Postanowiłam, że dzisiaj wrócę do domu
na piechotę. Jest piękny dzień. Słońce świeci i nie ma zamiaru przestać więc
zbrodnią by było zmarnować taką pogodę. Zresztą przyda mnie się trochę świeżego
powietrza i spokoju. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Mam nadzieję,
ze tym razem to nie Nathan, bo tym razem to go na prawdę uderzę. Już
chciałam nakrzyczeć na tego kogoś, ale na moim policzku został złożony
delikatny pocałunek. Leon. Pomyślałam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Odwróciłam głowę w stronę chłopaka i oczywiście się nie myliłam, to mój kochany
Verdas. Posłał mi swój perlisty uśmiech.
- Muszę cię o coś zapytać - powiedział nie przestając się uśmiechać. Przybrałam pytający wyraz twarzy - Umówisz się ze mną na randkę? - zapytał po czym ścisnął mocniej moją dłoń. Zmarszczyłam brwi.
- A gdzie kwiaty albo chociaż jeden? - postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Zatrzymał się zdziwiony powodujący tym, że ja też stanęłam. Spojrzał na mnie jak na idiotkę. Jego wzrok mówił wszystko. Zaśmiałam się po chwili. Posłał mi mroźne spojrzenie a ja w odpowiedzi musnęłam jego usta - I nie - odpowiedziałam na jego pytanie. Na jego twarzy znowu pojawił się zdziwienie. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, ale mu przerwałam - Nie lubię randek - wytłumaczyłam z uśmiechem po czym złapałam go za rękę.
- To dlaczego wtedy pytałaś kiedy zabiorę cię na randkę - odezwał się kompletnie zdezorientowany. Zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Wzruszyłam ramionami i bez wahania wtuliłam się w jego ramię.
- Wolę posiedzieć sobie z tobą na kanapie oglądając jakieś durne filmy albo pójść na spacer niż jeść kolacje w drogiej restauracji wystrojona jak choinka - powiedziałam ze śmiechem patrząc przed siebie. Poczułam na swojej głowie usta Leona a po chwili jego śmiech.
- Czyli jesteśmy na randce - zaśmiał się. Nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.
- A jak twoje relacje z Diego? - zapytałam patrząc na niego. Westchnęłam głośno i także spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i musnęłam delikatnie jego usta.
- Stabilnie - odpowiedział po chwili - Pomógł mi dzisiaj na treningu wstać z
podłogi - zaśmiał się na co ja mów zawtórowałam - Oczywiście pomijając fakt, ze
to przez niego na niej wylądowałem - dodał nadal się śmiejąc.- Muszę cię o coś zapytać - powiedział nie przestając się uśmiechać. Przybrałam pytający wyraz twarzy - Umówisz się ze mną na randkę? - zapytał po czym ścisnął mocniej moją dłoń. Zmarszczyłam brwi.
- A gdzie kwiaty albo chociaż jeden? - postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Zatrzymał się zdziwiony powodujący tym, że ja też stanęłam. Spojrzał na mnie jak na idiotkę. Jego wzrok mówił wszystko. Zaśmiałam się po chwili. Posłał mi mroźne spojrzenie a ja w odpowiedzi musnęłam jego usta - I nie - odpowiedziałam na jego pytanie. Na jego twarzy znowu pojawił się zdziwienie. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, ale mu przerwałam - Nie lubię randek - wytłumaczyłam z uśmiechem po czym złapałam go za rękę.
- To dlaczego wtedy pytałaś kiedy zabiorę cię na randkę - odezwał się kompletnie zdezorientowany. Zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Wzruszyłam ramionami i bez wahania wtuliłam się w jego ramię.
- Wolę posiedzieć sobie z tobą na kanapie oglądając jakieś durne filmy albo pójść na spacer niż jeść kolacje w drogiej restauracji wystrojona jak choinka - powiedziałam ze śmiechem patrząc przed siebie. Poczułam na swojej głowie usta Leona a po chwili jego śmiech.
- Czyli jesteśmy na randce - zaśmiał się. Nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.
- A jak twoje relacje z Diego? - zapytałam patrząc na niego. Westchnęłam głośno i także spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i musnęłam delikatnie jego usta.
- Porozmawiam sobie z nim na poważnie i przemówię mu do rozsądku - postanowiłam poważnym tonem na co Leon się zaśmiał. Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem a on tylko pokiwał przecząco głową - Dlaczego nie? - zapytałam trochę zdenerwowana.
- Bo ja go po części rozumiem - odpowiedział spokojnie - Jak ty byś zareagowała gdyby on spotykał się z Fran - dodał patrząc na mnie. Westchnęłam głośno i przewróciłam oczami, ponieważ ma rację - W końcu to zrozumie - wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnęłam się delikatnie - A jeśli nie to znajdę mu jakąś dziewczynę i wszyscy będą szczęśliwi - dodał ze śmiechem za co dostał ode mnie z łokcia w brzuch - No co? Nawet już mam dla niego kandydatkę - mówił patrząc na mnie z powagą chociaż widziałam, że powstrzymuje się od śmiania - Evelyn, ładna, długie blond włosy, ciało też niczego sobie, cheerleaderka, dobrze się uczy, jest miła a do tego on jej się podoba - mówił wymieniając na palcach. Spojrzałam na niego.
- Ty tak na serio? - zapytałam znudzona a jednocześnie zaskoczona. Zaśmiał się po czym pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Powiedzmy, że to będzie plan ‘’B’’ – powiedział i pocałował mnie w usta. Oddałam pocałunek z wielką przyjemnością. Uwielbiam całować te jego usteczka – Odprowadzić cię do domu? – zapytał kiedy odsunął się ode mnie. Zrobiłam smutną minę dlatego, że przestał mnie całować – Wiesz chętnie spędziłbym ten czas z tobą, ale muszę napisać słowa do piosenki – wytłumaczył i skradł mi słodkiego buziaka.
- A nie możesz jutro tego zrobić? – zapytałam wpatrując się w niego smutnymi oczami.
- Chcesz, żeby Jade mnie zabiła? – odpowiedział przestraszony pytaniem na pytanie, na co ja się głośno zaśmiałam. Wtuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam a po chwili ruszyliśmy w stronę mojego i Fran domu.
*****************
Wyszedłem odświeżony z łazienki. Podszedłem do szafy w celu wybrania na dzisiaj odpowiednich ubrań. Po przejrzeniu swoich ubrań stwierdziłem, że przydałoby się zrobić pranie oraz, że postawię na prostotę. Wyciągnąłem zwykły białą koszulkę oraz spodnie dżinsowe. Ubrałem się w nie po czym narzuciłem na siebie szarą skórzaną kurtkę ze ściągaczami na nadgarstkach oraz przy szyi a dodatkowo założyłem swój nieśmiertelnik. Wyciągnąłem z komody białe skarpetki, które ubrałem. Poszedłem zadowolony do mojego królestwa czyli do szafy z butami. Patrząc na mój strój bez wahanie wybrałem białe Adidasy. Powróciłem do łazienki aby poprawić swoje włosy a następnie wróciłem do pokoju, z które wziąłem swój iPhone i wsadziłem go kieszeni spodni. Na szczęście dzisiaj nie musze taszczyć książek do szkoły, bo wszystko mam w szafce. Gotowy zszedłem na dół aby coś zjeść. Ta Leon Verdas z rana zawsze głodny. Wszedłem zadowolony do kuchni, w której siedział Diego. Przeniósł na mnie swój wzrok.
- Cześć – przywitałem się nie pewnie na co on nic nie powiedział tylko powrócił wzrokiem z powrotem w swoją miskę. Westchnąłem głośno po czym wszedłem do pomieszczenia. Wyjąłem z szafki ulubioną zielono białą miskę, nalałem do niej zimnego mleka a następnie wsypałem dużą ilość miodowych płatków. Wziąłem jeszcze łyżkę i zadowolony usiadłem naprzeciwko Diego. Zacząłem konsumować swoje śniadanie, ale przez cały czas czułem na sobie mrożący wzrok szatyna. Próbowałem nie zwracać na to uwagi lecz nie wychodziło mi.
- Diego – zaczęłam i podniosłem na niego swój wzrok. On tylko podniósł pytająco brwi – Jesteśmy najlepszymi kumplami…
-Byliśmy Leon, dopóki ty nie związałeś się z Violettą, moją byłą – przerwał mi tym swoim poważnym tonem. Westchnąłem głośno i spuściłem wzrok.
- Dobrze wiesz, że tego nie planowałem. To stało się samo z siebie, nie traktowałem jej jako dziewczyny, którą mogę poderwać, bo wiedziałem, że była z tobą – przerwałem i oblizałem swoje usta, które dziwnie były suche – To stało się tak nagle i nawet nie wiem kiedy coś do niej poczułem – ponownie przerwałem i tym razem spojrzałem na niego – Nie skreślaj naszej przyjaźni, bo moje serce wybrało ją jako obiekt moich uczuć – zakończyłem i patrzyłem wyczekująco na odpowiedź mojego chyba przyjaciela. Spojrzał na mnie, nic nie powiedział i powrócił do śniadania. Uderzyłem pięścią w blat po czym bez słowa wyszedłem z kuchni i udałem się do wyjścia a następnie skierowałem się na piechotę do szkoły. Denerwuje mnie jego zachowanie. Gdybym był na jego miejscu, oczywiście też bym się zdenerwował, ale jeżeli byłby szczęśliwy z moją byłą, to ja też, chyba. Zresztą nie ważne, gdyby był moim prawdziwym przyjacielem, to zrozumiałby tą sytuację. Na początku nie czułem się dobrze, że spotykam się z Violettą, ale co ja mogę na to poradzić, że poczułem do niej silniejsze uczucie niż tylko przyjaźń. Już raz kierowałem się jego sytuacją i co z tego wyszło, że zerwałem z nią a potem żałowałem. Wszedłem zdenerwowany do szkoły i skierowałem się na salę aby jak najszybciej wyładować swoje emocje, ale w połowie drogi zatrzymała mnie diablica.
- Dobrze, że jesteś wcześniej – zaczęłam spokojnie i spojrzała na zegarek na swoim nadgarstku – Mamy jeszcze prawie godzinę do zajęć więc idziemy pisać piosenkę – postanowiła i spojrzałam morderczym wzrokiem.
- Nie mam teraz do tego głowy – po raz pierwszy się jej sprzeciwiłem i wcale tego nie żałuję.
- Słuchaj Verdas ja wcale nie pytam się o twoją zgodę, ja ci to oznajmiam – warknęłam w moją stronę i bez czekania na moją odpowiedź ruszyła do sali muzycznej, w której byliśmy ostatnio. Westchnąłem głośno i ruszyłam z nią. I tak nic dzisiaj nie napiszę, bo mój dobry humor popsuł obrażalski Diego. Wszedłem do pomieszczenia i od razu zająłem miejsce przy klawiszach. Natomiast ona rozsiadła się wygodnie na jednym z foteli pod oknem.
- Mam nadzieję, że coś napisałeś, bo inaczej cię ukatrupię – powiedziała spokojnie nie patrząc na mnie tylko w kartki, które trzymała. Westchnąłem głośno po raz kolejny dzisiaj i wyjąłem ze swojej kieszeni telefon.
- Ta mam, zapisałem sobie w telefonie – odpowiedziałem znudzony i zaczęłam grzebać w wersjach roboczych wiadomości.
- A co nie stać cię na kartkę i długopis – zaśmiała się nie patrząc na mnie.
- Stać, ale kartę mogę zgubić albo zostawić a w telefonie nie zginie – powiedziałem z irytacją w głosie, co ją zdenerwowała, bo spojrzała na mnie morderczym wzrokiem. Od razu spuściłem wzrok z powrotem na telefon i nadal szukałem.
- No chyba, że usuniesz – odgryzła się po czym zaśmiała.
- Nie jestem taki głupi – bąknąłem pod nosem nadal szukając. A co jeśli faktycznie usunąłem, albo co gorsza nie zapisałem tego. Mogłem sobie zapisać jakąś notatkę w zeszycie. Notatnik! Przecież tam to pisałem. Szybko włączyłem aplikację i już po niespełna kilku sekundach miałam na wyświetlaczu swoje wypociny z wczorajszego dnia.
- Słuchaj – zwróciłem się do niej a on podniosła na mnie swój wzrok - Nie starasz się być ideałem, nikt nie jest idealny, ale ty jesteś, dla mnie. To jak odbierasz mój oddech, wypełniasz słowa, których nie mówię. Chciałbym móc jakoś je powiedzieć teraz – przeczytałem jej znudzonym głosem po czym podniosłem na nią swój wzrok. Patrzyła na mnie zdziwiona a ja tylko podniosłem pytająco brwi – Tylko jeszcze nie wiem czy bardziej pasuje to do refrenu czy może zwrotki dla chłopaka – powiedziałem przerywając ciszę. Podniosła się ze swojego miejsca i podeszła do mnie po czym przysunęłam stojące obok mnie krzesło i usiadła naprzeciwko mnie.
- To mogłoby być refrenem – stwierdziła patrząc na mnie przytaknąłem jej lekko głową - Słuchaj mojego tekstu – dodała i wzięła do ręki odpowiednią kartkę po czym zaczęła czytać - Ja wiem, wiem, że minęło sporo czasu. Ciekawe gdzie jesteś i czy myślisz o mnie, czasami, ponieważ ja zawsze mam cię w mojej głowie. Wiesz, że ciężko mi było zapomnieć o tobie, ale im bardziej się rozglądam tym bardziej dochodzę do wniosku, jesteś wszystkim czego szukam – skończyła a ja wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia. Takie czułe słowa napisała Jade. Spojrzała na mnie po czym się zaśmiała. Ona potrafi się śmiać! Coraz bardziej mnie zaskakuje – I wpadłam też na pomysł, że to może być pierwszą zwrotkę, którą zaśpiewa dziewczyna, później wejdzie refren czyli to co ty napisałeś i to także zaśpiewa dziewczyna a następnie śpiewa chłopak, tekst, który ty napisze i znowu refren śpiewany przez chłopaka a na sam koniec ich wspólna zwrotka i ponownie refren – wytłumaczyła mi nie patrząc na mnie tylko na kartkę, na której zaznaczała coś długopisem. Przeanalizowałem to sobie jeszcze raz w głowie na spokojne i po krótkiej analizie, trwającej jakieś dwie sekundy zgodziłem się na to z miłą chęcią.
- Napisałem jeszcze taki krótki fragmencik, ale nie jestem pewny czy pasuje – zacząłem niepewnie i zjechałem palcem w dół po ekranie telefonu aby znaleźć to czego szukam – Mam. Czuję się niekompletny, powinienem wiedzieć, nic na świecie nie można porównać z uczuciami, które dzielimy – odczytałem z ekranu telefonu i spojrzałem na nią.
- To jest dobre, będzie pasować do zwrotki chłopaka – odpowiedziała ze spokojem w głosie. Uśmiechnął się do niej i podałem jej swojego iPhone, żeby mogła spisać sobie słowa piosenki. Odwzajemniła uśmiech i zaczęłam pisać. Wtedy do klasy ktoś wszedł. Odwróciłem się w stronę drzwi a moim oczom ukazał się Diego. Zdziwiłem się na jego widok.
- Leon, możemy pogadać – odezwał się szeptem po czym uśmiechnął się do Jade. Wstałem ze swoje miejsca i udałem się z nim na korytarz. Stanąłem do niego twarzą i wyczekiwałem co ma mi do powiedzenia.
- Masz racje, nie powinienem skreślać naszej przyjaźni, bo zakochałeś się w mojej byłej dziewczynie, ale po prostu poczułem się zdradzony widząc was razem. Nie nie czuje do Violetty, ale…
- Rozumiem, Diego. Nie tłumacz się – przerwałem mu po czym uśmiechnąłem się. Odwzajemnił uśmiech po czym uścisnął mnie po męsku.
- Oglądamy dzisiaj mecz wieczorem? – zapytał z nadzieją w głosie, na co się zaśmiałam i poklepałem go po ramieniu kiwając twierdząco głową. Uśmiechnął się do mnie i odszedł a ja powróciłem do sali. Usiadłem na swoim miejscu. Spojrzałem na Jade wyczekująco.
**************************
Wyszedłem właśnie razem z Violetta oraz Fran z kolejnego sklepu z ubraniami. Chodzimy po tej galerii już chyba z dwie godziny. Jestem zmęczony a co najważniejsze głodny. Te dwie manipulantki nie pozwoliły mi zjeść obiad, bo śpieszą się na jakąś wyprzedaż.
- Powinienem teraz siedzieć z chłopakami na kanapie i oglądać filmy albo grać z nimi a nie łazić z wami po sklepach i wybierać spódniczki – bąknąłem w ich stronę a one tylko zaśmiały się. Spojrzałem na nie morderczym wzrokiem. Natomiast Violetta podeszła do mnie i wtuliła się w moje ramię po czym splotła nasze dłonie – Dlaczego nie mogłyście zabrać Kendalla zamiast mnie? – zapytałem patrząc na Francescę, która odpisywała komuś na wiadomość. Nie patrząc na mnie zaśmiała się.
- Bo ty jesteś taki kochany, przystojny, pociągający…
- Nie podlizuj się – przerwałem wypowiedź Violetcie i spojrzałem na nią morderczym wzrokiem. Uśmiechnęła się do mnie uroczo po czym musnęła czule moje usta.
- Nie podlizuje się mówię prawdę – wyszeptała mi prosto w usta i ponownie mnie pocałowała. Uśmiechnąłem się sam do siebie i mocniej ścisnąłem jej rękę.
- Chodźcie coś zjeść – zaproponowałem a raczej wybłagałem patrząc smutnym wzrokiem na Violettę. Wpatrywała się we mnie z uśmiechem. Mógłbym patrzeć na jej uśmiech godzinami, ale nie teraz bo jestem cholernie głodny. Zjadłem dzisiaj tylko te płatki rano.
- Dobra to idziemy zjeść – postanowiła Violetta nadal na mnie patrząc. Uśmiechnąłem się do niej w podzięce po czym złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek.
- To wy idźcie a ja pójdę jeszcze do tego sklepu – odezwała się Francesca po czym ruszyła w stronę jednego z sklepów. Pociągnąłem Violettę ze rękę w stronę najbliższej pizzerii. Jak najszybciej wszedłem do lokalu i zająłem jedne stolik. Przejrzałem ulotkę z ofertami jedzenia po czym niecierpliwe czekałem na to, aż Viola się zdecyduje. Po kilku minutach podała mi swoje zamówienie a ja jak oparzony podszedłem do lady aby złożyć zamówienie. Na moje szczęście nie było kolejki. Złożyłem szybko zamówienie i zadowolony wróciłem do stolika, przy którym siedziała moja dziewczyna. Spojrzałem na nią z uśmiechem, no co ona się zaśmiała. Po chwili wstała ze swojego miejsca i podeszła do mnie po czym usiadła na moich kolanach. Ujęła moją twarz w swoje delikatne dłonie a następnie namiętnie pocałowała. Odwzajemniłem pocałunek uśmiechając się do siebie. Jednak po chwili odsunęła się ode mnie zdając sobie sprawę, że nie jesteśmy tutaj sami. Przetarła swoim nosem o mój uśmiechając się uroczo. Czuje, że powoli się w niej zakochuje. Z każdym kolejnym jej dotykiem, pocałunkiem czy zwykłym przytuleniem czuje niewyjaśnione ciepło płynące do mojego serca.
- Cześć – usłyszeliśmy znajomy dla mnie głos, który przerwał nam tą przyjemną chwilę. Odsunęliśmy się od siebie z niechęcią i spojrzeliśmy na niespodziewanego gościa, którym okazał się być mój kolego z sąsiedniej szkoły. Na twarzy Violetty można było dostrzec nie zadowolenia a w oczach złość.
- Cześć Nathan – przywitałem się z nim delikatnie się uśmiechając. Moja dziewczyna momentalnie przeniosła na mnie swój wzrok, który ukazywał zdziwienie. Uśmiechnąłem się do niej po czym pocałowałem w policzek, co od razu spowodowało jej uśmiech.
- Przychodząc tutaj nie sądziłem, że spotkam was razem – zaśmiał się po czym usiadł zadowolony na krześle, na którym wcześniej siedziała Violetta. Już chciałem coś odpowiedzieć, ale uprzedziła mnie moje dziewczyna.
- Nie chce być nie miła, ale możesz usiąść przy innym stolika albo najlepiej w innym lokalu – powiedziała próbując opanować swoją złość. Splotłem nasze dłonie aby chociaż trochę ją uspokoić. Kompletnie mnie zdziwiło jej zachowanie przecież Nathan nie jest taki zły, może trochę zarozumiały i zbyt pewny siebie, ale pomijając te fakty to jest nawet znośny.
- Ale niestety jesteś nie miła – odezwał się, co jeszcze bardziej zdenerwowało Violettę. Ścisnąłem mocniej jej dłoń dając jej tym samym do zrozumienia, żeby się uspokoił. Spojrzała na mnie po czym posłała delikatny uśmiech.
- Nie masz dość – zaczęła a raczej warknęła w jego stronę – Przez cały czas łazisz za mną w szkole, próbujesz mnie poderwać, wmawiasz mi, że lecę na ciebie a teraz przychodzisz tutaj i psujesz mi humor – mówiła zła, co mnie zszokowało. Podrywa ją! Jeżeli tylko spróbuje jakiejś swojej intrygi to nie ręczę za siebie. Posłałem mu ostrzegawcze spojrzenia. Niech lepiej trzyma się z daleka od mojej dziewczyny, bo inaczej skończy się ten miły Verdas.
- Lepiej już idź, Nathan – warknąłem w jego stronę patrząc morderczym wzrokiem. Spojrzał na mnie zdziwiony po czym niechętnie wstał z krzesła i wyszedł. Przeniosłem swój wzrok na Violettę, która patrzyła z grymasem na twarzy.
- Ten człowiek działa mi na nerwy – powiedziała po czym pocałowała mnie w policzek – Jak ty możesz się z nim zadawać – dodała patrząc na mnie z uśmiechem. Zaśmiała się z jej słów i kiedy chciałem jej odpowiedzieć wywołano numerek naszego zamówienia.
**************************
- Naprawdę chodziliśmy po tej galerii z cztery godziny a ty kupiłaś tylko dwie pary spodni, jedną bluzkę, spódniczkę, trzy sukienki i buty – powiedział zdenerwowanym głosem Leon patrząc na wypakowane na moim łóżku przeze mnie zakupy. Zaśmiałam się widząc jego minę. Pokiwałam twierdząco głową nie przestając się śmiać. Posłał mi to swoje mordercze spojrzenie i opadł na łóżko. Podeszłam do niego po czym usiadłam na nim okrakiem. Spojrzał na mnie zdziwiony i zaczął poruszać zabawnie brwiami. Zaśmiał się patrząc na jego minę po czym uderzyłam go delikatnie w brzuch. Podniósł się do pozycji siedzącej co spowodowało, że jego usta znajdowały się jakieś dwa centymetry od moich. Mój wzrok automatycznie skierował się na jego usta, które aż prosiły się aby ich skosztować – Chcesz mnie pocałować, prawda? – zaśmiał się a ja spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.
- Nawet bardzo – wyszeptałam zbliżając się do jego usta. Przymknęłam delikatnie oczy i zbliżyłam się do niego aby go pocałować, ale nie dotknęłam jego warg tylko policzek. Otworzyłam zdezorientowana oczy a on posłał mi swój uśmiech.
- Ja musiałem cierpieć na zakupach więc … - przerwałam mu całując jego miękkie usta bardzo namiętnie – To niesprawiedliwie – oburzył się, na co ja się zaśmiałam – Ale podobało mnie się – dodał poważnie i przybliżył się do moich ust. Uśmiechnęłam się patrząc w jego cudowne oczy. Musnęłam delikatnie jego usta i zaśmiałam się, ale po chwili znowu poczułem na swoich ustach jego pocałunek. Odwzajemniłam go z przyjemnością a po chwili pogłębiłam. Wplotłam swoje ręce w jego idealne włosy i przysunęłam się jeszcze bardziej do niego. Całowałam go z taką namiętnością jak jeszcze nikogo wcześniej. Poczułam po chwili jego ciepłe ręce pod moją bluzkę. Uśmiechnęłam się duchu i zaczęłam mierzwić jego ułożone włosy. Jednak tą chwilę przerwał on sam odsuwając się ode mnie. Uśmiechnął się do mnie zadziornie i zaczął błądzić rękami po moich plecach.
- Nie wiedziałem, że tak potrafisz – zaśmiał się i wyciągnął swoje ręce spod mojej koszulki. Uśmiechnęłam się do niego i patrząc mu w oczy zaczęłam bawić się jego włosami, w których znajdowały się moje dłonie – Psujesz mi fryzurę – powiedział poważnym tonem, na co się zaśmiałam i musnęłam jego usta.
- Trudno – odpowiedziałem ze śmiechem i kontynuowałam zabawę jego włosami. Posłał mi groźne spojrzenie – Lubię siedzieć na twoich kolanach, spoglądać na Twoje usta i zerkać w oczy. W takich chwilach czuję się naprawdę szczęśliwa – szepnęłam wpatrując się w jego oczy, w które po wypowiedzeniu tych słów zagościły radosne iskierki. Uśmiechnął się do mnie i złożył na moich ustach czuły pocałunek.
- Ja też jestem szczęśliwy będąc z tobą – wyszeptał patrząc mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam się promiennie – Muszę niestety już iść – powiedział robiąc smutną minkę. Musnęłam jeszcze go usta po czym wstałam z jego kolan. Wstał niechętnie z mojego łóżka a następnie podszedł do mnie i złapał mnie w tali – W piątek gramy pierwszy mecz mam nadzieję, że przyjdziesz – oznajmił z nadzieją w głosie. Pokiwałam twierdząco głową uśmiechając się do niego. Pocałował mnie ostatni raz w usta po czym ruszył w stronę drzwi. Jednak zanim wyszedł odwrócił się w moją stronę i puścił do mnie oczko.
***************************
Znowu podobne zakończenie, no ale szczegół. Dodaję rozdział mimo iż nie ma wystarczającej liczy komentarzy, ale jest nowy rok i postanowiłam się nad wami zlitować. Dobroduszna ja. W prawdzie nic ciekawego się nie dzieje i muszę to zmienić jakimś skandalem czy czymś. Tylko na początku muszę to wymyślić. Nie zanudzam.
Przepraszam za błędy i proszę o komentarze :)
Szczęśliwego Nowego Roku! <333
Zajmuję :*
OdpowiedzUsuńLeonetta <3
UsuńW końcu Leon wie, co wyprawia Nathan!
Czekam na kolejny :*
Tylko nie rozdziela mi Leonetty!
Suzzy V.
Wrócę jutro ;*
OdpowiedzUsuńzajmuje :D wrócę jutro :D
OdpowiedzUsuńJestem :-)
UsuńPowróciłam <3
Obiecałam :-)
Oh yeah <3
Zakochańce jedne :**
Leoś zaprosił Vilu na randkę <3
Odmówiła :( ale nie lubi randek to nie jej wina :-)
Jej Diego mu przebaczył :*
Nathan grrrr :-)
Nie lubie go :-)
Dobrze że Leoś sie dowiedział co ren idiota robi :D
Zazdrosny Leoś <3 i zły <3 Mrrr........:*
Ta akcja na łóżku mi sie podobała <3
Až ciarki przeszły <3
Leoś sie powoli zakochuje w Violi <3
Słodziak <3
A Vilu go kocha <3
Rozdział wspaniały <3
Po prostu Cudo ^^
Pozdrawiam <3 czekam na nexta :*
Zajmuje Caroline powróci obiecuje :3
OdpowiedzUsuńCudowny. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial!
OdpowiedzUsuńW końcu Diego przebaczył Leonowi :)))
Leon się dowiedział co robi Nathan ;)
Czekam na next!
Ps. Zapraszam do mnie
niespodziewana-milosc-leonetta.blogspot.com
Genialny !! :)
OdpowiedzUsuńNathan wreszcie sie doigral !!
Diego zrozumial sytuacje i wybaczyl Leonowi - jaka ulga :)))
Hah jak faceci kochaja robic zakupy ;)
Duzo pomyslnosci w nowym roku :***
Wspaniały :D
OdpowiedzUsuńSłodko
Leon i Violetta razem
Oni są tacy uroczy
Naprawdę świetny rozdział
Czekam na next
Pozdrawiam
Lucyy
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Jejku genialny jest ten rozdział !!!
OdpowiedzUsuńAle ty pięknie piszesz - wspaniale się czyta twoje rozdziały :)
Jestem pod wrażeniem !
Życzę weny :**
Genialny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńMrs. Duffy
super :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzia zapraszam do mnie http://aniadabrek.blogspot.com/?m=1&zx=45fb8e1e6ee132e5
OdpowiedzUsuńOjejku
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym opowiadaniu po przeczytaniu prologu *.*
Ale ty masz talent...
Wielki, na serio.
Jeszcze nie spotkałam się z takim opowiadaniem które aż tak mnie wkręciło (No do dobra może spotkałam się z takim jednym ale tylko JEDNYM)
Uwielbiam opowiadania w których widać że ten ktoś pisze to z pasją a nie dlatego że inni piszą to też on spróbuje (co jest bardzo częste) .
Wielbiący także kiedy leonetta nie jest od razu.
Na początku jest nie nawiść , przyjaźń a później jedna z stron zaczyna coś czuć ale kryje się.
No i na sam koniec są razem, ale też nie jest to taka milosc przesłodzona (której po prostu nie nawidzę)
Np. Kocham cię leonku pójdziemy na randkę?
O Boże żygam..
No właśnie! U ciebie tego nie ma! Dlatego zauroczyłam się tym opowiadaniem...
Ta miłość jest prawdziwa i to widać ..
Są tacy słodcy, jejku
Jednym zdaniem, pokochałam te opowiadanie.
Czekam na ten 18 rozdział
Błagam cię dodaj go jak najszybciej.
Do następnego :*
Aaa
Właśnie
Co do rozdziału genialny, uroczy *-* strasznie mi się podoba
Tinita;*
Rewelacja :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny styl pisania , jestem pod WIELKIM wrażeniem :)
Czekam z niecierpliwością na 18 :)
wspanialy i chce juz 18 rpzdzial
OdpowiedzUsuńTen rozdział szczerze mówiąc jest ... OKROPNY !! Nie chce cię obrażać ponieważ każdy ma prawo pisać co chce ale wszystko jest przeslodzone ta leonetka w twoim opowiadaniu zaczęła mnie na serio nudzić ! Szczerze czytając to na początku myślałam że bedzie wiecej zwrotów akcji myślałam że rozwiniesz leonesce i violetta bd sie starala o leona a tu odrazu leonetta ! I dla mnie to najgorszy blog jaki czytałam a bylo ich dużo !!!
OdpowiedzUsuńTo go nie czytaj :)
UsuńMi i innym pasuje...
Nikt cię do niczego nie zmusza..
Taki odważny?
Napisz z własnego konta a nie anonima ;-;
Nie chcesz jej obrażać,a jednak to robisz...
Ona pisze świetnie i takie są jej rozdziały...
Nie chcesz? Nie czytaj i tyle:P
Lecę czytać dalej zapowiada się świetnie 🙈
OdpowiedzUsuń