- Dobrze, że jeszcze cię złapałem - usłyszałem za swoimi plecami trochę zdyszany głos Hudsona. Odłożyłam telefon do torby i odwróciłem się twarzą w jego stronę - Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość - zaczął uśmiechając się. W moim przypadku określenie zła wiadomość jest zawsze końcem czegoś, co mnie uszczęśliwia. Kiedy pierwszy raz usłyszałem te słowa, miałam jakieś pięć lat i tą złą wiadomością było to, że muszę wrócić do domu dziecka od mojej już drugiej rodzinny zastępczej. I każdy kolejny raz gdy słyszałem te słowa, był podobny. Szczerze obawiałem się trochę tego, co ma mi do powiedzenia - Dobrą wiadomością jest to, że weźmiesz udział w dwóch kolejnych wyścigach - oznajmił zadowolony, na co się uśmiechnąłem.
- No a ta zła? - zapytałem chociaż nie chciałem wiedzieć, ale zanim zacznę się cieszyć z tej dobrej wiadomości muszę poznać tą drugą.
- Będziesz musiał więcej trenować - powiedział jakby to było oczywiste. Uśmiechnąłem się do siebie i w duchu dziękowałem, że tym razem ta zła wiadomość nie zniszczyła moich planów i co najważniejsze nie sprawiła mi zawodu czy w jakimś stopniu bólu psychicznego - I zaczniemy od teraz - dodał po czym odwrócił się w stronę wyjścia z szatni.
- Ale na dzisiaj już skończyłem trening - zatrzymałem go zanim zdążył opuścić to pomieszczenie. Westchnął głośno odwracając się w moją stronę.
- To przedłużymy go o dwie godziny i popracujemy nad techniką - stwierdził zadowolony, ale tym razem nie odwzajemniłem jego pozytywnego nastawienia. Wyszedł z szatni zostawiając mnie samego. Odchyliłem głowę do tyłu i westchnąłem głośno. Zerknąłem na ekran telefonu i jeszcze głośniej westchnąłem. Jest już prawie godzina czternasta. Z Violettą umówiłem się na szesnastą a dopiero o tej godzinie skończę trening. Nie chce przesuwać z nią spotkania, ale niestety jestem do tego zmuszony. Wziąłem telefon do ręki i odblokowałem za pomocą wzoru a następnie wybrałem numer do Violetty. Jestem pewny, że to zrozumie.
- Dobrze, że oddzwaniasz - usłyszałem jej głos po niespełna trzech sygnałach - Dzwoniłam wcześniej aby się dowiedzieć, o której przyjdziesz - dodał zapewne uśmiechając się.
- Słuchaj, będziemy musieli przesunąć nasze spotkanie o jakąś godzinę ewentualnie dwie - odezwałem się niepewnie. Teraz nie jestem już taki pewny czy to zrozumie - Hudson chce żebym został dłużej i popracował nad techniką - wytłumaczyłem powód, dla którego musimy się spotkać trochę później. Wiem, że zapewne zapytała by o to. Usłyszałem z jej strony głośne westchnięcie, co chyba nie wróżyło zbyt dobrze.
- Widzisz właśnie o to mi chodziło - zaczęła z nutką złości w głosie - Jeszcze nie zacząłeś pracy a już nie masz dla mnie czasu - dodała oskarżycielsko. Znowu będziemy wałkować ten temat. Z dziewczynami jednak nie jest tak kolorowo.
- Przecież nie odwołuje naszego spotkania tylko chce je przesunąć na inną godzinę - powiedziałem próbując się nie zdenerwować. Ma do mnie pretensje, praktycznie o nic.
- Tak się zaczyna. Najpierw przekładasz spotkanie na inną godzinę a następnym razem je odwołasz - odpowiedziała podnosząc głos. Westchnąłem głośno i już chciałem się odezwać i zaprzeczyć, ale uprzedziła mnie - To o której znajdziesz dla mnie czas? - zapytała z irytacją próbując wywołać u mnie poczucie winy, co jej się niestety nie udało, bo nie mam powodu żeby czuć się winny.
- Będę po ciebie o siedemnastej - oznajmiłem wzdychając. Przytaknęła i nim zdążyłem się pożegnać, zakończyła połączenie.
- Przecież nie odwołuje naszego spotkania tylko chce je przesunąć na inną godzinę - powiedziałem próbując się nie zdenerwować. Ma do mnie pretensje, praktycznie o nic.
- Tak się zaczyna. Najpierw przekładasz spotkanie na inną godzinę a następnym razem je odwołasz - odpowiedziała podnosząc głos. Westchnąłem głośno i już chciałem się odezwać i zaprzeczyć, ale uprzedziła mnie - To o której znajdziesz dla mnie czas? - zapytała z irytacją próbując wywołać u mnie poczucie winy, co jej się niestety nie udało, bo nie mam powodu żeby czuć się winny.
- Będę po ciebie o siedemnastej - oznajmiłem wzdychając. Przytaknęła i nim zdążyłem się pożegnać, zakończyła połączenie.
***
Od chwili gdy po nią przyszedłem nie odezwała się ani słowem. Przywitała się ze mną normalnie i początkowo sądziłem, że jest w porządku między nami. Uśmiechała się i trzymała mnie za rękę, ale mimo to czułem, że jest zła. Zaczynałem kilka razy temat, ale z jej strony otrzymywałem tylko kiwnięcie głową i milczenie. Teraz jest to samo. Siedzimy naprzeciwko siebie w jakiejś restauracji i nie odzywając się do siebie jemy to co zamówiliśmy i zapłaciliśmy. Męczy mnie to a zarazem denerwuje. Nic nie zrobiłem a zostałem ukarany.
- Masz zamiar cały czas milczeć? - zapytałem po dłuższej chwili obserwacji jej. Podniosła swój wzrok na mnie i nic nie mówiąc posłałam mi znudzone spojrzenia - Skoro jesteś na mnie wkurzona, to po co chciałaś się spotkać - westchnąłem nie patrząc na nią tylko na serwetkę, która się bawiłem. Czułem na sobie jej spojrzenie, ale mimo to nie podniosłem na nią wzroku.
- Bo może chciałam spędzić z tobą czas - powiedziała zdenerwowanym tonem. Chciałem załagodzić sytuację a chyba pogorszyłem. Zerknąłem na nią, co było moim błędem, bo napotkałem jej mordercze spojrzenie. Jest chyba jeszcze bardziej zła niż była.
- Chcesz ze mną spędzić czas, ale nie masz zamiaru się do mnie odzywać - stwierdziłem a raczej próbowałem zrozumieć jej tok myślenia. Chociaż obserwując jej zmieniający się wyraz twarzy mogłem sobie darować to rozumowanie. Zacisnęła zęby i ku mojemu zaskoczeniu wstała ze swojego miejsca. Wzięła swoją torebkę i udała się w stronę wyjścia z restauracji. Zdezorientowany patrzyłem na wychodzącą Violettę i próbowałem zrozumieć, co się tutaj przed chwila wydarzyło. Wstałem szybko ze swojego miejsca i pobiegłem za nią. Kompletnie nie mam pojęcia dlaczego tak się zdenerwowała. Złapałem ją za nadgarstek zanim zdążyła udać się w stronę swojego domu.
- O co ci chodzi? - zapytałem spokojnie kiedy jej mordercze spojrzenie skierowało się na mnie. Westchnęła głośno i przymknęła na chwile oczy, chcąc się chyba uspokoić. Nie odpowiedziała tylko przytuliła się do mnie, co sprawiło, że kompletnie przestałem ją rozumieć - Czuję się skołowany - odezwałem się. W odpowiedzi usłyszałem jej cichy śmiech. Odsunęła się ode mnie na wyciągnięcie ramion a na jej twarzy malował się delikatny uśmiech. Kobiety jednak są dziwne.
- W niedzielę rano lecę z rodzicami i Ludmiłą do Włoch na tydzień więc chce spędzić z tobą jak najwięcej czasu, ale jestem trochę na ciebie zła dlatego się nie odzywałam - wyjaśniła patrząc na mnie. Zmarszczyłem brwi i żeby nie zagłębiać się w rozumowaniu tego, kiwnąłem głową aby myślała, że rozumiem chociaż wcale tak nie jest. Skoro chce spędzać ze mną jak najwięcej czas, to po co tracić go na bezsensowne kłótnie.
- Wracamy do środka? - zapytałem przerywając tą niezręczną ciszę. Kiwnęła przecząco głową i zbliżyła się do mnie a następnie pocałowała mnie.
- Chodźmy na spacer - stwierdziła i łapiąc mnie z rękę pociągnęła w stronę parku.
- Bo może chciałam spędzić z tobą czas - powiedziała zdenerwowanym tonem. Chciałem załagodzić sytuację a chyba pogorszyłem. Zerknąłem na nią, co było moim błędem, bo napotkałem jej mordercze spojrzenie. Jest chyba jeszcze bardziej zła niż była.
- Chcesz ze mną spędzić czas, ale nie masz zamiaru się do mnie odzywać - stwierdziłem a raczej próbowałem zrozumieć jej tok myślenia. Chociaż obserwując jej zmieniający się wyraz twarzy mogłem sobie darować to rozumowanie. Zacisnęła zęby i ku mojemu zaskoczeniu wstała ze swojego miejsca. Wzięła swoją torebkę i udała się w stronę wyjścia z restauracji. Zdezorientowany patrzyłem na wychodzącą Violettę i próbowałem zrozumieć, co się tutaj przed chwila wydarzyło. Wstałem szybko ze swojego miejsca i pobiegłem za nią. Kompletnie nie mam pojęcia dlaczego tak się zdenerwowała. Złapałem ją za nadgarstek zanim zdążyła udać się w stronę swojego domu.
- O co ci chodzi? - zapytałem spokojnie kiedy jej mordercze spojrzenie skierowało się na mnie. Westchnęła głośno i przymknęła na chwile oczy, chcąc się chyba uspokoić. Nie odpowiedziała tylko przytuliła się do mnie, co sprawiło, że kompletnie przestałem ją rozumieć - Czuję się skołowany - odezwałem się. W odpowiedzi usłyszałem jej cichy śmiech. Odsunęła się ode mnie na wyciągnięcie ramion a na jej twarzy malował się delikatny uśmiech. Kobiety jednak są dziwne.
- W niedzielę rano lecę z rodzicami i Ludmiłą do Włoch na tydzień więc chce spędzić z tobą jak najwięcej czasu, ale jestem trochę na ciebie zła dlatego się nie odzywałam - wyjaśniła patrząc na mnie. Zmarszczyłem brwi i żeby nie zagłębiać się w rozumowaniu tego, kiwnąłem głową aby myślała, że rozumiem chociaż wcale tak nie jest. Skoro chce spędzać ze mną jak najwięcej czas, to po co tracić go na bezsensowne kłótnie.
- Wracamy do środka? - zapytałem przerywając tą niezręczną ciszę. Kiwnęła przecząco głową i zbliżyła się do mnie a następnie pocałowała mnie.
- Chodźmy na spacer - stwierdziła i łapiąc mnie z rękę pociągnęła w stronę parku.
***
Przebrałem się w ubrania, w których rzadko chodzę i mogę spokojnie ubrudzić je farbą. Wczoraj w końcu dostarczyli meble do mojego pokoju a farbę kupiliśmy dzisiaj rano. Stare meble zostały wyniesione z pomieszczenia więc nie ma przeszkód do malowania. Cieszę się niesamowicie, bo dobijały mnie te jasne kolory. Zdecydowanie preferuję ciemniejsze kolory po prostu lepiej się czuję w ich otoczeniu. Wchodząc do pomieszczenia, które już niedługo oficjalnie będzie moim pokojem ujrzałem sylwetkę nikogo innego jak Federico. Ucieszony stał przy jednej ze ścian i zaczynał malowanie. Bez zwlekania także chwyciłem za jeden z pędzli i zacząłem nadawać ścianie ciekawszy kolor. Jedna ściana z tego co wiem będzie w odcieniu szarości a pozostałe według mnie w kolorze granatowym, ale moja biologiczna mama twierdzi, że jest to jakiś inny odcień granatowego. I właśnie wtedy dotarło do mnie, że najwidoczniej nie znam się na kolorach.
- Powiedz tak szczerze - zaczął temat Federico patrząc na mnie kątem oka - Jak to jest być w związku z Violettą? - zapytał, co mnie totalnie zaskoczyło. Przestałem na chwilę wykonywać swoją czynność i spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami. Ale widząc jego poważną minę zaśmiałem się pod nosem i kontynuowałem malowanie.
- Normalnie - odpowiedziałem, na co się zaśmiał. Zapomniałem, że dla niego to jest coś niezwykłego, bo przecież jaki facet może być tylko z jedną dziewczyną - Prawdę mówiąc, to związek z nią mnie uszczęśliwia - powiedziałem dochodząc do tego wniosku. Od kiedy jestem z Violettą zaczyna mnie się układać. Ze strony Federico usłyszałem głośny śmiech.
- Faceta uszczęśliwia dobry mecz, piwo i kumpel obok a nie użeranie się z dziewczynami - powiedział ze śmiechem i spojrzał na mnie. Ktoś go musiał zranić, że teraz tak podchodzi do tematu związku. Człowiek nie może być tak negatywnie nastawiony sam z siebie. Wiem, coś o tym. Sam miałem takie podejście do dziewczyn z powodu przeszłość, ale przełamałem się i cieszę się z tego, bo jestem szczęśliwszy.
- Dlaczego masz takie podejście do związku? - zapytałem dość niepewnie, bo nie mam pojęcia jak zareaguje na to pytanie. Przestał na chwilę malować ścianę i zerknął na mnie kątem oka.
- Bo to strata czasu - odpowiedział zanurzając pędzel w farbie - Każda jest taka sama. Udaje zakochaną w tobie a po roku związku zdradza cię z kimś innym a później zrywa, bo chce być z tym drugim - dodał ze złością malując ścianę. Jednak kiedy zdał sobie sprawę ze słów jakie wypowiedział przerwał malowanie i spojrzał na mnie. Miałem rację. Zraniła go i zablokowała w nim okazywanie jakichkolwiek uczuć. Nie jest taki sam z siebie. To przez tą dziewczynę, która go zraniła. Już otwierałem usta aby coś powiedzieć, ale mnie uprzedził - Związki to jedno wielkie gówno - wysyczał przez zaciśnięte usta po czym wyszedł z pomieszczenia zdenerwowany. Odprowadziłem go wzrokiem do drzwi i westchnąłem głośno.
- A zwłaszcza swoją dziewczynę - odezwał się biologiczny ojciec zerkając w moją stronę jednoznacznie. Zaśmiałem się pod nosem i spuściłem swoje spojrzenie na dłonie, które trzymałem na swoich kolanach - Chętnie ją poznamy - dodał i napił się z kubka podajże kawy.
- Tak, przynajmniej ty nie masz takiego podejścia do miłości jak Federico - odpowiedziała wpatrzona w telewizor kobieta. Już chciałem poruszyć ten temat, ale uprzedził mnie w tym biologiczny ojciec.
- Dobrze wiesz jak cierpiał po tym jak Olivia z nim zerwała - przypomniał swojej żonie, tym samym naprowadzając mnie na temat. Przygryzłem policzek od wewnątrz i skupiłem spojrzenie na programie lecącym w telewizji.
- Nigdy jej nie lubiłam - oznajmiła moje biologiczna matka, na co miałem ochotę się zaśmiać, ale się powstrzymałem - Zawsze kiedy przychodziła do niego była zbyt miła - dodała dla wyjaśnienia. Zerknąłem w jej stronę i wtedy spotkałem się wzrokiem z moim biologicznym ojcem, który powstrzymywał śmiech podobnie jak ja. Co raz bardziej dostrzegam podobieństwo między mną a nim, chodzi mi o charakter czy wykonywanie podobnych gestów. Nagle usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałem ze swojego miejsca i udałem się w stronę drzwi aby wpuścić Violettę do środka, bo jestem pewien, że to ona. I nie myliłem się. Stała ubrana w śliczną biała sukienkę i z szerokim uśmiechem na twarzy. Przywitała się ze mną całusem w policzek i niepewnie weszła do środka. Splotłem nasze dłonie i pociągnąłem ją w stronę salonu aby przedstawić ją moim biologicznym rodzicom.
- Hej, to jest Violetta - odezwałem się zwracając tym samym ich uwagę na nas. Jednak kiedy zobaczyła mojego biologicznego ojca ścisnęła mocniej moją dłoń, co mnie dziwiło. Oboje podeszli do nas z uśmiechem.
- Znamy już Violettę - oznajmiła biologiczna matka, ale mimo to uścisnęła dłoń mojej dziewczyny - Nie wiedzieliśmy, że to z nią się spotykasz - dodała z entuzjazmem.
- Powiedz tak szczerze - zaczął temat Federico patrząc na mnie kątem oka - Jak to jest być w związku z Violettą? - zapytał, co mnie totalnie zaskoczyło. Przestałem na chwilę wykonywać swoją czynność i spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami. Ale widząc jego poważną minę zaśmiałem się pod nosem i kontynuowałem malowanie.
- Normalnie - odpowiedziałem, na co się zaśmiał. Zapomniałem, że dla niego to jest coś niezwykłego, bo przecież jaki facet może być tylko z jedną dziewczyną - Prawdę mówiąc, to związek z nią mnie uszczęśliwia - powiedziałem dochodząc do tego wniosku. Od kiedy jestem z Violettą zaczyna mnie się układać. Ze strony Federico usłyszałem głośny śmiech.
- Faceta uszczęśliwia dobry mecz, piwo i kumpel obok a nie użeranie się z dziewczynami - powiedział ze śmiechem i spojrzał na mnie. Ktoś go musiał zranić, że teraz tak podchodzi do tematu związku. Człowiek nie może być tak negatywnie nastawiony sam z siebie. Wiem, coś o tym. Sam miałem takie podejście do dziewczyn z powodu przeszłość, ale przełamałem się i cieszę się z tego, bo jestem szczęśliwszy.
- Dlaczego masz takie podejście do związku? - zapytałem dość niepewnie, bo nie mam pojęcia jak zareaguje na to pytanie. Przestał na chwilę malować ścianę i zerknął na mnie kątem oka.
- Bo to strata czasu - odpowiedział zanurzając pędzel w farbie - Każda jest taka sama. Udaje zakochaną w tobie a po roku związku zdradza cię z kimś innym a później zrywa, bo chce być z tym drugim - dodał ze złością malując ścianę. Jednak kiedy zdał sobie sprawę ze słów jakie wypowiedział przerwał malowanie i spojrzał na mnie. Miałem rację. Zraniła go i zablokowała w nim okazywanie jakichkolwiek uczuć. Nie jest taki sam z siebie. To przez tą dziewczynę, która go zraniła. Już otwierałem usta aby coś powiedzieć, ale mnie uprzedził - Związki to jedno wielkie gówno - wysyczał przez zaciśnięte usta po czym wyszedł z pomieszczenia zdenerwowany. Odprowadziłem go wzrokiem do drzwi i westchnąłem głośno.
***
- Oczywiście, że nie przecież to twój dom i możesz zapraszać kogo chcesz - stwierdziła uśmiechnięta. Odwzajemniłem jej uśmiech i już chciałem wstać z miejsca, ale w ostatniej chwili zdecydowałem, że do czasu aż przyjdzie Violetta mogę z nimi posiedzieć.
Usiadłem niepewnie obok mojej biologicznej matki na kanapie i uśmiechnąłem się w jej stronę, co oczywiście odwzajemniła. Z każdym kolejnym dniem czuję się tutaj swobodniej. Co prawda jeszcze nie wiem gdzie znajduje się połowa rzeczy, ale na szczęście opanowałem już układ domu.
- Nie macie nic przeciwko, że zaprosiłem tutaj Violettę - zacząłem temat widząc, że do salonu wszedł także mój biologiczny ojciec. Jak na razie nie potrafię ich inaczej nazwać. Słowa mama i tata brzmią dziwnie. Pewnie z czasem przywyknę, ale teraz jest za wcześnie.
- Nie macie nic przeciwko, że zaprosiłem tutaj Violettę - zacząłem temat widząc, że do salonu wszedł także mój biologiczny ojciec. Jak na razie nie potrafię ich inaczej nazwać. Słowa mama i tata brzmią dziwnie. Pewnie z czasem przywyknę, ale teraz jest za wcześnie.
- A zwłaszcza swoją dziewczynę - odezwał się biologiczny ojciec zerkając w moją stronę jednoznacznie. Zaśmiałem się pod nosem i spuściłem swoje spojrzenie na dłonie, które trzymałem na swoich kolanach - Chętnie ją poznamy - dodał i napił się z kubka podajże kawy.
- Tak, przynajmniej ty nie masz takiego podejścia do miłości jak Federico - odpowiedziała wpatrzona w telewizor kobieta. Już chciałem poruszyć ten temat, ale uprzedził mnie w tym biologiczny ojciec.
- Dobrze wiesz jak cierpiał po tym jak Olivia z nim zerwała - przypomniał swojej żonie, tym samym naprowadzając mnie na temat. Przygryzłem policzek od wewnątrz i skupiłem spojrzenie na programie lecącym w telewizji.
- Nigdy jej nie lubiłam - oznajmiła moje biologiczna matka, na co miałem ochotę się zaśmiać, ale się powstrzymałem - Zawsze kiedy przychodziła do niego była zbyt miła - dodała dla wyjaśnienia. Zerknąłem w jej stronę i wtedy spotkałem się wzrokiem z moim biologicznym ojcem, który powstrzymywał śmiech podobnie jak ja. Co raz bardziej dostrzegam podobieństwo między mną a nim, chodzi mi o charakter czy wykonywanie podobnych gestów. Nagle usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałem ze swojego miejsca i udałem się w stronę drzwi aby wpuścić Violettę do środka, bo jestem pewien, że to ona. I nie myliłem się. Stała ubrana w śliczną biała sukienkę i z szerokim uśmiechem na twarzy. Przywitała się ze mną całusem w policzek i niepewnie weszła do środka. Splotłem nasze dłonie i pociągnąłem ją w stronę salonu aby przedstawić ją moim biologicznym rodzicom.
- Hej, to jest Violetta - odezwałem się zwracając tym samym ich uwagę na nas. Jednak kiedy zobaczyła mojego biologicznego ojca ścisnęła mocniej moją dłoń, co mnie dziwiło. Oboje podeszli do nas z uśmiechem.
- Znamy już Violettę - oznajmiła biologiczna matka, ale mimo to uścisnęła dłoń mojej dziewczyny - Nie wiedzieliśmy, że to z nią się spotykasz - dodała z entuzjazmem.
- Skąd ją znacie? - zapytałem zdziwiony spoglądając raz na Violettę raz na moich biologicznych rodziców. Po minie mojej dziewczyny widziałem, że chyba raczej nie miała pojęcia skąd ją znają.
- Pracuję z Violetty mamą i byliśmy kilka razu u nich w domu - oznajmiła moje biologiczna mama, wywołujący zaskoczenie nie tylko u mnie, ale także u Violetty - Idźcie już do pokoju - zaśmiała się po czym posłała nam uśmiech. Pociągnąłem delikatnie dziewczynę w stronę już oficjalnie mojego pokoju. Wydawała się być jakaś nieobecna. Usiadła na moim łóżku i spojrzała na mnie przestraszona.
- Coś się stało? - zapytałem kucając przed nią i łapiąc ją za dłoń. Przełknęła głośno ślinę i pokiwała przecząco głową.
- Nic takiego, przeżyłam tylko lekki szok - odpowiedziała uśmiechając się. Uniosłem do góry brew dając jej do zrozumienia, że taka odpowiedź mi nie wystarczy. Nabrała nerwowo powietrza po czym wypuściła je powoli - Pamiętasz mówiłam ci, że podczas śpiączki po wypadku miałam tak jakby sen czy tam wyobraźnie, w której cię znałam i byliśmy razem - zaczęła, na co przytaknąłem - Tam poznałam twoich rodziców i wyglądali identycznie jak oni - wyjaśniła o co konkretnie chodziło - Początkowo nie poznałam twojej matki, ale kiedy zobaczyłam twojego ojca, od razu wiedziałam, że to on - dodała zdenerwowanym głosem bawiąc się moją ręką. Teraz jest jasne, dlaczego zareagowała tak jak zobaczyła mojego biologicznego ojca.
- To jest dziwne - szepnąłem jakby sam do siebie, ale moim zamiarem nie było to, aby Violetta nie usłyszała. Ścisnęła mocniej moją dłoń i kiwnęła twierdząco głową.
- Czuję się jak jakieś widmo - odezwała się po chwili ze śmiechem. Odwzajemniłem jej uśmiech a następnie sam się zaśmiałem. To na prawdę jest zaskakujące. Kiedy mi o tym opowiadała po raz pierwszy uznałem ją za jakąś wariatkę, a teraz ten jej sen czy coś podobnego w jakimś stopniu się spełnia. Jesteśmy razem, Federico jest faktycznie moim bratem a teraz jeszcze rodzice z jej wyobraźni są moimi biologicznymi rodzicami. Można zwariować.
- Pracuję z Violetty mamą i byliśmy kilka razu u nich w domu - oznajmiła moje biologiczna mama, wywołujący zaskoczenie nie tylko u mnie, ale także u Violetty - Idźcie już do pokoju - zaśmiała się po czym posłała nam uśmiech. Pociągnąłem delikatnie dziewczynę w stronę już oficjalnie mojego pokoju. Wydawała się być jakaś nieobecna. Usiadła na moim łóżku i spojrzała na mnie przestraszona.
- Coś się stało? - zapytałem kucając przed nią i łapiąc ją za dłoń. Przełknęła głośno ślinę i pokiwała przecząco głową.
- Nic takiego, przeżyłam tylko lekki szok - odpowiedziała uśmiechając się. Uniosłem do góry brew dając jej do zrozumienia, że taka odpowiedź mi nie wystarczy. Nabrała nerwowo powietrza po czym wypuściła je powoli - Pamiętasz mówiłam ci, że podczas śpiączki po wypadku miałam tak jakby sen czy tam wyobraźnie, w której cię znałam i byliśmy razem - zaczęła, na co przytaknąłem - Tam poznałam twoich rodziców i wyglądali identycznie jak oni - wyjaśniła o co konkretnie chodziło - Początkowo nie poznałam twojej matki, ale kiedy zobaczyłam twojego ojca, od razu wiedziałam, że to on - dodała zdenerwowanym głosem bawiąc się moją ręką. Teraz jest jasne, dlaczego zareagowała tak jak zobaczyła mojego biologicznego ojca.
- To jest dziwne - szepnąłem jakby sam do siebie, ale moim zamiarem nie było to, aby Violetta nie usłyszała. Ścisnęła mocniej moją dłoń i kiwnęła twierdząco głową.
- Czuję się jak jakieś widmo - odezwała się po chwili ze śmiechem. Odwzajemniłem jej uśmiech a następnie sam się zaśmiałem. To na prawdę jest zaskakujące. Kiedy mi o tym opowiadała po raz pierwszy uznałem ją za jakąś wariatkę, a teraz ten jej sen czy coś podobnego w jakimś stopniu się spełnia. Jesteśmy razem, Federico jest faktycznie moim bratem a teraz jeszcze rodzice z jej wyobraźni są moimi biologicznymi rodzicami. Można zwariować.
***
- Wiedziałam, że tak będzie - powiedziałam przytulając się do mojego chłopaka, który wrócił ze swojego drugiego wyścigu. Niestety nie mogłam na niego jechać, bo był w jakimś innym mieście, ale ważne, że mój Leon go wygrał. Zaśmiał się obejmując mnie w tali ramionami. Cieszę się z tego bardziej niż on. Podskoczyłam delikatnie i oplotłam nogi wokół jego bioder. Odsunęłam się od niego i ujmując jego twarzy w swoje dłonie złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek, na którego w stu procentach zasłużył. Uśmiechnął się podczas pocałunku i pogłębił go. Niestety fakt, że jesteśmy u mnie w salonie i dodatkowo mój tato jest w domu, a taki widok raczej mu się nie spodoba - Mówiłam, że jesteś najlepszy - dodałam uśmiechnięta patrząc na jego rozbawianą twarz. Pokręcił głową i postawił mnie na ziemi, co mnie trochę zasmuciło. Mimo to pociągnęłam go za rękę w stronę mojego pokoju, w którym panował delikatny bałagan, bo już jutro wieczorem wyjeżdżam do Włoch i zaczęłam pakowania, ale przerwałam gdyż zadzwonił Leon. Widząc minę mojego chłopaka kiedy wszedł do pokoju, zaśmiałam się głośno.
- Może gdzieś wyjdziemy? - zaproponował rozglądając się po pokoju. Odpowiedziałam śmiejąc się i kiwając przecząco głową. Zgarnęłam poukładane ubrania z łóżka i położyłam je na komodzie. Teraz jest miejsce aby usiąść.
- Ej Viola, masz może miejsce w walizce - odezwała się Ludmiła wchodząc bez pukania do mojego pokoju. Jednak kiedy zobaczyła mój nieporządek, sama odpowiedziała sobie na pytanie - Tak w ogóle gratuluje, Leon - zwróciła się do mojego chłopaka po czym podeszła do niego i uściskała go. Po jego minie widziałam, że się zdziwił skąd wie, ale po chwili zrozumiał, że ja jej powiedziałam. I nie tylko jej, bo tak się ucieszyłam, że poinformowałam o tym mamę i tatę, który początkowo nie wiedzieli o co mi chodzi, ale im wytłumaczyłam pokrótce.
- Dzięki - uśmiechnął się do niej kiedy odsunęła się od niego. Ich relacja podoba mnie się coraz bardziej. Nie miałabym nic przeciwko gdyby się zaprzyjaźnili.
- Wracam do pakowania, bo czuję, że trochę mnie to zajmie - stwierdziła niechętnie po czym zaśmiała się cicho, a następnie wyszła z mojego pokoju. Kiedy tylko moja kuzynka opuściła pomieszczenie podeszłam do Leon i ponownie go wyściskałam.
- Jak ja wytrzymam tydzień bez przytulania się do ciebie - odezwałam się zadzierając głowę do góry aby móc na niego spojrzeć. Zaśmiał się na moje słowa i delikatnie musnął moje usta.
- Dasz radę - odezwał się z uśmiechem po czym przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej - A jak wrócić to wyściskam cię podwójnie - dodał spoglądając mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam się szeroko i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Trzymam cię za słowo - wyszeptałam wtulając się w niego. Strasznie cieszę się na ten wyjazd do Włoch, ale będę tęsknić za nim. I mam cichą nadzieję, że szybko zleci ten pobyt.
- Może gdzieś wyjdziemy? - zaproponował rozglądając się po pokoju. Odpowiedziałam śmiejąc się i kiwając przecząco głową. Zgarnęłam poukładane ubrania z łóżka i położyłam je na komodzie. Teraz jest miejsce aby usiąść.
- Ej Viola, masz może miejsce w walizce - odezwała się Ludmiła wchodząc bez pukania do mojego pokoju. Jednak kiedy zobaczyła mój nieporządek, sama odpowiedziała sobie na pytanie - Tak w ogóle gratuluje, Leon - zwróciła się do mojego chłopaka po czym podeszła do niego i uściskała go. Po jego minie widziałam, że się zdziwił skąd wie, ale po chwili zrozumiał, że ja jej powiedziałam. I nie tylko jej, bo tak się ucieszyłam, że poinformowałam o tym mamę i tatę, który początkowo nie wiedzieli o co mi chodzi, ale im wytłumaczyłam pokrótce.
- Dzięki - uśmiechnął się do niej kiedy odsunęła się od niego. Ich relacja podoba mnie się coraz bardziej. Nie miałabym nic przeciwko gdyby się zaprzyjaźnili.
- Wracam do pakowania, bo czuję, że trochę mnie to zajmie - stwierdziła niechętnie po czym zaśmiała się cicho, a następnie wyszła z mojego pokoju. Kiedy tylko moja kuzynka opuściła pomieszczenie podeszłam do Leon i ponownie go wyściskałam.
- Jak ja wytrzymam tydzień bez przytulania się do ciebie - odezwałam się zadzierając głowę do góry aby móc na niego spojrzeć. Zaśmiał się na moje słowa i delikatnie musnął moje usta.
- Dasz radę - odezwał się z uśmiechem po czym przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej - A jak wrócić to wyściskam cię podwójnie - dodał spoglądając mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam się szeroko i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Trzymam cię za słowo - wyszeptałam wtulając się w niego. Strasznie cieszę się na ten wyjazd do Włoch, ale będę tęsknić za nim. I mam cichą nadzieję, że szybko zleci ten pobyt.
***
Wysiadłam z samolotu ciągnąc za sobą moją walizkę. Wreszcie jesteśmy na miejscu i mogę wyprostować nogi a także odetchnąć świeżym powietrzem. Chciałam przespać cały lot, ale było mi zbyt niewygodnie, żeby zasnąć. Teraz czeka mnie półgodzinna droga do domu Ludmiły. I mam nadzieję, że w tym wypożyczonym samochodzie będzie klimatyzacja, bo temperatura jest tutaj strasznie wysoka.
- Już się nie mogę doczekać aż pójdziemy na miasto - odezwała się rozentuzjazmowana Ludmiła idąc obok mnie ze swoją walizką chyba dwa razy większą od mojej. Spojrzałam w jej stronę i zaśmiałam się głośno zwracając na siebie uwagę kilku przechodzących ludzi - A później poznam cię z moimi znajomymi ze szkoły- dodała związując swoje długie blond włosy w wysokiego kucyka. Natomiast ja ściągnęłam swoją koszulę w kratkę zostając tylko w podkoszulce na ramiączkach.
- Najpierw to ja wezmę prysznic - oznajmiłam zaplątując koszulę wokół bioder a swoje włosy odrzuciłam na plecy. Ucieszyłam się kiedy zobaczyłam sylwetkę taty w podjeżdżającym samochodzie. Bez namysłu wsiadłam do środka a mojemu tacie zostawiłam wpakowanie walizki do bagażnika. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech kiedy poczułam chłodne powietrze. Nie spodziewałam się aż takiej wysokiej temperatury we Włoszech.
- Ludmiła zadzwoń do rodziców, że za niedługo będziemy - odezwała się moja rodzicielka zakładając na nos swoje okulary. Moja kuzynka od razu chwyciła za telefon i wybrała numer do swojej mamy albo taty. I w tym momencie do samochodu powrócił mój tato, odpalił samochód i włączył się do ruchu ulicznego. Od razu powędrowałam wzrokiem za okno aby podziwiać widoki. Uwielbiam takie krajobrazy. Wąskie uliczki, śnieżnobiałe budynki przyozdobione doniczkami z czerwonymi różami. Jak sobie pomyślę, że będziemy spacerować takimi uliczkami wieczorem to rozpiera mnie radość. Szkoda tylko, że osobą towarzyszącą nie będzie mój chłopak. Taki spacer byłby strasznie romantyczny.
- Mama powiedziała, że w sam raz zdąży dokończyć obiad - oznajmiła Ludmiła wybudzając mnie tym samym z podziwiania krajobrazu. Odwróciłam na chwilę spojrzenie w jej stronę i uśmiechnęłam się szeroko.
***- Już się nie mogę doczekać aż pójdziemy na miasto - odezwała się rozentuzjazmowana Ludmiła idąc obok mnie ze swoją walizką chyba dwa razy większą od mojej. Spojrzałam w jej stronę i zaśmiałam się głośno zwracając na siebie uwagę kilku przechodzących ludzi - A później poznam cię z moimi znajomymi ze szkoły- dodała związując swoje długie blond włosy w wysokiego kucyka. Natomiast ja ściągnęłam swoją koszulę w kratkę zostając tylko w podkoszulce na ramiączkach.
- Najpierw to ja wezmę prysznic - oznajmiłam zaplątując koszulę wokół bioder a swoje włosy odrzuciłam na plecy. Ucieszyłam się kiedy zobaczyłam sylwetkę taty w podjeżdżającym samochodzie. Bez namysłu wsiadłam do środka a mojemu tacie zostawiłam wpakowanie walizki do bagażnika. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech kiedy poczułam chłodne powietrze. Nie spodziewałam się aż takiej wysokiej temperatury we Włoszech.
- Ludmiła zadzwoń do rodziców, że za niedługo będziemy - odezwała się moja rodzicielka zakładając na nos swoje okulary. Moja kuzynka od razu chwyciła za telefon i wybrała numer do swojej mamy albo taty. I w tym momencie do samochodu powrócił mój tato, odpalił samochód i włączył się do ruchu ulicznego. Od razu powędrowałam wzrokiem za okno aby podziwiać widoki. Uwielbiam takie krajobrazy. Wąskie uliczki, śnieżnobiałe budynki przyozdobione doniczkami z czerwonymi różami. Jak sobie pomyślę, że będziemy spacerować takimi uliczkami wieczorem to rozpiera mnie radość. Szkoda tylko, że osobą towarzyszącą nie będzie mój chłopak. Taki spacer byłby strasznie romantyczny.
- Mama powiedziała, że w sam raz zdąży dokończyć obiad - oznajmiła Ludmiła wybudzając mnie tym samym z podziwiania krajobrazu. Odwróciłam na chwilę spojrzenie w jej stronę i uśmiechnęłam się szeroko.
Nie podoba mnie się ten rozdział
Jest nudny i krótki.
Powód jest prosty: Jestem przeziębiona.
Nie mam nawet siły sprawdzić błędów.
W następnym się bardziej postaram :)
Jest nudny i krótki.
Powód jest prosty: Jestem przeziębiona.
Nie mam nawet siły sprawdzić błędów.
W następnym się bardziej postaram :)
Moje <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPiszę ten komentarz 2 raz, bo wtedy dodały się z niego tylko 2 wersy ;-;
UsuńBloger jest okropny.
Perfecto rozdział <3
Lool :o
Fede jest taki, bo Olivia go zraniła, a ja myślałam, że już się taki urodził XD
Violetta czasem zachowuje sie głupio ;-;
Wkurza mnie jej zachowanie...
Dobra, Leon ma mniej czasu, no ale jednak on też chce mieć jakieś zajęcie w życiu XD
Nie tylko ona jest ważna ;c
Osobiście nie lubię tych wyścigów Leona ;-;
On ma coraz mniej czasu, a w końcu jeszcze coś mu się stanie i tak to się skończy :/
Violetta taki jasnowidz XD
Ten jej sen mnie przeraża :D
Mam nadzieję, że podczas tego wyjazdu nie stanie się nic, co rozdzieli Leonettę, bo będę płakać xD <3
Czekam na nexta :)
Maddy
OdpowiedzUsuńNie marudź, bo jest zajebisty. Złapało cie przeziębienie, więc masz pawo być osłabiona. Mimo to napisałaś rozdział i go dodałaś 😀
UsuńViolka czasami zachowuje się jakby co chwile miała PMS 😂
Kłóci się z Leonem o byle co, ale zaraz i tak szybko się godzą. A on taki biedny, skołowany nie wie o co chodzi. Nie dziwie mu się. Chciała się z nim spotkać. Przesunął godzinę ze względu na trening. Obraziła się. Spotkali się i z nim nie rozmawiała. Później ta informacja o wyjeździe. Na szczęście się dogadali 😄
Sprawa stała się jasna. Fede ma uraz do związków, bo został zraniony. Swoim zachowaniem próbuje uniknąć kolejnych rozczarowań.
Olivia. Zerwała z nim, a ten się załamał. Teraz broni się rękami i nogami przed związkami.
Violka to ma przygody. Wszystko co dotyczyło Leona w jej śnie się sprawdza. Rodzice. Brat. Ona jako dziewczyna. Nieźle.
V poznała rodziców Leona. Nie jest gotowy żeby mówić do nich mamo i tato, ale przynajmniej z nimi rozmawia. O tyle dobrze. Po mału przyzwyczaja się do faktu, że ma rodziców i brata.
Teraz to się nie mogę doczekać jak oni wrócą z tych Włoch. Dopiero wyjechali, a ja bym chciała żeby już wrócili. Czemu? Obietnica Leona.
Wygrany wyścig? Kolejny? Łał.
V jedzie do Włoch. Ciekawe czy ktoś się będzie do niej przystawiał.
Zajebisty.
Cudowny.
Genialny.
P.E.R.E.Ł.K.A.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Boski
OdpowiedzUsuńIstna Perełka😍👌💕💞
OdpowiedzUsuńBoski^^
OdpowiedzUsuń❤
OdpowiedzUsuńMamy 73 😍
UsuńRewelacja jak zawsze !
Daria jesteś najlepsza ! Jestem twoją fanką ❤
Co do rozdziału:
Leo no proszę jak się chłopakowi wiedzie na torze tyle pracy , wygrane wyścigi :D tylko żeby się to na zyciu prywatnym nie odbiło !
Violka wściekła w sumie nie ma co się dziwić , boi się , ze nie będzie spędzała dużo czasu z chłopakiem.
Fede jaką ma opinie o kobietach... Musiał się chłopak sparzyć i to nie raz
Violka ciągle w podróży , tym razem Włochy ❤ i to z Lu cudnie 😍
Rodzice Leona znają Violke no co za dziwna sytuacja haha :D
Kochana rozumiem Cie sama walczę z przeziębieniem od tygodnia 😘
Zdrówka w takim razie życzę!😉
Supcio <3
OdpowiedzUsuńWracaj do zdrowia kochana i spokojnie odpocznij tylko nie rozleniwiaj się tak jak ja :D ;)
Czekam na nexta ;) :)
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Zdrówka
OdpowiedzUsuńSkarbie, perełka.♥♥
UsuńCudny ♡♡♡
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :*
Genialne *-*
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńFantastyczny
Fenomenalny
Doskonały
Rewelacyjny
Leon czuje się coraz swobodniej przy rodzicach i w domu :)
Violka zła na Leona
Leon i Fede rozmawiają o dziewczynach :)
Już wiemy czemu Fede taki jest
Leon i Ojciec są do siebie podobni :)
Leon wygrał wyścig
Viola jedzie do włoch :**
Genialne czekam na next >>>
super
OdpowiedzUsuńMega
OdpowiedzUsuńJej , ale super rozdział !
OdpowiedzUsuńWcale a wcale nie jest nudny !
Violka nie próżnuje pierwsze wyprawa pod namiot teraz podróż do Włoch 😍
Leon wreszcie zaczyna się chłopakowi układać bardzo mnie to cieszy
Czekam na 74 :D
Kinia 😘
Kochana jak zawsze rewelacja w twoim wykonaniu ! Violke i Leona czeka pierwsza długa rozłąka, ciekawe jak ja zniosą:)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział :D
Ludzie co jest?! Tylko 21 komentarzy WTF?! Chyba sobie jaja robicie komentować ten świetny rozdział !
😘
cudowny jak zwykle nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńWspaniały!
OdpowiedzUsuń