sobota, 26 marca 2016

Rozdział 72: Nie dosłownie

Z głośnym westchnięciem wcisnęłam czerwoną słuchawkę w telefonie tym samy rozłączając połączenie z moją mamą. Rozmawiałam z nią chyba z pół godziny, bo oczywiście musiał wypytać o wszystko. W czasie kiedy moi przyjaciele świetnie bawili się w jeziorze ja musiałam zdawać relacje z każdej minuty mojej kochanej mamie, która zapewne dzwoniła za namową ojca. Odłożyłam telefon do torby tym samym chowając go przed słońcem i potencjalnymi złodziejami. Wstałam ze swojego miejsca i zdecydowanym krokiem ruszyłam w stronę jeziora, gdzie nadal znajdowali się moi przyjaciele. A sądząc po ich śmiechu, świetnie się bawili. Niestety z moim szczęściem musiałam na kogoś wpaść i akurat ta osoba miała ochotę na jakiś kleisty napój, który oczywiście wylądował na mnie. Zacisnęłam szczękę i z wymalowanym zdenerwowaniem na twarzy odwróciłam się w stronę tej osoby. Winowajcą okazała się być jakaś dziewczyna. Na oko w moim wieku i dodatkowo ładna. Z jej twarzy także można było wyczytać gniew.
- Może byś uważała jak chodzisz! - podniosła na mnie głos, wywołując tym u mnie jeszcze większy gniew. Podniosłam na nią swoje spojrzenie napotykając jej niebieskie jak ocean oczy.
- To raczej ty powinnaś uważać jak chodzisz! - nie miałam zamiaru udawać miłej. Wylała na mnie prawie cały swój napój i jeszcze bezczelnie mówi, że wina leży po mojej stronie. Posłałam jej mordercze spojrzenie i obejrzałam swoje oblane i klejące ciało. Najchętniej wylałabym pozostały napój na nią, ale się powstrzymam - Mogłabyś cho...
- Cicho bądź - przerwała mi niegrzecznie. Podnosiłam na nią zdziwiona spojrzenie a ona zachwycona patrzyła w inną stronę - Jakiś przystojniak idzie w naszą stronę - szepnęła wpatrując się w tamtą stronę. Westchnęłam głośno i kompletnie zignorowałam to co do mnie mówiła, bo nie interesuje mnie jakiś przystojniak. Mam swojego. Będę się teraz cała kleić i zaraz pewnie zjawią się osy. Jedna mnie już użądliła, więcej nie potrzebuję.

- Wszystko w porządku, Violetta? - usłyszałam znajomy mi głos. Odwróciłam się w stronę Leona i  uśmiechnęłam się do niego delikatnie a następnie pokazałam mu w jakim stanie jest mój strój kąpielowy i cała ja.
- To moja wina - odezwała się ta dziewczyna. Natychmiastowo przeniosłam na nią swoje spojrzenie. Teraz się przyznaje! I jeszcze robi maślane oczka do mojego chłopaka. Czyli to on był tym przystojniakiem, który szedł w naszą stronę. W sumie mogłam się tego spodziewać - Przepraszam - dodała nawet na mnie nie patrząc. Uśmiechnęłam się sztucznie, chociaż tego nie widziała, bo bardziej jej wzrok skupiał się na Leonie.
- Muszę się opłukać - jęknęłam ignorując fakt, że dziewczyna chciała coś jeszcze powiedzieć. Zapewne zamierzała się przedstawić, zaproponować w ramach przeprosin jakiś wspólny koktajl albo coś jeszcze innego żeby się podlizać. Nie mnie, tylko Leonowi. I może to dziwnie zabrzmi, ale nie jestem zazdrosna. Tak, dziewczyna jest ładna, ma świetne ciało i włosy, takie jakie zawsze chciałam mieć. Długie i gęste. Ale fakt, że czuję na sobie wzrok Leona i jego dłoń na moich plecach, napawa mnie satysfakcją.
- Jeszcze raz przepraszam - odezwała się kiedy razem z Leonem ruszyłam w stronę jeziora aby opłukać się z tego kleistego napoju, który zdążył już zrobić plamy na moim stroju kąpielowym. Kiedy już chciałam wejść powoli do wody poczułam jak ręce Leona oplatają mnie w tali. Podniósł mnie z piasku i zadowolony trzymając mnie w objęciach wszedł na głębszą wodę. Całe szczęście, że umiem pływać, ale i  tak jego ramiona nie pozwoliłyby mi utonąć. Oplotłam mu ręce wokół szyi i z uśmiechem spojrzałam mu prosto w oczy. I kiedy miałam zamiar go pocałować poczułam na swoich plecach zimną wodę, co mogło oznaczać, że ktoś z naszych przyjaciół postanowiło nas ochlapać. Niechętnie odwróciłam się i widząc cwaniacki uśmiech  nikogo innego jak Federico odsunęłam się od mojego chłopaka i z całych sił pchnęłam szatyna do wody. Zachowujemy się jak dzieci, ale nie przeszkadza mi to.
***
Spojrzałam po raz kolejny na zegarek. Może to jednak nie był dobry pomysł aby we dwójkę pojechali coś kupić do jedzenia. Nie ma ich już od ponad godziny. Z tego co mówiła Ludmiła stąd do tego miasteczka jest jakieś piętnaście minut drogi samochodem. Spojrzałam na moją kuzynkę, która wpatrywała się w ekran swojej komórki.
- Dziwi mnie jedna rzecz - zaczęłam poważnie aby zwrócić na siebie jej uwagę. Wykorzystam okazję, że jesteśmy same i poruszę temat, który nurtuje mnie o dłuższego czasu. Kiwnęła w moją stronę głową dając mi do zrozumienia, że mam mówić dalej - Ty i Federico - powiedziałam prosto z mostu. Mogłabym rozwinąć swoją wypowiedź, ale ona dobrze wie o co mi chodzi. Patrzyła na mnie udając zdziwioną, ale jej oczy mówiły kompletnie co innego - Wiesz od pewnego czasu wasze relacje się trochę zmieniły - ciągnęłam ten temat chcąc się dowiedzieć jak najwięcej. Nurtuje mnie to, bo można powiedzieć, że jej nastawienie do niego zmieniło się z dnia na dzień. Najpierw go nienawidzi a następnego dnia spędza z nim czas rozmawiając, śmiejąc się jakby byli dobrymi znajomymi. Jestem pewna, że musiało coś się między nimi stać.
- Chyba powinnaś się cieszyć, że twoja kuzynka dobrze się dogaduje z bratem twojego chłopaka - odpowiedziała próbując zmienić mój tok myślenia na ten temat. Uśmiechnęłam się do niej z jednej strony zgadzając się na to co powiedziała, ale według mnie to nie jest główna przyczyna tej ich nagłej dobrej relacji.
- Jasne cieszę się, ale...
- Violetta, możesz przestać snuć swoje podejrzenia - przerwała mi trochę zdenerwowana. I teraz jestem pewna, że coś jest na rzeczy - Porozmawialiśmy, w pewnym sensie przeprosił i postanowiliśmy się jakoś dogadać ze względu na ciebie i Leona - dodała poważnie gestykulując przy tym rękami. Patrzyła na mnie mówiąc to i z jej twarzy nie wyczytałam żadnego fałszywego ruchu, co oznaczało, że mówiła prawdę.
- Przeprosił? - zdziwiłam się, bo jakoś sobie nie wyobrażam Federico przepraszającego. Zresztą on nie potrafi się przyznać do tego, że źle postąpił a co dopiero do tego aby za to przeprosić. I jakoś nie chce mnie się wierzyć, że Ludmiła mu po prostu tak wybaczyła.
- Nie dosłownie - odpowiedziała z delikatnym śmiechem - Powiedział, że źle zrobił traktując mnie w ten sposób i gdyby mógł cofnąć czas na pewno zachowałby się inaczej - wyjaśniła widząc moją zdezorientowaną minę. No zaskoczyła mnie tym. Takie słowa wypłynęły z ust Federico - Też mnie tym zaskoczył - zaśmiała się zapewne widząc jaką minę mam w tej chwili. Spojrzałam na nią i także się zaśmiałam.
***
Dzisiejsza noc jest naszą ostatnią. Jutro pod wieczór będziemy już w drodze powrotnej do domu. Strasznie szkoda, że przyjechaliśmy tylko na te trzy dni. Z czego jeden straciłam na bezsensowne obrażanie się na Leona. Wciąż obawiam się, że będziemy spędzać mało czasu ze sobą, co prowadzi do tego, że oddalimy się ode siebie, przestanie nam na sobie zależeć i z biegiem czasu rozstaniemy się ze sobą. A to jest najgorsza rzecz jaką mogłabym sobie wyobrazić. Przytuliłam się bardziej do klatki piersiowej Leona. Przed chwilą zostaliśmy sami, bo moja kuzynka podobno poszła już spać a Federico chciał się przejść. Trochę to naciągane, ale niech im będzie.
- Martwisz się czymś? - zapytał bawiąc się skrawkiem mojej bluzy. Odsunęłam się od niego tak aby móc na niego spojrzeć. Westchnęłam głośno i kiwnęłam przecząco głową.
- Chociaż może trochę - stwierdziłam patrząc na niego z przymrużonym okiem. Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na mnie.
- A czym konkretnie? - zapytał ze śmiechem. I właśnie teraz zaczęłam się zastanawiać czy powiedzieć mu prawdziwy powód mojego zamartwiania się czy raczej ukryć to przed nim. Nie chce go okłamywać - Znowu ci chodzi o tą moją pracę - stwierdził trochę zdenerwowanym głosem. Nabrałam powietrza do płuc i już chciałam odpowiedzieć, ale zrezygnowałam. Westchnął głośno i przewrócił oczami.
- Chodzi mi o to, że...
- Mówiłaś już o co ci chodzi - przerwał mi ewidentnie trochę zły - I powiedziałem, że nie masz się czym martwić - dodał. Czy to właśnie nasza pierwsza kłótnia? Odsunęłam się od niego i spuściłam głowę, chcąc się zastanowić nad tym aby złagodzić tą napiętą sytuację. Wstał ze swojego miejsca i już chciał odejść, ale odwrócił się jeszcze na chwilę w moją stronę - Podobasz mnie się, naprawdę mi na tobie zależy i zaczynam coś do ciebie czuć. Jesteś jedyną dziewczyną, której zaufałem i pozwoliłem się do siebie zbliżyć, co było trudne. A ty nie potrafisz mi zaufać w tak błahej sprawie. Sądziłem, że mnie znasz, ale widać byłem w błędzie - powiedział spokojnie patrząc na mnie. Nie miałam pojęcie co powiedzieć. Ta niby kłótnia wynikła nawet nie wiadomo z jakiego powodu. Ale dzięki temu dotarło do mnie, że powinnam zwiększyć swoje zaufanie do Leona. Nim zdążyłam coś powiedzieć ruszył w stronę namiotu jego i Federico.
- Wiesz, że nie to miałam na myśli - odezwałam się chcąc go zatrzymać. Ruszyłam w jego stronę a on tylko zerknął na mnie przez ramie.
- Jest późno, jutro pogadamy - oznajmił bez namiętnie i znowu chciał mi uciec, ale zatrzymałam go łapiąc za rękaw jego bluzy.
- Myślisz, że zasnę wiedząc, że się na mnie złościsz - powiedziałam patrząc na niego z poczuciem winy. Westchnął głośno wpatrując się we mnie.
- Nie złoszczę się tylko boli mnie fakt, że ja ci ufam, ale ty nie masz do mnie zaufa..
- Przecież ci ufam - przerwałam mu łapiąc go za dłoń i ścisnęłam mocniej. Spojrzał na mnie poważnie i już chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu - Boję się, że będziemy spędzać ze sobą mniej czasu, tym razem o to mi chodziło - wyjaśniłam i wtedy na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Przybliżyłam się do niego nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego - A dobrze wiesz jak lubię spędzać z tobą czas - powiedziałam uśmiechając się do niego. Zbliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta.
- Też to lubię - przyznał, na co się zaśmiałam.
- Lubisz spędzać czas ze sobą czy raczej miałeś namyśli mnie - odpowiedziałam ze śmiechem wpatrując się w jego śliczne oczy. Zaśmiał się na moje słowa, co mnie ucieszyło. I po naszej małej kłótnie nie ma ani śladu.
- Ciebie - wyszeptał kiedy jego usta znajdowały się jakiś centymetr od moich. Nie zdążyłam się nawet uśmiechnąć na te słowa, bo złożył na moich ustach pocałunek.
***
Leżałam głową na kolanach Leona i wsłuchiwałam się w piosenkę lecącą w radiu. Niestety właśnie jesteśmy w drodze powrotnej. Dzisiejsza pogoda nie dopisała i przez cały ranek padał deszcz więc postanowiliśmy wrócić trochę wcześniej. Oczywiście nie jedziemy od razu do domu, bo Federico wpadł na pomysł żeby pojechać coś zjeść do jakiejś restauracji z niezdrowym jedzeniem. Uśmiechnęłam się pod nosem kiedy Leon zaczął niepewnie bawić się moimi włosami. Całkiem przyjemne uczucie.
- Nie lubię tej piosenki - odezwał się zniesmaczony Federico kiedy z radia zaczęła lecieć piosenka What do you mean? autorstwa Justin'a Bieber'a.
- Jesteś pewien, że piosenka ci się nie podoba - zaśmiała się Ludmiła, która zrobiła mu na złość i specjalnie zwiększyła głośność.  Zerknął na nią kątem oka i posłał pytające spojrzenie - Wiesz większość nie lubi piosenki, bo wykonawcą jest Bieber - dopowiedziała zadowolona a ja spokojnie mogłam jej przyznać rację. Przewrócił oczami i chyba postanowił zignorować jej odpowiedź. Zaśmiałam się pod nosem i obróciłam głowę w stronę Leona.
- Wsłuchiwałaś ty się w ogóle w słowa tej piosenki? - jednak Federico postanowił ciągnąć ten temat. Ze strony mojej kuzynki usłyszał śmiech. Nie odpowiedziała tylko śpiewała cicho pod nosem.
- Bo ty byś lepszą napisał - zaśmiałam się bawiąc przy tym bransoletką, którą dostałam od mojego chłopaka. Szatyn zerkną na mnie w odbiciu lusterka i posłał mordercze spojrzenie.
- Oczywiście, że tak - powiedział zbulwersowany. Zaśmiałam się, ale nie byłam jedyna, bo dołączyła do mnie Ludmiła i  także Leon. Zrobił swoją obrażoną minę i nie odezwał się już ani słowem.
***
- Rodzice nas zabiją - szepnęłam kiedy wychodziliśmy z kina. W drodze powrotnej zaraz po zjedzeniu czegoś Federico wpadł na pomysł abyśmy poszli na maraton filmowy, który był w promocji. Początkowo słysząc, że będą puszczane same horrory zapierałam się rękami i nogami, ale Leon potrafi być przekonujący. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na nadgarstku mojego chłopaka i widząc godzinę czwartą trzydzieści dwie stwierdziłam, że najwyższy czas wracać do domu.
- Nie dramatyzuj - odezwał się Federico jedząc resztę popcornu. Spojrzałam w jego stronę morderczym wzrokiem i ciągnąc za sobą swojego chłopaka udałam się w stronę gdzie zaparkował samochód, a moją kuzynkę zostawiłam z szatynem.
- Chyba nie jesteś zła? - zapytał idący obok mnie Leon. Zerknęłam w jego stronę i uśmiechnęłam się szeroko po czym kiwnęłam przecząco głową. Z racji, że nasz kierowca nie śpieszył się musieliśmy na niego zaczekać. Oparłam się o tylne drzwi samochodu po czym pociągnąłem w swoją stronę Leona.
- Mam być zła o to, że mogłam się do ciebie przytulać - oznajmiłam uśmiechając się szeroko. To było najlepsze pięć godzin w ostatnim czasie. Przez cały czas siedziałam wtulona w mojego chłopaka, który śmiał się za każdym razem kiedy chowałam się w jego ramie. W pewnym momencie tak się wystraszyłam, że prawie  weszłam mu na kolana.
- I to mocno, zrobiłaś mi chyba siniaki na żebrach - zaśmiał się obejmując mnie rękami w tali. Przygryzłam dolną wargę i chwyciłam w dłonie materiał jego rozpiętej bluzy. Moim jedynym pragnieniem teraz było złączenie naszych ust, ale niestety kiedy chciałam to zrobić, w tym najmniej odpowiednim momencie pojawił się nie kto inny jak Federico i Ludmiła, której humor chyba się troszeczkę popsuł. Ze cwaniackim uśmiechem odtworzył automatycznym pilotem drzwi i zadowolony z siebie wsiadł do samochodu. Gdybym tylko mogła zrobiłbym mu jakąś krzywdę w tej chwili. Już kolejny raz przerywa mój zamiar pocałowania Leona. Poczułam jak mój chłopak całuje mnie w policzek. Od razu mój nastrój się poprawił.
- Wsiadacie czy mamy jechać bez was - odezwał się nie kto inny jak pan psuja. Westchnęłam głośno i razem z Leonem wsiadłam do samochodu, przy okazji mordując wzrokiem kierowcę.
***
Punktualnie o godzinie trzynastej zapukałem do drzwi domu nikogo innego jak mojej dziewczyny. Dzwoniła do mnie jakieś dziesięć minut temu i prosiła abym przyszedł jak najszybciej. Niestety nie wyjaśniła dlaczego. Słysząc kroki dochodzące za drzwi uśmiechnąłem się do siebie i czekałem cierpliwie aż ktoś je otworzy. A widząc Violettę jeszcze bardziej się uśmiechnąłem.
- Wchodź - nie zdążyłem się nawet odezwać, bo wciągnęłam mnie za rękę do domu - Dobrze, że już jesteś - oznajmiła uśmiechając się po czym pocałowała mnie szybko w usta i rozejrzała się dookoła.
- Coś się stało? - zapytałem zdziwiony obserwując jej każdy ruch. Kiwnęła twierdząco głowa i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Razem z Ludmiła zostałyśmy ukarane przez ciebie i Federico, bo zachciało wam się maratonów - powiedziała trochę zła - Muszę teraz posprzątać cały dom a Ludmiła pomaga w czymś mojemu tacie na mieście - wyjaśniła i złapała mnie za rękę ciągnąc w stronę salonu.
- I mam ci pomóc sprzątać? - zapytałem aby się upewnić. Kiwnęła przecząco głową, co mnie zdziwiło. Skoro nie chce mojej pomocy w sprzątaniu, to po co miałem tutaj przyjść.
- Chce cię prosić abyś zajął się Jasimne w czasie kiedy ja będę sprzątać. Zapomniałam, że umówiłam się z jej mamą a samej jej nie zostawię  - wyjaśniła i wskazała głowa na kanapę, na której siedziała ta dziewczynka. Wcześniej jej tutaj nie zauważyłem, chociaż zdziwiło mnie, że w telewizji lecą jakieś bajki. Mam się zająć tym dzieckiem? Przecież ja nie mam o tym pojęcia. Te małe istoty mnie przerażają - Dziękuję - powiedziała nie czekając na moją odpowiedź, która byłaby oczywiście negatywna. Pocałowała mnie w policzek i udała się do kuchni. Z zawahaniem usiadłem na kapanie obok tej dziewczynki. Od razu jej wzrok powędrował na mnie. Jej duże brązowe oczy były skupione tylko na mnie. Uśmiechnęła się do mnie i po chwili odwróciła wzrok w stronę telewizora.
- Lubisz oglądać bajki? - odezwała się tym swoim dziecięcym głosem. Westchnąłem głośno i odwróciłem wzrok od ekranu po czym skierowałem go na dziewczynkę.
- Jestem za duży na bajki - odpowiedziałem obojętnie. Miałem ją tylko przypilnować a nie konwersować a raczej odpowiadać na jej pytanie, których dzieci w jej wieku zadają miliony.
- Mój tatuś też jest duży a ogląda ze mną bajki - powiedziała przenosząc wzrok na mnie. Uśmiechnąłem się do niej trochę sztucznie i przemilczałem jej wypowiedź. Stwierdziłem, że skoro mam jej pilnować to tego będę się trzymać. Zero rozmowy, zero odpowiadania na pytania i zero kontaktu wzrokowego. Oparłem się wygodnie i skupiłem się na tej bajce, która leciała. Podobać mnie się nie podobała, bo po pierwsze było za dużo różowego i skupiała się na kucykach, które były księżniczkami. I jeszcze dodatkowo śpiewały. A tematem głównym była przyjaźń i bycie dobrym dla drugiego człowieka. Wyczułem na sobie wzrok tej dziewczynki więc spojrzałem na nią kątem oka.
- Mogę dostać trochę soczku? - zapytała wpatrując się we mnie tymi dużymi brązowymi oczami a ręką miętosiła swoją białą koszulkę w różowe motylki. Kiwnąłem twierdząco głową i podniosłem się ze swojego miejsca.
- Zaczekaj zaraz przyniosę - powiedziałem i udałem się w stronę kuchni, w której powinna być Violetta. Nie lubię sprzątania, ale z chęcią zamienię się z nią. Ja bliżej zapoznam się z kuchnią a ona zajmie się tą dziewczynką.
- A jak wrócisz będziesz ze mną rysować? - zapytała słodkim głosikiem zatrzymując mnie dosłownie krok przed opuszczeniem salonu. Odwróciłem się w jej stronę chcąc odpowiedzieć, że nie mam zamiaru malować jej kucyków, ale jej mina zablokowała moje zamiary. Uśmiechała się do mnie z nadzieję w oczach.  Odwzajemniłem jej uśmiech, który z mojej strony tym razem także był sztuczny.
- Jasne, porysujemy razem - odpowiedziałem i odwróciłem się z powrotem żeby wejść do tej kuchni, nalać jej soku, wrócić z powrotem do salonu i męczyć się rysując jakieś kwiatki, króliczki i inne takie - Potrzebny jest soczek - odezwałem się kiedy znalazłem się w kuchni. Odwróciła się w moją stronę przestając wycierać blat i uśmiechnęła się szeroko. Podeszła do szafki, z której wyjęła szklankę a następnie nalała do niej soku z dzbanka stojącego na blacie, który swoją drogą czyściła. Podała mi zamówienie dla Jasmine a przy okazji pocałowała mnie w policzek.
- Podziękuję ci za to zabierając cię na pizzę - powiedziała zadowolona i tym razem to ja pocałowałem ją, ale w usta. Uśmiechnęła się i powróciła do sprzątania. Niechętnie wróciłem do salonu gdzie na stoliku czekała na mnie biała kartka i kilka kredek. Ciekawe skąd ona to wzięła te rzeczy. Wypuściłem powoli powietrze ze swoich płuc i ruszyłem w stronę dziewczynki - Twój soczek - oznajmiłem udając zadowolenie w głosie. Zająłem z powrotem swoje miejsce i patrzyłem na nią. Podsunęła mi kartkę i wystawiła w moją stronę dłoń, w której trzymała brązową kredkę.
- Narysujesz mi lwa - poprosiła z uśmiechem. Nie mogła zażyczyć sobie czegoś prostszego. Artystą nie jestem i jedyne co potrafię rysować to chmury.
- A nie chcesz może kwiatka - jęknąłem biorąc od niej kredkę. Kiwnęła przecząco głową patrząc na mnie uśmiechnięta - Dlaczego akurat lwa? - zapytałam zbierając się za rysowanie coś co miało przypominać zwierze, o które prosiła. Zaśmiała się i napiła się soku, który jej przyniosłem.
- Bo nazywasz się Leon - odpowiedziała na moje pytanie zaczynając kreślić coś na swojej kartce - A ja lubię kotki - dodała. Przestałem na chwilę wykonywać swoją czynność i spojrzałem na nią. Odwróciła swoje spojrzenie w moją stronę i uśmiechnęła się szeroko. W sumie mógłbym ją polubić. Jakby spojrzeć na to z innej strony, to jest całkiem uroczym dzieckiem. Odwzajemniłem jej uśmiech, który był szczery i powróciłem do rysowania tego lwa. 

***
Rozdział 72! Zbliżamy się do końca pierwszej części.
Skończyłam! I jestem z siebie dumna!
Planowałam zrobić rozdział dłuższy, ale kilka scen przeniosłam do następnego.
Znaczy mam zamiar je tam przenieść, bo jeszcze nie napisałam kolejnego.
Nie przedłużam.
Zapraszam do czytania.
Komentowania ( liczę na większą ilość niż pod ostatnim )  

29 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jejku co za świetny rozdział ! Jesteś genialna Daria 😍
      Zaczęłaś rozdział z impetem , ta dziewczyna haha co za zołza , ale jak Leo podszedł to od razu udawać miłą takie są najgorsze , ale Violka wybrnęła ;). No wypad dobiegł końca , ale chyba się im udał. Obrażalski Fede jest świetny 😄. Lu wydaje mnie się, ze coś kręci chyba uczucia do Federico nie wygasły w pełni. Kłótnia Violki i Leona wow 😲 Leo jakie wyznanie, otwiera się chłopak 😃 to dobry znak.
      Czekam z niecierpliwością na 73 rozdział :)
      Wszystkiego dobrego na święta 😘

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wszystko byłoby pięknie ładnie gdyby nie ta dziewczyna. Na początku taka wredna, a pojawił się Leon to od razu zmieniła nastawienie i udawała milutką. Haaa! A Leon zjaladnki się V i miał ją gdzieś! I bardzo dobrze!
      Castillo 1 Nieznajoma 0 😁

      Fede niby przeprosił Lu. Robi chłopak postępy. Chce w ten sposób sie do niej zbliżyć czy co? Violka jak zwykle lubi wyciągać od innych informacje. Ciekawska osóbka z niej. 😁😁

      Mała kłótnia za nimi. Dobrze, że się pogodzili i wszystko sobie wyjaśnili. Może nie trwało to długo, ale jednak Leon poczuł się urażony.
      Zaczyna coś do niej czuć? Łał.
      Hmmm, a tu takie zakończenie pierwszej części wyznaniem miłosnym. Chyba bym skakała do sufitu 😨😨(najpierw wyglądałabym tak, coś a'la wielki szok)
      😆😆😆😆 (później zaciesz na twarzy)
      Dobra nie będę się tu o sobie rozpisywać 😀

      Maraton filmowy.
      V i Lu mają karę. Oj Leon ratuj!
      Opieka nad Jasmine? Leon się po mału do niej przekonuje. Fajnie by było jakby ją polubił.
      Rysunek lwa? Leon postaraj się.

      Cuuuddooowny :* ❤
      Zajebisty.
      Boski.
      Fantastyczny.
      Genialny.
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  3. Kocham i nie przestane ... 😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Perelka *.*
    Ta dziewczyna, co oblala Violette jest mega falszywa... :/
    Boje sie, ze ona sie pojawi i zniszczy Leonnete :(
    Szczegolnie jesli bedzie to w pracy Leona ;-;
    On niby nie ufa innym dziewczynom, ale co jak cos sie stanie i to sie zmieni :/?
    Yhhh....
    A kara przez Federico to nic nowego pewnie XD
    Ja tam go tutaj nie lubie XD
    Ta mala dzuewczynka jest slodka ^^
    To takie fajne bylo z tym lwem ^^
    Leon zaczyna lubic dzieci :D
    Jeej!
    Czekam na kolejna perelke <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Istna Perełka 👌💟💞😘

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział 😍 nie mogę się doczekać następnego 👌

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje rozdziały to czysta perfekcja ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega 👑❤👌👑❤👌

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział rewelacyjny *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. O ja ! Istna perfekcja jestem pod wielkim wrażeniem ! 😍
    Uwielbiam Lu i Fede mam nadzieje , ze po tych ich wszystkich perypetiach będą znowu razem 😊
    Leon i Vilu słodka i dobrana z nich para 👫
    Leo i zabawa z Jasmine , otwiera się chłopak 😉
    Czekam na kolejnym rozdział !
    Kinia 😘

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne
    Fenomenalne
    Violetta martwi się że Leon będzie spędzał z nią mniej czasu :(
    Leon polubił Jasmin
    Federico pan psujaa
    Federico przeprosił Lu na WOOW
    Lu i Viola mają kare
    Leon artystą
    hhahhha
    Wspaniały !

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wrócę jutro, a jak nie, to pozwalam na to by zakopać mnie żywcem ;-; <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam!
      Co z tego, że wieczorem ?
      Przecież jeszcze jest dzisiaj XD
      Miałam być wcześniej, ale święta.
      No i chyba przez śmigusa dyngusa mam zalany laptop i muszę się męczyć z telefonem XD ;-;
      Tak to jest jak wbijają do ciebie koledzy z pistoletami na wodę xD

      Przepraszam, bo znowu cię zanudzam. XD
      Mam dzisiaj dobry humor, także może mi odwalać.
      Lepiej nie czytaj tego komentarza :3

      Cały rozdział to jest jedno wielkie sdmgiodfioidf *.*
      Ja naprawdę nie umiem wyrazić tego w słowach.
      Nie mam bladego pojęcia co ty w sobie masz, ale cię uwielbiam.
      Na samym końcu świata rozpoznałabym twój styl pisania, bo jest wyjątkowy.
      Nie wiem jak to robisz, ale tą twoją historię czyta się z taką delikatnością i lekkością.
      Tak proste i codzienne życie twoich bohaterów opisujesz w taki magiczny sposób, że aż samemu chciałoby się żyć w tym twoim opowiadaniu.

      Jestem pewna, że mogłabym twoje opowiadania czytać do upadłego a i tak by mi się nie znudziły.

      Jesteś wyjątkowa. I ty i twój blog.
      Basta, finito, finał... xdd

      Ooo. Jak to przeczytałam to stwierdziłam, że wcale mi tak mocno nie odwaliło.
      Mogło być gorzej xdd
      Pozdrawiam kochana xoxo

      Usuń
  14. Z racji tego, że nie popisałam się komentarzem pod poprzednim nextem postanowiłam ci to wynagrodzić. I nie miej mi za złe jeśli od czasu do czasu napiszę głupoty, w dzisiejszym dniu wszystko jest możliwe..
    Najchętniej to zapadłabym się pod ziemie -,-

    Naprawdę pierwsza część dobiega końca? Mam nadzieję że po drugiej będzie tych historii o wiele wiele więcej, nie wiem czy zniosłabym brak wpisów z twojej strony.
    I mówie to naprawdę szczerze ^^
    Niby zwykłe słowa ale ile dla mnie znaczą.
    Leòn y Violetta to takie aniołki ♥
    I już mam co do tego wątpliwości kiedy zacznie się to czego od ciebie wymagam od miesiąca. I jeszcze raz za to przepraszam, Leòn musi być gotowy, oby jak najszybciej.
    To chyba dobrze że Lu pogodziła się z Fede? Zero kłótni i stresu, aww, zrobili to także dla Leonetty ♥ ;")
    Hahaa dziewczyny dostały karę, a pan Verdas został niańką co do niego pasuję, chyba dzieci nie są takie złe, skoro zdążył ją polubić.

    Rozdział jest wspaniały i to się nigdy nie zmieni więc wielki szacun kochana ;)
    Good night, buziaki ;*

    Wika xoxo

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebisty rozdział !
    O matko uwielbiam to opowiadanie , mogę go czytać cały czas 😊
    Czekam na dalszą część opowiadania !

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudeńko <3
    Uwielbiam Twój styl pisania
    Podoba mi się ta historia, bo jest taka prawdziwa, prawdopodobna i to jest ba prawdę świetne
    Nic nie jest przesądzone !!
    Nie mogę doczekać się nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. O ja ! Jesteś niesamowita :)
    Rozdział petarda -jak każdy z resztą:)
    Nie mogę się doczekać kontynuacji opowiadania ! Tak się cieszę , ze będzie kolejna część 💃

    OdpowiedzUsuń