***
- Chyba jestem pijana - powiedziała dość niewyraźnie wchodząc za mną do mojego pokoju, przy okazji obijając się o futrynę drzwi. Złapała się ze miejsce, w które się uderzyła i po chwili zaśmiała głośno. Spojrzałem na nią przez ramię i mimowolnie się uśmiechnąłem, bo wyglądała komicznie.- Chcesz iść się umyć? - zapytałem podchodząc do mojej szafy, przy której była walizka, aby znaleźć jakąś koszulkę dla Violetty.
- Nie chce mnie się - jęknęła jak małe dziecko, co zignorowałem. Nie zamierzam wdawać się z nią w dyskusję, bo to nie miałoby sensu. Już popełniłem ten błąd i dyskutowałem z pijanym Federico, który prawdopodobnie rano będzie miał niesamowitego kaca, podobnie jak Viola. Zaczęło się od jednego drinka, a skończyło tak, że byłem zmuszony jechać do sklepu po więcej.
- Dam ci zaraz jakąś koszulkę do spania - oznajmiłem ją i schyliłem się do walizki, która leżała pod pustą szafą. Nie widzę sensu rozpakowywać jej na kilka dni, a później z powrotem pakować.
- Nie potrzebuję jej - powiedziała zadowolona z siebie i zaśmiała się. Odwróciłem się w jej stronę i widok jaki zaznałem trochę mnie zdziwił. Stała w samej bieliźnie z wielkim uśmiechem na twarzy. Westchnąłem głośno i chwyciłem pierwszą lepszą koszulkę, po czym podszedłem do niej.
- Ubierz, bo zmarzniesz w nocy - odezwałem się patrząc na nią jeszcze łagodnie. Pokiwała przecząco głową jak małe dziecko i przygryzła dolną wargę.
- Ogrzejesz mnie - wyszeptała przybliżając się do mnie i zapewne chciała zabrzmieć zmysłowy, ale przez ten alkohol nie za bardzo jej to wyszło. Przejechała dłonią po moim brzuchu i posłała cwaniacki uśmiech.
- Podnieś ręce - rozkazałam łagodnie, na co zbliżyła się do mnie jeszcze bardziej. Na prawdę wzięło jej się na flirtowanie. Po pierwszej w nocy, kiedy jest pijana a ja zmęczony. Patrząc mi prosto w oczy powoli uniosła ręce do góry, a jej dolna warga ponownie została przygryziona przez zęby.
- Jak sobie życzysz - wyszeptała utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Przewróciłem oczami i z trudem przełożyłem jej koszulkę przez głowę, a następnie ręce. Przyznam, że wyglądała w niej całkiem uroczo, zwłaszcza, że przygryzała wargę. Zrobiła krok w moją stronę i tym razem nasze ciała się stykały ze sobą. Założyła kosmyk włosów za ucho i uśmiechnęła się w moją stronę - I co teraz? - zapytała poważnie wpatrując się we mnie. Ująłem jej twarz w swoje dłonie i musnąłem jej usta swoimi, na co oczywiście się uśmiechnęła.
- Idziesz spać - powiedziałem, tym samym sprawiając na jej twarzy delikatny grymas.Na prawdę jest urocza i przezabawna kiedy jest pod wpływem alkoholu. Zaśmiałem się z jej miny po czym odsunąłem się od niej, aby udać się do łazienki i wykąpać.
- Gdzie idziesz? - jęknęła łapiąc mnie za rękę. Westchnąłem obracając się w jej stronę.
- Po prostu idę się wykąpać - odpowiedziałem wzdychając. Nie żebym narzekał na nią, ale mogłaby się już położyć i iść spać. Kocham ją, ale staje się z chwili na chwilę uciążliwa.
- Idę z Tobą! - krzyknęła głośno ucieszona jak małe dziecko i potrząsnęła moją rękę, którą wciąż trzymała. Nabrałem powietrza do płuc i wypuściłem je powoli, aby się uspokoić.
- Nie. Ty idziesz spać, a ja idę się wykąpać - oznajmiłem twardym tonem, na co już chciała coś odpowiedzieć - Wrócę do ciebie za dziesięć minut - dodałem. Uśmiechnęła się i zadowolona podeszła do łóżka. Usiadłam na nim po turecku i patrząc na mnie szczerzyła się.
- W takim razie poczekam na Ciebie - powiedziała. Uśmiechnąłem się sztucznie i kiwnąłem twierdząco głową. Odwróciłem się i wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi. Za dziesięć minut to ty będziesz smacznie spać moja droga.
***
Wyjąłem poduszkę z pod głowy i przykryłem nią sobie twarz, chcąc w jakikolwiek sposób zagłuszyć darcie się tego kretyna w pokoju obok. Jest godzina prawie trzecia w nocy, a ten dureń zaczął śpiewać, a raczej wyć do księżyca. Z całych sił zacisnąłem szczękę, bo jeżeli wstanę i pójdę do niego, to przysięgam, że zrobię mu krzywdę.
- Wyłącz to radio - warknęła w moją stronę Violetta - Pogięło cię jest środek nocy - dodała i nakryła się kołdrą, aby zapewne zagłuszyć to ''radio'', które rzekomo włączyłem. No przysięgam, że ktoś zaraz ucierpi. Czy nikt nie wie, że niewyspany Leon to marudny i zły Leon.
- To Federico - odpowiedziałem podobnym tonem co ona. Uniosła delikatnie głowę i spojrzała na mnie zaspanymi oczami.
- To zrób coś z nim - rozkazała i obróciła się na drugi bok i wzięła przykład ze mnie chowając głowę pod poduszkę. Spokojnie Leon, to twoja dziewczyna. Kochasz ją i nie zrobisz jej krzywdy. Bez nerwów - Leon! - ponownie warknęła.
- Jeżeli do niego pójdę, to go tam uduszę - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Westchnęła głośno, na moje słowa. Natomiast ten dureń zaczął śpiewać jeszcze głośniej.
- Załatwię ci alibi, tylko proszę zrób coś z nim - powiedziałam mając twarz w poduszce. Gdyby mnie ogarniała mnie złość zapewne zaśmiałabym się z jej słów. Gwałtownym ruchem podniosłem się z łóżka i udałem do pokoju tego piosenkarza. Dziwne, że rodzice jeszcze mu krzywdy za te wrzaski nie zrobili. Zacisnąłem dłonie w pięści i z hukiem otwarłem drzwi do jego pokoju. Spojrzał w moją stronę szokowany trzymając w ręce jakiś antyperspirant.
- Zamknij się, albo przysięgam, że zrobię ci krzywdę - warknąłem przez zaciśnięte zęby patrząc na niego morderczym wzrokiem. I po raz kolejny żałowałem, że mój wzrok nie sprawi mu chociażby jakiegoś lekkiego bólu. Patrzył na mnie szczerząc się jak głupi i najwidoczniej nic sobie nie robił z moich słów, bo podniósł rękę, w której trzymał przedmiot i już chciał ponownie zacząć śpiewać - Nawet nie próbuj - jeszcze mocniej zacisnąłem dłonie w pięści. Gdybym potrafił mój wzrok ciskał by w niego w tej chwili ostre metalowe sztylety - Jeżeli wydasz z siebie jakikolwiek dźwięk obiecuję ci, że zwiążę cię, zaniosę do piwnicy i będę tam trzymał bez jedzenia, picie przez tydzień - powiedziałem już na skraju wytrzymania nerwowego. Niech tylko jutro zacznie jęczeć, że boli go głowa i ma kaca. Zemszczę się. I to bardzo. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Nie wierzę, nie zrobisz tego swojemu bratu - zaśmiał się i oparł się ręką o krzesło, które po chwili z hukiem obiło się o biurko. Kretyn nie ma równowagi, więc postanowił się oprzeć o krzesło, które ma kółka. Przymknąłem zdenerwowany oczy i wypuściłem powietrze.
- Możesz go tam zamknąć nawet w tej chwili! - dotarł do mnie głośny i zdenerwowany krzyk ojca z sypialni. Spojrzałem na Federico, który wpatrywał się we mnie z przerażeniem. Odłożył antyperspirant na biurko i chwiejnym krokiem wciąż mnie obserwując podszedł do swojego łóżka.
- Położę się już spać - powiedział przestraszonym głosem i przykrył się kołdrą. Odetchnąłem z ulgą, że w końcu będzie cisza i będę mógł spokojnie spać.
- I nie słyszę cię do godziny jedenastej rano - ostrzegłem grożąc mu palcem, jak zazwyczaj w filmach robią to rodzice gdy dziecko coś przeskrobie. Wyszedłem powoli z jego pokoju zamykając za sobą drzwi po czym zadowolony, że udało mnie się uciszyć tego pajaca wróciłem do swojego. Już w troszeczkę lepszym humorze ułożyłem się z powrotem na swoim miejscu i przykryłem się kołdrą, a moje oczy same się zamknęły. Wreszcie kochany sen i zasłużony odpoczynek. Męczenie się z tą pijana dwójką powinno być jakimś sportem. Oboje jutro będą poobijani, bo tych ich tańcach i obijaniu się przy tym o meble. Czułem, że już powoli zaczynam odpływać i na moich ustach automatycznie uformował się delikatny uśmiech. Jednak moje zasypianie zostało przerwane chrapaniem. I ku mojemu zaskoczeniu tym chrapiącym nie był Federico, tylko leżąca obok mnie Violetta. Wtuliłem twarz w poduszkę i miałem ochotę krzyknąć.
- To są chyba jakieś żarty - warknąłem i gwałtownie odwróciłem się na drugą stronę szturchający przy tym Violettę, która ocknęła się przestraszona. Spojrzała na mnie zdezorientowana, na co posłałem jej wymuszony uśmiech - Przepraszam, obudziłem cię? - zapytałem udając zmartwionego, bo specjalnie ją obudziłem. Pokiwała twierdząco głową i obróciła się w moją stronę, a następnie przytuliła do mnie.
- Ale nic się nie stało - wyszeptała w moją klatkę piersiową i jeszcze bardziej wtuliła. Nie odpowiedziałem tylko zamknąłem oczy chcąc jak najszybciej zasnąć, aby coś znowu mnie w tym nie przeszkodziło.
- Wyłącz to radio - warknęła w moją stronę Violetta - Pogięło cię jest środek nocy - dodała i nakryła się kołdrą, aby zapewne zagłuszyć to ''radio'', które rzekomo włączyłem. No przysięgam, że ktoś zaraz ucierpi. Czy nikt nie wie, że niewyspany Leon to marudny i zły Leon.
- To Federico - odpowiedziałem podobnym tonem co ona. Uniosła delikatnie głowę i spojrzała na mnie zaspanymi oczami.
- To zrób coś z nim - rozkazała i obróciła się na drugi bok i wzięła przykład ze mnie chowając głowę pod poduszkę. Spokojnie Leon, to twoja dziewczyna. Kochasz ją i nie zrobisz jej krzywdy. Bez nerwów - Leon! - ponownie warknęła.
- Jeżeli do niego pójdę, to go tam uduszę - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Westchnęła głośno, na moje słowa. Natomiast ten dureń zaczął śpiewać jeszcze głośniej.
- Załatwię ci alibi, tylko proszę zrób coś z nim - powiedziałam mając twarz w poduszce. Gdyby mnie ogarniała mnie złość zapewne zaśmiałabym się z jej słów. Gwałtownym ruchem podniosłem się z łóżka i udałem do pokoju tego piosenkarza. Dziwne, że rodzice jeszcze mu krzywdy za te wrzaski nie zrobili. Zacisnąłem dłonie w pięści i z hukiem otwarłem drzwi do jego pokoju. Spojrzał w moją stronę szokowany trzymając w ręce jakiś antyperspirant.
- Zamknij się, albo przysięgam, że zrobię ci krzywdę - warknąłem przez zaciśnięte zęby patrząc na niego morderczym wzrokiem. I po raz kolejny żałowałem, że mój wzrok nie sprawi mu chociażby jakiegoś lekkiego bólu. Patrzył na mnie szczerząc się jak głupi i najwidoczniej nic sobie nie robił z moich słów, bo podniósł rękę, w której trzymał przedmiot i już chciał ponownie zacząć śpiewać - Nawet nie próbuj - jeszcze mocniej zacisnąłem dłonie w pięści. Gdybym potrafił mój wzrok ciskał by w niego w tej chwili ostre metalowe sztylety - Jeżeli wydasz z siebie jakikolwiek dźwięk obiecuję ci, że zwiążę cię, zaniosę do piwnicy i będę tam trzymał bez jedzenia, picie przez tydzień - powiedziałem już na skraju wytrzymania nerwowego. Niech tylko jutro zacznie jęczeć, że boli go głowa i ma kaca. Zemszczę się. I to bardzo. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Nie wierzę, nie zrobisz tego swojemu bratu - zaśmiał się i oparł się ręką o krzesło, które po chwili z hukiem obiło się o biurko. Kretyn nie ma równowagi, więc postanowił się oprzeć o krzesło, które ma kółka. Przymknąłem zdenerwowany oczy i wypuściłem powietrze.
- Możesz go tam zamknąć nawet w tej chwili! - dotarł do mnie głośny i zdenerwowany krzyk ojca z sypialni. Spojrzałem na Federico, który wpatrywał się we mnie z przerażeniem. Odłożył antyperspirant na biurko i chwiejnym krokiem wciąż mnie obserwując podszedł do swojego łóżka.
- Położę się już spać - powiedział przestraszonym głosem i przykrył się kołdrą. Odetchnąłem z ulgą, że w końcu będzie cisza i będę mógł spokojnie spać.
- I nie słyszę cię do godziny jedenastej rano - ostrzegłem grożąc mu palcem, jak zazwyczaj w filmach robią to rodzice gdy dziecko coś przeskrobie. Wyszedłem powoli z jego pokoju zamykając za sobą drzwi po czym zadowolony, że udało mnie się uciszyć tego pajaca wróciłem do swojego. Już w troszeczkę lepszym humorze ułożyłem się z powrotem na swoim miejscu i przykryłem się kołdrą, a moje oczy same się zamknęły. Wreszcie kochany sen i zasłużony odpoczynek. Męczenie się z tą pijana dwójką powinno być jakimś sportem. Oboje jutro będą poobijani, bo tych ich tańcach i obijaniu się przy tym o meble. Czułem, że już powoli zaczynam odpływać i na moich ustach automatycznie uformował się delikatny uśmiech. Jednak moje zasypianie zostało przerwane chrapaniem. I ku mojemu zaskoczeniu tym chrapiącym nie był Federico, tylko leżąca obok mnie Violetta. Wtuliłem twarz w poduszkę i miałem ochotę krzyknąć.
- To są chyba jakieś żarty - warknąłem i gwałtownie odwróciłem się na drugą stronę szturchający przy tym Violettę, która ocknęła się przestraszona. Spojrzała na mnie zdezorientowana, na co posłałem jej wymuszony uśmiech - Przepraszam, obudziłem cię? - zapytałem udając zmartwionego, bo specjalnie ją obudziłem. Pokiwała twierdząco głową i obróciła się w moją stronę, a następnie przytuliła do mnie.
- Ale nic się nie stało - wyszeptała w moją klatkę piersiową i jeszcze bardziej wtuliła. Nie odpowiedziałem tylko zamknąłem oczy chcąc jak najszybciej zasnąć, aby coś znowu mnie w tym nie przeszkodziło.
***
Niewyspany, zdenerwowany i marudny siedziałem jedząc śniadanie, które przygotowała także niewyspana mama. Moja noga niespokojnie tyrkała pod stołem. Dzisiaj jestem jak bomba. Przetniesz z kabelek, a możesz żegnać się ze swoim życiem. Może wtedy ten debil się nauczy, że mnie się nie przeszkadza we śnie. I to samo tyczy się tej księżniczki, która chrapała mi przy uchu prawie przez całą noc. Gdyby nie chodziło o nią, już dawno ta osoba leżałby na ostrym dyżurze. Jeśli chodzi o spanie i sen lepiej ze mną nie zadzierać. Słysząc czyjeś kroki zmierzające do kuchni spojrzałem kątem oka w tamtą stronę. W progu stanęła delikatnie uśmiechnięta Violetta ubrana w moją koszulkę i swoje wczorajsze spodnie.
- Dzień dobry Violu - odezwała się jako pierwsza mama i posłał brunetce uśmiech, który ona oczywiście odwzajemniła. Czy ona nie powinna mieć kaca? Nie żebym jej źle życzył, ale skoro ja się nie wyspałem to chociaż ją trochę też mogło pokarać. Podeszła do mnie i pocałował mnie w policzek.
- Dzień Dobry - przywitała się ze mną opierając swoje dłonie na moich ramionach. Wspominałem, że jestem też cały obolały, bo wierciła się niemiłosiernie na łóżku i co chwilę obrywałem albo ręką, albo nogą, a po chwili niemal zgniatała mi żebra.
- Ta dobry - wymruczałem zły pod nosem nie spoglądając na nią tylko, wpatrywałem się w swoje śniadanie, które w tej chwili powstrzymywało mnie od wybuchu złości. Zaśmiała się cicho pod nosem i można powiedzieć potrząsnęła mną, wciąż trzymając za ramiona.
- Ktoś tu się nie wyspał - powiedziała ze śmiechem. Wciągnąłem gwałtownie powietrze do płuc. To twoja dziewczyna. Kochasz ją. Jest dla ciebie ważna. I dodatkowo jest kobietą, więc nie możesz jej zrobić krzywdy. Po za tym nie chcesz jej skrzywdzić w żaden sposób. A tym bardziej fizyczny. Złość wyładujesz na swoim bracie, który dzisiaj życia nie będzie miał.
- Jesteś może głodna? - zapytała mama spoglądając na Violettę, która nie świadoma mojego dzisiejszego humoru usiadła sobie obok mnie i bezczelnie zabrała mi jedną mini kiełbaskę z talerza. Nie daje mi spać i jeszcze podbiera mi jedzenie. Kochasz ją, pamiętaj.
- Tak i to bardzo - westchnęła zadowolona. Przepraszam Panie Kacu? Dlaczego się do niej nie przyczepiłeś? Ona piła, a to ja się czuję jakbym był na kacu. A przecież byłem grzeczny! Nawet zaopiekowałem się nimi, kiedy potykali się o własne nogi.
- Cześć wszystkim - odezwał się zachrypiały głosem Federico wchodząc do kuchni. A gdzie kac? Oboje wyglądają jakby nic wczoraj nie wypili. Uśmiechnięci, bez bólu głowy i przede wszystkim wyspani - Nie wiecie może czemu boli mnie gardło? - zapytał z ledwością. Aha! Jednak karma istnieje. Cierp teraz piosenkarzu.
- Jak chcesz za chwilę może cię boleć coś innego - warknąłem pod nosem nie mogąc już powstrzymywać dłużej swojej złości. Zresztą obiecałem, że to na nim dzisiaj będę się wyżywać. Czułem na sobie wzrok całej trójki obecnej w kuchni, ale nie chcąc patrzeć na nim morderczym wzrokiem skupiałem się na jedzeniu.
- A temu co się stało? - zapytał z pretensjami - Człowiek miły, a ten warczy od rana - dodał z oburzeniem w głosie. Żebym ci zaraz czegoś nie poprzestawiał. Wolisz zęby czy bardziej kości? Zacisnąłem dłoń na sztućcu i starałem się odciąć od wszelkich rozmów z nimi. Może później przejdzie mi złość. Najchętniej to poszedłbym pojeździć i wyładować się na torze, ale w okres świąteczny tor jest nieczynny. Więc albo zostawią mnie tymczasowo w spokoju, ale wyładuję się na Federico, który zasłużył na to stuprocentowo.
- Gardło cię boli, bo śpiewałeś w nocy - oznajmiła mama wzdychając i obróciła się w stronę blatu.
- Śpiewałem? - zapytał zaskoczony, a po chwili wybuchł głośnym śmiechem denerwując mnie tym jeszcze bardziej.
- Tak ty darłeś mordę jak idiota, a ta obok chrapała na cały regulator - powiedziałem i ze złości zacisnąłem ponownie dłoń na sztućcu. Ja nie wiem jakim cudem się powstrzymują, aby czegoś nie rozwalić. Jak widać potrafię kontrolować poranne napady złości od niewyspania się.
- To dlatego jesteś taki marudny - zaśmiał się Federico - Nie wyspało się biedactwo - dodał robiąc smutną minę. Przysięgam, że gdyby nie dzielił nas blat kuchenny, że dawno leżałby na podłodze i prosił o litość, które oczywiście by nie otrzymał.
- Nie wkurzaj mnie - warknąłem ostrzegawczym tonem podnosząc na niego swój morderczy wzrok - I radzę nie zbliżaj się dzisiaj do mnie, bo ci krzywdę zrobię - dodałem. Uśmiechnął się do mnie, ale kiedy napotkał moje spojrzenie, zerknął w stronę mamy, która w spokoju smażyła omlet.
- Słyszysz to mama on mi grozi - zagadał do niej. Nie odwróciła się w jego stronę, a nawet na niego nie spojrzała.
- Wcale mu się nie dziwię - jedyne słowa jakie od niej uzyskał. Powrócił wzrokiem na mnie i już chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował i wstał z krzesła, po czym podszedł do lodówki i wyciągnął z niej karton z mlekiem.
- Też mam kłopoty? - usłyszałem szept Violetta po swojej prawej stronie. Patrzyła na mnie skruszona i robiła tą swoją smutną minę. Uniosłem brwi do góry, a mój wzrok wciąż mordował i to każdego po kolei. Westchnęła głośno i spuściła głowę, a spojrzenie utkwiła na swoich dłoniach - Czyli tak - sam odpowiedziała sobie na swoje pytanie. Nie chcesz zginąć nie próbuj przecinać kabelków.
- Dzień dobry Violu - odezwała się jako pierwsza mama i posłał brunetce uśmiech, który ona oczywiście odwzajemniła. Czy ona nie powinna mieć kaca? Nie żebym jej źle życzył, ale skoro ja się nie wyspałem to chociaż ją trochę też mogło pokarać. Podeszła do mnie i pocałował mnie w policzek.
- Dzień Dobry - przywitała się ze mną opierając swoje dłonie na moich ramionach. Wspominałem, że jestem też cały obolały, bo wierciła się niemiłosiernie na łóżku i co chwilę obrywałem albo ręką, albo nogą, a po chwili niemal zgniatała mi żebra.
- Ta dobry - wymruczałem zły pod nosem nie spoglądając na nią tylko, wpatrywałem się w swoje śniadanie, które w tej chwili powstrzymywało mnie od wybuchu złości. Zaśmiała się cicho pod nosem i można powiedzieć potrząsnęła mną, wciąż trzymając za ramiona.
- Ktoś tu się nie wyspał - powiedziała ze śmiechem. Wciągnąłem gwałtownie powietrze do płuc. To twoja dziewczyna. Kochasz ją. Jest dla ciebie ważna. I dodatkowo jest kobietą, więc nie możesz jej zrobić krzywdy. Po za tym nie chcesz jej skrzywdzić w żaden sposób. A tym bardziej fizyczny. Złość wyładujesz na swoim bracie, który dzisiaj życia nie będzie miał.
- Jesteś może głodna? - zapytała mama spoglądając na Violettę, która nie świadoma mojego dzisiejszego humoru usiadła sobie obok mnie i bezczelnie zabrała mi jedną mini kiełbaskę z talerza. Nie daje mi spać i jeszcze podbiera mi jedzenie. Kochasz ją, pamiętaj.
- Tak i to bardzo - westchnęła zadowolona. Przepraszam Panie Kacu? Dlaczego się do niej nie przyczepiłeś? Ona piła, a to ja się czuję jakbym był na kacu. A przecież byłem grzeczny! Nawet zaopiekowałem się nimi, kiedy potykali się o własne nogi.
- Cześć wszystkim - odezwał się zachrypiały głosem Federico wchodząc do kuchni. A gdzie kac? Oboje wyglądają jakby nic wczoraj nie wypili. Uśmiechnięci, bez bólu głowy i przede wszystkim wyspani - Nie wiecie może czemu boli mnie gardło? - zapytał z ledwością. Aha! Jednak karma istnieje. Cierp teraz piosenkarzu.
- Jak chcesz za chwilę może cię boleć coś innego - warknąłem pod nosem nie mogąc już powstrzymywać dłużej swojej złości. Zresztą obiecałem, że to na nim dzisiaj będę się wyżywać. Czułem na sobie wzrok całej trójki obecnej w kuchni, ale nie chcąc patrzeć na nim morderczym wzrokiem skupiałem się na jedzeniu.
- A temu co się stało? - zapytał z pretensjami - Człowiek miły, a ten warczy od rana - dodał z oburzeniem w głosie. Żebym ci zaraz czegoś nie poprzestawiał. Wolisz zęby czy bardziej kości? Zacisnąłem dłoń na sztućcu i starałem się odciąć od wszelkich rozmów z nimi. Może później przejdzie mi złość. Najchętniej to poszedłbym pojeździć i wyładować się na torze, ale w okres świąteczny tor jest nieczynny. Więc albo zostawią mnie tymczasowo w spokoju, ale wyładuję się na Federico, który zasłużył na to stuprocentowo.
- Gardło cię boli, bo śpiewałeś w nocy - oznajmiła mama wzdychając i obróciła się w stronę blatu.
- Śpiewałem? - zapytał zaskoczony, a po chwili wybuchł głośnym śmiechem denerwując mnie tym jeszcze bardziej.
- Tak ty darłeś mordę jak idiota, a ta obok chrapała na cały regulator - powiedziałem i ze złości zacisnąłem ponownie dłoń na sztućcu. Ja nie wiem jakim cudem się powstrzymują, aby czegoś nie rozwalić. Jak widać potrafię kontrolować poranne napady złości od niewyspania się.
- To dlatego jesteś taki marudny - zaśmiał się Federico - Nie wyspało się biedactwo - dodał robiąc smutną minę. Przysięgam, że gdyby nie dzielił nas blat kuchenny, że dawno leżałby na podłodze i prosił o litość, które oczywiście by nie otrzymał.
- Nie wkurzaj mnie - warknąłem ostrzegawczym tonem podnosząc na niego swój morderczy wzrok - I radzę nie zbliżaj się dzisiaj do mnie, bo ci krzywdę zrobię - dodałem. Uśmiechnął się do mnie, ale kiedy napotkał moje spojrzenie, zerknął w stronę mamy, która w spokoju smażyła omlet.
- Słyszysz to mama on mi grozi - zagadał do niej. Nie odwróciła się w jego stronę, a nawet na niego nie spojrzała.
- Wcale mu się nie dziwię - jedyne słowa jakie od niej uzyskał. Powrócił wzrokiem na mnie i już chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował i wstał z krzesła, po czym podszedł do lodówki i wyciągnął z niej karton z mlekiem.
- Też mam kłopoty? - usłyszałem szept Violetta po swojej prawej stronie. Patrzyła na mnie skruszona i robiła tą swoją smutną minę. Uniosłem brwi do góry, a mój wzrok wciąż mordował i to każdego po kolei. Westchnęła głośno i spuściła głowę, a spojrzenie utkwiła na swoich dłoniach - Czyli tak - sam odpowiedziała sobie na swoje pytanie. Nie chcesz zginąć nie próbuj przecinać kabelków.
***
- Co wy idziecie tak z tyłu? - zapytała Ludmiła obserwując idących za mną Violettę i Federico, który od samego początku drogi do kawiarni, do której można powiedzieć zwołała nas dziewczyna mojego brata idą jakieś kilka metrów za mną.
- Bo Leon cały dzień morduje nas wzrokiem i wolimy zachować bezpieczną odległość - wyjaśnił Federico spoglądając na mnie kątem oka, po czym stanął ode mnie jakieś trzy metry dalej. I dobrze robisz, bo przysięgam, że zetrę mu ten jego uśmiech z twarzy.
-Co dlaczego? - zaśmiał się i podeszła do mnie uważnie mnie się przyglądając. .
-Co dlaczego? - zaśmiał się i podeszła do mnie uważnie mnie się przyglądając. .
- Nie podchodź do niego, bo jeszcze coś ci zrobi - ostrzegł ją kiedy znalazła się przede mną. Uśmiechnąłem się do blondyny i pocałowałem w policzek na powitanie, nie zwracając uwagi na tego debila zwanego moim bratem a jej chłopakiem. Odwzajemniła mój uśmiech i zerknęła w stronę Federico.
- A jej czemu nie mordujesz wzrokiem?! - zapytał oburzony i kątem oka widziałem jak skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Odwróciłem się do niego przodem i miałem ochotę zrobić krzywdę. Nie dał mi spać w nocy i jeszcze będzie mnie tutaj marudził. Widząc moją minę i wzrok, od razu się wyprostował i patrzył przepraszająco.
- A czy ona darła się o trzeciej w nocy jak debil albo chrapała mi do ucha - warknąłem. Oboje zgodnie pokiwali przecząco głową. Czy ja na prawdę jestem aż taki straszny? Przecież nikomu nic nie zrobiłem. Nigdy nikogo nie uderzyłem. Dobra, może raz kogoś uderzyłem i teraz naprawdę tego żałuję, bo tą osobą był Lucas. Ale sprowokował mnie i to w chwili kiedy byłem zdenerwowany.
- O co chodzi? - zapytała zdezorientowana Ludmiła patrząc na każdego z nas z osobna. Zatrzymała dłużej wzrok na swoim chłopaku. Coś czuję, że będzie ciekawie.
- Oboje wczoraj upili się i Federico urządził sobie koncert o trzeciej w nocy, a ta księżniczka chrapała gorzej niż ten debil zazwyczaj - z satysfakcją odpowiedziałem na jej pytanie patrząc na mojego brata, który widać nie był zadowolony z tego, że Ludmiła się dowiedziała. Cóż ja też nie bardzo byłem zadowolony kiedy nie dał mi spać w nocy.
- Piliście? Beze mnie? - wysyczała przez zaciśnięte zęby patrząc na niego morderczym wzrokiem.
- To było nie planowane picie i...
- Ale zadzwonić mogłeś! - podniosła głos, na co mój brat się wzdrygnął. Miałem ochotę się roześmiać, ale postanowiłem zachować swoją powagę. Patrzył na nią i zrobił krok w jej stronę, zapewne chcąc załagodzić swoją sytuację - Leon jestem w twojej drużynie - stwierdziła i stanęła obok mnie po czym chwyciła mnie pod ramię. Spojrzała z zadowoleniem na Federico i posłała mu sztuczny uśmiech.
- Ale zadzwonić mogłeś! - podniosła głos, na co mój brat się wzdrygnął. Miałem ochotę się roześmiać, ale postanowiłem zachować swoją powagę. Patrzył na nią i zrobił krok w jej stronę, zapewne chcąc załagodzić swoją sytuację - Leon jestem w twojej drużynie - stwierdziła i stanęła obok mnie po czym chwyciła mnie pod ramię. Spojrzała z zadowoleniem na Federico i posłała mu sztuczny uśmiech.
- Ludmiła, nie prz...
- Nie odzywaj się, bo krzywdę ci zrobię - ostrzegła go w podobny sposób. Schowałem ręce do kieszeni swoich spodni i w ciszy przyglądałem się tej ciekawej rozmowie.
- Nie odzywaj się, bo krzywdę ci zrobię - ostrzegła go w podobny sposób. Schowałem ręce do kieszeni swoich spodni i w ciszy przyglądałem się tej ciekawej rozmowie.
- W Leona się bawisz? - zaśmiał się, ale po chwili ucichł, bo został potraktowany morderczym spojrzeniem Lu. Z pokerowym wyrazem twarzy przeniósł spojrzenie na mnie - Dziękuję bracie, można na ciebie liczyć - warknął z sarkazmem w głosie i tym razem ja posłałem mu mordercze spojrzenie. Jeszcze ma czelność pyskować.
- Wyjdziemy do środka ? - zapytała Violetta, która od samego początku się nie odezwała. Przeniosłem na nią spojrzenie i widząc jej smutny wyraz twarzy miałem ochotę podejść do niej i przytulić, nawet byłbym skłonny zapomnieć o tym chrapaniu. Jednak jeszcze moja złość nie minęła.
- Wyjdziemy do środka ? - zapytała Violetta, która od samego początku się nie odezwała. Przeniosłem na nią spojrzenie i widząc jej smutny wyraz twarzy miałem ochotę podejść do niej i przytulić, nawet byłbym skłonny zapomnieć o tym chrapaniu. Jednak jeszcze moja złość nie minęła.
***
- Zapomnieli o cukrze - oznajmiła wciąż przygaszona Violetta i wstała ze swojego miejsca, które znajdowało się na przeciwko mnie, po czym podeszła do baru, aby zgłosić swoje zażalenie. Mimo iż jestem na nią zły mój wzrok był skupiony na niej. Odkąd weszliśmy do tej kawiarni nie odzywa się i tylko przysłuchuje się, co jakiś czas uśmiechając się delikatnie, ale czuję, że to sztuczny uśmiech. Zresztą widać to w jej oczach. Coś czuję, że tą swoją złością na nią sprawiłem jej przykrość, ale nie moja wina, że gdy się nie wyśpię jestem rozdrażniony i zły na wszystkich dookoła. Zmarszczyłem brwi widząc, że ten barman który w tej chwili z nią rozmawia, ewidentnie próbuje ją poderwać. Zalotne uśmieszki, mruganie i zagadywanie. Dobra, może jestem na nią zły, ale to nie daje temu typowi okazji do podrywania mojej dziewczyny. Oparłem się rękami o stolik i wciąż wzrok miałem utkwiony na tym typku. Podpadłeś mi kolego. Zacisnąłem dłoń w pięść kiedy udało mu się ją rozśmieszyć, czego ja dzisiaj nie zrobiłem ani razu. Zdeterminował mnie do tego, aby sprawić żeby dzisiaj nie przestała się uśmiechać. Widząc, że zmierza z powrotem w stronę stolika przeniosłem wzrok na Ludmiłę, która tłumaczyła coś Federico. Bruneta usiadła na swoje miejsce i westchnęła głośno. Bez zbędnego czekania położyłem swoją dłoń na jej, co skłoniło ją do spojrzenia na mnie. Widziałem w jej spojrzeniu zdezorientowanie. Przetarłem kciukiem wierzch jej dłoni i posłałem uśmiech.
- Nie jesteś na mnie zły? - zapytała niepewnie spoglądając raz na mnie, a raz na nasze dłonie. Poszerzyłem swój uśmiech i pokiwałem przecząco głową, a po chwili puściłem w jej stronę oczko. Od razu ujrzałem jej śliczny szeroki uśmiech, co kompletnie wymazało moją złość.
- Chcesz dzisiaj gdzieś wyjść wieczorem? - zapytałem, na co kiwnęła twierdząco głową splatając nasze dłonie razem. Od razu mi lepiej kiedy widzę ją radosną.
-A może zamiast gdzieś wychodzić, po prostu posiedzimy w domu - zaproponowała spoglądając na mnie spod swoich rzęs. Zresztą nie ważne, gdzie i co będziemy robić ważniejsze jest żebyśmy spędzili ten czas razem. W końcu zaraz po sylwestrze znowu muszę wyjechać. Ale cieszy mnie fakt, że pod koniec kwietnia będę mógł wrócić na stałe. Niestety nikt nie wie, że mój kontrakt się trochę przedłużył. Aż o półtora miesiąca.
- Co tylko chcesz - oznajmiłem patrząc na nią. Nawet jestem skłonny zgodzić się na jakiś film romantyczny. Czuję, że powinien się można powiedzieć odpłacić za to dzisiejsze moje zachowanie. Posłała mi ponownie szeroki uśmiech i wolną ręką chwyciła swoją filiżankę z orzechową kawą i już weselsza napiła się ostrożnie, aby się nie oparzyć.
- A mi też wybaczysz? - usłyszałam obok siebie głos Federico. Odwróciłem się w jego stronę, co było błędem ponieważ jego twarz znajdowała się blisko mojej. Odruchowo się odsunąłem, na co dziewczyny się zaśmiały a mój brat zaczął trzepotać rzęsami jak dziewczyna. Czy mogę go w tej chwili uderzyć? Wyjdę na złego brata czy przeciwnie. Patrząc na niego nie wytrzymałem powagi i zaśmiałem się cicho pod nosem. Chyba moja złość już się ulotniła. Ucieszył się i uderzył mnie lekko z pięści w ramie - Wiedziałem, że mi wybaczysz - powiedział zadowolony - Uwielbiasz mnie - dodał i napił się swojego gorącego napoju. Przewróciłem oczami na jego słowa i powróciłem wzrokiem na Violettę, która śmiała się pod nosem zapewne z zachowania Federico.
- Nie jesteś na mnie zły? - zapytała niepewnie spoglądając raz na mnie, a raz na nasze dłonie. Poszerzyłem swój uśmiech i pokiwałem przecząco głową, a po chwili puściłem w jej stronę oczko. Od razu ujrzałem jej śliczny szeroki uśmiech, co kompletnie wymazało moją złość.
- Chcesz dzisiaj gdzieś wyjść wieczorem? - zapytałem, na co kiwnęła twierdząco głową splatając nasze dłonie razem. Od razu mi lepiej kiedy widzę ją radosną.
-A może zamiast gdzieś wychodzić, po prostu posiedzimy w domu - zaproponowała spoglądając na mnie spod swoich rzęs. Zresztą nie ważne, gdzie i co będziemy robić ważniejsze jest żebyśmy spędzili ten czas razem. W końcu zaraz po sylwestrze znowu muszę wyjechać. Ale cieszy mnie fakt, że pod koniec kwietnia będę mógł wrócić na stałe. Niestety nikt nie wie, że mój kontrakt się trochę przedłużył. Aż o półtora miesiąca.
- Co tylko chcesz - oznajmiłem patrząc na nią. Nawet jestem skłonny zgodzić się na jakiś film romantyczny. Czuję, że powinien się można powiedzieć odpłacić za to dzisiejsze moje zachowanie. Posłała mi ponownie szeroki uśmiech i wolną ręką chwyciła swoją filiżankę z orzechową kawą i już weselsza napiła się ostrożnie, aby się nie oparzyć.
- A mi też wybaczysz? - usłyszałam obok siebie głos Federico. Odwróciłem się w jego stronę, co było błędem ponieważ jego twarz znajdowała się blisko mojej. Odruchowo się odsunąłem, na co dziewczyny się zaśmiały a mój brat zaczął trzepotać rzęsami jak dziewczyna. Czy mogę go w tej chwili uderzyć? Wyjdę na złego brata czy przeciwnie. Patrząc na niego nie wytrzymałem powagi i zaśmiałem się cicho pod nosem. Chyba moja złość już się ulotniła. Ucieszył się i uderzył mnie lekko z pięści w ramie - Wiedziałem, że mi wybaczysz - powiedział zadowolony - Uwielbiasz mnie - dodał i napił się swojego gorącego napoju. Przewróciłem oczami na jego słowa i powróciłem wzrokiem na Violettę, która śmiała się pod nosem zapewne z zachowania Federico.
***
Pociągnąłem Violettę w przeciwną stronę, w którą umówiliśmy się, że we czwórkę pójdziemy. Cała trójka spojrzała na mnie zdziwiona. Uśmiechnąłem się do Federico i Ludmiły, po czym pomachałem im i ruszyłem przed siebie trzymając dłoń swojej dziewczyny. Czułem na sobie jej wzrok, więc także zerknąłem na nią kątem oka.
- Idziemy na krótki spacer - oznajmiłem uśmiechając się do niej szeroko. Chce z nią spędzić trochę czasu sam na sam w spokoju. I porozmawiać szczerze.
- Ale mieliśmy spędzić ten czas w domu - jęknęła jak małe dziecko - Nie chcę marudzić, ale jest mi trochę zimno - dodała obracając się w moją stronę tak, że szła w tej chwili bokiem. I jestem pewien, że za chwilę będę ją musiał zbierać z ziemi, bo potknie się o jakiś kamyk, albo coś innego.
- Idziemy na krótki spacer - oznajmiłem uśmiechając się do niej szeroko. Chce z nią spędzić trochę czasu sam na sam w spokoju. I porozmawiać szczerze.
- Ale mieliśmy spędzić ten czas w domu - jęknęła jak małe dziecko - Nie chcę marudzić, ale jest mi trochę zimno - dodała obracając się w moją stronę tak, że szła w tej chwili bokiem. I jestem pewien, że za chwilę będę ją musiał zbierać z ziemi, bo potknie się o jakiś kamyk, albo coś innego.
- Nie chcesz, ale marudzisz skarbie - powiedziałem patrząc przed siebie. Czułem jak mocniej ścisnęła moją dłoń, więc spojrzałem na nią kątem oka.
- Za to jak mnie nazwałeś możemy iść na krótki spacer - mówiła ucieszona jak małe dziecko wciąż idąc bokiem - Ale później wracamy do mnie - rozkazała przybierając groźną minę i pogroziła mi palcem. Kiwnąłem twierdząco głową śmiejąc się z niej jednocześnie - Usiądziemy na kanapie, w ciepłym kocyku i będziemy oglądać jakiś film popijając gorącą czekoladę - dodała mając przyszykowany cały plan na spędzanie dzisiejszego wieczoru. I kiedy chciałem ponownie zgodzić się na jej żądania, ona w tym czasie potknęła się o coś. W ostatniej chwili zdążyłem ją złapać w tali i uchronić od spotkania z ziemią. A nie mówiłem, że prędzej czy później się o coś potknie.
- Krzywdę sobie jeszcze zrób - powiedziałem poważnie stawiając ją na proste nogi. Uśmiechnęła się do mnie jak nienormalna i wpatrywała się we mnie.
- Nie zrobię, bo wiem, że przy Tobie jestem bezpieczna - powiedziała delikatnie się kołysząc. Jej słowa z jednej strony były na prawdę miłe, ale z drugiej zabrzmiały jak z jakiejś komedii romantycznej. Mimo iż się powstrzymywałem to i tak po chwili się zaśmiałem. Spojrzała na mnie gniewnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Wybacz Viola, ale zabrzmiałaś jak te wszystkie dziewczyny z komedii romantycznych - powiedziałem ze delikatny śmiechem. Jej spojrzenie w tej chwili nie wróżyło nic dobrego. Tym razem to ona mordowała mnie wzrokiem.
- Za to jak mnie nazwałeś możemy iść na krótki spacer - mówiła ucieszona jak małe dziecko wciąż idąc bokiem - Ale później wracamy do mnie - rozkazała przybierając groźną minę i pogroziła mi palcem. Kiwnąłem twierdząco głową śmiejąc się z niej jednocześnie - Usiądziemy na kanapie, w ciepłym kocyku i będziemy oglądać jakiś film popijając gorącą czekoladę - dodała mając przyszykowany cały plan na spędzanie dzisiejszego wieczoru. I kiedy chciałem ponownie zgodzić się na jej żądania, ona w tym czasie potknęła się o coś. W ostatniej chwili zdążyłem ją złapać w tali i uchronić od spotkania z ziemią. A nie mówiłem, że prędzej czy później się o coś potknie.
- Krzywdę sobie jeszcze zrób - powiedziałem poważnie stawiając ją na proste nogi. Uśmiechnęła się do mnie jak nienormalna i wpatrywała się we mnie.
- Nie zrobię, bo wiem, że przy Tobie jestem bezpieczna - powiedziała delikatnie się kołysząc. Jej słowa z jednej strony były na prawdę miłe, ale z drugiej zabrzmiały jak z jakiejś komedii romantycznej. Mimo iż się powstrzymywałem to i tak po chwili się zaśmiałem. Spojrzała na mnie gniewnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Wybacz Viola, ale zabrzmiałaś jak te wszystkie dziewczyny z komedii romantycznych - powiedziałem ze delikatny śmiechem. Jej spojrzenie w tej chwili nie wróżyło nic dobrego. Tym razem to ona mordowała mnie wzrokiem.
- W takim razie sam sobie idź na ten spacer - warknęła w moją stronę i ewidentnie obrażona udała się w powrotną stronę. Ponownie zaśmiałem się z jej zachowania i udałem się w jej kierunku - Nie idź za mną - powiedziała groźnie nawet się nie odwracając w moją stronę. Przyśpieszyła kroku, co mnie tylko rozśmieszyło. Jednym ruchem złapałem ją od tyłu i delikatnie uniosłem, aby mi nie uciekła. Zaśmiała się i zaczęła szarpać, abym ją puścił - Jestem zła na ciebie - próbowała udawać poważną jak kto mówiła, ale jej nie wyszło, bo po chwili ponownie się delikatnie zaśmiała.
- Violetta? - zawołałem ją, na co przestała się wyrywać. Z trudem zbliżyłem swoją twarz do jej ucha - Kocham Cię - szepnąłem i pocałowałem ją delikatnie w policzek. Czułem, że na moje słowa wstrzymała oddech na chwilę. Odstawiłem ją na ziemię. Powoli odwróciła się do mnie przodem, a jej twarz zdobił szeroki uśmiech. Podeszła do mnie bliżej i złapała za moją bluzę. Przeskanowała moją twarz, ale ostatnie swoje spojrzenie zatrzymała na moich oczach.
- Słyszałem te dwa słowa od ciebie nie raz, ale za każdym razem czuję się jakbyś je mówił po raz pierwszy - wyznała, na co moje ciało lekko się spięło - I czuję się tak wyjątkowo, kiedy mi to mówisz, a moje serce o mało nie wyskakuje mi z klatki piersiowej - dodała szeroko się uśmiechając. Jeśli mam być szczery to, gdy słyszę od niej te dwa słowa, to moje serce też zaczyna szybciej bić jakby chciało uciec i oddać się w jej ręce dosłownie. Zbliżyłem się do niej jeszcze bardziej i ujmując jej twarz w swoje dłonie złączyłem nasze usta w pocałunku. Od razu poczułem rozchodzące się wewnątrz mnie ciepło i jej delikatny uśmiech.
- Violetta? - zawołałem ją, na co przestała się wyrywać. Z trudem zbliżyłem swoją twarz do jej ucha - Kocham Cię - szepnąłem i pocałowałem ją delikatnie w policzek. Czułem, że na moje słowa wstrzymała oddech na chwilę. Odstawiłem ją na ziemię. Powoli odwróciła się do mnie przodem, a jej twarz zdobił szeroki uśmiech. Podeszła do mnie bliżej i złapała za moją bluzę. Przeskanowała moją twarz, ale ostatnie swoje spojrzenie zatrzymała na moich oczach.
- Słyszałem te dwa słowa od ciebie nie raz, ale za każdym razem czuję się jakbyś je mówił po raz pierwszy - wyznała, na co moje ciało lekko się spięło - I czuję się tak wyjątkowo, kiedy mi to mówisz, a moje serce o mało nie wyskakuje mi z klatki piersiowej - dodała szeroko się uśmiechając. Jeśli mam być szczery to, gdy słyszę od niej te dwa słowa, to moje serce też zaczyna szybciej bić jakby chciało uciec i oddać się w jej ręce dosłownie. Zbliżyłem się do niej jeszcze bardziej i ujmując jej twarz w swoje dłonie złączyłem nasze usta w pocałunku. Od razu poczułem rozchodzące się wewnątrz mnie ciepło i jej delikatny uśmiech.
***
I w końcu. Udało się.
Dotrwałam do końca rozdziału. Było ciężko, przyznaję. Ale nie z weną, tylko bardziej ze znalezieniem czasu. Gdy zabierałam się za pisanie, ktoś nagle chciał mojego towarzystwa. Głupio mi było odmówić, zwłaszcza, że potrzebowałam tego. Zresztą nie ważne.
Wybaczcie błędy, ale chciałam jak najszybciej dodać rozdział.
Wybaczcie błędy, ale chciałam jak najszybciej dodać rozdział.
Ach ten Leon.
OdpowiedzUsuńKara musiała być. Taki zdenerwowany to on jeszcze nie był.
Świetny! 😍😍😍😍
Ja nie chcę żeby wyjeżdżał.
Oby to szybko minęło.
Do następnego!
Alessia, dawniej Maddy
<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńWow, co się stało Leonowi, że miał taki kiepski humor? No, ale najważniejsze, że już mu przeszło 😊.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, czekam na następny i życzę ci dużo weny ❤.
Pozdrawiam,
Shoshano
Jejku jaki on jest słodki jak się denerwuje ������. Jak mówi jej że ją kocha ����.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział kochana ��. Błagam Cię nigdy nie przestawaj pisać bo masz talent dziewczyno!!!!
Jejku jaki on jest słodki jak się denerwuje ������. Jak mówi jej że ją kocha ����.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział kochana ��. Błagam Cię nigdy nie przestawaj pisać bo masz talent dziewczyno!!!!
C
OdpowiedzUsuńU
D
O
W
N
Y
My
OdpowiedzUsuńZły Leon, tego jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! ♥
Przepiękny rozdział, może na początku trochę zabawny, ale później jest piękny <3
OdpowiedzUsuńLeon wściekły na Fede no nie dziwię sie za to śpiewanie, ale Vilu no wiesz ty co Leon ona tylko sobie smacznie chrapała :)
Leon&Ludmi razem w team :)
Końcówka piękna jak Leon wyznał jej po raz kolejny miłość to było cos cudnego :*
Dziękuje ci za kolejny rozdział, mam nadzieję, ze kolejny pojawi sie już wkrótce ;*
Zajebisty❤❤😍
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział !!!��������
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo uzdolniona :)))
Violka z Fede poszaleli i Leon wkurzony - nie dziwie się to jest najgorsze uczucie !!! ������
Lu dołącza do #teamLeon ����������������
Uwielbiam to opowiadanie !!!
Kochana dużo weny życzę i odpoczynku w wakacje
Pozdrawiam ������
Cudowny ❤
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny 😘😍
Cudo 😍
OdpowiedzUsuńNie trzeba nic więcej dodawać 😘
Pozdrawiam 😘😘😘
Wspaniały!❤
OdpowiedzUsuńCudny! :)
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić rozdziały..
I zapraszam do siebie :
http://milvidasatras.blogspot.com
R.
Cudowny rozdział. Czytam od i samiuskiego początku i naprawdę masz talent ❤����
OdpowiedzUsuńLolaa
Ach ten zły Leon xD
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały ❤
kiedy next
OdpowiedzUsuńCudowny!!Violka- chrapiąca księżniczka 😁. Poszalała z Fede 😉. Leonowi się nie dziwie. Też tak mam, niewyspana - bez kija nie podchodź! Życzę weny
OdpowiedzUsuńKiedy next?
Kiedy będzie dostępny rozdział
OdpowiedzUsuńkiedy next
OdpowiedzUsuń