***
Poniedziałek. Pięć niepełnych dni do przyjazdu Leona. Z każdym dniem cieszę się jeszcze bardziej. Świadomość, że będę go miała przy sobie maskuje moją nieciekawą sytuacją w szkole i tą wielką tajemnicę rodzinną.- Znalazłam dla nas idealne przebranie - niemal krzyknęła Francesca idąc w naszą stronę. Osobiście nie chciałam tutaj przychodzić, bo jeszcze nie poruszyłam tematu tej imprezy z okazji Halloween z Leonem. I na prawdę nie wiem czy pójdziemy - Przebierzemy się za Atomówki - ucieszyła się jak mała dziewczynka po czym pokazała nam kostium. Zaśmiałam się z jej wyrazu twarzy i zerknęłam kątem oka na Ludmiłę, która podobnie zareagowała jak ja.
- Myślałam, że przebieracie się ze swoimi chłopakami - odezwałam się a raczej powiedziałam swoje myśli na głos. Automatycznie ich wzrok powędrował na mnie.
- Nie chciałyśmy żeby było ci przykro, że my idziemy z chłopakami a ty sama więc stwierdziłyśmy, że przebierzemy się za coś z tobą - wyjaśniła trochę speszona Ludmiła. Uśmiechnęłam się do niej nie komentując jej wypowiedzi. Nikt oprócz mnie nie ma pojęcia, że Leon wraca na te kilka dni. Nawet jego rodzice. Początkowo chciał wszystkim zrobić niespodziankę a zwłaszcza mnie, ale nie mógł się powstrzymać aby mi nie powiedzieć.
- Nie będzie mi przykro - powiedziałam zgodnie z prawdą uśmiechając się do niej - Zresztą jeszcze nie wiem czy pójdę - dodałam powracając do oglądania różnych strojów na Halloween. Gdyby nie Francesca nie wiedziałabym, że u nas w mieście jest sklep z wypożyczaniem strojów. Czułam na sobie ich wzrok - Może zostanę w domu i obejrzę jakiś maraton - albo spędzę ten czas ze swoim chłopakiem dodałam w myślach. Zdecydowanie, ta druga opcja podoba mnie się bardziej.
- Chcesz siedzieć w domu w piątkowy wieczór i zadręczać się tym, że przez najbliższe dwa miesiące nie zobaczysz Leona - westchnęła Ludmiła podchodząc do mnie. Chwyciła mnie za ramiona i posłała pocieszający uśmiech. Miałam ochotę się zaśmiać na jej gest, bo ewidentnie chciała mnie pocieszyć. Już otwierałam usta aby coś powiedzieć, ale ona odezwała się pierwsza - Musisz z nami iść, aby się chociaż trochę zabawić i przestać o tym myśleć - kontynuowała swoją wypowiedź. Przytuliła mnie do siebie na pocieszenie. Bawi mnie ta sytuacja, bo wszyscy uważają, że umieram z tęsknoty do Leona i nie mam ochoty na nic oprócz siedzenia i zamartwiania. I nikt nie ma pojęcia, że on wraca - Zresztą znalazłam już dla ciebie idealne przebranie - dodała odsuwając się ode mnie z uśmiechem na twarzy. Jej uśmiech trochę mnie przeraził. Puściła moje ramiona i odeszła zapewne aby przynieść to przebranie, które dla mnie znalazła. Trochę przestraszona spojrzałam na Fran, która wzruszyła ramionami dając mi do zrozumienia, że nie ma pojęcia co wymyśliła moja kuzynka. Widząc z jakim kostiumem do nas wraca nie wiedziałam czy się śmiać czy raczej nakrzyczeć na nią.
- Kobieta kot? - zapytałam zrezygnowana kiedy podała mi do ręki pokrowiec z kostiumem. Uśmiechnęła się szeroko krzyżując ręce na klatce piersiowej po czym kiwnęła twierdząco głową. Uniosłam kostium do góry i zmierzyłam go wzrokiem. Przyznać muszę, że nie jest taki zły.
***
- Viola - przerwał mi moją wypowiedzieć odnośnie tej imprezy w szkole. Spojrzałam na niego pytająco a jego poważny wyraz twarzy zaniepokoił mnie. Modliłam się aby za chwilę nie wypowiedział słów, które mnie zranią. Nie chce tego. Nie chce się ponownie rozczarować.
- Jeżeli chcesz mi powiedzieć, że jednak nie przyjedziesz to...
- Co? Nie, nie o to chodzi - przerwał mi zanim zdążyłam się rozkręcić. Odetchnęłam z ulgą, bo na prawdę załamałabym się gdyby odwołał teraz swój przyjazd - Będę w Buenos Aires dopiero w piętek wieczorem a możliwe, że w nocy więc nie pójdę z Tobą na tą imprezę - wyjaśnił sprawiając mi tym trochę przykrość, ale nie tak bardzo jakby miał wcale nie przyjechać. Posłałam mu blady uśmiech i dyskretnie zerknęłam na kostium, który leżał na krześle przy biurku - Ale to nie znaczy, że nie możesz iść sama - dodała zapewne próbując mnie pocieszyć. Pokiwałam przecząco głowa i wyprostowałam się.
- Nie i tak nie zależało mi aby iść na tą szkolną imprezę - skłamałam po części. Z jednej stronę chcę iść, ale z drugiej nie chce iść bez niego. Skwitował moje słowa delikatnie się uśmiechając - Nawet nie mam przebrania - dodałam obojętnie, przy okazji ciesząc się, że nie wspomniałam o tym, że jednak wypożyczyłam ten kostium, który wybrała dla mnie Ludmiła. Spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu jakby wiedział, że skłamałam. I kiedy chciałam przyznać się do mojego kłamstwa zauważyłam, że spod rękawa jego koszulki wystaje jakiś czarny element. Coś w postaci plastra. Zacisnęłam dłonie w pięść i posłałam mu poważny wzrok.
- Co ci się stało? - zapytałam twardym tonem głosu, który wydobył się ze mnie niespodziewanie. Nawet nie wiedziałam, że tak potrafię. Nie zrozumiał moich słów, bo zmarszczył brwi. Jednak po chwili chyba do niego dotarło o co mi chodzi, bo spojrzał w miejsce gdzie znajdował się ten plaster. Odsłonił jego całość i moim oczom ukazał się dość gruby czarny plaster w kształcie litery ''Y''.
- To nic takiego - powiedział ze śmiechem zakrywając z powrotem swoje ramie - Mam je prawie na całym ciele - dodał wywołując u mnie zdziwienie. Już otwierałam usta aby zapytać o powód, dla których ma na sobie te plastry - To plastry lecznicze zmniejszają ból po treningach, rozluźniają mięśnie i co najważniejsze zapobiegają urazom - wyjaśnił uśmiechając się, albo śmiejąc z mojej miny. Kiedy usłyszałam, że ma ja na całym ciele szczerze trochę się zaniepokoiłam. Uśmiechnęłam się do niego blado i nabrałam nerwowo powietrza po czym je wypuściłam aby uspokoić swoje nerwy.
- Jeżeli chcesz mi powiedzieć, że jednak nie przyjedziesz to...
- Co? Nie, nie o to chodzi - przerwał mi zanim zdążyłam się rozkręcić. Odetchnęłam z ulgą, bo na prawdę załamałabym się gdyby odwołał teraz swój przyjazd - Będę w Buenos Aires dopiero w piętek wieczorem a możliwe, że w nocy więc nie pójdę z Tobą na tą imprezę - wyjaśnił sprawiając mi tym trochę przykrość, ale nie tak bardzo jakby miał wcale nie przyjechać. Posłałam mu blady uśmiech i dyskretnie zerknęłam na kostium, który leżał na krześle przy biurku - Ale to nie znaczy, że nie możesz iść sama - dodała zapewne próbując mnie pocieszyć. Pokiwałam przecząco głowa i wyprostowałam się.
- Nie i tak nie zależało mi aby iść na tą szkolną imprezę - skłamałam po części. Z jednej stronę chcę iść, ale z drugiej nie chce iść bez niego. Skwitował moje słowa delikatnie się uśmiechając - Nawet nie mam przebrania - dodałam obojętnie, przy okazji ciesząc się, że nie wspomniałam o tym, że jednak wypożyczyłam ten kostium, który wybrała dla mnie Ludmiła. Spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu jakby wiedział, że skłamałam. I kiedy chciałam przyznać się do mojego kłamstwa zauważyłam, że spod rękawa jego koszulki wystaje jakiś czarny element. Coś w postaci plastra. Zacisnęłam dłonie w pięść i posłałam mu poważny wzrok.
- Co ci się stało? - zapytałam twardym tonem głosu, który wydobył się ze mnie niespodziewanie. Nawet nie wiedziałam, że tak potrafię. Nie zrozumiał moich słów, bo zmarszczył brwi. Jednak po chwili chyba do niego dotarło o co mi chodzi, bo spojrzał w miejsce gdzie znajdował się ten plaster. Odsłonił jego całość i moim oczom ukazał się dość gruby czarny plaster w kształcie litery ''Y''.
- To nic takiego - powiedział ze śmiechem zakrywając z powrotem swoje ramie - Mam je prawie na całym ciele - dodał wywołując u mnie zdziwienie. Już otwierałam usta aby zapytać o powód, dla których ma na sobie te plastry - To plastry lecznicze zmniejszają ból po treningach, rozluźniają mięśnie i co najważniejsze zapobiegają urazom - wyjaśnił uśmiechając się, albo śmiejąc z mojej miny. Kiedy usłyszałam, że ma ja na całym ciele szczerze trochę się zaniepokoiłam. Uśmiechnęłam się do niego blado i nabrałam nerwowo powietrza po czym je wypuściłam aby uspokoić swoje nerwy.
***
Słuchanie interpretacji tekstu piosenek, to chyba najnudniejsze zajęcia na jakich byłam. Z każdą kolejną minutę siedzenia i słuchania dociera do mnie, że zajęcia dodatkowe artystyczne nie są dla mnie. Nawet nie mam pojęcia o czym ta kobieta do mnie mówi. Czekam tylko niecierpliwie aż wskazówka zegara przekroczy cyferkę cztery i będę mogła wrócić do domu.
- Violetta, a ty co myślisz na ten temat? - po raz pierwszy nauczyciel prowadzący lekcję zwrócił się do mnie. Zazwyczaj pytał osoby, które interesowały się tym. A po mojej minie od razu widać, że ja tą osobę nie jestem.
- W sensie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie prostując się. Czułam na sobie spojrzenie praktycznie każdego ucznia, który uczęszczał razem ze mną na te zajęcia. Nauczycielka westchnęła opierając się o swoje biurko.
- Na temat tekstu, który przed chwilą przeczytałam - powiedziała obserwując mnie. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka. Zielonego pojęcia nie mam o czym ta kobieta czytała. Za bardzo skupiłam się na myśleniu o tym jak bardzo się tutaj nudzę. Nawet nie mam pojęcia jaką piosenkę w tej chwili interpretujemy a raczej oni interpretują, bo ja kompletnie się wyłączyłam - Słucham? - ponaglała mnie mrożąc przy tym wzrokiem. Nerwowo poprawiałam się na krześle, bo ewidentnie czeka na odpowiedź a ja jej nie znam.
- Autorka miała na myśli, że nie zmieni się dla miłości - ktoś zabrał głos za mnie. A osobą, która mnie uratowała była Ludmiła - Chce żeby przyjął jej miłość i to jaka jest, a ona nie będzie prosić o zbyt wiele - dodałam zapewne uzupełniając swoją wypowiedź. Nauczycielka uśmiechnęła się do niej a ja odetchnęłam z ulgą. Zerknęłam w stronę Ludmiły i posłałam jej wdzięczne spojrzenie. W pewien sposób mnie uratowała. Widziałam w jej oczach, że zamierza wypytać mnie o powód mojego zamyślenia się. W końcu! Upragniony dźwięk dzwonka. Jak najszybciej wstałam z krzesła i zabierając swoje rzeczy wyszłam z klasy.
- Nareszcie te zajęcia się skończyły - odezwałam się kiedy znalazłam się już na szkolnym korytarzu. Odwróciłam się w stronę idącej obok mnie Ludmiły i westchnęłam głośno. W przeciwieństwie do mnie te zajęcia jej się podobają. Nic dziwnego w końcu interesuje się śpiewem i teatrem.
- Gdzie tak odpłynęłaś? - zapytała. Wiedziałam. Po prostu wiedziałam, że o to zapyta - Niech zgadnę - kontynuowała bez czekania na moją odpowiedź.
- Nudziłam się po prostu i przestałam słuchać nauczycielki - wyjaśniłam tym razem nie pozwalając jej dokończyć swojej wypowiedzi. Znając ją zarzuciłaby mi, że myślałam tylko i wyłącznie o Leonie. A tym razem było inaczej. Zaśmiała się pod nosem i zerknęła na mnie kątem oka. Nie wierzy mi, ale ważne, że ja wiem jak jest. I jak na zawołanie dołączył do nas Federico, który nie opuszcza Ludmiły na krok. I nie mam pojęcia czy aż tak się z nią zżył i chce być blisko niej przez cały czas czy może chodzi raczej o Matta, który jakoś nie ma zamiaru przestać rozmawiać z Ludmiłą. Miło jest na nich patrzeć, ale przez nich jeszcze bardziej tęsknie za Leonem. Oni razem, Francesca z Diego a ja sama bez Leona. Nabrałam nerwowo powietrza do płuc i przybrałam na twarzy uśmiech, aby zakryć swój smutek.
- Violetta, a ty co myślisz na ten temat? - po raz pierwszy nauczyciel prowadzący lekcję zwrócił się do mnie. Zazwyczaj pytał osoby, które interesowały się tym. A po mojej minie od razu widać, że ja tą osobę nie jestem.
- W sensie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie prostując się. Czułam na sobie spojrzenie praktycznie każdego ucznia, który uczęszczał razem ze mną na te zajęcia. Nauczycielka westchnęła opierając się o swoje biurko.
- Na temat tekstu, który przed chwilą przeczytałam - powiedziała obserwując mnie. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka. Zielonego pojęcia nie mam o czym ta kobieta czytała. Za bardzo skupiłam się na myśleniu o tym jak bardzo się tutaj nudzę. Nawet nie mam pojęcia jaką piosenkę w tej chwili interpretujemy a raczej oni interpretują, bo ja kompletnie się wyłączyłam - Słucham? - ponaglała mnie mrożąc przy tym wzrokiem. Nerwowo poprawiałam się na krześle, bo ewidentnie czeka na odpowiedź a ja jej nie znam.
- Autorka miała na myśli, że nie zmieni się dla miłości - ktoś zabrał głos za mnie. A osobą, która mnie uratowała była Ludmiła - Chce żeby przyjął jej miłość i to jaka jest, a ona nie będzie prosić o zbyt wiele - dodałam zapewne uzupełniając swoją wypowiedź. Nauczycielka uśmiechnęła się do niej a ja odetchnęłam z ulgą. Zerknęłam w stronę Ludmiły i posłałam jej wdzięczne spojrzenie. W pewien sposób mnie uratowała. Widziałam w jej oczach, że zamierza wypytać mnie o powód mojego zamyślenia się. W końcu! Upragniony dźwięk dzwonka. Jak najszybciej wstałam z krzesła i zabierając swoje rzeczy wyszłam z klasy.
- Nareszcie te zajęcia się skończyły - odezwałam się kiedy znalazłam się już na szkolnym korytarzu. Odwróciłam się w stronę idącej obok mnie Ludmiły i westchnęłam głośno. W przeciwieństwie do mnie te zajęcia jej się podobają. Nic dziwnego w końcu interesuje się śpiewem i teatrem.
- Gdzie tak odpłynęłaś? - zapytała. Wiedziałam. Po prostu wiedziałam, że o to zapyta - Niech zgadnę - kontynuowała bez czekania na moją odpowiedź.
- Nudziłam się po prostu i przestałam słuchać nauczycielki - wyjaśniłam tym razem nie pozwalając jej dokończyć swojej wypowiedzi. Znając ją zarzuciłaby mi, że myślałam tylko i wyłącznie o Leonie. A tym razem było inaczej. Zaśmiała się pod nosem i zerknęła na mnie kątem oka. Nie wierzy mi, ale ważne, że ja wiem jak jest. I jak na zawołanie dołączył do nas Federico, który nie opuszcza Ludmiły na krok. I nie mam pojęcia czy aż tak się z nią zżył i chce być blisko niej przez cały czas czy może chodzi raczej o Matta, który jakoś nie ma zamiaru przestać rozmawiać z Ludmiłą. Miło jest na nich patrzeć, ale przez nich jeszcze bardziej tęsknie za Leonem. Oni razem, Francesca z Diego a ja sama bez Leona. Nabrałam nerwowo powietrza do płuc i przybrałam na twarzy uśmiech, aby zakryć swój smutek.
***
- Ale jeżeli nie będzie mnie się tam podobało to wrócę do domu i od razu do ciebie zadzwonię - odezwałam się po chwili poważnym głosem, ale po chwili się zaśmiałam.
- Odezwiesz się czy będziesz tak cały czas milczeć? - zapytał powoli przez cały czas mnie obserwując. Westchnęłam głośno tak jakby ignorując jego słowa. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i kontynuowałam swoje milczenie - Jesteś zła? - dopytywał spokojnym tonem głosu, zapewne nie chcąc mnie zdenerwować. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami i po chwili prychnęłam na jego słowa. Czy jestem zła? A i owszem. Wszyscy dookoła mówią mi jak się czuję, co powinnam robić i chcą mi pomóc. Tylko nie mają w czym. Czuję się świetnie i nie mam żadnych objawów depresji, jak to stwierdziła Ludmiła.
- Tak jestem - w końcu można powiedzieć raczyłam się odezwać. Wiem, że nie powinnam wyładowywać swojej złości na niewinnym Leonie, ale nie moja wina, że akurat zadzwonił gdy buzowała we mnie złość - Ludmiła ciągle wmawia mi, że nie robię nic oprócz myślenia i tęsknoty za Tobą. Wmawia mi, że mam jakieś problemy i chce mi za wszelką cenę pomóc wyciągając mnie na tą imprezę w szkole - wyjaśniłam i z każdym słowem moja złość rosła - A ja nie chce na nią iść! - podniosłam głos i uderzyłam dłonią złożoną w pięść w moje udo. Wypuściłam powoli powietrze i spojrzałam na Leona, który ze zdziwieniem patrzył na mnie - Dobra. Chce iść na tą imprezę, ale jednocześnie nie chce iść na nią bez ciebie - dodałam bardziej spokojnie, ale wciąż czułam w sobie odrobinę złości. Denerwuje mnie to, że wszyscy wiedzą lepiej jak się czuję. Przeczesałam dłonią włosy aby się opanować i o dziwo w jakimś stopniu mnie to pomogło.
- Nie chce cię denerwować jeszcze bardziej, ale powinnaś iść - powiedział obserwując mnie dokładnie. Przygryzłam dolną wargę i przekręciłam delikatnie głowę w lewą stronę - Violu, idź na tą imprezę i baw się a następnego dnia ja już będę w Buenos Aires - mówił pewniej uśmiechając się do mnie. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i kiwnęłam twierdząco głową.
- Tak jestem - w końcu można powiedzieć raczyłam się odezwać. Wiem, że nie powinnam wyładowywać swojej złości na niewinnym Leonie, ale nie moja wina, że akurat zadzwonił gdy buzowała we mnie złość - Ludmiła ciągle wmawia mi, że nie robię nic oprócz myślenia i tęsknoty za Tobą. Wmawia mi, że mam jakieś problemy i chce mi za wszelką cenę pomóc wyciągając mnie na tą imprezę w szkole - wyjaśniłam i z każdym słowem moja złość rosła - A ja nie chce na nią iść! - podniosłam głos i uderzyłam dłonią złożoną w pięść w moje udo. Wypuściłam powoli powietrze i spojrzałam na Leona, który ze zdziwieniem patrzył na mnie - Dobra. Chce iść na tą imprezę, ale jednocześnie nie chce iść na nią bez ciebie - dodałam bardziej spokojnie, ale wciąż czułam w sobie odrobinę złości. Denerwuje mnie to, że wszyscy wiedzą lepiej jak się czuję. Przeczesałam dłonią włosy aby się opanować i o dziwo w jakimś stopniu mnie to pomogło.
- Nie chce cię denerwować jeszcze bardziej, ale powinnaś iść - powiedział obserwując mnie dokładnie. Przygryzłam dolną wargę i przekręciłam delikatnie głowę w lewą stronę - Violu, idź na tą imprezę i baw się a następnego dnia ja już będę w Buenos Aires - mówił pewniej uśmiechając się do mnie. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i kiwnęłam twierdząco głową.
***
Kiedy się na coś a raczej na kogoś czekam dni, godziny a nawet minuty lecą dwa razy wolniej. Dzisiejszy dzień w szkole dłużył się niemiłosiernie. Miałam wrażenie, że siedzę tam dwa dni pod rząd. Całe szczęście już jutro jest piątek. Ca za tym idzie ostatni dzień szkoły w tym tygodniu, impreza szkolna i jeden dzień przed przyjazdem Leona. Mam dzisiaj zamiar odpocząć i doprowadzić się do porządku. Muszę o siebie zadbać. Słysząc głos mojej mamy a także cioci bez krępacji weszłam do kuchni gdzie obie kobiety się znajdowały. Zawzięcie o czymś rozmawiały i początkowo nawet mnie nie zauważyły. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam ostatni owocowy jogurt.
- Zrobiłam obiad - dotarł do mnie poważny głos mojej mamy. Odwróciłam się w jej stronę i widząc jej mordercze spojrzenie wolałam się nie kłócić więc odłożyłam jogurt na miejsce. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie i bez słowa podeszłam do szafki z naczyniami.
- Myślałam, że jesteś na mieść z Ludmiłą - odezwała się ciocia. Zatrzymałam ruch ręką i powoli odwróciłam głowę w jej stronę. Posłałam jej pytające spojrzenie, bo nie mam kompletnie pojęcia dlaczego tak pomyślała - Dzwoniła do mnie i mówiła, że wróci później, bo idziecie na miasto - wyjaśniła, na co miałam ochotę się zaśmiać. Nadal nie powiedziała o Federico i ich związku. Westchnęłam głośno próbując wymyślić jakieś kłamstwo aby jej pomóc.
- Miałyśmy iść, ale..- przerwałam odwracając wzrok od cioci i skierowałam go na talerze w szafce - Nie mam siły chodzić po mieście więc poszła tylko z Francescą - dokończyłam swoje kłamstwo. Zdaję sobie sprawę, że to trochę ryzykowne wciągać w to całe kłamstwo Fran. Ale skąd rodzice Ludmiły noga wiedzieć, że Fran leży w domu, bo złapała ją jakaś grypa. Uśmiechnęła się do mnie, co oznaczało, że uwierzyła w moje kłamstwo.
- A ty za co się przebierasz na tą imprezę, Violu? - rozpoczęła ponownie rozmowę mama Ludmiły. Zaśmiałam się na samą myśl o moim przebraniu. Odstawiłam talerz na blat obok mamy i podeszłam do kuchenki z gazem aby zajrzeć do stojącego tam garnka i zobaczyć co jest na obiad.
- Za Kobietę Kot - odpowiedziałam i widząc wyraz twarzy mojej mamy od razu dodałam - Ludmiła znalazła mi ten kostium - niech moja mama nie myśli, że sama dobrowolnie wybrałam ten kostium. Początkowo chciałam przebrać się za czerwonego kapturka, ale w sumie pomysł mojej kuzynki jest lepszy. W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech mojej mamy i cioci.
- Właśnie! - odezwała się niespodziewanie moja mama. Wzdrygnęłam się trochę i obróciłam się w jej stronę posyłając pytające spojrzenie - Chcecie razem z Ludmiła jechać z nami w weekend za miasto? - zapytała popijając swoją codzienną herbatę ziołową i kątem oka spojrzała na ciocię. Zmarszczyłam brwi i obserwując jej wyraz twarzy pokiwałam przecząco głowa. Mam lepsze plany na weekend niż spędzanie czasu z rodzicami i rodzicami Ludmiły.
- Zrobiłam obiad - dotarł do mnie poważny głos mojej mamy. Odwróciłam się w jej stronę i widząc jej mordercze spojrzenie wolałam się nie kłócić więc odłożyłam jogurt na miejsce. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie i bez słowa podeszłam do szafki z naczyniami.
- Myślałam, że jesteś na mieść z Ludmiłą - odezwała się ciocia. Zatrzymałam ruch ręką i powoli odwróciłam głowę w jej stronę. Posłałam jej pytające spojrzenie, bo nie mam kompletnie pojęcia dlaczego tak pomyślała - Dzwoniła do mnie i mówiła, że wróci później, bo idziecie na miasto - wyjaśniła, na co miałam ochotę się zaśmiać. Nadal nie powiedziała o Federico i ich związku. Westchnęłam głośno próbując wymyślić jakieś kłamstwo aby jej pomóc.
- Miałyśmy iść, ale..- przerwałam odwracając wzrok od cioci i skierowałam go na talerze w szafce - Nie mam siły chodzić po mieście więc poszła tylko z Francescą - dokończyłam swoje kłamstwo. Zdaję sobie sprawę, że to trochę ryzykowne wciągać w to całe kłamstwo Fran. Ale skąd rodzice Ludmiły noga wiedzieć, że Fran leży w domu, bo złapała ją jakaś grypa. Uśmiechnęła się do mnie, co oznaczało, że uwierzyła w moje kłamstwo.
- A ty za co się przebierasz na tą imprezę, Violu? - rozpoczęła ponownie rozmowę mama Ludmiły. Zaśmiałam się na samą myśl o moim przebraniu. Odstawiłam talerz na blat obok mamy i podeszłam do kuchenki z gazem aby zajrzeć do stojącego tam garnka i zobaczyć co jest na obiad.
- Za Kobietę Kot - odpowiedziałam i widząc wyraz twarzy mojej mamy od razu dodałam - Ludmiła znalazła mi ten kostium - niech moja mama nie myśli, że sama dobrowolnie wybrałam ten kostium. Początkowo chciałam przebrać się za czerwonego kapturka, ale w sumie pomysł mojej kuzynki jest lepszy. W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech mojej mamy i cioci.
- Właśnie! - odezwała się niespodziewanie moja mama. Wzdrygnęłam się trochę i obróciłam się w jej stronę posyłając pytające spojrzenie - Chcecie razem z Ludmiła jechać z nami w weekend za miasto? - zapytała popijając swoją codzienną herbatę ziołową i kątem oka spojrzała na ciocię. Zmarszczyłam brwi i obserwując jej wyraz twarzy pokiwałam przecząco głowa. Mam lepsze plany na weekend niż spędzanie czasu z rodzicami i rodzicami Ludmiły.
***
Nigdy nie zrozumiem toku myślenia mojej kuzynki. Jaki sens ma robienie próbnego makijażu przed imprezą. Zwłaszcza, że jest już prawie godzina dwudziesta pierwsza i zaraz będę musiała zbyć jej dzieło, aby położyć się spać. Przynajmniej mogłam zostać w swojej piżamie i nie musiałam przebierać się w kostium. Męczy mnie ta kobieta i traktuje trochę jak swojego manekina do ćwiczeń makijażu. Aktualnie próbuje pomalować moje oczu w stylu kocich oczu. Zdecydowanie ona zbyt poważnie traktuje to wszystko.
- Trochę nie wyszło mi lewe oko, ale jutro bardziej się postaram - powiedziała odsuwając się od mojej twarzy. Podniosłam lusterko, które leżało obok mnie i przejrzałam się. Przyznaję, że wyglądam w tym makijażu ładnie i w sumie nie widać, że jej nie wyszło. Ma dziewczyna do tego rękę. Jeżeli będę wybierała się na randkę z Leonem to zgłoszę się do niej aby zrobiła mi makijaż. Wstałam ze swojego miejsca słysząc dźwięk dzwonka do drzwi, ale zanim wyszłam ze swojego pokoju dotarło do mnie, że przecież rodzice razem z mamą Ludmiły są w salonie więc ktoś z nich otworzy. Pewnie zamówili sobie jedzenie na wynos i znając ich nie poczęstują nas, albo przypomną sobie o nas jak już wszystko zjedzą. Chociaż może to też być ojciec Ludmiły albo..
- Violetta, ktoś do ciebie!- krzyknęła moja mama przerywając tym samym moją myśl. Westchnęłam głośno przewracając tym samy oczami. Jak nic tym niezapowiedzianym gościem jest Federico. Wyszłam ze swojego pokoju zostawiając Ludmiłę samą i udałam się do salonu. Zerknęłam w stronę siedzącego ojca i cioci a także jak się okazało wujka. Sądząc po alkoholu na stoliku zrobili sobie małą imprezkę.
- Kto to? - zapytałam kiedy ruszyłam w stronę drzwi wejściowych i w połowie minęłam się z mamą.Wzruszyła ramionami na moje pytanie.
- Nie znam go. Podobno zna cię ze szkoły - odpowiedziała szeptem i posyłając mi delikatny uśmiech udała się z powrotem w stronę salonu. Zacisnęłam dłonie w pięści. Matt. W stu procentach to on. Ciekawe jaki jest cel jego wizyty u mnie. Zdenerwowanym krokiem ruszyłam w stronę lekko uchylonych drzwi, za którymi stał Matt. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam szerzej drzwi. A osoba, która stała z anim wprawiła mnie w ogromny szok. W jednej chwili całe moje ciało zesztywniało a w gardle zawiązała się gula, która nie pozwalała mi nic powiedzieć. Jak to możliwe? Czy to jakiś sen?
- Trochę nie wyszło mi lewe oko, ale jutro bardziej się postaram - powiedziała odsuwając się od mojej twarzy. Podniosłam lusterko, które leżało obok mnie i przejrzałam się. Przyznaję, że wyglądam w tym makijażu ładnie i w sumie nie widać, że jej nie wyszło. Ma dziewczyna do tego rękę. Jeżeli będę wybierała się na randkę z Leonem to zgłoszę się do niej aby zrobiła mi makijaż. Wstałam ze swojego miejsca słysząc dźwięk dzwonka do drzwi, ale zanim wyszłam ze swojego pokoju dotarło do mnie, że przecież rodzice razem z mamą Ludmiły są w salonie więc ktoś z nich otworzy. Pewnie zamówili sobie jedzenie na wynos i znając ich nie poczęstują nas, albo przypomną sobie o nas jak już wszystko zjedzą. Chociaż może to też być ojciec Ludmiły albo..
- Violetta, ktoś do ciebie!- krzyknęła moja mama przerywając tym samym moją myśl. Westchnęłam głośno przewracając tym samy oczami. Jak nic tym niezapowiedzianym gościem jest Federico. Wyszłam ze swojego pokoju zostawiając Ludmiłę samą i udałam się do salonu. Zerknęłam w stronę siedzącego ojca i cioci a także jak się okazało wujka. Sądząc po alkoholu na stoliku zrobili sobie małą imprezkę.
- Kto to? - zapytałam kiedy ruszyłam w stronę drzwi wejściowych i w połowie minęłam się z mamą.Wzruszyła ramionami na moje pytanie.
- Nie znam go. Podobno zna cię ze szkoły - odpowiedziała szeptem i posyłając mi delikatny uśmiech udała się z powrotem w stronę salonu. Zacisnęłam dłonie w pięści. Matt. W stu procentach to on. Ciekawe jaki jest cel jego wizyty u mnie. Zdenerwowanym krokiem ruszyłam w stronę lekko uchylonych drzwi, za którymi stał Matt. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam szerzej drzwi. A osoba, która stała z anim wprawiła mnie w ogromny szok. W jednej chwili całe moje ciało zesztywniało a w gardle zawiązała się gula, która nie pozwalała mi nic powiedzieć. Jak to możliwe? Czy to jakiś sen?
***
Kolejny do kolekcji. Rozdział 10 zawitał.
Dokończyłam go. Chociaż nie było łatwo.
Zaczęłam go pisać tydzień temu i do piątku cała wena się ulotniła. Jak na razie Leon ma w planach przyjechać, ale dopiero w rozdziale 11 dowiecie się czy jednak dotrze. Różne rzeczy się teraz dzieją na tym świecie i w mojej głowie.
Jestem strasznie zmęczona i nie mam znowu siły sprawdzić błędów więc wybaczcie mi to kolejny raz.
Dokończyłam go. Chociaż nie było łatwo.
Zaczęłam go pisać tydzień temu i do piątku cała wena się ulotniła. Jak na razie Leon ma w planach przyjechać, ale dopiero w rozdziale 11 dowiecie się czy jednak dotrze. Różne rzeczy się teraz dzieją na tym świecie i w mojej głowie.
Jestem strasznie zmęczona i nie mam znowu siły sprawdzić błędów więc wybaczcie mi to kolejny raz.
♥
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia kto może się kryć za tymi drzwiami.
UsuńPrzeżyła szok. Może to Leon? Może od samego początku tak było zaplanowane? Może miał wrócić jednak wcześniej?
Może to zupełnie inna osoba?
Fajnie by było gdyby to był Leon.
Skakałabym jak pasikonik po łące 😂😂
Villa nie chciała iść na imprezę, ale jednak pójdzie. A może jednak się rozmyśli?
Kobieta Kot. Może być ciekawie. Lu już eksperymentuje z makijażem heh ;**;)
Zastanawia mnie też kiedy rodzice dziewczyn przestaną ukrywać przed nimi prawdę.
Villa ewidentnie miała lub nadal ma siostrę bliźniaczkę. One jej nie pamiętają. Villa to jeszcze rozumiem, ale dlaczego Lu nic nie pamięta? Powinna mieć jakieś lekkie prześwity z tamtych czasów, a tu nic.
Cudowny.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
To Leon! :D!
OdpowiedzUsuńTO MUSI BYĆ LEON XD
OD RAZU WIEDZIAŁAM, ŻE ON PRZYJEDZIE NA IMPREZĘ! :D
A jest nawet wcześniej :33
No chyba, że to jednak nie on, a ja bezsensu się jaram :C
Ale nie sądzę ^^
Kobieta Kot? :D hahahah
Wszędzie tak kolorowo, tylko nie u Violetty :((
Ale na szczęście to się niedługo zmieni, jak wróci Leon **
Na szczęscie nie ma Matt'a w tym rozdziale :>
Rozdział boski <3
Czekam <3
<3
OdpowiedzUsuńCudny <3
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się next'a :*
!!!!
OdpowiedzUsuńOMG!!! Rozdział jak zawsze wspaniały...
OdpowiedzUsuńLeon za drzwiami hmm hmmm???
ahh akurat w takim momencie przerwałas, noooo. To musi byc leon jak nic muusi😒 idealny rozdział czekam z niecierpliwoscią nanastepny!!💞
OdpowiedzUsuńUwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńNiech to będzie Leon plisss ;)
❤ Moje !
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! 😍
UsuńZabawa na Halloween 🎃
Violka ma mega przebranie , kobieta kot , przyjaciółki mają gust 😏
Leon niedługo przyjedzie , nikt oprócz Violki o tym nie wie , ale będą wszyscy zdziwieni 😄
Lu stara się na siłę uszczęśliwić Vilu- z marnym rezultatem
Koncoweczka rozwala ! Ciekawe kto jest tym tajemniczym "nieznajomym" jak to określiła mama Violki - mam swoje typy ;)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział 😍
Udanego tygodnia
😘
To będzie Leon
OdpowiedzUsuńJak nic
Przecież to nie może nie być Leon
Logiiika
Pisz ten rozdział i szybciutko w środku tygodnia proszę 💓
GENIALNY! ;**
OdpowiedzUsuńAJJJJ TY LUBISZ TRZYMAĆ NAS W NIEPEWNOŚCI!
BUZIAKI ;**
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńVioletta jako kobieta kot? No sexy! :D
Błagam niech to będzie Leon bo po prostu przyjechał wcześniej żeby zrobić jej niespodzianke i iść z nią na imprezę z okazji hallowen...
Nie mogę się doczekać następnego!
Całuski T.
Świetny!
UsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńNo kochana BOMBA!
OdpowiedzUsuńTo Leon wrócił prawda?
Czemu kończysz w takim momencie?
Osz czekam na next'a! :*
Kocham <3
OdpowiedzUsuńG
OdpowiedzUsuńE
N
I
A
L
N
Y
Jestem zachwycona! <3
OdpowiedzUsuńLubisz trzymać nas w niepewności!
Mam nadzieję że to Leon jest za drzwiami ;)
Czekam na następny!
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Obłędny
OdpowiedzUsuńTylko czemu kończysz w takim momencie hmm? xd
Do nexta
Buźka ;*
Nie sądzę, żeby to był Leon...
OdpowiedzUsuńMoże to Lukas(?), chodzi o byłego Violetty, nie jestem pewna jak się nazywał.
Mniejsza z tym.
Leon musi przyjechać, nie rób mi tego ;(
Świetny rozdział ;*
Czekam na next!
Besos ;**
~Tinita Blanco
Lukas nie żyje
UsuńCudowny ^.^
OdpowiedzUsuńPiękny :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ♡
OdpowiedzUsuńSuperowy :]
OdpowiedzUsuńJestem i ja ponownie po dłuższej nieobecności !
OdpowiedzUsuńFantastyczny , genialny , rewelacyjny... I długo by jeszcze wymieniać 😉
Violetta i bal Halloween 🎃, ale trafiłaś z tematem bo rozpoczął się sezon na dynię
Leon przyjeżdża niedługo 😃
Ciekawe co to za tajemniczy gość przybył 😄
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział 😁
Kinia 😘
Piekielnie wspaniały :*
OdpowiedzUsuńWspaniały!
OdpowiedzUsuńFedemiła razem to tylko Leonetty razem do szczęścia mi brakuje!
Hallowen coraz bliżej Vilu się szykuje jako kobieta kot nono będzie seksownie xd
Ciekawe co na to przebranie powie Leon...
Ojj mam nadzieję że to Leon jest na tymu drzwiami! Proszę niech to będzie on i zrobi jej niespodziankę i wróci wcześniej :))
Czekam na następny!
Pozdrawiam L.L.
Megaaaaa cudowny!
OdpowiedzUsuńJezu boję się.
OdpowiedzUsuńChcę żeby Leonetta spędziła te kilka dni Leóna w Buenos Aires szczęśliwie, bez komplikacji! 💜
Rozdział jest naprawdę cudny!
Dużo wspaniałych przemyśleń, dialogi, które zawsze wywołują na mojej twarzy uśmiech i zła Fiolka! XD
Rozumiem ją w pewnie sposób.
Tego co ona czuje wraz z Leònem nikt nie pojmie tak do końca!..
Mam nadzieję, że pozwolisz nam się nacieszyć! Proszę cię kochana 💜
Dużo weny ci życzę! :)
KOCHAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
Nie mogę się już doczekać! :D