niedziela, 18 października 2015

Rozdział 57: Ryzyko

Wypuściłam głośno powietrze z ust i ponownie zamknęłam oczy. Nie mogę przestać o tym myśleć, ale przecież nie mogę się obwiniać o to. Nie moja wina, że podjął taką decyzję co do swojego życia, tylko dlaczego mimo wszystko czuję się winna. Bo jak inaczej można nazwać ten ścisk w podbrzuszu? Zerknęłam jeszcze raz na zegarek, który wskazywał godzinę ósmą rano. Teraz to na tysiąc procent spóźnię się do szkoły, ale i tak nie miałam zamiaru dzisiaj iść. Zamknęłam oczy słysząc, że ktoś puka a następnie otwiera drzwi do pokoju.
- Spóźnisz się - usłyszałam spokojny głos mojej mamy.  Przeniosłam na nią swój zmęczony wzrok i wzruszyłam tylko ramionami. Widząc moją minę weszła do środka zamykając ze sobą drzwi. Podeszła do mnie powoli i usiadła na brzegu łóżka.
- Czuję się winna - odezwałam się jako pierwsza i podniosłam się pod pozycji siedzącej aby móc utrzymać lepszy kontakt wzrokowy z moją mamą.
- Kochanie, nie możesz się o to obwiniać - powiedziała i jej dłoń ujęła moją.
- Ale się obwiniam! Dobrze wiedziałam, co do mnie czuje a i tak traktowałam go jak swojego wroga, którym nie był. On mnie kochał a ja nie potrafiłam pokochać jego - odpowiedziałam podniesionym głosem, ale ostatnie słowa wypowiedziałam szeptem i podniosłam swojej spojrzenie na mamę, która patrzyła na mnie ze smutkiem. Pokiwała przecząco głową i przetarła swoim kciukiem po zewnętrznej części mojej dłonie.
- Lucas miał zaburzenia psychiczne i popełnił samobójstwo tylko dlatego, że przestał brać leki - oznajmiła a moje serce zatrzymało się prze sekundę. Zaburzenia psychiczne? To niemożliwe. Ona kłamie tylko dlatego, żebym się nie obwiniała. Pokiwałam przecząco głową i wierząc w jej słowa. Nie odpowiedziała tylko przysunęła się do mnie bliżej i zamknęła moje ciało w uścisku, co był trochę trudne z powodu gipsu. To prawda, że uścisk bliskiej ci osoby, może na prawdę pomóc. Odsunęłam się od niej i delikatnie się uśmiechnęłam.  

***
Weszłam do klasy spóźniona i zajęłam wolną ławkę. Jednak postanowiłam iść do szkoły. Siedząc w domu, zapewne myślałabym i obwiniała się o to co się stało a tak będąc w szkole zatracę się w nauce i co najważniejsze będę mogła liczyć na przytulenie od Leona. Skupiłam swój wzrok na nauczycielu, który z zafascynowaniem opowiadał o jakieś książce. Usłyszałam ciche burczenie w brzuchu. Teraz żałuję, że jednak nie zjadłam tego śniadania zrobionego przez mamę.
- On się z nich ewidentnie naśmiewa - usłyszałam głos Federico, który bezczelnie przerwał nauczycielowi. Obróciłam się aby móc spojrzeć na niego, ale mój wzrok zatrzymał się na Leonie, który w tym samym czasie patrzył na mnie. Posłałam mu delikatny uśmiech, który odwzajemnił.
- Kto? - wyrwał mnie z chwilowego zapomnienia głos nauczyciela.
- Szekspir - odpowiedział mu na pytanie. Czyli naszą dzisiejszą lekcję hiszpańskiego poświęcam inspirującej historii miłosnej znanej na całym świecie. Powróciłam wzrokiem na nauczyciela i westchnęłam głośno. Uwielbiam tą książkę, ale nie w tej chwili.
- Proszę, rozwiń swoją myśl - westchnął znudzony pan Mendes, jak dobrze pamiętam.
- Główni bohaterowie to dwójka bogatych dzieciaków, którzy zawsze dostawiali wszystko czego zapragnęli. A teraz wydaje im się, że pragną siebie nawzajem - wyjaśnił to co miał na myśli przewracając teatralnie oczami.
- Kochają się - powiedział nauczyciel i złapał się za serce. W tej chwili po sali lekcyjnej rozniósł się śmiech Federico, który wywołał zdziwienie na twarzy pana Mendes'a
- Nawet się nie znają - odparł poważnie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. W sumie muszę przyznać Federico rację. Odwróciłam się w jego stronę i zainteresowana jeszcze bardziej zaczęłam słuchać.
- To była miłość od pierwszego wejrzenia - wytoczył argument nauczyciel, który ponownie wywołał śmiech w ustach Fede.
- To było raczej ''Boże jaki on przystojny'' od pierwszego wejrzenia - mówił udając głos dziewczyny, za co została skarcony wzrokiem przez damską część klasy włącznie ze mną. Wyprostował się i oparł łokcie o ławkę - Gdyby Szekspir naprawdę chciał, by pan uwierzył w ich miłość, nie napisałaby niemal od razu w pierwszej scenie, że Romeo ma obsesje na punkcie Rozaliny - dodał z powagą w głosie i przerywając kontaktu wzrokowego z nauczycielem - Szekspir nabija się z miłość - zakończył swoją wypowiedź i ponownie oparł się o oparcie krzesła. Nie wierzę, że to powiem, ale po części ma racje. Skierowałam swój wzrok na nauczyciela aby móc zobaczyć jego minę.
- Cóż każdy ma własne zdanie na ten temat - zrezygnował pan Mendes wiedząc, że i tak, nie wygra z Federico, który zawsze musi postawić na swoim. Trudny charakter - Jednak ja się z Tobą nie zgadzam - dodał z przekonaniem i przejechał wzrokiem po klasie - Miłość i zakochanie nie jest czymś łatwym. Niektórzy boją się tego uczucia. Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynamy się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niepowtarzalny lęk, którego nie sposób nazwać słowami - mówił patrząc się po kolei na każdego z nas a najczęściej na Federico - Może jest to obawa bycia wzgardzonym, odrzuconym, obawa, że czar pryśnie? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Trzeba wystawić się na ryzyko - te słowa jakby kierował bezpośrednio do naszego przeciwnika miłości Szekspirowskiej - Miłość jest ryzykiem, które warto podejmować - zakończył swoja wypowiedź i delikatnie się uśmiechnął. i wtedy zadzwonił szkolny dzwonek informując nas o końcu lekcji. Zanim opuściłam klasę razem z resztą uczniów podeszła do biurka nauczyciela i podałam mu usprawiedliwienia, za nieobecne lekcje i spóźnienie na tą. Całe szczęście nie pytał o nic tylko zabrał ode mnie kartkę i odesłał mnie na przerwę z uśmiechem na twarzy. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu przed klasą czekał na mnie Leon, który z niepewnym uśmiechem przytulił mnie do siebie. 
***
- Pójdziemy się gdzieś przejść? - zapytałam Leona odwracając wzrok od tłumu, który zbierał się aby złożyć kwiaty na grobie Lucasa. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i kiwnął twierdząco głową po czym objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Jednak nasz zamiar przerwała Francesca, która podeszła do nas. Otarła spływającą po jej policzku łzę i drżącą ręką podała mi białą kopertę.
- Znalazłam to u niego w pokoju - oznajmiła ochrypłym głosem. Niepewnie i cała w nerwach chwyciłam kopertę i widząc na niej swoje imię poczułam ukłucie w sercu. Z całych sił powstrzymywałam się aby do moich oczu nie napłynęły łzy. Obdarzyła nas ostatni raz swoim spojrzeniem i odeszła w stronę tłumu. Odwróciłam się w stronę Leona i spojrzałam na kopertę.
- Teraz jestem pewna, że to przeze mnie - szepnęłam próbując zapanować nad drżącym głosem. Pokiwał przecząco głową i bez słowa przyciągnął mnie do siebie po czym przytulił - Chodźmy stąd - powiedziałam będąc nadal w niego wtuloną. Nie odpowiedział tylko ruszył w jakąś stroną obejmując mnie ramieniem.
- Chcesz iść do domu? - zapytał niepewnie na mnie spoglądając. Kiwnęłam przecząco głową i oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Jednak po krótkiej chwili zatrzymałam się i spojrzałam na Leona, który też nie tryskał radością.
- Co mam z tym zrobić? - zapytałam i spuściłam wzrok na kopertę, którą nadal trzymałam w dłoniach. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i złapał mnie za ramiona po czym spojrzał mi w oczy.
- Powinnaś to przeczytać - odpowiedział spokojnie. Natomiast ja ponownie spuściłam wzrok na kopertę i westchnęłam głośno. W tej chwili mój rozum bił się z głosem serca. Ten pierwszy był za przeczytaniem a drugi zdecydowanie mi to odradzał. Według słów mojej mamy powinnam się kierować głosem serca. Złapałam kopertę za dwa końce i zdecydowanych ruchem ją podarłam. Podniosłam wzrok na Leona, który był zawiedziony moim czynem. Obejrzałam się dookoła aby wyszukać kosz na śmieci a widząc jeden niedaleko, udałam się w jego stronę i wyrzuciłam kartkę do śmietnika po czym wróciłam do Leona. Chwyciłam jego dłoń i uśmiechnęłam się delikatnie a następnie kiwnęłam głową aby dać mu do zrozumienia abyśmy szli. Uważam, że dobrze postanowiłam nie czytając tego listu. Nie mogłaby czytać o jego uczuciach do mnie, która na pewno zawarł w treści. Odetchnęłam z ulgą kiedy opuściliśmy teren cmentarza. Zdecydowanie nie chce tam wracać nigdy więcej. Od dzisiaj cmentarz to najbardziej nielubiane przeze mnie miejsce. Ścisnęłam mocniej dłoń Leona i przymknęłam oczy nabierając świeżego powietrza do płuc. 
***
Złapałam mojego chłopak za rękę i cierpliwie czekałam aż moje kuzynka i je towarzysz czyli chłopak z imprezy urodzinowej Federico do nas dołączą. Oczywiście to wyjście na pizzę było pomysłem Ludmiły, która stresowała się spotkaniem z nim sam na sam więc postanowiła wkręcić w to mnie i Leona. Z powodu ostatnich wydarzeń nie miałam na to ochoty, tak samo jako mój chłopak, ale moje kuzynka jest strasznie męcząco.
- Ten koleś jest jakiś dziwny - odezwałam się analizując dzisiejsze zachowanie Matta, który przez cały czas patrzył jednoznacznie na Ludmiłę. Wyczułam na sobie wzrok Leona więc także na niego spojrzałam, posłał mi tylko spojrzenie, które mówiło, że się ze mną zgadza i westchnął głośno - Ale jak widać Ludmile się to podoba - dodałam znudzona i wtedy zauważyłam, że w naszą stronę zmierzał Federico. Od razy na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Kolejny etap planu czas zacząć. Przywitał się z nami uśmiechem nie racząc się nawet odezwać. Co z tego, że widzieliśmy się w szkole. Przewróciłam teatralnie oczami i zerknęłam na drzwi wejściowe do pizzerii z nadzieją, że w tym czasie wyjdzie Ludmiłą i Matt.
- Byliście na randce? - zapytał zniesmaczony. Przełknęłam głośno ślinę aby nie powiedzieć czegoś nieodpowiedniego. I na szczęście do moich uszu dostał się śmiech mojej kuzynki.
- Jak już to podwójnej randce - odpowiedziałam z satysfakcją w głosie. Zmarszczył brwi i spojrzał na Leona a następnie na mnie. Niegrzecznie wskazałam palcem na nasze towarzystwo i uśmiechnęłam się. A widząc ich trzymających się za rękę czułam jeszcze większą satysfakcję.
- Cześć Federico - odezwał się Matt podchodząc do nas. W tej chwili w oczach Federico można było dostrzec żylety zazdrości. Zacisnął szczękę i zmierzył moją kuzynkę dyskretnie wzrokiem a następnie się sztucznie uśmiechnął.
- Cześć - odpowiedział a raczej wysyczał z uśmiechem na twarzy. Od razu robi się zazdrosny kiedy widzi moją kuzynkę z jakimś chłopakiem i to jeszcze przystojnym. Zerknęłam kątem oka na moje chłopaka, którego ta sytuacja nie satysfakcjonowała jak mnie. Rozumiem to jest jego kumpel czy nawet przyjaciel, ale dla mnie teraz jest chłopakiem, który zranił moją kuzynkę. Widziałam, że moja kuzynka zerka co chwilę na Federico, który mierzy się wzrokiem z Mattem.
- To co wracamy? - zapytałam z uśmiechem, co wybudziło z transu tą trójkę. W odpowiedzi towarzysz Ludmiły uśmiechnął się i spojrzał na nią. Automatycznie przeniosłam wzrok na Federico, który ewidentnie był wściekły tą całą sytuacją. Cmoknęłam szybko w policzek Leona i puściłam do niego oczko, na co on pokiwał głową i spojrzał na Federico. 
- Widzimy się w szkole - zwrócił się do Leona nasz zazdrośnik i odszedł od nas w przeciwną stronę. Zerknęłam w stronę mojej kuzynki i tak jak w przypadku mojego chłopaka puściłam jej oczko.
***
Przepraszam, że krótki, ale ciężko się piszę będąc chorym. Na początku miało nie być rozdziału, ale pisałam, że będzie to napisałam. Słaby i nudny, ale jest. A teraz wybaczcie wracam do łóżka umierać. Chyba zostałam pokarana chorobą za uśmiercenie Lucasa.
Przepraszam za błędy, ale na prawdę nie dam rady ich sprawdzić.
Ps: Nie wiem, czy kolejny rozdział będzie w sobotę. Zależy od choroby i nauki, którą będę musiała nadrobić. 

33 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. NIESAMOWITY!! ♥
      Widzę, że nie tylko ja nie trawie Romea i Juli XD no ale po koleji :3
      Bardzo się cieszę że mimo wszystko Vils nie załamała się ^^
      Ja na jej miejscu też bym nie przeczytała tego listu :/
      Mimo wszystko ciekawe czy to przez nią się zabił :")
      Widzę że Lu potrafi być naprawdę uparta osobą :3
      Cóż za cudowny przypadek ze spotkaniem z Federico XD
      Teraz tylko czekać aż Fede będzie już tak zazdrosny że przywali temu Mattowi :3 naprawdę chcialabym to zobaczyć ^^ albo niech uratuje Lu życie to byłoby boskie ♥
      Oby tylko Ferro się nie zaduzyla w tum cchloptasiu bo coś podejrzanie mi on pachnie :/
      Świetny wykład nauczyciela o miłości i to jak patrzył na Federa mówiąc to :")

      Kocham i życzę szybkiego powrotu do zdrowia ♥
      care

      Usuń
  2. Super ^^
    Hehe Fede zazdrosny
    I tak ma być xD
    Zdrowiej nam szybko :*

    Czekam na next buziaki <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest cudowny.
    Problemy psychiczne? Pogrzeb?
    Podwójna randka?
    Vils nie przeczytała listu od Lucasa. Ojj.
    Czekamna next :-)
    Szybkiego powrotu do zdrowia.

    Pozdrawiam Królik!
    Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. O żal xoxo moje xD (od w al a więc jak napisze potem coś głupiego to się nie obraz... xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O huju...
      Rozdział jest...
      Zajebisty xD
      Oj Fede, Fede xD
      Żal mi cb... Nie no dobra to był żart xD Zasłużyłeś se ;)
      Nie ma Lucasa, nie ma Lucasa :)
      Juchu :)
      Leonetta...
      Uwielbiam ich <3
      Dobra lepiej w takim stanie nic nie pisać bo to się źle skończy xD
      Życzę szybkiego powrociku do zdrowia ;*
      I z niecierpliwością czekam na nexta ;)
      Twoja Walnięta Ally ♥♥♥

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Boskie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
      Kocham twoje opowiadanie , jest extra .
      Leonetta jak zwykle miód malina :D
      Fede ...Zasłużyłeś na to , nie przykro mi he he :D
      Nie ma Lucasa :D Wreszcie spokój , ale na ile ???
      Jestem pewna ,że coś lub ktoś się pojawi i BUM Leonetta rozwalona.
      Mam nadzieję ,że nie :D
      Życzę ci dużo zdrówka :* Mam nadzieję ,że w sobotę dodasz ...
      A jak nie to przecież zrozumiemy, każdy ma szkołę ,,,,,NIESTETY :(

      Pozdrawiam. I życzę mnóstwo weny .

      Usuń
  6. Ayyyy *-* Wcześniej nie komentowałam i to było moim zdecydowanym błędem *.*
    Bowiem słuchaj ^^ Któregoś sierpniowego wieczoru, siedziałam sobie i szukałam czegoś do poczytania. No i trafiłam na Twojego OS'a "Wpadka czy Przeznaczenie?". Pamiętam, ze w nocy była wtedy straszna burza, przez co co chwilę przerywałam czytanie. Po przeczytaniu najlepszego One Shota na świecie (tak, Twojego ^^) uwiódł mnie Twój styl pisania i umiejętności. Naprawdę, zakochałam się *.* I od tamtego czasu nie opuszczam już żadnego rozdziału *-*
    No właśnie, co do niego :P
    Kjahckahklhailfa cuuudo!
    Coś czuję, że w tamtej kopercie było coś bardzo, ale to bardzo ważnego. Nie wiem czy wiesz co mam na myśli, ale na przykład nie to, że popełnił samobójstwo z jej winy, tylko może to, że jest na coś chory, albo zostawił jej coś... Nie wiem, nie wiem. Ale już nie mogę doczekać się kolejnej części *.*
    Zdrówka słoneczko ;c Ja też jestem wiecznie przeziębiona, ale zamiast zostać w domu i raz, a porządnie się wykurować chodzę do tej szkoły... ;_;
    Za to już za 7 dni spotkam się z moją najukochańszą internetową przyjaciółką!
    Nie mogę się doczekać ♥
    Nie wiem czy czytasz mojego bloga, ale niezależnie czy tak czy nie, zapraszam, wczoraj (w zasadzie dziś) dodałam rozdział 32 :3 Po tym jak miałam blokadę, to teraz GENIALNIE mi się pisze i staram się napisać na zapas, chociaż tak naprawdę to powinnam się uczyć biologii i historii :/// No nic.
    Buziaczki, życzę weny i zdrówka!
    Mrs.Blanco ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest super czytam każdy twój rozdział mimo ,że nie komentuje :)
    Wracaj do zdrowa i czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudeńko, jak zawsze!
    Zdrowiej kochanie <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdzial jak zawsze super choć mam pewien niedosyt ale tym się nie przejmuj po prostu brakuje mi tu opisów tak jak w innych rozdzialach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Krótko, zwięźle, ale na temat. Ten rozdział jest boski.
    Trochę niestosownie jest to pisać pod tekstem opisujacym pogrzeb i żałobę, ale chce podkreślić, że tamto na gorze to majstersztyk. ♥
    Idealnie odpisałaś przezycia V. Dziewczyna ma pecha. Z jednej strony powinna byc szczęśliwa, bo uklada jej sie z Leonem. Natomiast z drugiej strony zawsze bedzie miała gdzieś tę świadomość, że odtracila Lucasa, nie dała mu tej miłości, tego ciepła, na ktore mimo swojej natarczywosci i uporu zasługiwał. Bądź co bądź był człowiekiem i to mlodym. Sama nie wiem jak bym się czula na miejscu Castillo i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiala sie nad tym zastanawiać. Dziewczyna ma świadomość, że niechcianym zwiazkiem tylko by sie nieuszczesliwila, ale kurde...on by MOŻE żył. Podkreslilam to słowo, bo prawda jest taka, że nie wiadomo. Specjanie wplotlas tu jego zaburzenia psychiczne.
    W skrócie- decyzja o usmierceniu bohatera spadla na mnie jak grom z jasnego nieba (darzylam Lucasa swojego rodzaju sympatią), jednak miala niewatpliwie pożądany (tak myślę wplyw na akcje).
    Violetta nie przeczytała ostatniego listu...kolejny raz nie mam pojecia co zrobilabym na jej miejscu. Na pewno bym go nie podała, a wziela do domu. Nie umiem tylko określić czy mialabym wystarczajaco duzo odwagi by go przeczytać. Mam nadzieję, że Leon lub jakas inna dobra duszyczka zabierze kartki z kosza na smieci i odda je Castillo.
    Przejdzmy może teraz do o wiele bardziej wesolej czesci rozdziału- zazdrosny Fede.
    To prawda, że faceci chcą tego czego nie mogą mieć. To dziwne, ale działa; ) Nie wyobrazam sobie jednak Lu i Fede jako pary. Nie mogę sobie tez ich wyobrazić w zwiazku z kim innym np. tym calym Mattem. Twoja w tym głowa, zeby to dobrze rozegrać. Wierzę w Cb.
    Podsumowujac, cudo. Twoj blog stoi u mnie na podium, mimo iz udzielam sie tu sporadycznie. Nie opuszczam jednak zadnego rozdzialu. Pozdrawiam i zapraszam do siebie, pozostaw kropkę
    ~Shy
    →soplease-leonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietnaaaaaa jestes

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham tego bloga
    Duzo weny zycze

    OdpowiedzUsuń
  13. Wstawisz jeszcze dziś rozdział czy nie dasz rady? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny
    Już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  15. *_____*
    Jakoś mi nie szkoda Lucasa xd
    Cudo rozdział <3
    Fede jest głupi...
    czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. G E N I A L N Y
    Już nie mogę się doczekać next

    OdpowiedzUsuń