niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 73: To przez tą dziewczyne

Jestem zmęczony, jak nigdy. Już o godzinie dziesiątej musiałem być na torze, bo Hudson dostał potwierdzenie na mój wyścig za niecałe dwa dni. Dość, że zostało mało czasu, to jeszcze wyścig jest w jakimś innym mieście. Według mnie nie jestem jeszcze dosyć gotowy aby wystartować, ale Hudson twierdzi inaczej. Wszedłem na chwile do szatni aby nawodnić się, bo słońce dzisiaj jest nie do zniesienia. Spojrzałem na telefon chcąc się dowiedzieć, która jest godzina, ale zamiast tego ujrzałem dwa nieodebrane połączenia od Violetty i jedno od Federico. Domyślam się, że Violetta dzwoniła chcąc upewnić się czy na pewno się dzisiaj spotykamy, ale nie mam pojęcia, co może chcieć ode mnie Federico.
- Dobrze, że jeszcze cię złapałem - usłyszałem za swoimi plecami trochę zdyszany głos Hudsona. Odłożyłam telefon do torby i odwróciłem się twarzą w jego stronę - Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość - zaczął uśmiechając się. W moim przypadku określenie zła wiadomość jest zawsze końcem czegoś, co mnie uszczęśliwia. Kiedy pierwszy raz usłyszałem te słowa, miałam jakieś pięć lat i tą złą wiadomością było to, że muszę wrócić do domu dziecka od mojej już drugiej rodzinny zastępczej. I każdy kolejny raz gdy słyszałem te słowa, był podobny. Szczerze obawiałem się trochę tego, co ma mi do powiedzenia - Dobrą wiadomością jest to, że weźmiesz udział w dwóch kolejnych wyścigach - oznajmił zadowolony, na co się uśmiechnąłem.
- No a ta zła? - zapytałem chociaż nie chciałem wiedzieć, ale zanim zacznę się cieszyć z tej dobrej wiadomości muszę poznać tą drugą.
- Będziesz musiał więcej trenować - powiedział jakby to  było oczywiste. Uśmiechnąłem się do siebie i w duchu dziękowałem, że tym razem ta zła wiadomość nie zniszczyła moich planów i co najważniejsze nie sprawiła mi zawodu czy w jakimś stopniu bólu psychicznego - I zaczniemy od teraz - dodał po czym odwrócił się w stronę wyjścia z szatni.
- Ale na dzisiaj już skończyłem trening - zatrzymałem go zanim zdążył opuścić to pomieszczenie. Westchnął głośno odwracając się w moją stronę.

- To przedłużymy go o dwie godziny i popracujemy nad techniką - stwierdził zadowolony, ale tym razem nie odwzajemniłem jego pozytywnego nastawienia. Wyszedł z szatni zostawiając mnie samego. Odchyliłem głowę do tyłu i westchnąłem głośno. Zerknąłem na ekran telefonu i jeszcze głośniej westchnąłem. Jest już prawie godzina czternasta. Z Violettą umówiłem się na szesnastą a dopiero o tej godzinie skończę trening. Nie chce przesuwać z nią spotkania, ale niestety jestem do tego zmuszony. Wziąłem telefon do ręki i odblokowałem za pomocą wzoru a następnie wybrałem numer do Violetty. Jestem pewny, że to zrozumie.
- Dobrze, że oddzwaniasz - usłyszałem jej głos po niespełna trzech sygnałach - Dzwoniłam wcześniej aby się dowiedzieć, o której przyjdziesz - dodał zapewne uśmiechając się.
- Słuchaj, będziemy musieli przesunąć nasze spotkanie o jakąś godzinę ewentualnie dwie - odezwałem się niepewnie. Teraz nie jestem już taki pewny czy to zrozumie - Hudson chce żebym został dłużej i popracował nad techniką - wytłumaczyłem powód, dla którego musimy się spotkać trochę później. Wiem, że zapewne zapytała by o to. Usłyszałem z jej strony głośne westchnięcie, co chyba nie wróżyło zbyt dobrze. 
- Widzisz właśnie o to mi chodziło - zaczęła z nutką złości w głosie - Jeszcze nie zacząłeś pracy a już nie masz dla mnie czasu - dodała oskarżycielsko. Znowu będziemy wałkować ten temat. Z dziewczynami jednak nie jest tak kolorowo.
- Przecież nie odwołuje naszego spotkania tylko chce je przesunąć na inną godzinę - powiedziałem próbując się nie zdenerwować. Ma do mnie pretensje, praktycznie o nic.
- Tak się zaczyna. Najpierw przekładasz spotkanie na inną godzinę a następnym razem je odwołasz - odpowiedziała podnosząc głos. Westchnąłem głośno i już chciałem się odezwać i zaprzeczyć, ale uprzedziła mnie - To o której znajdziesz dla mnie czas? - zapytała z irytacją próbując wywołać u mnie poczucie winy, co jej się niestety nie udało, bo nie mam powodu żeby czuć się winny.
- Będę po ciebie o siedemnastej - oznajmiłem wzdychając. Przytaknęła i nim zdążyłem się pożegnać, zakończyła połączenie.
***
Od chwili gdy po nią przyszedłem nie odezwała się ani słowem. Przywitała się ze mną normalnie i początkowo sądziłem, że jest w porządku między nami. Uśmiechała się i trzymała mnie za rękę, ale mimo to czułem, że jest zła. Zaczynałem kilka razy temat, ale z jej strony otrzymywałem tylko kiwnięcie głową i milczenie. Teraz jest to samo. Siedzimy naprzeciwko siebie w jakiejś restauracji i nie odzywając się do siebie jemy to co zamówiliśmy i zapłaciliśmy. Męczy mnie to a zarazem denerwuje. Nic nie zrobiłem a zostałem ukarany. 
- Masz zamiar cały czas milczeć? - zapytałem po dłuższej chwili obserwacji jej. Podniosła swój wzrok na mnie i nic nie mówiąc posłałam mi znudzone spojrzenia - Skoro jesteś na mnie wkurzona, to po co chciałaś się spotkać - westchnąłem nie patrząc na nią tylko na serwetkę, która się bawiłem. Czułem na sobie jej spojrzenie, ale mimo to nie podniosłem na nią wzroku.
- Bo może chciałam spędzić z tobą czas - powiedziała zdenerwowanym tonem. Chciałem załagodzić sytuację a chyba pogorszyłem. Zerknąłem na nią, co było moim błędem, bo napotkałem jej mordercze spojrzenie. Jest chyba jeszcze bardziej zła niż była.
- Chcesz ze mną spędzić czas, ale nie masz zamiaru się do mnie odzywać - stwierdziłem a raczej próbowałem zrozumieć jej tok myślenia. Chociaż obserwując jej zmieniający się wyraz twarzy mogłem sobie darować to rozumowanie. Zacisnęła zęby i ku mojemu zaskoczeniu wstała ze swojego miejsca. Wzięła swoją torebkę i udała się w stronę wyjścia z restauracji. Zdezorientowany patrzyłem na wychodzącą Violettę i próbowałem zrozumieć, co się tutaj przed chwila wydarzyło. Wstałem szybko ze swojego miejsca i pobiegłem za nią. Kompletnie nie mam pojęcia dlaczego tak się zdenerwowała. Złapałem ją za nadgarstek zanim zdążyła udać się w stronę swojego domu.
- O co ci chodzi? - zapytałem spokojnie kiedy jej mordercze spojrzenie skierowało się na mnie. Westchnęła głośno i przymknęła na chwile oczy, chcąc się chyba uspokoić. Nie odpowiedziała tylko przytuliła się do mnie, co sprawiło, że kompletnie przestałem ją rozumieć - Czuję się skołowany - odezwałem się. W odpowiedzi usłyszałem jej cichy śmiech. Odsunęła się ode mnie na wyciągnięcie ramion a na jej twarzy malował się delikatny uśmiech. Kobiety jednak są dziwne.
- W niedzielę rano lecę z rodzicami i Ludmiłą do Włoch na tydzień więc chce spędzić z tobą jak najwięcej czasu, ale jestem trochę na ciebie zła dlatego się nie odzywałam - wyjaśniła patrząc na mnie. Zmarszczyłem brwi i żeby nie zagłębiać się w rozumowaniu tego, kiwnąłem głową aby myślała, że rozumiem chociaż wcale tak nie jest. Skoro chce spędzać ze mną jak najwięcej czas, to po co tracić go na bezsensowne kłótnie.
- Wracamy do środka? - zapytałem przerywając tą niezręczną ciszę. Kiwnęła przecząco głową i zbliżyła się do mnie a następnie pocałowała mnie.
- Chodźmy na spacer -  stwierdziła i łapiąc mnie z rękę pociągnęła w stronę parku.
***
Przebrałem się w ubrania, w których rzadko chodzę i mogę spokojnie ubrudzić je farbą. Wczoraj w końcu dostarczyli meble do mojego pokoju a farbę kupiliśmy dzisiaj rano. Stare meble zostały wyniesione z pomieszczenia więc nie ma przeszkód do malowania. Cieszę się niesamowicie, bo dobijały mnie te jasne kolory. Zdecydowanie preferuję ciemniejsze kolory po prostu lepiej się czuję w ich otoczeniu. Wchodząc do pomieszczenia, które już niedługo oficjalnie będzie moim pokojem ujrzałem sylwetkę nikogo innego jak Federico. Ucieszony stał przy jednej ze ścian i zaczynał malowanie. Bez zwlekania także chwyciłem za jeden z pędzli i zacząłem nadawać ścianie ciekawszy kolor. Jedna ściana z tego co wiem będzie w odcieniu szarości a pozostałe według mnie w kolorze granatowym, ale moja biologiczna mama twierdzi, że jest to jakiś inny odcień granatowego. I właśnie wtedy dotarło do mnie, że najwidoczniej nie znam się na kolorach.
- Powiedz tak szczerze - zaczął temat Federico patrząc na mnie kątem oka - Jak to jest być w związku z Violettą? - zapytał, co mnie totalnie zaskoczyło. Przestałem na chwilę wykonywać swoją czynność i spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami. Ale widząc jego poważną minę zaśmiałem się pod nosem i kontynuowałem malowanie.
- Normalnie - odpowiedziałem, na co się zaśmiał. Zapomniałem, że dla niego to jest coś niezwykłego, bo przecież jaki facet może być tylko z jedną dziewczyną - Prawdę mówiąc, to związek z nią mnie uszczęśliwia - powiedziałem dochodząc do tego wniosku. Od kiedy jestem z Violettą zaczyna mnie się układać. Ze strony Federico usłyszałem głośny śmiech.
- Faceta uszczęśliwia dobry mecz, piwo i kumpel obok a nie użeranie się z dziewczynami - powiedział ze śmiechem i spojrzał na mnie. Ktoś go musiał zranić, że teraz tak podchodzi do tematu związku. Człowiek nie może być tak negatywnie nastawiony sam z siebie. Wiem, coś o tym. Sam miałem takie podejście do dziewczyn z powodu przeszłość, ale przełamałem się i cieszę się z tego, bo jestem szczęśliwszy.
- Dlaczego masz takie podejście do związku? - zapytałem dość niepewnie, bo nie mam pojęcia jak zareaguje na to pytanie. Przestał na chwilę malować ścianę i zerknął na mnie kątem oka.
- Bo to strata czasu - odpowiedział zanurzając pędzel w farbie - Każda jest taka sama. Udaje zakochaną w tobie a po roku związku zdradza cię z kimś innym a później zrywa, bo chce być z tym drugim - dodał ze złością malując ścianę. Jednak kiedy zdał sobie sprawę ze słów jakie wypowiedział przerwał malowanie i spojrzał na mnie. Miałem rację. Zraniła go i zablokowała w nim okazywanie jakichkolwiek uczuć. Nie jest taki sam z siebie. To przez tą dziewczynę, która go zraniła. Już otwierałem usta aby coś powiedzieć, ale mnie uprzedził - Związki to jedno wielkie gówno - wysyczał przez zaciśnięte usta po czym wyszedł z pomieszczenia zdenerwowany. Odprowadziłem go wzrokiem do drzwi i westchnąłem głośno.
***
Usiadłem niepewnie obok mojej biologicznej matki na kanapie i uśmiechnąłem się w jej stronę, co oczywiście odwzajemniła. Z każdym kolejnym dniem czuję się tutaj swobodniej. Co prawda jeszcze nie wiem gdzie znajduje się połowa rzeczy, ale na szczęście opanowałem już układ domu.
- Nie macie nic przeciwko, że zaprosiłem tutaj Violettę - zacząłem temat widząc, że do salonu wszedł także mój biologiczny ojciec. Jak na razie nie potrafię ich inaczej nazwać. Słowa mama i tata brzmią dziwnie. Pewnie z czasem przywyknę, ale teraz jest za wcześnie. 
- Oczywiście, że nie przecież to twój dom i możesz zapraszać kogo chcesz - stwierdziła uśmiechnięta. Odwzajemniłem jej uśmiech i już chciałem wstać z miejsca, ale w ostatniej chwili zdecydowałem, że do czasu aż przyjdzie Violetta mogę z nimi posiedzieć.
- A zwłaszcza swoją dziewczynę - odezwał się biologiczny ojciec zerkając w moją stronę jednoznacznie. Zaśmiałem się pod nosem i spuściłem swoje spojrzenie na dłonie, które trzymałem na swoich kolanach - Chętnie ją poznamy - dodał i napił się z kubka podajże kawy.
- Tak, przynajmniej ty nie masz takiego podejścia do miłości jak Federico - odpowiedziała wpatrzona w telewizor kobieta. Już chciałem poruszyć ten temat, ale uprzedził mnie w tym biologiczny ojciec.
- Dobrze wiesz jak cierpiał po tym jak Olivia z nim zerwała - przypomniał swojej żonie, tym samym naprowadzając mnie na temat. Przygryzłem policzek od wewnątrz i skupiłem spojrzenie na programie lecącym w telewizji.
- Nigdy jej nie lubiłam - oznajmiła moje biologiczna matka, na co miałem ochotę się zaśmiać, ale się powstrzymałem - Zawsze kiedy przychodziła do niego była zbyt miła - dodała dla wyjaśnienia. Zerknąłem w jej stronę i wtedy spotkałem się wzrokiem z moim biologicznym ojcem, który powstrzymywał śmiech podobnie jak ja. Co raz bardziej dostrzegam podobieństwo między mną a nim, chodzi mi o charakter czy wykonywanie podobnych gestów. Nagle usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałem ze swojego miejsca i udałem się w stronę drzwi aby wpuścić Violettę do środka, bo jestem pewien, że to ona. I nie myliłem się. Stała ubrana w śliczną biała sukienkę i z szerokim uśmiechem na twarzy. Przywitała się ze mną całusem w policzek i niepewnie weszła do środka. Splotłem nasze dłonie i pociągnąłem ją w stronę salonu aby przedstawić ją moim biologicznym rodzicom.
- Hej, to jest Violetta - odezwałem się zwracając tym samym ich uwagę na nas. Jednak kiedy zobaczyła mojego biologicznego ojca ścisnęła mocniej moją dłoń, co mnie dziwiło. Oboje podeszli do nas z uśmiechem.
- Znamy już Violettę - oznajmiła biologiczna matka, ale mimo to uścisnęła dłoń mojej dziewczyny - Nie wiedzieliśmy, że to z nią się spotykasz - dodała z entuzjazmem. 
- Skąd ją znacie? - zapytałem zdziwiony spoglądając raz na Violettę raz na moich biologicznych rodziców. Po minie mojej dziewczyny widziałem, że chyba raczej nie miała pojęcia skąd ją znają.
- Pracuję z Violetty mamą i byliśmy kilka razu u nich w domu - oznajmiła moje biologiczna mama, wywołujący zaskoczenie nie tylko u mnie, ale także u Violetty - Idźcie już do pokoju - zaśmiała się po czym posłała nam uśmiech. Pociągnąłem delikatnie dziewczynę w stronę już oficjalnie mojego pokoju. Wydawała się być jakaś nieobecna. Usiadła na moim łóżku i spojrzała na mnie przestraszona.
- Coś się stało? - zapytałem kucając przed nią i łapiąc ją za dłoń. Przełknęła głośno ślinę i pokiwała przecząco głową.
- Nic takiego, przeżyłam tylko lekki szok - odpowiedziała uśmiechając się. Uniosłem do góry brew dając jej do zrozumienia, że taka odpowiedź mi nie wystarczy. Nabrała nerwowo powietrza po czym wypuściła je powoli - Pamiętasz mówiłam ci, że podczas śpiączki po wypadku miałam tak jakby sen czy tam wyobraźnie, w której cię znałam i byliśmy razem - zaczęła, na co przytaknąłem - Tam poznałam twoich rodziców i wyglądali identycznie jak oni - wyjaśniła o co konkretnie chodziło - Początkowo nie poznałam twojej matki, ale kiedy zobaczyłam twojego ojca, od razu wiedziałam, że to on - dodała zdenerwowanym głosem bawiąc się moją ręką. Teraz jest jasne, dlaczego zareagowała tak jak zobaczyła mojego biologicznego ojca.
- To jest dziwne - szepnąłem jakby sam do siebie, ale moim zamiarem nie było to, aby Violetta nie usłyszała. Ścisnęła mocniej moją dłoń i kiwnęła twierdząco głową.
- Czuję się jak jakieś widmo - odezwała się po chwili ze śmiechem. Odwzajemniłem jej uśmiech a następnie sam się zaśmiałem. To na prawdę jest zaskakujące. Kiedy mi o tym opowiadała po raz pierwszy uznałem ją za jakąś wariatkę, a teraz ten jej sen czy coś podobnego w jakimś stopniu się spełnia. Jesteśmy razem, Federico jest faktycznie moim bratem a teraz jeszcze rodzice z jej wyobraźni są moimi biologicznymi rodzicami. Można zwariować.
***
- Wiedziałam, że tak będzie - powiedziałam przytulając się do mojego chłopaka, który wrócił ze swojego drugiego wyścigu. Niestety nie mogłam na niego jechać, bo był w jakimś innym mieście, ale ważne, że mój Leon go wygrał. Zaśmiał się obejmując mnie w tali ramionami. Cieszę się z tego bardziej niż on. Podskoczyłam delikatnie i oplotłam nogi wokół jego bioder. Odsunęłam się od niego i ujmując jego twarzy w swoje dłonie złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek, na którego w stu procentach zasłużył. Uśmiechnął się podczas pocałunku i pogłębił go. Niestety fakt, że jesteśmy u mnie w salonie i dodatkowo mój tato jest w domu, a taki widok raczej mu się nie spodoba - Mówiłam, że jesteś najlepszy - dodałam uśmiechnięta patrząc na jego rozbawianą twarz. Pokręcił głową i postawił mnie na ziemi, co mnie trochę zasmuciło. Mimo to pociągnęłam go za rękę w stronę mojego pokoju, w którym panował delikatny bałagan, bo już jutro wieczorem wyjeżdżam do Włoch i zaczęłam pakowania, ale przerwałam gdyż zadzwonił Leon. Widząc minę mojego chłopaka kiedy wszedł do pokoju, zaśmiałam się głośno.
- Może gdzieś wyjdziemy? - zaproponował rozglądając się po pokoju. Odpowiedziałam śmiejąc się i kiwając przecząco głową. Zgarnęłam poukładane ubrania z łóżka i położyłam je na komodzie. Teraz jest miejsce aby usiąść.
- Ej Viola, masz może miejsce w walizce - odezwała się Ludmiła wchodząc bez pukania do mojego pokoju. Jednak kiedy zobaczyła mój nieporządek, sama odpowiedziała sobie na pytanie - Tak w ogóle gratuluje, Leon - zwróciła się do mojego chłopaka po czym podeszła do niego i uściskała go. Po jego minie widziałam, że się zdziwił skąd wie, ale po chwili zrozumiał, że ja jej powiedziałam. I nie tylko jej, bo tak się ucieszyłam, że poinformowałam o tym mamę i tatę, który początkowo nie wiedzieli o co mi chodzi, ale im wytłumaczyłam pokrótce.
- Dzięki - uśmiechnął się do niej kiedy odsunęła się od niego. Ich relacja podoba mnie się coraz bardziej. Nie miałabym nic przeciwko gdyby się zaprzyjaźnili.
- Wracam do pakowania, bo czuję, że trochę mnie to zajmie - stwierdziła niechętnie po czym zaśmiała się cicho, a następnie wyszła z mojego pokoju. Kiedy tylko moja kuzynka opuściła pomieszczenie podeszłam do Leon i ponownie go wyściskałam.
- Jak ja wytrzymam tydzień bez przytulania się do ciebie - odezwałam się zadzierając głowę do góry aby móc na niego spojrzeć. Zaśmiał się na moje słowa i delikatnie musnął moje usta.
- Dasz radę - odezwał się z uśmiechem po czym przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej - A jak wrócić to wyściskam cię podwójnie - dodał spoglądając mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam się szeroko i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Trzymam cię za słowo - wyszeptałam wtulając się w niego. Strasznie cieszę się na ten wyjazd do Włoch, ale będę tęsknić za nim. I mam cichą nadzieję, że szybko zleci ten pobyt. 

***
Wysiadłam z samolotu ciągnąc za sobą moją walizkę. Wreszcie jesteśmy na miejscu i mogę wyprostować nogi a także odetchnąć świeżym powietrzem. Chciałam przespać cały lot, ale było mi zbyt niewygodnie, żeby zasnąć. Teraz czeka mnie półgodzinna droga do domu Ludmiły. I mam nadzieję, że w tym wypożyczonym samochodzie będzie klimatyzacja, bo temperatura jest tutaj strasznie wysoka.
- Już się nie mogę doczekać aż pójdziemy na miasto - odezwała się rozentuzjazmowana Ludmiła idąc obok mnie ze swoją walizką chyba dwa razy większą od mojej. Spojrzałam w jej stronę i zaśmiałam się głośno zwracając na siebie uwagę kilku przechodzących ludzi - A później poznam cię z moimi znajomymi ze szkoły- dodała związując swoje długie blond włosy w wysokiego kucyka. Natomiast ja ściągnęłam swoją koszulę w kratkę zostając tylko w podkoszulce na ramiączkach.
- Najpierw to ja wezmę prysznic - oznajmiłam zaplątując koszulę wokół bioder a swoje włosy odrzuciłam na plecy. Ucieszyłam się kiedy zobaczyłam sylwetkę taty w podjeżdżającym samochodzie. Bez namysłu wsiadłam do środka a mojemu tacie zostawiłam wpakowanie walizki do bagażnika. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech kiedy poczułam chłodne powietrze. Nie spodziewałam się  aż takiej wysokiej temperatury we Włoszech.
- Ludmiła zadzwoń do rodziców, że za niedługo będziemy - odezwała się moja rodzicielka zakładając na nos swoje okulary. Moja kuzynka od razu chwyciła za telefon i wybrała numer do swojej mamy albo taty. I w tym momencie do samochodu powrócił mój tato, odpalił samochód i włączył się do ruchu ulicznego. Od razu powędrowałam wzrokiem za okno aby podziwiać widoki. Uwielbiam takie krajobrazy. Wąskie uliczki, śnieżnobiałe budynki przyozdobione doniczkami z czerwonymi różami. Jak sobie pomyślę, że będziemy spacerować takimi uliczkami wieczorem to rozpiera mnie radość. Szkoda tylko, że osobą towarzyszącą nie będzie mój chłopak. Taki spacer byłby strasznie romantyczny.
- Mama powiedziała, że w sam raz zdąży dokończyć obiad - oznajmiła Ludmiła wybudzając mnie tym samym z podziwiania krajobrazu. Odwróciłam na chwilę spojrzenie w jej stronę i uśmiechnęłam się szeroko.
***
Nie podoba mnie się ten rozdział
Jest nudny i krótki.
Powód jest prosty: Jestem przeziębiona.
Nie mam nawet siły sprawdzić błędów.
W następnym się bardziej postaram :) 

23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Piszę ten komentarz 2 raz, bo wtedy dodały się z niego tylko 2 wersy ;-;
      Bloger jest okropny.
      Perfecto rozdział <3
      Lool :o
      Fede jest taki, bo Olivia go zraniła, a ja myślałam, że już się taki urodził XD
      Violetta czasem zachowuje sie głupio ;-;
      Wkurza mnie jej zachowanie...
      Dobra, Leon ma mniej czasu, no ale jednak on też chce mieć jakieś zajęcie w życiu XD
      Nie tylko ona jest ważna ;c
      Osobiście nie lubię tych wyścigów Leona ;-;
      On ma coraz mniej czasu, a w końcu jeszcze coś mu się stanie i tak to się skończy :/
      Violetta taki jasnowidz XD
      Ten jej sen mnie przeraża :D
      Mam nadzieję, że podczas tego wyjazdu nie stanie się nic, co rozdzieli Leonettę, bo będę płakać xD <3
      Czekam na nexta :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie marudź, bo jest zajebisty. Złapało cie przeziębienie, więc masz pawo być osłabiona. Mimo to napisałaś rozdział i go dodałaś 😀

      Violka czasami zachowuje się jakby co chwile miała PMS 😂
      Kłóci się z Leonem o byle co, ale zaraz i tak szybko się godzą. A on taki biedny, skołowany nie wie o co chodzi. Nie dziwie mu się. Chciała się z nim spotkać. Przesunął godzinę ze względu na trening. Obraziła się. Spotkali się i z nim nie rozmawiała. Później ta informacja o wyjeździe. Na szczęście się dogadali 😄

      Sprawa stała się jasna. Fede ma uraz do związków, bo został zraniony. Swoim zachowaniem próbuje uniknąć kolejnych rozczarowań.
      Olivia. Zerwała z nim, a ten się załamał. Teraz broni się rękami i nogami przed związkami.

      Violka to ma przygody. Wszystko co dotyczyło Leona w jej śnie się sprawdza. Rodzice. Brat. Ona jako dziewczyna. Nieźle.
      V poznała rodziców Leona. Nie jest gotowy żeby mówić do nich mamo i tato, ale przynajmniej z nimi rozmawia. O tyle dobrze. Po mału przyzwyczaja się do faktu, że ma rodziców i brata.

      Teraz to się nie mogę doczekać jak oni wrócą z tych Włoch. Dopiero wyjechali, a ja bym chciała żeby już wrócili. Czemu? Obietnica Leona.

      Wygrany wyścig? Kolejny? Łał.
      V jedzie do Włoch. Ciekawe czy ktoś się będzie do niej przystawiał.

      Zajebisty.
      Cudowny.
      Genialny.
      P.E.R.E.Ł.K.A.
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  3. Istna Perełka😍👌💕💞

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Mamy 73 😍
      Rewelacja jak zawsze !
      Daria jesteś najlepsza ! Jestem twoją fanką ❤
      Co do rozdziału:
      Leo no proszę jak się chłopakowi wiedzie na torze tyle pracy , wygrane wyścigi :D tylko żeby się to na zyciu prywatnym nie odbiło !
      Violka wściekła w sumie nie ma co się dziwić , boi się , ze nie będzie spędzała dużo czasu z chłopakiem.
      Fede jaką ma opinie o kobietach... Musiał się chłopak sparzyć i to nie raz
      Violka ciągle w podróży , tym razem Włochy ❤ i to z Lu cudnie 😍
      Rodzice Leona znają Violke no co za dziwna sytuacja haha :D
      Kochana rozumiem Cie sama walczę z przeziębieniem od tygodnia 😘
      Zdrówka w takim razie życzę!😉

      Usuń
  5. Supcio <3
    Wracaj do zdrowia kochana i spokojnie odpocznij tylko nie rozleniwiaj się tak jak ja :D ;)
    Czekam na nexta ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny ♡♡♡
    Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny
    Fantastyczny
    Fenomenalny
    Doskonały
    Rewelacyjny
    Leon czuje się coraz swobodniej przy rodzicach i w domu :)
    Violka zła na Leona
    Leon i Fede rozmawiają o dziewczynach :)
    Już wiemy czemu Fede taki jest
    Leon i Ojciec są do siebie podobni :)
    Leon wygrał wyścig
    Viola jedzie do włoch :**
    Genialne czekam na next >>>

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej , ale super rozdział !
    Wcale a wcale nie jest nudny !
    Violka nie próżnuje pierwsze wyprawa pod namiot teraz podróż do Włoch 😍
    Leon wreszcie zaczyna się chłopakowi układać bardzo mnie to cieszy
    Czekam na 74 :D
    Kinia 😘

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana jak zawsze rewelacja w twoim wykonaniu ! Violke i Leona czeka pierwsza długa rozłąka, ciekawe jak ja zniosą:)
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :D
    Ludzie co jest?! Tylko 21 komentarzy WTF?! Chyba sobie jaja robicie komentować ten świetny rozdział !
    😘

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny jak zwykle nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń