sobota, 12 listopada 2016

II Rozdział 15: Strasznie denerwująca



***
Zakręciłam kurek z wodą kiedy dotarło do mnie, że już zbyt długo jestem pod prysznicem. Za bardzo odpłynęłam myślami w stronę tej całej sytuacji. Uważnie wyszłam z kabiny prysznicowej aby się nie poślizgnąć i nie zrobić sobie krzywdy. Ostatnie czego bym chciała to rozwalić sobie głowę czy złamać rękę. Osuszyłam swoje ciało ręcznikiem, który przez cały czas leżał na ściennym grzejniku, dzięki czemu  teraz jest ciepły. Mniejszy ręcznik założyłam na głowę aby osuszyć włosy. Z całego serce jestem wdzięczna Leonowi jak i jego rodzicom, że mogę tutaj zostać kilka dni. Niestety będę musiała wrócić wkrótce do swojego domu i skonfrontować się z moimi rodzicami. Próbowali się dzisiaj ze mną skontaktować, ale nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Nie jestem jeszcze gotowa aby im w pewien sposób wybaczyć. Założyłam na siebie czystą bieliznę po czym piżamę i posmarowałam swoją twarz kremem nawilżającym a następnie ściągnęłam z głowy ręcznik. Zajrzałam do swojej kosmetyczki w celu znalezienia mojej szczotki, ale niestety jej nie znalazłam. Westchnęłam głośno przypominając sobie, że wyjęłam ją z kosmetyczki i zostawiłam w łazience u mnie w domu. A Leonowi kazałam zabrać tylko moją kosmetyczkę. Niepewnie sięgnęłam po białą szczotkę leżącą na szafce obok i rozczesałam poplątane włosy. Oczyściłam szczotkę z włosów, które niestety zostały wyrwane i odłożyłam ją na miejsce. To samo zrobiłam z ręcznikiem i zabierając swoje rzeczy w końcu wyszłam z łazienki. Dopiero kiedy zobaczyłam Leona leżącego w łóżku, już prawie śpiącego zdałam sobie sprawę, że spędziłam w łazience więcej czasu niż przypuszczałam. Odłożyłam rzeczy na krzesło przy biurku i podeszłam powoli do łóżka. Spojrzał na mnie delikatnie się uśmiechając i podniósł się na łokciach.

- Przepraszam, że tak długo - zaczęłam trochę skrępowana bawiąc się skrawkiem granatowej pościeli - Pod prysznicem włącza mnie się myślenie - dodałam i zerknęłam na niego kątem oka chcąc zobaczyć jego minę. Nie odpowiedział tylko położył się z powrotem i ułożył swoja dłoń na moim kolanie - Obawiam się, że nie będę potrafiła im wybaczyć. W końcu pozbawili mnie siostry -  wypowiedziałam na głos myśli, które przerabiałam będąc pod prysznicem. Nie odezwał się. Jednak po chwili poczułam jak siada obok mnie i otula mnie swoim ramieniem. Oparłam głowę na jego klace piersiowej i wtuliłam się w niego - Nic już nie będzie takie samo. Nie będę potrafiła im zaufać. Wciąż będę pamiętać o tym co zrobili - dopowiedziałam wpatrując się w jeden punkt przed sobą. Akurat trafiło na jakąś figurkę, nie wiem nawet czego. Wygląda jak żaba, ale pewna nie jestem, bo w pokoju jest ciemno. Światło daje tylko niewielka lampka na półeczce obok łóżka.
- To normalne, Violu - wyszeptał delikatnie pocierając ręką moje ramie. Czułam na swoich wilgotnych włosach jego podbródek - Masz do nich żal, ale to twoi rodzice i chcieli dla ciebie dobrze - powiedział spokojnym głosem, Odsunąłem się od niego i spojrzałam poważnie. Już chciałam odpowiedzieć, że nie ma racji. Oni nie zrobili tego dla mnie tylko dla siebie - Jesteś teraz na nich zła i nie rozumiesz dlaczego to zrobili, ale kiedy to minie i kiedy postawisz się w ich sytuacji zapomnisz o tym. Oczywiście nie całkowicie, ale zrozumiesz, nie do końca, ale zrozumiesz - wyjaśnił powoli patrząc na mnie a raczej prosto w moje oczy. Westchnęłam głośno i ponownie chciałam się odezwać, ale on kontynuował - Spójrz na mnie. Kiedy dowiedziałem się prawdy o rodzicach byłem na nich zły, nie chciałem mieć z nimi nic wspólnego a teraz mieszkam z nimi i jestem z tego powodu szczęśliwy. Popełnili błąd. Cierpiałem przez nich, ale nie mam już do nich żalu - spuściłam głowę, bo zdaję sobie sprawę, że on też miał trudną sytuację. Widząc zapewne mój smutek przytulił mnie do siebie i pogłaskał po głowie - Nie ważne jaki popełnili błąd. Ważne, że go zrozumieli i żałują - dodał chcąc mnie przekonać do swoich słów. Zdaję sobie sprawę, że on ma w połowię rację, ale ja jeszcze nie potrafię im wybaczyć. Nie potrafię z nimi normalnie porozmawiać jakby nic się nie stało.
***
Słysząc znienawidzoną melodyjkę ze swojego telefonu miałam ochotę wyrzucić urządzenie za okno. Jednym ruchem wyłączyłam budzik i westchnęłam głośno. Tak bardzo nie mam ochoty iść do szkoły, ale niestety muszę. Spojrzałam w stronę Leona i uśmiechnęłam się do siebie widząc, że śpi i mój okropny budzik go nie obudził. Podniosłam się do pozycji siedzącej i ponownie głośno westchnęłam. Przeczesałam swoje zapewne rozczochrane włosy ręką i zerknęłam przez ramię na Leona. A może powiem, że zaspałam albo źle się czuję. Zdecydowanie wolałabym zostać i obserwować jak on śpi. Zwłaszcza, że teraz wygląda uroczo przytulając się do rogu kołdry. Niestety obiecałam mu, że pójdę dzisiaj na zajęcia. Ucałowałam go w policzek i niechętnie wstałam z łóżka.
- Dzień dobry - usłyszałam za swoimi plecami jego zaspany głosy. Odwróciłam się gwałtownie czy czasem nie przesłyszało mnie się. Patrzył na mnie wciąż tuląc róg kołdry i delikatnie się uśmiechając.
- Myślałam, że śpisz - stwierdziłam podchodząc do torby, w której miałam swoje ubrania. Westchnął głośno i sięgnął ręką po poduszkę, na której spałam po czym położył ją sobie pod głowę.
- Twój budzik to zmienił - powiedział zamykając z powrotem oczy - A swoją drogą melodyjka jest strasznie denerwująca - dodał, na co się zaśmiałam. Wyjęłam z torby ubrania na dzisiaj i podeszłam do niego po czym ponownie pocałowałam go w policzek i zabrałam mój telefon.
- Śpij - szepnęłam mu do ucha. Udałam się do łazienki zostawiając go w spokoju aby w przeciwieństwie do mnie mógł się wyspać. Pierwsze co zrobiłam to zajęłam się swoimi potarganymi włosami. Doprowadziłam je do prawie porządku i kiedy ujrzałam jak wyglądają po uczesaniu żałowałam, że nie powiedziałam Leonowi o prostownicy. Chociaż w takich prawie kręconych też ładnie wyglądam. Ubrałam na siebie zwykłe czarne spodnie z wysokim stanem, biały podkoszulek i bordowy sweterek, który ma za zadanie mnie ogrzać i tradycyjnie beżowe skarpetki. Oczywiście zrobiłam sobie delikatny makijaż. Wyszykowanie zajęło mi mniej czasu niż myślałam. Dziesięć minut. To chyba mój rekord. Zresztą nie mam po co się starać i jakoś specjalnie stroić. Nie mam na to humoru. Wróciłam po cichu do pokoju Leon i widząc, że prawdopodobnie śpi, odłożyłam cicho swoje rzeczy. Spryskałam się swoimi perfumami i zabrałam swoją torebkę z książkami. Krępuję się trochę chodzić po ich domu samotnie. Niepewnie weszłam do salonu i odłożyłam torbę z książkami na kanapę. Ruszyłam w stronę kuchni chcąc się czegoś napić a nawet może zrobić sobie coś do jedzenia.
- Jestem tutaj tylko ja. Nie bój się - zaśmiał się Federico widząc mój niepewny krok. Wyprostowałam się i tak jak zawsze kiedy się krępuję naciągnąłem jeszcze bardziej rękawy swetra. Weszłam głębiej do kuchni i stanęłam obok niego opierając się dolną częścią pleców o blat.
- Nie boję, tylko krępuję - odpowiedziałam bawiąc się rękawem sweterka. Zaśmiał się na moje słowa i z szafki wyciągnął drugi kubek.
- Ojciec pojechał kilka minut temu do pracy, a mama przed chwilą wróciła do pokoju więc nie masz czym się krępować - mówił szukając czegoś w szafce obok lodówki - Zresztą lubią cię - dodał zerkając na mnie kątem oka - Malinowa? - zapytał pokazując mi pudełko od herbaty. Kiwnęłam twierdząco głową obserwując go. Wyciągnął dwa woreczki z herbatą i wrzucił do swojego i mojego kubka a następnie sięgnął po cukierniczkę.
- Dwie - odpowiedziałam na jego pytanie zanim zdążył je zadać. Nie odpowiedział tylko wsypał dwie łyżeczki cukru - Na prawdę mnie lubią? - zapytałam niepewnie oglądając swoje beżowe skarpetki. Ponownie się zaśmiał i czułam, że na mnie spojrzał. Nie ukrywam, że zależy mi na tym aby rodzice mojego chłopaka mnie lubili. Kiwnął twierdząco głową sprawiając mi tym samym radość i w pewnym sensie satysfakcję.
- Mówią o Tobie w samych pozytywach - uśmiechnęłam się na te słowa - I pozwolili ci zostać u nas więc to coś znaczy - dodał zalewając herbatę zagotowaną wodą z czajnika. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, bo na prawdę na tym mi zależy - Zrobiłem kanapki, chcesz? - zapytał zmieniając temat i podał mi talerz z wspomnianymi kanapkami i kubek z herbatą oraz łyżeczkę. Zmarszczyłam brwi i zdziwiona usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej.
- Ty i kanapki? - zaśmiałam się sięgając po jedną z smakowicie wyglądających kanapek. Spojrzał tylko na mnie morderczym wzrokiem na co się zaśmiałam.
- Dla twojej informacji potrafię gotować - powiedział udając obrażonego i zajął miejsce na krzesełku obok mnie i tak samo jak ja wziął jedną z kanapek. Chyba właśnie poznałam nowe a może drugie oblicze Federico.
***
Zmieniam zdanie. Miło jest patrzeć na Federico i Ludmiłę jako parę. Zwłaszcza, że widać po nim iż na prawdę zależy mu na Ludmile i zmienia się na pozytyw. I na prawdę lubię go takiego. Szczególnie, że spędziłam z nim dzisiejszy poranek, drogę do domu Ludmiły i do szkoły. Jest zupełnie inny niż kiedy go poznałam. Od początku go polubiłam i on najwięcej mi pomógł w sprawie z Leonem. Niestety później zaczął mnie denerwować i dogryzać. A dodatkowo doszła sytuacja z Ludmiłą.  Na szczęście wszystko wraca do normy. Niemal tak samo jak w moim śpiączkowym śnie.
- Viola, a co o tym myślisz? - zwróciła się do mnie moja kuzynka odwracając wzrok od Federico. Kompletnie nie mam pojęcia o czym oni rozmawiali, bo odpłynęłam w myślach. Wzruszyłam ramionami i posłałam jej delikatny uśmiech - O co chodzi? - zapytała zmartwiona przysuwając się do mnie bliżej. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc co ma na myśli zadając mi to pytanie - Chodzi o rodziców? - dodała widząc moją minę. Pokiwałam przecząco głową chociaż jak teraz o tym pomyślę, to może mieć rację.
- Może trochę - westchnęłam i odłożyłam torbę na ławkę obok siebie - Bardziej przejmuję się wyjazdem Leona - stwierdziłam a raczej przyznałam się do swoich obaw. Wyczułam na sobie wzrok nie tylko Ludmiły, ale także Federico - Potrzebuję go teraz, a on pojutrze wylatuje - mam potrzebę wyżalenia się przed kimś. Wewnątrz siebie mam ochotę krzyczeć i błagać aby mnie teraz nie zostawiał. Jest jedyną osobą, która mnie rozumie i przy której opanowuje mnie upragniony spokój. Położyła mi dłoń na mojej ręce i ścisnęła ją mocniej - Boję się, że teraz nie poradzę sobie sama, że jeśli wyjedzie pogubię się. Wiem, że mam wsparcie w Tobie, ale on jest mi bliższy niż ktokolwiek inny. Czuję, że tylko on może mi pomóc - dopowiedziałam i przeniosłam na nią swoje spojrzenie. Zdaję sobie sprawę, że zawsze mogę na nią liczyć i jest w podobnej sytuacji, ale obie wiemy, że ja jestem bardziej wrażliwa jeśli chodzi o takie rzeczy. Objęła mnie ramieniem i przytuliła do siebie. Miałam ochotę ponownie się rozpłakać, ale nie zrobię tego tutaj i obiecałam sobie, że nie będę już więcej płakać z tego powodu.
- Wiesz, że on chciałby zostać, ale..
- Nie może, wiem - dokończyłam za Federico, który zapewne chciał mnie pocieszyć - Znam Leona i wiem, że nie zostawiłby mnie gdyby nie musiał - spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam. Każdy go zna i wie jakim człowiekiem jest. Słysząc dźwięk dzwonka szkolnego westchnęłam głośno, bo teraz będę musiała się męczyć na sprawdzianie z biologii. Niechętnie wstałam ze swojego miejsca zabierając torbę. Zaczekałam chwilę na Ludmiłę i Federico po czym we trójkę udaliśmy się pod klasę, w której zaczną się kolejne tortury.
***
- Jestem niesamowicie głodny - przekazał mi niepotrzebną jak dla mnie informację Federico otwierając drzwi do domu. Zaśmiałam się pod nosem wchodząc za nim. Od początku drogi powrotnej od domu Ludmiły wysuwał propozycje, co jego mama mogła zrobić na obiad. I słuchając go stwierdziłam, że ma zachcianki jak kobieta w ciąży albo podczas miesiączki. Co chwilę zmieniał zdanie odnośnie tego co by zjadł. Ostatecznie zatrzymał się na jakimś specjalnym daniu jego mamy, którego nie chciał mi zdradzić, bo to tajemnica. Pewnie sam nie ma pojęcia, co to jest - Mamo, powiedz że zrobiłaś obiad - po co się przywitać ze swoją mamą skoro można od razu zacząć temat jedzenia. Kobieta spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem i pokiwała przecząco głową.
- Nie zdążyłam nic ugotować, bo wróciłam chwilę temu do domu - oznajmiła wypakowując z papierowej torby zakupy, z których zapewne przed chwilą wróciła. Widać było ewidentnie po jego wyrazie twarzy, że odpowiedź nie spodobała mu się. Biedny. Przez całą drogę marzył o obiedzie a tutaj dowiaduje się, że go nie ma. Rozejrzałam się dyskretnie po salonie w poszukiwaniu Leona, bo bez niego czuję się wciąż nieswojo.
- I co ja mam teraz zjeść? - zapytał jakby z pretensjami, ale także można było wyczuć w jego głosie rozczarowanie. Z każą chwilą zaczynam krępować się coraz bardziej. Nigdy nie zostawałam z rodzicami Leon sam na sam zwłaszcza w jego domu.
- Masz dwie opcje - zaczęła uśmiechając się do niego - Albo poczekasz aż zrobię obiad albo coś sobie zamówisz - dokończyła a raczej podała mu wspomniane chwilę wcześniej opcje - Możesz też zrobić sobie coś do jedzenia sam - stwierdziła patrząc na niego poważnym wzrokiem. Nie odpowiedział tylko westchnął głośno i usiadł zawiedziony na krześle przy blacie. Przełknęłam głośno ślinę zastanawiając się czy zapytać o to, gdzie jest  Leon. To byłoby chyba niewłaściwe i pomyślą, że tylko na tym mi zależy. Chociaż w końcu to mój chłopak.
- A gdzie Leon? - od razu spojrzałam wdzięcznym wzrokiem w stronę Federico, który chyba wyczytał z mojej twarz o co chce zapytać.

- Zostawił karteczkę, że poszedł biegać - powiedziała na pytanie swojego syna, które chciałam zadać i odpowiedź interesowała mnie bardziej niż jego. Kobieta odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła delikatnie mierząc mnie wzrokiem, na szczęście pozytywnym - Też jesteś głodna, Violu? - pokiwałam przecząco głową, bo w przeciwieństwie do Federico nie odczuwam potrzeby jedzenia. I wtedy jak na zbawienie dla mnie drzwi frontowe do ich domu się otworzyły. Automatycznie spojrzałam w tamtą stronę z nadzieją, że ujrzę w nich swojego chłopaka i na szczęście  to był on. Uśmiechnęłam się na jego widok i cały stres ze mnie upłynął. Podszedł do mnie dysząc i ucałował mój policzek po czym podszedł do lodówki i wyciągnął z niej butelkę z wodą.
***
- Czemu mnie obserwujesz? - zapytał odwracając się w moją stronę zapewne czując mój wzrok na sobie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i wzruszyłam ramionami. Może dlatego, że on jest znacznie interesujący niż cokolwiek co znajduje się w jego pokoju. Zwłaszcza ta walizka stojąca obok szafy. Już prawie pozbierałam się po sytuacji z rodzicami a jutro ponownie się załamię kiedy on wyjedzie. Dzisiejsza noc jest ostatnią kiedy przy nim zasnę. Otulona jego ramionami, czując jego ciepło i zapach.
- Dlaczego śpisz w koszulce? - zapytałam zaciekawiona. Zmarszczył brwi spoglądając na mnie kątem oka. Wcześniej zanim wyjechał rozbierał się przy mnie a teraz żeby zmienić koszulkę idzie do łazienki. Wstydzi się mnie czy może obawia, że jak zobaczę go bez koszulki rzucę się na niego.
- Bo jest coś o czym nie wiesz - odpowiedział odkładając swój telefon na biurko. Tym razem to ja zmarszczyłam brwi. Nie powiedział mi o czymś. Przełknęłam głośno ślinę i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, bo zaczyna buzować we mnie złość, że coś przede mną ukrywa. Widząc moją minę westchnął głośno i złapał za końce swojej bluzki po czym ściągnął ją z siebie. I przysięgam, że pierwsze co rzuciło mnie się w oczy to jego idealnie wyrzeźbiony brzuch. Mogę zrobić zdjęcie na pamiątkę! Proszę!. Odwrócił się do mnie delikatnie bokiem i dopiero wtedy zauważyłam jego tatuaż. Otworzyłam delikatnie usta ze zdziwienia i wstałam powoli z łóżka. Nie przypuszczałam, że zrobi sobie tatuaż. Przygryzłam dolną wargę i przejechałam palcami po jego żebrach. Wcześniej nie podobały mnie się tej wielkości tatuaże, ale widząc jego zmieniam zdanie. Domyślam się dlaczego wytatuował sobie głowę lwa z profilu i nawet nie mam zamiaru go o to pytać. Jest świetny aż sama zapragnęłam podobnego.
- Czemu mi nie powiedziałeś? - zapytałam spokojnym głosem wpatrując się w jego tatuaż. Nic nie poradzę na to, że zachwyca mnie.
- Nie było okazji - powiedział i czułam na sobie jego wzrok więc także spojrzałam na niego. Uniosłam brwi i przybrałam poważny wyraz twarz. Chyba sobie żartuje. Nie było okazji? Przecież nocuję u niego już trzecią noc i on nie miał okazji aby mi o tym powiedzieć.
- Jest świetny - wyraziłam swoje zdanie odnośnie tego dzieła i ponownie spojrzałam w tamto miejsce. Nie musiałam patrzeć aby wiedzieć, że się uśmiechnął na moje słowa. Nie mogąc się dłużej powstrzymać przytuliłam się do niego unosząc głowę do góry. Schylił się delikatnie i złożył krótki pocałunek na moich ustach.
***
Odrzuciłam połączenie od mojej mamy i zmieniłam kierunek w stronę parku. Muszę trochę pomyśleć. O tym co dzisiaj się wydarzy. Będę zmuszona wrócić do swojego domu i codziennie widywać osoby, które wyrządziły mi tyle cierpienia. A na dodatek nie będzie przy mnie Leona. Co kompletnie mnie dołuje. Jestem pewna, że w tym momencie właśnie się pakuje. Usiadłam smętnie na jednej z ławek i przymknęłam na chwilę oczy. 
- Coś się stało? - chciałam zostać sama, ale czy tak się stało nie, bo oczywiście musiał się przyczepić. Nawet świętego spokoju nie mogę oczekiwać.
- Śledzisz mnie - powiedziałam obojętnie nawet na niego nie patrząc. Sądziłam, że odpuścił sobie marnowanie mojego czasu, ale najwidoczniej się pomyliłam. On na prawdę nie widzi tego, że nie jestem zainteresowana spędzaniem czasu w jego towarzystwie.
- Nie, widziałem po prostu, że jesteś smutna i postanowiłem cię pocieszyć - wyjaśnił powód, dla którego ponownie mnie męczy. Westchnęłam głośno otwierając oczy.
- A skąd przypuszczenie, że akurat ty poprawisz mi humor? - zapytałam w trochę chamski sposób, ale z nim inaczej się nie da. On jest jak wkurzająca mucha. Ty ją odganiasz a ta nadal do ciebie leci. Widziałam po jego wyrazie twarzy, że trochę się zmieszał po usłyszeniu moich słów.
- Bo jestem zabawny - zaśmiał się i szturchnął mnie ramieniem. Jeżeli to miało mnie rozśmieszyć, to nie wyszło mu. Wręcz przeciwnie. Westchnęłam głośno i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej a swoje spojrzenie utkwiłam na widoku przed sobą - Słuchaj, chciałem wyjaśnić sprawę z imprezy - domyślałam się, że kiedyś mnie dorwie aby ponownie poruszyć ten temat. Wysłucham go, a potem grzecznie wstanę mówiąc, że się śpieszę i pójdę sobie - To co powiedziałem to prawda. Podobasz mnie się od samego początku, ale wiem i widzę, że jesteś z Leonem, dlatego chciałbym abyśmy zostali przyjaciółmi - no wyśmieje go zaraz. Nie wiem na jakiej zasadzie to działa, ale kiedy jestem w towarzystwie Matta to uruchamia się ta arogancka i wredna wersja mnie. Zerknęłam na niego znudzona i przewróciłam oczami.
- Nie sądzę, aby to się udało - stwierdziłam a raczej wypowiedziałam swoje myśli na głos. Wyprostowałam się i obróciłam tak aby mieć z nim kontakt wzrokowy. W tej chwili mam zamiar wbić mu do głowy, że nasza znajomość nie ma najmniejszego sensu - Nie obraź się, ale nie przepadam za Tobą. I nie chodzi o sytuację z Ludmiłą, ale po prostu irytujesz mnie - powiedziałam i widząc jego minę zaczęłam trochę żałować tych słów - Więc przyjaźń między nami nigdy nie wyjdzie - dopowiedziałam i na pocieszenie, chociaż wątpię aby go to pocieszyło uśmiechnęłam się do niego. Wstałam ze swojego miejsca i poklepałam go po ramieniu a następnie jak najszybciej ruszyłam w kierunku domu Leona. Zdaję sobie sprawę, że nie pozbyłam się go i wciąż będzie chciała się ze mną zaprzyjaźnić, ale cieszę się, że mu to powiedziałam.
***
- Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam jesień - przerwała ciszę miedzy naszą czwórką Ludmiła oparta o plecy Federico. Uśmiechnęłam się do niej tym samym zgadzając się z jej słowami. Z jednej strony jesień jest piękną porą roku zwłaszcza dzięki kolorystyce, ale patrząc teraz co dzieje się za oknem można ją znienawidzić. Deszcz i mocny, nieprzyjemny wiatr. Całe szczęście nie zrobiło się jeszcze ciemno - Za grzane wino, gorącą czekoladę i pachnący cynamonem dom - mówiła z delikatnym uśmiechem na twarzy zamykając oczy. Ta ostatnia rzecz podoba mnie się najbardziej. Czując zapach cynamonu wyobrażam sobie święta - A szczególnie za ciepłe koce i świeczki zapachowe zapalone nocą - dodał wzdychając cicho. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam w stronę Leona. Zbliżyłam się do jego szyi i nosem dotknęłam jej. Odwrócił wzrok od okna i przeniósł go na mnie.
- O czym myślisz? - zapytałam szeptem spoglądając w jego oczy. Mimo iż światło było przygaszone doskonale mogłam ujrzeć jego cudowne źrenice. Uśmiechnął się do mnie i pokiwał przecząco głową po czym delikatnie mnie pocałował. Jakoś nie uwierzyłam w jego słowa - Myślisz o wyjeździe - stwierdziłam obserwując jego twarz. Westchnął głośno odwracając ode mnie wzrok, co oznaczało, że mam rację.
- Tak, myślę o tym, bo za kilka godzin muszę być w samolocie - uniósł się trochę zwracając tym uwagę Ludmiły i Federico - A nie chce zostawić cię tutaj samej zwłaszcza kiedy mnie potrzebujesz - dodał już trochę uspokojony i powoli wypuścił powietrze ze swoich płuc. Też nie chce żeby wracał, ale przecież nie mogę z tym nic zrobić. Nie zatrzymam go siłą.
- To nie wyjeżdżaj - odezwała się Ludmiła jakby to było takie proste. Oboje z Leonem spojrzeliśmy na nią jak na kogoś niespełna rozumu.
- Jasne, a dasz mi sto tysięcy? - zapytał Leon ze sztucznym uśmiechem i zadowoleniem w głosie. Blondyna zmarszczyła brwi zapewne nie rozumiejąc, o czym on do niej mówi. Westchnął ponownie i odchylił głowę do tyłu - Jeżeli nie wrócę do Stanów, zerwą ze mną kontrakt i obciążą karą w wysokości stu tysięcy - wyjaśnił swoje wcześniejsze słowa. Przełknęłam głośno ślinę i bez słowa ułożyłam głowę na jego ramieniu. Nie chce żeby zadręczał się tym. Poradzę sobie, a przynajmniej to sobie będę wmawiać. A jeżeli popadnę w jakąś depresję albo coś gorszego, to Ludmiła mną potrząśnie i pomoże mi z tego wyjść. Tylko wtedy zapewne Leon będzie się o to obwiniać. Czując jego usta na czubku mojej głowy przymknęłam oczy i uniosłam delikatnie kąciki ust do góry. 

***
Blondyna wyściskała mnie tysiąc razy mocniej niż się tego spodziewałam i podobnie uczyniła w stosunku do Leona, chociaż i tak zobaczy go jeszcze na lotnisku po czym razem z Federico wyszli z pokoju mojego chłopaka. Oni chcieli zostać sami i my także. Zwłaszcza, że zostało siedem godzin. 
Kiedy drzwi do pokoju się zamknęły odwróciłam się w stronę mojego bruneta i wkładając ręce do tylnych kieszeni spodni uśmiechnęłam się do niego chcąc zamaskować mój smutek. Bez słowa podszedł do mnie i po prostu przytulił. Automatycznie moje ramiona oplotły jego tors a twarz ukryłam w jego barku. Mogę tak stać z nim przez te siedem godzin. Nie potrzebuję rozmowy, tylko jego obecności. Jego ciepła, zapachu. Słysząc dźwięk dzwonka do drzwi zacieśniłam swój uścisk.
- Nie otwieraj - wyszeptał chcąc powstrzymać go od tego aby wypuszczał mnie ze swoich objęć. To jedyny moment dzisiejszego dnia kiedy jesteśmy sami i ostatni na dwa miesiące.
- Muszę - odpowiedział i czułam, że niechętnie odsunął się ode mnie. Spuściłam głowę aby nie spojrzeć na niego i nie rozpłakać się. Wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą a mój wzrok utkwił na walizce. Nadal pamiętam to uczucie kiedy żegnałam go na lotnisku. Wciąż czuję ten ból w sercu. I teraz znowu będę przez to przechodzić tylko tym razem zaboli dwa razy mocniej. Przecież to nierealne. Nie da się nacieszyć obecnością osoby, którą się kocha przez kilka dni. Ostatnie dwa miesiące były dla mnie męczarnią a te będą jeszcze gorsze.
- Violu, do ciebie - z moich rozmyślań wybudził mnie aksamitny głos Leona. Odwróciłam się do niego twarzą i spojrzałam pytająco, ale nie odpowiedział na moje nieme pytanie. Złapał mnie za rękę i można powiedzieć wyciągnął z pokoju. A kiedy ujrzałam w salonie sylwetkę ojca miałam ochotę uciec. Ścisnęłam mocniej dłoń Leona i zatrzymałam się gwałtownie. Nawiązując z nim kontakt wzrokowy posłałam mu zawiedzione spojrzenie. Ponownie pociągnął mnie w stronę ojca.
- Violu...
- Nie jestem gotowa na rozmowę z tobą - przerwałam mu jego wypowiedź i wyrywając rękę z uścisku dłoni Leona chciałam wrócić do pokoju, rzucić się na łóżko i zacząć płakać. Jednak przeszkodził mi w tym mój własny chłopak. Zacisnęłam zęby i spojrzałam na niego gniewnie.
- Wiem, Violu - odezwał się ojciec i zerknął na białą kopertę, którą trzymał w ręce - Dlatego chce ci to dać - powiedział wzdychając po czym podał mi wspomnianą rzecz. Niechętnie chwyciłam kopertę i zerknęłam na nią. Jeżeli to pieniądze, którymi chce mnie przekupić to jest śmieszny. Myśli, że jak da mi pieniądze to zapomnę o tym co zrobili z mamą - Rozumiemy z mamą, że nie jesteś gotowa aby nam wybaczyć i potrzebujesz czasu i  wsparcia - mówił patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
- Co to jest? - zapytałam wskazując wzrokiem na kopertę. Może to jakieś dane psychologa, który ma mnie wesprzeć i wyjaśnić dlaczego rodzice tak się zachowali. Najlepiej zwalić problem na kogoś innego zamiast samemu się podjąć jego rozwiązania.
- To bilet - odpowiedział wzbudzając we mnie zdziwienie - A konkretnie bilet na samolot do Stanów - dopowiedział zerkając raz na mnie raz na Leona - Podjęliśmy z mamą decyzję, że najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji będzie jak wyjedziesz z Leonem na jakiś czas. Przemyśli wszystko na spokojnie i zrozumiesz dlaczego tak postąpiliśmy - powiedział a ja miałam ochotę podejść i wyściskać go, ale blokowała mnie tajemnica związana z Amelią. Odwróciłam się w stronę Leona uśmiechając się od ucha do ucha. Od razu przytuliłam się do niego wieszając się na jego szyi.

***
Rozdział 15 - zakończony.
Wybaczcie, że tydzień temu nie było, ale niespodziewanie zaatakowała mnie choroba.
Od ponad dwóch lat nie byłam tak chora, że przez cały czas leżałam w łóżku.
Jak? Skąd? I gdzie mnie dopadła to nie wiem, ale nie miałam siły zjeść a co dopiero pisać.
Na szczęście trwało to tylko cztery dni i jestem już w pełni sił. No prawie.
Zaskoczeni końcówką? Tak? To dobrze, bo taki miałam zamiar.
Wszyscy w obawie, że Viola zbliży się do Matta a tutaj niespodzianka.
Wyjeżdża z Leonem!
Chociaż w Stanach też jest dużo przystojniaków ( nie takich jak Leon), którzy mogą zawrócić Violce w głowie. Dowiecie się wszystkiego w następnych rozdziałach. 

28 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Och jak ja kocham Leosia.
      Wspiera Violette w trudnych chwilach .
      Jezu jakie Violka ma szczęście.

      Ja tu się zamartwiam co będzie jak Leon wyjedzie ,a ty mi wyjeżdżasz ,ze na jedzie z nim?!
      Jezu KOCHAM CIE!
      Takiej niespodzianki to sobie nie wyobrażałam.

      Verdas ma tatuaż.
      Co go właściwie do tego skłoniło?
      Ale podoba mi się.
      Ja to myślałam ,ze Violetta będzie darła japę "na co ci do cholery ta dziara"
      Ale widać nie tylko mnie się spodobała.

      Wspaniały
      Świetny
      Genialny
      Jejku ,ale ty masz talent do pisania!
      Czekam z niecierpliwością na kolejny!


      Gabi:*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Warto było czekać na gen rozdział i na takie nowinki 😁
      Może i Violka przyjmie ten bilet jako formę przekupstwa, ale przynajmniej będzie blisko Leona.
      Na pewno nie będzie miał dla niej tyle czasu ile oboje by chcieli, ale coś za coś. Będą tam razem i dzięki niemu Viola może prędzej się pozbiera po tych rewelacjach 😀😘
      Nie wpadła bym na to ;**
      Wyjazd do Stanów? Ojjj już się nie mogę doczekać jak to będzie teraz ;)

      Tatuaż? Leon szaleje.
      Ciekawe co go do tego skłoniło.
      Zmienia się. Coraz bardziej widać zmiany w jego zachowaniu. Od dłuższego czasu nie boi się dotyku V, mieszkali razem przez kilka dni, a do gego teraz razem będą mieszkać w Stanach;)
      Nauczyła go zaufania do ludzi;**
      On potrafił wybaczyć rodzicom i z jego pomocą V wybaczy swoim, ale nigdy im tego nie zapomni.
      To zrozumiałe.

      Nie sądziłam, że kiedyś to napisze, ale trochę zrobiło mi się żal Matta. Może jest jaki jest i w ogóle, ale każdemu należy się szansa. Może jednak kiedyś Viola da mu szansę i będą przyjaciółmi?
      Parą nigdy nie będą, ale przyjaciółmi mogą być, jeżeli Matt nie będzie mieszał jej w związku :)

      PEREŁKA
      ❤❤❤❤❤❤

      Maddy ❤

      Usuń
  3. Ooo nie, Violetcie nikt nie zakręci w głowie, bo ona kocha Leona!!! :C
    I tak ma być, zrozumiano? XD
    Nie po to tak się starała o Leona aby teraz polecieć na pierwszego lepszego ze Stanów :cc
    O nie, nie, nie!
    A jakby coś odwalała to Leoś zafunduje jej bilet powrotny do BA XD
    Jak słodko, że z nim jedzie **
    Odpocznie od szkoły, rodziców i Matta ;-;
    I będzie z Leonkiem <3
    Fede się zmienia i to na lepsze :D
    Jeju, jak ja się cieszę, że ona leci z Leonem :D!
    Proszę, tylko nie psuj Leonetty :/
    Ehhh, nie było okazji do powiedzenia o tatuażu?
    Cóż za wielka tajemnica XD
    Lubisz nas zaskakiwać tak wgl! :O
    I straszyć XD
    Jak ja kocham te rozdziały! ♥♥♥
    Już się przestraszyłam, że w tamtym tygodniu nie było rozdziału bo może postanowiłaś zrobić sobie przerwę! :O
    Ale na szczęście wciąż tu jesteś i nadal piszesz cudowne rozdziały! :D
    Też niedawno byłam chora :c
    Nie polecam.
    No więc wyzdrowiej całkowicie <3
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny❤❤❤
    Nie mogę doczekać się next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam ❤
    Znalazłaś twojego bloga kilka dni temu i przeczytałam wszystko ☺

    Vilu leci z Leonem do Stanów!❤
    Umieram 😖
    Jak się cieszę ❤
    Tylko ta sprawa z Mattem i tymi chłopakami w Stanach mnie dołuje 😦😣
    Jak Leon nie mógł jej powiedzieć o tatuażu?
    Teraz ten plaster który miał wyjaśnia wszystkich 😄
    Federico się zmienia 😮
    Tylko żeby znów mu coś nie odbiło 😁

    Perełka ❤
    Błagam dodaj kolejny rozdział trochę wcześniej ❤
    Buziaki ❤ 😙

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny ��❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega rozdział !
    Biedaku choróbsko straszna rzecz ! Przychodzi z nienacka i długo trzyma - mnie na szczęście jeszcze nie dopadła, ale pogoda taka , ze niczego nie można być pewnym. Zdrówka życzę ! 😘
    Rozdział mega , Violka wyjeżdża z Leonem cudnie :D mily gest ze strony rodziców, może jej ten wyjazd pomoże a może jednak nie ? Zobaczymy 😉
    Fede jego drugie oblicze no proszę - jedna wielka niewiadoma ten chłopak 😃
    Matt dostał kosza , albo i policzek od V. Nawet na przyjaźń nie może liczyć, no cóż bywa.. 😄
    Czekam na kolejny rozdział!
    Jeszcze raz zdrówka 😘

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Cię! <3
    Serio te twoje opowiadanie ciągle mnie zaskakuje. :)

    No kto by pomyślał że Viola wyjedzie razem z Leonem :* Awwww... <3
    Teraz nie musi znów przeżywać rozstania z Leosiem na kolejny czas. :*
    Oni są po prostu dla siebie stworzeni :*
    Nie ma słów którymi można opisać ich relację... <3 I to jest właśnie takie bardzo słodkie. :* Są tak cudowni że nie można opisać tego słowami <3

    Matt... Jak ja go nie cierpię ;/ W kółko zaczepia Violette. Myśli że Vi poleci na niego. Najpierw będą super przyjaciółmi a potem jeszcze się zakocha?! ;/ Grrrr... Już na pewno ;o Pfff...

    Ale i tak końcówka najlepsza (jak cały ten blog :*) <3 <3 <3

    Paa

    Mrs.Blanssel #

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak się cieszę, że Violka leci z Leonem do USA.
    Cudowny
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju Jeju Jeju Jeju Jeju
    Poczułam się jak V w tym rozdziale, taka smutna i rozdarta. I jest też Leon, który zaraz ma wyjechać. I ten bilet. Szczerze? Ucieszylam się jakbym to ja miała z nim wyjechać
    Czrkam na kolejny💓💓💓💓
    G.

    OdpowiedzUsuń
  11. AAAA!!!! Kocham <3
    selena123

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyno omg..
    Jesteś po prostu, Jezu jesteś, nie umiem wyrazić się, ta końcówka, jesteś zajebista...
    Wrócę 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie mam ochotę kupić koszyk wielkich czekolad i ci je wysłać 😂
      Co ty zrobiłaś nam za niespodziankę! 💜
      Normalnie gdybym mogła uściskałabym cię, bo nie dość, że masz talent, duże możliwości na książkę, piszesz wspaniałe rozdziały to jeszcze potrafisz takie emocje przyspawać, że człowiek spadnie z krzesła 😂
      Sama nie wierzę w to co się dzieje..
      Ten next to jakaś perełka! Współczuje ci strasznie, że musiałaś przejść przez to piekło, też często choruje i jak mnie złapie to czuję się fatalnie. Skoro jesteś prawie w pełni to życzę ci, żebyś odzyskała wszystkie możliwe siły na rozdzialiki, żebyś się uśmiechała, a nie smuciła chorobą!
      Już byłam taka podłamana, jak będzie wyglądało ich pożegnanie a tu "woow" ;*
      Ojciec Violetty przynosi bilet do Stanów, bo zdecydowali, że Violetta najbardziej na świecie kocha Leòna i po pierwsze nie zniesie jego wyjazdu, zwłaszcza gdy dowiedziała się prawdy, a pozatym bardzo go kocha i on jej pomoże to wszytko zrozumieć!
      Jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy, wszystko w twoich rękach ale skrycie liczę, że naprawdę razem wyjadą, zrób to dla nas kochana 💜

      Życzę ci mnóstwo weny i pomysłów!
      I zdrówka oczywiście(też mam nieznośny katar i aż oddychać nie można eh)

      Buziaki, Wiktoria 😘

      Usuń
  13. Wspaniały! <3
    V leci z Leonem super!
    Niepokoi mnie ten "chłopak, który może zawrócić jej w głowie", chociaż pewnie i tak to on będzie chciał ją zdibyć a ona ma Leona.....mam taką nadzieję. :/
    Leon bez koszulki z tatuażem nono gorąco!!!!!!
    Ps nie rozdzielisz Leonetty pisałaś chyba pod pierwszym rozdziałem że ich nie rozdzielisz...
    Całusy Ewa

    OdpowiedzUsuń
  14. Violetta leci z Leonem wspaniale <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały!!!❤

    OdpowiedzUsuń
  16. Leon i Violetta pomieszkują razem u niego. Słodziacy. Tatuaż Leona mmmmmmm sexy <3 Rozpływam się. Wspólny wyjazd jestem za. Czekam co się dalej wydarzy i na twoje pomysły. :)

    OdpowiedzUsuń