sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 67: Nie poznaję siebie

Zazwyczaj niedzielne poranki spędzam razem z rodzicami przy śniadaniu, ale dzisiaj wyjątkowo wstałam później niż zwykle i można powiedzieć przespałam śniadanie. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mnie się spać aż do godzinny dwunastej, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz. Na prawdę nie mam pojęcia jak to się stało. Dzisiejszy dzień jest tak leniwy, że gdyby nie Ludmiła nie wstałabym dzisiaj z łóżka. Nie byłaby sobą gdyby czegoś nie wymyśliła. Całe szczęście, że nie wpadła na to aby wyjść gdzieś na miasto tylko na wspólne oglądanie filmów. I właśnie tak się tutaj znalazłam. Kanapa, ja ubrana nadal w swoją piżamę i kubek z herbatą owocową.
- Co ty na to aby pojechać nad jakieś jezioro na noc? - odezwała się Ludmiła, której zawsze zbiera się na rozmowy gdy oglądamy film czy serial. Spojrzałam na nią z uniesionymi brwiami i napiłam się łyk już niestety zimnej herbaty.
- Tylko my dwie? - kontynuowałam temat, bo szczerze mówiąc bardzo mnie zaciekawił. Jutro jest już zakończenie roku szkolnego, a ja nie mam żadnych planów na wakacje. Nie chce cały czas siedzieć w domu przed telewizorem i zajadać się od rana do wieczora. Odłożyłam kubek z herbatą i spojrzałam na nią z zainteresowaniem.
- We dwie będzie nudno - stwierdziła czym mnie trochę uraziła. Czy ona mi właśnie zasugerowała, że jestem nudna i nie umiem się bawić? Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią gniewnie. Przecież nie zachowuję się jak jakaś pięćdziesięcioletnia staruszka, która całe dnie przesiaduje w swoim fotelu, owinięta w koc z kotem na kolanach - Myślałam też o Leonie, może Diego się zgodzi - dodała z uśmiechem, co także wywołało uśmiech na mojej twarzy. Cieszyłabym się gdybyśmy spędzili wakacje w gronie przyjaciół. Zawsze chciałam wyjechać pod namiot nad jezioro ze znajomymi, tak jak zawsze jest w tych filmach czy serialach. Ognisko, wspólne pieczenie pianek i śpiewanie piosenek.
- Jestem jak najbardziej na tak - odpowiedziałam z większym entuzjazmem niż się spodziewałam. Najchętniej to już bym się spakowała i wyjechała już we wtorek.
- Chciałbym też żeby pojechał z nami Matt, ale niestety wyjeżdża - westchnęła i założyła nogę na nogę. I kiedy chciałam ją pocieszyć do salonu weszła mama z telefonem w ręce.
- Chcecie dzisiaj iść z nami do chińskiej restauracji na kolację? - zapytała z uśmiechem. Spojrzałam na kuzynkę z pytającym spojrzeniem a ona wzruszyła ramionami, dając mi tym do zrozumienia, że mam zdecydować sama. Szczerze mówiąc dawno nie jedliśmy wszyscy razem kolacji. Zazwyczaj kogoś nie było. Ludmiła wychodziła z Matem, ja spotykałam się z Leonem a tato zostawał dłużej w pracy, albo zajmował się pracą w domu. Spojrzałam w stronę mojej rodzicielki i z uśmiechem kiwnęłam twierdząco głową - W takim razie bądźcie gotowe na dziewiętnastą - oznajmiła a ja westchnęłam głośno, bo dotarło do mnie, że będę musiała się przebrać z piżamy i doprowadzić do porządku. A tak bardzo mnie się nie chce. Odchyliłam głowę słysząc dźwięk dzwonka do drzwi.
- Nie ja - powiedziałam i owinęłam się jeszcze bardziej kocem. Jest mi zbyt wygodnie i ciepło aby wstać i otworzyć drzwi. Kątem oka widziałam jak moja kuzynka wzdycha i niechętnie wstaje z kanapy i zapewne kieruje się w stronę drzwi. Uśmiechnęłam się zwycięsko w stronę mojej mamy, która zaśmiała się pod nosem i opuściła salon udając się w stronę sypialni jej i ojca. Mam tylko nadzieję, że to nie Pani Anastazja z prośba abym zajęła się Jasmine. Uwielbiam tą małą, ale dzisiaj nie mam na to siły.

- Siedzi na kanapie, tylko się nie przestrasz jak ją zobaczysz - usłyszałam śmiech mojej kuzynki i po słowach jakie wypowiedziała, mogłam się domyślić, kto przyszedł. Otworzyłam szerzej oczy i poprawiłam nerwowo włosy. On przyszedł a ja siedzę w piżamie, w rozwalającym się kucyku i bez ani grama makijażu. Obróciłam się niepewnie w jego stronę i widząc na jego twarzy delikatny uśmiech wstałam ze swojego miejsca otulona kocem aby nie zobaczył mojej piżamy w kolorowe motylki. Podeszłam do niego nieśmiało się uśmiechając, za to on powstrzymywał śmiech razem z Ludmiłą.
- Chciałem cię zabrać na spacer - odezwał się jako pierwszy a następnie zmierzył mnie wzrokiem - Ale chyba nic z tego nie będzie - dodał z uśmiechem, na co moja kuzynka się zaśmiała a po chwili on razem z nią. Zrobiłam obrażona minę i napięcie się odwróciłam po czym zajęłam miejsce na kanapie. 
- Strasznie śmieszne - prychnęłam zirytowana ich śmianiem się ze mnie. Skierowałam wzrok na telewizor i skupiłam się na oglądaniu jakiegoś serialu. Po chwili jednak poczułam jak ktoś zajmuje miejsce obok mnie i sądząc po tym, że ta osoba pocałowała mnie w policzek, mogłam łatwo stwierdzić, że tą osobą był Leon. Odwróciłam niby niechętnie wzrok w jego stronę i posłałam pytające spojrzenie. Uśmiechnął się do mnie i objął mnie ramieniem po czym przytulił do siebie.
- Nie gniewaj się - szepnął mi do ucha i ponownie pocałował mnie w policzek. I jakoś ta moja złość na niego oraz na Ludmiłę zniknęła. Oparłam głowę o jego ramię i przymknęłam oczy na chwilę.
- Planujemy z Violettą wyjazd nad jezioro - zaczęła temat blondyna, zwracając tym na siebie uwagę mojego chłopaka - Jesteś za tym? - zapytała z uśmiechem. Podniosłam delikatnie głowę aby ujrzeć jego wyraz twarzy na tą wiadomość - Nie wiem jeszcze kiedy konkretnie, ale plany takie są - dodała widząc, że otwierał usta aby pewnie o to zapytać. Uśmiechnęła się do niego szeroko i szturchnęła go lekko z pięści w ramię - Weźmiemy też Diego i będzie fajna zabawa - kontynuowała blondyna poruszając przy tym brwiami, Zaśmiał się i nie wiem czy bardziej z jej słów czy tego, że komicznie wygląda jak tak robi. Oblizał dolną wargę i zerknął na mnie kątem oka a następnie powrócił wzrokiem na blondynę po czym pokiwał twierdząco głową z uśmiechem. Czy mnie się wydaje, czy jest dzisiaj w lepszym humorze i to o wiele lepszym? Ale to nieważne, bo w końcu się uśmiecha. 
***
- Znowu - jęknęła Ludmiła gdy po raz któryś z rzędu Leona wygrał z nami w pokera. Brunet zaśmiał się tylko cicho a po chwili na jego twarzy pojawił się zwycięski uśmieszek - Oszukujesz - powiedziała poważnie, na co się cicho zaśmiałam a Leon razem ze mną.
- Po prostu nie potrafisz grać w pokera - stwierdził z cwaniacki uśmiechem mój chłopak patrząc na nią z rozbawieniem. Zmroziła go wzrokiem i sięgnęła ręką po szklankę z nalanym sokiem. W przeciwieństwie do mojej kuzynki nie przeszkadza mi to, że po raz kolejny przegrałam w karty. To tylko gra. I zresztą nie gramy o nic tylko tak dla zabawy. Znudził nas serial, który oglądaliśmy a że nic ciekawego w telewizji nie było, postanowiliśmy zagrać w karty a w tle towarzyszy nam włączony kanał muzyczny. Akurat puścili jedną z ulubionych piosenek Ludmiły. W sumie też ją lubię, bo jak można nie lubić piosenek Adama Levine. Widziałam i zresztą słyszałam jak moja kuzynka podśpiewuje. Ona jako jedyna chyba z naszej rodziny interesuje się muzyką na poważnie. Z tego co wiem chodzi na zajęcia wokalne w swojej szkole i należy do kółka teatralnego. Fajna rzecz mieć taką pasję. Moją w pewnym sensie jest fotografia, ale w sumie nic nie robię aby ją udoskonalić czy rozwijać - Gramy jeszcze raz? - zapytał Leon ze śmiechem sortując karty.
- Nie, mam dość przegrywania z tobą - odpowiedziała Ludmiła i rzuciła w jego stronę niedużą poduszką, co spowodowało, że karty, które trzymał rozsypały się. Spojrzał na nią gniewnie i obsypał ją tymi kartami. Podoba mnie się to, że złapali ze sobą dość dobry kontakt. I w tym momencie do salonu weszła odstrojona w sukienkę mama. Spojrzała na nas zdziwiona a po chwili westchnęła głośno.
- Jeszcze nie jesteście gotowe - stwierdziła i poprawiła sobie kolczyki - Za półgodziny wróci tato i wychodzimy - dodała widząc nasze zdezorientowane miny. Kompletnie zapomniałam o tym wyjściu do  tej chińskiej restauracji - Pośpieszcie się - zakończyła i ruszyła w stronę łazienki.  We trójkę podnieśliśmy się z podłogi i zabraliśmy się za zbieranie porozrzucanych karty i poduszki.
- Chcesz iść z nami? - zapytałam Leona odkładając poduszki na kanapę. Zmarszczył brwi i pokiwał przecząco głową.
- Powinienem już wracać i zacząć się powoli pakować - powiedział wyprostowując się i poprawiając sobie koszulę. Zdziwiła mnie jego odpowiedź.
- Wyprowadzasz się? - zapytała tak samo zdziwiona jak ja Ludmiła. Zaśmiał się na jej słowa.
- Raczej przeprowadzam - powiedział wzdychając cicho.
- To gdzie teraz będziesz mieszkał? - tym razem ja zabrałam głos zainteresowana. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał wymownie dając mi tym odpowiedź, której się spodziewałam.
- Z moimi biologicznymi rodzicami i Federico - powiedział mimo iż się domyśliłam jego odpowiedzi. Moja kuzynka prychnęła, zapewne słysząc imię chłopaka. Brunet ponownie odwrócił się w jej stronę i zaśmiał, na jej reakcję.
- No to ci współczuje - stwierdziła i poklepała go po ramieniu - Idę się przebrać - dodała i udała się w stronę swojego pokoju. Odprowadziłam ją wzrokiem i kiedy zniknęła za ścianą podeszłam do mojego chłopaka i spojrzałam mu prosto w oczy, próbując wyczytać z nich czy jest smutny, że musi się wyprowadzić od Kate i Alejandro.
- I jak się czujesz? - odezwałam się, kiedy nic nie udało mnie się wyczytać. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i złapał mnie za dłonie.
- Sam tego chciałem - powiedział z przekonaniem - Ja zdecydowałem, że będę z nimi mieszkał i sądzę, że podjąłem dobrą decyzję - dodał z uśmiechem i przybliżył się do mnie chcąc mnie pocałować więc zamknęłam oczy, jednak on zatrzymał się dosłownie centymetr od moich ust.  Zdziwiona otworzyłam gwałtownie oczy i wtedy ujrzałam jego cwany uśmiech - Chyba powinnaś iść się przebrać - przypomniał mi.
- Za chwilę - powiedziałam i nie czekając na nic złożyłam na jego ustach pocałunek. Pragnęłam tego pocałunku od chwili kiedy przekroczył próg mojego domu. Jestem uzależniona od jego ust i tego uczucia, kiedy moje usta spotykają się z jego. Odsunęłam się z braku powietrza i przygryzłam dolną wargę, czując, że uśmiech chce zapanować nad moją twarzą.
- Widzimy się jutro? - zapytał uśmiechnięty nadal trzymając mnie za dłonie. Kiwnęłam twierdząco głową i tym razem to ja się do niego przybliżyłam zatrzymując centymetr przed ustami.
- Przyjdziesz rano po mnie? - zrobiłam prosząco minkę i widząc jak próbuje powstrzymać uśmiech, skradłam mu szybkiego buziaka. Kiwnął twierdząco głową i odsunął się ode mnie. Udał się w stronę drzwi, ale zanim wyszedł obrócił się jeszcze na chwilę w moją stronę i uśmiechnął się. Pomachałam mu radośnie i posłałam ręką buziaka a już po chwili zniknął za drzwiami.
***
Zakończenie roku szkolnego. Jak to pięknie brzmi. Jeszcze tylko końcowe przemówienie dyrektora i oficjalnie będziemy wolni przez dwa długie i gorące miesiące. Cieszę się, że jednak zdecydowałam się na czarną rozkloszowaną spódniczkę i bluzkę na ramiączkach w czarno białe cienkie paski a nie całą czarną sukienkę z długim rękawem. Kiedy tak słucham dyrektora moje oczy same się zamykają. Poczułam szturchnięcie w ramię więc automatycznie otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę stojącą po mojej prawej stronie. Widząc jego delikatny uśmiech oparłam się o jego ramię a on objął mnie w tali ręką. Kiedy dzisiaj rano ujrzałam mojego chłopaka przed swoim domem, oniemiałam. Ubrał się niby elegancko, ale jednocześnie pozostało w nim trochę luzu. Kremowe spodnie zwężane idealnie na nim leżały, biała koszulka z dekoltem w mały serek i granatowa marynarka. Elegancki Leon. Podoba mnie się w takiej wersji i to bardzo.
- Nie przedłużam dłużej i żegnam się z wami na dwa miesiące - nareszcie dyrektor postanowił zakończyć swój monolog wydający się nie mieć końca - Życzę wam miłych i co najważniejsze bezpiecznych wakacji, bo chce was wszystkich widzieć za dwa miesiące na rozpoczęciu roku - dopowiedział i odszedł od mikrofonu. I wtedy w całej auli można było usłyszeć oklaski i gwizdy. Odetchnęłam z ulgą i obróciłam się w stronę Leona.
- Nareszcie - jęknęłam i na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Puścił do mnie oczko i splótł swoją dłoń z moją.
- Idziemy coś zjeść? - zapytał uśmiechając się. Już chciałam odpowiedzieć tym samym zgadzając się na jego propozycję, ale odezwał się pierwszy - Albo pójdziemy na lody karmelowe - powiedział to jak małe dziecko. Zaśmiałam się głośno, czym pewnie zwróciłam uwagę kilku ludzi, ale nie przeszkadzało mi to. Przybliżyłam się do niego i musnęłam jego usta zgadzając się na jego propozycję. Uśmiechnął się szeroko i pociągnął mnie w stronę wyjścia. 
- Tylko muszę wrócić przed piętnastą, bo znowu zajmuję się Jasmine - oznajmiłam a raczej przypomniałam sobie, że znowu zgłosiłam się do pomocy w opiece nad dziewczynką. Jeszcze trochę i pomyślę, że zostałam jej opiekunką, która nie dostaje za to ani grosza. Kiwnął głową, że rozumie.
- Ale na imprezę spokojnie zdążymy - dodałam z radością ściskając mocniej jego dłoń. Zerknął na mnie kątem oka, a jego wzrok mówił, że nie do końca wie o co mi chodzi - Dzisiaj jest impreza  z okazji rozpoczęcie wakacji - powiedziałam a on tylko westchnął głośno i przewrócił teatralnie oczami.
- Nie planowałem na nią iść - odpowiedział i ruszył trzymając mnie za rękę w dalszą drogę do lodziarni. Zaśmiałam się cicho zwracając tym samym jego uwagę. Jestem pewna, że uda mnie się namówić go.
- Chociaż na chwilę - poprosiłam robiąc moją słynną proszącą minę. Westchnął głośno i obrócił głowę w moją stronę. 
- Przecież możesz pójść z Ludmiłą, beze mnie - oznajmił z powagą w głosie. Zmarszczyłam brwi i pokiwałam przecząco głową. 
- Nie chce iść tam tylko z Ludmiłą - powiedziałam  to głosem małej dziewczynki, który spowodował, że Leon się zaśmiał - No proszę - jęknęłam łapiąc jego dłoni w swoje i zatrzymałam się gwałtownie. Odchylił głowę do tyłu i ponownie głośno westchnął. Spojrzał na mnie przymrużonymi oczami i zagryzł dolną wargę. Użyłam swojego smutnego spojrzenia, aby wywołać u niego zgodę. 
- Niech będzie - zgodził się i w podziękowaniu pocałowałam go czule w policzek. Posłałam mu szeroki uśmiech i tym razem to ja pociągnęłam go w stronę lodziarni. 
***
Posadziłam małą na kanapę a sama poszłam otworzyć drzwi, bo raczej Ludmiła tego nie zrobi gdyż jest zajęta szykowaniem się na imprezę. Sama powinnam to w tej chwili robić, ale Anastazja jeszcze nie wróciła z tego swojego ważnego spotkania. Otwierając drzwi miałam nadzieję, że to ona, ale tą osobą okazał się być mój chłopak, który miał przyjść za jakieś dwie godziny. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i przywitałam całusem w policzek. Otworzyłam szerzej drzwi aby wpuścić go do środka. 
- Postanowiłem wpaść wcześniej - oznajmił idąc za mną do salonu gdzie grzecznie siedziała Jasmine. Widząc ją zatrzymał się na chwilę i widać było, że się spiął. Czy on ma jakąś urazę do dzieci? Dziewczynka odwróciła się w moją stronę i zaśmiała się uroczo pokazując mi swoją lalkę. Kucnęłam przy niej i położyłam ręce na jej kolanach odzianych w różowe rajtuzy. 
- Jasmine, to jest mój chłopak Leon - przedstawiłam bruneta, który nadal stał za kanapą. Dziewczyna zaśmiała się cicho i odwróciła się do tyłu aby spojrzeć na niego.
Uśmiechnęła się chyba do niego i pokazała mu swoją nową lalek. Posłałam mu delikatny uśmiech, aby dać mu do zrozumienia, żeby się nie krępował. Otrząsnął się i z zawahaniem ruszył w naszą stronę. Trochę skrępowany zajął miejsce obok małej, ale na odległość swojego ramienia. Odwróciła się w jego stronę wciąż się uśmiechając. 
- Będziesz się ze mną bawił? - zapytała tym swoim melodyjny, dziecięcym głosem. Widziałam w oczach Leona zdziwienie a już po chwili strach. Spojrzał na mnie i posłał mi spojrzenie prosząco o pomoc. 
- A może popuszczamy bańki mydlane? - odezwałam się próbując uratować swojego chłopaka. Uśmiechnęła się i energicznie pokiwała głową po czym wystawiła w moją stronę rączki abym ją zdjęła z kanapy. Uczyniłam to z uśmiechem i już chciałam podejść do stolika po butelkę z bańkami, ale ona podbiegłam pierwsza i ku mojemu zaskoczeniu nie podała go mnie tylko podeszła do Leona i jego można powiedzieć poprosiła o puszczanie baniek mydlanych. Niepewnie chwycił przedmiot i odkręcił wieczko a następnie delikatnie dmuchnął, co spowodowało, że w salonie pojawiły się bańki, które ucieszyły Jasmine. Sama się uśmiechnęłam i podniosłam się z podłogi aby otworzyć drzwi, do których ktoś właśnie zapukał. I widząc za drzwiami Anastazję uśmiechnęłam się. 
- Przepraszam, ale spotkanie się przedłużyło - odezwała się po czym razem ze mną weszła do środka a następnie do salonu gdzie siedział Leon i wciąż puszczał małej bańki. Widząc swoją mamę uśmiechnęła się i podbiegłam do niej. Brunet speszony odłożył zakręconą buteleczkę na stolik i wstał z kanapy a następnie przywitał się z kobietą - Dziękuję, że ponownie zajęłaś się Jasmine - powiedziała biorąc córeczkę na ręce. Uśmiechnęłam się do niej i jednocześnie do małej. 
- Sama przyjemność - oznajmiłam i schyliłam się aby podnieść z kanapy lalkę małej, którą jej podałam. Odprowadziłam je do drzwi i wróciłam do mojego chłopaka. 
- Muszę się przyszykować na imprezę - powiedziałam podchodząc do niego bliżej i złapałam za jego rozpiętą koszulę. Już chciał coś powiedzieć, ale kontynuowałam - I albo chcesz tutaj poczekać i ryzykować, że zaatakuje cię za chwilę Ludmiła, albo pójdziesz ze mną i mi pomożesz - dodałam z powagą, na co on się zaśmiał i musnął moje czoło swoimi ustami, co odebrałam jako zgodę. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę swojego pokoju. 
***
Od ponad pół godziny jeszcze z cierpliwością czekam, aż Violetta w końcu wyjdzie z tej łazienki. Nie przemysłem tego kiedy przyszedłem do niej wcześniej. I nie miałem też pojęcia, że będzie u niej jeszcze to dziecko. Ludzie mogą sobie myśleć co chcą, ale mnie te małe istoty przerażają. Nie ma najmniejszej opcji abym  kiedykolwiek je polubił. Tolerowanie to już inna sprawa. I tak było dzisiaj kiedy to małe stworzenie podeszło do mnie. Niby z uśmiechem na twarzy i z pozytywnymi zamiarami, ale ja czułem, że jeżeli bym tylko poddał się jej urokowi byłby już skończony. Zaraz chciałaby żebym był jej kucykiem, który ją będzie woził na plecach po całym domu, albo pijał z nią i jej pluszakami herbatki, w jakiejś głupiej koronie księżniczki. Nie dzięki, nie dla mnie takie rzeczy. Najmniejszego zamiaru nie dam się w to wkręcić i choćby nie wiem jak bardzo Violetta prosiła. Już z imprezą jej uległem a wolałbym spać w jakiejś niebezpiecznej dzielnicy na ławce niż spędzić czas z tymi wszystkimi fałszywymi ludźmi. Zresztą ja nie lubię za bardzo tłumów. Bardziej by mnie ucieszyła gdyby zaproponowała oglądanie komedia romantycznej z przewidywalną fabułą i zakończeniem niż alkohol, pijani ludzie i muzyka, która nie ma słów tylko sam dup-step. 
- Jestem już gotowa - usłyszałam głos Violetty, która pewnie weszła do swojego pokoju, w którym musiałem siedzieć sam przez prawie godzinę. Odwróciłem głowę w jej stronę i widząc jak wygląda szczerze mówiąc zatkało mnie. Stała uśmiechnięta w drzwiach pokoju w granatowej spódniczce przylegające do jej zgrabnych nóg, kończącej się w połowie ud i kremowej bluzce, którą wcześniej nazwała CroppTop'em. Włosy miała rozpuszczone, ale ułożone jakby w inny sposób. Zmieniła też swój makijaż, który był bardziej widoczny niż zazwyczaj, a ja szczerze mówiąc nie zwracam na to zbytnio uwagi - Jeszcze tylko buty i kilka bransoletek - wybudziła mnie z mierzenia jej wzrokiem. Przeszła obok mnie aby podejść do półki z biżuterią. Do moich nozdrzy dostał się zapach jej perfum. Na początku pachniały normalnie, ale po dłuższej chwili poczułem zapach ciasteczek. Obrócona była do mnie tyłem a ja po raz pierwszy mierzyłem ją wzrokiem skanując jej ciało. Jednak moją szczególną uwagę przykuły jej długie nogi. Nigdy wcześniej nie patrzyłam na nią pod tym kątem, zresztą na żadną dziewczynę tak nie patrzyłem. W tej chwili nie mogłem oderwać od niej wzroku, co w moim przypadku było dość dziwne. Obserwowałem jej każdy ruch, począwszy od zapinania bransoletki a skończywszy na zakładaniu białych, krótkich trampek. Zamknąłem na chwilę oczy i wziąłem głęboki oddech po czym ponownie na nią spojrzałem a ona akurat skierowała swój wzrok w moją stronę. Poczułem wibracje w kieszeni więc wyjąłem go i spojrzałem na ekran, a widząc numer i imię Federico, domyśliłem się dlaczego dzwonił. Nie odebrałem, bo wiedziałem, że nie muszę. Podniosłem spojrzenie i wtedy ukazała mnie się stojąca przede mną Violetta z uśmiechem. Wstałem z jej całkiem wygodnego łóżka i pierwsze co zrobiłem, nie mogąc się powstrzymać pocałowałem ją czule w usta. Z każdym kolejnym dniem nie poznaję siebie. I wtedy kiedy nadal trwaliśmy w pocałunku do pokoju weszła Ludmiła a przynajmniej tak wywnioskowałam po głosie, który ucichł zapewne kiedy nas zobaczyła. Odsunąłem się o dziewczyny i spojrzałem na jej kuzynkę, która się lekko zawstydziła.
- Możemy już iść? - zapytała niepewnie podnosząc na nas swoje spojrzenie dotychczas utkwione w podłodze. Kiwnąłem twierdząco głową i  złapałem Violettę za dłoń, którą splotłem ze swoją. 
- Załatwiłem nam transport, tylko Ludmiła może być nie do końca zadowolona - oznajmiłem kiedy wyszliśmy z pomieszczenia. Od razu poczułem na sobie ich wzrok. 
- Domyślam się, że kierowcą będzie Federico - odezwała się jako pierwsza Violetta. Zerkając na nie kątem oka kiwnąłem twierdząc głową po czym chwyciłem ze klamkę i otworzyłem drzwi wyjściowe. Do moich uszu dotarło westchnięcie blondyny. 
- Jakoś to przeżyję - stwierdziła i ku mojemu jaki i Violetty zaskoczeniu podeszła do samochodu, w którym był Federico i bez krępacji otworzyła tylne drzwi zajmując tym samym miejsce. Spojrzałem zdziwiony na moją dziewczynę a ona z tą samą miną patrzyła na mnie. To będzie ciekawy wieczór.
***
Jest już po pierwszej w nocy a my nadal jesteśmy na tej imprezie. Wciąż jest pełno ludzi, których kompletnie nie znam, ale kojarzę z widzenia, gra głośna muzyka puszczona ze wzmacniaczy stojących na przyczepie właściciela samochodu a także organizatora imprezy. I jak się okazało jest to chłopak z naszej szkoły, który akurat w tym roku ją skończył i postanowił to uczcić. Osobiście go nie znam w przeciwieństwie do Federico. Choć muszę przyznać, że miejsce imprezy jest fajne choć przewidywalne. Jezioro ze sztuczną plażą za domem organizatora. W chwili obecnej siedzę na ławeczce z daleka od wszystkich, Federico poszedł porozmawiać ze znajomymi a Ludmiła tańczy w tłumie razem z Diego, który przyszedł a raczej zaciągnął tutaj Fran. Natomiast Violetta siedzi obok mnie z przełożonymi nogami przez moje kolano i bawi się moimi włosami nad karkiem, co chwile pytając czy mnie to łaskocze. Zdecydowanie alkohol w jej krwi zaczął działać i to jakąś godzinę temu. Prawdę mówiąc nie wypiła zbyt dużo, bo tylko trzy drinki, ale jak widać mocne. Ale muszę stwierdzić, że kiedy jest troszeczkę pijana jest zabawna i zaczyna gadać głupoty, śmiejąc się co jakiś czas nie wiadomo z czego.
- Dlaczego się śmiejesz? - zapytała przerywając zabawę moimi włosami. Odwróciłem w jej stronę głowę i widząc jej zmarszczone czoło i poważny wzrok, miałem ochotę jeszcze bardziej się zaśmiać.
- Z niczego konkretnego - odpowiedziałem zaciskając usta w wąską linie powstrzymując śmiech. Przekręciła głową i przysunęła się do mnie próbując zmierzyć mnie wzrokiem, co wyglądało komicznie zważając na to, że jej oczy trochę błądziły.
- Śmiejesz się ze mnie! - krzyknęła po chwili i zrobiła obrażoną minę. Ponownie zaśmiałem się i położyłem dłoń na jej kolanie - Za karę zatańczysz ze mną - dodała po chwili kiedy zaczęła lecieć jedna z piosenek, która jest teraz jedną z najpopularniejszych. Pokiwałem przecząco głową śmiejąc się na co ona zaprotestowała i wstała ze swojego miejsca. Zachwiała się trochę i chwyciła mnie za rękę po czym z trudem pociągnęła do siebie, co niestety jej nie wyszło, bo nadal siedziałem na ławce. Już otwierałem usta aby coś powiedzieć, ale mnie uprzedziła.
- Shut up and dance with me! - zaśpiewała słowa piosenki i tym razem mocniej mnie pociągnęła, co o dziwo poskutkowało. Zaciągnęła mnie w tłum bawiących się ludzi. Posłała mi swój uśmiech i nadal trzymając mnie za rękę obróciła się wokół własnej osi. Mimo iż nie lubię tańczyć a zwłaszcza przy tylu ludziach dołączyłem do niej. Po prostu nie mogłem odmówić. Całe szczęście było ciemnio i nie było zbytnio widać tego jak tańczę. Królem parkietu, to ja niestety nie jestem. Jednak do dalszego tańca i robienia z siebie idioty zachęcał mnie jej radosny śmiech i szczęście, które mimo niezbyt dobrego oświetlenia można było ujrzeć w jej oczach. W pewnym momencie potknęła się nawet nie wiem o co i na szczęście wylądowała na mnie. Objąłem ją przyciskając do siebie nadal tańcząc i zacząłem śpiewać piosenkę, co jest do mnie niepodobne. Mimo głośnej muzyki, moje uszy słyszały jej śmiech. Złapałem ją za dłoń i obróciłem aby po chwili ponownie objąć ją swoimi ramionami. I wtedy piosenka się skończyła. Powiem szczerze, że nie spodobało mnie się to. Chyba polubiłem tańczyć. To znaczy tak jakby tańczyć. Uniosła głowę do góry i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. A widząc jak jej oczy błyszczą czułem w sobie pewnego rodzaju satysfakcję, że to dzięki mnie. Objęła mnie swoimi chudymi ramionami po czym stanęła na palcach i musnęła delikatnie moje usta.
- Nie wiedziałam, że aż tak źle tańczysz - odezwała się ze śmiechem. Zmarszczyłem brwi i postanowiłem się na niej zemścić. Oczywiście zgadzam się z jej słowami, ale nie zaszkodzi się z nią podroczyć. Posłałem jej sztuczny uśmiech i korzystając z okazji, że moje ręce znajdowały się na jej tali, zacząłem ją łaskotać, co przyniosło efekt jakiego się spodziewałem. Wiedziałem, że ma łaskotki i to jeszcze bardziej mnie usatysfakcjonowało. Śmiała się głośno odchylając głowę do tyłu i próbowała się wyrwać z mojego uścisku. I w tym momencie podszedł do nas Federico ze zmieszaną miną. Przestałem łaskotać brunetkę a ona próbowała uspokoić swój oddech po czym przytuliła się do mojego ramienia.
- Nie chce psuć zabawy, ale jest późno i chyba powinniśmy wracać - powiedział drapiąc się nerwowo po karku. Zachciało mnie się śmiać, bo ja też mam taki odruch jak się denerwuje.
- Masz racje - przyznała Violetta - Też jestem już zmęczona i szczerze mówiąc śpiąca - oparła głowę o mój tors i zamknęła na chwilę oczy. Uśmiechnąłem się pod nosem słysząc jej słowa. Mimo iż to tańczenie mnie się spodobało, o wiele bardziej wolałem wrócić i się położyć. Zwłaszcza, że jutro a tak właściwie to dzisiaj mam być na torze a później czeka mnie noszenie kartonów i przeprowadzka do nowego domu.
- To wy idziecie już do auta a ja poszukam Ludmiły - zarządził Federico i nie czekając na jakikolwiek odezw z naszej strony udał się w inną stronę. Ścisnąłem trochę mocniej w talii Violettę aby się ocknęła, na co ona tylko jęknęła i widać, że niechętnie odsunęła się ode mnie aby móc iść. Po drodze nuciła pod nosem lecącą akurat piosenkę i kołysała się w jej rytm. Dopiero kiedy byliśmy przy samochodzie zdałem sobie sprawę, że nie mamy kluczyków a auto jest zamknięte. Westchnąłem głośno i oparłem się o tylne drzwi a Violetta razem ze mną. Całym swoim drobnym ciałem opierała się o mój tors a jej ręce ciasno oplatały się wokół mojego brzuch. Głowę ułożyła na mojej klatce piersiowej i oddychała spokojnie mając zamknięte oczy. I czując jej ciepło zdałem sobie sprawę, że uzależniam się od niej i jej bliskości. Przyzwyczajam się do tego, że mam kogoś na kogo mogę zawsze liczyć, że gdy będę potrzebował pocieszenia dostanę je, właśnie od niej. Drobnej brunetki tulącej się do mnie. Uśmiechnąłem się do siebie i oplotłem ją przyciskając do siebie jeszcze bardziej.
- Jest ci zimno? - zapytałem kiedy poczułem wiatr. Nie spojrzała na mnie tylko pokręciła przecząco głową i jeszcze bardziej się we mnie wtuliła.
- Nie, kiedy mnie tak przytulasz - wymamrotała cicho, ale na szczęście usłyszałem i poczułem.... szczęście? Tak, zdecydowanie to było szczęście. To miłe wiedzieć, że ktoś cię potrzebuje. W tej chwili czułem, że aby być szczęśliwym muszę z nią być, muszę ją mieć przy sobie.
***
Wziąłem śpiącą Violettę na ręce i ostrożnie wyciągnąłem z samochodu. Zamknąłem nogą tylne drzwi, co spowodowało, że trzasnęły. Uważając na śpiącą brunetkę udałem się za Ludmiłą w stronę drzwi wejściowych. Całe szczęście były otwarte, co ułatwiło nam zadanie. Najciszej jak się dało przekroczyłem próg i poszedłem w stronę pokoju Violetty.
- A już miałam do was dzwonić i pytać gdzie jesteście - odezwał się czyjś głos z ciemności w kuchni. Odwróciłem się gwałtownie i w ten sposób napotkałem wzrok mamy Violetty. Otworzyła szerzej oczy widząc śpiącą córkę a po chwili zmierzyła mnie wzrokiem a następnie stojącą obok mnie blondynę. Na szczęście Federico został w samochodzie, przynajmniej jemu się nie oberwie.
- Jest aż tak pijana? - zapytała marszcząc brwi i ruszyła w naszą stronę. Szybko pokiwałem przecząco głową a kobieta patrzyła na mnie morderczym spojrzeniem. Coś czuję, że w tej chwili właśnie przestała mnie lubić.
- Nie jest pijana tylko zasnęła w samochodzie - wytłumaczyłem pod wpływem jej spojrzenia. Widać było, że po tych słowach odetchnęła z ulgą a po chwili uśmiechnęła się i pokiwała głowę patrząc na Ludmiłę.
- Zaniesiesz ją do jej pokoju? - zwróciła się do mnie o dziwo spokojnym głosem. Kiwnąłem twierdząco głową i udałem się w stronę odpowiedniego pomieszczenia. Myślałem, że jej mama będzie zła, że tak późno wróciliśmy. Chociaż może właśnie teraz prawi kazanie na ten temat Ludmile. Z trudem otworzyłem drzwi do pokoju Violetty i ostrożnie wszedłem do środka. Ułożyłem ją na łóżku i z zawahaniem ściągnąłem z jej nóg trampki po czym przykryłem ją aby nie zmarzła. Pocałowałem ją w policzek i już chciałem wychodzić, ale do pokoju niespodziewanie weszła jej mama. Stanęła na przeciwko mnie i mierzyła mnie wzrokiem po czym zerknęła na chwilę na swoją córkę, która w tej chwili akurat tuliła się do drugiej poduszki. 
- Violetta jest z tobą szczęśliwa, wiesz o tym? - odezwała się patrząc na mnie poważnie. Nabrałem nerwowo powietrza i odwróciłem wzrok w stronę śpiącej Violettę. Na mojej twarzy natychmiast pojawił się uśmiech, kiedy to sobie uświadomiłem..
- Wiem i ja też jestem z nią szczęśliwy - przyznałem to w końcu na głos i to nie przed samym sobą, ale przed jej mamą. Obróciłem z powrotem głowę w stronę kobiety i widząc jej uśmiech na twarzy poczułem dziwną ulgę. Podeszła do mnie bliżej i położyła mi dłoń na ramieniu, co mnie trochę zaniepokoiło. Moje mięśnie automatycznie się spiły, co niestety kobieta zauważyła i zabrała po chwili swoją dłoń.
- Mam nadzieję, że nie będzie przez ciebie cierpieć - powiedziała patrząc mi prosto w oczy. Nie mógłby jej zranić. Wiem jakie to uczucie cierpieć z czyjegoś powodu więc nie byłbym zdolny aby sprawić taki ból Violettcie zwłaszcza, że to dzięki niej próbuję się otworzyć i odciąć się od przeszłości. Uśmiechnąłem się do niej dając jej gwarancję, że nie musi się obawiać tego, że zranię jej córkę - Chodź niech spokojnie śpi - odezwała się po chwili i ruszyła w stronę wyjścia a ja za nią. 

***
I proszę bardzo 67 rozdział zawitał.
Jakoś dziwnym trafem podoba mnie się to co napisałam :)
Wakacje się u nich zaczęły i tak im tego zazdroszczę!
Niedługo pierwszy wyścig Leona. I przeprowadzka :)
A także więcej zakochanych :) Pozbyliśmy się Matta więc teraz może coś zaiskrzy (znowu) miedzy Lu i Federico :) I zapominajmy o Fran i Diego :D
Wróciłam już do szkoły :(((
Minął dopiero pierwszy tydzień a ja już jestem wykończona psychicznie :((
Życie szkolne jest ciężkie.
 

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wróciłam, niestety dopiero dzisiaj.
      Chociaż jak na mnie to nie jest takie ogromne spóźnienie.xD
      Miałam wpaść jeszcze wczoraj w nocy, ale po wyczerpującej randce z podręcznikiem od biologii (Jakiś głupi temat o rozmnażaniu roślin, pff. Kiedy mi się przyda wiadomość czy roślina rozmnaża się płciowo czy bezpłciowo? xd)oczy tak potwornie mi się kleiły, że nawet nie wiem jak znalazłam się w łóżku xD

      Kolejny cudowny rozdział *.*
      Jejku chyba się w nim zakochałam, po prostu idealny <3
      Czytałam go trzy razy i jeśli zawalę sprawdzian z angielskiego to zwale na to, że piszesz tak wspaniałe rozdziały, a ja nie mogę ich nie przeczytać ok? <333

      Czy tylko ja rozpływam się przy scenach Leonetty.
      Ty to tak cudownie ujmujesz, że nic nie jest przesłodzone, nic nie dzieje się tak od razu, że wiesz już na drugi dzień jak się poznali ze sobą chodzą.
      Piszesz idealnie, tak emocjonalnie, z uczuciami i cudownie się czyta twoje opowiadanie <3

      Nie wiem co jeszcze mogę napisać, bo ten rozdział (zresztą jak każdy napisany przez ciebie) odebrał mi mowę.
      Jedyne co mogę zrobić to zazdrościć Tobie tak ogromnego talentu jaki posiadasz.
      Nawet jeśli bym chciała na coś ponarzekać to nie mogę!
      Możesz chociaż coś raz napisać rozdział nieperfekcyjnie? XDD <333

      Pozdrawiam cię kochana <3
      Czekam na next ;**

      Usuń
  2. Ale długaśny! Wrócę! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu komentuje rozdział tak późno. Znowu nie mogę spać. Z resztą co to kogo obchodzi??

      Przeczytałam rozdział w pełnym skupieniu. Potrzebowałam trochę czasu żeby go przeanalizować i udało mi się. Posklejałam parę faktów do kupy i zaczynam ten bezsensowny komentarz przy którym zasypiasz nie to co ja przy Twoich diamencikach :*:*

      Cześć Daria! ❤

      Doczekałam się rozdziału i to takiego długiegoooo :*
      Ajć nawet nie wiesz jak się cieszę! Do tego taki cuuuddooowny :* ❤
      Znowu się rozmarzyłam na końcowce. Aż smutno mi się zrobiło jak doczytałam do końca i zobaczyłam notkę :(
      Mogłabym tak czytać i czytać i nie przestawać. A Tobie mogłabym słodzić odnośnie rozdziału tak jak słodko jest między Leonettą aktualnie :):*
      Boże zaczynam bredzić. Któregoś dnia wejdę na Twojego bloga i taki napis "Maddy wstęp wzbroniony!" Załamałabym się :(

      M.I.O.D.E.K.
      N.A.
      M.O.J.E.
      S.E.R.D.U.C.H.O.
      ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
      P.E.R.E.Ł.K.A.
      F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y.
      B.O.S.K.I.
      B.O.M.B.O.W.Y.
      W.S.P.A.N.I.A.Ł.Y.
      P.I.Ę.K.N.Y.
      S.U.P.E.R.
      I tak mogę w nieskończoność wymieniać, ale nie o to tutaj chodzi :*❤❤

      Wspólne chwile przed TV.
      Pidżama. Violetta. Ludmiła. Leon(niespodziewany gość).
      Violka nie potrafi się na niego długo gniewać. Nie mam pojęcie o co musieliby się pokłócić żeby się do siebie nie odzywali chociaż jeden dzień. Nie żebym tego chciała, ale to by była taka mala odskocznia od tej sielanki, która teraz między nimi jest.
      Ludmiła musi nauczyć się przegrywać.

      Zakończenie roku szkolnego. Coś kto kocha każdy :*
      Dyrektor musiał nieźle przynudzać skoro V prawie zasnęła heh :)
      Violka zajmuje się małą Jasmine. Znowu.
      Leon przychodzi wcześniej niż powinien. Jeszcze mieszka u Kate i Alejandra to nie ma o się dziwić, że chciał wyjść wcześniej.
      Hmmmm jego nastawienie do dzieci nie uległo zmianie.
      Chyba nie chce wiedzieć jaka byłaby jego reakcja gdyby w dalekiej przyszłości V oznajmiła mu, że jest w ciąży.
      To mogłoby być straszne.

      Imprezka. Violka lekko podpita. Lu tańczy z Diego. Fede poszedł na podryw, a Leon? Podziwia swoją dziewczynę, która jeszcze jakoś się trzyma.
      Wspólny taniec? Lajon nie umie tańczyć? V go nauczy! Kara musi być za naśmiewanie się. Gilgotki.
      Speszony Fede?? Dziwne. Niespotykane. Też by tak chciał,ale charakter mu na to nie pozwala.

      Rozmowa z mamą V. Viola jest szczęśliwa z Leonem. Leon jest szczęśliwy z nią. Czego chcieć więcej? Najważniejsze, że jej mama go akceptuje.
      I te wszystkie pocałunki w dzisiejszym rozdziale Ahhh :*:*:*

      Matt wyjechał. Fede ma pole do popisu. Zrobi coś żeby odzyskać Lu? Czy odpuści?

      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wow 😲 rewelacja ! Jesteś genialna :). Chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów. Leon i uśmiech ☺❤, widac , ze zaczyna się zmieniać. Violka zabalowała:). Ludmiła i Fede no zobaczymy co z tego będzie. Jaki mega dlugi Ci wyszedł, czytało się go z przyjemnością 😘 Leon i jego "nowa" rodzinka czekamy na przeprowadzkę ! Udanego tygodnia życzę 😃

      Usuń
  4. I masz racje TEN ROZDZIAŁ JEST CUDOWNY !
    TY naprawdę powinnaś być zadowolona bo odwaliłaś kawała dobrej roboty!
    Podoba mi się to że w taki szczegółowy sposób opisujesz to wszytko !:**
    Leonek patrzy z innej perspektywy na NASZĄ Violette !
    Violka jest z Leonem szczęśliwa a Leonek z nią !
    LEOŚ nie umie tańczyć :( Bidulek !
    FEDEMIŁA czekam na nich naprawdę nie mogę się doczekać jak ich zobaczę RAZEM szczęśliwych NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ przeprowadzki Leonka mam nadzieje że poczuje się naprawdę dobrze i się przekona do swoich rodziców i brata jako RODZINA i będzie szczęsliwy bo nie lubie gdy eona usmiech wygląda jak grymas :)
    Czekam na nastepny !;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ZApomniałam dodac że jest GENIALNIe cudaśniej doskonały !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale cuudo potem dodam jakiś większy opis ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zawsze ciekawy 😁
    Koniec roku, Matta juz nie ma ( świetna wiadomość dla fanów Fedemily), imprezka i plany dotyczące jeziora. Mam nadzieje, ze Diego nie będzie mógł jechac i z dziewczynami pojedzie Federico. I zostaną tam na noc i będą mieli dwa namioty a Vils i Leon zajmą jeden, co oznaczałoby ze Fede i Lu będą w drugim ❤
    Czekam na next z niecierpliwością ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na Fede i Lu *-*
    Na szczęście w notce dałaś mi nadzieje że może coś między nimi jeszcze będzie ^^
    Super rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kij z tym, że jestem prawie ostatnia, choć pewnie pod moim komentarzem znajdzie się mnóstwo innych.
    Chciałam być oryginalna i skomłać bez zajętego miejsca, jak widać udało mi się, nie wiem dlaczego tak, sama siebie nie rozumiem XD
    Postaram się, żeby ten komentarz nie był tak dziadowy jak kilka poprzednich, ale ze mną nigdy nie wiadomo =)

    Cześć Daria, hola, como estas? ;D
    Przypomniał mi się filmik Jorge z Raphitem - takie dwa słodziaki, choć ten większy jest forever ♥
    Rozdział wyszedł ci fantastycznie, uwielbiam to - że są w sobie tak mocno zakochani, haha, mama Violetty zjadła by Leona bo się dziewczyna opiła przy nim XD
    Padam, serio.
    Jadą razem nad jezioro, jeej, i Leonetta się będzie...bawić?
    Najważniejsze, że są szczęśliwi to jest piękne ;D

    Do następnego i sora za to coś xD

    Wikson

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowity rozdział ! Masz wielki talent :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow 😲 fantastyczny rozdział :)
    Leon i Violka - piękna para 👫
    Lu i Fede mama nadzieje , ze będą razem ❤
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń