sobota, 9 grudnia 2017

II Rozdział 34: Bal




Niesprawdzony
***


* Dzień Balu*


Miałam wstać dzisiaj wcześnie, aby zrobić sobie dzień relaksu a później bez pośpiechu przyszykować się na bal. Zdecydowałam się jednak na niego iść. Skoro mój chłopak nie chce mnie towarzyszyć nie znaczy, że mam zostać w domu i się nad tym użalać. Wystroję się najlepiej jak potrafię i wkręcę się w wir zabawy. Spędzę czas z przyjaciółmi nie myśląc o tym jak mój chłopak nawalił. Sukienkę kupiłam nową, co prawda nie jest tak cudowna jak ta poprzednia. Dzwonek mojego telefonu wybudził mnie z patrzenia w sufit. Jeżeli to znowu dzwoni Leon to przysięgam, że rozwalę to urządzenie. Czy on nie potrafi zrozumieć, że nie mam ochoty z nim rozmawiać? Jestem na niego zła, chociaż z każdym kolejnym dniem ta złość maleje, to mimo wszystko niech wie jak bardzo nawalił i niech zapłaci za to w ten sposób. Nawet nie wiem jak mu poszedł wczorajszy wyścig, bo szczerze mam to w głębokim poważaniu. Nie obchodzi mnie czy wygrał czy przegrał. Widząc zdjęcie mojej kuzynki bez wahania odebrałam.

- To już dzisiaj! - krzyknęła tak głośno, że zabolały mnie bębenki. Zaśmiałam się i niechętnie wstałam ze swojego łóżka. Przechodząc obok niewielkiego lustra zatrzymałam się gwałtownie. Widząc swoje odbicie trochę się przeraziłam. Czeka mnie dzisiaj dużo pracy - Jestem tak podekscytowana, że nie śpię od siódmej rano - dodała rozentuzjazmowana. Zdecydowanie ona jest jakaś nawiedzona w tej kwestii. Dobra też się strasznie cieszę i ekscytuję tym balem, ale ona mnie przebija i to o tysiąc razy - Wpadnę do ciebie o drugiej i razem zaczniemy się szykować - powiadomiła mnie, a ja z lekkim przerażeniem wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze. Jak tylko skończę rozmawiać z moją kuzynką poważnie biorę się za siebie. Przydadzą się jakieś maseczka nawilżająca, coś na te wory pod oczami i jakaś maseczka oczyszczająca skórę. Niestety muszę przyznać, że przez ten codzienny makijaż i brak pielęgnacji moje cera nie jest w najlepszym stanie, ale na szczęście nie jest aż tak źle - Umówiłam się już z Federico, że przyjedzie po nas jakieś półgodziny przed balem - oznajmiła. Przytaknęłam obojętnie i czekałam aż będzie kontynuować albo zakończy rozmowę - A teraz wybacz, ale idę wziąć długą relaksującą kąpiel - zaśmiała się i po sekundzie mogłam usłyszeć dźwięk rozłączonego połączenia. Odłożyłam telefon na łóżko po czym wzięłam jakieś legginsy i bluzkę, a następnie czystą bieliznę i udałam się do łazienki, którą zaklepuję na długi czas.
***
Każdy wie, że kobieta zmienną jest. I jestem na to żywym dowodem. Miałam spędzić praktycznie cały dzień na szykowaniu się na bal. A zamiast tego wzięła mnie dziwna ochota na bieganie. Dlatego zamiast wziąć długą kąpiel ubrałam na siebie jakieś legginsy, koszulkę i wyszłam z domu aby pobiegać. Niestety moja kondycja jest tak beznadziejna, że przebiegłam tylko z kilometr. Ale przynajmniej mam satysfakcję, że coś zrobiłam aktywnego. Z drugiej strony jestem dwie godziny w plecy z czasem do przygotowania się na bal, co ewidentnie nie spodobało się Ludmile, która jak tylko wróciłam z biegania była już u mnie w domu i od razu na wejściu nakrzyczała na mnie, że niszczę jej dokładnie przygotowany grafik. Dlatego teraz ona zajmuje się moimi włosami, a ja sama muszę sobie malować paznokcie.
- Nie chce się wtrącać.. - odchrząknęła cicho nie przestając męczyć moich włosów - Ale dlaczego nie odbierasz telefonów od Leona? - zadała pytanie, na co przewróciłam oczami - Rozumiem, że możesz być na niego wściekła, ale chyba zasłużył na to abyś dała mu jakikolwiek znak, że żyjesz - dodała. Westchnęłam głośno na jej słowa.
- Jestem na niego wściekła za ten bal i jak na razie nie mam ochoty z nim rozmawiać - wyjaśniłam chociaż wydaje mnie się, że mówiłam jej to ze dwa razy - Niech wie, że tym razem to nie jest błahostka i po jednym dniu o wszystkim zapomnę - dodałam starając się brzmieć normalnie. Niech wszyscy myślą, że jego nieobecność na balu mnie złości, a nie smuci. Fakt jestem na niego niesamowicie wściekła, ale boli mnie to, że znowu mnie wystawił i to jeszcze z tak ważnym dniem.
-  I nie zamierzasz się do niego odzywać? - zdziwiła się i z trudem spojrzała na mnie. Pokiwałam twierdząc odpowiadając na jej pytanie.
- Przez najbliższy tydzień nie mam zamiaru tego zrobić - może niektórzy stwierdzą, że zachowuję się jak dziecko, ale ja uważam inaczej. Mój chłopak ma mnie gdzieś  i ważny dla mnie dzień, bo woli się ścigać w jakiś wyścigach, więc czemu ja mam chcieć z nim rozmawiać. Źle mi z tym brakiem kontaktu, ale jeszcze bardziej mnie rani jego obojętność względem mnie. 
***
Słysząc dźwięk dzwonka do drzwi nie przejmowałam się tym aby iść otworzyć, bo dobrze wiem, że mama jest w salonie i to zrobi. Zresztą zanim ja dotarłabym w tych szpilka do drzwi, mama zdążyłaby to zrobić ze trzy razy. Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze, aby upewnić się, że wyglądam perfekcyjnie. Na moich ustach mimo tej sytuacji z Leonem pojawił się uśmiech. Sukienka prezentuje się na mnie idealnie. Jakby była stworzona dla mnie. Myślałam, że kolor kremowy nie będzie do mnie pasował, ale na szczęście myliłam się. Przejechałam dłonią po delikatnym materiale sukienki, którego nazwy niestety nie pamiętam. Moje odkryte ramiona nie wyglądają tak strasznie jak przypuszczałam. Zawsze byłam sceptycznie nastawiona do sukienek na ramiączkach, ale ta na szczęście jest na nieco grubszych więc jakoś przejdzie. I dekolt też pasuje chociaż odsłania więcej niż wcześniejsza, ale nie aż tak abym źle się w niej czuła.
- Dziewczyny! - krzyk mojej mamy trochę mnie przestraszył, bo zapatrzyłam się na swoje odbicie. Teraz widzę, że decyzja o rozpuszczonych, lekko pofalowanych włosach i częściowo spiętych włosach była trafna. Wyszłam ze swojego pokoju zabierając moją niedużą torebkę i podeszłam do drzwi od łazienki, w której jest Ludmiła.
- Za chwilę zejdę - odpowiedziała kiedy zapukał do drzwi. Zaśmiałam się i nie czekając z gracją udałam się do salonu. Nie mam pojęcia czemu, ale stresuję się tym całym balem. O wiele lepiej bym się czuła gdyby obok mnie był Leon. Stukot moich obcesów zwrócił na mnie uwagę mamy, Federico i jak się okazało także mojego ojca. Patrzyli na mnie, a raczej się we mnie wpatrywali. Uśmiech i wzruszenie mamy udzieliło się mnie.
- Dobrze wyglądam? - zapytałam z delikatnym uśmiechem.
- Wyglądasz prześlicznie, kochanie - pierwszy odezwał się tato i widziałam w jego oczach wzruszenie. Podeszłam do niego i bez przejmowania się, że wygniotę sobie sukienkę czy popsuję włosy przytuliłam się do niego. Przynajmniej on jest ze mną w ten wieczór.
- Niech mój brat żałuje, że go tutaj nie ma i Cię nie widzi - stwierdzi poważnie Federico, na co się zaśmiałam mimo iż poczułam dziwnie ukłucie w brzuchu - I nie wysyłaj mu żadnych zdjęć z balu niech ... albo nie lepiej wyślij niech wie co stracił - dodał po chwili na co tym razem szczerze się zaśmiałam i moja mama o dziwo też. Ma rację. Wyślę milion zdjęć Leonowi jak świetnie się bawię niech żałuje, że nie znalazł czasu żeby przyjechać.
- Idę po aparat - oznajmiła moja mama wzruszona. Uśmiechnęłam się do niej i poinformowałam ją w jakim miejscu może go znaleźć, bo ostatnio powróciłam do fotografii i bawiłam się trochę aparatem. Już chciałam się odezwać, ale stukot obcasów wytrącił mnie z tego zamiaru. Odwróciłam się w stronę nadchodzącej Ludmiły i mimo iż widziałam ją wcześniej w tym świetle prezentowała się jeszcze lepiej. Ognista czerwień pasuje do niej idealnie. Jej sukienka na pewno jest marzeniem nie jeden dziewczyny. Subtelna koronka ku górze na długi rękaw i delikatny lekko prześwitujący materiał od pasa w dół sprawia, że wzroku nie da się oderwać. Włosy w przeciwieństwie do mnie przeczesała na jedną stronę i postawiła na loki. Mój makijaż jest delikatny dopasowany do sukienki, natomiast Ludmiła trochę bardziej podkreśliła oczy i zaszalała z czerwoną szminką na ustach. Wyglądam jak księżniczka, a Ludmiła jest królową seksapilu w tej sukience.
- Zamknij usta, bo się zaraz poślinisz z wrażenia- śmiech mojego ojca wyrwał mnie z przyglądania się mojej kuzynce. Przeniosłam wzrok na Federico, który wyglądał jakby go sparaliżowało. Dyskretnie wyciągnęłam swój telefon i jak gdyby nigdy nic zrobiłam mu zdjęcie na pamiątkę. Już wiem co dostanie na urodziny.
- Nie spóźniliśmy się - do środka wręcz wpadli rodzice Ludmiły. Wujek, a ojciec Ludmiły staną wryty kiedy na nas spojrzał - Wyglądacie... aż brak mi słów - zamrugał kilkukrotnie oczami i uśmiechnął się szeroko. Jednak po chwili przeniósł wzrok na Federico i zaśmiał się głośno.
- Czas na zdjęcia! - krzyknęła moja mama zjawiając się z aparatem w ręce, dzięki czemu Federico się otrząsnął. Westchnęłam głośno, bo jakoś nie mam ochoty pozować do zdjęć.
- Zrób tylko Ludmile i Federico - oznajmiłam i odsunęłam się, aby wyjść z kadru.
- Stawaj z nami i nie marudź - zażądała moja kuzynka i pociągnęła mnie w swoją stronę. Stanęłam obok Ludmiły, ale nie na długo, bo między nami pojawił się Federico. Z wielkim uśmiechem objął nas w tali i spojrzał w stronę aparatu. 
***
- Mam wrażenie, że teraz wszyscy się na nas patrzą - szepnęłam aby usłyszała mnie tylko Ludmiła i Federico. Stoimy w drzwiach wejściowych do ustrojonej sali gimnastycznej i czuję, że wszyscy a nawet większość obecnych uczniów się na nas patrzy.
- Nic dziwnego skoro tak wyglądacie - zaśmiał się i zerknął na mnie a później na Ludmiłę. Z nerwów mocniej ścisnęłam jego ramię, które trzymałam i wypuściłam powoli powietrze. Coś czuję, że to będzie długi wieczór - Chodźcie usiąść - powiedział i bez krępacji poprowadził nas do stolika, przy którym siedziała jakaś para. Uśmiechnęłam się delikatnie i zajęłam miejsce obok dziewczyny, która zmierzyła mnie niezbyt przyjaznym wzrokiem. Ułożyłam torebkę na swoich kolanach i rozejrzałam się jeszcze raz po sali. Samorząd napracował się nad udekorowaniem i na pewno sporo wydał na zakup dekoracji - Chcecie coś do picia? - zapytał zadowolony Federico - Ponch z dodatkiem? - dodał z ciszonym głosem i mrugnął do nas dając nam do zrozumienia, co ma na myśli. Kiwnęłam twierdząco na jego propozycje. Oddalił się od nas w cele zaopatrzenia się w napoje, a ja zostałam sama z Ludmiłą. Chciałam zacząć jakoś rozmowę, ale poczułam krótką wibrację telefonu na kolanach. Mimo iż spodziewam się kto do mnie napisał wyciągnęła urządzenie.

Od: Leon♥
Baw się dobrze. Przepraszam
I kocham.

Dobra. Po odczytaniu wiadomości pojawiły się we mnie dwie emocje. Jedną jest złość, że ma tupet pisać do mnie żebym się dobrze bawiła, a drugą jest radość, bo te ostatni słowo wywołało przyjemne uczucie w brzuchu. Zawiódł mnie, ale to nie znaczy, że w magiczny sposób przestało mi zależeć i nie kocham go. Wciąż jest moim Leonem. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem i schowałam telefon z powrotem do torebki.
- Wasz ponch - przede mną pojawił się plastikowy kubeczek ze złotą gwiazdką. Nie myśląc dużo upiłam łyk i czując ostry smak alkoholu skrzywiłam się trochę. Jestem pewna, że ten alkohol jest tutaj nielegalnie, bo raczej wątpię żeby nauczyciele i dyrekcja na to pozwolili.
- Idziemy tańczyć? - zapytał Federico. Czy on nie potrafi usiedzieć w miejscu przez chwilę?
- Dopiero przyszliśmy - powiedziała Ludmiła, na co tylko wzruszył ramionami i spojrzał na mnie. Tym razem pokiwałam przecząco głową na jego propozycję.
- Dziewczyny! Szkoda czasu na siedzenie - stwierdził uśmiechając się jak nienormalny. Wstał ze swojego miejsca i wręcz wyciągnął mnie oraz Ludmiłę na parkiet. 
***
Przyglądając się tym wszystkim parom na parkiecie coraz bardziej zaczyna mnie łapać dół życiowy. Tak bardzo chciałabym w tej chwili zatańczyć z Leonem. Nie ukrywając wyobrażałam to sobie kilka razy. Oparłam łokieć na stoliku, a swój podbródek ułożyłam na ręce. Nie mogę narzekać na jakoś balu, bo jest na prawdę świetnie. Jedzenie znakomite, wystrój i atmosfera wprawia w dobry nastrój, a muzykę ktoś wybrał idealną. Puszczają szybki piosenki jak i stworzone do wolnego tańca.
- Zatańczysz? - usłyszałam obok siebie. Lekko przestraszona spojrzałam na tą osobę i moim oczom ukazał się ten kolega Federico. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i w mojej głowie zaczęła tworzyć się lista za i przeciw. Chwila. Miałam się dobrze bawić. A nie jest tak kiedy siedzę sama przy stoliku. Jeden taniec mnie nie zbawi, a przynajmniej minie mi czas. Jakoś te ostatni dwie godziny strasznie mnie się ciągnęły. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i wstałam ze swojego miejsca. Ewidentnie zadowolony poprowadził nas na parkiet. Całe szczęście leciała dość szybka muzyka, jakoś nie mam ochoty tańczyć z nim wolnego. Nie wyobrażam sobie żebym miała być z nim tak blisko i tylko kołysać się w ryt muzyki. Czuję się nie zręcznie kiedy on się tak we mnie wpatruje. Uśmiecha się jakby coś brał, a jego mocne perfumy drażnią mnie w nozdrza.
- Wybacz, ale możesz mi przypomnieć jak masz na imię, bo nie pamiętam - postanowiłam zacząć jakiś temat, bo nie lubię tańczyć z obcymi, a jeszcze bardziej kiedy panuje cisza. Zaśmiał się na moje słowa i zacisnął mocniej dłoń na mojej tali. Ma szczęście, że nie trzyma jej niżej.
- Bruno - powiedział z chrypką, która wywołała dreszcz na moim ciele. I nie sądzę aby to był jeden z tych przyjemnych dreszczy. Skwitowałam jego słowa niepewnym uśmiechem i starałam się patrzeć wszędzie byle nie w jego oczy - Wyglądasz ślicznie, Violetta - wyszeptał zbliżając się do mojego ucha. Instynktownie odsunęłam się, bo jego ciepły oddech podrażnił moja skórę jakby mnie palił.
- Dziękuję - odpowiedziałam nie biorąc do siebie jego komplementu. Zdaję sobie sprawę, że jest przystojny i pewnie większość dziewczyn w tej chwili zazdrości mi, że z nim tańczę, ale jakoś na mnie on nie działa. Nie kręci mnie jego uśmiech, te wpatrujące się we mnie oczy czy jego postawna postura. Najwidoczniej nie jest w moim typie.
- Przyszłaś sama? - zapytał i obrócił mnie w tańcu. Zacisnęłam zęby i wymusiłam uśmiech po czym kiwnęłam twierdząco głową - A gdzie twój chłopak? - dodał.
- Nie mógł przyjechać - nie jestem pewna, ale na moje słowa uśmiechnął się szerzej - Dzięki za taniec - powiedziałam kiedy piosenka się skończyła. Mimo to nie puścił mojej dłoni tylko można powiedzieć zmusił mnie do kolejnego tańca. Nie będę robić scen tylko przeboleję ten taniec. 
***
- Wiecie co będę się już zbierać - oznajmiłam wstając ze swojego miejsca. Przesiedziałam na tym balu cztery godziny, przetańczyłam z Brunem ze cztery piosenki zanim pojawił się Federico i powiedział, że ma się trzymać ode mnie z daleka oraz napatrzyłam się na zakochane pary i chyba mi starczy.
- Co? - zdziwił się Federico wstając ze swojego miejsca - Nie ma mowy - postanowił twardo i zmusił mnie aby z powrotem usiadła. Westchnęłam głośno i niechętnie zaprzestałam wymigiwać się od wyjścia.
- Nie podoba Ci się, że chcesz już wyjść? - zapytała Ludmiła łapiąc mnie za dłoń. Spojrzałam na nią kątem oka i pokiwałam przecząco głową. Jej pytający wzrok nie pozwolił mi ominąć tego tematu.
- Nie chodzi o to, że mnie się nie podoba - przewróciłam oczami. Bal jest świetny. Niczym wyjęty z jakiegoś filmu czy książki - Po prostu chodzi o to, że jestem tutaj sama - wyjaśniłam i dyskretnie rozejrzałam się dookoła - Chciałam na ten bal przyjść z Leonem, dobrze się bawić i wspominać go za kilka lat - nagle trafiła we mnie fala smutku. Chyba dopiero teraz do mnie dotarło, że nie będę miała czego opowiadać być może moim dzieciom w przyszłości - Siedzę tutaj sama i przyglądam się jak inni świetnie się bawią. Nie tak to sobie wyobrażałam - westchnęłam i oparłam się ciężko o oparcie krzesła. Czy jak się tutaj popłaczę to będzie przesada? Bo tylko to w tej chwili mam ochotę zrobić. Najlepiej wróciłabym do domu,  przebrała się w piżamę i położyła spać. Wzdrygnęłam się kiedy Federico gwałtownie wstał od stołu i podając swój telefon Ludmile spojrzał na mnie.
- Idziemy tańczyć - rozkazał i nie czekając na moje sprzeciwy zmusił mnie do wstania ze swojego miejsca po czym przepraszając swoją dziewczynę pociągnął mnie na parkiet. 
***
Dokończyłam pić swój trzeci ponch i ponownie chciałam oznajmić, że mam zamiar wrócić już do domu, ale niespodziewanie przy naszym stoliku pojawiła się Francesca i Diego. Uśmiechnęłam się na ich widok, bo prawdę mówiąc nie mamy ze sobą dobrego kontaktu. Jak już przyjdzie okazja do rozmowy to tylko i wyłącznie na temat szkoły. 
- Gdzie zgubiłaś Leona? - zapytał roześmiany Diego, który chyba wypił sporo ponchu. Czyli znowu temat mojego chłopaka, który nie przyjechał żeby pojawić się na balu.
- Miał niestety inne plany - westchnęłam i próbowałam się uśmiechnąć do niego szczerze.
- Dawno go nie widziałem - stwierdził i zajął wolne miejsce obok mnie.
- Nie tylko ty - szepnęłam sama do siebie i ze względu na głośną muzykę nikt tego nie usłyszał. Spojrzałam na Fran, która stanęłam za Diego i objęła go ramionami. Dyskretnie zmierzyłam ją wzrokiem i przyznaję, że należy do tych dziewczyn, które powalają dzisiaj na nogi. Piękna granatowa sukienka ze srebrnymi zdobieniami na górnej części sukienki. Spędziłam dzisiaj dużo czasu na obserwacji każdego. A skupiłam się najbardziej na dziewczynach. Nie które wyglądały jak prawdziwe damy, natomiast inne postawiły na inny wygląd. Nikogo nie oceniam co kto lubi.
- Uwielbiam tą piosenkę! - krzyknął Diego przerywając rozmowę z Federico kiedy po sali rozeszły się pierwsze dźwięki zespołu Rixton z piosenką Me and My Broken Heart - Violetta! - i po raz kolejny można powiedzieć zostałam wyrwana z krzesła i pociągnięta na parkiet. W tych szpilka ciężko będzie tańczyć. Zaśmiałam się głośno widząc jakie są zdolności taneczne Diego, a jego śpiew podczas tańczenia rozśmieszył mnie jeszcze bardziej. 
***
- Violetta! Nie rób mi tego to moja ulubiona piosenka! - wykrzyczał załamany Diego kiedy zmierzaliśmy już do stolika, przy którym wciąż siedzieli nasi znajomi.
- Mówiłeś tak o każdej piosence, przy której tańczyliśmy, a było ich pięć - zaśmiałam się widząc jego minę. Usiadłam na swoje miejsce i za pozwoleniem mojej kuzynki napiłam się jej ponchu. Zerknęłam na godzinę w telefonie i westchnęłam głośno.
- Tym razem będę się już zbierać - powiedziałam twardo. Jest przed północą. Wystarczająco się tutaj nasiedziałam. Wzrok wszystkich skierował się w moją stronę i zgodnie zaprzeczyli moim słowom. Przecież beze mnie też się będą świetnie bawić.
- Zostań jeszcze - jęknął Federico.
- Co ci tak zależy żebym została? - zapytałam unosząc do góry brwi. Przyszedł tutaj z Ludmiła, a ja byłam tylko takim piątym kołem u wozu. Przewrócił oczami na moje pytanie i poprawił swoje włosy. Kurcze. W tym garniturku wygląda jak z jakieś okładki. Nigdy nie przeczyłam temu, że Federico nie jest przystojny, bo jest i tak jak diabli, a teraz wyglądając jak młody Bond ma  jeszcze więcej punktów w dziedzinie wyglądu.
- Obiecałem Leonowi, że będziesz się świetnie bawić - powiedział niepewnie. Prychnęłam pod  nosem na jego słowa. Nie mógł przyjechać to wykorzystuje swojego brata żebym świetnie się bawiła i zapomniała, że jestem na niego zła. Uśmiechnęłam się sztucznie do Federico i wzięłam swoją torebkę oraz telefon.
- Bawiłam się świetnie, a teraz wychodzę - oznajmiłam pewna siebie i nie zwracając na nich uwagi udałam się w stronę wyjścia. Mam dość. Było fajnie, ale chce wrócić do domu i spokojnie położyć się spać.
- Violetta, zaczekaj! - czy on nie wie kiedy odpuścić. Przecież powiedziałam, że bawiłam się świetnie. Spełnił swoją obietnicę i teraz może zająć się sobą i Ludmiła. Czując jego dłoń na nadgarstku przeklinałam w myślach na te cholerne szpilki. Gdybym miała buty na płaskiej podeszwie byłoby prościej - Zostań z nami jeszcze przecież dobrze się bawisz - powiedział patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Chce wrócić do domu i położyć się spać - oznajmiłam mu nie ukrywając, że jestem zła. Westchnął głośno i patrzył na mnie chcąc zapewne wzbudzić we mnie zmianę decyzji.
- Godzina Cię nie zbawi - pokiwałam przecząco głowa na jego słowa - Półgodziny? - targował się ze mną mrużąc oczy i mocniej ścisnął mój nadgarstek. Ponownie pokiwałam przecząco głową - Kilka minut? - wciąż próbował na co się zaśmiałam i niechętnie zgodziłam, bo wiem, że ten uparciuch nie odpuści. Puścił mój nadgarstek i zadowolony z siebie włożył ręce do kieszeni swoich spodni i uśmiechnął się.
- A tylko kilka minut - zaznaczyłam poważnie grożąc mu palcem. Zaśmiał się na moje słowa i zapewne poważny wyraz twarzy.
- Wydaje mnie się, że będziesz chciała zostać dłużej - powiedział pewny siebie. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jego słów. Zatrzyma mnie tutaj siłą. Przywiąże do krzesła czy poda jakieś środku odurzające. Kiwnął głową i chyba spojrzał za mnie. Zdezorientowana obróciłam się w stronę, w którą spojrzał i zesztywniałam. W drzwiach wejściowych do szkoły stał ubrany w czarny garniturze z uśmiechem na twarzy Leon. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami nie dowierzając. To sen? Czy bardziej halucynacja? Wygląda. O mój Boże. Idealnie dopasowany garnitur. Ułożone starannie włosy. I ten zniewalający uśmiech. Czuję się jakbym właśnie patrzyła na okładkę jakiegoś czasopisma. Przełknęłam głośno ślinę widząc, że ten ideał zmierza w moją stronę. Moje nogi były jak z waty. On idzie w zwolnionym tempie czy mój mózg już kompletnie zgłupiał. Musze wyglądać na prawdę idiotycznie w tej chwili. Stanął przede mną, a zapach jego perfum uderzył we mnie jakbym dostała w twarz czymś ciężkim. Ten uwielbiany przeze mnie zapach. Ponownie przełknęłam ślinę. Właśnie stoi przede mną Pan Perfekcyjny.
- Przepraszam za spóźnienie - odezwał się z tą cudowną chrypką i uniósł swoją dłoń, w której trzymał piękną czerwoną różę - Samolot miał opóźnienie - uśmiechnął się. Zamrugałam kilkukrotnie aby się wybudzić z tego zafascynowania - Viola? - spojrzał na mnie poważnie. Nie mam pojęcia co teraz powiedzieć. Cieszyć się czy bardziej wkurzyć i zostawić go tu samego.
- Ty idioto! - krzyknęłam wściekła i uderzyłam go z pięści w klatkę piersiową, co mnie trochę zabolało, bo jakby się spodziewał ataku i napiął mięśnie - Jesteś okropny! - ponownie podniosłam głos i znowu zadałam mu uderzenie - Myślisz, że skoro przyleciałeś to wszystko gra, że rozpłaczę się i rzucę ci się w ramiona?! - zacisnęłam dłonie w pięści i z odwagą spojrzałam mu w oczy. Odsunął się ode mnie o krok i spojrzał ze strachem.
- Viola..
- No co?! Co Viola?! - przerwałam mu wściekła jak osa. Jego mina w tej chwili nie pozwoliła mi dalej tego ciągnąć. Zacisnęłam usta i dłużej nie wytrzymując zaśmiałam się. Od chwili kiedy go zobaczyłam moja złość na niego ulotniła się na jakiś czas i jedyne czego chciałam to przytulić się do niego. Patrzył na mnie jak niespełna rozumu i kompletnie nie wiedział co zrobić - Jesteś tu! - krzyknęłam z radością małego dziecka i nie zważając na jego głupią minę można powiedzieć rzuciłam się na niego mocno go przytulając. Dopiero po chwili objął mnie i przycisnął do siebie mocniej - Mam powoli dość tych niespodzianek związanych z Twoim przyjazdem - powiedziałam odsuwając się ode niego tak aby móc spojrzeć w jego oczy. Uśmiechnął się do mnie szeroko i ułożył swoją dłoń na moim policzku. Nawet nie zauważyłam, że po moim policzku spłynęła łza. Wpatrywałam się w jego oczy bez problemu, co zawdzięczam szpilkom - Grasz mi na emocjach, Verdas - wyszeptałam opierając swoje czoło o jego. Zaśmiał się zapewne dlatego, że użyłam jego nazwiska a nie robię tego często. Zbliżył się do mnie i bez ceregieli pocałował mnie mocno w usta. 
***
Czułam na sobie wzrok osób siedzących przy stoliku, ale w tej chwili nie interesowało mnie to ani trochę. Ważniejsze dla mnie było spędzenie czasu z Leonem. Mimo iż siedziałam u niego na kolanach i przez cały czas wpatrywałam się w niego,  a on we mnie wciąż miałam mało naszej bliskości. Odpuszczę sobie tą złość na niego na razie i skupię się na tym, ze jest tutaj ze mną. Pewnie z perspektywy naszych znajomych wyglądamy jak para małolatów, którzy nie mogą nacieszyć się swoją obecnością, ale my akurat mamy do tego prawo. Zachichotałam kiedy delikatnie cmoknął mnie w usta, a po chwili pstryknął mnie w nos.
- Skąd wiedziałeś, że nie będę miała szarej sukienki? - zapytałam szeptem aby tylko on słyszał. Oplotłam sobie jego krawat pasujący do mojej kremowej sukienki wokół dłoni. Uśmiechnął się delikatnie i ponownie pocałował mnie w usta.
- Miałem swojego sojusznika - zaśmiał się i jego wzrok powędrował na Federico. Także tam spojrzałam na jego brat i zmroziłam go wzrokiem. Puścił do mnie oczko i napił się swojego ponchu. Zaśmiałam się na jego gest i powróciłam spojrzeniem na mojego mężczyznę - Idziemy zatańczyć? - zapytał i trącił mój nos swoim. Odpowiedziałam uśmiechając się szeroko i zeszłam z jego kolan. Chwyciłam jego dłoń idealnie pasująca do mojej i ruszyłam w stronę parkietu. Nie ukrywam, że ucieszyłam się kiedy piosenka się skończyła, a zaczęła lecieć jedna z wolniejszych. Oplotłam rękami kark Leona i przybliżyłam się do niego jak najbardziej. Nie musiałam długo czekać aż oplecie mnie ramionami w tali. Słowa piosenki Sad Song od We The Kings perfekcyjnie pasuję do tego jak się czuję kiedy jego przy mnie nie ma. Odważnie skupiłam swoje spojrzenie w oczach Leona. Z zafascynowaniem wpatrywałam się w ich odcień. Wiem, że nie chce nikogo innego. Chce jego. I tylko jego. Kocham go od dłuższego czasu, ale teraz do mnie dotarło, że wpadłam na dobre. Choćby nie wiem co się stało nie potrafiłabym zapomnieć o nim, przestać go kochać. Jest tą moją słynną pierwszą i prawdziwą miłością. Nigdy, nikt nie będzie dla mnie tyle znaczył co Leon. W nikim nie będę widzieć moje miłości. Zdaje sobie z tego sprawę i przeraża mnie to. Chce z nim być do końca, ale wiem, że życie jest okropne i nie mogę być w stu procentach pewna, że pozwoli nam być razem przez całe życie. Mimo to on wciąż będzie gościł w moim sercu na pierwszym miejscy. To z nim jestem pełna życia. 
***
Trzymam jego dłoń tak mocno, że obawiam się iż za chwile straci w niej czucie. Uśmiechnęłam się patrząc na niego i obserwując jak rozmawia ze swoim bratem. Mimo iż teraz jestem szczęśliwa i spokojna jutro muszę z nim porozmawiać. 
- Śpisz dzisiaj w domu? - zapytał Federico obejmując moją kuzynkę w tali. Ścisnęłam mocniej dłoń Leona dając mu znak, że chce aby u mnie został. Zerknął na mnie kątem oka i pokiwał przecząco głową - W takim razie mam coś dla ciebie - zaśmiał się i wyciągnął z kieszeni marynarki paczkę prezerwatyw, którą z wielkim rozbawieniem podał Leonowi.
- Bardzo śmieszne - odezwał się mój chłopak patrząc na niego znudzonym wzrokiem.
- Jeszcze ci się nie znudziło? - zapytałam wzdychając. Pokiwał przecząco głową jak debil i uśmiechnął się szerzej.
- Lepiej się tak nie śmiej, bo ciebie też to może spotkać - powiedział Leon i objął mnie w tali puszczając tym samym moją dłoń. To dogryzanie Federico zaczyna być już denerwujące. Rozumiem na początku, ale minął już prawie miesiąc a ten dalej ciągnie to.
- Wiem jak używać prezerwatyw, więc spokojnie braciszku - odpowiedział zadowolony z siebie. I zerknął w stronę Ludmiły, które zbyła go prychnięcie.
- Ale wiesz, że one działają tylko w 98%? - odezwałam się patrząc na niego poważnie. Po moich słowach z jego twarzy zniknął uśmiech i pojawiła się grobowa powaga.
- Co? - zapytał zdziwiony i z każdą kolejną sekundą na jego twarzy pojawiał się strach. Patrzyła na niego poważnie nie zaprzeczając swoim słowom. Zeskanował naszą trójkę wzrokiem i wyprostował się - Powinni napisać to na pudełku - oburzył się, co mnie trochę rozbawiło.
- I napisali - powiedział Leon marszcząc brwi.
- Co? ! - podskoczył jak oparzony i wyrwał Leonowi prezerwatywę, którą sam mu wręczył po czym skupił się na opakowaniu i zaczął czytać treść z informacjami od producentów - Powinni to napisać drukowanymi literami - ponownie się oburzył i spojrzał na mnie oraz Leona ze złością jakbyśmy to my produkowali prezerwatywy i nie powiadomili go o tym, że nie dają stuprocentowej pewności zabezpieczania przed ciążą. Już nie jest ci do śmiechu Federico? Jaka szkoda? 
***
Rozdział się pojawił! Cały ten dzisiejszy rozdział miał być treścią do poprzedniego, ale wyszedłby za długi.
Za tydzień na pewno nie będzie następnego, bo nie ma mnie w weekend w domu.
Ale nie martwcie się wymyśliłam coś ekstra na następne rozdziały, co niestety wiązało się ze zmianą poprzedniego planu. I postaram się przyśpieszyć czas w opowiadaniu.
Do następnego! :))

23 komentarze:

  1. WIEDZIAŁAM, ŻE ON PRZYJEDZIE AWW
    Już od początku tego rozdziału byłam pewna ♥
    ALE SŁODZIAKIII AWWWW KOCHAM ICH ♥
    Federico kocham cię, że zatrzymałeś V! ^^
    Tylko ten cały bruno mi się nie podoba :(
    Tak, będę pisać jego imię małą literą, bo nie mam do niego szacunku -.-
    Niech Leoś już nie wyjeżdża noooo :c
    Czekam na nexta *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, ze sie pojawi na balu😏
    Rozdział cudowny 😎
    Buziaki😗
    MD💓

    OdpowiedzUsuń
  3. Daria, jesteś najzajebistrzą i najbardziej utalentowaną blogerką ❤
    Nie mogę doczekać się następnego ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. C U D O W N E
    Kurcze, czemu taki krótki? To po prostu perełka!
    I jeszcze ten GIF z Riverdale 😍
    No czekam z niecierpliwością na kolejny 😏😗

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Cię normalnie za tego gifa <3 Moi kochani Archie, Betty i Veronica ♥
    Czytając wątek z prezerwatywami chciało mi się śmiać, ale jednocześnie byłam zażenowana tą sytuacją xD
    Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny <3
    Czyta się go bardzo przyjemnie wiedząc, że Leon wbije na ten bal. A przynajmniej miałam taką nadzieję ;)
    Scena z prezerwatywami mnie rozwaliła.

    OdpowiedzUsuń
  7. LEON TWOJE WINY SA CI ODKUPIONE
    Jak go sobie wyobraziłam to mi się gorąco aż zrobiło 😂😂😂
    A gdy Violetta wychodziła z balu to niemal się nie popłakałam
    Potrafisz tak wszystko ubrać w słowa, że moje emocje po prostu się uwalniają

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały!❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Moge pozwolić sobie na jedno słowo dzisiaj CUDO ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Owww przyjechał cudnie ����
    Aż boję się myśleć co ty wymyśliłaś...
    Czekam na next ��

    OdpowiedzUsuń
  11. Love <3
    Wesołych!<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny !!!!
    Studniówki są mega !!!
    Leon uratował imprezę, mocne wejście;)
    Koncoweczka rozwala system
    Wszystkiego dobrego na święta !
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały😘😘😘😘😘😍😍😍pozdrawiam i czekam na kolejny wspaniały rozdział

    OdpowiedzUsuń
  14. Heej! WItam, witam i powracam!
    Jestem znów, ale z nowym kontem i będę mogła nadal komentować twoje perełki <3

    Niestety dzisiaj jestem już zmęczona na dłuższe komentarze ( jest 1:30 xd) ale rozdział kocham!

    Przy okazji zapraszam na mojego nowego bloga!
    ( jeśli nie chcesz na swoim blogu takich reklam mogę usunąć )

    https://leonetta-przypadek-czy-przeznaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały��������kiedy będzie dostępny kolejny rozdział����☺����

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy następny rozdział?Proszę zacznij dodawać regularwie.

    OdpowiedzUsuń
  17. To niesamowite jak bardzo potrafisz wprowadzić w klimat i oddać emocje.... Miałam wrażenie że przede mną stoi Leon!!!❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochana kiedy następny?? Jeśli masz jakieś opóźnienie i przez dłuższy czas nie będzie rozdziału proszę, napisz powiadomienie. Martwimy się o Ciebie!!!?!

    OdpowiedzUsuń