niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 65: Urazę?

- Przez klika dni będziesz musiał przyjmować tabletki i uważać na to co jesz - oznajmił lekarz stojąc obok pielęgniarki, która zajmowała się odłączaniem mi kroplówki, przez którą podawane miałem leki antyalergiczne. Trwało to trochę czasu, bo aż cztery godziny, ale czuję się już dobrze. Co prawda wysypka na rękach nie zeszła tak od razu, ale przynajmniej żyje i mogę normalne oddychać. Kiwnąłem głową, że rozumiem i opuściłem rękaw mojej koszuli aby zakryć pozostałości po wywołanej alergii. I kiedy lekarz wychodził z sali, w której jeszcze byłem zderzył się z osobą, która wchodziła i, której się tutaj nie spodziewałem.
- Co ty tu robisz? - zapytałem ściszonym głosem, bo moje gardło jest trochę podrażnione i odczuwam ból kiedy coś mówię. Przeprosiła lekarza i od razu podeszła do mnie.
- Wszystko już w porządku? - zignorowała moje słowa i sama zadała mi istotne dla niej pytanie. Złapała mnie za rękę i ścisnęła ją mocno.
- Tak, już jest w porządku - odpowiedziałem patrząc jej w oczy. Uśmiechnęła się delikatnie i odetchnęła z ulgą - To tylko reakcja alergiczne, nic poważnego - dodałem widząc w jej oczach, że się martwi a raczej martwiła. Pokręciła głową i delikatnie się do mnie przytuliła.
- Niby nic poważnego, ale i tak się martwiłam - wyszeptała układając swój podbródek na moim ramieniu. Po usłyszeniu tych słów na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Skąd wiedziałaś, że tutaj jestem? - zapytałem kiedy odsunęła się ode mnie i ulokowała swoje spojrzenie na mojej twarzy. Uśmiechnęła się i już miała odpowiadać, ale uprzedził ją ktoś inny.
- Zadzwoniłem do niej - wtrącił się wchodzący do sali Federico. Włożył ręce do kieszeni swoich spodni i niepewnie spojrzał na nas - Pomyślałem, że powinna wiedzieć skoro jesteście razem, nawet jeżeli to nie było nic poważnego - dodał patrząc na nas a raczej na dłoń Violetty, która ściskała moją. Spuścił głowę i chciał już wyjść z pomieszczenia, ale jakaś część mnie po raz kolejny nie pozwoliła go zignorować.
- Zaczekaj - odezwałem się niezbyt głośno, ale na szczęście usłyszał. Zatrzymał się w progu i spojrzał na mnie pytająco. Wstałem z łóżka, na którym siedziałem i podszedłem do niego - Dzięki - powiedziałem. Nie było to nic specjalnego, ale chciałem, żeby wiedział, że jestem mu wdzięczny. Nie musiał dzwonić do Violetty, ale mimo wszystko to zrobił. Zachował się jak przyjaciel, a ja byłem wobec niego negatywnie nastawiony. Uśmiechnął się prawie niewidocznie w moją stronę i kiedy chciał coś powiedzieć do sali wszedł lekarz.
- Mam tutaj dla ciebie wypis - podał mi kartkę i zerknął na Violettę, która wcześniej się z nim zderzyła - I możesz już iść do domu - dodał uśmiechając się a następnie opuścił pomieszczenie. Zerknąłem przez ramię na siedzącą na krawędzi łóżka Violettę i posłałem delikatny uśmiech. Od razu wstała ze swojego miejsca i uśmiechając się podeszła do nas po czym złapała mnie za rękę. Nie odzywając się wyszliśmy z sali, przed którą czekali rodzice Federico razem z niezbyt zadowolonym Alejandro i przejętą Kate. Kiedy tylko nas ujrzeli od razu podeszła do mnie matka Federico.
- Przepraszam cię, za to ja.. - przerwała i westchnęła głośno po czym spuściła głowę a jej wzrok utkwił na jej dłoniach - Nie wiedziałam, że masz alergię na orzechy, bo skąd mogłam wiedzieć. Zresztą ja nic o tobie nie wiem a uważam się za Twoją matkę - powiedziała łamliwym głosem i dopiero wtedy ponownie podniosła na mnie swój wzrok, w którym można było dostrzec łzy - Prawie Cię zabiłam - szepnęła patrząc mi prosto w oczy po czym starła spływającą po policzku łzę i odeszła. Odruchowo ścisnąłem mocniej dłoń Violetty i zacisnąłem zęby. Widziałem w jej oczach, że żałuje tego co się stało i nie mam na myśli tylko tego dzisiejszego wieczoru. Spojrzałem kątem oka na mojego niby ojca i patrząc na jego twarzy także dostrzegłem żal. Nie odezwał się tylko ze spuszczoną głową poszedł za swoją żoną. W tym momencie nie czułem do nich aż takiej nienawiści, a powinienem.

***
- Nie wierzę w to - zaczęła zdenerwowana Violetta siadając na ławce przed szkołą - Przesunęli nam zakończenie roku szkolnego na poniedziałek - drążyła temat z poważnym wyrazem twarzy - I jeszcze myślą, że będziemy się z tego cieszyć - dodała z wściekłością po czym prychnęła i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, natomiast jej noga zaczęła nerwowo dygotać. Zaśmiałem się pod nosem patrząc na nią kątem oka. Jeszcze nie widziałem jej takiej zdenerwowanej. Uważałem ją raczej za osobę spokojną i zawsze uśmiechniętą, nie licząc oczywiście sytuacji, w których jest smutna. Uniosła ku górze brwi i spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem, ale w jej wyrazie twarzy można było dostrzec zdenerwowanie - Bawi cię to? - zapytała chyba troszeczkę poirytowana. Ponownie się zaśmiałem i obróciłem się w jej stronę aby nie musieć na nią patrzeć bokiem.
- Nie, bawisz mnie ty - odpowiedziałem patrząc na jej wzrok, który chyba miał mnie w tej chwili mordować, ale nie za bardzo jej to wychodziło.
- Niby czemu? - dopytywała z uniesionymi brwiami po czym oparła się rękami o ławkę i nachyliła w moją stronę. Złapałem ją za rękę i zaśmiałem się ponownie.
- Bo denerwujesz się a to przecież nic takiego - powiedziałem widząc jej minę - Piątek czy poniedziałek, co za różnica - dodałem, a ona już chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała i tylko westchnęła. Oparła głowę o moje ramie i odnalazła moją rękę po czym splotła nasze dłonie razem.
- Chcesz dzisiaj gdzieś wyjść? - zapytałem z nadzieją w głosie patrząc na nasze dłonie. Od ostatniego czasu nie mam ochoty siedzieć w domu, kiedy jest Alejandro. Przez ten jego przeszywający wzrok znowu czuję się jako obcy pałaszujący po ich domu. Jednak moją uwagę przykuła bransoletka Violetty, którą dostała ode mnie. Moje kąciku ust uniosły się prawie niewidocznie do góry.
- Chętnie, tylko pilnuję dzisiaj córki sąsiadki do godziny osiemnastej - odpowiedziała i mimo iż nie widziałem jej twarzy, mogłem się domyślić, że się uśmiecha.
- Opiekujesz się dziećmi? - zapytałem zdziwiony, na co ona się cicho zaśmiała.
- Nie. Przyjaciółka mamy ma czteroletnią córeczkę i kiedy razem wychodzą a ja mam czas to zostaję z małą u mnie w domu - wytłumaczyła radośnie i podniosła głowę a już po chwili mogłem poczuć na sobie jej wzrok. Odwróciłem delikatnie głowę aby także móc na nią spojrzeć - Wpadnij wcześniej to poznasz Jasmine - zaproponowała patrząc na mnie z uśmiechem i proszącym spojrzeniem. Przygryzłem dolną wargę i zmarszczyłem brwi, bo szczerze mówiąc nie mam za bardzo doświadczenia z dziećmi i jakoś nie jestem do nich do końca przekonany. Nie zachwycam się nimi tak jak to robią wszyscy. Słysząc słowa dziecko kojarzy mnie się tylko z płaczem, krzykiem i ewentualnie z brudnymi pieluchami.
- Chyba podziękuję, bo nie przepadam za małymi dziećmi - postanowiłem być szczerzy chociaż widząc jej minę mogłem skłamać. Jednak po chwili zaśmiała się i oparła podbródek na moim ramieniu a jej nos znajdował się przy mojej szyi. Wstrzymałem powietrze i przymknąłem na chwilę oczy, aby się uspokoić i odrzucić od siebie złe myśli.
- Jak poznasz Jasmine to je pokochasz - zaśmiała się i musnęła delikatnie moją szyję. Wtedy poczułem w tym miejscu dziwne mrowienie. Nie wiem czy bardziej przyjemne czy wręcz przeciwne. Położyła z powrotem głowę na moim ramieniu i można powiedzieć, że przytuliła się do mojej ręki - Tak samo jak ona misia, którego mam od Ciebie - dodała śmiejąc się, na co ja także cicho się zaśmiałem. I kiedy w końcu się rozluźniłem zadzwonił dzwonek wzywając nas na dalsze bezsensowne lekcje. Poczułem jak Violetta odsuwa się ode mnie a po chwili podnosi się z miejsca. Niechętnie uczyniłem to samo, co ona i razem udaliśmy się do klasy, w której będziemy mieli lekcje a raczej będziemy siedzieć i odliczać minuty do dzwonka.
***
Odwróciła się do mnie po raz ostatni i posyłając szeroki uśmiech zniknęła za drzwiami. Nie czekając na nic odszedłem w przeciwną stronę do mojego domu. Nie mam ochoty wracać, tym bardziej wiedząc, że Aleksander ma dzisiaj dzień wolny. Westchnąłem głośno przypominając sobie jego słowa, które powiedział do mnie przed przyjazdem tutaj. Pierwsza zasada życia. Rób rzeczy, których się boisz. I kiedy miałem zagłębić się w tych jego słowach moją uwagę przykuła pewna osoba siedząca przy jednym ze stolików przy wejściu do restauracji. Przystanąłem na chwilę i zacząłem wewnętrzną walkę z samym sobą. Jedna część mnie mówiła abym podszedł natomiast druga odradzała mi to. Zrobiłem jeden krok do przodu i widząc wyraz twarzy tej osoby, wiedziałem co miałem zrobić. Tym razem bez zawahania tym bardziej zastanowienia ruszyłem w stronę siedzącego Federico. Z daleka widać, że coś go trapi.
- Mogę się dosiąść? - zapytałem stojąc naprzeciwko niego. Podniósł na mnie swój wzrok i kiwnął twierdząco głową. Miałem dziwne wrażenie, że moja obecność w jakimś sensie go ucieszyła - Czekasz na kogoś? - zapytałem niepewnie, na co kiwnął przecząco głową i poprawił się na krześle.
- Musiałem się wyrwać choć na chwilę z domu - oznajmił i westchnął głośno a mnie z niewiadomych przyczyn zrobiło się trochę głupio. Mam dziwne wrażenie, że przeze mnie źle się dzieje w ich domu. Chociaż nie mam powodu aby się obwiniać - Mogę cię o coś zapytać? - pochylił się w moją stronę i uniósł brwi ku górze. Z zawahaniem kiwnąłem twierdząco głową - Masz do mnie urazę? - zapytał z powagą w głosie. Nie do końca rozumiałem jego słowa. Zmarszczyłem brwi i odchrząknąłem cicho spuszczając z niego wzrok.
- Dlaczego miałbym mieć do ciebie urazę? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Spuścił głowę i spojrzał na swoje dłonie, które swobodnie leżały na stoliku. Z jego zachowania można było wyczytać, że zastanawia się czy odpowiedzieć czy raczej nie. Podniósł na mnie z powrotem swoje spojrzenie i przełknął głośno ślinę.
- Myślałem, że traktujesz mnie tak, bo masz do mnie urazę, że ciebie zostawili a mnie zabrali ze sobą i wychowali - powiedział ściszonym głosem jakby nie chciał żebym to usłyszał. Po jego słowach poczułem dziwne ukłucie w podbrzuszu. Nie przyszło mnie to do głowy. Przecież on nie miał wpływu na to. Nie mógłbym go za to obwiniać czy mieć urazę do niego. Pokiwałem przecząco głową i zaśmiałem się cicho, co trochę zbiło go z tropu.
- Przecież nie miałeś na to wpływu - stwierdziłem patrząc na niego i jego reakcję, którą był prawie niewidoczny uśmiech. I kiedy chciałem coś powiedzieć jego wzrok skierował się w stronę chodnika, z powodu czyjegoś radosnego śmiechu. Po jego minie widziałem, że widok tej osoby nie był zbyt miły a raczej wywołał coś na kształt bólu. Zainteresowany odwróciłem głowę w tamtą  stronę i moim oczom ukazała się Ludmiła razem z Mattem.
- Nie jest ci wcale taka obojętna jak mówiłeś - odezwałem się po krótkiej obserwacji wyrazu jego twarzy. Zdezorientowany zwrócił na mnie swoje spojrzenie i odchrząknął cicho po czym oparł się o oparcie krzesła i pokiwał przecząco głową.
- Nie jestem o nią zazdrosny - powiedział niby poważnie, ale zarazem obojętnie. Uniosłem brwi ku górze i zaśmiałem się po czym zerknąłem w miejsce gdzie przed chwilą jeszcze stali.
- Ale ja nic takiego nie mówiłem - odpowiedziałem śmiejąc się, na co posłał mi mordercze spojrzenie a po chwili tylko prychnął i skrzyżował ręce na klatce piersiowej - Na prawdę wolisz udawać, że jest ci obojętna niż się przyznać do uczucia - dodałem nie mogąc się powstrzymać. Odwrócił wzrok od mojego spojrzenia i ulokował go na jakiś kwiatkach.
- Wcale nie udaję. Ona jest mi obojętna - ciągnął dalej swoje kłamstwo. Gołym okiem widać, że w jakimś stopniu zależy mu na niej. Mógłbym kontynuować ten temat i próbować zmusić go do przyznania się, ale wiem, że to bezsensu. Oparłem się zrezygnowany o oparcie krzesła i wtedy podeszła do nas kelnerka.
***
- Lubię takie spacery - odezwała się milcząca od jakiś dziesięciu minut Violetta. Spojrzałem na nią katem oka i posłałem wymuszony uśmiech - Zwłaszcza kiedy niebo jest czyste i goszczą na nim gwiazdy - dodała a na jej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech niż dotychczas. Przytuliła się jeszcze bardziej do mojego ramienia, które oplatała swoją ręką i mocniej ścisnęła moją dłoń. Przyznaję, że jest przyjemnie a niebo wygląda bajecznie. Jednak ja nie mogę przestać myśleć o niczym innym jak o słowach, które usłyszałem z ust Alejandro przed wyjściem. Oczywiście nie powiedział mi ich prosto w twarz, ale niestety nie dało się icu nie usłyszeć, nawet jeżeli bym próbował. Tymi słowami potwierdził moje domysły juz po raz kolejny. 
- Coś cię trapi - stwierdziła Violetta patrząc na mnie przenikliwie. Przeniosłem na nią swoje spojrzenie i pokręciłem przecząco głową, aby nie zepsuć jej tego wieczoru moimi problemami - Widzę to Leon - postanowiła kontynuować temat. Westchnąłem głośno I zatrzymałem się pod jedną z lamp ulicznych, dzięki czemu mogłem lepiej ujrzeć jej twarzy - Nie odzywasz się w ogóle i ani razu się nie uśmiechnąłeś - powiedziała patrząc mi prosto w oczy, z których bałem się, że wyczyta to co się dzieje. Odwróciłem wzrok kierując go na chodnik, ale ona nie dała za wygraną i ujęła moją twarz w swoje dłonie po czym zmusiła abym na nią spojrzał. Widząc jej zmartwiony wzrok, nie potrafiłem dłużej trzymać tego w sobie. 
- Usłyszałem rozmowę Alejandro z Kate - zacząłem niepewnie i wtedy poczułem jakąś gulę w gardle - On nie chce żebym już z nimi mieszkał - z trudnością te słowa przeszły mi przez gardło. Jedyne co teraz czułem to rozczarowanie i żal. Chce się mnie pozbyć jak zużytego mebla, jak jakiejś rzeczy, która mu się nie przyda.
- Co? Dlaczego? - zapytała zdziwiona a w jej oczy się zaszkliły. Przełknąłem głośno ślinę i na moment przymknąłem oczy aby pozbyć się tej natrętnej guli w gardle. 
- Kate jest w ciąży i chcą stworzyć własną rodzinę, a ja im w tym przeszkadzam - wytłumaczyłem i z każdym kolejnym słowem czułem, że się rozpadam. Zaufałem im. I teraz wiem, że popełniłem błąd. Popełniłem błąd ufając jemu i wierząc w to, że z nimi mogę być w jakimś stopniu szczęśliwy. Obiecałem sobie, że nie będę cierpiał przez kogoś, ale to nie jest takie łatwe. Osoby, które można powiedzieć pokochałem odpychają mnie od swojego życia, bo im zawadzam. Czułem, że moje oczy się szklą mimo iż tego nie chce. 
- Kochanie - usłyszałem łamliwy szept Violetty a już po chwili czułem jej ciało przy swoim. Objęła mnie tymi drobnymi ramionami z całych sił a ja przymknąłem oczy i schowałem głowę w jej ramieniu. Mimo iż w środku dygotałem nie dało się nie usłyszeć szybkiego bicia serce Violetty. Jej na prawdę na mnie zależy. Jeszcze bardziej się do mnie przytuliła, chociaż to było raczej niemożliwe a po chwili poczułem przez koszulę jej łzy na moim ramieniu - Nie chce żebyś tak cierpiał - wyszeptała próbując opanować swój płacz. Objąłem ją mocniej w tali i ukryłem twarz w jej włosach, próbując powstrzymać napływające mi do oczu łzy. Ona jest moim jedyny ratunkiem, na lepsze życie. Odsunęłam się ode mnie na tyle aby spojrzeć mi w oczy. Przejechała kciukiem po moim policzku i oparła swoje czoło o moje. 
- Pamiętaj, że ja zawsze będę z tobą - wyszeptała wprost w moje usta po czym delikatnie mnie pocałowała. Mimo iż to były tylko puste słowa, jakąś część mnie wierzyła, że mówi prawdę i dotrzyma tej obietnicy. Słyszałem podobne słowa wiele razy i jak dla mnie straciły sens, tylko, że jej wydaje się szczerze. Odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy - Zawsze, Leon - dodała z przekonaniem i ponownie złożyła na moich ustach delikatny pocałunek. 
***
65 rozdział? Tak szybko!
Nie jest za wesoło teraz u Leona.
Jak myślicie? Co teraz z nim będzie?
I najważniejsze z kim będzie mieszkał Leon i co wydarzy się w następnym?
Niestety będziecie musieli zaczekać do następnego rozdziału w sobotę. Chyba, że.... ( Daria proponuje układ ) jeżeli pod tym będzie więcej niż 30 komentarzy, będziecie musieli czekać tylko do środy. To jak? Dacie radę?
PS: Rozdział czekał na publikację od poniedziałku więc nie wiem czy sprawdzałam błędy, ale wydaje mnie się, że tak. Z góry przepraszam jeżeli jednak tego nie zrobiłam i są jakieś literówki.

47 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wracam! Trochę późno co nie?
      Wole czytać rozdziały o tej godzinie i je komentować. Nie pytaj czemu, bo nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiem. Może mam wtedy więcej spokoju?
      Biorę telefon czytam spokojnie nikt mi nie przeszkadza i sobie komentuje takie perełki jak Twoje! ♥♥

      Cześć Daria! ❤

      Leon wychodzi ze szpitala. Dostał leki przeciw alergii.
      Violka się o niego martwiła.
      Jak słodko. Czułam, że Fede ją poinformuje. Bo niby kto inny?
      Alejandro? Nie ma numeru, a pozatym Leon już go nie interesuje. Dziwię się, że w ogóle był w szpitalu. Dlaczego?
      Przecież mógł go olać i jechać do domu. Pewnie Kate go zmusiła.

      Leon rozmawia szczerze z Fede.
      Biedny myślał, że Leon ma do niego żal. O co? To nie on wybierał sobie rodziców. On nie jest niczemu winny.
      On jest zazdrosny! Tylko szkoda, że nie chce się do tego przyznać.

      Spacerek z V? Wieczorem?
      Romantycznie. Gwiazdy.
      Kate jest w ciąży. Ja piernicze! To się porobiło. Leon chyba zamieszka ze swoimi rodzicami. Tak sądzę. A Alejandro będzie to na rękę. Tylko dlaczego on go tak traktuje? On go rani!
      Dobrze, że ma V. Przy niej czuje się dobrze. Chociaż tyle. W niej ma wsparcie.
      Leon nie lubi dzieci! Ehhh przekona się kiedyś :**
      Zakończenie roku przesunięte.
      V niezadowolona. Upsss.

      B.O.S.K.I.
      B.O.M.B.O.W.Y.
      W.S.P.A.N.I.A.Ł.Y.
      P.E.R.E.Ł.K.A.
      C.U.D.O.W.N.Y.

      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Genialny, zakochałam się, czekam na kolejny mam nadzieje, że do środy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Megaśne! ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. ♡Cudowny
    ☆Genialny
    ♡Boski

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!! Twoje opowiadania bardzo przypadły mi do gustu i wszystkie są świetne lecz tym przebiłaś wszystko ������������ Jak to mówi moja babcia "piknie"
    PS.Tak wiem anonim ���� Po prostu jestem tu nowa i chciałam dać komentarz a pewnie zadajesz sobie pytanie a co nie mogła z konta google?? ���� tak mogłam lecz usunęli mi przed chwilą konto google niewiem czemu ale niedługo założe to konto google i będę pod nickiem:biszkoptowaAmi

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu ja nie komentuję tych cudeniek? *-* Czytam zawsze, ale na komentarz za leniwa jestem xd Wrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Perełka <3 *_*

    Może ten Alejandro nie jest zły? :cc
    Może mu chodzi o coś innego ;-;?
    Okłamuję sama siebie XD.
    Bardzo go lubiłam.
    Już go nie lubię.

    Leon płacze, a przez to Violetta płacze :'(
    Współczuję mu :((
    Kate jest super, ale Alejandro nie -.-
    Nie lubię mamy Federico, ale powiem szczerze, że zrobiło mi się jej szkoda trochę :/
    Ale i tak jej nie lubię XD

    Lu i Matt?
    Dziwne połączenie :/
    Ale w sumie na razie nie chcę Fedemiły :C
    Dopóki Federico się nie przyzna, że Ludmiła coś dla neigo znaczy, to niech cierpi XD

    Leon nie lubi dzieci?! :o
    Trzeba to zmienić XD

    Ludzie komentujcie! :D
    Ma być rozdział w środę, no! :D
    Bierzcie się do roboty XD
    Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieje, że Leoś wybaczy rodzicom. W tym momencie mam ochotę udusić tego całego Alejandro. Za kogo on się ma,co? A Violcia jak zawsze spiera swojego chłopaka. Słodkie. Jak zawsze rozdział cudowny. Mam nadzieje, że dobijemy 31 przed środą. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ekstra
    Sylwia Blanco

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zawsze super ;*** Leon nie lubi dzieci?! WTF?!!?! Proszę ciebie dodawaj bszybciej te rozdziały <33 KOCHAM <333 ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudeńko ;***
    Alejandro ty stary zgredzie :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś The Best!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Normalnke zaszklily mi sie oczy gdy to czytałam. Nie potrafię sobie wyobrazic jak ja bym sie czula na miejscu Leona. Biedny ;(((( Ale dobrze ze ma w Violetta tak go wspiera no i Fede w sumie też, ciekawe z kim zamieszka Leon. Mam nadzieje ze przebijemy 30 kom, bo chce juz następny, na prawde piszesz tak, ze moglabym czytac to na okrągło, 24/7 xD No wiec ogółem mega rozdział i ajsjwjskaksj super piszesz

    OdpowiedzUsuń
  16. Szybciej ROZDZIAŁY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!*_*!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!*_*[szybciej proszę cb dodawaj rozdziały bobzeświruje]$$$$$$$$$$$$$$$!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny świetny świetny!

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochana cudowny rozdział <3
    Nie wiem czemu ale mam do niego jakiś sentyment.
    Bardzo mi się spodobał mimo, że jest dość smutny

    Mam ochotę w tym momencie ukatrupić Alejandro.
    Czy on nie wiedział o tym jak Leon mocno się do nich przywiązał?
    Zachowuje się jak smarkaty bachor, któremu znudziła się jakaś zabawka i teraz chce dostać nową.
    Jest to potwornie nieodpowiedzialne i dziecinne.
    Leon nie jest przedmiotem, którego możemy się pozbyć gdy nam się przestanie podobać.

    Czy tylko mnie tak bardzo wzruszyła rozmowa Leonetty?
    Jejku to było tak strasznie romantyczne.
    To niesamowite jak ich miłość dorosła.
    Widać jak się zmieniali i jak coraz poważniej podchodzili do swojej relacji.
    Uwielbiam ich taką delikatną i cudowną miłość.
    Widać, że jest ona taka prawdziwa.
    Na dobre i na złe.

    Uwielbiam twoje opowiadanie.
    Jesteś idealnym przykładem tego, że w opowiadaniu Leonetta nie musi się cały czas kłócić, rozstawać i zdradzać.

    Pozdrawiam cię kochana <3
    Czekam na next ;*
    I kochani dobijamy do 30 komów!! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak co rozdział wystarczy jedna rzecz by wyrazić wszystko <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Super rozdzial, az łezka zakrecila mi sie w oku, potrafisz pisac wicskacze łez, czekan na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  21. Odpowiedzi
    1. Co z tego, że jest prawie dwudziesta trzecia, korzystam z czasu iż mam jutro na godzinę późniejszą i zaszaleję, tak na serio jestem wycieńczona choć to dopiero drugi tydzień po feriach, a oni zdążyli mi już zrobić cztery sprawdziany ;-;
      Jeszcze tylko 4 miesiące tej pieprzonej nauki i w końcu wszyscy będą happy: wakacje tuż tuż
      Naprawdę jestem geniuszem - wyczuj ten sarkazm, gadam jak najęta o sobie zamiast zająć się komentowaniem rozdziału, eh, ale prof mam śliczny, nie? ^-^

      Tak wgl co u ciebie, Daria? Hola? Mnie się bardzo podoba taki układ, tylko że ja tutaj czekam na conajmniej 60 bo zasłujesz, piszesz takie perełki, dodajesz regularnie, ogółem uwielbiam to, no! ^-^
      A swoją drogą przepraszam że w ciągu kilku ostatnich tygodni napierdzielałam o pierwszym razie Leonetty, ale ja jestem psychicznie chora na ich punkcie, zapomniałam że Leon nadal się boi się takich rzeczy, opiekunka.

      Sweet wręcz bym powiedziała rozdział, ciekawie, mój mąż ma skruszone serduszko, ponieważ przeprosli się z Fede, to przecież bracia, nie?
      Matka Verdasów może mówić ile wlezie, i tak nikt nie zwróci na to większej uwagi, ich zachowanie było żałosne, niestety -,-
      Violetta taka zakochana w nim, on w niej, jezu, to takie słodki, ty to tak opisujesz że zaczynam marzyć.
      Federico, głupolu, po co się wypierasz? Każdy wie.
      Ty+Lu=Love, Amor, Miłość

      Daria to do następnego, miłej nauki(nigdy nie jest miła) xD
      Besos ^-^

      WIKSON X

      Usuń
  22. Myślałam, że się rozryczę :'(

    OdpowiedzUsuń
  23. Cuuuudowny :D
    Wspaniały :)
    Fenomenalny :p
    Perełka xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Jezu CUDOWNE ! Idealne !!!
    Ty masz talent !
    Jestem załamana twojimi umiejętnościami POZYTYWNIE :*
    Czytam go d samego początku i nadal mnie zadziwiasz swojimi umiejętnościami !!!!!
    Jezu najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam ! Mam nadziejże mnie nie zawiedziesz i skończysz te historie i przytrzymasz jak najdłużej !!! NAstepny rozdiała mam nadziej że mnie kolejny raz zadiwisz ! nie chce zżebyś pomyslałaże chce sie podlizać ale musze ci prawiić tyle komplemetów nie miej mi za złe czekam na Następny !!!!!!1

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudny ♡♡♡
    Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Boosski
    prawie się poryczałam :C <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Jejku jejku , ale cudo !!! Matko, ale ty utalentowana jesteś ! Biedny Leon jak on cierpi a Vilu razem z nim , tworzą swietna parę. Rozmowa braci :) Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się dalej ten wątek. Dlatego czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia, nowa czytelniczka Anwege :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudowny rozdział
    Jesteś wspaniała
    Szkoda mi Leona
    Dobrze że ma Viole
    Już nie mogę się doczekać następnego
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. Mega! <33
    Chce środę, jejku!

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak zwykle świetny *.*

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetny rozdział!!!
    Widać jak bardzo Vilu kocha Leosia❤️
    A Ty Leonku nie martw się, już niedługo to Ty z Violką stworzycie cudowną rodzinkę!
    Od zawsze nie przepadałam za Alejandro, a teraz to tylko zabić tego....!
    Ale Kate jest wspaniała, czemu jej mężuś musi byc takim...egoistą?!
    Z niecierpliwoscią czekam na kolejny rozdział! Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  33. Daliśmy radę! Rozdział będzie hurtownia! :) :) :) :♡

    OdpowiedzUsuń
  34. Będzie dziś rozdział ;) :)
    (Jeśli nie to rozumiem nie mam ci tego za złe) ;)

    OdpowiedzUsuń