środa, 10 lutego 2016

Rozdział 66: Decyzja

Nie lubię patrzeć na krzywdę ludzi. A szczególnie kiedy cierpią osoby, które kocham i są dla mnie ważne. Obserwując jego smutny wyraz twarzy coś ściskało mnie w gardle a do oczu cisnęły mnie się łzy. Chciałabym go w jakiś sposób choć trochę pocieszyć, ale nie mam pojęcia jak. Jednak nic w życiu nie dzieje się bezsensu, nic nie dzieje się bezcelowo. Przymknęłam na chwilę oczy i nabrałam
Powietrza do usta po czym powoli je wypuściłam by opanować swój drżący głos. I kiedy chciałam zacząć rozmowę on spojrzał na mnie tym swoim smutnym wzrokiem a po chwili spuścił głowę i westchnął głośno.
- Wierzę w to że będzie dobrze - odezwałam się, chociaż przypuszczałam, że moje słowa nie pocieszą go za bardzo.
- Natomiast ja wierzę, że wszystko dzieje się po coś - przerwał i spojrzał przed siebie - Ci którzy mnie najbardziej skrzywdzili, byli moimi największymi nauczycielami. Ci którzy mnie oszukiwali, nauczyli jak nie być oszukiwanym i jak się nie dać oszukać po raz drugi i również jak nie krzywdzić innych ludzi - wygłosił swoje myśli wpatrując się zawzięcie w wyznaczony punkt przed sobą i mocniej zaciskając swoje palce na mojej dłoni. W tej chwili stał się dla mnie kimś więcej niż chłopakiem, którego kocham. Dla mnie teraz jest wojownikiem walczącym o swoje szczęście. Tyle razy został skrzywdzony, oszukany i tyle raz ktoś go zawiódł a on mimo to nie załamał się.
Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam głowę o jego ramie mimo iż było to trudne.
- Pamiętaj, że bez walki, bólu i cierpienia, poświęcenia, zaciśnięcia zębów i łez nie da się wiele osiągnąć - mówiłam to co podpowiadał mi rozum i mimo, że miałam zamknięte oczy wiedziałam, a raczej czułam na sobie jego spojrzenie. Ścisnęłam mocniej jego dłoń a następnie otworzyłam oczy i napotkałam się ze spojrzeniem Leona - Więc nigdy się nie poddawaj i walcz o spełnienie marzeń i siebie - dodałam utrzymując z nim przez ten cały czas kontakt wzrokowy. I dopiero wtedy od tych kilku godzin jakie ze sobą spędziliśmy mogłam ujrzeć jego delikatny uśmiech. Pochylił się w moją stronę i kiedy myślałam, że złoży pocałunek na moich ustach on delikatnie z uczuciem ucałował mnie w czoło. Ten czyn odebrałam jako podziękowanie, za słowa, za czyny i za wsparcie jakie ode mnie otrzymuje. Spojrzałam na niego z uśmiechem i mimo zawahania delikatnie musnęłam jego usta swoimi.
- Zapomnij na chwilę o tym, czego się boisz i spróbuj być szczęśliwym - szepnęłam wpatrując się w jego oczy. Tylko tego w tej chwili pragnę. Chce codziennie oglądać jego uśmiech. Słyszeć w jego głosie radość i widzieć w oczach iskierki szczęścia. Nie odpowiedział tylko przytulił mnie do siebie. 
***

Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc sylwetkę mojego chłopaka. Po jego wyrazie twarzy mogłam łatwo wywnioskować, że humor z wczoraj wciąż w nim siedzi. Z pewnością i chęcią przywrócenia na jego twarz uśmiechu ruszyłam w jego stronę. Jednak on chyba mnie nie zauważył, bo skierował się w stronę sali gimnastycznej.
- Leon! - krzyknęłam na tyle głośno żeby mnie usłyszał. A że korytarz był prawie pusty, bo raczej nikomu nie chciało się przychodzić do szkoły mógł mnie dobrze usłyszeć. Odwrócił się zdezorientowany, ale gdy mnie ujrzał, chyba się ucieszył, bo posłał mi delikatny uśmiech. Podeszłam do niego szybkim krokiem i od razu przytuliłam się do jego torsu.
- Spóźniłeś się - powiedziałam ze śmiechem odsuwając się aby móc spojrzeć w te jego śliczne oczy. I kiedy tak po raz kolejny zagłębiłam się w ich kolorze doszłam do wniosku, że drugich takich nie znajdę nigdzie. Już chciał się odezwać, ale uprzedziłam go - Ale nic cię nie ominęło. Dyrektor zwołał wszystkich do głównej auli i przez prawie dwie godziny mówił o zakończeniu roku - oznajmiłam i przewróciłam oczami przypominając sobie tą nudą pogadankę a no zaśmiał się cicho na moją wypowiedź - W sumie żałuję, że też się nie spóźniłam - dodałam z powagą w głosie. Po raz kolejny dzisiejszego dnia mogłam ujrzeć jego uśmiech i to dzięki mnie.
- Jak miło widzieć, że się uśmiechasz - musiałam to powiedzieć po czym zaśmiałam się i złapałam go za dłoń. Jego wzrok utkwił na moich oczach, które także całą swoją uwagę skupiły na szmaragdowych oczach Leona. Uśmiechamy się do siebie, patrzymy sobie w oczy i rozmawiamy ze sobą milczenie, które wisi między nami tak aby nikt nie mógł usłyszeć.
- Nie chce psuć ci humoru, ale jak sytuacja z Alejandro i ...
- W niedzielę mają spotkanie z kobietą, która zajmowała się moją adopcją i moim biologicznymi rodzicami aby porozmawiać o mnie - przerwał mi odpowiadając na moje pytanie, którego nie dokończyłam. I teraz dopiero do mnie dotarło, że mogłam sobie darować to pytanie, bo znowu jego twarz opanował smutek. Podeszłam szybko do niego i złożyłam na jego policzku krótki, ale czuły pocałunek.  
- Widzę, że przeszkadzam - usłyszałam za sobą roześmiany głos Diego. Obróciłam się do niego twarzą i ukazał mnie się on we własnej osobie, ale towarzyszyła mu także Francesca, która była lekko zakłopotana gdy spotkałam się z nią wzrokiem - Przyszliśmy zapytać czy idziecie z nami na koktajl - dodał patrząc na nas ze śmiechem a następnie zerknął na dziewczynę stojącą obok niego. Uśmiechnęłam się do niego po czym splotłam swoją dłoń z Leona i kiwnęłam twierdząco głową. Jednak zerknęłam w stronę swojego chłopaka aby zobaczyć jego reakcję na moją decyzję, którą podjęłam za nas oboje. Uśmiechał się delikatnie więc łatwo mogę stwierdzić, że nie był zły.
- Czyli nie idziemy na lekcje? - odezwała się niepewnie Francesca. Uśmiechnęłam się do niej i pokiwałam przecząco głową. Odwzajemniła mój uśmiech i zerknęła w stronę Diego. Coś czuję, że oni znowu będą razem. I szczerze cieszę się z tego. Diego zasługuje na szczęście a jestem prawie pewna, że Francesca go uszczęśliwia. Jeżeli wrócą do siebie, to postaram się odnowić swoje kontakty z byłą przyjaciółką. 
***
Stresowałem się. Cały monolog jaki sobie przygotowałem w tej chwili jakoś zniknął z mojej głowy. Podniosłem spojrzenia aby móc spojrzeć w jej oczy. Są śliczne. Brązowe choć nie tak jak każde inne. Jak dla mnie są wyjątkowe. Uniosłem niepewnie swoją dłoń ku jej policzku i delikatnie przejechałem kciukiem po jej aksamitnej skórze.
- Zależy mi na tobie - zacząłem nie spuszczając wzroku z jej oczu. Czułem, że to odpowiedni moment na przyznanie się do tego uczucie przed nią jak i przed sobą. Już otwierała usta aby coś powiedzieć, ale przerwałem jej kontynuując swoją wypowiedź - Wcześniej tego nie odczuwałem, ale teraz kiedy jestem z tobą dociera do mnie, że powoli się w tobie zakochuję, że zaczyna mi to tobie coraz bardziej zależeć, że stajesz się dla mnie bardzo ważna jak nie, najważniejsza - wyznałem to. W końcu powiedziałem to czego tak bardzo się bałem. I wiem, że ona mnie nie zostawi. Nie zrobi tego, co wszyscy wokół mnie. Zna moją przeszłość i nie mogłaby tego zrobić.
- Leon ja.. - przerwała i spuściła głowę po czym odsunęła się ode mnie. Zdziwiło mnie jej zachowanie i szczerze mówiąc trochę się przestraszyłem - Ja się pomyliłam. Nie czuje już tego samego co wcześniej - wypowiedziała te słowa, których się obawiałem. Słowa, które zraniły mnie bardziej niż jakie kiedykolwiek. Patrzyłem w jej oczy i widziałem w nich pustkę. Posłała mi pocieszający uśmiech i odeszła. Moje serce krwawiło. Zaufałem jej, otworzyłem się przed nią i co najważniejsze pokochałem a ona mnie zostawiła. 

Otworzyłem gwałtownie oczy wybudzając się tym samym ze snu. Nabrałem powietrza do ust aby uspokoić swój oddech. Po raz pierwszy mam sen z udziałem Violetty. I to jeszcze taki. Czy ona też byłaby wstanie odwrócić się ode mnie? Nie ma niczego bardziej przygnębiającego dla człowieka niż przywyknąć do bycia niekochanym. Nie jestem niczyim światem, oczkiem w głowie, całym życiem. Bywam dodatkiem. Nic nieznaczącym. Na nudę. Na chwilę. Wstałem z łózka, bo jestem pewny, że tak od razu nie zasnę ponownie. Najlepszym rozwiązaniem będzie szklanka ciepłego mleka. Zawsze po nim zasypiam jak małe dziecko. Najciszej jak potrafiłem wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi i udałem się do kuchni. Zazwyczaj nie pamiętam swoich snów a jak już zdarzy mnie się zapamiętać, to muszę być te niezbyt miłe.
- Nie możesz spać - usłyszałem czyjś głos wydobywający się z ciemności kuchni. Gwałtownie odwróciłem się w stronę, z której dochodził i moim oczom ukazał się Alejandro. Siedział na krześle przy wyspie kuchennej z kubkiem w ręce. Odchrząknąłem cicho tak aby nie usłyszał i kiwnąłem twierdząco głową.
- Miałem dziwny sen i nie mogę teraz zasnąć - odpowiedziałem wyjmując z górnej szafki szklankę - A ty czemu nie śpisz? - zapytałem aby podtrzymać rozmowę, chociaż odniosłem wrażenie, że raczej nie ma ochoty na noce rozmowy ze mną, jak kiedyś.
- Musiałem pomyśleć - oznajmił i przechylił do swoich ust kubek z prawdopodobnie herbatą. Dzięki żarówkom pod górnymi szafkami w kuchni nie było aż tak ciemno, ale mimo to nie mogłem dostrzec dokładnego wyrazu jego twarzy - Napij się mleka i połóż się spać - odezwał się po chwili i nie czekając na moją odpowiedź odstawił kubek na blat po czym opuścił kuchnię. Dawniej usiadłby ze mną, napił się razem ze mną mleka i wysłuchał o moim śnie a później wygłosiłby mi monolog na jego temat. Jak widać szczęście to moje trzecie imię, ale moje drugie imię to nie. Westchnąłem głośno po czym wyciągnąłem z lodówki mleko a następnie nalałem sobie do szklanki i włożyłem do mikrofalówki aby zagrzać.
***
Uwielbiam sobotnie popołudnia. To idealny dzień aby usiąść na kanapie z kubkiem herbaty albo pudełkiem lodów i nie robić zupełnie nic tylko oglądać powtórki seriali. Jednak dzisiaj zrezygnowałam z tej rozrywki i postanowiłam udać się na tor, aby po pierwsze odwiedzić Leona a po drugie nie słuchać ojca, który sprowadził sobie do domu swojego współpracownika i rozmawiają o gospodarce i czymś tam jeszcze. Mogłabym też w sumie wybrać się gdzieś z Ludmiłą, ale ona teraz spędza jak najwięcej czasu ze swoim chłopakiem, bo jak się okazało po zakończeniu roku szkolnego Matt wyjeżdża na wakacje do swojego ojca chyba do Norwegi. Nie do końca ją zrozumiałem, bo płakała. A kiedy moja kuzynka płacze nie da się zrozumieć ani słowa. Kiedy tylko przekroczyłam barierkę rozejrzałam się w poszukiwaniu Leona. Mam nadzieję, że jeszcze tutaj będzie. Wyostrzyłam swój wzrok aby upewnić się, że chłopak, który siedzi w jednym z namiotów to chłopak, którego szukam. Niepewnie ruszyłam w jego stronę chociaż pewności stuprocentowej nie miałam. Ale jednak moja intuicja się nie myliła. Gdy podeszłam w oczy rzucił mnie się brudny strój Leona a obok leżał motor, który był cały w błocie i porysowany. Szczerze powiedziawszy zaniepokoiłam się więc przyśpieszyłam kroku. Podniósł głowę więc mnie ujrzał i od razu się podniósł.
- Nie wiedziałem, że przyjdziesz - odezwał się jako pierwszy i pocałował mnie w policzek. Obejrzałam jego twarz, która była trochę brudna i zmarszczyłam brwi. 
- Miałeś wypadek? - zapytałam zaniepokojona, na co się zaśmiał.
- Hamulce w motorze nie zadziałały i poturbowałem się trochę - odpowiedział z delikatnym śmiechem. Z jednej strony odetchnęłam z ulgą, ale z drugiej miałam jakieś takie obawy. Już otwierałam usta aby zaczął pytać czy nic sobie nie zrobił, ale on mnie uprzedził - Nic takiego się nie stało, mam tylko kilka zadrapań i zapewne siniaków - dodał i uśmiechnął się do mnie. Westchnęłam głośno zrezygnowana i bez zastanowienia wtuliłam się w niego. Co okazało się być błędem ponieważ po chwili usłyszałam jego ciche syknięcie. Odsunęłam się gwałtownie i spojrzałam na niego przejęta, tym, że wywołałam u niego ból.
- Ej, Leon - podszedł do nas jakiś młody mężczyzna - Kto zajmował się twoim motorem? - zapytał patrząc na mojego chłopaka poważnie.
- Jakaś dziewczyna, nie pamiętam jej imienia. Średniego wzrostu w dłuższych czarnych włosach.  - odpowiedział utrzymując kontakt wzrokowy z tym mężczyzną. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się dookoła - A czemu pytasz? - zainteresował się mój chłopak.
- Pajero sprawdził motor i kabel od hamulców był nacięty -  wyjaśnił a we mnie się zagotowało. Jeżeli okaże się, że ta dziewczyna specjalnie to zrobiło, to sama osobiście się z nią rozprawię - I musimy to sprawdzić - dodał.  Wyczułam na sobie wzrok mężczyzny więc także spojrzałam w jego stronę - Nie przedstawiłem się, Steven Hudson, trenuje Leona - wyciągnął w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam z uśmiechem.
- Violetta, miło mi - powiedziałam i spojrzałam na Leona, po czym posłałam mu uśmiech.
- Możesz już dzisiaj iść do domu, bo raczej twojego motoru Pajero nie zdąży doprowadzić do porządku - oznajmił Hudson, czym mnie ucieszył. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej niż dotychczas. Uścisnął z Leonem dłoń a mnie pożegnał zwykłym Do zobaczenia i odszedł, zostawiając nas samych. Od razu kiedy tylko się odwrócił do nas plecami przybliżyłam się do mojego chłopaka i złożyłam na jego ustach niespodziewanego buziaka.
- Pójdę się doprowadzić do porządku - powiedział z delikatnym uśmiech patrząc mi w oczy. Kiwnęłam głową przygryzając dolną wargę, bo w tej chwili jego włosy były poczochrane. Brunet udał się w stronę chyba szatni, a ja poszłam zająć miejsce na trybunach aby spokojnie na niego poczekać.
***
- Wygodne masz to łóżko - stwierdziłam gdy położyłam się na łóżku mojego chłopaka kiedy on w tym samym czasie szukał czegoś w swojej szafie. Odwrócił się w moją stronę i zaśmiał cicho po czym z powrotem skierował swoje spojrzenie na zawartości szafy. Natomiast ja postanowiłam się rozejrzeć po jego pokoju. Jednak moją uwagę przykuło zdjęcie w ramce stojące na komodzie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wstałam ze swojego miejsca po czym bez wahania podeszłam a następnie wzięłam do ręki ramkę ze zdjęciem. To miłe, że nasze zdjęcie, które sama mu podarowałam nie schował gdzieś do szuflady tylko ustawił na widoku. Niby nic takiego, a jednak coś. W pewnym momencie poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń a raczej dłoń Leona. Odwróciłam się w jego stronę nadal trzymając w ręce ramkę ze zdjęciem. Uśmiechnął się do mnie i znowu staliśmy bez słowa wpatrując się w swoje oczy nawzajem. Przecież to takie naturalne, kochać czyjeś oczy, zachwycać się nimi codziennie i tonąć w nich za każdym razem. To jego niewinne spojrzenie i lekki, tajemniczy uśmiech są tak cudowne, że jeszcze bardziej się w nim zakochuje.
- Próbujesz coś wyczytać z moich oczu - odezwał się przerywając w ten sposób panującą ciszę i wyrywając mnie tym samym z rozmyślań. Pokiwałam przecząc głową i odłożyłam ramkę ze zdjęciem na miejsce a następnie ujęłam jego twarz w swoje dłonie.
- Po prostu lubię w nie patrzeć - odpowiedziałam zgodnie z prawdę nawet na chwilę nie przestając wpatrywać w tą szmaragdową głębię. Złożył na moich ustach szybkiego buziaka i odsunął się ode mnie. Zaśmiałam się i obserwując go usiadłam na łóżku.
- Wiesz, że Matt wyjeżdża na miesiąc do swojego ojca? - zaczęłam jakikolwiek temat aby między nami nie panowała cisza. Obrócił się w moją stronę i posłał zdziwione spojrzenie - Podobno jedzie już w poniedziałek wieczorem - dodałam i po chwili westchnęłam.
- A gdzie jedzie? - zapytał i wyciągnął z szafy jakąś koszulkę.
- Chyba do Norwegi, ale nie wiem czy dobrze zrozumiałam Ludmiłę - zaśmiałam się i położyłam ponownie na jego wygodne łóżko. W odpowiedzi usłyszałam tylko jego śmiech. I wtedy ktoś zapukał  do drzwi zerknęłam w stronę Leona, który westchnął głośno i pozwolił tej osobie wejść do środka. Kiedy drzwi się tylko otworzyły natychmiastowo przeniosłam w tamtą stronę swój wzrok. Na widok kobiety delikatnie się speszyłam i powoli podniosłam do pozycji siedzącej.
- Nakryć dla was do stołu? - zapytała zerkając raz na mnie raz na Leona. Jednak wzrok bruneta utkwiony był w szafie.
- Nie dzięki, zjemy coś na mieście - odpowiedział nie patrząc na nią. Zmarszczyłam brwi, bo nie uzgadnialiśmy, że gdzieś wychodzimy tym bardziej na miasto coś zjeść. Mimo iż uśmiechnęła się na jego odpowiedź, widać było, że się nie cieszy. Nie odpowiedziała tylko wyszła z pokoju ze sztucznym uśmiechem.
- A nie mieliśmy iść do mnie - odezwałam się kiedy byłam pewna, że kobieta nas nie usłyszy. Nie wiedziałam czemu skłamał, ale widocznie miał do tego jakiś powód, a ja ciekawska Violetta chce wiedzieć jaki. Przestał wykonywać czynność i obrócił się w moją stronę.
- Wiem, ale zmieniłem zdanie i wyjdziemy na miasto - unikał mojego spojrzenie, jakby się bał, że jego oczy ujawnią kłamstwo. Podeszłam do niego patrząc z przymrużonymi oczami. Delikatnie oplotłam go rękami w pasie, uważając na siniaki i inne skutki tego lekkiego poturbowania. 

- Dlaczego wydaje mnie się, że kłamiesz? - zapytałam wpatrując się w niego, gdy on za wszelką cenę unikał mojego wzroku. Odchrząknął cicho i pokręcił przecząco głową.
- Tylko ci się wydaje - powiedział i żeby mnie zmylić pocałował mnie w policzek. Zmrużyłam oczy jeszcze bardziej i odsunęłam się od niego, chociaż nadal sądziłam, że kłamie. Jednak stwierdziłam, że jeśli będzie chciał sam mi powie. Sięgnął ręką po telefon leżący na szafce przy łóżku i uśmiechnął się do mnie delikatnie, ale wyczułam, że nie jest to szczery uśmiech - Idziemy? - zapytał, na co przytaknęłam i kiedy miał już wychodzić z pokoju chwyciłam go za rękę i obróciłam w swoją stronę. Zdziwiony spojrzał na mnie.
- Wyjdziemy jeżeli uśmiechniesz się dla mnie - odezwałam się, na co on się zaśmiał i pokręcił głową - Chce zobaczyć ten szczerzy, szeroki uśmiech - dodałam poważnie. Uniósł brwi ku górze i spojrzał na mnie. W tym momencie jego wzrok wypalał mnie od środka. Przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach długi a co najważniejsze czuły pocałunek. Kiedy się ode mnie odsunął a ja otworzyłam oczy, ujrzałam to o co prosiłam. Stał przede mną i uśmiechał się szeroko.
- Zadowolona? - zapytał przez śmiech. Przygryzłam dolną wargę i pokiwałam twierdząco głową a po chwili na mojej twarzy także zagościł uśmiech.
- Jak najbardziej - zachichotałam jak głupia nastolatka, która po raz pierwszy się całuje z chłopakiem. Chwycił mnie za dłoń, którą splótł ze swoją i oboje wyszliśmy z pokoju. 

***
W mojej głowie kłębi się tysiąc myśli na sekundę. Jedna połowa mnie mówi tak a druga z całych sił zaprzecza. Przez tą całą chorą sytuację zdałem sobie sprawę, że nie ma przypadkowych spotkań i ludzie też nie stają na naszej drodze życia, ot tak. Każdy człowiek zostaje nam dany po coś. Jeden aby wzbogacić nas o doświadczenia, drugi, żeby pokazać i dopełnić a trzeci by uświadomić przed złem tego świata. To dzięki tym spotkanym ludziom dostajemy od życie tysiące szans, na to aby stać się lepszym człowiekiem lub aby pokazać temu człowiekowi, coś czego on do tej pory nie dostrzegł. Jednak Bóg stworzył ludzi do tego by byli kochani, a rzeczy do tego, aby było używane. Powodem, przez który na świcie panuje chaos, jest to, że rzeczy są kochane, a ludzi używani. Niektórzy mówią, że lepiej kochać, a potem płakać. Kolejna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie. Nie chcielibyście aby ktoś wam pokazał raj, tylko po to, żeby później go spalić na waszych oczach. Podniosłem wzrok ze swoich splecionych rąk i dyskretnie spojrzałem na twarzy kobiety, która zajmowała się moją adopcją. Jej wyraz twarzy był tak nieprzyjemny, że teraz już wiem, dlaczego przez cały czas patrzyłem na swoje dłonie. Jak najszybciej przeniosłem swoje spojrzenie na moją biologiczną matkę. W skupieniu słuchała, co ma do powiedzenia kobieta, która od ponad półgodziny mówiła na mój temat. Kiedy na twarzy mojej biologicznej matki pojawił się delikatny uśmiech, uświadomiłem sobie, że nie jestem do niej podobny oprócz właśnie tego uśmiechu. To raczej Federico odziedziczył po niej kolor oczu czy włosów, nie wspominając o rysach twarzy. Poprawiłem się nerwowo na fotelu i przełknąłem ślinę. A mój wzrok tym razem utkwił na biologicznym ojcu. Nie będę zaprzeczał, że wzbudza we mnie lekkie przerażenie. Poważna postawa i kamienny wyraz twarzy. Każdy mógłby teraz pomyśleć, że jest typowym biznesmenem. Gburowaty i przez poczucia humoru. Jednak ja mam dziwne wrażenie, że taki nie jest, ale teraz próbuje takiego grać. Speszyłem się trochę kiedy spojrzał na mnie kątem oka i odwróciłem wzrok. Miałem wrażenie, że zaśmiał się ze mnie i chyba miałem rację, bo kiedy ponownie na niego spojrzałem, zasłaniał swoje usta rękę, aby nikt nie ujrzał, że się uśmiecha. Tym razem bez skrępowania patrzyłem na niego usiłując dostrzec jakieś podobieństwo. I odnalazłem je, prawie na pierwszy rzut oka. Podobny kształt nosa, ułożenie oczu a co najważniejsze i najbardziej zauważalne rysu twarzy i szczęki. Tylko zastanawia mnie jedno. Kolor oczu. Bo jakim cudem ja mam zielone podchodzące w szmaragd, skoro moja biologiczna matka ma brązowe a ojciec niebieskie. I jeżeli moje zdolności matematycznie się nie mylą to możliwość, że dziecko będzie miało zielone oczy jest zerowe. Prawda?
- Jednak ostateczne decyzja należy do Leona - wybudził mnie z rozmyślań donośny  głos kobiety i szturchnięcie w ramie. Ponownie poprawiłem się na fotelu i skierowałem swoje spojrzenie na Kate i Alejandro. Uśmiechała się do mnie szczerze, natomiast Alejandro miał znudzony wyraz twarzy jakby już wiedział, że nie ma opcji aby z nimi nie mieszkał. W tej chwili potrzebę zdrowego rozsądku i dobrej rady. Chciałem z nimi zostać, ale czułem, że nie mogę. Wzrok wszystkich był skierowany na moją osobę. Natomiast ja skakałem wzrokiem z jednej osoby, na drugą. I kiedy napotkałem spojrzenie mojej biologicznej matki spostrzegłem w nich smutek, mimo, że na jej twarzy malował się delikatny uśmiech. Kątem oka widziałem jak złapała za dłoń swojego męża i posłał mu słaby uśmiech, jakby wiedziała, że nie chce z nimi mieszkać. Spuściłem na chwilę głowę i wziąłem głęboki oddech po czym po raz ostatni przed podjęciem decyzji spojrzałem na Kate.
- Chce mieszkać ze swoimi biologicznymi rodzicami - odpowiedziałem na jednym tchu. Nie byłem pewny tego w stu procentach, ale mimo wszystko nie mam już do nich żalu. Najważniejsze jest, że przyznali się do błędu jaki popełnili. Mojego zaufanie, nie odzyskają tak łatwo. I nie obiecuję, że ich pokocham kiedykolwiek, ale spróbować mogę. Poczułem dłoń Kate na swojej więc przeniosłem spojrzenie w jej stronę. Patrzyła na mnie zaskoczona po czym pokiwała przecząco głową.
- To jest twoja ostateczna decyzja? - zapytała dla pewności kobieta od adopcji. Wciąż patrząc na Kate kiwnąłem twierdząco głową tym razem bez zawahania. Kątem oka widziałem zadowolenie na twarzy moich biologicznych rodziców a także chociaż nie aż tak widoczne u Alejandro. Czas zacząć nowe życie. 
***
Obiecany rozdział!
Warty jest tych ponad 30 komentarzy?
Wspierająca Violetta i co najważniejsze decyzja Leona.
W sumie powinnam was pochwalić. Tyle komentarzy w cztery dni? Wow.
Daria jest z was dumna :) Fajnie jakby tyle komentarzy było pod każdym, ale nie można mieć w życiu wszystkiego :(
Zaproponowałabym kolejny taki układ, ale raczej nie wyrobię się z napisaniem kolejnego w trzy dni. Chociaż spróbować można. Zacznę dzisiaj pisać a wy postarajcie się uzyskać tyle komentarzy pod tym, co pod poprzednim. 


32 komentarze:

  1. Wrócę skarbie niedługo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się przywitała na początek co?

      Cześć Daria ♥

      Skarbie pobiłaś tym rozdziałem wszystko! Czytam drugi raz i nie mogę wyjść z podziwu.
      Zatkało mnie. Brakuje mi słów, ale postaram się napisać jakoś sensowny komentarz, co raczej nie jest możliwe. Błagam cie! Na kolanach! Proszę postaraj się napisać dla nas kolejne cudeńko i wstawić w niedziele. Wiem, że masz ferie inne chciałabyś spędzić ich cały czas przed komputerem, ale ja nie wytrzymam długo i będę cię napastować choć nigdy tego nie robiłam heh :):*

      M.I.O.D.E.K.
      N.A.
      M.O.J.E.
      S.E.R.D.U.C.H.O.
      ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
      P.E.R.E.Ł.K.A.
      F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y.
      B.O.S.K.I.
      B.O.M.B.O.W.Y.
      J.E.D.Y.N.Y.
      W.
      S.W.O.I.M.
      R.O.D.Z.A.J.U.
      ♥😊♥♥♥♥♥

      #ViolettaPocieszycielka
      Kto jak kto, ale Violka jako jedyna jest w stanie go pocieszyć i wesprzeć.
      Kocha go i chce dla niego najlepiej, bo wie przez co przechodził. Nie zostawi go w potrzebie choćby się waliło i paliło.

      #Sen
      Ten sen mnie przeraził. Jak zaczęłam go czytać to mówię wreszcie wyznał jej miłość. Szkoda, że w śnie, ale dobre i tyle. Tylko to co przeczytałam później mnie dobiło. Cholera! Ona mu tego nie zrobi prawda?! Nie będzie taka podła chyba co?
      Noe mogłaby mu tego zrobić. Znaczy mogłaby, ale nie zrobi.
      Tak sądzę. :*;)
      Mleczko przed snem i Alejandro w kuchni. Po co się w ogóle odzywał do Leona skoro później go olał i wyszedł?
      Wkurza mnie jego zachowanie.
      Pieprzony egoista, który narobił mu nadziei na lepsze życie, a teraz pozbywa się zbędnego balastu!
      Aż tak mu przeszkadza?!

      Leon miał wypadek.
      Na szczęście nic poważnego mu się nie stało.
      Ta dziewczyna na serio przecieła ten kabelek od hamulca? Dlaczego? Jaki miałaby w tym cel? Dlaczego miałaby chcieć krzywdy Leona?
      No chyba nie ktoś inny.
      Violka się martwi :(

      Wspólne chwile w pokoju szatyna.
      Jak słodko. Leon ma ich wspólne zdjęcie na komodzie.
      V wie jak sprawić by Leon się uśmiechał. Ona ma jakiś dar czy co?
      Dlaczego on tak potraktował Kate? Kurde mam tyle pytań. Zero odpowiedzi. Kiedyś się tego dowiem.
      Kate zrobiło się smutno, ale za to niech podziękuje temu idiocie zwanym Alejandro.

      Decyzja podjęta. Leon wybrał mimo wszystko biologicznych rodziców i to z nimi zamieszka.
      Co się dziwić. Na jego miejscu postąpiłabym tak samo.
      W tymczasowym domu akceptuje go tylko Kate. Alejandro ma go w dupie, więc jest mu to na rękę.
      Rodzice Leona się cieszą, ale Kate nie jest szczęśliwa.
      Ciekawi mnie tylko czy Leon całkiem się od niej odetnie czy będzie ją czasami odwiedzał.
      Spodziewałam się takiego obrotu spraw. To było do przewidzenia.

      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      PS. Mam nadzieje, że się nie uśpiłaś przy tym komentarzu :*&

      Usuń
  2. Cudowny <3 Bardzo przyjemnie się czyta <3

    Żela <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaaacie! Boskii <3

    OdpowiedzUsuń
  4. TAK TAK TAK :D ;)
    Rozdział taki że mi się płakać chce
    Sweet u Leonetty,Violetta poprawia Leoniastemu humorem i jej się to udało,Wyznanie miłości Aww <3
    Alejandro zabije Cię udusze własnymi rękami i że Kate tego nie widzi ohh,
    Głębokie myśli Lajona,Noi jest decyzja zapadła szczerze nawet się cieszę choć wolałabym by była taka możliwość zamieszkania z Vilu i jej rodzicami ale pewnie tak nie będzie ;) :(
    Dzięki za rozdział tak szybko ;) :D
    Mam nadzieje że jesteś z nas dumna c'nie ??
    Czekam na nexcik
    Kocham Aww <3 ;) :D :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu cudowne ! Szcerze chciałam aby Leon został z swojimi biologicznymi rodzicami i miałam taką nadzieje i co patrze i chce z nimi zamieszkac jestem taka szczęśliwa Rozdiział wysmienity ,doskonały, genialny , cudowny masz talent dziewczyno nie zmarnuj go !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Eeee tam, niemożliwa, bardziej bym powiedziała że się nie spodziewałam takiego obrotu sprawy, ale to lepiej bo jest ciekawiej powiem ci xD
      Czasami mam ochotę przybiegnąć do Leona, przytulić go najmocniej jak tylko potrafię, powiedzmy że wyprzytulam go za Violettę i będzie szczęśliwszy chłopak, haha. PSYCHICZNA NA JEGO PUNKCIE
      Myślę, że wiesz, że rozdzi?ał fantastyczny, nie? ♥
      Wszystko się zapowiada ciekawie, Leon zamieszka na próbę z biologicznymi rodzicami, boję się jedynie o jego relacje z Federico, czy brunet będzie zazdrosny? Albo może powie mu, że to jego rodzice a on ma się trzymać z daleka? Liczę, że nie jest takim chamem ;-;
      Boże, jacy oni są zakochani, miłość rozkwita, ale weź mnie nie strasz więcej takimi snami, bo ja naprawdę nie chcę żeby on się spełnił, dopiero komuś zaufał i nagle ktoś po raz kolejny daję mu kosza? Violetta taka nie jest, no, ona musi być dobra w przeciwieństwie do Alejandro czy Verdasów ;-;

      Daria, trzymaj się, powodzenia w szkole i weny <3
      WIKSON X

      Usuń
  8. Jezu ! Jesteś nie możliwa masz ogromny talent ! A ten rozdział ugh... przeszłaś samą siebie w pozytywnym znaczeniu !!!1 twój blog jest u mnie na 1 miejscu choć jestem anonimem zawsze komentuje ! jesteś wielka i nie moge sobie wyobrazić gdubys tak teraz zamkneła swojego bloga i zostawiła nas nie zaspokojoną . Jeszcze raz cie pochwale rozdiał doskonaly ciesze sie że leon zdzecydował sie zamieszkac z swojimi rodzicami biologicznymi sory za będy i wg ale pisze to na szybko bez zastanowienia bo jestem taka podjarana !1czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny ♡♡♡
    Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  11. Normalnie..... Brak słów żeby to opisać <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski!
    Cudowny!
    Piękny!
    Genialny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Rewelacja ! Cudowny rozdział !!! ❤😍 Kolejny o głębokim przeslaniu :), genialnie napisany i wzruszający. Szczerze nie spodziewałam się takiej decyzji Leona , ale to nawet lepiej lubię być zaskakiwana :). Jestem troszkę zaniepokojona tym snem/koszmarem Leona mam nadzieje , ze w jakikolwiek sposób nie wpłynie na relacje L-V. Czekam na kolejną perełkę w twoim wykonaniu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski ale czemu Leon podjął taką decyzję

    OdpowiedzUsuń
  15. Tego się nie spodziewałam...
    I przestałam lubić Alejandro. Jak on może chcieć oddać Leona?!?!
    Myślałam że mają dobry kontakt...
    A Leonetta taka słodka

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny ;**
    Genialny , kochaaam <3
    Leonetta szczęśliwa , Leon podjął decyzje ;))
    Czekam na kolejną perełkę ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Boski <3
    Lajon ma wspierająca Violette *-*
    Chce zamieszkać z biologicznymi rodzicami :o
    Wow niespodziewałam się tego po nim, ale cieszę się, że dał im drugą szansę ^^

    Vilu wspiera go jak tylko może :D
    Każdy wie jak Fiolka kocha naszego Verdasa :3
    Ah... Jak ja uwielbiam to jak ona potrafi mu poprawić humor *-*
    Czekam na next ;3
    I serdecznie zapraszam do siebie jeżeli znajdziesz czas ;D
    Kocham
    Całuję
    Pozdrawiam ;*
    Natalka ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniały rozdział.
    W stu procentach warty tych 30 komentarzy, a nawet więcej.
    Pisałam już to wiele razy, ale napiszę jeszcze raz.
    Masz ogromny talent i nikt temu nie zaprzeczy, a jeśli ktoś to zrobi to ja się z nim policzę :D xD

    Nie wiem czemu, ale najbardziej lubię fragmenty pisane z perspektywy Leona.
    On chyba właśnie najbardziej mnie fascynuje ze wszystkich postaci.
    Idealnie to pokazałaś jak te wszystkie wydarzenia z przeszłości wpłynęły na niego i nadal w nim siedzą.

    Podejrzewałam, że wybierze swoich biologicznych rodziców.
    Nie wiem czemu, ale miałam takie przeczucie.
    Myślę, że dobrze wybrał.
    Znaczy widząc podejście Alejandro to chyba naprawdę wolę by zamieszkał z prawdziwymi rodzicami.
    Mam nadzieję, że będzie mu tam dobrze i nareszcie odnajdzie stałe szczęście a nie chwilowe.

    Pozdrawiam cię kochana <3 do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowny ! Piękny, wzruszający cos wspaniałego! Jestem zachwycona twoim opowiadaniem. Oby tak dalej ! 👏

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeeest i 30 komentarz jest next next next
    Czekamy z cierpliwością
    ;) :D :p :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudeńko
    Czekam na next
    ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń