- Jak najdalej stąd - powiedziałem to na głos chociaż mogłem to zachować dla siebie. Może sprawiłem jej tym w jakiś sposób przykrość, ale lepsza prawda niż najgorsze kłamstwo. Zresztą przyczyniła się do tego więc nich teraz nie ma do mnie żalu. Schyliłem się aby rozwiązać sznurowadło i aby nie widzieć jej wzroku.
- Dlaczego tak mówisz? - oburzyła się po raz pierwszy. Wciąż jestem na nich zły, za poranną rozmowę a raczej najazd na mnie. Przez siedemnaście lat się mną nie interesowali i nagle teraz chcą zgrywać wzorowych rodziców, doradzając mi w czymś czego nie chce. Podniosłem na nią wzrok z kamiennym wyrazem twarzy.
- Bo to prawda - odpowiedziałem, zapewne pogarszając swoją sytuację, ale w tej chwili mało mnie to obchodzi. Starałem się zmienić do nich swoje nastawienie na pozytywne i wychodziło mi to, zaczynałem ich na prawdę lubić i sądziłem, że z czasem staną się dla mnie w jakiś sposób prawdziwymi rodzicami, ale dzisiaj rano zmieniłem zdanie. Ludzie, którzy zostawili swoje dziecko w domu dziecka, nie mają prawa mi mówić jak mam postępować ze swoim życiem.
- Chodzi Ci o tą rozmowę przy śniadaniu? - domyśliła się patrząc na moje nerwowe ruchy przy zdejmowaniu butów. Ponownie podniosłem na nią swoje spojrzenie i posłałem jednoznaczny wyraz twarzy. Westchnęła głośno i wstała ze swojego fotela, odkładając na bok magazyn, który czytała. Podparła ręce na biodrach i swój wzrok skupiła na mnie - Nie rozumiesz, że chcemy ci tylko pomóc w podjęciu tak ważnej decyzji - powiedziała spokojnie i zerknęła w stronę kuchni a raczej spojrzała na kogoś, kto w niej był. Tym razem to ja głośno westchnąłem i wyprostowałem się.
- Nie pomagacie mi podjąć decyzji, wy już ją podjęliście i za wszelką cenę chcecie mnie przekonać do waszej racji - wyraziłem na głos swoje myśli. Dzisiaj zdecydowanie stawiam na prawdę. Może dlatego, że jestem nadal zdenerwowany, albo po prostu chce aby znali prawdę - Szkoda tylko, że nie bierzecie pod uwagę mojego zdania - dodałem poważnie patrząc na jej twarz po czym bez zbędnego słowa chciałem się udać do swojego spokoju.
- Bo twoje zdanie jest nierozsądne - zatrzymał mnie głos mojego biologicznego ojca. Odwróciłem się napięcie w stronę dochodzącego głosu i zauważyłem go z kubkiem kawy w ręce. I zagadka kto był w kuchni, rozwiązana.
- Ale jest moje i to jest ważne - zauważyłem i specjalnie aby do niego dotarło podkreśliłem ostatnie słowo. Powtórka z rozrywki a raczej z rana. Po raz kolejny ma zamiar wbijać mi do głowy jakim idiotą jestem, że marnuję taką szansę. W takim razie, ja podziękuję - Twoje zdanie już znam i nie mam zamiaru słuchać kolejny raz jak mnie obrażasz - dodałem i tak jak w przypadku mojej biologicznej mamy odwróciłem się napięcie i wykonałem kolejną próbę udania się do pokoju.
- Przyznaję. Przesadziłem rano - kolejny raz zatrzymał mnie w pół kroku. Zaciekawiony tym co ma mi jeszcze do powiedzenia, odwróciłem się w jego stronę i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej - Nie powinienem tak mówić. Nie powinienem też w pewnie sposób obrażać Violetty, ale zdenerwowało mnie, że marnujesz taką szansę bez przemyślenia jej - kontynuował swój można powiedzieć monolog. Nie odezwałem się ani słowem i czekałem na ciąg dalszy, który za pewne był - Rozumiem, że nie chcesz wyjeżdżać z daleka od swoich znajomych czy dziewczyny. I to trudna decyzja, ale także świetna okazja, której nie chce żebyś marnował - odstawił kubek na komodę i zerknął kątem oka na stojącą w tym samym miejscy biologiczną matkę - Może nie jesteśmy najlepszymi osobami aby ci doradzać, ale w jakimś stopniu czuję, że powinienem to zrobić. Życie to cholernie trudna gra. Jeden źle zrobiony krok może zrujnować wszystko - oznajmił ze spokojem patrząc mi prosto w oczy - Nie naciskam na ciebie i nie wywołuje na Tobie presji, ale przemyśl jeszcze swoją decyzję - można powiedzieć poprosił. Przygryzłem dolną wargę i odwróciłem od niego na chwilę wzrok. Odchrząknąłem głośno i opuściłem swoje dotychczasowo skrzyżowane ręce, wzdłuż ciała.
- Podjąłem już decyzję. Nie przyjmę tej propozycji - powiedziałem poważnie aby w końcu to do nich dotarło i nie zwlekając na dalsze rozmowy udałem się do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi na kluczy. I akurat w tym momencie otrzymałem wiadomość na telefonie. Sądziłem, że to moja dziewczyna, ale niestety nadawcą był Hudson. Za dwa dni organizator chce ze mną rozmawiać i usłyszeć decyzje jaką podjąłem. Westchnąłem głośno i blokując telefon przyciskiem opadłem na łóżko. To wszystko jest chore.
***
Ostatni raz sama dobrowolnie zgłaszam się aby pójść mamie do sklepu po jedną rzecz. Miałam jej kupić tylko potrzebne do ciasta truskawki a skończyło się na całej reklamówce niby potrzebnych rzeczy. Chociaż raczej wątpię, że dzisiaj będzie potrzebować zmywacza do paznokci czy lakieru do włosów. Po prostu wykorzystała mnie i tyle. Skoro zaoferowałam się żeby przejść się po te truskawki to przy okazji wyśle mnie do pięciu innych sklepów. Całe szczęście już skończyłam a reklamówka nie jest aż taka ciężka.- Violetta, poczekaj chwilę! - usłyszałam za swoimi plecami chyba znany mi głos. Odwróciłam się zainteresowana osobą, która pilnie chciała ze mną porozmawiać i widząc sylwetkę Federico od razu przyszło mi do głowy, że będzie chciał abym wsparła go w oczach Ludmiły. Stanęłam w miejscu i cierpliwie czekałam aż podejdzie do mnie. Ku mojemu zaskoczeniu przywitał się ze mną całując mnie w policzek, co w jego przypadku nie zdarzyło się nigdy. Prędzej spodziewałabym się tego po sprzedawcy w sklepie niż po Federico. Nie dało się zapewne zauważyć moich szeroko otwartych oczu i zaskoczonej miny. Czyżby już zaczynał swoją metamorfozę z obojętnego i nie interesującego się niczyimi uczuciami chłopaka w romantyka? - Musisz pogadać z Leonem - odezwał się prosto z mostu, nawet nie zwracając uwagi na moje zaskoczenie jego zachowaniem. Potrząsnęłam głową aby wybudzić się z tego szoku i przygryzłam dolną wargę.
- Ale o czym? - zapytałam, bo nie do końca rozumiem w jakiej sprawie do mnie przyszedł. Westchnął głośno i spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Przekonaj go aby zmienił decyzję - powiedział poważnie a ja wstrzymałam na chwilę oddech. Sądziłam, że już nie będę musiała słyszeć ani rozmawiać na temat tych wyścigów i wyjazdu.
- Ale co ja mogę Federico, on sam podjął taką decyzję - westchnęłam głośno i nie chcą dalej ciągnąć tego tematu ruszyłam w stronę powrotną do domu. Jednak innego zdania był Federico, bo nie odpuścił tylko szedł za mną.
- On zostaje ze względu na ciebie - oznajmił a moje serca na te słowa zabiło mocniej. Zatrzymałam się gwałtownie. Pokiwałam przecząco głową i przeniosłam na niego swoje spojrzenie.
- Nie prawda. Nie wiąże swojej przyszłości z motocrossem i to nie jest dla niego ważne, a tutaj ma rodzinę i znajomych - powiedziałam i po części zacytowałam słowa Leona z wczorajszego dnia. Dlaczego oni nie akceptują jego decyzji tylko za wszelką cenę pragną ją zmienić. Skoro chce zostać tutaj i nie brać udziału w tych wyścigach, bo tutaj jest szczęśliwy to powinni to uszanować.
- Widziałaś go na torze, widziałaś jak się zachowuje kiedy jeździ. Może on twierdzi, że nie wiąże z tym przyszłości, ale gdyby tak był nie brałby udziału w tych wszystkich wyścigach, nie trenowałby całymi dniami żeby dobrze wystartować. On sam przed sobą się tego wyrzeka, bo boi się zmian - wyjaśnił, na co westchnęłam. I nagle wszyscy znają się na życiu, znają Leon i to czego on chce. Błąd. Nie znają go praktycznie wcale a wiedzą jaka decyzja jest dla niego najlepsza. Śmieszne - Kochasz go i pozwolisz mu zmarnować taką szansę - spojrzał na mnie wzrokiem, który wzbudził we mnie poczucie winny. Spuściłam głowę aby nie utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego.
- Muszę już iść - odezwałam się zmieszana i udałam się w dalszą drogę przyśpieszając krok. Obudził we mnie myśli, których nigdy się po sobie nie spodziewałam a raczej nie w tej sytuacji.
- Porozmawiaj z nim! - krzyknął za mną zanim zdążyłam skręcić w uliczkę prowadzącą do mojego domu. Nie mam pojęcia co teraz myśleć i robić.
***
- Nie myśl tyle, bo ci głowa wybuchnie - zaśmiała się Ludmiła zajmując miejsce obok mnie na łóżku. Chciałabym nie myśleć, ale od rozmowy z Federico rozważam wszystkie ze i przeciw. Zastanawiam się czy słuchać głosu serca czy raczej iść za rozsądkiem. Sądziłem, że temat wyjazdu Leona jest zamknięty, że zostaje tutaj i wszystko będzie się układać.
- Gdybyś ty była w takiej sytuacji też byś o tym myślała - powiedziałam i westchnęłam po raz dwudziesty w ciągu jakiś piętnastu minut. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała z irytacją w oczach. Posłałam jej delikatny uśmiech, przepraszając ją w ten sposób. Zapomniałam, że Ludmiłą była w podobnej sytuacji co ja, tylko, że Matt wyjechał na dwa miesiące i nie wahał się a Leon jak się zgodzi wyjedzie na pół roku a przez ten czas dużo może się zmienić - Co mam robić? - zapytałam a raczej można powiedzieć, że z mojego gardła wydobył się jęk bezsilności. Podniosłam się do pozycji siedzące i ułożyłam sobie na nogach poduszkę, do której się przytuliłam - Tak bardzo nie chce żeby wyjeżdżał - powiedziałam załamana patrząc na swoją kuzynkę.
- Mówiłaś, że podjął decyzję i zostaje więc nie rozumiem w czym problem - odpowiedziała obojętnie. Westchnęłam głośniej niż dotychczas i ponownie opadłam na swoje łóżko. Ona nie jest dzisiaj dobrą osobą do rozmowy.
- Jestem pewna, że gdybym była w podobnej sytuacji Leon wspierałaby mnie w tym i zachęcał do wyjazdu abym się spełniła. Nie myślałaby o sobie, tylko o tym abym była szczęśliwa - wyjaśniłam aby zrozumiała, co mnie siedzi w głowie przez cały dzień.
- Kompletnie nie rozumiem do czego dążysz - oznajmiła patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Przymknęłam na chwilę oczy po czym poduszka, którą do siebie przytulałam ułożyłam sobie na twarzy i krzyknęłam w nią aby wyładować swoje emocje.
- Kocham Leona i chce żeby tutaj ze mną został, ale także nie chce żeby marnował szansy na osiągnięcie czegoś - powiedziałam odsuwając sobie poduszkę od twarzy. Odwróciła się w moją stronę i usiadła po turecku a jej wyraz twarzy informował, że była zdziwiona tym co powiedziałam.
- Chcesz żeby przyjął tą propozycję? - zapytała powoli wypowiadając każde słowo dokładnie. Przygryzłam dolna wargę i spuściłam głowę a mój wzrok skupił się na bransoletce od Leona. Wzruszyłam ramionami dając jej do zrozumienia, że sama już nie wiem czego chce. Bez słowa przytuliła mnie do siebie dodając otuchy.
- Gdybyś ty była w takiej sytuacji też byś o tym myślała - powiedziałam i westchnęłam po raz dwudziesty w ciągu jakiś piętnastu minut. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała z irytacją w oczach. Posłałam jej delikatny uśmiech, przepraszając ją w ten sposób. Zapomniałam, że Ludmiłą była w podobnej sytuacji co ja, tylko, że Matt wyjechał na dwa miesiące i nie wahał się a Leon jak się zgodzi wyjedzie na pół roku a przez ten czas dużo może się zmienić - Co mam robić? - zapytałam a raczej można powiedzieć, że z mojego gardła wydobył się jęk bezsilności. Podniosłam się do pozycji siedzące i ułożyłam sobie na nogach poduszkę, do której się przytuliłam - Tak bardzo nie chce żeby wyjeżdżał - powiedziałam załamana patrząc na swoją kuzynkę.
- Mówiłaś, że podjął decyzję i zostaje więc nie rozumiem w czym problem - odpowiedziała obojętnie. Westchnęłam głośniej niż dotychczas i ponownie opadłam na swoje łóżko. Ona nie jest dzisiaj dobrą osobą do rozmowy.
- Jestem pewna, że gdybym była w podobnej sytuacji Leon wspierałaby mnie w tym i zachęcał do wyjazdu abym się spełniła. Nie myślałaby o sobie, tylko o tym abym była szczęśliwa - wyjaśniłam aby zrozumiała, co mnie siedzi w głowie przez cały dzień.
- Kompletnie nie rozumiem do czego dążysz - oznajmiła patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Przymknęłam na chwilę oczy po czym poduszka, którą do siebie przytulałam ułożyłam sobie na twarzy i krzyknęłam w nią aby wyładować swoje emocje.
- Kocham Leona i chce żeby tutaj ze mną został, ale także nie chce żeby marnował szansy na osiągnięcie czegoś - powiedziałam odsuwając sobie poduszkę od twarzy. Odwróciła się w moją stronę i usiadła po turecku a jej wyraz twarzy informował, że była zdziwiona tym co powiedziałam.
- Chcesz żeby przyjął tą propozycję? - zapytała powoli wypowiadając każde słowo dokładnie. Przygryzłam dolna wargę i spuściłam głowę a mój wzrok skupił się na bransoletce od Leona. Wzruszyłam ramionami dając jej do zrozumienia, że sama już nie wiem czego chce. Bez słowa przytuliła mnie do siebie dodając otuchy.
***
I ja mam zrezygnować z widywania go codziennie. Wstawać codziennie rano przez pół roku i wiedzieć, że on nie przyjdzie po mnie, że nie odprowadzi mnie do domu po szkole. Nie będę trzymać jego dłoni tak jak w tej chwili i ukradkiem spoglądać na niego podczas spaceru. Za bardzo go kocham aby dać mu tak wyjechać.
- Trochę naciągany ten film, ale nie był też taki zły - rozpoczął rozmowę Leon na temat filmu, który właśnie obejrzeliśmy w kinie. Osobiście to nie mam pojęcia o co w nich chodziło, bo myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Uśmiechnęłam się do niego trochę sztucznie i powróciłam wzrokiem przed siebie - Nie podobał ci się - stwierdził zapewne obserwując moją minę. Natychmiastowo pokiwałam przecząco głowa i spojrzałam na niego - Co cię gryzie? - zapytał można powiedzieć wyczytując to z mojego zagubionego wzroku.
- Nie chce tego robić, ale czuję, że muszę - powiedziałam zrezygnowana i zatrzymałam się aby móc bez problemowo spojrzeć na niego. Zdziwiony moimi słowami patrzył na mnie także trochę przerażony. Przełknęłam głośno ślinę i ujmując jego dłonie w swoje spuściłam wzrok - Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo nie chce żebyś wyjeżdżał, ale musisz przyjąć tą propozycję - oznajmiłam mocniej ściskając jego dłonie. Uniosłam powoli głowę do góry aby spojrzeć na jego wyraz twarzy. Jeszcze bardziej zszokowany patrzył na mnie i chyba nie rozumiał, co przed chwilą powiedziałam.
- Mówiłem Ci, że to nie jest dla mnie takie ważne i..
- Powiedz szczerze, czy chociaż raz pomyślałeś aby przyjąć tą propozycję? - przerwałam mu poważnym tonem głosu. Utkwił swoje spojrzenie na moich oczach i zamilkł jakby się zastanawiał nad odpowiedzią. Oczekiwałam od niego szczerej odpowiedzi a fakt, że utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy ułatwi mi to - Pomyślałeś - odpowiedziałam za niego czując to. Westchnął głośno i przymknął na chwilę powieki a jego dłonie automatycznie zacisnęły się na moich.
- I co z tego skoro z tym wiążę się wyjazd - odezwał się po chwili jakby trochę oburzony. Puściłam jego dłonie i przybliżyłam się do niego, ujmując jego twarz w swoje dłonie. Uśmiechnęłam się delikatnie chociaż w moich oczach zbierały się łzy.
- Nie możesz zmarnować takiej okazji - wyszeptałam utrzymując z nim kontakt wzrokowy - Wierzę w Ciebie i wiem, że dasz sobie radę. Zresztą wybrali ciebie, co oznacza, że jesteś w tym świetny. I nawet jeśli miałbyś wyjechać na pół roku, to choć będę strasznie za tobą tęsknić, musisz przyjąć tą propozycję - dodałam i czułam jak po moich policzkach spływa pojedyncza łza. Uniósł swoją dłoń i starł ją powoli patrząc mi prosto w oczy - Nie obawiaj się, że jeżeli wyjedziesz to coś się zmieni. Wciąż tutaj będziemy, cierpliwie na ciebie czekając. Twoi rodzice, znajomi i ja, kochającą cię z dnia na dzień coraz bardziej - próbowałam wyrzucić z jego głowy wszystkie obawy jakimi się otoczył. Uśmiechnęłam się przez łzy i jeszcze bardziej do niego przybliżyłam - Moje uczucia się do ciebie nie zmienią. Będę cię kochać nawet jeżeli wyjedziesz kilkadziesiąt kilometrów ode mnie, będę za tobą tęsknić, myśleć o tobie i odliczać dni do naszego spotkania - wyznałam i przetarłam delikatnie swoim kciukiem po jego gładkim policzku. Położył swoją dłoń na mojej i spojrzał na mnie lekko przestraszony - Przemyśl to jeszcze raz i wtedy zdecyduj - dopowiedziałam nie chcąc aby podejmował tą decyzję pochopnie, jak zrobił to wcześniej. Przymknął na chwilę oczy i westchnął cicho a swoje czoło oparł o mniej.
- To trudne - wyznał smętnym głosem a ja przełknęłam głośno ślinę, zdając sobie sprawę z tego, co właśnie uczyniłam.
- Trochę naciągany ten film, ale nie był też taki zły - rozpoczął rozmowę Leon na temat filmu, który właśnie obejrzeliśmy w kinie. Osobiście to nie mam pojęcia o co w nich chodziło, bo myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Uśmiechnęłam się do niego trochę sztucznie i powróciłam wzrokiem przed siebie - Nie podobał ci się - stwierdził zapewne obserwując moją minę. Natychmiastowo pokiwałam przecząco głowa i spojrzałam na niego - Co cię gryzie? - zapytał można powiedzieć wyczytując to z mojego zagubionego wzroku.
- Nie chce tego robić, ale czuję, że muszę - powiedziałam zrezygnowana i zatrzymałam się aby móc bez problemowo spojrzeć na niego. Zdziwiony moimi słowami patrzył na mnie także trochę przerażony. Przełknęłam głośno ślinę i ujmując jego dłonie w swoje spuściłam wzrok - Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo nie chce żebyś wyjeżdżał, ale musisz przyjąć tą propozycję - oznajmiłam mocniej ściskając jego dłonie. Uniosłam powoli głowę do góry aby spojrzeć na jego wyraz twarzy. Jeszcze bardziej zszokowany patrzył na mnie i chyba nie rozumiał, co przed chwilą powiedziałam.
- Mówiłem Ci, że to nie jest dla mnie takie ważne i..
- Powiedz szczerze, czy chociaż raz pomyślałeś aby przyjąć tą propozycję? - przerwałam mu poważnym tonem głosu. Utkwił swoje spojrzenie na moich oczach i zamilkł jakby się zastanawiał nad odpowiedzią. Oczekiwałam od niego szczerej odpowiedzi a fakt, że utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy ułatwi mi to - Pomyślałeś - odpowiedziałam za niego czując to. Westchnął głośno i przymknął na chwilę powieki a jego dłonie automatycznie zacisnęły się na moich.
- I co z tego skoro z tym wiążę się wyjazd - odezwał się po chwili jakby trochę oburzony. Puściłam jego dłonie i przybliżyłam się do niego, ujmując jego twarz w swoje dłonie. Uśmiechnęłam się delikatnie chociaż w moich oczach zbierały się łzy.
- Nie możesz zmarnować takiej okazji - wyszeptałam utrzymując z nim kontakt wzrokowy - Wierzę w Ciebie i wiem, że dasz sobie radę. Zresztą wybrali ciebie, co oznacza, że jesteś w tym świetny. I nawet jeśli miałbyś wyjechać na pół roku, to choć będę strasznie za tobą tęsknić, musisz przyjąć tą propozycję - dodałam i czułam jak po moich policzkach spływa pojedyncza łza. Uniósł swoją dłoń i starł ją powoli patrząc mi prosto w oczy - Nie obawiaj się, że jeżeli wyjedziesz to coś się zmieni. Wciąż tutaj będziemy, cierpliwie na ciebie czekając. Twoi rodzice, znajomi i ja, kochającą cię z dnia na dzień coraz bardziej - próbowałam wyrzucić z jego głowy wszystkie obawy jakimi się otoczył. Uśmiechnęłam się przez łzy i jeszcze bardziej do niego przybliżyłam - Moje uczucia się do ciebie nie zmienią. Będę cię kochać nawet jeżeli wyjedziesz kilkadziesiąt kilometrów ode mnie, będę za tobą tęsknić, myśleć o tobie i odliczać dni do naszego spotkania - wyznałam i przetarłam delikatnie swoim kciukiem po jego gładkim policzku. Położył swoją dłoń na mojej i spojrzał na mnie lekko przestraszony - Przemyśl to jeszcze raz i wtedy zdecyduj - dopowiedziałam nie chcąc aby podejmował tą decyzję pochopnie, jak zrobił to wcześniej. Przymknął na chwilę oczy i westchnął cicho a swoje czoło oparł o mniej.
- To trudne - wyznał smętnym głosem a ja przełknęłam głośno ślinę, zdając sobie sprawę z tego, co właśnie uczyniłam.
***
- Nie lubię kiedy tak milczysz - odezwałam się odwracając wzrok od ekranu telewizora na skupioną twarzy Leon. Nie mam pojęcia jaką podjął decyzję, ale chce z nim spędzać jak najwięcej czasu. Objął mnie ramieniem i przybliżył do siebie. Oparł swoją głowę na mojej a drugą dłoń splótł z moją.
- Dzisiaj muszę dać odpowiedź w kwestii wyścigów i wyjazdu - wyjaśnił powód swojego milczenia, zamyślenia i braku odpowiedzi na moje wcześniejsze pytania. Westchnęłam głośno i objęłam go mocniej ramionami w pasie - A ja jeszcze nie jestem pewny swojej decyzji i przeraża mnie to, że jeżeli się zgodzę to nie będzie odwrotu - dodał z westchnięciem. Zamknęłam oczy i nabrałam powietrza do swoich nozdrzy zaciągając się tym samym zapachem perfum Leona. I jak zawsze w tym najmniej odpowiednim momencie ktoś nam przeszkodził, a że byliśmy tym razem u bruneta, to osobą przeszkadzającą jest Federico.
- Wiem, że przeszkadzam, ale potrzebuję rady - wytłumaczył stając przed nami i zasłaniając nam ekran telewizora swoją sylwetką. Westchnęłam głośno i przeniosłam wzrok na Leona, do którego przyszedł w potrzebie Federico - Kobiecej - dodał, zaskakując mnie tym samym. Zmarszczyłam brwi i całe swoje skupienie skierowałam na stojącego przede mną szatyna.
- Potrzebujesz rady ode mnie? - zapytałam zdziwiona i wskazałam ręką na siebie. Kiwnął energicznie głową i usiadł na stoliku na przeciwko mnie.
- Znasz dobrze Ludmiłę i wiesz co jej się podoba, co lubi i w ogóle - zaczął rozentuzjazmowany jak nigdy. Zerknęłam kątem oka na mojego chłopaka a on tylko się uśmiechał.
- Co chcesz wiedzieć konkretnie? - zapytałam aby przeszedł do konkretnego powodu. Westchnął głośno i poprawił sobie swoją koszulę.
- Czy gdybym zabrał ją w jakieś romantyczne miejsce, to spodobałoby jej się to? - powiedział trochę zmieszany. Normalnie nie wierzyłam w to co usłyszałam. On chce zabrać moją kuzynkę na romantyczną randkę. Moja dolna szczęka delikatnie opadła, co wywołało lekki śmiech ze strony mojego chłopaka - Wiesz kwiatki, romantyczna muzyka i...
- Rozumiem, ale wiesz, że ona nadal jest z Mattem - przerwałam mu, wypominając najważniejszy jego problem. Nie dało się nie zauważyć, że po usłyszeniu imienia chłopaka mojej kuzynki zacisnął dłonie w pięści.
- Zapomniałem o tym palancie - wysyczał przez zaciśnięte zęby i wstał ze swojego miejsca. Miałam ochotę się zaśmiać z jego reakcji. Sam nabroił więc teraz niech się stara i to odkręca.
- I raczej wątpię aby dobrowolnie się z tobą umówiła - powiedziałam, dołując go chyba jeszcze bardziej. Odrzucił głowę do tyłu i głośno westchnął. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo skoro tak bardzo mu zależy to mogę mu pomóc. Wstałam ze swojego miejsca i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej a moja twarzy przybrała cwany wyraz twarzy - Ale mogę ci w tym jakoś pomóc - oznajmiłam wywołując u niego uśmiech. Mogę pobawić się w swatkę a raczej pomocnika w podstępie randkowym. Z tego co mnie wiadomo nie układa się Ludmile z Mattem więc kwestia tego czy rozstaną się teraz czy później nie ma znaczenia. A jestem pewna prawie w stu procentach, że uczucia jakie kieruje do Matta nie są tak silne jak do Federico. Zabiorę gdzieś razem moją kuzynkę i Federico, zbliżą się do siebie a ona sama zdecyduje co dalej.
- Dzisiaj muszę dać odpowiedź w kwestii wyścigów i wyjazdu - wyjaśnił powód swojego milczenia, zamyślenia i braku odpowiedzi na moje wcześniejsze pytania. Westchnęłam głośno i objęłam go mocniej ramionami w pasie - A ja jeszcze nie jestem pewny swojej decyzji i przeraża mnie to, że jeżeli się zgodzę to nie będzie odwrotu - dodał z westchnięciem. Zamknęłam oczy i nabrałam powietrza do swoich nozdrzy zaciągając się tym samym zapachem perfum Leona. I jak zawsze w tym najmniej odpowiednim momencie ktoś nam przeszkodził, a że byliśmy tym razem u bruneta, to osobą przeszkadzającą jest Federico.
- Wiem, że przeszkadzam, ale potrzebuję rady - wytłumaczył stając przed nami i zasłaniając nam ekran telewizora swoją sylwetką. Westchnęłam głośno i przeniosłam wzrok na Leona, do którego przyszedł w potrzebie Federico - Kobiecej - dodał, zaskakując mnie tym samym. Zmarszczyłam brwi i całe swoje skupienie skierowałam na stojącego przede mną szatyna.
- Potrzebujesz rady ode mnie? - zapytałam zdziwiona i wskazałam ręką na siebie. Kiwnął energicznie głową i usiadł na stoliku na przeciwko mnie.
- Znasz dobrze Ludmiłę i wiesz co jej się podoba, co lubi i w ogóle - zaczął rozentuzjazmowany jak nigdy. Zerknęłam kątem oka na mojego chłopaka a on tylko się uśmiechał.
- Co chcesz wiedzieć konkretnie? - zapytałam aby przeszedł do konkretnego powodu. Westchnął głośno i poprawił sobie swoją koszulę.
- Czy gdybym zabrał ją w jakieś romantyczne miejsce, to spodobałoby jej się to? - powiedział trochę zmieszany. Normalnie nie wierzyłam w to co usłyszałam. On chce zabrać moją kuzynkę na romantyczną randkę. Moja dolna szczęka delikatnie opadła, co wywołało lekki śmiech ze strony mojego chłopaka - Wiesz kwiatki, romantyczna muzyka i...
- Rozumiem, ale wiesz, że ona nadal jest z Mattem - przerwałam mu, wypominając najważniejszy jego problem. Nie dało się nie zauważyć, że po usłyszeniu imienia chłopaka mojej kuzynki zacisnął dłonie w pięści.
- Zapomniałem o tym palancie - wysyczał przez zaciśnięte zęby i wstał ze swojego miejsca. Miałam ochotę się zaśmiać z jego reakcji. Sam nabroił więc teraz niech się stara i to odkręca.
- I raczej wątpię aby dobrowolnie się z tobą umówiła - powiedziałam, dołując go chyba jeszcze bardziej. Odrzucił głowę do tyłu i głośno westchnął. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo skoro tak bardzo mu zależy to mogę mu pomóc. Wstałam ze swojego miejsca i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej a moja twarzy przybrała cwany wyraz twarzy - Ale mogę ci w tym jakoś pomóc - oznajmiłam wywołując u niego uśmiech. Mogę pobawić się w swatkę a raczej pomocnika w podstępie randkowym. Z tego co mnie wiadomo nie układa się Ludmile z Mattem więc kwestia tego czy rozstaną się teraz czy później nie ma znaczenia. A jestem pewna prawie w stu procentach, że uczucia jakie kieruje do Matta nie są tak silne jak do Federico. Zabiorę gdzieś razem moją kuzynkę i Federico, zbliżą się do siebie a ona sama zdecyduje co dalej.
***
- Dlatego uparcie będę obstawiać przy tezie, że na niektóre zachowania nie ma pozwolenia. Nie ma pozwolenia na to aby ktoś uderzył cię, ten jeden raz. Ten jeden raz cię zdradził, oszukał czy obraził. Nie ma pozwolenia na określenie typu każdemu może się zdarzyć. Większości z nas się nie zdarza, więc dlaczego miałby jemu - można powiedzieć, że trochę się oburzyłam po wiadomości jaką przekazała mi moja kuzynka. Jakim trzeba być dupkiem żeby wysłać taką wiadomość do swojej dziewczyny. Westchnęła głośno i wstała ze swojego miejsca po czym podeszła do okna.
- Najważniejsze, że przyznał się do błędu - powiedziała a w jej głosie można było wyczuć, że powstrzymuje się przed płaczem. Zacisnęłam dłonie w pięści. Niesamowicie zawiodłam się na tym dupku i kiedy tylko go spotkam, nawrzucam mu porządnie - Wiedziałam, że coś jest nie tak - dodała wzdychając głośno. Podeszłam do niej i otuliłam ją swoimi ramionami. Bez słowa odwzajemniła mój uścisk i wtuliła swoją twarz w moje włosy. Jeszcze chwila i zaczęłaby zapewne płakać, ale na szczęście przerwał jej to dzwonek do drzwi. Doskonale wiem kim jest osoba dzwoniąca dzwonkiem. Z racji, że jesteśmy same w domu, bo rodzice są jeszcze w pracy, któraś z nas musiała otworzyć. Odsunęłam się od niej i posyłając jej współczujące spojrzenie, jak najszybciej udałam się w stronę drzwi. Z jednej strony mam wyrzuty sumienia, że zaczęłam tą potajemną współpracę z Federico, ale z drugiej Matt nie będzie już teraz problemem. Od razu kiedy otworzyłam drzwi zostałam obdarowana uśmiechem.
- Nie jestem pewna czy twoja obecność w tej chwili jest dobra czy wręcz przeciwnie - powiedziałam prosto z mostu, ale mimo wszystko można powiedzieć wciągnęłam go do mojego domu za rękaw kurtki dżinsowej - Akcja ze spotkaniem, odwołana - oznajmiłam szeptem na wszelki wypadek. Zmarszczył brwi i posłał mi pytające spojrzenie. Westchnęłam głośno i pociągnęłam go w głąb mieszkania a raczej do kuchni aby Ludmiła nas nie zauważyła gdyby zechciała wyjść z mojego pokoju - Matt ją zdradził i napisał jej to w wiadomości - wytłumaczyłam. Blondyna nie zasługuje na takie traktowanie ze strony swojego chłopaka. Jednak widząc delikatny uśmiech na twarzy Federico, z całej siły uderzyłam go w ramię - Cieszy cię to? - zapytałam oburzona z podniesionym delikatnie tonem głosu. Kiwnął twierdząco głową i jeszcze bardziej się ucieszył.
- Już z nim nie jest, co oznacza, że..
- Ona cierpi - przerwałam mu zanim powie coś, za co ode mnie oberwie. Tym razem to on westchnął głośno i poprawił sobie koszulkę. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, ale przerwałam mu wystawiając w jego stronę palce wskazujący dając mu do zrozumienia aby zamilkł i darował sobie swoje głupie uwagi, na temat podrywania czy czegoś podobnego.
- Idę do niej - oznajmił poważnie wywołując u mnie szok. Odwrócił się do mnie plecami i już chciał zrobić pierwszy krok, ale mu na to nie pozwoliłam obejmując go w pasie ode tyłu - Violetta, co ty wyprawiasz? - zapytał ze śmiechem.
- Jeżeli do niej pójdziesz to..
- To ją pocieszę i zyskam w jej oczach udowadniając, że mi zależy - dokończył za mnie, chociaż ja chciałam powiedzieć kompletnie co innego. Rozluźniłam swój uścisk i analizowałam jego słowa. Rozplótł moje dłonie i odsunął się ode mnie po czym z powrotem odwrócił w moją stronę.
- Dobra, ale rozegramy to po mojemu - postanowiłam i jak najszybciej udałam się do mojego pokoju gdzie zostawiłam załamaną Ludmiłę. Powoli weszłam do pokoju wcześniej badają sytuację jej stanu emocjonalnego. Już chciałam się odezwać, ale zanim to zrobiłam zostałam pchnięta przez Federico, który nie trzymał się wymyślonego planu i wtargnął do środka mojego pokoju. Zmroziłam go wzrokiem, czego nie widział, bo stał do mnie plecami.
- Co ty tu robisz? - odezwała się lekko zachrypniętym głosem Ludmiła patrząc ewidentnie zaskoczona na Federico. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i w dalszym ciągu mordowałam wzrokiem przybysza, który nie zrozumiał moich słów.
- Przyszedłem, bo chciałem z Tobą porozmawiać, ale Violetta powiedziała mi co się stało - wytłumaczył a raczej skłamał i jeszcze bliżej do niej podszedł. Otarła łzę, która spływała jej po policzku a następnie spojrzała na niego ze smutkiem w oczach.
- Pewnie się cieszysz, że mnie zdradził i wyszło na twoje - odpowiedziała ze złością, ale jej wzrok i wyraz twarzy mówił co innego. Usiadła załamana na moim łóżku, a pan nie potrafiący trzymać się planu, zajął miejsce obok niej. Modliłam się w myślach aby on tego nie zniszczył i nie powiedział czegoś głupiego, jak to na niego przystało. Jednak ku mojemu zaskoczeniu darował sobie słowa i ją przytulił a jeszcze bardziej mnie zdziwiło, że Ludmiła odwzajemniła jego uścisk. Mimo iż byłam na niego zła, że zignorował mój jakby plan, to cieszyłam się, że w jakiś sposób się do siebie zbliżają. Uśmiechnęłam się do i wtedy poczułam w swojej kieszeni wibracje a następnie po pomieszczeniu rozniosła się melodyjka. Jak najszybciej wyciągnęłam telefon a widząc numer i zdjęcie Leona wyszłam z pokoju. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam aparat do ucha.
- Halo? - odezwałam się z uśmiechem i radością w głosie.
- Przyjąłem tą propozycję - oznajmił a uśmiech, który gościł na moich ustach od razu zniknął. W tym momencie poczułam mocny ścisk w swoim gardle a w oczach pojawiły się łzy. Odsunęłam telefon od ucha i rozłączyłam połączenie.
- Najważniejsze, że przyznał się do błędu - powiedziała a w jej głosie można było wyczuć, że powstrzymuje się przed płaczem. Zacisnęłam dłonie w pięści. Niesamowicie zawiodłam się na tym dupku i kiedy tylko go spotkam, nawrzucam mu porządnie - Wiedziałam, że coś jest nie tak - dodała wzdychając głośno. Podeszłam do niej i otuliłam ją swoimi ramionami. Bez słowa odwzajemniła mój uścisk i wtuliła swoją twarz w moje włosy. Jeszcze chwila i zaczęłaby zapewne płakać, ale na szczęście przerwał jej to dzwonek do drzwi. Doskonale wiem kim jest osoba dzwoniąca dzwonkiem. Z racji, że jesteśmy same w domu, bo rodzice są jeszcze w pracy, któraś z nas musiała otworzyć. Odsunęłam się od niej i posyłając jej współczujące spojrzenie, jak najszybciej udałam się w stronę drzwi. Z jednej strony mam wyrzuty sumienia, że zaczęłam tą potajemną współpracę z Federico, ale z drugiej Matt nie będzie już teraz problemem. Od razu kiedy otworzyłam drzwi zostałam obdarowana uśmiechem.
- Nie jestem pewna czy twoja obecność w tej chwili jest dobra czy wręcz przeciwnie - powiedziałam prosto z mostu, ale mimo wszystko można powiedzieć wciągnęłam go do mojego domu za rękaw kurtki dżinsowej - Akcja ze spotkaniem, odwołana - oznajmiłam szeptem na wszelki wypadek. Zmarszczył brwi i posłał mi pytające spojrzenie. Westchnęłam głośno i pociągnęłam go w głąb mieszkania a raczej do kuchni aby Ludmiła nas nie zauważyła gdyby zechciała wyjść z mojego pokoju - Matt ją zdradził i napisał jej to w wiadomości - wytłumaczyłam. Blondyna nie zasługuje na takie traktowanie ze strony swojego chłopaka. Jednak widząc delikatny uśmiech na twarzy Federico, z całej siły uderzyłam go w ramię - Cieszy cię to? - zapytałam oburzona z podniesionym delikatnie tonem głosu. Kiwnął twierdząco głową i jeszcze bardziej się ucieszył.
- Już z nim nie jest, co oznacza, że..
- Ona cierpi - przerwałam mu zanim powie coś, za co ode mnie oberwie. Tym razem to on westchnął głośno i poprawił sobie koszulkę. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, ale przerwałam mu wystawiając w jego stronę palce wskazujący dając mu do zrozumienia aby zamilkł i darował sobie swoje głupie uwagi, na temat podrywania czy czegoś podobnego.
- Idę do niej - oznajmił poważnie wywołując u mnie szok. Odwrócił się do mnie plecami i już chciał zrobić pierwszy krok, ale mu na to nie pozwoliłam obejmując go w pasie ode tyłu - Violetta, co ty wyprawiasz? - zapytał ze śmiechem.
- Jeżeli do niej pójdziesz to..
- To ją pocieszę i zyskam w jej oczach udowadniając, że mi zależy - dokończył za mnie, chociaż ja chciałam powiedzieć kompletnie co innego. Rozluźniłam swój uścisk i analizowałam jego słowa. Rozplótł moje dłonie i odsunął się ode mnie po czym z powrotem odwrócił w moją stronę.
- Dobra, ale rozegramy to po mojemu - postanowiłam i jak najszybciej udałam się do mojego pokoju gdzie zostawiłam załamaną Ludmiłę. Powoli weszłam do pokoju wcześniej badają sytuację jej stanu emocjonalnego. Już chciałam się odezwać, ale zanim to zrobiłam zostałam pchnięta przez Federico, który nie trzymał się wymyślonego planu i wtargnął do środka mojego pokoju. Zmroziłam go wzrokiem, czego nie widział, bo stał do mnie plecami.
- Co ty tu robisz? - odezwała się lekko zachrypniętym głosem Ludmiła patrząc ewidentnie zaskoczona na Federico. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i w dalszym ciągu mordowałam wzrokiem przybysza, który nie zrozumiał moich słów.
- Przyszedłem, bo chciałem z Tobą porozmawiać, ale Violetta powiedziała mi co się stało - wytłumaczył a raczej skłamał i jeszcze bliżej do niej podszedł. Otarła łzę, która spływała jej po policzku a następnie spojrzała na niego ze smutkiem w oczach.
- Pewnie się cieszysz, że mnie zdradził i wyszło na twoje - odpowiedziała ze złością, ale jej wzrok i wyraz twarzy mówił co innego. Usiadła załamana na moim łóżku, a pan nie potrafiący trzymać się planu, zajął miejsce obok niej. Modliłam się w myślach aby on tego nie zniszczył i nie powiedział czegoś głupiego, jak to na niego przystało. Jednak ku mojemu zaskoczeniu darował sobie słowa i ją przytulił a jeszcze bardziej mnie zdziwiło, że Ludmiła odwzajemniła jego uścisk. Mimo iż byłam na niego zła, że zignorował mój jakby plan, to cieszyłam się, że w jakiś sposób się do siebie zbliżają. Uśmiechnęłam się do i wtedy poczułam w swojej kieszeni wibracje a następnie po pomieszczeniu rozniosła się melodyjka. Jak najszybciej wyciągnęłam telefon a widząc numer i zdjęcie Leona wyszłam z pokoju. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam aparat do ucha.
- Halo? - odezwałam się z uśmiechem i radością w głosie.
- Przyjąłem tą propozycję - oznajmił a uśmiech, który gościł na moich ustach od razu zniknął. W tym momencie poczułam mocny ścisk w swoim gardle a w oczach pojawiły się łzy. Odsunęłam telefon od ucha i rozłączyłam połączenie.
***
Szczęście nie jest przecież stanem wieczny ani okresowym. To po prostu taki skurcz serca, którego doznaje się czasami. Kiedy człowieka przepełnia taka radość, że wprost trudną ją znieść. Znika równie szybko jak się pojawia. I nie ma jej dopóki nie nadejdzie znowu. I człowiek uzna życie za najwspanialszy dar. Przetarłam dłonią mokre policzki i ponownie opłukałam swoją twarz zimną wodą. Kompletnie nie reagowałam na pukanie czy pytania ze strony Ludmiły i Federico. Od piętnastu minut siedzę zamknięta w łazience. Spojrzałam w swoje odbicie i widząc zaczerwienione oczy zamknęłam je. Niesamowicie cieszę się, że skorzystał z tej propozycji, ale tą radość maskuje świadomość, że wyjedzie na pół roku. Długie sześć miesięcy, dwadzieścia cztery tygodnie i sto sześćdziesiąt osiem dni.
- Violu, wszystko w porządku? - ponownie usłyszałam zmartwiony głos Ludmiły. Wzięłam głęboki oddech i nie przejmując się swoim wyglądem, podeszłam do drzwi a następnie je od kluczyłam. Powoli uchyliłam śnieżnobiałe drzwi i widząc ich miałam ochotę ponownie się rozpłakać. Szybkim krokiem udałam się w stronę blondyny i z całych sił ją uścisnęłam.
- Przyjął propozycję wyścigów - powiedziałam ściszonym głosem tym samym powstrzymując się od rozpłakania. Od razu poczułam mocniejszy uścisk ze strony Ludmiły - On wyjedzie - dodałam szeptem a po moich policzkach ponownie zaczęły spływać pojedyncze łzy. Zacisnęłam mocniej dłoń na swoim nadgarstku i wtuliłam swoją twarz w obojczyk blondyny.
- Violu, wszystko w porządku? - ponownie usłyszałam zmartwiony głos Ludmiły. Wzięłam głęboki oddech i nie przejmując się swoim wyglądem, podeszłam do drzwi a następnie je od kluczyłam. Powoli uchyliłam śnieżnobiałe drzwi i widząc ich miałam ochotę ponownie się rozpłakać. Szybkim krokiem udałam się w stronę blondyny i z całych sił ją uścisnęłam.
- Przyjął propozycję wyścigów - powiedziałam ściszonym głosem tym samym powstrzymując się od rozpłakania. Od razu poczułam mocniejszy uścisk ze strony Ludmiły - On wyjedzie - dodałam szeptem a po moich policzkach ponownie zaczęły spływać pojedyncze łzy. Zacisnęłam mocniej dłoń na swoim nadgarstku i wtuliłam swoją twarz w obojczyk blondyny.
- Na prawdę? Przyjął ją? - słychać było w głosie Federico, że ucieszył się z tej informacji. Czułam, że blondyna zamiera rękę z moich pleców i za pewne uderza nią szatyna. Domyślałam się, że rodzice jak i jego brat będą się z tego cieszyć. Z tego co słyszę ktoś wszedł do domu a raczej rodzice wrócili, ale nie interesuje mnie to w tej chwili, bo właśnie dowiedziałam się, że moja miłość jest zmuszona wyjechać. Poczułam jak Ludmiła odsuwa mnie od siebie , czego nie chce. Zacisnęłam jeszcze mocniej dłoń na swoim nadgarstku i za wszelką cenę chciałam z powrotem się do niej przytulić. Jednak ona siłą obróciła mnie i dopiero wtedy dostrzegłam obok siebie sylwetkę Leona. W moich oczach pojawiło się jeszcze więcej łez. Bez namysłu podeszłam do niego i wtuliłam się w niego najmocniej jak się tylko dało. Objął mnie przyciskając do siebie jeszcze bardziej i ułożył swój podbródek na mojej głowie. Przestrzeń między nami w tej chwili nie istniała a dzięki ciszy mogłam usłyszeć bicie jego serca, które uspokajało mój oddech.
***
Zdawałem sobie sprawę z tego jak ucieszy się mój biologiczny ojciec kiedy dowie się, że przyjąłem tą propozycję. Jednak nie sądziłem, że aż tak bardzo. Wyściskał mnie tak mocno, że chyba przestawił mi mostek. Zerknąłem na stojącą przy oknie Violettę i mój uśmiech trochę zbladł. Zabrałem ją ze sobą do swojego domu, bo chciałem żeby była przy mnie kiedy będę mówił o wszystkim biologicznym rodzicom. Ostatnie czego bym chciał to jej smutek. Sądziłem, że skoro sama można powiedzieć namawiała mnie do przyjęcia propozycji ucieszy się. Westchnąłem głośno i już chciałem do niej podjeść, ale zatrzymał mnie niestety mój biologiczny ojciec.
- Opowiadaj jak to wszystko będzie wyglądać - zaczął i można powiedzieć siłą posadził mnie na kanapie obok siebie. Odchrząknąłem cicho i ostatni raz zerknąłem w stronę Violetty po czym przeniosłem spojrzenie na mojego rozmówcę.
- Dokładnie jeszcze wszystkiego nie wiem. Powiedzieli tylko, że początkowo będę miał dwumiesięczne treningi a później już wyścigi - wyjaśniłem a raczej przekazałem to o czym powiadomił mnie organizator. Obawiam się, że mogę nie dać sobie rady i zrezygnują ze mnie, ale wtedy plusem będzie, to że wrócę.
- A co ze szkołą? - zadała pytanie wychodząca z kuchni moja biologiczna matka z talerzem jakiś ciastek. Innego pytania z jej strony się nie spodziewałem. No może poza jednym dotyczącym bezpieczeństwa na torze.
- Zapewnili, że między treningami będę uczył się z prywatnym nauczycielem - powiedziałem i z nerwów zacząłem bawić się swoimi dłońmi. Z każdym ich kolejnym pytaniem coraz bardziej się boję i dociera do mnie, że wyjadę i będę całkiem sam w obcym kraju.
- Będziesz mieszkał tam w jakiś hotelach? - podrapałem się nerwowo po policzku i wzruszyłem ramionami.
- Prawdopodobnie tak - westchnąłem głośno. Na całe szczęście dostanę tam można powiedzieć opiekuna, który jednocześnie będzie moim trenerem na torze - Jednak przed wyjazdem organizator chce się z wami spotkać i porozmawiać. Mimo, że jestem pełnoletni - dodałem chcąc zakończyć to przesłuchanie. Oboje kiwnęli głową dając mi do zrozumienia, że pojmują moje słowa. Wstałem ze swojego miejsca i bez namysłu udałem się w stronę Violetty.
- Chciałabym się cieszyć tak jak ty, ale nie pozwala mi fakt, że wyjedziesz - odezwała się wyprzedzając mnie. Stała ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej i wpatrywała się w kwiaty w ogrodzie. Westchnąłem głośno i nie marnując czasu na słowa objąłem ją w pasie po czym przycisnąłem do siebie. To rozstanie z nią jest także trudne dla mnie i to o wiele bardziej niż przypuszczałem. Wzmacnia je świadomość, że decyzja już zapadła i nie ma odwrotu. Oparła swoją głowę o moją klatkę piersiową i zamknęła oczy - Pociesz mnie choć trochę i powiedz, że wyjeżdżasz za miesiąc - powiedziała przełykając głośno ślinę. Tym razem to ja zamknąłem oczy i mocniej ją do siebie przytuliłem. Oparłem swój podbródek na jej głowie i tak jak ona skupiłem swoje spojrzenie przed siebie.
- Chciałbym - odpowiedziałem i w moim gardle powstała ciężka gula. Nabrałem powietrza do swoich płuc po czym powoli je wypuściłem.
- Kiedy? - zapytała i wyczułem w jej głosie, że powstrzymywała się od rozpłakania. Na prawdę nie chce tego mówić. Nie chce sprawić jej jeszcze większej przykrość.
- Za niecałe dwa tygodnie - powiedziałem mając zamknięte oczy. Wyczułem jak po usłyszeniu tych słów jej ciało się spięło. Przeniosłem swoją twarz na jej ramię i przytuliłem się do niej jeszcze bardziej. Jest jeszcze możliwość, że przyśpieszą mój wyjazd, ale nie chce jej na razie o tym mówić.
- Mam cię jeszcze tylko przez niecałe dwa pieprzone tygodnie - wysyczała przez zaciśnięte zęby chociaż wiedziałem, że powstrzymuje się od płaczu. Pocałowałem ją mocno w policzek i ukryłem swoją twarz w zagłębieniu jej szyi. Nie odsuwając się ode mnie odwróciła się w moją stronę i wtuliła twarz w moją koszulkę, która po chwili zrobiła się wilgotna od jej łez. Odchyliłem głowę do tyłu i przeklinałem na siebie w myślach, że znowu płacze przeze mnie.
- Opowiadaj jak to wszystko będzie wyglądać - zaczął i można powiedzieć siłą posadził mnie na kanapie obok siebie. Odchrząknąłem cicho i ostatni raz zerknąłem w stronę Violetty po czym przeniosłem spojrzenie na mojego rozmówcę.
- Dokładnie jeszcze wszystkiego nie wiem. Powiedzieli tylko, że początkowo będę miał dwumiesięczne treningi a później już wyścigi - wyjaśniłem a raczej przekazałem to o czym powiadomił mnie organizator. Obawiam się, że mogę nie dać sobie rady i zrezygnują ze mnie, ale wtedy plusem będzie, to że wrócę.
- A co ze szkołą? - zadała pytanie wychodząca z kuchni moja biologiczna matka z talerzem jakiś ciastek. Innego pytania z jej strony się nie spodziewałem. No może poza jednym dotyczącym bezpieczeństwa na torze.
- Zapewnili, że między treningami będę uczył się z prywatnym nauczycielem - powiedziałem i z nerwów zacząłem bawić się swoimi dłońmi. Z każdym ich kolejnym pytaniem coraz bardziej się boję i dociera do mnie, że wyjadę i będę całkiem sam w obcym kraju.
- Będziesz mieszkał tam w jakiś hotelach? - podrapałem się nerwowo po policzku i wzruszyłem ramionami.
- Prawdopodobnie tak - westchnąłem głośno. Na całe szczęście dostanę tam można powiedzieć opiekuna, który jednocześnie będzie moim trenerem na torze - Jednak przed wyjazdem organizator chce się z wami spotkać i porozmawiać. Mimo, że jestem pełnoletni - dodałem chcąc zakończyć to przesłuchanie. Oboje kiwnęli głową dając mi do zrozumienia, że pojmują moje słowa. Wstałem ze swojego miejsca i bez namysłu udałem się w stronę Violetty.
- Chciałabym się cieszyć tak jak ty, ale nie pozwala mi fakt, że wyjedziesz - odezwała się wyprzedzając mnie. Stała ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej i wpatrywała się w kwiaty w ogrodzie. Westchnąłem głośno i nie marnując czasu na słowa objąłem ją w pasie po czym przycisnąłem do siebie. To rozstanie z nią jest także trudne dla mnie i to o wiele bardziej niż przypuszczałem. Wzmacnia je świadomość, że decyzja już zapadła i nie ma odwrotu. Oparła swoją głowę o moją klatkę piersiową i zamknęła oczy - Pociesz mnie choć trochę i powiedz, że wyjeżdżasz za miesiąc - powiedziała przełykając głośno ślinę. Tym razem to ja zamknąłem oczy i mocniej ją do siebie przytuliłem. Oparłem swój podbródek na jej głowie i tak jak ona skupiłem swoje spojrzenie przed siebie.
- Chciałbym - odpowiedziałem i w moim gardle powstała ciężka gula. Nabrałem powietrza do swoich płuc po czym powoli je wypuściłem.
- Kiedy? - zapytała i wyczułem w jej głosie, że powstrzymywała się od rozpłakania. Na prawdę nie chce tego mówić. Nie chce sprawić jej jeszcze większej przykrość.
- Za niecałe dwa tygodnie - powiedziałem mając zamknięte oczy. Wyczułem jak po usłyszeniu tych słów jej ciało się spięło. Przeniosłem swoją twarz na jej ramię i przytuliłem się do niej jeszcze bardziej. Jest jeszcze możliwość, że przyśpieszą mój wyjazd, ale nie chce jej na razie o tym mówić.
- Mam cię jeszcze tylko przez niecałe dwa pieprzone tygodnie - wysyczała przez zaciśnięte zęby chociaż wiedziałem, że powstrzymuje się od płaczu. Pocałowałem ją mocno w policzek i ukryłem swoją twarz w zagłębieniu jej szyi. Nie odsuwając się ode mnie odwróciła się w moją stronę i wtuliła twarz w moją koszulkę, która po chwili zrobiła się wilgotna od jej łez. Odchyliłem głowę do tyłu i przeklinałem na siebie w myślach, że znowu płacze przeze mnie.
***
- Nie mam pojęcia czy powinnam odliczać dni do twojego wyjazdu czy może raczej cieszyć się każdą chwilą, którą razem spędzamy - odezwałam się leżąc obok niego na kocu w moim ogrodzie. Odwrócił wzrok od gwieździstego nieba i przeniósł te swoje śliczne oczy na mnie. Uśmiechnął się do mnie delikatnie po czym mocniej ścisnął swoją dłoń, którą kurczowo trzymał moją.
- Zróbmy tak. Zapomnimy o tym, że wyjeżdżam i cieszmy się czasem spędzanym razem - powiedział utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Za każdym razem kiedy słyszę z jego ust słowo wyjazd, moje oczy się szkolą. I tym razem jest tak samo. Patrzę na niego zaszklonymi oczami i marzę o tym, aby jednak to był tylko głupi koszmar, z którego się obudzę - Teraźniejszość. Tylko to od teraz dla nas istnieje. Żyjmy chwilą i nie martwmy się tym co jeszcze nie nadeszło - dodał chcąc mnie jeszcze bardziej przekonać do swoich słów. Kiwnęłam twierdząco głową i przybliżyłam się do niego aby położyć swoją głowę na jego klatce piersiowej. Przymknęłam oczy i wsłuchiwałam się w spokojne bicie jego serca.
Kochanie jesteś wszystkim czego chce,
Kiedy leżysz tu w moich ramionach,
Stwierdzając to, trudno w to uwierzyć,
Jesteśmy w niebie
I miłość jest wszystkim czego potrzebuję
I znalazłam ją w Twoim sercu,
Nie jest trudno zauważyć,
Jesteśmy w niebie.Zanuciłam chociaż mój głos nie był idealny i opanował go smutek. Jednak poniosła mnie chwila i uczucia, które kieruję do Leona i które wypełniają całą mnie.
- Zróbmy tak. Zapomnimy o tym, że wyjeżdżam i cieszmy się czasem spędzanym razem - powiedział utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. Za każdym razem kiedy słyszę z jego ust słowo wyjazd, moje oczy się szkolą. I tym razem jest tak samo. Patrzę na niego zaszklonymi oczami i marzę o tym, aby jednak to był tylko głupi koszmar, z którego się obudzę - Teraźniejszość. Tylko to od teraz dla nas istnieje. Żyjmy chwilą i nie martwmy się tym co jeszcze nie nadeszło - dodał chcąc mnie jeszcze bardziej przekonać do swoich słów. Kiwnęłam twierdząco głową i przybliżyłam się do niego aby położyć swoją głowę na jego klatce piersiowej. Przymknęłam oczy i wsłuchiwałam się w spokojne bicie jego serca.
Kochanie jesteś wszystkim czego chce,
Kiedy leżysz tu w moich ramionach,
Stwierdzając to, trudno w to uwierzyć,
Jesteśmy w niebie
I miłość jest wszystkim czego potrzebuję
I znalazłam ją w Twoim sercu,
Nie jest trudno zauważyć,
Jesteśmy w niebie.Zanuciłam chociaż mój głos nie był idealny i opanował go smutek. Jednak poniosła mnie chwila i uczucia, które kieruję do Leona i które wypełniają całą mnie.
***
79/80.
Jeszcze tylko jeden rozdział do końca pierwszej części opowiadania.
Nie wiem jak wy, ale nie mogę w to uwierzyć. Tak szybko mi jakoś to zleciało.
Pewnie już wiecie jakie będzie zakończenie. Myślałam o tym aby zmienić je i zostawić Leona w Argentynie, albo Violettę wysłać z nim, ale wtedy musiałabym kompletnie prze aranżować drugą część. A zaplanowałam ją już.
Czytałam w komentarzach, że chcieliście więcej Federico. W drugiej części będziecie mieli go dość.
Jeszcze tylko jeden rozdział do końca pierwszej części opowiadania.
Nie wiem jak wy, ale nie mogę w to uwierzyć. Tak szybko mi jakoś to zleciało.
Pewnie już wiecie jakie będzie zakończenie. Myślałam o tym aby zmienić je i zostawić Leona w Argentynie, albo Violettę wysłać z nim, ale wtedy musiałabym kompletnie prze aranżować drugą część. A zaplanowałam ją już.
Czytałam w komentarzach, że chcieliście więcej Federico. W drugiej części będziecie mieli go dość.
Nie przedłużając. Przepraszam za błędy i strasznie dziękuję za każdy komentarz.
Swietna czesc
OdpowiedzUsuńO matko jeszcze tylko jedna
Pierwsza
Idealny
OdpowiedzUsuń💗
OdpowiedzUsuńMożna mieć bardziej dość Federico niż teraz? Da się tak? Bo jak się da to mieć go dość bardziej niż mam teraz to sfiksuje na milion procent. Ten koleś działa mi na nerwy odkąd okazało się, że życie Violetty przed rzekomym wypadkiem to był sen.
UsuńLeon jednak wyjeżdża. Violka go do tego przekonała mimo iż sama miała sprzeczne myśli na ten temat. Fede wbija jej klina i musiała się zastanowić nad tym wszystkim. Ehhh i co z tego wyszło? Namówiła Leona, a on wyjedzie. Nie będzie go pół roku. A może mu się tam nie powiedzie i wróci wcześniej? Nie sądzę. Mogę jedynie pomarzyć. Viola cierpi. Jest jej z tym źle, ale nie ma już odwrotu. Decyzja podjęta. Wyjazd za niecałe dwa tygodnie.
Jak ja przeżyje bez Leona w opowiadaniu i złe nadmiarem Fede? Nie wiem, ale będę musiała, bo uwielbiam to opowiadanie i z tygodnia na tydzień nie mogę się doczekać next'a ❤
W następnym rozdziale będzie jego wyjazd. W końcu to ostatni rozdział i zacznie się druga część. Raczej nie planujesz półrocznego przeskoku w czasie także będę zmuszona przeżyć brak Leośka. 😊
Dopełnienie tego ostatniego rozdziału to będą dla mnie te dwa pieprzone słowa z jego ust. Pytanie tylko czy je wypowie.
Jak już sam zdążył zauważyć Viola znowu przez niego cierpi i płacze. 😞
PEREŁKA 💗 💗
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Ten rozdział jest smutny ale i cudowny...
OdpowiedzUsuńAjj V&L przetrwają prawda?
Czekam na naatępny. ;)
No nie dlaczego moje przypuszczenia się sprawdziły
OdpowiedzUsuńWiedziałam że wyjedzie no po prostu to wiedziałam
Mam tylko nadzieję że ich związek przetrwa....
Bo jeśli nie.....nie myśl o tym
Popłakałam się serio
Cudo
Boski
Czekam na next
Nieee
OdpowiedzUsuńTo nie może się tak skończyć :'(
Kiedy będzie pierwszy rozdział drugiej części? xd
Cudny ♡♡♡
Czekam na next'a :*
Nie nie nie dlaczego Leon no dlaczego? :(
OdpowiedzUsuńCo dalej z nimi będzie, będą razem, przetrwają? Coś lub ktoś, tak podejrzewam że będzie stać na ich drodze do szczęścia...:(
A rozdział wiesz że cudny mimo wszystko! :*
Ps nie mogę doczekać się drugiej części!
Moje 😍
OdpowiedzUsuńUff 😌 jestem !
UsuńCudny rozdział kochana a wiec pierwsza część dobiega juz końca i to z impetem.
Leon jednak wyjeżdża, no cóż musi się rozwijać , spelniac swoje marzenia. Violka po namowach Fede postanowiła jednak zachęcić chłopaka do wyjazdu. Na pewno byla to dla niej mega trudna decyzja.
No cóż widac , ze łącząca och więź jest silna i przetrwa tę rozłąkę 😏 💪
Ciekawe tylko czy przed wyjazdem Leo odważy się wypowiedzieć te dwa magiczne słowa 💞
Życzę Ci weny kochana , bo piszesz mega perełki 😍
Czekam na ostatni rozdział tej części i druga część
😘
💜
OdpowiedzUsuńNieprawda nieprawda! On nie wyjedzie prawda? Ajj co będzie dalej? Jestem ciekawa jak chole** ;) Nie mogę doczekać się kolejnego i drugiej części opowiadania! ;)
OdpowiedzUsuńJesteś genialna ten rozdział również! <3
Pozdrawiam T.
Auć przeczuwałam że z tym wyjazdem to jeszcze nie koniec. :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Leon i Vilu przetrwają tą próbę pomimo przeszkód które pewnie się pojawią, jak sądzę. :/
Rozdział doskonały pod każdym względem <3 Czekam na dalsze rozdziały z niecierpliwością :)
Idealny, zresztą, jak zawsze ;*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ich związek wytrzyma taką próbę ;)
Czekam na next!
No nieee tylko nie to 😭 moja leonetta ,proszę powiedz ze w 2cz ono będą razem wszystko będzie pięknie on wróci pędzie supi 😢
OdpowiedzUsuńSupi rozdział 😍 ale ten wyjazd .. 😭
Ooo nie ;-;
OdpowiedzUsuńPopłakałam się :'(
PO CO FEDE MIESZA SIĘ W JEGO ŻYCIE?!
NO PYTAM SIĘ: PO CO?!
A ten ojciec to jest popaprany i nic tego nie zmieni -.-
A teraz jest mi smutno.
I wiem, że oni się rozstaną :(
Pewnie pojawi się jakaś dziewczyna albo chłopak i inne problemy i będzie koniec Leonetty :((
Mam nadzieję, że zrobić przeskok w czasie i nie będziemy musieli czekać tak długo na powrót Leośka :((
A on nadal jej nie powiedział "Kocham Cię" :((
Boże, idę ryczeć.
Czekam na kolejne cudo :((
Rozdział PEREŁKA <3
OdpowiedzUsuńLeon :(
Violetta dlaczego go namówiłaś hmmm?
Oboje cierpią i będą tęsknić :(
Mam tylko nadzieję że w kolejnej części przetrwają tą rozłąkę i będą razem... ;)
Ale się porobiło :/ Leon dlaczego? :(
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba i czekam na to co się wydarzy dalej! ;)
Doskonały rozdział (ale też smutny :( ) <3
OdpowiedzUsuńLeonetta :(
Wróce:*
OdpowiedzUsuńLajon wyjeżdża za sprawą Violetty
UsuńMatt zdradził Ludmiłę
Federico pocieszyciel
Rodzina Leona szczęśliwa z powodu podjętej decyzji
W sumie racja taka okazja może już nigdy się nie powtórzyć.
Ostatni rozdział już w niedziele *_*
Jezuniu będę czekać na 2 część
Wspaniały
Cudowny
Czekam!
Czyli jednak wyjazd Leona... Co będzie dalej z nim i Violką? Czekam na nexta i drugą część ;)
OdpowiedzUsuńRozdział uwielbiam jak każdy :*
Boski
OdpowiedzUsuńPopłakałam się
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Leon wyjeżdża :( Biedni, będą tęsknić ale czy przetrwają ten wyjazd? Jestem ciekawa co się zdarzy dalej i co będzie w drugiej części. ;) Rozdział super!
OdpowiedzUsuńRozdział wow czekam na dalszy ciąg zdarzeń! Boski! :*
OdpowiedzUsuńO rety ile się tutaj dzieje...
OdpowiedzUsuńCzyli w następnym będzie pożegnanie :(
Mam nadzieje że przetrwają to wszystko ;)
cudowny !!!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńPopłakałam sie
OdpowiedzUsuńnosz kurcze
Mam dosc tych nieszczesliwych zakonczen, dosc
Najpierw Dla ciebie wszystko
Potem Po Prostu bądź
a na sam koniec dowaliłam Zanim się pojawiłeś
w ciągu jednej doby...
Nie, dziękuję.
Liczę, że będą razem w 2 części, bo jesteś jedną z nielicznych autorek, które potrafią pisać tak, że mimo,że para wciąż jest razem, to nie jest ani za słodko, ani za smutno
Dlatego czekam na 2 część z utęsknieniem. Wiedziałam, że Leon przyjmie tę propozycję :/ To było, sorki, ale zbyt przewidywalne. To zawsze tak jest..
Miłego pisania.
Ooo tego się nie spodziewałam... Leon wyjeżdża :( Ehh mam nadzieję że ich nie rozdzielisz. Czekam na dalszy ciąg ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam!
OdpowiedzUsuńTylko ten wyjazd Leoniastego :(
Kurde ;)
OdpowiedzUsuńKurde ;)
OdpowiedzUsuńSkarbie spodziewałam się, że Violetta będzie chciała aby był szczęśliwy.
UsuńI choć nie wiadomo jak ją to boli pozwoli mu wyjechać, bo chcę pokazać, że ważniejsze jest dla niej to co on czuję i jeśli tego pragnie, to jakoś to przetrwają.
Wkońcu prawdziwa miłość przetrwa wszystko, prawda? Swoją drogą to opowiadanie z dnia na dzień mnie coraz bardziej wzrusza. Uwielbiam te uczucia w tych rozdziałach i przelewanie tych emocji. Aż sama nie wierzę, że kończysz pierwszą część i zaczynasz drugą jakże wspaniałą.
Pamiętaj, że czekam na niespodziankę :)
Masz talent i to po prostu widać.
Nie muszę mówić jak bardzo jest wielki bo każdy to wie. To po prostu ewidentnie widać w każdym twoim napisanym słowie.
Cieszy mnie to, że pozwalasz nam to czytasz, dzielisz się, przez co staje się to wspanialsze.
Mam pomysł na 80 rozdział.
Co gdybyś zrobiła taki ich pierwszy romantyczny pierwszy raz? Wyjechał by i zostawił z większą pewnością.
Że ich związek jest wytrwalszy.
Chociaż czy ja wiem, czy Leòn porzucił by przeszłość postanowił się z nią przespać? Dowiemy się niedługo ^^
Weny i buziaki :)
Wiktoria 😘
OMG WYJAZD!! No to będzie ciekawie w drugiej części! Czekam z utęsknieniem! :)
OdpowiedzUsuńPs rozdział cudo <3
WSPANIAŁY!! <3
OdpowiedzUsuńWYJAZD LEONA BĘDZIE SMUTNO W NASTĘPNYM PEWNIE POŻEGNANIE...
CZEKAM NA NEXT!
Rozstanie Leonetty? Ojjj Fede czy musiałeś wzbudzić w Violce te myśli że L powinien wyjechać...
OdpowiedzUsuńAż mnie skręca na myśl co będzie dalej :d
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń :p
Będzie ciekawie w następnej części, nie mogę się już doczekać... :)
OdpowiedzUsuńRozdział bomba!
L.L.
Zakochałam się e tym rozdziale i blogu zresztą też. Tylko niepokoi mnie ten wyjazd Leona... Czekam na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńDOSKONAŁY <3
OdpowiedzUsuńWspaniały! Ale masz talent dziewczyno czekam na next! :*
OdpowiedzUsuńCudny jak zawsze ! ❤
OdpowiedzUsuńDobiega końca pierwsza część
Leo jednak wyjeżdża
Violka się smuci nie dziwie się jej
To będzie proba dla ich związku
Oby przetrwali 😊
Lu rozstała się z Mattem dupek zdradził ją!
Jest nadzieja dla Fede ;)
Czekam na ostatni rozdział tej części i oczywiście nowe rozdziały drugiej:)
Kinia 😘
Uwielbiam rozdział wspaniały. :)
OdpowiedzUsuńCo ty ze mną robisz?
OdpowiedzUsuńCo z tego, że jest burza?
Przecież ja musiałam dokończyć twój rozdział.
Ryczę.
I nie mówię tego tylko po to żeby się pochwalić lub dowartościować cię, że masz taki talent, który potrafi doprowadzić do łez ( bo ty dobrze o tym wiesz)
Ale piszę to dlatego, że tak się dzieje naprawdę.
Czytając te ostatnie akapity zalałam się łzami.
Nie wierzę, że on wyjeżdża.
Dobrze ale to tylko koniec pierwszej części tak?
Będzie jeszcze druga gdzie znowu będzie szczęśliwa Leonetta prawda?
Jeśli mogę cię o coś prosić, to proszę o jedno:
Nie kończ tego opowiadania smutnym zakończeniem, bo ja tego nie przeżyję i mówię to poważnie.
Tak bardzo zżyłam się z twoimi bohaterami tego wyjątkowego opowiadania, jak jeszcze z żadnymi.
A przeczytałam już tyle książek, tyle historii, a jeszcze z żadnym opowiadaniem nie łączyła mnie taka więź jak z tym.
Ja wiem, to może wydawać się głupie, ale mówię prawdę.
Czekam na next i smutne, nieuniknione zakończenie pierwszej części. <3
aaaa jeju cudowny
OdpowiedzUsuńWyjazd Leona :(
OdpowiedzUsuńCzekam na to co się wydarzy dalej. Rozdział perfect :)
Rozdział boski tylko ta decyzja Leona :/
OdpowiedzUsuńCzekam na drugą część opowiadania ciekawe co tam wymyśliłaś... :)
Kiedy next?
Zaskakujesz! Czyli jednak California...
OdpowiedzUsuńCzekam na zakończenie i następną część :)
Rozdział idealny pod każdym względem :)
OdpowiedzUsuńWyjazd Leona :(
Rozpłakałam się gdy to czytałam. Rozdział śliczny. Tylko Leon i wyjazd;/ Czekam na kolejny:) :3
OdpowiedzUsuńRyczę. Idiota, ciota! Lajonku, jak mogłeś mi to zrobić! Mój Boże . Jak smutaśnie! Będę tęsknić! Ucieknij, schowam cię w piwnicy, tylko powiedz, że nie wyjedziesz!
OdpowiedzUsuńRozdział jakiś smutny. Matt'owi mówimy papa! Żegnaj druchu! Xd
Czekam na next!
(Sorki za spam. Zapraszam do siebie : leonetciawszystkoodnowa.blogspot.com )
Zachwycona! Czekam na rozwój wydarzeń. Ciekawa jestem co wymyśliłaś dalej. ;)
OdpowiedzUsuńJestem na tak oprócz wyjazdu Leona. :(
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Bajeczny
OdpowiedzUsuńObłędny
Majstersztyk
Boski
Awesome :)
Wspaniały, Leonetta musi przetrwać ! ��
OdpowiedzUsuńIdeał <3
OdpowiedzUsuńLeon jednak wyjeżdża :( Ale on i Violetta będą razem co nie?
Czekam na następny rozdział i kolejną część! ;)
Właśnie wróciłam z mini obozu brrr zimno było i to na dodatek bez neta! :/
OdpowiedzUsuńAle to nieważne ważny twój rozdział!
Jest cudny uwielbiam ten blog! ;*
Leon zdecydował się na wyjazd, kurczę co będzie z nim i Violettą?
Czekam niecierpliwie na next, kiedy on będzie? :)
Super rozdział! :*
OdpowiedzUsuńNiepokoi mnie ten wyjazd Leona....
Ale będą oboje cierpieć i tęsknić :(
Ehh czekam na ostatni rozdział i kolejną część! :)