- Dobrze się czujesz? – zapytał skołowany. Zaśmiałam
się na jego słowa i jeszcze bardziej do niego przytuliłam – Słuchaj, nie wiem
co cię napadło, ale mogłabyś przestać mnie dusić – dodał a ja od razu odsunęłam
się od niego. Patrzyłam na niego nie mogąc przestać się uśmiechać. Jednak jego
wygląd był inny niż ten, który zapamiętałam. Dżinsowa kurtka kompletnie nie
pasowała mi do niego a tym bardziej bandanka na ręce. Obrzucił mnie tylko
obojętnym spojrzeniem i wyminął mnie, ale ja tak łatwo nie dam za wygraną.
Chwyciłam go mocno za nadgarstek i zatrzymałam.
- Poczekaj – odezwałam się a on westchnął głośno i odwrócił się do mnie z powrotem – Powiedz mi proszę gdzie jest Leon – powiedziałam spokojnie obserwując jego zachowanie. Zaśmiał się na moje słowa i włożył ręce w spodnie.
- O kim ty mówisz? – zapytał a na jego twarzy nadal malował się uśmiech.
- Chodzi mi o Leona, twojego brata – oburzyłam się. Co kolejny będzie udawał, że nie zna nikogo takiego. Znowu się zaśmiał.
- Ja nie mam brata – odpowiedział patrząc na mnie z rozbawieniem - A przynajmniej tak twierdzą rodzice - dodał. Zaśmiałam się nerwowo i pokiwałam przecząco głową. Ból głowy znowu powrócił a nadzieja zniknęła. Za wszelką ceną próbowałam powstrzymać łzy. Nie chce kolejny raz płakać.
- Violetta, wszystko w porządku? – usłyszałam głos Lucasa za swoimi plecami. Odwróciłam się do niego i kiwnęłam twierdząco głową. Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem po czym przycisnął do siebie. Widziałam na twarzy Federico, że nie darzy Lucasa sympatią.
- Porozmawiamy później – zwrócił się do mnie i mordując chłopaka obok mnie odszedł od nas. Czułam jak Lucas zaciska rękę na moim ramieniu, co wywołało u mnie ból. Wzdrygnęłam się i odsunąłem od niego.
- O czym on chce z tobą rozmawiać? – zapytał poważnie a ja spuściłam głowę i zaczęłam nerwowo bawić się swoimi rękami – Znowu ten Leon – sam odpowiedział sobie na zadane pytanie. Podniosłam niepewnie wzrok na niego i przygryzłam dolną wargę. Nabrał nerwowo powietrza po czym je wypuścił za pewne chcąc się uspokoić – Może powinnaś dać sobie z nim spokój – zaproponował a ja zmarszczyłam brwi – Pomyśl. Nikt go nie zna, nikt o nim nie słyszał może on faktycznie nie istnieje – dodał a ja zesztywniałam. Podszedł do mnie i tak po prostu przytulił mnie do siebie. Mimo wszystko wtuliłam się w niego, chociaż nie jego uścisku potrzebowałam a raczej pragnęłam.
- Chodź zaraz zaczną się lekcje – szepnął i nie czekając na moją odpowiedź ruszył w stronę odpowiedniej klasy.
Wsiadłam do samochodu mojego ojca i zajęłam miejsce pasażera. Nie czuje się za dobrze aby wracać do domu pieszo. Co jakiś czas kreci mnie się w głowie i robi słabo. Oparłam się o fotel w samochodzie i mój wzrok powędrował na widoki za oknem. Poczułam jak mój ojciec kładzie swoją dłoń na moim kolanie.
- Violu, w porządku? – zapytał a ja nie patrząc na niego kiwnęłam twierdząco głową. Dlaczego wszyscy zadają to pytanie? Aż tak się o mnie martwią. A może sprawdzając czy nie zwariowałam. W końcu chcą mnie wysłać do psychologa. Ojciec odpalił samochód i wtedy radio automatycznie się włączyło. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech kiedy usłyszałam piosenkę Bad Day – Daniel’a Powter’a. Oparłam głowę o zimną szybę i przymknęłam powieki czując na twarzy delikatne promienie słońca.
Poczułam na swoim policzku miękkie usta Leona. Uśmiechnęłam się szerzej i oparłam swoją głowę o jego ramię. Przybliżył swój policzek do mojego tak jakby go tulił i splótł nasze dłonie
- Czuję się bezpieczna gdy Twoje palce splecione są z moimi – powiedziałam mając przymknięte oczy. Rozkoszowałam się tą cudowną chwilą, zapachem perfum Leona i tą ciszą. Pocałował mnie ponownie w policzek i mocniej do siebie przytulił.
- I będziesz – szepnął mi do ucha i ponownie przytulił swoją twarz do mojej – Zawsze – dodał patrząc przed siebie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie przypominając sobie ten dzień, który prawdopodobnie się nie wydarzył. Włożyłam swoje ręce do kieszeni w mojej spódniczce i otworzyłam oczy. Jednak czując, że oczy się zaszkliły ponownie je przymknęłam. Nie wierzę, że to wszystko mogło być tylko moją wyobraźnią. On i ta miłość miedzy nami. Moje uczucia do niego. To nie może być prawdą! Nie panując nad swoimi emocjami uderzyłam pięścią w swoje udo.
- Kochanie – zmartwił się ojciec. Spojrzałam na niego załzawionymi oczami i pokręciłam przecząco głową.
- Zatrzymaj się – poprosiłam a on westchnął tylko i już chciał coś powiedzieć, ale odezwałam się pierwsza - Zatrzymaj się! – tym razem krzyknęłam. Ojciec zjechał na pobocze a ja nie zwracając na niego uwagi wysiadałam z samochodu i ruszyłam w stronę swojego domu. Słyszałam jak mnie woła, ale nie interesowało mnie to zbytnio. Nawet nie wiedząc kiedy zaczęłam biec. Uderzałam nagle w kogoś i gdyby w ostatni chwili nie złapał mnie za nadgarstek upadłabym znowu tego dzisiejszego dnia. Usłyszałam śmiech tej osoby.
- Już drugi raz tego dnia – mówił Federico śmiejąc się. Uśmiechnęłam się niepewnie i wytarłam swoje mokre policzki – I znowu płaczesz – dodał widząc moje załzawione oczy.
Kiwnęłam twierdząco głowa patrząc na niego. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę jednej z ławeczek.
- Słuchaj od tej naszej porannej rozmowy nie daje mi spokoju ta sprawa z tym chłopakiem – zaczął a ja się delikatnie uśmiechnęłam – Dlaczego pytałaś mnie o niego? – zapytał zdziwiony. Westchnęłam głośno i spojrzałam przed siebie.
- Pewnie wyda ci się to głupie – zaśmiałam się – Kiedy przez te pół roku byłam w śpiączce żyłam tak jakby w innym świecie. W moim wymarzonym świecie – przerwałam na chwilę i zerknęłam na niego kątem oka a jego wyraz twarzy mówił wszystko. Był w szoku.
- Był w nim także Leon – uśmiechnęłam się na samo jego wspomnienie – Zakochałam się w nim i nie widziałam świata poza nim – dodałam z wielkim uśmiechem na twarz.
- Dobra, ale co ja mam z tym wspólnego? – zapytał zdziwiony. Przeniosłam na niego swój wzrok po czym odwróciłam się do niego przodem.
- Był twoim bratem – odpowiedziałam z uśmiechem. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, ale przerwałam mu – Dlatego pytałam ciebie, bo myślałam, że skoro…
- Skoro spotkałaś mnie, to spotkasz też jego – dokończył za mnie. Kiwnęłam twierdząco głową. Spuścił głowę i zaczął bawić się swoimi dłońmi – Tak jak ci mówiłem ja nie mam brata – powiedział spokojnie po czym ponownie na mnie spojrzał. Wzruszył ramionami i wstał ze swojego miejsca. Złapałam go szybko za nadgarstek.
- Federico, proszę cię tylko ty możesz mi pomóc – błagałam wręcz.
- Niby jak mam ci pomóc? – zapytał lekko zdenerwowany – Mówiłem nie mam brata, nie znam nikogo o imieniu Leon, nigdy o kimś takim nie słyszałem więc jak mam ci niby pomóc – dodał a ja puściłam jego rękę i opadłam bezwładnie na ławkę. Jednak ku mojemu zdziwieniu nie odszedł od mnie tylko usiadł z powrotem na swoje miejsce.
- Dobra nie wiem jeszcze jak, ale postaram ci się pomóc mimo, iż nasze stosunki nie są zbyt kolorowe – powiedział z zawahaniem w głosie. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie są zbyt kolorowe? – zapytałam, na co on się zaśmiał.
- Ty nie lubisz mnie, ja nie lubię ciebie – odpowiedział i poprawił swoje włosy – Dlatego zdziwił mnie ten twój dzisiejszy atak – zaśmiał się a ja nie wiedząc czemu przytuliłam się do niego. Zdziwił się, ale mimo tego objął mnie ramieniem.
- Lepiej nie, bo jeszcze twój chłopak wpadnie w szał – zaśmiał się i spojrzał na mnie. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc co ma na myśli. Pokiwał tylko przecząco głową śmiejąc się. Po drodze zauważyliśmy, że do domu niedaleko mnie wprowadza się jakaś nowa rodzina. Stanęliśmy oboje w tym samym momencie a nasz wzrok powędrował w tamtą stronę. Jestem pewna, że to małżeństwo. Na oko są w wieku moich rodziców, albo nawet trochę młodsi. Ciekawe czy mają jakieś dzieci, ale sądząc po ilości kartonów to zapewne tak. Z ich samochodu wysiadł jakiś chłopak w czarnej bluzie z kapturem na głowie. Nie widziałam jego twarzy, bo od razu wszedł do domu. Nagle poczułam jak ktoś szarpie mnie z nadgarstek i obraca w swoją stronę. Moim oczom ukazał się Lucas. Patrzył na mnie zdenerwowanym wzrokiem.
- Co ty z nim tutaj robisz? – zapytał a raczej warknął w moją stronę. Wyrwałam się z uścisku jego ręki i odsunęłam się od niego.
- Nie widać – odpowiedziałam tym samym tonem co on. Denerwuje mnie jego zachowanie. Powiedziałam mu wyraźnie jak jest między nami a on zachowuje się jakbym była jego własnością. Zmroził mnie wzrokiem i przeniósł go na Federico, który stał obojętnie.
- Zostaw ją w spokoju – syknął do mojego przyjaciela jeśli tak mogę go nazwać po czym pchnął go. Widziałam po wyrazie twarzy Federico, że ma ochotę go uderzyć dlatego złapałam go za ramię i pokazałam gestem głowy aby dał spokój.
- Nie decyduj za mnie z kim mam się zadawać a z kim nie – powiedziałam spokojnie do Lucasa. Spojrzał na mnie zdziwiony moim zachowaniem. Już chciał coś powiedzieć, ale ja dalej ciągnęłam swoją wypowiedź - Powiedziałam ci jak jest między nami. Nie jesteśmy razem i nie masz prawa się tak zachowywać – dodałam z powagą w głosie. Złapałam Federico za rękę i nie zwracając uwagi na niego odeszłam ciągnąc za sobą przyjaciela.
- Jestem pod wrażeniem – zaśmiał się Federico – Kiedyś pobiegłabyś do niego z podkulonym ogonem – dodał a ja zatrzymałam się zdziwiona jego słowami.
- Co? – zapytałam a on jakby się zmieszał po czym odwrócił wzrok.
- No wiesz przed twoim wypadkiem byłaś dla niego jak marionetka, którą mógł dyrygować a teraz się mu postawiłaś – wyjaśnił i powrócił na mnie wzrokiem. Westchnęłam głośno i pokiwałam głowa.
- Poczekaj – odezwałam się a on westchnął głośno i odwrócił się do mnie z powrotem – Powiedz mi proszę gdzie jest Leon – powiedziałam spokojnie obserwując jego zachowanie. Zaśmiał się na moje słowa i włożył ręce w spodnie.
- O kim ty mówisz? – zapytał a na jego twarzy nadal malował się uśmiech.
- Chodzi mi o Leona, twojego brata – oburzyłam się. Co kolejny będzie udawał, że nie zna nikogo takiego. Znowu się zaśmiał.
- Ja nie mam brata – odpowiedział patrząc na mnie z rozbawieniem - A przynajmniej tak twierdzą rodzice - dodał. Zaśmiałam się nerwowo i pokiwałam przecząco głową. Ból głowy znowu powrócił a nadzieja zniknęła. Za wszelką ceną próbowałam powstrzymać łzy. Nie chce kolejny raz płakać.
- Violetta, wszystko w porządku? – usłyszałam głos Lucasa za swoimi plecami. Odwróciłam się do niego i kiwnęłam twierdząco głową. Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem po czym przycisnął do siebie. Widziałam na twarzy Federico, że nie darzy Lucasa sympatią.
- Porozmawiamy później – zwrócił się do mnie i mordując chłopaka obok mnie odszedł od nas. Czułam jak Lucas zaciska rękę na moim ramieniu, co wywołało u mnie ból. Wzdrygnęłam się i odsunąłem od niego.
- O czym on chce z tobą rozmawiać? – zapytał poważnie a ja spuściłam głowę i zaczęłam nerwowo bawić się swoimi rękami – Znowu ten Leon – sam odpowiedział sobie na zadane pytanie. Podniosłam niepewnie wzrok na niego i przygryzłam dolną wargę. Nabrał nerwowo powietrza po czym je wypuścił za pewne chcąc się uspokoić – Może powinnaś dać sobie z nim spokój – zaproponował a ja zmarszczyłam brwi – Pomyśl. Nikt go nie zna, nikt o nim nie słyszał może on faktycznie nie istnieje – dodał a ja zesztywniałam. Podszedł do mnie i tak po prostu przytulił mnie do siebie. Mimo wszystko wtuliłam się w niego, chociaż nie jego uścisku potrzebowałam a raczej pragnęłam.
- Chodź zaraz zaczną się lekcje – szepnął i nie czekając na moją odpowiedź ruszył w stronę odpowiedniej klasy.
Wsiadłam do samochodu mojego ojca i zajęłam miejsce pasażera. Nie czuje się za dobrze aby wracać do domu pieszo. Co jakiś czas kreci mnie się w głowie i robi słabo. Oparłam się o fotel w samochodzie i mój wzrok powędrował na widoki za oknem. Poczułam jak mój ojciec kładzie swoją dłoń na moim kolanie.
- Violu, w porządku? – zapytał a ja nie patrząc na niego kiwnęłam twierdząco głową. Dlaczego wszyscy zadają to pytanie? Aż tak się o mnie martwią. A może sprawdzając czy nie zwariowałam. W końcu chcą mnie wysłać do psychologa. Ojciec odpalił samochód i wtedy radio automatycznie się włączyło. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech kiedy usłyszałam piosenkę Bad Day – Daniel’a Powter’a. Oparłam głowę o zimną szybę i przymknęłam powieki czując na twarzy delikatne promienie słońca.
Poczułam na swoim policzku miękkie usta Leona. Uśmiechnęłam się szerzej i oparłam swoją głowę o jego ramię. Przybliżył swój policzek do mojego tak jakby go tulił i splótł nasze dłonie
- Czuję się bezpieczna gdy Twoje palce splecione są z moimi – powiedziałam mając przymknięte oczy. Rozkoszowałam się tą cudowną chwilą, zapachem perfum Leona i tą ciszą. Pocałował mnie ponownie w policzek i mocniej do siebie przytulił.
- I będziesz – szepnął mi do ucha i ponownie przytulił swoją twarz do mojej – Zawsze – dodał patrząc przed siebie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie przypominając sobie ten dzień, który prawdopodobnie się nie wydarzył. Włożyłam swoje ręce do kieszeni w mojej spódniczce i otworzyłam oczy. Jednak czując, że oczy się zaszkliły ponownie je przymknęłam. Nie wierzę, że to wszystko mogło być tylko moją wyobraźnią. On i ta miłość miedzy nami. Moje uczucia do niego. To nie może być prawdą! Nie panując nad swoimi emocjami uderzyłam pięścią w swoje udo.
- Kochanie – zmartwił się ojciec. Spojrzałam na niego załzawionymi oczami i pokręciłam przecząco głową.
- Zatrzymaj się – poprosiłam a on westchnął tylko i już chciał coś powiedzieć, ale odezwałam się pierwsza - Zatrzymaj się! – tym razem krzyknęłam. Ojciec zjechał na pobocze a ja nie zwracając na niego uwagi wysiadałam z samochodu i ruszyłam w stronę swojego domu. Słyszałam jak mnie woła, ale nie interesowało mnie to zbytnio. Nawet nie wiedząc kiedy zaczęłam biec. Uderzałam nagle w kogoś i gdyby w ostatni chwili nie złapał mnie za nadgarstek upadłabym znowu tego dzisiejszego dnia. Usłyszałam śmiech tej osoby.
- Już drugi raz tego dnia – mówił Federico śmiejąc się. Uśmiechnęłam się niepewnie i wytarłam swoje mokre policzki – I znowu płaczesz – dodał widząc moje załzawione oczy.
Kiwnęłam twierdząco głowa patrząc na niego. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę jednej z ławeczek.
- Słuchaj od tej naszej porannej rozmowy nie daje mi spokoju ta sprawa z tym chłopakiem – zaczął a ja się delikatnie uśmiechnęłam – Dlaczego pytałaś mnie o niego? – zapytał zdziwiony. Westchnęłam głośno i spojrzałam przed siebie.
- Pewnie wyda ci się to głupie – zaśmiałam się – Kiedy przez te pół roku byłam w śpiączce żyłam tak jakby w innym świecie. W moim wymarzonym świecie – przerwałam na chwilę i zerknęłam na niego kątem oka a jego wyraz twarzy mówił wszystko. Był w szoku.
- Był w nim także Leon – uśmiechnęłam się na samo jego wspomnienie – Zakochałam się w nim i nie widziałam świata poza nim – dodałam z wielkim uśmiechem na twarz.
- Dobra, ale co ja mam z tym wspólnego? – zapytał zdziwiony. Przeniosłam na niego swój wzrok po czym odwróciłam się do niego przodem.
- Był twoim bratem – odpowiedziałam z uśmiechem. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, ale przerwałam mu – Dlatego pytałam ciebie, bo myślałam, że skoro…
- Skoro spotkałaś mnie, to spotkasz też jego – dokończył za mnie. Kiwnęłam twierdząco głową. Spuścił głowę i zaczął bawić się swoimi dłońmi – Tak jak ci mówiłem ja nie mam brata – powiedział spokojnie po czym ponownie na mnie spojrzał. Wzruszył ramionami i wstał ze swojego miejsca. Złapałam go szybko za nadgarstek.
- Federico, proszę cię tylko ty możesz mi pomóc – błagałam wręcz.
- Niby jak mam ci pomóc? – zapytał lekko zdenerwowany – Mówiłem nie mam brata, nie znam nikogo o imieniu Leon, nigdy o kimś takim nie słyszałem więc jak mam ci niby pomóc – dodał a ja puściłam jego rękę i opadłam bezwładnie na ławkę. Jednak ku mojemu zdziwieniu nie odszedł od mnie tylko usiadł z powrotem na swoje miejsce.
- Dobra nie wiem jeszcze jak, ale postaram ci się pomóc mimo, iż nasze stosunki nie są zbyt kolorowe – powiedział z zawahaniem w głosie. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie są zbyt kolorowe? – zapytałam, na co on się zaśmiał.
- Ty nie lubisz mnie, ja nie lubię ciebie – odpowiedział i poprawił swoje włosy – Dlatego zdziwił mnie ten twój dzisiejszy atak – zaśmiał się a ja nie wiedząc czemu przytuliłam się do niego. Zdziwił się, ale mimo tego objął mnie ramieniem.
***
- Chcesz do mnie wpaść? – zapytałam Federico idącego obok mnie. Spojrzał na
mnie kątem oka i zmarszczył brwi. Po krótkim zastanowieniu pokiwał przecząco
głową. - Lepiej nie, bo jeszcze twój chłopak wpadnie w szał – zaśmiał się i spojrzał na mnie. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc co ma na myśli. Pokiwał tylko przecząco głową śmiejąc się. Po drodze zauważyliśmy, że do domu niedaleko mnie wprowadza się jakaś nowa rodzina. Stanęliśmy oboje w tym samym momencie a nasz wzrok powędrował w tamtą stronę. Jestem pewna, że to małżeństwo. Na oko są w wieku moich rodziców, albo nawet trochę młodsi. Ciekawe czy mają jakieś dzieci, ale sądząc po ilości kartonów to zapewne tak. Z ich samochodu wysiadł jakiś chłopak w czarnej bluzie z kapturem na głowie. Nie widziałam jego twarzy, bo od razu wszedł do domu. Nagle poczułam jak ktoś szarpie mnie z nadgarstek i obraca w swoją stronę. Moim oczom ukazał się Lucas. Patrzył na mnie zdenerwowanym wzrokiem.
- Co ty z nim tutaj robisz? – zapytał a raczej warknął w moją stronę. Wyrwałam się z uścisku jego ręki i odsunęłam się od niego.
- Nie widać – odpowiedziałam tym samym tonem co on. Denerwuje mnie jego zachowanie. Powiedziałam mu wyraźnie jak jest między nami a on zachowuje się jakbym była jego własnością. Zmroził mnie wzrokiem i przeniósł go na Federico, który stał obojętnie.
- Zostaw ją w spokoju – syknął do mojego przyjaciela jeśli tak mogę go nazwać po czym pchnął go. Widziałam po wyrazie twarzy Federico, że ma ochotę go uderzyć dlatego złapałam go za ramię i pokazałam gestem głowy aby dał spokój.
- Nie decyduj za mnie z kim mam się zadawać a z kim nie – powiedziałam spokojnie do Lucasa. Spojrzał na mnie zdziwiony moim zachowaniem. Już chciał coś powiedzieć, ale ja dalej ciągnęłam swoją wypowiedź - Powiedziałam ci jak jest między nami. Nie jesteśmy razem i nie masz prawa się tak zachowywać – dodałam z powagą w głosie. Złapałam Federico za rękę i nie zwracając uwagi na niego odeszłam ciągnąc za sobą przyjaciela.
- Jestem pod wrażeniem – zaśmiał się Federico – Kiedyś pobiegłabyś do niego z podkulonym ogonem – dodał a ja zatrzymałam się zdziwiona jego słowami.
- Co? – zapytałam a on jakby się zmieszał po czym odwrócił wzrok.
- No wiesz przed twoim wypadkiem byłaś dla niego jak marionetka, którą mógł dyrygować a teraz się mu postawiłaś – wyjaśnił i powrócił na mnie wzrokiem. Westchnęłam głośno i pokiwałam głowa.
***
Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Dziwne nie spodziewam się nikogo. Pewnie to ktoś do taty albo jakaś koleżanka do mamy. Dzisiejszy dnień wyglądał na normalny do czasu aż Lucas znowu nie zrobił mi sceny zazdrości, bo rozmawiałam z Federico na przerwach. Nie mam już normalnie do niego sił.
- Wejdź, Violetta siedzi w salonie - usłyszałam głos swojej matki. Mam tylko nadzieję, że moim niezapowiedzianym gościem nie jest Lucas. Nie mam ochoty kolejny raz wałkować z nim tego samego tematu. Poczułam jak ktoś gwałtownie siada obok mnie. Przestraszyłam się i od razu spojrzałam na ta osobę, którą na całe szczęście okazał się być Federico.
- Postanowiłem skorzystać z twojego zaproszenia i wpadłem - odezwał się jako pierwszy po czym rozsiadł się wygodniej na kanapie. Zaśmiałam się głośno i spojrzałam na niego rozbawiona.
- Ale zaproszenie dotyczyło wczorajszego dnia - odpowiedziałam nadal się uśmiechając. Wzruszył tylko ramionami i wstał ze swojego miejsca - Chyba sobie nie pójdziesz - zdziwiłam się a on odpowiedział mi śmiechem. Zmieszana jego zachowaniem wstałam z miejsca i stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Idę zwiedzić twój pokój - oznajmił mi po czym ruszył w stronę korytarza. Pobiegłam szybko za nim, bo przecież skąd on może wiedzieć, gdzie jest mój pokój. Złapałam go za nadgarstek i jednym zdecydowanym ruchem zatrzymałam go.
- Nie wiesz gdzie jest mój pokój - powiedziałam a on zaśmiał się na moje słowa.
- To znajdę - odpowiedział i puścił do mnie oczko. Przewróciłam oczami i nie czekając na nic pociągnęłam go w stronę pomieszczenia, które chciał znaleźć czyli mianowicie mój pokój - Czemu tu pachnie truskawkami? - zapytał kiedy weszliśmy do pomieszczenia. Zaśmiałam się i usiadłam na swoim łóżku a on zajął miejsce na fotelu przy biurku.
- Bo je uwielbiam - odpowiedziałam a on tylko się zaśmiał. Usiadłam po turecku i zaczęłam wpatrywać się w ścianę - Przyszedłeś tutaj w jakimś celu czy po prostu ci się nudziło? - zapytałam po czym kątem oka zerknęłam na niego. Zmarszczył brwi i obrócił się na kręconym krześle.
- Szczerze - odezwał się po chwili a ja kiwnęłam twierdząco głową - Chciałem jakoś ruszyć do przodu z tymi poszukiwaniami, bo mam dość tego Lucasa i sama jestem ciekawy tego wszystkiego - dodał a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wstałam szybko ze swojego miejsca i podeszłam do niego po czym przytuliłam go do siebie.
- To od czego zaczynamy? - zapytałam kiedy się od niego odsunęłam. Westchnął głośno i podrapał się nerwowo po karku. Po chwili chwycił do ręki mojego laptopa i uruchomił go.
- Jest w internecie taka strona, na której można sprawdzić kto w danym dniu się urodził, kim są jego rodzice i adres zamieszkania - powiedział i wpisał odpowiednią nazwę strony w wyszukiwarce - Wiesz kiedy i gdzie się urodził? - zapytał patrząc na mnie. Posłałam mu irytujące spojrzenie na co on przewrócił teatralnie oczami i spojrzał ponownie na ekran.
- 14 czerwiec w Meksyku - odpowiedziałam. Patrzył się przez chwilę na ekran jakby się nad czymś zastanawiał. Po czym zaczął wpisywać dane i rok. Te kilka sekund było dla mnie jak męczarnia. Kiedy otworzyła się lista dzieci urodzonych w tym czasie Federico od razu zaczął ją skanować w poszukiwaniu jego imienia.
- Dobra - zaczął i oparł się wygodniej o oparcie - Jest tylko jeden chłopak o imieniu Leon - powiedział - Ale ma na nazwisko Alonso - dodał a ja westchnęłam głośno i pokręciłam przecząco głową - A może on nie urodził się w Meksyku - zaproponował, co wywołało na mnie zdziwienie - Wiesz skoro to wszystko z tej twojej wyobraźni czy tam snu nie jest prawdziwe to jego miejsce urodzenia też może nie być - myślał głośno. Ponownie spojrzałam na niego poirytowanym wzrokiem.
- Jest Meksykaninem więc musiał urodzić się w Meksyku - oznajmiłam a on tylko westchnął po czym pokręcił głową.
- A może ma tylko korzenie Meksykańskie a urodził się w Argentynie - powiedział a ja opadłam z sił. Myślałam, że to szukanie go będzie łatwiejsze. Zrezygnowana odeszłam od niego i położyłam się na swoim łóżku - Sprawdzę jeszcze w Argentynie - oznajmił a ja wzruszyłam tylko ramionami. Mój wzrok skupił się na białym suficie. Jednak po wpływem bólu w skroni przymknęłam powieki. Spojrzałam mu prosto w oczy. Uwielbiam w nie patrzeć są śliczne. Takie wyjątkowe. Nie wiem dokładnie czy są one zielone, piwne czy raczej szmaragdowe. A może jeszcze jakiegoś innego koloru. Położyłam swoją rękę na jego policzku i delikatnie gładziłam. Przymknął delikatnie oczy i uśmiechnął się. Tak jakby rozkoszował się moim dotykiem. Przybliżyłam się do niego i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Wciąż miał zamknięte oczy. Moje usta znajdowały się minimetry od jego.
- Powiedz to, proszę – szepnęłam a on otworzył oczy i spojrzał głęboko w moje. Mój kciuk wciąż gładził jego policzek.
- Wejdź, Violetta siedzi w salonie - usłyszałam głos swojej matki. Mam tylko nadzieję, że moim niezapowiedzianym gościem nie jest Lucas. Nie mam ochoty kolejny raz wałkować z nim tego samego tematu. Poczułam jak ktoś gwałtownie siada obok mnie. Przestraszyłam się i od razu spojrzałam na ta osobę, którą na całe szczęście okazał się być Federico.
- Postanowiłem skorzystać z twojego zaproszenia i wpadłem - odezwał się jako pierwszy po czym rozsiadł się wygodniej na kanapie. Zaśmiałam się głośno i spojrzałam na niego rozbawiona.
- Ale zaproszenie dotyczyło wczorajszego dnia - odpowiedziałam nadal się uśmiechając. Wzruszył tylko ramionami i wstał ze swojego miejsca - Chyba sobie nie pójdziesz - zdziwiłam się a on odpowiedział mi śmiechem. Zmieszana jego zachowaniem wstałam z miejsca i stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Idę zwiedzić twój pokój - oznajmił mi po czym ruszył w stronę korytarza. Pobiegłam szybko za nim, bo przecież skąd on może wiedzieć, gdzie jest mój pokój. Złapałam go za nadgarstek i jednym zdecydowanym ruchem zatrzymałam go.
- Nie wiesz gdzie jest mój pokój - powiedziałam a on zaśmiał się na moje słowa.
- To znajdę - odpowiedział i puścił do mnie oczko. Przewróciłam oczami i nie czekając na nic pociągnęłam go w stronę pomieszczenia, które chciał znaleźć czyli mianowicie mój pokój - Czemu tu pachnie truskawkami? - zapytał kiedy weszliśmy do pomieszczenia. Zaśmiałam się i usiadłam na swoim łóżku a on zajął miejsce na fotelu przy biurku.
- Bo je uwielbiam - odpowiedziałam a on tylko się zaśmiał. Usiadłam po turecku i zaczęłam wpatrywać się w ścianę - Przyszedłeś tutaj w jakimś celu czy po prostu ci się nudziło? - zapytałam po czym kątem oka zerknęłam na niego. Zmarszczył brwi i obrócił się na kręconym krześle.
- Szczerze - odezwał się po chwili a ja kiwnęłam twierdząco głową - Chciałem jakoś ruszyć do przodu z tymi poszukiwaniami, bo mam dość tego Lucasa i sama jestem ciekawy tego wszystkiego - dodał a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wstałam szybko ze swojego miejsca i podeszłam do niego po czym przytuliłam go do siebie.
- To od czego zaczynamy? - zapytałam kiedy się od niego odsunęłam. Westchnął głośno i podrapał się nerwowo po karku. Po chwili chwycił do ręki mojego laptopa i uruchomił go.
- Jest w internecie taka strona, na której można sprawdzić kto w danym dniu się urodził, kim są jego rodzice i adres zamieszkania - powiedział i wpisał odpowiednią nazwę strony w wyszukiwarce - Wiesz kiedy i gdzie się urodził? - zapytał patrząc na mnie. Posłałam mu irytujące spojrzenie na co on przewrócił teatralnie oczami i spojrzał ponownie na ekran.
- 14 czerwiec w Meksyku - odpowiedziałam. Patrzył się przez chwilę na ekran jakby się nad czymś zastanawiał. Po czym zaczął wpisywać dane i rok. Te kilka sekund było dla mnie jak męczarnia. Kiedy otworzyła się lista dzieci urodzonych w tym czasie Federico od razu zaczął ją skanować w poszukiwaniu jego imienia.
- Dobra - zaczął i oparł się wygodniej o oparcie - Jest tylko jeden chłopak o imieniu Leon - powiedział - Ale ma na nazwisko Alonso - dodał a ja westchnęłam głośno i pokręciłam przecząco głową - A może on nie urodził się w Meksyku - zaproponował, co wywołało na mnie zdziwienie - Wiesz skoro to wszystko z tej twojej wyobraźni czy tam snu nie jest prawdziwe to jego miejsce urodzenia też może nie być - myślał głośno. Ponownie spojrzałam na niego poirytowanym wzrokiem.
- Jest Meksykaninem więc musiał urodzić się w Meksyku - oznajmiłam a on tylko westchnął po czym pokręcił głową.
- A może ma tylko korzenie Meksykańskie a urodził się w Argentynie - powiedział a ja opadłam z sił. Myślałam, że to szukanie go będzie łatwiejsze. Zrezygnowana odeszłam od niego i położyłam się na swoim łóżku - Sprawdzę jeszcze w Argentynie - oznajmił a ja wzruszyłam tylko ramionami. Mój wzrok skupił się na białym suficie. Jednak po wpływem bólu w skroni przymknęłam powieki. Spojrzałam mu prosto w oczy. Uwielbiam w nie patrzeć są śliczne. Takie wyjątkowe. Nie wiem dokładnie czy są one zielone, piwne czy raczej szmaragdowe. A może jeszcze jakiegoś innego koloru. Położyłam swoją rękę na jego policzku i delikatnie gładziłam. Przymknął delikatnie oczy i uśmiechnął się. Tak jakby rozkoszował się moim dotykiem. Przybliżyłam się do niego i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Wciąż miał zamknięte oczy. Moje usta znajdowały się minimetry od jego.
- Powiedz to, proszę – szepnęłam a on otworzył oczy i spojrzał głęboko w moje. Mój kciuk wciąż gładził jego policzek.
- Kocham Cię – także wyszeptał w moje usta, które podczas wypowiadania tych dwóch magicznych słów dotykały jego. Po moim ciele rozpłynęła się fala niesamowitego ciepła. Uniosłam delikatnie kąciki ust do góry nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego. Musnęłam jego miękkie usta i oparłam swoje czoło o jego.
Momentalnie otworzyłam oczy a po moich policzkach spływały pojedyncze łzy. Starłam je jak najszybciej aby Federico jej nie zauważył, co na szczęście mnie się udało ponieważ wpatrzony był w ekran mojego laptopa.
- Dlaczego się nie lubimy a raczej nie lubiliśmy? - zapytałam, bo to pytanie nurtuje mnie od chwili kiedy mnie to powiedział. Czułam na sobie jego wzrok, ale mój nadal był skupiony na suficie.
- Na początku tak nie było, ale później można powiedzieć, że skrzywdziłem twoja kuzynkę i przez to mnie znienawidziłaś - odpowiedział spokojnie po czym się zaśmiał a mój wzrok natychmiastowo skierował się na niego.
- Kuzynkę? Jak mam kuzynkę? - zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej. Spojrzał na mnie jak na idiotkę i kiwnął twierdząco głową. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech - Jak się nazywa? - dopytywałam zaskoczona a jednocześnie szczęśliwa. Jego wzrok mówił wszystko.
- Ludmiła, nie pamiętasz swojej kuzynki - zaśmiał się a ja czułam jak moje serce zaczyna szybciej bić. Kolejna osoba, która była w mojej wyobraźni.
- Lu jest moją kuzynkę - ucieszyłam się. Wstałam szybko ze swojego łóżka i podbiegłam do szuflady ze zdjęciami przynajmniej tak powiedziała mi Fran, że jeśli będę chciała coś sobie przypomnieć to mam zajrzeć do tej szuflady. Wyciągnęłam pierwszy lepszy album ze zdjęciami i przekartkowałam aby znaleźć nasze jakieś wspólne zdjęcie. Uśmiechnęłam się sama do siebie kiedy natrafiłam na jedno.
- Chwila - odwróciłam się do niego przodem. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem - W jakim sensie skrzywdziłeś? - zapytałam podchodząc do niego powoli. Przełknął głośno ślinę.
- A czy to ważne - zaśmiał się nerwowo i wstał z krzesła. Podeszłam bliżej niego a on cofał się - Jest późno muszę już iść - powiedział szybko i zanim zdążyłam coś powiedzieć albo chociaż go zatrzymać wyszedł z mojego. Zaśmiałam się pod nosem.
Momentalnie otworzyłam oczy a po moich policzkach spływały pojedyncze łzy. Starłam je jak najszybciej aby Federico jej nie zauważył, co na szczęście mnie się udało ponieważ wpatrzony był w ekran mojego laptopa.
- Dlaczego się nie lubimy a raczej nie lubiliśmy? - zapytałam, bo to pytanie nurtuje mnie od chwili kiedy mnie to powiedział. Czułam na sobie jego wzrok, ale mój nadal był skupiony na suficie.
- Na początku tak nie było, ale później można powiedzieć, że skrzywdziłem twoja kuzynkę i przez to mnie znienawidziłaś - odpowiedział spokojnie po czym się zaśmiał a mój wzrok natychmiastowo skierował się na niego.
- Kuzynkę? Jak mam kuzynkę? - zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej. Spojrzał na mnie jak na idiotkę i kiwnął twierdząco głową. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech - Jak się nazywa? - dopytywałam zaskoczona a jednocześnie szczęśliwa. Jego wzrok mówił wszystko.
- Ludmiła, nie pamiętasz swojej kuzynki - zaśmiał się a ja czułam jak moje serce zaczyna szybciej bić. Kolejna osoba, która była w mojej wyobraźni.
- Lu jest moją kuzynkę - ucieszyłam się. Wstałam szybko ze swojego łóżka i podbiegłam do szuflady ze zdjęciami przynajmniej tak powiedziała mi Fran, że jeśli będę chciała coś sobie przypomnieć to mam zajrzeć do tej szuflady. Wyciągnęłam pierwszy lepszy album ze zdjęciami i przekartkowałam aby znaleźć nasze jakieś wspólne zdjęcie. Uśmiechnęłam się sama do siebie kiedy natrafiłam na jedno.
- Chwila - odwróciłam się do niego przodem. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem - W jakim sensie skrzywdziłeś? - zapytałam podchodząc do niego powoli. Przełknął głośno ślinę.
- A czy to ważne - zaśmiał się nerwowo i wstał z krzesła. Podeszłam bliżej niego a on cofał się - Jest późno muszę już iść - powiedział szybko i zanim zdążyłam coś powiedzieć albo chociaż go zatrzymać wyszedł z mojego. Zaśmiałam się pod nosem.
***
- I sądzisz, że to cię usprawiedliwia - uniosłam się trochę. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Tak, właśnie tak sądzę - odpowiedział także unosząc się trochę. Nie wytrzymałam dłużej i roześmiałam się. Nie potrafię być poważna nawet w takiej sprawie.
- Nie dziwę jej się, że cię zwyzywała i spoliczkowała - stwierdziłam a on zmroził mnie wzrokiem i szturchnął ramieniem. Spojrzałam na niego z uśmiechem, co jednak po chwili odwzajemnił. Nabrałam powietrza do nozdrzy. Uwielbiam powietrze nocą - Rozmawiałam z nią wczoraj - odezwałam się kiedy między nami zapanowała cisza.
- Pytała o mnie? - poruszał zabawnie brwiami, co mi przypomniało o Leonie, o którym nadal nie mamy żadnych informacji. Jesteśmy kiepskimi detektywami. Pokręciłam przecząco głową uśmiechając się. Zrobił smutną minę i spuścił głowę - W sumie nie dziwie się - dodał po chwili ze śmiechem.
- Ale powiedziała, że niedługo przyjedzie - oznajmiłam z uśmiechem. Wczoraj rozmawiałam z nią chyba z trzy godziny i opowiadałam jej o tym wszystkim. Na początku nie wierzyła i mówiła, że ją wkręcam, ale po jakimś czasie zaczęła wierzyć i stwierdziła, że musi przyjechać i obgadać to wszystko ze mną. Nagle do moich uszu dostały się jakieś krzyki a raczej jakaś mocna kłótnia. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było. Spojrzałam na Federico i już chciałam się odezwać, ale zrezygnowałam. Pokazał gestem głowy na dom, do którego niedawno wprowadzili się ci nowi. W oknie paliło się światło więc spokojnie mogliśmy widzieć co dzieje się w środku. Po posturze widać, że to męskie sylwetki. Ojciec i syn. Tak tylko strzelam. Po chwili jeden z nich wyszedł z pomieszczenia a następnie z domu trzaskając za sobą drzwiami.
- Wracaj do domu! - krzyknął za nim zapewne ojciec, ale ten nic sobie z tego nie robił i szedł dalej przed siebie. Spojrzałam na mojego towarzysza a on wzruszył ramionami.
- Ciekawe kto to? - zaciekawił się Federico i wsunął swoje dłonie do kieszeni spodni. Posłałam mu pytające spojrzenie - Ten chłopak - wyjaśnił i przybrał zastanawiającą minę.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam obojętnie - Lepiej wracajmy do domu, bo mama mnie zabije - dodałam ze śmiechem a on przytaknął mi i wskazał głową kierunek do mojego domu. To miłe, że mnie odprowadza. W sumie jakby mnie dobrowolnie nie odprowadził to bym go zmusiła.
Sprawa pierwsza. Odzyskałam tego One Shot'a, którego można powiedzieć zgubiłam. Na szczęście przez dłuższy czas nie używałam aplikacji Blogger na telefonie i on się tam zapisał.
Sprawa druga. Jak się okazało mam zaczętych chyba z siedem One Shot'ów i teraz pytanie do was, na którym mam się w pełni skupić, dokończyć go i opublikować. Zrobię ankiet, w które będziecie głosować na ten temat.
Sprawa trzecia. Zastanawiam się także, czy jednego z OS nie wysłać na konkurs. Zależy od wyników w ankiecie.
Ps: Zachęcam do brania udziały tym konkursie.
Jeśli są jakieś błędy to przepraszam. Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy niż pod tym. Pozdrawiam.
- Tak, właśnie tak sądzę - odpowiedział także unosząc się trochę. Nie wytrzymałam dłużej i roześmiałam się. Nie potrafię być poważna nawet w takiej sprawie.
- Nie dziwę jej się, że cię zwyzywała i spoliczkowała - stwierdziłam a on zmroził mnie wzrokiem i szturchnął ramieniem. Spojrzałam na niego z uśmiechem, co jednak po chwili odwzajemnił. Nabrałam powietrza do nozdrzy. Uwielbiam powietrze nocą - Rozmawiałam z nią wczoraj - odezwałam się kiedy między nami zapanowała cisza.
- Pytała o mnie? - poruszał zabawnie brwiami, co mi przypomniało o Leonie, o którym nadal nie mamy żadnych informacji. Jesteśmy kiepskimi detektywami. Pokręciłam przecząco głową uśmiechając się. Zrobił smutną minę i spuścił głowę - W sumie nie dziwie się - dodał po chwili ze śmiechem.
- Ale powiedziała, że niedługo przyjedzie - oznajmiłam z uśmiechem. Wczoraj rozmawiałam z nią chyba z trzy godziny i opowiadałam jej o tym wszystkim. Na początku nie wierzyła i mówiła, że ją wkręcam, ale po jakimś czasie zaczęła wierzyć i stwierdziła, że musi przyjechać i obgadać to wszystko ze mną. Nagle do moich uszu dostały się jakieś krzyki a raczej jakaś mocna kłótnia. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było. Spojrzałam na Federico i już chciałam się odezwać, ale zrezygnowałam. Pokazał gestem głowy na dom, do którego niedawno wprowadzili się ci nowi. W oknie paliło się światło więc spokojnie mogliśmy widzieć co dzieje się w środku. Po posturze widać, że to męskie sylwetki. Ojciec i syn. Tak tylko strzelam. Po chwili jeden z nich wyszedł z pomieszczenia a następnie z domu trzaskając za sobą drzwiami.
- Wracaj do domu! - krzyknął za nim zapewne ojciec, ale ten nic sobie z tego nie robił i szedł dalej przed siebie. Spojrzałam na mojego towarzysza a on wzruszył ramionami.
- Ciekawe kto to? - zaciekawił się Federico i wsunął swoje dłonie do kieszeni spodni. Posłałam mu pytające spojrzenie - Ten chłopak - wyjaśnił i przybrał zastanawiającą minę.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam obojętnie - Lepiej wracajmy do domu, bo mama mnie zabije - dodałam ze śmiechem a on przytaknął mi i wskazał głową kierunek do mojego domu. To miłe, że mnie odprowadza. W sumie jakby mnie dobrowolnie nie odprowadził to bym go zmusiła.
***
Postanowiłam wynagrodzić wam czas, w którym nie było rozdziału z powodu braku internetu. Wiem, ze niektórzy z was nie są zadowoleni z takiego obrotu sprawy w opowiadaniu, ale obiecuję wam, że ciąg dalszy powinien wam przypaść do gustu. Na martwcie się Leoś niedługo się pojawi. Może w następny a może i za dwa rozdziały. Tego jeszcze nie wiem do końca.Sprawa pierwsza. Odzyskałam tego One Shot'a, którego można powiedzieć zgubiłam. Na szczęście przez dłuższy czas nie używałam aplikacji Blogger na telefonie i on się tam zapisał.
Sprawa druga. Jak się okazało mam zaczętych chyba z siedem One Shot'ów i teraz pytanie do was, na którym mam się w pełni skupić, dokończyć go i opublikować. Zrobię ankiet, w które będziecie głosować na ten temat.
Sprawa trzecia. Zastanawiam się także, czy jednego z OS nie wysłać na konkurs. Zależy od wyników w ankiecie.
Ps: Zachęcam do brania udziały tym konkursie.
Jeśli są jakieś błędy to przepraszam. Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej komentarzy niż pod tym. Pozdrawiam.
Jestem ! Ciudo !
OdpowiedzUsuńwybacz, że nigdy nie skomentowałam twojego bloga, ale brak czasu, szkoła...
zgaduje, że ten chłopak co się tam wprowadził to LEOŚ ^^ ;** <33
Fede skrzywdził Lu -.- ty zlyyy....
Lucas ;/ I Hate You ! IDK ^^ Fedetta się zaprzyjaźnia ;)) i tak ma być
weny...
zapraszam do siebie ;*/
xoxo Calla xoxo
Cudo =33
OdpowiedzUsuńMegaa
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na next ! :D <333
Wrócęę!
OdpowiedzUsuńJestem!
UsuńNie zdążyłam skomentować poprzedniego, a tu już kolejny! Jak miło ;)
Po pierwsze... Świetny pomysł!
Z jednej strony, szkoda, że te przeżycia z Leonem to wyobraźnia. Wszytko było takie realistyczne (wiem, że o to chodziło, ale ćsiii) takie... takie, że nigdy bym się nie spodziewała takiego obrotu sprawy, ale muszę przyznać, że strasznie podoba mnie się twój pomysł! Jest taki oryginalny, taki... taki... Ughh! Nie ma odpowiedniego słowa !
Po prostu jest magiczne! I nie rozumiem, czemu niektórym się to nie podoba. Jest świetne! Najlepsze jest to, że kompletnie nie wiem czego się spodziewać, bo z jednej strony, Leon może wziąć ją za wariatkę, mogą się normalnie poznać, a jest jeszcze opcja, że przeznaczenie spowoduje, że on też jej szukał!
Naprawdę, masz genialne pomysły!
Jeżeli chodzi o os'a to szybciutko publikuj :D
Pozdrawiam Suzzy ! :D
Cudowny! Czekam na next :-) Pozdrawiam Pati :) :* Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! Ale zaczynam się Ciebie bać :P Ale zrobiłaś z Violki wariatkę :P Bardzo chętnie przeczytam twojego one shota .. najchętniej wszystkie :P ,ale nic staconego będę zaglądać bardzo często i czekać ♥ POZDRAWIAM SERDECZNIE ! ♥
OdpowiedzUsuńPS. Mam nadzieje ,że Leoś będzie w następnym rozdziale ! Ale mam też nadzieje ,że będzie miał te seksowne nazwisko Verrrrrdas ♥ XD
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJest Meksykaninem, bo urodził się Meksyku xD
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, bardziej na temat i z sensem (no, powiedzmy) to nadrobiłam rozdziały i... ten... ja najpierw nie do końca ogarnęłam co się dzieje, potem coś mi się zaczęło rozjaśniać i teraz zastanawiam się co z tymi sąsiadami. Czyżby Leon?
TO ON, PRAWDA? XD
Oki, to ja może lepiej poczekam na 40. ^-^
Świetny ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńCuudny ^^
Ja jestem zadowolona z takiego obrotu spraw chociaż coś się dzieje:D podrawiam ~Caroline :*:*:*:*
Nie ma Lelosia :-(
OdpowiedzUsuńHej kochana :D
UsuńCieszę się że nexta dodałaś tak szybko
Proszę cię zrób tak aby to był sen jakiś nw błagam cie
Jak sobie myślę o tym że musiała by go od nowa poznać aż mi sie płakać chce
Byli taką piękną parą , kochali się , szaleli , mieli pierwszy raz a tu bum
Wszystko zniknęło
Wiem że za wiele proszę ale czasami warto wierzyć
Kocham to opowiadanie i Leonette w nim zwłaszcza takich zakochanych jak byli
Fiolka się dowiedziała że Lu to kuzynka
Z Fede się przyjaźni
Zobaczymy co dalej
Weny życzę
Pozdrawiam
Maggie
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Super
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :***
OdpowiedzUsuńJak zawsze ;)
Czekam na next i proszę o szybki powrót mojego Leosia < 33
PS. Wyślij pracę na konkurs : D
Świetny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie nabiera rozpędu:) Podoba mi się twój pomysł przy najmniej akcja nabrała tempa i cos się dzieję, dlatego brawa za pomysł 👍.
Jestem strasznie ciekawa jak to się dalej potoczy , hah wszystko jest możliwe 😃.
Liczę na to , ze szybko dodasz next 😏
Udanych wakacji !!!! 😄