***
- Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś - mordowała mnie wzrokiem Francesca siedząc na krzesełku obok łóżka szpitalnego, na którym kazano mi leżeć aż kroplówka się nie skończy. Nie potrzebnie robią wokół tego omdlenia takie zamieszanie. Badania nie są potrzebne abym wiedziała dlaczego to się stało. Przewróciłam oczami ignorując jej słowa i morderczy wzrok - Od początku wyglądałaś podejrzanie - stwierdziła wzdychając. I wtedy do sali wszedł Federico, który był w szpitalnym bufecie.- Słyszałem, że dziewczyny mdleją na mój widok, ale nie sądziłem, że dosłownie - po raz kolejny nie mógł sobie odpuścić i musiał zażartować. Nawet w takich okolicznościach dobry humor go nie opuszcza. Czarnowłosa wstała ze swojego miejsca i podeszła do niego po czym w moim imieniu uderzyła go z pięści w ramię. Uśmiechnęłam się do niej, chociaż on i tak jeszcze ode mnie dostanie. Złapał się za miejsce, w które dostał i tym razem to on posłał Fran mordercze spojrzenie.
- Twoi rodzice przyjadą? - zapytała odwracając się z powrotem w moją stronę. Kiwnęłam twierdząco głową odpowiadając tym samym na jej pytanie i właśnie w tej chwili zaczął dzwonić jej telefon - Diego. Kompletnie o nim zapomniałam - szepnęła jakby sama do siebie po czym wyszła z sali odbierając połączenie od swojego chłopaka. Zostałam sama z Federico, który własnie za chwilę oberwie za swój długi język. Uśmiechnął się w moją stronę po czym zajął miejsce, na którym wcześniej siedziała Francesca. Mam ochotę mu coś zrobić.
- Lepiej się już czujesz? - zapytał zapewne chcąc przerwać tą cisze panującą w pomieszczeniu. Odwróciłam wzrok od sufitu i skierowałam go na niego. Wciąż jestem na niego zła i nie zamierzam tego ukrywać. Jakim w ogóle prawem wtrąca się do związku mojego i jego brata.
- Jak widzisz dobrze, ale ty i tak pewnie powiesz wszystko Leonowi wyolbrzymiając - odpowiedziałam złośliwym tonem i mam nadzieję, że zrozumiał co miałam na myśli. Obserwowałam jego wyraz twarzy przez cały czas i dokładnie zauważyłam, że po moich ostatnich słowach trochę się zmieszał, co dobrze nie wróżyło dla mnie i zapewne w bliskim czasie dla niego.
- On już wie - szepnął pod nosem bojąc się pewnie, że mnie tym zdenerwuje. I dobrze myślał. Zacisnęłam dłoń w pięść i już chciałam mu nawrzucać, ale kontynuował - Zadzwonił do mnie zaraz po tym jak zemdlałaś i powiedziałem mu, bo spanikowałem - wytłumaczył się gestykulując przy tym rękami, co mnie trochę rozbawiło, ale nie dałam tego po sobie poznać - Zresztą powinien wiedzieć - dodał na swoją obronę. Westchnęłam głośno odwracając od niego wzrok.
- Dowiedziałby się ode mnie - stwierdziłam zgodnie z prawdą. Powiedziałabym mu o tym od razu jakbym z nim rozmawiała. Z początku myślałam nad zatajeniem tego, ale przebywając w towarzystwie takiej gaduły prędzej czy później dowiedziałby się i zdenerwował by się bardziej niż teraz. Słyszałam z jego strony głośne westchnięcie - Dlaczego powiedziałeś mu o sytuacji z Mattem? - zapytałam prosto z mostu, bo czułam, że ma coś do powiedzenia na wcześniejszy temat.
- A co chciałaś to przed nim ukryć? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie denerwując mnie w ten sposób bardziej. Gwałtownie odwróciłam głowę w jego stronę i posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Nie, ale nie widziałam potrzeby aby mu o ty mówić - wyjaśniłam, bo poczułam się jakby oskarżał mnie o coś - Sytuacja z Mattem wyglądała zupełnie inaczej niż powiedziałeś Leonowi - dodałam zaciskając tym samym dłoń w pięść po czym ponownie odwróciłam do niego wzrok - I proszę cię nie wtrącaj się w nasz związek - zakończyłam wzdychając. Jak dla mnie temat jest skończony. Źle zrozumiał tą całą sytuację, wymyślił sobie jakąś swoją historyjkę i prawie skłócił mnie z Leonem. Zaśmiał się sztucznie na moje słowa, co skłoniło mnie do spojrzenie na niego. Kiwnął głową od niechcenia po czym wstał z krzesełka i chyba obrażony wyszedł z sali.
***
- Jesteś zły, prawda? - zapytałam od razy kiedy tylko nawiązałam połączenie z Leonem i ujrzałam jego minę. Wczoraj po powrocie ze szpitala moja mama zrobiła mi obiad, siedziała przy mnie obserwując czy jem po czym od razu kazała mnie się umyć, przebrać w piżamę i iść spać więc nie miałam jak porozmawiać z Leonem.
- Trochę - odpowiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. Spuściłam głowę i skupiłam się na swoich dłoniach, które bawiły się materiałem moich spodni dresowych - Bardziej to się o ciebie martwiłem - dodał wzdychając a mi automatycznie pojawił się delikatny uśmiech na ustach - Co mówił lekarz? - zapytał po chwili ciszy i nie wiem do końca dlaczego milczał, ale przez ten cały czas czułam na sobie jego wzrok więc podejrzewam, że skanował mnie wzrokiem.
- Zwykłe przemęczenie i stres - powiedziałam w skrócie to co przekazał mnie i moim rodzicom lekarz, który przyjął mnie na oddział obserwacji. Uniosłam niepewnie wzrok na Leona, który ponownie milczał, co mnie niepokoiło. Wpatrywał się we mnie jakby wiedział, że nie powiedziałam wszystkiego do końca. Westchnęłam głośno aby dostrzegł moją lekką irytację - I dlatego, że mało jadałam i spałam - dodałam niechętnie przewracając oczami. I na ten temat dostałam kazanie od samego lekarza a potem od mamy. Po raz pierwszy ujrzałam karcące spojrzenie Leona.
- Żałuję, że nie ma mnie teraz obok ciebie, bo dostałabyś kopniaka - powiedział poważnie, ale mimo to po chwili delikatnie się do mnie uśmiechnął. Zacisnęłam szczękę i przełknęłam głośno ślinę.
- Właśnie, nie ma cię obok - odezwałam się i na prawdę te słowa wypłynęły ze mnie bez mojej zgody. Nie chciałam tego powiedzieć na głos. To miało zostać w mojej głowie, ale w sumie cieszę się, że jednak to usłyszał. Zerknęłam na niego kątem oka i widząc jego wyraz twarzy a następnie jak chce coś powiedzieć - Nie ważne. Zostaję kilka dni w domu więc odpocznę i mój stan zdrowotny polepszy się - odezwałam się szybko zmieniając tym samym temat. Uśmiechnęłam się sztucznie w jego stronę aby zmylić go, chociaż zdaję sobie sprawę, że z Leonem mnie się nie uda.
- Dobrze wiesz, że chciałbym wrócić - zignorował moje słowa i został przy temacie, który szczerze mówiąc sprawia mi ból. Nabrałam powoli powietrza do płuc po czym je wypuściłam aby opanować się a raczej odstawić swoją złość na dalszy plan, co niestety mnie nie wyszło.
- Wiesz dlaczego nie sypiałam po nocach i nie jadałam - zadałam mu pytanie retoryczne - Bo zwyczajnie za tobą tęsknie - dopowiedziałam podnosząc ton głosu zanim w ogóle zdążył zareagować na moją wcześniejszą wypowiedź. Uniósł brwi do góry i prychnął.
- Czyli, co to moja wina - powiedział z pretensjami w głosie. Zmierzyłam go wzrokiem posyłając tym samym mordercze spojrzenie.
- Wyjechałeś - odpowiedziałam nie zarzucając mu winy tylko zaznaczając jak jest. Mówiąc to nie przerwałam z nim kontaktu wzrokowego, co było błędem, bo jego oczy pociemniały.
- Przypominam, że to ty mnie namawiałaś do przyjęcia tej propozycji - mówił przez zaciśnięte zęby mordując mnie przy okazji wzrokiem. Po raz pierwszy przeszedł mnie dreszcz, bo jeszcze nie słyszałam u niego takiego tonu - Więc nie powinnaś mieć teraz do mnie pretensji - dodał już trochę spokojniejszym tonem, chociaż widać było, że nadal był zdenerwowany. Patrząc na jego wyraz twarzy zrobiło mnie się głupio, bo nie powinnam tak reagować i co najważniejsze osądzać go o to moje omdlenie, bo sama do tego doprowadziłam.
- Leon...
- Muszę iść na trening - przerwał mi ewidentnie nadal zły - Cześć - pożegnał się i nie czekając na moją odpowiedź przerwał połączenie video. Wypuściłam powietrze ze swoich płuc i czułam w oczach łzy. Wzięłam głęboki oddech, bo nie chce płakać. Pokłóciłam się z nim z własnej głupoty.
- Trochę - odpowiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. Spuściłam głowę i skupiłam się na swoich dłoniach, które bawiły się materiałem moich spodni dresowych - Bardziej to się o ciebie martwiłem - dodał wzdychając a mi automatycznie pojawił się delikatny uśmiech na ustach - Co mówił lekarz? - zapytał po chwili ciszy i nie wiem do końca dlaczego milczał, ale przez ten cały czas czułam na sobie jego wzrok więc podejrzewam, że skanował mnie wzrokiem.
- Zwykłe przemęczenie i stres - powiedziałam w skrócie to co przekazał mnie i moim rodzicom lekarz, który przyjął mnie na oddział obserwacji. Uniosłam niepewnie wzrok na Leona, który ponownie milczał, co mnie niepokoiło. Wpatrywał się we mnie jakby wiedział, że nie powiedziałam wszystkiego do końca. Westchnęłam głośno aby dostrzegł moją lekką irytację - I dlatego, że mało jadałam i spałam - dodałam niechętnie przewracając oczami. I na ten temat dostałam kazanie od samego lekarza a potem od mamy. Po raz pierwszy ujrzałam karcące spojrzenie Leona.
- Żałuję, że nie ma mnie teraz obok ciebie, bo dostałabyś kopniaka - powiedział poważnie, ale mimo to po chwili delikatnie się do mnie uśmiechnął. Zacisnęłam szczękę i przełknęłam głośno ślinę.
- Właśnie, nie ma cię obok - odezwałam się i na prawdę te słowa wypłynęły ze mnie bez mojej zgody. Nie chciałam tego powiedzieć na głos. To miało zostać w mojej głowie, ale w sumie cieszę się, że jednak to usłyszał. Zerknęłam na niego kątem oka i widząc jego wyraz twarzy a następnie jak chce coś powiedzieć - Nie ważne. Zostaję kilka dni w domu więc odpocznę i mój stan zdrowotny polepszy się - odezwałam się szybko zmieniając tym samym temat. Uśmiechnęłam się sztucznie w jego stronę aby zmylić go, chociaż zdaję sobie sprawę, że z Leonem mnie się nie uda.
- Dobrze wiesz, że chciałbym wrócić - zignorował moje słowa i został przy temacie, który szczerze mówiąc sprawia mi ból. Nabrałam powoli powietrza do płuc po czym je wypuściłam aby opanować się a raczej odstawić swoją złość na dalszy plan, co niestety mnie nie wyszło.
- Wiesz dlaczego nie sypiałam po nocach i nie jadałam - zadałam mu pytanie retoryczne - Bo zwyczajnie za tobą tęsknie - dopowiedziałam podnosząc ton głosu zanim w ogóle zdążył zareagować na moją wcześniejszą wypowiedź. Uniósł brwi do góry i prychnął.
- Czyli, co to moja wina - powiedział z pretensjami w głosie. Zmierzyłam go wzrokiem posyłając tym samym mordercze spojrzenie.
- Wyjechałeś - odpowiedziałam nie zarzucając mu winy tylko zaznaczając jak jest. Mówiąc to nie przerwałam z nim kontaktu wzrokowego, co było błędem, bo jego oczy pociemniały.
- Przypominam, że to ty mnie namawiałaś do przyjęcia tej propozycji - mówił przez zaciśnięte zęby mordując mnie przy okazji wzrokiem. Po raz pierwszy przeszedł mnie dreszcz, bo jeszcze nie słyszałam u niego takiego tonu - Więc nie powinnaś mieć teraz do mnie pretensji - dodał już trochę spokojniejszym tonem, chociaż widać było, że nadal był zdenerwowany. Patrząc na jego wyraz twarzy zrobiło mnie się głupio, bo nie powinnam tak reagować i co najważniejsze osądzać go o to moje omdlenie, bo sama do tego doprowadziłam.
- Leon...
- Muszę iść na trening - przerwał mi ewidentnie nadal zły - Cześć - pożegnał się i nie czekając na moją odpowiedź przerwał połączenie video. Wypuściłam powietrze ze swoich płuc i czułam w oczach łzy. Wzięłam głęboki oddech, bo nie chce płakać. Pokłóciłam się z nim z własnej głupoty.
***
Widząc moją mamę w drzwiach do mojego pokoju z talerzem pełnym jedzenia wiedziałam co się święci. Tym razem nie uda mnie się wmówić jej, że zjem później. Nie mam ochoty na jedzenia zwłaszcza, że wciąż męczy mnie kłótnia z Leonem. Powolnym krokiem obserwując mnie przy tym podeszła do łóżka, na którym siedziałam i położyła mi na kolana talerza.
- Masz zjeść wszystko - rozkazała patrząc surowym wzrokiem na mnie. Westchnęłam głośno i niechętnie kiwnęłam twierdząco głową. Chwyciłam za widelec, który leżał na krawędzi talerza i zaczęłam konsumować przygotowaną przez mamę kolację. Jednak z trudem każdy kęs przechodził mi przez gardło. Dopadają mnie wyrzuty sumienie, że można powiedzieć naskoczyłam na Leona.
- Coś się stało, Violu? - zapytała nadal będąca w moim pokoju mama. Westchnęłam głośno odkładając talerz na bok, przez co zostałam skarcona wzrokiem przez swoją rodzicielkę.
- Pokłóciłam się z Leonem - wyjaśniłam wzdychając głośno. Potrzebuję z kimś porozmawiać na ten temat a nie chce męczyć Fran czy Ludmiły swoimi problemami, bo same zajęte są szkołą i pewnie mają własne problemy - Zasugerowałam, że moje nie spanie po nocach i nie jedzenie jest jego winą - wymamrotałam ze spuszczoną głową. Jak wypowiedziałam teraz te słowa na głos jeszcze bardziej zdałam sobie sprawę, że to absurdalne. Uraziłam go swoimi słowami i na prawdę nie mam do niego żalu, że się teraz do mnie nie odzywa. Podniosłam spojrzenie na mamę, która cały czas milczała - Nie myślę tak, naprawdę. Tylko tęsknie za nim i jestem zła, że nie zobaczę go jeszcze przez trzy miesiące - dodałam widząc jej wzrok. Wzięłam z powrotem talerz z jedzeniem i miałam zamiar ponownie zacząć jeść, ale skończyło się na tym, że bezczynie wpatrywałam się w to jedzenia i grzebałam widelcem. Poczułam na swoim kolanie jej dłoń więc pod wpływem chęci usłyszenia od niej jakiś słów pocieszenia podniosłam na nią spojrzenie.
- Violu, najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa. Powiedz mu to samo, co powiedziałaś mnie a na pewno nie będzie się gniewał. On też pewnie za tobą tęskni i nie jest mu łatwo - powiedziała ze spokojem chcąc do mnie dotrzeć - Ty masz tutaj przyjaciół i rodzinę a on jest tam sam. I twoje słowa z pewnością go zabolały - dodała kiedy nawiązałam z nią kontakt wzrokowy. Westchnęłam głośno na to co powiedziała, bo zdaję sobie sprawę jak teraz musi się czuć Leon po usłyszeniu takich słów z mojej strony. Spuściłam głowę, ale po chwili przytuliłam się do mamy.
- Masz zjeść wszystko - rozkazała patrząc surowym wzrokiem na mnie. Westchnęłam głośno i niechętnie kiwnęłam twierdząco głową. Chwyciłam za widelec, który leżał na krawędzi talerza i zaczęłam konsumować przygotowaną przez mamę kolację. Jednak z trudem każdy kęs przechodził mi przez gardło. Dopadają mnie wyrzuty sumienie, że można powiedzieć naskoczyłam na Leona.
- Coś się stało, Violu? - zapytała nadal będąca w moim pokoju mama. Westchnęłam głośno odkładając talerz na bok, przez co zostałam skarcona wzrokiem przez swoją rodzicielkę.
- Pokłóciłam się z Leonem - wyjaśniłam wzdychając głośno. Potrzebuję z kimś porozmawiać na ten temat a nie chce męczyć Fran czy Ludmiły swoimi problemami, bo same zajęte są szkołą i pewnie mają własne problemy - Zasugerowałam, że moje nie spanie po nocach i nie jedzenie jest jego winą - wymamrotałam ze spuszczoną głową. Jak wypowiedziałam teraz te słowa na głos jeszcze bardziej zdałam sobie sprawę, że to absurdalne. Uraziłam go swoimi słowami i na prawdę nie mam do niego żalu, że się teraz do mnie nie odzywa. Podniosłam spojrzenie na mamę, która cały czas milczała - Nie myślę tak, naprawdę. Tylko tęsknie za nim i jestem zła, że nie zobaczę go jeszcze przez trzy miesiące - dodałam widząc jej wzrok. Wzięłam z powrotem talerz z jedzeniem i miałam zamiar ponownie zacząć jeść, ale skończyło się na tym, że bezczynie wpatrywałam się w to jedzenia i grzebałam widelcem. Poczułam na swoim kolanie jej dłoń więc pod wpływem chęci usłyszenia od niej jakiś słów pocieszenia podniosłam na nią spojrzenie.
- Violu, najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa. Powiedz mu to samo, co powiedziałaś mnie a na pewno nie będzie się gniewał. On też pewnie za tobą tęskni i nie jest mu łatwo - powiedziała ze spokojem chcąc do mnie dotrzeć - Ty masz tutaj przyjaciół i rodzinę a on jest tam sam. I twoje słowa z pewnością go zabolały - dodała kiedy nawiązałam z nią kontakt wzrokowy. Westchnęłam głośno na to co powiedziała, bo zdaję sobie sprawę jak teraz musi się czuć Leon po usłyszeniu takich słów z mojej strony. Spuściłam głowę, ale po chwili przytuliłam się do mamy.
***
- Co się tak cały dzień smętnie snujesz po domu? - usłyszałam głos swojego ojca kiedy weszłam do kuchni w celu zrobienia sobie herbaty na minimalną poprawę humoru. Do końca tygodnia mam zostać w domu więc dzisiaj znowu nie poszłam do szkoły a także drugi dzień na mam kontaktu z Leonem. Odwróciłam wzrok w jego stronę i ujrzałam go siedzącego przy wyspie kuchennej a przed nim leżało kilka papierów zapewne związanych z jego pracą.
- Na prawdę chcesz wiedzieć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie wzdychając. Zaśmiał się na moje pytanie po czym wzrokiem wskazał mi krzesełko naprzeciwko niego. Zajęłam miejsce i spojrzałam na niego. Dzielił nas tylko blat wyspy kuchennej więc idealnie mogłam odczytać jego wyraz twarzy.
- Zapytałem, bo chce wiedzieć - powiedział ze śmiechem obserwując mnie z nad swoich papierów. Splotłam dłonie, które swobodnie leżały na blacie kuchennym i po raz kolejny westchnęłam. Dziwny jest dla mnie fakt, że nagle zaczęli się interesować moim samopoczuciem a zwłaszcza zadziwiające jest zainteresowanie ojca.
- Kłótnia z Leonem - wyjaśniłam w skrócie, bo nie mam ochoty mówić po raz kolejny o tym jak beznadziejnie się zachowałam. Powoli podniósł na mnie swoje spojrzenie i posłał współczujący wzrok.
- Pogodzicie się. A kiedy wraca? - zapytał odrywając się od swojej pracy papierkowej.
- Dopiero na święta - oznajmiłam niechętnie po czym wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do czajnika aby włączyć go i zagotować sobie wodę na herbatę. Nie odpowiedział, co mnie w sumie pasowało. Kolejnej rozmowy na temat związków na odległość i innych rzeczy nie potrzebuję. Wyjęłam z szafki jeden z moich ulubionych kubków a następnie do szafki obok sięgnęłam po herbatę owocową. Między nami nastała cisza, która jak widać obojgu nie przeszkadzała, bo ani ja ani mój tato nie mieliśmy zamiaru jej przerywać. Wrzuciłam do kubka torebkę z herbatą i dwie łyżeczki cukru.
- Mam pytanie - jednak postanowiłam przerwać cisze, bo to dobra okazała aby wypytać się ojca na temat mojego życie przed wypadkiem. Nie ma w domu mamy, więc nikt nie będzie go powstrzymywała od gadania. Podniósł na mnie wzrok i posłał pytające spojrzenie - Mieszkaliśmy tutaj od samego początku czy przeprowadziliśmy się? - zadałam jedno z pytań, które mam przygotowane dla ojca na swojej liście. Zmarszczył brwi chyba początkowo nie rozumiejąc, ale po chwili z jego gardła wydobył się cichy śmiech.
- Przeprowadziliśmy się, Violu - odpowiedział utwierdzając mnie w moich podejrzeniach. Uśmiechnęłam się do niego i w tym czasie wyłączył się czajnik informując mnie o zagotowanej już wodzie. Odwróciłam się plecami w stronę ojca i zalałam sobie herbatę.
- A dlaczego? - zadałam kolejne pytanie nie odwracając się w jego stronę. Nie uzyskałam odpowiedzi od razu, bo milczał prze kilka sekund, co dało mi do myślenia. Zerknęłam na niego przez ramię aby ujrzeć jego wyraz twarzy. Był spięty. Błądził wzrokiem po blacie jakby szukał odpowiedzi.
- Z powodu mojej pracy - odpowiedział szybko, co oznaczało, że kłamał. Zamieszałam herbatę łyżeczką i biorąc kubek do ręki wróciłam na swoje poprzednie miejsce. Uśmiechnęłam się sztucznie dając mu złudną nadzieję, że uwierzyłam.
- A gdzie wcześniej mieszkaliśmy? - mówiłam przyglądając się mu z uśmiechem. Widząc jego zakłopotanie napiłam się ostrożnie gorącej herbaty. Nie mam pojęcia dlaczego, ale bawi mnie jego nerwowe zachowanie. Przełknął głośno ślinę i zwrócił swój wzrok w stronę papierów.
- W małym miasteczku niedaleko prowincji Santa Fe - odpowiedział mi nie podając konkretniej nazwy, co od razu wzbudziło we mnie podejrzenia. Przecież nie mają podobno nic do ukrycia więc spokojnie może powiedzieć mi nazwę miasteczka, w którym się wychowywałam.
- Ile miałam lat kiedy się przeprowadziliśmy? - zadałam ostatnie pytanie na dzisiaj żeby nie pomyślał, że coś kombinuję albo co gorsza coś podejrzewam. Skoro mają razem z mamą coś ukrywają na pewno rozmawiali na ten temat i będą się teraz pilnować. Westchnął głoś i spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem.
- Czemu w ogóle o to pytasz? - zignorował moje pytanie. Czyżby chciał uniknąć odpowiedzi albo może jednak zorientował się, że właśnie można powiedzieć go przesłuchuję. Zaśmiałam się i ponownie napiłam się łyk herbaty.
- Nic nie pamiętam z czasu przed wypadkiem i chciałabym się dowiedzieć chociaż gdzie się urodziłam - powiedziałam ze śmiechem dając mu do zrozumienia, że bawi mnie ta cała sytuacja, chociaż prawda jest zupełnie inna.
- Miałaś siedem lat - w końcu udzielił mi odpowiedzi na moje pytanie, co także oznaczało, że uwierzył w moje słowa. Uśmiechnęłam się ponownie do niego i pozwoliłam mu kontynuować swoją pracę, bo skończyłam na dzisiaj z pytaniami. Jego wypowiedź zgadza się ze słowami Fran, którą poznałam w podstawówce. Dzisiaj mam dużo faktów do po układania.
- Na prawdę chcesz wiedzieć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie wzdychając. Zaśmiał się na moje pytanie po czym wzrokiem wskazał mi krzesełko naprzeciwko niego. Zajęłam miejsce i spojrzałam na niego. Dzielił nas tylko blat wyspy kuchennej więc idealnie mogłam odczytać jego wyraz twarzy.
- Zapytałem, bo chce wiedzieć - powiedział ze śmiechem obserwując mnie z nad swoich papierów. Splotłam dłonie, które swobodnie leżały na blacie kuchennym i po raz kolejny westchnęłam. Dziwny jest dla mnie fakt, że nagle zaczęli się interesować moim samopoczuciem a zwłaszcza zadziwiające jest zainteresowanie ojca.
- Kłótnia z Leonem - wyjaśniłam w skrócie, bo nie mam ochoty mówić po raz kolejny o tym jak beznadziejnie się zachowałam. Powoli podniósł na mnie swoje spojrzenie i posłał współczujący wzrok.
- Pogodzicie się. A kiedy wraca? - zapytał odrywając się od swojej pracy papierkowej.
- Dopiero na święta - oznajmiłam niechętnie po czym wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do czajnika aby włączyć go i zagotować sobie wodę na herbatę. Nie odpowiedział, co mnie w sumie pasowało. Kolejnej rozmowy na temat związków na odległość i innych rzeczy nie potrzebuję. Wyjęłam z szafki jeden z moich ulubionych kubków a następnie do szafki obok sięgnęłam po herbatę owocową. Między nami nastała cisza, która jak widać obojgu nie przeszkadzała, bo ani ja ani mój tato nie mieliśmy zamiaru jej przerywać. Wrzuciłam do kubka torebkę z herbatą i dwie łyżeczki cukru.
- Mam pytanie - jednak postanowiłam przerwać cisze, bo to dobra okazała aby wypytać się ojca na temat mojego życie przed wypadkiem. Nie ma w domu mamy, więc nikt nie będzie go powstrzymywała od gadania. Podniósł na mnie wzrok i posłał pytające spojrzenie - Mieszkaliśmy tutaj od samego początku czy przeprowadziliśmy się? - zadałam jedno z pytań, które mam przygotowane dla ojca na swojej liście. Zmarszczył brwi chyba początkowo nie rozumiejąc, ale po chwili z jego gardła wydobył się cichy śmiech.
- Przeprowadziliśmy się, Violu - odpowiedział utwierdzając mnie w moich podejrzeniach. Uśmiechnęłam się do niego i w tym czasie wyłączył się czajnik informując mnie o zagotowanej już wodzie. Odwróciłam się plecami w stronę ojca i zalałam sobie herbatę.
- A dlaczego? - zadałam kolejne pytanie nie odwracając się w jego stronę. Nie uzyskałam odpowiedzi od razu, bo milczał prze kilka sekund, co dało mi do myślenia. Zerknęłam na niego przez ramię aby ujrzeć jego wyraz twarzy. Był spięty. Błądził wzrokiem po blacie jakby szukał odpowiedzi.
- Z powodu mojej pracy - odpowiedział szybko, co oznaczało, że kłamał. Zamieszałam herbatę łyżeczką i biorąc kubek do ręki wróciłam na swoje poprzednie miejsce. Uśmiechnęłam się sztucznie dając mu złudną nadzieję, że uwierzyłam.
- A gdzie wcześniej mieszkaliśmy? - mówiłam przyglądając się mu z uśmiechem. Widząc jego zakłopotanie napiłam się ostrożnie gorącej herbaty. Nie mam pojęcia dlaczego, ale bawi mnie jego nerwowe zachowanie. Przełknął głośno ślinę i zwrócił swój wzrok w stronę papierów.
- W małym miasteczku niedaleko prowincji Santa Fe - odpowiedział mi nie podając konkretniej nazwy, co od razu wzbudziło we mnie podejrzenia. Przecież nie mają podobno nic do ukrycia więc spokojnie może powiedzieć mi nazwę miasteczka, w którym się wychowywałam.
- Ile miałam lat kiedy się przeprowadziliśmy? - zadałam ostatnie pytanie na dzisiaj żeby nie pomyślał, że coś kombinuję albo co gorsza coś podejrzewam. Skoro mają razem z mamą coś ukrywają na pewno rozmawiali na ten temat i będą się teraz pilnować. Westchnął głoś i spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem.
- Czemu w ogóle o to pytasz? - zignorował moje pytanie. Czyżby chciał uniknąć odpowiedzi albo może jednak zorientował się, że właśnie można powiedzieć go przesłuchuję. Zaśmiałam się i ponownie napiłam się łyk herbaty.
- Nic nie pamiętam z czasu przed wypadkiem i chciałabym się dowiedzieć chociaż gdzie się urodziłam - powiedziałam ze śmiechem dając mu do zrozumienia, że bawi mnie ta cała sytuacja, chociaż prawda jest zupełnie inna.
- Miałaś siedem lat - w końcu udzielił mi odpowiedzi na moje pytanie, co także oznaczało, że uwierzył w moje słowa. Uśmiechnęłam się ponownie do niego i pozwoliłam mu kontynuować swoją pracę, bo skończyłam na dzisiaj z pytaniami. Jego wypowiedź zgadza się ze słowami Fran, którą poznałam w podstawówce. Dzisiaj mam dużo faktów do po układania.
***
- Wiem, że jesteś na mnie zły i pewnie nie chcesz ze mną rozmawiać, ale chce ci wyjaśnić wszytko więc odezwij się - nagrałam się na sekretarkę w telefonie Leona. Po raz kolejny nie odebrał połączenia ode mnie. Czułam w oczach łzy więc mój głos był trochę przytłumiony - Martwię się o ciebie - dodałam przełykając gulę w gardle, która kusiła mnie do płaczu - Kocham cię - szepnęłam i po tych słowach poczułam łzę na swoim policzku. Niechętnie odsunęłam od ucha telefon i zakończyłam połączenie. Dłużej nie zniosę tego milczenia z jego strony. Dlaczego wszyscy nagle zaczęli milczeć. Leon, Ludmiła, Francesca a nawet Federico. Nikt z nich nie odbiera ode mnie telefonu. Potrzebuję przyjaciół a oni w najmniej odpowiednim momencie milczą. Położyłam się na swoim łóżku i zamknęłam na chwilę oczy aby odetchnąć. Sytuacja z Leonem nie daje mi spokoju, tak samo jak moje przeszłość. Wczoraj wieczorem po rozmowie z tatą dużo myślałam na ten temat. Łączyłam różne fakt i soje domysły. I doszłam do wniosku, że coś musiało się stać zanim się tutaj przeprowadziliśmy. Brak zdjęć z tego okresu utwierdza mnie przy tej teorii. Jeżeli dobrze to sobie wszystko układam, to znaczy, że na lekcje śpiewu chodziłam przed przeprowadzką. Nie wierzę w to, że praca ojca była powodem zmiany miejsca zamieszkania. Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej i zajrzałam pod łóżko, aby wyciągnąć czarną skrzynkę ze zdjęciami, które znalazłam w piwnicy. Wyjęłam jedne z nich, na którym jestem z ojcem i które jest przecięte. Zabierając fotografię ze sobą udałam się do salonu gdzie powinna być mama. Zdaję sobie sprawę, że niczego się od niej nie dowiem, ale wciśnie mi kolejne kłamstwo, ale chce zobaczyć jak zareaguje. Podejdę ją w sposób emocjonalny. Wzięłam głęboki oddech i zdeterminowana ruszyłam w jej stronę. Zadowolona siedzi i czyta jakieś czasopismo. Usiadłam obok niej tym samym zwracając na siebie jej uwagę. Jak zwykle obdarowała mnie uśmiechem, który zapewne zaraz zniknie. Pokazałam jej zdjęcie i tak jak przeczuwałam kiedy tylko przeniosła na nie swoje spojrzenie jej uśmiech znikł. Zamknęła czytany jeszcze przed chwilą magazyn i ułożyła go sobie na kolanach.
- Skąd masz to zdjęcie? - zapytała zaciskając dłoń na magazynie. Widziałam po wyrazie twarzy, że jest zła i zdenerwowana jednocześnie.
- Znalazłam je - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zerknęłam na fotografię i przez chwilę przyglądałam jej się - Dlaczego jest ucięte? - zadałam pytanie, które od początku mnie męczyło. Ewidentnie widać, że ktoś jest wycięty z tego zdjęcia. Nie trzeba być specjalistą aby to dostrzec. Milczała, co skłoniło mnie do spojrzenia na nią. Obserwowałam jej twarz aby odczytać jakiekolwiek emocje. Wpatrywała się w zdjęcie i na jej twarzy z każdą kolejną sekundą pojawiało się coraz większa złość - Mamo? - wyrwałam ją chyba z myśli, bo spojrzała na mnie skołowanym wzrokiem.
Uniosłam do góry brwi i posłałam pytające spojrzenie gdyż wciąż oczekuję odpowiedzi na pytanie.
- Nie wymyślaj Violetta - powiedziała poważnie i gwałtownym ruchem zabrała mi zdjęcie z ręki - I nie chce abyś więcej schodziła do piwnicy - rozkazała ze złością wstając ze swojego miejsca.
- Co wy przede mną ukrywacie?! - zapytałam podniesionym głosem także podnosząc się z kanapy. Zatrzymała się w pół korku i powoli odwróciła w moja stronę. Jeszcze nigdy nie widziałam, na jej twarzy takiego zdenerwowania. Moja mama należy do spokojnych osób więc to co stało się w przeszłości musi być poważniejsze niż przypuszczałam.
- Daj sobie z tym spokój, Violetta - powiedziała poważnie nie przerywając ze mną kontaktu wzrokowego, dzięki czemu doskonale mogłam znać jej prawdziwe uczucia. Nie chce aby poznała przeszłość, bo to zbyt bolesne dla niej. Odwróciła się na pięcie i wciąż trzymając zdjęcie w ręce ku mojemu zaskoczeniu wyszła z domu.
- Wybacz mamo, ale muszę odkryć prawdę - szepnęłam kiedy zamknęła za sobą drzwi. Zacisnęłam dłonie w pięści i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- Skąd masz to zdjęcie? - zapytała zaciskając dłoń na magazynie. Widziałam po wyrazie twarzy, że jest zła i zdenerwowana jednocześnie.
- Znalazłam je - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zerknęłam na fotografię i przez chwilę przyglądałam jej się - Dlaczego jest ucięte? - zadałam pytanie, które od początku mnie męczyło. Ewidentnie widać, że ktoś jest wycięty z tego zdjęcia. Nie trzeba być specjalistą aby to dostrzec. Milczała, co skłoniło mnie do spojrzenia na nią. Obserwowałam jej twarz aby odczytać jakiekolwiek emocje. Wpatrywała się w zdjęcie i na jej twarzy z każdą kolejną sekundą pojawiało się coraz większa złość - Mamo? - wyrwałam ją chyba z myśli, bo spojrzała na mnie skołowanym wzrokiem.
Uniosłam do góry brwi i posłałam pytające spojrzenie gdyż wciąż oczekuję odpowiedzi na pytanie.
- Nie wymyślaj Violetta - powiedziała poważnie i gwałtownym ruchem zabrała mi zdjęcie z ręki - I nie chce abyś więcej schodziła do piwnicy - rozkazała ze złością wstając ze swojego miejsca.
- Co wy przede mną ukrywacie?! - zapytałam podniesionym głosem także podnosząc się z kanapy. Zatrzymała się w pół korku i powoli odwróciła w moja stronę. Jeszcze nigdy nie widziałam, na jej twarzy takiego zdenerwowania. Moja mama należy do spokojnych osób więc to co stało się w przeszłości musi być poważniejsze niż przypuszczałam.
- Daj sobie z tym spokój, Violetta - powiedziała poważnie nie przerywając ze mną kontaktu wzrokowego, dzięki czemu doskonale mogłam znać jej prawdziwe uczucia. Nie chce aby poznała przeszłość, bo to zbyt bolesne dla niej. Odwróciła się na pięcie i wciąż trzymając zdjęcie w ręce ku mojemu zaskoczeniu wyszła z domu.
- Wybacz mamo, ale muszę odkryć prawdę - szepnęłam kiedy zamknęła za sobą drzwi. Zacisnęłam dłonie w pięści i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
***
San Luis. Właśnie w tym mieście w środkowej Argentynie, urodziłam się i wychowywałam przez siedem lat. Dziewięć godzin drogi od Buenos Aires. Liczba ludności powyżej dwustu tysięcy, więc ojciec kłamał mówić, że to małe miasteczko. Wykorzystałam fakt, że rodziców nie ma i poszperałam trochę w papierach taty a dodatkowo znalazłam w skrzynce jedno zdjęcie, które miało na odwrocie podaną miejscowość gdzie zostało zrobione. A dokument sprzedaży domu w San Luis, które właścicielem był ojciec utwierdził mnie w tym. Trochę zajęło mi odkrycie tego, bo ojciec miał mnóstwo papierów u siebie. Niestety, na tym skończyły się moje nowości na temat swojej przeszłości, bo internet nie wskazał mi żadnych informacji o tym mieście. Przynajmniej jestem o krok do przodu. Wstałam gwałtownie z kanapy i można powiedzieć pobiegłam do swojego pokoju słysząc dzwonek mojego telefonu. Jestem pełna nadziei, że w końcu Leon chce ze mną porozmawiać. Od razu kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju, niemal rzuciłam się na łóżko gdzie leżał telefon. W pośpiechu odebrałam połączenie nie patrząc dokładnie kto dzwoni.
- Leon? - odezwałam się z nadzieją w głosie.
- Tak. Cześć - usłyszałam w końcu jego głos, za którym strasznie tęskniłam przez te niecałe trzy dni. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na swoim łóżku, natomiast na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Cieszę się, że w końcu zadzwoniłeś - zaczęłam swoją wypowiedź, którą przygotowałam - Przepraszam Cię. Powiedziałam tak, bo tęsknie za tobą i kierowała mną złość, ale na prawdę tak nie myślę. Jesteś wspaniałą osobą, którą kocham i nigdy nawet bym nie pomyślała o tobie źle. .
- Leon? - odezwałam się z nadzieją w głosie.
- Tak. Cześć - usłyszałam w końcu jego głos, za którym strasznie tęskniłam przez te niecałe trzy dni. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na swoim łóżku, natomiast na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Cieszę się, że w końcu zadzwoniłeś - zaczęłam swoją wypowiedź, którą przygotowałam - Przepraszam Cię. Powiedziałam tak, bo tęsknie za tobą i kierowała mną złość, ale na prawdę tak nie myślę. Jesteś wspaniałą osobą, którą kocham i nigdy nawet bym nie pomyślała o tobie źle. .
- Violetta - odezwał się.
- Nie przerywaj mi, proszę - powiedziałam zanim on zdążył się rozwinąć. Muszę mu wszystko wyjaśnić zanim wyrzuty sumienia mnie wykończą - Żałuję tych słów, bardzo ich żałuję. I zdaję sobie sprawę, że sprawiłam ci nimi przykrość przez co masz prawo być na mnie teraz zły. W sumie sama jestem na siebie zła i...
- Violetta, skończmy to - ponownie mi przerwał, ale jego słowa wzbudziły we mnie panikę. Otworzyłam szerzej oczy i czułam w oczach łzy.
- Chcesz zerwać? - zapytałam drżącym głosem i wielką gulą w gardle, która z każdą sekundą ciszy z jego strony powiększała się - Leon? - odezwałam się nie mogąc znieść milczenia. Ponownie nie uzyskałam odpowiedzi od niego a moje oczy się zaszkliły. Odsunęłam telefon od ucha i widząc czarny ekran dotarło, że połączenie zostało przerwane, bo mój telefon się rozładował. Zdenerwowana ze łzami w oczach rzuciłam go na łóżko a nastepnie sięgnęłam po laptopa. Z każdą kolejną minutą i świadomością, że on być może przed chwilą ze mną zerwał sprawiała, że po moich policzkach spływały łzy. Od razu po zalogowaniu się na Skype kliknąłem słuchawkę aby się z nim połączyć. Sekundy dłużyły mnie się niemiłosiernie. Starałam wierzchem dłoni łzy i wtedy na ekranie ukazał mnie się Leon - Zerwałeś przed chwilą ze mną? - zapytałam obawiając się odpowiedzi zwłaszcza, że miał nieciekawy wyraz twarzy. W tej chwili moje serce bije niesamowicie szybko i to nie w dobrym sensie. Wpatrywał się we mnie milcząc wprawiając mnie tym samym w jeszcze większą panikę i przerażenie, że chce zakończyć nasz związek.
- Nie - odpowiedział a mnie ulżyło. Wypuściłam powietrze, które wstrzymałam przez cały czas gdy czekałam na jego odpowiedź - Chodziło mnie o ten temat i tą bezsensowną kłótnie - dodał obojętnie nadal mając wzrok skupiony na mnie. Uśmiechnęłam się przez łzy, czego on nie potrafił odwzajemnić.
- Ale ty wciąż jesteś na mnie zły - szepnęłam zgodnie z prawdą wyczytując to z jego gestów i tonu jakim się do mnie zwrócił.
- Tak, bo nie potrafię zapomnieć twoich słów - wyjaśnił przyprawiając mnie ponownie o wyrzuty sumienia - Ale nie chce się kłócić z Tobą zwłaszcza na odległość więc lepiej skończyć ten temat - dodał zanim zdążyłam zareagować na jego wcześniej słowa - Idź spać. Porozmawiamy jutro - postanowił a w jego głosie wyczułam, że jest zły i miał ochotę coś jeszcze dodać. Tym razem to ja wpatrywałam się w niego bez słowa. Niechętnie kiwnęłam twierdząco głową i wymusiłam uśmiech.
- Kocham Cię - przypomniałam mu na pożegnanie jak głębokim uczuciem go dążę i posłałam szerszy i szczery uśmiech niż wcześniej. Zatrzymał na chwilę ruch ręką, która chciał rozłączyć połączenia między nami i skupił wzrok na mnie. Wciąż się uśmiechając próbowałam na wiązać z nim kontakt wzrokowy. I gdy mnie się to udało jego oczy wydawały mnie się inne niż dotychczas. Może to absurdalne, ale wzbudzały wrażenie jakby nie był już taki pewny mojego uczucia do niego. Przełknął głośno ślinę i spuścił wzrok na swoją klawiaturę.
- Ja ciebie też - odpowiedział ściszonym głosem i zerknął na mnie przez chwilę po czym rozłączył się. Przymknęłam oczy, bo dotarło do mnie, że swoimi słowami z przed paru dni nadszarpałam naszą relacje i jego ufność do mnie oraz moich uczuć. Jeżeli w dalszym ciągu będę się tak zachowywać to przeze mnie możemy się rozstać. Wyciągnęłam szybko z szuflady stolika nocnego ładowarkę do telefonu po czym jedną końcówkę podłączyłam do gniazdka a drugą do telefonu. Po kilku sekundach telefon się zaświecił więc spokojnie mogłam go uruchomić. Po wpisaniu kodu dostępny do karty SIM weszłam w wiadomości i wybrałam numer Leona.
Do: Leon ❤
Dobranoc. Kocham Cię, bardzo.
***
Czy wy też tak macie, że jesteście jednocześnie podnieceni a z drugiej strony nie dowierzacie?
Jorge się oświadczył a ja serce waliło mi tak mocno jakby to mnie się oświadczał*.*
A piosenka jest cudowna i cały czas siedzi mi w głowie*.*
Nie mogłam przestać się uśmiechać jak oglądałam akurat fragment z piosenką i oświadczynami:))
Szkoda tylko, że Stephie nie popisała się stylizacją i makijażem.
Nie mogę zebrać się na notatkę, bo emocje się we mnie kumulują.
Przeprasza za błędy, ale nie jestem w stanie ich sprawdzić :)
Jorge się oświadczył a ja serce waliło mi tak mocno jakby to mnie się oświadczał*.*
A piosenka jest cudowna i cały czas siedzi mi w głowie*.*
Nie mogłam przestać się uśmiechać jak oglądałam akurat fragment z piosenką i oświadczynami:))
Szkoda tylko, że Stephie nie popisała się stylizacją i makijażem.
Nie mogę zebrać się na notatkę, bo emocje się we mnie kumulują.
Przeprasza za błędy, ale nie jestem w stanie ich sprawdzić :)
Maddy
OdpowiedzUsuńWracam jeszcze dzisiaj na swoje miejsce.
UsuńDaje nie mogę uwierzyć, że on się jej oświadczył, ale cieszę jego szczęściem 😀😍
To było cudowne! Płakałam jak głupia jak to oglądałam. A ta piosenka? Bomba!
Wracam do rozdziału.
Fede znowu wtyka nos w nie swoje sprawy. No cóż. Taki już jest. Z tym się urodził.
Wszyscy martwili się o Vils.
Na szczęście z nią już lepiej. Oby zaczęła na siebie uważać.
Leon nie był szczęśliwy jak się dowiedział o tym co aie stało.
Do tego Violka jeszcze powiedziała mu takie rzeczy. Ehhh pokłócili się. Smutno mi teraz. Jak narazie nie zanosi się na to, że między nimi będzie kolorowo.
Stracił chyba wiarę w to, że ona go kocha. Będzie musiała naprawić ich relacje jakoś.
Musi jej się udać.
Kłótnie mają za sobą. Oby wyjaśnili sobie to wszystko jeszcze raz.
Już się bałam, że będzie chciał z nią zerwać.
Co jej rodzice ukrywają?
Na bank maila siostrę!
Tylko co z nią jest?
Dlaczego oni nie chcą o tym mówić i ukrywają przed nią prawdę?
Perełka.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Rozdział cudowny !! <3
OdpowiedzUsuńCzemu rodzice v ją okłamują?!?!
Kłótnia Leonetty ;( Mam nadzieję że ich związek wytrzyma te wszystkie dzielące ich kilometry
A co do oświadczyn Jorge
Pierwsza moja relacja to płacz nie wiem czemu ;D
To było takie słodkie
Widać, że piosenkę napisał specjalnie dla niej
I gdy ją śpiewał ona tam siedziała i prawie płakała ale gdy klęknął to ona już taka we łzach... No po prostu takie słodkie i romantyczne
A piosenka?!?! Sjdjebfkxsneb zajebista!!!
A co do jej stroju to zgadzam się... Nie spodziewała się oświadczyn, ale była w telewizji i wgl. No szału nie było z jej wyglądem;D
Nie mogę doczekać się nexta ;*
XOXO
Madzia
<3
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział! Ale mnie wystraszyłaś z Leonettą! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next! :)
Tak tak słyszałam o oświadczynach i piosence.
OdpowiedzUsuńPiosenka bardzo mi się podoba.
Ale teraz twoja perełka jest ważniejsza niż Steph i jej zaręczyny z ty ciachem.
Tak jestem zazdrosna.
Och Federico jak zwykle ma zbyt długi język.
Bo on przecież spanikował i tak samo jakoś wyszło.
Kłótnia Leonetty.
Violetta przesadziła przyznaje.
Przecież to nie jego wina ,a ona zasugerowała coś kompletnie innego.
Biedny Leoś.
Sherlock V zdobywa coraz więcej informacji.
Może V miała siostrę ,która zginęła w jakimś wypadku?
Czemu tak ostro zareagowała matka Violi?
Wspaniałe
Cudowne
Czekam:*
Gabi:*
Ktoś da mi link do tych oswiadczyn tez chce zobaczyć
OdpowiedzUsuńNa jego kanale na YouTube jest cały filmik :) Wywiad, piosenka i oświadczyny :)
UsuńWspaniały rozdział!:*
OdpowiedzUsuńMegaaa
OdpowiedzUsuńUwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńJorge narzeczonym, umieram 😍
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział! 😍😍😍
UsuńOddaj mi talent 😞😞😞😞
Cudowny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia Blanco.
Cudowny ♡
OdpowiedzUsuńLeonetta z małymi problemami no co nie zawsze jest kolorowo no i cieszę się że Violi nic poważnego nie jest odpocznie i wróci wszystko do normy. :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3
Czekam na kolejny!
GENIALNY!
OdpowiedzUsuńAsfggsfgdsdjsgdhsjgfsdg *__________________*
OdpowiedzUsuńNie mogę się nadal ogarnąć...!!!
OŚWIADCZYŁ JEJ SIĘ <3 <3 <3
Mimo, że nie byłam do niedawna za Jorstpehie, to cieszę się jego szczęściem *.*
Tyle, że to prawda, ona wyglądała brzydko XD
Ale o za to jak zwykle cudownie ;-;
Jestem zazdrosna.
Taka genialna i słodka piosenka, oświadczyny i jeszcze takie ciacho jest jej narzeczonym ;-;
A ta piosenka taka AWWWWWWW <3
Jorge jest taki słooodkiiiii <3 <3 <3
Popłakałam się, to było takie wzruszające...
Ale współczuję Jorge, dostał bardzo dużo niemiłych komentarzy od fanów...
Dobra, rozumiem, nie każdy musi popierać ten związek, ale to jego życie i jego sprawa, a my jako fani powinniśmy to zrozumieć i cieszyć się razem z nim, bo on ją kocha ♥
Tyle gadam o Jorge, a na razie nic o tym świetnym rozdziale *.*
~.~.~.~.~.~
Tak szczerze to już myślałam, ze Leoś przyjedzie do Violetty, jak się dowie, że zemdlała, ale to było głupie, bo logiczne, ze nie mógł tego zrobić ://
YGHHHH, ALE VIOLETTA MNIE WKURZA!!!
Dobra, tęsknisz, ale co nas to? XD
To ty nic nie jadłaś, to ty nie spałaś i sama mówiłaś Leonowi, żeby tam pojechał, więc teraz nie rób mu wyrzutów bo to ty jesteś głupia a nie on! XDD
On teraz cierpi :((
Ale w sumie może on też trochę przesadza, jeśli nagle wątpi w ich miłość, po jednej takiej głupiej sytuacji ://
Ale też nie dziwię się mu, bo jak on musiał się poczuć...?
Ona go oskarżyła o to, że wylądowała w szpitalu.
NO POZDRO.
Tak, jestem hejterką Violetty i co mnie to XD.
Mimo wszystko, mam nadzieję, że ich związek się nie zakończy przez tą głupią sytuację :/
Fede jak zwykle za długi język...
ZNOWU.
Ogólnie to większość osób w tym rozdziale mnie denerwuje...!
Matka i ojciec Violetty też...
Od razu widać, że coś ukrywają i oszukują swoją córkę.
IDIOCI, WSZĘDZIE IDIOCI.
Jeśli okaże się, że Violetta miała siostrę to będzie ostro XD
Ja nie wiem, czy wybaczyłabym takie kłamstwo swoim rodzicom...
I jeszcze te zajęcia ze śpiewu ;-;
Coś jest nie tak.
I mam nadzieję, że szybko dowiemy się, co.
Akcja coraz bardziej się rozkręca ^^
Super rozdział <3
PS Nie wyobrażam sb ślubu Jorge i Stephie i ich dzieci.
TO BĘDZIE DZIWNE.
Szczególnie, że na razie Jorge nosi pierścień czystości XD
Boże, on będzie miał żonę... :O
Wyszło dłuższe niż miało, przepraszam za to coś na górze XD
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział !
UsuńV w szpitalu po swoim omdleniu , Fede ją odwiedził
I przy okazji dostało mu się za jego niewyparzony język 😜
Violka kłóci się z Leonem no pojechała mu ostro , nie dziwne , ze chłopak się wkurzył, chociaż troszkę się do tego przyczynił . Na szczęście pogodzili się , chociaż przeżyłam zawał jak Leon powiedział , że muszą to skończyć 😱
Rodzina Violki coś przed nią ukrywa , tylko co ??? Ciekawe czemu tak reagują na jej pytania , musza miec cos na sumieniu.
Co do oświadczyn Jorge - so cute ❤ , fajna z nich para , życzę im szczęścia 👫
Czekam na kolejny rozdział 😍
Buziak 😘
Doskonały :*
OdpowiedzUsuńOjj Viola zdrowie musisz dbać o siebie...no i jeszcze ta kłótnia z Leonem no niepotrzebna to nie jego wina i ma rację to ty go do tego namówiłaś hmm jemu jest tam ciężko samemu..
Mam nadzieję że nie zwątpił w uczucie Violi, myślę że się to jakoś ułoży. ;)
Przeszłość Violki musiało się tam dużo wydarzyć nie mogę się doczekać aż oba odkryje ten sekret rodziny! :D
Do następnego!
Ewa
BOMBA! ;**
OdpowiedzUsuńUff dobrze że Leonetta się pogodziła ale coś czuję że jeszcze nie raz się pokłócą :/
To zachowanie rodziców Violetty jest dziwne ciekawe co ukrywają przed nią aż nie mogę się doczekać kiedy to wyjdzie na jaw :)
Czekam na kolejny!
Cundy❤❤❤
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się next'a :*
Z każdym rozdziałem robi się coraz ciekawiej. Teraz, nie jest to tylko opowiadanie o bohaterach Violetty, ale dodatkowo pojawia się tu mgiełka tajemnicy, owiewająca przeszłość rodziny Castillo. Ale przepraszam, nie przedstawiłam się i jak najbardziej masz prawo mnie nie kojarzyć.
OdpowiedzUsuńObserwujesz jednego mojego bloga- and Now Im standing in the middle of my life no road leaving to the house. Wiem, dawno nic tam nie było, ale postanowiłam zrealizować swoj kolejny pomysł, więc zapraszam. Link zostawię na dole. Najpierw skomentuję tę perełkę na górze.
Bardzo się cieszę, że poruszasz w swojej historii wiele tematów, nie tylko takich jak nastoletnia miłość. Wiadomo, wszystko w głównej mierze kręci się wokół Leona i szatynki, jednak wciągnęłaś do ich życia również szkołę. Pojawił się obecnie problem omdlenia Violetty, kontakt z jej ojcem. Niezmiernie podoba mi się jak opisujesz uczucia dziewczyny. Bardzo tęskni za chłopakiem, w sumie czemu się dziwić. Dodatkowo rodzice ukrywają przed nią pewne informacje, dlatego potrzebuje więcej wsparcia ze strony najbliższej jej osoby. Niestety, uważam, że obwinianie Verdasa za całe zło świata i swoją bezmyślność było poniżej pasa. Nikt nie zabierał jej talerza spod nosa, tym bardziej ktoś oddalony od niej o tysiące kilometrów. Nic dziwnego, że Leon poczuł się potraktowany niesprawiedliwie. Mam jednak nadzieję, że ta sprzeczka nie zmieni trwale ich relacji.
Co do ugiętych zdjęć- wszystkie okoliczności przypominają mi pewien thriller, który miałam okazję niedawno oglądać. Nie pamiętam niestety tytułu. Zastanawiam się czy Violetta w dzieciństwie nie miała siostry i tak, wiem , że to może brzmieć absurdalnie.
Co do Federico. ..z jednej strony owszem, nie powinien się wtrącać w związek brata, aczkolwiek stara się być lojalny, a to się ceni.
Czekam na kolejny rozdział. Może uchyli rąbka tajemnicy
~Ihere/ Shy Shine
Tradycyjnie błędy w komentarzy. Przepraszam, piszę z telefonu.
UsuńZapomniałam zostawić adres:
--> anything-anybody-nowhere.blogspot.com
Rozdział drugi zawiera błędy i wymaga jeszcze poprawek, ale byłabym wdzięczna, jakbyś mimo to zostawiła swoją opinię i, o ile się spodoba, została na dłużej
Cudooo *.*
OdpowiedzUsuńPiękne
Naprawdę brakowało mi czytania twojego dzieła :)
Tylko szkoda, że takie krótkie :/
No ale, cóż.
Czekam na next :D
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńWspaniały :*
OdpowiedzUsuńD
OdpowiedzUsuńO
S
K
O
N
A
Ł
Y
!
Piekielnie wspaniały ^.^
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Boski <3
OdpowiedzUsuńRozpływam się <3
Genialnie! ❤❤
OdpowiedzUsuńUff dobrze ze to omdlenie tylko tak się skończyło dla Vilu..nie dziwię się że wszyscy są na nią wkurzeni a szczególnie Leon...
No Violka przesadziłaś z tym że to jego wina z tym omdleniem ta kłótnia była bez sensu no dobrze że się pogodzili, chociaż Leon może mieć do niej teraz mniej zaufania i zwątpić w jej uczucie oby nie i myślę że się ułoży jakoś wszystko między nimi :)
Hmm czego nikt do niej nie dzwoni ani nie odbiera telefonu to trochę dziwne może chcą żeby odpoczęła i dlatego się nie odzywają...to dziwne tak samo jak ta przeszłość Violki nie mogę się doczekać tego co będzie dalej i co ona odkryje. ;)
Czekam na następny z niecierpliwością :)
Pozdrawiam L.L.
Ps Jorge się oświadczył kocham go normalnie! Tyle lat razem to super że się oświadczył życzę im dużooo szczęścia! ❤
Uwielbiam to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak piszesz!
Uwielbiam ten rozdział!
Uwielbiam Leonettę!
Uwielbiam to co kombinujesz na temat jej przeszłości to jest intrygujące!
Czekam na następny!
To tyle taki krótki komentarz w tym tyg wybacz..
Pozdrawiam T.
Ps czy tylko ja nie mogę uwierzyć że tak szybko zleciały wakacje tego że zaczęła się właśnie szkoła? :/
Cudnownyyy ❤
OdpowiedzUsuńDotarłam w końcu (lepiej późno niż wcale)
Świetny rozdział , mamy mala kłótnie Leonetty na szczęście sie pogodzili , choc Leona bardzo zabolały jej słowa
Violka detektyw dalej szpieguję i próbuje wyjaśnić co sie zdarzyło przed jej wypadkiem
Czekam na kolejny rozdział kochana
Udanego weekendu 😉
Kinia 😘
Świetny ;))
OdpowiedzUsuńCudowny! :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudny ;)
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuń