***
- I jak? - zapytałam podekscytowana kiedy moja kuzynka wróciła do stolika, przy którym siedziałam. Westchnęła głośno odkładając swój telefon na srebrny stolik i wzruszyła ramionami, co nie wróżyło za dobrze. Widziałam, że ja powinna porozmawiać z jej ojcem i z pewnością przekonałabym go po pierwszej rozmowie, że szkoła do której chodzę jest idealna dla jego córki. W prawdzie nie jest to szkoła prywatna, ale jest na wysokim poziomie i oferuje zajęcia dodatkowe. - Powiedział, że to przemyśli - odpowiedziała z nadzieją w głosie i delikatnym uśmiechem na twarzy. Przynajmniej jest jakieś światełko w tunelu. Zależy mi na tym, aby chodziła ze mną do szkoły. Jest jedyną bliską mi osobą poza Leonem, z którą mogę porozmawiać o wszystkim - Mówiłaś komuś, że przyjechałam? - zapytała nieśmiało patrząc na mnie porozumiewawczym wzrokiem. Od razu domyśliłam się kogo miała na myśli. Uśmiechając się w jej stronę kiwnęłam przecząco głową. Jakoś przez ostatnie parę dni nie mam dobrego kontaktu z Federico. Zresztą on zapewne wciąż jest obrażony - To dobrze, bo muszę trochę pomyśleć - oznajmiła opierając się o oparcie krzesła i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Zmarszczyłam brwi, nie do końca rozumiejąc o co jej konkretnie chodzi.
- Nad czym chcesz myśleć? - kontynuowałam temat, który mnie szczerze zaciekawił.
- Nie chce podjąć nieprzemyślanej decyzji - powiedziała jakby trochę zdenerwowana, ale nie mam pojęcia z jakiego powodu - Jestem pewna tego co czuje, ale nie jestem pewna jego. Myślałam o tym dużo we Włoszech, ale nadal nie mam pojęcia co robić - dodała zagryzając dolną wargę. Rozumiem ją. Wyznał jej po części miłość na lotnisku, ale to było półtora miesiąca temu a znając Federico mogło się u niego przez ten czas coś zmienić. Z nim jest jak z pogodą. Przez połowę dnia jest słonecznie a za dwie godziny zacznie padać. Już otwierałam usta aby coś powiedzieć w tej sprawie, ale ona jakby nagle zobaczyła ducha i schowała się pod stolikiem. Zaśmiałam się, bo wyglądała komicznie.
- Co ty wyprawiasz? - zapytałam wciąż się z niej śmiejąc. Wyjrzała ostrożnie spod stolika i rozejrzała się dookoła. Obserwowałam ją milcząc i czekając aż odpowie na moje pytanie wyjaśniające dlaczego chowa się pod stolikiem.
- Federico - powiedziała ze złością szepcząc w moją stronę. Zmroziła mnie wzrokiem, co także wyglądało komicznie. Obejrzałam się za siebie i dostrzegłam osobnika, przed którym chowała się Ludmiła. Tylko nie wiem czemu ona się chowa, on stał po drugiej stronie ulicy i w ogóle nie patrzył w naszą stronę. Klepnęłam się delikatnie dłonią w czoło i zaśmiałam głośno. Żeby się chować przed chłopakiem. Powróciłam wzrokiem na wciąż chowającą się Ludmiłę i chciałam jej przekazać, że Federico poszedł, ale sama dostrzegałam osobę, z którą nie mam ochoty rozmawiać. Zsunęłam się trochę z krzesła i zasłoniłam sobie twarz ręką aby mnie nie zauważył. Żałuje teraz, że nie założyłam tego kapelusza. Zdziwiona moim zachowaniem blondyna spojrzała.
- Chowasz się przed Mattem? - zapytała zaskoczona obracając się za siebie i jeszcze dla pewności rozejrzała się dookoła po czym zajęła miejsce na krzesełku. Przewróciłam oczami i wyprostowałam się. Potwierdziłam jej słowa kiwając twierdząco głową.
- Ostatnio przyczepił się do mnie i za każdym razem kiedy mnie widzi zaczyna rozmowę - wyjaśniłam znudzona i jednocześnie zła. Denerwuje mnie jego zachowanie. Czuję się przez niego nękana. Ciągle mnie nachodzi w szkole i próbuje nawiązać jakąś rozmowę. Z jej strony usłyszałam tylko głośny śmiech, co mnie zdziwiło.
- Ze mną mu nie wyszło, to próbuje z Tobą - wyjaśniła śmiejąc się pod wpływem mojego pytającego spojrzenia.
- To nie jest śmieszne - zdenerwowałam się trochę. Mnie wcale nie jest do śmiechu. Jej na prawdę nie przeszkadza, że jej były chłopak być może próbuje mnie poderwać. Podniosła ręce w geście obrany nadal się śmiejąc. Przewracając oczami i próbowałam zignorować jej zachowanie.
***
Kiedy tylko przekroczyłam próg mojego domu od razu przestałam się śmiać z tego co powiedziała Ludmiła i stanęłam jak wryta. W naszym salonie było pełno jakiś pudeł. Małych i dużych. Blondyna stanęła obok mnie i była tak samo zdziwiona jak ja.
- Co tu się dzieje? - zapytałam jakby sama siebie, ale także częściowo Ludmiłę, chociaż ona pewnie też nie ma pojęcia o co tutaj chodzi. Spojrzałam na nią i w tym samym czasie ona zrobiła to samo. Wzruszyła ramionami na zadane przeze mnie pytanie.
- Jesteście - z głębi kuchni wyłoniła się moja mama z kubkiem zapewne herbaty, zważając na to, że jest już po południe, a on zazwyczaj o tej porze pije swoje zdrowotne ziółka. Weszłam w głąb naszego domu i odłożyłam swoją torbę oraz bluzę na wolne miejsce na kanapie. Rozłożyłam ręce i rozejrzałam się dookoła, dając tym samym mamie do zrozumienia, że czekam aż mi to wyjaśni.
- O co chodzi z tymi pudłami? - zapytałam po krótkiej chwili, bo jednak moja mama się nie domyśliła. I w tym momencie z kuchni wyszła mama Ludmiły także z kubkiem herbaty.
- To nasze rzeczy - w końcu doczekałam się odpowiedzi - Przyjechała epika składająca meble i kartony wadziły w ich montowaniu - dodała uśmiechając się do mnie szeroko. Odwzajemniłam jej szeroki uśmiech i przybrałam swobodną pozę - Nie martw dzisiaj to wszystko zniknie - zapewniła mnie rozglądając się po salonie.
- One mi nie przeszkadzają - oznajmiłam uśmiechając się aby moja ciocia nie pomyślała o mnie źle. Chciałam po prostu wiedzieć dlaczego w moim salonie jest pełno pudeł. Obawiałam się, że może moi rodzice wpadli na pomysł przeprowadzki, bo z nimi to nigdy nic nie wiadomo.
- Czyli dzisiaj już będziemy mogli wprowadzić się do naszego domu? - zapytała ucieszona Ludmiła podchodząc do nas bliżej. Jej mama kiwnęła tylko twierdząco głową także się uśmiechając. Przez ostatnie trzy dni blondyna spała u nas a raczej u mnie i nie przeszkadzało mi to, ale zdecydowanie wolę całe łóżko dla siebie.
- Ojciec kazał ci przekazać, że jutro jedziecie zapisać cię do szkoły - powiedziała popijając herbatę. Obie spojrzałyśmy na siebie a następnie na jej mamę - Nie pytaj, bo nie mówił do jakiej - odezwała się pierwsza tym samym przerywając zamiar mój i Ludmiły. Westchnęłam głośno, bo zapewne mogę się pożegnać z tym iż będziemy razem chodzić do jednej szkoły. Po minie blondyny też widziałam, że nie cieszy się za bardzo.
- Zrobiłaś coś na obiad? - zmieniłam temat, bo z każdą kolejną minutą robiłam się głodna. Spojrzałam z nadzieją w oczach na mamę. Uśmiechnęła się do mnie i kiwnęła twierdząco głową, czym mnie niesamowicie uszczęśliwiła.
- Co tu się dzieje? - zapytałam jakby sama siebie, ale także częściowo Ludmiłę, chociaż ona pewnie też nie ma pojęcia o co tutaj chodzi. Spojrzałam na nią i w tym samym czasie ona zrobiła to samo. Wzruszyła ramionami na zadane przeze mnie pytanie.
- Jesteście - z głębi kuchni wyłoniła się moja mama z kubkiem zapewne herbaty, zważając na to, że jest już po południe, a on zazwyczaj o tej porze pije swoje zdrowotne ziółka. Weszłam w głąb naszego domu i odłożyłam swoją torbę oraz bluzę na wolne miejsce na kanapie. Rozłożyłam ręce i rozejrzałam się dookoła, dając tym samym mamie do zrozumienia, że czekam aż mi to wyjaśni.
- O co chodzi z tymi pudłami? - zapytałam po krótkiej chwili, bo jednak moja mama się nie domyśliła. I w tym momencie z kuchni wyszła mama Ludmiły także z kubkiem herbaty.
- To nasze rzeczy - w końcu doczekałam się odpowiedzi - Przyjechała epika składająca meble i kartony wadziły w ich montowaniu - dodała uśmiechając się do mnie szeroko. Odwzajemniłam jej szeroki uśmiech i przybrałam swobodną pozę - Nie martw dzisiaj to wszystko zniknie - zapewniła mnie rozglądając się po salonie.
- One mi nie przeszkadzają - oznajmiłam uśmiechając się aby moja ciocia nie pomyślała o mnie źle. Chciałam po prostu wiedzieć dlaczego w moim salonie jest pełno pudeł. Obawiałam się, że może moi rodzice wpadli na pomysł przeprowadzki, bo z nimi to nigdy nic nie wiadomo.
- Czyli dzisiaj już będziemy mogli wprowadzić się do naszego domu? - zapytała ucieszona Ludmiła podchodząc do nas bliżej. Jej mama kiwnęła tylko twierdząco głową także się uśmiechając. Przez ostatnie trzy dni blondyna spała u nas a raczej u mnie i nie przeszkadzało mi to, ale zdecydowanie wolę całe łóżko dla siebie.
- Ojciec kazał ci przekazać, że jutro jedziecie zapisać cię do szkoły - powiedziała popijając herbatę. Obie spojrzałyśmy na siebie a następnie na jej mamę - Nie pytaj, bo nie mówił do jakiej - odezwała się pierwsza tym samym przerywając zamiar mój i Ludmiły. Westchnęłam głośno, bo zapewne mogę się pożegnać z tym iż będziemy razem chodzić do jednej szkoły. Po minie blondyny też widziałam, że nie cieszy się za bardzo.
- Zrobiłaś coś na obiad? - zmieniłam temat, bo z każdą kolejną minutą robiłam się głodna. Spojrzałam z nadzieją w oczach na mamę. Uśmiechnęła się do mnie i kiwnęła twierdząco głową, czym mnie niesamowicie uszczęśliwiła.
***
- Wiesz już za co się przebierzesz? - zaczęła rozmowę Francesca, bo od paru minut między naszą czwórką panuje trochę krępująca cisz. Nikt nie ma zamiaru ze sobą rozmawiać. Z tego co wiem Diego posprzeczał się wczoraj z Federico i teraz nie rozmawiają, a ja nie mam nic do powiedzenia żadnemu z nich wiec każdy milczy.
- Jeszcze się nie zastanawiałam, ale przecież zostały jeszcze dwa tygodnie do tej imprezy - odpowiedziałam wymijająco. Dopiero dwa dni temu powiadomili nas, że w szkole będzie urządzana impreza z okazji Halloween. Nie mam pojęcia czy na nią pójdę, a co dopiero za kogo się przebiorę. Wolałabym zdecydowanie zostać w domu i narzekać z Ludmiłą, że nie chodzimy do jednej szkoły. Napisałam do niej jakąś godzinę temu, ale jeszcze nie odpisała. Zapewne jest na rozmowie z dyrektorem szkoły.
- Do ciebie pasuje przebranie wiedźmy - odezwał się Federico krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zmroziłam go wzrokiem, na co on się głośno zaśmiał. Szturchnął mnie ramieniem chcąc zapewne dać mi do zrozumienia, że żartował - Rozchmurz się - dodał patrząc na moją poważną minę. Objął mnie ramieniem jakby to był normalny jego gest w moją stronę i można powiedzieć, że mnie do siebie przytulił. On jest jeszcze bardziej skomplikowany niż przypuszczałam. Jakieś dziesięć minut temu na lekcji chemii można powiedzieć trochę mi dokuczał a teraz mnie do siebie przytula. Jeżeli on jest taki w kwestii uczuć, to niech Ludmiła sobie odpuści.
- Nie ma humoru - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Mogę puścić w niepamięć te nasze sprzeczki i jego docinki, ale tylko ze względu na to, że jest bratem Leon i być może będzie z moją kuzynką. Zresztą na prawdę nie chce drzeć z nim kotów, ale nie raz jest tak nie znośny, że się nie da. Będę do niego pozytywnie nastawiona, o ile nie przesadzi.
- W takim razie pójdziemy po zajęciach na ... - przerwał w połowie zdania jakby się zawiesił. Wszyscy we trójkę spojrzeliśmy na niego, bo wyglądał co najmniej jakby ducha zobaczył. Szturchnęłam go lekko łokciem w brzuch aby się otrząsnął - Czy ja mam omamy? - zapytał w dalszym ciągu będąc w szoku. Stojący obok niego Diego zaśmiał się patrząc na niego.
- Coś z głową na pewno masz, ale czy omamy to nie wiem - nie mógł sobie odpuścić aby go w pewien sposób nie obrazić. Uśmiechnęłam się pod nosem na jego słowa i spuściłam głowę.
- Ona tutaj jest? - zapytał szeptem i nie mam pojęcia czy zwracał się do nas czy może mówił do siebie. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jego słów i zdezorientowana przeniosłam wzrok w stronę, w którą on patrzył. I kiedy dostrzegłam pewną osobę przeżyłam podobny szok jak on. Jednak po chwili uśmiechnęłam się do siebie.
- Ludmiła! - niemal krzyknęłam zadowolona i nie czekając na nic podeszłam do niej szybkim krokiem. Teraz już rozumiem zachowanie Federico. Przytuliłam ją na powitanie i obróciłam się na chwilę w stronę moich przyjaciół, których zostawiłam. Zaśmiałam się pod nosem widząc, że Federico nagle zniknął, natomiast pozostała dwójka podeszła do nas.
- I do jakiej szkoły będziesz chodzić? - zapytałam łapiąc ją za nadgarstek. Westchnęła głośno, co nigdy w jej przypadku dobrze nie wróży. I kiedy otwierała usta aby mi odpowiedzieć niespodziewanie z gabinetu dyrektora wyszedł mój wujek, a jej tato. Od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech od ucha do ucha. Nawiązałam kontakt wzrokowy z blondyną i posłałam jej porozumiewawcze spojrzenie. Pisnęłam dość głośno i bez namysłu uściskałam ją mocno.
- Będziesz chodzić z nami do szkoły? - odezwała się uśmiechnięta Francesca, kiedy odsunęłam się od mojej kuzynki.
- I do klasy także - powiedziała uśmiechnięta. Zmieniam zdanie. Ten rok szkolny jednak będzie udany. W końcu mam teraz przy sobie Ludmiłę.
- Federico będzie zachwycony - stwierdził uśmiechnięty Diego krzyżując ręce na klatce piersiowej i mając wzrok skupiony na Ludmile. Widziałam po jej minie, że troszeczkę się zawstydziła.
- Jeszcze się nie zastanawiałam, ale przecież zostały jeszcze dwa tygodnie do tej imprezy - odpowiedziałam wymijająco. Dopiero dwa dni temu powiadomili nas, że w szkole będzie urządzana impreza z okazji Halloween. Nie mam pojęcia czy na nią pójdę, a co dopiero za kogo się przebiorę. Wolałabym zdecydowanie zostać w domu i narzekać z Ludmiłą, że nie chodzimy do jednej szkoły. Napisałam do niej jakąś godzinę temu, ale jeszcze nie odpisała. Zapewne jest na rozmowie z dyrektorem szkoły.
- Do ciebie pasuje przebranie wiedźmy - odezwał się Federico krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zmroziłam go wzrokiem, na co on się głośno zaśmiał. Szturchnął mnie ramieniem chcąc zapewne dać mi do zrozumienia, że żartował - Rozchmurz się - dodał patrząc na moją poważną minę. Objął mnie ramieniem jakby to był normalny jego gest w moją stronę i można powiedzieć, że mnie do siebie przytulił. On jest jeszcze bardziej skomplikowany niż przypuszczałam. Jakieś dziesięć minut temu na lekcji chemii można powiedzieć trochę mi dokuczał a teraz mnie do siebie przytula. Jeżeli on jest taki w kwestii uczuć, to niech Ludmiła sobie odpuści.
- Nie ma humoru - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Mogę puścić w niepamięć te nasze sprzeczki i jego docinki, ale tylko ze względu na to, że jest bratem Leon i być może będzie z moją kuzynką. Zresztą na prawdę nie chce drzeć z nim kotów, ale nie raz jest tak nie znośny, że się nie da. Będę do niego pozytywnie nastawiona, o ile nie przesadzi.
- W takim razie pójdziemy po zajęciach na ... - przerwał w połowie zdania jakby się zawiesił. Wszyscy we trójkę spojrzeliśmy na niego, bo wyglądał co najmniej jakby ducha zobaczył. Szturchnęłam go lekko łokciem w brzuch aby się otrząsnął - Czy ja mam omamy? - zapytał w dalszym ciągu będąc w szoku. Stojący obok niego Diego zaśmiał się patrząc na niego.
- Coś z głową na pewno masz, ale czy omamy to nie wiem - nie mógł sobie odpuścić aby go w pewien sposób nie obrazić. Uśmiechnęłam się pod nosem na jego słowa i spuściłam głowę.
- Ona tutaj jest? - zapytał szeptem i nie mam pojęcia czy zwracał się do nas czy może mówił do siebie. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jego słów i zdezorientowana przeniosłam wzrok w stronę, w którą on patrzył. I kiedy dostrzegłam pewną osobę przeżyłam podobny szok jak on. Jednak po chwili uśmiechnęłam się do siebie.
- Ludmiła! - niemal krzyknęłam zadowolona i nie czekając na nic podeszłam do niej szybkim krokiem. Teraz już rozumiem zachowanie Federico. Przytuliłam ją na powitanie i obróciłam się na chwilę w stronę moich przyjaciół, których zostawiłam. Zaśmiałam się pod nosem widząc, że Federico nagle zniknął, natomiast pozostała dwójka podeszła do nas.
- I do jakiej szkoły będziesz chodzić? - zapytałam łapiąc ją za nadgarstek. Westchnęła głośno, co nigdy w jej przypadku dobrze nie wróży. I kiedy otwierała usta aby mi odpowiedzieć niespodziewanie z gabinetu dyrektora wyszedł mój wujek, a jej tato. Od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech od ucha do ucha. Nawiązałam kontakt wzrokowy z blondyną i posłałam jej porozumiewawcze spojrzenie. Pisnęłam dość głośno i bez namysłu uściskałam ją mocno.
- Będziesz chodzić z nami do szkoły? - odezwała się uśmiechnięta Francesca, kiedy odsunęłam się od mojej kuzynki.
- I do klasy także - powiedziała uśmiechnięta. Zmieniam zdanie. Ten rok szkolny jednak będzie udany. W końcu mam teraz przy sobie Ludmiłę.
- Federico będzie zachwycony - stwierdził uśmiechnięty Diego krzyżując ręce na klatce piersiowej i mając wzrok skupiony na Ludmile. Widziałam po jej minie, że troszeczkę się zawstydziła.
***
Z trudem chwyciłam do ręki paczkę z truskawkowymi żelkami oraz z jeszcze większą trudnością złapałam pod pachę butelkę z sokiem pomarańczowym. Jedną rękę miałam zajętą, bo niosłam kubek a w drugiej moje ulubione ciasteczka, dodatkowo w zębach paczkę pianek. Postanowiłam dzisiaj zaszaleć i zjeść coś słodkiego, a że nie mogę się zdecydować na jedną rzecz to wzięłam ich więcej. Powoli ruszyłam w stronę salonu, aby przejść do mojego pokoju. Po raz pierwszy mnie cieszy fakt, że zostałam sama w domu.
- Violetta! - niespodziewanie usłyszałam głośny krzyk Ludmiły, która jak duch zjawiła się w moim domu. Wystraszyłam się, co skutkowało tym, że każda rzecz jaką trzymałam upadła mi włącznie z kubkiem, który na szczęście się nie rozbił tylko odbił dwa razy od podłogi robiąc trochę hałasu. Zmroziłam blondynę wzrokiem i kucnęłam aby pozbierać wszystkie rzeczy.
- Zostaw to. Mam coś, co cię zainteresuje - powiedziała podchodząc do mnie. Zerknęłam na nią tylko kątem oka i odłożyłam wszystkie słodycze na stolik włącznie z kubkiem. Wyprostowałam się poprawiając sobie bluzkę, którą się podwinęła kiedy kucałam. Blondyna podała mi jakieś białe kartki. A po dokładnym ich obejrzeniu spostrzegłam, że są to jakieś rysunki dziecka.
- Po co mi to? - zapytałam zdezorientowana. Westchnęła przewracając oczami po czym stanęła obok mnie aby także móc patrzeć na ten nieudolny rysunek.
- Co na nim widzisz? - zapytała wskazując na jeden z obrazków i wyczułam na sobie jej spojrzenie. Przyjrzałam się dokładniej rysunkowi i nie spostrzegłam nic ciekawego w przeciwieństwie do niej.
- Brak talentu - odpowiedziałam obojętnie i oddałam jej te kartki po czym usiadłam na kanapie. Nie musiałam długo czekać aż zajmie miejsce obok mnie.
- Są na nim trzy dziewczynki - kontynuowała temat tych bazgrołów. Westchnęłam głośno i bez słowa otworzyłam paczkę z truskawkowymi żelkami. Wzięłam jednego do buzi i zerknęłam w stronę Lu - Jestem ja, ty i ktoś jeszcze - analizowała rysunek. Zmarszczyłam brwi i zajadając się żelkami próbowałam zrozumieć, to czego ona dąży - I to nie jest jeden taki obrazek. Na każdym jakie znalazłam są trzy dziewczynki - mówiła wpatrując się w rysunek ze zmarszczonymi brwiami jakby zawzięcie go analizowała.
- Jaką masz pewność, że to my? - zapytałam przeżuwając jednego z truskawkowych żelków. Spojrzała na mnie poirytowana.
- To moje rysunki z dzieciństwa wiec to oczywiste - odpowiedziała i posłała mi puste spojrzenie po czym powróciła wzrokiem na rysunek.
- Skąd je w ogóle masz? - zadałam kolejne pytanie biorąc do buzi słodkiego żelka. Poczęstowałabym ją, ale sądząc po jej skupionej twarzy zignorowałaby mnie.
- Moja mama ma obsesję na punkcie zatrzymywania wszelkich pamiątek - odpowiedziała na moje pytanie, nie odrywając wzroku od kartki - Kim jest ta dziewczynka? - zadała pytanie, ale nie mam pojęcia czy kierowała je do mnie czy może do samej siebie.
- Pewnie jakaś nasza przyjaciółka z przedszkola - stwierdziłam bez emocji. W przeciwieństwie do niej nie widzę sensu roztrząsania tego kim jest ta dziewczynka na rysunku. Dzieci rysują różne rzeczy i ludzi.
- To czemu jej nie ma na żadnym zdjęciu? - zapytała i tym razem mam przynajmniej pewność, że kieruje pytanie do mnie. Spojrzałam na nią, tym samym odwracając wzrok od paczki żelków. Wzruszyłam ramionami, bo szczerze nie znam odpowiedzi na jej pytanie - I czemu żadna z nas jej nie pamięta? - dodała próbując do mnie dotrzeć. Nabrałam powietrza do płuc i powoli je wypuściłam, opadając na oparcie kanapy.
- Nasz rodzina skrywa jakąś tajemnice - oznajmiłam wpatrując się w jeden punkt przed sobą. Wyczułam na sobie wzrok Ludmiły, ale za bardzo zajęta byłam przemyśleniami, aby na nią spojrzeć. Jak najszybciej muszę rozwiązać tą rodzinną zagadkę.
- Violetta! - niespodziewanie usłyszałam głośny krzyk Ludmiły, która jak duch zjawiła się w moim domu. Wystraszyłam się, co skutkowało tym, że każda rzecz jaką trzymałam upadła mi włącznie z kubkiem, który na szczęście się nie rozbił tylko odbił dwa razy od podłogi robiąc trochę hałasu. Zmroziłam blondynę wzrokiem i kucnęłam aby pozbierać wszystkie rzeczy.
- Zostaw to. Mam coś, co cię zainteresuje - powiedziała podchodząc do mnie. Zerknęłam na nią tylko kątem oka i odłożyłam wszystkie słodycze na stolik włącznie z kubkiem. Wyprostowałam się poprawiając sobie bluzkę, którą się podwinęła kiedy kucałam. Blondyna podała mi jakieś białe kartki. A po dokładnym ich obejrzeniu spostrzegłam, że są to jakieś rysunki dziecka.
- Po co mi to? - zapytałam zdezorientowana. Westchnęła przewracając oczami po czym stanęła obok mnie aby także móc patrzeć na ten nieudolny rysunek.
- Co na nim widzisz? - zapytała wskazując na jeden z obrazków i wyczułam na sobie jej spojrzenie. Przyjrzałam się dokładniej rysunkowi i nie spostrzegłam nic ciekawego w przeciwieństwie do niej.
- Brak talentu - odpowiedziałam obojętnie i oddałam jej te kartki po czym usiadłam na kanapie. Nie musiałam długo czekać aż zajmie miejsce obok mnie.
- Są na nim trzy dziewczynki - kontynuowała temat tych bazgrołów. Westchnęłam głośno i bez słowa otworzyłam paczkę z truskawkowymi żelkami. Wzięłam jednego do buzi i zerknęłam w stronę Lu - Jestem ja, ty i ktoś jeszcze - analizowała rysunek. Zmarszczyłam brwi i zajadając się żelkami próbowałam zrozumieć, to czego ona dąży - I to nie jest jeden taki obrazek. Na każdym jakie znalazłam są trzy dziewczynki - mówiła wpatrując się w rysunek ze zmarszczonymi brwiami jakby zawzięcie go analizowała.
- Jaką masz pewność, że to my? - zapytałam przeżuwając jednego z truskawkowych żelków. Spojrzała na mnie poirytowana.
- To moje rysunki z dzieciństwa wiec to oczywiste - odpowiedziała i posłała mi puste spojrzenie po czym powróciła wzrokiem na rysunek.
- Skąd je w ogóle masz? - zadałam kolejne pytanie biorąc do buzi słodkiego żelka. Poczęstowałabym ją, ale sądząc po jej skupionej twarzy zignorowałaby mnie.
- Moja mama ma obsesję na punkcie zatrzymywania wszelkich pamiątek - odpowiedziała na moje pytanie, nie odrywając wzroku od kartki - Kim jest ta dziewczynka? - zadała pytanie, ale nie mam pojęcia czy kierowała je do mnie czy może do samej siebie.
- Pewnie jakaś nasza przyjaciółka z przedszkola - stwierdziłam bez emocji. W przeciwieństwie do niej nie widzę sensu roztrząsania tego kim jest ta dziewczynka na rysunku. Dzieci rysują różne rzeczy i ludzi.
- To czemu jej nie ma na żadnym zdjęciu? - zapytała i tym razem mam przynajmniej pewność, że kieruje pytanie do mnie. Spojrzałam na nią, tym samym odwracając wzrok od paczki żelków. Wzruszyłam ramionami, bo szczerze nie znam odpowiedzi na jej pytanie - I czemu żadna z nas jej nie pamięta? - dodała próbując do mnie dotrzeć. Nabrałam powietrza do płuc i powoli je wypuściłam, opadając na oparcie kanapy.
- Nasz rodzina skrywa jakąś tajemnice - oznajmiłam wpatrując się w jeden punkt przed sobą. Wyczułam na sobie wzrok Ludmiły, ale za bardzo zajęta byłam przemyśleniami, aby na nią spojrzeć. Jak najszybciej muszę rozwiązać tą rodzinną zagadkę.
***
- Nic tutaj nie znajdziemy - stwierdziłam zrezygnowana prostując się do pozycji stojącej. Blondyna także podniosła na mnie spojrzenie - Tu są tylko stare zastawy stołowe - powiedziałam i zamknęłam kolejne pudło znajdujące się w piwnicy. Od godziny szukamy jakiś rzeczy pamiątek, ale jak na razie znalazłyśmy stare książki i zdjęcia moich rodziców ze swojego ślubu.
- A jednak się myliłaś - uśmiechnęła się do siebie kiedy zajrzała do najbardziej zakurzonego kartonu. Uniosłam do góry brwi i przedzierając się przez te wszystkie pudła podeszłam do niej zainteresowana.
- Tutaj są tylko stare ubranka z dzieciństwa - westchnęłam znudzona kiedy zajrzałam do środka. Sądziłam, że znalazła jakieś dokumenty, pamiątki czy inne takie, ale nie ona zachwyciła się znaleziskiem zwykłych starych ubranek, w których chodziłam jakieś dziesięć lat temu.
- Czy ty nie oglądasz filmów kryminalnych? - zapytała kręcąc głowę i można powiedzieć zagłębiła się w przeszukiwaniach tego kartonu, w którym i tak zapewne nic nie znajdzie. Przewróciłam oczami ignorując tym samym jej wypowiedź. Detektyw się znalazł. Odeszłam od niej i udałam się w kierunku mojego starego rowerku. Przejechałam dłonią po rączce i frędzelkach do niej przyczepionych. Chciałabym pamiętać choć trochę z tego okresu. Swoją pierwszą jazdę na rowerze, pierwszy upadek czy nawet jak wypadł mi pierwszy ząb. Przymknęłam na chwile oczy aby zmusić się do jakichkolwiek wspomnień, Zacisnęłam mocniej dłoń a także powieki. I jak na zawołanie w mojej głowie wytworzył się obraz małej dziewczynki na rowerze. Ubrana była niebieskie spodenki i białą bluzeczkę, a włosy związane w dwa warkoczyki. Kiedy ujrzałam jej twarz dotarło do mnie, że to jestem ja. Uśmiechałam się w moją stronę zadowolona - Racja, te pudło nic nam nie ujawniło - z moich krótkich rozmyślań wyrwał mnie zawiedziony głosu Ludmiły. Otworzyłam gwałtownie oczy i zamrugałam kilka razu aby wyjść z tymczasowego szoku. Spuściłam wzrok na rowerek i coś mi tutaj nie pasowało.On nie był koloru czerwonego a nie nie miał białych wstążek przy rączkach. Zmarszczyłam brwi, bo to tak jakby w tym wspomnieniu był całkiem inny rower - Chyba nic tutaj nie znajdziemy - stwierdziła chcąc się poddać i szczerze, ja też mam na dzisiaj dość przeszukiwania piwnicy. Głowa zaczyna mnie pękać od tego wszystkiego. Mogłam się spodziewać, że jeżeli rodzice chcą coś przede mną ukryć, to albo wyrzucą wszystkie rzeczy z tym związane, ale schowają je głębiej niż w piwnicy. Jednak skoro mama nie chciała abym tutaj wchodziła, to znaczy, że coś mogę tutaj znaleźć. Zrezygnowana razem z Ludmiłą ruszyłam w stronę schodów prowadzących z powrotem na parter mojego domu. I w odpowiednim momencie zrezygnowałyśmy z poszukiwań, bo właśnie wróciła moja mama, która zapewne zdenerwowałaby się, że znowu zeszłam do piwnicy i grzebałam w tych rzeczach.
- Co robiłyście? - zapytała uśmiechnięta i odłożyła na szafkę swoją pudrową torebkę razem z kluczami do domu. Usiadłam udając zmęczoną na kanapie i westchnęłam głośno.
- Nudziłyśmy się - skłamałam, ale lepiej żeby nie wiedziała. Im mniej ona ma informacji tym ja dalej jestem od denerwowania jej. Zaśmiała się obserwując mnie a następnie Ludmiłę.
- A jednak się myliłaś - uśmiechnęła się do siebie kiedy zajrzała do najbardziej zakurzonego kartonu. Uniosłam do góry brwi i przedzierając się przez te wszystkie pudła podeszłam do niej zainteresowana.
- Tutaj są tylko stare ubranka z dzieciństwa - westchnęłam znudzona kiedy zajrzałam do środka. Sądziłam, że znalazła jakieś dokumenty, pamiątki czy inne takie, ale nie ona zachwyciła się znaleziskiem zwykłych starych ubranek, w których chodziłam jakieś dziesięć lat temu.
- Czy ty nie oglądasz filmów kryminalnych? - zapytała kręcąc głowę i można powiedzieć zagłębiła się w przeszukiwaniach tego kartonu, w którym i tak zapewne nic nie znajdzie. Przewróciłam oczami ignorując tym samym jej wypowiedź. Detektyw się znalazł. Odeszłam od niej i udałam się w kierunku mojego starego rowerku. Przejechałam dłonią po rączce i frędzelkach do niej przyczepionych. Chciałabym pamiętać choć trochę z tego okresu. Swoją pierwszą jazdę na rowerze, pierwszy upadek czy nawet jak wypadł mi pierwszy ząb. Przymknęłam na chwile oczy aby zmusić się do jakichkolwiek wspomnień, Zacisnęłam mocniej dłoń a także powieki. I jak na zawołanie w mojej głowie wytworzył się obraz małej dziewczynki na rowerze. Ubrana była niebieskie spodenki i białą bluzeczkę, a włosy związane w dwa warkoczyki. Kiedy ujrzałam jej twarz dotarło do mnie, że to jestem ja. Uśmiechałam się w moją stronę zadowolona - Racja, te pudło nic nam nie ujawniło - z moich krótkich rozmyślań wyrwał mnie zawiedziony głosu Ludmiły. Otworzyłam gwałtownie oczy i zamrugałam kilka razu aby wyjść z tymczasowego szoku. Spuściłam wzrok na rowerek i coś mi tutaj nie pasowało.On nie był koloru czerwonego a nie nie miał białych wstążek przy rączkach. Zmarszczyłam brwi, bo to tak jakby w tym wspomnieniu był całkiem inny rower - Chyba nic tutaj nie znajdziemy - stwierdziła chcąc się poddać i szczerze, ja też mam na dzisiaj dość przeszukiwania piwnicy. Głowa zaczyna mnie pękać od tego wszystkiego. Mogłam się spodziewać, że jeżeli rodzice chcą coś przede mną ukryć, to albo wyrzucą wszystkie rzeczy z tym związane, ale schowają je głębiej niż w piwnicy. Jednak skoro mama nie chciała abym tutaj wchodziła, to znaczy, że coś mogę tutaj znaleźć. Zrezygnowana razem z Ludmiłą ruszyłam w stronę schodów prowadzących z powrotem na parter mojego domu. I w odpowiednim momencie zrezygnowałyśmy z poszukiwań, bo właśnie wróciła moja mama, która zapewne zdenerwowałaby się, że znowu zeszłam do piwnicy i grzebałam w tych rzeczach.
- Co robiłyście? - zapytała uśmiechnięta i odłożyła na szafkę swoją pudrową torebkę razem z kluczami do domu. Usiadłam udając zmęczoną na kanapie i westchnęłam głośno.
- Nudziłyśmy się - skłamałam, ale lepiej żeby nie wiedziała. Im mniej ona ma informacji tym ja dalej jestem od denerwowania jej. Zaśmiała się obserwując mnie a następnie Ludmiłę.
***
Niesamowicie się cieszę na pierwszą lekcję w dzisiejszym dniu. Niestety musi to być matematyka, ale będę siedziała na nią z nową uczennicą czyli moją kuzynką. Po raz pierwszy chyba zadowolona wchodzę do szkoły. Jedynym problemem jest tylko to, że w każdej chwili możemy natknąć się na Matta, który jeszcze chyba nie wie, że Ludmiła wróciła.
- Myślisz, że będę musiała nadrabiać cały materiał? - rozpoczęła trochę zestresowana Ludmiła. Zaśmiałam się pod nosem i patrząc na nią kiwnęłam przecząco głową, na co odetchnęła z ulgą. Wątpię w to, że nauczyciele będą kazali jej nadrobić te kartkówki, sprawdziany czy cały materiał. Zresztą ona uczyła się w szkole prywatnej więc zapewne wie więcej od nas. Podeszłyśmy we dwie do Fran, która szukała czegoś w swojej szafce. I kiedy chciałam się z nią przywitać dostrzegłam sylwetkę osoby, która zmierzała w naszą stronę. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc, że nie ucieka tak jak wczoraj.
- Cześć - przywitał się z nami, ale jego wzrok skupiony był na Ludmile. Widziałam na jej twarzy delikatny uśmiech a na rękach pojawiła się gęsia skórka. Ktoś się cieszy z jego obecności bardziej niż można było przypuszczać. Oboje stali na przeciwko siebie i bez słowa wpatrywali się w swoje oczy nawzajem. On się uśmiechał do niej, a ona do niego. Scena niczym z komedii romantycznej. Westchnęłam głośno i skakałam wzrokiem na z Ludmiły na Federico.
- Macie zamiar porozmawiać czy będziecie tak stali i wpatrywali się w siebie - odezwałam się jako pierwsza, bo między nami panowała cisza od jakiś kilku minut. Poczułam szturchnięcie ze strony Fran, więc spojrzałam na nią z pretensjami. Lepiej żeby rozmawiali niż milczeli.
- Myślisz, że będę musiała nadrabiać cały materiał? - rozpoczęła trochę zestresowana Ludmiła. Zaśmiałam się pod nosem i patrząc na nią kiwnęłam przecząco głową, na co odetchnęła z ulgą. Wątpię w to, że nauczyciele będą kazali jej nadrobić te kartkówki, sprawdziany czy cały materiał. Zresztą ona uczyła się w szkole prywatnej więc zapewne wie więcej od nas. Podeszłyśmy we dwie do Fran, która szukała czegoś w swojej szafce. I kiedy chciałam się z nią przywitać dostrzegłam sylwetkę osoby, która zmierzała w naszą stronę. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc, że nie ucieka tak jak wczoraj.
- Cześć - przywitał się z nami, ale jego wzrok skupiony był na Ludmile. Widziałam na jej twarzy delikatny uśmiech a na rękach pojawiła się gęsia skórka. Ktoś się cieszy z jego obecności bardziej niż można było przypuszczać. Oboje stali na przeciwko siebie i bez słowa wpatrywali się w swoje oczy nawzajem. On się uśmiechał do niej, a ona do niego. Scena niczym z komedii romantycznej. Westchnęłam głośno i skakałam wzrokiem na z Ludmiły na Federico.
- Macie zamiar porozmawiać czy będziecie tak stali i wpatrywali się w siebie - odezwałam się jako pierwsza, bo między nami panowała cisza od jakiś kilku minut. Poczułam szturchnięcie ze strony Fran, więc spojrzałam na nią z pretensjami. Lepiej żeby rozmawiali niż milczeli.
- Nosisz go - w końcu Federico rozpoczął między nimi rozmowę. Blondyna spojrzała na swój nadgarstek, na którym znajdował się zegarek od Federico. Uśmiechnęła się szerzej i powróciła spojrzeniem na niego. Miałam ochotę przewrócić oczami, bo znowu zapanowała między nimi cisza.
- Rozmowa, ludzie - prawie krzyknęłam nie mogąc znieść tej ich ciszy i gapienia się na siebie nawzajem.
- Idziemy stąd, bo psujesz ich moment - pociągnęłam mnie Francesca w przeciwną do nich stronę. Ja? Niby ja psują ich moment. Chciałam tylko aby zaczęli rozmawiać, czy to coś złego - Poradzą sobie - dodała widząc mój wzrok. Ponownie dzisiejszego ranka przewróciłam oczami i bez słowa sprzeciwu udałam się z Fran w stronę odpowiedniej klasy.
***
- A kiedy już wróciła nic mi nie chciała powiedzieć - wyżaliłam się ze złością Leonowi, który był skazany za wysłuchiwanie moich humorków. Uśmiechnął się pod nosem milcząc i wpatrując się we mnie - Nic mi nie powiedziała, nawet nie wspomniała gdzie ją zabrał - dodałam można powiedzieć nakręcając się jeszcze bardziej - Ja mówię jej o wszystkim, a ona tak mnie się odpłaca - prychnęłam i rzuciłam ołówkiem w książkę, która leżała otwarta przede mną, można powiedzieć na klawiaturze laptopa - Od teraz nie będę jej mówić o wszystkim - stwierdziłam poważnie. Zdenerwowała mnie. Nie chciałam znać dokładnych szczegółów z jej spotkania z Federico, ale mogłaby chociaż trochę mi powiedzieć a nie kompletnie zlewać - Jestem na nią zła - stwierdziłam i poprawiłam sobie swojego kucyka. Ze strony mojego chłopaka usłyszałam cichy śmiech - A dodatkowo jutro mam sprawdzian z fizyki a jeszcze nic nie umiem i zapewne i tak niczego się nie nauczę - tym razem jęknęłam zniesmaczoną i spojrzałam na książkę, z której wcześnie zanim Leon zadzwonił, można powiedzieć uczyłam się. Zdecydowanie dzisiaj nie jest odpowiedni dzień na naukę. Jestem zmęczona i śpiąca a muszę nauczyć się materiału z dwudziestu dwóch kartek z dodatkiem wzorów na obliczenia.
- Widzę nie jesteś dzisiaj w humorze - wywnioskował z mojej wypowiedzi. Westchnęłam głośno i kiwnęłam twierdząco głową. Nie tryskam radością jak zazwyczaj i nie mam ochoty udawać, że jest inaczej - Dobrze, że mam dla ciebie dobrą wiadomość - powiedział opierając się łokciami o stół a na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Niby jaką? - zapytałam bez emocji - Pani od fizyki wyjeżdża na Alaskę i nie muszę się uczyć - zażartowałam, na co i ja i on się zaśmiał. Pokiwał przecząco głową wciąż się uśmiechając.
- Chyba lepszą - stwierdził przymrużając jedno oko. Zmarszczyłam brwi i przygryzając dolną wargę posłałam mu pytające spojrzenie. Zapewne dostał jakąś kolejną propozycję sponsoringu, albo wystartuje w jeszcze jakiś innych wyścigach - Pierwszy oficjalny wyścig przesunął się o dwa tygodnie później - mówił zadowolony. Nie do końca rozumiem w jaki sposób ma mnie to pocieszyć, ale odwzajemniłam uśmiech - Co oznacza, że mam tydzień wolnego - powiedział. Teraz rozumem. W końcu będzie mógł sobie odpocząć i częściej będziemy ze sobą rozmawiać. Tym razem mój uśmiech był szczery - Więc za półtora tygodnia się zobaczymy - zakończył a jego słowa wprawiły mnie w szok. Moja dolną szczęka delikatnie opadła a w uszach odbijały się jego słowa.
- Na prawdę!? - pisnęłam szczęśliwa i lekko podskoczyłam na łóżku. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech a następnie kiwnął twierdząco głową.
- Tak. Rozmawiałem z trenerem i pozwolił mi wrócić do Buenos Aires na kilka dni - oznajmił a ja miałam ochotę wyściskać go - Pod koniec następnego tygodnie już się zobaczymy - dodał sprawiając mi jeszcze większą radość. A sądziłam, że zobaczę go dopiero na święta. Nie mogłam powstrzymać swoje radości. Miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale powstrzymywał mnie fakt, że jest późno.
- Jak tylko przyjedziesz nie wypuszczę cię ze swoich objęć - powiedziałam poważnie a usta wciąż układały się w szeroki od ucha do ucha uśmiech. Odwzajemnił mój uśmiech a nawet się cicho zaśmiał.
- Na to właśnie liczę - odpowiedział wpatrując się we mnie - Strasznie się za tobą stęskniłem - dodał przyprawiając moje serce o szybsze bicie, natomiast na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Ja bardziej - wypowiedziałam wzruszona tym, że wkrótce go zobaczę, przytulę, pocałuję i co najważniejsze będę go miała blisko przy sobie - Kocham Cię, bardzo - wyznałam a raczej przypomniałam mu o swoich uczuciach do niego. A widząc jego wyraz twarzy po usłyszeniu tych moich słów poczułam się jeszcze bardziej szczęśliwa.
-Ja ciebie też, kochanie - wyszeptał nie przerywając ze mną kontaktu wzrokowego.
***
W końcu dodałam rozdział.
Pisałam go przez cały tydzień po trochę.
Już niedługo pojawi się wasz ulubieniec, Ale czy na pewno? To wiem, tylko ja.
Pisałam go przez cały tydzień po trochę.
Już niedługo pojawi się wasz ulubieniec, Ale czy na pewno? To wiem, tylko ja.
Zostawiam was z rozdziałem a sama szykuje się na spotkanie ze znajomymi.
Omgomgomg
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, nir wiem co napisać omgomgomg
Swietny kocham
OdpowiedzUsuńBoże, chyba się zakochałam ♥
OdpowiedzUsuńLeon jest taki słodki <3
A Vils miała siostrę, bywa. XD
Matt powinien się odczepić :C
Może to zrobi, bo Lu wróciła a zaraz pojawi się Leoś **
No chyba, że coś go powstrzyma, bo po twojej notce, to zaczęłam się martwić :/
Boski rozdział **
Czekam <3
Maddy
OdpowiedzUsuńLEON ODWIEDZI VILS!
UsuńLEON ODWIEDZI VILS!
O tak! Mam nadzieje, że nic nie pokrzyżuje mu planów, bo bym tego nie przeżyła.
Później święta, znowu jego przyjazd, a później tylko odliczać do jego powrotu na stałe.
Mam nadzieje,że się nie pokłócą jak on przyjedzie do niej na chwilę.
Luśka zapisała się do tej samej szkoły, a nawet klasy. Oł yeaaaaa 😎
Będzie się działo.
Była na spotkaniu z Fede. I co? I Violka się wścieka, bo nic nie wie, ale Leon wie jak poprawić humor.
Cudowny! ❤
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
<3
OdpowiedzUsuńO jeju jaki cudowny rozdział :*
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Genialny!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się nexta!
Cudowny!
OdpowiedzUsuńUwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia Blanco.
Boski <3
OdpowiedzUsuńCzy to sen?!
OdpowiedzUsuńLeon przyjeżdża?!
Niech ktoś mnie uszczypie bo nie wierze.
Taka niespodzianka.
Ludmiła chodzi do szkoły z Vils.
Ho ho ho Federico zadowolony.
Ta romantyczna scenka mnie rozwaliła.
Violka psuła klimat.
Ale za to ją kocham.
Dwa detektywy normalnie.
Lu i V zachowują się jak w jakimś kryminale.
Jednak mnie zainteresowałaś.
I nie wiem czy teraz będę spać w nocy.
3 dziewczynki z czego 2 to Lu i V ,a kto jest trzecią?
Może ta dziewczynka nie żyje.
I mam podejrzenia ,że to siostra Violetty.
Wspaniałe
Cudowne
Czekam:*
Gabi:*
Wspaniały!
OdpowiedzUsuńB
OdpowiedzUsuńO
M
B
A
Cudowny! <3
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Leon na pewno przyjedzie na kilka dni proszę nie kombinuj nic niech się sobą nacieszą trochę. Proszę Proszę ^.^
Ludmi i Fede owwww coś się kroi między nimi wreszcie! Fede tylko tego nie zepsuj heh. ;)
No i przeszłość Violi hmm kiedy ta zagadka zostanie rozwiązana???
Czekam na next'a!
Mam nadzieję że dodasz za tydzień!
Ewa
Cudowny *•*
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego ;)
Świetny!
OdpowiedzUsuńLeon wracaj proszę xd
Do nextaaaaaaa
Zakochałam się w tym rozdziale :*
OdpowiedzUsuńGENIALNY!
OdpowiedzUsuńJezu normalnie ostanie zdanie i ja płaczę! 💜
OdpowiedzUsuńNapisałaś taki rozdział, że mam gęsią skórkę, a ostatni akapit to już wgl 😍
Leòn przyjeżdża do BA!
Nareszcie być może się spełni marzenie Violetty, ona go tak pragnęła zobaczyć!
Co ty na to, żeby zrobić jak przyjedzie na te kilka dni ich pierwszy raz, hm?
Wtedy ich związek by stał się trwalszy!
Znowu by wyjechał ale Fiolka wiedziała by, że po takiej traumie to jej dał się dotykać 😍
Rozmarzyłam się, wybacz :)
Oczywiście kochana to był tylko pomysł, zrobisz jak zechcesz!
Poczekam ile trzeba na następny! 💜
Wikusia :)
Mega <3
OdpowiedzUsuńLeoniasty <3
Fedemiła <3
Cudowny o.O
OdpowiedzUsuńBoski :]
OdpowiedzUsuńA M A Z I N G ! ! !
OdpowiedzUsuńAle czadowy rozdział kochana! ♥
OdpowiedzUsuńLudmiła będzie chodzić z Violką do szkoły ale fajnie że będą blisko siebie! No i chyba od Violki tylko jedna osoba się bardziej cieszy...Fede oczywiście heh ^.^
Poszukiwania wiadomości o przeszłości Violi ciąg dalszy dobrze ze Ludmiła jej w tym wszystkim pomoże. Coś mi się wydaję że może się okazać na końcu że Violetta to nie Violetta tylko ma inne imię...mam nadzieję że nie ;)
Oooooo Leon wraca! Ale mam zaciesz z tego powodu! ♥
Hmm tylko chyba nie pokrzyżujesz jego planu aby przyleciał na kilka dni bo ta notka to mnie trochę zaniepokoiła. A jemu należy się odpoczynek w towarzystwie najbliższych! :)
No to tyle przepraszam że dopiero teraz komentuje ale nie miałam czasu wcześniej bo szkoła dopiero jeden miesiąc a ja już mam dosyć a gdzie tu do czerwca......
Jeszcze raz cudny rozdział do kolejnego mam nadzieję że dodasz go szybko! :)
Pozdrawiam L.L.
No comments!
OdpowiedzUsuńGenialnu!
Buziaki :**
Megaaa
OdpowiedzUsuńGenialny 😍
OdpowiedzUsuńLeo odwiedzi Violke ❤
Oby wszystko poszło po jego myśli
Luśka wróciła i będą razem chodziły do szkoły :D
Fede i Lu - jak to właściwie z nimi jest ? 😄
Lu i Vils dalej węszą
Wiem troszkę późno komentuje , ale jak to mówią "Lepiej późno niż wcale" 😉
Czekam na kolejny :*
Buziak 😘