***
Jestem tak zdenerwowana, że ma ochotą uciec. To tylko zwykła rozmowa z psychologiem nic strasznego. Spokojnie wymienimy parę zdań i n tym się skończy. Nie wyśle mnie na przymusowe leczenie, bo przecież go nie potrzebuję. Od wybudzenia się w szpitalu nie pomyślałam o tym aby chociażby zbliżyć się do narkotyków. To co się stało było tylko moimi chwilowym załamaniem.
Niesprawdzony
- Violetta Castillo - słysząc swoje imię i nazwisko wzdrygnęłam się, co nie uszło uwadze Leona, który za moją prośbą towarzyszy mi przy wizycie. Niepewnie wstałam ze swojego miejsca i z wymalowanym strachem na twarzy spojrzałam na niego. Złapał mnie za dłoń i delikatnie uśmiechnął się pocieszająco. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę gabinetu psychologa. I kiedy tylko ujrzałam na fotelu za biurkiem kobietę w średnim wieku mój strach zmalał. Od razu gdy tylko mnie ujrzała posłała mi szeroki uśmiech i gestem głowy wskazała miejsce naprzeciwko siebie.
- Denerwujesz się? - zapytała obserwując mnie. Czyli moje maskowanie nie jest najlepsze. Kiwnęłam twierdząco głową i ułożyłam ręce na swoich udach - Nie masz czym - zapewniła uśmiechając się - Porozmawiamy sobie na spokojnie jak kobieta z kobietą - dodała i nie powiem uspokoiła mnie tym. Przynajmniej mam pewność, że nie będzie mnie torturować jak ten psycholog w szpitalu - Czujesz się już lepiej od wyjścia z szpitala? - zadała mi pierwsze pytanie pewnie z miliona, które ma dla mnie przygotowane.
- Jest już lepiej znacznie lepiej - wyjąkałam, bo wciąż siedzi we mnie strach. Kątem oka widziałam jak coś zapisała w swoim notatniku. Z nerwów chwyciłam za swoja bransoletkę, którą dzisiaj wyjątkowo założyłam - Wszyscy mnie wspierają i pomagają wrócić do dawnej siebie - dodałam aby moja wypowiedź nie była zbyt krótka.
- Wszyscy? To znaczy kogo masz konkretnie na myśli? - jej spokojny i przyjemny głos sprawił, że miałam ochotę z nią rozmawiać, zwierzyć się i być może poprosić o radę.
- Moi rodzice, kuzynka, znajomi a najbardziej to Leon - mam nadzieję, że umknęło jej to iż na samo wspomnienie o nim delikatnie się uśmiechnęłam. Nie mogę przestać myśleć o tym, że polecę z nim.
- A kim jest dla Ciebie Leon? - niepewnie podniosłam na nią wzrok. Nie mam pojęcia jak powiedzieć jej kim jest dla mnie brunet. Nie chce mówić, że to mój były chłopak, bo te słowa nie przejdą mi przez gardło - To ktoś ważny dla Ciebie? - zadała kolejne pytanie. Kiwnęłam twierdząco głową i spuściłam ponownie spojrzenie - Nie musisz się wstydzić ta rozmowa zostanie między nami - zapewniła mnie, abym się przed nią otwarła.
- Byliśmy ze sobą, ale rozstaliśmy się - skróciłam naszą historię do minimum.
- Dlaczego? - wiedziałam, że padnie takie pytanie. Westchnęłam głośno, bo nie mam ochoty mówić, że to ja wszystko skończyłam tylko dlatego, że byłam zła - Dobrze, to może inaczej - odchrząknęła cicho - Chciałaś się z nim rozstać? - od razu na jej pytanie pokiwałam przecząco głową.
- Nigdy nie chciałam się z nim rozstawać, ale to było trudne dla mnie. Ciągle za nim tęsknić i odliczać dni do jego powrotu - poczułam niemiły uścisk w podbrzuszu - Zostaliśmy postawienie przed trudem związku na odległość. On wyjechał na pół roku, a ja zostałam tutaj. Przyjeżdżał tak często jak mógł, ale mnie to nie wystarczało - westchnęłam ściskając mocniej element bransoletki.
- Dlatego się rozstaliście? - zapytała ostrożnie.
- Ja to skończyłam, bo byłam zła. Nie panowałam nad sobą. Chciałam przestać tęsknić za nim, wyczekiwać spotkania z nim i miałam dość tej odległości między nami - podniosłam na nią wzrok - Miałam po prostu dość, że on jest tam a ja tutaj, że jesteśmy osobno - wyjaśniłam patrząc jej prosto w oczy. Kiwnęła twierdząco głową, że rozumie.
- I tak się stało? Przestałaś tęsknić? - Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Pokiwałam przecząco głową.
- Wręcz przeciwnie - mimo iż odczuwałam smutek zaśmiałam się - Tęskniłam i kochałam go bardziej, ale byłam zbyt dumna żeby się do niego odezwać czy odblokować jego numer. A kiedy chciał się ze mną skontaktować przez swojego brata uciekałam jak tchórz wmawiając sobie, że chce zapomnieć - teraz kiedy powiedziałam to na głos jeszcze bardziej widzę, że zachowałam się jak idiotka. Uciekałam przed nim i moją miłością do niego - Tylko, że to nic nie dawało. Z każdym dniem myślałam o nim coraz częściej i chciałam żeby wrócił do mnie, żeby było jak dawniej. I kiedy zbierałam się na odwagę aby jednak zadzwonić do niego jakiś głos wewnątrz mnie mówił, że przecież miałam o nim zapomnieć i mam się nie poniżać - spojrzałam na kobietę, która z uwagą słuchała tego co mam je do powiedzenia. Zagryzłam nerwowo dolną wargę i zamknęłam na chwilę oczy - I wtedy zaczęłam palić i nie mam na myśli zwykłych papierosów. Kiedy byłam pod wpływem nie myślałam, nie tęskniłam, czułam się w jakiś sposób wolna. Ale to odurzenie nie trwało długo więc po kilku godzinach znowu miałam w głowie Leona i wszystko co było z nim związane - moje dłonie zacisnęły się w pięść - I zaczęłam zażywać to codziennie, a nawet kilka razy dziennie byle by uciec od tęsknoty, od uczucia do niego choć wcale tego nie chciałam. Ale przysięgam nigdy nie chciałam brać narkotyków, brzydziłam się nim. Jednak usłyszałam coś, co źle zinterpretowałam i ściana, którą w sobie budowałam zawaliła się razem ze mną - wzięłam głęboki oddech i gwałtownie otworzyłam oczy, bo miałam wrażenie, że zaraz te wszystkie obrazy pojawią mnie się przed oczami.
- Co takiego usłyszałaś? - zadała pytanie
- Usłyszałam, że z kimś się spotyka - westchnęłam głośno. Patrzyła na mnie ze zmarszczonymi brwiami - Miałam wtedy wrażenie, że pęka mi serce. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że znalazł za mnie zastępstwo, że to ją będzie kochał nie mnie - dodałam wypuszczając powoli powietrze - Nie chciałam się wtedy zabić biorące te narkotyki, chciałam tylko przestać cierpieć, chciałam żeby to co się działo dookoła było tylko moim snem, chciałam...
- Spokojnie, nie musisz mówić dalej - przerwała mi kiedy mój głos zaczął się załamywać. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie, co pozwoliło mnie się uspokoić - W dzisiejszych czasach ludzie zbyt wiele myślą i niepotrzebnie wszystko analizują - stwierdziła, a ja nie miałam chwilowo pojęcia o czym ona mówi. W ciszy zaczęła skanować moją twarz, co mnie przerażało - A powiedz myślisz czas o powrocie do narkotyków? - zadała pytanie, które mnie wystraszyło.
- Nie, nie chce do tego wracać - odpowiedziałam szczerze utrzymując z nią kontakt wzrokowy - Odkąd znowu jest przy mnie....
- Leon - dokończyła za mnie i zapisała coś w swoich notatkach.
- On nie jest pierwszym lepszym - odezwałam się odwracając jej uwagę od notatek - Jest jedynym - szepnęłam.
***
Z wielkim uśmiechem na twarzy przeglądałam się w lusterku robiąc sobie delikatny makijaż. Nie wierzę, że udało mnie się w tak krótkim czasie zdać wszystkie zaległe sprawdziany i oddać zadania oraz projekty. Jestem z siebie dumna i nie tylko ja, bo rodzice także.
- Ty się uśmiechasz - stwierdziła Ludmiła bez pukania wchodząc do mojego pokoju. Spojrzałam w jej stronę nie przestając ukazywać swojej radości - I to szczerze - dodała wchodząc w głąb pokoju, a następnie usiadła na moim łóżku. Zaśmiałam się z jej słów i ostatni raz zerknęłam w swoje odbicie - Dobrze cię widzieć w takim wydaniu - zjechała mnie wzrokiem od góry do dołu i uśmiechnęła się. Przecież nie wyglądam jakoś niezwykle. Po prostu postarałam się trochę bardziej ze swoim wyglądem. Bluzy, w których chodziłam w ostatnich czasach zastąpiłam bordowym sweterkiem i ubrałam. Ułożyłam jakoś włosy, że wyglądały lepiej niż zwykle i pomalowałam się staranniej niż zwykle.
- Nie przesadzaj - oznajmiłam i zaśmiałam się delikatnie.
- Cieszysz się na wyjazd z nim, prawda? - zapytała a raczej bardziej stwierdziła. Przygryzłam dolną wargę i nieśmiało kiwnęłam twierdząco głową na jej słowa.
- Może wtedy wszystko między nami powróci - nie będę siebie oszukiwać ani jej, że właśnie na to liczę. Podeszła do mnie z uśmiechem i po prostu przytuliła prawie mnie dusząc.
- Niedawno wróciłam i liczyłam, że spędzimy czas razem a ty po tygodniu wyjeżdżasz - zaśmiała się wciąż mnie tuląc i delikatnie kołysząc się na boki. Zaśmiałam się z jej słów i odwzajemniłam uścisk.
- Violetta! Chodź na dół! - krzyk mojej mamy zmusił nas do odsunięcia się od siebie i przerwania naszego uścisku. Zaciekawiona udałam się do salonu, a za mną podążała Ludmiła. Widok Leona trochę mnie zaskoczył.
- Gotowa? - zapytał uśmiechnięty.
- Ale samolot mamy dopiero za cztery godziny - przypomniałam zerkając na zegarek wiszący w salonie.
- Wiem, ale stwierdziłem, że możemy po drodze pojechać coś zjeść - powiedział wywołując u mnie uśmiech. Chce ze mną spędzić czas przed wylotem. Kiwnęłam twierdząco głową dając mu do zrozumienia, że zgadzam się na jego propozycję.
- Wezmę tylko kilka rzeczy z pokoju i możemy jechać - oznajmiłam nie udając radości. Uśmiechnął się i spojrzał w stronę walizki, którą jakiś czas temu przyniosłam samodzielnie z mojego pokoju. Szczegół, że prawie się nią zabiłam. Szybko pobiegłam do pokoju, aby zabrać telefon, dokumenty, swój portfel i inne podręczne rzeczy. Stanęłam ostatni raz przed lustrem i wzięłam głęboki oddech.
- Wszystko się ułoży, Violetta - szepnęłam do siebie i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chwyciłam w rękę jeszcze kurtkę dżinsową w razie gdybym zmarzła i wyszłam z pokoju. W salonie w rządku do pożegnania stała mama, tato oraz ponownie Ludmiła. Przytuliłam każdego z osobna ściskając najmocniej jak potrafiłam.
- Jeżeli coś się będzie działo to dzwoń d nas - rozkazała mama ujmując moją twarz w swoje dłonie. Wczoraj przeprowadzili ze mną poważną rozmowę i upewniali się, że ten wyjazd dobrze mi zrobi. Odwróciłam się w stronę drzwi, przez które ponownie wszedł Leon.
- Pilnuj jej i dbaj o nią - zwrócił się do niego mój ojciec - Ufam ci, nie zmarnuj tego - dodał grożąc mu palce. Jęknęłam zażenowana, bo teraz to wygląda jakbym miała pięć lat. Nawiązałam kontakt wzrokowy z Leonem i posłałam mu słaby uśmiech.
- To możemy jechać - odezwałam się niepewnie. Brunet podszedł do mojego ojca i podał mu rękę, to samo chciał uczynić w stosunku do mojej mamy, ale ta przytuliła go do siebie i wyszeptała coś do ucha, czego niestety nie usłyszałam. Blondyna wyciągnęła w stronę Leona ręce i oczekiwała aż ją przytuli, co zrobił bez sprzeciwy. Miło widzieć, że moja rodzina go akceptuje i mogę nawet powiedzieć, że go lubię a nawet bardzo.
- Powodzenia z Federico - zaśmiał się, na co Ludmiła się zaśmiała. Podszedł do mnie i ułożył mi rękę na plecach dając znak, że powinniśmy iść. Bez słowa podeszliśmy do taksówki, którą zapewne przyjechał i wsiedliśmy do środka. Brunet podał adres kierowcy i wygodnie usadowił się na tylnym siedzeniu.
- Leon? - zwróciłam na siebie jego uwagę. Uśmiechnął się delikatnie dając mi do zrozumienia, że mam mówić dalej - Co powiedziała ci moja mama? - zapytałam bawiąc się swoimi palcami u dłoni. Posłał mi szeroki uśmiech i złapał mnie za dłoń.
- Kiedyś ci powiem - odpowiedział ze śmiechem i ścisnął moją dłoń.
- Ty się uśmiechasz - stwierdziła Ludmiła bez pukania wchodząc do mojego pokoju. Spojrzałam w jej stronę nie przestając ukazywać swojej radości - I to szczerze - dodała wchodząc w głąb pokoju, a następnie usiadła na moim łóżku. Zaśmiałam się z jej słów i ostatni raz zerknęłam w swoje odbicie - Dobrze cię widzieć w takim wydaniu - zjechała mnie wzrokiem od góry do dołu i uśmiechnęła się. Przecież nie wyglądam jakoś niezwykle. Po prostu postarałam się trochę bardziej ze swoim wyglądem. Bluzy, w których chodziłam w ostatnich czasach zastąpiłam bordowym sweterkiem i ubrałam. Ułożyłam jakoś włosy, że wyglądały lepiej niż zwykle i pomalowałam się staranniej niż zwykle.
- Nie przesadzaj - oznajmiłam i zaśmiałam się delikatnie.
- Cieszysz się na wyjazd z nim, prawda? - zapytała a raczej bardziej stwierdziła. Przygryzłam dolną wargę i nieśmiało kiwnęłam twierdząco głową na jej słowa.
- Może wtedy wszystko między nami powróci - nie będę siebie oszukiwać ani jej, że właśnie na to liczę. Podeszła do mnie z uśmiechem i po prostu przytuliła prawie mnie dusząc.
- Niedawno wróciłam i liczyłam, że spędzimy czas razem a ty po tygodniu wyjeżdżasz - zaśmiała się wciąż mnie tuląc i delikatnie kołysząc się na boki. Zaśmiałam się z jej słów i odwzajemniłam uścisk.
- Violetta! Chodź na dół! - krzyk mojej mamy zmusił nas do odsunięcia się od siebie i przerwania naszego uścisku. Zaciekawiona udałam się do salonu, a za mną podążała Ludmiła. Widok Leona trochę mnie zaskoczył.
- Gotowa? - zapytał uśmiechnięty.
- Ale samolot mamy dopiero za cztery godziny - przypomniałam zerkając na zegarek wiszący w salonie.
- Wiem, ale stwierdziłem, że możemy po drodze pojechać coś zjeść - powiedział wywołując u mnie uśmiech. Chce ze mną spędzić czas przed wylotem. Kiwnęłam twierdząco głową dając mu do zrozumienia, że zgadzam się na jego propozycję.
- Wezmę tylko kilka rzeczy z pokoju i możemy jechać - oznajmiłam nie udając radości. Uśmiechnął się i spojrzał w stronę walizki, którą jakiś czas temu przyniosłam samodzielnie z mojego pokoju. Szczegół, że prawie się nią zabiłam. Szybko pobiegłam do pokoju, aby zabrać telefon, dokumenty, swój portfel i inne podręczne rzeczy. Stanęłam ostatni raz przed lustrem i wzięłam głęboki oddech.
- Wszystko się ułoży, Violetta - szepnęłam do siebie i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chwyciłam w rękę jeszcze kurtkę dżinsową w razie gdybym zmarzła i wyszłam z pokoju. W salonie w rządku do pożegnania stała mama, tato oraz ponownie Ludmiła. Przytuliłam każdego z osobna ściskając najmocniej jak potrafiłam.
- Jeżeli coś się będzie działo to dzwoń d nas - rozkazała mama ujmując moją twarz w swoje dłonie. Wczoraj przeprowadzili ze mną poważną rozmowę i upewniali się, że ten wyjazd dobrze mi zrobi. Odwróciłam się w stronę drzwi, przez które ponownie wszedł Leon.
- Pilnuj jej i dbaj o nią - zwrócił się do niego mój ojciec - Ufam ci, nie zmarnuj tego - dodał grożąc mu palce. Jęknęłam zażenowana, bo teraz to wygląda jakbym miała pięć lat. Nawiązałam kontakt wzrokowy z Leonem i posłałam mu słaby uśmiech.
- To możemy jechać - odezwałam się niepewnie. Brunet podszedł do mojego ojca i podał mu rękę, to samo chciał uczynić w stosunku do mojej mamy, ale ta przytuliła go do siebie i wyszeptała coś do ucha, czego niestety nie usłyszałam. Blondyna wyciągnęła w stronę Leona ręce i oczekiwała aż ją przytuli, co zrobił bez sprzeciwy. Miło widzieć, że moja rodzina go akceptuje i mogę nawet powiedzieć, że go lubię a nawet bardzo.
- Powodzenia z Federico - zaśmiał się, na co Ludmiła się zaśmiała. Podszedł do mnie i ułożył mi rękę na plecach dając znak, że powinniśmy iść. Bez słowa podeszliśmy do taksówki, którą zapewne przyjechał i wsiedliśmy do środka. Brunet podał adres kierowcy i wygodnie usadowił się na tylnym siedzeniu.
- Leon? - zwróciłam na siebie jego uwagę. Uśmiechnął się delikatnie dając mi do zrozumienia, że mam mówić dalej - Co powiedziała ci moja mama? - zapytałam bawiąc się swoimi palcami u dłoni. Posłał mi szeroki uśmiech i złapał mnie za dłoń.
- Kiedyś ci powiem - odpowiedział ze śmiechem i ścisnął moją dłoń.
***
- Coś nie tak? - głos Leona wyrwał mnie z rozmyślań. Sądziłam, że to wspólne wyjście coś zjeść przed wylotem jakoś zmieni nasze stosunki, ale niestety ona zachowywał się jakby był z koleżanką. Westchnęłam głośno i odwróciłam wzrok od tłumu ludzi, który czekał na wejście na pokład samolotu - Nie cieszysz się, że lecisz ze mną? - zapytał. Od razu pokiwałam przecząco głową na jego słowa - To o co chodzi? - skupił całą swoją uwagę na mnie, co mnie trochę skrępowało. Wzruszyłam ramionami, bo chciałabym mu powiedzieć o co chodzi, ale boję się jak zareaguje i tym samym zniszczę nasz wspólny wyjazd.
- Jestem trochę zmęczona - skłamałam odwracając od niego wzrok. Czuję się jak przed tym kiedy zaczęliśmy ze sobą być.
- Chwilę temu byłaś bardziej żywa i tak nagle poczułaś się zmęczona - oznajmił a raczej przypomniał. Nie moja wina, że dotarła do mnie szara rzeczywistość. Poczułam jego dłoń na swoim kolanie więc chcąc nie chcąc spojrzałam na niego - Powiesz, o co chodzi? - ponowił próbę żeby dowiedzieć się co mnie gryzie. Niepewnie nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. I patrząc mu w oczy czułam, że tracę nad sobą panowanie. Czy on nie widzi jak boli mnie ten jego dystans do mnie? Nie widzi moich uczuć, tego jak reaguję na jego obecność i każdy gest, który wykonuje w moim kierunku.
- Ja... - przerwałam przełykając głośno ślinę - Po prostu czuję.... - ponownie przestałam mówić, bo na prawdę waham się czy powiedzieć mu, że chce wrócić do nas - Chce żebyś wiedział.... - westchnęłam głośno nie potrafiąc dobrać słów tak abym nie wyjść na idiotkę. Zaśmiał się chwytając mnie za ręce i zaczął delikatnie gładzić kciukiem wierzch mojej dłoni.
- Spokojnie, Viola - powiedział śmiejąc się. Wzięłam głęboki wdech i odważnie spojrzałam mu w oczy.
- Na prawdę doceniam to, że mi pomagasz i spędzasz ze mną czas - wyznałam nie do końca to co chciałam na początku, ale o tym też chciałam żeby wiedział - I nawet nie masz pojęcia jak zależy mi na twojej obecności - dodałam czując jak z każdą kolejną sekundą patrzenia w jego cudowne oczy moje serce zwiększa prędkość bicia. Uśmiechnął się do mnie szczerze i objął mnie swoim ramieniem zmuszając do przytulenia się. Bez słowa sprzeciwu ułożyłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy.
- Zawsze możesz na mnie liczyć, Viola - oznajmił spokojnie i jego głowa wylądowała na mojej. Mimowolnie po jego słowach wtuliłam się w niego i mocniej ścisnęłam jego dłoń - Zawsze - szepnął po chwili.
- Chwilę temu byłaś bardziej żywa i tak nagle poczułaś się zmęczona - oznajmił a raczej przypomniał. Nie moja wina, że dotarła do mnie szara rzeczywistość. Poczułam jego dłoń na swoim kolanie więc chcąc nie chcąc spojrzałam na niego - Powiesz, o co chodzi? - ponowił próbę żeby dowiedzieć się co mnie gryzie. Niepewnie nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. I patrząc mu w oczy czułam, że tracę nad sobą panowanie. Czy on nie widzi jak boli mnie ten jego dystans do mnie? Nie widzi moich uczuć, tego jak reaguję na jego obecność i każdy gest, który wykonuje w moim kierunku.
- Ja... - przerwałam przełykając głośno ślinę - Po prostu czuję.... - ponownie przestałam mówić, bo na prawdę waham się czy powiedzieć mu, że chce wrócić do nas - Chce żebyś wiedział.... - westchnęłam głośno nie potrafiąc dobrać słów tak abym nie wyjść na idiotkę. Zaśmiał się chwytając mnie za ręce i zaczął delikatnie gładzić kciukiem wierzch mojej dłoni.
- Spokojnie, Viola - powiedział śmiejąc się. Wzięłam głęboki wdech i odważnie spojrzałam mu w oczy.
- Na prawdę doceniam to, że mi pomagasz i spędzasz ze mną czas - wyznałam nie do końca to co chciałam na początku, ale o tym też chciałam żeby wiedział - I nawet nie masz pojęcia jak zależy mi na twojej obecności - dodałam czując jak z każdą kolejną sekundą patrzenia w jego cudowne oczy moje serce zwiększa prędkość bicia. Uśmiechnął się do mnie szczerze i objął mnie swoim ramieniem zmuszając do przytulenia się. Bez słowa sprzeciwu ułożyłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy.
- Zawsze możesz na mnie liczyć, Viola - oznajmił spokojnie i jego głowa wylądowała na mojej. Mimowolnie po jego słowach wtuliłam się w niego i mocniej ścisnęłam jego dłoń - Zawsze - szepnął po chwili.
***
- Leon! - przywitał nas krzyk Niall'a, który ewidentnie wyczekiwał powrotu Leona. Prawie się potykając o własne nogi podszedł do bruneta i wyściskał go. Natomiast ja stałam obok i skrępowana patrzyłam na tą scenę.
- Opanuj się - zaśmiał się Leon i odsunął go od siebie. Blondyn, który już teraz jest brunetem spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Violetta! Jak ja cię dawno nie widziałem - powiedział radośnie i tym razem zaczął mnie przytulać podnosząc przy tym delikatnie - Ale schudłaś - stwierdził odstawiając mnie z powrotem na podłogę. Zaśmiałam się nerwowo i nie powiem trochę mnie to skrępowało - Ale mimo to wciąż jesteś śliczna - posłał mi swój uroczy uśmiech. Nie powiem, że ten jego komplement sprawił mi przyjemność. Słysząc chrząknięcie za plecami Niall'a założyłam nerwowo kosmyk włosów za ucho i przeniosłam spojrzenie na stojącą za nim dziewczynę. I widząc jak ona wygląda poczułam się zdeptana.
- Jestem tutaj - przypomniała o swojej obecności, ale bardziej zwróciła się do Niall'a pewnie ze względu na ten jego komplement w moją stronę. Mimo iż jej ton głosu był poważny nie wyglądała na jakąś złą.
- Wiem, nie da się tego nie zauważyć - westchnął Niall i uśmiechnął się do niej.
- Przeczuwam, że wylądujesz na podłodze - powiedziała zakładając ręce na klatce piersiowej. Zaśmiał się na jej słowa i podszedł do niej po czym pstryknął ją w nos.
- Nie wyrzucisz mnie z mojego łóżka, kochanie - puścił do niej oczko - Prędzej to ja wyrzucę ciebie - droczył się z nią, co było widać na kilometr. Prychnęła na jego słowa udając obrażoną i podeszła do Leona, aby się z nim zapewne przywitać. Z uśmiechem wymalowanym na ustach objęła go, co on oczywiście odwzajemnił. Przyglądałam się im w spokoju i grzecznie stałam w ciszy.
- Jestem Naomi - przedstawiła się odsuwając od Leona i wyciągnęła w moją stronę dłoń - Miło cię w końcu poznać Violetta - uśmiechnęła się w tak przyjazny sposób, że nie mogłam nie odwzajemnić uśmiechu. Uścisnęłam jej dłoń bez potrzeby mówienia swojego imienia, bo przecież je zna.
- Ciebie również miło w końcu poznać - wykrztusiłam z siebie.
- Chodźcie na obiad, bo trzeba nakarmić tą chudzinę - rozkazał Niall klaszcząc zadowolony w dłonie - Naomi zapraszam do twojego królestwa - wskazał dłonią na kuchnię i uśmiechnął się złośliwie.
- Ale ty sobie grabisz dzisiaj - warknęła w jego stronę mordując go tym samym wzrokiem - Chyba będziesz mieszkał na korytarzu - dodała i ruszyła w stronę kuchni zdenerwowanym krokiem. Niepewnie ruszyłam za chłopakami do kuchni trzymając się bezpiecznie z tyłu.
- Dzielę to mieszkanie z Leonem więc mnie stąd nie wywalisz - prychnął pewny siebie.
- Coś czuję, że Leon stanie po mojej stronie - zaśmiała się zerkając na niego kątem oka. Dziwnie zaczynam się czuć w ich towarzystwie, tak trochę jakbym była zbędna.
- Raczej w to wątpię - powiedział wybuchając śmiechem - Leon to mój Amigo - uśmiechnęłam się delikatnie na to jak nazwał bruneta, po czym objął go ramieniem.
- Może, ale kiedy dowie się czegoś co robiłeś podczas kiedy go nie było zmieni zdanie - odwróciła się do niego przodem i posłała mu pewne spojrzenie. Od razu jego postawa się zmieniła. Przybrał potulny wyraz twarzy i uśmiechnął się do niej chcąc złagodzić sytuację.
- Będę grzeczny - stwierdził patrząc na nią lekko przestraszony. Widać było na jej twarzy zadowolenie.
- O co chodzi? - zapytał zdezorientowany Leona.
- Nie drąż tematy Leon! - krzyknął na niego spanikowany Niall i podszedł do swoje dziewczyny aby ją jeszcze bardziej udobruchać i zaczął jej pomagać. Zerknęłam na Leona i zaśmiałam się delikatnie, na co on pokiwała zrezygnowany głową i także się zaśmiał.
- Opanuj się - zaśmiał się Leon i odsunął go od siebie. Blondyn, który już teraz jest brunetem spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Violetta! Jak ja cię dawno nie widziałem - powiedział radośnie i tym razem zaczął mnie przytulać podnosząc przy tym delikatnie - Ale schudłaś - stwierdził odstawiając mnie z powrotem na podłogę. Zaśmiałam się nerwowo i nie powiem trochę mnie to skrępowało - Ale mimo to wciąż jesteś śliczna - posłał mi swój uroczy uśmiech. Nie powiem, że ten jego komplement sprawił mi przyjemność. Słysząc chrząknięcie za plecami Niall'a założyłam nerwowo kosmyk włosów za ucho i przeniosłam spojrzenie na stojącą za nim dziewczynę. I widząc jak ona wygląda poczułam się zdeptana.
- Jestem tutaj - przypomniała o swojej obecności, ale bardziej zwróciła się do Niall'a pewnie ze względu na ten jego komplement w moją stronę. Mimo iż jej ton głosu był poważny nie wyglądała na jakąś złą.
- Wiem, nie da się tego nie zauważyć - westchnął Niall i uśmiechnął się do niej.
- Przeczuwam, że wylądujesz na podłodze - powiedziała zakładając ręce na klatce piersiowej. Zaśmiał się na jej słowa i podszedł do niej po czym pstryknął ją w nos.
- Nie wyrzucisz mnie z mojego łóżka, kochanie - puścił do niej oczko - Prędzej to ja wyrzucę ciebie - droczył się z nią, co było widać na kilometr. Prychnęła na jego słowa udając obrażoną i podeszła do Leona, aby się z nim zapewne przywitać. Z uśmiechem wymalowanym na ustach objęła go, co on oczywiście odwzajemnił. Przyglądałam się im w spokoju i grzecznie stałam w ciszy.
- Jestem Naomi - przedstawiła się odsuwając od Leona i wyciągnęła w moją stronę dłoń - Miło cię w końcu poznać Violetta - uśmiechnęła się w tak przyjazny sposób, że nie mogłam nie odwzajemnić uśmiechu. Uścisnęłam jej dłoń bez potrzeby mówienia swojego imienia, bo przecież je zna.
- Ciebie również miło w końcu poznać - wykrztusiłam z siebie.
- Chodźcie na obiad, bo trzeba nakarmić tą chudzinę - rozkazał Niall klaszcząc zadowolony w dłonie - Naomi zapraszam do twojego królestwa - wskazał dłonią na kuchnię i uśmiechnął się złośliwie.
- Ale ty sobie grabisz dzisiaj - warknęła w jego stronę mordując go tym samym wzrokiem - Chyba będziesz mieszkał na korytarzu - dodała i ruszyła w stronę kuchni zdenerwowanym krokiem. Niepewnie ruszyłam za chłopakami do kuchni trzymając się bezpiecznie z tyłu.
- Dzielę to mieszkanie z Leonem więc mnie stąd nie wywalisz - prychnął pewny siebie.
- Coś czuję, że Leon stanie po mojej stronie - zaśmiała się zerkając na niego kątem oka. Dziwnie zaczynam się czuć w ich towarzystwie, tak trochę jakbym była zbędna.
- Raczej w to wątpię - powiedział wybuchając śmiechem - Leon to mój Amigo - uśmiechnęłam się delikatnie na to jak nazwał bruneta, po czym objął go ramieniem.
- Może, ale kiedy dowie się czegoś co robiłeś podczas kiedy go nie było zmieni zdanie - odwróciła się do niego przodem i posłała mu pewne spojrzenie. Od razu jego postawa się zmieniła. Przybrał potulny wyraz twarzy i uśmiechnął się do niej chcąc złagodzić sytuację.
- Będę grzeczny - stwierdził patrząc na nią lekko przestraszony. Widać było na jej twarzy zadowolenie.
- O co chodzi? - zapytał zdezorientowany Leona.
- Nie drąż tematy Leon! - krzyknął na niego spanikowany Niall i podszedł do swoje dziewczyny aby ją jeszcze bardziej udobruchać i zaczął jej pomagać. Zerknęłam na Leona i zaśmiałam się delikatnie, na co on pokiwała zrezygnowany głową i także się zaśmiał.
***
Zaczynało mnie powoli denerwować to jego ciągłe spojrzenie utkwione we mnie. Mieliśmy spędzić miły wieczór razem oglądając film, a ten tylko wręcz się na mnie gapi jak upośledzony. Zazwyczaj sprawia mi satysfakcję ten jego wzrok na mnie, ale nie teraz kiedy chcę obejrzeć film i muszę się skupić, a on nie ukrywając mnie rozprasza.
- Dobrze się czujesz? - zapytałam w końcu nie wytrzymując tego jego spojrzenia. Posłał mi pytające spojrzenie i swój niewinny uśmiech. Westchnęłam głośno odsuwając od siebie miskę z popcornem - Gapisz się na mnie przez cały film - wyjaśniłam lekko poirytowana. Uśmiechnął się do mnie szeroko i przysunął bliżej po czym można powiedzieć ukrył swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Bo jesteś piękna - wyszeptał i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej skórze. Mimo iż to co robił był przyjemne w kosmos, coś mnie tu nie grało.
- Dobra - odsunęłam się od niego mrużąc oczy - Co zrobiłeś? - zapytałam skanując wyraz jego twarzy. Zaśmiał się na moje słowa i ponownie się do mnie przysunął.
- Stęskniłem się za tobą - oznajmił i kontynuował obdarowywanie mojej szyi pocałunkami. Przymknęłam oczy nie mogąc odsunąć od siebie faktu, że trafia w mój czuły punkt. Mimowolnie moja dolna warga wylądowała pomiędzy moimi zębami kiedy przeniósł swoje pocałunki na mój dekolt.
- Federico.. - jęknęłam opamiętując się i odsunęłam się od niego - Chce oglądać - wyjaśniłam kiedy spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Nie odpowiedział tylko uśmiechnął się do mnie chytrze.
- Nie wydaje mnie się - powiedział pewny siebie i jednym ruchem znalazł się nade mną tym samym wysypując popcorn z miski, który trzymałam na kolanach - Będziesz to sprzątał - warknęłam w jego stronę, ale kiedy chciałam dodać coś jeszcze zostałam uciszona przez jego usta. Nie będę ukrywać, że uwielbiam jego pocałunki więc długo nie musiał czekać, aż moje dłonie znajdą się w jego włosach. Przyciągnęłam go bliżej siebie i oddałam pocałunek z większą namiętnością - Jesteś niemożliwy - wyszeptałam w jego usta i pociągnęłam za końcówki jego włosów.
- Dziękuję - wyszeptał po czym jego biodra z większą siłą naparły na moje. Stłumiłam w sobie jęk, który się pojawił kiedy poczułam jego podniecenie. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem czując jak jego dłoń wsuwa się pod moją koszulkę, a jego usta ponownie lądują na mojej szyi. Olać film i zabójczo przystojnego Efron'a paradującego toples. W tej chwili dostaję coś znacznie lepszego i wzbudzającego we mnie większe podniecenie. Nie mam zamiaru ukrywać, że tęskniłam za taką naszą bliskością podczas mojego wyjazdu, a po powrocie skupiłam się bardziej na swojej kuzynce, a nie na chłopaku - Nie rób mi malinek - warknęłam czując, że skupił się na jednym miejscu na szyi. Osobiście lubię je na sobie mieć, ale nie wtedy kiedy mogą je zobaczyć moim rodzice czy ktoś inny.
- Za późno - przygryzł delikatnie miejsce, w którym zrobił mi malinkę i zaczął zjeżdżać pocałunkami na dekolt a dłonią podwijał mi koszulkę. Gdy tylko poczułam jak jego dłoń styka się z moją skóra moje ciało pokryła gęsia skórka. Normalna reakcja na jego dotyk. Instynktownie uniosłam biodra ku górze, za co otrzymałam jego warknięcie, które nakręciło mnie jeszcze bardziej. Uśmiechnęłam się pod nosem i zatopiłam dłonie pod jego koszulkę, ale szybko przeniosłam je na pasek od jego spodni. I jakoś nie interesuje mnie zbytnio fakt, że jego rodzice są w domu. Chce go w tej chwili. W tym pokoju i na tym łóżku. Odpięłam klamrę od paska, a następnie guzik i rozporek po czym zsunęłam mu spodnie z bioder. Czułam przy skórze, że się uśmiech a po chwili jak zwinnym ruchem rozpina mój stanik i pozbywa się go razem z bluzką. Spojrzał na mnie z tym swoim cwanym uśmieszkiem i kontynuował rozpieszczanie pocałunkami mojego biustu.
- Dobrze się czujesz? - zapytałam w końcu nie wytrzymując tego jego spojrzenia. Posłał mi pytające spojrzenie i swój niewinny uśmiech. Westchnęłam głośno odsuwając od siebie miskę z popcornem - Gapisz się na mnie przez cały film - wyjaśniłam lekko poirytowana. Uśmiechnął się do mnie szeroko i przysunął bliżej po czym można powiedzieć ukrył swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Bo jesteś piękna - wyszeptał i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej skórze. Mimo iż to co robił był przyjemne w kosmos, coś mnie tu nie grało.
- Dobra - odsunęłam się od niego mrużąc oczy - Co zrobiłeś? - zapytałam skanując wyraz jego twarzy. Zaśmiał się na moje słowa i ponownie się do mnie przysunął.
- Stęskniłem się za tobą - oznajmił i kontynuował obdarowywanie mojej szyi pocałunkami. Przymknęłam oczy nie mogąc odsunąć od siebie faktu, że trafia w mój czuły punkt. Mimowolnie moja dolna warga wylądowała pomiędzy moimi zębami kiedy przeniósł swoje pocałunki na mój dekolt.
- Federico.. - jęknęłam opamiętując się i odsunęłam się od niego - Chce oglądać - wyjaśniłam kiedy spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Nie odpowiedział tylko uśmiechnął się do mnie chytrze.
- Nie wydaje mnie się - powiedział pewny siebie i jednym ruchem znalazł się nade mną tym samym wysypując popcorn z miski, który trzymałam na kolanach - Będziesz to sprzątał - warknęłam w jego stronę, ale kiedy chciałam dodać coś jeszcze zostałam uciszona przez jego usta. Nie będę ukrywać, że uwielbiam jego pocałunki więc długo nie musiał czekać, aż moje dłonie znajdą się w jego włosach. Przyciągnęłam go bliżej siebie i oddałam pocałunek z większą namiętnością - Jesteś niemożliwy - wyszeptałam w jego usta i pociągnęłam za końcówki jego włosów.
- Dziękuję - wyszeptał po czym jego biodra z większą siłą naparły na moje. Stłumiłam w sobie jęk, który się pojawił kiedy poczułam jego podniecenie. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem czując jak jego dłoń wsuwa się pod moją koszulkę, a jego usta ponownie lądują na mojej szyi. Olać film i zabójczo przystojnego Efron'a paradującego toples. W tej chwili dostaję coś znacznie lepszego i wzbudzającego we mnie większe podniecenie. Nie mam zamiaru ukrywać, że tęskniłam za taką naszą bliskością podczas mojego wyjazdu, a po powrocie skupiłam się bardziej na swojej kuzynce, a nie na chłopaku - Nie rób mi malinek - warknęłam czując, że skupił się na jednym miejscu na szyi. Osobiście lubię je na sobie mieć, ale nie wtedy kiedy mogą je zobaczyć moim rodzice czy ktoś inny.
- Za późno - przygryzł delikatnie miejsce, w którym zrobił mi malinkę i zaczął zjeżdżać pocałunkami na dekolt a dłonią podwijał mi koszulkę. Gdy tylko poczułam jak jego dłoń styka się z moją skóra moje ciało pokryła gęsia skórka. Normalna reakcja na jego dotyk. Instynktownie uniosłam biodra ku górze, za co otrzymałam jego warknięcie, które nakręciło mnie jeszcze bardziej. Uśmiechnęłam się pod nosem i zatopiłam dłonie pod jego koszulkę, ale szybko przeniosłam je na pasek od jego spodni. I jakoś nie interesuje mnie zbytnio fakt, że jego rodzice są w domu. Chce go w tej chwili. W tym pokoju i na tym łóżku. Odpięłam klamrę od paska, a następnie guzik i rozporek po czym zsunęłam mu spodnie z bioder. Czułam przy skórze, że się uśmiech a po chwili jak zwinnym ruchem rozpina mój stanik i pozbywa się go razem z bluzką. Spojrzał na mnie z tym swoim cwanym uśmieszkiem i kontynuował rozpieszczanie pocałunkami mojego biustu.
***
- Mieliśmy obejrzeć coś fajnego - jęknął Niall widząc tytuł filmu - I w ogóle kto pozwolił wam wybrać co oglądamy - dodał patrząc raz na mnie a raz na swoją dziewczynę.
- Leon - odpowiedziałyśmy zgodnie patrząc na siedzącego obok mnie bruneta. Morderczy wzrok Niall'a skierował się od razu w stronę winowajcy, przez którego musi oglądać ten film.
- Czy ty nie wiesz, że takiego zadanie nie powierza się kobietą - powiedział przez zaciśnięte zęby na co Leon przewrócił oczami i usadowił się wygodniej. Obserwowałam go kątem oka i mój humor poprawiłam się z każdą chwilą siedzenia obok niego. Sądziłam, że jak tutaj przylecimy on od razu pójdzie pod prysznic a później się położy spać żeby wyspać się na trening. A tu proszę miłe zaskoczenie. Sam zaproponował abyśmy obejrzeli film, bo wychodzić z mieszkania mu się już dzisiaj nie chce.
- Daj spokój, może akurat będzie fajny - zwrócił się do niego Leon i chwycił za poduszkę, aby położyć ją sobie na brzuchu i można powiedzieć przytulić się do niej. Głośne prychnięcie Niall'a dało jasno do zrozumienia, że nie podziela pozytywnego myślenia swojego ''amigo'' jak go wcześniej nazwał.
- W ogóle wiesz o nowym newsie - odezwał się ponownie nie zwracając uwagi, że film trwa i my razem z Naomi próbujemy go oglądać.
- Niby jakim? - westchnął Leon zsuwając się trochę na kanapie, dzięki czemu w połowie leżał.
- Ojciec zdegradował Henriego - zaśmiał się głośno zerkając na Leona z zadowoleniem wymalowanym na twarzy. Westchnęłam głośno, bo chciałam się skupić na fabule filmu aby nic nie przeoczyć, ale niestety przez tego gadułę się nie da.
- Serio? - ożywił się Leon i także wyglądał na zadowolonego z tego co się stało.
- Od jutra masz nowego trenera - oznajmił wywołując u Leona uśmiech - Podobno nie grał czysto i.. Ała! - przerwał swoją wypowiedź krzykiem i spojrzał na swoją dziewczynę z wyrzutem - Za co? - zapytał.
- Przestań gadać. Oglądamy - warknęła w jego stronę i wskazała gestem głowy na telewizor. Już chciał się odezwać, ale widząc mordercze spojrzenie Naomi zamilkł. Zerknął na Leona i na migi pokazał mu, że pogadają później. Zaśmiałam się cicho z tego i podobnie jak brunet po mojej prawej zsunęłam się trochę z kanapy, aby się wygodniej usadowić.
- Leon - odpowiedziałyśmy zgodnie patrząc na siedzącego obok mnie bruneta. Morderczy wzrok Niall'a skierował się od razu w stronę winowajcy, przez którego musi oglądać ten film.
- Czy ty nie wiesz, że takiego zadanie nie powierza się kobietą - powiedział przez zaciśnięte zęby na co Leon przewrócił oczami i usadowił się wygodniej. Obserwowałam go kątem oka i mój humor poprawiłam się z każdą chwilą siedzenia obok niego. Sądziłam, że jak tutaj przylecimy on od razu pójdzie pod prysznic a później się położy spać żeby wyspać się na trening. A tu proszę miłe zaskoczenie. Sam zaproponował abyśmy obejrzeli film, bo wychodzić z mieszkania mu się już dzisiaj nie chce.
- Daj spokój, może akurat będzie fajny - zwrócił się do niego Leon i chwycił za poduszkę, aby położyć ją sobie na brzuchu i można powiedzieć przytulić się do niej. Głośne prychnięcie Niall'a dało jasno do zrozumienia, że nie podziela pozytywnego myślenia swojego ''amigo'' jak go wcześniej nazwał.
- W ogóle wiesz o nowym newsie - odezwał się ponownie nie zwracając uwagi, że film trwa i my razem z Naomi próbujemy go oglądać.
- Niby jakim? - westchnął Leon zsuwając się trochę na kanapie, dzięki czemu w połowie leżał.
- Ojciec zdegradował Henriego - zaśmiał się głośno zerkając na Leona z zadowoleniem wymalowanym na twarzy. Westchnęłam głośno, bo chciałam się skupić na fabule filmu aby nic nie przeoczyć, ale niestety przez tego gadułę się nie da.
- Serio? - ożywił się Leon i także wyglądał na zadowolonego z tego co się stało.
- Od jutra masz nowego trenera - oznajmił wywołując u Leona uśmiech - Podobno nie grał czysto i.. Ała! - przerwał swoją wypowiedź krzykiem i spojrzał na swoją dziewczynę z wyrzutem - Za co? - zapytał.
- Przestań gadać. Oglądamy - warknęła w jego stronę i wskazała gestem głowy na telewizor. Już chciał się odezwać, ale widząc mordercze spojrzenie Naomi zamilkł. Zerknął na Leona i na migi pokazał mu, że pogadają później. Zaśmiałam się cicho z tego i podobnie jak brunet po mojej prawej zsunęłam się trochę z kanapy, aby się wygodniej usadowić.
***
Obudziłam się w środku nocy i rozejrzałam się dookoła aby zlokalizować gdzie jestem. Ukrywać nie będę, że wyrwana ze snu jestem nie zbyt myśląca. Niechętnie wstałam z łóżka i przecierając oczy jak dziecko udałam się do salonu w poszukiwaniu pewnego bruneta, który powiedział, że jak się umyje to przyjdzie, ale nie wiem czy tak było, bo niemal jak tylko się położyłam zasnęłam. Widząc go śpiącego na kanapie pod kocem poczułam z jednej strony współczucie do niego a z drugiej smutek. Na prawdę woli spać na niewygodnej kanapie niż ze mną w łóżku. Przecież nie musi mnie dotykać czy przytulać.
- Leon? - szturchnęłam go kilka razy aby się przebudził, co o dziwo udało się dość szybko.
- Coś się stało, Viola? - zapytał sennie odwracając się na plecy i przetarł dłonią twarz. Przełknęłam głośno ślinę wpatrując się w niego.
- Czemu tutaj śpisz? - zadałam pytanie, bo chce wiedzieć czy moje podejrzenia, że nie chce spać ze mną są trafne. Zmieszał się trochę i poprawił sobie poduszkę pod głową.
- Jakoś tak zasnąłem - uśmiechnął się delikatnie. Pokiwałam przecząco głową i ominęłam kanapę po czym usiadłam na podłokietniku.
- Nie kłam Leon - westchnęłam i spojrzałam na niego - Po prostu nie chcesz spać obok mnie - wyjaśniłam za niego i widząc brak reakcji z jego strony wstałam z miejsca i z bolącym sercem ruszyłam z powrotem do pokoju, aby zasnąć samotnie jak od dłuższego czasu.
- Viola, to nie tak - odezwał się spokojnym tonem głosu i słyszałam jak podnosi się z kanapy. Powstrzymując łzy cisnące się mnie do oczu odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam pytającym wzrokiem,a on spokojnie stanął naprzeciwko mnie - Nie chodzi o to, że nie chce spać obok Ciebie - tym razem to on westchną.
- To o co? - zapytałam ciekawa, bo naprawdę chce wiedzieć dlaczego wybrał kanapę a nie łóżko.
- Bo nie sądzę, że to jest dobry pomysł zważając na sytuację - powiedział robiąc krok w moją stronę. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc co ma na myśli - Jesteś teraz w trudnej sytuacji i potrzebujesz spokoju, a mieszanie ci naszą relacją nie jest potrzebne - dodał zapewne widząc mój wyraz twarzy. Uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Ale ja potrzebuję Ciebie - szepnęłam patrząc mu prosto w oczy - Potrzebują twojej obecności - dodałam i moje oczy mimo wszystko się zaszkliły. Westchnął głośno i spojrzał na mnie łagodnie - Nie musisz mnie przytulać czy dotykać tylko proszę cię połóż się obok mnie - poprosiłam siląc się na błagalny ton głosu. Wpatrywał się we mnie przez chwilę po czym przeczesał dłonią włosy wypuszczając powietrze z płuc.
- Dobrze - zgodził się i podszedł do kanapy aby zabrać koc i poduszkę. Uśmiechnęłam się prawie niewidocznie, ale w środku cała skakałam z radości. Spokojnym krokiem udaliśmy się do pokoju. Brunet zamknął za nami drzwi i obserwował moje ruchy kiedy kładłam się na łóżko. Tym razem bez zawahania zajął miejsce obok mnie, ale ku mojemu niezadowoleniu przykrył się kocem. Ułożyłam się plecami do niego, bo zabolało, że nie chce spać ze mną pod jedną kołdrą.
- Dobranoc - szepnął i po chwili poczułam jak układa się aby przyjąć to najwygodniejszą pozycję. Zacisnęłam mocniej dłoń na kołdrze i powstrzymywałam się aby po moim policzku nie spłynęła łza.
- Dobranoc, Leon - odpowiedziałam i wypuściłam powoli powietrze z płuc.
- Leon? - szturchnęłam go kilka razy aby się przebudził, co o dziwo udało się dość szybko.
- Coś się stało, Viola? - zapytał sennie odwracając się na plecy i przetarł dłonią twarz. Przełknęłam głośno ślinę wpatrując się w niego.
- Czemu tutaj śpisz? - zadałam pytanie, bo chce wiedzieć czy moje podejrzenia, że nie chce spać ze mną są trafne. Zmieszał się trochę i poprawił sobie poduszkę pod głową.
- Jakoś tak zasnąłem - uśmiechnął się delikatnie. Pokiwałam przecząco głową i ominęłam kanapę po czym usiadłam na podłokietniku.
- Nie kłam Leon - westchnęłam i spojrzałam na niego - Po prostu nie chcesz spać obok mnie - wyjaśniłam za niego i widząc brak reakcji z jego strony wstałam z miejsca i z bolącym sercem ruszyłam z powrotem do pokoju, aby zasnąć samotnie jak od dłuższego czasu.
- Viola, to nie tak - odezwał się spokojnym tonem głosu i słyszałam jak podnosi się z kanapy. Powstrzymując łzy cisnące się mnie do oczu odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam pytającym wzrokiem,a on spokojnie stanął naprzeciwko mnie - Nie chodzi o to, że nie chce spać obok Ciebie - tym razem to on westchną.
- To o co? - zapytałam ciekawa, bo naprawdę chce wiedzieć dlaczego wybrał kanapę a nie łóżko.
- Bo nie sądzę, że to jest dobry pomysł zważając na sytuację - powiedział robiąc krok w moją stronę. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc co ma na myśli - Jesteś teraz w trudnej sytuacji i potrzebujesz spokoju, a mieszanie ci naszą relacją nie jest potrzebne - dodał zapewne widząc mój wyraz twarzy. Uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Ale ja potrzebuję Ciebie - szepnęłam patrząc mu prosto w oczy - Potrzebują twojej obecności - dodałam i moje oczy mimo wszystko się zaszkliły. Westchnął głośno i spojrzał na mnie łagodnie - Nie musisz mnie przytulać czy dotykać tylko proszę cię połóż się obok mnie - poprosiłam siląc się na błagalny ton głosu. Wpatrywał się we mnie przez chwilę po czym przeczesał dłonią włosy wypuszczając powietrze z płuc.
- Dobrze - zgodził się i podszedł do kanapy aby zabrać koc i poduszkę. Uśmiechnęłam się prawie niewidocznie, ale w środku cała skakałam z radości. Spokojnym krokiem udaliśmy się do pokoju. Brunet zamknął za nami drzwi i obserwował moje ruchy kiedy kładłam się na łóżko. Tym razem bez zawahania zajął miejsce obok mnie, ale ku mojemu niezadowoleniu przykrył się kocem. Ułożyłam się plecami do niego, bo zabolało, że nie chce spać ze mną pod jedną kołdrą.
- Dobranoc - szepnął i po chwili poczułam jak układa się aby przyjąć to najwygodniejszą pozycję. Zacisnęłam mocniej dłoń na kołdrze i powstrzymywałam się aby po moim policzku nie spłynęła łza.
- Dobranoc, Leon - odpowiedziałam i wypuściłam powoli powietrze z płuc.
***
Jest i kolejny rozdział.
Powiem szczerze, że nie przypuszczałam, że skończę go w tym tygodniu.
Jednak wyjechała z nim, ale czy ten czas będzie taki kolorowy jak wymarzyła sobie Viola.
Na razie nie zapowiada się na to.
Powiem szczerze, że nie przypuszczałam, że skończę go w tym tygodniu.
Jednak wyjechała z nim, ale czy ten czas będzie taki kolorowy jak wymarzyła sobie Viola.
Na razie nie zapowiada się na to.
Leon wciąż podchodzi z dystansem do Violi, ale już wiecie, że po prostu nie chce komplikować. Gdyby tylko wiedział czego tak na prawdę chce Violetta.
Być może mu powie, a być może on nigdy się tego nie dowie.
Nie koniecznie będę historia będzie się kończyć ich szczęśliwym zakończeniem.
Postanowiłam, że wplotę w ten rozdział trochę Federico i Ludmiły i to jeszcze w takiej sytuacji.
Cóż oni też zasługują na chwilę namiętności na naszych oczach.
Nie zanudzam i kończę notatkę.
Być może mu powie, a być może on nigdy się tego nie dowie.
Nie koniecznie będę historia będzie się kończyć ich szczęśliwym zakończeniem.
Postanowiłam, że wplotę w ten rozdział trochę Federico i Ludmiły i to jeszcze w takiej sytuacji.
Cóż oni też zasługują na chwilę namiętności na naszych oczach.
Nie zanudzam i kończę notatkę.
Coś mi ostatnio konto Google się psuje
OdpowiedzUsuńJa chcę szczęśliwe zakończenie! ��������
Świetny rozdział ������
Gratuluję dodania rozdziału po tygodniu ❤ wiedziałam że dasz radę ��! Heh, świetna scenka z Ludmi i Fede ��, chociaż na poczatku miałam nadzieję że to może być Viola i Leon❤
OdpowiedzUsuńDo następnego kochanie ❤
Mega zarąbisty rozdział😘😘❤❤❤Ja chcę szczęśliwe zakończenie tego opowiadania Leonetta Forever
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że pojawił się nowy rozdział.
Cichutko liczyłam, że Viola wyjedzie z Leonem i bardzo się z tego cieszę. I odnosząc się do notki, zakończysz to opowiadanie jak będziesz chciała. Nie ważne czy będzie happyend czy nie. To opowiadanie i tak będzie wspaniałe.
Gdy czytałam fragment z Ludmiła i Fede myślałam z początku, że to Leon i Viola i miałam takie "Że co? Wow.". A tu się okazało, że to Ludmiła i Fede 💕. Też miło :)
Amigo, hah. Tak zachciało mi się śmiać, że masakra.
Mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Życzę ci miłego dnia,
Shoshano
Woowwo 💖
OdpowiedzUsuńCzytając fragment Fedemily, myślałam, że to Leonetta i już się cieszylam, a tu... :/
Leon wciąż traktuje Violettę z takim dystansem, mimo że Violetta wciąż mówi mu, że go potrzebuje 😭
To takie smutne :(
Ale w sumie Violetta trochę przesadza, sądzę, że leon może czuć się trochę osaczony ehhh
Mam nadzieję, że jednak będzie happy end, bo ta historia jest taka piękna, że powinno być razem 💖
Ale na razie nie myśl o zakończeniu, proszę 💕
Czytałam ten rozdział że łzami w oczach... :(
Dobrze, że Violetta wraca do siebie, ale to chyba jeszcze długa droga ehh
Ta pani psycholog jest super, w porównaniu do tamtego typa w szpitalu wrrr
Cudowny rozdział 💕
Potrafisz tak cudownie wpłynac na moje uczucia *-*
Czekam na następny!
Jezu myślałam, że ten moment namiętności to jest Violetty i Leona, hah.
OdpowiedzUsuńAlbo Violka sobie pomarzy, albo powie mu co czuje. Jejku Lajon no gdzie na dystans trzymać miłość twojego życia.
Cudo, cudo i jeszcze raz cudo!
Jak nie zrobisz happy endu to uhhhhh
OdpowiedzUsuńCieszę się że rozdzial tak szybko i fajny naprawdę ale jeśli w głowie ci świta pomysł typu Leon ułożył sobie życie z inną a Vils z innym to proszę wybij to sobie, piszesz zbyt cudne opowiadanie o nich żeby ich na koniec rozdzielić
Jak zwykle wenki życzę
Powodzenia buziaki
Sylvia Blanco
Musi byc szczesliwe zakonczenie :((
OdpowiedzUsuńleonetta musi byc!😷😍
Uwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńWspaniały!❤
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ale zakończenie musi być szczęśliwe ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać następnego rozdziału ;*
Jestem bardzo ciekawa w jaki sposób znów ich połączysz, będzie gorąco ��?
OdpowiedzUsuńKolejny wyjątkowy rozdział do kolekcji ❤
OdpowiedzUsuńCudoownie 💋
OdpowiedzUsuńBierz sie za pisanie książki dziewczyno❤!
OdpowiedzUsuńJej jutro niedziela❤
OdpowiedzUsuńOh! Żyjący blog o Leonettcie! Wrócę! Wbijąc do obseratorów i jutro przeczytam *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie: Let-her-go-leonetta.blogspot.com
Może tym razem ❤
OdpowiedzUsuńKolejna przerwa?Kiedy kolejny rozdział??
OdpowiedzUsuńTrochę zrozumienia- za pare tygodni dziewczyna pisze mature
UsuńKocham. Po prostu kocham.❤
OdpowiedzUsuńTęsknię, czekam, wspieram i kocham ❤
OdpowiedzUsuń20 dni ❤❤❤
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń