niedziela, 4 października 2015

Rozdział 54: Rozmowa?

Zdenerwował mnie. I to bardzo. Najpierw przez prawie godzinę wmawia mi, że podoba mnie się Violetta a później ma do mnie pretensje, że z nią jestem i mówi, że popełniam błąd. Nie jestem pewny uczucia do niej, ale fakt, że nie chce jej zranić czy zerwać coś znaczy. Wsadziłem ręce do kieszeni swoich spodni i westchnąłem głośno. Jakby można było naprawdę dostać nowe życie, jakby istniała amnezja na życzenie, zapomnienie tego, co przytrafiło się wcześniej taka amputacja pamięci. Próbowałem sobie obciąć pamięć jak rękę, jak ucho, którym wciąż słyszę głosy z przeszłości, i jeśli nawet czasami wydawało mnie się, że rzeczywiście udało się tę pamięć odrąbać, to przecież powracały bóle psychiczne , mocny łupiący ból przeszłości. Nie da się nigdy zacząć życia na nowo, przecież człowiek nie jest butelką na wymianę, nie przynosi się go do sklepu i nie wymienia na świeżego i pełnego. Człowiek jest jakby opakowaniem jednorazowym, po zjedzeniu zawartości zgniata się go w dłoniach i wyrzuca do śmieci. Nie nadaje się on zazwyczaj nawet do recyklingu. Po raz kolejny westchnąłem i znudzony kopnąłem kamyk. Jednak kiedy podniosłem wzrok przed siebie moim oczom ukazała się znajoma postać. Moje kąciki ust delikatnie się uniosły w prawie niewidoczny uśmiech. Przyśpieszyłem krok aby podejść do niej zanim zniknie. Złapałem ją za nadgarstek kiedy miała już skręcać i wchodzić do marketu. Na początku przestraszyła się, ale widząc moją twarz uśmiechnęła się, co szczerze mówiąc sprawiło mi przyjemność. To miłe kiedy ktoś się cieszy, że cię widzi.
- Masz może wolną chwilę? - zacząłem jako pierwszy. Nawet nie wiem czemu zadałem jej to pytanie. Czyżbym moja podświadomość dawał mi znak, że chce spędzić z nią czas? Zazwyczaj wolałem sam chodzić po mieście czy siedzieć na ławce w parku. Na jej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech niż wcześnie. Szczerze mówiąc to zdecydowanie wolę jak się tak uśmiecha.
- Dłuższą chwilę? - odpowiedziała pytaniem na pytanie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Spuściłem delikatnie głowę w dół i zaśmiałem się cicho.
- Tak, dłuższą chwilę - powiedziałem po krótkim zastanowieniu się a następnie spojrzałem na nią a raczej po raz pierwszy w jej oczy. Kiedy się uśmiech jej oczy się świecą. Czy w taki sposób można dostrzec szczęście? Jeszcze bardziej poszerzyła swój uśmiech.
- Czy ty chcesz spędzić ze mną swój wolny czas? - zapytała z przymrużonym okiem. Włożyłem ręce z powrotem do kieszeni swoich spodni i kiwnąłem twierdząco głową. Tak chce. Chce spędzić z nią resztę dnia - W takim razie jesteś zmuszony iść ze mną do sklepu po zakupy dla mamy - dodała zadowolona, na co się zaśmiałem. We dwoje weszliśmy do środka budynku po czym udaliśmy się w jeden regał z napojami - Musimy znaleźć malinową herbatę z dodatkiem mięty - odezwała się po niespełna minucie stając przed półką z różnymi rodzajami herbat. Uśmiechnąłem się pod nosem patrząc na nią a ona skupiona szukała odpowiedniego pudełka. Westchnęła cicho, ale po chwili delikatnie się uśmiechnęła i sięgnęła do górnej półki. Zaśmiałem się widząc jak próbuje dosięgnąć aby zabrać herbatę. Zerknęła na mnie kątem oka i zmroziła wzrokiem. Podszedłem do niego i podałem jej odpowiednie pudełko. Obdarzyła mnie uśmiechem i szybkim ruchem pocałowała mnie w policzek. Uniosłem kąciki ust delikatnie do góry, bo ten gest był przyjemny. Odwróciła się do mnie tyłem i ruszyła w stronę innego przedziału.

***
Zszedłem na dół do kuchnia w celu odgrzania sobie kolacji, którą zrobiła wcześniej Kate. Od ponad godziny siedzę u siebie i nie przestaję myśleć o Violetcie i dzisiejszym dniu, który razem spędziliśmy. Niby nic szczególnego, bo rozmawialiśmy tylko, ale dzięki temu zacząłem inaczej patrzeć na relację między nami. Wyciągnąłem talerz a następnie nałożyłem sobie trochę kolacji. Nie jednak nie będę jej odgrzewać. Usiadłem sobie na krzesełku przy wyspie kuchennej i zacząłem jeść a raczej z powodu tysiąca myśli w głowie mój widelec tylko bezczynnie grzebał w jedzeniu. Coś się ze mną dzieję. Jeszcze nigdy moje myśli nie krążyły wokół jednej osoby i to na dodatek dziewczyny. Nigdy nie utrzymywałem z żadną kontaktów dłużej niż przez kolka dni, nie pozwalałem się im do mnie zbliżyć a tym bardziej dotykać więc dlaczego jej na to pozwalam. Dlaczego jej dotyk nie wywołuje u mnie dreszczy niechęci, dlaczego podoba mnie się jej uśmiech i co najważniejsze dlaczego pocałunek z nią podobał mnie się. Wzdrygnąłem się czując jak ktoś szturcha mnie w ramię. Zdezorientowany odwróciłem wzrok i spojrzałem na tę osobę, którą był Aleksander. Jego wzrok skupiony był na mnie a postawa, którą przybrał dawała mi do zrozumienia, że mnie rozgryzł.
- Rozmowa? - zapytał wskazując gestem głowy na salon a raczej na kanapę. Westchnąłem głośno i niepewnie kiwnąłem twierdząco głową. Wziąłem do ręki talerz z jedzeniem i razem z nim udałem się do pomieszczenia obok a następnie zająłem miejsce na kanapie. Natomiast Aleksander usiadł na fotelu na przeciwko. Położyłem talerz na stoliku i wytarłem ręce o spodnie - Denerwujesz się? - zaczął obserwując mnie. Zawsze tak robi kiedy odbywamy rozmowę jako pacjent i psycholog. Podniosłem na niego spojrzenie i kiwnąłem twierdząco głową.
- Trochę, bo sam nie wiem jaki mam problem - odpowiedziałem kumulując swój wzrok na dywanie pod stolikiem. Na moje słowa odchrząknął głośno.
- Chodzi o dziewczynę? - zadał pytanie, którym mnie zaskoczył. Automatycznie na niego spojrzałem i zmarszczyłem brwi. Uśmiechnął się do mnie i skrzyżował dłonie po czym położył je na kolanach opierając się łokciami - Violetta, prawda - dodał zadowolony - Mam rozumieć, że ci się podoba a twoja przeszłość nie pozwala ci się do niej zbliżyć - kontynuował a ja przymknąłem na chwilę oczy i kiwnąłem twierdząco głową.
- Mój umysł mi na to nie pozwala. Jestem skołowany, bo nie rozumiem co się dzieje. Chce się do niej zbliżyć, bo ją lubię i nie czuje się w jej towarzystwie zagrożony - powiedziałem bawiąc się przy tym swoimi rękami. Niby prosta sprawa powiedzieć co ci leży na duszy, ale nie dla mnie. Od zawsze bałem się mówić o swoich uczuciach, bałem się zaufać komukolwiek, bo sądziłem, że nikt mi nie pomoże i w końcu ten ktoś odejdzie a ja zostanę sam, ze swoimi problemami.
- Po pierwsze serce - odezwał się po chwili, na co zmarszczyłem brwi - Możesz teraz tego nie rozumieć, możesz również mi nie wierzyć, ale jest w życiu tak, że możesz kierować się wyrzutami sumienia, strachem albo zdrowym rozsądkiem, możesz podążać za gniewem czy dumą. Ale pewnego dnie, prędzej czy później, nie wiem czy za dziesięć lat czy dwadzieścia, pożałujesz tego. Jedyny sposób by nie żałować, to iść za głosem serca. To prawda może ci kazać zrobić szalone rzeczy, jak związać się z osobą, od której rozsądek każe trzymać się z daleka. Ale uwierz mi jeśli dotyk tej osoby, jeden uśmiech czy choćby przytulenie budzą w Tobie takie emocje, że czujesz napływające ciepło, to ja wybrałbym właśnie to. Wybrałbym to życie, życie w pieszczocie, w tym spojrzeniu, w tym uczuciu - kontynuował swoją wypowiedź, która namieszała mi jeszcze bardziej w głowie niż dotychczas. Spuściłem głowę zdezorientowany całą tą sytuacją - Wiem, że z twoją przeszłością bliskość drugiej osoby będzie trudna, ale fakt, że otworzyłeś się przed nią, że zaufałeś jej powinna dać ci jasno do zrozumienia, że w jakiś ona coś dla ciebie znaczy - dodał spokojnym głosem i podszedł aby zająć miejsce obok mnie. Spojrzałem na niego kątek oka a mój wzrok prosił o jego pomoc - Pozwól jej zbliżyć się. Może dzięki niej zaczniesz od nowa i zapomnisz o przeszłości, może to właśnie Violetta jest twoim nowym początkiem - zakończył swoją wypowiedź i poklepał mnie ręką po ramieniu. Uśmiechnąłem się do niego blado - Pamiętaj, po pierwsze serce - dodał i wstał z kanapy a następnie zostawiając mnie samego udał się do kuchni. Nabrałem nerwowo powietrza do ust i powoli je wypuściłem mając nadzieję, że wtedy te wszystkie myśli ze mną w odpłyną, ale dziwnym trafem nie poskutkowało. Chwyciłem do ręki talerz z jedzeniem i z jeszcze większym mętlikiem w głowie udałem się do pokoju. 

***
Oparłem się o ścianę obok szafek i zadowolony patrzyłem w stronę wejścia do szkoły. Włożyłem ręce do kieszeni swoich spodni i cierpliwie czekałem na Violettę. Jednak to nie ona mnie się ukazała tylko niesamowicie zdenerwowany a raczej wkurzony Federico. Podszedł w moją stronę i wrzucił książki do szafki a następnie trzasnął drzwiczkami.
- Nie denerwuje mnie dzisiaj, bo nie ręczę za siebie - zwrócił się do mnie a ja tylko uniosłem ręce do góry w geście obrony i delikatnie się zaśmiałem. Ciekawe czy on wie, że kiedy jest zdenerwowany to wygląda jak wściekły Golden Retriever.
- A powód twojego humoru? - zapytałem ostrożnie dobierając słowa aby nie zdenerwować go jeszcze bardziej. Zmroził mnie wzrokiem i zacisnął dłonie w pięści.
- Rodzice odwołali moja imprezę urodzinową i zabrali mi samochód - wytłumaczył wypowiadając każde kolejne słowo zaciskając zęby. Uniosłem brew do góry, na co on westchnął - Dostałem wczoraj mandat a raczej dwa - powiedział przez zęby. Miałem ochotę się zaśmiać, ale powstrzymałem się wiedząc, że to zły pomysł zważając na to, że jest wkurzony. Jednak w tej chwili moją uwagę przykuł ktoś inny niż Federico. Widząc jej uśmiech, sam miałem ochotę się uśmiechnąć, ale powstrzymałem się - Teraz swoje urodziny spędzę siedząc w domu - powiedział z wyrzutami a ja swoją uwagę w tej chwili skupiłem na Violetcie, która szła w naszą stronę.
- Cześć wam - uśmiechnęła się do nas i przytuliła się do mnie. Z zawahaniem objąłem ją w pasie i posłałem uśmiech. Przeniosła swój wzrok ze mną na Federico - Coś się stało? - zapytała widząc jego minę, a on tylko zmroził ją wzrokiem.
- Nie denerwuj mnie - warknął i nie czekając odszedł do nas. Brunetka zmarszczyła brwi i odprowadziła go wzrokiem a następnie spojrzała na mnie.
- Co go ugryzło? - skierowała pytanie do mnie z uniesionymi brwiami, na co się zaśmiałem, bo zdezorientowana wygląda jak zagubiona dziewczynka w sklepie.
- Jego rodzice odwołali imprezę urodzinową - wyjaśniłem patrząc w jej oczy. Dopiero teraz spostrzegłem, że mają one kolor ciemnego brązu, przypominają trochę roztopią czekoladę. Uśmiechnęła się do mnie i przygryzła dolną wargę.
- A już myślałam, że kolejna dziewczyna na niego nie poleciała - powiedziała przez śmiech nie spuszczając ze mnie wzroku. Patrząc jej w oczy poczułem chęć pocałowania jej. Uniosłem kąciku ust do góry i zbliżyłem się do niej musnąłem jej wargi. Uśmiechnęła się przez pocałunek i zacisnęła dłoń na tyle mojej koszulki.
- Pocałowałeś mnie - szepnęła wpatrując się w moje oczy z uśmiechem na ustach.
- A nie wolno mi? - zapytałem z udawanym zdziwieniem, na co ona pokiwała przecząco i jeszcze szerzej się uśmiechnęła. Przytuliła się do mojego torsu i zaśmiała się.
- Rób tak częściej - szepnęła nie parząc na mnie. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Delikatnie podniosła na mnie spojrzenie a w jej oczach widniały iskierki. Jest szczęśliwa i to ze mną. Dlaczego więc i ja nie mogę być szczęśliwy? Chwila. Przecież w tej chwili jestem szczęśliwy. Przytulając ją do siebie, odczuwam szczęście.
- I będę - powiedziałem z uśmiechem i ponownie złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Od tej chwili nie będę myślał ani wracał do przeszłości a przynajmniej będę się starał. Mimo wszystko zacznę od nowa.
***
- I się zgodziłem - skończyłem opowiadać Violetcie o propozycji tego właściciela toru i mojej dzisiejszej pierwszej jeździe na crossie, która była niesamowicie ekscytująca. Ten moment, kiedy wyskakujesz z górki czy przyśpieszasz. Ścisnęła mocniej moją dłoń, co spowodowała, że spojrzałem na nią a jej wzrok skupiony był na ścianie w jej pokoju. Już otwierała usta aby coś powiedzieć, ale jednak zrezygnowała i tylko głośno westchnęła. Szturchnąłem ją ramieniem aby spojrzała na mnie - Co jest? - zapytałem i dopiero wtedy na mnie spojrzała za smutkiem w oczach.
- To nie jest bezpieczne - powiedziała patrząc mi prosto w oczy. Usiadła po turecku i przybliżyła się do mnie wciąż kurczowo trzymając moją dłoń. Spuściła głową zakrywając swoje policzki włosami - A ja się o ciebie martwię - szepnęła nie patrząc na mnie. Po jej słowach poczułem dziwne ciepło w okolicach serca. Ona się o mnie martwi. Czyli, że zależy jej na mnie. Ująłem jej drugą dłoń i pociągnąłem w swoją stronę aby móc ją przytulić. Objęłam mój tors swoimi drobnymi ramionami i wtuliła twarz w moją koszulkę.
- Przecież będę uważał - mówiłem śmiejąc się. Podniosła głowę aby na mnie spojrzeć i odsunęła się delikatnie ode mnie. Westchnęła głośno i ponownie się do mnie przytuliła kładąc swoją brodę na moim ramieniu. Zacisnąłem zęby i wstrzymałem oddech. Nie. Zapomnij. Miałem przecież nie wracać do przeszłości.
- A zbierzesz mnie kiedyś na tor aby zobaczyła jak jeździsz? - zapytała nie odsuwając się ode mnie. Uśmiechnąłem się czując jej ciepły oddech na swojej szyi.
- Jasne, pingwinku - odpowiedziałem, co wywołało u niej cichy śmiech. Odsunęła się ode mnie z wielkim uśmiechem na twarzy i przygryzła dolna wargę.
- A pocałujesz mnie? - zapytała z proszącą miną słodkiego szczeniaczka. Zaśmiałem się pod nosem i zbliżyłem się do niej aby ją pocałować, ale niestety odezwał się telefon Violetty informujący o wiadomości. Westchnęła głośno i sięgnęła ręką po niego.
- Ludmiła coś ode mnie chce - powiedziała zrezygnowana a po chwili chwyciła do ręki swojego laptopa i uruchomiła go a po niespełna kilki sekundach pojawiło się okienko ze zdjęciem jej kuzynki. Odebrała połączenie video i zerknęła na mnie.
- Jestem idiotką - zaczęła z powagą w głosie. Zaśmiałem się cicho pod nosem - A nawet kimś gorszym niż idiotką - powiedziała. Widziałem, że Violetta już chce się odezwać, ale ponownie zabrał głos blondyna - Umówiłam się z Carlosem w kawiarni i kiedy odprowadzał mnie do domu chciał mnie pocałować ja się odsunęłam. A dlaczego, bo przypomniał mnie się pocałunek z Federico - czyli wracamy do tematu Federico. Westchnąłem cicho i przeczesałem włosy ręką.
- Myślałam, że dałaś sobie spokój - odezwała się Violetta zrezygnowana. Wstałem ze swojego miejsca i podszedłem do półki, na której było zdjęcia brunetki z rodzicami, jej jako dziecko i mnóstwo innych. Wziąłem jedno do ręki i uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Jak widać nie. Mam dość samej siebie. Raz mam ochotę go zabić a później przytulić go i nie puszczać - westchnęła blondyna a ja przewróciłem teatralnie oczami.
- To może z nim porozmawiaj - odezwałem się, za co zostałem skarcony wzrokiem przez Violettę.
- Nie jesteś sama? - zapytała z pretensjami Ludmiła. Brunetka patrzyła na mnie z przymrużonymi oczami i pokiwała przecząco głową - Jak przyjadę to pogadamy. Cześć Viola - powiedziała chyba zła - I Leon - dodała, na co się zaśmiałem. Violetta zamknęła laptopa i powolnym krokiem podeszła do mnie. Odłożyłem zdjęcie na półkę i uśmiechnąłem się do niej. Rozłożyłem ręce aby mogła się do mnie przytulić, z czego oczywiście skorzystała.
- Przez ciebie będzie miała do mnie pretensje - powiedziała podnosząc głowę do góry by na mnie patrzeć. Zaśmiałem się a ona stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek. 
***
Krótki. WIEM. Ale opuściła mnie wena. Znaczy mam pomysł na rozdział, ale kompletnie nie wiem jak go napisać. Nie potrafię dobrać słów, ułożyć to jakoś w zdania i sprawić aby wszystko miało sens. Brak Pepsi się odzywa. Nie piłam jej od prawie dwóch miesięcy. Mój głupi sklep w miejscowości nie ma mojego wenowego paliwa. Przepraszam z błędy i długość, ale rozumiecie. I jeszcze muszę się uczyć na angielski, znowu. 

27 komentarzy:

  1. Aaaa rozdział cudeńko.
    Happy Lajonetta! Boszz jakie słodziaki.
    Leon pomału się próbuje przemoc.
    Motocross. Fede nie będzie miał imprezki heh
    Vils martwi się o Leona.
    Jest rozdział? Jest! Wiec nie masz nas za co przepraszać!
    Czekam na kolejną perełke!
    Pozdrawiam Królik!
    Buziaczki :* ❤ ❤
    Iiiiii całowali się znowu! I to dwa razy!
    Leon robisz postępy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Witaj, kochana! ^^
      Przepraszam, że wracam z tak wielkim opóźnieniem, ale chyba rozumiesz. Szkoła - i zero czasu! :(

      Rozdział to perełeczka! ^^
      Nie wyobrażasz sobie jak się cieszę, że Leonetta po tak wielu rozdziałach do siebie wróciła!
      Wciąż nie mogę się nacieszyć, wiesz?
      Oni są tacy szczęśliwi! A Leon ją pokocha na pewno! xD
      Do następnego, Daria!


      Victoria!
      Czyli dawna (Maggie)!

      Usuń
  3. Rozdział boski , cudeńko , istna perełka :*
    Nie ważne , że taki krótki . Ważne , że jest ;)
    Leoniasty przekonuje się Fiolki .
    Jeee !
    W końcu są szczęśliwy .
    Tylko pytanie na jak długo ?
    Mądra przemowa Alexandra mnie urzekła .
    Feder nie będzie mieć imprezki ^^
    Co jest z Lu ?
    Życzę Ci , aby w twoim sklepie była pepsi !
    Żebyś miała wene ❤ XXI
    Czekam ma kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, życzę weny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. GENIALNY <3
    Boże tak na niego czekałam nawet wczoraj do ciebie pisałam ..he he .
    Leon i viola słodziaki . Chce ich więcej
    Ta rozmowa Leona z Aleksandrem dobrze mu zrobiła :D
    Fede biedny :D
    Czekam naprawdę z NIECIERPLIWOŚCIĄ na next :D :D
    Mam nadzieje ,że dodasz go jak najszybciej ...
    Życzę ci dużo zapasów pepsi , aby nie kończyła się ci wena .
    Ale przede wszystkim uśmiechu na twojej twarzy bo przecież o to chodzi abys ty czerpała z tego radość :)

    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny <3 Nie mogłam się doczekaco tego diamencika <3
    Życzę weny ;*
    Chociaż sama nie mam jej na koma xDD
    Czekam na next *-*
    Bay ツ
    Ally ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny <3
    O ile dobrze kojarzę to chyba pierwszy, który jest cały z perspektywy Leona xD (albo się mylę ;P)

    Wyszedł ci zajebiaszczo ^^

    Taka słodka Leonetta <3
    Opisałaś fantastyczne wszystkie lęki i obawy Leona
    Opisane są tak że idealnie możemy czuć się w sytuacje

    Biedny Fede ;)
    Może fakt że Lu przyjeżdża go udobrucha ^^

    Moim ulubionym fragmentem jest rozmowa z ,, psychologiem"
    Mądry gość;D
    Może jednak warto mieszkać z psychologiem pod jednym dachem. Nie trzeba przynajmniej płacić za sesje;)

    Nie mogę się doczekać przyjazdu Lu xD

    Z niecierpliwością czekam na nexta ;)

    XOXO
    Madzia

    PS Współczuję Ci z braku twojego wenowego paliwa. Podaj nam adres a jako Twoi wierni fani na pewno Ci ją dostarczymy. Wolisz puszki czy butelki? ^^
    Ja zdecydowanie puszki- lepiej się pije. Ale za to w butelce jest jej więcej xD Nie jestem tylko pewna czy przeżyłabyś otwarcie takiej butelki, która przeżyła podróż pocztą ;D

    PS Herbata malinowa z domieszką mięty? O.o czemu ja jeszcze takiej nie piłam?!? Uwielbiam pić różnego rodzaju herbaty ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie masz na co narzekać!
    Rozdział jest przecudowny <3
    Taki słodki i romantyczny.
    To jest nie samowite, jak takimi normalnymi czynami pokazujesz uczucie.
    Nie wiem czy mnie zrozumiałaś, bo ja sama nie wiem jak to ująć.
    Po prostu niezwykle.
    Tak jakbyś czarowała słowami.
    Cudowny

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ♥
    Leonetta jest taka cudowna ♥♥
    I Aleksander ma rację Leon powinien słuchać głosu serca i być ze swoim Pingwinkiem ♥♥
    Jakoś wcale nie jest mi szkoda Federico XD wręcz przeciwnie ja to bym mu jeszcze dowaliła tak żeby był zazdrosny o Lu :")
    Biedna Ludmi jeszcze się nie wyleczyła :c
    I do tego Leon znów to słyszał XD
    Kocham ♥♥
    care

    OdpowiedzUsuń
  10. BOOOOOOOOOOOOOSKI <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdzial jak zawsze super. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń