***
Wciąż to do mnie nie dociera. To jakiś chory żart albo sen. Przymknęłam oczu i ponownie po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Położyłam sobie dłoń na brzuchu i wstrzymałam na chwilę oddech. Naprawdę tam w środku rozwija się nowe życie. Naprawdę jestem w ciąży i za kilka miesięcy będę miała dziecko. Przecież ja kompletnie nic nie czuję. Żadnego przywiązania ani jakichkolwiek uczuć względem tej ciąży. A może ja po prostu nie posiadam instynktu matczynego. Może będę dla tego dziecka wyrodną matką, która nie będzie się nim kompletnie interesować. Jęknęłam głośno z bezsilności i uderzyłam dłonią w materac od łóżka a swój wzrok utkwiłam w białym suficie. Skoro ja reaguję tak na myśl o dziecku, co będzie jak powiem Leonowi. Ucieszy się, zaakceptuje to czy może zostawi mnie samą? Nie chce żeby przez to dziecko mnie zostawił. Żeby jeden błąd pozbawił mnie kogoś kogo kocham. Tak. To coś co się rozwija we mnie nie nazwę dzieckiem tylko głupim błędem. Czy będę w ogóle wstanie pokochać to coś? Zamknęłam oczy chcąc z całych sił zasnąć i przestać o tym myśleć. Wzdrygnąłem się słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. Odwróciłam głowę w stronę telefonu leżącego na szafce. Niechętnie sięgnęłam po urządzenie i odblokowałam. Liczyłam na wiadomość od Leona, ale niestety to nie on.Od: Ludmiła
Jak się czujesz?
Do: Ludmiła
Beznadziejnie
Odłożyłam telefon na swój brzuch i ponownie utkwiłam spojrzenie na suficie. Chciałabym aby ktoś był teraz obok mnie i wspierał mnie w tej sytuacji, w której się znalazłam. I tym kimś powinien być Leon. W końcu jest współwinny mojej ciąży. Wibracje telefonu poinformowały mnie o wiadomości.
Od: Ludmiła
Nie martw się. Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
Do: Ludmiła
Będę się martwić, bo jestem w pieprzonej ciąży
Miałam ochotę rzucić telefonem w kąt pokoju, obrócić się na drugi bok i pójść spać. Jednak z drugiej strony potrzebuję aby mnie ktoś pocieszał.
Od: Ludmiła
Powinnaś iść do ginekologa, aby potwierdził nasze przypuszczenia.
Do: Ludmiła
I zrobię to jak najszybciej
***
Czując szturchnięcie w ramię odwróciłam wzrok od punktu przed sobą i skupiłam go na osobie, która mnie zaczepiła. Blondyna podała mi małą karteczkę i patrzyła wyczekująco.
- Numer do ginekologa - wyjaśniła widząc moją niezrozumiałą minę. Czyli ta wczorajsza sytuacja z testem ciążowym nie była moim snem - Przyjmuje od zaraz więc nie będziesz musiała długo czekać na wizytę - dodała i niemal wcisnęła mi w dłoń tą kartkę z numerem. Muszę ją dobrze schować żeby nikt a zwłaszcza mama albo tata jej nie znaleźli - Myślałaś już o tym jak powiesz Leonowi? - zadała pytanie, na które nie mam najmniejszej ochoty odpowiadać. Pokiwałam przecząco głową i spuściłam wzrok na swoje dłonie. Boję się tego jak zareaguje, a raczej boję się, że mnie zostawi. Tyle słyszałam o samotnych matkach. Wiem, że Leon jest inny, ale mimo to boję się tego. Nie mam pojęcia jak on się zachowa nawet jeżeli go znam.
- Boję się, że mnie zostawi - wyszeptałam bawiąc się przy tym bransoletką od Leona. Sama nie chce tego dziecka, nie w tym wieku. Poczułam jak łapie mnie za dłoń w celu pocieszenia.
- Może nie będzie zadowolony, ale na pewno cię nie zostawi - uśmiechnęła się w moją stronę i może to głupio zabrzmi, ale jaj uśmiech dodał mi wiary w to co powiedziała. Muszę być dobrej myśli. On mnie kocha i zaakceptuje tą naszą wpadkę, a później oboje ją pokochamy - Ale dopóki lekarz tego nie potwierdzi nie przejmuj się tym - poradziła, a ja na jej słowa prychnęłam.
- Jak mam się tym nie przejmować? - zapytałam patrząc na nią ze złością i jednocześnie smutkiem - Mam dziewiętnaście lat i jestem w niechcianej ciąży - dodałam zanim zdążyła odpowiedzieć na pytanie, na której nie oczekiwałam odpowiedzi. Westchnęłam głośno i wstałam ze swojego miejsca. Zaraz będzie dzwonek na lekcję i będę mogła dalej katować się myślami tym razem w spokoju.
- Numer do ginekologa - wyjaśniła widząc moją niezrozumiałą minę. Czyli ta wczorajsza sytuacja z testem ciążowym nie była moim snem - Przyjmuje od zaraz więc nie będziesz musiała długo czekać na wizytę - dodała i niemal wcisnęła mi w dłoń tą kartkę z numerem. Muszę ją dobrze schować żeby nikt a zwłaszcza mama albo tata jej nie znaleźli - Myślałaś już o tym jak powiesz Leonowi? - zadała pytanie, na które nie mam najmniejszej ochoty odpowiadać. Pokiwałam przecząco głową i spuściłam wzrok na swoje dłonie. Boję się tego jak zareaguje, a raczej boję się, że mnie zostawi. Tyle słyszałam o samotnych matkach. Wiem, że Leon jest inny, ale mimo to boję się tego. Nie mam pojęcia jak on się zachowa nawet jeżeli go znam.
- Boję się, że mnie zostawi - wyszeptałam bawiąc się przy tym bransoletką od Leona. Sama nie chce tego dziecka, nie w tym wieku. Poczułam jak łapie mnie za dłoń w celu pocieszenia.
- Może nie będzie zadowolony, ale na pewno cię nie zostawi - uśmiechnęła się w moją stronę i może to głupio zabrzmi, ale jaj uśmiech dodał mi wiary w to co powiedziała. Muszę być dobrej myśli. On mnie kocha i zaakceptuje tą naszą wpadkę, a później oboje ją pokochamy - Ale dopóki lekarz tego nie potwierdzi nie przejmuj się tym - poradziła, a ja na jej słowa prychnęłam.
- Jak mam się tym nie przejmować? - zapytałam patrząc na nią ze złością i jednocześnie smutkiem - Mam dziewiętnaście lat i jestem w niechcianej ciąży - dodałam zanim zdążyła odpowiedzieć na pytanie, na której nie oczekiwałam odpowiedzi. Westchnęłam głośno i wstałam ze swojego miejsca. Zaraz będzie dzwonek na lekcję i będę mogła dalej katować się myślami tym razem w spokoju.
***
- Leon! - ani chwili spokoju. Chciałem w tej chwili skontaktować się z Violettą póki nie jest aż tak późno u niej - Chodź tutaj natychmiast! - po jego słowach poczułam się jak nastolatek, który coś nabroił i zaraz będzie miał kazanie od rodziców. Niechętnie podniosłem swoje cztery litery z krzesła przy biurku i udałem się do salonu, w którym jak myślę jest Niall - Leon! - ponownie krzyknął.
- Przecież idę, nie musisz krzyczeć - powiedziałem spokojnie wychodząc za ściany. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i posłałem mu pytające spojrzenie.
- Wychodzimy z Naomi do klubu - oznajmił poprawiając swoją koszulę - Idziesz z nami? - zapytał uśmiechając się w moją stronę z błyskiem w oczach. Czy mam ochotę na imprezę? W klubie pełnym ludzi, alkoholu i mieszaniny tysiąca różnych perfum. Jasne, że nie. Pokiwałem przecząco głową i zilustrowałem go wzrokiem od góry do dołu. I dopiero teraz zauważyłem, że Niall nie jest już blondynem.
- Przefarbowałeś włosy? - zapytałem marszcząc brwi. Uśmiechnął się do mnie szeroko i zadowolony z siebie przeczesał swoje włosy dłonią.
- Prawda, że wyglądam świetnie - za pozował niczym model i puścił mi oczko. Zaśmiałem się na jego gest i kręcąc głową udałem się do kuchni. W sumie lepiej mu w brązowych włosach a nie tym blondzie. Jakoś tak teraz poważniej wygląda. Nalałem sobie wody do szklanki i zajrzałem do lodówki, bo chyba trochę zgłodniałem.
- I co idzie z nami? - usłyszałem głos Naomi z salonu.
- Nie idę! - krzyknąłem aby usłyszała mnie w salonie. Po krokach domyśliłem się, że idzie w moją stronę. Nic na to nie poradzę, że nie mam ochoty siedzieć w jakimś klubie. Nie moje klimaty.
- Dlaczego? No chodź Leon, będzie fajnie - próbowała mnie namówić. Odwróciłem się do niej twarzą i na chwilę mnie zamurowało. Nie wyglądała tak jak na co dzień.Widząc ją tak odstrojoną od razu przypomniała mnie się Violetta, kiedy wystroiła się na imprezę sylwestrową i aż coś we mnie drgnęło.
- Domyślam się, ale muszę jutro wstać wcześnie i zresztą chciałem pogadać z Violettą - powiedziałem uśmiechając się i odwróciłem od niej wzrok. Westchnęłam głośno na moje słowa - Jestem pewny, że będziecie się bawić świetnie beze mnie - dodałem zerkając na nią katem oka. Uśmiechnęła się tym samym zapewne zgadzając z moim słowami.
- Wiadomo, a ja zawsze świetnie się bawię - odezwał się Niall pojawiając się w kuchni. Stanął obok Naomi i objął ją ramieniem uśmiechając się. Spojrzała na mnie po czym przewróciła oczami.
- Czyli nie dasz się namówić - zapytała upewniając się. Potwierdziłem jej słowa kiwnięciem głowy i posłałem delikatny uśmiech. Niech spędzą czas sami ze sobą, a ja spędzę go na rozmowie ze swoją dziewczyną.
- Miłej zabawy - powiedziałem i zabierając ze sobą szklankę z wodą udałem się do swojego pokoju.
- Przecież idę, nie musisz krzyczeć - powiedziałem spokojnie wychodząc za ściany. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i posłałem mu pytające spojrzenie.
- Wychodzimy z Naomi do klubu - oznajmił poprawiając swoją koszulę - Idziesz z nami? - zapytał uśmiechając się w moją stronę z błyskiem w oczach. Czy mam ochotę na imprezę? W klubie pełnym ludzi, alkoholu i mieszaniny tysiąca różnych perfum. Jasne, że nie. Pokiwałem przecząco głową i zilustrowałem go wzrokiem od góry do dołu. I dopiero teraz zauważyłem, że Niall nie jest już blondynem.
- Przefarbowałeś włosy? - zapytałem marszcząc brwi. Uśmiechnął się do mnie szeroko i zadowolony z siebie przeczesał swoje włosy dłonią.
- Prawda, że wyglądam świetnie - za pozował niczym model i puścił mi oczko. Zaśmiałem się na jego gest i kręcąc głową udałem się do kuchni. W sumie lepiej mu w brązowych włosach a nie tym blondzie. Jakoś tak teraz poważniej wygląda. Nalałem sobie wody do szklanki i zajrzałem do lodówki, bo chyba trochę zgłodniałem.
- I co idzie z nami? - usłyszałem głos Naomi z salonu.
- Nie idę! - krzyknąłem aby usłyszała mnie w salonie. Po krokach domyśliłem się, że idzie w moją stronę. Nic na to nie poradzę, że nie mam ochoty siedzieć w jakimś klubie. Nie moje klimaty.
- Dlaczego? No chodź Leon, będzie fajnie - próbowała mnie namówić. Odwróciłem się do niej twarzą i na chwilę mnie zamurowało. Nie wyglądała tak jak na co dzień.Widząc ją tak odstrojoną od razu przypomniała mnie się Violetta, kiedy wystroiła się na imprezę sylwestrową i aż coś we mnie drgnęło.
- Domyślam się, ale muszę jutro wstać wcześnie i zresztą chciałem pogadać z Violettą - powiedziałem uśmiechając się i odwróciłem od niej wzrok. Westchnęłam głośno na moje słowa - Jestem pewny, że będziecie się bawić świetnie beze mnie - dodałem zerkając na nią katem oka. Uśmiechnęła się tym samym zapewne zgadzając z moim słowami.
- Wiadomo, a ja zawsze świetnie się bawię - odezwał się Niall pojawiając się w kuchni. Stanął obok Naomi i objął ją ramieniem uśmiechając się. Spojrzała na mnie po czym przewróciła oczami.
- Czyli nie dasz się namówić - zapytała upewniając się. Potwierdziłem jej słowa kiwnięciem głowy i posłałem delikatny uśmiech. Niech spędzą czas sami ze sobą, a ja spędzę go na rozmowie ze swoją dziewczyną.
- Miłej zabawy - powiedziałem i zabierając ze sobą szklankę z wodą udałem się do swojego pokoju.
***
Wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w ekran laptopa modląc się aby Leon dzisiaj nie miał czasu aby zadzwonić. Znaczy chce żeby to zrobił, ale nie kiedy moje myśli krążą wokół mojej ciąży. Nie wiem czy mu powiedzieć od razu czy jak będę miała pewność po jutrzejszej wizycie u ginekologa. Boję się tam iść i usłyszeć, że za kilka miesięcy będę mamą. Słysząc charakterystyczny dźwięk do nawiązania połączenia wideo wzięłam głęboki oddech aby się nie rozpłakać. Drżącą dłonią kliknęłam w zieloną słuchawkę i starałam się przybrać na twarzy uśmiech.
- Witam - uśmiechnął się do mnie szeroko. Próbowałam odwzajemnić jego uśmiech, ale wyszedł mi bardziej grymas, co ewidentnie zauważył, bo te jego śliczny uśmiech zniknął - Coś się stało Viola?- zapytał zmartwiony wpatrując się we mnie. Powiedzieć mu? Zaryzykować, że go stracę i zostanę sama z dzieckiem. Poradzę sobie bez niego? Pokiwałam przecząco głową i z trudem posłałam uśmiech - Przecież widzę, że coś jest nie tak - westchnął wpatrując się we mnie zawzięcie. Przymknęłam na chwilę oczy, aby nie wybuchnąć płaczem.
- Po prostu jestem zmęczona - skłamałam i aby mi uwierzył pomasowałam sobie skronie - I boli mnie głowa - dodałam, ale tym razem to nie było kłamstwo. Od kilku godzin męczę się z bólem głowy i najchętniej wzięłabym jakieś mocne środki przeciwbólowe i poszła spać - Ale to nic - machnęłam ręką, aby to zlekceważył - Jak tam u Ciebie? - zadałam pytanie aby zmienić temat i chociaż na chwilę odwrócić swoje myśli od mojego problemu.
- Jestem sam w domu, bo Niall i Naomi poszli do klubu, a na torze jakoś idzie - odpowiedział jakby na odczepnego i ponownie zaczął wiercić mnie swoim spojrzeniem. Wiem, że nie tryska energią i radością jak zawsze podczas naszej rozmowy, ale każdy może mieć swój gorszy dzień - Możesz powiedzieć co się dzieję, bo zaczynam się martwić - jęknął lekko oburzony. Zaczniesz się martwić jak dowiesz się o mojej ciąży. Jak powiem ci, że za kilka miesięcy zostaniesz ojcem a na świat przyjdzie nasze dziecko, które jest wpadką - Kochanie.. - zwrócił się do mnie tym swoim opiekuńczym tonem, na który myślałam, że zaraz się popłaczę.
- Witam - uśmiechnął się do mnie szeroko. Próbowałam odwzajemnić jego uśmiech, ale wyszedł mi bardziej grymas, co ewidentnie zauważył, bo te jego śliczny uśmiech zniknął - Coś się stało Viola?- zapytał zmartwiony wpatrując się we mnie. Powiedzieć mu? Zaryzykować, że go stracę i zostanę sama z dzieckiem. Poradzę sobie bez niego? Pokiwałam przecząco głową i z trudem posłałam uśmiech - Przecież widzę, że coś jest nie tak - westchnął wpatrując się we mnie zawzięcie. Przymknęłam na chwilę oczy, aby nie wybuchnąć płaczem.
- Po prostu jestem zmęczona - skłamałam i aby mi uwierzył pomasowałam sobie skronie - I boli mnie głowa - dodałam, ale tym razem to nie było kłamstwo. Od kilku godzin męczę się z bólem głowy i najchętniej wzięłabym jakieś mocne środki przeciwbólowe i poszła spać - Ale to nic - machnęłam ręką, aby to zlekceważył - Jak tam u Ciebie? - zadałam pytanie aby zmienić temat i chociaż na chwilę odwrócić swoje myśli od mojego problemu.
- Jestem sam w domu, bo Niall i Naomi poszli do klubu, a na torze jakoś idzie - odpowiedział jakby na odczepnego i ponownie zaczął wiercić mnie swoim spojrzeniem. Wiem, że nie tryska energią i radością jak zawsze podczas naszej rozmowy, ale każdy może mieć swój gorszy dzień - Możesz powiedzieć co się dzieję, bo zaczynam się martwić - jęknął lekko oburzony. Zaczniesz się martwić jak dowiesz się o mojej ciąży. Jak powiem ci, że za kilka miesięcy zostaniesz ojcem a na świat przyjdzie nasze dziecko, które jest wpadką - Kochanie.. - zwrócił się do mnie tym swoim opiekuńczym tonem, na który myślałam, że zaraz się popłaczę.
- Nic się nie dzieję - powiedziałam niepewnie spuszczając wzrok. Nie dam rady mu odpowiedzieć. Jestem tchórzem i kłamcą - Tylko tęsknię - dodałam podnosząc na niego moje zaszklone oczy.
- Wiem, że to nie o to chodzi - westchnął kręcąc głową na boki. Denerwuje mnie, że poznał mnie na tyle, że teraz wie kiedy kłamię albo kiedy coś jest ze mną nie tak - I boli mnie to, że nie chcesz mi powiedzieć, ale rozumiem i nie będę naciskał - dodał spokojnie i posłał mi delikatny uśmiech, który wcale mnie nie pocieszył. Pewnie teraz sobie myśli, że mu nie ufam.
- Nie Leon, ja..
- Spokojnie, rozumiem - przerwał mi, na co spuściłam głowę i miałam ochotę się rozpłakać. Chce mu powiedzieć o tym problemie, ale nie mam stuprocentowej pewności i nie chce mieszać mu w życiu póki nie będę pewna. Wystarczy, że ja się tym przejmuję on na razie nie musi.
- Wiem, że to nie o to chodzi - westchnął kręcąc głową na boki. Denerwuje mnie, że poznał mnie na tyle, że teraz wie kiedy kłamię albo kiedy coś jest ze mną nie tak - I boli mnie to, że nie chcesz mi powiedzieć, ale rozumiem i nie będę naciskał - dodał spokojnie i posłał mi delikatny uśmiech, który wcale mnie nie pocieszył. Pewnie teraz sobie myśli, że mu nie ufam.
- Nie Leon, ja..
- Spokojnie, rozumiem - przerwał mi, na co spuściłam głowę i miałam ochotę się rozpłakać. Chce mu powiedzieć o tym problemie, ale nie mam stuprocentowej pewności i nie chce mieszać mu w życiu póki nie będę pewna. Wystarczy, że ja się tym przejmuję on na razie nie musi.
***
Odłożyłam miskę na blat i zdezorientowana czyjąś nieplanowaną wizytą poszłam otworzyć drzwi. Zamknęłam je na klucz i komuś to się ewidentnie nie spodobało, bo dość, że dobija się jak opętany to jeszcze nadużywa dzwonka. Poprawiłam swoją koszulkę i przekręciłam klucz. Ale paraliżu dostałam dopiero wtedy kiedy ujrzałam osobę, która tak pilnie chciała się ze mną zobaczyć.
- Leon? - miałam wrażenie, że widzę ducha - Co ty tu..
- Miałaś zamiar mi powiedzieć? - przerwał mi ze złością w głosie. Dopiero teraz dostrzegłam, że jest zły. Bez ceregieli wszedł do mojego domu lekko mnie przy tym szturchając ramieniem. Zszokowana zamknęłam za nim drzwi i udałam się w stronę salonu, do którego zdenerwowany udał się Leon. Uśmiechnęłam się sama do siebie kiedy dotarło do mnie, że on jest tutaj ze mną.
- Nie mogę uwierzy, że tu je..
- Kiedy chciałaś mi powiedzieć? - ponownie mi przerwał takim tonem, że aż się wzdrygnąłem. Patrzyłam na niego z przymrużonymi oczami nie wiedząc co ma na myśli. Stał ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej i mierzył mnie morderczym wzrokiem. A ja chciałam do niego podejść i po prostu przytulić. Stęskniłam się za nim przez ten czas. Mimo iż nie było go przy mnie tylko przez ponad tydzień - Dlaczego do cholery nie powiedziałaś mi o ciąży? - warknął w moją stronę, a mnie na jego słowa przeszły dreszcze. Od razu moje całe ciało spięło się i obleciał mnie strach. Skąd on to wie? - Miałaś zamiar to przede mną ukrywać?! - zadał kolejne pytanie, na które nie mogłam odpowiedzieć, bo czułam wewnętrzny paraliż. Patrzyłam na niego, a w moich oczach malował się tylko i wyłącznie strach - Pewnie gdyby Federico nie wygadał się przez przypadek, nie wiedziałbym o niczym - dodał ze złością i podszedł do mnie bliżej. Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Wybuchnę niekontrolowanym płaczem i będę go błagać, aby mi wybaczył - Dlaczego to przede mną zataiłaś?! - powiedział przez zaciśnięte zęby. Podniosłam na niego wzrok i to był błąd, bo jego spojrzenie spowodowało niekontrolowane łzy na moich policzkach.
- Bałam się - wyszeptałam jakby sama do siebie, ale wiem, że on to usłyszał, bo stoi ode mnie jakiś krok. Kierował mną strach przed powiedzeniem mu prawdy. Od kilku dni kłamałam mu, że nic się nie dzieje, że ma się na martwić, a prawda byłą zupełnie inna. Jestem w tej pieprzonej ciąży i nic już tego nie zmieni.
- Czego się bałaś? - zapytał nadal zdenerwowany, ale na szczęście już nie krzyczał. Mimo, że jego spojrzenie ciskało we mnie piorunami widziałam, że próbuje się opanować - Że cię zostawię samą razem z dzieckiem? Że się go wyrzeknę? - pytał i kątem oka widziałam jak zaciska dłonie w pięści. Patrzyłam na niego nie mogąc nic z siebie wykrztusić, a tym bardziej zaprzeczyć jego słowom - Czy może myślałaś, że będę kazał ci je oddać, albo co gorsza usunąć? - jego słowa w jakiś sposób bolały mnie, ale nie mam pojęcia dlaczego. Nabrałam powietrza do płuc chcąc kategorycznie zaprzeczyć temu co mówi, ale po raz kolejny nic nie mogłam powiedzieć - Sądzisz, że po tym co sam przeszedłem zrobiłbym to samo swojemu dziecku - powiedział jakby ze smutkiem - Myślałem, że mnie znasz - westchnął patrząc na mnie z rozczarowaniem. Natychmiastowo pokiwałam przecząco głową i jednym ruchem złapałam go za rękę.
- Bałam się powiedzieć, bo nie chciałam niszczyć ci życia - wyjąkałam powstrzymując się od wybuchu płaczu - Jesteśmy za młodzi na dziecko i jego pojawienie się w naszym życiu wszystko by skomplikowało - mówiłam, a mogę nawet powiedzieć, że lamentowałam patrząc na niego załzawionymi oczami - Uwierz, że chciałam ci powiedzieć tylko nie wiedziałam jak i mimo wszystko bałam się twojej reakcji - dodałam ściskając mocniej jego dłoń. Zrobiłam krok w jego stronę i mimo starania się łzy spływały mi po policzkach - Tak bardzo cię kocham i nie chciałam przez taki głupi błąd Cię stracić - miałam ochotę wtulić się w niego i już nigdy więcej nie puszczać. Ujął swoją dłonią mój policzek tym samym starł z niej słone łzy. Wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić, ale dopiero czuły pocałunek Leona w czoło pomógł mi w tym.
- Nie zostawię cię - zapewnił mnie utrzymując ze mną kontakt wzrokowy - I jakoś sobie poradzimy, wszystko się ułoży - dodał i objął mnie swoimi ramionami w taki typowy opiekuńczy sposób Leona. Bez namysłu i zawahania wtuliłam się w niego jak małe dziecko.
Otworzyłam gwałtownie oczy słysząc dźwięk budzika. Moje serce biło jak oszalałe. Przymknęłam na chwilę oczy czując, że zaraz się rozpłaczę. Wszystko będzie dobrze. On tak powiedział, a ufam mu w stu procentach. Nawet jeżeli zapewnił mnie o tym w moim śnie. Niechętnie w stałam z łóżka z zamiarem ubrania się. Dzisiaj się wszystko okaże. Za jakieś kilka godzin będę miała pewność czy spieprzyłam sobie i Leonowi życie.
- Leon? - miałam wrażenie, że widzę ducha - Co ty tu..
- Miałaś zamiar mi powiedzieć? - przerwał mi ze złością w głosie. Dopiero teraz dostrzegłam, że jest zły. Bez ceregieli wszedł do mojego domu lekko mnie przy tym szturchając ramieniem. Zszokowana zamknęłam za nim drzwi i udałam się w stronę salonu, do którego zdenerwowany udał się Leon. Uśmiechnęłam się sama do siebie kiedy dotarło do mnie, że on jest tutaj ze mną.
- Nie mogę uwierzy, że tu je..
- Kiedy chciałaś mi powiedzieć? - ponownie mi przerwał takim tonem, że aż się wzdrygnąłem. Patrzyłam na niego z przymrużonymi oczami nie wiedząc co ma na myśli. Stał ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej i mierzył mnie morderczym wzrokiem. A ja chciałam do niego podejść i po prostu przytulić. Stęskniłam się za nim przez ten czas. Mimo iż nie było go przy mnie tylko przez ponad tydzień - Dlaczego do cholery nie powiedziałaś mi o ciąży? - warknął w moją stronę, a mnie na jego słowa przeszły dreszcze. Od razu moje całe ciało spięło się i obleciał mnie strach. Skąd on to wie? - Miałaś zamiar to przede mną ukrywać?! - zadał kolejne pytanie, na które nie mogłam odpowiedzieć, bo czułam wewnętrzny paraliż. Patrzyłam na niego, a w moich oczach malował się tylko i wyłącznie strach - Pewnie gdyby Federico nie wygadał się przez przypadek, nie wiedziałbym o niczym - dodał ze złością i podszedł do mnie bliżej. Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Wybuchnę niekontrolowanym płaczem i będę go błagać, aby mi wybaczył - Dlaczego to przede mną zataiłaś?! - powiedział przez zaciśnięte zęby. Podniosłam na niego wzrok i to był błąd, bo jego spojrzenie spowodowało niekontrolowane łzy na moich policzkach.
- Bałam się - wyszeptałam jakby sama do siebie, ale wiem, że on to usłyszał, bo stoi ode mnie jakiś krok. Kierował mną strach przed powiedzeniem mu prawdy. Od kilku dni kłamałam mu, że nic się nie dzieje, że ma się na martwić, a prawda byłą zupełnie inna. Jestem w tej pieprzonej ciąży i nic już tego nie zmieni.
- Czego się bałaś? - zapytał nadal zdenerwowany, ale na szczęście już nie krzyczał. Mimo, że jego spojrzenie ciskało we mnie piorunami widziałam, że próbuje się opanować - Że cię zostawię samą razem z dzieckiem? Że się go wyrzeknę? - pytał i kątem oka widziałam jak zaciska dłonie w pięści. Patrzyłam na niego nie mogąc nic z siebie wykrztusić, a tym bardziej zaprzeczyć jego słowom - Czy może myślałaś, że będę kazał ci je oddać, albo co gorsza usunąć? - jego słowa w jakiś sposób bolały mnie, ale nie mam pojęcia dlaczego. Nabrałam powietrza do płuc chcąc kategorycznie zaprzeczyć temu co mówi, ale po raz kolejny nic nie mogłam powiedzieć - Sądzisz, że po tym co sam przeszedłem zrobiłbym to samo swojemu dziecku - powiedział jakby ze smutkiem - Myślałem, że mnie znasz - westchnął patrząc na mnie z rozczarowaniem. Natychmiastowo pokiwałam przecząco głową i jednym ruchem złapałam go za rękę.
- Bałam się powiedzieć, bo nie chciałam niszczyć ci życia - wyjąkałam powstrzymując się od wybuchu płaczu - Jesteśmy za młodzi na dziecko i jego pojawienie się w naszym życiu wszystko by skomplikowało - mówiłam, a mogę nawet powiedzieć, że lamentowałam patrząc na niego załzawionymi oczami - Uwierz, że chciałam ci powiedzieć tylko nie wiedziałam jak i mimo wszystko bałam się twojej reakcji - dodałam ściskając mocniej jego dłoń. Zrobiłam krok w jego stronę i mimo starania się łzy spływały mi po policzkach - Tak bardzo cię kocham i nie chciałam przez taki głupi błąd Cię stracić - miałam ochotę wtulić się w niego i już nigdy więcej nie puszczać. Ujął swoją dłonią mój policzek tym samym starł z niej słone łzy. Wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić, ale dopiero czuły pocałunek Leona w czoło pomógł mi w tym.
- Nie zostawię cię - zapewnił mnie utrzymując ze mną kontakt wzrokowy - I jakoś sobie poradzimy, wszystko się ułoży - dodał i objął mnie swoimi ramionami w taki typowy opiekuńczy sposób Leona. Bez namysłu i zawahania wtuliłam się w niego jak małe dziecko.
Otworzyłam gwałtownie oczy słysząc dźwięk budzika. Moje serce biło jak oszalałe. Przymknęłam na chwilę oczy czując, że zaraz się rozpłaczę. Wszystko będzie dobrze. On tak powiedział, a ufam mu w stu procentach. Nawet jeżeli zapewnił mnie o tym w moim śnie. Niechętnie w stałam z łóżka z zamiarem ubrania się. Dzisiaj się wszystko okaże. Za jakieś kilka godzin będę miała pewność czy spieprzyłam sobie i Leonowi życie.
***
Zaraz chyba zejdę na zawał. Wolałabym już tam wejść i usłyszeć, że jestem w ciąży niż siedzieć na korytarzu i czekać na swoją kolej. To jest dwa razy gorsze. Moja noga niespokojnie drga, a wzrok mam skupiony na drzwiach do gabinetu ginekologa.
- Viola? - obok siebie usłyszałam niepewny głos Ludmiły. Nie dałabym rady przyjść tutaj sama i potrzebowałam wsparcia. Mam tylko nadzieję, że nie powiedziała nikomu gdzie idziemy. Odwróciłam głowę w jej stronę i posłałam pytając spojrzenie, a następnie z powrotem ulokowałam wzrok na drzwiach - Jeżeli okaże się, że jesteś w ciąży powiesz o tym Leonowi? - zapytał i słyszałam w jej głosie, że nie jest pewna czy mnie o to pytać. Wzięłam głęboki oddech i z nerwów zaczęłam bawić się bransoletkę. Dziwnie jest słyszeć na temat ciąży zwłaszcza, że chodzi o mnie.
- Nie Ludmiłą. Zostawię mu list, w którym napiszę, że nie chcę z nim być, a żeby nie dowiedział się o ciąży wyprowadzę się na Alaskę i wychowam je samotnie - prychnęłam z lekko złością w głosie - Jasne, że mu powiem - dodałam zanim zdążyła w ogóle jakoś zareagować na moje słowa. Zerknęłam w jej stronę, a ona przewróciła oczami i westchnęła głośno.
- Tylko się upewniam, że nie zrobisz niczego głupiego - powiedziała jakby trochę obrażona. Tym razem to ja przewróciłam oczami.
- Niepotrzebnie, mam mózg i potrafię go używać - ponownie prychnęłam na jej słowa. Czy ona na prawdę uważała, że zachowam się jak totalna idiotka i nie powiem mu o tym, że zostanie ojcem? Jasne obawiam się jak to wszystko się potoczy, ale nie chce stracić Leona a tym bardziej pozbawić go możliwości bycia ojcem dla swojego dziecka.
- Gdyby tak było nie zaszłabyś w ciążę - burknęła pod nosem krzyżując ręce na klatce piersiowej. Jej słowa wywołały w mnie lekko złość. Odwróciłam się w jej stronę i posłałam mordercze spojrzenie.
- Akurat to nie moja wina tylko producentów prezerwatyw - warknęłam ze złością. Używaliśmy zabezpieczenia a fakt, że zawiodło to już nie jest moja wina.
- Violetta Castillo, zapraszam - nawet nie zorientowałam się, że osoba przede mną właśnie wyszła z gabinetu lekarza. Wzięłam głęboki oddech i wstałam ze swojego miejsca po czym weszłam do pomieszczenia. Wszystko będzie dobrze. Nie załamuj się i co najważniejsze nie rozpłacz się na oczach lekarki - Proszę się położyć - można powiedzieć rozkazała wskazując na kozetkę. Odłożyłam torebkę na krzesło i uczyniłam to o co mnie prosiła - Co cię do mnie sprowadza? - zapytała uśmiechając się. Przełknęłam głośno ślinę aby nie zwymiotować z nerwów.
- Podejrzewam, że jestem w ciąży - ledwo te słowa przeszły mnie przez gardło. Widząc moją minę posłała mi słaby uśmiech i podeszła do jakiejś maszyny.
- Dobrze, w takim razie zrobimy USG - oznajmiła i zaczęła przygotowywać mnie do badania. Podwinęłam koszulkę tak jak mnie kazała i zamknęłam oczy nie chcąc patrzeć na monitor, na którym zapewne za chwilę pojawi się coś czego nie bardzo w tej chwili chcę. Wzdrygnęłam się czując na brzuchu zimny żel, a następnie jakieś urządzenia. Z każdą kolejną sekundką, w której lekarka jeździła tym czymś po moim brzuchu denerwowałam się bardziej - Już wszystko wiem - oznajmiła, a ja nadal leżałam z zamkniętymi oczami czując jak w dalszym ciągu tym urządzenia jeździ mi po brzuchu - Mam dobrą albo złą wiadomość - powiedziała, na co westchnęłam. Czyli wszystko jest jasne. Za kilka miesięcy zostanę mamą, a Leon ojcem. Poczułam pieczenia pod powiekami. Miałam nie płakać przy lekarce - Nie jesteś w ciąży - powiedziała na co gwałtownie otworzyłam oczy. Przesłyszałam się. Usłyszałam to, co chciałam usłyszeć. Podniosłam się gwałtownie do pozycji siedzącej i spojrzałam na nią zszokowana, ale za tym szokiem czaiła się nadzieja, że jednak powiedziała to co usłyszałam.
- Skoro nie jestem w ciąży, to dlaczego wynik testu był pozytywnym? - zapytałam, ale w moim głosie nie było smutku tylko ewidentne zadowolenie. Jestem szczęśliwa, że nie zmarnowaliśmy sobie z Leonem życia.
- Zazwyczaj zrobienie testu daje większą pewność, ale mimo iż w większości wypadków się zgada nie zawsze tak jest - wyjaśniła podając mi ręcznik papierowy, aby wytarła żel z brzucha - Czasami wynik pozytywny testu może oznaczać problemy z tarczycą. Radziłaby zrobić ci badania w tym kierunku - dodała i zaczęła coś wypisywać. Opuściłam koszulkę i zginając w dłoni papier usiadłam na tej kozetce.
- Rozumiem, ale spóźnia mnie się okres już ponad tydzień - wytoczyłam kolejny argument odnośnie moich podejrzeń w sprawie ciąży. Cieszę się niezmiernie z tego, że nie jestem w ciąży, ale chciałbym wiedzieć o tych wszystkich sprzecznych znakach.
- Spóźniony okres może mieć wiele przyczyn, ale nie koniecznie jest nią ciąża - powiedziała zerkając na mnie kątem oka - Może w ostatnim czasie stresowałaś się czymś, ale byłaś chora. To często wypływa na okres jak i organizm - wytłumaczyła wstając ze swojego miejsca.
- Być może, ale miałam mdłości. Co prawda nie codziennie, ale mimo to pojawiły się - nie mam pojęcia po co drążę ten temat, ale chyba moja ciekawska natura sama za mnie przemawia. Zaśmiała się cicho na moje słowa.
- To pewnie zwykłe zatrucie - powiedziała z uśmiechem - Zaraz przepiszę ci tabletki antykoncepcyjne - dodała i sięgnęła ręką po jakąś kolejną.
- Nie potrzeba już mam przepisane tabletki - zatrzymałam jej ruchy - Ale czy są jakieś inne bardziej pewne sposoby odnośnie zabezpieczeń? - zapytałam z nadzieją w głosie. Teraz po tej sytuacji będę uważać w sprawie antykoncepcji. Kiwnęła głową odpowiadając na moje pytanie i oparła się łokciami o biurko. Ponownie zaczęła wpisywać coś na kartce i po chwili podała mi ją i ponownie posłała promienny uśmiech.
- Przyjdź za tydzień na zastrzyk antykoncepcyjny - poinformowała mnie z uśmiechem - Tylko do tego czasu odstaw tabletki i nie uprawiaj seksu przez ten tydzień - pogroziła mi palcem, na co miałam ochotę się zaśmiać. Kiwnęłam twierdząco głową i zerknęłam na kartkę.
- A ten zastrzyk to..
-To zwykły zastrzyk hormonalny. Stosowany jest raz na trzy miesiące. Zawiera hormon zwany progestagen, hamuje owulację i nie dopuszcza do zapłodnienia - wyjaśniła pokrótce. Podziękowałam z uśmiechem na ostach i odwróciłam się aby wyjść z gabinetu. Widząc czekającą na mnie Ludmiłę odetchnęłam z ulgą.
- I jak? - zapytała parząc na mnie z niecierpliwością wymalowaną na twarzy. Od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki jak diabli uśmiech. Podeszłam do Ludmiły i niemal rzuciłam się na nią.
- Jestem Ludmiła, nie jestem w ciąży - powiedziałam niemal krzycząc do niej. Nie wiem jakimi słowami opisać teraz moją radość. Oczywiście chce mieś kiedyś dzieci, ale w dalekiej przyszłości kiedy będę miała dobrze płatną prace, własne mieszkanie i co najważniejsze męża albo chociaż narzeczonego.
- Viola? - obok siebie usłyszałam niepewny głos Ludmiły. Nie dałabym rady przyjść tutaj sama i potrzebowałam wsparcia. Mam tylko nadzieję, że nie powiedziała nikomu gdzie idziemy. Odwróciłam głowę w jej stronę i posłałam pytając spojrzenie, a następnie z powrotem ulokowałam wzrok na drzwiach - Jeżeli okaże się, że jesteś w ciąży powiesz o tym Leonowi? - zapytał i słyszałam w jej głosie, że nie jest pewna czy mnie o to pytać. Wzięłam głęboki oddech i z nerwów zaczęłam bawić się bransoletkę. Dziwnie jest słyszeć na temat ciąży zwłaszcza, że chodzi o mnie.
- Nie Ludmiłą. Zostawię mu list, w którym napiszę, że nie chcę z nim być, a żeby nie dowiedział się o ciąży wyprowadzę się na Alaskę i wychowam je samotnie - prychnęłam z lekko złością w głosie - Jasne, że mu powiem - dodałam zanim zdążyła w ogóle jakoś zareagować na moje słowa. Zerknęłam w jej stronę, a ona przewróciła oczami i westchnęła głośno.
- Tylko się upewniam, że nie zrobisz niczego głupiego - powiedziała jakby trochę obrażona. Tym razem to ja przewróciłam oczami.
- Niepotrzebnie, mam mózg i potrafię go używać - ponownie prychnęłam na jej słowa. Czy ona na prawdę uważała, że zachowam się jak totalna idiotka i nie powiem mu o tym, że zostanie ojcem? Jasne obawiam się jak to wszystko się potoczy, ale nie chce stracić Leona a tym bardziej pozbawić go możliwości bycia ojcem dla swojego dziecka.
- Gdyby tak było nie zaszłabyś w ciążę - burknęła pod nosem krzyżując ręce na klatce piersiowej. Jej słowa wywołały w mnie lekko złość. Odwróciłam się w jej stronę i posłałam mordercze spojrzenie.
- Akurat to nie moja wina tylko producentów prezerwatyw - warknęłam ze złością. Używaliśmy zabezpieczenia a fakt, że zawiodło to już nie jest moja wina.
- Violetta Castillo, zapraszam - nawet nie zorientowałam się, że osoba przede mną właśnie wyszła z gabinetu lekarza. Wzięłam głęboki oddech i wstałam ze swojego miejsca po czym weszłam do pomieszczenia. Wszystko będzie dobrze. Nie załamuj się i co najważniejsze nie rozpłacz się na oczach lekarki - Proszę się położyć - można powiedzieć rozkazała wskazując na kozetkę. Odłożyłam torebkę na krzesło i uczyniłam to o co mnie prosiła - Co cię do mnie sprowadza? - zapytała uśmiechając się. Przełknęłam głośno ślinę aby nie zwymiotować z nerwów.
- Podejrzewam, że jestem w ciąży - ledwo te słowa przeszły mnie przez gardło. Widząc moją minę posłała mi słaby uśmiech i podeszła do jakiejś maszyny.
- Dobrze, w takim razie zrobimy USG - oznajmiła i zaczęła przygotowywać mnie do badania. Podwinęłam koszulkę tak jak mnie kazała i zamknęłam oczy nie chcąc patrzeć na monitor, na którym zapewne za chwilę pojawi się coś czego nie bardzo w tej chwili chcę. Wzdrygnęłam się czując na brzuchu zimny żel, a następnie jakieś urządzenia. Z każdą kolejną sekundką, w której lekarka jeździła tym czymś po moim brzuchu denerwowałam się bardziej - Już wszystko wiem - oznajmiła, a ja nadal leżałam z zamkniętymi oczami czując jak w dalszym ciągu tym urządzenia jeździ mi po brzuchu - Mam dobrą albo złą wiadomość - powiedziała, na co westchnęłam. Czyli wszystko jest jasne. Za kilka miesięcy zostanę mamą, a Leon ojcem. Poczułam pieczenia pod powiekami. Miałam nie płakać przy lekarce - Nie jesteś w ciąży - powiedziała na co gwałtownie otworzyłam oczy. Przesłyszałam się. Usłyszałam to, co chciałam usłyszeć. Podniosłam się gwałtownie do pozycji siedzącej i spojrzałam na nią zszokowana, ale za tym szokiem czaiła się nadzieja, że jednak powiedziała to co usłyszałam.
- Skoro nie jestem w ciąży, to dlaczego wynik testu był pozytywnym? - zapytałam, ale w moim głosie nie było smutku tylko ewidentne zadowolenie. Jestem szczęśliwa, że nie zmarnowaliśmy sobie z Leonem życia.
- Zazwyczaj zrobienie testu daje większą pewność, ale mimo iż w większości wypadków się zgada nie zawsze tak jest - wyjaśniła podając mi ręcznik papierowy, aby wytarła żel z brzucha - Czasami wynik pozytywny testu może oznaczać problemy z tarczycą. Radziłaby zrobić ci badania w tym kierunku - dodała i zaczęła coś wypisywać. Opuściłam koszulkę i zginając w dłoni papier usiadłam na tej kozetce.
- Rozumiem, ale spóźnia mnie się okres już ponad tydzień - wytoczyłam kolejny argument odnośnie moich podejrzeń w sprawie ciąży. Cieszę się niezmiernie z tego, że nie jestem w ciąży, ale chciałbym wiedzieć o tych wszystkich sprzecznych znakach.
- Spóźniony okres może mieć wiele przyczyn, ale nie koniecznie jest nią ciąża - powiedziała zerkając na mnie kątem oka - Może w ostatnim czasie stresowałaś się czymś, ale byłaś chora. To często wypływa na okres jak i organizm - wytłumaczyła wstając ze swojego miejsca.
- Być może, ale miałam mdłości. Co prawda nie codziennie, ale mimo to pojawiły się - nie mam pojęcia po co drążę ten temat, ale chyba moja ciekawska natura sama za mnie przemawia. Zaśmiała się cicho na moje słowa.
- To pewnie zwykłe zatrucie - powiedziała z uśmiechem - Zaraz przepiszę ci tabletki antykoncepcyjne - dodała i sięgnęła ręką po jakąś kolejną.
- Nie potrzeba już mam przepisane tabletki - zatrzymałam jej ruchy - Ale czy są jakieś inne bardziej pewne sposoby odnośnie zabezpieczeń? - zapytałam z nadzieją w głosie. Teraz po tej sytuacji będę uważać w sprawie antykoncepcji. Kiwnęła głową odpowiadając na moje pytanie i oparła się łokciami o biurko. Ponownie zaczęła wpisywać coś na kartce i po chwili podała mi ją i ponownie posłała promienny uśmiech.
- Przyjdź za tydzień na zastrzyk antykoncepcyjny - poinformowała mnie z uśmiechem - Tylko do tego czasu odstaw tabletki i nie uprawiaj seksu przez ten tydzień - pogroziła mi palcem, na co miałam ochotę się zaśmiać. Kiwnęłam twierdząco głową i zerknęłam na kartkę.
- A ten zastrzyk to..
-To zwykły zastrzyk hormonalny. Stosowany jest raz na trzy miesiące. Zawiera hormon zwany progestagen, hamuje owulację i nie dopuszcza do zapłodnienia - wyjaśniła pokrótce. Podziękowałam z uśmiechem na ostach i odwróciłam się aby wyjść z gabinetu. Widząc czekającą na mnie Ludmiłę odetchnęłam z ulgą.
- I jak? - zapytała parząc na mnie z niecierpliwością wymalowaną na twarzy. Od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki jak diabli uśmiech. Podeszłam do Ludmiły i niemal rzuciłam się na nią.
- Jestem Ludmiła, nie jestem w ciąży - powiedziałam niemal krzycząc do niej. Nie wiem jakimi słowami opisać teraz moją radość. Oczywiście chce mieś kiedyś dzieci, ale w dalekiej przyszłości kiedy będę miała dobrze płatną prace, własne mieszkanie i co najważniejsze męża albo chociaż narzeczonego.
***
Rozdział dodany i jestem zadowolona.
Od razu mówię, że nie sprawdzałam go i mogę pojawić się literówki, ale jest późno a za wszelką cenę chciałam dodać od razu abyście nie musieli znowu długo czekać.
Wszyscy zadowoleni, bo wyjaśniłam niewiadomą.
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia.
A co do Wattpada to macie rację. Dokończę tą historię i jeżeli nadal będę miała chęci i czas na pisanie to zacznę coś tworzyć tam. Nie chce zaniedbywać ani historii tutaj, ani tej którą miałabym pisać na wattpad.
Od razu mówię, że nie sprawdzałam go i mogę pojawić się literówki, ale jest późno a za wszelką cenę chciałam dodać od razu abyście nie musieli znowu długo czekać.
Wszyscy zadowoleni, bo wyjaśniłam niewiadomą.
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia.
A co do Wattpada to macie rację. Dokończę tą historię i jeżeli nadal będę miała chęci i czas na pisanie to zacznę coś tworzyć tam. Nie chce zaniedbywać ani historii tutaj, ani tej którą miałabym pisać na wattpad.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńSerio sie tego nie spodziewalam🤤
Jednak nie jest w ciąży:o
Kiedy Leon wróci?
Gdyby był moim chłopem to bym chyba tam do niego poleciała i za uszy wytargała i kazala mu wracać xd
Moj chlopak nie ma ze mna lekko 😂
Jestem mega szczęśliwa, ze ostatnio dodajesz tak często rozdziały 💗💗
Dawaj mi tu szybko kolejny😗💥
Buziaki😍
MD👑
Tak bardzo się cieszę Daria! Miałam ogromną nadzieję że nie będzie w ciąży!! Top kiedy następny ��? Co do rozdziału - niby reakcja Leona wyszła fenomenalnie ��. Nie mogę doczekać się następnego i mam cichą nadzieję że pojawi się równie szybko jak poprzedni ❤. Pozdrawiam!!!!❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam, że to nie ciąża.
OdpowiedzUsuńBędę okropna, ale to dobrze.
Niech skończy szkołę, Leon wróci, będą razem. Wtedy mogą planować swoją przyszłość. ;*
Zobaczymy co tam panuje u tej dwójki razem.
Na miejscu V powiedziałabym mu o tym, dlaczego tak się zachowywała ;*
Do następnego!
Alessia
Nie jest w ciąży.Byłoby troszkę głupio.Kiedy przyjeżdża Leon? Chciałabym żeby sie dowiedział o tym,że Violka podejrzewała,że będą mieli bobaska.Ale coś czuje że to już w rękach Federico.Gaduła 😁
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny.Dobra robota👏 Nie mogę się doczekać nexta.Pozdrawiam
<3
OdpowiedzUsuńNo hej !
OdpowiedzUsuńRozdział tak szybko , nawet nie wiesz jak się cieszę 💗💗
Ale do rzeczy
Rozdział - no oczywiście jak zawsze cudny
Uff, Violka nie jest w ciąży
Może to wredne , ale lepiej żeby ona skończyła szkołę a Leon wrócił 😱💪
Wtedy może dziać się wszystko 😂😂😂😂
Pozdrawiam cieplutko 😍😍😍💗
ale cudowny
OdpowiedzUsuńw sumie to dobrze ze to nie ciąża:))
Czekam na następny ;)
Nie jest w ciąży taaaak :DD
OdpowiedzUsuńWszyscy zbawieni! xD
Świetny rozdział ;*
Cześć!🌸
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł ci cudownie i bardzo się cieszę, że dodałaś go tak szybko 💘.
Historia Leona i Violetty bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że będziesz ją pisać jak najdłużej 🌸.
Ten deseń Violki z jednej strony nie był za ciekawy, ale ważne, że nawet podświadomie Violetta wie, że może liczyć na Leona.
Życzę ci dużo weny i niecierpliwie czekam na następny rozdział 🌸
Pozdrawiam, Shoshano 😘
Uwielbiam *.*
OdpowiedzUsuń😥 Troszkę się zawiodłam że Viola nie jest w ciąży, ale cóż może to faktycznie lepiej. Jestem tylko ciekawa czy wyjaśni teraz to wszystko Leon te jej zachowanie i wogule ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że tak ;)
Fajnie by było jakby znowu się spotkali a nie tak na odległość ;)
Czekam na kolejny :)
Super❤
OdpowiedzUsuńWow już nowy rozdział ! Ale się jaram :D cudowny jak zwykle. Uff udało się przeczytać i skomentować mimo totalnego braku czasu ) No ładnie czyli to nie była ciąża... uff bo mieliby mega skomplikowana sytuacje. Pytanie czy Leo się o tym dowie ( pewnie tak , przecież jego braciszek lubi takie rewelacje :D )
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i twoje nowe pomysły na to opowiadanie
Buziaki :**
Jezu już myślałam że, V będzie w tej ciąży i Verdas zerwie dla niej kontakt. Jestem zakochana w tym rozdziale jak w każdym.
OdpowiedzUsuńKiedy jest??? :))
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego :/
czekam niecierpliwie��
Mam cichą nadzieję że gdy obudzę się jutro to będzie rozdział ❤.
OdpowiedzUsuńDaaaria....
OdpowiedzUsuńKiedy będzie rozdział
OdpowiedzUsuń