***
Czasami najlepszym rozwiązaniem aby zaznać spokoju jest oderwanie się ode wszystkiego i wszystkich. W ciągu tych dwóch miesięcy zgromadziło się we mnie tyle różnych emocji, że byłam bliska zwariowania. I właśnie wtedy potrzebowałam tylko jednego. Spokoju. A moimi spokojem jest właśnie Leon. Przy nim potrafię być tylko szczęśliwa. I do najprzyjemniejszych momentów w moim życiu należą, te kiedy jestem z nim. Kiedy nie potrafię przestać się uśmiechać po spotkaniu czy rozmowie z nim. Widząc jak samochód zatrzymuje się przy jakimś budynku odwróciłam wzrok od przedniej szyby i skierowałam go na Leona. Uśmiechał się a mnie ten gest wystarczyło aby wiedzieć, że dojechaliśmy w to tajemnicze miejsce. Uczyniłam to samo co on i wysiadłam z pojazdu. Od razu poczułam delikatny ból w odrętwiałych nogach. Od postoju w jednej z przydrożnych restauracji jechaliśmy prawie dwie godziny. Pojęcia nie mam w jakim mieście albo nawet i kraju jesteśmy, bo po zjedzeniu takiej ilości jedzenia zasnęłam na jakiś czas. Odruchowo rozejrzałam się dookoła aby zlokalizować gdzie jestem, ale niestety nie kojarzyłam tego miejsca. Czując obecność Leona obok siebie przeniosłam swoje spojrzenie na niego.- Gdzie jesteśmy? - zapytałam ciekawa. Chyba mam prawo wiedzieć gdzie się podziewam. Zbył moje pytanie swoją ciszą i otworzył tylne drzwi samochodu po czym wyjął jakby papierową torbę. Posłał mu delikatny uśmiech w tym samym czasie splatając nasze dłonie razem. Odpowiednim przyciskiem na małym pilocie przy kluczykach zamknął samochód i można powiedzieć pociągnął mnie w stronę jakiejś uliczki. Wciąż nie dowiedziałam się, że jesteśmy i gdzie mnie w tej chwili prowadzi. I jestem pewna, że dowiem się tego dopiero kiedy będziemy na miejscu. Ku mojemu zaskoczeniu droga nie trwała długo po przeszliśmy zaledwie kilka metrów - To tutaj? - zapytałam niegrzecznie wskazując palcem na dość wysoki budynek przed nami. Kiwnął twierdząco głową znowu się nie odzywając. Zaczyna mnie irytować to jego milczenia i tajemniczość odnośnie tego gdzie jesteśmy i co tutaj robimy. Ponownie pociągnął mnie delikatnie abym poszła za nim i zdziwiłam się, że zamiast prowadzić mnie w stronę drzwi wejściowych do budynku on kierował się na jego tyły. Zapytałam dlaczego, ale znając jego nie odpowie mi tylko przemilczy odpowiedź uśmiechając się w moją stronę. Weszliśmy na metalowe schody przeciwpożarowe i dzięki nim dostaliśmy się na dach budynku liczącego jakieś trzy piętra. Policzyłam idąc po schodach, bo obawiam się, że gdyby było wyżej mogłabym nie wejść. Nie jestem do końca pewna, ale mogę mięć lęk wysokości. Obserwowałam ruchy Leona, który stał i z grobową miną patrzył się przed siebie. Już otwierałam usta aby się odezwać i przerwać tą ciszę między nami, ale on był szybszy.
- Jesteśmy w miejscu gdzie spędziłem większość swojego życia - odpowiedział na moje pytanie, które zadałam kilkanaście minut temu. Zamurowało mnie odrobinę - To dach budynku domu dziecka, w którym byłem - dodał nie patrząc na mnie tylko na panoramę miasteczka widoczną z budynku - Zamknęli go jakiś czas temu - mówił skupiony. Dlatego pewnie nie wygląda jak dom dziecka. Gdyby tak było zauważyłam bym to. Niepewnie podeszłam do niego i stanęłam obok, tak że nasze ramiona się ze sobą stykały - Kiedy się o tym dowiedziałem chciałem tutaj przyjechać. Nie mam pojęcia czemu, ale miałem w sobie taką potrzebę. Obawiałem się, że jeżeli tu przyjadę to wróci cały ten strach i wspomnienia z tego miejsca - czułam, że nie powinnam się odzywać. Jeżeli chce się przed kimś wygadać, to nikt nie jest odpowiednią do tego osobą niż ja. Ułożyłam swoją dłoń na jego ramieniu i uniosłam delikatnie kąciku ust do góry. Odwrócił się do mnie twarzą i na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech - Dlatego postanowiłem cię tutaj zabrać ze sobą, bo jesteś dla mnie ważna i twoja obecność mnie uspokaja. Czując twój dotyk nie myślę o tym co było w przeszłości, tylko o tym co jest przede mną - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam się na jego słowa i zbliżyłam powoli. Ujął moją dłoń i pocałował mnie czule. Jego wyznanie dało mi dużo do myślenia. Jestem dla niego ważna i zapewne jestem jedyną osobą, której ufa w stu procentach. I jeżeli zawiodę jego zaufanie, mogę go nie tylko zawieść, ale także zniszczyć tego jakim Leonem się stał, z moją pomocą.
***
- Nadal pamiętam pierwszy dzień, w którym cię poznałem - zaśmiał się patrząc się na mnie, co mnie trochę krępowało, bo właśnie byłam w trakcie jedzenie ciasta, które kupił w cukierni. Oblizałam dolną wargę, bo czułam na niej lukier i spojrzałam na niego z uniesioną brwią - Wywoływałaś u mnie przerażenie a jednocześnie fascynację - wyznał po czym uniósł swoją dłoń i przetarł kciukiem kącik moich ust. Wiedziałem, że gdzieś ubrudzę się tym ciastem, ale nie mogłam się powstrzymać, bo to jedno z moich ulubionych. Patrzyłam na niego zdziwiona, bo nigdy wcześniej mi tego nie mówił, że przy pierwszym naszym spotkaniu go przerażałam - Po tym jak zaczęłaś się we mnie wpatrywać, uznałem, że nie jesteś zbyt normalna i chciałem za wszelką cenę cię unikać - mówił wym samym wywołując u mnie złość. Zacisnęłam szczękę i już miałam się odezwać - Ale po rozmowie z tobą wzbudziłaś we mnie chęć poznania cię, co było do mnie nie podobne. Wywoływałaś we mnie uczucia inne niż dotychczas. Zaintrygowało mnie to i pozwoliłem sobie aby się do ciebie zbliżyć - wypowiedział słowa, które uratowały go przed moich wybuchem złości. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i zerknęłam na niego spod moich rzęs. Ujął moją dłoń, którą można powiedzieć zaczął się bawić a jego wzrok skupił się na mojej dłoni - I kiedy poznawałem cię bliżej byłem pewny, że jesteś inna a to dawało mi odwagę aby być blisko ciebie - mówiąc to uśmiechał się delikatnie. A ja niemal krzyczałam w środku ze świadomości, że to ja jestem i ma nadzieję, że będę jedyną dziewczyną w jego życiu - A z czasem zaczynałem patrzeć na ciebie zupełnie inaczej, ale nic z tym nie robiłem, bo się bałem. Obawiałem się tego uczucia, którym mogę cię obdarzyć - nie sądziłam, że zwykłe słowa mogą sprawić taką radość i tyle pozytywnych emocji - Zmienił wszystko pocałunek. Wciąż się bałem i byłem zagubiony w tym wszystkim, ale chciałem zaryzykować. Chciałem z Tobą być. Widzieć twój uśmiech. Słyszeć twój śmiech. Patrzeć w twoje oczy. Czuć twoją obecność - wyznał i dopiero wtedy podniósł na mnie swój wzrok. Z całych sił powstrzymywałam się od wzruszenia. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i jednym ruchem splotłam nasze dłonie. Czuje, nie ja wiem, że on jest osobą, z którą chce być już zawsze. Podniosłam się delikatnie z miejsca i pocałowałam go czule w usta.
- Kocham Cię - wyszeptałam w jego usta patrząc mu prosto w oczy. Nie musiałam spoglądać na jego usta aby wiedzieć, że się uśmiecha, bo zdradziły to iskierki w jego spojrzeniu. Zdaję sobie sprawę, że te słowa wiele dla niego znaczą. I mogę go zapewnić, że będą one wypowiadane w jego stronę z moich ust już zawsze. Choć mam dopiero osiemnaście lat czuję, że on jest tym, którego zawsze będę kochać. Przede mną jeszcze wiele lat życia, ale kiedy spotykasz kogoś kto jest tobie przeznaczony czujesz to od pierwszej chwili poznania.
- Też Cię kocham - usłyszeć te słowa ponownie z jego ust, nie przez telefon to coś pięknego. Zbliżyłam się do jego ust i bez zbędnych słów ponownie go pocałowałam.
- Kocham Cię - wyszeptałam w jego usta patrząc mu prosto w oczy. Nie musiałam spoglądać na jego usta aby wiedzieć, że się uśmiecha, bo zdradziły to iskierki w jego spojrzeniu. Zdaję sobie sprawę, że te słowa wiele dla niego znaczą. I mogę go zapewnić, że będą one wypowiadane w jego stronę z moich ust już zawsze. Choć mam dopiero osiemnaście lat czuję, że on jest tym, którego zawsze będę kochać. Przede mną jeszcze wiele lat życia, ale kiedy spotykasz kogoś kto jest tobie przeznaczony czujesz to od pierwszej chwili poznania.
- Też Cię kocham - usłyszeć te słowa ponownie z jego ust, nie przez telefon to coś pięknego. Zbliżyłam się do jego ust i bez zbędnych słów ponownie go pocałowałam.
***
Schyliłam się aby pod głosić piosenką, która akurat zaczęła lecieć w radiu. Ostatnio polubiłam tą piosenkę, może dlatego, że zwyczajnie mnie prześladowała. Za każdym razem kiedy włączyłam kanał z muzyką prędzej czy później ona leciała. W radiu było to samo a nawet na zakupach z Ludmiłą w przymierzalni ona leciała. Szczerzę muszę przyznać, że autor wykonał kawał dobrej roboty. Zaczęłam cicho podśpiewywać refren, który najbardziej przypadł mi do gustu. Czułam na sobie krótkie spojrzenia Leona, zapewne spowodowane tym, że śpiewałam.
- Nie śpiewasz źle, tak jak mówiłaś - odezwał się z uśmiechem. Od razu mój wzrok powędrował na niego i widząc jego minę miałam pewność, że nie żartuje.
- Mówisz poważnie? - zapytałam zdziwiona, bo jest pierwszą osobą, która mi o tym mówi. Sama uważam, że nie potrafię śpiewać a mój głos przypomina jakby ktoś torturował kota. Zerknął na mnie i uśmiechnął się szeroko kiwając twierdząco głową. Przygryzłam dolną wargę i oparłam głowę o zagłówek po czym powróciłam wzrokiem na przednią szybę.
- Tak, słyszałem o wiele gorsze wykonanie tej piosenki - powiedział ze śmiechem tylko na mnie zerkając. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jego słów.
- Kogo masz na myśli? - odezwałam się ponownie na niego spoglądając a on na moje pytanie a raczej na myśl o tym kimś zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Federico pod prysznicem - odpowiedział wciąż się śmiejąc. Po jego słowach także się zaśmiałam. Przynajmniej mam świadomość, że śpiewam lepiej od jego brata - Myślałem, że ktoś morduje kota a to tylko on - dodał już zmniejszmy śmiechem. Własnie wyobraziłam sobie minę Leona kiedy wychodzi z pokoju i dociera do niego, że te dźwięki to jego brat. W sumie chciałabym posłuchać jednego z koncertów Federico - W ogóle wyobrażasz sobie, że on wprowadził się do mojego pokoju kiedy wyjechałem - powiedział poważnie skupiony na prowadzeniu samochodu.
- Co? - zdziwiłam się, ale nie mogłam się powstrzymać od zaśmiania się. Od początku wiedziałam, że Federico nie jest normalny i to pod wieloma względami.
- Stwierdził, że skoro jestem w Stana i mój pokój jest wolny, to może w nim pomieszkać przez ten czas - z jego barwy głosu jaki i skupionego wyrazu twarzy nie mogłam wyczytać czy jest zdenerwowany z tego faktu czy raczej bawi go to - A dlaczego? Bo mam wygodniejsze łóżko i w moim pokoju jest lepszy zasięg internetu - dodał i po jego lekkim śmiechu stwierdziłam, że jednak bawi go zachowanie swojego brata. Oparłam głowę o siedzenie i skupiłam swój wzrok na brunecie. Powolnym ruchem uniosłam swoją dłoń i położyłam ją na policzku Leona. Uśmiechnął się delikatnie nie patrząc na mnie. Kciukiem wykonałam jeden ruch w ten sposób gładząc jego skórę. Przygryzając dolną wargę przeniosłam dłoń na jego kark i zaczęłam bawić się jego włosami - Rozpraszasz mnie - oznajmił i wziął głęboki oddech. Mimo jego słów nie zabrałam ręki tylko w dalszym ciągu zachwycałam się miękkością jego włosów. Zerknął na mnie intensywnie, co skłoniło mnie do oblizania dolnej wargi. Jak oparzony odwrócił wzrok i zacisnął szczękę a mnie to w jakiś sposób ucieszyło - Viola, przestań - można powiedzieć warknął na mnie, budząc we mnie to pożądanie do zdenerwowanego Leon. Kątem oka widziałam jak zjeżdża na pobocze. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał zły a następnie złapał za moją dłoń, która w dalszym ciągu wpleciona była w jego włosy - Nie rób tak kiedy prowadzę - powiedział spokojnie, ale jego oczy wyrażały lekką złość, która mnie rozpalała. Zbliżyłam się do jego ust ujmując jego twarz w swoje dłonie i gwałtownie pocałowałam go, a raczej wpiłam się w jego usta. Odsunął się ode mnie zdziwiony, ale w jego oczach czaiły się małe iskierki.
- Nie potrafię - wyszeptałam wpatrując się w niego. To prawda. Nie potrafię siedzieć spokojnie kiedy obok jest on i wygląda lepiej niż kiedykolwiek. Zaśmiał się cicho pod nosem i spuścił wzrok. Pojęcia nie mam dlaczego tak na niego reaguję. Podrapał się nerwowo po karku i zerkając na mnie wbił bieg po czym z powrotem wjechał na ulicę puszczając do mnie oczko. Zrobił to specjalnie. Z całych sił zacisnęłam zęby i odwróciłam od niego wzrok kierując go na przednią szybę.
- Nie śpiewasz źle, tak jak mówiłaś - odezwał się z uśmiechem. Od razu mój wzrok powędrował na niego i widząc jego minę miałam pewność, że nie żartuje.
- Mówisz poważnie? - zapytałam zdziwiona, bo jest pierwszą osobą, która mi o tym mówi. Sama uważam, że nie potrafię śpiewać a mój głos przypomina jakby ktoś torturował kota. Zerknął na mnie i uśmiechnął się szeroko kiwając twierdząco głową. Przygryzłam dolną wargę i oparłam głowę o zagłówek po czym powróciłam wzrokiem na przednią szybę.
- Tak, słyszałem o wiele gorsze wykonanie tej piosenki - powiedział ze śmiechem tylko na mnie zerkając. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jego słów.
- Kogo masz na myśli? - odezwałam się ponownie na niego spoglądając a on na moje pytanie a raczej na myśl o tym kimś zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Federico pod prysznicem - odpowiedział wciąż się śmiejąc. Po jego słowach także się zaśmiałam. Przynajmniej mam świadomość, że śpiewam lepiej od jego brata - Myślałem, że ktoś morduje kota a to tylko on - dodał już zmniejszmy śmiechem. Własnie wyobraziłam sobie minę Leona kiedy wychodzi z pokoju i dociera do niego, że te dźwięki to jego brat. W sumie chciałabym posłuchać jednego z koncertów Federico - W ogóle wyobrażasz sobie, że on wprowadził się do mojego pokoju kiedy wyjechałem - powiedział poważnie skupiony na prowadzeniu samochodu.
- Co? - zdziwiłam się, ale nie mogłam się powstrzymać od zaśmiania się. Od początku wiedziałam, że Federico nie jest normalny i to pod wieloma względami.
- Stwierdził, że skoro jestem w Stana i mój pokój jest wolny, to może w nim pomieszkać przez ten czas - z jego barwy głosu jaki i skupionego wyrazu twarzy nie mogłam wyczytać czy jest zdenerwowany z tego faktu czy raczej bawi go to - A dlaczego? Bo mam wygodniejsze łóżko i w moim pokoju jest lepszy zasięg internetu - dodał i po jego lekkim śmiechu stwierdziłam, że jednak bawi go zachowanie swojego brata. Oparłam głowę o siedzenie i skupiłam swój wzrok na brunecie. Powolnym ruchem uniosłam swoją dłoń i położyłam ją na policzku Leona. Uśmiechnął się delikatnie nie patrząc na mnie. Kciukiem wykonałam jeden ruch w ten sposób gładząc jego skórę. Przygryzając dolną wargę przeniosłam dłoń na jego kark i zaczęłam bawić się jego włosami - Rozpraszasz mnie - oznajmił i wziął głęboki oddech. Mimo jego słów nie zabrałam ręki tylko w dalszym ciągu zachwycałam się miękkością jego włosów. Zerknął na mnie intensywnie, co skłoniło mnie do oblizania dolnej wargi. Jak oparzony odwrócił wzrok i zacisnął szczękę a mnie to w jakiś sposób ucieszyło - Viola, przestań - można powiedzieć warknął na mnie, budząc we mnie to pożądanie do zdenerwowanego Leon. Kątem oka widziałam jak zjeżdża na pobocze. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał zły a następnie złapał za moją dłoń, która w dalszym ciągu wpleciona była w jego włosy - Nie rób tak kiedy prowadzę - powiedział spokojnie, ale jego oczy wyrażały lekką złość, która mnie rozpalała. Zbliżyłam się do jego ust ujmując jego twarz w swoje dłonie i gwałtownie pocałowałam go, a raczej wpiłam się w jego usta. Odsunął się ode mnie zdziwiony, ale w jego oczach czaiły się małe iskierki.
- Nie potrafię - wyszeptałam wpatrując się w niego. To prawda. Nie potrafię siedzieć spokojnie kiedy obok jest on i wygląda lepiej niż kiedykolwiek. Zaśmiał się cicho pod nosem i spuścił wzrok. Pojęcia nie mam dlaczego tak na niego reaguję. Podrapał się nerwowo po karku i zerkając na mnie wbił bieg po czym z powrotem wjechał na ulicę puszczając do mnie oczko. Zrobił to specjalnie. Z całych sił zacisnęłam zęby i odwróciłam od niego wzrok kierując go na przednią szybę.
***
- Gdzie wczoraj zniknęłaś na cały dzień. Przyszłam do ciebie z zamiarem wyciągnięcia cię na miasto a okazało się, że od rana cię nie ma - zaczęła rozmowę ciekawska Ludmiła szturchając mnie ramieniem. Zerknęłam na nią odwracając wzrok od notatek z fizyki i posłałam tajemniczy uśmiech. Jeżeli zrobimy to zadanie bez wszelkich rozmów to szybciej skończymy i wtedy będziemy miały czas na plotki czy choćby oglądanie głupich filmów. Już prawie jesteśmy przy końcu a tej zachciało się na pogaduszki. Muszę uprać się z tą fizyką jak najszybciej, bo ma zająć się przez godzinę Jasmine a później chce spotkać się z Leonem. Poczułam na swojej głowie poduszkę więc spojrzałam złowrogo na moją kuzynkę - Mów! - rozkazała i wzięła do reki drugą poduszkę. Uśmiechnęłam się chytrze, bo teraz mam okazję się odpłacić.
- Nic nie powiem, bo o swojej randce z Federico też mi nic nie chciałaś powiedzieć - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej sztucznie po czym wróciłam wzrokiem na książkę i kontynuowałam szukanie odpowiedniego wzoru do rozwiązania zadania. Odczuwam satysfakcję.
- Zołza - szepnęła w ten sposób próbując mnie obrazić, ale niestety jej nie wyszło. Ponownie posłałam jej uśmieszek i w oczy rzuciło mnie się zdjęcie Leona stojące na biurku. Odruchowo przygryzłam dolną wargę i westchnęłam głośno.
- Nic nie powiem, bo o swojej randce z Federico też mi nic nie chciałaś powiedzieć - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej sztucznie po czym wróciłam wzrokiem na książkę i kontynuowałam szukanie odpowiedniego wzoru do rozwiązania zadania. Odczuwam satysfakcję.
- Zołza - szepnęła w ten sposób próbując mnie obrazić, ale niestety jej nie wyszło. Ponownie posłałam jej uśmieszek i w oczy rzuciło mnie się zdjęcie Leona stojące na biurku. Odruchowo przygryzłam dolną wargę i westchnęłam głośno.
- Czy to dziwne, że kiedy widzę Leona mam ochotę się na niego rzucić i zedrzeć z niego ubranie? - zapytałam wpatrując się w zdjęcie i nawet nie mam pojęcia jakich słów użyłam. Uniosłam rękę z długopisem i przygryzłam jego końcówkę.
- Nie widziałaś go długo, ale aż tak na ciebie działa - powiedziała ze zdziwieniem w głosie i zapewne na twarzy. Kiwnęłam twierdząco głową a po chwili westchnęłam głośno zrezygnowana.
- Nawet patrząc na jego zdjęcie czuję jak wzrasta mi ciśnienie we krwi - wyznałam z cichym jękiem. To nie jest normalne. Nie w moim przypadku. Zerknęłam kątem oka na Ludmiłę, która patrzyła na mnie zszokowana. Też siebie nie poznaję. Oblizałam dolną wargę powracając wzrokiem na jego zdjęcie. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Wypuściłam głośno powietrze i obróciłam się na plecy a swój wzrok utkwiłam na suficie.
- Wiesz, że on wygląda cholernie seksownie kiedy prowadzi - jęknęłam przymykając oczy i przypominając sobie ten obraz. Od razu wszystkie emocje jakie wtedy czułam powróciły do mnie. Zrobiło mnie się gorąco a serce zaczęło mocniej bić - Jego usta są wtedy jeszcze bardziej kuszące - dodałam ciszej i przygryzłam dolną wargę, chociaż wolałabym aby to były jego usta nie moje. Przełknęłam ślinę chcąc choć trochę się opanować - Mam wtedy ochotę całować go bez przerwy - mówiłam jakby ktoś mnie zahipnotyzował. I tym kimś jest właśnie Leon. Wracając rzucił na mnie jakiś urok i teraz nie mogę się mu oprzeć.
- To do ciebie nie podobne - w końcu raczyła się odezwać. Ponownie przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam głowę tak, że swobodnie mogłam na nią spojrzeć.
- Wiem i to mnie przeraża - powiedziałam przymykając oczy - Ale jednocześnie mnie się to podoba - dodałam wciąż mając zamknięte oczy. Westchnęłam głośno i zakryłam sobie twarz dłońmi, która była wręcz gorąca. Miałam ochotę się zaśmiać z samej siebie, bo kto by pomyślał, że ja będę w ten sposób reagować na chłopaka.
- Nie widziałaś go długo, ale aż tak na ciebie działa - powiedziała ze zdziwieniem w głosie i zapewne na twarzy. Kiwnęłam twierdząco głową a po chwili westchnęłam głośno zrezygnowana.
- Nawet patrząc na jego zdjęcie czuję jak wzrasta mi ciśnienie we krwi - wyznałam z cichym jękiem. To nie jest normalne. Nie w moim przypadku. Zerknęłam kątem oka na Ludmiłę, która patrzyła na mnie zszokowana. Też siebie nie poznaję. Oblizałam dolną wargę powracając wzrokiem na jego zdjęcie. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Wypuściłam głośno powietrze i obróciłam się na plecy a swój wzrok utkwiłam na suficie.
- Wiesz, że on wygląda cholernie seksownie kiedy prowadzi - jęknęłam przymykając oczy i przypominając sobie ten obraz. Od razu wszystkie emocje jakie wtedy czułam powróciły do mnie. Zrobiło mnie się gorąco a serce zaczęło mocniej bić - Jego usta są wtedy jeszcze bardziej kuszące - dodałam ciszej i przygryzłam dolną wargę, chociaż wolałabym aby to były jego usta nie moje. Przełknęłam ślinę chcąc choć trochę się opanować - Mam wtedy ochotę całować go bez przerwy - mówiłam jakby ktoś mnie zahipnotyzował. I tym kimś jest właśnie Leon. Wracając rzucił na mnie jakiś urok i teraz nie mogę się mu oprzeć.
- To do ciebie nie podobne - w końcu raczyła się odezwać. Ponownie przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam głowę tak, że swobodnie mogłam na nią spojrzeć.
- Wiem i to mnie przeraża - powiedziałam przymykając oczy - Ale jednocześnie mnie się to podoba - dodałam wciąż mając zamknięte oczy. Westchnęłam głośno i zakryłam sobie twarz dłońmi, która była wręcz gorąca. Miałam ochotę się zaśmiać z samej siebie, bo kto by pomyślał, że ja będę w ten sposób reagować na chłopaka.
***
Nie stosowne by było gdybym teraz rzuciła się na Leona i zaczęła go całować w obecności dziecka. Ale nic nie poradzę, że z każdą chwilą obserwowania go bawiącego się z Jasmine, co raz bardziej go pożądam. Czy to jakiś nowy stan przed okresowy, którego wcześniej nie znałam? Jeżeli tak, to niech się opanuje albo już mnie opuści. Dłużej nie dam rady z taką wersją mnie.
- Oczywiście, wasza wysokość - do moich uszy dotarł poważny głos Leona, który delikatnie ukłonił się w stronę małej księżniczki. Zmienił się przebywając w Stanach. Wcześniej nigdy nie siedziałby dobrowolnie z Jasmine a teraz bawi się a nawet podarował jej zabawkę a raczej śliczną koronę księżniczki. Zaśmiała się uroczo i położyła mu na ramieniu rękę.
- Zostajesz moim rycerzem - powiedziała śmiejąc się po czym przykleiła mu na koszulkę karteczkę z narysowanym jakimś wzorem. Dziecko i taśma klejąc, to chyba był zły pomysł. Wszędzie teraz w salonie porozwieszane są jakieś rysunki i znaczki a także ucierpiał mój telefon, który został ''udekorowany' przez nią. Przygryzłam dolną wargę i usiadłam na kanapie po turecku. Od jakiś piętnastu minut nie robię nic innego jak obserwowanie ich i wsłuchiwanie się w ich rozmowy - Musisz mnie teraz bronić przed smokami - dodała zadowolona z siebie, na co się cicho zaśmiałam. Widać, że mała bardzo polubiła mojego chłopaka i chyba z wzajemnością.
- Z przyjemnością - powiedział i uśmiechnął się do niej delikatnie. Zawstydziła się trochę i uciekła w stronę swojego zamku, czyli poukładanych poduszek, stolika i zarzuconego na to wszystko koca. Ponownie się cicho zaśmiałam zwracając tym samym uwagę bruneta. Wstał z podłogi i usiadł obok mnie a następnie objął ramieniem.
- Gratuluję, rycerzu - powiedziałam próbując udawać powagę, ale nie mogłam wytrzymać i po niespełna sekundzie zaśmiałam się delikatnie przyklejając mu bardziej karteczkę. Uniosłam głowę aby na niego spojrzeć - Mnie też będziesz bronił przed smokami - zapytałam robiąc proszący wyraz twarzy. Zbliżył się do mnie wpatrując się intensywnie w moje oczy i pocałował mnie czule w usta.
- Zawsze - wyszeptał wciąż przywierając swoimi ustami do moich. Uśmiechnęłam się przez pocałunek i ułożyłam swoją dłoń na jego torsie. Kiedy się odsunęłam od niego kątem oka dostrzegłam przyglądającą się nam Jasmine.
- Twoja księżniczka czeka - powiedziałam uśmiechnięta i wzrokiem wskazałam mu na dziewczynkę. Spojrzał w jej stronę i posłał jej uśmiech. Ostatni raz pocałował mnie w usta po czym powrócił na podłogę aby kontynuować zabawę z małą. Z pewnością poradziłby sobie jako rodzic. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i z uśmiechem patrzyłam na tą dwójkę.
- Oczywiście, wasza wysokość - do moich uszy dotarł poważny głos Leona, który delikatnie ukłonił się w stronę małej księżniczki. Zmienił się przebywając w Stanach. Wcześniej nigdy nie siedziałby dobrowolnie z Jasmine a teraz bawi się a nawet podarował jej zabawkę a raczej śliczną koronę księżniczki. Zaśmiała się uroczo i położyła mu na ramieniu rękę.
- Zostajesz moim rycerzem - powiedziała śmiejąc się po czym przykleiła mu na koszulkę karteczkę z narysowanym jakimś wzorem. Dziecko i taśma klejąc, to chyba był zły pomysł. Wszędzie teraz w salonie porozwieszane są jakieś rysunki i znaczki a także ucierpiał mój telefon, który został ''udekorowany' przez nią. Przygryzłam dolną wargę i usiadłam na kanapie po turecku. Od jakiś piętnastu minut nie robię nic innego jak obserwowanie ich i wsłuchiwanie się w ich rozmowy - Musisz mnie teraz bronić przed smokami - dodała zadowolona z siebie, na co się cicho zaśmiałam. Widać, że mała bardzo polubiła mojego chłopaka i chyba z wzajemnością.
- Z przyjemnością - powiedział i uśmiechnął się do niej delikatnie. Zawstydziła się trochę i uciekła w stronę swojego zamku, czyli poukładanych poduszek, stolika i zarzuconego na to wszystko koca. Ponownie się cicho zaśmiałam zwracając tym samym uwagę bruneta. Wstał z podłogi i usiadł obok mnie a następnie objął ramieniem.
- Gratuluję, rycerzu - powiedziałam próbując udawać powagę, ale nie mogłam wytrzymać i po niespełna sekundzie zaśmiałam się delikatnie przyklejając mu bardziej karteczkę. Uniosłam głowę aby na niego spojrzeć - Mnie też będziesz bronił przed smokami - zapytałam robiąc proszący wyraz twarzy. Zbliżył się do mnie wpatrując się intensywnie w moje oczy i pocałował mnie czule w usta.
- Zawsze - wyszeptał wciąż przywierając swoimi ustami do moich. Uśmiechnęłam się przez pocałunek i ułożyłam swoją dłoń na jego torsie. Kiedy się odsunęłam od niego kątem oka dostrzegłam przyglądającą się nam Jasmine.
- Twoja księżniczka czeka - powiedziałam uśmiechnięta i wzrokiem wskazałam mu na dziewczynkę. Spojrzał w jej stronę i posłał jej uśmiech. Ostatni raz pocałował mnie w usta po czym powrócił na podłogę aby kontynuować zabawę z małą. Z pewnością poradziłby sobie jako rodzic. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i z uśmiechem patrzyłam na tą dwójkę.
***
- Zimno jest idź już do środka - powiedział obejmując mnie ciaśniej w tali. Pokiwałam przecząco głową i uniosłam do góry głowę aby na niego spojrzeć - Przeziębisz się - dodał poważnie. Jakoś nie odczuwam tego, że jest zimno. Nawet jeżeli stoję pod swoim domem w krótkich spodenkach i bluzce z krótkim rękawkiem.
- Pocałuj mnie, to mnie z pewnością rozgrzeje - szepnęłam chcąc zabrzmieć flirciarsko, ale szczerze nie wyszło mnie zbytnio a cichy śmiech Leona mnie w tym utwierdza.
- A jak to zrobię pójdziesz grzecznie do domu? - zapytał zbliżając się delikatnie w stronę moich ust. Milczałam, bo nie wiedziałam czy zgodzić się na jego warunek. Ścisnął mocniej oplatającymi mnie rękami moją drobną sylwetkę i spojrzał poważnie. Niechętnie kiwnęłam twierdząco głową i przewróciłam oczami. Schylił się jeszcze bardziej i w końcu złożył na moich ustach pocałunek, który tak jak powiedziałam rozgrzał mnie. I zachęcił do oddania pocałunku. Dreszcz, który przeszedł po moim ciele wcale nie był spowodowany zimnem a jego ciepłymi ustami. Zacisnęłam dłonie na jego rozpiętej bluzie i chciałam pogłębić pocałunek, ale niestety odsunął się ode mnie - Do środka - powiedział i kiwnął głowę w stronę drzwi wejściowych do mojego domu. Jęknęłam głośno i nim zdążyłam zaprotestować odsunął się ode mnie a ja dopiero wtedy poczułam chód. Puścił do mnie oczko i zapiął zamek od swojej bluzy a następnie udał się w stronę swojego domu. Postanowiłam zrobić podobnie i tak jak on udałam się do swojego domu. Od razu ruszyłam w stronę swojego pokoju aby zabrać piżamę i udać się do łazienki.
- Powinna wiedzieć - głos ojca i słowa jakie wypowiedział skłoniły mnie do zostania w miejscu w jakim się znajduję. Zrobiłam krok w stronę drzwi do ich sypialni i natężyłam słuch.
- Pocałuj mnie, to mnie z pewnością rozgrzeje - szepnęłam chcąc zabrzmieć flirciarsko, ale szczerze nie wyszło mnie zbytnio a cichy śmiech Leona mnie w tym utwierdza.
- A jak to zrobię pójdziesz grzecznie do domu? - zapytał zbliżając się delikatnie w stronę moich ust. Milczałam, bo nie wiedziałam czy zgodzić się na jego warunek. Ścisnął mocniej oplatającymi mnie rękami moją drobną sylwetkę i spojrzał poważnie. Niechętnie kiwnęłam twierdząco głową i przewróciłam oczami. Schylił się jeszcze bardziej i w końcu złożył na moich ustach pocałunek, który tak jak powiedziałam rozgrzał mnie. I zachęcił do oddania pocałunku. Dreszcz, który przeszedł po moim ciele wcale nie był spowodowany zimnem a jego ciepłymi ustami. Zacisnęłam dłonie na jego rozpiętej bluzie i chciałam pogłębić pocałunek, ale niestety odsunął się ode mnie - Do środka - powiedział i kiwnął głowę w stronę drzwi wejściowych do mojego domu. Jęknęłam głośno i nim zdążyłam zaprotestować odsunął się ode mnie a ja dopiero wtedy poczułam chód. Puścił do mnie oczko i zapiął zamek od swojej bluzy a następnie udał się w stronę swojego domu. Postanowiłam zrobić podobnie i tak jak on udałam się do swojego domu. Od razu ruszyłam w stronę swojego pokoju aby zabrać piżamę i udać się do łazienki.
- Powinna wiedzieć - głos ojca i słowa jakie wypowiedział skłoniły mnie do zostania w miejscu w jakim się znajduję. Zrobiłam krok w stronę drzwi do ich sypialni i natężyłam słuch.
- To zbyt trudne, nie rozumiesz - prawie krzyknęła matka a słysząc jej drżący głos domyślam się, że jest bliska płaczu. Podsłuchiwanie jest podobno złe, ale dzięki temu człowiek dowiaduje się prawdy więc według mnie to nie jest jakaś zbrodnia.
- Dla mnie też jest to trudne, ale powinna wiedzieć o Amelii - także podniósł głos. Słysząc to imię poczułam na swojej skórze gęsią skórkę. Nie mam zielonego pojęcia o kim mowa.
- Nie! - krzyknęła i już po chwili jej sylwetka znajdowała się przede mną. Nie dało się ukryć na jej twarzy strachu. Chciałam się odezwać, ale nie potrafiłam a raczej po raz pierwszy nie wiedziałam, co powiedzieć. Obok mamy jak burza pojawił się ojciec z podobną miną co mama. Objął ja ramionami i przełknął ślinę.
- Powiedzmy jej, teraz już nie ma wyjścia - wyszeptał do jej ucha, ale fakt, że stałam zaledwie krok od nich wszystko doskonale usłyszałam. Odwróciła wzrok na niego i w jej oczach zebrały się łzy - Chodźmy do salonu - zwrócił się do mnie, na co tylko kiwnęłam głową. Jak zahipnotyzowana szłam w stronę kanapy i kiedy na niej usiadłam otrząsnęłam się.
- Kim jest Amelia? - zapytałam, bo dopiero teraz do mnie dotarło, że usłyszałam imię osoby, której nie znam, o której nigdy nie słyszałam. Wyraz twarzy mojej mamy wyrażał jedynie cierpienie. Przełknęła głośno ślinę i spuściła swój wzrok na dłonie, które ułożone miała na swoich kolanach.
- Na tych zdjęciach z występów to nie jesteś ty - zignorowała moje pytanie i zaczęła zupełnie inny temat - Okłamałam cię wtedy, bo prawda jest dla mnie zbyt bolesna nawet po tylu latach. Dziewczynka na zdjęciu, to Amelia - przerwała i zamrugała kilka razy oczami aby zapewne się nie rozpłakać - On była twoją siostrą bliźniaczką - wyznała z trudem a moje serce w tej chwili się zatrzymało. Krew odpłynęła mi z twarzy a ręce zaczęły się trząść - Byłyście identyczne. Nie różniłyście się niczym. Te same włosy, oczy i rysy twarzy - przerwała i otarła łzę, która spływała jej po policzku. Sama miałam ochotę płakać, ale powstrzymywał mnie od tego szok w jakim się znajdowałam - Razem z rodzicami Ludmiły zapisałyśmy was na lekcje śpiewu, ale ty nie chciałaś na nie chodzić w przeciwieństwie do Amelii. I któregoś dnia nie miał kto odebrać jej z zajęć o ustalonej godzinie. Zadzwoniłam wtedy do nauczycielki, która opiekowała się jej grupą, że się spóźnimy i czy może zostać z nią trochę dłużej. Odpowiedziała wtedy, że Amelia już wyszła i nie ma jej w pobliżu szkoły. Od razu zaczęliśmy jej szukać i zawiadomiliśmy policję, bo w końcu miała tylko siedem lat a do domu było daleko - jej głos drżał a policzki miała mokre od łez - Nie potrafiliśmy jej nigdzie znaleźć. Bałam się, że coś jej się stało. I nie myliłam się. Po tygodniu od jej zaginięcia zadzwoniła do nas policja z informacją, że znaleźli ją, że znaleźli jej ciało - po tych słowach wybuchła płaczem. W moich oczach natychmiastowo zebrały się łzy - Moja mała córeczka skrzywdzona przez jakiegoś mężczyznę i zamordowana - prawie krzyknęła płacząc. Przymknęłam oczy a moja dolna warga zaczęła drżeć.
- Po dwóch miesiącach od tego zdarzenia przeprowadziliśmy się tutaj - wtrącił ojciec i dopiero wtedy dostrzegłam, że on też miał łzy w oczach - To była tragedia dla całej rodziny a pytanie Twoje i Ludmiły o Amelię nas wykańczały - mówił, a ja domyślam się do czego zmierzał - Wysłaliśmy was do psychologa aby za wszelką cenę wymazał ją z waszej pamięci, co nie było trudne, bo miałyście w końcu tylko siedem lat - odpowiedział mi na pytanie, które miałam zadać. Teraz już wiem, dlaczego jej nie pamiętam i Ludmiła także - Schowaliśmy wszystko, co przypominał nam o niej, wycięliśmy ją z każdych zdjęć i staraliśmy się żyć normalnie, co było trudne zwłaszcza, że widzieliśmy ją w Tobie na każdym kroku - ciągnął swoją wypowiedź jednocześnie obejmując ramieniem mamę, która nadal wypłakiwała się w jego koszulę. W tej chwili nie czuję wobec nich współczucia tylko gniew. Jakim prawem pozbawili mnie wspomnieni o mojej siostrze. Przez tyle lat nawet nie wiedziałam, że ją mam i to wszystko przez nim. Rozumiem, że to było dla nich ciężkie, ale nie mieli takiego prawa.
- Miałam siostrę - szepnęłam sama do siebie wpatrując się w przestrzeń przed siebie - A wy pozbawiliście mnie wszelkich wspomnień z nią związanych - dodałam przez zaciśnięte zęby. Posłałam im mordercze spojrzenie i wstałam gwałtownie ze swojego miejsca. Nie zwracałam uwagi, która jest godzina, czy jest zimni i czy coś mnie się stanie po prostu wyszłam z domu, w którym roiło się od tag wielkiego i bolesnego kłamstwa. Jak najszybciej chciałam uciec od nich. Od ludzi, których zabrali jakiekolwiek wspomnienia o mojej siostrze. Nawet nie mają pojęcia jak się teraz czuję. Jak cierpię wiedząc. Tyle lat, przez tyle lat myślałam, że jestem jedynaczką. A teraz prawda okazuje się być inna. Dość, że ją miałam to jeszcze ją straciłam. Nigdy jej nie poznam i nigdy nie powrócą wspomnienia z nią związane. Czułam na policzkach chłód, co oznaczało, że płakałam. Zapukałam do drzwi osoby, która może mi pomóc w takiej chwili. Otuliłam się ramionami, bo z każą sekundą robiło mnie się coraz zimniej a emocje kumulowały się i chciały wydostać na zewnątrz ze zdwojoną siłą.
- Violetta, co ty tutaj robisz? - zapytał kiedy otworzył drzwi. Zignorowałam jego słowa i z całych sił przylgnęłam do jego torsu. Otulił mnie ramionami i wprowadził do środka swojego domu. W tej chwili płakałam jak dziecko prawie dławiąc się swoimi łzami. Wiem, że pewnie jest skołowany i nie ma pojęcia co się dzieję, ale muszę dać upust emocjom.
- Dla mnie też jest to trudne, ale powinna wiedzieć o Amelii - także podniósł głos. Słysząc to imię poczułam na swojej skórze gęsią skórkę. Nie mam zielonego pojęcia o kim mowa.
- Nie! - krzyknęła i już po chwili jej sylwetka znajdowała się przede mną. Nie dało się ukryć na jej twarzy strachu. Chciałam się odezwać, ale nie potrafiłam a raczej po raz pierwszy nie wiedziałam, co powiedzieć. Obok mamy jak burza pojawił się ojciec z podobną miną co mama. Objął ja ramionami i przełknął ślinę.
- Powiedzmy jej, teraz już nie ma wyjścia - wyszeptał do jej ucha, ale fakt, że stałam zaledwie krok od nich wszystko doskonale usłyszałam. Odwróciła wzrok na niego i w jej oczach zebrały się łzy - Chodźmy do salonu - zwrócił się do mnie, na co tylko kiwnęłam głową. Jak zahipnotyzowana szłam w stronę kanapy i kiedy na niej usiadłam otrząsnęłam się.
- Kim jest Amelia? - zapytałam, bo dopiero teraz do mnie dotarło, że usłyszałam imię osoby, której nie znam, o której nigdy nie słyszałam. Wyraz twarzy mojej mamy wyrażał jedynie cierpienie. Przełknęła głośno ślinę i spuściła swój wzrok na dłonie, które ułożone miała na swoich kolanach.
- Na tych zdjęciach z występów to nie jesteś ty - zignorowała moje pytanie i zaczęła zupełnie inny temat - Okłamałam cię wtedy, bo prawda jest dla mnie zbyt bolesna nawet po tylu latach. Dziewczynka na zdjęciu, to Amelia - przerwała i zamrugała kilka razy oczami aby zapewne się nie rozpłakać - On była twoją siostrą bliźniaczką - wyznała z trudem a moje serce w tej chwili się zatrzymało. Krew odpłynęła mi z twarzy a ręce zaczęły się trząść - Byłyście identyczne. Nie różniłyście się niczym. Te same włosy, oczy i rysy twarzy - przerwała i otarła łzę, która spływała jej po policzku. Sama miałam ochotę płakać, ale powstrzymywał mnie od tego szok w jakim się znajdowałam - Razem z rodzicami Ludmiły zapisałyśmy was na lekcje śpiewu, ale ty nie chciałaś na nie chodzić w przeciwieństwie do Amelii. I któregoś dnia nie miał kto odebrać jej z zajęć o ustalonej godzinie. Zadzwoniłam wtedy do nauczycielki, która opiekowała się jej grupą, że się spóźnimy i czy może zostać z nią trochę dłużej. Odpowiedziała wtedy, że Amelia już wyszła i nie ma jej w pobliżu szkoły. Od razu zaczęliśmy jej szukać i zawiadomiliśmy policję, bo w końcu miała tylko siedem lat a do domu było daleko - jej głos drżał a policzki miała mokre od łez - Nie potrafiliśmy jej nigdzie znaleźć. Bałam się, że coś jej się stało. I nie myliłam się. Po tygodniu od jej zaginięcia zadzwoniła do nas policja z informacją, że znaleźli ją, że znaleźli jej ciało - po tych słowach wybuchła płaczem. W moich oczach natychmiastowo zebrały się łzy - Moja mała córeczka skrzywdzona przez jakiegoś mężczyznę i zamordowana - prawie krzyknęła płacząc. Przymknęłam oczy a moja dolna warga zaczęła drżeć.
- Po dwóch miesiącach od tego zdarzenia przeprowadziliśmy się tutaj - wtrącił ojciec i dopiero wtedy dostrzegłam, że on też miał łzy w oczach - To była tragedia dla całej rodziny a pytanie Twoje i Ludmiły o Amelię nas wykańczały - mówił, a ja domyślam się do czego zmierzał - Wysłaliśmy was do psychologa aby za wszelką cenę wymazał ją z waszej pamięci, co nie było trudne, bo miałyście w końcu tylko siedem lat - odpowiedział mi na pytanie, które miałam zadać. Teraz już wiem, dlaczego jej nie pamiętam i Ludmiła także - Schowaliśmy wszystko, co przypominał nam o niej, wycięliśmy ją z każdych zdjęć i staraliśmy się żyć normalnie, co było trudne zwłaszcza, że widzieliśmy ją w Tobie na każdym kroku - ciągnął swoją wypowiedź jednocześnie obejmując ramieniem mamę, która nadal wypłakiwała się w jego koszulę. W tej chwili nie czuję wobec nich współczucia tylko gniew. Jakim prawem pozbawili mnie wspomnieni o mojej siostrze. Przez tyle lat nawet nie wiedziałam, że ją mam i to wszystko przez nim. Rozumiem, że to było dla nich ciężkie, ale nie mieli takiego prawa.
- Miałam siostrę - szepnęłam sama do siebie wpatrując się w przestrzeń przed siebie - A wy pozbawiliście mnie wszelkich wspomnień z nią związanych - dodałam przez zaciśnięte zęby. Posłałam im mordercze spojrzenie i wstałam gwałtownie ze swojego miejsca. Nie zwracałam uwagi, która jest godzina, czy jest zimni i czy coś mnie się stanie po prostu wyszłam z domu, w którym roiło się od tag wielkiego i bolesnego kłamstwa. Jak najszybciej chciałam uciec od nich. Od ludzi, których zabrali jakiekolwiek wspomnienia o mojej siostrze. Nawet nie mają pojęcia jak się teraz czuję. Jak cierpię wiedząc. Tyle lat, przez tyle lat myślałam, że jestem jedynaczką. A teraz prawda okazuje się być inna. Dość, że ją miałam to jeszcze ją straciłam. Nigdy jej nie poznam i nigdy nie powrócą wspomnienia z nią związane. Czułam na policzkach chłód, co oznaczało, że płakałam. Zapukałam do drzwi osoby, która może mi pomóc w takiej chwili. Otuliłam się ramionami, bo z każą sekundą robiło mnie się coraz zimniej a emocje kumulowały się i chciały wydostać na zewnątrz ze zdwojoną siłą.
- Violetta, co ty tutaj robisz? - zapytał kiedy otworzył drzwi. Zignorowałam jego słowa i z całych sił przylgnęłam do jego torsu. Otulił mnie ramionami i wprowadził do środka swojego domu. W tej chwili płakałam jak dziecko prawie dławiąc się swoimi łzami. Wiem, że pewnie jest skołowany i nie ma pojęcia co się dzieję, ale muszę dać upust emocjom.
***
Dość długo pisałam ten rozdział, a raczej końcówkę.
Chciałam wpleć emocję, ale nie wyszło tak jak miało wyjść.
Zapewne większość nie jest zaskoczona tą tajemnicą.
Teraz będzie trudny okres w życiu Violetty, ale Leon jej pomoże.
Do czasu aż sam jej nie opuści wracając do Stanów.
Szkoda mi będzie Violi, ale takie życie i treść opowiadania.
Ciekawi jak zachowywać się Viola gdy zostanie sama bez Leona.
Z racji, że rozdział dodawany późno nie mam siły sprawdzić błędów.
Chciałam wpleć emocję, ale nie wyszło tak jak miało wyjść.
Zapewne większość nie jest zaskoczona tą tajemnicą.
Teraz będzie trudny okres w życiu Violetty, ale Leon jej pomoże.
Do czasu aż sam jej nie opuści wracając do Stanów.
Szkoda mi będzie Violi, ale takie życie i treść opowiadania.
Ciekawi jak zachowywać się Viola gdy zostanie sama bez Leona.
Z racji, że rozdział dodawany późno nie mam siły sprawdzić błędów.
Moje ❤
OdpowiedzUsuńAle cudny rozdział ! Dodatkowo w końcu jestem pierwsza ! 😈
UsuńLeon zabrał Viole do miejsca , które wywarło niestety negatywny wpływ na jego psychikę co skutkowało odrzuceniem i zamknięciem w stosunku do drugiej osoby, ale słowa jakie tam powiedzial skierowane do Violi 😍, chłopak się ewidentnie zmienił, otworzył. Dobrze , ze zamknął tamten etap. Viola strasznie jest napalona na Leona - aż dziwne , bo nie podobne to do niej. Jak juz Lu uważa to za dziwne to cos się święci 😄. Leon podziwia "talent wokalny" Violki i tym samym wyśmiewa swojego brata 😁
Końcóweczka mega wzruszająca, V miała siostrę w dodatku bliźniaczkę, niestety została brutalnie zamordowana. (No cóż moje przypuszczenia się nie potwierdziły 😉) Rodzice w końcu odważyli się jej o tym powiedziec , tylko jak to wpłynie na V ? Czy Leon jej pomoże się z tym uporać ? Jak sobie poradzi jak on wróci do stanów?
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i dalszy rozwój wydarzeń :)
Udanego tygodnia
❤
AAAAA!!! Kocham kocham kocham❤️
OdpowiedzUsuńWrócę!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak będzie.
UsuńVioletta poznała wreszcie prawdę. Coś mi się wydaje, że jest stosunki z rodzicami ulegną poważnej zmianie.
Ma im za złe, że ukrywali przed nią coś takiego. Nie dziwię się. Jak mogli zrobić jej coś takiego? Nie mieli prawa.
Dobrze, że V może liczyć na Leona.
Tylko,że jak on wyjedzie zostanie jej Lu i Fran. Mimo to najbardziej będzie potrzebowała chłopaka wtedy.
Może jakoś wszystko się ułoży. Nie prędko, ale się ułoży.
Spędziła cudowne chwile z Leonem, a później taka niespodzianka. Ehhh.
Ciekawe czy gdyby nie podsłuchała ich rozmowy to czy powiedzieli by jej tak szybko.
Cudowny.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Wiedziałam, że ta dziewczynka to siostra bliżniaczka Vilu.
OdpowiedzUsuńCudowny
Asia ❤
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam *.*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńWow... Szczerze? Domyślałam się, że chodzi o jakąś osobę z dzieciństwa, ale bardziej myślałam, że dlatego o niej nie mówią, bo to Violetcie coś się stało w dzieciństwie i wspomnienia mogłyby wrócić. Próbowałam to jakoś wiązać z zajęciami ze śpiewu, że może nauczyciel coś jej zrobił, ale teraz jestem mega zaskoczona :o Wow... Jasne, były też inne opcje, że to jakaś ich przyjaciółka/siostra, ale nie wpadłabym na coś takiego... I w sumie miałam nadzieję, że jednak umie śpiewać, a wychodzi na to, że to raczej jej siostra umiała... Kurczę... Wszystko się teraz pokomplikuje... Postaram się wrócić i napisać coś porządnego, ale może być różnie...
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńBoski a co słychać u dawnych opiekunów Leona ?
OdpowiedzUsuńJesteś boska!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały!
Perełka <3
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Mój!
OdpowiedzUsuńSiostra bliźniaczka Amelia.Wow.Chyba tylko to jestem w stanie wydusić.Szczerze myślałam ,że to jakaś ich bliska przyjaciółka z dzieciństwa ,która zmarłą.
UsuńPóźniej miałam jakieś przeniki ,że to może być siostra Lu lub Violetty ,ale nie ,że bliźniaczka.
Ale się złożyło .
Fede i Leon to bliźniaki i Viola miała bliźniaczkę.
Ciekawe jak na to zareaguje Ludmiła .
W końcu to też była jej kuzynka .
I myślałam ,że Viola poleci do Lu jej wszystko powiedzieć ,a poleciała do Leona .
Teraz będzie przy niej ,ale w końcu będzie musiał wyjechać.
Wiedziałam.Po prostu wiedziałam ,że ten budynek to dom dziecka takie przeczucie.
Prawie się popłakałam jak Leon mówił te wszystkie słodkie rzeczy do Violi.
Federico pomieszkuje w Leona pokoju.
Ja to bym się wkurzyła na moją siostre ,ale na już u mnie nie mieszka xdd
Wspaniałe
Cudowne
Genialne
Czekam z niecierpliwością na next!
Gabi:*
♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam ^.^
OdpowiedzUsuńWspaniały!!!❤
OdpowiedzUsuńWow! Bardzo podoba mi się twoje pisanie na blogu i bardzo wciągnęłam się w to opowiadanie. Jeszcze tylko rozdział 12 i 13 i będę miała przeczytane na razie wszystko. Nie dawno znalazłam tego bloga i przeczytałam już całą część pierwszą i czytam drugą. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. To nic że jeszcze dwa mi zostały :D Ja też zaczynam pisać. Właśnie teraz pisze 1 rozdział. Uwielbiam cię :* Papa <3
OdpowiedzUsuńCudeńko. Czekam na nexta. Caluje
OdpowiedzUsuńTakiej tragedii w ich rodzinie to ja się nie spodziewałam..
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że mnie zamurowało..
Rodzice Violetty nie powinny jej okłamywać, Amelia została zamordowana a oni ukryli każde wspomnienie, może dlatego, że chcieli ją chronić..
Nawet ja mam ciarki, jak oni są tacy zakochani i okazują uczucia ;*
Hahaha. Nie dziwię się Violce, że Leòn tak na nią działa, bo on na wszystkich tak działa ^^
Boże, mam nadzieję, że oni spędza ten czas we dwoje jak najlepiej zanim on wyjedzie. Nwm jak ona to zniesie...
Napisałaś przepiękny rozdział <3
Zresztą ty wiesz, że piszesz cuda ;*
Dużo weny 💜
Wika :)
Takiej tragedii w ich rodzinie to ja się nie spodziewałam..
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że mnie zamurowało..
Rodzice Violetty nie powinny jej okłamywać, Amelia została zamordowana a oni ukryli każde wspomnienie, może dlatego, że chcieli ją chronić..
Nawet ja mam ciarki, jak oni są tacy zakochani i okazują uczucia ;*
Hahaha. Nie dziwię się Violce, że Leòn tak na nią działa, bo on na wszystkich tak działa ^^
Boże, mam nadzieję, że oni spędza ten czas we dwoje jak najlepiej zanim on wyjedzie. Nwm jak ona to zniesie...
Napisałaś przepiękny rozdział <3
Zresztą ty wiesz, że piszesz cuda ;*
Dużo weny 💜
Wika :)
Przeczytałam już te dwa ostatnie rozdziały. 😀😀
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się że ta dziewczyna to będzie siostra bliźniaczki Violi. �� Na początku myślałam że może ten nauczyciel śpiewu molestował V tak jak Leona w tym domu dziecka 😢😢Na szczęście nie ale i tak ta wiadomość przerosła V.
Nie miałam pojęcia gdzie zabiera Leon Violke. Muszę przyznać że serio się zmienił. Po tym wszystkim co przeżył w tym domu dziecka wrócił tam, ale zabrał tam Viole. To było słodkie. Jak jej mówił te wszystkie miłe rzeczy. Viola wie że Leonowi serio na niej zależy.❤❤❤😍😍😍😍😍😍
Czekam na kolejny rozdział 😀😀😀😊😊😊😊😊😆😊😊😊😊
Mrs.Blanssel #
Bajeczny :*
OdpowiedzUsuńLeonetta :*
KOCHAM KOCHANA TEN ROZDZIAŁ!!!!! ❤
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że tak późno ale cóż...szkoła. :(
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! <3
Te chwile Leona i Violetty są cudowne!
Napalona Violka xd
Coraz goręcej się robi!
Ajj Violka tajemnica wyszła na jaw...i jest niewesoło.
Leon wyjedzie i ona zostanie bez jego wsparcia ajj to życie :(
Ciekawi mnie jak będzie się układać kiedy Leon wyjedzie no przekonamy się. ;)
Pozdrawiam L.L.
Cudeńko!;**
OdpowiedzUsuńLeonetta górą! Zastanawiam się jak to będzie z V kiedy Leon znowu wyjedzie.
Do next!
Wybacz że krótki.
Ewa
Świetnie!
OdpowiedzUsuń