***
Z uśmiechem na twarzy wstałam z łóżka zaraz po pierwszym budziku, co nie zdarza się nigdy. Zazwyczaj wstaję prawie pół godziny po pierwszym budziku przez co się spóźniam do szkoły i nie jem przez to śniadania. A dodatkowo postanowiłam, że od dłuższego czasu założyłam na siebie sukienkę. Biała materiałową sukienkę z krótkim rękawkiem a na nogi założyłam sandałki na koturnie. Humor mi dzisiaj ewidentnie sprzyja. Skończyłam związywać swoje włosy w bocznego warkoczyka i zeszłam na dół do kuchni aby coś zjeść. Nie pogardziłabym tostami z serem. Wciąż się uśmiechając weszłam do kuchni wzbudzając zdziwienie na twarzy mamy, która właśnie zalewała swoją herbatę oraz kawę taty.
- Już wstałaś? - zdziwiła się ojciec mierząc mnie wzrokiem. Zaśmiałam się widząc jego minę. Nie dziwi mnie jego mina, bo zazwyczaj jak wstawałam to nie wyglądałam zbyt atrakcyjnie. Zwykłe spodnie, koszulką lub sweterek, rzadko jakaś koszula. A teraz dość, że odstroiłam się w sukienkę to jeszcze zrobiłam pełny makijaż i szarpnęłam się na ułożenie jakoś włosów - Coś taka szczęśliwa? - zapytał po chwili także się uśmiechając. Zajęłam miejsce obok niego przy wyspie kuchennej i zamiast odpowiedzieć jeszcze szerzej się uśmiechnęłam - Skąd masz ten wisiorek? - odezwał się po niespełna kilku sekundach. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej pod nosem przypominając sobie o osobie, która mi go podarowała.
- Od Leona - z satysfakcją wypowiedziałam jego imię a moja dłoń automatycznie powędrowała w miejsce gdzie znajdował się wisiorek. Na samo wspomnienie moich urodzin i prezentu od niego oraz naszych przyjaciół się wzruszam. Nic nie odpowiedział tylko posłał mi delikatny uśmiech i skierował wzrok na mamę, która akurat szykowała dla nas śniadanie. Położyła przede mną jeden talerz a drugi przed ojcem. Moje marzenie o tosta niestety się nie spełniło, ale za to dostałam smakowicie wyglądającego omleta z pomidorkiem i szynką.
***
- Nie odzywasz się do mnie? - dopiero teraz moja kuzynka zwróciła się do mnie. Przez całą drogę do szkoło nie zamieniłyśmy ze sobą słowa, nawet nie przywitałyśmy się. Zerknęłam na nią kątem oka i zignorowałam jej pytanie. Może jestem na nią zła, a może i nie. Tak jakby ją zignorowałam i udałam się w stronę swojej szafki, co było błędem, bo stał tam Matt wyglądający jakby na mnie czekał. Przewróciłam oczami i nim zdążyłam uciec on mnie zauważył. Schował swój telefon z powrotem do kieszeni i uśmiechnął się w moją stronę.
- Cześć, czekałem na ciebie Vi... - przerwał tak samo jak kilka dni wcześniej Federico - Ludmiła? - zdziwił się i na jego twarzy można było dostrzec cień uśmiechu. Przynajmniej teraz się ode mnie odczepi. Spojrzałam za siebie i w ten sposób nawiązałam kontakt wzrokowy z moją kuzynką.
- Miło cię znowu widzieć, Matt - odezwała się niby uśmiechając, ale nie jestem pewna czy cieszy się z tego, że go widzi. Niby zna prawdę o tej pseudo zdradzie, ale to nie znaczy, że będzie do niego pozytywnie nastawiona. Przeniosłam tym razem spojrzenie na niego aby zobaczyć jego reakcję. Uśmiechał się wpatrując się w nią. Coś czuję, że będą kłopoty. On, Ludmiła i Federico. Trójkącik dramatu. Ponowna scena milczenia i wpatrywania się w siebie.
- Po co na mnie czekałeś? - postanowiłam rozpocząć rozmową, chociaż nie interesowało mnie zbytni czego ode mnie chciał. Widać było, że niechętnie odwrócił wzrok od Lu i skierował go na mnie.
- Chciałem porozmawiać, ale to już nie ważne - odpowiedział na moje pytanie i ponownie powrócił wzrokiem na moja kuzynkę. Czuję się jak w jakiejś telenoweli. Kocha ich oby i którego z nich teraz wybierze. Cóż za trudna życiowa decyzja.
- Masz dzisiaj czas po zajęciach aby porozmawiać? - zaproponował jak gdyby nigdy Matt. Płeć męska, to jednak nie jest zbyt inteligentna. Najpierw z nią zrywa, bo nie pasowali do siebie a teraz chce się z nią spotkać aby pogadać. Już chciała odpowiedzieć, ale jak duch obok nas pojawił się Federico ewidentnie niezadowolony obecnością byłego Ludmiły.
- Nie, nie ma czasu, bo spotyka się ze swoim chłopakiem - odpowiedział na propozycję Matta wywołując zdziwienie nie tylko u mnie, ale także u samego pomysłodawcy. Objął ją ramieniem i przysunął bliżej siebie. Czy my o czyś nie wiemy? Dobra rozumiem, że Matt nie wie, ale żeby kuzynce nie powiedzieć. Bezczelność! - Lepiej już idź - niby powiedział to z uśmiechem, ale po jego zaciśniętej dłoni w pięść widać, że ma ochotę go uderzyć. Były chłopak Ludmiły zmierzył ją wzrokiem i nie chcąc mieć problemów odszedł od naszej trójki. Odwróciłam się całym ciałem w stronę jak się okazało nowej pary i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia z ich strony. Odchrząknęłam na tyle głośno aby zwrócili na mnie swoją uwagę.
- Więc? - zapytałam ewidentnie zdenerwowana. Blondyna spuściła głowę i cicho się zaśmiała. Mnie tam nie jest do śmiechu.
- My, jesteśmy razem - przyznała nieśmiało Ludmiła, a Federico jeszcze mocniej objął ją ramieniem. A to nowość! Prychnęłam na jej słowa i zmroziłam ich wzrokiem. To nie jest tak, że nie cieszę się z tego, po prostu jestem zła, że nic mi na ten temat nie powiedziała. Widząc ich minę, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nareszcie ta telenowela uczuciowego niezdecydowania się skończyła.
- Cześć, czekałem na ciebie Vi... - przerwał tak samo jak kilka dni wcześniej Federico - Ludmiła? - zdziwił się i na jego twarzy można było dostrzec cień uśmiechu. Przynajmniej teraz się ode mnie odczepi. Spojrzałam za siebie i w ten sposób nawiązałam kontakt wzrokowy z moją kuzynką.
- Miło cię znowu widzieć, Matt - odezwała się niby uśmiechając, ale nie jestem pewna czy cieszy się z tego, że go widzi. Niby zna prawdę o tej pseudo zdradzie, ale to nie znaczy, że będzie do niego pozytywnie nastawiona. Przeniosłam tym razem spojrzenie na niego aby zobaczyć jego reakcję. Uśmiechał się wpatrując się w nią. Coś czuję, że będą kłopoty. On, Ludmiła i Federico. Trójkącik dramatu. Ponowna scena milczenia i wpatrywania się w siebie.
- Po co na mnie czekałeś? - postanowiłam rozpocząć rozmową, chociaż nie interesowało mnie zbytni czego ode mnie chciał. Widać było, że niechętnie odwrócił wzrok od Lu i skierował go na mnie.
- Chciałem porozmawiać, ale to już nie ważne - odpowiedział na moje pytanie i ponownie powrócił wzrokiem na moja kuzynkę. Czuję się jak w jakiejś telenoweli. Kocha ich oby i którego z nich teraz wybierze. Cóż za trudna życiowa decyzja.
- Masz dzisiaj czas po zajęciach aby porozmawiać? - zaproponował jak gdyby nigdy Matt. Płeć męska, to jednak nie jest zbyt inteligentna. Najpierw z nią zrywa, bo nie pasowali do siebie a teraz chce się z nią spotkać aby pogadać. Już chciała odpowiedzieć, ale jak duch obok nas pojawił się Federico ewidentnie niezadowolony obecnością byłego Ludmiły.
- Nie, nie ma czasu, bo spotyka się ze swoim chłopakiem - odpowiedział na propozycję Matta wywołując zdziwienie nie tylko u mnie, ale także u samego pomysłodawcy. Objął ją ramieniem i przysunął bliżej siebie. Czy my o czyś nie wiemy? Dobra rozumiem, że Matt nie wie, ale żeby kuzynce nie powiedzieć. Bezczelność! - Lepiej już idź - niby powiedział to z uśmiechem, ale po jego zaciśniętej dłoni w pięść widać, że ma ochotę go uderzyć. Były chłopak Ludmiły zmierzył ją wzrokiem i nie chcąc mieć problemów odszedł od naszej trójki. Odwróciłam się całym ciałem w stronę jak się okazało nowej pary i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia z ich strony. Odchrząknęłam na tyle głośno aby zwrócili na mnie swoją uwagę.
- Więc? - zapytałam ewidentnie zdenerwowana. Blondyna spuściła głowę i cicho się zaśmiała. Mnie tam nie jest do śmiechu.
- My, jesteśmy razem - przyznała nieśmiało Ludmiła, a Federico jeszcze mocniej objął ją ramieniem. A to nowość! Prychnęłam na jej słowa i zmroziłam ich wzrokiem. To nie jest tak, że nie cieszę się z tego, po prostu jestem zła, że nic mi na ten temat nie powiedziała. Widząc ich minę, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nareszcie ta telenowela uczuciowego niezdecydowania się skończyła.
***
- Coś ty taki szczęśliwy? - zapytałam Leona, który podczas naszej rozmowy nie rozstaje się z uśmiechem. Nie przeszkadza mi to, a wręcz przeciwnie, ale chce wiedzieć co go aż tak uszczęśliwia.
- Mam swoje powody - odpowiedział, a mnie jego słowa nie usatysfakcjonowały. Zmarszczyłam brwi i posłałam mu mordercze spojrzenie. Nie podoba mnie się ten fakt, że coś przede mną ukrywa. Ja opowiadam mu o wszystkim co się u mnie dzieje - Jednym z nich jest świadomość, że za kilka dni cię zobaczę - kontynuował swoją wypowiedź. Uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa, bo ja też niesamowicie cieszę się z tego, że wraca na kilka dni - A dwa pozostałe to niespodzianka - mrugnął do mnie wciąż się uśmiechając. Czy on mnie nie zna? Każdy wie, że jestem ciekawską osobą i nie odpuszczę dopóki się nie dowiem, co on kombinuje. Ponownie zmroziłam go wzrokiem, na co on się tylko zaśmiał i pokiwał przecząco głową.
- Powiedz mi - jęknęłam smętnym głosem robiąc przy tym smutną minę. Jednak i tym nic nie zdziałałam, bo znowu pokiwał przecząco głową.
- Dowiesz się jak przyjadę - powiedział stanowczo, ale na jego ustach wciąż widniał uśmiech. Nie podoba mnie to. Westchnęłam głośno i odpuściłam, bo zdaję sobie sprawę, że nie wyciągnę od niego żadnych informacji. Mój zamiar kontynuowała z nim rozmowy przerwał dźwięk otwierania drzwi.
- Vilu, masz gościa - poinformowała mnie mama uśmiechając się. Zmarszczyłam brwi i już miałam pytać, kto przyszedł, ale zanim zdążyłam w ogóle otworzyć usta zza ściany wyszła Jasmine. Uśmiechnęłam się, bo już dawno jej nie widziałam - Może z tobą chwilę posiedzieć? - zapytała moja mama, na co się oczywiście zgodziłam. Podeszła do mnie razem z dziewczynką i posadziła ja na moim łóżku obok mnie - Cześć Leon - przywitała się z brunetem uśmiechając się, co on oczywiście odwzajemnił i także się z nią przywitał. Wyszła po chwili z mojego pokoju zostawiając nas.
- Czemu tam jesteś? - zapytała nieśmiało Jasmine przysuwając się bliżej laptopa. Oboje zaśmialiśmy się na jej słowa. Posadziłam ją sobie między nogami i objęłam ją ramionami.
- Leon jest gdzieś indziej i rozmawiamy przez internet - wyjaśniłam aby mogła zrozumieć. Zerknęła na mnie unosząc głowę do góry.
- A gdzie? - dopytywała. Zapomniałam, że dzieci w jej wieku są strasznie ciekawskie. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie i poprawiłam jej włosy, które wydostały się z jej kucyka.
- Bardzo daleko - powiedziałam patrząc na nią. Jeżeli je powiem gdzie jest, to i tak nie zrozumie. Odwróciła się w stronę laptopa aby zapewne spojrzeć na Leona, który w milczeniu obserwował nas.
- A wrócisz? - tym razem zwróciła się do niego i przybliżyła się do ekranu. Uśmiechnął się do niej szeroko i kiwnął twierdząco głową - A kiedy? - miałam ochotę się zaśmiać, bo strasznie ciekawskie z niej dziecko.
- Za kilka dni - odpowiedział, na co się uśmiechnęła i odsunęła od ekranu laptopa. Wiedziałam, że ta dwójka się polubi. Dziewczyna spojrzała na mnie uśmiechnięta po czym oparła głowę o moją klatkę piersiową.
- Mam swoje powody - odpowiedział, a mnie jego słowa nie usatysfakcjonowały. Zmarszczyłam brwi i posłałam mu mordercze spojrzenie. Nie podoba mnie się ten fakt, że coś przede mną ukrywa. Ja opowiadam mu o wszystkim co się u mnie dzieje - Jednym z nich jest świadomość, że za kilka dni cię zobaczę - kontynuował swoją wypowiedź. Uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa, bo ja też niesamowicie cieszę się z tego, że wraca na kilka dni - A dwa pozostałe to niespodzianka - mrugnął do mnie wciąż się uśmiechając. Czy on mnie nie zna? Każdy wie, że jestem ciekawską osobą i nie odpuszczę dopóki się nie dowiem, co on kombinuje. Ponownie zmroziłam go wzrokiem, na co on się tylko zaśmiał i pokiwał przecząco głową.
- Powiedz mi - jęknęłam smętnym głosem robiąc przy tym smutną minę. Jednak i tym nic nie zdziałałam, bo znowu pokiwał przecząco głową.
- Dowiesz się jak przyjadę - powiedział stanowczo, ale na jego ustach wciąż widniał uśmiech. Nie podoba mnie to. Westchnęłam głośno i odpuściłam, bo zdaję sobie sprawę, że nie wyciągnę od niego żadnych informacji. Mój zamiar kontynuowała z nim rozmowy przerwał dźwięk otwierania drzwi.
- Vilu, masz gościa - poinformowała mnie mama uśmiechając się. Zmarszczyłam brwi i już miałam pytać, kto przyszedł, ale zanim zdążyłam w ogóle otworzyć usta zza ściany wyszła Jasmine. Uśmiechnęłam się, bo już dawno jej nie widziałam - Może z tobą chwilę posiedzieć? - zapytała moja mama, na co się oczywiście zgodziłam. Podeszła do mnie razem z dziewczynką i posadziła ja na moim łóżku obok mnie - Cześć Leon - przywitała się z brunetem uśmiechając się, co on oczywiście odwzajemnił i także się z nią przywitał. Wyszła po chwili z mojego pokoju zostawiając nas.
- Czemu tam jesteś? - zapytała nieśmiało Jasmine przysuwając się bliżej laptopa. Oboje zaśmialiśmy się na jej słowa. Posadziłam ją sobie między nogami i objęłam ją ramionami.
- Leon jest gdzieś indziej i rozmawiamy przez internet - wyjaśniłam aby mogła zrozumieć. Zerknęła na mnie unosząc głowę do góry.
- A gdzie? - dopytywała. Zapomniałam, że dzieci w jej wieku są strasznie ciekawskie. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie i poprawiłam jej włosy, które wydostały się z jej kucyka.
- Bardzo daleko - powiedziałam patrząc na nią. Jeżeli je powiem gdzie jest, to i tak nie zrozumie. Odwróciła się w stronę laptopa aby zapewne spojrzeć na Leona, który w milczeniu obserwował nas.
- A wrócisz? - tym razem zwróciła się do niego i przybliżyła się do ekranu. Uśmiechnął się do niej szeroko i kiwnął twierdząco głową - A kiedy? - miałam ochotę się zaśmiać, bo strasznie ciekawskie z niej dziecko.
- Za kilka dni - odpowiedział, na co się uśmiechnęła i odsunęła od ekranu laptopa. Wiedziałam, że ta dwójka się polubi. Dziewczyna spojrzała na mnie uśmiechnięta po czym oparła głowę o moją klatkę piersiową.
***
Muszę przyznać, że nowy dom Ludmiły jest niesamowity. Duży i przestronny. Umeblowany w nowoczesnym stylu z jasnymi i przyjemnymi dla oka kolorami. Natomiast kanapa w salonie jest niesamowicie wygodna.
- Czego ty w ogóle tam szukasz?! - krzyknęłam do Ludmiły, która zamiast siedzieć i plotować ze mną, jest nawet nie wiem gdzie i grzebie w jakiś szufladach. Zaprosiła mnie do siebie a teraz olewa mnie. Jej rodziców nie ma, bo załatwiają papierkowe sprawy związane z ich starym domem we Włoszech więc mamy okazję aby porozmawiać w cztery oczy. Zwłaszcza, że jej rodzice nie mają pojęcia o związku jej i Federico, co szczerze mówiąc mnie trochę bawi.
- Spójrz na to - odezwała się w końcu wracając do salonu. Przeniosłam na nią swoje spojrzenie i zmarszczyłam brwi. Podała mi jakieś pudełeczko przypominające szkatułkę. Była trochę zakurzona, co oznaczało, że jest dość stara - Otwórz - rozkazała mi krzyżując ręce na klatce piersiowej. Uczyniłam to o co mnie poprosiła. W środku znajdowało się pełno różnych bransoletek i wisiorków. A sądząc po ich wyglądzie należą, a może raczej należały kiedyś do małej Ludmiły. Jej mama na prawdę zachowała wszystkie pamiątki z okresu jej dzieciństwa. Może dlatego, że jest jedynaczką. Usiadła obok mnie na kanapie i ze szkatułki wyciągnęła jeden z wisiorków z trzema serduszkami. Odwróciła serduszka i pokazała mi co jest na odwrocie. Na każdym z nich wygrawerowana była inna literak. Od razu domyśliłam się, że dwie z nich to pierwsze litery naszych imion. I ponownie pojawia się pytanie do kogo należy literka ''A''.
- Jestem pewna, że ta dziewczynka z rysunku nie była tylko naszą przyjaciółką z przedszkola - powiedziała pewna swoich słów. Nabrałam nerwowo powietrza do swoich płuc i wypuściłam je powoli aby oczyścić swój umysł z myśli nie związanych z tą rodzinną tajemnicą.
- To kim niby była? - zdenerwowałam się trochę. Nienawidzę jak ktoś coś przede mną ukrywa zwłaszcza, że to dotyczy mnie. Przeniosłam wzrok na Ludmiłę, która wzruszyła ramionami na moje słowa. Czuję się bezsilna. Nawet nie wiem w jaką stronę pójść żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej dziewczynki, naszej znajomości i tego co się z nią stało - Od rodziców niczego się nie dowiemy - stwierdziłam, bo przecież sama tego próbowałam, to zostałam skrzyczana i zignorowana.
- Pójdę po laptopa może w Internecie coś znajdziemy - zaproponowała i zanim zdążyłam zaprzeczyć, że nic nie znajdziemy, bo sama już tego próbowałam ona niemal pobiegła do swojego pokoju. I w tym czasie ktoś zadzwonił do drzwi. Westchnęłam głośno odkładając szkatułkę na stolik po czym wstałam z miejsce i ruszyłam aby zobaczyć kto przyszedł. I doznałam niesamowitego zdziwienia widząc elegancko ubranego Federico. Biała koszula, szara rozpięta marynarka i czarne spodnie, kompletnie mi do niego nie pasuję. A żeby tego było mało w rękach trzymał bukiet róż. Zamrugałam kilkukrotnie i zmierzyłam go wzrokiem. Przez chwilę nie mogłam się odezwać, bo wciąż byłam w szoku. Czy aby na pewno przede mną własnie stoi Federico, którego znam? Może to jakiś jego sobowtór albo bart bliźniak, o którym istnieniu nikt nie wie.
- Zawołasz Ludmiłę czy będziesz się tak na mnie patrzeć? - zapytał wybudzając mnie z mojego nie małego szoku. Potrząsnęłam głową i wciąż na niego patrzeć odchyliłam się trochę.
- Ludmiła! Ktoś do ciebie! - krzyknęłam na tyle głośno aby mnie usłyszała. Aż tak się zmienił. Przecież wcześniej uważał, że kwiaty są przereklamowane i nie ma najmniejszej opcji aby podarował je jakiejkolwiek dziewczynie.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytał ściszonym głosem zbliżając się do mnie. Musze na prawdę komicznie wyglądać, ale nie moja wina, że on wprowadził mnie w stan aż takiego szoku.
- Bo nie wierzę, że stoi przede mną Federico z kwiatami - odpowiedziałam, na co się zaśmiał. I wtedy bok mnie pojawiła się moja kuzynka i jej reakcja była podobna do mojej. Stanęła jak wryta, na co on się uśmiechnął. Podszedł do niej bliżej i wręczył róże. Szturchnęłam lekko blondynę ramieniem aby się ocknęła i wzięła od niego kwiaty.
- Czego ty w ogóle tam szukasz?! - krzyknęłam do Ludmiły, która zamiast siedzieć i plotować ze mną, jest nawet nie wiem gdzie i grzebie w jakiś szufladach. Zaprosiła mnie do siebie a teraz olewa mnie. Jej rodziców nie ma, bo załatwiają papierkowe sprawy związane z ich starym domem we Włoszech więc mamy okazję aby porozmawiać w cztery oczy. Zwłaszcza, że jej rodzice nie mają pojęcia o związku jej i Federico, co szczerze mówiąc mnie trochę bawi.
- Spójrz na to - odezwała się w końcu wracając do salonu. Przeniosłam na nią swoje spojrzenie i zmarszczyłam brwi. Podała mi jakieś pudełeczko przypominające szkatułkę. Była trochę zakurzona, co oznaczało, że jest dość stara - Otwórz - rozkazała mi krzyżując ręce na klatce piersiowej. Uczyniłam to o co mnie poprosiła. W środku znajdowało się pełno różnych bransoletek i wisiorków. A sądząc po ich wyglądzie należą, a może raczej należały kiedyś do małej Ludmiły. Jej mama na prawdę zachowała wszystkie pamiątki z okresu jej dzieciństwa. Może dlatego, że jest jedynaczką. Usiadła obok mnie na kanapie i ze szkatułki wyciągnęła jeden z wisiorków z trzema serduszkami. Odwróciła serduszka i pokazała mi co jest na odwrocie. Na każdym z nich wygrawerowana była inna literak. Od razu domyśliłam się, że dwie z nich to pierwsze litery naszych imion. I ponownie pojawia się pytanie do kogo należy literka ''A''.
- Jestem pewna, że ta dziewczynka z rysunku nie była tylko naszą przyjaciółką z przedszkola - powiedziała pewna swoich słów. Nabrałam nerwowo powietrza do swoich płuc i wypuściłam je powoli aby oczyścić swój umysł z myśli nie związanych z tą rodzinną tajemnicą.
- To kim niby była? - zdenerwowałam się trochę. Nienawidzę jak ktoś coś przede mną ukrywa zwłaszcza, że to dotyczy mnie. Przeniosłam wzrok na Ludmiłę, która wzruszyła ramionami na moje słowa. Czuję się bezsilna. Nawet nie wiem w jaką stronę pójść żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej dziewczynki, naszej znajomości i tego co się z nią stało - Od rodziców niczego się nie dowiemy - stwierdziłam, bo przecież sama tego próbowałam, to zostałam skrzyczana i zignorowana.
- Pójdę po laptopa może w Internecie coś znajdziemy - zaproponowała i zanim zdążyłam zaprzeczyć, że nic nie znajdziemy, bo sama już tego próbowałam ona niemal pobiegła do swojego pokoju. I w tym czasie ktoś zadzwonił do drzwi. Westchnęłam głośno odkładając szkatułkę na stolik po czym wstałam z miejsce i ruszyłam aby zobaczyć kto przyszedł. I doznałam niesamowitego zdziwienia widząc elegancko ubranego Federico. Biała koszula, szara rozpięta marynarka i czarne spodnie, kompletnie mi do niego nie pasuję. A żeby tego było mało w rękach trzymał bukiet róż. Zamrugałam kilkukrotnie i zmierzyłam go wzrokiem. Przez chwilę nie mogłam się odezwać, bo wciąż byłam w szoku. Czy aby na pewno przede mną własnie stoi Federico, którego znam? Może to jakiś jego sobowtór albo bart bliźniak, o którym istnieniu nikt nie wie.
- Zawołasz Ludmiłę czy będziesz się tak na mnie patrzeć? - zapytał wybudzając mnie z mojego nie małego szoku. Potrząsnęłam głową i wciąż na niego patrzeć odchyliłam się trochę.
- Ludmiła! Ktoś do ciebie! - krzyknęłam na tyle głośno aby mnie usłyszała. Aż tak się zmienił. Przecież wcześniej uważał, że kwiaty są przereklamowane i nie ma najmniejszej opcji aby podarował je jakiejkolwiek dziewczynie.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytał ściszonym głosem zbliżając się do mnie. Musze na prawdę komicznie wyglądać, ale nie moja wina, że on wprowadził mnie w stan aż takiego szoku.
- Bo nie wierzę, że stoi przede mną Federico z kwiatami - odpowiedziałam, na co się zaśmiał. I wtedy bok mnie pojawiła się moja kuzynka i jej reakcja była podobna do mojej. Stanęła jak wryta, na co on się uśmiechnął. Podszedł do niej bliżej i wręczył róże. Szturchnęłam lekko blondynę ramieniem aby się ocknęła i wzięła od niego kwiaty.
***
- Przestaniesz? - zapytała już zdenerwowany Federico, którego od piętnastu minut bez przerwy obserwuję. Odwrócił w moją stronę wzrok i uniósł do góry brwi. Nie odpowiedziałam tylko kontynuowałam obserwowanie go. Westchnął głośno i przeczesał sobie włosy ręką - Violetta, przestań - warknął przez zaciśnięte zęby nie patrząc na mnie tylko miał zamknięte oczy - Denerwujesz mnie tym, wiesz? - powiedział opierając łokieć o oparcie kanapy.
- Wybacz, ale wciąż to do mnie nie dociera - w końcu postanowiłam się odezwać. Odwrócił na mnie wzrok i posłał znudzone spojrzenie. Zdaję sobie sprawę, że mówiłam to już wcześniej ze dwa razy.
- Idziemy tylko na randkę - odpowiedział znudzonym głosem nie patrząc na mnie tylko przed siebie. Widzę po jego minie, że powoli zaczyna mieć mnie dość. Ale nie moja wina, że jestem zszokowana jego postawą. Nawet słowo ''randka'' wypowiedziane z jego ust dziwnie brzmi.
- Właśnie o to chodzi - zaśmiałam się szturchając go w ramię - Musi ci strasznie zależeć na Ludmile - dodałam przygryzając dolną wargę aby powstrzymać swój uśmiech. Usiadłam do niego bokiem i oparłam jedną rękę o oparcie. Zmarszczył brwi patrząc na mnie - Bardzo ci na niej zależy - stwierdziłam uśmiechnięta szturchając go w tym samym czasie palcem w ramię. W tej chwili patrzył na mnie jak na kogoś niespełna rozumu, ale nie przeszkadzało mi to, bo wiem, że mówię prawdę - Kwiaty, randka, eleganckie ubranie to nie jest Federico, którego znam - kontynuowałam swoją wypowiedź wprowadzając go tym samym w rozbawienie. Poruszałam brwiami i ponownie szturchnęłam go palcem w ramię. Spuścił głowę jakby się zawstydził i na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Jak mój brat z Tobą wytrzymuje? - zaśmiał się podnosząc na mnie spojrzenie. Uśmiechnęłam się na jego słowa, bo specjalnie zmienił temat aby uniknąć tematu Ludmiły i jego uczuć do niej. Kiedy miałam zmusić go aby powiedział, że mu zależy, ale za jego plecami dostrzegłam gotową już blondynę. Ponownie tego dnia doznałam szoku. Powoli wstałam ze swojego miejsca i stanęłam jak wryta. Widząc moją reakcję Federico odwrócił się i zapewne zareagował tak samo jak ja. Podniósł się z kanapy i kątem oka widziałam jak na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wyglądała wręcz prześlicznie. Beżowa bluzka z długim rękawem i bordowa rozkloszowana spódniczka. Aż normalnie zazdroszczę Federico. Delikatnie pchnęłam go w jej stronę aby się ocknął i skomentował jej strój, bo szykowała się dla niego prawie czterdzieści minut. Jednak on wciąż nie mógł się wysłowić, co wyglądało komicznie. I nie tylko dla mnie, bo Ludmiła też się zaśmiała.
- Pójdę już - odezwałam się, bo czułam, że zaraz wybuchnę śmiechem patrząc na zachowanie Federico. Puściłam oczko do Ludmiły i jak najszybciej ruszyłam w stronę wyjścia z jej domu, chcąc zostawić ich samych.
- Wybacz, ale wciąż to do mnie nie dociera - w końcu postanowiłam się odezwać. Odwrócił na mnie wzrok i posłał znudzone spojrzenie. Zdaję sobie sprawę, że mówiłam to już wcześniej ze dwa razy.
- Idziemy tylko na randkę - odpowiedział znudzonym głosem nie patrząc na mnie tylko przed siebie. Widzę po jego minie, że powoli zaczyna mieć mnie dość. Ale nie moja wina, że jestem zszokowana jego postawą. Nawet słowo ''randka'' wypowiedziane z jego ust dziwnie brzmi.
- Właśnie o to chodzi - zaśmiałam się szturchając go w ramię - Musi ci strasznie zależeć na Ludmile - dodałam przygryzając dolną wargę aby powstrzymać swój uśmiech. Usiadłam do niego bokiem i oparłam jedną rękę o oparcie. Zmarszczył brwi patrząc na mnie - Bardzo ci na niej zależy - stwierdziłam uśmiechnięta szturchając go w tym samym czasie palcem w ramię. W tej chwili patrzył na mnie jak na kogoś niespełna rozumu, ale nie przeszkadzało mi to, bo wiem, że mówię prawdę - Kwiaty, randka, eleganckie ubranie to nie jest Federico, którego znam - kontynuowałam swoją wypowiedź wprowadzając go tym samym w rozbawienie. Poruszałam brwiami i ponownie szturchnęłam go palcem w ramię. Spuścił głowę jakby się zawstydził i na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Jak mój brat z Tobą wytrzymuje? - zaśmiał się podnosząc na mnie spojrzenie. Uśmiechnęłam się na jego słowa, bo specjalnie zmienił temat aby uniknąć tematu Ludmiły i jego uczuć do niej. Kiedy miałam zmusić go aby powiedział, że mu zależy, ale za jego plecami dostrzegłam gotową już blondynę. Ponownie tego dnia doznałam szoku. Powoli wstałam ze swojego miejsca i stanęłam jak wryta. Widząc moją reakcję Federico odwrócił się i zapewne zareagował tak samo jak ja. Podniósł się z kanapy i kątem oka widziałam jak na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wyglądała wręcz prześlicznie. Beżowa bluzka z długim rękawem i bordowa rozkloszowana spódniczka. Aż normalnie zazdroszczę Federico. Delikatnie pchnęłam go w jej stronę aby się ocknął i skomentował jej strój, bo szykowała się dla niego prawie czterdzieści minut. Jednak on wciąż nie mógł się wysłowić, co wyglądało komicznie. I nie tylko dla mnie, bo Ludmiła też się zaśmiała.
- Pójdę już - odezwałam się, bo czułam, że zaraz wybuchnę śmiechem patrząc na zachowanie Federico. Puściłam oczko do Ludmiły i jak najszybciej ruszyłam w stronę wyjścia z jej domu, chcąc zostawić ich samych.
***
- Uśmiechasz się więc jestem pewna, że miałeś w tym swój udział - stwierdziłam widząc minę Leona kiedy skończyłam opowiadać mu o wczorajszej sytuacji związanej z romantycznym gestem jego brata. Jeszcze niestety nie znam żadnych szczegółów z ich randki. Przez cały dzisiejszy dzień nie wyciągnęłam żadnej informacji o Ludmiły, ale w końcu sama pęknie i mi opowie.
- W pewnym sensie tak - odpowiedział z przymrużonymi oczami nie patrząc na mnie - Naprowadziłem go tylko na taki pomysł - dodał po chwili wciąż się uśmiechając. W sumie mogłam się domyślić, że Federico sam nie wpadłby na pomysł z kwiatami i randką. Posłałam mu uśmiech bawiąc się rogiem mojej beżowej poduszki - Co dzisiaj robiłaś? - zapytał po krótkiej ciszy między nami zmieniając tym samym temat. Westchnęłam głośno mając wzrok utkwiony na swoich dłoniach.
- To co zawsze - wyznałam smętnym głosem, bo w przeciwieństwie do niego moje życie nie jest interesujące - Byłam w szkole, na zajęciach dodatkowych, z których nic nie pamiętam jak zawsze i od południa jestem w domu - skróciłam mu mój dzisiejszy dzień pomijając fakt, że znowu w szkole męczył mnie Matt. Ale na szczęście zanim zdążył się rozgadać wykręciłam się z jego towarzystwa - I myślałam o Tobie - szepnęłam trochę zawstydzona. Zaśmiał się na moje słowa, co spowodowało rumieńce na moich policzkach. Wiem, to dosyć głupie, ale taka prawda. Na każdej lekcji myślałam o Leonie, jego przyjeździe i naszym wspólnym czasie jaki spędzimy przez te kilka dni.
- Widzę świetnie się bawisz - odezwał się wciąż się cicho śmiejąc. Spojrzałam na niego znudzonym wzrokiem i przechyliłam delikatnie głowę.
- Tak, zwłaszcza siedząc przed telewizorem albo ucząc się sprawdziany - oznajmiłam smętnie aby zrozumiał, że bez niego moje życie nie jest zbyt ciekawe i towarzyskie.
- Właśnie, jak ci poszedł ten sprawdzian z fizyki? - zapytał zmieniając temat. Westchnęłam głośno i pokiwałam przecząco głową.
- Kiepsko. Pomyliłam każdy możliwy wzór i zapomniałam połowy definicji - odpowiedziałam trochę zdenerwowana. Uczyłam się na ten sprawdzian sporo i przed lekcją powtarzałam wszystko i na prawdę umiałam, ale kiedy dostałam kartkę z zadaniami nagle miałam pustkę w głowie - Będę musiała poprawić ten sprawdzian - dodałam wzdychając. Nie jest tajemnicą, że z przedmiotów ścisłych nie jestem najlepsza. Brunet posłał mi pocieszający uśmiech i już chciał coś powiedzieć, ale ktoś zadzwonił domofonem. Przewrócił oczami i niechętnie wstał z kanapy po czym zniknął mi z pola widzenia. Niestety nie słyszałam z kim rozmawiał ani kto do niego przyszedł. Ciekawe jak to jest mieszkać samemu. Z tego co mi opowiadał firma, z która współpracuje wynajęła mu na okres wyścigów niewielkie mieszkanie tylko dla niego. Widząc go z powrotem uśmiechnęłam się do niego.
- Muszę kończyć, bo przyjechał Martin i jedziemy na siłownie - oznajmił mi niechętnie wzdychając. Uśmiechnęłam się, bo rozumiem, że to jego jakby obowiązek i nie ma innego wyjścia.
- W pewnym sensie tak - odpowiedział z przymrużonymi oczami nie patrząc na mnie - Naprowadziłem go tylko na taki pomysł - dodał po chwili wciąż się uśmiechając. W sumie mogłam się domyślić, że Federico sam nie wpadłby na pomysł z kwiatami i randką. Posłałam mu uśmiech bawiąc się rogiem mojej beżowej poduszki - Co dzisiaj robiłaś? - zapytał po krótkiej ciszy między nami zmieniając tym samym temat. Westchnęłam głośno mając wzrok utkwiony na swoich dłoniach.
- To co zawsze - wyznałam smętnym głosem, bo w przeciwieństwie do niego moje życie nie jest interesujące - Byłam w szkole, na zajęciach dodatkowych, z których nic nie pamiętam jak zawsze i od południa jestem w domu - skróciłam mu mój dzisiejszy dzień pomijając fakt, że znowu w szkole męczył mnie Matt. Ale na szczęście zanim zdążył się rozgadać wykręciłam się z jego towarzystwa - I myślałam o Tobie - szepnęłam trochę zawstydzona. Zaśmiał się na moje słowa, co spowodowało rumieńce na moich policzkach. Wiem, to dosyć głupie, ale taka prawda. Na każdej lekcji myślałam o Leonie, jego przyjeździe i naszym wspólnym czasie jaki spędzimy przez te kilka dni.
- Widzę świetnie się bawisz - odezwał się wciąż się cicho śmiejąc. Spojrzałam na niego znudzonym wzrokiem i przechyliłam delikatnie głowę.
- Tak, zwłaszcza siedząc przed telewizorem albo ucząc się sprawdziany - oznajmiłam smętnie aby zrozumiał, że bez niego moje życie nie jest zbyt ciekawe i towarzyskie.
- Właśnie, jak ci poszedł ten sprawdzian z fizyki? - zapytał zmieniając temat. Westchnęłam głośno i pokiwałam przecząco głową.
- Kiepsko. Pomyliłam każdy możliwy wzór i zapomniałam połowy definicji - odpowiedziałam trochę zdenerwowana. Uczyłam się na ten sprawdzian sporo i przed lekcją powtarzałam wszystko i na prawdę umiałam, ale kiedy dostałam kartkę z zadaniami nagle miałam pustkę w głowie - Będę musiała poprawić ten sprawdzian - dodałam wzdychając. Nie jest tajemnicą, że z przedmiotów ścisłych nie jestem najlepsza. Brunet posłał mi pocieszający uśmiech i już chciał coś powiedzieć, ale ktoś zadzwonił domofonem. Przewrócił oczami i niechętnie wstał z kanapy po czym zniknął mi z pola widzenia. Niestety nie słyszałam z kim rozmawiał ani kto do niego przyszedł. Ciekawe jak to jest mieszkać samemu. Z tego co mi opowiadał firma, z która współpracuje wynajęła mu na okres wyścigów niewielkie mieszkanie tylko dla niego. Widząc go z powrotem uśmiechnęłam się do niego.
- Muszę kończyć, bo przyjechał Martin i jedziemy na siłownie - oznajmił mi niechętnie wzdychając. Uśmiechnęłam się, bo rozumiem, że to jego jakby obowiązek i nie ma innego wyjścia.
***
A co to! No tak! Rozdział 9 jest dostępny!
Coraz bliżej przyjazdu/nie przyjazdu Leona.
Kto wie, co się wydarzy? Może wypadek? Rozstanie albo zaginięcie?
Jeszcze nie jestem pewna.
Miłego czytania :)
Przepraszam za błędy :))
Coraz bliżej przyjazdu/nie przyjazdu Leona.
Kto wie, co się wydarzy? Może wypadek? Rozstanie albo zaginięcie?
Jeszcze nie jestem pewna.
Miłego czytania :)
Przepraszam za błędy :))
ZAGINIĘCIE?
OdpowiedzUsuńNo chyba sobie żartujesz.
To by była tragedia i nie tylko Violetta by się załamała ;-;
Niech on przyjedzie i tak już bardzo się męczą! :'(
Oni są tacy słodcy <3
A Matt to dupek :c
Jak pojawiła się Lu to nagle olał Violettę, a teraz znowu do niej zarywa, mimo, że ona ma chłopaka -.-
Fede się zminił :O
A LEON MA BYĆ CAŁY I ZDROWY ;-;!!!
Super rozdział <3
PS Ta dziewczynka to siostra Violetty, jestem tego pewna :P
Maddy
OdpowiedzUsuńTo są jakieś jaka chyba!
UsuńZaginięcie? Odpada!
Wypadek? Odpada!
Rozstanie? Odpada!
Powrót? Oczywiście, że tak!
No chyba, że jak zaginie to tylko w galerii handlowej 😂😂
On musi teraz do jej przyjechać. Tak cholernie za nim tęskni, z resztą ja też.
Fedemiła? Nieźle się pozmieniało. Fedemiła i Lu wreszcie się dogadali i są ze sobą.
Oczywiście od samego początku mi tu coś nie grało, bo Fede i romantyczne rzeczy nie idą ze sobą w parze. Leon maczał w tym swoje palce.
Cuuuudowny :* ❤❤
Czekam na next; *
Buziaczki :* ❤
M.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWypadek???? Zaginięcie????
OdpowiedzUsuńŚwiat mi wiruje
Błagam cię na wszystko co możliwe niech Leon przyjedzie cały i zdrowy do Violetty
Błagam tylko mi nie mów że się rozstaną
Cudo
Czekam na next
Cudowny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia Blanco.
Jeny kocham cię za to że dodałaś rozdział! ❤
OdpowiedzUsuńDoskonały! ❤
Nie proszę tylko nie żaden wypadek ani zaginięcie proszę proszę proszę! Co najwyżej może mu zginąć walizka hehehe. XD
Hmm rozstanie nie na początku pisałaś chyba w pierwszym rozdziale w notce że się nie rozstaną tylko będą się kłócić....
Proszę niech przyjedzie cały i zdrowy! Ciekawa jestem tych niespodzianek jakie przygotował dla Violetty!
FEDEMIŁA RAZEM YEAH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ❤
Ale mam zaciesz!
Fede jaki romantyczny oooo słodki jest plus za tą randkę! No Leon mu podsunął pomysł no ale brat bratu zawsze pomoże :))
Matt ugh wkurza mnie i tyle jestem ciekawa co kombinuje...
Czekam na dalszy ciąg opowiadania!
Dodaj szybko kolejny rozdział ;)
Życzę weny! ❤
Pozdrawiam L.L.
Ja wrócę!
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńCudowny ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńWspaniały!
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze
OdpowiedzUsuńLudmi i Fede razem 💪💜
OdpowiedzUsuńZnowu się zakochałam w tym rozdziale.
Powiedz mi kochana, jak ty to robisz?
Że są takie zjawiskowe?:)
Mam nadzieję, że Leòn trafi bezpiecznie.
Aż się boję, co się może lub nie może stać i to naprawdę :(
Haha, Violetta nie może uwierzyć w Federico z kwiatami w ręku xD
Miłego pobytu w szkole i dużo weny ;*
Wiktoria :)
Boski♥
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńK O C H A M
OdpowiedzUsuńJak Leonowi coś się stanie
OdpowiedzUsuńTo cie znajdę i udusze
Hihi
Nie no dziewczyno, musi być trochę słodko :(
Jak Leon wróci to Matt może się przystawiac do V i Leon może być zazdrosny czy coś hihi
Uwielbiam jak w opowiadaniach, książkach ktoś zarywa do głównej bohaterki a jej chłopak podchodzi i jakiś tekst typu: " Nazywa się tknij ja jeszcze raz a dostaniesz w mordę "
Kooocham
Świetny rozdział
G.
Jak Leonowi coś się stanie
OdpowiedzUsuńTo cie znajdę i udusze
Hihi
Nie no dziewczyno, musi być trochę słodko :(
Jak Leon wróci to Matt może się przystawiac do V i Leon może być zazdrosny czy coś hihi
Uwielbiam jak w opowiadaniach, książkach ktoś zarywa do głównej bohaterki a jej chłopak podchodzi i jakiś tekst typu: " Nazywa się tknij ja jeszcze raz a dostaniesz w mordę "
Kooocham
Świetny rozdział
G.
❤
OdpowiedzUsuńRozdział boski!
OdpowiedzUsuńLeon wróć cały i zdrowy błagam :/
Fedemiła razem! Umieram xd
Matt a idź ty do siabła! Nie lubimy cię! Ciekawe co on kombinuje...
Do next'a!
Mega ❤
OdpowiedzUsuńFede rozwalił system jaki przystojniaczek ! Normalnie stara się chłopak ! Co ta miłość robi z człowiekiem 👫
Mina Vilu musiała być genialna kiedy dowiedziała się ,że Lu i Fede są razem :D A Matt niech spada na drzewo ! 😜
Przyjazd Leona coraz bliżej 😁,( jakie rozstanie , jakie zaginięcie , jaki wypadek !!!!???? - uznam , ze tego nie widziałam ;)
Lu i Violka dalej węszą 😃
Czekam na kolejny rozdział :D
Udanego tygodnia
😘
Weź mnie nie strasz...
OdpowiedzUsuńDostanę zawału przez ciebie...
Mam nadzieję, że nic jednak nie zrobisz Leonowi i w końcu się spotkają i będą lofki <3
Świetny rozdział ;)
Boże Matt jest taki... ugh, nie mam słów...
Randka Fedemiły *.*
Czekam na next!
Besoski ;***
~Tinita Blanco
BOMBA! ;)
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Cudny ;**
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńPerełka <3
OdpowiedzUsuńWow uwielbiam po prostu ^•^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham i kocham!
OdpowiedzUsuńFede i Ludmi razem owwwwww lejesz miód na moje serce kochana! <3
Pozdrawiam T.
Fedemiła razem! Pięknie dziękuję!
OdpowiedzUsuńDo pełni szczęścia brakuje mi tylko powrotu Leona. Niech on wróci cały i zdrowy proszę muszą się w końcu zobaczyć i Vilu i On. ;))
Czekam na następny dodaj szybko. :))
F
OdpowiedzUsuńE
D
E
M
I
Ł
A
Uwielbiam cię!
Czekam na Leonettę!
Niech Leon wróci plisssssss!
Muah :**
Boski! Czekam na next!
OdpowiedzUsuń