sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 25: A przystojny?

Dzisiejszego poranka to Leon nie mógł mnie obudzić. Jednak po paru szantażach i oznajmieniu która jest godzina w końcu się udało. Oczywiście musiał pierwszy zająć łazienkę a że wstaliśmy późno to mam tylko piętnaście minut na wyszykowanie się. W sumie to nie mam ochoty dzisiaj się jakoś stroić i malować zbytnio. Zresztą coś czuje, że ten dzisiejszy dzień będzie ciężki, ale przynajmniej spędzę trochę czasu z moją przyjaciółką, bo od kiedy obie mamy chłopaków rzadko rozmawiamy a już nie mówię o babskich sprawach. Spryskałam się ostatni raz swoimi perfumami i zadowolona ze swojego ubioru wróciłam do pokoju, w którym czeka na mnie mój sportowiec. On wygląda świetnie a ja jakbym ubierała się w ciemności. Stał do mnie tyłem wiec wykorzystałam okazję i rzuciłam w niego poduszką.
- Już jesteś gotowa? - zdziwił się mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. Uśmiechnęłam się sztucznie i rzuciłam w niego kolejną poduszkę.
- Wiesz gdybyś obudził mnie wcześniej i sam nie siedział w łazience półgodziny to miałabym więcej czasu na wystrojenie - powiedziałam z udawanym oburzeniem po czym podeszłam do łóżka i poprawiłam pościel. Zaśmiał się, podszedł do mnie i pocałował rozbawiony w policzek.
- Ale ja nie twierdzę, że brzydko wyglądasz wręcz przeciwnie - mówił patrząc na mnie i uśmiechając się. Zmroziłam go wzrokiem a on pstryknął mnie w nos.
- Mogę zostawić u ciebie rzeczy? Jutro po nie wpadnę - powiedział wskazując na swoja torbę. Przygryzłam lekko dolną wargę i kiwnęłam twierdząco głową. Musnął szybko moje usta i objął w tali. Z ledwością sięgnęłam po swój telefon leżący na biurku i spojrzałam na godzinę.
- Spóźnię się - spanikowałam i szybko wyrwałam się z uścisku Leona po czym ciągnąc go za rękę wyszłam z pokoju. Na szczęście nie muszę brać żadnych książek ponieważ zostawiłam wszystkie w szafce szkolnej. Z tego co wiem to samochodem pojechała Fran, a Leon nie bierze swojego bo będzie musiał zostawić go pod szkołą więc musimy iść na piechotę a raczej prawie biec. Po kilku minutach poczułam jak Leon zwalnia. Odwróciłam się szybko w jego stronę i posłałam pytające spojrzenie.
- Wstąpimy do sklepu, bo muszę sobie kupić coś do jedzenia i wodę na mecz - odezwał się z uśmiechem a ja chciałam go trzasnąć. Wypuściłam nerwowo powietrze aby się chociaż trochę uspokoić.
- Leon, do szkoły został jeszcze spory kawałek drogi a ja zaczynam lekcje za pięć minut - odpowiedziałam lekko zdenerwowana. To, że on nie mam lekcji nie znaczy, że ja mam się na nie spóźnić, bo on jak zwykle jest głodny.
- Piętnaście minut - uśmiechnął się głupkowato. Posłałam mu pytające spojrzenie a on się zaśmiał - Przestawiłem ci zegarek do przodu w telefonie abyś nie siedziała długo w łazience - wytłumaczył ze spokojem. Zacisnęłam zęby i przymknęłam oczy aby nie nakrzyczeć na niego. Kiedy chociaż trochę się uspokoiłam spojrzałam na niego a on stał i się uśmiechał.

- Kiedyś na prawdę cię ukatrupię - warknęłam w jego stronę natomiast on posłał mnie swój cwaniacki uśmiech, przybliżył się do mnie i objął w tali.
- Nie zrobisz tego. A wiesz dlaczego? Bo po pierwsze jestem zbyt przystojny a po drugie za bardzo mnie kochasz - wyszeptał prosto w moje usta, które po chwili musnął swoimi. Zaśmiałam się cicho i pociągnęłam go za rękę w stronę szkoły. Przed szkołą zauważyłam moją przyjaciółkę i jej chłopaka, którzy okazywali sobie uczucia. Oboje stwierdziliśmy, że nie będziemy im przeszkadzać więc mój kochany chłopak postanowił odprowadzić mnie pod moją szafkę. Po drodze widziałam jak każda dziewczyna patrzy na mnie i Leona. Tak zapamiętajcie sobie on jest mój i tylko mój. Oparłam się plecami o swoją szafkę a jego dłonie od razu powędrowały na moją talię po czym obdarował mnie uśmiechem. Jedno jego spojrzenie, jeden uśmiech, jeden pocałunek, jeden dotyk i już nie widzę niczego poza nim. Musnął delikatnie moje usta i zabrał swoje ręce z mojej tali aby spleść jej z moimi.
- Widzimy się wieczorem? - zapytałam z uroczym uśmiechem patrząc wprost w jego oczy. Uśmiechnął się cwaniacko i przybliżył do mojego policzka po czym musnął je czule a ja zachichotałam jak idiotka.
- Może - odpowiedział szeptem i ponownie potraktował mój policzek swoimi miękkimi ustami i odsunął się ode mnie.
- Jak uroczo - usłyszeliśmy czyjś głos. Oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę i naszym oczom ukazał się ten dureń Nathan. Myślałam, że w końcu da mi spokój, ale nie on oczywiści nie może odpuścić.
- Czego ty znowu chcesz? - zapytałam znudzona i westchnęłam głośno. Nie mam dzisiaj ochoty wydzierać się na niego i wbijać mu do głowy, że ma się odczepić ode mnie, Leona i naszego związku. Zaśmiał się denerwująco i przybrał kpiący wyraz twarzy - Jestem już na prawdę zmęczona mówieniem ci abyś się odczepił - dodałam i spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem.
- Słuchaj Nathan - zaczął jak na razie spokojnie Leon. Chłopak przeniósł swój wzrok na bruneta - Zazwyczaj jestem spokojny i opanowany, ale w tej chwili mam ochotę zapoznać cię z moją pięścią. Wbij sobie do głowy, że Violetta jest ze mną i masz dać jej w końcu spokój inaczej będę musiał użyć siły a tego ani ja ani ty raczej nie chcemy - zakończył z lekką złością w głosie. Zaczyna mnie się podobać taki stanowczy i zazdrosny Leon. Uśmiechnęłam się do siebie i mocniej ścisnęłam dłoń Leona. W odpowiedzi usłyszeliśmy śmiech Nathana. Brunet spojrzał na niego pytająco zaciskając szczękę.
- Chyba zapomniałeś, że od roku trenuję karate - oznajmił Nathan i przybrał zadowolony wyraz twarzy. Tym razem to mój chłopak się zaśmiał.
- Na prawdę karate będziesz mnie straszył - mówił śmiejąc się - A wiesz co to jest kick - boxing? - zapytał po chwili poważnie, na co Nathan kiwnął twierdząco głową.
- Trenujesz kick - boxing? - zapytał zdziwiony z lekkim strachem w głosie. Był tak samo zdziwiony jak ja. Nie sądziłam, że mój chłopak trenuje jakieś sztuki walki.
- Rozmawiasz z trzykrotnym zwycięzcą w kick - boxingu w Meksyku - odpowiedział uśmiechnięty Leon a mnie jak i Nathanowi o mało oczy nie wyszył na wierzch. Przełknął głośno ślinę i prychnął nerwowo po czym posłał Verdasowi groźne spojrzenie i odszedł od nas ratując swoją dumę. Brunet zaśmiał się i obrócił do mnie przodem. Potrząsnęłam głową aby wybudzić się z szoku.
- Naprawdę jesteś trzykrotny mistrzem w kick - boxingu? - zapytałam nadal nie wierząc w to co prze chwilą usłyszałam. Chłopak się tylko zaśmiał i pokiwał przecząco głową a ja zrobiłam zdziwioną minę.
- Blefowałem, żeby się odczepił - wyjaśnił i ponownie się zaśmiał po czym musnął moje wargi. Zaśmiałam się słysząc jego słowa i przeniosłam swoje dłonie na jego czarną bejsbolówkę - Musze już iść - powiedział niezadowolony i ujął moją twarz w swoje dłonie.
- Uważaj na siebie - powiedziałam z lekkim śmiechem i zmarszczyłam nos. Spojrzał na mnie z ironią i zaśmiał się sztucznie po czym musnął moje usta i oparł swoje czoło o moje.
- Kocham cię - szepnęła w moje usta a ja się uśmiechnęłam mając przymknięte oczy - Bardzo - dodał i ponownie pocałował mnie.
- To dlaczego nie mówisz mi tego częściej? - zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Cmoknął mnie w nos, który pod wpływem jego pocałunku zmarszczył się.
- Bo te dwa słowa wypowiadane zbyt często tracą swoją wartość - odpowiedział szeptem wprost w moje usta. Poczułam na moich policzkach rumieńce a na twarzy pojawił się szerszy uśmiech. Poczułam jak odsuwa się ode mnie więc natychmiastowo otworzyłam oczy. Posłał mi swój śliczny uśmiech - Zadzwonię - oznajmił i pocałował namiętnie w usta. Puścił do mnie oczko i niechętnie udał się w stronę wyjścia. Odprowadziłam go wzrokiem i sama zabrałam książki z szafki po czym udałam się obok sali, w której za chwilę miały zacząć się zajęcia.
******************
Wróciłyśmy wreszcie z Fran do domu. Po drodze wstąpiłyśmy jeszcze do knajpki aby coś zjeść, bo ani mi ani Fran nie chciało się gotować obiadu. Ustaliłyśmy już mniej więcej co będziemy robić bez dzisiejszego dnia. Weszłyśmy obie do mojego pokoju i usadowiłyśmy się na łóżku. Chciałyśmy też zaprosić do naszego babskiego dnia Ludmi, ale nie odbierała telefonu i włączała się poczta głosowa.
- To co na początek? - zapytałam z uśmiechem - Paznokcie, włosy czy przegląd szafy - dodałam i poruszałam zabawnie brwiami. Przyjaciółka spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać po czym pokazała swoje dłonie z niepomalowanymi paznokciami. Czyli na początek zadbamy o nasze paznokcie. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyjęłam pudełko po butach, w którym znajdowały się różnego koloru lakiery i cienkie pędzelki. Ponownie usiadłam na łóżku po turecku po czym zdjęłam wieczko pudełka. Wysypałam zawartość na moje łóżko i zaczęłam szukać idealnego koloru. Po kilku minutach wybrałam trzy kolory, które według mnie do siebie pasowało. Łososiowy, szary i biały. Natomiast moje przyjaciółka wybrała błękitny i także biały. Zdecydowanie ja nie mam talentu do malowania w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, który idealnie potrafi pomalować a nawet coś namalować na paznokciach. Po chwili zaczęła malować mi moje ze skupieniem uważając na każdy centymetr mojego paznokcia. Śmiać mnie się chciało z jej skupienia, ale się powstrzymywałam aby jej nie przeszkadzać. Nigdy bym jej nie zamieniła na żadną inną. Pamiętam jak kiedyś jeszcze we Włoszech pokłóciłyśmy się i nie odzywałyśmy przez tydzień a kłótnia była o plotkę, którą ktoś rozpuścił po szkole. Nie pamiętam już konkretnie o co chodzi, ale to była poważna sprawa. Wtedy myślałam, że to koniec naszej przyjaźni, ale osoba, która puściła tą plotkę wyjaśniła nam to a my od razu po tym wpadłyśmy sobie w ramiona. Kiedyś chciałam, żeby moim rodzice zaadoptowali Fran i mogła być moją siostrą. Pamiętam, że obraziłam się wtedy na nich, że się nie zgodzili, no ale co się dziwić miałam wtedy siedem lat. Zerknęłam na moje paznokcie, które były prawie skończone. Wszystkie oprócz dwóch wskazującego i środkowego były pomalowana na szaro. Wskazujący miał kolor łososiowy a środkowy był szary w białe, grube paski a na nich łososiowe serduszko. Uśmiechnęłam się do siebie a kiedy Fran podniosła na mnie głowę i zakręciła lakier, obejrzałam jej dzieło z bliska i zaczęłam dmuchać aby szybciej wyschły. Jednak moja przyjaciółka wpadła na lepszy pomysł i poszła do kuchni po miskę z zimną wodą i do łazienki po ręcznik. Podobno wyczytała w jakiejś gazecie, że dzięki temu paznokcie szybciej wyschnął. Wsadziłam dłonie do zimnej a wręcz lodowatej wody i spojrzałam na Fran.
- Mówiłam ci już o naszym nowym sąsiedzie? - zapytałam z uśmiechem. Pokiwała przecząco głową i podała mi szary mały ręcznik. Wytarłam ostrożnie w niego dłonie i zaśmiałam się - Przyszedł wczoraj się przywitać - zaczęłam i odłożyłam przedmiot na bok - Na początku pomyślałam, że jest miły i w ogóle, ale kiedy zaczął się gapić na moje nogi i mierzyć mnie wzrokiem to zmieniłam zdanie - kontynuowałam i wzięłam do ręki błękitny lakier po czym go odkręciłam a następnie zaczęłam malować paznokcie mojej przyjaciółce.
- A przystojny? - zapytała i zachichotała. Podniosłam na nią mój wzrok i spojrzałam rozbawiona.
- Przypominał trochę kiepską kopię Roberta Pattisona - odpowiedziałam śmiejąc się i przypominając sobie wygląda naszego sąsiada a Włoszka zawtórowała mi śmiechem - Zaprosiła nas na kolacją zapoznawczą do niego i jego siostry - dodałam z niechęcią w głosie i ponownie spojrzałam na Włoszkę.
- Po twoim tonie wnioskuję, że nie chcesz iść - mówiła przez śmiech po czym zerknęła na swoje paznokcie. które były już pomalowane, ale postanowiłam jeszcze dodać im białe kropki, co dla mnie było wyzwaniem.
- Wiesz jakoś nie mam ochoty siedzieć z nim przy stole i znosić to, że lampi mnie się w dekolt - odpowiedziałam robiąc w niewielki kropeczki na jej paznokciach pomalowanych na błękitno. Nic nie odpowiedziała tylko po raz kolejny się zaśmiała. Po kilku sekundach moje dzieło było skończone. Włożyła dłonie do wody aby wyschły. Posprzątała ze swojego łóżka lakiery, włożyłam je z powrotem do pudełka i odniosłam na miejsce czyli na górną półkę w szafie.
- Przegląd szafy! - krzyknęła Fran, który nagle znalazła się obok mnie. Podskoczyłam przestraszona i spojrzałam na nią rozbawiona. Odepchnęła mnie delikatnie od moich ciuchów i zaczęła w niej grzebać. Zaśmiałam się cicho i bez słowa usiadła na łóżku czekając na komentarze mojej przyjaciółki. Po chwili wychyliła się spojrzała na mnie zniesmaczona i pokazała mi brązową spódniczkę z jakimiś kwiatkami.
- Kto ci zapłacił żebyś to kupiła? - zapytała po czym wzdrygnęła się patrząc na ciuch. Zaśmiałam się i wzruszyłam ramionami.
- Nawet nie wiedziałam, że mam taką spódniczkę - zaśmiałam się a ona westchnęła i rzuciła przedmiot w na moje łóżko.
- Musisz się jej pozbyć - oznajmiła powróciła do grzebania. mam tylko nadzieję, że nie zrobi mi tam bałaganu. Ostatnio tam układałam a nie chce spędzić na tym kolejnej godziny - O matko! - krzyknęła i pokazał mnie się - A to co? Pożyczyłaś od babci - powiedziała a ja się zaśmiałam, ale miała rację ta bluzka  była okropna i w stylu mojej babci. Rzuciła ubranie na łóżko i otrzepała ręce - Ale za to ta sukienka jest śliczna i będziesz musiała mi ją pożyczyć - dodała i pokazał mi brzoskwiniową sukienkę bez ramiączek.
-  Ubierz ją - powiedziałam i wstałam ze swojego miejsca po czum podeszłam do szafy - I te buty - podałam jej przedmiot a jej oczy się zaświeciły.
- Śliczne - zapiszczała ucieszona po czym pobiegła do łazienki się przebrać a ja w tym czasie sprawdziłam czy w mojej szafie wciąż jest taki porządek. Odetchnęłam z ulgą widząc poukładane idealnie rzeczy. Usłyszałam stukot obcasów więc mój wzrok skierował się w stronę drzwi - I jak? - zapytała opierając się o framugę drzwi. Pokazałam jej kciuki do góry a ona za pozowała jak modelka i przeszła się jak po wybiegu robiąc na końcu pozę.
- Poczekaj zrobię ci zdjęcie - zaśmiałam się i wyciągnęłam ze swojej kieszeni telefon. Odblokowałam szybko i włączyłam aparat - Dawaj Fran, pozuj - mówiłam śmiejąc się. Położyła swoje ręce w wycięciu tali i zrobiła minę jak modelki na zdjęciach. Pstryknęłam jej zdjęcie po czym nie mogąc się powstrzymać zrobiłam sobie zdjęcie z nią. Schowałam ponownie swój telefon do kieszeni - Teraz do ciebie - oznajmiłam poważnym tonem jak oficer na zbiórce i wyszłam z jej pokoju a ona za mną śmiejąc się.
************
- Nie rozumiem tej dziewczyny - skomentowałam film, który własnie oglądamy. Co prawda tytułu nie pamiętam, ale historia jest dziwna. Dziewczyna niby jest zakochana w chłopaku, ale kiedy on wyznaje jej swoje uczucia to ona domawia i zaprzecza, że chce z nim być a później płacze swoim pokoju.
- Takie są właśnie dziewczyny - zaśmiała się Francesca i wzięła do buzi kolejny kęs cista, które kupiłyśmy wracając ze szkoły. Pyszne cisto bananowe z czekoladą i bitą śmietaną - Niektóre mądre a niektóre głupie - dodała ze śmiechem i spojrzała na mnie. Przyznałam jej rację kiwnięciem głowy i ponownie wlepiłam wzrok w ekran telewizora.
- Zresztą on jest nie lepszy. Zamiast o nią walczyć to idzie do innej - ponownie wyraziłam swoją opinie na temat filmu - Dupek - dodałam ze złością i włożyłam do swoich ust łyżeczkę z lodami waniliowymi. Usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki.
- Na końcu i tak będą razem - stwierdziła Fran a ja spojrzałam na nią pytająco - Każde romansidło tak się kończy - wyjaśniła i zaśmiała się. Po raz kolejny przyznałam jej rację i kontynuowałam oglądanie oraz objadanie się lodami. Poczułam wibracje w kieszeni spodni. Wyciągnęłam urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomość od Leona. Uśmiechnęłam się do siebie i natychmiastowo otworzyłam aby przeczytać treść. Dzisiaj się raczej nie spotkamy. Niestety wrócimy późno. Tęsknie <3. Posmutniałam trochę, ale przecież jutro znowu będę go miała przez cały dzień dla siebie. Wysłałam mu smutną minkę i oznajmiłam, że także za nim tęsknie. Spojrzałam na godzinę w telefonie i było już po ósmej.
- A nie mówiłam - zaśmiała się Fran. Przeniosłam swój wzrok z ekranu telefony na telewizor a moim oczom ukazał się obraz jak główni bohaterowie się całowali na dodatek w deszczu. Przegapiłam najważniejszy moment filmu. Kurde. Moja przyjaciółka wyłączyła telewizor nie czekając na napisy końcowe po czym obróciłam się do mnie tak żeby mnie dobrze widzieć.
- Tooo - zaczęła przeciągając ostatnią literkę - Ty i Leon. Jak to między wami jest? Bajka i czułości czy Bajka i kłótnie - zaśmiała się a ja uśmiechnęłam się do niej i pokiwałam głową - Czyli ta pierwsza opcja - stwierdziła po moim uśmiechu - A było już .. no wiesz - zapytała z cwaniackim uśmiechem i poruszyła zabawnie brwiami. Zarumieniłam się i rzuciłam w nią poduszką, którą akurat miałam pod ręką - Czyli było - zaśmiała się a ja pokiwałam przecząco głową.
- Nie było! - krzyknęłam jednocześnie zła i rozbawiona. Spojrzała na mnie przeszywającym wzrokiem a ja się zaśmiałam - Nie gadajmy o takich rzeczach - poprosiłam z nadzieją, że się zgodzi.
- A widziałaś jego...
- Fran! - krzyknęłam przerywając jej. Podniosła ręce w geście obrony i zrobiła przestraszoną minę - I tak widziałam - szepnęłam lekko skrępowana. Już otwierała usta aby coś powiedzieć, ale zmroziłam ją wzrokiem. Lecz po chwili zaśmiałam się i spuściłam głowę. I wtedy telefon Włoszki wydał z siebie dźwięk, co oznaczało, że dostałą wiadomość. Widząc jej zadowoloną twarz wiedziałam, że nadawca był Kendall. Zaśmiałam się cicho a ona na mnie spojrzała.
- Wygrali - oznajmiła zadowolona - Wrócili już do domu. Trener wpuścił Leona na boisko i pod koniec meczu twoja łamaga skręciła sobie kostkę - przekazała mi informację a ja się uśmiechnęłam. Chwila. Moja łamaga. Moja? Mój chłopak. W sensie, że Leon. Natychmiastowo przestałam się uśmiechać.
- Skręcił kostkę? - zapytałam i wstałam ze swojego miejsca a Fran spojrzała na mnie - Leon? - zapytałam dla pewności. Pokiwałam twierdząco głową a ja chwyciłam telefon. Chciałam wybrać numer do bruneta, ale stwierdziłam, że odwiedzę go. Przecież jest dopiero wpół do dziewiątej. Udałam się w stronę drzwi, wzięłam bluzę z wieszaka i otworzyłam drzwi.
- A ty gdzie? - zatrzymał mnie głos mojej przyjaciółki. Odwróciłam się i uśmiechnęłam.
- Do tej mojej łamagi - odpowiedziałam a ona wstała ze swojego miejsca roześmiana.
- Jadę z tobą - mówiła śmiejąc się. Chwyciła swoją dżinsową kurtkę i razem wyszłyśmy z domu. Przez całą drogę moja przyjaciółka co jakiś czas się śmiała i jestem pewna, że z Leona. Na szczęście nie było żadnych korków ani nic, no w sumie kto miałby jeździć o tak późnej porze. Kiedy dojechałyśmy od razu wysiadłam z samochodu a po drodze zastanawiałam się czy żałować go czy nakrzyczeć, za to, że nie uważał, ale w sumie skręcił tylko kostkę a to przecież nic groźnego, co innego jakby sobie rozwalił głowę czy złamał nogę. Bez pukania weszłam do środka ich domu. Może to nie grzecznie, ale często tu bywał i widok jaki spotkam za drzwiami nie zdziwiłby mnie bardziej niż poprzednie. Jak ostatnio kiedy ujrzałam Diego i Fede na podłodze w samych bokserkach a żeby tego było mało to leżeli na sobie. Niektórzy uznaliby, że nakryli ich w jednoznacznej sytuacji w sumie sama tak uważałam, ale później okazało się, że bili się o ostatnie ciastko czekoladowe. Podziwiam normalnie ich rodziców, że pozwolili im zamieszkać razem i to jeszcze z daleko od domu.
- Wygrałem! - krzyknął Federico kiedy mnie ujrzał - Dawajcie kasę - zwrócił się do chłopaków czyli do Diego i Kendalla. Skrzyżowałam ręce na piersiach i przybrałam pytający wyraz twarzy - Mówiłem wam, że jak się dowie do przyjedzie - zaśmiał się i zadowolony zabrał pieniądze od chłopaków. Po czym pokazał im dwa palce ułożone w literkę L. Zaśmiałam się cicho i już chciałam zapytać gdzie jest ta moja łamaga, ale uprzedził mnie Diego mówiąc, że jest u siebie w pokoju. Podziękowałam mu za informację i ruszyłam do pokoju Leona. Kiedy tylko otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się brunet leżący w na łóżku z zabandażowaną kostką a obok leżały dwie kule. Podeszłam do niego i stanęłam na przeciwko po czym skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Hej kochanie - przywitał się przesłodzonym głosem i z szerokim uśmiechem - Wiesz, że ślicznie dzisiaj wyglądasz. Zresztą ty zawsze jesteś śliczna i w ogóle jesteś najśliczniejszą dzie....
- Gratuluje wygranej - przerwałam mu i posłałam szeroki uśmiech.  Zdziwił się na moje słowa a ja nie czekając na nic podeszłam do niego i musnęłam czule jego usta. Usiadłam obok niego i pogłaskałam po policzku - Boli cię? - zapytałam i zerknęłam na jego nogę. Pokiwałam przecząco głową w wolnym tempie i patrzył na mnie z przymrużonymi oczami - To dobrze - szepnęłam i musnęłam jego czoło - Przynieść ci coś do picia? A może zrobię ci coś do jedzenia? - pytałam przesłodzonym głosem. Oczywiście udawałam tą troskę aby zbić go z tropu. Uśmiechnęłam się a moja dłoń cały czas głaskała jego policzek.
- Nie dzięki i nie musiałaś przychodzić, jest późno - odpowiedział zaskoczony moim zachowaniem. Zaśmiałam się i cmoknęłam go w nos.
- Martwiłam się o ciebie, kochanie - zachichotałam i wzięłam dyskretnie do ręki poduszkę. Posłał mi swój uśmiech i przybliżył się do mnie chcą mnie pocałować.
- Jesteś koch... - nie dokończył ponieważ dostał poduszką w twarzy - Zgrywałaś się - powiedział obrażony i zrobił smutną minkę. Odłożyłam poduszkę i kiwnęłam twierdząco głową.
- Nie uważałeś na siebie to cierp - odpowiedziałam zadowolona i jednocześnie zła. Odwrócił głowę w inną stroną po czym skrzyżował ręce na piersi. Pokiwałam głową z dezaprobatą i pocałowałam go w policzek. Obróci powoli twarz w moją stronę i podniósł głową po czym zrobił dzióbek dając mi tym znak, żebym go pocałowała w usta. Przewróciłam teatralnie oczami i spełniłam jego prośbę.
- Dobra to ja pójdę, bo widzę, że nic ci nie jest - odpowiedziałam i chciałam pójść do wyjścia, ale zatrzymał mnie Leon łapiąc za nadgarstek. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam.
- Zostań - powiedziała a ja pokręciłam przecząco głową -  Wiesz zaczyna mnie boleć ta noga i potrzebuję kogoś, kto mnie przytuli, pocałuje jak będzie trzeba a najlepiej jeżeli to będzie śliczna dziewczyna a jeszcze lepiej jak będzie to moja dziewczyna, która jest kochana, troskliwa i tak ślicznie pachnie - mówił słodkim głosikiem z delikatnym uśmiechem. Poczułam jak na moich policzkach powstają rumieńce. Westchnęłam głośno i usiadłam obok niego na łóżku a on natychmiastowo objął mnie ramieniem i przytulił. Zaśmiałam się wtulając w jego klatkę a on złożył delikatny pocałunek na czubku mojej głowy.
*********************
Wiem długi to on nie jest i ciekawe ze pewne też, ale powoli wszystko się będzie rozkręcać. Na razie ich świat jest kolorowy i pełen czułość, bo muszą się do siebie tak na forever przywiązać a później bum ktoś umiera, ktoś wyjeżdża, rozstania, zdrady itp.Oczywiście nie wszystko na raz. Kroczek po kroczku. Nie bijcie za nudę i zero akcji, ale moje pomysły nie mogę być wprowadzone w takich świeżych rozdziałach. Pomysł, który mam w głowie chce wskrzesić dopiero za dwa, trzy ewentualnie cztery rozdziały. Padały pytania kiedy pierwszy raz Leosia i Violi. Odpowiedź: W przyszłości. Wy pewnie chcielibyście w następnym rozdziale ( zboczuchy ), ale ja jeszcze trochę poczekam, może gdzieś za dziesięć rozdziałów, jeżeli się nie rozstaną do tego czasu. Żarcik, albo i nie. Kto to wie? Ha, ja to wiem. Pytaliście też jaki jest mój ulubiony blog, bo wspomniałam o nim w ostatnim albo jeszcze poprzednim poście, w sumie nie wiem czy powinnam pisać, bo mogę kogoś urazić czy coś, ale wam powiem a raczej napiszę, chociaż na początek napiszę, że wszystkie blogi, które mam na blogu lubię i czytam regularnie nawet jeżeli nie komentuję ( bo zazwyczaj czytam w łóżku na telefonie na dobranoc a tam nie chce mnie się logować na konto) i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, wszystkie są wyjątkowe i mają swój urok, ale mnie szczególnie zachwyciła a wręcz porwała moje serce historia ~ Mimo wszystko ~, której autorką jest Sky V. Zakochałam się normalnie w tym opowiadaniu jak i poprzednim. Ten tajemniczy Leon <3 Podziwiam autorkę, że piszę w taki wciągający sposób.
Nie zabieram wam czasu i żegna się z wami, do następnego rozdziały.
PS: Tradycyjnie przepraszam za błędy :) 

21 komentarzy:

  1. Boski rozdział :*
    Leonek skręcił kostkę :(
    Vilu taka zła udawała miłą XD
    No nic czekan na nowy <3
    P.s kocham tego blodża i cb <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosky <333
    Zapraszaam do mnie :D
    http://scisletsjnesekretyviolettycastillo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział <3
    Leon to łamaga (choć tak nie wygląda), ale słodki łamaga
    Co ty masz z tą poduszką??!
    Gdzie tylko spojrzysz ktoś uderza kogoś poduszką ^^
    He he
    Choć co do tego kick - boksingu to nawet fajny pomysł
    I ani mi się warz ich rozdzielać!!!!
    Ich to znaczy Leona i Vilu ^^
    Pozdrawiam i czekam na next

    L

    OdpowiedzUsuń
  6. Super♥
    Leon ty łamago :-D
    Czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial!!!
    Leon biedak :/
    Babski wieczor Fran i Vilu :))
    Leon zazdrosnik :))
    Masz talent do pisania :)
    Zycze udanego tygodnia :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Już jutro sobota <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Szybko next!

    OdpowiedzUsuń
  11. Leon ty łamago :D :D :D już jutro kolejny ahhhh <3

    OdpowiedzUsuń
  12. O boże już sobota xD mam nadzieję że bedzie rozdział ! I to taki dłuuuuuuugi i wspaniały jak wszystkie <3

    OdpowiedzUsuń