środa, 8 lipca 2015

Rozdział 41: Jedno i drugie


Dzisiaj wyjątkowo z dedykacją dla Alma'y Libre
( nie wiem czy dobrze odmieniłam).
Dziękuję za wspaniały szablon jaki dla mnie wykonałaś.
Wygląda świetnie i jestem z niego mega zadowolona.


Jak wariatka wybiegłam ze swojego pokoju jednak tuż przed opuszczeniem domu Ludmiła zatrzymała mnie łapiąc za nadgarstek. Spojrzałam na nią wściekłym wzrokiem i wyrwałam się z jej uścisku. Zabrałam z wieszaka kluczyki od samochodu i wybiegłam z domu. Udałam się w stronę auta mojego ojca. Wiem, że dawno  nie prowadziłam, ale  to jest teraz nie ważne. Wsiadłam szybko do pojazdu i zdenerwowana próbowałam trafić kluczykiem do stacyjki. Kiedy w końcu mnie się udało do samochodu wsiadła także Ludmiła.

- O co chodzi? - zapytała.
- O Leona - odpowiedziałam na szybkiego i odpaliłam samochód po czym włączyłam się do ruchu. Nie zwracałam uwagi na moją towarzyszkę tylko jak najszybciej chciałam dojechać w miejsce gdzie jest Federico i prawdopodobnie Leon. Zaciskałam dłonie na kierownicy za każdym razem kiedy na światłach pojawiało się czerwone światło. Miejmy nadzieję, że Fede uda się zatrzymać Leona do czasu aż przyjedziemy. Wcisnęłam mocniej pedał gazu czując, że zaraz znowu powita nas czerwone światło. Nie interesuje mnie teraz to, że zapewne dostanę kilka mandatów ważniejsze jest teraz aby jak najszybciej dojechać. Uśmiechnęłam się do siebie widząc tablicę z napisem ulicy, o której mówił mi przez telefon Federico. Zaparkowałam samochód na czyimś podjeździe i jak najszybciej wysiadłam z samochodu. Rozejrzałam się dookoła aby wyłapać wzrokiem Fede, ale nie musiałam ponieważ już po chwili biegł w moją stronę.
- Gdzie on jest? - zapytałam rozglądając się po okolicy.
- W tym rzecz, że nie wiem - odpowiedział a mój wzrok od razu skierował się na niego. Patrzyłam na niego zdezorientowana a jednocześnie zła - Odszedłem od niego na chwilę żeby do ciebie zadzwonić. A jak wróciłem to już go nie było - wyjaśnił zmieszana a z jego twarzy można było wyczytać, że jest mu przykro. Wplotłam dłonie w swoje włosy i zaczęłam się nerwowo rozglądać mając nadzieję, że być może gdzieś go ujrzę.
- A skąd masz pewność, że to on? - odezwała się Ludmiła do Federico a on przeczesał ręką włosy i westchnął głośno.

- Nie mam pewności, ale był strasznie podobny do opisu Violetty - powiedział spokojnie. Odwróciłam się do niego przodem.
- Jak go spotkałeś? - dopytywałam chcąc się dowiedzieć jak najwięcej.
- Zrobiła się spina, poszarpałem się z takim jednym i wtedy pomógł mi jakiś chłopak - zaczął opowiadać - Porozmawiałem z nich chwilę i okazało się, że nazywa się Leon - poczułam jak moje serce zabiło mocniej. Zawsze tak reagowało na jego imię a teraz to już przesadnie - Szybko przypomniał mnie się ten Leon, o którym mówiła Violetta i po czasie dotarło do mnie, że jet strasznie podobny do niego z wyglądu. Wysoki, dobrze zbudowany brunet a nawet jego rysy twarzy przypominały trochę Meksykanina - kontynuował a ja z każdym kolejnym jego słowem miałam pewność, że to jest własnie ten Leona.
- A jaki miał kolor oczu? - zapytałam szybko i przygryzłam dolną wargę.
- Było ciemno i nie jestem pewny, ale chyba zielone albo niebieskie pomieszane z zielonym - powiedział zastanawiając się a ja już miałam stu procentową pewność, że to jest mój Leon.
- A mówił ci gdzie mieszka? - odezwałam się po chwili z nadzieją w głosie. Pokiwał przecząco głową i przygryzł dolną wargę. Moja nadzieją odeszła w zapomnienie, ale teraz przynajmniej mamy pewność, że Leon istnieje.
- Jedno jest pewne mieszka gdzieś w Buenos Aires - odezwała się a raczej stwierdziła zadowolona Ludmiła. Przyznałam jej rację kiwnięciem głowy i wypuściłam nerwowo powietrze - Znajdziemy go - dodała i objęła mnie ramieniem w geście pocieszenia.
***
- Idziesz na apel? - zapytałam Federico idącego obok mnie. Spojrzał na mnie ze śmiechem i pokiwał przecząco głową. Westchnęłam głośno.
- Wole przeczekać te nudy przed szkołą - odpowiedział i wyjął ze swojej kieszeni telefon.
- Dobra to ja idę - powiedziałam znudzona i udałam się do głównej auli, w której ma się odbyć apel. Niestety wszystkie krzesła były już zajęte więc mi przypadło stanie na samym końcu w gronie ludzi, których nie znam. Po drodze spotkałam się wzrokiem z Francescą, która nie zbyt miło na mnie patrzyła. Nie rozmawiałam z nią od tej naszej kłótni i jakoś nie ciągnie mnie do tego. Stanęłam sobie w kącie tak aby nie rzucać się w oczy i oparłam się o ścianę. Moim celem jest przetrwanie tego prawie godzinnego apelu i wrócenie do domu. Po chwili do  moich uszu dostał się dźwięk dzwonka, który wzywał na lekcje a teraz oznaczał rozpoczęcie apelu. Z tego co widać to będzie jeszcze jakieś przedstawienie, bo na scenie porozstawiane są jakieś rekwizyty czy coś. Na scenę wszedł jakiś mężczyzna w średnim wieku z mikrofonem w ręce. Nie jestem pewna, ale może to być dyrektor szkoły.
- Witam was droga młodzieży - przywitał się a na sali rozległy się brawa - Obiecuję, że zajmę wam tylko chwilę - zaśmiał się na co większość się ucieszyła - Na początek chciałbym przypomnieć, że własnie rozpoczął się drugi semestr i proszę was abyście się postarali o oceny końcowe a drugą sprawą jest bal charytatywny, w którym co roku bierzemy udział i teraz też tak będzie a także samorząd uczniowski zaproponował aby w tym roku zorganizować bal kończący ten rok nauki - mówił poważnie a na sam koniec się uśmiechnął. W tym momencie na sali rozległy się głośne piski i krzyki. Sama też się ucieszyłam na wieść o balu - Z mojej strony na tyle a teraz oddaję głos oraz scenę naszym szkolnym aktorom - można powiedzieć zapowiedział występ. Wyprostowałam się i próbowałam skupić na zaczynającym się przedstawieniu. Ku mojemu zdziwieniu na scenę jako jeden z aktorów wyszedł Lucas. Nie miałam pojęcie, że tym się zajmuję znaczy nie wyglądał na takiego. Muszę przyznać, że dobrze mu idzie i jak na razie najlepiej ze wszystkich. Niestety moje zafascynowanie talentem Lucasa przerwał mój telefon, który wibrował dając mi znać o nowej wiadomości. Dyskretnie wyciągnęłam telefon z kieszeni moich spodenek, odblokowałam ekran i otworzyła wiadomość o Federico. Wyjdź na zewnątrz. Szybko! Powróciłam wzrokiem na scenę i w tym momencie mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Lucasa. Uśmiechnął się do mnie delikatnie a ja nie wiedząc co robić, odwróciłam się i jak najszybciej opuściłam salę wychodząc tym samym na korytarz. Jeżeli on wyciągnął mnie z apelu tylko dlatego, że nudziło mu się samemu to dostanie ode mnie. Nieco zdenerwowanym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły. Miejmy nadzieję, że nikt nie zobaczy mnie i nie doniesie, że zerwałam się z apelu. Zresztą wszyscy są w sali więc nie muszę się o to martwić. Wyszłam na zewnątrz i od razu poczułam na twarzy promienie słońca. Rozejrzałam się dookoła aby wyłapać wzrokiem Federico. Długo szukać nie musiałam, bo stał obok murka z jakimś chłopakiem, który stał do mnie tyłem. Kiedy dostrzegł mnie wzrokiem od razu pomachał do mnie z uśmiechem. Przewróciłam teatralnie oczami i ruszyłam w ich stronę. Chłopak, z którym stał Federico odwróciłam się do mnie przodem a ja w tym momencie zamarłam. Proszę nich to nie będzie mój sen. Automatycznie moje serce zaczęło mocniej bić a radość niemal rozrywała mnie od środka. Znowu to cudowne ciepło, które wywołuje tylko on. Jak zahipnotyzowana ruszyłam w jego stronę. Patrzył na mnie tymi swoimi oczami a ja nie mogłam powstrzymać się od uśmiechania. Kiedy stanęłam przed nim miałam ochotę od razu się na niego rzucić i pocałować, ale wiem, że to byłby zły ruch. Czułam jak moje oczy zachodzą łzami spowodowanymi faktem, że znowu go widzę.
- Wszystko z nią w porządku? - odezwał się a moje serce przyspieszyło swój dotychczasowy rytm z powodu jego głosu. Podeszłam do niego z uśmiechem na twarzy. Widać było po jego minie, że się zdziwił. Jednak mimo wszystko przytuliłam się do niego  - To się robi dziwne - powiedział i powoli odsunął mnie od siebie.
- Nie, proszę cię Leon - odezwałam się łamliwym głosem i spojrzałam na niego mając w oczach łzy. Patrzył na mnie zdziwiony a po chwili zerknął na Federico, który delikatnie się uśmiechał.
- Skąd wiesz jak mam na imię? - zapytał zaskoczony a ja przymknęłam na chwilę oczy. Złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam.
- Wytłumacz mu to - odezwał się Federico a ja nadal nie spuszczałam wzroku z Leona.
- O co wam chodzi? - zapytał zdezorientowany brunet. Puścił moją dłoń i spojrzał na mnie pytająco. Westchnęłam głośno a po chwili spuściłam wzrok na swoje dłonie i ponownie podniosłam na niego. Spojrzał na mnie a następnie na Federico.
- Jesteście dziwni - zaśmiał się i skrzyżował ręce na wysokość klatki piersiowej.
- Możemy porozmawiać? - zapytałam z nadzieją w głosie. Zmarszczy brwi jakby się zastanawiał nad odpowiedzią. Westchnął głośni i kiwnął twierdząco głową.
***
- I wtedy okazało się, że wszystko było tylko moim snem podczas śpiączki - skończyłam mu opowiadać wszystko. Patrzył na mnie ze zdziwieniem a jednocześnie z rozbawieniem na twarzy. Oparł się łokciami o swoje kolana i zaśmiał się cicho.
- Słuchaj, przykro mi, że to cię spotkało - odezwał się i spojrzał na mnie - Choć jest to zabawne - dodał po czym się zaśmiał. Zmarszczyłam brwi i uderzyłam go z pięść w ramię.
- Nie dla mnie - odpowiedziałam z podniesionym głosem. Zaśmiał się na moje słowa po czym wstał z ławki w parku. Zdziwiona jego zachowanie także wstałam. Już chciał ode mnie odejść, ale nie pozwoliłam mu na to łapiąc za nadgarstek - Zostań ze mną - poprosiłam a on przewrócił oczami.
- Rozczaruję cię, ale ja nie jestem taki jak ten twój Leon - odpowiedział i spojrzał na mnie przepraszająco - Może wyglądam tak jak on, ale nic innego mnie z nim nie łączy - dodał i uśmiechnął się do mnie delikatnie po czym puścił moją dłoń. Ponownie ruszył w stronę powrotną, ale mój charakter i upartość na to nie pozwoliły. Przyśpieszyłam krok i dogoniłam go.
- Nie wierzę w to - powiedziałam zgodnie z prawdą. Westchnął głośno i spojrzał na mnie pytająco - Nie uwierzę ci w to, że jesteś inny od Leona, którego ja znam - wyjaśniłam mu, na co on się zaśmiał.
- Ty mnie nie znasz. Ten Leon, którego sobie wymyśliłaś nie istnieje. Fakt wygląda tak jak ja, ale wybacz nie trafiłaś z charakterem i całą resztą - podniósł głos, co wywołało u mnie zdziwienie a także przerażenie. Ponownie przewrócił oczami i chciał odejść, ale kolejny raz go zatrzymałam.
- Nie udawaj kogoś kim nie jesteś - szepnęłam patrząc mu w oczy. Przybliżył się do mnie z kpiną.
- Niedługo zmienisz o mnie zdanie i jedyne czego będziesz chciała to uciec ode mnie - powiedział poważnie nie przestając patrzeć mi w oczy. Poczułam jak w moim gardle zasycha. Pokręciłam przecząco głową próbując wyrzucić z głowy te słowa, które wypowiedział.
- Nigdy nie będę tego chciała - szepnęłam spuszczając głowę. Czułam jak moje oczy zachodzą łzami a raczej czułam już jak moje łzy płyną mi po policzkach. Nabrałam nerwowo powietrza i wytarłam mokre policzki aby nie pomyślał, że jestem jakąś wrażliwą płaczką. Podniosłam na niego wzrok a on widząc moje łzy jakby się trochę zmieszał. Westchnął głośno i spojrzał w niebo.
- Masz ochotę na koktajl? - zapytał z trudnością nie patrząc na mnie tylko wciąż spoglądając w niebo. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Opuścił głowę tak, że znowu patrzył na mnie. Poszerzyłam swój uśmiech i kiwnęłam twierdząco głową.
- Z chęcią - powiedziałam radośnie a on posłał mi ledwo widoczny uśmiech.
- To w drogę - dodał a ja przygryzłam dolna wargę i zadowolona z takiego obrotu sprawy ruszyłam w stronę wyjścia z parku. Nie mogłam powstrzymać uśmiechy na mojej twarzy. Przez całą drogę miałam ochotę wtulić się w niego albo chociaż złapać go za rękę.
***
Patrzyłam na niego a na mojej twarzy nadal wymalowany był uśmiech od ucha do ucha. Cudowne uczucie móc ponownie go widzieć, czuć jego bliskość, choć nie tak bliską jakbym chciała. Przygryzłam dolną wargę spoglądając na jego usta, które tylko mnie zachęcały aby złożyć na nich namiętny i pełen miłości pocałunek. Oparłam się łokciami o stolik w barze a następnie na splecionych razem dłoniach oparłam podbródek i kontynuowałam obserwowanie go. Powoli zaczynają mnie boleć policzki od tego uśmiechania się, ale nie mogę tego powstrzymać. Jego wygląd nie różni się niczym od tego z mojego snu czy wyobraźni. Może tylko małym szczegółem a mianowicie niewielką blizną nad lewą brwią. Wcześniej jej nie zauważyłam, bo szczerze mówiąc nie rzuca się ona w oczy, bo większą uwag przykuwają jego cudownego koloru oczy. Wciąż nie mogę stwierdzić jaki one moją kolor.
- Proszę cię, przestań się tak na mnie patrzeć - odezwał się wybudzając mnie tym samym z rozmyślań o nim. Speszyłam się trochę, zdjęłam łokcie ze stolika i zrumieniona spuściłam głowę. Odetchnęłam cicho i niepewnie podniosłam na niego wzrok. Siedział całkowicie oparty i rozglądał się po lokalu.
- Podoba ci się tutaj? - zapytałam chcąc rozpocząć jakiś temat i przerwać tą ciszę, która szczerze mówiąc mnie denerwowała. Zmarszczył brwi i założył ręce na klatce piersiowej.
- Może być - odpowiedział i wzruszył ramionami, ale jego wzrok wciąż błądził po lokalu. Uśmiechnęłam się delikatnie, ale on tego nie zauważył, bo bardziej interesowały go ściany i obrazy a nie ja, co szczerze mówiąc bolało mnie.
- A gdzie się uczysz? - dopytywałam z ciekawości. Odwrócił swój wzrok i wreszcie spojrzał na mnie.
- Od dzisiaj tam gdzie ty jak się okazało - powiedział i oparł się łokciami o stolik. W środku skakałam z radości, ale nie okazałam mu tego i tylko się uśmiechnęłam.
- Przenieśli cię z jakiejś innej szkoły czy przeprowadziłeś się dopiero do Buenos Aires? - odezwałam się kiedy opanowałam swoją wewnętrzną radość faktem, że będziemy się uczyć w tej samej szkole a nawet bardzo możliwe, że będziemy w tej samej klasie.
- Jedno i drugie - powiedział po czym się cicho zaśmiał. Zmarszczyłam brwi nie do końca rozumiejąc jego odpowiedź - Jak widać mój stary dyrektor nie przepadał za mną i postanowił się mnie pozbyć - wytłumaczył widząc moją minę - A wcześniej mieszkałem w innej części Buenos Aires - dodał, na co się uśmiechnęłam. Już chciałam zadać mu kolejne pytanie, ale własnie przynieśli nam zmówione koktajle. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc przed sobą napój truskawkowy z bitą śmietaną. Truskawki. Ubóstwiam je. Kiedy chciałam zacząć  pić koktajl usłyszałam dzwonek czyjegoś telefonu a raczej telefonu Leona. Niechętnie sięgnął do kieszeni i wyciągnął dzwoniący przedmiot. Spojrzał na ekran i westchnął głośno.
- Muszę się zbierać - oznajmił i odrzucił połączenie a następnie schował go z powrotem do kieszeni. Chwycił plastikowy kubek do ręki i wstał ze swojego miejsca - Idziesz też? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco. Uśmiechnęłam się do niego i także chwytając do ręki koktajl wstałam z krzesła.
- Mieszkasz w stronę parku czy centrum? - odezwałam się kiedy byliśmy już na zewnątrz. Z racji takiej, że w czasie kiedy zadałam mu pytanie pił koktajl to pokazał głową, w którą stronę idzie. Uśmiechnęłam się do niego. Ruszyłam w stronę mojego domu i jak się okazało jego też.
***
Usłyszałam dźwięk dzwonka szkolnego, który informował o rozpoczęciu zajęć. Pierwsza lekcja. Westchnęłam na myśl o ty, że jeszcze muszę przetrwać z pięć. Jednak pociesza mnie fakt, że w każdej chwili mogę spotkać gdzieś Leona. Od wczorajszego spotkania nie mogę przestać o nim myśleć. Nie mogę ukryć swojego szczęście jakie odczuwam w tej chwili. Weszłam do klasy i zajęłam miejsce w odpowiedniej ławce. Jak się nie mylę mamy teraz lekcję hiszpańskiego.  Nauczycielka siedziała już w klasie przy swoim biurku i cierpliwie nas wyczekiwała. Czułam na sobie czyjś wzrok więc wykorzystując moment, że nauczycielka jeszcze nie zaczęła zajęć odwróciłam się do tyłu i przeskanowałam całą klasę i wtedy moje spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Lucasa. Posłał mu niepewny uśmiech, ale on odwrócił wzrok.
- To ja na początek spraw.. - przerwała, bo akurat ktoś wszedł do klasy. Przeniosłam swój wzrok w stronę drzwi a moim oczom ukazał się ten, o którym nie przestaje myśleć.
- Przepraszam za spóźnienie, ale dyrektor strasznie dużo gada - odezwał się a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wiedziałam, że przeznaczenie jest po mojej stronie i Leon będzie chodził ze mną do klasy. Nauczycielka uśmiechnęła się do niego i poprosiła aby zajął wolne  miejsce. Podążałam za nim wzrokiem jak prawie większość osób w klasie. Chłopcy patrzyli na niego badawczo a niektórzy nawet morderczo. Natomiast dziewczyny były zadowolone z jego obecności i można powiedzieć pożerały mi go wzrokiem. Kiedy przechodził obok mnie uśmiechnęłam się  do niego a on to odwzajemnił tylko jego uśmiech był delikatny. Zajął wolną ławkę czyli obok Lucasa a ja nadal nie mogłam przestać na niego patrzeć. Wiedziałam, że przygląda mnie się nie tylko Francesca, ale także osoba obok, której usiadł sobie Leon. Odwróciłam się z powrotem przodem do biurka nauczycielki i czekałam aż rozpocznie lekcje aby jak najszybciej się one skończyły. Otworzyłam książkę na odpowiedniej stronie i starałam się skupić na tym co mówi nauczycielka, ale choćbym nie wiem jak się starała nie potrafiłam. Ciągle w głowie siedział mi Leon i fakt, że na pewno spodobał się kilku dziewczynom z klasy i jeszcze pewnie ze szkoły. Obróciłam się delikatnie i spojrzałam na niego a on w tym czasie kreślił coś w swojej książce. Minę miął jakby nad czymś myślał. Podniósł na chwilę wzrok z nad książki i spojrzał na nauczycielkę. Zerknął kątem oka na mnie, bo chyba wyczuł, że mu się przyglądam. Zarumieniłam się i szybko odwróciłam wzrok. Zachowuje się jak jakaś zakochana w nim małolata. Muszę zmienić swoje zachowanie, bo wkrótce doprowadzę do tego, że będzie mnie omijał szerokim łukiem a tego chyba bym nie przeżyła. Z jednej strony boli mnie to, że te wszystkie nasze wspólne chwile, te wypowiedziane słowa, pocałunki, gesty i uczucia tak na prawdę nie istnieją, ale z drugiej strony cieszę się ponieważ będziemy mogli to wszystko przeżyć jeszcze raz. Ponownie się w sobie zakochać, stworzyć wspólną historię bez żadnych przeszkód i planować wspólne życie. Nagle do klasy ktoś wszedł a tym kimś okazał się być Federico. Dziwne, na początku nie zauważyłam, że nie ma go na lekcji.
- Przepraszam z to małe spóźnienie - odezwał się, na co nauczycielka się zaśmiała.
- Małe? - zaśmiała się i spojrzała na swój zegarek na lewym nadgarstku - Do końca lekcji zostało dziesięć minut -  powiedziała. Na prawdę? Dziesięć minut? Aż tak zatraciłam się w swoich myślach czy po prostu ta lekcja tak szybko zleciała.
- Problemy techniczne - odpowiedział i zajął swoje miejsce. Zaśmiałam się pod nosem i zerknąłem kątem oka na Leona, który kiwnął głowę w stronę Federico. To jest niemożliwe, że oni nie są braćmi. Westchnęłam głośno zamknęłam książkę, bo zaraz i tak będzie dzwonek a raczej wątpię, że przez te sześć minut nauczę się czegoś.
- Federico, dość, że się spóźniłeś to jeszcze rozmawiasz - zdenerwowała się nauczycielka i spojrzała na niego gniewnym wzrokiem.
- Przepraszam, ja nie rozmawiam tylko Leona - bronił się, na co się zaśmiałam. Odwróciłam wzrok na nich a na mojej twarzy widniał uśmiech.
- Ta najlepiej zrzucić winę na mnie - zaśmiał się Leon i wtedy rozbrzmiał dzwonek. Wreszcie. Wstałam szybko ze swojego miejsca i trzymając w ręce książkę wyszłam z klasy. Jednak zamiast udać się pod salę, w której mamy następne zajęcia stanęłam pod tą klasą i czekałam aż Leon i Federico wyjdą. Oparłam się plecami o ścianę.
- Czekasz na nas - odezwał się jako pierwszy Federico, który stanął nagle przede mną. Zaśmiałam się na jego słowa i pokiwałam twierdząco głową. Wzruszył ramionami i rozejrzał się po korytarzu a mój wzrok automatycznie skierował się w stronę Leona, który klikał coś w swojej komórce - Robisz coś po szkole? - zapytał wracając na mnie wzrokiem a ja potrząsnęłam głową i odwróciłam wzrok od Leona a przeniosłam go na Federico. Przygryzłam dolną wargę i wzruszyłam ramionami.
- A co chciałeś się spotkać i zobaczyć Ludmiłę? - powiedziałam cwaniackim tonem a on tylko zmroził mnie wzrokiem. Brunet, który interesował mnie najbardziej schował telefon do kieszeni i spojrzał na mnie.
- Zostawię was na chwilę, muszę z kimś porozmawiać - oznajmił Federico i zacisnął dłonie w pięć. Jest zdenerwowany a raczej wściekły. Przeniosłam na chwilę wzrok  w stronę, w którą zmierzał Fede i moim oczom ukazał się jakiś chłopak, który według mnie wyglądał na nieszkodliwego. Wzruszyłam ramionami i wróciłam wzrokiem na Leona.
- Fajnie cię znowu widzieć - odezwałam się trochę zawstydzona i założyłam kosmyk włosów za ucho. Uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Mam nadzieję, że dotarłaś wczoraj do domu - powiedział a ja poszerzyłam swój uśmiech i kiwnęłam twierdząco głową. Za plecami Leona zauważyłam, że Francesca, Lucas i Diego nam się przyglądają. Wyglądają trochę jak tacy szpiedzy. Zaśmiałam się cicho.
- Chyba zaraz będzie bójka - mówił ze śmiechem w głosie Leon patrząc na Fede, który był bliski wybuchu złości. Spojrzałam w tamtą stronę przestraszona ponieważ nie cierpię jak ktoś się bije a szczególnie, ktoś kogo znam i lubię. Brunet, który stał ze mną przewrócił oczami kiedy Federico uderzył tego chłopaka - Pogadamy później - stwierdził i szybkim krokiem podszedł do zgromadzenia jakie się tam zebrało. Mam nadzieję, że tylko odciągnie Fede a nie będzie się bił.
- Znasz go? - usłyszałam głos Fran, która znalazła się obok mnie. Skierowałam na nią swój wzrok i kiwnęłam twierdząco głową. Obok niej po jednej stronie stał zaciekawiony Diego a z drugiej wkurzony Lucas - Kto to? - zapytała  a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Leon - odpowiedziałam zadowolona a jej oczy niemal nie wyskoczyły z oczodołów. Już otwierała buzię aby coś powiedzieć, ale przerwałam jej - Dokładnie ten Leon - dodałam i z satysfakcją odeszłam od nich. 

***
Przepraszam, że nie było tak długo rozdziały, ale skupiłam się na sobie i kompletnie zaniedbałam bloga jak i rozdziały. Zajęłam się bardziej moją figurą i życiem uczuciowym, bo odżyły uczucia, który po części nie chce, ale to nie ważne. Obiecuję, że postaram się to zmienić. Rozdział nie wyszedł tak jak chciałam, no ale jest w nim LEON <3
Z góry przepraszam za błędy, ale muszę się wykąpać i coś zjeść, bo od rana nic nie jadałam. 

15 komentarzy:

  1. Boski!!!!!
    Czekam na nexta :-*
    Lolcia. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, wkońcu zacznie się coś dziać �� mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział, bo nie mogę się już doczekać ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny! I mamy Leosia! !! Zajebiście! Czekam na next :-) Pozdrawiam Pati :) :* Buziaczki :* ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu Leon
    Wrócę bejbs ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Dario ^-^
      Ohohoh jak poważnie XD
      Bardzo przepraszam, że wracam tak późno . Byłam pewna, że skomentowałam, ale moja intuicja tym razem mnie zawiodła ;*
      Dobrze, że zdążyłam przed dodaniem rozdziału ;*
      Jestem tutaj od dłuższego czasu i nw czy mnie pamiętasz ..
      Kiedyś byłam *Wiką Blanco* teraz mam inną nazwę , już około dwa miesiące
      W każdym razie chciałam ci powiedzieć ( bo nie miałam jeszcze okazji) , że jestem wielką fanką twoją i twojego opowiadania
      Urzekłaś mnie swoimi zdolnościami pisarskimi i ten blog sam po prostu mnie do siebie przyciąga niczym magnez . W końcu jest cudowny
      Tak z ręką na sercu muszę ci to przyznać, masz wielki talent naprawdę . I nie dziwię się , że masz tylu czytelników ,i z pewnością ich jeszcze tutaj przybędzie ^-^
      Chciałabym choć w małym stopniu pisać tak dobrze jak ty , niestety nie mam takiego daru do tego
      Nie wiem czy wiesz ale twój blog jest na playliście moich ulubionych :D
      Każdego dnia nie mogę się doczekać na kolejne cudo z twojej strony , które jest zawsze fenomenalne
      Nie zapomniałam , chciałam ci powiedzieć , że Shot który napisałaś jest przewspaniały i jeszcze taki długi . Czytałam go chyba z godzinę ale przyznam szczerze . Było warto *-*
      Nie dość , że jest fenomenalny to jeszcze fenomenalna pisarka
      Więc co ja się dziwie ^..^

      Wgl to chciałam ci powiedzieć , że piękny wygląd bloga
      Piękne kolory , całokształt i piękny szablonik . I ta słodziutka Leonetta.
      Normalnie rozpływam się >.
      Przejdę teraz do tego boskiego wpisu

      Rozdział Diamencik *-*
      Lśni tak mocno jak ty wiesz 8) ?
      I doczekałam się naszego Leonka
      Choć jestem zdziwiona bo zupełnie różni się od tego w śnie ale jest i to się liczy prawda ?
      Federico jest dobrym przyjacielem skoro jej pomógł go znaleźć
      Ona jest taka zakochana w nim , daży go taką wielką miłością
      Francesca zdziwiona że Verdas istnieje i jeszcze będzie do szkoły z nimi chodził ^-^
      Taka wiadomość aż ja się ucieszyłam
      Leon i Vils poszli sobie na kawę , trochę porozmawiali
      Szkoda , że ta ich romantyczna ballanga się skończyła
      Mam jednak wielką nadzieję , że to się okaże głupim snem
      Czasami warto marzyć serio :D

      Pozostaje mi czekać na kolejną perełkę ;*
      Dziś się rozpisałam ale ty w pełni na to zasługujesz
      Dużo weny, kochana
      Pozdrawiam

      Maggiśka

      Usuń
  5. Świetny rozdział !!! Jesteś bardzo utalentowana :)
    Leonek się pojawił - cudnie , Viola już się ślini na jego widok
    Czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny!
    Tyle na niego czekałam ^^
    Co prawda, nie tak wyobrażałam sobie Leona, ale każdy Leoś jest cudowny ♡♡♡
    Czekam na kolejny z niecierpliwością!
    Buziaki!
    Suzzy Verdas :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
    Jest Leon :D
    Wyobrażam Sb minę Fran ;p
    Hmm ciekawe o co poszło Fede i temu chłopakowi, ze są na Sb tacy wściekli. .. Mam Male podejrzenia... xp
    Violi chyba lekko odbija hehe
    ~Caroline

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny, boski, idealny ♡ ♡ ♡
    Jaka Vils szczęśliwa, chyba dopiero po raz pierwszy tak bardzo od tej feralnej śpiączki.
    Leooon ♡ Wróciłeś!
    On jakiś podobny do Fede, z charakteru. To serio nie są bracia? A potem okaże się, że to jest rodzeństwo, że ich rodzice się rozwiedli i podzielili dziećmi... Matka z Leonem, ojciec z Federico. :D
    Hahah, Lucas wkurzony... Taaak mi przykro... :D
    Czekam na kolejny ♡ ♡ ♡
    ~K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dario, kiedy następny?
      Przepraszam, że taka niecierpliwa :-/ Ale to opowiadanie tak wciąga! :)

      Usuń
  10. Genialny *__*
    Wreszcie coś się dzieje!
    W sumie to dobrze, że zmieniłaś bo teraz jest mega ciekawe *.*
    A Leon jest trochę inny, niż się spodziewałam, ale to powoduje, ze opowiadanie jest jeszcze bardziej ciekawsze :)
    Nie wiem, czemu wcześniej mi się nie podobało :/
    Może to był szok, że to wszystko było tylko snem :(
    Co, Fran? Szczęka opadła..? ^^
    Nie lubię tutaj Fran...
    Już sobie wyobrażam jej i lucas minę :D hahahah
    Lucas wkurzony xd Phii, Kogo to obchodzi? ^^
    No właśnie.
    NIKOGO.
    Leon uzna V. za wariatkę? :D
    A niech uznaje, ale ma ją pokochać.
    Boję się, że on się zakocha w kimś innym :(
    A pewnie tak będzie, nie? :/
    Fede się zrywa z lekcji C:
    Lu jest super przyjaciółką :))

    Masz serio świetne pomysły ^^
    Ale powiem ci, że trzeba być nieźle pokręconym, żeby to wymyślić ^^ xd

    Czekam :))

    ZAPRASZAM
    leoneettaamor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jak zwykle cudowny <3
    No i świetny nowy wygląd bloga (y)
    Pozdrawiam, buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  12. O mamo! W końcu się wyrobiłam i przeczytałam Twoje opowiadanie od początku i wiesz co ci powiem... JEST GENIALNE!!! SUPERAŚNE i jeszcze nie wiem jakie, nawet nie wiesz jak mnie wciągnęło <3 Bardzo niecierpliwie czekam na nexta i serdecznie zapraszam do mnie ;)
    http://siendo-lo-que-soy1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże to jest cudowne
    Szczerze ?
    Myślałam ,że Violi odbija
    Ale nie
    Pojawił się Leon
    Ciekawe o co poszło Fede i temu chłopakowi
    Czekam na next
    Na pewno będzie równie wspaniały
    Pozdrawiam , życzę dużo weny i wspaniałych wakacji
    ~~Ewa

    OdpowiedzUsuń