lepsze
Zaczyny żyć normalnie
Leonem interesuje się sponsor
Czekam na wyścig i kolejne zwycięstwo !
czekam :*
Coś cudownego, w końcu wróciłaś i to z tak cudownym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńMasz wielki dar do pisania, naprawdę :)
Druga część napewno będzie równie cudowna albo jeszcze i lepsza haha.
Więc tylko weny ci można życzyć :)
Sylvia Blanco
Wspaniały <3 Tylko tyle mogę o nim powiedzieć: GENIALNY *-*
OdpowiedzUsuńJa się cieszę że wróciłaś!!!
OdpowiedzUsuńA rozdział rewelacja opłaciło się to czekanie ;)
Jesteś genialna! :)
NOWY POST! Super naprawdę mi się podoba ,że Leon wystartuje lecz boję się ,że coś mu się stanie lub ktoś mu przeszkodzi. Opiekują się Jasmin i jest fajnie. Dobrze sprawdził by się w roli ojca :)
OdpowiedzUsuńOoooooo boski rozdzialik! :)
OdpowiedzUsuńBomba!!
UsuńAj nie mogę doczekać się naatępnego. :)
Cudowny ♡♡♡
OdpowiedzUsuńSuper rozdziały :) czekałam na kolejny rozdział ;** superowy, cudo :* czekam na nastepny :) :)
OdpowiedzUsuńHejo, rozdział hmmm rewelacja!!
OdpowiedzUsuńSuper że już jesteś i czekam na nexta :)
I LOVE YOU ♥
OdpowiedzUsuńNareszcie jesteś, nawet sobie nie wyobrażasz jak się stęskniłam.
Miesiąc bez twoich rozdziałów był załamaniem nerwowym, po prostu dla tego opowiadania byłabym w stanie zrobić wszystko.
Wrócę, baby, z długim komentarzem ^^
Ty naprawdę powinnaś dać mi porządnego kopa w dupę za to, co ciągle wyrabiam.
UsuńZawsze muszę spóźnić się te minimum 3 dni, bo nauczycielka od chemii truję mi głowę kilka dni przed wakacjami.
Kiedyś naprawdę wygarnę jej, że mamy też inne sprawy na głowie i mogłaby odpuścić.
Stęskniłaś się za wiernymi czytelnikami, za nami, prawda?
Bo my bardzo! ♥
Uwierz mi, że twój rozdział potrafi rozweselić smutny dzień, nawet jeśli jest to okropny ból głowy.
Czekałam na to cudeńko calutki miesiąc, który się nieubłagalnie dłużył. Daria, wszyscy tutaj emocjonalnie czekaliśmy na twoją perełkę! ^^
Gdyby nie to, że wiedziałam, wierzyłam, że jesteś zbyt wspaniała by nas zostawić pewnie załamałabym się.
Mam nadzieję, że się do nas nie zniechęciłaś i w wakacje będziesz pisać dla nas tak długie szmaragdy.
Ugh, León, jesteś sławny.
Kiedy teraz przypominam sobie o tym, jak ona cierpiała, gdy to się okazało snem mam dreszcze.
Dokładnie też pamiętam dzień, w którym zostali parą.
Violetta wpływa na Leóna najlepiej, lepiej niż Fede czy rodzice, powoli przekonuję go do siebie, dzięki niej przełamał strach, pozwolił się jej przytulać i całować, bo jej dotyk jest niczym ukojenie.
Jestem pewna, że kiedyś odważy się na mocniejsze kroki w ich stronę.
Po prostu potrzebuję czasu, nadzwyczaj potrzebuję czasu :)
Violetta niedługo stanie się pełnoletnia, a on zrobi wszystko żeby ją uszczęśliwić!
Ta historia pokazuję, że prawdziwa miłość może być nawet na końcu świata i jeśli jest szczera, to nic nie może jej zepsuć.
Kocham to opowiadanie, kocham te uczucia, które tu wylewasz i kocham to doświadczenie z twojej strony, piszesz cudownie i naprawdę zasługujesz na jak najlepsze pochwały i komentarze! :D.
KOCHANA POWODZENIA W POPRAWIANIU OCEN.
Trzymam kciuki aby się udało! :)
Czekam już na na następne fascynacje twoim talentem.
Buziaki! ;*
Wiktoria.
Rozdział najlepszy.
OdpowiedzUsuńJak zawsze besos <3
Zakochałam się ;**
Mam nadzieję, że wpadniesz na mojego bloga w wolnym czasie http://jestes-moim-przeznaczeniem-jorge.blogspot.com/2016/06/prolog-przywitanie.html
Wróciłaś!
OdpowiedzUsuńPiękny 💝
Kylie ❤😘
Elegancki. :D :)
OdpowiedzUsuńJej super jest :)
OdpowiedzUsuńI taki długiiii ;)
W końcu jest! Ahhh warto czekać na takie cudeńko!! Cieszymy się że wróciłaś, bo nudno było bez ciebie i twoich rozdziałów :*
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Awwww rozdział obłędny :*
OdpowiedzUsuńChcę next :)
Jak dobrze że jesteś, a rozdział cudny. :)
OdpowiedzUsuńhttp://jestes-moim-przeznaczeniem-jorge.blogspot.com/2016/06/prolog-przywitanie.html
OdpowiedzUsuńJEST TO BLOG O VICTORII JUSTICE I JORGE'U BLANCO.
SĄ TAM TEŻ POLSCY AKTORZY. ZAPRASZAM MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ SPODOBA I BĘDZIECIE KOMENTOWAĆ
<33 ;****
Serio?
UsuńPrzyszłaś sobie tylko, żeby się zareklamować?
Spadaj stąd -.-
UsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper, że wróciłaś❤. Wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział! <3
OdpowiedzUsuńSuper piszesz :)
Najlepszy pod słońcem <3
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńSuper, że wróciłaś. Cudowny :)
OdpowiedzUsuńSzałowy! :)
OdpowiedzUsuńExtra, że już jesteś ;)
Super :)
OdpowiedzUsuńBombastyczny :)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie <3
WSPANIAŁY <3
OdpowiedzUsuńCUDOWNY
OdpowiedzUsuńFajowy. Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńO ja ! Daria wróciła 😍
OdpowiedzUsuńTak się cieszę !
Świetny rozdział ❤
Leon ma dobra passę , jeszcze zostanie gwiazdą , Violka go wspiera :D
Super !
Czekam na kolejny 😉
Kinia 😘
Rozdział jest mistrzowski. :)
OdpowiedzUsuńSuper. Bajeczny po prostu :* Czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńKochanie nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś <3
OdpowiedzUsuńStrasznie za tobą tęskniłam i codziennie sprawdzałam czy nie dodałaś rozdziału. <3
Wiem, że komentuje późno ale nie miałam czasu przez szkołę. :c
Leoś i Jasmin <33
Chyba zacznę ich szipować XD
jejku Leonetta jest taka nandkjnsnkas *.*
Sa tacy słodcy i w ogóle <3
Leoś dostał propozycję i bardzo dobrze że V go do niej przekonała.
Boję się, że coś wykombinujesz i moze się mu coś stać ale nie zrobisz nam tego prawda? XD
Tak bardzo się cieszę, że Leon zaczyna się otwierać na ludzi.
Ciesze się, że przekonał się do ojca, jest śmialszy w kontaktach z Violetta <33
Czekam na next kochanie <3
Buźka ;*
Rozdział boski :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. <3 Kiedy next? :)
OdpowiedzUsuń