***
*5 tygodni*
- Niestety mam tylko chwilę - odezwał się od razu kiedy odebrałam od niego połączenie. Żadnego powitania, tylko od razu oznajmia mi, że nie ma za dużo czasu. Westchnęłam głośno, bo dość, że go nie zobaczę, gdyż nie ma chwilowego połączenia z internetem to jeszcze porozmawia ze mną pewnie przez kilka minut - Opowiadaj, jak tam u ciebie - zaczął temat zapewne, aby nie tracić czasu.
- Szkoła - odpowiedziałam niezadowolona, bo nauczyciele uwzięli się na nas i nie dają nam ani minuty na odetchnięcie - Nie mogę się normalnie doczekać ferii świątecznych - dodała, na co się zaśmiał. I nie cieszę się ze zbliżających się świat, bo będziemy mieli wolne od szkoły, bardziej zależy mi na przyjeździe Leona - A dzisiaj wyjątków zrobiłam coś innego i poszłam z Ludmiłą do fryzjera - zaśmiałam się, bo mojej kuzynce nie łatwo było zaciągnąć mnie tam.
- Czeka mnie szok, jak cię zobaczę? - zapytał także się śmiejąc. Westchnęłam cicho chcąc go trochę przetrzymać w niepewności. Między nami przez chwilę panowała cisza.
- Wiesz Ludmiła doradziła mi blond - powiedziałam niepewnie bawiąc się przy tym swoim wisiorkiem, którego zazwyczaj nie noszę, ale dzisiaj wyjątkowo postanowiłam go założyć, aby moje szyja nie wydawała się taka jak to powiedziała kiedyś Ludmiła goła.
- Proszę Cię, powiedz, że tego nie zrobiłaś - odezwał się po chwili z błagającym tonem głosu. Zacisnęłam usta w wąską linię, chociaż zdaję sobie sprawę, że on i tak tego nie widzi - Viola...- w jego głosie można było usłyszeć zrezygnowanie. Czy on ma coś do blondynek? Niech tylko Ludmiła się dowie o jego reakcji na ten kolor włosów - Zrobiłaś - stwierdził zrezygnowany, co mnie rozśmieszyło.
- A co nie podobają ci się blondynki? - zapytałam ze smutkiem w głosie. Westchnął głośno i coś czuję, że w tej chwili chyba się załamuje.
- Wolę twój naturalny kolor - oznajmił mi ewidentnie niezadowolony z informacji jaką mu przekazałam. Przygryzłam dolną wargę powstrzymując się od zaśmiania - A teraz niestety będę musiał się przyzwyczaić do nowego koloru - dodał głośno wzdychając.
- Nie będziesz musiał - nie wytrzymałam i zaśmiałam się - Wciąż mam swój naturalny kolor - dodałam uśmiechając się do siebie - Chciałam tylko zobaczyć jak zareagujesz - wyjaśniłam, a słysząc z jego strony ulgę ponownie się zaśmiałam. Zazwyczaj chłopaka nie zbyt obchodzi na jaki kolor jego dziewczyna przefarbuje swoje włosy.
- Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło - powiedział poważnym głosem, na co się zaśmiałam. Zapamiętać nie farbować włosów. Wcześniej żałowałam trochę, że nie zgodziłam się na żadną zmianę, a teraz jestem sobie wdzięczna, że nie uległam Ludmile.
***
- Mówiłam żebyś za mną nie szedł - a miałam spędzić miły i co najważniejsze spokojny dzień w swoim pokoju. Szkoda tylko, że pewne osoby zrujnowały mi ten plan - Jestem na Ciebie zła - podniosła głos i bezczelnie rzuciła w niego moją poduszką, którą wzięła z łóżka.
- Nie mieszkacie tutaj - zaznaczyłam stanowczo. Rozumiem, że jesteśmy z Ludmiłą rodziną i w ogóle, ale to nie uprawnia jej do wchodzenia sobie do mojego domu, pokoju bez wcześniejszej zapowiedzi. A nie wspomnę o Federico, który od jakiegoś czasu często tutaj bywa, co oznacza, że nie mam spokoju ani na chwilę.
- Okłamałeś mnie! - krzyknęła, kompletnie ignorując moje wcześniejsze słowa. Czy ja jestem niewidzialna? Przyszli tutaj tylko po to, aby się pokłócić i mnie zdenerwować? Moja kuzynka odwróciła się w moja stronę i patrzyła na mnie morderczym wzrokiem - Odwołał nasze spotkanie, bo coś mu wypadło, a tak na prawdę był na jakiejś imprezie - wytłumaczyła mi cała buzując ze złości. Wstałam ze swojego miejsca, czyli wygodnego łóżka i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Czy ja awansowałam na jakąś terapeutkę w ich związku? Odkąd wróciłam co chwilę wciągają mnie w swoje kłótnie i oczekują, że będę je łagodzić, co doprowadza mnie do szaleństwo, bo czuję się jakby była w jakimś trójkącie.
- Robisz z tego wielką sprawę, a to nic takiego - powiedział także zdenerwowany. Westchnęłam głośno, widząc minę mojej kuzynki. Stąpasz po cienkim lodzie Federico, lepiej zamilcz - I teoretycznie to nie skłamałem, tylko nagiąłem prawdę - dodał zapewne próbując załagodzić sytuację, co jak zawsze mu nie wyszło. Przewróciłam oczami i miałam ochotę klepnąć się w czoło z powodu jego głupoty.
- Bo się zdenerwuję - warknęłam Ludmiła przez zaciśnięte zęby, odwracając się do niego powoli i zapewne mordując wzrokiem. Widząc jej zaciskającą się dłoń zaczęło robić mnie się szkoda Federico, który jeśli się nie przymknie dostanie od niej.
- Wiesz, chyba już za późno, bo twoja żyłka na czole zaczęła już pulsować - zaśmiał się. Przymknęłam oczy kiwając przecząco głową.
- Federico, lepiej się już nie odzywaj - postanowiłam się wtrącić, chociaż oni i tak już mnie w to wciągnęli. Jak zawsze.
- Dlaczego? - zapytał poirytowany - Nic złego nie zrobiłem. Chciałem tylko pójść na imprezę, a ty mi zabroniłaś, więc można powiedzieć, że zmusiłaś mnie do skłamania - tym razem to chyba on się zdenerwował, bo aż poczerwieniał na twarzy. Kolejna ta sama kłótnie, którą będzie trzeba załagodzić.
- Zabroniłam ci, bo wiem jaki jesteś - podniosła głos moje kuzynka. Czuję się tutaj niezręcznie, bo znowu na siebie prawie, że krzyczą a ja stoję i się przysłuchuję, ale w sumie to oni wtargnęli do mojego pokoju i zaczęli to wszytko, więc nie powinnam stąd wychodzić.
- Weź się zdecyduj! - krzyknął, na co się wzdrygnęłam w przeciwieństwie do Ludmiły - Mówiłaś, że nie przeszkadza ci to jaki jestem, a teraz zmieniasz zdanie - wytłumaczył swoje spostrzerzenia. W pewnym stopniu ma rację, ale jeśli mu ją przyznam na głos, to Ludmiła mnie zabije.
- Bo nie przeszkadza, ale wciąż pamiętam jak się zachowywałeś - i zaczyna się stały cykl kłótni. Wypominanie sobie błędów z przeszłości. Znam już ten scenariusz. Jednak ku mojemu zaskoczeniu on zaśmiał się na jej słowa.
- Uważasz, że mógłbym cię zdradzić? - zadał pytanie patrząc na nią poważnym wzrokiem.
- A mógłbyś? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, co ewidentnie go zdenerwowało. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek Federico był aż tak zdenerwowany. Coś czuję, że ta kłótnia będzie cięższa niż pozostałe.
- Jesteśmy ze sobą od dłuższego czasu, a ty nadal mi nie ufasz - stwierdził, a raczej wywnioskował z jej można powiedzieć wypowiedzi. Przełknęłam nerwowo ślinę czekając na odpowiedź Ludmiły, której się niestety nie doczekałam, bo ona cały czas milczała. Chyba powinna się stąd ulotnić pod jakimś pretekstem - Nie widzisz tego, że mi zależy, że się staram i nie ryzykowałbym żeby ponownie wszystko zepsuć - wypowiadał te słowa z taką złością i w tak szybkim tempie, że ledwo zrozumiałam - Nie interesują mnie inne dziewczyny, bo ty jesteś dla mnie ważna i do Ciebie kocham - niemal krzyknął w jej, a raczej naszą stronę, gdyż stoję za Ludmiłą. I przysięgam, że jeżeli teraz siedziałabym na krześle na pewno bym z niego spadła. On właśnie powiedział, że ją kocha. Czy ja dobrze usłyszałam? Takie słowa padły z jego ust, czy mam halucynacje po tej herbacie od mamy. Otworzyłam szerzej oczy i zaczęłam wpatrywać się w niego zszokowana.
- Co? - ledwo wydusiła z siebie Ludmiła, zapewne będąc tak samo zszokowana jak ja. Odchrząknął jakby speszony i odwrócił od niej na chwilę wzrok.
- Tak, kocham Cię, ale jak widać dla Ciebie to nic nie znaczy - powiedział spokojnym tonem głosu i jakby urażony spojrzał na nią, po czym bez czekania na jakąkolwiek reakcję z jej strony wyszedł z mojego pokoju. Nie dziwię się jej, że jest zaskoczona tym co przed chwilą usłyszała. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem i szturchnęłam moją kuzynkę ramieniem. Spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Idź za nim - odezwałam się z uśmiechem i można powiedzieć pchnęłam ją w stronę drzwi od mojego pokoju. Niemal wybiegła z pomieszczenia, na co się zaśmiałam.
*4 tygodnie*
Przeprosiłam kolejną osobą, którą dzisiaj niechcący potrąciłam ramieniem i przyśpieszyłam tempo. Ponownie skupiłam się na notatkach z chemii, gdyż czeka mnie ważny egzamin z tego przedmiotu. I przyzna szczerz, że wczoraj nie powtórzyłam prawie nic, bo szczerze mówiąc miałam ważniejsze rzeczy niż ta głupia chemia.
- Viola! - krzyk pewnej osoby wypowiadającej moje imię zmusił mnie do oderwania wzroku od notatek. Odszukałam wzrokiem blondynę i szybkim krokiem udałam się w jej i Federico stronę. Uśmiechnięci patrzyli na mnie, natomiast ja cała byłam w stresie. Przecież od tego egzaminu zależy nasza ocena na koniec semestru.
- Z czego wy jesteście tacy zadowoleni? Dzisiaj jest egzamin - odezwałam się nie kłopocząc się jakąkolwiek formą przywitania.
- Lekcja jest odwołana, bo nauczyciel zachorował - wyjaśniła mi Ludmiła, a raczej przekazała mi cudowną wiadomość na dzisiaj. Odetchnęłam z ulgą i dziękowałam w duchu, że grypa złapała nauczyciela właśnie teraz. Wiem, to trochę samolubne, ale mam już dość zaległości w szkole i więcej popraw nie potrafię.
- Mam nadzieję, że to jakaś porządna grypa i nie zobaczę jego gęby do końca roku - powiedział ewidentnie zdenerwowany Federico. Obie spojrzałyśmy na niego zdziwione. Chociaż w sumie nikt nie lubi tego nauczyciela. Nawet najlepszy uczeń w szkole za nim nie przepada.
- Czyli, że mamy wolna godzinę - stwierdziłam zadowolona. Poszłabym coś zjeść do pobliskiej restauracji. Zgodnie kiwnęli twierdząco głową patrząc na mnie z uśmiechem. I wtedy po drugiej stronie korytarza zauważyłam Matta, ale zdziwiło mnie to iż nie był sam. Zmarszczyłam brwi zaskoczona obecnością jakieś dziewczyny - Nie wiedziałam, że kogoś ma - zaczęłam temat. Automatycznie spojrzeli w tamtą stronę nie rozumiejąc do końca o co mnie chodzi.
- A tak ma dziewczynę od jakiegoś czasu - powiedziała Ludmiła zerkając na mnie. Całe szczęście, że sobie kogoś znalazł i przynajmniej nie będzie mnie ani mojej kuzynki męczył.
- Niezbyt ładną dziewczynę - oczywiście musiał skomentować jej wygląd Federico. Blondyna szturchnęła go ramieniem mordując przy tym wzrokiem.
- Czy ty zawsze musi oceniać dziewczyny po wyglądzie? - zapytała znudzonym głosem patrząc na niego poirytowana. Uśmiechając się do niej pokiwał przecząco głową i delikatnie pocałował ją w usta.
- Ale to nie znaczy, że na to nie zwracam uwagi - wyjaśnił zadowolony z siebie - Bo po spotykać się z dziewczyną skoro nie zachwyca urodą - dodał. Pokiwałam poirytowana głową. Co z tego, że ktoś posiada urodę, jak może cierpieć na idiotyzm, albo być seryjnym mordercą. Przez wygląd nie dowiesz się jaki ktoś jest z charakteru.
- A czyli jakbym nie była ładna, to nawet byś na mnie nie spojrzał - analizowała jego słowa Ludmiła i nie wiem, czy była zdenerwowana czy bardziej rozbawiona jego słowami.
- Być może, ale na szczęście jesteś, więc nie drążmy tego tematu - stwierdził i uśmiechając się złapał ją za policzki, tak jak robią nieraz babcie swoim wnuczętom. Zmroziła go wzrokiem, ale po chwili zaśmiała się z jego miny.
- Idziemy coś zjeść? - zapytałam chcąc im przypomnieć, że także tutaj jestem. Zgodzili się na mój pomysł kiwając twierdząco głową, co sprawi mi radość, bo mój żołądek domaga się jedzenia.
- Nie mieszkacie tutaj - zaznaczyłam stanowczo. Rozumiem, że jesteśmy z Ludmiłą rodziną i w ogóle, ale to nie uprawnia jej do wchodzenia sobie do mojego domu, pokoju bez wcześniejszej zapowiedzi. A nie wspomnę o Federico, który od jakiegoś czasu często tutaj bywa, co oznacza, że nie mam spokoju ani na chwilę.
- Okłamałeś mnie! - krzyknęła, kompletnie ignorując moje wcześniejsze słowa. Czy ja jestem niewidzialna? Przyszli tutaj tylko po to, aby się pokłócić i mnie zdenerwować? Moja kuzynka odwróciła się w moja stronę i patrzyła na mnie morderczym wzrokiem - Odwołał nasze spotkanie, bo coś mu wypadło, a tak na prawdę był na jakiejś imprezie - wytłumaczyła mi cała buzując ze złości. Wstałam ze swojego miejsca, czyli wygodnego łóżka i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Czy ja awansowałam na jakąś terapeutkę w ich związku? Odkąd wróciłam co chwilę wciągają mnie w swoje kłótnie i oczekują, że będę je łagodzić, co doprowadza mnie do szaleństwo, bo czuję się jakby była w jakimś trójkącie.
- Robisz z tego wielką sprawę, a to nic takiego - powiedział także zdenerwowany. Westchnęłam głośno, widząc minę mojej kuzynki. Stąpasz po cienkim lodzie Federico, lepiej zamilcz - I teoretycznie to nie skłamałem, tylko nagiąłem prawdę - dodał zapewne próbując załagodzić sytuację, co jak zawsze mu nie wyszło. Przewróciłam oczami i miałam ochotę klepnąć się w czoło z powodu jego głupoty.
- Bo się zdenerwuję - warknęłam Ludmiła przez zaciśnięte zęby, odwracając się do niego powoli i zapewne mordując wzrokiem. Widząc jej zaciskającą się dłoń zaczęło robić mnie się szkoda Federico, który jeśli się nie przymknie dostanie od niej.
- Wiesz, chyba już za późno, bo twoja żyłka na czole zaczęła już pulsować - zaśmiał się. Przymknęłam oczy kiwając przecząco głową.
- Federico, lepiej się już nie odzywaj - postanowiłam się wtrącić, chociaż oni i tak już mnie w to wciągnęli. Jak zawsze.
- Dlaczego? - zapytał poirytowany - Nic złego nie zrobiłem. Chciałem tylko pójść na imprezę, a ty mi zabroniłaś, więc można powiedzieć, że zmusiłaś mnie do skłamania - tym razem to chyba on się zdenerwował, bo aż poczerwieniał na twarzy. Kolejna ta sama kłótnie, którą będzie trzeba załagodzić.
- Zabroniłam ci, bo wiem jaki jesteś - podniosła głos moje kuzynka. Czuję się tutaj niezręcznie, bo znowu na siebie prawie, że krzyczą a ja stoję i się przysłuchuję, ale w sumie to oni wtargnęli do mojego pokoju i zaczęli to wszytko, więc nie powinnam stąd wychodzić.
- Weź się zdecyduj! - krzyknął, na co się wzdrygnęłam w przeciwieństwie do Ludmiły - Mówiłaś, że nie przeszkadza ci to jaki jestem, a teraz zmieniasz zdanie - wytłumaczył swoje spostrzerzenia. W pewnym stopniu ma rację, ale jeśli mu ją przyznam na głos, to Ludmiła mnie zabije.
- Bo nie przeszkadza, ale wciąż pamiętam jak się zachowywałeś - i zaczyna się stały cykl kłótni. Wypominanie sobie błędów z przeszłości. Znam już ten scenariusz. Jednak ku mojemu zaskoczeniu on zaśmiał się na jej słowa.
- Uważasz, że mógłbym cię zdradzić? - zadał pytanie patrząc na nią poważnym wzrokiem.
- A mógłbyś? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, co ewidentnie go zdenerwowało. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek Federico był aż tak zdenerwowany. Coś czuję, że ta kłótnia będzie cięższa niż pozostałe.
- Jesteśmy ze sobą od dłuższego czasu, a ty nadal mi nie ufasz - stwierdził, a raczej wywnioskował z jej można powiedzieć wypowiedzi. Przełknęłam nerwowo ślinę czekając na odpowiedź Ludmiły, której się niestety nie doczekałam, bo ona cały czas milczała. Chyba powinna się stąd ulotnić pod jakimś pretekstem - Nie widzisz tego, że mi zależy, że się staram i nie ryzykowałbym żeby ponownie wszystko zepsuć - wypowiadał te słowa z taką złością i w tak szybkim tempie, że ledwo zrozumiałam - Nie interesują mnie inne dziewczyny, bo ty jesteś dla mnie ważna i do Ciebie kocham - niemal krzyknął w jej, a raczej naszą stronę, gdyż stoję za Ludmiłą. I przysięgam, że jeżeli teraz siedziałabym na krześle na pewno bym z niego spadła. On właśnie powiedział, że ją kocha. Czy ja dobrze usłyszałam? Takie słowa padły z jego ust, czy mam halucynacje po tej herbacie od mamy. Otworzyłam szerzej oczy i zaczęłam wpatrywać się w niego zszokowana.
- Co? - ledwo wydusiła z siebie Ludmiła, zapewne będąc tak samo zszokowana jak ja. Odchrząknął jakby speszony i odwrócił od niej na chwilę wzrok.
- Tak, kocham Cię, ale jak widać dla Ciebie to nic nie znaczy - powiedział spokojnym tonem głosu i jakby urażony spojrzał na nią, po czym bez czekania na jakąkolwiek reakcję z jej strony wyszedł z mojego pokoju. Nie dziwię się jej, że jest zaskoczona tym co przed chwilą usłyszała. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem i szturchnęłam moją kuzynkę ramieniem. Spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Idź za nim - odezwałam się z uśmiechem i można powiedzieć pchnęłam ją w stronę drzwi od mojego pokoju. Niemal wybiegła z pomieszczenia, na co się zaśmiałam.
*4 tygodnie*
Przeprosiłam kolejną osobą, którą dzisiaj niechcący potrąciłam ramieniem i przyśpieszyłam tempo. Ponownie skupiłam się na notatkach z chemii, gdyż czeka mnie ważny egzamin z tego przedmiotu. I przyzna szczerz, że wczoraj nie powtórzyłam prawie nic, bo szczerze mówiąc miałam ważniejsze rzeczy niż ta głupia chemia.
- Viola! - krzyk pewnej osoby wypowiadającej moje imię zmusił mnie do oderwania wzroku od notatek. Odszukałam wzrokiem blondynę i szybkim krokiem udałam się w jej i Federico stronę. Uśmiechnięci patrzyli na mnie, natomiast ja cała byłam w stresie. Przecież od tego egzaminu zależy nasza ocena na koniec semestru.
- Z czego wy jesteście tacy zadowoleni? Dzisiaj jest egzamin - odezwałam się nie kłopocząc się jakąkolwiek formą przywitania.
- Lekcja jest odwołana, bo nauczyciel zachorował - wyjaśniła mi Ludmiła, a raczej przekazała mi cudowną wiadomość na dzisiaj. Odetchnęłam z ulgą i dziękowałam w duchu, że grypa złapała nauczyciela właśnie teraz. Wiem, to trochę samolubne, ale mam już dość zaległości w szkole i więcej popraw nie potrafię.
- Mam nadzieję, że to jakaś porządna grypa i nie zobaczę jego gęby do końca roku - powiedział ewidentnie zdenerwowany Federico. Obie spojrzałyśmy na niego zdziwione. Chociaż w sumie nikt nie lubi tego nauczyciela. Nawet najlepszy uczeń w szkole za nim nie przepada.
- Czyli, że mamy wolna godzinę - stwierdziłam zadowolona. Poszłabym coś zjeść do pobliskiej restauracji. Zgodnie kiwnęli twierdząco głową patrząc na mnie z uśmiechem. I wtedy po drugiej stronie korytarza zauważyłam Matta, ale zdziwiło mnie to iż nie był sam. Zmarszczyłam brwi zaskoczona obecnością jakieś dziewczyny - Nie wiedziałam, że kogoś ma - zaczęłam temat. Automatycznie spojrzeli w tamtą stronę nie rozumiejąc do końca o co mnie chodzi.
- A tak ma dziewczynę od jakiegoś czasu - powiedziała Ludmiła zerkając na mnie. Całe szczęście, że sobie kogoś znalazł i przynajmniej nie będzie mnie ani mojej kuzynki męczył.
- Niezbyt ładną dziewczynę - oczywiście musiał skomentować jej wygląd Federico. Blondyna szturchnęła go ramieniem mordując przy tym wzrokiem.
- Czy ty zawsze musi oceniać dziewczyny po wyglądzie? - zapytała znudzonym głosem patrząc na niego poirytowana. Uśmiechając się do niej pokiwał przecząco głową i delikatnie pocałował ją w usta.
- Ale to nie znaczy, że na to nie zwracam uwagi - wyjaśnił zadowolony z siebie - Bo po spotykać się z dziewczyną skoro nie zachwyca urodą - dodał. Pokiwałam poirytowana głową. Co z tego, że ktoś posiada urodę, jak może cierpieć na idiotyzm, albo być seryjnym mordercą. Przez wygląd nie dowiesz się jaki ktoś jest z charakteru.
- A czyli jakbym nie była ładna, to nawet byś na mnie nie spojrzał - analizowała jego słowa Ludmiła i nie wiem, czy była zdenerwowana czy bardziej rozbawiona jego słowami.
- Być może, ale na szczęście jesteś, więc nie drążmy tego tematu - stwierdził i uśmiechając się złapał ją za policzki, tak jak robią nieraz babcie swoim wnuczętom. Zmroziła go wzrokiem, ale po chwili zaśmiała się z jego miny.
- Idziemy coś zjeść? - zapytałam chcąc im przypomnieć, że także tutaj jestem. Zgodzili się na mój pomysł kiwając twierdząco głową, co sprawi mi radość, bo mój żołądek domaga się jedzenia.
***
- Gdzie szła Ludmiła, że się tak stresowała? - zapytała moje mama kiedy weszłam do kuchni. Zaśmiałam na jej pytanie i zadowolona usiadłam sobie na krześle.
- Na kolacje do Federico z jego rodzicami - odpowiedziałam i czując burczenie w brzuchu wzięłam leżące w misce winogrono. Zdaję sobie sprawę, że raczej się tym nie najem, ale zawsze coś.
- Nie poznała jeszcze jego rodziców - zdziwiła się. Pokiwałam przecząco głową zajadając się winogronem. Zazwyczaj kiedy przesiadywała u swojego chłopaka jego rodziców nie był, a jak już byli to można powiedzieć Federico jakby ukrywał ją przed nimi.
- Dziadkowie przylatują na święta? - zapytałam aby podtrzymać rozmowę z moją mamą, z który mam zamiar odnowić kontakty i jak na razie idzie mi całkiem dobrze. Odwróciła się do mnie przodem i pokiwała przecząco głową, co skwitowałam grymasem. Uwielbiam święta, a zwłaszcza spędzać je w gronie najbliższych - Czyli spędzamy je z ciocią, wujkiem i Ludmiłą? - zapytałam żeby się upewnić.
- Tak, tylko jeszcze nie wiem czy u nas czy raczej u nich - oznajmiła robiąc coś przy blacie - A Leon wraca na święta? - tym razem ona skierowała pytanie do mnie. Uśmiechnęłam się na samą myśl spędzania świąt w jego towarzystwie.
- Nie wygłupiaj się i włącz tą kamerkę - powiedział twardo Leon. Pokiwałam przecząco głową, chociaż zdaję sobie sprawę, że mnie nie widzi, bo kiedy tylko się ze mną połączył wyłączyłam kamerkę aby mnie nie widział. Natomiast ja mam idealny widok na jego twarz i wiem, że się już trochę denerwuję.
- Nie chce żebyś mnie taką widział - powiedziałam wciąż trzymając się swojego zdania. Oboje jesteśmy uparci i żadne z nas nie odpuści - Kiedy ze mną rozmawiasz mam wyglądać ładnie żebyś sobie nie znalazł innej - dodałam dla żaru, na co się tylko uśmiechnął i pokiwał głową - A teraz wyglądam jak siedem nieszczęść - oznajmiłam, aby dał spokój i nie oczekiwał, że pokażę mu się nawet przez kamerkę.
- Czyli mam rozmawiać z czarnym ekranem? - zapytał ze śmiechem.
- Tak, i przez kolejne kilka dni też - powiedziałam pewna swoich słów. Jeszcze zmieni zdanie o powrocie na święta jak mnie teraz zobaczy.
- Dobra, skoro ja mam rozmawiać z czarnym ekranem, to ty też - postanowił biorąc mnie podstępem. Zagryzłam dolną wargę i po chwili jego twarz zniknęła mi z ekranu.
- Ale ty nie wyglądasz tak okropnie jak ja - jęknęłam niezadowolona. Z jego strony usłyszałam tylko i wyłącznie głośne westchnięcie.
- Masz tylko zapalenie spojówek, to nic takiego - powiedział i jestem prawie pewna, że przewrócił oczami po tych słowach.
- Nie tylko. Są całe czerwone, spuchnięte i wyglądam okropnie, a na dodatek strasznie mnie pieką - wyjaśniłam mu. Nie doświadcza tego co ja w tej chwili, więc nie wie jak cierpię. Krople, które przepisał lekarz wcale nie pomagają, a to całe zapalenie spojówek ma potrwać jeszcze przez kilka dni. I co najgorsze muszę tak chodzić do szkoły i wszyscy, no dobra Federico się ze mnie śmieje, za co obrywa ode mnie i Ludmiły.
- Nie uwierzę jak nie zobaczę - powiedział poważnie. Westchnęłam głośno, bo zdaję sobie sprawę, że jeśli nie pokaże mu się, to także mogę się pożegnać z jego widokiem na kilka dni. Położyłam palec na odpowiednim przycisku na klawiaturze, który uruchomi kamerkę.
- Tylko nie przestrasz się - oznajmiłam i ostatni raz wzięłam oddech po czym włączyłam kamerkę. Mogłam zgasić światło to mniej by mnie widział, a tak lampa oświetla mnie idealnie i moje oczy wydają się jeszcze bardziej czerwone.
- Przecież nie jest tak źle - powiedział i już po chwili mogłam ujrzeć jego twarz. Zacisnęłam dłoń widząc, że obok niego jest także Niall, który powstrzymuje śmiech. Zmroziłam ich obu wzrokiem, co było złym pomysłem, bo oczy piekły mnie jeszcze bardziej. I w tym momencie Niall zaczął się śmiać i Leon także tylko próbował to zakryć ręką.
- Jesteście okropni - powiedziałam zdenerwowana i jednym ruchem wyłączyłam ponownie kamerkę. I ponownie nie usłyszałam odpowiedzi tylko głośniejszy śmiech blondyna - Rozłączam się - stwierdziłam i już chciałam zakończyć połączenie, ale przerwał mi tą czynność Leon.
- Przepraszam, nie wyglądasz źle, raczej zabawnie - powiedział próbując brzmieć poważnie, ale wciąż widziałam jego delikatny uśmiech na twarzy.
- Nie pomogło - odpowiedziałam zaciskając zęby.
- Mimo to wciąż cię kocham - odezwał się po chwili, na co się uśmiechnęłam delikatnie, czego na szczęście nie widział - Teraz pomogło? - zapytał z uśmiechem. Automatycznie przybrałam poważny wyraz twarzy.
- Być może - odpowiedziałam obojętnie bawiąc się przy tym materiałem od mojej koszulki. Zaśmiał się na moje słowa, bo dobrze wie, że uwielbiam słyszeć od niego te słowa.
*3 tygodnie*
- Proszę bardzo, woda dla Ciebie - usłyszałam na swoim uchem zadowolony głos Federico. Odwróciłam głowę w jego stronę jednocześnie przerywając czytanie książki, która ostatnio mnie zafascynowała. Chwyciłam butelkę z wodą do ręki i posłała mu pytające spojrzenie. Dostaję od niego wodę, chociaż o nią nie prosiłam. Jakiś podstęp czy tylko jest nadzwyczaj miły - Chciałem jedną, a wypadły dwie - wyjaśnił, na co się zaśmiałam. Odkręcił swoją butelkę i napił się zapewne zimnej wody.
- Dzięki, ale nie pijam wody ze źródeł - powiedziałam i oddałam mu jego jakby prezent dla mnie. Zmarszczył brwi patrząc na mnie jak na kogoś niespełna rozumu.
- Dlaczego? - zapytał ze śmiechem. Westchnęłam głośno zamykając książkę, bo skoro on się do mnie dosiadł mogę się pożegnać z czytaniem. Akurat dzisiaj Ludmiła musiała jechać do dentysty i zostawić mnie z nim. Miałam zamiar dokończyć teraz tą książkę i zacząć kolejną część, ale jak widać nie jest mi to pisane.
- W źródle pływają ryby - wyjaśniłam znudzonym głosem patrząc na niego. Wzruszył ramionami na moje słowa i po raz kolejny napił się wody - Ryby oddają mocz - dodałam dla sprostowania, o co mi konkretnie chodzi, ale niestety znowu nie zrozumiał - Więc pijesz rybi siki - prościej to się chyba już nie da wyjaśnić. Od razu po moich słowa odsunął butelkę od swoich ust i zakręcił ją. po czym odsunął jak najdalej od siebie. Zaśmiałam się widząc jego zniesmaczoną minę.
- Nigdy więcej nie tknę takiej wody - stwierdził i wytarł sobie ręką usta. Jestem pewna, że jak wróci do domu to będzie sprawdzał każdą wodę w butelce jaką ma - W ogóle mam dobre wieści - zaczął zadowolony z siebie i uśmiechnął się do mnie szeroko. Kiwnęłam do niego głową, aby mówił dalej - Rozmawiałem wczoraj z Leonem - przerwał a ja milczałam, bo wiem, że ta jego opowieść się jeszcze nie skończyła - A później z rodzicami i zgodzili się, abym poleciał do niego na kilka dni - dokończył ucieszony jak małe dziecko. Zacisnęłam szczękę z lekkiej złości, bo nie ukrywam, że to ja chciałabym znowu do niego polecieć.
- A twoja dziewczyna już wie gdzie się wybierasz? - zapytałam niby obojętnie, a tak na prawdę byłam delikatnie zdenerwowana.
- Jeszcze je nie powiedziałem - odpowiedział i skupił wzrok na swoich splecionych dłoniach swobodnie leżących na stoliku. Uśmiechnęłam się do niego chociaż on tego nie widział.
- Chce przy tym być jak jej powiesz - oznajmiłam zadowolona. Dobrze, wiem jak Ludmiła zareaguje na jego wyjazd do Stanów, a raczej do Californii. Gdzieś gdzie jest dużo plaży, a na nich półnagie dziewczyny. Moja kuzynka nie ukrywa swojej zazdrości odnośnie Federico, bo on jest jaki jest, mimo to że ją kocha. Posłał mi mordercze spojrzenie, na co się zaśmiałam.
- Nie chce żebyś mnie taką widział - powiedziałam wciąż trzymając się swojego zdania. Oboje jesteśmy uparci i żadne z nas nie odpuści - Kiedy ze mną rozmawiasz mam wyglądać ładnie żebyś sobie nie znalazł innej - dodałam dla żaru, na co się tylko uśmiechnął i pokiwał głową - A teraz wyglądam jak siedem nieszczęść - oznajmiłam, aby dał spokój i nie oczekiwał, że pokażę mu się nawet przez kamerkę.
- Czyli mam rozmawiać z czarnym ekranem? - zapytał ze śmiechem.
- Tak, i przez kolejne kilka dni też - powiedziałam pewna swoich słów. Jeszcze zmieni zdanie o powrocie na święta jak mnie teraz zobaczy.
- Dobra, skoro ja mam rozmawiać z czarnym ekranem, to ty też - postanowił biorąc mnie podstępem. Zagryzłam dolną wargę i po chwili jego twarz zniknęła mi z ekranu.
- Ale ty nie wyglądasz tak okropnie jak ja - jęknęłam niezadowolona. Z jego strony usłyszałam tylko i wyłącznie głośne westchnięcie.
- Masz tylko zapalenie spojówek, to nic takiego - powiedział i jestem prawie pewna, że przewrócił oczami po tych słowach.
- Nie tylko. Są całe czerwone, spuchnięte i wyglądam okropnie, a na dodatek strasznie mnie pieką - wyjaśniłam mu. Nie doświadcza tego co ja w tej chwili, więc nie wie jak cierpię. Krople, które przepisał lekarz wcale nie pomagają, a to całe zapalenie spojówek ma potrwać jeszcze przez kilka dni. I co najgorsze muszę tak chodzić do szkoły i wszyscy, no dobra Federico się ze mnie śmieje, za co obrywa ode mnie i Ludmiły.
- Nie uwierzę jak nie zobaczę - powiedział poważnie. Westchnęłam głośno, bo zdaję sobie sprawę, że jeśli nie pokaże mu się, to także mogę się pożegnać z jego widokiem na kilka dni. Położyłam palec na odpowiednim przycisku na klawiaturze, który uruchomi kamerkę.
- Tylko nie przestrasz się - oznajmiłam i ostatni raz wzięłam oddech po czym włączyłam kamerkę. Mogłam zgasić światło to mniej by mnie widział, a tak lampa oświetla mnie idealnie i moje oczy wydają się jeszcze bardziej czerwone.
- Przecież nie jest tak źle - powiedział i już po chwili mogłam ujrzeć jego twarz. Zacisnęłam dłoń widząc, że obok niego jest także Niall, który powstrzymuje śmiech. Zmroziłam ich obu wzrokiem, co było złym pomysłem, bo oczy piekły mnie jeszcze bardziej. I w tym momencie Niall zaczął się śmiać i Leon także tylko próbował to zakryć ręką.
- Jesteście okropni - powiedziałam zdenerwowana i jednym ruchem wyłączyłam ponownie kamerkę. I ponownie nie usłyszałam odpowiedzi tylko głośniejszy śmiech blondyna - Rozłączam się - stwierdziłam i już chciałam zakończyć połączenie, ale przerwał mi tą czynność Leon.
- Przepraszam, nie wyglądasz źle, raczej zabawnie - powiedział próbując brzmieć poważnie, ale wciąż widziałam jego delikatny uśmiech na twarzy.
- Nie pomogło - odpowiedziałam zaciskając zęby.
- Mimo to wciąż cię kocham - odezwał się po chwili, na co się uśmiechnęłam delikatnie, czego na szczęście nie widział - Teraz pomogło? - zapytał z uśmiechem. Automatycznie przybrałam poważny wyraz twarzy.
- Być może - odpowiedziałam obojętnie bawiąc się przy tym materiałem od mojej koszulki. Zaśmiał się na moje słowa, bo dobrze wie, że uwielbiam słyszeć od niego te słowa.
*3 tygodnie*
- Proszę bardzo, woda dla Ciebie - usłyszałam na swoim uchem zadowolony głos Federico. Odwróciłam głowę w jego stronę jednocześnie przerywając czytanie książki, która ostatnio mnie zafascynowała. Chwyciłam butelkę z wodą do ręki i posłała mu pytające spojrzenie. Dostaję od niego wodę, chociaż o nią nie prosiłam. Jakiś podstęp czy tylko jest nadzwyczaj miły - Chciałem jedną, a wypadły dwie - wyjaśnił, na co się zaśmiałam. Odkręcił swoją butelkę i napił się zapewne zimnej wody.
- Dzięki, ale nie pijam wody ze źródeł - powiedziałam i oddałam mu jego jakby prezent dla mnie. Zmarszczył brwi patrząc na mnie jak na kogoś niespełna rozumu.
- Dlaczego? - zapytał ze śmiechem. Westchnęłam głośno zamykając książkę, bo skoro on się do mnie dosiadł mogę się pożegnać z czytaniem. Akurat dzisiaj Ludmiła musiała jechać do dentysty i zostawić mnie z nim. Miałam zamiar dokończyć teraz tą książkę i zacząć kolejną część, ale jak widać nie jest mi to pisane.
- W źródle pływają ryby - wyjaśniłam znudzonym głosem patrząc na niego. Wzruszył ramionami na moje słowa i po raz kolejny napił się wody - Ryby oddają mocz - dodałam dla sprostowania, o co mi konkretnie chodzi, ale niestety znowu nie zrozumiał - Więc pijesz rybi siki - prościej to się chyba już nie da wyjaśnić. Od razu po moich słowa odsunął butelkę od swoich ust i zakręcił ją. po czym odsunął jak najdalej od siebie. Zaśmiałam się widząc jego zniesmaczoną minę.
- Nigdy więcej nie tknę takiej wody - stwierdził i wytarł sobie ręką usta. Jestem pewna, że jak wróci do domu to będzie sprawdzał każdą wodę w butelce jaką ma - W ogóle mam dobre wieści - zaczął zadowolony z siebie i uśmiechnął się do mnie szeroko. Kiwnęłam do niego głową, aby mówił dalej - Rozmawiałem wczoraj z Leonem - przerwał a ja milczałam, bo wiem, że ta jego opowieść się jeszcze nie skończyła - A później z rodzicami i zgodzili się, abym poleciał do niego na kilka dni - dokończył ucieszony jak małe dziecko. Zacisnęłam szczękę z lekkiej złości, bo nie ukrywam, że to ja chciałabym znowu do niego polecieć.
- A twoja dziewczyna już wie gdzie się wybierasz? - zapytałam niby obojętnie, a tak na prawdę byłam delikatnie zdenerwowana.
- Jeszcze je nie powiedziałem - odpowiedział i skupił wzrok na swoich splecionych dłoniach swobodnie leżących na stoliku. Uśmiechnęłam się do niego chociaż on tego nie widział.
- Chce przy tym być jak jej powiesz - oznajmiłam zadowolona. Dobrze, wiem jak Ludmiła zareaguje na jego wyjazd do Stanów, a raczej do Californii. Gdzieś gdzie jest dużo plaży, a na nich półnagie dziewczyny. Moja kuzynka nie ukrywa swojej zazdrości odnośnie Federico, bo on jest jaki jest, mimo to że ją kocha. Posłał mi mordercze spojrzenie, na co się zaśmiałam.
***
Od kilku minut siedzimy w ciszy. On się nie odzywa nie wiem dlaczego, a ja milczę, bo widząc jego wściekły wyraz twarzy obawiam się odezwać. Nie mam pojęcia czy jest zły na mnie czy na coś innego. Osobiście nie przypominam sobie, aby zrobiła cokolwiek aby się gniewał.
- Jesteś zły na mnie? - odezwałam się w końcu, ale spuściłam wzrok aby nie spotkać się wzrokiem z jego morderczym spojrzeniem. Nie słysząc odpowiedzi z jego strony zerknęłam na niego spod swoich rzęs. Westchnął głośno i pokiwał przecząco głową.
- Raczej jestem zły na siebie - w końcu raczył się odezwać. Przeczesał zdenerwowany swoje wilgotne włosy i ponownie westchnął. Pytać dlaczego czy sam mi to ujawni. Wolę go nie denerwować - Zająłem trzecie miejsce - wyjaśnił, a ja dopiero po jego słowach przypomniałam sobie, że dzisiaj był wyścig. Poczułam się winna, że zapomniałam o czymś tak ważnym dla niego. Zajęłam się dzisiaj nauką, bo czekały mnie dwa sprawdziany i jedna kartkówka.
- To przecież nic złego - powiedziałam spokojnym tonem głosu uśmiechając się do niego delikatnie. Nie mam pojęcia czy tymi słowami go pocieszę, czy raczej zdenerwuję.
- Niby tak, ale jeśli w kolejny też zajmę trzecie miejsce to spadnę w rankingu ogólnym - sprostował swoją złość z powodu miejsca jakie zajął. I w takich chwili nie podoba mnie się to, że jest tak daleko i nie mogę do teraz w żaden sposób pocieszyć - A to jest ważne przy finałowym wyścigu - dodał głośno wzdychając i gwałtownie oparł się o oparcie krzesła. I kiedy chciałam wygłosić monolog, który być może pocieszyłby go do jego pokoju ktoś wszedł.
- Jesteś zły na mnie? - odezwałam się w końcu, ale spuściłam wzrok aby nie spotkać się wzrokiem z jego morderczym spojrzeniem. Nie słysząc odpowiedzi z jego strony zerknęłam na niego spod swoich rzęs. Westchnął głośno i pokiwał przecząco głową.
- Raczej jestem zły na siebie - w końcu raczył się odezwać. Przeczesał zdenerwowany swoje wilgotne włosy i ponownie westchnął. Pytać dlaczego czy sam mi to ujawni. Wolę go nie denerwować - Zająłem trzecie miejsce - wyjaśnił, a ja dopiero po jego słowach przypomniałam sobie, że dzisiaj był wyścig. Poczułam się winna, że zapomniałam o czymś tak ważnym dla niego. Zajęłam się dzisiaj nauką, bo czekały mnie dwa sprawdziany i jedna kartkówka.
- To przecież nic złego - powiedziałam spokojnym tonem głosu uśmiechając się do niego delikatnie. Nie mam pojęcia czy tymi słowami go pocieszę, czy raczej zdenerwuję.
- Niby tak, ale jeśli w kolejny też zajmę trzecie miejsce to spadnę w rankingu ogólnym - sprostował swoją złość z powodu miejsca jakie zajął. I w takich chwili nie podoba mnie się to, że jest tak daleko i nie mogę do teraz w żaden sposób pocieszyć - A to jest ważne przy finałowym wyścigu - dodał głośno wzdychając i gwałtownie oparł się o oparcie krzesła. I kiedy chciałam wygłosić monolog, który być może pocieszyłby go do jego pokoju ktoś wszedł.
- Idziesz do nas pograć? - zapytał i jeśli dobrze rozpoznałam po głosie to Federico, który od dwóch dni jest u Leona. Brunet głośno westchnął na pytanie swojego brata i zerknął w stronę laptopa.
- Nie widzisz, że rozmawiam z Violettą - powiedział, co oznaczało, że Federico raczej nie załapał o co chodziło.
- To skończ i chodź z nami pograć - a jakiej innej odpowiedzi można było się spodziewać pod Federico. Widząc minę Leona zaśmiałam się cicho, czym zwróciłam na siebie jego uwagę.
- Idź do nich. Skoro ja nie mogę cię pocieszyć, może im się uda - wyjaśniłam uśmiechnięta. Jasne wolałabym z nim porozmawiać, ale zdaję sobie sprawę, że ja przez ten głupi laptop nie poprawię mu humoru, tak samo jak te dwa pozytywne głupki - Porozmawiamy jutro - dodałam wciąż się uśmiechając. W sumie u mnie jest już trochę późno, więc z jednej strony dobrze, że pójdzie z nimi, ja przynajmniej w tym czasie położę się spać i może wyśpię się do szkoły.
- Dobrze, to do jutro - stwierdził i posłał mi uśmiech - Śpij dobrze - dodał, na co się uśmiechnęłam i posłałam mu rękę buziaka, a następnie zakończyłam połączenie.
- Nie widzisz, że rozmawiam z Violettą - powiedział, co oznaczało, że Federico raczej nie załapał o co chodziło.
- To skończ i chodź z nami pograć - a jakiej innej odpowiedzi można było się spodziewać pod Federico. Widząc minę Leona zaśmiałam się cicho, czym zwróciłam na siebie jego uwagę.
- Idź do nich. Skoro ja nie mogę cię pocieszyć, może im się uda - wyjaśniłam uśmiechnięta. Jasne wolałabym z nim porozmawiać, ale zdaję sobie sprawę, że ja przez ten głupi laptop nie poprawię mu humoru, tak samo jak te dwa pozytywne głupki - Porozmawiamy jutro - dodałam wciąż się uśmiechając. W sumie u mnie jest już trochę późno, więc z jednej strony dobrze, że pójdzie z nimi, ja przynajmniej w tym czasie położę się spać i może wyśpię się do szkoły.
- Dobrze, to do jutro - stwierdził i posłał mi uśmiech - Śpij dobrze - dodał, na co się uśmiechnęłam i posłałam mu rękę buziaka, a następnie zakończyłam połączenie.
*2 tygodnie*
- Gdzie szła Ludmiła, że się tak stresowała? - zapytała moje mama kiedy weszłam do kuchni. Zaśmiałam na jej pytanie i zadowolona usiadłam sobie na krześle.
- Na kolacje do Federico z jego rodzicami - odpowiedziałam i czując burczenie w brzuchu wzięłam leżące w misce winogrono. Zdaję sobie sprawę, że raczej się tym nie najem, ale zawsze coś.
- Nie poznała jeszcze jego rodziców - zdziwiła się. Pokiwałam przecząco głową zajadając się winogronem. Zazwyczaj kiedy przesiadywała u swojego chłopaka jego rodziców nie był, a jak już byli to można powiedzieć Federico jakby ukrywał ją przed nimi.
- Dziadkowie przylatują na święta? - zapytałam aby podtrzymać rozmowę z moją mamą, z który mam zamiar odnowić kontakty i jak na razie idzie mi całkiem dobrze. Odwróciła się do mnie przodem i pokiwała przecząco głową, co skwitowałam grymasem. Uwielbiam święta, a zwłaszcza spędzać je w gronie najbliższych - Czyli spędzamy je z ciocią, wujkiem i Ludmiłą? - zapytałam żeby się upewnić.
- Tak, tylko jeszcze nie wiem czy u nas czy raczej u nich - oznajmiła robiąc coś przy blacie - A Leon wraca na święta? - tym razem ona skierowała pytanie do mnie. Uśmiechnęłam się na samą myśl spędzania świąt w jego towarzystwie.
- Na szczęście tak - odpowiedziałam ze śmiechem. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie spędzania tego czasu z dala od niego. Jest najważniejszą osobą w moim życiu, a święta spędza się właśnie z takimi osobami - Przylatuje kilka dni przed - dodałam, na co się uśmiechnęła.
- Rozumiem, że chcesz zaprosić go na święta - powiedziała ze śmiechem patrząc na mnie kątem oka. Uśmiechnęłam się do niej szeroko i trochę zawstydzona spuściłam wzrok na swoje stopy ubrane w białe skarpetki w pomarańczowe kropki.
- Chciałabym, ale on pewnie będzie chciał spędzić święta z rodzicami i bratem - westchnęłam głośno. To będą jego pierwsze święta w prawdziwej rodzinie. I na prawdę nie będę mu miała tego za złe jeśli odmówi, gdy zapytam go o spędzenie świąt u mnie. Najważniejsze żeby był tutaj a nie oddalony o kilkadziesiąt kilometrów.
- Rozumiem, że chcesz zaprosić go na święta - powiedziała ze śmiechem patrząc na mnie kątem oka. Uśmiechnęłam się do niej szeroko i trochę zawstydzona spuściłam wzrok na swoje stopy ubrane w białe skarpetki w pomarańczowe kropki.
- Chciałabym, ale on pewnie będzie chciał spędzić święta z rodzicami i bratem - westchnęłam głośno. To będą jego pierwsze święta w prawdziwej rodzinie. I na prawdę nie będę mu miała tego za złe jeśli odmówi, gdy zapytam go o spędzenie świąt u mnie. Najważniejsze żeby był tutaj a nie oddalony o kilkadziesiąt kilometrów.
*1 tydzień*
Widzę po minie mojej kuzynki, że powoli ma dość chodzenia po sklepach w poszukiwaniu dekoracji świątecznych. Jak widać woli chodzić po sklepach odzieżowych. Co chwilę spogląda na mnie morderczym wzrokiem chcąc dać mi do zrozumienia, że mam już stąd wychodzić.
- Myślałaś już o prezencie dla Federico? - zaczęłam temat, aby złagodzić jej humor. Westchnęła głośno i pokiwała twierdząco głową.
- Kompletnie nie mam pojęcia co mogę mu kupić - odpowiedziała rozglądając się po galerii handlowej zapewne w poszukiwaniu jakiegoś sklepu, albo ławki żeby sobie usiąść - Może ty mi coś doradzisz - powiedziała patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
- Niestety nie pomogę, bo sama nie mam pojęcia co kupić Leonowi - przyznałam się. Od kilku dni zastanawiam się, co mu podarować, ale nic kompletnie nie przychodzi mi do głowy, a nie chce mu kupić czegoś zwykłego. Prezent dla niego ma być wyjątkowy. Nie będę mu kupować zegarka jak radzili na stronach internetowych, w których szukałam pomocy.
- To obie jesteśmy w kropce - zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam. Do świąt jest jeszcze kilkanaście dni, a dokładnie to dwanaście. Tyle, że wcześniej przyjeżdża Leon i nie będę miała czasu czegoś znaleźć, bo ten czas spędzam z nim, rodziną i przyjaciółmi.
- Dobra wracajmy, bo mama pewnie zrobiła już obiad a ja jestem strasznie głodna - postanowiłam i tym samym wywołałam u mojej kuzynki szeroki uśmiech na twarzy. Wiem, że ją trochę wymęczyłam. Ale chciałam kupić sobie jakieś ozdoby do pokoju i przy okazji jakieś bombki na choinkę oraz światełka.
Widzę po minie mojej kuzynki, że powoli ma dość chodzenia po sklepach w poszukiwaniu dekoracji świątecznych. Jak widać woli chodzić po sklepach odzieżowych. Co chwilę spogląda na mnie morderczym wzrokiem chcąc dać mi do zrozumienia, że mam już stąd wychodzić.
- Myślałaś już o prezencie dla Federico? - zaczęłam temat, aby złagodzić jej humor. Westchnęła głośno i pokiwała twierdząco głową.
- Kompletnie nie mam pojęcia co mogę mu kupić - odpowiedziała rozglądając się po galerii handlowej zapewne w poszukiwaniu jakiegoś sklepu, albo ławki żeby sobie usiąść - Może ty mi coś doradzisz - powiedziała patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
- Niestety nie pomogę, bo sama nie mam pojęcia co kupić Leonowi - przyznałam się. Od kilku dni zastanawiam się, co mu podarować, ale nic kompletnie nie przychodzi mi do głowy, a nie chce mu kupić czegoś zwykłego. Prezent dla niego ma być wyjątkowy. Nie będę mu kupować zegarka jak radzili na stronach internetowych, w których szukałam pomocy.
- To obie jesteśmy w kropce - zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam. Do świąt jest jeszcze kilkanaście dni, a dokładnie to dwanaście. Tyle, że wcześniej przyjeżdża Leon i nie będę miała czasu czegoś znaleźć, bo ten czas spędzam z nim, rodziną i przyjaciółmi.
- Dobra wracajmy, bo mama pewnie zrobiła już obiad a ja jestem strasznie głodna - postanowiłam i tym samym wywołałam u mojej kuzynki szeroki uśmiech na twarzy. Wiem, że ją trochę wymęczyłam. Ale chciałam kupić sobie jakieś ozdoby do pokoju i przy okazji jakieś bombki na choinkę oraz światełka.
***
- Spakowałeś się już? - zapytałam uśmiechając się do niego szeroko, na co się zaśmiał. Jeszcze tylko kilka dni i wsiądzie w samolot po czym przyleci do mnie.
- Nie do końca - odpowiedział na moje pytanie ze śmiechem. Wiem, że pewnie bawi go to iż jestem taka szczęśliwa, ale dość, że on wraca to jeszcze zbliżają się święta.
- A właśnie nie mówiłeś do kiedy zostajesz - przypomniałam sobie, bo nie wiem czy planować coś na dalsze dni, czy on mi wyjedzie z powrotem. Przeczesał nerwowo włosy i widać było, że patrzył wszędzie tylko nie na mnie.
- Muszę wrócić zaraz po sylwestrze - oznajmiła i z jednej strony mi ulżyła, a z drugiej nie - W drugim tygodniu stycznia jest wyścig, więc muszę się przygotować - dodał wyjaśniając mi, ale ja nie mam do niego pretensji. Gdyby powiedział mi, że musi wyjechać zaraz po świętach coś bym mu zrobiła.
- Cieszy mnie to, że przynajmniej święta i sylwester spędzimy razem - uśmiechnęłam się do niego szeroko, aby wiedział, że nie jestem na niego zła. Wręcz przeciwnie. Zbliżające się święta wpływają na mnie pozytywnie i wszystko mnie cieszy. Nawet to, że mam kobiece dni, ale przynajmniej nie będę się z nimi męczyć w święta i nie będę miała wahań nastroju podczas przyjazdu Leona.
- Też mnie to cieszy, chociaż nie przepadam za świętami - wypowiedział słowa, które mnie zszokowały. Otworzyłam delikatnie z wrażenia usta i zamrugałam kilka razu, aby się otrząsnąć.
- Przysięgam Cię, że po spędzeniu świąt ze mną pokochasz je - oznajmiłam uśmiechając się, bo jestem pewne w stu, a nawet dwustu procentach, że zarażę go magią świąt. Zaśmiał się cicho na moje słowa. Jeszcze przyznasz mi racje. I wtedy to ja będę się cieszyć, że miałam rację.
- Nie do końca - odpowiedział na moje pytanie ze śmiechem. Wiem, że pewnie bawi go to iż jestem taka szczęśliwa, ale dość, że on wraca to jeszcze zbliżają się święta.
- A właśnie nie mówiłeś do kiedy zostajesz - przypomniałam sobie, bo nie wiem czy planować coś na dalsze dni, czy on mi wyjedzie z powrotem. Przeczesał nerwowo włosy i widać było, że patrzył wszędzie tylko nie na mnie.
- Muszę wrócić zaraz po sylwestrze - oznajmiła i z jednej strony mi ulżyła, a z drugiej nie - W drugim tygodniu stycznia jest wyścig, więc muszę się przygotować - dodał wyjaśniając mi, ale ja nie mam do niego pretensji. Gdyby powiedział mi, że musi wyjechać zaraz po świętach coś bym mu zrobiła.
- Cieszy mnie to, że przynajmniej święta i sylwester spędzimy razem - uśmiechnęłam się do niego szeroko, aby wiedział, że nie jestem na niego zła. Wręcz przeciwnie. Zbliżające się święta wpływają na mnie pozytywnie i wszystko mnie cieszy. Nawet to, że mam kobiece dni, ale przynajmniej nie będę się z nimi męczyć w święta i nie będę miała wahań nastroju podczas przyjazdu Leona.
- Też mnie to cieszy, chociaż nie przepadam za świętami - wypowiedział słowa, które mnie zszokowały. Otworzyłam delikatnie z wrażenia usta i zamrugałam kilka razu, aby się otrząsnąć.
- Przysięgam Cię, że po spędzeniu świąt ze mną pokochasz je - oznajmiłam uśmiechając się, bo jestem pewne w stu, a nawet dwustu procentach, że zarażę go magią świąt. Zaśmiał się cicho na moje słowa. Jeszcze przyznasz mi racje. I wtedy to ja będę się cieszyć, że miałam rację.
***
Co chwilę nerwowo zerkam na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku, a następnie na tablicę, która informuje o przylotach i odlotach.
- Przestań tak chodzić w kółko, bo w głowie mnie się kręci - odezwał się Federico. Zatrzymałam się gwałtownie i posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Już dawno jego samolot powinien wylądować - oznajmiłam i jeszcze raz zerknęłam na swój zegarek - Która godzina? - zapytałam aby upewnić się czy mój zegarek ma dobry czas. Oboje z Ludmiłą westchnęli głośno na moje pytanie. Nie moja wina, że chce go już zobaczyć.
- Violetta, pytałaś o to dwie minuty temu - westchnęła znudzona Ludmiła i odchyliła głowę do tyłu tym samym bardziej opierając się o plastikowe siedzenie.
- Przestań się tym bawić - powiedziałam podniesionym głosem i zmroziłam Federico wzrokiem. Odkąd odwiedził mnie razem z Ludmiłą, co chwilę bawi się lampkami wiszącymi nad moim łóżkiem odkręcając jedną z żaróweczek przez co wszystko gaśnie i znając jego z czasem to zepsuje.
- Szkoda, że w Buenos Aires nie pada śnieg - westchnęła Ludmiła wyglądając przez moje pokojowe okno. Też żałuję, ale z drugiej strony nie jest zimno i nie trzeba ubierać się warstwowo, jak cebula.
- A ja się cieszę. Raz byłem na święta z rodzicami w górach, tak zimno było, że cały czas siedzieliśmy w hotelu - wtrącił się Federico wciąż bawiąc się żarówkami. Niech mi to tylko zepsuje, to przysięgam, że najpierw coś mu zrobię, a później odbiorę mu prezent ode mnie - Mówię wam śnieg tylko ładnie wygląda, nic więcej - dodał patrząc na nas poważnym wzrokiem.
- Nie chce was wyganiać, ale jest już późno a ja chciałabym się wykąpać i iść spać - stwierdziłam i zerknęłam na zegarek wiszący na mojej ścianie. Dwudziesta pierwsza trzynaście. Już dawno powinnam być w łazience i się kąpać. Niby jutro nie ma szkoły, bo mamy już przerwę świąteczną, ale jutro mam napięty grafik.
- Też bym się już położyła - stwierdziła Ludmiła i szturchnęła Federico w kolano, dając mu do zrozumienia, że ma wstawać z mojego łóżka. Westchnął głośno i niechętnie podniósł się do pozycji stojącej - Do jutra - odezwała się Ludmiła i podeszła do mnie, po czym pocałowała mnie w policzek. To samo uczynił w stosunku do mnie Federico.
- Pamięta jutro o trzynastej jedziemy na lotnisko odebrać Leona - przypomniałam mu kiedy stał przede mnie. Przewrócił oczami na moje słowa.
- Nie mógłbym zapomnieć, bo gadasz mi o tym od tygodnia - powiedział znudzonym głosem i aby mnie zdenerwować poczochrał mnie po włosach. Zmroziłam go wzrokiem kolejny raz w ciągu kilku minut. On jest czasem tak denerwujący, ale mimo wszystko nie da się go nie lubić.
*Kilka minut*
- Szkoda, że w Buenos Aires nie pada śnieg - westchnęła Ludmiła wyglądając przez moje pokojowe okno. Też żałuję, ale z drugiej strony nie jest zimno i nie trzeba ubierać się warstwowo, jak cebula.
- A ja się cieszę. Raz byłem na święta z rodzicami w górach, tak zimno było, że cały czas siedzieliśmy w hotelu - wtrącił się Federico wciąż bawiąc się żarówkami. Niech mi to tylko zepsuje, to przysięgam, że najpierw coś mu zrobię, a później odbiorę mu prezent ode mnie - Mówię wam śnieg tylko ładnie wygląda, nic więcej - dodał patrząc na nas poważnym wzrokiem.
- Nie chce was wyganiać, ale jest już późno a ja chciałabym się wykąpać i iść spać - stwierdziłam i zerknęłam na zegarek wiszący na mojej ścianie. Dwudziesta pierwsza trzynaście. Już dawno powinnam być w łazience i się kąpać. Niby jutro nie ma szkoły, bo mamy już przerwę świąteczną, ale jutro mam napięty grafik.
- Też bym się już położyła - stwierdziła Ludmiła i szturchnęła Federico w kolano, dając mu do zrozumienia, że ma wstawać z mojego łóżka. Westchnął głośno i niechętnie podniósł się do pozycji stojącej - Do jutra - odezwała się Ludmiła i podeszła do mnie, po czym pocałowała mnie w policzek. To samo uczynił w stosunku do mnie Federico.
- Pamięta jutro o trzynastej jedziemy na lotnisko odebrać Leona - przypomniałam mu kiedy stał przede mnie. Przewrócił oczami na moje słowa.
- Nie mógłbym zapomnieć, bo gadasz mi o tym od tygodnia - powiedział znudzonym głosem i aby mnie zdenerwować poczochrał mnie po włosach. Zmroziłam go wzrokiem kolejny raz w ciągu kilku minut. On jest czasem tak denerwujący, ale mimo wszystko nie da się go nie lubić.
*Kilka minut*
Co chwilę nerwowo zerkam na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku, a następnie na tablicę, która informuje o przylotach i odlotach.
- Przestań tak chodzić w kółko, bo w głowie mnie się kręci - odezwał się Federico. Zatrzymałam się gwałtownie i posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Już dawno jego samolot powinien wylądować - oznajmiłam i jeszcze raz zerknęłam na swój zegarek - Która godzina? - zapytałam aby upewnić się czy mój zegarek ma dobry czas. Oboje z Ludmiłą westchnęli głośno na moje pytanie. Nie moja wina, że chce go już zobaczyć.
- Violetta, pytałaś o to dwie minuty temu - westchnęła znudzona Ludmiła i odchyliła głowę do tyłu tym samym bardziej opierając się o plastikowe siedzenie.
- Jak długo jeszcze? - odezwałam się ponownie wzbudzając w moich towarzyszach irytację.
- Wiesz z Californii tutaj jest spory kawał drogi, więc dotarcie tutaj trochę mu zajmie - i ponownie skierowałam mordercze spojrzenie w stronę Federico, który wzbudza we mnie chęć morderstwa i to właśnie jego. Mógłby darować sobie takie żart i sarkazmy, zwłaszcza kiedy się denerwuję.
- Samolot ma półgodzinny opóźnienia, czy to normalne? - zapytałam zdenerwowana.
- Nie mówią o żadnej katastrofie lotniczej, więc nie panikuj. Pewnie mieli opóźnienie przy starcie - odpowiedział, chociaż wolałam aby zamilkł. Wypuściłam powoli powietrze aby się uspokoić i nie zrobić mu krzywdy przy ludziach. Jeszcze wsadziliby mnie do więzienia za próbę morderstwa, a nie tak wyobrażam sobie te święta - Usiądź kobieta, bo to twoje chodzenie mnie denerwuje - dodał po krótkiej chwili. Zacisnęłam zęby i mój morderczy wzrok w tej chwili, gdyby tylko umiała zabiłby go. Westchnęłam głośno i usiadłam na plastikowym siedzeniu obok Ludmiły. Moja noga z nerwów zaczęła dygotać, co ewidentnie denerwowało Federico. Tak właśnie dzisiaj na mnie działasz. Wstałam gwałtownie z siedzenia, bo nie potrafię spokojnie siedzieć i czekać - Jeszcze chwila i cię zwiążę - powiedział przez zaciśnięte zęby patrząc na mnie z przymrużonymi oczami. Czując wibrację w telefonie od razu wyciągnęłam go z kieszeni i nawet nie patrząc na ekran odebrałam.
- Wiesz z Californii tutaj jest spory kawał drogi, więc dotarcie tutaj trochę mu zajmie - i ponownie skierowałam mordercze spojrzenie w stronę Federico, który wzbudza we mnie chęć morderstwa i to właśnie jego. Mógłby darować sobie takie żart i sarkazmy, zwłaszcza kiedy się denerwuję.
- Samolot ma półgodzinny opóźnienia, czy to normalne? - zapytałam zdenerwowana.
- Nie mówią o żadnej katastrofie lotniczej, więc nie panikuj. Pewnie mieli opóźnienie przy starcie - odpowiedział, chociaż wolałam aby zamilkł. Wypuściłam powoli powietrze aby się uspokoić i nie zrobić mu krzywdy przy ludziach. Jeszcze wsadziliby mnie do więzienia za próbę morderstwa, a nie tak wyobrażam sobie te święta - Usiądź kobieta, bo to twoje chodzenie mnie denerwuje - dodał po krótkiej chwili. Zacisnęłam zęby i mój morderczy wzrok w tej chwili, gdyby tylko umiała zabiłby go. Westchnęłam głośno i usiadłam na plastikowym siedzeniu obok Ludmiły. Moja noga z nerwów zaczęła dygotać, co ewidentnie denerwowało Federico. Tak właśnie dzisiaj na mnie działasz. Wstałam gwałtownie z siedzenia, bo nie potrafię spokojnie siedzieć i czekać - Jeszcze chwila i cię zwiążę - powiedział przez zaciśnięte zęby patrząc na mnie z przymrużonymi oczami. Czując wibrację w telefonie od razu wyciągnęłam go z kieszeni i nawet nie patrząc na ekran odebrałam.
- Halo? - odezwałam się jako pierwsza nerwowo rozglądając się.
- Szukasz kogoś? - od razu go rozpoznałam po głosie - Spójrz bardziej na prawo - odezwał się ponownie, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Przeniosłam spojrzenie tam gdzie powiedział i po chwili dostrzegłam go w tłumie ludzi. Uśmiechając się pomachał mi, czym jeszcze bardziej skłonił mnie do udania się w jego stronę. Wciąż trzymając telefon przy uchu ruszyłam w jego stronę mając na twarzy szeroki uśmiech. Zbliżałam się do niego utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Widziałam w jego oczach, że cieszy się tak jak ja. Będąc przy nim nie zwlekałam i od razu przylgnęłam do niego całym ciałem, a zwłaszcza swoimi ustami do jego.
- Szukasz kogoś? - od razu go rozpoznałam po głosie - Spójrz bardziej na prawo - odezwał się ponownie, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Przeniosłam spojrzenie tam gdzie powiedział i po chwili dostrzegłam go w tłumie ludzi. Uśmiechając się pomachał mi, czym jeszcze bardziej skłonił mnie do udania się w jego stronę. Wciąż trzymając telefon przy uchu ruszyłam w jego stronę mając na twarzy szeroki uśmiech. Zbliżałam się do niego utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Widziałam w jego oczach, że cieszy się tak jak ja. Będąc przy nim nie zwlekałam i od razu przylgnęłam do niego całym ciałem, a zwłaszcza swoimi ustami do jego.
***
Wybaczcie za błędy.
Nie sprawdzałam, bo chciałam jak najszybciej się podzielić z wami tym rozdziałem
Długo na tym myślałam.
I w końcu doszłam do wniosku, że tak będzie lepiej.
Nie potrafiłam pisać rozdziałów i nic mnie się nie kleiło, bo miałam w głowie tylko kilka scen.
Właśnie te co są tutaj. A przecież Violetta miała być bez Leona przez kolejne siedem rozdziałów.
W ostatniej chwili wymyśliłam ten jakby przeskok w czasie, ale nie chciałam jednocześnie marnować tych scen co są powyżej.
Dlatego tak długo zajęło mi pisanie, a następnie dodanie rozdziału.
Teraz wydaje mnie się, że będzie łatwiej, bo mam w głowie więcej sytuacji.
Zdaję sobie sprawę, że te święta są poważnie spóźnione, ale może dzięki temu wrócicie wspomnieniami do swoich.
Nie rozpisuję się więcej i zapraszam do czytania oraz oczywiście komentowania.
Ps: Piosenka Jorge *.* Nie wiem jak u was, ale u mnie leci ona cały czas. Chyba nigdy mnie się nie znudzi *.*
Nie sprawdzałam, bo chciałam jak najszybciej się podzielić z wami tym rozdziałem
Długo na tym myślałam.
I w końcu doszłam do wniosku, że tak będzie lepiej.
Nie potrafiłam pisać rozdziałów i nic mnie się nie kleiło, bo miałam w głowie tylko kilka scen.
Właśnie te co są tutaj. A przecież Violetta miała być bez Leona przez kolejne siedem rozdziałów.
W ostatniej chwili wymyśliłam ten jakby przeskok w czasie, ale nie chciałam jednocześnie marnować tych scen co są powyżej.
Dlatego tak długo zajęło mi pisanie, a następnie dodanie rozdziału.
Teraz wydaje mnie się, że będzie łatwiej, bo mam w głowie więcej sytuacji.
Zdaję sobie sprawę, że te święta są poważnie spóźnione, ale może dzięki temu wrócicie wspomnieniami do swoich.
Nie rozpisuję się więcej i zapraszam do czytania oraz oczywiście komentowania.
Ps: Piosenka Jorge *.* Nie wiem jak u was, ale u mnie leci ona cały czas. Chyba nigdy mnie się nie znudzi *.*
Matko cudeńko 💔 Nie myślałaś o przeniesieniu się ma wattpada ?
OdpowiedzUsuń😍😍😍
OdpowiedzUsuńA wiesz że ten przeskok czasowy mi się podoba ? Nie to że jest nudne czy coś bo twoje rozdziały mnie strasznie wciągają i są interesujące aż tak że jak je czytam to się wyłączam i skupiam tylko na tekście, serio, nawet na próbnym egzaminie gimnazjalnym jak czytałam tekst z polskiego to myślałam o zupełnie czyms innym .....więc jak najbardziej mnie się podoba że jest pokazane co się działo w następnych tygodniach....
OdpowiedzUsuńNo a więc .......
Rozdział to jest jedna wielka BOMBA !
I wiesz co ? Opłacało się czekać bo jest MEGA!
I naprawdę , nie wiem jak to robisz że przy czytaniu każdego rozdziału rozbudzasz wszystkie emocje a po przeczytaniu mam na twarzy wielkiego banana , mimo że jest niedziela ,godzina 7:56 (jak zaczęłam pisać ) i obudziłam się z mocnym bólem brzucha , i myśląc za nawet tabletka nie pomoże to jak przeczytałam rozdział czuje się o wiele lepiej ........nie wiem jak ty to robisz
Tym bardziej zadziwia mnie w pozytywny sposób jak Leon się z każdym kolejnym rozdziałem zmienia , i za to właśnie kocham twoje opowiadanie ze nie ma w nim takiej monotonnosci ,pewnie wiesz o co mi chodzi.... Czytam wiele blogów ale jak na razie mam moje trzy ulubione , w których oczywiście jesteś ty i twój blog :* :*
No , to ten tak jak mówiłam rozdział jest cudny i coś czuję że będę go czytała jeszcze wieleee razy ;)
Pozdrowionka :*:*:*
Cudo po prostu cudo:) Violetta jest szczęśliwa że Leon przyjechał na święta. Nie mogę się doczekać kiedy będzie kolejny cudowny rozdział. Pozdrawiam i życzę Ci weny i dużo pomysłów na to świetne, cudowne opowiadanie
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten przeskok czasowy 😍😍
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudowny ❤💋
Moje ❤
OdpowiedzUsuńHej Daria, co tam u ciebie?
UsuńJak minął ci ten tydzień? Bo mnie dość szybko, niedługo kwiecień, święta zbliżają się coraz bardziej ^^
Czy ja mówiłam ci już, że jesteś wszechmocnie uzdolniona? Pewnie wspominałam o tym kilka razy, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Wszystko jest idealne i dopracowane 💘
Czekam na twoją książkę i mam nadzieję, że poinformujesz nas, kiedy zostanie wydana.
Już wyobrażam sobie, gdy wejdę do księgarni i kupię ją, uzależniając się tak, jak uzależniłam się od tego opowiadania :D
Uważam, że podjęłaś dobrą decyzję przyśpieszając akcję i nie opisując tych kilku tygodni, bo przynajmniej teraz możemy nacieszyć się naszą Leonettą ❤
Cholernie chciałabym wiedzieć, czy gdyby to opowiadanie dobiegło końca(oby nie), pisałabyś dla nas dalej? Jeśli znajdziesz chwilkę na odpowiedź, będę wdzięczna :)
Święta u nich już za kilka dni, a co najważniejsze: pierwsze wspólne święta Leona i Violetty. To będzie dla nich wyjątkowy i magiczny czas, pełen miłości i szczęścia, mam nadzieję że ich nie skłócisz w tak piękny czas, proszę cię, nie rób tego teraz..Święta to czas, kiedy powinnien panować uśmiech i zadowolonie na twarzy, obok bliskich ;*
Czy tylko mnie Federico doprowadził do niekontrolowanego śmiechu? Jego teksty w stronę Violi były po prostu the best 💘
A ona martwiła się o Lajona, bo samolot miał opóźnienie.
''Usiądź kobieto, bo twoje chodzenie mnie denerwuje" 😂
Ogromnie się cieszę, że nieco pośpieszyłaś czas bez Leona. Życzę ci dużo weny, siły i czasu, aby udało ci się napisać rozdziały, a także miłego weekendu i powodzenia w następnym tygodniu 💋
Pozdrawiam ;*
Wiktoria :)
Wspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na ich święta ;)
Do kolejnego ;*
Moje! ❤
OdpowiedzUsuńTen przeskok czasowy to super sprawa :D Podoba mi się <3. Czekam na następny rozdział :* Mam nadzieję, że się szybciej pojawi, ale i tak będę czekać choćby miesiąc! ♥ Super!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuppi!
UsuńCzekam na nexta!
Uwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńTyle czekałam na ten rozdział, nie spodziewałam się tego, że będzie taki świetny 💗
OdpowiedzUsuńFajnie, że zrobiłaś takie przejście o kilka tygodniu, bo przynajmniej teraz będą takie bardzo ciekawe rozdziały, ale z nimi razem 💙
Kłótnia Fedemiły, ale z jakim zakończeniem 😍😍
Fajnie, że dałaś w tym rozdziale rozmowy Leona z Violą kocham je.
Vilu zdenerwowana przyjazdem Leona na lotnisku ale śmieszyło mnie to, gdy Fede sie tak na nią wkurzał, a i super wymyśliłaś to, że on do niej zadzwonił na tym lotnisku 😍
A co do piosenki Jorge to też cały czas jej słucham przepiękna śpiewa normlanie jak nie on 😍
Kocham 💟 Taka petarda warto było na nią czekać tak długo 😘
Gratuluję rozdziału 😘
❤❤❤
OdpowiedzUsuńMega ! Cudny rozdział , ojej Leo wrócił na święta do domu , Violka w siódmym niebie :) Fede i Lu maja problemy w związku , sielanka się skończyła , ale zaraz zaraz on jej powiedział , ze ja "Kocha" ❤️ Cudnieee. Czekam na kolejny rozdział ! Buziak 😘
OdpowiedzUsuńNie mam dużo czasu...bo muszę się ostro wziąć za historię, w dodatku mój kot chodzi mi po klawiaturze od laptopa (;P) więc powiem jedno: Pe reł ka 💟
OdpowiedzUsuńI taki rozdział, z przeskokami czasowymi podoba mi się najbardziej.
Cudowny 💕
OdpowiedzUsuńWspaniały!!!❤
OdpowiedzUsuńCudo ;**
OdpowiedzUsuńSuper:* Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńSuper i czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńBędzie rozdział
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńBędzie dziś rozdział ???
OdpowiedzUsuńCudo ! Kiedy next ?
OdpowiedzUsuńkiedy następstny?��
OdpowiedzUsuńPrzyjaciółko jesteś tam:)czekam na super cudowny rozdział pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział ?
OdpowiedzUsuńKiedy będzie rozdział ?
OdpowiedzUsuńKiedy będzie rozdział ?
OdpowiedzUsuńTęsknię !!
Będzie rozdział
OdpowiedzUsuń