niedziela, 25 marca 2018

II Rozdział 42: Nie pozwalam



***
Niesprawdzony

Słysząc jakiś nieprzyjemny dla ucha huk, który swoją drogą zbudził mnie ze snu otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła aby zlokalizować przyczynę tego dźwięku. Mimo iż przed chwilą zostałam wybudzona ze snu na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech widząc Leon, który patrz na mnie zapewne sprawdzając czy mnie obudził tym swoim hałasem.

- Przepraszam - szepnął i podniósł z podłogi jakąś figurkę czy coś podobnego. Przetarłam leniwie oczy i czując dziwny przypływ energii podniosłam się do pozycji siedzącej. Posłałam mu uśmiech aby dać mu do zrozumienia, że nic się nie stało. Pojęcia nie mam która jest godzina, ale wyspałam się być może dlatego, że miałam świadomość tego że Leon leży obok mnie. Co prawda nie przytulił mnie przez całą noc, ani ja nie miałam odwagi więc musiała mi wystarczy tylko jego obecność.
- Jak wcześnie jest? - zapytałam i odruchowo przeczesałam dłonią włosy, aby jej jakoś ułożyć, bo domyślam się, że mam teraz jedną wielką szopę na głowie.
- Chwilę po ósmej - oznajmił wyciągając ze swojej szafki koszulkę. Zmarszczyłam brwi, bo spodziewałam się wcześniejszej godziny. I jakim cudem nie usłyszałam jego budzika, który na pewno sobie ustawił a upadającą z komody figurkę tak - Jak chcesz możesz śmiało jeszcze iść spać - uśmiechnął się do mnie delikatnie i zerknął na telefon zapewne aby skontrolować czas.
- Nie, wyspałam się już - oznajmiłam przeciągając się i tym samym pobudzając swoje cało do życia. Skwitował moją wypowiedź ponownie się do mnie delikatnie uśmiechając. Zabrał wszystkie potrzebne rzeczy i udał się do łazienki. Ponownie rozejrzałam się po pokoju i śmiało mogę stwierdzić, że mogłabym śmiało tutaj z nim zamieszkać. Będąc szczerą nie raz myślałam o naszej przyszłości jak jeszcze byliśmy razem. Zastanawiałam się jak to będzie kiedy ze sobą zamieszkamy. Z głośnym westchnięciem wstałam z łóżka i nie przejmując się przebieraniem w ubrania udałam się do kuchni. Dziwnym sposobem zgłodniałam. Niestety albo i nie w kuchni był już Niall, który bez krępacji śpiewał sobie piosenkę z Króla Lwa. Uśmiechnęłam się pod nosem i jak najciszej usiadłam sobie na krześle.

- No, no wokal to ty masz całkiem niezły - odezwałam się opierając brodę na swojej dłoni a widząc jego przestraszony wyraz twarzy zaśmiałam się głośno. Chyba to prawda, że jeśli człowiek się wyśpi ma od razu lepszy humor.
- Nie strasz kobieto! - powiedział i złapał się za serce.
- Może i nie mam na sobie makijażu, ale nie wyglądam chyba aż tak źle - oznajmiłam wstając ze swojego miejsca i ruszyłam w stronę balu, aby zrobić sobie herbatę albo kawę. I chyba skuszę się na zrobienie sobie naleśników. Chociaż czy chce mnie się aż tak fatygować? W sumie dawno ich nie jadłam więc chętnie je sobie zrobię.
- Czemu nie śpisz? - zmienił temat zerkając na mnie kątem oka.
- Wyspałam się już - odpowiedziałam szczerze zaglądając do lodówki w celu wyciągnięcia potrzebnych mnie składników na naleśniki.
- Poważnie? - zdziwił się na moje słowa - Ja to by jeszcze pospał z cztery godziny - dodał wzdychając głośno.
- Ty to byś spał przez cały czas - odezwał się damski głos za nami - Jesteś jak leniwiec - zaśmiała się i pocałowała go w policzek po czym przywitała się ze mną. Prychnął na jej słowa i kontynuował robienie sobie podajże kanapek. Uśmiechnęłam się do siebie patrząc na tą dwójkę.
- O której dzisiaj kończysz? - do kuchni wszedł Leon siłując się z zapięciem swojego zegarka. Widząc go w sportowym wydaniu miałam ochotę rzucić się na niego. Czarne dresy z firmy Adidas i biała koszulka opinająca jego wysportowaną sylwetkę. W tym wydaniu działa na mnie jeszcze bardziej niż wcześniej a sądziłam, że to niemożliwe.
- Jakoś po trzeciej - odpowiedział Niall zerkając na plan wiszący na lodówce - Skoro pytasz to rozumiem, że mam po ciebie podjechać jak skończę wykłady - stwierdził patrząc na Leona, który uśmiechnął się do niego szeroko.
- Dokładnie tak, Amigo - zaśmiał się puszczając do niego oczko. Widząc zmarszczone brwi Niall'a uśmiechnęłam się pod nosem - Pomożesz? - podszedł do mnie i z lekkim uśmiechem wystawił w moją stronę dłoń razem z założonym zegarkiem, którego nie umiał zapiąć. Odwzajemniłam uśmiech i podbudowana satysfakcją, że poprosił mnie o pomoc pomogłam mu zapiąć zegarek. Walczyłam ze sobą aby nie złapać go za dłoń, bo czując jego dotyk zapragnęłam aby nasze dłonie znowu były razem.
- Jesteś może głodny? - zapytałam niepewnie podnosząc wzrok na jego oczy. Pokiwał przecząco głową i podziękował za pomoc przy zegarku.
- Ale potrzebuje kawy - oznajmił przeczesując swoje włosy. Moje kąciku ust uniosły się delikatnie do góry i bez zbędnego słowa podeszłam do czajnika elektrycznego aby nastawić wodę.
***
Prze jakieś półgodziny biłam się z myślami czy iść do salonu do Naomi czy zostać w pokoju Leona i siedzieć w samotności. Może ona nie chce mojego towarzystwa. Fakt wcześniej była miła i w ogóle, ale to może być tylko dlatego, że nie byłyśmy same. Słysząc ciche pukanie w drzwi domyśliłam się, że to pewnie ona. Bez czekania pozwoliłam jej wejść do pomieszczenia.
- Masz chwilę? - zapytała niepewnie się uśmiechając. Kiwnęłam twierdząco głową, co skłoniło ją do przekroczenia progu pokoju - Zapytam wprost - wzięła głęboki wdech - Czy ty mnie nie lubisz? - zadała pytanie, które mnie trochę zaskoczyło. Przecież nie dałam jej żadnego powodu żeby tak myślała. Zresztą nie znam jej i nie zalazła mi za skórę żebym jej nie lubiła.
- Co? Nie. Dlaczego tak myślisz? - zdziwiłam się i z moich ust wystrzeliły słowa jak z karabinu.
- Siedzisz tutaj sama zamiast ze mną w salonie - oznajmiła wzruszając ramionami - Kurde jesteśmy dziewczynami! - krzyknęła ze śmiechem - Powinnyśmy teraz siedzieć na kanapie zajadając się toną słodyczy i narzekać na tych dwóch delikwentów, którzy zawrócili nam w głowie - dodała siadając obok mnie na łóżku Leona. Mimowolnie zaśmiałam się na jej określenie odnośnie chłopaków - To co? Idziemy? - zapytała - Wiem gdzie Niall schował zapas słodyczy - szturchnęła mnie ramieniem i ponownie się zaśmiała. Nawet gdyby chciała jej nie lubić nie potrafiłabym - Tylko proszę cię nie mów, że jesteś na diecie - jęknęła obserwując mnie uważnie. Zaśmiałam się na jej wyraz twarzy i pokiwałam przecząco głową.
- Właśnie mam ochotę na coś słodkiego i to w dużej ilości - odezwałam się i nim się zorientowałam dziewczyna zadowolona pociągnęłam mnie w stronę wyjścia z pokoju. Usadowiłyśmy się na kanapie i przykryłyśmy swoje nogi kocem, który prawdopodobnie wcześniej przyniosła tutaj Naomi.
- Włącz coś, a ja pójdę po jakieś dobre słodycze - oznajmiła i puściła do mnie oczko. Sięgnęłam po pilota i uruchomiłam telewizor. Ale niestety już po kilku minutach z przykrościom stwierdzam, że nie ma nic ciekawego. Żadnego filmu, serialu czy nawet teleturnieju. 
- Obawiam się, że nic nie obejrzymy - westchnęłam widząc, że do salonu wróciła Naomi z rękami pełnymi słodyczy. Zmierzyłam ją wzrokiem, bo sądziłam, że weźmie jakieś żelki czy czekoladę a nie tyle rzeczy. Przecież my się zasłodzimy.
- Nie mogłam się na nic zdecydować - zaśmiała się widząc zapewne moją minę - I w sumie nie wiedziałam co lubisz więc wzięłam wszystkiego po trochę - dodała rzucając wszystkie rzeczy na kanapę obok mnie.
- A co na to Niall? - zaśmiałam się i sięgnęłam po jakieś cukierki czy coś podobnego. Zaśmiał się na moje pytanie i wpakowała się na kanapę okrywając kocem.
- Jemu to dobrze zrobi - stwierdziła i sama sięgnęła po pilota - Skoro nie ma nic ciekawego w telewizji to zobaczymy co chłopaki mają nagrane na nagrywarce - powiedziała i kliknęła odpowiedni przycisk a naszym oczom ukazał się lista nagranych filmów, a raczej większość to były mecze i jakieś wyścigi czy coś w tym stylu - Mogłam się spodziewać - westchnęła po czym zerknęła na mnie kątem oka. Uśmiechając się wzruszyłam ramionami i zadowolona zjadłam coś co przypominało cukierki w kształcie diamentów. Czując w ustach smak truskawki uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Nie próbowałam jeszcze reszty słodyczy, ale chyba znalazłam swojego faworyta.
***
Widząc sylwetkę zmierzającego w moją stronę Federico pokazałam mu palcem na zegarek aby dać mu do zrozumienia, że się spóźnił. Uśmiechnął się do mnie szerzej i obejmując mnie w tali złożył na moim policzku czuły pocałunek.
- Kochanie - wyszeptał mi do ucha tym swoim głosem pełnym pożądania. Przewróciłam oczami i delikatnie odepchnęłam go od siebie widząc, że nauczyciel krąży po szkolnym korytarzu. Jakoś nie mam ochoty iść do dyrektora za obściskiwanie się publicznie na terenie szkoły.
- Możesz się opanować chociaż w szkole - zaśmiałam się widząc ten jego błysk w oczach.
- Wiesz nie bardzo kiedy ubierasz takie spódniczki - powiedział ilustrując mnie od góry do dołu wzrokiem. Parsknęłam śmiechem na jego słowa, bo moja spódniczka jest akurat grzeczna w przeciwieństwie do innych dziewczyn. Ignorując jego uśmieszek splotłam nasze dłonie i pociągnęłam go w stronę stołówki. Jestem głodna a ten będzie mnie tu bajerował.
- Chcesz gdzieś dzisiaj wyjść? - zapytał idąc blisko mnie, co mnie dekoncentrowało, bo jego perfumy rozpieszczały moje nozdrza.
- Na jutro trzeba się uczyć - przypomniałam mu zerkając na niego kątem oka. Wzruszył ramionami i jego usta wylądowały na moim policzku.
- Chce cię zabrać na randkę - wyszeptał zmysłowym tonem i mocniej ścisnął moją dłoń. Przełknęłam głośno ślinę i zatrzymałam się w połowie drogi na stołówkę.
- W środku tygodnia - stwierdziłam patrząc na niego z politowaniem - Nie możesz tego zrobić w piątek - zaproponowałam z uśmiechem i złapałam za jego drugą dłoń. Uśmiechnął się do mnie i zbliżył się do moje twarzy. Czy to dziwne, że mimo iż spędzamy ze sobą na prawdę dużo czasu ja wciąż ma niedosyt.
- Wtedy będziemy robić co innego - oznajmił i uwolnił swoje dłonie z mojego uścisku po czym oplótł je wokół mojej tali i przybliżył do siebie. Zaśmiałam się ponownie i tym razem bez krępacji ułożyłam dłonie na jego torsie.
- No tak musisz posprzątać w garażu - droczyłam się z nim. Zmarszczył brwi i kręcąc głową na boki przybliżał się do mnie zapewne chcąc skraść mi pocałunek - Jestem głodna - wyszeptałam kiedy jego usta znalazły się minimetry od moich.
- Głodna mnie? - zapytał poruszając zabawnie brwiami. Pokiwałam przecząco głową kłamiąc, bo nie będę zaprzeczać, że moje ciało jest spragnione jego bliskości, ale mój żołądek domaga się kalorii.
- Głodna jedzenia, kochanie - odpowiedziałam uśmiechając się w jego stronę słodko po czym cmoknęłam go szybko w usta i uwolniłam się z jego uścisku. Nie zwracając uwagi na jego niezadowolenie udałam się w stronę stołówki. 
***
- Niesamowicie mnie wtedy wkurzał - stwierdziła na co się głośno zaśmiałam. Wiedziałam, że jest pozytywną osobą i można się z nią dogadać, ale nie przypuszczałam, że będę się z nią dogadywać aż tak dobrze. Już kolejną godzinę spędzamy w swoim towarzystwie i jak na razie nie mam dość - Chodził za mną jak taki cień. Gdzie się nie odwróciłam tam widziałam jego i ten uśmiech na twarzy - kontynuowała swoją opowieść krojąc surowe mięso - Ale jak widać w końcu uległam jego urokowi - tym razem ona się zaśmiała. Lubię słuchać czyiś historii miłosnych zwłaszcza jeśli kończą się szczęśliwie tak jak ich. I w tej chwili przypomniało mnie się, że moja historia miłosna prawdopodobnie właśnie się skończyła i niestety nie ma szczęśliwego zakończenia. Przymknęłam oczy na chwilę co było moim błędem, bo zapomniałam, że byłam w trakcie krojenia pomidora i nóż napotkał mój palec. Syknęłam głośno z bólu i odrzuciłam nóż na blat. Od razu mój biedny palec znalazł się przy moich ustach.
- Pójdę po plaster - oznajmiła powstrzymując śmiech Naomi. Sama miałam ochotę się roześmiać ze swojej głupoty gdyby nie to, że bolał mnie ten palec. Westchnęłam głośno widząc jak z rany sączy się krew - Masz szczęście, bo to ostatni - oznajmiła i odkleiła niepotrzebny papierek od plastra po czym starannie przykleiła mi go na ranę.
- Wróciliśmy niewiasty! - w mieszkaniu rozbrzmiał rozbawiony głos Niall'a a już dosłownie po sekundzie on i Leon pojawili się w kuchni z pudełkiem pizzy.
- Patrz jakie niewdzięczniki - westchnęła Naomi zerkając na mnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej - Staramy się i robimy im obiad, a oni sobie pizzę przywieźli - prychnęła mierząc ich pogardliwym spojrzeniem. Obie wiem, że tylko udaje, ale na szczęście ci dwaj tego tak nie odebrali.
- Ale ona jest dla was - próbował ratować sytuację Leon i z uśmiechem wystawił w naszą stronę pudełko. Brunetka zmierzyła go wzrokiem i przechyliła głowę na bok.
- Wypchaj się - powiedziała odwracając się w stronę blatu.
- Mówiłem żeby jej nie brać - zwrócił się Niall do stojącego z pudełkiem Leona. Brunet zmarszczył brwi i zmroził go wzrokiem.
- Ale to ty chciałeś po nią jechać, bo stwierdziłeś, że Naomi nie będzie się chciało go..
-Nie pogarszaj naszej sytuacji - przerwał mu Niall i wskazał na swoją dziewczynę, która tylko udawał wkurzoną, ale przecież faceci nie są zbyt inteligentni w tych sprawach.
- Naszej? - zdziwił się Leon - Raczej twojej - dodał i wepchnął mu pudełko pizzą w ręce. Usiadł sobie na krześle czyli obok mnie i uśmiechnął się przyjaźnie - Co się stało? - zapytał wskazując wzrokiem na mój opatrzony plastrem palec - Podpadłaś Naomi? - zaśmiał się i zerknął na dziewczynę, która mierzyła go wzrokiem. Podniósł ręce w geście obrony i powrócił wzrokiem na mnie.
- Skaleczyłam się przy krojeniu - wyjaśniłam i spojrzałam w stronę pomidorów, które kroiłam. Przełknęłam głośno ślinę czując, że mnie się przygląda. Odwróciłam z powrotem spojrzenie na niego i napotkałam jego śliczne tęczówki utkwione w mojej osobie.
- Jak trening? - zapytałam nie chcąc aby między nami panowała ta niezręczna cisza. Wzruszył ramionami uśmiechając się delikatnie.
- Standardowo męczący - odpowiedział nie odwracając wzroku, co mnie trochę zaczęło peszyć. Odchrząknęłam głośno i przeczesałam włosy dłonią.
- Dokończę kroić - stwierdziłam i już chciałam ruszyć w stronę blatu, ale zatrzymał mnie uścisk na nadgarstku. 
- Ja to zrobię - powiedział z uśmiechem i nie zwracając uwagi na to, że chce coś powiedzieć udał się w stronę blatu. Wypuściłam powoli powietrze ze swoich płuc wpatrując się w jego plecy.
***
- Czy piękne Panie są już gotowe? - uśmiechnęłam się pod nosem słysząc ton Niall'a. Założyłam na siebie granatową bomberkę i żeby nie denerwować czekających na nas chłopaków wróciłam do salonu.  Cieszę się niezmiernie z wspólnego wyjście we czwórkę. Może wtedy zmniejszy się dystans między mną i Leonem, który swoją drogą on tworzy, bo ja najchętniej od razu zatopiła się w jego ramionach i nie opuszczała ich już nigdy - Naomi! Rusz się! - krzyknął widząc, że sama wchodzę do salonu.
- Za chwilę! - odkrzyknęła ewidentnie wytrącona z równowagi. Usiadłam sobie bez słowa obok Leona na kanapie i wypuściłam powoli powietrze nie wiedząc jak mam się zachować. Kątek oka widziałam jak Niall idzie w stronę swojego pokoju gdzie ubiera się Naomi. I zostaliśmy sami z Leonem.
- Gdzie wychodzimy tak w ogóle? - odezwałam się przełykając głośno ślinę. Jak mam się zachować w obecności byłego chłopaka, którego wciąż kocham i który trzyma mnie na dystans. Chciałbym się nie denerwować i normalnie spędzać z nim czas, ale tak nie potrafię.
- Do baru - powiedział odrywając wzrok od ekranu swojego telefonu i skierował go na mnie - Gra tam dzisiaj jakiś zespół na żywo i Niall koniecznie chce posłuchać - przewrócił oczami na co się zaśmiałam - Co dzisiaj robiłyście? - zaczął temat, co mnie szczerze mówiąc ucieszyło, bo cisza między nami mnie irytuje.
- W sumie nic ciekawego - wzruszyłam ramionami - Siedziałyśmy i obgadywałyśmy was jedząc przy tym słodycze Niall'a - powiedziałam zerkając na niego kątek oka. Uniósł brwi ku górze i spojrzał na mnie poważnie.
- Obgadywałyście nas? - zapytał mrużąc oczy. Uśmiechnęłam się do niego pewnie i potwierdziłam swoje wcześniejsze słowa kiwnięciem głowy - Pozytywny czy negatywny sposób? - dopytywał patrząc na mnie uważnie. Przygryzłam dolną wargę i przymknęłam oko.
- Tak pół na pół - zaśmiałam się widząc jego minę - Trzeba trochę na was ponarzekać a nie cały czas chwalić - dodałam nie przestając się śmiać.  Ponownie zmrużył oczy i już chciał coś powiedzieć, ale do salonu wrócił Niall mamrocząc coś pod nosem.
- Czy wy dziewczyny na prawdę musicie tyle czasu się stroić? - zapytał patrząc na mnie z powagą.
- Tak, bo nie chce sobie zrobić obciachu ty już wystarczająco robisz go naszej dwójce - odezwała się niespodziewanie Naomi wchodząc do salonu. Mam nadzieję, że to jest takie drobne dogryzanie sobie, a nie początek kłótni.
- Nie robię obciachu, prawda? - oburzył się i spojrzał na mnie oraz na Leona. Brunet od razu odwrócił wzrok i udawał, że nie słyszał pytania ze strony Niall'a. Dziewczyna z satysfakcją spojrzała na niego.
- Widzisz - uśmiechnęła się do niego złośliwie - A teraz chodźmy zanim, bo później nie znajdziemy wolnego stolika - rozkazała i zarzuciła na siebie czarną kurtkę marki Adidas. Podniosła się ze swojego miejsc równocześnie z Leonem, co mnie trochę rozbawiło. Prychnięcie obrażonego Niall'a rozbawiło mnie tylko mnie, ale i resztę towarzystwa. 
***
- Spodziewałam się, że będzie dużo ludzi, ale nie aż tyle - powiedziałam rozglądając się po lokalu, który nie należy do małych a mimo to jet tutaj tłoczno i dość głośno. Usiadłam na wysokim stołku przy chyba jedynym wolnym stoliku i westchnęłam. Teraz żałuję, że nie przyłożyłam się do swojego wyglądu. Widząc te wszystkie dziewczyny w spódniczkach czy obcisłych sukienkach czuję się nijako. Sądziłam, że skoro idziemy do baru to wystarczą zwykłe spodnie i bluzka, a tu niespodzianka.
- Co chcecie? - zapytał Leon zerkając raz na mnie a raz na Naomi - Coś z alkoholem czy bez? - dodał uśmiechając się delikatnie.
- Ja zdecydowane bez - odpowiedziałam niepewnie. Uśmiechnął się do mnie i spojrzał pytającym wzrokiem na Naomi. Wzruszyła ramionami, ale posłał mu lekki uśmiech, co chyba miało być odpowiedzią na jego pytanie. Brunet szturchnął ramieniem rozglądającego się dookoła Niall'a i razem udali się do baru aby złożyć zamówienie. Nie mogą się powstrzymać odprowadziłam ich wzrokiem, a raczej jak głupia wpatrywałam się w Leon. Nic nie poradzę, że nie potrafię sobie odpuścić. Jestem blisko niego, ale nie tak blisko jakby chciała.
- Violetta? - głos Naomi wybudził mnie z mojego chwilowego rozmyślania. Niechętnie odwróciłam wzrok od Leona, który stał przy barze i śmiał się z czegoś co powiedział Niall. Dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie odwróciła się i spojrzała w miejsce gdzie przed chwilą patrzyłam - Zależy mu na Tobie - odezwała się i powróciła na mnie wzrokiem - Mimo, że tego aż tak nie okazuje - dodała uśmiechając się do mnie delikatnie - Może nie znam go zbyt długo, ale przez ten czas co mieszkamy razem zdążyłam go trochę poznać. I śmiało mogę stwierdzić, że zrobiłby dla Ciebie naprawdę wiele jak nie wszystko - po jej słowach poczułam przyjemne rozlewające się uczucie wewnątrz mnie. Mimowolnie mój wzrok powędrował w stronę Leona, który akurat także na mnie spojrzał. Uśmiechnął się w moją stronę, co niewiele myśląc odwzajemniłam - Choćby nie wiem jak bardzo zaprzeczał nie ukryje tego, że Cię kocha i jesteś na dla niego cholernie ważna - dopowiedziała i kątem oka zauważyłam, że także patrzy na Leona, a raczej obserwuje moją i Leona wymianę spojrzeń oraz uśmiechów. 
***
Uwielbiam nowego trenera. Nie trzyma mnie przez całe dnie na treningach i nie katuje siłownią czy czymś innym. Jest solidny, ale zarazem wyrozumiały i co najważniejsze ma odczucia człowieka. Zbliża się ostatni decydujący wyścig, a mimo to nie spędzam na torze po kilkanaście godzin dziennie tylko co najmniej pięć. Mam czas na odpoczynek i regenerację na kolejny trening. Nie ukrywając swojego zadowolenia wszedłem do mieszkania i rzuciłem torbę pod ścianę. Nie jestem ani trochę zmęczony więc mogę spędzić czas z moimi współlokatorami i co najważniejsze poświęcić czas Violettcie. Wczorajsze wyjście do baru było genialnym pomysłem. 
- Zapomniałeś czegoś? - znikąd pojawiła się obok mnie Naomi. Zmarszczyłam brwi patrząc na nią zdziwiony.
- W sensie? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Gdybym czegoś zapomniał to raczej nie wracałbym po to dopiero po treningu.
- No zapomniałeś czegoś, że się wróciłeś? - zapytała wprowadzając mnie w jeszcze większe zdziwienie. Czy ona ma jakieś halucynację? Czy może, że się czuję? Skołowany odwróciłem się za siebie, bo może nie mówi do mnie tylko do stojącego za mną Niall'a.
- Naomi, o co ci chodzi? - zaśmiałem się, bo na prawdę zaczyna to być dziwne. Westchnęła głośno i odrzuciła na chwile głowę do tyłu.
- Violetta powiedziała, że wychodzi, bo czekasz na nią na dole i nie chce ci się wchodzić na górę do mieszkania - wytłumaczyła jakby to była oczywista rzecz. Z mojej twarzy od razu zniknął uśmiech.
- Jak to wyszła? Sama? - nie powiem trochę się zdenerwowałem. Racje nie jest tutaj zamknięta i nie może wychodzić, ale przecież nie zna ani miasta i obawiam się, że zrobi coś głupiego.
- Wyszła z Tobą - powiedziała patrząc na mnie jak na idiotę.
- W tym problem, że ja nic na ten temat nie wiem. Jak widać jestem tutaj, a nie z Violettą - odpowiedziałem i nie czekając na odpowiedź z jej strony sięgnąłem do kieszeni spodni i wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer do Violetty i cierpliwie czekałem, aż odbierze co niestety nie nastąpiło. Zacisnąłem szczękę ze złości i wyszedłem z mieszkania. Nie mam kompletnie bladego pojęcia gdzie ona może być. Ale nie mam też zamiaru siedzieć spokojnie na kanapie i czekać aż wróci, bo z nią to różnie bywa. Stanąłem na światłach i dzięki temu mogłem przez chwilę się zastanowić gdzie ona mogła iść. 
***
Wziąłem głęboki wdech widząc jej sylwetkę siedzącą na murku z jakimiś podejrzanymi typkami. Przez bite dwie godziny chodziłem po okolicy i szukałem jej, a do akcji poszukiwawczej przyłączył się Niall i Naomi. Dzwoniłem do niej z przynajmniej z dziesięć razy, a ona nie raczyła odebrać. W tej chwili moje ciśnienie podniosło się do maksimum.
- Czy ty sobie żarty robisz? - zapytałem wściekły jak osa, a nawet dziesięć razy bardziej. Spojrzała w moją stronę i widząc mnie wstała z murka  po czym wypuściła powoli powietrze. 
- Co tu robisz? - zapytała nie patrząc na mnie tylko wpatrywała się w chodnik i jej skrucha w głosie w tej chwili na mnie nie działa.
- Ja? Co ja tu robię? Śmieszne - warknąłem w jej stronę - Co ty wyprawiasz?! - nie ukrywając podniosłem na nią głos, bo denerwuje mnie jej dziecinne zachowanie.
- Spokojnie, kolego - odezwał się jeden z typków i stanął obok Violetty.
- Nie jesteśmy kolegami i z łaski swojej nie wtrącaj się - zacisnąłem dłonie w pięści, bo powoli mam dość tego co się dzieje. Zaśmiał się na moje słowa i położył rękę na ramieniu Violetty.
- Ona jest z nami więc to ty się nie wtrącaj - powiedział uśmiechając się chamsko w moją stronę. Zaraz normalnie wyjdę z siebie. Jakoś przemilczałem tas sytuację w Buenos Aires z tym jej kolegą od narkotyków, ale teraz to mam ochotę przydzwonić i jednemu i drugiemu.
- Leon, ja.. - przerwała i uniosła na mnie niepewnie wzrok. Śmiech tego gościa zirytował mnie jeszcze bardziej.
- Więc to ty jesteś Leon - mówił śmiejąc się. W myślach zacząłem odliczać do dziesięciu, bo nie chce się bić i narobić sobie kłopotów z policją.
- Pożegnaj się z kolegami i wracamy do mieszkania - można powiedzieć rozkazałam, co nie spodobało się temu typkowi , bo od razu zaczął rzucać w moją stronę gniewne spojrzenie. I kiedy chciał zrobić w moją stronę krok żeby zapewne zacząć bójkę zatrzymała go Violetta. Pokiwała przecząco głową i poprosiła aby poszli już. Cierpliwie czekałem aż odejdą i zostanę z nią sam na sam. W jej oczach pojawiły się łzy gdy nawiązała ze mną kontakt wzrokowy.
- Przepraszam - wyszeptała bliska płaczu.
- Ty zawsze przepraszasz, a później znowu robisz coś głupiego - mój ton był łagodniejszy niż chwilę temu, ale wciąż wyrażał złość - Dość mam tego twojego dziecinnego zachowania - powiedziałem zgodnie z prawdą - Sądziłem, że kiedy przyjedziesz tutaj ze mną to..
- To co?! - przerwała mi zdenerwowana. Zagryzłem dolną wargę nie chcąc odpowiadać a raczej kończyć swojej wypowiedzi. Co mam je powiedzieć, że sądziłem, że nie będzie robić głupot i nie załamie się jeszcze bardziej - Nie widzisz tego Leona? - westchnęła i jej wzrok ponownie zmienił się w skruchę - Brakuje mi Ciebie - powiedziała jakby się bała to powiedzieć.
- Przecież tutaj jestem - uniosłem się trochę, bo spędzam z nią czas i wspieram.
- Tak jesteś, ale jako kolega czy przyjaciel! - krzyknęła patrząc mi prosto w oczy - A ja nie chce być tylko twoją koleżanką - wyznała i widziałem, że jej oczy się zaszkliły. W tym momencie poczułem jakby wyrzuty sumienia. Czy mój dystans do niej jest dla niej aż tak ciężki? Przecież chciałem dobrze, nie chciałem nic bardziej komplikować. Bez zastanowienia podszedłem do niej i objąłem ramionami jej drobne ciało. Przymknąłem oczy czując jak wtula się we mnie a jej dłonie zaciskając się w pięści na mojej koszulce.
***
- Wychodzicie? - zapytałam widząc ubraną w sukienkę, a nie dresy jak dosłownie jakieś dziesięć minut temu. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szeroko i kiwnęła twierdząco głową.
- Niall ujawnia swoją romantyczną stronę, bo zabiera mnie na randkę - zaśmiała się zerkając na chłopaka, który niecierpliwy stoi przy drzwiach.
- Zaraz się rozmyślę i zamiast na randkę to cię gdzieś wywiozę - powiedział tak poważnym głosem, że miałam ochotę parsknąć śmiechem.
- Miłej zabawy - uśmiechnęłam się szczerze, bo chyba stałam się fanką ich związku. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyna podeszła do mnie i na pożegnanie uściskała mnie.
- Tobie też - odpowiedziała z szerokim uśmiechem i kiedy miałam coś powiedzieć, ktoś a raczej Leon wszedł do mieszkania, a że Niall stał centralnie pod drzwiami to nimi oberwał.
- Uważaj trochę - jęknął rozmasowując miejsce gdzie oberwał.
- To nie stój jak kołek pod drzwiami - zaśmiał się Leon, za co oberwał od chłopaka w ramie. I lekko pchnął go aby się przesunął po czym dał znać Naomi żeby już wychodzili. I z dźwiękiem zamykania się drzwi zostaliśmy sami z Leonem. I może bym się cieszyła, gdybym wczoraj się nie ośmieszyła. Powiedziałam, że mi go brakuje i chce znowu z nim być, a on mimo to wciąż trzyma mnie na dystans.
- Pójdę do pokoju - oznajmiłam wkładając ręce do kieszeni bluzy. Odwróciłam się nie czekając na jego reakcję i pewnym krokiem z godnością w białych skarpetkach w czarne kropki ruszyłam w stronę pokoju.
- Może coś obejrzymy - próbował mnie zatrzymać i muszę przyznać, że udało mu się. Uśmiechnęłam się pod nosem a po chwili przybrałam obojętny wyraz twarzy i obróciłam się z powrotem w jego stronę. Niby obojętnie wzruszyłam ramionami nie siląc się nawet na odwzajemnienie jego uśmiechu. Bez emocji ruszyłam w stronę kanapy i usadowiłam się wygodniej - Zrobimy coś do jedzenie? - zadał kolejne pytanie - Trochę zgłodniałem - zaśmiał się i spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, że się zgodzę. Ponownie wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni.
- Chcesz coś konkretnego? - zapytałam zerkając w jego stronę i stanęłam przy lodówce po czym ją otworzyłam.
- W sumie zjadłbym frytki - odpowiedział a ja wzdrygnęłam się, bo stał centralnie za mną. Moje serce zaczęło bić jak głupie kiedy poczułam jego oddech na swojej szyi. Przełknęłam ślinę modląc się, że nie usłyszał i zamknęłam lodówkę udając kompletnie nie wzruszoną jego bliskości i zajrzałam do zamrażali. Skoro on wciąż traktuje mnie z dystansem to ja nie będę się już ośmieszać i pokazywać mu jak bardzo mi na nim zależy. Wyciągnęłam paczkę mrożonych frytek, która  już ktoś otworzył i kompletnie ignorując Leona zaczęłam przygotowywać nam posiłek.
***
Wykorzystywałam swoją całą silną wolę aby podczas oglądania filmu nie spojrzeć ani razu w jego stronę i z wielką satysfakcją muszę stwierdzić, że udało mnie się. Ani razu. Nawet nie zerknęłam na niego kątem oka. I muszę sobie za to kupić medal. Całkowicie skupiłam się na fabule filmu i miałam w nosie, że obok mnie siedzi Leon. I to jeszcze ramię w ramię. I za to, że za każdym razem kiedy nabierałam powietrza do moich nozdrzy dostawał się zapach jego perfum. Normalnie wyczyn godny mistrza.
- Viola? - dopiero jego głos zmusił mnie do zwrócenia na niego uwagi. Odwróciłam lekko głowę i tylko spojrzałam na niego przelotnie. Szturchnął mnie ramieniem i przybliżył się jeszcze bardziej.
- Co chcesz? Oglądam - odpowiedziałam nie zaszczycając go nawet chwilowym spojrzeniem. Zaśmiał się na moje słowa i ku mojemu zaskoczeniu położył sobie głowę na moim ramieniu.
- Nudzi mnie się - odezwał się kręcąc głowa i aby zwrócić na siebie moją uwagę dmuchnął mi powietrzem w szyję.
- Ale mnie nie więc mi nie przeszkadzaj - powiedziałam starając się ponownie skupić na filmie. Czy on się nade mną znęca celowo? Sprawia mu to satysfakcję czy jak? Kątem oka zauważyłam jak zaczął się bawić moją bransoletką z rzemyka. Moja silna wola właśnie wyparowała i jak głupia wpatrywałam się w dłoń Leona. A z każdym jego muśnięciem mojej skóry czułam przypływ fali ciepła. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzka kiedy przestał zajmować się rzemykiem i zaczął kreślić jakieś rysunki na wierzchu mojej dłoni. Na ten jego gest wstrzymałam oddech i wtedy akurat musiał na mnie spojrzeć. Te cudowne oczy wpatrywały się we mnie ze skupieniem. I spokojnie mogę stwierdzić, że to najpiękniejsze oczy jakie dane mi było ujrzeć przez całe swoje życie. Bez wątpienie mogłabym do końca życia tylko patrzeć w jego oczy.
- Viola? - szepnął nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego - My..
- Nie psuj tej chwili, Leon - przerwałam obawiając się tego co powie. Z zawahaniem uniosłam swoją dłoń i delikatnie opuszkami palców dotknęłam jego policzka. Nawet sobie nie wyobrażacie jakie było moje zaskoczenie kiedy zbliżył swoją twarz do mojej. I w ostatniej chwili jakby zrezygnował z chęci pocałowania mnie i złożył na moim policzku czuły pocałunek, który mimo rozczarowania wywołał na moich policzkach krwisty rumieniec. W oczach zebrały mnie się łzy, ale z całych sił starałam się je zatamować. Odsunął się ode mnie i ponownie spojrzał mi głęboko w oczy - Nie baw się mną w ten sposób - wyszeptałam i czując napływające z większą siłą łzy wstałam ze swojego miejsca i jak najszybciej udałam się w stronę łazienki. To boli. I to strasznie.
***
- Może to nie jest Disnayland, ale coś blisko tego - stwierdził Niall zatrzymując samochód przed bramą jakiegoś wielkiego lunaparku czy czegoś podobnego. Niechętnie ze smętną miną wysiadłam z pojazdu i stanęłam obok Naomi. Moje serce wciąż krwawi po wczorajszym momencie z Leonem i właśnie o tego wieczora nie odzywam się praktycznie do nikogo. I nie dlatego, że czuję się urażona i będę się teraz obrażać na wszystkich zwyczajnie jest mi przykro, że w taki sposób bawi się moimi uczuciami. Nawet nie cieszy mnie ta wspólna wycieczka, którą zorganizowali. Zdecydowanie bardziej wolałabym zostać w mieszkaniu i siedzieć w salonie na kanapie albo w pokoju Leona i najlepiej jakby jego w nim nie było. Nie patrząc na nikogo i nie zwracając uwagi na ich rozmowy odnośnie tego gdzie pójdziemy najpierw ruszyłam w stronę bramy wejściowej. Wolę pochodzić sama niż patrzeć na ich radosne miny i dogryzanie sobie nawzajem. Wkurza mnie, że Leon zachowuje się jakby nic się nie stało.
- Dokąd idziesz? - złapał mnie za rękaw mojej dżinsowej kurtki i odwrócił mnie w swoją stronę posyłając mi pytające spojrzenie. Jakby cię to obchodziło.
- Przed siebie - powiedziałam obojętnie patrząc w jego oczy. Westchnął głośno na moje słowa i już chciał coś powiedzieć, ale wyrwałam się z jego uścisku i ruszyłam w dalszą drogę.
- Możesz przestać zachowywać się jak obrażone na cały świat dziecko - warknął w moją stronę, ale niestety nie zmusił mnie tymi słowami do zatrzymania się. I słysząc za sobą jego kolejne głośno westchnięcie domyśliłam się, że postanowił za mną iść.
- Daj mi spokój - powiedziałam i powoli czułam jak zaczynam się irytować.
- Zatrzymaj się - rozkazał mi twardym głosem, który jakoś na mnie nie zadziałał. Mam go w tej chwili w głębokim poważaniu - Słyszysz?! - warknął i ponownie poczułam tym razem mocniejsze szarpnięcie za kurtkę.
- Zastaw mnie - wysyczałam przez zaciśnięte zęby patrząc na niego morderczym wzrokiem - Czego ode mnie chcesz? - dodałam widząc, że nie zamierza odpuścić i zostawić mnie samą w spokoju.
- Może twój przyjazd tutaj ze mną nie był jednak dobrym pomysłem i powinnaś wrócić - nie daj po sobie poznać, że zabolały cię te słowa. Utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy co było błędem, bo widziałam w jego oczach, że powiedział to co myśli.
- Może powinnam - powiedziałam poważnie - Może powinnam wrócić i żyć z daleko od Ciebie. Może po prostu to jest koniec. Zamknięty rozdział - dodałam i po wypowiedzeniu tych słów poczułam ukłucie w okolicach serca. Poluzował uścisk na mojej kurtce dzięki czemu mogłam bez problemu od niego odejść. Z zawahaniem odwróciłam się i ruszyłam do przodu a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Ból w sercu z każdym kolejnym krokiem w przeciwną stronę od Leona był coraz mocniejszy. Czułam się jakbyśmy właśnie wybrali własne ścieżki życiowe. Mam wrażenie, że to naprawdę jest już koniec. Pewnie za kilka lat spotkamy się przypadkiem, wpadniemy gdzieś na siebie, może nieświadomie otrę się o jego ramię na ruchliwym placu w mieście. Będziemy już zupełnie sobie obcy - zapomnimy o słodkich słowach na dobranoc, wszystkich wspólnych spacerach, a rozmowy z młodości wepchniemy do wielkiego pudła na strychu. Co prawda, wspomnienia będą tlić się w naszych wnętrzach, prawdopodobnie pozostanie jakiś osad na dnie serca, ale nikt z nas już nie będzie traktował tego poważnie. Ale czy to sprawi, że będę szczęśliwa. Czy będę potrafiła ułożyć sobie życie bez niego? Niby jestem młoda i całe życie przede mną, ale czy zdołam jeszcze spojrzeć i pokochać kogoś innego niż Leon. Przymknęłam na chwilę oczy co było błędem, bo akurat w tym momencie ktoś szarpną moim drobnym ciałem i nawet nie zdążyłam zorientować się co tak na prawdę się wydarzyło a czyjeś dłonie ujęły moją twarz po czym poczułam czyjeś usta na swoich. Szok jakiego doznałam nie pozwolił mnie się ruszyć a powietrze ugrzęzło w gardle.
- Nie pozwolę ci znowu odejść - jego szept przy moich ustach przywrócił mnie do normalnego stanu. Powoli otworzyłam oczy bojąc się, że to tylko moja wyobraźnia, ale kiedy napotkałam te oczy na moje serce przyśpieszyło swój rytm - Rozumiesz? Nie pozwolę - odezwał się ponownie i nawet nie zdążyłam zareagować na jego słowa, bo zamknął mi usta ponownym pocałunkiem. Tak bardzo brakowało mi tego uczucia w środku kiedy mnie całował. Bez zawahania oddałam pocałunek i drżącymi dłońmi chwyciłam za jego bluzę i można powiedzieć przyciągnęłam do siebie. Mimo iż czułam jak przechodzący obok nas ludzie trącają mnie ramieniem nie przerwałam pocałunku, za który mogłabym zabić.
***
Wybaczcie za to ponownie opóźnienie z rozdziałem.
Ale dokończyłam go i już jest gotowy do przeczytania.
Zbliża się matura i nauczyciele tak wariują, że nawet oddychać spokojnie nie można.
A fakt, że jestem beznadziejna z matmy zmusza mnie do dłuższego siedzenia nad zadaniami i nauki.
Ale wynagrodziłam wam braki rozdziałów dopisując fragment, który miał być dopiero w kolejnym. Niestety musiałam zmienić trochę plan ich połączenia, ale  nie jest chyba tak źle.
Dobra nie przynudzam i idę spać. 

33 komentarze:

  1. Zajebisty 💕
    Jest leonetta!!💘💘
    Skoro bylo buzi buzi to chyba jest :D
    Czekam z niecierpliwością na następny 💖

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja Cię kocham !!!!!! Tak się ciesse że wreszcie Leon postawił wziac sprawy w swoje ręce ❤❤❤. Licze na trochę ,, niegrzeczne " ich sceny w następnym - hehe ale ze mnie zboczuch ����. Do nasrsnastę kochana ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja cie 😀😀😀
    Przez chwilę nie mogłam sobie przypomnieć co to za opowiadanie i musiałam jeszcze nadrobić zaległości, ale cudooo!!
    Wybacz, że dopiero ten rozdział komentuję, ale dopiero odnalazłam bloga 💕

    Świetny, świetny!
    Czyli... Leonetta? 😀😀
    Yayayayayay

    Dobra, lecę do kościoła xd

    Zapraszam też do mnie: let-her-go-leonetta.blogspot.com opowiadanie jest nowe, więc przyda mi się każda opinia 😅

    OdpowiedzUsuń
  5. JEZU JEZU JEZU
    TEN ROZDZIAŁ TO WYGRYW
    A SCENA NA KOŃCU AWWWW ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaaak!!!!! W końcu jest i moja ukochana Leonetta. Chociaż na początku myślałam, że jednak da jej odejść. Bogu dzięki Leon pomyślał mądrzej ode mnie. Genialny jak zawsze, scena na końcu wygrywa wszystko! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu oboje poszli po rozum do głowy.
    Leon w końcu przestał brać ją na dystans a Violetta w uświadomiła sobie, że bez niego dłużej nie da sobie rady. ❤️

    OdpowiedzUsuń
  8. Postaram się tu wrócić jak najszybciej ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział jest tak wspaniały, że chyba brakuje mi słów aby go określić!
      Końcówka dopełniła wszystko, naprawdę!❤
      Zdecydowanie jesteś stworzona do pisania bloga i masz ogromny talent!
      Czekam na kolejne cudeńko z twojej strony! :)
      A z okazji świąt wszelkiej pomyślności, zdrowia, szczęścia i jak najlepiej zdania matur!
      Oczywiście mokrego dyngusa! :D
      Trzymam kciuki! Powodzenia ☺

      Wikusia

      Usuń
  9. Ach, brakuje mi słów. Cudowny rozdział, w którym nareszcie Leonetta się połączyła 🌸
    Tulę, Shoshano 😘

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham ich, i kocham Ciebie za nich !❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Całym serduszkiem ❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny !
    W końcu mamy leonettę !😍💓😂

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudny rozdział ( wyjątkowy, a wspaniały jak każdy. Jak Ty to robisz:DD??) ❤. Mam nadzieję że dodasz w niedługim czasie rozdział, a z okazjj nadchodzących świąt Wielkanocnych zyczs Ci prywatnie wszystkiego co najlepsze, dużo sily do nauki i wspanialej weny twórczej:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem niesamowicie ciekawa co będzie w następnym...

    OdpowiedzUsuń
  15. Nareszcie Leonetta❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  16. Będzie ciekawie ������

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo kocham ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Love love love❤

    OdpowiedzUsuń
  19. To najlepszy blog o Leonettcie jaki kiedykolwiek czytalam❤

    OdpowiedzUsuń
  20. Masz wielki talent Daria. Postaraj się go nie zmarnować;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Opowiadanie godne podziwu ❤

    OdpowiedzUsuń
  22. If I Have You Only In My Dream I Want Sleep Forever ❤

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiem, że masz maturę i z całego serca życzę Ci powodzenia, tylko błagam Cię nie karz nam tak dludł czekać z rozdzialem ��❤

    OdpowiedzUsuń
  24. Co z tym rozdziałem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona pisze niedługo maturę...zrozumcie ją, ze moze mie mieć czasu.

      Usuń
  25. Bardzo bardzo kocham ❤

    OdpowiedzUsuń
  26. Mummy's Resort & Casino - Jackson, MS Hotel | JTAHub
    Welcome to the Mummy's Resort & Casino in Jackson, MS! 충청북도 출장마사지 Situated on 속초 출장안마 26 나주 출장샵 acres along the Mississippi River, this 5-star hotel 태백 출장샵 is 0.1 mi (0.9 공주 출장안마 km) from Mississippi

    OdpowiedzUsuń
  27. Moje małżeństwo było prawie u kresu, kiedy zobaczyłam komentarz o człowieku o imieniu Dr DAWN, który pomaga ludziom w odzyskaniu współmałżonka i skontaktowałam się z nim na szczęście dla mnie rzucił zaklęcia po 24 godzinach mój kochanek wrócił do mnie od tego czasu moje małżeństwo jest stabilne dzięki za wszystko co dla mnie zrobił zapewniam cię o kontakt z nim,
    jest biegły w następujących zaklęciach:
    * zaklęcia miłosne
    * zaklęcia małżeńskie
    * magia pieniędzy
    * zaklęcie szczęścia
    * Czary pociągu seksualnego
    * Magia leczenia AIDS
    * Jaskinia kasyna
    * Usunięto przeklęte jaskinie
    * Zaklęcie ochronne
    * Magia loterii
    * Szczęśliwe zaklęcia
    * Zaklęcie płodności
    * Pierścień telekinezy 💍
    WhatsApp: +2349046229159

    E-mail: dawnacuna314@gmail.com

    OdpowiedzUsuń