środa, 18 kwietnia 2018

II Rozdział 43: Kontempluję



***
Niesprawdzony
Można przegrać, albo wygrać ale nie można do cholery rezygnować. I zgadzam się z tym w stu a nawet dwustu procentach. Gdyby któreś z nas zrezygnowało i dało sobie spokój z naszym związkiem czy teraz stalibyśmy trzymając się za dłonie przy jednym ze stoisk czekając na słodkie babeczki, które zamówiliśmy. Oboje jesteśmy uparci i fakt, że zależy nam na sobie działa na naszą korzyść. Jakoś nie wierzę, że dałabym radę trzymać się od niego z daleko i nie walczyć o nasze uczucia. Może początkowo unosiłabym się dumą i omijała go szerokim łukiem, ale w końcu bym przecież pękła. Jeżeli ci na kimś naprawdę zależy nie ma takich przeszkód, których nie pokonasz. Uśmiechnęłam się do dziewczyny, która skończyła szykować nasze babeczki. Brunet odebrał mój przysmak i nie rozstając się z uśmiech podał mi go.

- Chcesz gdzieś usiąść? - zapytał stojąc naprzeciwko mnie. Pokiwałam przecząco głową utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Mam wrażenie jakbym cofnęła się w czasie i to były nasz początki związku. Czuję się jak zakochana małolata, która w końcu jest z chłopakiem, do którego wzdychała przez długi czas.
- Chodźmy się przejść - zaproponowałam odzyskując swój pogodny ton głosu. Nie mam zamiaru ukrywać w sobie tego szczęścia, które wręcz się we mnie roznosi. Przybliżył się do mnie i delikatnie ucałował mnie w skroń po czym wykorzystując moją nie uwagę podkradł mi trochę mojej malinowej babeczki. Zmroziłam go wzrokiem na co się zaśmiał.
- Moja lepsza - stwierdził i skradł mi szybkiego buziak w usta. Z całych sił powstrzymywałam aby się nie uśmiechnąć szeroko, ale oczywiście nie wyszło mi to i dosłownie po sekundzie na moich ustach pojawił się uśmiech. Oboje zgodnym krokiem ruszyliśmy w nasz spacer pomiędzy różnymi budkami i atrakcjami lunaparku - Może chcesz iść na jakąś kolejkę? - zapytał zerkając na mnie kątem oka. Rozejrzałam się dookoła chcąc zlokalizować jakąś atrakcję, która zainteresowałby mnie, ale jak mam być szczera to nic nie rzucało mnie się w oczy.
- Wygrasz mi jakąś maskotkę? - poprosiłam obracając się w jego stronę z proszącą minę. Zaśmiał się na moje słowa, ale pociągnął mnie w stronę najbliższej budki, która miała takie atrakcje. Mówiąc szczerze nie zależy mi na tym aby coś dla mnie wygrał bardziej chodzi o zabawę. Podał mężczyźnie, do którego chyba należy ta atrakcja odpowiednią kwotę a następnie wręczył mi aby potrzymała jego smakołyk.

- Jakieś życzenia? - zapytał kiedy mężczyzna dał mu trzy żółte piłeczki. Przygryzłam dolną wargę i przyjrzałam się uważnie nagrodą jakie można wygrać.
- Wystarczy ten mały pingwinek - stwierdziłam i powróciłam wzorkiem na mojego chłopaka. Patrzył na mnie z politowaniem.
- Czy ty wątpisz w moje możliwości? - zapytał i skupił się na wieżyczce z puszek, które musi strącić. Nie odezwałam się tylko zaśmiałam kręcąc głową i obserwowałam jego rzuty. Nie zdziwiłam się kiedy pierwszym rzutem strącił pierwszy stos puszek. Zerknął na mnie z satysfakcją i podrzucił jedną piłeczką ewidentnie zadowolony.
- Jeszcze dwa - odezwałam się uśmiechając, co skwitował pewnym siebie uśmiechem. Nie żebym w niego wątpiła, ale znając te atrakcje nie uda mu się strącić wszystkich trzech wieży.
- Została jedna - zaznaczył z satysfakcją i poklepał się zadowolony w swoje ramię. Widząc, że ostatni piłka trafia w wieżowiec puszek, ale nie wszystkie się strącają mam ochotę roześmiać się głośno, ale powstrzymuje mnie od tego zdziwiona mina Leona. Bez słowa podeszłam do niego i z trudem przez trzymane babeczki objęłam go i ucałowałam w policzek jak dumna dziewczyna.
- Dać tego pingwina? - zapytał uprzejmie mężczyzna i uśmiechnął się do mnie. Kiwnęłam twierdząc głową i spojrzałam na Leona a raczej na jego profil. Z westchnięciem przejął od mężczyzny swoją wygraną po czym przeniósł spojrzenie na mnie.
- Proszę bardzo - wystawił w moją stronę maskotkę - Twój pingwinek - dodał obojętnie.  Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech po czym odsunęłam się od Leona i oddałam mu jego babeczkę a sama wzięłam maskotkę. Podeszłam do niego i stając na palcach pocałowałam go delikatnie w usta.
- Dziękuję, pingwinku - powiedziałam szeptem aby tylko on usłyszał i uśmiechnęłam się nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Nie musiałam długo czekać aż odwzajemni mój uśmiech i chwycił ponownie moją dłoń. Z powrotem ruszyliśmy w nasz spacer z nowym towarzyszem - Nazwę go Leonard - stwierdziłam przyglądając się maskotce a czując na sobie wzrok mojego Leona także na niego spojrzałam - Pasuje mu - dodałam widząc jego mordercze spojrzenie i przytuliłam maskotkę do swojej twarzy.
***
- Już się bałem, że gdzieś się zgubiłaś - powiedział przerażony Niall idąc w naszym kierunku. Bez ostrzeżenia objął mnie ramionami i prawie zmiażdżył - Znaczy, że oboje się zgubiliście - dodała kiedy się ode mnie odsunął i spojrzał na Leona - Przyjacielu, tak się bałem - udawał wzruszenie i tym razem przytulił do siebie bruneta. Zaśmiałam się widząc jak Naomi przewraca oczami.
- Skończą tą szopkę ludzie się patrzą - odezwał się ze śmiechem Leon i odsunął od siebie Niall'a. Prychnął na słowa swojego przyjaciele i powrócił do swojej dziewczyny, którą objął ramieniem.
- W końcu - westchnęła Naomi patrząc na nasze splecione dłonie. W przeciwieństwie do Leona ja od razu zrozumiałam o co jej chodzi - Jakiś ty niekumaty Leon - jęknęła i wzrokiem wskazała na mnie. Brunet ponownie zmarszczył brwi, ale na szczęście po chwili załapał co miała na myśli. Uśmiechnął się patrząc na mnie i objął mnie ramieniem po czym przybliżył do siebie.
- Wracamy już czy chcecie gdzieś jeszcze iść? - zapytał Nial szczerząc się od ucha do ucha. Wzruszyłam ramionami i ułożyłam głowę na klatce piersiowej Leona.
- Jedźmy do mieszkania - stwierdziła Naomi - Mam dość tych ludzi - dodała i nie czekając na nasze odpowiedzi ruszyła w stronę wyjścia z lunaparku.
- Zaczekaj! - krzyknęłam aby mnie usłyszała. Odwróciła się ze zmarszczonymi brwiami a ja w tym czasie wyciągnęłam z tylnej kieszeni swoich spodni telefon - Zróbmy sobie chociaż pamiątkowe zdjęcie - zaproponowałam z uśmiechem uruchamiając aparat w telefonie. Co prawda liczyłam, że zrobimy sobie takie zdjęcia w budce jak mamy z Leonem, ale z tego co pamiętam jest ona daleko od miejsca, w którym jesteśmy. Dziewczyna jakby zadowolona podeszła do nas z powrotem i stanęła obok mnie. Ustawiłyśmy się we dwie na środku i z uśmiechem czekałyśmy na naszych towarzyszy. I dzięki przedniej kamerce w telefonie rozbiłam nam śliczne zdjęcie. Mój chłopak wystawił do mnie dłoń abym dała mu telefon i rozkazał ustawić się mnie i Naomi. Po uśmiechu dziewczyny widać było, że uwielbia jak ktoś robi jej zdjęcia. Chwyciła mnie za ramię i po chwili znajdowałam się w jej uścisku. Miało być jedno pamiątkowe zdjęcia a zrobiła się z tego mini sesja zdjęciowa, do której po chwili dołączył się także Niall. Po kilku zdjęciach mój chłopak poprosił jakąś przechodzącą dziewczynę aby zrobiła nam parę wspólnych zdjęć. I widząc jej rumieńce na policzkach kiedy Leon się do niej uśmiechnął ku mojemu zaskoczeniu nie poczułam zazdrości może tylko dlatego, że dosłownie po chwili podszedł do mnie i objął mnie mocno w pasie po czym pocałował w policzek.
***
- Nie latać mi tu głupie pszczoły - oburzyłam się kiedy kolejna pszczoła zaczęła mnie atakować. Nie ciepię tych latających owadów. Tylko raz mnie użądliła i o jeden raz za dużo. Nie wspominam tego dobrze i teraz mam jakby traumę.
- Przy mnie nawet nie wspominaj o pszczołach - odezwał się Federico rozsiadając się wygodniej na krześle w moim ogrodzie. Zmarszczyłam brwi, bo raczej sobie nie przypominam żeby mówił mi o uczulenia na użądlenie pszczoły.
- Alergik? - zapytałam i zmuszona natrętną pszczołą przesiadłam się na inne krzesło ogrodowe. Prychnął na moje słowa i zsunął lekko swoje okulary z nosa.
- Pojechałaś? Nigdy mnie pszczoła nie użądliła - wyjaśnił i odwrócił wzrok ode mnie a ulokował go na wyjątkowo bezchmurnym niebie.
- To czemu mam..
- To mnie obraża - przerwał mi i wyciągnął nogi przed siebie a ręce ułożył wygodnie na podłokietnikach - Się tym pszczołom wydaje, że nie jestem smaczny! - krzyknął urażony zapewne zwracając się do tych pszczół. Zaśmiałam się na jego słowa, bo nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę od kogoś, że chciałby być użądlony przez pszczołę.
- Jak chcesz to ukłuję cię agrafką - powiedziałam przez śmiech i palcem dźgnęłam go w ramię. Spojrzał na mnie z politowaniem i ponownie zsunął okulary z nosa.
- Nie, Ludmiła to nie to samo - westchnął odchylając głowę do tyłu. Ponownie zaśmiałam się i przeczesałam dłonią jego włosy, na których punkcie mam obsesję.
- Słońce! - zawołał mnie tato.
- Ogród! - odkrzyknęłam wciąż bawiąc się włosami Federico. Dosłownie po kilki sekundach w drzwiach balkonowych pojawił się mój ojciec z uśmiechem na ustach - Co się stało? - zapytałam, bo jego uśmiech jest przerażający.
- Mam dodatkowe zaproszenia na bankiet charytatywny - oznajmił krzyżując ręce na klatce piersiowej - Dla was - dodał wskazując głowa raz na mnie raz na Federico - Dzisiaj o dziewiętnastej - uśmiechnął się i bez czekania na nasz sprzeciw wyszedł z ogrodu. Niezadowolony jęk Federico oznaczał tylko tyle, że nie ma ochoty nigdzie iść.
- Chcesz podpaść mojemu tacie? - zapytałam widząc, że chce zapewne zapytać czy musi iść. Pokiwał przecząco głową odpowiadając na moje pytanie - Więc idziesz - dodałam z uśmiechem. Westchnął głośno niezadowolony.
- Będę musiał się wbić w garnitur - jęknął jak małe dziecko, na co się zaśmiałam i podniosłam ze swojego miejsca, aby usadowić się na jego kolanach. 
- A ja uwielbiam kiedy jesteś w garniturze - powiedziałam penetrując jego twarz. Musnęłam delikatnie swoją dłonią jego policzek i ponownie zatopiłam palce w jego włosach - Działa to na moje pożądanie - wyszeptałam zbliżając się do jego usta. Znam go na tyle dobrze, że wiem jak go podejść i zmusić do rzeczy, na które nie ma najmniejszej ochoty. Jeśli chodzi o Federico to rozgryzłam go jako mężczyznę i dobrze wiem jak nim sterować jakkolwiek to brzmi.
***
- Federico, coś taki cichy? - zaczął jakąś rozmową mój ojciec, bo odkąd wyszliśmy z naszego domu nikt się nie odzywa. Mój chłopak jakby wyrwany z rozmyślań odwrócił wzrok od widoku za szybką i posłał mojemu tacie pytające spojrzenie - Czemu nic nie mówisz? - zapytał tato zerkając na Federico w lusterku.
- Kontempluję - westchnął siedzący obok mnie chłopak i poprawił sobie rękawy od swojej marynarki.
- W jakiej kwestii? - tym razem głos zabrała moja mama, która jak mam być szczera niezbyt lub Federico można bardziej stwierdzić, że go toleruje skoro jestem z nim szczęśliwa.
- Zostało parę miesięcy szkoły i zastanawiam się co dalej - ku mojemu zdziwieniu zaskoczył mnie, bo nie mieliśmy okazji rozmawiać o  naszej przyszłości. W końcu do końca szkoły nie zostało dużo czasu a coś trzeba zaplanować po jej skończeniu. Sama dokładnie nie wiem czym chce się zająć - Poważnie myślę o szkole policyjnej - westchnął zadziwiając mnie ponownie - A konkretniej wydział kryminalistyki - dodał bawiąc się guzikiem przy mankiecie swojej koszuli.
- A co na to rodzice? - zapytał ojciec i nie jestem pewna, ale chyba jest w pewien sposób dumny z planów na przyszłość Federico. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Raczej nie będą mieli nic przeciwko - stwierdził patrząc w odbicie mojego ojca w lusterku. I wtedy w najmniej oczekiwanym momencie dostałam wiadomość tekstową. Wyciągnęłam swój telefon z kopertówki i odblokowałam kodem po czym kliknęłam w ikonę wiadomości. I widząc zdjęcie jakie dostałam na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Miałam ochotę krzyknąć z radości, ale ze względu na rodziców się powstrzymałam - Co się stało? - zapytał ze śmiechem Federico zapewne widząc moją radość. Bez zbędnych słów pokazałam mu zdjęcie jakie podesłała mi Violetta. Wiedziałam, że ten wyjazd naprawi relację jej i Leona. Przecież oni oboje świata poza sobą nie widzą więc długo bez siebie nie mogli wytrzymać zwłaszcza, że spędzali ze sobą tyle czasu. A zdjęcie jest prześliczne. Jakby wyjęte ze sceny jakiegoś filmu. Oni wpatrzeni w siebie na tle diabelskiego młynu.
- W końcu zmądrzeli - westchnął Federico przewracając oczami. Szturchnęłam go ramieniem, dzięki czemu na mnie spojrzał.
- Ty też szybko się nie określiłeś czego chcesz - zaśmiałam się mówiąc szeptem, aby moi rodzice nie usłyszeli, bo nie znając całej historii naszego związku. Zmrużył oczy na moje słowa i zrobił swoją obrażoną minę.
- Ale teraz doskonale wiem czego chce - powiedział obrażony i powrócił wzrokiem w stronę szyby, za którą przewijały się różne budynki. Zaśmiałam się ponownie objęłam jego ramię po czym przytuliłam się do niego i pocałowałam w policzek a głowę ułożyłam na jego ramieniu.
***
Mogłam odrzucić propozycję ojca z tym bankietem wymigując się nauka czy jakimś projektem, a nawet mogłam symulować chorobę. Jesteśmy tutaj jakieś półgodzinny, a ja mam ochotę wyjść i więcej nie wracać. Myślałam, że będą jakieś atrakcję jak rok temu, a tu stypa. Nawet muzyka jest puszczana przez kogoś kto ma robić za DJ'a. Mogli by chociaż załatwić muzykę na żywo. Wzięłam kolejny łyk szampana i spojrzałam na Federico, który ze znudzonym wyrazem twarzy rozglądał się po sali.
- Mogliśmy zostać w domu straszne nudy - odezwałam się z westchnięciem. Przeniósł na mnie wzrok i posłał jego słynne poirytowane spojrzenie.
- Co ty gadasz? Świetna impreza - odpowiedział z sarkazmem i uśmiechnął się sztucznie po czym napił się nonszalancko szampana.
- To może zatańczymy, a nie będziemy tylko stać - zaproponowałam uśmiechając się.
- Weź przestań. Nie będę tańczył do tej wieśniackiej muzyki - skrzywił się. Przewróciłam oczami na jego słowa i powróciłam do rozglądania się po sali w celu znalezienia jakiegoś punkt, który by mnie zainteresował - O kurwa - słysząc przekleństwo z jego ust automatycznie na niego spojrzałam. Z lekkim szokiem i zdenerwowaniem patrzył przed siebie. Przeniosłam wzrok w miejsce, w które patrzył i widząc jakąś dziewczynę mniej więcej w naszym wieku, która też akurat patrzyła na nas, a raczej na Federico przełknęłam głośno ślinę.
- Kto to? - zapytałam i nie wiem czy kumulowała się we mnie zazdrość czy raczej obawa. Zacisnął dłonie w pięść, a wzrok jakim ją obdarzył nie wróżył nic dobrego.
- Olivia - wysyczał i przysięgam, że jego wzrok w tej chwili mógłby jej zrobić krzywdę.
- Twoja była dziewczyna? - zapytałam i nie wiem czemu, ale miałam cichą nadzieję, że to może jakaś nielubiana koleżanka ze szkoły.
-Tak - zacisnął szczękę - Świetnie i jeszcze tu idzie - automatycznie spojrzałam w jej stronę i ponownie przełknęłam ślinę widząc jak zmierza w naszą stronę. Wzięłam głęboki oddech i z całej siły starałam się zgrywać opanowaną i spokojną. Zazwyczaj jestem pewna siebie i nie obawiam się innych dziewczyn, które mogą mi zagrażać, ale właśnie w naszą stronę zmierza jego była dziewczyna.
- Cześć - uśmiechnęła się radośnie patrząc na mojego chłopaka. Zmierzyłam ją dyskretnie wzrokiem i te moje zdenerwowanie się trochę zmniejszyło. Nie jest w niczym lepsza ode mnie - Dawno się nie widzieliśmy Federico - prychnięcie mojego chłopaka na jej słowa rozbawiło mnie odrobinę.
- Jak widzisz nie rozpaczam z tego powodu - odpowiedział obojętnie i uśmiechnął się do niej sztucznie - Co tu robisz? - zainteresował się - Nie miałaś być w Afryce - powiedział przeczesując włosy - Razem z przyjaciółmi małpami - dodał złośliwie, na co głośno się zaśmiałam. Ale kiedy dziewczyna spojrzała na mnie zakryłam dłonią usta i próbowałam powrócić do powagi.
- Wciąż tak samo zabawny - odpowiedziała obracając jego słowa w żart. Uśmiechnęła się trochę skrępowana wciąż patrzą na mnie - A kim jest twoja koleżanka? - zapytała i nawet się z tym nie kryjąc zmierzyła mnie spojrzeniem.
- Po pierwsze nie koleżanka tylko dziewczyna, a po drugie nie twój interes scimmia* - powiedział i spojrzał na mnie uśmiechając się w moją stronę. Zaśmiałam się na jego przezwisko dziewczyny. Jednak moje uczenie go niektórych słówek po włosku nie poszło na marne. 

- Miło poznać, jestem Olivia - zwróciła się do mnie i podała mi dłoń. Zachowując się kulturalnie jak przystało na wychowaną osobę odwzajemniłam jej uścisk.
- Ludmiła - z dumą ujawniłam swoje imię. Obdarowała mnie sztucznym uśmiechem i powróciła wzrokiem na Federico.
- To może umówimy się kiedyś na jakieś wyjście w ramach odnowienia znajomości? - zaproponowała pewna siebie wpatrując się prosto w oczy Federico. Uśmiechnął się do niej sztucznie.
- Jasne - powiedział zbijając mnie na chwilę z tropu, bo sądziłam, że rzuci w jej stronę jakąś obraźliwa uwagę - Masz czas NIGDY - podkreślił ostatnie słowa i chwycił mnie za dłoń splatając razem nasze dłonie - Wiesz miło się gada, ale idziemy poszukać lepszego towarzystwa do rozmowy - ponownie posłał jej sztuczny uśmiech i  nie czekają na jej odpowiedź pociągnął mnie w przeciwną stronę - Szkoda, że jej te małpy tam nie zjadły - wymamrotał zły pod nosem. Zaśmiałam się głośno i przystanęłam, co skłoniło jego także do zatrzymania się. Nie przejmując się tym iż jesteśmy na środku sali ujęłam jego twarz swoje dłonie i aby choć trochę go uspokoić pocałowałam go delikatnie w usta.

***
Obróciłam się przodem w stronę jeszcze śpiącego Leona i widząc, że jednak nie śpi na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Nim zdążył się odezwać pocałowałam go czule w usta i można powiedzieć wtuliłam się w jego nagi tors.
- Brakowało mi tego - oznajmił obejmując mnie swoimi ramionami i ułożył podbródek na mojej głowie. Nawet sobie nie wyobrażasz jak mi tego brakowało. Nic nie odpowiedziałam tylko delikatnie ucałowałam jego tors. Chce się nacieszyć tym spokojem i bliskością. Zresztą słowa są tutaj zbędne, bo moje szybkie bicie serca wyraża wszystko co czują kiedy leżę w jego objęciach - Muszę wstać - westchnął głośno i chciał się ruszyć, ale uniemożliwiłam mu to mocniej go obejmując - Jeżeli teraz wstanę to zdążymy zjeść razem śniadanie - ucałował mnie czule w głowę i okręcił tak, że leżałam całym ciałem na nim. Na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech z myślą o wspólnym śniadaniu i od razu podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Zacznę przygotowywać nam śniadanie, a ty idź się ubierać - rozkazałam i zadowolona wstałam z łóżka po czym zabrałam się za ubieranie. Obróciłam się z powrotem w stronę Leona, który z uśmiechem leżał wciąż w łóżku i obserwował mnie - Zbieraj się - zaśmiałam się rzucając koszulką w jego stronę a sama założyłam spodenki dresowe i bluzę. Zostawiając go samego w pokoju udałam się z wielkim uśmiechem na ustach do kuchni. W końcu jest tak jak być powinno. Jeszcze tylko ponad tydzień i oboje wrócimy do Buenos Aires i zaczniemy wszystko naprawiać między nami.  Jak wcześniej nie potrafiłam się uśmiechać, tak teraz nie potrafię przestać.
- Co się tak szczerzysz? - wzdrygnęłam się słysząc obok swojego ucha rozbawiony głos Niall'a. Odruchowo złapałam się za serce i zmroziłam go wzrokiem, ale nie trwało to zbyt długo, bo ponownie na moją twarz wkradł się uśmiech - Widzę seks na zgodę był - zaśmiał się i nastawił wodę w czajniku.
- Co? - ślina ugrzęzła mi w gardle po jego słowach. Odwrócił się w moją stronę z powrotem i posłał szeroki uśmiech.
- Nie udawaj - zaśmiał się - Wiem, że był - dodał a ja w tej chwili miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Możliwe, że moja twarz ma teraz kolor dojrzałego pomidora, a serce wali jak głupie. Odwróciłam speszona wzrok i skupiłam się na przygotowywaniu śniadania - Daj spokój, Viola to przecież normalna ludzka potrzeba - poklepał mnie pocieszająco po ramieniu. Przełknęłam głośno ślinę z nerwów. Może i ma rację, ale krępuje mnie fakt, że mogli nas słyszeć.
- O i jest nasz Leon - odezwał się uradowany Niall. Odwróciłam się w stronę swojego chłopaka, który zdezorientowany patrzył na bruneta - Jak się spało? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Dobrze - odpowiedział zdziwiony jego pytaniem po czym podszedł do szafki z kubkami. Brunet uśmiechnął się chytrze na jego odpowiedź i wstał z krzesła, na którym siedział aby zalać sobie przygotowaną wcześniej kawę. 
***
*po włosku małpa
W końcu pojawił się rozdział - to za pewnie teraz sobie pomyślicie.
Nie będę ukrywać, że zawaliłam i moje tłumaczenia oraz usprawiedliwienia są nie potrzebne i nudne.
Ale zrozumcie mam swoje życie: szkołę(maturę), rodzinę, przyjaciół i chęć oderwania się od nauki.
W sumie przez tą szkołę oraz maturę mój dryg do pisania i wena gdzieś się zgubiły w tym wszystkim. Całe dnie skupiam się na nauce i kiedy mam jakiś czas wolny to jedyne o czym marzę to spędzić swobodnie czas ze znajomymi, posiedzieć po prostu i pogadać z tatą czy nawet wyjść z kimś na głupi spacer.
Rozdział może i nie jest za długi ani nie wnosi nic nowego czy ciekawego, ale mam nadzieję, że docenicie iż w ogóle się pojawił.
Dziękuję za cierpliwość i wyrozumiałość :) 

37 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny
    W sumie to byłam zaskoczona jak się pojawił rozdział ,spodziewałam się go później
    Myślę , że każdy powinien zrozumieć że piszesz maturę i masz bardzo dużo nauki i masz też swoje życie oprócz bloga
    Nie przejmuj się osobami które w kółko pytają się o rozdziały - zwyczajnie nie ma sensu
    To twój blog , i ty na nim rządzisz , więc rozdział może się pojawić wtedy kiedy masz czas :)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie. Nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. Powodzenia na maturze. Jak zakończysz rok szkolny błagam.. Dodawaj częściej twoje cudowne opowiadania. Kocham Cię i te twoje cudowne historie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem tak mega pozytywnie zaskoczona, że przysięgam ze nie moge się opanować!!! To zrozumiałe, że w wolny czas chcesz odpocząć a nie pisać rozdzual. Już niedlufn po maturze i będziesz mogła sobie odpocząć.;). Rozdział może nie najdłuższy, ale bardzo wartościowy ❤. Mam nadzieję że rozdział pojawi się niebawem bo strasznie brakuje mi ich bliskości ❤. Trzymaj sie kochana❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi sie podoba ten rozdział ❤! Jeśli tylko mogę zwrócic na coś uwagę, to patrząc na długość rozdziału, wydaje mi się że troszeczkę za dużo tu Fede i Ludmi. Ale i tak jest super ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudoooooooo tyle w temacie :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy tylko ja po kazdym Jej rozdziale przez co najmniej 3 dni o niczym innym nie myśle ? ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam dwa razy, mogłabym czytać kolejne 100 *-*
    Rozdział jest cudowny ♥
    Taki romantyczny i wgl Leonetta taka urocza aww ♥
    Była Fede mnie wkurza.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dario, czy zechcesz uczynić mnie najszczęśliwszą kobietą na ziemi, i będziesz kontynuować to opowiadanie jeszcze długo długo długo długo?❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  10. Tyle w temacie ��❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozumiem cię szkoła i nauka to rzeczy które zajmują nasz cały dzienny grafik i kiedy jest szansa na oderwanie się od tego chce się wyjść na podwórko, pobiegać, pojeździć na rowerze lub zrobić coś ze znajomymi a nie usiąść przed kompem i znowu wytezac mózg. W 100% rozumiem cię i cieszę się że mimo wszystko dostałaś ten rozdział, który jest bardzo fajny i miło się go czyta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Daria jest moją idolką ��

    OdpowiedzUsuń
  13. Też bym chciała pisać takie rozdzialy, bo tes bym chciała ussczesliwai nimi innych - tak jak Ty uszczęśliwisz mnie❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Nareszcie razem ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  15. Tytuł Najlepszego Bloga otrzymuje...❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  16. Doceniam w 100 procentach twój czas poświęcony na napisanie rozdziału. Jak zwykle rozdział cudowny! Miłej i udanej majówki życzę!

    OdpowiedzUsuń
  17. Już niedługo matura, będę trzymać za Ciebie mocno kciuki ����. Mam nadzieję że po maturce wrócisz do regularnych rozdziałów . Trzymaj się kochana!!!❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Najlepszy blog!❤❤❤
    Leon i Viola pogodzeni!😍
    Ten rozdział jest naprawdę fantastyczny!
    Brawo Daria!
    Do następnego!
    Buziaki :)

    Wika

    OdpowiedzUsuń
  19. Uzależniłam się od tego bloga❤

    OdpowiedzUsuń
  20. Będę trzymać za Ciebie mocno kciuki, zwłaszcza na matmie����

    OdpowiedzUsuń
  21. Love this girl❤❤

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak tam po matmie? :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiemy że jesteś chwile po maturce, ale prosze- nie zapomnij że my tu wciąż czekamy na Twój wielki powrót ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwile akurat nie bo niektóre matury trwają aż do dziś.

      Usuń
    2. Chodziło mi o te glowne 3 dni ;).

      Usuń
  24. Kiedy rozdział kochana?

    OdpowiedzUsuń
  25. Mała żyjesz??❤

    OdpowiedzUsuń
  26. Wszystko u Ciebie w porządku kochana?❤

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy następny??

    OdpowiedzUsuń
  28. Moje małżeństwo było prawie u kresu, kiedy zobaczyłam komentarz o człowieku o imieniu Dr DAWN, który pomaga ludziom w odzyskaniu współmałżonka i skontaktowałam się z nim na szczęście dla mnie rzucił zaklęcia po 24 godzinach mój kochanek wrócił do mnie od tego czasu moje małżeństwo jest stabilne dzięki za wszystko co dla mnie zrobił zapewniam cię o kontakt z nim,
    jest biegły w następujących zaklęciach:
    * zaklęcia miłosne
    * zaklęcia małżeńskie
    * magia pieniędzy
    * zaklęcie szczęścia
    * Czary pociągu seksualnego
    * Magia leczenia AIDS
    * Jaskinia kasyna
    * Usunięto przeklęte jaskinie
    * Zaklęcie ochronne
    * Magia loterii
    * Szczęśliwe zaklęcia
    * Zaklęcie płodności
    * Pierścień telekinezy 💍
    WhatsApp: +2349046229159

    E-mail: dawnacuna314@gmail.com

    OdpowiedzUsuń