***
Wyjaśnienia odnośnie mojej nieobecności w notce na samym dole.
Widząc odbicie w lustrze swojego ciała odzianego jedynie w szlafrok uśmiechnęłam się delikatnie do siebie. A moja dolna warga automatycznie została przygryziona. Przymknęłam oczy przypominając sobie to wszystko.Wyjaśnienia odnośnie mojej nieobecności w notce na samym dole.
Bez skrępowania wsunęłam swoje dłonie za gumkę od jego bokserek. Czując mój dotyk pogłębił pocałunek przejeżdżając w tym samym czasie dłonią po moim prawie nagim ciele. W tej chwili moje ciało całe drży pod jego dotykiem. Odsunął się ode mnie tylko po to, aby po chwili zasypać moją szyję pocałunkami. Odchyliłam lekko głowę do tyłu przygryzając warg. Pod wpływem chwili uniosłam delikatnie swoje biodra, napierając na niego w pewien sposób, a moja prawa dłoń wylądowała w jego włosach. Westchnęłam głośno czując jak jego ręka powoli sunie w stronę mojej dolnej bielizny. Przejechał palcem wzdłuż koronki doprowadzając w ten sposób moje ciało do gęsiej skórki. I po raz pierwszy z mojej krtani wydobył się cichy stłumiony jęk. Odsunęłam jego twarz od swojej szyi i zmusiłam aby spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zbliżyłam do swoich ust spragnionych jego pocałunków. Mój gest dodał mu chyba odwagi, bo już po chwili jego dłoń znalazła się pod moim plecami i jednym ruchem odpiął zapięcie od stanika, i dosyć niepewnie go ze mnie ściągnął. Od razu poczułam ponownie gęsią skórkę, ale już po chwili odsunął się od moich ust i zszedł z pocałunkami na moją szyję, a następnie na dekolt.
Otworzyłam gwałtownie oczy słysząc pukanie do drzwi od łazienki. Otrząsnęłam się ze swoich wspomnień i uśmiechając się do siebie delikatnie przejechałam palcami po swoich ustach.
- Możesz wejść - odezwałam się po krótkiej chwili i odwróciłam w stronę drzwi, które po dosłownie sekundzie się uśmiechnęły. Widząc w nich sylwetkę Leon mój uśmiech się poszerzył.
- Strasznie długo tutaj siedzisz - powiedział wpatrując się we mnie tak samo jak ja w niego. Wyciągnęłam w jego stronę dłoń dając mu do zrozumienia, że ma do mnie podejść. Bez wahania ujął ją w swoją i uśmiechając się delikatnie ruszył w moją stronę. Ułożyłam jego dłonie na swojej tali i wciąż mając na twarzy uśmiech nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. Zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach pocałunek. Od razu po moim ciele rozeszła się niesamowita rozkosz, która ogarniała moje całe ciało kilka godzin temu.
Czując jak napiera na mnie syknęłam cicho z bólu, a moje ciało się napięło. Odsunął się od moich ust gwałtownie i spojrzał zmartwiony, myśląc za pewne, że zrobił mi krzywdę. Mimo iż poczułam ból, po chwili moje ciało ogarnęła rozkosz. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i patrząc mu w oczy zaczęłam bawić się jego włosami, a po chwili przybliżyłam jego twarz z powrotem do swojej. Z mojej krtani wydobył się cichy jęk, kiedy poczułam kolejne pchnięcie. Poczułam jakiś dziwny uścisk w podbrzuszu, ale był on przyjemny, dlatego moje biodra wyszły mu na spotkanie. Zacisnęłam dłonie na jego włosach i przybliżyłam się do niego, chociaz wątpię aby to było możliwe. Z każdym jego ruchem po moim ciele rozchodziło się podniecenie. A moje ciało z każdą kolejną chwilą wariowało. Przestawałam nad sobą panować i strasznie mnie się to podobało. Zaczęłam niemal drżeć w środku, czując te wszystkie rozpierające mnie doznania. Z każdym jego ruchem odczuwałam, że zaraz się rozpadnę pod nim na milion kawałeczków. Na moich ustach pojawił się grymas, gdy odczułam brak jego ust na swoich. Zbliżyłam się do niego aby ponownie go pocałować, ale zatrzymał mnie ujmując moją twarz w swoje dłonie.
- Twoi rodzice zaraz zapewne wrócą - powiedział spoglądając w moje oczy. Oblizałam dolną wargę, chcąc go w ten sposób skusić do pocałowania mnie. Co mi doskonale wyszło, bo dosłownie po kilku sekundach otrzymałam od niego niestety krótkiego buziaka. Uśmiechnął się delikatnie i odsunął ode mnie, a następnie wpatrując się we mnie wyszedł z łazienki. Zaśmiałam się cicho pod nosem i przygryzłam dolną wargę.
***
- Mogę cię o coś zapytać? - odezwał się po chwili ciszy zagłuszając tym samym lecący w telewizji program świąteczny. Odwróciłam wzrok od ekranu i z uśmiechem na twarzy spojrzałam na niego. Nie skupiał swojego spojrzenia na mnie tylko wpatrywał się w swoją dłoń, którą swobodnie kreślił jakieś kółka na moim zgiętym kolanie.
- To coś strasznego? - zaśmiałam się widząc jego minę. Spojrzał na mnie spod swoich rzęs, ale po chwili z powrotem skupił spojrzenie na swojej dłoni kiwając przecząco głową.
- Co dostałaś o Niall'a? - zapytał niepewnie, po czym wypuścił powietrze, ale wciąż nie podniósł na mnie wzroku. Zaśmiałam się pod nosem i położyłam swoją dłoń na jego, aby dać mu do zrozumienia, że ma na mnie spojrzeć, czego niestety nie uczynił.
- Jego prezent był bardziej jak pamiątka - zaśmiałam się i moja dłoń powędrowałam na jego kark, a palce zaczęły bawić się jego włosami - Dostałam od niego po prostu ramkę z naszym zdjęciem - dopowiedziałam tym samym odpowiedziałam na jego pytanie - Ale i tak nic nie przebije prezentu od ciebie - dodałam szczerze uśmiechając się do niego szeroko. Nie spodziewałam się, że dostanę od niego takie coś. Miałam ochotę się rozpłakać jak go zobaczyłam, ale powstrzymałam się ze względu na jego rodziców, który na mnie w tym momencie patrzyli. Spojrzał na mnie i widząc moją minę uśmiechnął się. I to właśnie ten uśmiech chce oglądać przez kolejne lata, ale tylko jeżeli będzie się tak uśmiechać do mnie. Zbliżyłam się do niego i musnęłam go usta swoimi uśmiechając się przy tym.
- Właśnie mam coś dla ciebie - wstałam gwałtownie z miejsca przypominając sobie o jeszcze jednym dodatkowym prezencie dla Leona. Pociągnęłam go za rękę zmuszając do wstania i udania się ze mną na górę do pokoju. Podeszłam do razu do odpowiedniej szuflady i wyciągnęłam niewielką torebkę, po czym wręczyłam mu prezent.
Leon
Nie pewnie odebrałem od niej torbę, w której był dla mnie prezent. Uśmiechała się podejrzanie, więc boję się tego co tam znajdę kiedy zajrzę do środka. Patrzyłem na nią z przymrużonymi oczami, bo widzę po jej wyrazie twarzy, że coś wykombinowała.
- No dawaj, zobacz - niecierpliwiła się, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy. Podszedłem do niej bliżej i ująłem jej twarz w swoje dłonie. Jestem niesamowicie szczęśliwy mając ją przy sobie. Zwłaszcza w taki okres w roku. Moje pierwsze święta, które spędzam w domu z prawdziwymi rodzicami, bratem i co najważniejsze jedyną dziewczyną, którą kiedykolwiek pokochałem. Złożyłem na jej ustach czuły pocałunek, za co dostałem obdarzony jej śliczny uśmiechem. Odsunąłem się od niej i zajrzałem do środka, a widząc co się tam znajduje zaśmiałam się powracając na nią wzrokiem. Widziałem, że jest zadowolona z tego co mi podarowała. Uśmiechała się do mnie, a raczej można powiedzieć, że bardziej szczerzyła się.
- Podoba ci się - szturchnęła mnie w rękę zadowolona z siebie, a po chwili spojrzała na mnie spod swoich rzęs przygryzając dolną wargę. Zacisnąłem usta w cienką linię i powstrzymując uśmiech wyciągnąłem prezent od niej. Czarne bokserki z białym napisem Violetta na tyle. Obejrzałem je i nie wytrzymując zaśmiałem się głośno. Kto by pomyślał, że ona wpadnie na taki pomysł z prezentem.
- Zrobione na specjalne zamówienie - zaśmiała się i podeszła do mnie obejmując mnie w pasie, po czym przytuliła się do mnie, a raczej wtuliła. Ponownie się zaśmiałem i pocałowałem w głowę.
- Są świetne - odezwałem się z rozbawieniem. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, oboje domyśliliśmy się, że wrócili jej rodzice. Długo się bawili, bo jest prawie przed drugą w nocy. Brunetka odsunęła się od mnie i wciąż się uśmiechając patrzyła na mnie. Schowałem jej dodatkowy prezent z powrotem do torby i chwytając w tali pchnąłem lekko w stronę drzwi, na co się zaśmiała. Przygryzłem dolną wargę aby się nie zaśmieć widząc jej ojca pod wpływem dużej ilości alkoholu. Już wiem dlaczego tak długo byli u rodziców Ludmiły. Mężczyzn widząc nas razem uśmiechnął się szeroko i kiwając się delikatnie na boki chciał coś powiedzieć, ale chyba nie był w stanie.
- Tato, dobrze się czujesz? - zapytała Violetta także powstrzymując śmiech. Położyła dłonie na moich, które wciąż spoczywały na jej biodrach. Pokiwał twierdząco głową wciąż się szczerząc od ucha do ucha. Jeszcze nie widziałem jej ojca w takim stanie.
- Twój tatuś za dużo dzisiaj wypił - powiedziała ewidentnie zdenerwowana na swojego męża kobita. Podeszła do niego i chciała pomóc mu wstać z oparcie kanapy, na którym sobie usiadł, ale on nie udolnie się wyrwał z jej uścisku, co spowodowało, że wylądował na podłodze. Mogę zacząć się śmiać. Proszę! On i tak nie będzie niczego pamiętać. Słysząc głośny śmiech Violetty także się delikatnie uśmiechnąłem, ale postanowiłem zachować powagę i podszedłem do jej ojca, po czym pomogłem mu się podnieść.
- Dziękuję synu - wybełkotał i w tym momencie poczułem odór alkoholu, który spowodował w moim żołądku małe zamieszanie. Wstrzymałem oddech i uśmiechnąłem się sztucznie, po czym jak najszybciej odsunąłem się od niego na bezpieczną odległość.
- Chodź zaprowadzę cię do sypialni - warknęła w stronę mężczyzny zdenerwowana mamy Violetty. Pociągnęła go mocno za ramię i skierowała w stronę korytarza. Zdziwiło mnie, że ma tyle siły aby bez niczyjej pomocy zaprowadzić go do sypialni. Ale coś podobno wkurzone kobiety potrafią być nieprzewidywalne i silne, więc się nie dziwię. Odwróciłem wzrok w stronę Violetty, która się nie krępowała i śmiała się ze swojego ojca. Coś czuję, że będzie mu to wypominać. Słysząc jakiś huk zaśmiałem się i po chwili oboje z Violettą poszliśmy w stronę tego hałasu.
- To coś strasznego? - zaśmiałam się widząc jego minę. Spojrzał na mnie spod swoich rzęs, ale po chwili z powrotem skupił spojrzenie na swojej dłoni kiwając przecząco głową.
- Co dostałaś o Niall'a? - zapytał niepewnie, po czym wypuścił powietrze, ale wciąż nie podniósł na mnie wzroku. Zaśmiałam się pod nosem i położyłam swoją dłoń na jego, aby dać mu do zrozumienia, że ma na mnie spojrzeć, czego niestety nie uczynił.
- Jego prezent był bardziej jak pamiątka - zaśmiałam się i moja dłoń powędrowałam na jego kark, a palce zaczęły bawić się jego włosami - Dostałam od niego po prostu ramkę z naszym zdjęciem - dopowiedziałam tym samym odpowiedziałam na jego pytanie - Ale i tak nic nie przebije prezentu od ciebie - dodałam szczerze uśmiechając się do niego szeroko. Nie spodziewałam się, że dostanę od niego takie coś. Miałam ochotę się rozpłakać jak go zobaczyłam, ale powstrzymałam się ze względu na jego rodziców, który na mnie w tym momencie patrzyli. Spojrzał na mnie i widząc moją minę uśmiechnął się. I to właśnie ten uśmiech chce oglądać przez kolejne lata, ale tylko jeżeli będzie się tak uśmiechać do mnie. Zbliżyłam się do niego i musnęłam go usta swoimi uśmiechając się przy tym.
- Właśnie mam coś dla ciebie - wstałam gwałtownie z miejsca przypominając sobie o jeszcze jednym dodatkowym prezencie dla Leona. Pociągnęłam go za rękę zmuszając do wstania i udania się ze mną na górę do pokoju. Podeszłam do razu do odpowiedniej szuflady i wyciągnęłam niewielką torebkę, po czym wręczyłam mu prezent.
Leon
Nie pewnie odebrałem od niej torbę, w której był dla mnie prezent. Uśmiechała się podejrzanie, więc boję się tego co tam znajdę kiedy zajrzę do środka. Patrzyłem na nią z przymrużonymi oczami, bo widzę po jej wyrazie twarzy, że coś wykombinowała.
- No dawaj, zobacz - niecierpliwiła się, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy. Podszedłem do niej bliżej i ująłem jej twarz w swoje dłonie. Jestem niesamowicie szczęśliwy mając ją przy sobie. Zwłaszcza w taki okres w roku. Moje pierwsze święta, które spędzam w domu z prawdziwymi rodzicami, bratem i co najważniejsze jedyną dziewczyną, którą kiedykolwiek pokochałem. Złożyłem na jej ustach czuły pocałunek, za co dostałem obdarzony jej śliczny uśmiechem. Odsunąłem się od niej i zajrzałem do środka, a widząc co się tam znajduje zaśmiałam się powracając na nią wzrokiem. Widziałem, że jest zadowolona z tego co mi podarowała. Uśmiechała się do mnie, a raczej można powiedzieć, że bardziej szczerzyła się.
- Podoba ci się - szturchnęła mnie w rękę zadowolona z siebie, a po chwili spojrzała na mnie spod swoich rzęs przygryzając dolną wargę. Zacisnąłem usta w cienką linię i powstrzymując uśmiech wyciągnąłem prezent od niej. Czarne bokserki z białym napisem Violetta na tyle. Obejrzałem je i nie wytrzymując zaśmiałem się głośno. Kto by pomyślał, że ona wpadnie na taki pomysł z prezentem.
- Zrobione na specjalne zamówienie - zaśmiała się i podeszła do mnie obejmując mnie w pasie, po czym przytuliła się do mnie, a raczej wtuliła. Ponownie się zaśmiałem i pocałowałem w głowę.
- Są świetne - odezwałem się z rozbawieniem. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, oboje domyśliliśmy się, że wrócili jej rodzice. Długo się bawili, bo jest prawie przed drugą w nocy. Brunetka odsunęła się od mnie i wciąż się uśmiechając patrzyła na mnie. Schowałem jej dodatkowy prezent z powrotem do torby i chwytając w tali pchnąłem lekko w stronę drzwi, na co się zaśmiała. Przygryzłem dolną wargę aby się nie zaśmieć widząc jej ojca pod wpływem dużej ilości alkoholu. Już wiem dlaczego tak długo byli u rodziców Ludmiły. Mężczyzn widząc nas razem uśmiechnął się szeroko i kiwając się delikatnie na boki chciał coś powiedzieć, ale chyba nie był w stanie.
- Tato, dobrze się czujesz? - zapytała Violetta także powstrzymując śmiech. Położyła dłonie na moich, które wciąż spoczywały na jej biodrach. Pokiwał twierdząco głową wciąż się szczerząc od ucha do ucha. Jeszcze nie widziałem jej ojca w takim stanie.
- Twój tatuś za dużo dzisiaj wypił - powiedziała ewidentnie zdenerwowana na swojego męża kobita. Podeszła do niego i chciała pomóc mu wstać z oparcie kanapy, na którym sobie usiadł, ale on nie udolnie się wyrwał z jej uścisku, co spowodowało, że wylądował na podłodze. Mogę zacząć się śmiać. Proszę! On i tak nie będzie niczego pamiętać. Słysząc głośny śmiech Violetty także się delikatnie uśmiechnąłem, ale postanowiłem zachować powagę i podszedłem do jej ojca, po czym pomogłem mu się podnieść.
- Dziękuję synu - wybełkotał i w tym momencie poczułem odór alkoholu, który spowodował w moim żołądku małe zamieszanie. Wstrzymałem oddech i uśmiechnąłem się sztucznie, po czym jak najszybciej odsunąłem się od niego na bezpieczną odległość.
- Chodź zaprowadzę cię do sypialni - warknęła w stronę mężczyzny zdenerwowana mamy Violetty. Pociągnęła go mocno za ramię i skierowała w stronę korytarza. Zdziwiło mnie, że ma tyle siły aby bez niczyjej pomocy zaprowadzić go do sypialni. Ale coś podobno wkurzone kobiety potrafią być nieprzewidywalne i silne, więc się nie dziwię. Odwróciłem wzrok w stronę Violetty, która się nie krępowała i śmiała się ze swojego ojca. Coś czuję, że będzie mu to wypominać. Słysząc jakiś huk zaśmiałem się i po chwili oboje z Violettą poszliśmy w stronę tego hałasu.
***
- Zostań jeszcze godzinkę - prosiła robiąc przy tym tą swoją proszącą minę, chcąc mnie tym zmiękczyć. Pocałowałem ją delikatnie w usta i posłałam szeroki uśmiech.
- Pójdę się tylko wykąpać i coś zjeść - wyjaśniłem, a kciukiem gładziłem jej policzek. Uśmiechnęła się delikatnie na moje słowa i ledwo widocznie kiwnęła twierdząco głową. Ostatni raz pocałowałem ją na pożegnanie i wyszedłem z jej domu. Najchętniej bym został, ale już za dużo spędziłem czasu w jej domu, najwyższy czas wrócić do swojego i posiedzieć, porozmawiać z rodziną, którą odnalazłem. Szczerze mówią, nie spędziłem z nim za dużo czasu, bo później wyjechałem, a brakuje mi takich rodzinnym obiadów czy chociaż pytań moich biologicznych rodziców o Violettę, szkołę, znajomych czy nawet ostrzeżeń odnośnie wyścigów i motocrossa. Włożyłem ręce do kieszeni swoich spodni i mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem. Może nie powinienem być negatywnie nastawiony, ale patrząc na to co się działo w moim życiu przez ostatni czas, czekam tylko na to, co się zepsuje tym razem. Zawsze tak się dzieje. Kiedy wszystko się układa, kiedy jestem szczęśliwy, coś pojawia się na przeszkodzie. I chociaż chciałbym myśleć pozytywnie, to z czasem i tak zaczynam się zastanawiać, kogo albo co stracę tym razem.
- Leon! - słysząc swoje imię przez chwilę myślałem, że to Violetta mnie woła, bo czegoś zapomniałem, ale raczej ona nie ma męskiego głosu. Odwróciłem się zdezorientowany i widząc sylwetkę Alejandro spiąłem się. Od czasu kiedy wyprowadziłem się od nich nie rozmawiałem z nim i on też najwidoczniej nie chciał mieć ze mną kontaktu. Czego on ode mnie może chcieć? - Dawno cię nie widziałem - zaczął jak tylko do mnie podszedł. Odchrząknąłem cicho aby pozbyć się chwilowego szoku.
- Może dlatego, ze wyjechałem - odpowiedziałem jak najmilszym tonem. Widać było, że zdziwiła go moja odpowiedź. Patrzył na mnie mrużąc oczy. Znam ten jego gest. Znowu próbuje bawić się w psychologa, który potrafi odczytać wszystko po mimice twarzy - Ścigam się - wyjaśniłem, bo wiem, że to jego skanowanie nie pomoże. Zapewne przypuszczałby, że mam jakieś problemy od których chciałem uciec. Te moje słowa jeszcze bardziej zrobiły na nim wrażenie.
- Nie legalne wyścigi? - zapytałam ostrożnie, na co miałem ochotę prychnąć. Idiotą nie jestem żeby wpakować się w taki coś. Mam swój rozum i za dużo do stracenie, żeby się tym zajmować.
- Podpisałem kontrakt i ścigam się na motocrossie - powiedziałem uśmiechając się do niego delikatnie. Nie wie, że sobie radzę w życiu. Po moim słowach dostrzegłem na jego twarzy coś na kształt zadowolenia i jakby dumy, chociaż wątpię żeby był ze mnie w jakikolwiek sposób dumny.
- Cieszę się, że ci się układa - posłał mi chyba szczery uśmiech i poklepał mnie po ramieniu, jak robił to kiedyś. Poczułem się dzięki temu doceniony, chociaz jest on dla mnie teraz obcym człowiekiem. W końcu nie miałem z nim żadnego kontaktu przez tak długi czas - Może chciałbyś dzisiaj do nas wpaść - zaproponował wpatrując się we mnie - Opowiedziałbyś mi coś więcej o tych wyścigach - dodał z delikatnym śmiechem i tym razem mnie szturchnął. Co się właśnie dzieje? Kilka miesięcy temu traktował mnie jak intruza, a teraz rozmawia ze mną jak kiedy przed przeprowadzeniem się tutaj - Katherin się ucieszy - próbował mnie zachęcić, bo pewnie zorientował się, że nie jest mi śpieszno ich odwiedzić. Miałem przecież zamknąć przeszłość. Ale z drugiej strony oni mi pomogli i to w dużym stopniu.
- Jestem już dzisiaj umówiony z Violettą - próbowałem się za wszelką wymigać od odwiedzin w ich domu. Nie dlatego, że nie chce tylko po prostu obawiam się, że moje życie może się skomplikować.
- Możecie oboje przyjść - namawiał mnie i kiedy ponownie chciałem odmówić, poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się gwałtownie w tą stronę, a widząc Federico moje napięcie spadło. Zmierzył wzrokiem Alejandro i przywitał się z nim a po chwili ponownie przeniósł wzrok na mnie.
- Właśnie po ciebie szedłem - zwrócił się do mnie i nonszalancko włożył ręce do kieszeni spodni - W sumie to mama mnie po ciebie wysłała - dodał ze śmiechem. Odwzajemniłem jego uśmiech.
- Nie będę cię zatrzymywał, ale moja propozycja jest wciąż aktualna - odezwał się Alejandro i posyłając mi uśmiech odszedł od nas.
- Co on ci proponował? - od razu zapytał Federico z lekkim przerażeniem w głosie - Trzeba to zgłosić na policję? - dodał jeszcze bardziej przerażony, na co się tylko zaśmiałem głośno i poklepałem go po plecach, a następnie ruszyłem w stronę naszego domu - Ej, serio pytam - dogonił mnie.
- To Alejandro, mój wcześniejszy opiekun prawny - wyjaśniłem najkrócej jak się dało. Widziałem w jego oczach szok i przerażenie jednocześnie - Zaproponował mi żeby do nich wpadł - dodałem, bo jego mina była przekomiczna - Ale raczej nie skorzystam - odezwałem się zanim on to zrobił. Uśmiechnął się do mnie zadowolony i tym razem to on mnie poklepał po plecach.
- Pójdę się tylko wykąpać i coś zjeść - wyjaśniłem, a kciukiem gładziłem jej policzek. Uśmiechnęła się delikatnie na moje słowa i ledwo widocznie kiwnęła twierdząco głową. Ostatni raz pocałowałem ją na pożegnanie i wyszedłem z jej domu. Najchętniej bym został, ale już za dużo spędziłem czasu w jej domu, najwyższy czas wrócić do swojego i posiedzieć, porozmawiać z rodziną, którą odnalazłem. Szczerze mówią, nie spędziłem z nim za dużo czasu, bo później wyjechałem, a brakuje mi takich rodzinnym obiadów czy chociaż pytań moich biologicznych rodziców o Violettę, szkołę, znajomych czy nawet ostrzeżeń odnośnie wyścigów i motocrossa. Włożyłem ręce do kieszeni swoich spodni i mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem. Może nie powinienem być negatywnie nastawiony, ale patrząc na to co się działo w moim życiu przez ostatni czas, czekam tylko na to, co się zepsuje tym razem. Zawsze tak się dzieje. Kiedy wszystko się układa, kiedy jestem szczęśliwy, coś pojawia się na przeszkodzie. I chociaż chciałbym myśleć pozytywnie, to z czasem i tak zaczynam się zastanawiać, kogo albo co stracę tym razem.
- Leon! - słysząc swoje imię przez chwilę myślałem, że to Violetta mnie woła, bo czegoś zapomniałem, ale raczej ona nie ma męskiego głosu. Odwróciłem się zdezorientowany i widząc sylwetkę Alejandro spiąłem się. Od czasu kiedy wyprowadziłem się od nich nie rozmawiałem z nim i on też najwidoczniej nie chciał mieć ze mną kontaktu. Czego on ode mnie może chcieć? - Dawno cię nie widziałem - zaczął jak tylko do mnie podszedł. Odchrząknąłem cicho aby pozbyć się chwilowego szoku.
- Może dlatego, ze wyjechałem - odpowiedziałem jak najmilszym tonem. Widać było, że zdziwiła go moja odpowiedź. Patrzył na mnie mrużąc oczy. Znam ten jego gest. Znowu próbuje bawić się w psychologa, który potrafi odczytać wszystko po mimice twarzy - Ścigam się - wyjaśniłem, bo wiem, że to jego skanowanie nie pomoże. Zapewne przypuszczałby, że mam jakieś problemy od których chciałem uciec. Te moje słowa jeszcze bardziej zrobiły na nim wrażenie.
- Nie legalne wyścigi? - zapytałam ostrożnie, na co miałem ochotę prychnąć. Idiotą nie jestem żeby wpakować się w taki coś. Mam swój rozum i za dużo do stracenie, żeby się tym zajmować.
- Podpisałem kontrakt i ścigam się na motocrossie - powiedziałem uśmiechając się do niego delikatnie. Nie wie, że sobie radzę w życiu. Po moim słowach dostrzegłem na jego twarzy coś na kształt zadowolenia i jakby dumy, chociaż wątpię żeby był ze mnie w jakikolwiek sposób dumny.
- Cieszę się, że ci się układa - posłał mi chyba szczery uśmiech i poklepał mnie po ramieniu, jak robił to kiedyś. Poczułem się dzięki temu doceniony, chociaz jest on dla mnie teraz obcym człowiekiem. W końcu nie miałem z nim żadnego kontaktu przez tak długi czas - Może chciałbyś dzisiaj do nas wpaść - zaproponował wpatrując się we mnie - Opowiedziałbyś mi coś więcej o tych wyścigach - dodał z delikatnym śmiechem i tym razem mnie szturchnął. Co się właśnie dzieje? Kilka miesięcy temu traktował mnie jak intruza, a teraz rozmawia ze mną jak kiedy przed przeprowadzeniem się tutaj - Katherin się ucieszy - próbował mnie zachęcić, bo pewnie zorientował się, że nie jest mi śpieszno ich odwiedzić. Miałem przecież zamknąć przeszłość. Ale z drugiej strony oni mi pomogli i to w dużym stopniu.
- Jestem już dzisiaj umówiony z Violettą - próbowałem się za wszelką wymigać od odwiedzin w ich domu. Nie dlatego, że nie chce tylko po prostu obawiam się, że moje życie może się skomplikować.
- Możecie oboje przyjść - namawiał mnie i kiedy ponownie chciałem odmówić, poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się gwałtownie w tą stronę, a widząc Federico moje napięcie spadło. Zmierzył wzrokiem Alejandro i przywitał się z nim a po chwili ponownie przeniósł wzrok na mnie.
- Właśnie po ciebie szedłem - zwrócił się do mnie i nonszalancko włożył ręce do kieszeni spodni - W sumie to mama mnie po ciebie wysłała - dodał ze śmiechem. Odwzajemniłem jego uśmiech.
- Nie będę cię zatrzymywał, ale moja propozycja jest wciąż aktualna - odezwał się Alejandro i posyłając mi uśmiech odszedł od nas.
- Co on ci proponował? - od razu zapytał Federico z lekkim przerażeniem w głosie - Trzeba to zgłosić na policję? - dodał jeszcze bardziej przerażony, na co się tylko zaśmiałem głośno i poklepałem go po plecach, a następnie ruszyłem w stronę naszego domu - Ej, serio pytam - dogonił mnie.
- To Alejandro, mój wcześniejszy opiekun prawny - wyjaśniłem najkrócej jak się dało. Widziałem w jego oczach szok i przerażenie jednocześnie - Zaproponował mi żeby do nich wpadł - dodałem, bo jego mina była przekomiczna - Ale raczej nie skorzystam - odezwałem się zanim on to zrobił. Uśmiechnął się do mnie zadowolony i tym razem to on mnie poklepał po plecach.
***
Odłożyłem butelkę z napojem na blat i obserwując poczynania Federico udałem się do drzwi, do których prze chwilą ktoś dzwonił. Nikogo się nie spodziewam, ale nie wiem jak mój brat, który jest dzisiaj wyjątkowo pobudzony i jestem pewny, że to przez wypity alkohol, którego sobie nie szczędził od momentu, kiedy zaproponował mu ojciec. Widząc sylwetkę mojej dziewczyny z drzwiami przypomniałem sobie o spotkaniu z nią. Nie wyglądała na wściekłą, ale na zadowoloną także.
- Czyżbyś o mnie zapomniał? - zapytała poważnie bez żadnych emocji wpatrując się we mnie zawzięcie. Przełknąłem głośno ślinę i przez chwilę zastanawiałem się czy powiedzieć jej prawdę, czy raczej ją zataić.
- Nie złość się, ale zapom.. - przerwałem widząc jej minę. Patrzyła na mnie z przymrużonymi oczami i wtedy zwątpiłem czy powiedzieć prawdę. Nie chce się z nią kłócić, a tym bardziej nie chce żeby się na mnie gniewała. I kiedy miałem się ponownie odezwać obok mnie pojawił się Federico.
- Violetta! - krzyknął, przez co ja i Viola się wzdrygnęliśmy - Wchodź! Napijemy się! - czy to normalne, że jak on się napije to drze tą swoją mordę. Jeżeli tak, to teraz będę wiedział żeby nie siedzieć, ani nie stać obok niego na żadnych imprezach. Bez zbędnego słowa z jej strony pociągnął ją za rękę i można powiedzieć wciągnął siłą do domu. Zaśmiałem się pod nosem zamykając drzwi.
- Chcesz coś mocnego czy może trochę mniej? - zapytał Federico. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i opierając się o framugę drzwi skierowałem swoje spojrzenie na nim.
- Czyżbyś o mnie zapomniał? - zapytała poważnie bez żadnych emocji wpatrując się we mnie zawzięcie. Przełknąłem głośno ślinę i przez chwilę zastanawiałem się czy powiedzieć jej prawdę, czy raczej ją zataić.
- Nie złość się, ale zapom.. - przerwałem widząc jej minę. Patrzyła na mnie z przymrużonymi oczami i wtedy zwątpiłem czy powiedzieć prawdę. Nie chce się z nią kłócić, a tym bardziej nie chce żeby się na mnie gniewała. I kiedy miałem się ponownie odezwać obok mnie pojawił się Federico.
- Violetta! - krzyknął, przez co ja i Viola się wzdrygnęliśmy - Wchodź! Napijemy się! - czy to normalne, że jak on się napije to drze tą swoją mordę. Jeżeli tak, to teraz będę wiedział żeby nie siedzieć, ani nie stać obok niego na żadnych imprezach. Bez zbędnego słowa z jej strony pociągnął ją za rękę i można powiedzieć wciągnął siłą do domu. Zaśmiałem się pod nosem zamykając drzwi.
- Chcesz coś mocnego czy może trochę mniej? - zapytał Federico. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i opierając się o framugę drzwi skierowałem swoje spojrzenie na nim.
- Wystarczy jakiś sok - odpowiedziała siadając na krześle przy wsypie kuchennej. Prychnął na jej słowa i spojrzał na mnie.
- Abstynenci się znaleźli - wymamrotał pod nosem sądząc, że nie usłyszymy. Brunetka spojrzała na mnie uśmiechając się, co skłoniło mnie aby do niej podjeść, bo przynajmniej mam pewność, że nie jest na mnie zła. Stanąłem za nią i bez krępacji objąłem ją swoimi ramionami, co jak wczoraj powiedziała uwielbia.
- I już wiem, czemu zapomniałeś o naszym spotkaniu - powiedziała odchylając głowę do tyłu, aby móc na mnie spojrzeć. Pokiwałem przecząco głową, bo powód jest zupełnie inny. A jest nim podpity Federico, który za bardzo wziął do siebie słowa ojca, że może sobie wypić w ramach prezentu gwiazdkowego. Zmarszczyła brwi i przygryzła dolną wargę, po czym zaśmiała się i powróciła wzrokiem na Federico.
- Napijcie się ze mną - jęknął jak dziecko, które nie dostało swojej wymarzonej zabawki na święta. Pokiwałem ponownie przecząco głową, bo nie mogę pić alkoholu ze względu na dietę i przyjmowane leki, o których nikt nie musi wiedzieć.
- A ja zrobię ci tą przyjemność i się napiję - zaśmiała się, co mnie zszokowało. Sądziłem, że nie lubi pić a tu proszę taka niespodzianka. Wzmocniłem uścisk na jej drobnym ciele, na co tylko zaśmiała się i uszczypnęła mnie w brzuch. Wzdrygnąłem się, ale po chwili zaśmiałem. Coś czuję, że dzisiaj będę miał darmowy kabaret.
- Abstynenci się znaleźli - wymamrotał pod nosem sądząc, że nie usłyszymy. Brunetka spojrzała na mnie uśmiechając się, co skłoniło mnie aby do niej podjeść, bo przynajmniej mam pewność, że nie jest na mnie zła. Stanąłem za nią i bez krępacji objąłem ją swoimi ramionami, co jak wczoraj powiedziała uwielbia.
- I już wiem, czemu zapomniałeś o naszym spotkaniu - powiedziała odchylając głowę do tyłu, aby móc na mnie spojrzeć. Pokiwałem przecząco głową, bo powód jest zupełnie inny. A jest nim podpity Federico, który za bardzo wziął do siebie słowa ojca, że może sobie wypić w ramach prezentu gwiazdkowego. Zmarszczyła brwi i przygryzła dolną wargę, po czym zaśmiała się i powróciła wzrokiem na Federico.
- Napijcie się ze mną - jęknął jak dziecko, które nie dostało swojej wymarzonej zabawki na święta. Pokiwałem ponownie przecząco głową, bo nie mogę pić alkoholu ze względu na dietę i przyjmowane leki, o których nikt nie musi wiedzieć.
- A ja zrobię ci tą przyjemność i się napiję - zaśmiała się, co mnie zszokowało. Sądziłem, że nie lubi pić a tu proszę taka niespodzianka. Wzmocniłem uścisk na jej drobnym ciele, na co tylko zaśmiała się i uszczypnęła mnie w brzuch. Wzdrygnąłem się, ale po chwili zaśmiałem. Coś czuję, że dzisiaj będę miał darmowy kabaret.
***
Wróciłam. Tak wiem nie było mnie wieczność, ale w końcu jestem (Świetnie Daria, dłużej się nie dało ).
Przez dłuższy czas się zastanawiałam nad tym czy wyjaśnić wam, dlaczego mnie tyle nie było, czy przemilczeć to. Jednak kiedy przeczytałam te wszystkie komentarze, w których tak jakby się o mnie martwiliście stwierdziłam, że wam się po prosty należą wyjaśnienia. Chociaż jest to dla mnie ciężkie.
Ostatni wpis na blogu był 9 kwietnia. Prawie dwa i pół miesiąca temu. I właśnie jakiś tydzień po opublikowaniu go, stało się stało się coś, co jednym słowem mnie zniszczyło psychicznie. Straciłam osobę, dzięki której jestem teraz na tym świecie, która mnie urodziła. To był najtrudniejszy okres w moim życiu, ale nie będę wam go streszczać. Przechodząc do sedna. Dopiero tydzień temu mniej więcej się ogarnęłam. Postanowiłam wrócić do życia. Odnowiłam kontakt ze znajomymi i na prawdę dobrze mi to zrobiło. Stwierdziłam też, że wrócę do pisania, bo to pozwala mnie się odciąć od rzeczywistości. Tak więc jestem. Wróciłam i nie zamierzam się nigdzie ruszać. Oczywiście nie obiecuję, że rozdziały będą się pojawiać co tydzień, jak wcześniej. Mam teraz więcej na głowie i mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Przepraszam za błędy, ale chciałam jak najszybciej dodać ten rozdział.
PS; Niestety nie pamiętam jaki prezent wymyśliłam dla Violetty od Leona, więc musicie mi to wybaczyć.
Przez dłuższy czas się zastanawiałam nad tym czy wyjaśnić wam, dlaczego mnie tyle nie było, czy przemilczeć to. Jednak kiedy przeczytałam te wszystkie komentarze, w których tak jakby się o mnie martwiliście stwierdziłam, że wam się po prosty należą wyjaśnienia. Chociaż jest to dla mnie ciężkie.
Ostatni wpis na blogu był 9 kwietnia. Prawie dwa i pół miesiąca temu. I właśnie jakiś tydzień po opublikowaniu go, stało się stało się coś, co jednym słowem mnie zniszczyło psychicznie. Straciłam osobę, dzięki której jestem teraz na tym świecie, która mnie urodziła. To był najtrudniejszy okres w moim życiu, ale nie będę wam go streszczać. Przechodząc do sedna. Dopiero tydzień temu mniej więcej się ogarnęłam. Postanowiłam wrócić do życia. Odnowiłam kontakt ze znajomymi i na prawdę dobrze mi to zrobiło. Stwierdziłam też, że wrócę do pisania, bo to pozwala mnie się odciąć od rzeczywistości. Tak więc jestem. Wróciłam i nie zamierzam się nigdzie ruszać. Oczywiście nie obiecuję, że rozdziały będą się pojawiać co tydzień, jak wcześniej. Mam teraz więcej na głowie i mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Przepraszam za błędy, ale chciałam jak najszybciej dodać ten rozdział.
PS; Niestety nie pamiętam jaki prezent wymyśliłam dla Violetty od Leona, więc musicie mi to wybaczyć.
To co Ci się przytrafiło musi być straszne i nie wypbrażam sobie przez co musisz przechodzić i jak się czuć. To zrozumiałe, że nie miałaś siły do bloga. Współczuję i mam nadzieję, iż wszystko Ci się jakoś poukłada w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny kochana ❤
OdpowiedzUsuńJa rok temu nie straciłam matki, ale ojca, więc wiem co czujesz 😕
Trzymaj się kochana 💟💕
Szczerze współczuję Ci:(ja też w poniedziałek straciłam przyjaciółkę z którą znałam się 7 lat ja i również moi przyjaciele nie możemy się pogodzić z jej odejściem.Razem cierpimy tylko moje cierpienie jest mniejsze, bo mamy nam nikt nigdy nie zastąpi.życzę Ci żeby wszystko po układało się w najbliszym czasie. Pozdrawiam Cię ciepło i jeszcze raz współczuję
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKochana tak bardzo mi przykro ;(
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie jakoś :)
Rozdział świetny ;)
Dziękujemy ci za niego :)
Jesteś niesamowita :)
Bądź silna :)
Przykro mi kochana nawet nie wyobrażam sobie jak się czujesz :(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się
Rozdział cudo <3
Trzymaj się
OdpowiedzUsuńrozdział boski<3
<3
OdpowiedzUsuńŚwietnie Cię rozumiem. Wiem co czujesz. Może i nie straciłam matki, ale ojciec był zawsze dla mnie większą podporą.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że wróciłaś. Będę czekała cierpliwie na następne rozdziały, bo warto.
Opowiadanie jest cudowne, a ten rozdział bardzo mi się podoba.
Doczekałam się ich zbliżenia.
Chyba na to czekałam najbardziej 😀
Trzymaj się cieplutko!
Maddy ❤
Trzymaj się!��
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak Zawsze! ��
Warto było czekać pozdrawiam!��
Bardzo ci współczuję , mimo że nie doświadczyłam takiej sytuacji to cię rozumiem , jesteś silna , bardzo silna, że dałaś sobie radę ☺☺
OdpowiedzUsuńWarto było czekać na rozdział . Wiesz jak się za nim stęskniłam ?
I chyba jak większość czekałam na to ich zbliżenie 😂😂😂no jakoś tak, po prostu 😂😂
Już czekam na następny 😘😘 niecierpliwie ,znowu 😂
Do następnego 😘😘
Nie powiem, że wiem, jak się czujesz, bo nigdy nie doświadczyłam straty kogoś aż tak bliskiego, ale mam nadzieję, że niedługo wszystko się ułoży ♥ Jesteś bardzo silna, że to przetrwałaś i jeszcze do nas wróciłaś z tak cudownym rozdziałem <3
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że twoja mama zawsze zostanie z tobą we wspomnieniach i nigdy cię nie opuści ♥
A co do rozdziału to jest świetny
Bardzo cieszę się, że wróciłaś :*
Strasznie Ci współczuję i życzę, aby wszystko Ci się poukładało, trzymaj się :*. Rozdział wspaniały <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro i strasznie Ci współczuję, trzymaj się ♡♡♡
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, cieszę się, że wróciłaś :*
Rozumiem Cię,moja mama zmarła 2 lata temu. Ciężko o tym myśleć a co dopiero pisać i chociaż wiem ,że wszyscy tak mówią to "czas leczy rany" na prawdę. Można powiedzieć ,że cały czas się wylizuję z ran i chociaż bywa ciężko to jestem szczęśliwa i Ty też będziesz. Życzę Ci odwagi a wiem,że mając ją bardzo dobrze sobie poradzisz.
OdpowiedzUsuńPs. Rozdział świetny,pamiętam,że my tu na Ciebie zawsze czekamy.
Kochana jak dobrze moc znowu czytać twoje cuda !!!
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro z powodu twojej straty sama 3 miesiące temu straciłam najbliższa mi osobę i do dzisiaj staram się z tym uporać , także wiem przez co musisz przechodzić. ��
Rozdział rewelacja , proszę jakie mamy zbliżenia między Leonem i Violka rozkręcają się i jak zawsze niezawodny Fede.
Kochana życzę Ci dużo siły w tych trudnych chwilach , które przezywasz����
Trzymaj się ������
Jejku kochana tak mi przykro :c
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i trzymam kciuki żeby wszystko Ci się teraz poukładało
Rozdział cudowny jak zwykle ♥ Nic dodać nic ująć.
Tak bardzo ci współczuję..
OdpowiedzUsuńPrzykro mi... Nie wyobrażam sobie co bym zrobiła na Twoim miejscu.
OdpowiedzUsuńAle pamiętaj, że jest jeszcze reszta świata, która CIĘ KOCHA! Rodzina, przyjaciele, fani z bloga i wiele innych.
I żeby cieszyć się życiem :D
My Twoi czytelnicy będziemy czekać cierpliwie na rozdziały, nie naciskając jeśli będziesz miała gorsze chwile.
Na pewno wszyscy zrozumieją to, że nie byłaś w stanie nic napisać.
Co do rozdziału to cudny, zresztą jak zawsze :*
A to dlatego, że dziewczyno masz wielki talent!
Czekamy na następny rozdział i wpieramy Cię w pełni :* :* :*
Będzie dobrze :)
https://www.youtube.com/watch?v=GQxyURC3RvY
https://www.youtube.com/watch?v=HrDNgdV8248
https://www.youtube.com/watch?v=gnnYvSd8P34
https://www.youtube.com/watch?v=SwcpOu_Mn1E
https://www.youtube.com/watch?v=SwcpOu_Mn1E
Trzymaj się kochana! Pamiętaj, jesteś silną dziewczyną i pamiętaj, że z czasem będzie lepiej. Tak wspaniała dziewczyna jak Ty na pewno masz mnóstwo ludzi od których masz wsparcie.
OdpowiedzUsuńRozdział cuuuudo!!! A Violka&Leon aaaa!
Nie wiem co napisać... Mam nadzieję, że jakoś się u ciebie wszystko ułoży i, że dasz radę 😊.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny,
Pozdrawiam,
Shoshano
Suuper :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://polaczenimiloscia.blogspot.com/